G A 2i E T A

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1843.08.24 Nr197

Czas czytania: ok. 20 min.

"\Vielkiego

Xicstwap o Z N A N S K I E G O.

Nakładem Drukarni Nadwornej W. Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannowski.

19*.

W Czwartek dnia 24. Sierpnia.

1843.

Wiadomości krajowe.

Z B e r l i n a, dnia 22. Sierpnia.

J.K. W. Księżna Albrechtów a wyjechała do Włoch.

Wiadomości zagranIczne.

Polska.

z War s z a w y, dnia 19. Sierpnia. Minister Sekretarz Stanu oznajmił J O. Księciu Feldmarszałkowi Namiestnikowi Królestwa , że N. Pan w skutku przedstawienia Jego Ks. Mości, Najmiłościwiej dozwolić raczył, Tomaszowi i Maurycemu Mikułowskim, wychodźcom polskim, przebywającym teraz w Belgii, powrotu na łono swej familii, pod tym atoli · warunkiem, jeśli ciż oświadczą wyraźnie, że co do dalszego swego losu gotowi są poddać się całkowicie łasce Monarszej; bez uwolnienia jednakże ich majątku od konfiskaty. Podług sprawozdania Ministra Oświecenia Naród, za r. 1842., Wydział Cenzury Rządowej w Królestwie Polskie m rozpatrzył 343 rękopismów: z nich dozwolono drukować 334 , zabroniono 9. Nadto dzieł dramatycznych uznano za dobre 32. W joku reszłym wydawano gazet treści politycznej 6, innych pism peryodycznych w przedmiocie nauk albo literatury 28. Liczba książek sprowadzonych z zagranicy wynosi 96,589. tomów, (o 8522 więcej aniżeli w 1841. r.) z tych zabroniono dzieł 8 O, dozwolono po wykreśleniu miejsc nagannych dzieł 69, inne dozwolone w zupełności. Niezależnie od tego, dostarczono z zagranicy gazet 28, innych pism peryodycznych 126. W języku hebrajskim Cenzura rozpoznała rękopismów 10, z których 9 dozwolono drukować, jeden zaś został zabroniony. Liczba książek hebrajskich i hebrajsko - niemieckich, sprowadzanych z zagranicy, dozwolonych przez Cenzurę, dochodzi do 40,000 tomów (o 2000 mniej w porównaniu z 1841. r.). Dzieł treści niewiadomej ulegało roztrząśnieniu 80, z których zabroniono 2, a dozwolono 78, w niektórych z tych ostatnich wykreślono miejsca naganne. Liczba ogólna rękopismów, rozpoznanych do wydania, wynosi 353, (w 1841. r. było 331), sprowadzonych z zagranicy 136,743 tomów, (w 1 841. r. 13 O , 067). - W Królestwie Polskie'm przybyło: Szkół Niedzielnych dla rzemieślników 2, Elementarnych 19, i prywatnych ZakładówNaukow. 2. Ogólna liczba wszystkich zakładów naukowych w Cesarstwie i Królestwie wynosi teraz 3384, więcej niż w r! 1841. o 110; liczba zaś wszystkich uczniów wynosi 169, 541 , więcej aniżeli w r. 1 841. o 8 132. Mieszkańcy wsi Siekierek bliskiej Warszawy, ponieśli znaczne straty z powodu teraźniejszego wezbrania Wisły. Wieś ta licząca 33 włościan wraz z folwarkiem, straciła wszelkie zbiory, a zate'm całoroczne mienie. Bydło uietylko że ska przejęte madą, zapowiadają do zimy znIszczenIe. Z Krakowa,. dnia 12. Sierpnia.

Na dniu 1. b. m. odbyło się w Senacie Rządzącym posłuchanie dane JW. d'Eugelhardt, Rezydentowi Pruskiemu, w miejsce odwołanego na własne żądanie JW. Radzcy Legacyi de Hartmann.

Rossya.

Z P e t e r s b u r g a, dnia 5. Sierpnia.

Rodzina cesarska dostała już od kilku dni odpowiedź od dworu w Kopenhadze względem zaręczyn Wielkiej Księżny Alexandry z Księciem Fryderykiem Hesskim; odpowiedź dworu hesskiego jeszcze nie doszła. Skoro tylko skończy się przegląd gwardyi, które teraz na zakończenie obozowych manewrów, wobecności cesarskiej, miast J omburga i N arwy bronią, - wtedy zapewne odbędą się uroczyste zaręczyny. - Wśród wojskowych swoich zatrudnień ma zawsze Cesarz na oku szczęście 0* bywatelskie najniższego nawet z poddanych swoich. Wiadomo, iź ukaz z 2. (14.) Kwietnia r. z. dozwala właścicielom dóbr zawierać z chłopami kontrakty, na mocy których poddani do kategoryi czynszowników przechodzą. Jak dalece ta sprawa Cesarza zajmuje, dowodzi pismo pochwalne, które z tej przyczyny przesłał Gubernatorowi N owej- Rossyi, Hrabiemu Woronzow. Odebrał on w tern piśmie świadectwo, jako mu sic pierwszemu udało prawdziwą myśl wymienionego ukazu pojąć i urzeczywistnić przez zawarcie ugody z chłopami swego dziedzictwa, która równie praw pańskich strzeże i położenie wieśniaków zabezpiecza. - Tego lata nie widać, żeby prywatni ludzie tyle budowali, co przedtem, lecz tym czynniej pracują nad budynkami rzadowe'mi. Najgłówniejsza budowla jest most na N ewie. Pracują z obudwóch strou razem, a robola doszła już do kanału Krjukowskiego i Admiralicyi, które będą pokryte, gdyż na ich miejscu nową ulicę z bulewarem założyć mają. U katedry St, Izaaka zewnętrzne ozdoby jirż ukończone; zaczęto pracować nad wewnętrzną dekoracyą. Na frontonie od rzeki będzie płaskorzeźba z miedzi wykulaj wystawiająca zmartwychwstanie Zbawiciela, roboty paryskiego rzeźbiarza Lemaire. »- Wciąż dochodzą nas wieści o niszczących pożarach. W lipcowym zeszycie pisma wydawanego przez ministerstwo spraw wewnętrznych odznaczającego się pod teraźniejszem ministerstwem doborem artykułów i wolnomyślnością wykładu, czytamy co następuje: »Z początkiem tego lata ponowiły się pożary po wsiach i miastach. Susza i upały zwiększyły ich gwałtowność. Z miast znaczną tym sposobem odniosły szkodę: Simbirsk, Orel, Kusnezk i Totma. Pożar powstaje u nas najczęściej przez nieostrożność; tą rażą w kilku miejscach zajęły się od piorunu. Od wiosny już Rossya dużo przez to szkodowała, nawet kilku ludzi utraciło życie. Również burze i grady panowały tego lata we wszystkich częściach państwa. N ajbardziej rozszerzona i naj straszniej sza burza była dnia 8. Czerwca, która się tegoż samego dnia rozpostarła nad gubernią petersburską, moskiewską, kaługską, czerniechowską, mińską, pułtawską, kijowską, jekaterinosławską i cherzeń - ską, to jest nad przestrzenią 2 O O O wiorst od morza czarnego aż do bałtyckiego.« Z pewnością twierdzić można, że te pożary w wielu miejscach były dziełem złoczyńców, dla tego też wyszedł rozkaz w Wrześniu, aby wszystkich podpalaczy stawić przed sąd wojenny i wyroki jak najpubliczniej i najuroczyściej wykonać. - W Pernawie, w Inllantach knutowano przed kilku dniami Stolarczyka, który zeszłego roku w kilku miejscach w mieście ogień podłożył; poczein napiętnowano go i wysiano do kopalni sybirskich. W skutek tych pożarów spadły znacznie akcye naszych obudwóch towarzystw ogniowych. J. C. W. W. Xiążę Michał podług pogłoski po skończonej kuracyi w Kissingen, przez Baden - Baden do Anglii się uda.

Budowa P e t e rsbursko - m o skiewskiej kolei żelaznej w ciągu lata tego nie odbywa się z taką czynnością i gorliwością, jak się lego po sprzyjającej porze roku spodziewano. Słychać, że korpusy, które żołnierzy do budowy na linie kolei wysłać miały, przeciwne odebrały rozkazy a nawet te oddziały, które już były w pochodzie tamże, do dawniejszych swoich stanowisk w guberniach południowych wróciły. P r e s s e Paryska twierdzi, że Cesarz Rossyjski znakomite siły zbrojne w południowej Rossyi koncentruje, chcąc zbrojną ręką do spraw Serbskich się mieszać. F r a n c y a.

Z P a ry ż a, duo 14. Sierpnia.

Kiedy P. Lamartine nie dawno temu na uczcie w Macouie miał ową mowę do ludu, mniemało wielu, którzy deputowanego makońskiego tylko z publicznych znali dzienników, że tenże jak inni demagodzy dla tego tylko massy ludu pozyskać sobie pragnie, aby za pomocą tychże wspiąć się do najwyższego szczebla władzy. List Paua Lamartina pisany właśnie do la Presse dzisiaj ogłoszony, sprostuje zapewne niejedno krzywe wyobrażenie o sposobie myślenia deputowanego z Maconu, i wykaże naocznie, jak mało tenże goni za sławą trybuna ludu. Powodem do tego było co następuje: P. Chapuys- Mont1aville, Deputowany tegoż departamentu co i P. Lamartine, zamyśla napisać francuzkiego Plutarcha, w którym skreślone być mąją najświetniejsze chwile sławy broni francuzkiej. Udał on się do Pana Lamartina, zasięgając jego rady. P. Chapuys- Mont1aville oświadczył, że głównym dzieła jego celem jest oświecenie ludu, i że pewnym jest pochwały i wsparcia Pana Lamartina. Ale ponieważ tenże zna aż nadto dobrze radykalne dążności swego kolegi, przeto widział się spowodowanym do skreślenia pewnego rodzaju programu wskazującego ducha i cel, jakim każdy, chcący wydać użyteczną książkę ku pouczeniu ludu, przejęty być winien. P. Lamartine zaczyna od uwagi, że kto lud oświecać pragnie, ten nie powinien ludowi pochlebiać, a tern mniej czołgać się przed nim na kolanach, jak to często czynią ci, którzy lud tenże przeciw niedogodnemu rządowi ku samolubnym celom podburzyć chcą. »Mówcie ludowi prawdę w oczy zawsze i wszędzie, bo jakkolwiek, on nawykł do pochlebstwa i kłamstwa, to posiada natomiast dwa przyrodzone szlachelue przymioty miłość prawdy i odwagę. Szanuje on tych, co go się nie boją, a gardzi tymi, którzy mu przy każdej sposobności schlebiają « Zwraca polem uwagę na trzy ró.złie stanowiska, z których historyą dla ludu pisaną pojmować należy, t. j. żądzę sławy, patryotyzm i moralność. Pierwsze dwa potępia dla tego, że żądza sławy zamiast lud pouczać, dodaje mu szalu, wystawując mu gołe marzenia za szlachetną zasługę. Bozpasany palryotyzm, łatwo porywający naród wojenny, jakim jest Iraiicuzki, czyni naród egoistycznym i względem innych narodów niesprawiedliwym, a jak mówi Pan Lamartine: »la v e r i t e fr an ca i se n'estvraie qu' a Paris, passez la frent i e re, c ' c s t u n m e n s o ng e . « Pomiędzy wielu przykładami dotyka owej zwykle tak pompatycznie wysławianej historyi cesarstwa, wykazując, jak mało takowa zdolną jest nauczyć lud prawdy, ponieważ mu fałszywą myśl wpaja, jakoby naród francuzki całą stanowił Europę. Moralność zdaje mu się być jedynym dozwolonym celem autora piszącego dla ludu. Jak bóstwo pierwiastkiem jest i źródłem w«ucia moralnego, tak tez historyą rodzajuludzkiego nauczać winna lud, jak szanować i czcić należy kierującą rękę Opatrzności, która każdemu narodowi osobną przezuacza rolę w wielkim dramacie świata, a tym sposobem przyzwyczaja go do uczuć wielkich i wzniosłych. "W tedy tylko zasada demokratyczna nie ma nic niebezpiecznego dla narodu, gdyż moralne wykształcenie ludu namiętności jego na wodzy utrzymać zdoła. To jest krótką osnową listu Pana Lamartina do Pana Chapuys Mont1aville, nad którym dzisiaj dzienniki wszelkich kolorów unoszą się w pochwałach, i który mianowicie na partyą konserwatywną tak korzystne zrobił wrażenie, że la P r e s s e , organ oświeconych konserwatorów, która ostatnią mowę Pana Lamartina z okazyi owej uczty całkiem pominęła milczeniem, dzisiaj woła: » C ' e s t u u e l e t r e d a n s l a q u e II e s o n t seme's a pleines mains d'admirables pre'ceptes et d'eloquentes verites.rt Równocześnie wydano prospekt nowego dziennika Macońskiego, który jako organ Pana Lamartina wyjść ma z początkiem przyszłego miesiąca. Podano do wiadomości, że dziennik ten nosić będzie napis: La nouvelle dćuiocrat i e, i już liczne, przesadzone pisano nad tern komentarze. Ale P. Lamartine dał pismu swemu napis: Le bien publique, aby uniknąć wszelkiego podejrzenia, jakoby radykalizm głosić zamyślał. Czytałem własnemi oczyma list w którym do jednego z tutejszych swoich przyjaciół pisze: » S ur t o u t j e v o u s e n p r i e , ditez bien haut partout, que je no suis pas radical, et que je ne le serai jam ais.« Jakoż w rzeczy samej prospekt dziennika jego pisany jest wprawdzie w duchu oppozycyjnym; ale oppozyćya ta wziąść ma kierunek rządowy, i zamiast tamować drogę rządowi, ma ją torować. »N ous n e n t e n d o n s pas par Opposition cet esprit de contestaliou perpetuelle, et de dćnigrement systematique, qui ne cpnśrste qu'a dire non, quand le gouverueinent dit o ui. Entravcr toujours le gouvernement dans tout ce qu'il fait, c'est un pauvre role selon nous; c'est le róledelapierre souslaroue. Cela ne fait pas marcher le char; nous voulons qu 'ii marche ." Ale najwyraźniejsze jest miej-ce gdzie mówi: »N ous ne serons pas injustes non plus a l'egard des couservateurs. Ce parti a prouve par son attitude, vis-a-vis d'unmiuistere a la fois faible et tćmerairc, et sure des fortifications, qu'un barrIere iiifranchissable n'axistait pas entre les conservateurs et nous. Po takowych oświadczeniach organu polityki Pana Lamartiua widać, ze tenże dalekim jest od radykalizmu. Z dnia 16. Sierpuia.

Książę Montpensier odwiedzi Marsz. Soulta, .w S1. Amand.; Marszałek przyjmie królewicza jak najokazalej. Pan de Bourmont temi dniami w Paryżu oczekiwany. Ma sobie polecone interessa od kilku członków starej linii burbońskiej, a mianowicie od Księcia Bordeaux. Wczoraj w dniu 73cich urodzin Napoleona, złożono u stóp posągu Vendome wielkie mnóstwo kwiatów i wieńców. Donoszą z Nantes: Mąż, który w krwawych rocznikach miasta Nantes tak smutnej dostąpił sławy, Jean Marguerite Bachelier , Prezes komitetu rewolucyjnego, towarzysz Carriera, w dniu 10. Sierpnia umarł w swojem pomieszkaniu. Bachelier od dawnego czasu już stał się wielkim nabożuisiem; robił wiersze nabożne i komponował śpiewy kościelne. W r. 1793. miał on lat 43., gdy w roku 1843. umierał, liczył lat 93. Dom w którym skonał, ma immer 93.« Loża, którą Książę Orleans w wielkiej operze zajmował, otwartą zostanie w przyszłą niedzielę pierwszy raz od śmierci tego Księcia; Księstwo J ohwille w niej się ukażą.

P. Lagrene ma wkrótce udać się jako Poseł do Chin na pięknym liniowym okręcie o 90 działach, któremu trzy fregaty i dwie korwety towarzyszyć mają.

Anglia.

Z Londynu, dnia 10. Sierpnia.

N a posiedzeniu Izby niższej dnia 9. Sierpnia przeczytano po raz trzeci irlandskie prawo broni. Powstały stąd długie spory, w których Pan Lalor Shiel i Sir B. Peel długo i dobrze przeciw i za prawem mówili. Nastąpiło potem przyjęcie prawa 125 głosami przeciw 59. Stand a r d mówi ze względu na te posiedzenia, że żadnego pewnie angielskiego ministra tyle nie natrapiono, co Sir Boberta Peel. Na początku przeszłego wieku każdy zupełnie był zadowolnióhym, jeźli pierwszy minister dwie albo trzy mowy podczas całej sessyi powiedział; Lord Chatham i stawny syn jego, który za najpilniejszego z ministrów uchodził, rzadko kiedy więcej jak raz na tydzień mówić musiał. Sir

Robert Peel zaś przy każdym ladajakim sporze przymuszonym jest długie prawić mowy, a mimo to wszystko na posiedzeniu z dnia 9. Sierpnia, po półroczne'm nieustanne'm natężeniu sił swoich, tak mówił energicznie i spokojnie jak pierwszego dnia posiedzeń. Whigowie choć teraz przez młodą Anglią wzmocnieni, nie są jednakże w stanie urzeczywistnić pogróżek swoich z roku 1835. i nie potrafią go »zaszczuć na śmierć.« - Prawdziwem nader jest to zdanie, że teraz pokój Europy zawisł od życia dwóch mężów: Ludwika Filipa i Sir Roberta Peel. Dr. Pusey z Oxfortu założyciel ztianeJ doktryny, która kościołowi anglikańskiemu niebezpieczną scyssyą grozi, wsiadł w Dower na statek, aby się udać na ląd stały; lecz dokąd właściwie, tego Morning Post nie powiada. Drugim naczelnikiem tej sekty jest Dr. Newman w Oxforcie, ztąd Puseismus przez stronę protestancką anglikańskiego kościoła N e w - m a n i a zwany został.

Z dnia 13. Sierpnia.

Posiedzenie Izby Parów z dnia 10.

S i e r p n i a. Kościelno - polityczne stronnictwo w lrlandyi, którego działania prawa z r. 1832 i 1838 za niebezpieczne dla kraju uznały, i przez rozwiązanie jego związków znanych loż oranżystowskich, nieszkodliwćm je uczyniły, ma w Izbie Parów w osobie HI. R o d e n gorliwego obrońcę, który nie opuszcza żadnej sposobności, aby na korzyść swych protestanckich braci w lrlandyi działać. Przedłożył on Izbie petycyą od 5000 protestanckich mieszkańców hrabstwa Down, w której się żalą, że podczas gdy agitacya repealska bez przeszkody się odbywa na zgromadzeniach i w processyach, 0raużystom podobne processye są wzbronione, Prawo bowiem z r. 1838. przeciw oranżyzmowi, zabrania także w używaniu będących processyi, a szczególniej odbywanej przy głównej uroczystości, w rocznicę bitwy pod Boyne (d. 12. Lipca 1690), w której Wilhelm III. jakobistowskich Irlandczyków pokonał, i dał pierwszy początek oranżyzmowi. Drugim punktem zażalenia jest szerzące się repealskie poruszenie, które wzbudza w nich obawę bliskiej wojny domowej. Hrabia Roden wnosił, ażeby prawo wzbraniające oranżystorn processyj było zniesione, lub też i do repealów rozciągnione. Po kilku mowach postanowiła Izba, aby petycya złożona była na jej biurze i odroczyła się do jutra. Izba Niższa zajmowała się mało interessującemi przedmiotami. z M a dryt u, dnia 8. Sierpnia. Espartero będąc na pokładzie angielskiego wojennego okrętu poczytuje się jeszcze za Rejenta Hiszpanii i obwieszcza manifestem, że wkrótce do Hiszpanii powróci i zbuntowanych do posłuszeństwa przywiedzie. Kassa wojenna, którą z sobą zabrał, opuszczając swoich rannych Generałów, zawierała 75,000 piastrów. Wieczorem. Uroczystość w pałacu odbyła się zupełnie tak jak» Panu doniosłem. Królowa wspaniale ubrana, z twarzą pełną łaski i radości, siedziała na tronie, otoczona jak najświetniejszym orszakiem. Całe ciało dyplomatyczne, oraz i poseł angielski, byli obecni. Królowa w skutek dzisiejszego aktu dnia 15.

Paźdź., w dniu zagajenia Stanów, koustytucyę zaprzysięże a następnie niezwłocznie rządy obejmiew ę g r j*. Miskolcz. - Nasze niegdyś kwitnące miasto przedstawia tylko jeden ogromny stos gruzów. Pożar wszczął się d. 19. Lipca, przedpołudniem o godzinie 10. srożył się tylko przez b godzin, wszakże 1500 domów, dom komitatu wraz z przybocznemi zabudowaniami, klasztor Minoritów z kościołem i szkołą, dwa kościoły ewanielickie, synagoga żydowska, ratusz, teatr, wszystko to stało się pastwą płomieni. Przedmieścia, gdzie domy słomą kryte były, zgorzały do szczętu. Szkoda wynosi kilka milionów złotych. Żadne pióro niezdoła skreślić obrazu nędzy, w której tyle tysięcy ludzi teraz jest pogrążonych!

ROZlllaite wiadolllOŚci.

ŻEGLARZ NAPOWIETRZNY.

Przed kiikoma laty, puściłem się był w daleką podróż wozem pocztowym. Przez dzień i noc całą toczyło się już moje o czterech kołach więzienie, a jeszcze nie było końca mojej podroży, jeszcze przez dwa dni i noc całą było mi jechać na miejsce przeznaczenia mego. Kto się choć raz w życiu w wozie pocztowym znajdował, ten umie oeenić przyjemność światłego towarzystwa, które los mu przypadkiem nadarzy. Drugiego dnia mojej długiej podróży, wszczęła się w naszem towarzystwie rozmowa o przypadkach, niebezpieczeństwach, których każden z nas w życiu swoje m doświadczył. Jeden z towarzyszy, agent kupieckiego domu, opowiadał, że doznał przy angielskie in wybrzeżu rozbicia okrętu, drugi, Francuz rodem, któryodbywał kampanię w Algierze, dostawszy się w niewolę Arabów, widział już nad sobą błyszczący jatagan Beduina, lecz w tejże chwili litościwa kula francuska ugadza w samo czoło zemstą dyszącego Araba. Trzeci znowu opowiadał, że przy pęknięciu parowego kotła na jednem z okrętów amerykańskich, wyleciał w powietrze do bajecznej prawie wysokości, mało się co uszkodziwszy. «Co mnie się tyczy«, odezwał się jeden z podróżnych, blady, miody mężczyzna, który dotąd przysłuchiwał się w milczeniu rozmowie, »nie byłem ja wprawdzie ani w podróżach morskich, ani też w ogniu bojowym, jednakże ta przygoda, którą przebyłem, jest nierównie niebezpieczniejsza, niż niejedna z waszych mości panowie, przynajmniej ma ona za sobą zaletę rzadkiej nowości.« »Przed kilkoma laty bawiłem w Brukseli.

Śmiały w moich przedsięwzięciach, bo takim byłem podówczas, postanowiłem z moim przyjacielem odbyć podróż napowietrzną. Poczyniłem wszelkie przygotowania, ale mój przyjaciel nie dotrzymał słowa, nie stanął na umówioną godzinę. Już chciałem sam wsiadać do mego napowietrznego powozu, gdy oto z koła ciekawych widzów, występuje jakiś nieznajomy i błaga mnie, abym go wziął z sobą w powietrzne przestrzenie. Zdziwiłem się z początku nad proźbą całkiem mi obcej osoby, ale gdy błagając usilnie zapewniał mię uroczyście, że wszelkim moim rozkazom w tej podróży powolnym będzie, zezwoliłem na prośbę jego, i przyjąłem go za towarzysza mojeJ podróży. Mój obcy gość wskoczył z nadzwyczajną radością do łódki. N a dany przezemnie znak, rozwiązano sznury, balon uleciał, a my byliśmy w kilku sekundach po-nad szczytami drzew. Mój towarzysz nie okazywał najmniejszeJ niespokojności, z zimną, obojętną twarzą patrzał przed siebie, jak gdyby się nie w kruchym, napowietrznym statku, lecz wwygodnem, poręczo. wem krześle, w godzinie poobiedniej znajdowałZdawało się, że mój nieznajomy miał ptasią naturę, że powietrze było żywiołem jego. Aby wyżej wzlecieć i lot przyspieszyć, wypróżniłem kilka worków z piaskiem, które z sobą wziąłem. Mój towarzysz widząc to, okazywał najżywszą radość i prosił mnie serdeczuie, abym podobnież wszystkie worki wypróżnił. Nie chciałem na to zezwolić, ale on domagdt się tego usilnie. Gdym go zapytał" dla czegoby życzył sobie tak wysoko wzlecieć? Odrzekł mi: iż się mocno łęka, aby go nie poznano. Mniemałem, że mam przed sobą jakiegoś dzi prysu, upodobał sobie w takiej podróży, a teraz się obawia, aby go krewni lub przyjaciele jego nie poznali. Zapewniałem go przeto, ze w takiej odległości nikt go dostrzedz nie może. Uwaga moja nie zmieniła jego przekonania, i zaczął na nowo usilnie nalegać, abym łódź balonową uwolnił od wszelkiej ocięży. Ale · w tej chwili żadną miarą tego uczynić nie mogłem, bo jaż wzbiliśmy się za wysoko; a że .wiatr silnie nas ku morzu popędzał, miałem słusznie jakiego przypadku obawę; więc ofuknąłem cokolwiek mego towarzysza i prosiłem go, aby się spokojnie zachował. On mi nic na to nieodpowiedziawszy zaczął mruczeć jakieś urywane słowa, pocze'm zerwawszy się nagle, rzucił kapelusz w powietrze, nareszcie zdjął z siebie surdut, i toż samo uczynił. »0, co tak, to co innego!... Teraz dobrze«, zawołał radośnie, «teraz mniej mamy ciężaru, teraz pójdziemy jak strzała aż pod samo słońce!« - To mówiąc, zaczął zdejmować chustkę z szyi. «Ale cóż robisz?« zawołałem z guiewem, »wszakże nawet przez śkła żadna żywa dusza nie dojrzy cię z ziemi.« »0, nie mów tego mój przyjacielu«, odparł z trwogą, lekarz vau Espen ma oczy jastrzębie.« Van Espen, jestlo nazwisko lekarza, któremu dom obłąkanych przez niego dozorowany, głośne zrobił imię. »Znaszże lekarza van Espen?« »Czy ja go znam! Przez dwa lata więził mnie w swoim domu, wysilał się na wszystkie sposoby, aby się pastwić uademną. Nie było dnia, aby mi nie kazał krwi upuścić, lub mnie bez miłosierdzia zlewać zimną wodą! Dreszcz mnie przenika na samo spomnienie tego tygrysa; Dziś zrana udało się mi umknąć z mego więzienia, teraz jestem spokojny, bo tu nikt mnie nie wynajdzie.« Byłem więc w towarzystwie waryata na słabej, chwiejnej, napowietrznej łodzi, a podemną trzy tysiące stóp przepaścistej głębi! Na pierwszą myśl skamieniałem z przestrachu. Gdyby też w przystępie szaleństwa, pomyśliłem sobie, rzucił się na mnie! Włos zjeżył mi się na głowie, na tę myśl straszną! Mój szalony towarzysz zaczął zawracać oczy i znowu wrzeszczeć: Wyżej! wyze'j!« i tak wrzeszcząc, wszystko co tylko miał na sobie, zrzucał w przepaść powietrzną. Cóż było robić, milczałem w trwodze, nie chcąc jeszcze bardziej drażnić gniewu jego. Ale któż wyobrazi sobie okropność moje, gdy ten szaleniec zrzuciwszy bór/ i pończochy, zwrócjł się do mnie, i straszliwymz całego gardła zawrzasnął głosem: »J eszcze mamy w górę 10,000 mil drogi, a powóz nasz za ciężki, jedeu z nas musi ustąpić!« Gdy tego domawiał, włos mu zjeżył się na głowie, konwulsyjnie zacisnął dłonie i straszliwym wzrokiem swoim ścinał krew w moich żyłach! O odporze nie można było ani pomyśleć, był silniejszym odemnie. Nie miałem żadnej broni przy sobie; o, gdybym ją był miał, nie wahałbym się był ani chwilę zadać mu cios śmiertelny, i sądzę, że najsurowszy moralista, nie potępiłby takiego czynu. Położenie moje było okropne, niesłychane.

Wolałbym był walczyć z ludożercą lub z zgłodniałą hyeną, niż się znajdować w napowietrznym okręcie wraz z szalonym człowiekiem, który jest głuchym na wszelkie zaklęcia, przełożenia i groźby. Zanim postrzedz zdołałem, porwał za trzy worki balastu, i puścił je w dół z szaleńską radoścją. Balon pomknął w górę zniepojętą chyżością. Zniknęła mi ziemia zprzed oczu, gęste chmury roztrącały się o ściany naszego statku, otaczając nas ze wszech sron mglistym całunem. N a pół martwy leciałem co raz wyzeJ i wyzeJ z moim złowrogim towarzyszem, klóry zaczął sam z sobą mrukliwie rozmawiać: »Przeklęcie uwięźliśmy jakby w trzęsawisku na jednćm miejscu!« Te słowa cedził przez zęby okropnym głosem... »Masz żonę?« zapytał nagle obracając się do mnie. Ja z równym pospiechem, aby go na inne myśli naprowadzić i pobudzić do litości, odrzekłem posępnie: »Mam żonę i dziewięcioro małych dziatek, które jeźli ja umrę, zostaną sierotami bez chleba i opieki!« »Ha, ha! Ja mam żon 300 i 6000 dzieci«, zawołał z piekielnym wskroś przenikającym szyderczym śmiechem. »Gdyby mi twój ciężarnie zawadzał, byłbym już dawno powitał moje rodzinę!« »Do stu piorunów,« odrzekłem, chcąc go tą myślą zająć. »Masz jak widzę, liczną rodzinę. Gdzież ona mieszka?« »Na księżycu, tam teraz jadę, byłbym już dawno lam stanął, gdybym tylko sam jechał... a teraz... precz mi z tąd !« To mówiąc, rzucił się na mnie z całą gwałtownością. - W samejże chwili tego opowiadania nasz powóz pocztowy uderzył o coś tak mocno, że aż nami rzucił. Jedno koło zaczepiło się o ciężko-ładowną brykę, i nie minęła jedna sekunda, a jużeśmy wywróciwszy się, leżeli wszyscy w przygościńcowym rowie pełnym mułu i kału. szkodzenia, tylko nasz żeglarz napowietrzny dostał lekkiego guza na głowie, przezco w opowiadaniu jego zaszła kilko-godzinna przerwa. Po naprawieniu powozu wsiedliśmy znowu, a nasz towarzysz z przewiązaną głową, zaczął rzecz swoję tak wieść dalej: «Właśnie gdy wywrót powozu przerwał moje opowiadanie, doszedłem byi w mojej powieści do tej chwili, gdzie ów szalony porwał się na mnie, aby mnie rzucił w niezmierzoną przepaść. - Gdy się miedzy nami walka na śmierć lub życie wszczęła, w tymże samym czasie jasna błyskawica ślepi nagle nasze źrenice. Balon przeciął elektryczną chmurę, a w mgnieniu oka rozwinęło się pod naszemi nogami spaniałe widowisko piorunami gromnej burzy. Zjawisko to sprawiło na moim szalonym towarzyszu mocne wrażenie, trwoga rozszczepiła jego dłonie, któremi mnie juz był uchwycił. W tak straszliwej chwili zbieram wszystkie zmysły w pomoc, udaję odwagę i przemawiam uroczystym głosem: »Mniemasz słaby śmiertelniku, że bez mej pomocy przebędziesz bezbrzeżny przestwór powietrza, że nakażesz bić gromom, tak, jak ja w tej chwili nakazałem? Wiedz o tein, że cię. chcę wyrwać z niewoli, zaprowadzić na łono twojej rodziny, ale jeźli słowo przemówisz, ześlę piorun na twoją głowę, który cię w otchłań bez końca pogrąży! Nie wejdziesz w srebrne krainy księżycowe, ale przepadniesz w czarnych przepaściach piekieł!« Słowa te, które w każdym innym przypadku nie mógłbym był wyrzec bez głośnego śmiechu, zdawały się na umyśle mego szaleńca sprawiać niejakie wrażenie. Wzrok jego dziki łagodniał widocznie, zdumiony wpatrywał się we mnie. J a obawiając się, aby skutek mojej wymowy nie przeminął, nie ufając mojeJ wyższej, czaił odziejskiej potędze chwyciłem się środka bardziej prozaicznego. Miałem ilaszkę rumu przy sobie. Podając ją memu złagodniałemu waryjatowi, przemówiłem znowu głosem uroczystym i nakazującym, aby pokosztował tego niebieskiego nektaru, który go w nowego przeistoczy człowieka. Mój towarzysz przychwycił się z pożądliwością, i duszkiem wypróżnił flaszę. - Libacyja ta niemało skutkowała, bo zapadł wkrótce w sen głęboki: Zaledwie mój straszny przeciwnik oczy przymknął, już mu skrępowałem nogi i ręce sznurami, które w podobne'j podróży są zwtófetff' na pogotowiu; omotałem go tak mocno,jze się ledwie mógł ruszyć. I Chociaż ze strony mego szalonego towarzy

sza nie miałem się niczego więcej obawiać, jednakie trwoga nie ustępowała z mojeJ duszy, - Z tak niezmierzonej wysokości, bez balastu, jakże się w dół spuścić. Posiliłem się trochę, poczęści dla nabrania odwagi, poczęści dta zaspokojenia głodu, bo powietrze w górnych warstwach, niezmiernie zaostrza apetyt. J ak się to skończy, sam nie wiedziałem, tą się tylko cieszyłem nadzieją, że umrę nadzwyczajną śmiercią, i że moim skonem narobię w świecie wicceJ hałasu, niż za mego życia. Smutnato wprawdzie była pociecha, ale innej winojćui położeniu nie było. Pomyślałem o mojej matce i błagałem ją w duchu, aby przebaczyła memu szaleństwu, które ją ciężkiego smutku nabawić może. Z tćm wszystkiem, mimo to, że nie miałem żadnej nadziei, jakieś tajemne przeczucie szeptało mi nieustannie: że jeszcze obaczę ziemię. Śród takich myśli, balon mój pruł ciągle mgliste, mokre warstwy powietrza, zdawało mi się, że nieustannie idzie do góry. Być może, że byłem w błędzie, ale nie mając w blizkości żadnego przedmiotu, do któregobyin mógł był odnieść moje porpwnanie, byłem ciągle tej myśli. Przy bliższej rozwadze ujrzałem, że balon na powierzchnej stronie, utracił wiele ze swego połysku, że zwilgotniałgęstemi mgły tumanami. Nowa nadzieja wstąpiła we mnie Jakoż ciężar balonu powiększony przez zwilgotnienie i przez krople rosy, które na jego powierzchni zawisły, sprawił to, że gondola zaczęła się na dół spuszczać, i nie trwało godziny, ujrzałem znowu ziemię! Radość, która wtedy moje przepełniała serce, da się tylko porównać z tern uczuciem, z jakiem marynarz po długiej, niebezpiecznej podróży, wita ląd stały. Po niejakim czasie ujrzałem podemną miasto.

Byłoto Leodyjum (Lowen). Gondoła moja szybowała już na jakie parę set stóp po nad szczytami domów, gdy mój obłąkaniec przebudziwszy się ze snu, zaczął się rzucać i gniewać za to. że go lak mocno spowito, iż się ruszyć nie może, i miotał przeklęctwa, że nie widzi księżyca. - »Gdzież moje 5000 dzieci?« »Tam oto,« rzekłem, wskazawszy na rynek miasta L e o d y j u m, gdzie się tłum ciekawych nazbiegał. «Dalej spieszniej,« zawołał patrząc się na dół, »Niech 'po tak długiem niewidzeniu się, uścisnę moje małe dziateczki.« v Również i ja ńie miałem iuuego życzenia, jak tylko- .slanąć jak najprędzej na ukochanej ziemi! N areszcie stało się zadość moim życzeniom! Balon spuścił się zwolna na ryuek miasta. Ci« wietrznym statkiem, ale bardziej jeszcze nad moim skrępowanym towarzyszem, który ciągle wołał: »Gdzież moje 5000 dzieci?« Udałem się natychmiast do komendanta placu i oddałem w jego opiekę mego towarzysza, który mnie takiej śmiertelnej nabawił trwogi. Od owćjto podróży nie korci mię więcej zwidżać balonem niebieskich szlaków i w wyborze towarzyszy podróżnych, jestem bardziej ostrożnym. (Z Rozm. Lw.) Z Poznania. - »Dziennika domowego« Nr. 17. zawiera: Szajne- Katrynka. 1 Polanie.

2. Lech. 3. Krakus. 4. Wanda. 5. Piast. 6.

Ziemowit. 6. Mieczysław. - Co ją jeszcze wiązało, powieść L. Siemieńskiego. - Kurs literatury słowiańskiej czytany przez A. Mickiewicza w półroczu letniem. - Rozmaitości. - Mody.

Nad pozostałością zmarłego na dniu 20. Sierpnia r. 1842. w Belęcinie Karola Mieczkowskiego dziedzica został dziś process spadkowo likwidacyiny otworzony. Termin do podania wszystkich pretensyj wyzuaczony został na dzień 15go Grudnia 1843. o godzinie 10. przed południem w izbie stron tutejszego Sądu przed Keferendarjuszem Sądu Nadziemiańskiego Cassi us.

Kto się w terminie tym nie zgłosi, zostanie za utrącającego prawo pierwszeństwa jakieby miał uznany, i z pretensyą swoią li do tego ode słany, coby się po zaspokojeniu zgłoszonych wierzycieli pozostało. Poznań, dnia 22. Lipca 1843.

Król. Pruski Główny Sąd Ziemiański.

I. Wydziału.

SPRZEDAŻ KONIECZNA.

Sąd Nad-Ziemiański w Poznaniu.

Wydziału I.

Dobra szlacheckie Tworzymierki w powiecie Szremskim, sądownie oszacowane na 12,383 Tal. 26 sgr. 6 fen. wedle taxy, mogącej być przejrzanej wraz z wykazem hipotecznym i warunkami w Registraturze, mają być dnia 4. Grudnia 1843. przed południem o godzinie 10. w miejscu zwykłych posiedzeń sądowych sprzedane. Niewiadomi z pobytu wierzyciele realni, jako to: 1) Justyna i Małgorzata, rodzeństwo Rogowscy, 2) Teofila z Korytowskich, owdowiała Rogowska, 3) Justyna z Domiechowskich, zaślubiona Piotrowi Rogowskiemu, oraz wszyscy nieznajomi pretendenci realni zapozywają się na termin powyższy pod uniknieniem wyłączenia publicznie. Poznań. dnia 12. Kwietnia 1843.

UWIADOMIENIE PUBLICZNE.

Niewiadomi wierzyciele zmarłego dnia 8. Października 1834, roku Hrabiego Floren ty u a

Bilińskiego uwiadomiają sięniniejsze'm o nadchodzącym podziale pozostałości z tern wezwaniem, aby pretensye swoje w przeciągu trzech miesięcy podali, inaczej z takowemi, wskutek . 137. i następ. Tytułu 17. Część I. Prawa Powszechnego krajowego do każdego z współsukcessorów oddzielnie w miarę schedy jego odesłane mi będą. Poznań, dnia 29. Lipca 1843.

Król, Pruski Sąd Nadziemiaóski.

II. Wydziału.

Doniesienie szkolne.

Popis publiczny uczniów K. Gimnazyum S.

Maryi Magdaleny odbędzie się 25., 26. i 27.

Września, popis zaś z nowoprzybywającymi do szkół 5., 6. i 7. Października. Bieg nowy nauk rozpocznie się 9. Października, w Poznaniu 23. Sierpnia 1843 r. Dr. X. Prabucki, Dyrektor.

Ktoby życzył sobie z Obywateli na wsi mieszkających guwernera do dzieci, lub tez z mieszkańców m. Poznania pobierać lekcje języka francuzkiego dla powzięcia w tym celu wiadomości zechce się zgłosić do księgarni W. S t e - fańskiego w Poznaniu.

· Ierwsstą. nadsćikę p r a w d z i - wych nowych kol. śledzi otrzymał i poleca tanio B. X. Priiger, przy Wodne'j ulicy w domu szkolnym imienia Ludwiki pod liczbą 3 O . , ,

-*

Murs giełdy ISerlmskiej.

Sto- JNa [ir. Kurant Dnia 21. Sierpnia. 1843. pa papie- gotowipfC. rami. zna.

Obligi długu skarbowego .

Pr. aug. obligacje 1830.

Obligi premio w handlu lnorsk.

Obligi Kurmarcuii Berlińskie oblig. miejskie Gdańskie dito w T.

Zachodnio - Pr. listy zastawne Listy zast. W. X. Poznańskiego dito dito dito Wschodnio - Pr. listy zast.

Pomorskie dito Kur- i Kowomarch. dito Szląskie dito Frydrychsdory Inne monety złote po 5 tal.

Discouto.

Akcj e Kolei Berlińsko-Poczdamskiej dito dito akcje a prioris Kolei Magdebursko-Lipskiej dito dito akcje a prioris Kolei Berlińsko - Auhaltskiej dito dito akcje a prioris Kolei Dusseldorf. - Elberfcld.

dito dito akcj e a prioris Kolei nadreńskićj dito dito akcje a prioris Koiei Berlińsko - Frankfurt.

dito dito akcje a prioris Kolei Śląsk, górn Kolei Beri.-Szcz. E. Lit. A, dito dito Lit. li. dito dito oiStępl. .

J11 m

104 J1 103J 901 102 103J 48 1021

102J *IIJ

102» 90J 4 Ą z

M3 I !03J 102J

108£ 102J 1021 101J 3

IIJ 4 4 4 4 5 4 5 4 5 4 4

155i 16H 104 104 814 94 ] 791 Ę 125] 104 114 1Ę .

lm

'"" Uu, lJf5* 126J 120} *m nu,

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1843.08.24 Nr197 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry