GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1843.09.14 Nr215

Czas czytania: ok. 20 min.

VVi elki e go

Xicstwa POZNANSKIEGO

Nakładem Drukami Nadwornej llJI Dekera i Spółki* - Redaktor: A. Wannowski.

JNg%l&*

W Czwartek dnia 14. Września.

1843.

Wiadomości zagranIczne.

Polska.

z Warszawy, dnia D. Września l (Dalszy ciąg udzielonych pensyi emerytalnych. ) - P. Kaź. Mozejko, b. Assessorowi Sądu polic, pOpI., oprócz pensyi rub. SI. 131, k. 25, dodatek I. SI. 7 5; P. Ant. Rzempołuhkieinu, Sędziemu b. Sądu N. Instancji Królestwa, oprócz pensyi I. SI. 135 O, dodatek I. s. 150; P. Ig. Witał. Łosowskiemu, Archiwiście przy Sądzie pol. pOpI., I. SI. 165 kop. 75; P. Roch. W 7 norowskiemu, pisarzowi Tryb. Cyw.

gub. Sandom., I. SI. 300; Józ. Cymermańskiemu, woźnemu w Kancel. policyi m. Warszawy, oprócz pensyi I. SI. 31 k. 5 O, dodatek I. s. O; P. Ig. Konlowskieinu, b. Burmistrzowi m. Ciechanowa, I. SI. 270; P. Magd. Bilskiej, wdowie po Dozorcy szpitalu w Siedlcach, I. SI. 19 k. 8 O; P. Tyinołiej. Czerpanow, Brandmejstrowi Komendy pożarnej w Warszawie, I. s. 480; P. Michał. Skorupskiemu, Radcy tytularnemu, Brandmejstrowi komendy pożarnej w Warszawie, I. sr. 510; P. Mich. Koralew, Radcy kol., Kommissarzowi Dyrekcyi Poczt, oprócz pensyi i. si. 825, dodatek r. SI. 15 O; N orb. Zdziennickicmu, strażnikowi więzienia w Pułtusku, I. sr. 8 1; Zoli i Sławiec, wdowie po strażniku lasów in. Olkusza, i synowi ich, pierwszej I. sr. 18, drugiemu I. SI. 6. (D. c. n.) JW. Hrabina z Potockich Branicka, wdowa

pozostała po zmarłym niedawno ś. p. Władysławie HI. Branickim, W. Podczaszym Dworu J. C. M., Senatorze, ofiarowała dla różnych zakładów dobroczynnych w Warszawie oraz na założenie kamienia węgielnego do Katechumenatu, w którym Starozakonui przed przyjęciem ich do Kościoła wiernych, uczyć się będą religii rzymsko-katolickiej, summę złp. 34,800. Ś. p. Józef Wesołowski, obywatel tutejszy, przeżywszy lat 52, rozstał się z tym światem. Oprócz projektu na «Monument Napoleona,« wydanego przez Pana Idźkowskiego w Paryżu A wychodzi tamże dzieło tegoż autora, dedykowane Naj. Cesarzowi Wszech Rossyj Królowi Polskiemu, pod tytułem: »Compositions d'Architecture, conlenant des batimens de toute espece, tels que maisons de ville, de Campagne, egłises, ponts, jardins, bafiments publics, munuments etc. e tc, dapres les differents styles d'Architecture ;« pierwszy poszyt ukończony, do którego dołączony ma być text rossyjski i polski, wkrótce zapewne ukaże się naszej publiczności. Powozy pocztowe W. Piotra Steinkellera, to jest: Karety kuryerskie i Furgony, na wszystkich główniejszych traktach w Królestwie już zaprowadzone, przebiegają teraz rocznie wiorst 910,884, to jest mil 130,126" a mianowicie: Karety kuryerskie wiorst 614,328, Furgony zaś wiorst 296,556. Stosując bieg ten do obwodu kuli ziemskjej, który wynosi mil jeogra lera obiegają więc rocznie obwód kuli ziemskiej przeszło 24 razy. Francya, Z Paryża, dnia 5. Września.

Wczoraj wieczorem przybył tu goniec z Eu z rozkazem, aby wszelkich przygotowań na przyjęcie Królowej Wiktoryi w Neuilly i Wersalu zaprzestać. Ponieważ z pewnością na przybycie Królowej angielskiej do Paryża liczono, przeto z przeciwnego obrotu rzeczy korzystaj ąc, rozniesiono natychmiast różne śmieszne wieści, które na niejaki spadek papierów na giełdzie dzisiejszej wpłynąć nie omieszkały. Powiadano pomiędzy inne mi, że Lord Aberdeen wyjazdu Królowej do Paryża na ministeryaliią swoje odpowiedzialność wziąść nie chciał. Z drugiej strony przypisywano nieprzybycie Królowej wnioskom ciała dyplomatycznego, któremu odwiedziny w Eu nie bardzo się podobają, i t. p. Zwracamy tu uwagę mianowicie na ostatnią tę pogłoskę, z powodu, że takową niektórzy korrespondenci dzienników angielskich z pewną powtórzyli affektacyą. tak, iż spodziewać się należy, że za dni kilka, bądź w M o r n i n g C h r o n i c i e , bądź w M o r - li ing H e r a l d , obszerny o lem artykuł czytać będziemy. Już w wczorajszem sprawozdaniu zwróciliśmy na to baczność, że Królowa Wiktorya z umysłu podruży swojej do Francy i, wszelki pozór jakiegoś politycznego znaczenia odjąć chciała. I to też głównym jest powodem, że do stolicy francuzkiej, siedliska rządu, przybyć nie chce. Dopóki Królowa Wiktorya bawi tylko w Eu, prywatnej własności familii Orleanów, podróż jej ma tylko charakter przyjacielskich odwiedzin. Ale skoroby tylko do Paryża przyjechać chciała, przymuszonąby była, pomimo swego incognito, przyjąć uszanowanie ciała dyplomatycznego, zwłaszcza, że przy wylądowaniu w Treport ze wszystkiemi głowie ukoronowanej należnemihonorami przyjętą była. Samo więc uszanowanie ze strony ciała dyplomatycznego nadałoby jej podróży ów charakter urzędowy, którego dotąd nie ma j widocznie uniknąć sobie życzy. Z tego samego powodu, pomimo nalegania ze strony dworu naszego, nie dała się Królowa skłonić, aby dłużej nad pięć dni w Eu zabawiła. Wyjazd jej ułożony jest na dzień 7. b. m. to jest, na pojutrze. Królowa J. M. uda się wprost do Brighton. Na życzenie Królowej Wiktoryi zaniechał dwór nasz etykiety, która z razu nie bez celupanowała. Wszyscy nasi książęta ubrani są, podobnie jak Książę Albrecht, po cywilnemu. W czasie przejażdżek sami tylko adjutanci i oficerowie służbowi tak Króla jak książąt przybrani są w uniformy; wszystkie inne osoby, jak Lord Aberdeen, P. Guizot, Hr. S1. Aulaire, Lord Cowley itd. występują w czarnym fraku, lubo do stołu królewskiego uniformy przywdziewają. Pie'rwszy dzień, t. }. niedzielny, przeszedł zupełnie cicho, gdyż według obrządku angielskiego w dniu pańskim chyba tylko przejażdżkę rozrywkową przedsięwziąść wolno. Królowa Wiktorya odwiedziła w tym dniu najprzód Królową, a pote'm Księżnę Orleanu, z którą przeszło godzinę rozmawiała. Ponieważ Księżna Orleanu na pamiątkę po swym mężu zawsze w żałobie chodzić sobie życzy, przeto i teraz żałobny swój ubiór zatrzymała, który, jak to naoczny świadek zaręczał, wśród tylu świetnych toalet nader belesne sprawiał wrażenie.

Wczoraj po śniadaniu urządzono zabawę w parku, gdzie wprowadzono ulubioną w Anglii grę towarzyską na wolne m powietrzu. Wieczorem odegrali śpiewacy naszej O p e rv komicznej znaną sztukę: Jean de Paris. Dzisiaj po wielkim obiedzie odbędzie się koncert, na którym Pan Auber, mistrz muzyki królewskiej, orkiestrą kierować będzie. U roczystości zakończą się jutro wieczorem wystawieniem Vaudevillu. Pojutrze pomiędzy 10. a II. godziną wyruszy Królowa wraz z Xieciem Albrechtem z Eu. - Królowa Francuzów i Księżniczki towarzyszyć będą parze królewskiej aż do miejsca wylądowania w Treport. Król i Książęta towarzyszyć jej będą nietylko do tego mejsca, ale wyjadą nawet statkiem francuzkiin tak daleko na morze, jak dalego sięga tak nazwane morze terrytoryalne, t. j. na wystrzał armaty z brzegu. Nadmieniają o liczne'm rozdaniu orderów pomiędzy świtą Królowej angielskiej. Książę Albrecht, Lord Aberdeen i Lord Clarendon ozdobieni będą wielkim krzyżem legii honorowej, reszta świty otrzyma stosunkowo do rangi różne stopnie legii honorowej. Sądzą także, że Królowa Anglii ze swej strony książętom naszym i Panu Guizotowi jakiś order domowy udzieli. Donoszą z Eu pod dniem 4. m. b.: »Dzisiaj rano o Y. godzinie grała muzyka 24go pułku przed oknami Królowej Wiktoryi. O godzinie 2. Król z najdostojniejszym gościem i rodziną swoją odbył przejażdżkę. W orszaku spostrzeżono też kilku znamienitych artystów, jaK rych Król do Eu wezwać kazał. Na szczycie góry Orleans udali się NN. Państwo i wszystkie dostojne osoby do wspaniałego namiotu, aby tam śniadaniem się posilić. Najpiękniejsza pogoda sprzyja tym uroczystościom Ogromne tłumy ludu cisną się wciąż około Króla witając go i Królową Wiktoryą glośneiiii okrzykami radości. O godzinie 6. NN. Państwo do Eu powrócili. Wieczorem byt wielki koncert w przepysznie oświetlonej galeryi Guizów. Auber dyrygował. - Jutro NN. Państwo stojące w przystani Treport okręty, między któremi jest też 3 angielskich, odwiedzinami swe'mi zaszczycić zamyślają. Wpie'rw odbędzie się jeszcze przegląd wojska na równinie pod Dieppe. W Treport już czynią przygotowania do wyjazdu Królowej, który na pojutrze nieodzownIe wyznaczono. Na miejscu, gdzie Królowa Wiktoryą na ziemię francuzką wstąpiła, ma być ustawiony pomnik wyobrażający Anglią i Francją (postacie allegoryczne) jak sobie dłoń przyjacielską podawają. Słychać, że Lord Aberdeen Panu Guizot oświadczył, że list niby lo przez Królową Pomare do Królowej Wiktoryi pisany, jest zmyślony i zapewne przez jakiego uiissyouarza angielskiego na Tahiti w obieg puszczony. Zresztą tych dwuch mężów stanu zawsze widać pospół idących i rozmawiających. G i e ł d a z dnia tegoż. - Powiadają, że Królowa w drugim dniu pobytu swego w Eu Króla Francuzów do siebie na zamek Windsor zaprosiła, i że Król te zaprosiny przyjął i do Anglii się uda.

Anglia.

Z Londynu, d. 2. Września.

Xiążę Wellington udając się do Southnmpton, na przyjęcie Królowej, jechał koleją żelazną, pierwszy raz od czasu, jak Minister Huskisou przy otworzeniu kolei z Liverpool do Manchester, zginął w oczach jego. W skutku uchwalonego przez Izby prawa, 10,000 żołnierzy pensyonowanych, z ogólnej ich liczby 50,000, mają być niezwłocznie do armii wcielone. W Swansea uchwalono petycyą do Królowej przeciw opłacie szossowej, przeciw prawu o ubogich i o dziesięcinach, a wNewcastle-Emlyn odbyło się zgromadzenie, na klore'm przewodniczący Sędzia pokoju sam wezwał dzierżawców, aby wyraźnie swoje zażalenia objawili. W tych dniach Kapitan Harris, dotychczasowy Poseł angielski na dworze Szoa w południowe'; Abyssynii, przywiózł dla Królowej muła i inne podarunki od tego barbarzyńskiego dworu. Według wiadomości z Lima z dn. 15. Czerwca, w P e ru wubuchuąć miała nowa rewolucya, w skutek której Vidal został strącony, a Vivanco Prezydentem rzeczypospolitej Peruwiańskiej ogłoszony. D zie ci Re beki. Często po gazetach jest mowa o rebekaitach, którzy domy celne w Walii burzą. Zkądże la nazwa? Angielska gazeta odpowiada temi słowy: W pierwszej księdze Mojżesza, w rozdziale 22 w wierszu 1 7 mówił Bóg do Abrahama, gdy tenże swego syna Izaaka chciał złożyć na stosie ofiarnym: »A twoje plemię posiędzie bramy twoich nieprzyjaciół.« Plemieniem Abrahama jest Izaak i jego potomkowie, a więc i dzieci Rebeki. Burzyciele w Walii ściągają te słowa: »Bramy twoich nieprzyjaciół" do domów celnych i rogatek, nazwali się ztąd dziećmi Rebeki. Hiszpania.

Z M a d ryt u, dnia 29. Sierpnia.

Obojętność, z jaką się nowy rząd zabiegom swych nieprzyjaciół przypatruje, spowodował tychże do zamiaru zmierzenia sił swoich z siłami rządu. Przedwczorajszej nocy z dnia 27. zebrali się sprzysiężeni w różnych miejscach, poleciwszy doboszom rozwiązanej milicei narodowej, aby na dany im znak uderzyli marsz generalny, poczem wielka liczba milicyi, która broni nie oddała, Generala-Kapilana Narvaeza w mieszkaniu jego napaść i zamordować miała. Sprzysiężeni zamierzyli, skoroby stolicę opanowali, osadzić potrójną regencyą, składającą się z Generała San Miguella, Arguillesa i innej jakiejś osoby, któraby to regencyą w czasie zapowiedzianego bezkrólewia krajem rządziła. Ale władze dowiedziały się o wszystkiem, a skoro dobosze w miejsca przeznaczone nadeszli, zostali ujęci. . Generał N arvaez rozkazał wśród nocy wszystkich Oficerów do koszar przywołać, a sam udał się do koszar regimentu la P r i n c e s a , do którego żołnierzy przemówił i najlepszego ducha znalazł. Wyruszyła potem piechota i jazda i stała aż do dnia po głównych ulicach, a artylerja w Prado. Cały ten ruch z taką się odbył spokojnością, że większa część mieszkańców Madrytu wczoraj się dopiero dowiedziała, jakie niebezpieczeństwo oględność Generała N arvaeza od nich odwrócić potrafiła.

Ponieważ dobrze o te'm wiedziano, że wielka część Generałów partyi Ayakuchow w tym celu tu bawi, aby przeciw nowemu działać rządowi, przeto rozkazał Minister Wojny, aby wszyscy tejszej załogi natychmiast stolicę opuścili, udając się w miejsca im przeznaczone. Właśnie naczelnicy sprzysiężonych, t. j. Generałowie .Rodil, San Miguel, Rodriguez Vera, Aristizabal i inni, rozkazu tego wypełnić niechcieli, i dla tego otrzymali obostrzony nakaz wyjechania ze stolicy. E s p e c t a d o r nazywa rząd taki dywanem, tyraństwem, naród pod takim rządem mianuje ofiarą władzy sułtańskićj. "Wszakże to samo, ze E s p e c t a d o r rzeczy takie drukować może, zbija twierdzenie jego. Z Paryża, duo 4. Września.

N owy rząd hiszpański zbiera teraz to, co zasiał. Bunt pułku »del Principe«, - którego dwa tylko bataliony w Madrycie stać mogą, gdyż trzeci stoi załogą w Monjuich, wywołany został osobliwie przez niewypełnienie przyrzeczeń, jakiemi żołnierze do opuszczeuia Espartery spowodowano. Ze rząd nie dotrzymał wszystkiego, co wtedy obiecał, tego mu za złe wziąść niemożna, lecz to było krokiem o wiele za śmiałym, że łudził nadzieją zysku która zaraz 2 początku każdemu płonną okazać się musiała.

JNiebylby sobie zapewne rząd tak postąpił, gdyby był w rewolucyjuych zamiarach swoich aby trochę sumienia zachował, i gdyby był aby trochę pamiętał o przyszłości. Pułk »del Principe« zbuntował się właśnie w tej chwili, kiedy Generał Narvaez przybył do jego koszar chcąc zapewnić sobie wierność wojska, z przyczyny spisku o którego bliskim wybuchu rządowi doniesiono. Generał Narvaez kazał żołnierzom stanąć pod bronią, i przemówił do nich szumnie przyrzekając im złote góry; lecz krzyk nagły nie dozwolił mu mowy dokończyć; wołano, że rząd dawne przyrzeczenia wypełnić powinien, nim nowe robić zacznie, że powinien osobliwie Podoficerów hurmem awansować, wedle dawnej obietnicy, a prostych żołnierzy z kontyngiensu 1837. i 1838. roku puścić, tak jak się zobowiązał. Ten bunt, który powstał dnia 28. wieczorem z wielką biedą uśmierzono; lecz też same sceny powtórzyły się następującej nocy i musiało już przyjść do gwałtów, gdyż inaczej niebyłby rząd z pewnością użył krwawych środków, do których przeszły rząd uciekał się tylko w najtrudniejszych przypadkach. Z pewnością nic już słyszeć niebędziemy o zamordowaniu Diego Leona, którego pięknej wojskowej postawy nieraz za podporę mizernej dcklaraacyi używano, jeśli zbuntowanych żołnierzy pułku »del Principe« śmiercią ukarzą.

17' 8

Nieme y.

Z Karlsruhe, d. 6. Września.

Dnia 2. m. b. zaszedł między W. Książęcym porucznikiem od artyleryi Juliusein von Galer i cesarsko-rossyjskim porucznikiem od kiryssyerów Werewkin pod tak nazwanym Scheibenberge pojedynek na pistolety, który ten smutny za sobą pociągnął wypadek, ie ostatni poległ, a Galer w skutek odebranej rany dnia 4. m. b. umarł. Ponieważ się pokazało, że osoby wojskowe w tern zajściu udział miały, władza wojskowa natychmiast więc śledztwo urządziła; skutek poszukiwań spowodował ją do osadzenia w areszcie obydwuch sekundantów i niejakiego Maurycego Haber, jako sprawcy pojedynku, przeto w przeciągu dnia wczorajszego do rady amtowej w Baden i Rady miejskiej w, Karlsruhe pisma rekwizycyjue wydano. Maurycego Haber aresztował urzędnik Rady miejskiej wieczorem bez zakłócenia spokojności. O godzinie 8. jednakże spiknęło się przed domem Habera ogromne mnóstwo ludu, który ani wezwania władzy, żeby się spokojnie porozchodził, ani zaręczenia tejże pod względem prawności środka tego, słuchać nie chciał. Ponieważ pomimo wezwania siły zbrojnej jednak się nie udało położyć tamę zaburzeniom, owszem massa ludu się zwiększała i wśród sykania i wrzasku aresztowaniom przeszkadzała, okna domu wybijała, okienice zrywać i bramę rozbijać zaczęła, trzeba było większą siłę zbrojna rozwijać. Wszakże nim ta nadeszła, potrafiło jednak kilku wichrzycieli oknem wieść do doinu, gdzie sprzęty niszczyć zaczęto; biuro i kassa były wszelako tak obsadzone, że tam w targnąć nie , mogli. Piechota wyruszyła więc szeregami, odparła massę pospólstwa cofającego się bez oporu i obsadziła dom Habera i prowadzące doń ulice poboczne, równocześnie oczyszczała jazda ulice z wichrzycieli, którzy w domach żydowskich okna wybijali. Wiele ludzi ua miejscu aresztowano. O północ spokojność wróciła. Ze strony władzy śledztwo względem tych zasmucających wypadków rozpoczęto; zwierzchność miejscowa wzywa w proklamacyi obywatelstwo do porządku i zabrania jak najsurowiej wszelkiego spiknienia się - dość użyto wszelkich środków ostrożności, aby ponowieniu się podobnych zaburzeń zapobiedz.

Włochy.

Z na d g r a n i c y w ł o s k i ej, d. 27. Sierpnia.

Podług najnowszych doniesień z Bolonii, spokojność znów przywrócona prawie zupełnie, po rozproszeniu bandy buntowników przez woj jaki ukazał, zmykali natychmiast wszyscy ci bohaterowie, którzy z ofiarą własnego życia chcieli Włochy całe przewrócić do góry nogami, niezważając na żadne pomyślne stanowisko w górach; na ich projekta kapitulacyjne odpowiedziało wreszcie wojsko wystrzałami. Większa część buntowników uciekła szczęśliwie zagranicę, osobliwie do Lukki, co się także znanemu Lamberfiniemu udało, z dwunastu złapano, kilku tylko jeszcze błąka się w górach, kilku zastrzelono. Wykryto podobno ślady tajemnego związku, w skutek którego równocześnie w Sardynii i Neapolu wybuchnąć miało powstauie; główną w tym rolę odegrali cudzoziemcy, emIssaryusze. Z Rzymu, dnia 29. Sierpnia.

Podług wczorajszych urzędowych wiadomości z Bolonii, skończył się cały rozruch na tern, że wojsko resztę malkontentów częścią rozproszyło, częścią schwytało. Kilku z nich, którzy uciekli do Modeny i do Toscauy, schwycono tam i mają irh do Bolonii odesłać. W Neapolu, tutaj i w Bolonii wiedział rząd dobrze o szeroko rozgałężonyin spisku; udało się w kilku miejscach pojmać winowajców. Z rq ea po 1 u. - Zapalanie sukien kobietom i dzieciom na ulicy, o którem już w przeszłym tygodniu mówiono, powtórzyło się po kilka razy w ostatnich dniach z wielkie m oburzeniem mieszkańców. Ogień, jak widać, powstaje przez skropienie rzeczy płynem, który się sam przez się zapala. S tnu h mieszkańców tak jest wielki, że na wczorajszem Passegio w Toledzie ani jednej damy widać nie było i że nawet do kościołów mało kobiet chodzi. Policya przedsięwzięła jak najostrzejsze poszukiwania, i podobno już kilka set podejrzanych osób schwytano, po większej części młodych c o s i d e t t i S t u d e n t i z prowincyi, osobliwie z Kalabryi; lecz niewiedzieć jeszcze czy istotnych winowajców wytropiono. Tymczasem policya kazała po wszystkich rogach ulic przybić obwieszczenie, że każdy ktoby się tak obmierzłego dopuścił przestępstwa, niech będzie kto chce weźmie publicznie na środku ulicy kije, a potem do Kryminału oddanym będzie.

ROZlllaite wiadolllOŚci.

miONERY*-i>EBSPERTYWIE. (Dokończenie. ) Kgzystencya jego cała na kouskicm zawiesza się włosie. Z pierwszego przenosi się po kolei na 2gie, 3, 4 lub 51e piętro, nikogo nie przyj

muje; mieszkanie bowiem jego staje się podobne do portu lub komory, gdzie odtąd tylko kupujący znaleść mogą przystęp. . . . . . . . .Milioner się wyprzedaje!!! - ale broń Boże z ubioru, ten nie oblata aż do ostatniej sceny ostatniego aktu czarodziejskiej sztuki. Sprzedaje stolik, fotele, tualetę, bursztyny od fajek, halajowy szlafrok, floransową kołdrę, dzwonek i t. d., bo i co po rzeczach, których nikt nie zobaczy na spacerze w Wierzbnie, Bielanach, Łazienkach, Szwajcarskiej dolinie, w teatrze, lub na kasyno w pałacu Paca? - Któż nui tu zaprzeczy zdrowego rozumowania? - Dalej co było złote, przechodzi przez reformę na bronz lub pozłotę; oddala lokaja; wszystko w właściwej drodze pojęcia rzeczy - za to kupuje nici, igieł, tasiemek, skórek na strzemiączka, kawałek wosku, miotłę, i jak drugi Descartes powtarza w duszy te pamiętne słowa: Dajcie mi bieg i materyą a ja stworzę świat. - Teraz już nie talentu, ale jeniuszu potrzeba, aby utrzymać pierwotny charakter, aby nie zatrzeć ani jednej litery z świetnej opinii, jaka została w przekonaniu świata; milioner też poświęca wszystko co realne zapewnia mu szczęście; porywa laskę Mefistoiila i prawdziwie szatańskie zaczyna po Warszawie pokazywać sztuki.

Wybiega z kwarantanny na ulicę bledziutki dandunio, który dotąd jak niegdyś jeden z siedmiu mędrców greckich może sobie powiedzieć: » Wszystkie moje bogactwa z sobą noszę«, zawsze jednak czysty, gładziutki, wymuskany i lśniący. N owa gra rozpoczyna się od najmocniejszego forte - bo któż wiedzieć powinien o fatalnym postrzale ptaszyny, która jeszcze i buja i leci - podwaja owszem imponującą postawę, uśmiecha się bezustannie, jakby na znak szczęścia, którego Żadna troska nic zakłóci - wywija laseczką z podwójnem usiłowaniem - śpiewa rulady, gwizda i syczy ukrywając starannie płaczliwe tlazzeoletto. - W restauracyi napił się bulionu, uprzedziwszy, że jest slaby - au cafe, daje znać, że nikogo nie przyjmuje u siebie, bo zajmuje się literaturą; głosi, że francuzkie restauracye są na jego żołądek niezdrowe - teraz go nudzi. - Odtąd cela teorya myślenia naszego panicza da się tłumaczyć przez simple - to jest: dawniej miał zegarek na łańcuchu za 30 dukatów, dziś, z przymileniem prezentuje sznureczek z gummy elastycznej (to się nazywa zegarek na sznureczku, jest simple), nawet simple przechodzi powoli do laski, a z kosztownej oprawy robi się perłowa gałka i już laseczka nazywa się simple, i w )iońcu ten smak estetyczny przechodzi do bucików: niskie, niższe i najniższe, dopóki simple nie odbije się najwyraźniej. - Postrzelony milioner staje się dla teatru gościem, jedynie sztuk nowych - za to czyta wszystkie recenzye i na każdym rogu ulicy afisze, a w kawiarni z pewną zręcznością upuszcza stare kontramarki lub numera od krzeseł. - Za to też w teatrze postanawia silne swojej bytności zostawiać pamiątki: po kurytarzach już nie śpiewa, lecz krzyczy; w krzesłach już nie siedzi, lecz leży; przez lorynetkę nie spogląda, lecz strzela, w połowie aktu wpada do krzeseł z piórkiem w zębach, w kapeluszu, uśmiechając się do niższych części figur artystek baletu. Milioner w perspektywie kiedy co mówi w teatrze, ma się to rozumieć, że do całej mówi publiczności; z wyrazów polskich i francuzkich robi coś podobnego do plecionki, którą przez ząbki, po literze, przy pomocy języka, ust i karmelka w atmosferę wypuszcza: on nie mówi, nie gada, nie plecie nawet ale grucha jak gołąbek lub jęczy jak synogarlica. 1 któż pomyśli teraz, że ów bohater, mówiąc bezustannie o blanmanżach, majonezach, i zupach z Madery, krytykujący z wyrazem grymasu poetyczne rondelki Marego, Micheaux, Herteux i innych, przebudziwszy się jutro, pić będzie garnuszkiem mlimli przy bułeczce za dwa sous warszawskie! Czyż przypuści kto z parteru, że ów trcfniś, skropiony aromatem wódek paryskich, to caca z husteczką w ręku, faclolum piękności warszawskich, które z lóż bezustannie podziwiają jego miękkie iłyszczące loki, wróciwszy niezadługo w swoje cztery ściany, zdejmuje rękawiczki koloru śmietanki, a te rączki, które dopiero zdawały się omdlewać pod ciężarem lorynetki, samoinie, przy pomocy miotły, dwóch szczotek i innych narzędzi, wykonają concertando znajpiękniejszą precyzyą właściwego mistrza! - Ueżlo ofiar i poświęceń aby utrzymać ten czczy tytuł ugłaskanej kolki! - biedny! - lecz kto raz zakosztował tego nektaru z kielicha próżności, ten nie dba o wygodę i zdrowie i trudy, i jak drugi Alexander Macedoński przecina ten węzeł, który skrępował jego polot - jest szczęśliwy w sobie - i dosyć mu na tern; chociaż w istocie staje się ofiarą godną prawdziwego politowania.

I toż są ci Ichmoście, którzy po ulicach Warszawy puszczają kłęby dymu z Hawanny, którzy po spacerach wywijają laskami i drwiąc z przechodzących, depczą tych wszystkich, w których nie upatrują nic paryzkiego; którzy jaklwy afrykańskie, ZWIeSIWSZY długie kudły na ramiona, najeżywszy kolczate brody, stają się postrachem kobiet, dzieci i pospólstwa. Wyznać tu potrzeba, że broda, to piętno dziwactwa mody, wylęgłe w zagorzałych głowach gdzieś na przedmieściu St. Germaiu, jest trafnym podstępem, usiłuje bowiem wzbudzić upokorzenie i przestrach w tych wszystkich, od których dandy upomina się części - broda w dziewiętnastym pojmowana wieku, zostanie na zawsze najmniej zgłębionem factum historycznem. - J estlo ostatnia chorągiewka, którą upadający w przepaść Milijoner, czyni niejakie fu r o r ę z ustaloną sławą bogacza. Można mieć paltot rozpruły na łokciu, byleby w ręku trzymać pomarańczę; pantalijony można mieć tknięte nielitościwą plagą czasu, byleby ssać cukry i karmelki; w kapeluszu może wyraźnie być dziura, byleby idąc ulicą, wyśpiewywał kawatiuę Z oper lub romanse, w końcu dosyć u fraka mieć trzy albo mniej guzików, i bez podeszew obuwie, byleby tylko wiewało to sign um ducha czasu, wierna wszystkich kolei towarzyszka, broda - dosyć o brodzie; w abstrakcyi myśli ma ona swoje za i p r z e c i w: szpetnością jest jako toaleta, wygodą, bo nic nie kosztuje. Jsiie sądźmy jednak porywczo, aby Milijoner w perspektywie, znudzony walką z przeciwnościami losu, przeszedł kiedy na sironę lewą moralności, zaco by mu w sądzie kryminalnym odczytano jaki paragraf kodeksu karne g o. nie , , są to dzieci czyslości kryształu, którzy chętnie płaciliby długi, gdyby umiej kosztowały salopy, szale, atlasowe trzewiczki, brosze i t. p. Złość jest daleką od ich serca: umieją przy grze faraona robić wyjątki z egipskiej magii, przecież to jest częścią doświadczalnej fizyki; - czasami za wczorajszą kontramarką usiłują wejść do krzeseł, lecz wyprowadzeni z błędu, wracają, mówiąc p a r d o n z całą uprzejmością. - Zajechawszy dorożką przed Loursa, oddalają się tylnemi drzwiami: to roztargnienie - w resursie mylą się co do własności płaszcza albo kapelusza: to pośpiech - jedzą obiad w restauracyi mając w kieszeni piórko, poniterki, bilet wizytowy i kawałek kredy; zapomnieli pieniędzy, - nie winujmy ich przedwcześnie; umieją wyjść zręcznie nieposzlakowani z zarzutu, i każdy ufa im na to powszechnie: Je donnę ma parole! - Kabrerę znają z kamizelek, tak jak ó Hawannie wiedzą przez cygara, z Algierek wzięli wyobrażenie o Arabach, z mekintoszów o Anglii, o Laficie sądzą z wina, o ANelsonie ze zrazów. Słowem, są do mości ich wystarczają na 24 godzin. - Lękają się najbardziej komproinitacyi przez wzgląd na powagę brody, tak jak i sumienie Turka opiera się na świętości brody Mahometa; (już więcej nie będzie o brodzie.) Ale nie ma okropniejszego ciosu, jak kiedy podstawa na której Milijoner w perspektywie błyszczał jak jutrzenka, zaczyna chwiać się i zagrażać upadkiem. Wtedy wpada w ostateczność i dzieło prowadzi prawdziwie z zawiązanemi oczyma; z pensyi pozwala, dopuszcza ciąć ćwiartkę. - Resztę pozwała rozdrapać na ulicy, na schodach, na progu mieszkania tym wszystkim panom różnego wyznania, którzy francuzkiego parole donn de nie rozumieją wcale; - w końcu do żelaznej woli k o m o r n i k a , przemawia głosem rezygnacyi: «Zginęli Grecy, zginęli Rzymianie, a jednak został Rzym i Ateny, bierzcie. . . . .- ja przetrwam prawo, kodeks i paragrafy!« - Tu antrakt przerywa rolę Milijonera, wyraz: G o l e c, jak jadowita strzała, przeszywa jego serce i wyżera wnętrzności, dopóki akcyja nie przejdzie w katastrofę ostatniego aktu. - Milijoner w ówczas stawia się w pozycyi bohaterów Kornela lub Rassyna, zbiera wszystkie siły wymowy Bossuetta lub Massylijoua i pisze list do zagniewanego ojca (w języku polskim) do ojca, który może w szarej kapocie, przy proslyin warsztacie swojego rzemiosła w maleńkiem miasteczku lub w wiosce, uprawiający kawałek ziemi, zaledwie na nędzne wyżywienie zarobić jest zdolny; do ojca, którego syn dwa lata wstvdzii się i wypierał, pisze, żebizącze Izami o zasiłek: »Ja ojcze! będę pomocą twojej starości, jeszcze chwilę, a czeka mnie urząd, znaczenie, bogata żona, ale pieniędzy, na Boga pieniędzy! - Oddaj co twoja oszczędność zachowała, powróć innie światu, a dla kraju człowieka pełnego poprawy i obyczajów!« - Wyżebra! - raczej wydarł - i ledwie wyszedł posłaniec pocztowy, który ostatnie 50 talarów starca, skropione jego Izą i potem, złożył w ręce skruszonego młodzieńca. . . . . .- krew zawrzałagwałtownie w żyłach, ozwał się na nowo duch wrodzonego zepsucia (dobrego tonu) - list pali już żelazko od papilotów, a nagle fenix z popiołów znajduje się w warsztacie krawca, gdzie przerzuca algierki, kortowe paltoty, aksamitne kamizelki, kupuje kapelusz a la cląc, komuś perły i bransoletki, wieczorem jest na koncercie; - nazajutrz....... .mlimli na kredyt renetito bieli się w garnuszku, wpośród p r z e ki ę c i młodzieńca na raki, szparagi, cliquot, sztemkelerkir?od

i zagraniczne śpiewaczki. MilIOner w perspektywie kona! - Konanie Milionera w perspektywie, nie jest konaniem Iwa zranionego postrzałem w oko, który na ślepo przebiegając puszczę, rozprasza przeraźliwe ryki. Milioner wierzy jeszcze w nieśmiertelność sławy, i z taktem stoickiej wytrwałości postanawia przekazać ją przyszłym wiekom: to się znaczy, że cichuteńko, nieznacznie jak kometa, wysuwa się po za horyzont pięknego świata Warszawy - i nocą, z węzełkiem na plecach i cybuchem pod pachą, przeprowadza się na jedne z ulic dotykających Starego Miasta, gdzie w towarzystwie siedmiu, ośmiu, dziewięciu i więcej kolegów (których także niesprawiedliwie los prześladuje) zajmować będzie mieszkanie incognito, któremu najczęściej piętra naznaczyć niepodobna. Tu jeszcze myślą przebiega wszystkie kombiuacye ocalenia, przyczepia się do bogatej, razem pełnej miłosierdzia kobiety, która zwykle jeźli nie na babkę, na matkę jego wygląda, i za nędzne utrzymanie życia, usiłuje ją przekonywać w podwójnych, potrójnych aż do dziesięciu argumentach o fałszywości jej metryki - taka jest najczęściej ostatnia gałązka, na której świetna gwiazda milionera zaczepia się i gaśnie, zrobiwszy poprzednio z bohatera szkielet bez sił, zdrowia i energii. - Dosyć lat trzech, aby przebiedz całą grę podobnej roli na teatrze pięknego świata. Szczęściem, że milionery w perspektywie, miewają nosy z niesłychanie subtelnym węchem; to jest: umieją zwietrzyć panienki, czerpające wdzięki z kasy Towarzystwa Kredytowego. Postrzelony milioner kocha się nagle do szaleństwa: to jest przegląda hypotekę, wypytuje się o ilość gruntu, mierzy las, wodę, liczy zabudowania, i przyciskając w uniesieniu do serca cel swoich zapałów, wpuszcza bogini do ucha to lakoniczne: czy będzie trochę gotówki. - Przesilenie miłości następuje, kiedy ożeniony poslrzeże, że łańcuszek małżeński trzyma liczba przemagająca, to jest żona, papa żony, mama, ciocia, jedna ciocia, druga, trzecia, stryjaszek, wujaszek, babka i t. d..., który zaledwie raz do roku zerwać się pozwoli (na Sty Jan). W ów czas panicz z ogromnemi wańtuchami zjawia się na Krasińskich placu pod tytułem: Milioner szlachcic. J estto edycya nowa poprawna i powiększona Milionera z Warszawy. - Milioner szlachcic, jestto indywiduum tak imponujące na oko, iż Milionery z krakowskiego przedmieścia, matorskiej, miodowej i innych ulic, wyglądają\ak muchy poziome przy cedrach Libanu. Milioner szlachcic miewa zwykle twarz Mulata, nie kupuje żółtych rękawiczek; za to lubi się pokazać", to się znaczy: «Będziecie co jedli albo pili, ja zapłacę«, dla tego milionery w rejtfraczkach i z kamaszkami trop w trop łażą za niemi, ściskają z całej siły ogromne poły gubernialnego ich surduta, oczekując decydującego, «prowadźcie mnie, bo wy znacie wszystkie kąty Warszawy.« - Tak zaledwie piękne runa zamienią na srebro, już połowę plonu stawiają na zielonym stoliku, na żer zgłodniałym sępom warszawskim; - dalej, część skrępowaną drutami od korków szampańskich, topią w hutniczych piecach restauratorów francuzkich; - część wsuwają pod garnirowane poduszki w własnych i niewłasnych domach; a z cząstką uratowaną od warszawskiej paszczy wracają, (czyniąc mil pięć na godzinę), gdzie ich czeka prozaiczny gar z kartoflami, rynka z okrasą, klasyczna kiełbasa na kołku, jaja, śmietana i parlamentarne języki a la Thiers albo Guizot. - Nie jedento może, który ów tryb gospodarowania wiejskiego zmienił w coroczne perpetuum mobile, pomyśliii w duszy: »na dnie każdego wańtucha cięży przeklęctwo mojej żony, ale w Warszawie jestem Milijonerem!« - Powtórzmy im wszystkim to stare ale dobre przysłowie: N ie wszystko złoto co się z wierzchu świeci. J. S. B.

W księgarni Zupańskiego wyszły: Starożytności polskie 2go tomu Iszy poszyt, zawierający: Labach-Mappy polski. Drugi poszyt pieśni ludu po KolbergaWzywam uprzejmie Pauów Subskrybentów, by raczyli eksemplarze swe za złożeniem przypadającej przedpłaty odebrać. w teAże księgarni wyszedł: Mazur śpiewany w teatrze tutejszym przez Panią Beckmann artvst. dram. Królewsko-miejskiego teatru w Berlinie, ułożony na fortepian przez J. Szczepkowskiego. C e na Z ł p o ł. 1.

Oświadczając Szanownej Publiczności, iż nowy kurs nauk na pensyi mojej zaczyna się Z dniem 2. Października, mam sobie za miły obowiązek polecić ją łaskawym względom ro · dziców i opiekunów i prosić, aby mnie jak dotąd swem zaufaniem i nadal zaszczycić łaskawie raczyli. Poznań, duia 9. Września 1843. M. Moldenhauer.

Pisarz gospodarski, opatrzony dobremi zaświadczeniami, dostać może zaraz posadę na

Dominium Golęcinie pod Poznaniem. Dowiedzieć się o tem można u Majora Kniffki w Poznaniu. Plac do zabudowania przy placu Wilhelmpwskhn jest do sprzedania z wolnej ręki. Bliższą wiadomość powziąć można przy Wilhelmowskiej ulicy pod Nr. 19. u A. Krause.

Doniesienie o przedaźy.

Szanownym panom właścicielom ogrodów i lubownikom kwiatów donoszę niniejszem, iż w tutejszych szklarniach drzewa oranźowe rozmaitej wielkości, trzymające się w zimniarniach i cieplarniach kwiaty rozmaitych rzadkich gatunków, same zdrowe i mocne exemplarze, dla braku miejsca są aż do 25. dnia Września r. b. do przedania po cenach bardzo tanich. - Bliższych szczegółów dowiedzieć się można u Dyrektora gospodarstwa Pana C r e t i u s lub u podpisanego. Ogród zamkowy majętności Stanowej Freyhan, powiatu Milicko- Trachenberskiego, dnia 8. Września 1843.

S p e r ling. ogrodnik.

ulubione Ł a F a l o ID a - i prawdziwe u l a fi i 11 »- cygary , także stary zrobaczouy Warinas w rolach i znaną Rawicką tabakę od C. G. Baum poleca Handel Juliusza Horwitz, w narożniku placu Wilhelma pod N I. 20.

Kurs giełdy SScrlińskićj.

Dnia 11. Września 1843.

Obligi długu skarbowego . .

Prusko -ang. obligi z r. 1830.

Obligi preiniów handlu iuur.sk.

Obligi Marchii Elekt, i N owej Obligi miasta Berlina . . . .

» » U da ńska w T. .

Listy zastawne Pruss. Zachód.

» » W. X Poznausk.

» » dito » » Pruss. Wschód.

» »Pomorskie. .

March. Elek.iN.

» Szlaskie . . .

Frydrychsdory. . . . . . . .

Inne monety złote po 5 tal.

Disconto. . . . . . . . . . . .

A k e j e D ro g i żel. Bcrl. - Poczdamskiej Obligi npierw. Beri. Poczdams.

Drogi żel. Magd.-Lipskiej . .

Obligi upierw. Magd.-Lipskie .

Drogi żel. BerI. -Anhaltskiej .

Obligi upierw. BerI. -Anhaltskie Drogi zel. Djssel. - Elberfeld.

Obligi u pierw. Dj ssel. - Elberf.

Drogi żel. Reńskiej . . . . .

Obligi upierw. Reńskie .... Drogi żel. Berlinsko-Frankfort Obligi upierw. BerI. - Frankfort Drogi żel. Górno-Szlaskiej. .

» »B e rl- S z c z. L U A. .

» » dito Lit. B.. » · Magdeb. - Ilalberst

Sto- N a pr. kurant pa papie- gotoprC. rami. wizna.

104' 4 103! D m 102J K 103J 48 4 102Jit 106J 101* 103' m 1033 3' 102J 4 ISA W 3 104' 167 104 136! 104 'IJ: 05 71 96 \ 127 104J 1174 !fi 103loi. ;

101J 1031

13, . . I ll. 4 1031

103 \ 135! III

12(5 104J

Ul( 1164 1161 1161

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1843.09.14 Nr215 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry