GAZ
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1843.09.09 Nr211
Czas czytania: ok. 17 min.VVlelkiego
Xicstw »
'" POZNANSKIEGO
Nakładem Drukami Nadwornej W Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannowski.
f«11.
W Sobotę dnia 9. Września.
1843»
Wiadomości kraj owe.
Z Berlina. (Gaz. wroćlaws.) - Zaślubienie Księcia F r y d e ryk a heskiego z W i e l. Księżniczką rossyjską nadzwyczajnie zajmuje dzienniki. - Przy tein rozsiewają z obecuości urągającą się pogłoskę, jakoby zawiązano układy celem ewentualnego na przyszłość ustąpienia Księstw Szlezwig i Holsztynu linii heskiej na korzyść Danii. Książę Augustenburg miałby za to otrzymać Hessyę. Niezważając nawet na to, ze w przypadku wstąpienia na tron duński Księcia Fryderyka heskiego, Szleswig i Holsztyn oj c z y ź n i e n i e m i e c k i ej p o d oddzielnym władzcą wrócone będą, już sama myśl o takowym handlu zgrozą przejmuje. Szczęściem, że nie tylko ludy, lecz też monarchowie czas kongresu wiedeńskiego przetrwali, tak dalece, że ze strony dyplomacyi w tej mierze niczego obawiać się nie trzeba.
Wiadomości zagranIczne.
F r a n c y a.
Z Paryża, dnia 1. Września.
Borsenhalle donosi: Naszemu korrespondeutowi londyńskiemu zawdzięczamy udzielenie niektórych ciekawych wiadomości prywatnych o ostatnich wypadkach na zamku Eu i o bliskićro przybyciu Królowej Wiktoryi. Rozumiano, że N. Pani na przyszłą uiedzielę albonajdalej w poniedziałek tam przybędzie. Książę Joinville udałsię do Cherburga, aby na pokładzie parostatku wojennego wyjechać na spotkanie Królowej i Księcia Albrechta. Sam dobór armii Irancuzkiej zgromadzi się w rnałem miasteczku Eu, które zresztą nie obejmując nic widzenia godnego nie ma nawet lokalu do pomieszczenia tylu gości. «Nowe pawiliony na prędce rozbito, aby w razie potrzeby orszak Królowej z nich mógł korzystać. Marszałek Soult, przeszło 100 mil od Eu oddalony, z największym pospiechem drogę tę odprawi i zapewne dnia 3 1 . m. b. tu stanie. P. Guizot z Paryża już d. 30. do Eu przybył, podobnie jak i Pan LacaveLaplagne. Uroczystości wyprawiane dla dostojnych gości, 3 dni trwać mają. Pierwszego dnia dany będzie wielki koncert, drugiego wielka dramatyczna reprezentacya, a dnia trzeciego festyn wiejski w boru. Ceny mieszkań w miasteczku Eu naturalnie niezmiernie w górę poszły. Przeszło 10,000 gości .szukają pomieszczenia i ofiarują dziesięciokrotne ceny. - - Podróż Królowej angielskiej do Eu obecnie nie podpada żadnej wątpliwości. Już jutro rano J. K. M. do Treport przybyć ma. Wszystkich ministrów na zamek wezwano.
Wycieczkę tę Królowej tłomaczą i usprawiedliwiają przykładem Króla Jerzego IV., który podobnie podróże na ląd stały odbywał nie dopraszając się pozwolenia parlamentu. Na całym brzegu od Havre aż do Eu wszystko już na przyjęcie Królowej czynić przygotowania. Havre z powodu swego geograficznego położenia tworzy punkt środkowy tych robót. Dnia 3 O. wieczorem Książę J oinville pocztą z Eu jadąc w owym porcie stanął i na statku wojennym »Pluton« na którym niedawno temu Księżniczka Klementyna podróż do Lizbony odprawiła, się zaambarkował. Krążyć będzie między la Hagne i Startpoint, dwoma najwiccej zbliżonemi ku sobie przedgórzami Anglii i Francy!, w celu oczekiwania tam wracającej z Plyinouthu eskadry królewskiej i przeprowadzenia Krolowe'j do Treport. O lszej rano dnia 3 1 .
»Napoleon« nagle na wysokości Havru się ukazał i w przystani w bliskości cytadeli kotwice zarzucił. Przywiózł na wyraźny rozkaz Ludwika Filipa, powoiu.. qy dwie doborowe kompanie 2. batalionu 46. pułku w Harre załogą stojącego, do Eu. Rozkazowi temu natychmiast zadość się stało. Dnia 3 1, czekano w Havrze na parostatkach sekwańskich przybycia dwóch doborowych kompanii 1. pułku piechoty z Roueu. Te na pokładzie »le Francais« niezwłocznie z Havre do Eu albo Treport przewiezione zostaną. Dnia 27. wieczorem oddział artyleryi z Douai już w Eu stanął był, a dwie baterye pocztą z La Fere tam sprowadzono. Podobnie większa część pułku karabinierów w różnych miejscach w departamencie du N ord konsyslująeego w tej chwili zapewne już do Eu przybyła. Dość widać, że Ludwik Filip gości swoich prawdziwie po kólewsku podejmować postanowił. Ogłoszone dotychczas doniesienia o niebezpieczeństwie, które przed kilku dniami rodzinie królewskiej w Eu zagrażało, nie obejmują jeszcze całej prawdy, bo nic tylko Król i Królowa w powozie tym znajdować się miafy, lecz leż Xiężna Orleańska i Hrabią Paryża, Xiążc Aumai e i Xiążę J oinville. I przy tej sposobności pokazało się, jaką wielką wartość nierównie większa część publiczności francuskiej życiu Króla przypisuje. Dotychczas Król dzięki opatrzności! czerslwćm ciągle cieszy się zdrowiem; mimo podeszłego wieku onegdaj kilka godzin na koniu siedział i wielką odbył przejażdżkę,
Anglia.
Z Londynu, dnia 30. Sierpnia, X. Mathew apostolskie prace swoje z szczegulną popiera gorliwością. Jakkolwiek gazety niektóre torysowskie i fanatyczne duchowieństwo panującego kościoła na działanie jego pod tym powstaje pozorem, że jako xiądz katolickia mianowicie jako mianowany przez Papieża przeor zakonu franciszkanów w Irlandyi, tylko do kościoła swego nawracać pragnie, znajduje on jednak u wszystkich oświeconych ochocze przyjęcie i zachęcenie. W poniedziałek pewna liczba dystyngwowanych osób na śniadanie go zaprosiła; byli tam obecni Lordostwo Palmerstonowie, Markiz i Markizowa Clanricarde, Lord Camoys, Lord Clifford i t. d. Oczekiwano też Xiecia Wellingtona i Sir R. Peela, ale ci dwaj nieprzyszli. Po śniadaniu przemówił, xiądz Mathew do przeszło 150,000 ludzi, wszakże szynkarze, co 10 beczek aloe i porteru między pospólstwo podzielić kazali, przeszkodzili mu i mowy swej zakończyć nie mógł. Nazajutrz w Deptford lepiej mu się powiodło.
Zanim tu śluby wstrzemięźlimości przyjmować zaczął, przedstawiono um niemieckiego »apostoła wstrzemięźliwości« Macieja Seling z Osnabriieku, który go do Niemiec zaprosił. Podobne wezwanie, aby Amerykę zwiedzić raczył, otrzymał X. Mathew od członka kongressu amerykańskiego Pana Lavrance. Książę Wellington, w towarzystwie jednego tylko żokeja, jechał przypadkiem przez plac, gdzie się zgromadzenie odbywało; stanął, aby się scenie tej przypatrzyć. Lud poznawszy go natychmiast, pozdrowił go głośnemi wiwaty. Książę pokłoniwszy się księdzu, dalej pojechał. N awet niektórzy prałaci kościoła X. Mathew z grzecznością przyjmują. Glo be ogłasza pismo Biskupa Norwichskiego, w którem Biskup szlachetnej gorliwości X. Mathew w odwodzeniu ludu od zgubnego nałogu, wielkie oddaje pochwały; oświadcza, że jeżeli do Norwichu przybędzie, ze strony jego (Biskupa) najszczerszej pomocy pewnym być może..
Hiszpania.
Z Madrytu, dnia 24. Sierpnia.
Książę Gliicksberg jeszcze nie wręczył tutejszemu Ministrowi spraw zagranicznych patentu, który go potwierdza w jego charakterze pełnomocnika rządu francuskiego, chce bowiem uczynić to razem z posłem angielskim, który jeszcze upełnomocnienia swego podobno nie odebrał, przynajmniej nikt o lem jeszcze z pewnością nie wie. Sądzą wszyscy, że choćby nawet już przyszło, to je poseł aż do bliskiego wyjazdu swego zatrzyma i dopiero później przez zostającego pełnomocnika, Pana Terningham wręczyć każe. Pan Aston oświadczył d. 19. Maja kilku kollegom swoim w dyplomacyi, że spowodował ówczesnego Regienta do odwołania Ministerstwa Lopeza, i że bierze na siebie od Ztąd zapewne nie bardzo mu jest miło widzieć teraz toż samo Ministerstwo, jako rząd tymczasowy na czele królestwa. Skoro się Lord Aberdeeu dowiedział o odpłynięciu Espartery, kazał do siebie powołać Pana Sancho, posła hiszpańskiego i powiedział mu te słowa: »Hiszpania nierooże być bez rządu, a rząd hiszpański niemoże być na pokładzie angielskiego okrętu.« Te ełowa miał sam zacny Lord wyrzec. Generał Concha, który tu dnia wczorajszego przybył, przejął kilka listów pisanych przez Junly Galicyjskie do Espartery, gdy tenże Sewillę oblegał. Z tych listów pokazuje się, że Espartero dał wszystkim tym Juntom, potajemnie sprawie jego wiernym, zupełną wolność do popełnienia najwyuzdańszych rewolucyjnych gwałtów, aby takim sposobem przeciwników swoich zdyskredytować i osławić. Nieszczęśliwy Generał Seoane prezentował się w Bajonnie małżonce Ex - Regienta, która mu jednak zdradę wyrzucała. Dowiedziano się tutaj, że znany powszechnie oppozycyjuy deputowany Garnier - Pages miał wyjechać d. 17. z Paryża do Barcelony, w celu utwierdzenia tamecznej Junty w jej oporze przeciw tymczasowemu rządowi, i namawiania jej, aby rzeczpospolitą opłosiła. Zmiana rządu i awanse w wojsku sprawiły, że Hiszpania liczy teraz tyle oficerów, że wystarczyliby dla armii z 300,000 ludzi złożonej, gdy tymczasem wojsko stałe nie powinno przechodzić 90,000 ludzi. Równie w złym stosunku jest liczba cywilnych urzędników do potrzeb kraju. Ci vti, Jnicy i wojskowi, przyprowadzeni do żebractwa, gotowi są zawsze dopomódz do obalenia istotnego rządu, w nadziei, iż po oduiesionem zwycięstwie powrócą do swych posad lub wyższe otrzymają stopnie. W tern leży zaród wszelkiego nieporządku.
Stronnictwo republikańskie nie chce żadnej uuii, żadnej jedności, ponieważ samo nie może korzystać z teraźniejszego zwycięstwa i widzi się być omylouem w rachubach swoich, iż obecna zmiana rzeczy będzie korzystna dla demokraeyi. Tegoż samego w przeciwnym duchu spodziewało się stronnictwo absolutne i karlistowskie, sądząc, iż z ostatniego powstania wyjdzie czysta monarchia. Jedynie tedy połączonym usiłowaniom tych zawiedzionych stronnictw przypisać należy agitacyą w Katalonii i Galicyi. A li S t r y a.
» Re vu e o e s t e r r e i c h i s c h e r Z u s t a n - de« w swoim co tylko wyszłym drugim poszycie obejmuje wiadomość, że Illyryjczykom
zakazano nazywać się Illyryjczykami. Ostatnie numera gazety illyryjskiej »Illyryjska gwiazda« wyszły już bez tego przydomku »Illyryjska.« Zabroniono także w całej monarchii austryackiej vyszystkim redakcyom wspominać odtąd o literaturze illyryj ski ej . Z P e s z t u, dnia 24. Sierpnia.
Stosownie do ostatnich doniesień z Preszburga Stany węgierskie w obydwóch Izbach zniesienie kary śmierci przy ukaraniu kryminalnem, oraz przeniesienie Sejmu do Pesztu zawyrokowały. Wszakże nie zapominajmy, ze oba te wyroki sankcyi królewskiej jeszcze potrzebują. Szwajearya.
Z Zurich, dnia 28. Sierpnia.
Wojna domowa w Szwajcaryi już podobno wybuchła. Udzielamy w krótkości dochodzących nas właśnie wiadomości: K u ryj er du Va lo i s, w Sitten wychodzący, którego ostatni numer z dn. 26. m. b. datowany, ogranicza się na następującem udzieleniu: W chwili, kiedy pismo nasze idzie pod prassę, dowiadujemy się, że w St. Moritz i Balma groźne zaszły rozruchy. Dr. Barman dzisiaj rano z missyą Rejencyi wyjechał. Pan Cocatrix, Radzca Stanu, wczoraj wieczorem do dymissyi się podał i z dwoma synami swymi do kantonu Beru się udał. Dymissyi jego W. Rada jeszcze nie przyjęła.« Kur y jer donosi następnie o powołaniu 3 batalionów i mianowaniu Majora Barman Prezesem rady wojennej. St. M o ri tz, dn. 29. Sierpnia rano.
Wczoraj wieczorem patryjoci z St. Gingolph, Bouvry i Monthey pod rozkazami Pana J oris tu weszli. Umieszczono ich w opactwie Krółewskiem a dzisiaj rano do Martinach wyruszyli, skąd połączywszy się z patryotarni owego mia - sta, wszyscy do Sitten pociągną. Rząd z swej strony na własną obronę trzy bataliony kontyngensu narodowego pod chorągiew powołał z rozkazem, żeby przyśpieszonym pochodem do Sitten ruszały. Rada Stanu mianowała Radę wojenną, prezesem której jest P. Major Barman. Grecya Z Aten, dnia 16. Sierpnia.
Chociai tu na wewnątrz zupełna panuje spokojność, to się jednak nie jeden troszczy o przyszłość. Sądzą tu, że liczne redukeye, które tyle ludzi w nędzy pogrążyły, złe żniwa, zwiększające jeszcze już i tak dość powszechną biedę, zapewne na przyszłą zimę szkodliwe za sobą skutki pociągną. Administracya tutejsza jednakże tak jest czynną, iż lepszą nadzieję powziąść możemy, wszystkie zaległe sprawy ciągu dwóch ostatnich tygodni przeszło 100 ordonansów królewskich wyszło do rozmaitych władz administracyjnych. P. Piscatory miał w tych dniach posłuchanie u Króla, i wyjawił podobno przy tej okazyi przyczyny, które według zdania gabinetu francuzkiego, niedozwalają na odwołanie KolIetego. Ściągają się one poczęści do dawniejszego stanowi ska tego ministra. Król jednakie zdaje się być w tym względzie zupełnie spokojnym, dla tego tez ponowił swój rozkaz powołujący Pana Kolletis do powrotu. Spodziewają się, ze j ego prezesostwo i zatrzymanie teraźniejszych ministrów uczyni obadwa stronnictwa, rossyjskie i angielskie, nie szkodliwemi, i wywoła rząd prawdziwie narodowy. Ministerstwo Kolletis odpowiadałoby w samej rzeczy życzeniom narodu i ożywiłoby nadzieje Greków.
Stany Zjednoczone Ameryki północnej.
Z Nowego-Yorku, dnia 11. Sierpnia.
Między łicznemi kwestyjami, które przez traktat Ash burt oua zupełnie in s ta tu quo pozostały, a które nagle wymagają rozstrzygnienia, )ezli nad pokojem między Zjednoczonemi Stanami a Wielką Brytaniją nie ma ciągle wisieć groźny miecz Damokiesa, spór o krainę Oregon zajmuje pierwsze miejsce. Ze w północnej Ameryce uznają wielką ważność tej kweslyi w całym jej zakresie, nie podpada żadnej wątpliwości. Wielka większość, massa ludu jest za tymi, którzyby nawet ostatecznemi środkami nie wzgardzili, gdy idzie o poparcie i obronę tego, co oni za spraw-narodowego honoru uważają. Może w żadne, rAwestyi nie okazują Amerykanie w ogólności takiego spół7.awodnictwa i takiej zawiści przeciw Anglikom, jak właśnie w kwestyi o posiadanie Oregonu. Żółta febra, która od czasu do czasu panuje w Nowym - Orleanie, i w ogóle w południowych Stanach Zjednoczenia, osobliwie zaś wzdłuż wielkich rzek, siejąc wszędzie śmierć i spustoszenie, grozi także N owemu- Yorkowi. Powszechny postrach wzbudziła wieść, ze na okręcie, który przybywszy niedawno z południowego portu, stał tutaj przez czas niejaki na kotwicy, dwóch majtków na tę chorobę umarło. Podobny przypadek zdarzył się na francuskim statku A-Gustave Adolphe«, przybyłym przed kilku dniami z AntylIów, na którym także jeden majtek umarł. Ale wszystkie te przypadki zdarzyły się jeszcze podczas kwarantanny, nim którykolwiek z majtków mógł zetknąć się bezpośrednio z mieszkańcami miasta.
Ofiary tej zarazy przyniosły już jej zarodek z sobą z południa. Chociaż podobne przypadki zdarzają się prawie co lato w kwarantannie, jednakże niszczący charakter lej choroby za każdą rażą wznieca bojaźń i obawę. Obostrzono tymczasem dozór i baczność w zakładzie kwarantanny. Inne nieszczęście nawiedziło miasto i okolice Filadelfii; okropna burza wyrządziła tam niezmierne szkody. Wszystkie niziny były w mgnieniu oka pod wodą, wszystkie sklepy i suteryny zalane, a większa część towarów, które się w nich znajdowały, zniszczała. Wszystkie łąki około Filadelfii były zalane tak, że cała ta płaszczyzna wydawała się jak jedno wielkie jezioro. Nieznaczne strumyczki, oddawna już wyschłe wezbrały w kilku chwilach i nakształt gwałtownych potoków porywały z sobą wszystko, co im stało na zawadzie. Chester-Creek wzrósł na 23 stóp nad zwykły swój poziom, a wzrost ten niesłychany stał się w przeciągu dwóch godzin. W pierwszej chwili, jak mówią, podniosła się woda na 6 stóp w 5 minutach. Wszystko co było przy brzegach tej niepochamowanej rzeki zniknęło w jednej chwili. Znaczna ilość drewnianych domów porwanych przez prąd gwałtowny, popłynęła ze wszystkiemi sprzętami, które się w nich znajdowały. Most, przez który kolej żelazna przechodzi, zupełnie zburzony, nawet wiszący most żelazny zerwany. Most ten miał już lat przeszło 30, i był podobno pierwszym w tym rodzaju.
Przy Ridley-Creek spustoszenia podobno jeszcze znaczniejsze i tamwszystkie mosty, bez wyjątku zerwane, również wszystkie młyny i fabryki, które stały nad tą rzeczką, lub nad pobocznemi jej ramionami. Mała tylko nader liczba, bardzo mocno zbudowanych mostów uszła zniszczeniu. Wszędzie pełno szczątków i gruzów, a na Delawarze cale nawet domostwa pływają, Niernożna jeszcze dokładnie ocenić szkody poniesionej w sprzętach i roli. Nawet i nie mała liczba ludzi życie w bałwanach straciła; wiemy już o 20 osobach. W Chester - Creek cała rodzina została ofiarą powodzi.
Część także N owego-J ersey dużo przez tę klęskę ucierpiała; Newark, Paterson, Elizabethtown, Morristown i inne miasta znaczną poniosły szkodę. W Elizabelhtown wszystkie prawie mosty zerwane: kanał Morrisa w wielu miejscach znacznie zepsuty. Kanał Delawaru i Bariton ucierpiał znacznie między N owymBrunświkiem i Pinceton, tak że żegluga przynajmniej przez trzy tygodnie wstrzymaną będzie.
(Z Rozm, Lwów.)
CYGANKA.
(Dokończenie. ) Po kilku dniach poświęconych żałobie i smutkowi za ukochanym stryjem, Fiedor pośpieszył do Maryi. Przyjęła go tak obojętnie i dumnie jak dawniej. Fiedor, jako dziedzic starego kniazia, został jej władzcą i Panem, ona jego niewolnicą; lecz taka zmiana stosunków bynajmniej nie zmieniła jej uczucia; jak przed tern tak i teraz nienawidziła go. Młody oficer począł jej mówić o miłości, ona przerwała mu temi słowy: «Jestem twoją Panie niewolnicą, ale nigdy nie będę twoją....« »Maryo!« zawołał Fiedor z boleścią.
»Choćbyś mi ofiarował swoje świetne imię i rękę swoje - przecież bym tego nie przyjęła. Poprzestań Panie wszelkich daremnych zabiegów. « Wyrzekła to tak spokojnie, tak zimnym, pewnym głosem, że Fiedor na taką odpowiedź mało że nie wpadł w obłąkanie. Płakał, narzekał, tarał się po podłodze, całował jej stopy. Taką rozpaczą wzbudził litość w Maryi. Ujęła go łagodnie za rękę i w ve się odezwała słowa; »Upamięlaj się Panie! Należyź się takiemu oddawać smulkowi? nienawiści ku tobie nie czuję, wyznaję ci tylko otwarcie, iż cię nie kocham, i kochać nie będę...« Łagodne słowa Maryi jeszcze wiccej go raniły, niż jej dumne, pełne pogardy postępowanie. Widział, iż się nigdy do jego życzeń nie nakłoni, począł się wstydzić daremnych o jej miłość zabiegów, począł stronić od niej. Odtąd zaszła nowa zmiana w namiętności Fiedora. J ego rozpacz i miłość stała się szaloną nienawiścią, zapragnął zemsty! Jednego rana rozbiegła się wieść po Petersburgu, że piękna Marya, czarodziejka, Cyganka, zniknęła; mówiono także, ze Fiedor Pugaczyn na prośbę otrzymał od Cara urlop i pozwolenie zwidzenia Francyi. - Wpadano na rozmaite domysły, w końcu głoszono jako rzecz pewną, iż Marya zakochawszy się w Fiedorze, udała się wraz z nim do Francyi, aby swą słabość ukryć przed oczyma tych, którzy pierwej jej cnotę tak podziwiali. Hislorya ucieczki Maryi i Fiedora, przez dni czternaście była przedmiotem rozmów we wszystkich towarzystwach Petersburga. Lecz publiczność o wszy
stkie'm bardzo łatwo zapomina, nawet o ucieczkach i wykradzeniach, zwłaszcza gdy wkrótce potem przybyła do północnej stolicy francuzka tancerka, która wszystkim młodym mężczyznom głowy pozawracała - naturalna, że dla tancerki zapomniano o śpiewaczce. Jednak Fiedor nie odjechał do Paryża, ani też Marya dobrowolnie wydaliła się z Petersburga. Jednego wieczora, gdy Marya powracała z teatru, czekał na nią w jej pokoju rządzca młodego dziedzica i w imieniu Pana rozkazał Maryi jako poddance wsiąść do powozu, który stał na pogotowiu. Usiadł obok nie'j, a konie szybko ich unosiły do dalekich dóbr kniazia. - Marya była posłuszną, bo wiedziała za nadto dobrze, że jej nikt pomocy nieść nie zdoła. Podług dziedzica woli, rządzca zawiózł ją do tej wsi, skąd była rodem, w głęboki Krym, oddalony więcej jak o tysiąc wiorst od stolicy, nawet żadnego miasta, jako siedziby jakiejś zwierzchności, nie było w pobliżu - Fiedor wiedział dobrze, że wieś ta nie ma i nie może mieć żadnej jakiejkolwiek styczności % stolicą. Wieś Więza przeto miała być prawdziwym grobem dla Maryi. I sam udał się za Maryą; jego obecność w tych dobrach łatwo mogli sobie mieszkańcy tych stron wytłumaczyć; dziedzic świeżo przypadłego nań majątku, zwiedzał po raz pierwszy dobra swoje. Pierwsza ludzka istota, którą Marya przybywszy do Więzy i wysiadając z powozu, ujrzała, był kniaź Fiedor. Przywitał ją z uszanowaniem i podał jej rękę; ona odwróciła się od niego i poszła za rządzca. Gniew Fiedora nie miał granic. - Maryi dano na pomieszkanie drewnianą chatę, w której dawniej rodzice jej mieszkali. Musiała zrzucić piękne, bogate stroje, a przywdziać grubą, wełnianą sukmanę, bujno utrćiione loki swoich pięknych włosów, spleść ciasno w dwa warkocze, słowem, musiała wziąć ubiór rossyjskiej wieśniaczki. Oznajmiono jej oraz, że nie ma się wyłączać od pracy, jaką kmieć pełnić powinien. Marya rumieniła się za Fiedora, ale nie narzekała. Tej wzniosłej, szlachetnej dumy, którą jej nadało wychowanie, jej przeszłe życie i moc charakteru, nie można jej było wziąć tak łatwo jak jej wzięto suknie i świecidła. Ta wyższość nie była bez skutku. Zaraz od pierwszego dnia nowe jej towarzyszki nie uważały w niej równą sobie, ale miały ją za Panią swoje, władczynię. Wszyscy podziwiali jej szlachetne zachowanie się, wszyscy korzyli się przed ogniste m spojrzeniem jej czarnych, dużych oczu. A gdy po śpiewała w gronie poczciwych wieśniaków jaką narodową pieśń rossyjską, wtedy nie było końca uniesieniom, zachwycona drużyna chciała ją na swoich żylastych rękach zanieść w tryumłie do ubogiej chaty, gdzie wzięła życie. Między młodzieżą wiejską odznaczał się niejaki Dymitr swoją siłą, a piękne, męskie rysy twarzy, dodawały mu niezwykłego powabu. Byłlo młodzian rzadkiej śmiałości, z duszą szlachetną. Zaledwie ujrzał Maryę, pokochał ją całym ogniem młodzieńca. Jego miłość była dzika, burzliwa, jak on sam. Wyrwać drzewo z korzeniem, cisnąć w powietrze skalistą t>ryłą jak piłką, nawet nie słuchać rozkazów swojego Pana, na to wszystko byłby się odważył, byle się tylko przypodobał Maryi. Każdego poranku stawał przed drzwiami swojej kochanki i przynosił jej bukiet z polnych kwiatów łub piastr miodu, który pszczołom wydarł w lesie. Marya była je C j A T'£a1eką krewniaczką, wiedział, że wcześnie opuściła swoje rodzinną chatę, i że długo bawiła w tern wielkie m mieście, gdzie stoją pałace Cara. Nieraz wkradła się do jego duszy nadzieja, że serce Maryi jeszcze wolne, i że otrzyma pomyślną odpowiedź, skoro jej oświadczy, iż od rządzcy dóbr lub od jej najstarszego krewnego będzie żądał jej ręki. Ale nie miał odwagi na tak śmiałe oświadczenie, drżał na samo spomuienie, a nikt nie zgadywał tajemnicy jego ognistej miłości. Jednego dnia (byłoto czwartego tygodnia, jak Marya mieszkała w Więzy), wszedł Fiedor do chaty. Chciał widzieć jak się Marya zgadza z swoim losem, chciał jeszcze raz ofiarować swojej poddance swoje rękę i książęce imię. Ale skoro uszedł w próg świetlicy, Marya wzbroniła mu ręką przystępu do siebie i spojrzała nań z dumą i pogardą, a taż sama wzniosła szlachetność, jaka jej towarzyszyła w jej świetnym stanie, malowała się i teraz na jej obliczu. Fiedor nie mogąc znieść jej przeszywającego wzroku, oddalił się pomieszany, z rumieńcem wstydu na czole. Śmiałość, którą stracił był w obliczu bezbronnej ofiary, odzyskał znowu, gdy się ujrzał zdała od swojej kochanki. N azajutrz idąc za przyjętym zwyczajem, oznajmił zarządzca dóbr wszystkim kmieciom, że % rozkazu dziedzica tej włości, Marya córka Iwana, ma być żoną Hieronima, syna starego Ambrożego.
W kilka godzin po tern uwiadomieniu poszedł narzeczony do lasu, aby upolować zwierzynę na weselne gody, które się miały odbyć
niezwłocznie. - W krótkim czasie potem znaleziono go bez życia, kula ugrzęzła mu w sercu. Pomimo najstaranniejszego śledztwa nie można było odkryć mordercę. Dnia następnego oznajmił zarządca dóbr włoSClanom, że Maryja, córka Iwana, będzie z rozkazu właściciela, żoną Szymona, syna Mikołaja. W kilka godzin pote'm umarł Szymoa napiwszy się śklankę miodu. Lekarz przywołany z poblizkiego miasteczka oświadczył, że do miodu wmieszano truciznę. - I tym razem wszelkie poszukiwania spełzły na niczem. Od tej chwili cała wieś szeptała sobie do ucha, że nad głową Maryi czuwa jakaś czarodziejska, niebezpieczna władza. Gospodarze oświadczyli zarządcy dóbr, że wolą raczej, aby ich synowie poszli na dwadzieścia lat w żołnierkę do Cara, niż aby się mieli narażać na los Hieronima i Szymona. Fiedor sam nie wiedział, co miał począć, co myślić. Wstydził się, iż z Maryją tak niegodnie sobie postąpił. Widząc, iż wszelkie jego kroki są nadaremne, powziął zamysł zrobić wycieczkę, aby się rozerwać i ujść natrętnym spojrzeniom swoich znajomych i podwładnych. Zaledwie Fiedor opuścił Więżę, przywołała Maryja Dymili a: »Kilkakrotnie dowiodłeś,« rzekła doń, "że jesteś dla mnie życzliwym.« Dymitr odpowiedział na to spojrzeniem, które więcej mówiło, niż wszelkie słowa i zaklęcia. »Weź więc to złoto, okup twoje wolność, udaj się do Petersburga, przedrzyj się aż do tronu Cara, i oddaj mu ten list odemnie_« Jeszcze przed zachodem słońca, już był Dymitr w drodze do stolicy. W duszy Fiedora wielka zaszła zmiana, odkąd Maryję opuścił. Ponura zemsta ustąpiła z jego serca, zuowu się upainiętał. Wstyd gorzał na jego licu, że mógł się tak dalece zapomnieć i tak nielitościwie dręczyć piękną młodą dziewczynę, którą lak bardzo kochał, i która mu nawet w tej chwili była droższą, niż kiedy. Pytał samego siebie, jak mógł tak nieroztropnie i nielitościwie sobie postąpić. Był podobien do człowieka, który się z dręczącego snu przebudza, a przecierając sobie oczy zapytuje, czy te widma, które po przed niego przeciągały, są tylko grą jego wyobraźni, lub też jawą, rzeczywistością. Powróciwszy do Więzy, przesłał natychmiast Maryi dokument z swoim podpisem i herbową pieczęcią, w którym ją wolnością obdarzył. Maryja przyjęła to milczeniem, nie rzekłszy ani słowa w podziękę, i czyniła natychmiast przygotowania do odjazdu. ga, zastąpił jej drogę Fiedor z bladą twarzą, błagające wejrzenie zwrócił na Maryją, która go zimnem, obojętnem spotkała okiem. Duma połączona z wzgardą nie ustąpiła i teraz z jej oblicza. Maryja poddauka duszą i ciałem, nie zmieniła się w uiczern od Maryi, ubóstwianej śpiewaczki. Tymczasem Dymitr dostał się do Petersburga, i szczęśliwym trafem oddał list Maryi Carowi P a w ł o w i, właśnie w tej chwili, kiedy samodzierzca Rossyi udawał się do kościoła na uroczyste nabożeństwo, na cześć odniesionego nad Francuzami zwycięztwa. Car Paweł był z natury dobrym i spaniałomyślnym, dla tego smutny Jos Maryi przejął go szczerem spółczuciem. Napisał list własno-ręczny do księcia Fiedora Pugaczyna. W tym liście wynurzył życzenie, ze radby widział kapitana swojej gwardyi, darzącego wolnością poddankę śpiewaczkę, i ze ma nadzieję, iż nie otrzyma odmownej odpowiedzi. Paweł, chociaż Car Rossyi, nie mógł tego wyraźnie nakazać, wiedział bowiem, zjaką zaciętością obstaje szlachta rossyjska przy swoich prawach do poddanych duszą i ciałem kmieci. W gronie towarzystwa u cesarzowej, opowiadał Car całą tę przygodę jeszcze tego samego dnia, kiedy otrzymał list Maryi. Naturalna, że nazajutrz Maryja stała się przedmiotem rozmowy całego miasta. O nikim nie mówiono, tylko o pu-Jateej rossyjskiej śpiewaczce, którą lak nagle przywiedziono do stanu poddaństwa. Wszystkie szczegóły tego wypadku chwytano chciwie jak jaki ciekawy romans. O postępowaniu Fiedora nie wiedziano co mówić, czy go potępiać, czy nad nim ubolewać. Z powszechną radością przyjęto tę wiadomość, że Maryja do Petersburga znowu przybyła. Pierwsi u cesarskiego dworu składali jej wizyty. Cały Petersburg chciał wiedzieć, jak się jej powodziło, co ucierpiała. Nakoniec afISze teatralne oznajmiły, że Maryja znowu wystąpi. Nigdy nie było większego natłoku do kasy teatralnej, teatr był przepełniony, zgromadzenie świetne. Maryja stała się bożyszczem publiczności. Sam Cesarz zaszczycił ją swoją wysokością w jej loży. Dymitr był zawsze przy Maryi. Powierzchowność Fiedora nabawiała trwogą jego przyjaciół. P«umieniec zdrowia zniknął z jego twarzy, nieustająca gorączka trawiła jego duszę. Nadaremnie nalegano, aby się udał w podróż dla rozrywki, on nie mógł się oderwać od miejsc zaczarowanych obecnością Maryi. Wielu było, którzy się litowali nad jego losem,szczegolniej w gronie płci pięknej. I słusznie, nie byłaż bowiem miłość przyczyną dzikiego postępowania Fiedora! - Cesarz kazał przywołać młodego oficera i zapytał go ostrym, urywanym tonem: »Fiedorze! Czylibyś zaślubił śpiewaczkę? « »Tak jest Wasza Ces Mość.« »Dobrze więc, wszak możecie mieszkać we Włoszech. Uspokój się, pozwól mi działać za siebie. « Wieczorem udał się Cesarz do loży śpiewaczki, i mówił j ej wiele grzeczności. »Pani musisz pójść za mąż«, przemówił nagle. »Może żywisz skrytą miłość?» -J »Moje serce wolne.« »Znaszże Pani tego, który cię szczerze kocha?« »Znam Wasza Ces. Mość.« »Dobrze więc, musisz go Pani zaślubić.« »Myślałam już o tein; mam jednak nadzieję, że Wasza Ces. Mość, gdy raczyłeś oświadczyć, że muszę pójść za mąż, nie wybrałeś jeszcze dla mnie do tej chwili męża?« »Nieinaczej. Wiem, że jesteś roztropną i że tego wybierzesz, który cię szczerze kocha. Chcę, aby jutro odbyły się zaślubiny. Każę kilka dam i kilku Panów mojego dworu zaprosić jako świadków tego obrzędu, i sam na kontrakcie ślubnym położę me imię.« »Wasza Ces. Mość dozwolisz mi jeszcze jeden przyłączyć warunek.... Pragnę, aby imię mojego małżonka wtedy dopiero wymieniono, kiedy Ty Najjaśniejszy Panie, położysz już Twoje imię na kontrakcie.« »Dziwaczne kobiece żądanie! Ale niech i tak będzie, przyzwalam.« Wieczorem było świetne towarzystwo w salonach Cesarza. Fiedor drżący z gorączkowym rumieńcem na twarzy, stał w rogu sali otoczony swoimi przyjaciółmi. Marya siedziała między dwoma damami z dostojnych domów, które nito chrzestne matki, miały ją wprowadzić do nowego jeszcze dla niej świata. Za krzesłem Maryi siedział Dymitr, zastępca krewnych Panny młodej. Cesarz nakreślił imię swoje na kontrakcie ślubnym, poczćm Marya powstawszy z krzesła, ujęła za rękę Dymitra, a wprowadziwszy go na środek sali, ozwała się silnym i pewnym głosem: »Przed Bogiem, moim Cesarzem i terni dostojnemi świadkami oświadczam, iż ten młodzieniec będzie moim małżonkiem. On kocha mme szczerze. - -« miesięcy umarł Fiedor.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1843.09.09 Nr211 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.