GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.01.13 Nr11

Czas czytania: ok. 20 min.

Wielkiego

Xi stwa POZNANSKIEGO

Nakładem Drukarni Nadwornej W Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannoteski.

Jww.

W Sobotę dnia 13. Stycznia.

44»

Wiadomości kraj owe.

Z Berlina, dnia 11. Stycznia.

N. Pan Dyrektora Sądu Ziemsko-miejskiego Ku t z n e r w Kempnie Sędzią przy Sądzie Najwyższym Ziemiańskim w Poznaniu a Dyrektora Sądu Ziemsko miejskiego S c h u l t z - V 61ker w Skwierzynie Dyrektorem Sądu Ziemskomiejskiego w Kempnie mianować raczył.

Z Poznania. - Gazeta tutejsza niemiecka zawiera następujący artykuł: Podatek od dochodów wywołał u nas walkę piśmienną. Wszakże niechaj piszą i krzyczą jak chcą, zle konieczności jednak istnieje; ciężary komunalne z powiększaniem się liczby mieszkańców od roku do roku mnożą się, a dochody miasta zmniejszają się. Dawniej kassa kamlaryjna od mostowego i od przywileju przedaży piwa grodziskiego 8-9000 tal. rocznego miała dochodu; oba skasowano. W miejsce pierwszego (mo stowego) nastąpiło brukowe, ale skoro szosa do Swaizendza będzie wykończoną, i ono ustanie a miasto około 8000 tal. rok rocznie tracić będzie. Do ogólnej prowincyalnej budowy dróg żwirowych Poznań od r. 1814., przez lat 15., co rok 3500 tal., więc na cały ten czas 52,500 tal. zaliczyć musiał! Czy się więc dziwić temu że środki miasta więcej nie są wystarczające? A na czemze polegają te zasoby? Na majątku komunalnym? Bynajmniej miasto nie ma majaku, środki jego polegają przedewszystkiem na części dochodu od podatku od mliwa i rzezi; inne dochody jego bardzo są szczupłe, a tak naturalną, że niedobór przez nałożenie podatku wprost na mieszkańców pokryty być musi. W lej sprawie i magistrat i Reprezentanci miasta wolni od wszelkiego zarzutu; okoliczności środek takowy nakazują. Jeżeli zaś już raz ma nastąpić nałożenie podatku stałego - po innych wielkich miastach od dawna już to nastąpiło - władza miejska starać się o to winna, zęby na przyszłość nie potrzebowano go podwyższać. Tego tylko przez oszczędną administracyę i przez nowe poboczne dochody dostąpić można. Dla czego uie zaprowadzają podatku od psów? Przecież 0kolo 2000 (?) tych zwierząt w mieście utrzymują, a podatek po 2 tal. przyniósłby kassie kamlaryjne J rocznie kilka tysięcy talarów. Za ustauiem brukowego gmina zapewne ma prawo nałożenia podatku na przybywające na targ wozy, aby tym sposobem stratę brukowego wynagrodzić. Z kassą oszczędności wygodnie zakład pożyczki połączyć można, który niezawodnie znaczne zyski przyniesie. - Czyszczenie ulic kosztuje teraz około 3 O O O tal.

rocznie; gdyby miasto własneAswe konie trzymało, ani połowy tyle by niekosztowało, bo na siłach pracy w naszym domu pracy nie zbywa; możnaby też koni tych w innych celach używać. - Im bardziej Panowie Reprezen się okaże sposobów do oszczędzenia, nie naruszając sprawy publicznej. Mówiąc o oszczędnościach przy administracji kamlaryjnej zwracamy uwagę reprezentantów miasta na często już wspomniany przedmiot, t. j. na stowarzyszenie ogniowe. Jest to sprawa arcy ważna, wymagająca całej pieczy Zastępców miasta. Znowu stowarzyszenie prowincyalne żąda 50 A dodatku a tak jedno półrocze po drugieui schodzi a obywatelstwo nasze ciągle też saine ponosi ofiary. Chciano rzecz tę wnieść aż przed sam tron, choc dotychczas nie wiadomo, co dla niej uczyniono. Ale powinnością Zastępców miasta jej nie zaniedbywać lecz oderwać miasto i obywatelstwo od stowarzyszenia pożerającego najlepsze ich siły. Czyż jeszcze pół miliona poświęcić mamy? Panowie Zaslępcy miasta wysławiają się na zarzuty powszechności, jeżełi wespół z Magistratem stosownych środków niezwłocznie nie uczynIą.

Wiadomości zagraniczne.

Rossya.

Z P aryż a, dnia 21. Stycznia.

G r e t s c h p r z e c i w C u s t i n e. (dal. ciąg. ) - W czwartym liście rozmawia autor (w Lubece) z oberzjstą i wypytuje go się o mieszkańców Rossji. Oberzjstą odpowiada mu, że Rossyanom właściwe są dwojakie fIZjonomie: »Wysiadłszy na ziemię niemiecką, aby rozpocząć podróż po Europie, zdają się bjć wesołymi,! wolnjmi, zadowolnioujmi, jak konie, co się zerwały, jak ptaki co z klatki wyleciały: mężczyźni i kobiety, młodzi i starzy - wszyscy są szczęśliwi, jak uczniowie podczas wakacyi; ale ciż sami powracając do domu, są smutni, ponurzy, niespokojni, mówią mało i urywkowo; na czole ich widać piętno obawy; wnoszę stąd, że kraj, który z takiem opuszcza się ukontentowaniem, a do którego z taką powraca się zgrozą, nie może być krajem dobrym.« Rossyanie przybywają do Lubeki pospolicie na wiosnę, końcem przepędzenia jakiego czasu w strefie cieplejszej; z pełnemi workami udają się do Karlsbadu, Badenu, Paryża. W jesieni powracają w złem powietrzu; wody nie przyniosły pożądanego skutku; czują się przesyconymi; gra wypróżniła sakiewki; grożą im niebezpieczeństwa żeglugi pod jesień; a w domu czekają na nich dawniejsze choroby, zimny klimat, niezapłacone we.xle, bióro....

Pomiędzy jego towarzyszami podróży był także Rossyaniu, Xiąię K, człowiek utalentowany, wykształcony i nader miły, który całe prawie swoje życie przepędził za granicą, gdzie był wychowany, miał za żonę cudzoziemkę, był wyznania katolickiego, a w skutek ciągłego prawie oddalenia, ojczyźnie swej obcy, prawie nieprzyjazuy. Z lekkomyślnością, jaką byłemu dyplomacie ledwo darować można, opowiedział Markizowi najuiedorzeczniejsze historj e, a ten uwierzjł wszjstkiemu. Zresztą Markiz albo liberaluego naszego Xi<;cia nie rozumiał, albo mu też kładzie w usta słowa, które mu nigdy przez mjśl przejść nie mogłj. Czjź podobna, abj jaki Rossyaniu z okazji powieści o Xieciu Romodanowskim, klórj Skawrońskiemu pierwszeństwa przyznać nie chciał i proponował, aby za to swego piętnastoletniego syua pod topór katoski oddał, czyż podobna, mówię, aby Rossjanin to miał powiedzieć: »Mikołaj nie ustąpił; wysłał Bojara i sjna jego do kopalni, a w formalnym Ukazie ogłosił, że ani ojciec, ani syn dzieci mieć nie mogą; możebj jeszcze do tego był zadekretował, abj się ojciec nie bj ł ożenił; coś podobnego zdarza się jeszcze dosjć często w Rossji; a najłepszem dowodem, że czjnić to zawsze jest wolno, jest zakaz, a bj tego nie opowiadać.« Xiążę K. już nie żyje, a na umarłego wiele można włożyć. Pytam się każdego, czjsię niemowie to, co tu opowiedziano, ale nawet coś podobnego, podczas panowania teraźniejszego Cesarza w Rossji zdarzyło? Wjsłanoż kogo więcej na Syberją, jak sądowo przekonanych i potępionych złoczyńców?... Cesarz (powiada dalej P. Gretsch) ma się obawiać jawności. Zapewnić mogę Markiza i wszystkich jego czytelników, że Cesarz nasz niczego się w świecie nie boi, a najmniej oszczerstw i kłamstw, owych nieuchronnych to · warzysz ów wszelkiej wielkości i wszelkiej potęgi. W Rossyi nie masz Cenzury dla Cesarza, tylko dla poddanych, którzy zachowani być mąją od trucizny, jaka niejedno Państwo Europy psuje i o upadek przyprawiła... N a stronie 208 zaczynają się już skargi Markiza na nieufność, skrytość i bojaźliwość Rossyan w porównaniu z cudzoziemcami: skargi te ponawiają się co dwie, trzy strony przez wszystkie cztery tomy. Nieufność nasza ku cudzoziemcom, mianowicie ku takim, co piszą i pisma publikują, jest bardzo naturalna, łatwa do pojęcia i darowania. Starają się oni wydobyć z nas, co do kramu ich należy, pochwycą jakieś słówko, pod które przewrotne jakieś znaczenie podszyją, i wmawiają w nas rzeczy, o których nam się swoich nie wymienia; ja z mej strony podejmuję się, za pomocą tego co przytoczył, wymienić każdego, z którym on rozmawiał. I możesz się Rossyanowi podobać być pomocnikiem i współpracownikiem ludzi, którzy nas jedynie w tym zamiarze odwiedzają, aby Rossyą poniżyć, zelżyć i oczernić! Rzetelni, uczeni, dobrzemyślący podróżni znaleźli u nas szczerą życzliwość, grzeczność i pomoc. Odwołuję się do Humboldta, Ermana, Murchisona, Xiecia Rakuskiego, Borrowa, Bowringa i wielu innych. Na początku siódmego listu zbliża się autor do Kronstadtu. "Widzi on flotę nasze na przystani i twierdzi, że przez sześć miesięcy w roku stoi w lodzie, a w czasie trzech miesięcy letnich używana jest do ćwiczeń morskich kadetów pomiędzy Petersburgiem a morzem Baltyckiem. »Tak, powiada, czas dla żeglugi pomyślny obraca się na naukę młodzieży.« »Powiadano mi, dodaje nizej, źe najmłodsi kadeci ćwiczenia swoje w okolicy Kronstadtu odbywają, gdy tymczasem doświadczeńsi podróże swoje i odkrycia do Rygi, czasem także aż do Kopenhagi posuwają. Co mówię? dwa rossyjskie zapewne przez cudzoziemców komenderowane okręty odbyły podróż na około ziemi albo leż czynią jeszcze przygotowania do tego!« ftie dla P. Custine, ale dla czytelników niechaj służy to objaśnienie, że okręty widziaue przez niego na przystani Kronsladzskićj nie były wcale te, na których kadeci nauki swe odbywają: była to łloia bałtycka, która się do rewii sposobiła. Kadeci uczą się praktycznej służby morskiej na osobnych do tego przeznaczonych fregatach, pod przewodnictwem znających się, biegłych oficerów morskich. Tak jest wszędzie: widzieliśmy u nas podobne w kadetów zaopatrzone fregaty z Danii i Holandyi: nasze oddają im wzajemną wizytę. Pierwszą podróż na około ziemi przedsięwzięli Rossyanie przed czterdziestu laty na okrętach »Nadeshda« i »Newa« pod dowództwem Kapitanów Krusenstern i Lisiański. Odtąd nie masz roku, w którymby Rossyanie ziemi nie objechali. Wyprawy te mają już to handlowe, już to uczone cele; do pierwszych należą handlowe związki z naszemi póinocuoamerykańskićmi osadami. Slyszałże P. Custine o Goło winie, Ricordzie, Wasilieffie, Bellingshausenie, Lasareffie, Wrangelu, Liitkem? Wyprawy te są u nas tak zwyczajne, że nikt o nich fczegółowo nie wspomina. Dowódzcy i oficerowie takowych okrętów są zawsze uczniami cesarskiego korpusu kadetów.

(D olszY ciąg nastąpi,)

Transkaukazya.

Z nad morza Czarnego, d. 18. Grud.

Do wiadomości moich o ostatnich wypadkach na Kaukazie dołączam jeszcze następujące. Po zdobyciu twierdzy Un zu la przez Schamyla, po wycięciu batalionu Podpułkownika Was i - licki ego i utracie nader ważnego dla Rossyan punktu warownego w górach, zkąd Oficer jeden rossyjski z 3 O O ludzi za zbliżeniem się Schamyla ustąpił, inny batalion rossyjski pod wodzą Majora Seifew w największe wpadł niebezpieczeństwo. Batalion ten już był przez Czeczeńców otoczony, utorował sobie jednak bagnetem przez gęste szyki nieprzyjaciół drogę do Chunsak, gdzie też choć z wielką stratą, ponieważ górale walecznie i ciągle nań nacierali, przybył. Ważnem jest powstanie na korzyść Schamyla w granicach Khasi-Kamyków, którzy od dawna już Rossyi się byli poddali. Dowodzi to, że iw podbitych pokoleniach Kaukazyjczyków sympatye dla przedsiębierczego herszta Czeczeńców się obudzają, które wielkie zgotować mogą niebezpieczeństwo. Powstanie owo w południowym Daghestanie przytłumił Książę Argatyński, udawszy się w 4 bataliony i ze znaczną liczbą utworzonej z krajowców milicyi w góry. Z stronników Schamyla poległo 180 a 200 dostało się w niewolą. Schamyl w pustoszeniu pięknych ogrodów Awaryi nadzwyczajną okazał nieczulość. Cofnąwszy się z pod Chunsak kusił się o zdobycie wielkiej wsi Andresky i twierdzy rossyjskićj Wnesabno, leżącej u stóp gór rozłączających dystrykt Iczkiri od step Kumyków. Wszakże nie udało mu się to przedsięwzięcie z powodu nadzwyczajnego m ę s t w a załogi rossyjskićj, która napady Schamyla dzielnie odparła. Stósowuie do najnowszych wiadomości z Stawropola hufce Czeczeńców ukazały się w lcżącćin nad lewym brzegu Tereku mieście Kislar. To dowodzi, że Czeczeńcom nie trudno przełamać drugą linię Rossyan opierającą się o twierdze rossyjskie i wsie obwarowane nad Sundszą i nad brzegami rzek płynących z gór północnego Dagestanu przez stepy Kamyków; dowodzi to oraz, że nowozałożonc warownie rossyjskie: Nasran, Kasachkitschu, Grosnaja, Umachajurt, Gerselan, Ternir -chant- scliura itd., które Czeczeńcy choć nie zdobyć, to jednak łatwo ominąć mogą, nie zabezpieczają tych korzyści, jakich się Generałowie rossyjscy po nich spodziewali, - Schamyl jest teraz w posiadaniu 18 na Rossyanach zdobytych dział. Jeden rossyjski wyższy Oficer, jadący z depeszami do Petersburga, miał wpaść w ręce Czeczeńców. Ge nakazany ścisły system odporny, który wielu doświadczonych rossyjskich Oficerów za wielkie poczytują nieszczęście, niedozna zmiany jakiej.

Ffancya, Z P ary ż a, dnia 3. Stycznia.

Kommissya adressowa liczy między członkarni swerni siedmiu konserwatystów i dwóch z oppozycyi; w zeszłym roku był stosunek ten, jak 3 do 6. W roztrząsaniu, które miało miejsce przed nominacyą kommissarzy, wniosek prawny tyczący się dotacyi nowej nabrał · ważności i znaczenia. Ministrowie sądzili, iż nie należy się odpowiadać na uczynione do nich inłerpelacye, ponieważ, jak mówili, mowa tronowa o dotacyi nic nic wspomniała, i dla tego oni w sprawie tej bynajmniej żadnych zobowiązań na siebie przyjmować nie chcą. Dla wynagrodzenia, pięciu lub sześciu deputowanych konserwatystów, którzy należą do najznaczniejszych z tegoż stronnictwa, oświad czyli się kategorycznie przeciw dotacyi; Tak uczynili Panowie Fulchiron i Delessert. Mówią, iż ministeryum samo oppozycyą tę wywołało, by Królowi dać skinienie. J akkolwiek bądź, manifestacya to deputowanych konserwatystów zmienia znacznie stanowisko pytania i położenie ministeryum. Wszakże niepewną dotąd jest rzeczą, mimo taktyki, którą ministeryum zachowało nawet w Izbie, czyli Król zrzeka się idei swojej; ale widać, iż wniosek do prawa tego nie mile przyjętym będzie, i że, jeźli ministrowie na daną sobie przestrogę zważać nie będą, łatwo okoliczność ta upadek ich ściągnąć może. W biurach Izb wzięto pod rozwagę podróż legitymistycznych deputowanych do Londynu, i Panowie Berryer, Valmy i Larcy musieli na różne uczynione im interpelacye odpowiadać. Pan Berryer w teu sposób się wysłowił. «Jeźlim prawa przekroczył, niechaj będę zapozwany przed sąd; jeźlim wykroczył przeciw Izbie, przed Izbą tłumaczyć się będę.« Panowie Valmy i Larcy oświadczyli także, iż Izbie sprawiać się będą, gdyby im jakieś pytania czynić miano. W siódmem biurze Pan Thiers powątpiewał o szczerości i dobrej woli rządu angielskiego, i zapytał się, czyli obadwa rządy sporozumiały się między sobą w interessach Hiszpanii i Grecyi, i o prawie rewizyi. Odpowiedz Pana Gui z ot a jak się zdawało, niezadowolniła P. Thiersa. Minister powiedział, iż przystąpiono do sporozumienia się, by spowodować rewizyą układów 2 r. 1831. i 1833 . -Pan Thiers interpelowałjeszcze ministeryum z powodu" ogłoszonego wniosku do prawa tyczącego się nauczania. Zapytał się, czyli zrobiono jakie postanowienie względem małych seminaryów. P. Martin (du Nord) wywinął się z odpowiedzi na to, wynurzając dobre chęci rządu, i zarazem nadziej ę, iż wkrótce ustanie wszelki spór między uniwersytetem a duchowieństwem. Instrukcyą processu przeciw dziennikom legitymistycznym mocno się zajmują. Zeranci tychże żurnali już po dwakroć Zapozwani byli przed sędziów instiukcyjnych. Starają się ile możności proces ten rozciągnąć. Tak oto, chociaż jeden tylko numer Quotidienne zabrany został, oskarżono wszakże czteiy; podobnież postąpiono z France, (iłowne oskarżenia są: obraza Króla; przywiązanie do iniiej formy rządu; odpowiedzialność Króla za czynności jego rządu; targnienie się na zasadę polilyczuą, przyjętą w roku 1830. i nareszcie zachęcenie do zemsty i do pogardy rządu, Wytoczono także process jednemu z urzędników sądu, który odwiedził Księcia Bordeaux w Londynie. Anglia.

Z Londynu, dnia 3. Stycznia.

Zajścia w Kanadzie zajmują dziś przedewszyStkiem dzienniki nasze, w których się zupełne ukontentowanie objawia z powodu brania się Generała Gubernatora. Wszyscy uznają trudne i krytyczne jego położenie, ale wyjąwszy dzienniki radykalne, wszystkie inne upatrują podobieństwo rozstrzygnienia zamieszali kanadyjskich li tylko na lej drodze, którą Sir Karol Metcalfe podaje, Cała sprawa obraca się około pytania, czyli można dopuścić zasadę odpowiedzialnego kolonialnego rządu, jak tego Kanadyjczykowie się domagają, co wszakże wszyscy gubernatorowie uważali dotąd za nie zgodne z interesami matki kraju. Hiszpania.

Z Katalonii w Phare des Pyrene'es następujące wyczytujemy wiadomości: Generał Meer juź 23. Grudnia przybył do Figueras, a wojska postępujące za nim stanęły tamże 25. wieczorem. Spodziewają się, iż za pomocą tego wznowienia linia blokady zamkniętą być może. Dotąd zamknięcie zamku San Fernando tak było niedostateczne, iż oblężeni codziennie bydło na paszę pędzić mogli. Powstańcy podwoili d. 25. ogieri na Figueras pod pozorem, źe Ayuntamiento zadnej nie dało odpowiedzi na doniesienie zrobione do niego przez Amettlera. Liczna arfylerya zamku San Fernando codziennie wielkie miastu wyrządzała szkody, tak iż nienawiść przeciw Ametllerowi z powodu tego do najwyi sany do Amettlera 24., jeszcze 27. wieczorem był bez odpowiedzi. Zda się być pewną rzeczą, iż oblężonym zbywa na obuwiu i na drzewie, i że żywności mąją tylko jeszcze na dwa miesiące. Mówią, iż się trzymać będą aż do końca Lutego, poczein spróbują przedrzeć się do Francyi General kapitan całkiem zadowólniony jest z ducha wojska w Figueras i z rozporządzeń Generała Prima. Wiadomości dzisiaj z Madrytu odebrane wystawiają stan stolicy tej jako bardzo zagrożony. Niespokojność i jakaś wytężona obawa ludu, nieufność i chwianie się rządu, niepokojące rozliczne pogłoski, zwyczajne zwiastuny zaburzenia, szczególne wojskowe środki ostrożności, które jednak nie ożywiają zaufania,- dość wszystko nowego przesilenia spodziewać się każe. Deputacya umiarkowanej większości, która miiiistrom czyniła przedstawienia i reklamacye przeciw przedłużeniu posiedzeń Sianów, wróciła Z oświadczeniem Pana Gonzalez Bravo, że środek ten wkrótce przeminie i że minisleryum niezwłocznie po powtórnem zgromadzeniu się Kortezów, bil indemnicyjny wnieść zamierza. Rozumiano, że nazajutrz t. j. dnia 30. Grud. proniulgacya wydanego przez koronę prawa względem Ayuntamientów nastąpi. Generał Serrano połączył się znowu formalnie z zagorzałą oppozycyą i obrano go Prezesem wydziału, mianowanego przez mniejszość kongressu, aby dalszym operacyom przeciw rządowi przewodniczyć.

Niemcy.

S c h wab i s c h - H a 11, dnia 1. Stycznia.

(Gaz. O. P. A. Z.) - Niesłychana zbrodnia zgrozą tu przejmuje całą publiczność! - Tutejszy nożownik W u r m , chcąc po raz trzeci się ożenić a sądząc, że córka jego jedynaczka z pierwszego małżeństwo, lat 17. mająca, której majątkiem po matce zarządzał, na przeszkodzie mu stanie, wykonał okropne swe postanowienie i zamknął dziewczynę tę w jakąś »ciasną i podługowatą skrzynię.« W tern slraszliwem więzieniu nieszczęsna ta istota c z t e r y tygodnie w stanie żywopochowanej przetrwała; pobierała od nieludzkiego ojca codziennie po dwie albo trzy kartofle na pokarm, która to licha strawa wszelako więcej do utrzymania jej się przyczyniła, aniżeli ojciec może zamierzał, kiedy w tak ciasnem więzieniu przy lepszym pokarmie zapewne bałaby zginęła. N areszcie w ciągu zeszłego tygodnia sąsiedzi powzięli podejrzenie i władza w to się wdała. Znaleziono nieszczęśliwą i wyciągnięto ją -.

w ścisłe'«* słowa znaczenIU - z jej łajna na wpół zgniłą i od robactwa toczoną, całkiem skrzywioną i nie mającą już tyle siły, aby się wyprostować. Wurma i jego narzeczoną natychmiast aresztowano, a na pie'rwsze'm badaniu zapytany o powody do takiej zbrodni, oświadczył, że jeżeli nie dobrze postąpił, Bóg go już ukarze na tamtym świecie; ale władza światowa do tego mieszać się nie ma prawa. - Zjawiskiem to fizyologicznem szczególnego rodzaju, że córka Wurma w czasie swego okropnego uwięzienia mowę całkiem straciła albo zapomniała - przyuajmuiej po oswobodzeniu swoje'm aż do obecnej chwili ani jednego artykułowanego słowa nie wyrzekła. In dye Wschodnie i Chiny.

Z P a ry ż a, dnia 3. Stycznia.

Poczta miesięczna z Iudyi Wschodnich z wiadomościami z Bombaju do dnia 1. Grudnia i z Chin z douiesieniami aż do początku Września tu przybyła. W Pendschabie wszystko ciągle było w największym nieładzie. Z Chinami zawarł Pottinger nowy układ, stosownie do którego żaden obcy Poseł w Pekinie rezydować nie ma.

Rozmaite wiadomości.

(Nadesluno.) W Gazecie polskiej poznańskiej z dnia 24.

Listopada Nr. 276. wyczytałem pod artykułem ze Lwowa w kalajdoskopiczuym przeglądzie receuzyą na obraz Magdaleny, pędzla P. Jana Tysiewicza, nam tu dobrze znany, którą Gazeta warszawska ogłosiła. Pomijając dowcipne wyskoki, któremi autor artykułu ze Lwowa spotyka P. Boznańskiego, chcę tylko mówić o recenzyi obrazu Magdaleny w Gazecie warszawskiej zamieszczonej, którą za nierzetelną względem talentu P. Tysiewicza uważam; a rozbiór mój skromny, może i postępowanie P. Boznańskiego wymówi. Zaczynam więc od obrazu. - Gazeta warszawska chwali go z kolorytu, gani z rysunku. Nie rozumiem tej pochwały; jeżeli nie będzie powiedzianem z kolorytu nocnego, czyli światła księżycowego i ogniowego? jakiemi obraz ten celuje, i jest prawie nie do naśladowania. Owe bowiem krzyżujące się światła zamiast zaszkodzić obrazowi, czarujący sprawiają effek1.-Ale oprócz właściwego sobie kolorytu, obraz ten więcej jeszcze ma zasług - Rysunek jego jest doskonałym, pędzel lekki lecz śmiały, zarysy okrągłe, anatomiczne, muskuły wydatne i tak rzetelnie oddane, ii od Użycie światła mistrzowskie. Jeżelibym się od ważył cośkolwiek powiedzieć naprzeciw rysunkowi, byłoby jedynem to, iż uszy Magdaleny za nisko położone być się zdają; znajomą albowiem jest ta powszechna reguła, iż w dobrze uformowanej głowie początek ucha z okiem, a koniec znosem być powinien, wtem przecież może nie być błąd P. Tysiewicza, za to uszy te co do anatomii i optyki doskonale są oddane. Ze obraz ten od płótna swego odskakuje, nie sprawia tego magia Pana Boznańskiego, ale sztuka Pana Tysiewicza, stół położony przed obrazem 2 stóp szerokości zajmujący, firanka czarna, lub czerwona, którą bywa osłoniony, zwierciadła, co go odbijają, mogą tylko niewiadomców widzów w sąd wątpliwy wprawić, ale tacy krytyki nie piszą, przecież mistrzów, amatorów ćwiczonych, ani nawet ludzi zdrowych oczu i prostego sądu, uwieść niernogą, dla tego też obraz ten, w Dreźnie, gdzie mnóstwo jest znawców, Wrocławiu, Poznaniu etc. pochlebne i należne zyskał rccenzye i miło nam było czytać, gdy naszemu rodakowi, tak młodemu, a przecież wysokiemu artyście, powszechne oddano pochwały; tylko zazdrość ziomka ujmuje mu wiele, bez słusznego zarzutu; ale to jest naszą pierworodną wadą: nie Iubiemy w bracie zasługi. Pan Tysiewicz posiada własną sobie w tym wieku metodę, malowania figur wypukło, odskakujących od gruntu, nakszlałt starożytnych mistrzów Michała Anioła Carravagio i Jana Jonvenefa, których daleko przewyższył i dla tego obrazy Jego niepotrzebują świateł sztucznych, dioramowych, gdyż każdemu, niećwiczonemu nawet oku, zbliska, czyli zdaleka zarówo się prezentują i tyle swoim kolorytem, rysunkiem, effektem światła (Clairo bscur) zadziwiają, że się zdaje żyjącą widzieć osobę, czego zaś recenzent warszawski nie doglądnął, to jest światła nadzwyczajnego, żywego, w oczach Magdaleny i wyrazów uczucia, przez podniesienie muszkułów wydanego w jej twarzy, gdyż mu do tego przeszkodził zapewne stół 2 stóp szeroki przed obrazem postawiony; a tak Pan Boznański źle obrachował magią stołową dla recenzenta. Co do mnie? muszę powiedzieć, iż mało obrazów zrobiło na mnie tyle wrażenia, ile Magdalena P. Tysiewicza, chociaż z galeryami obrazowe mi dosyć oswojony jestem; a czytając recenzyą tego mistrza na obraz Pana Stattlera w Krakowie (Scena z Machabeuszów) wyrzeczoną, uniesiony jestem, znajdując w młodym ziomku naszym tylezadziwiającego talentu, głębokiej intelligencyi i obszernej erudycyi w sztuce malowania. Życzę mu ciągłej sławy, która i nam się, jako rodakom jego, w podziale dostanie. -Pragnąłbym widzieć tylko obrazy jego w świetle dziennym; to jest, scenę wystawioną na światło dzienne i przekonać się czyli uniknął błędu Carravagiego, co tylko w scenach nocnych był zadziwiającym, ale w dziennych nieznośnym.Spodziewam się przecież, że P. Tysiewicz postępując dalej, będzie się mógł mierzyć znajpierwszemi malarzami dawnych i teraźniejszego wieku; a zatem Pan Boznański' nieprzesadził wartością obrazu Magdaleny. Poznań, dnia 6. Stycznia 1844.

B. R . . . . . .

Msza na morzu. Przed wszystkie mi prowincyjami Francyi odznaczała się Bretagne duchem religijnym. Krwawi siepacze rewolucyi mieli tu ciężką przeprawę. Walka gilotyny z nabożnością ludu była tu długa i zacięta, nareszcie stępiło się krwawe żelazo zbyt liczne mi ofiarami. Lud i duchowieństwo dochowały sobie wierności aż do ostatniej chwili. N adaremnie groziły komissyje republikańskie karą śmierci tym kapłanom, którzy by spełnili jaki obrzęd kościelny, nadaremnie burzono kościoły. » Każę znieść wasze dzwoniec» zawołał zajadle, osławiony St. Andre do przełożonego pewnej wsi, »aby nie było nawet śladu waszej zabobonności.« - »Mam przecież zostaną gwiazdy na Niebie,« była sławna odpowiedź wieśniaka. - O niezachwianej pobożności ludu i księży w tej prowincyi opowiada Souvestre, co następuje: W Cropon zburzono wszystkie kościoły, dzień i noc ścigano księży, nie było kąta, gdzieby się Msza święta odprawić mogła, po wsiach obozowali żołnierze. Jakże sobie postąpiono w takim razie, kiedy szło o chrzest ś., o danie błogosławieństwa ślubnej parze, o mszę świętą, oto posłuchajcie: Bije północ, w dali na morzu połyska światło pochodni, odgłos dzwonu miesza się głucho z szumem fali. Nagle z za każdej skały, Z każdej drogi wychylają się czarne cienie i pomykają się po ciche'm morzu. Są to łodzie rybackie napełnione dziećmi, kobietami i mężczyznami, wszystkie płyną w jednym kierunku ua otwarte morze. Dzwon oc1zy>va się coraz głośniej, i światło staje się coraz jaśniejszćm, widać nareszcie na środku morza jakby na polu srebrzysle'm czarną barkę, a w niej kapłana w ornacie, który się do mszy ś. przysposabia. Wierny lud pospiesza z pobliskich wiosek na illlec za świadka swojej ofiary swi<;iej; pod niemi huczą przepaściste fale, nad niemi czarne Niebo grzmi piorunami, a oni klęczą, w chwiejących się łodziach i z założonemi rękoma zasełają modły do Pana zastępów! Olbrzymi mikroskop. - Dnia 8. Listopada w królewskim pałacu Buckingham w Londynie odbyło się fizykalne doświadczenie, któremu królowa Wiktoryja z swoim małżonkiem i z znaczną liczbą panów i pań, była obecną. Usunąwszy z wielkiej sali sztuczuym sposobem światło dzienne, ustawiono pod ścianą tablicę okrągłą, obciągniętą najcieńszem płótnem, mającą 25 stóp w przecięciu, aby się na niej ustawione przed mikroskopem przedmioty odrysowywały. Ten olbrzymi mikroskop wodorodno-kwasorodowy, powiększał każdą rzecz 30 milionów razy, tak, ze najdrobniejszy owad, którego ledwie oko dojrzeć mogło, objawił się w postaci największego wołu, i ze obieg krwi i innych soków uioźna było przez zdziałaną w ten sposób przezroczystość, dokładnie dojrzeć. Autografy. - Anglia ma wielu, którzy się zajmują zbieraniem autografów z zamiłowania. W Londynie odbywają się rocznie licytacy je rękopisów przy cenach bardzo się zmieniających. Na licytacyi u księcia Buckingham cena listu Kolumba o jego podróży do nowego świata doszła do 8'25 fr., cena listu Lulhra do 500, Miltona do 350 franków. Za każdy egzemplarz z listów H e nryka VI I I zapłacono księgarzowi Tomaszowi Thorpe 100 do 150 fr.; za kwit pisany ręką Michała Auioła 60, za plan kościoła ś. Piotra w Rzymie z uwagami tegoż mistrza, 310 franków. Własnoręczne rękopisy romansów Wal te r Skotta sprzedano w r. 183 1 po nierównych, lecz nie bardzo wysokich cenach, i tak Ivauhoe za 300 fr., Oblubienicę z Lammermooru za 367 fr. 50 cent., Antykwaryjusza za 1050, a Bob Noy za 1250 frank. Nie można dosyć wyżałować straty album z autografami, które Napoleon swemu bratu Józefowi powierzył i które zawierało wszystkie poufne listy monarchów Europy, pisane do Cesarza. Rzadki ten skarb zgubiono lub tez skradziono na drodze do Anglii przez kanał La Manche, i tylko niektóre listy sprzedano w Londynie posłom różnych mocarstw za 700,000 fr. Podług podania O'Meara zapłacił poseł rossyjski za listy swego monarchy 250,000 franków. W Austrji mianowicie w W i e d n i u są bogate zbiory autografów, jako to: hrabiego Czernin, Alojzego Fuchsa (przy kancelaryi wojskowej), barona Hardenberg, ś. p. Ossolińskiego i Franciszka Timoni. - Zwykle przyjmuje księgarz Greffer polecenia zbieraczów autografów. Na licytacyi w r. 1838. kupiono listLuthra i list Swedenborga, pisany w więzieniu jego krwią własną. Przeczucie śmierci. -- Lauvergne opowiada co następuje: O godzinie śmierci Napoleona wiedziano w jednej i tej samej chwili na wyspie ś. Heleny i w pewnym hotelu w Baden. Hrabia Las Cases pogrążony w smutku, że się rozstał z Cesarzem i zasmucony nadaremnemi zabiegami swemi, aby obudzić współczucie Europy dla więźnia na wyspie Heleny, przejeżdżając przez Niemcy, zatrzymał się w Baden. Tu w jasny dzień zasypia snem letargicznym.

We śnie widzi Napoleona unoszącego się do nieba. Cesarz zwraca na niego z obłoków przyjazne spojrzenie, mówi doń prorocze słowa. Las Cases obudziwszy się ze snu, opowiedział to swojej rodzinie, i wnosił, że to oznacza śmierć Cesarza. Jakoż wkrótce spełniło się senne widzenie. - Tu nasuwają się mimowolnie słowa SzylIera w Wallensztajnie :

Glos taki bywa- W tem nie ma wątpienia! Przestrogi jednak nie dam mu imienia: Bo zawsze tylko -nieochybne gada.

Nim stonce w niebo wejście uskuteczni.

Wprzód obraz skreśli w okręgu powietrzni; Podobnież naprzód idą duchy wieszcze Nim sobie losy w zjawę drogę utrti A w dniu dzisiejszym juz się btaka jutro!

Apologia psa. Pan Blaze wydał history? psa pod wszyslkiemi strefami, w której czytamy następującą apologie tego zwierzęcia : Pies ma wszystkie własności czułego człowieka, i oprócz tego inne zalety, na których człowiekowi zbywa. My nazywamy wdzięczność cnotą, która niczćin nie jest jak tylko powinnością, a ta jest temu wiernemu zwierzęciu wrodzona. To, co my pod cnotą wdzięczności za jakieś wyszczególnienie mamy, jest u tego zwierzęcia zwyczajne, powszednie. Gdzież znaleźć człowieka, któryby nigdy nie przewinił niewdzięcznością, któryby bez samolubstwa, bez widoków zysku, był aż do śmierci przywiązany, jeduem słowem, który tylko pomny na dobrodziejstwa, na wszelką obrazę zapomina? Nadaremuiebyś szukał go pomiędzy ludźmi; pIes tylko jest twoim najlepszym przyjacielem: kochanka cię zdradzi, przyjaciel oszuka, pies tylko dochowa ci wiary. - Wyciągniesz rękę żebrzącą, pies pójdzie za twoim kijem żebraczym, u nóg twoich wyzionie ducha, na twoim grobie będzie ostatnim z pogrzebowych świadków ! P a ry ż . W salonach literackich, czytają teraz w Paryżu dramat w dziesięciu obrazach, ją. Tytuł tego dzieła: P l a n t a g e n e t i Tudor, autorem jej Louis Chauvet, ten sam, który przed kilku miesiącami w rozprawce: O u m n i c t w i e, nagrodę uzyskał. Charakterystyka Ryszarda II. ma być mistrzowska, jaka się od czasów Szekspira jeszcze nie pojawiła. Ludność francuzka. Według ukończonego niedawno spisu ludności, ma Prancya 34,494,874 mieszkańców, w r. 1836. liczyła tylko 33,540,910. Sam departament Sekwany wynosi 1,500,000 dusz. Ludność tę porównawszy z dawniejszą przed wiekiem, wynika, ze populacya Prancyi w jedne'm stuleciu się podwoiła, a przecież powiększenie to nie wyrównywa przyrostowi ludności w Anglii, Prusach i Austryi.

W poniedziałek dnia 14. Stycznia będzie dany koncert Samuela Kossowskiego na wiolonczeli, w sali Bazarowej.

OBWIESZCZENIE.

Sukcessorowie zmarłego w O s s o w c u pod Kwieciszewein ś. p. Józefa Mlickiego dziedzica namyślają na dniu 15. Czerwca 1844. r. w Gnieźnie w oberży Poznańskiej uskutecznić podział pozostałości; co się niniejsze'in nieznajomym wierzycielom pozostałości celem strzeżenia swych praw podaje do wiadomości. Bydgoszcz, dnia 27. Grudnia 1843.

I. Wydział Król. Głównego Sądu Ziemiańskiego.

Czas pobytu mego w Poznaniu już się kończy; wzywam przeto uniżenie osoby, życzące sobie prrezemtne być malowanemi, aby w tym celu najprędzej się zgłosić raczyły. 1)0 łaskawego oglądania znajdują się portrety w Bazarze. E il. H o y 011 , malarz portretowy z akademii Dysseldorskićj, ulica Ogrodowa PŃr. 285. na 1. piętrze. W majętności majoratu Kr it se h en pod Oleśnicą zacznie się przedaż baranów oddn. 10.

Stycznia 1844. Gromada wolna od wszelki«} dziedzicznej choroby i zaręcza się za to podług upodobania kupiciela. Passong , Radzca amtowy.

W majętności majoratu Kritschen i w dobrach do te'ize należących jest do przedania 500 sztuk maciorek na rozpłód, które po strzyży odstawione będą. Passong, Radzca amtowy.

Mój skład tureckich i azyatyckich b ł a wat ó w polecam względom Szanownej Publiczności.

Paweł Georgiewicz z Konstantynopola w Bazarze

Uwiadomienie .

Jeden sylko skład na cale W X. Poznańskie i upoważniony znajduje sią u podpisanego w jego głównym składzie k w i a t ów I p ar - :fuineryi, __ balsam i pomada Pro:fess. Barona de Dup u y t r e n z Paryża, uznany w całej Europie za jedyny środek na wzmocnienie i rośnienie włosów, oraz prawdziwa ..iiOiiSa CnCmiilie nOlIcy VV a ter i 4 do oczyszczenia głowy z wszelkich waporowych łuszczek lub wyrzutów; przytćm widzę za obowiązek ostrzec Szanowną Publiczność, iż ktokolwiek ośmieliłby się sprzedawać pod tym tytułem wyż wspomniony Balsam, j e s t fi i e p r a w d z i - wy.

Orłowski W Poznani» W Bazarze.

A A = = * Uh..bbnynaderprzedni salceson II runś ieki VVrocł'awski, »oł'awski, Irliliefcl i Gdański odebrałem i polecam też wyborny salceson z ozorów, dJŻe VVł'oskie m a r o n y (niezgniłe i nieprzemarzłe ), naj ser IJmburski śmietankowy p o 5 sgr. sztuka. * Wózef IlIpHnUl2m, Wodna ulica JIr. 1.

W niedzielę dnia 14. Stycznia 1844. r. W ciągu tygodnia od duo 5.

będą mieli kazanie do dn. 11. Slycz. r. b.

X. Pu. Wieruszewski.

- Mans. Fabisz.

- Mans. Celler.

- Dzieli. Kamieński.

- Pr. Grandke. X.Praeb. Grandke.

- Praeb Scholtz.

Klery K Ilii D zi liski.

Superintend. Fischer. Pastor Friedrich.

II. Kons. Dr Sicdler.

Kazn, dyw, Kiese.

HTazwy koś c i o łów.

przed południem.

W kościele katedralnym .... W kość. farn S. Maryi Magd. .

W kościele S. Wojciecha . . .

Francisjk. (gmiiin nient.-katol.) .

"W klasztorze Dominikanów . .

W klaszt. Sióstr ntjiosierdzia .

W kość. ewaiiicl. Si. Krzyża. .

W kość. eii aniel. S. Piotra . .

W kościele garnizonowym , . .

po południuurodź. »ic umarło 14Us .al .* - H -.S _c 1 11* -.-.

-J . 3-r l-SS I 3 1 2 I I 2 i i 2 4wzięło par 2 3 4 2 3 1 3 2 4 1 14 14 1 1» S

Ogoleni . . , 1 14

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.01.13 Nr11 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry