GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.01.15 Nr12

Czas czytania: ok. 18 min.

VVielkiego

Xi it","ap O ZNANSKIE G O.

Nakładem Drukami Nadwornej W Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannowski.

JWV3.

W Poniedziałek dnia 15 Stycznia.

1844.

Wiadomości krajowe.

Z B er lina, dnia 11. Stycznia.

'lSaj. Fan dolychczasowego Prezesa Rejencyi w Lignicy , HI. ZU S t o l b e r g - W e m i g e r o d e , Prezesem konsystorza prowincyi Szląskiej z rangą Naczelnego Prezesa mianować raczył. l! J. K. W. Xiaz<; Albrecht d. 8. m. b. do Magdeburga wyjechał.

Utrzymuje, ze według testamentu zmarłego H i . N assau, panujący Król holleuderski odziedziczy 0)0 mil. złotych hollenderskich (przeszło 300 milionów zip.), a Hrabina d'Oultreuiont 4 miliony i znaczną część dóbr niedawno nabytych. Książę F r y d e ryk niderlandzki i Księna Albertowa pruska, otrzymają po połowie reszty majątku, który szacują przeszło na 50 milionów zlot. hollenderskich.

Wiadomości zagraniczne.

Polska.

z Warszawy, dnia 9. Stycznia. J. C. W. W. Książę Cesarzewicz Następca Tronu, onegdaj rano w pożądanein zdrowiu przybywszy do Warszawy, był witany w pałacu Belwederskim przez J O . Feldmarszałka Księcia Warszawskiego. Około południa J. C.

W. znajdował się na Nabożeństwie w Archikatedrze NN. Trój cy, przyjmowany religijnym obrzędem przez Najprz. Arcybiskupa Nika

nora. Mieszkańcy Warszawy, na widok pierworodnego Syna miłościwego Monarchy, wydawali radosne odgłosy. Po śniadaniu w Belwederze, J. C. W. o wpół do 3ciej wyjechał do Petersburga.

Przez Ukazy Jego Ces. Mości, dane Rządzącemu Senatowi pod dniem 1. Grudnia 1843. r. , Najmiłościwiej mianowani zostali: J P P. Zacharkiewicz, Pomocnik Naczelnego Prokuratora 9. Departamentu Rządzącego Senatu, orazWojciechowski i Minasowicz, Referenci w Ogólnent Zebraniu Warszawskich Rządzącego SenaluDepartamentów, Członkami tegoż Senatu; Dutkiewicz, Pisarz Hządzącego Senatu, Pomocnikiem Naczelnego Prokuratora 9go Departamentu Rz.

Senatu; Rojewski, Naczelny Sekretarz Ogólnego Zebrania Warszawskich Rządzącego Senatu Departamentów; Siekaczyriski, Radca Prokuratoryi Królestwa Polskiego; oraz Szateński, Dyrektor Kancellaryi w Komniissyi Rządowej Sprawiedliwości, Referentami w Ogólnem Zebraniu Departamentów tegoż Senatu. Rossya.

Z P ary ż a, dnia 21. Stycznia.

G re t sch przeciw Custine. (dal. ciąg.) - Dale'j oświeca nas autor, że cała ta flota służy tylko do zabawy cesarskiej; powiada, że duma pochlebców i pouczanie uczniów pod bramami stolicy smutne na niego czynią wrażenie i dołącza uwagę, że okręty te wnet zgnić muszą, bez poprzedniego użytku - że przeto potęgą morską i obowiązana flotę utrzymywać. Konieczność takowe'j nie podlega wątpliwości, a dowody na to wyszukiwać byłoby rzeczą śmieszną. Navarin, Warna, blokada Konstantynopola, wszystko to w świeżej jest jeszcze pamięci. Im krótsze jest lato, tym częstsze być muszą ćwiczenia, aby ludzi ciągiem wprawiać zatrudnieniem. Na znak telegrafu ''L pałacu zimowego stoi w pogotowiu trzydzieści zupełnie uzbrojonych, we wszelkie zapasy na całą kampanią zaopatrzonych okrętów. Cieszymy się teraz z głębokiego pokoju i nie mamy z kim walczyć; ale każdy rząd rozsądny musi być do wojny gotowym, jeźli pokoju pewnym być chce. Być może, że Lord Durham okręty nasze zabawką nazwał. Są zabawki, o które się mocno skaleczyć można. Od strony 223 zaczynają się obelgi przeciw Piotrowi Wielkiemu, i zapełniają całe czlery tomy. Na co on potrzebował morza? Nie byłożby lepiej wypędzić Rossyą na wieczne czasy w pustynie, bez związku z Europą, bez wojska, bez floty, bez wewnętrznego urządzenia, bez nauk i sztuk, bez rzemiosł i fabryk? I co za idea osieść w sąsiedztwie Finnów , którzy z pochodzenia Scytami są i prawie jeszcze poganami. »Pierwotni ci mieszkańcy kraju, w którem Petersburg leży, utrzymuje Markiz, są jeszcze w takim stanie dzikości, że jeszcze w roku 1836. wyszedł Ukaz zobowiązujący duchownych, aby do imienia dziecku na chrzcie dawanego przydawać jeszcze jakie nazwisko. Gdzie nie masz familii, co tam po nazwisku?« Finczycy niemniej są ucywilizowani, jak chłop w Niemczech i Francyi, należą do kościoła luterskiego i nauczyli się wszyscy czytać i pisać. Co do rzeczonego Ukazu tego nie pamiętam, ale gdyby nawet i wyszedł, to obejmuje Lapończyków, Osljaków i Samojedów, ale nie w okolicy Petersburga żyjących Fińczyków.... Markiz nie wierzy w niedostępność Kronstadtu.

Odpowiadamy: przyjdźcie i weźcie baterye.

Na początku ósmego listu opisuje P. Custine swoje przybycie do Petersburga na pokładzie statka parowego, i powiada: »Pojmuję teraz, dla czego nas Rossyanie tak gorliwie zapraszają, aby tylko zimą do nich przybywać; wtedy bowiem śnieg na sześć stóp pokrywa to wszystko (architekturę budynków), gdy tymczasem latem zimę widać.« Sądzi on, że śnieg leży na parę sążni wysoko i że tym sposobem domy nasze pokrywa. Markiz zastanawia się przy zimowym płacu, który tej samej zimy odnowiono, i puszcza wodze myślom swoim o u<;yu

cłnym losie nieszczęśliwych niewolników, oddanych na ofiarę kaprysowi jednego człowieka. »Sześć tysięcy ludzi, powiada, pracowało tu bez ustanku; codziennie umierała znaczna ich część, ale w miejsce tych ofiar przysyłano inne, które znów nikczemną padały śmiercią. Umarłych oko ludzkie nie ujrzało.« Potem wyjaśnia przyczyny śmiertelności: »Nieszczęśliwi ci pracowali w mocno ogrzewanych izbach, wychodzili polem na mróz i zaziębiali się.« Dalej lak kontynuje: »Roboty w kopalniach gór uralskich nie są tak zgubne, a przecież robotnicy ci nie byli zbrodniarzami. I lego Cesarza nazywali ci, którzy leraz w oczach jego p a d a l i ofiarą, ojcem swoim! - - Smutne miałem w Petersburgu uczucia od czasu, jak pałac ten ujrzałem i usłyszałem, ilu to ludzi życiem go swojćm przypłaciło. Nie szpiedzy ani ci, co się z Rossy i naśmiewają, rzecz mi tę zakomunikowali, ręczę za rzetelność tego - Miliony wydane na wysławienie Versaillu żywiły tyleż familii rzemieślników francuzkich, co budowa zimowego pałacu w przeciągu dwunastu miesięcy słowiańskich zabiła niewolników! «

Wszyscy w pałacu zimowym pracujący robotnicy byli wolni, na własne życzenie przyjęci ludzie i wiedzieli oni wszyscy, dokąd iść, i co czynić mieli, i przy najmniejszem niebezpieczeństwie mogli porzucić robotę, za którą im dobrze płacono. Zmiana temperatury mogła tylko niedoświadczonym i nieostrożnym robotnikom być szkodliwą. Ale Rossyanom przejście z gorąca w zimno bynajmniej nie jest niebezpieczne: z wrzącej prawie kąpieli wylatują na zimno i ta rają się w śniegu, według metody Priessnica: to ich harluje przeciw wszelkiemu zaziębieniu. Proszę Pana Custine usilnie, aby się udał do jednego z dobrze świadomych i dobrze myślących Francuzów w Rossyi żyjących (np. do czcigodnego Generała Inżynieryi Deslrema, klóry kieruje budową fortyfikacyi Kronsladzkich i nowego mostu na N ewie; do Pana Monlferranda, architekta katedry Izaaka, albo nawet do Horacego Verneta) : potwierdzą oni mu prawdziwość podań moich. »Można powiedzieć o Rossyanach tak wielkich jak małych, mówi Pan Custine, ze są opojeni niewolą (ivres d' esclavage).« Na lo odpowiedzieć możemy rossyjskim przysłowiem: Pijak się wyśpi, ale błazen nigdy! (Radzca Grelsch nie pomyślał tu dobrze nad użyciem tego przysłowia). Słowa 288. »Granit sam nie jest zabezpieczony przeciw wpływowi i pracy zim w wilgo przez Piotra Wielkiego, zużyła po dwa kroć swoje wały i swoje posady ze skały. Odbu dowano je i odbudują się jeszcze dla obrony tego arcydzieła dumy i woli.« Twierdza PiotraPawła stoi do dziś dnia, jak ją w roku 1703.

Piotr Wielki wystawił. Za panowania Cesarzowe'j Anny, ile sobie przypominam, pokryta była granite'in, i granit ten istnieje jeszcze. Mozę przed dwunastu laty nową przedsięwzięto budowę, ale tylko wśrodku twierdzy. Na stI. 289 zaczyna się opis doinku Piotra W. Bystry Markiz widzi w jednym pokoju szafę z obrazami świętemi, przed którymi się palą świece i lampy, ma ten pokój za kaplicę, dodaje: »Rossyanie radzi robią świętych ze swych bohaterów. Lubią mieszać okropne cuoty, i usiłują okrucieństwa historyi osłonić wiarą.« Piękny to wymysł i pięknie odmalowany! (Dalszy ciąg nastąpi).

Francya Z Paryża, dnia 6. Stycznia.

Uważano od dni kilku nadzwyczajne poruszenie w Tiiileryach. Król przyjmował wczaraj PP. Mole, Thiers i Montalivert. Rozpowszechniło się zdanie, ze dana przez ministeryalnych Deputowanych w biurach deklaracya przeciw życzonej od dworu dotacyi Księcia N emours łatwo przesilenie ministeryalne za sobą pociągnąć może. Dzisiaj udało się około 400 studentów do hotelu Pana Laflitte aby mu złożyć swe powinszowania. Nie stawiano tej demonstracyi żadnej przeszkody i wszystko spokojnie przeminęło. X. Combalof, mieniący się missyonarzem apostolskim, wydał broszurę, którą DzienS p o rów za najzapalczywszą ze wszystkich dotychczas przez duchowieństwo przeciw uniwersytetowi wydanych rozpraw uważa. U n i v e r s donosi podług pisma z wyspy Bourbon z d. 1. Września, że Anglicy Diego Suarez, wyborny port na Madagaskar, zajęli.

Od wyprawy naszej do Oceanii mamy wiadomości do d. 4. Wrzośnia. Była ona podówczas w Valparaiso. Mieszkańcy wysp Markezyjskich ostatniemi czasy przyjaznymi się okazywali ku Francuzom i pozwalali im spokojnie kraj zwiedzać. Śmierć Kommendanta Halley i jego Porucznika nie była, jak dawniej głoszono, dziełem potajemnego mordu, lecz wypadkiem jawnych kroków nieprzyjacielskich. Później nastąpiło porozumienie a mieszkańcy odtąd w wierności trwali. Alexander Dumas miał się jednemu księgarzowi paryskiemu zobowiązać, ie w przyszłym Sierpniu uda się w trzechletnią podróż do oceanu Indyjskiego, do Chin, na oean Spokojny, do północnej i południowej Ameryki i do brzegów afrykańskich i że wrażenia nabyte w tej podróży w nie mniej jak w dwudziestu tomach opisze; ma on za każdy tom po 50,000 fr. dostać. Według obrachunków w Patrie koszta Francyi przy zdobyciu i zajęciu Algeryi wynoszą do 670 milionów fr. Rząd dostał za t o: 1) zdobyty w Algierze skarb i wartość zdobytych matcryałów, razem wziąwszy około 54,737,000 frank.? 2) w dochodach z I. 1831. do 1843. summ<; 46 milionów. Zostaje więc dotąd strata całkowita 569,263,000 fr. Obrachowano, iż w zeszłym roku w samym Paryżu 737 bankructw zaszło, wyjąwszy likwidacye. Bierna massa pieniężna pTzy tern wynosi 30 milionów fr. Legilymiści, którzy powrócili Z Londynu chcą dać bał na korzyść pensyonarzy dawnej listy cywilnej, i przy tej okoliczności wielki okazać przepych. Arcybiskup "v Rouen, Kardynał Książę Croy, umarł w 71 roku życia swego. Gdy nadeszła wiadomość, iż P. Murad, nowo obrany Arcybiskup w Laodicei i głowa duchowieństwa Maronitów, niedawno z Rzymu do Marsylii przybył, dzienniki paryskie rozniosły pogłoskę, iż prałat ten wysłany został przez Papieża do Francyi, w celu napomnienia Biskupów krajowych, by w walce swej Z uniwersytetem z wi<;kszem postępowali umiaikowaniem. Prałat kazał następnie w S e m a p h o re w Marsylii z d. 2". b. m. następujące sprostowanie nmieścićr »Spieszę się z oświadczeniem, iż WPanu Panie Redaktorze fałszywej udzielono wiadomości. Nie odebrałem ja od Ojca Świętego żadnej missyi jaką mi Pan narzucasz. Nie mam bynajmniej mieszać się do walki, która wszczętą została z powodu nauczania młodzieży. Daleki,od tego, bym miał udzielać rady i rozkazów Biskupom francuskim, mogę się tylko zbudować z gorliwości i roztropności godnych tych prałatów. Moja podróż do Francyi nie ma żadnej styczności z tern wszystkiem, co wewnątrz kraju Pańskiego się dzieje. Przychodzę tylko by załatwić interessa mych ziomków, Maronitów libańskich. Żadna zresztą inna sprawa bynajmniej mi poleconą nie jest. Marsylia, dnia 31. Grudnia 1843.

-f-- M urad.

Arcybiskup Maronitów w Laodicei.

z M a d r y t u, dii. 3 1. Grudnia. Żołnierzowi, który się podjął otruć Generała N arvaeza, oraz dwom zabójcom nieszczęśliwego Baceti, którzy wszyscy do zbrodni już się byli przyznali, przed kilku dniami zwiezienia uciec się udało. Główny sprawca tych zbójczych zamachów, jakiś Iglesias, współredaktor E s p e ci a d o r a, uszedł do Francy i. Z p a ry ż a, dnia 5. Stycznia.

Na nadzwyczajnej drodze przybyłatu dzisiaj wiadomość z.Madrytu, z d. 31. Grudnia, według której w dniu tym w gazecie urzędowej ogłoszony został dekret, przez który prawolnocnem uznane zostało wotowane w r. 1840. przez Kortezów, a zatwierdzone w Barcelonie przez ówczesną Królowę regientkę prawo tyczące się Ayuntamientów, które jak wiadomo szczególniej powodem było rewolucyi z dn. 1. Września owego roku, która się skończyła złożeniem regencyi przez Królowę Krystynę. Postanowienie tylko prawa tego, stosownie do którego rząd ma moc nominowania Alkadów Ayuntamientów, których stanowisko wyrównywa francuzkim mairom albo niemieckim burmistrzom, wykonaiiem nie będzie. Rząd hiszpański więc ogłasza i zmienia prawa, nie pytając bynajmniej o to Kortezów, jak (o być powinno stosownie do konstylucyi z r. 1837. Obawiają się złych skutków z podobnego postępowania. - Książę Rivas mianowany został ambassadoreui hiszpańskim przy dworze w N eapolu; nominącya także Pan Martinez de la Rosa ambassadorem przy tutejszym dworze będzie urzędownie ogłoszona. Austrya.

Z W i e d n i a, dnia 4. S tycznia.

J. G K. Moić raczył najwyższym listem gabinetowym z dnia 8. Lipca z. I. wielkiemu marszałkowi koronnemu w Galicyi, Stanisławowi hrabiemu Mniszek nadać najlaskawićj godność Tajnego Radcy z uwolnieniem od taxy.

Włochy.

Z Rzymu, dn. 23. Grudnia.

Księżna Albrechtowa Pruska, otrzymawszy przez umyślnego gońca z Berlina wiadomość o zgonie swego ojca, b. Króla hollenderskiego, HI. Nassauskiego, odstąpiła od swego zamiaru pozostania tu przez zimę, i w tych dniach juz powróci do Berlina. Monsignore di Piętro, Nuncyusz w Neapolu, ma udać się w tym samym charakterze do Lisbony. (P. P.) - Professorowie pruscy matematyki i astronomii Dirichlet i J acoby mieli zaszczyt

być przedstawieni Papieżowi na prywatuem posłuchaniu. Obaj uczeni nadzwyczajnej znajomości nauk astronomicznych, jaką Papież w rozmowie trzy kwadranse trwającej rozwijał, wydziwić się nie mogli. Astronomia była niegdyś ulubionem zatrudnieniem Papieża. Z Neapolu, dnia 20. Grudnia.

W tych duiach żonie pewnego aptekarza tutejszego, gdy w kościele św. F e r d y n a n d a kłęcząc modliła się obok innej damy, jakiś przystojnie ubrany mężczyzna zdjął bogaty szal z ramion; wstała ona natychmiast i przez cały kościół goniła uciekającego złodzieja, a gdy ten przy drzwiach pokazał jej sztylet, zaniechała dalszych kroków. Smutna to jest rzeczą, że rozszerzone tu powszechne mniemanie, iż abr nie paść ofiarą zemsty złodziei lub rozbójników należy ukrywać troskliwie wszelkie popełniane kradzieże i rozboje, stawia policyi neapolitańskie'j największą przeszkodę w wykryciu i ściganiu tych zbrodniarzy. Turcya.

Z Konstantynopola, dnia 20. Grudnia.

W ostatnim liście moim donosiłem o straceniu jednego chrześcianina. Stało się to nie w małej Azyi, jak tam wspomuianem było, ale w Salouichi. Dziś znów udzielam wiadomości o podobuem zajściu, które miało miejsce w obrębie Brussy miasta Natolii. Osobą która padła ofiarą fanatyzmu tureckiego był Grek, który niedawno przeszedł do Izlamizmu, a później skruchą ujęty publicznie powrócił na łono kościoła chrześciańskiego. Trudno opisać rozjątrzenie, które sprawa ta wywołała między tutejszymi Frankami i reprezentantami obcych państw. Posłowie Anglii i Francyi, z którymi tą rażą połączył się także P. Titoff, jak mówią gotują energiczne napomnienie porcie, i uczynią zapewne stanowcze kroki, aby żądać usprawiedliwienia się w tym względzie. Jest wprawdzie rzeczą trudną wybadać, czyli wprost można obwiniać porte z powodu tego nowego morderstwa, przebiegła bowiem polityka Turków w takićm świetle rzecz tę wystawić umiał a, iż niektórzy powątpiewać zaczynają, i nakłaniają się do przypisania tego wszystkiego nieszczęśliwemu jakiemu nieporozumieniu. - Rzecz wszakże pewna, iż niepojętą jest zuchwałość, z jaką ci azyafyccy barbarzyńcy wywołują do walki ucywilizowaną Europę. Stany Zjednoczone Ameryki północnej.

Z New - Jorku, dnia 8. Grudnia.

Kongres otworzony został dnia 4. b. m. Poselstwo (i»owa) Prezydenta do Kongresu powszechne sprawiła tu zadowolenie.

Z Berlina. Manhejmska Gazeta wieczorna donosi w Nr. 6. z Bonn pod d. 5. III. b., ze wyszłe w Lipsku dzieło pod tytułem: »Pieśni Polaków« zabrano. Donoszą nam z pewnego źródła, ze podobne zabranie wspomnianych pieśni tu uie nastąpiło, ani z kąd inad żadna o tern nie nadeszła wiadomośćz p o z n a n i a. - »Tygodnika literackiego« wyszedł N I. 3 9 . i zawiera: Dwie mogiły. - Szalona-Życzenie - poezye pI. Fr. Zyglińskiego. - O zywej pojmującej się i dokonywa jącej Narodowości rozprawa Małeckiego. - Krytykę dziełka P. Julii Wojkowskiej ..Mały Tadzio« przez Dahlmana. - O naturalnych stosunkach inężczyny z kobietą przez autora dzieła »Ostatnie rady ojca dla syna.«

(Nadesłano.) Już i samym podpisem zajął publiczność wyszły tu niedawno dramat: »Das moderne p o l e n . « Zabronienie wystawy tego dramatu «a tutejszej widowni w dniu 30. Listop. sprawiło u jednych mniemanie, jakoby w teraźniejszym rzeczy stanie za nadto był śmiałem, u drugich, jakoby p. A. M. chciał był polskość wyszydzić. Przeciw pierwszemu domysłowi juz i to świadczyło, iż dramat ten cenzurę był przeszedł i otrzymał imprimatur; przeciw drugiemu znany sposób myślenia autora najpewniejszą był rękojmią. Pan A. M. nie tylko jest znany jako współpracownik do najlepszych pisin peryodycznych niemieckich, ale i polską literaturą, o której niedawno bardzo zajmujące dziełko wydał, i w ogóle wszystkie m co polskie, z wielkim zatrudnia się zapaleni i przyjaznym udziałem. Jeżeli pan A. M. w swym dramacie główną wadę przodków naszych przez satyryczne jej wystawienie' karci, któż ów tyle w skutkach zgubny pociąg do cudzoziemczyzny mógłby teraz jeszcze pochwalać! Wszakżeż już i w owych czasach, kiedy u nas na cudzoziemczyznę powszechnie chorowano, jaśniejsze głowy według sił pociąg takowy wjszydzały. W polu drammatyczuem wpadnie zapewne każdemu do myśli Bogusławski, założyciel sceny przawdziwie narodowej, również nasz tyle zasłużony Dmuszewski, który w »Siedm raz y j e d e n « ow o » W S Z Y s t k o l e p s z e z a granicą« tak trefnie karcił. Teraz, dzięki Bogu, coraz mniej takich co cudze tylko wynosić, a to co swego potępiać lubią. Bzadko też już usłyszysz tę łamauinę złej polszczyznyz francuzczyzną zwykle równie złą: chciał pan A. M. takich mężów pomieszanych języków wyszydzić rolą Hippolita, barwiącego się próżną, a nawet fałszywą, nazwą hrabiego, i rolą jego niby przyjaciela, Nipstatecznoszczowskiego. Ze nazwisko Niestatecznoszczowskiego okropne dla Niemca, trudne do wymawiania nawet dla Polaka, nie najlepiej się autorowi udało, wyznać należy; lepszy ów hrabia Fiufiu. Pan Hippolit i Niestatecznoszczowski w końcu z drogi obłąkania wracają; i niernożna więc autora obwiniać, jaboby słabości tylko w Polakach chciał był wytykać, kiedy, na sześć głównych charakterów, przez cały ciąg cztery, w końcu zaś wszystkie sześć charakterów, z pięknej wystawia strony. Cały ten dramat każdy zapewne czyta z zadowoleniem. M B.

ŻOŁNIERZ, KRÓL i ZEBBAK.

(Dziwne przjgody żjcia Barana Kenii of. )

(Ciąg da luzy.) KOKOJVA.

Gnany rozpaczą, w zamęcie zmysłów uciekam przed krwawćm widmem, opuszczam miasto i pędzę gościńcem bez pamięci i celu! Dostaję się do Prus, przebiegam Niemcy, nareszcie zatrzymuję się w Frankfurcie; stąd zamyślam wrócić do Hiszpanii, ale pierwej pragnę odwiedzić tajemnie Paryż. Czułem, iż w moim teraźniejszym stanie potrzebowałem pokrzepić się widokiem tej., które ubóstwiałem! Tu miał innie jeszcze cięż.szy los spotkać! Ta, która jednćm słowem całą kolej życia mi wyznaczyła, dla której w wir przygód się rzuciłem, znudzona długiem oczekiwaniem, zapomniała o nieszczęśliwym, który teraz jako zbrodzień, życie tułacze prowadził! Przypadek chciał, iż właśnie w lej chwili, w której do Paryża przybyłem, odbywały się w kaplicy królewskiej z wielką okazałością jej zaślubiny! Uniesiony mściwością spieszę do kaplicy, staję jej przed oczyma i wskazując na bukiet, jako na upominek jej ręki, bodę ją okiem wzgardy, widzę ją bliską omdlenia, blednie, i cała drżąca oczy w dół spuszcza; rozkoszuję tym widokiem i posyłam jej szydercze spojrzenie na wieczny rozstanek. Z rozpaczą w piersi, z szaleństwem w mózgu, już zamyśliłem sobie odebrać życie i nieszczęsnej wieszczbie kłamstwo zadać, ale groźny cień zamordowanego G6rlza staje mi przed oczyma; zdaje mi się, iż słyszę upominający głos jego: abym się śmierci jego pomścił. Przypominam sobie, com przysiągł mu «y myśli u podnóża dynałem Alberonim: «Łaskawy Panie,« rzekłem do niego, »przychodzę do ciebie imieniem zamordowanego G6rlza, i błagam cię, abyś pomścił się śmierci jego !« Kardynał przestraszony spojrzał na mnie z zadziwieniem. Ach, ręka losu i na jego głowę grom zwiędła! Wielki spisek Cełlamarego zdradziła przebiegła kobieta; flotyla hiszpańska, która miała wspierać pretendenta do korony w Irlandyi, została przez augielskie okręty pobitą. Głęboki polityk i wielki mąż ten miał teraz trzech monarchów przeciw sobie, i nie byl niczeni więcej w oczach swoich wrogów, jak tylko zbrodniczym burzycielem. Ten sam Jud, którego on był dawniej bożyszczem, wznosił teraz nad jego upadkiem okrzyki radości i chciał mu jasnem auto-da-fe' zaświecić! Z tern wszystkie'm kardynał byl szczęśliwszym, uszedł losu szwedzkie, go ministra, i nie tylko ocalił życie swoje, ale uratował część skarbów swoich. Po upadku kardynała, wpływ mamki królewskiej zjednał ini przyjaźń Xi<;cia Rippcrda, Holenderczyka, który zostawszy grandem hiszpańskim, chciał Inkże uchodzić za Richeliego. Umyśliłem pozyskać go dla moich planów, lecz on mając przykład iiiinislm szwedzkiego, nie miał ochoty dobijać się. palmy męczeństwa, i pospieszył się z zawarciem pokoju. Poslrzegłem oraz, że Jego katolicka Mość słuchał tylko rad swoje'j małżonki, ku (ej więc stronie musiałem się rzucić. Aby się zbliżyć do Królowej, hołdowałoś wdziękom jej ochmistrzyni, młodej z Irlandyi dziewicy, starożytnej rodziny Lucan. W kilka miesięcy zostałem za pośrednictwem Ripperdego, klóry mię półkowuikiem mianował, małżonkiem faworyty królewskiej. Sądziłem, że ona nściele mi drogę do moich planów, ałe zawiodłem się niesłychanie: moja połowica była na wszystko obojętną i zdawała się nawet nie pojmować zamiarów moich; a gdym na nią nalegał, aby się przejęła moiemi planami, zagroziła mi zanieść skargę do Krolowe'j. Znowu więc celu chybiłem i musiałem czekać pomyśluiejsze'j sposobności. Wkrótce nadarzyła mi się ona we Francyi. Podówczas odgrywał pierwszą rolę w Paryżu sławny linanisla Law; dziwne o nim biegały wieści, mówiono, że on dawną bajkę o P .iktolti w prawdę zamienił, że ulica Quincampoix płynie potokami złota, ze cała Europa nie jest dla niego za drogą, że za cent) kilku akcyi daje przyjaciołom majątki wielkie jak całe Królestwo! Opuszczam więc Madryt i moje już mi niepotrzebną małżonkę, a spieszędo tego wtórego K r e z u s a , zjednywam sobie przez profekcyę Xi<;znej względy Lawa, zakupuję u niego ryczałtem akcye zwane: Missisipijskie. Były to cudowne talizmany, które w jednym dniu majątek podwajały, onetojakby sztuką czarodziejską stwarzały zamki, pałace, przepyszne wile. Byłem już bogaty jak pierwszy milioner, mogłem zakupić znaczną część jakiego udzielnego Xi<;stwa; patrząc się na stosy papierowego majątku, oddawałem się szalonej radości, ale niebawem miała nastąpić chwila trzeźwa, abyłato chwila okropna! Ta gorączka spekulowania papierami zaraziła kraj cały, ale wszystkie te miliony, które lekkowierni nagromadzili, rozwiała jedna chwila! Jednego poranku gdy upadł system finansowy Lawa, zostali milionery - żebrakami! Law, którego jakby Boga czczono, zostaj nagle haniebnym oszustem, ałnd, który ubóstwiał go wczoraj, dziś ciskał na niego kamieniami.*) Ja znowu zawiedziony, zrzucony z tronu mojej nadziei, oddaję się rozpaczy, oddaję wszystkie akcye Lawa na lup płomieni! W tymże czasie zmiera moja małżonka i zostawia mi syna, klóry w Hiszpanii pobiera wychowanie. Od lej chwili jako wywołanie c przybierając różne nazwiska, przebiegałem prawie całą Europę, tułałem się po różnych krajach, ofiarowałem różnym mocarzom mój oręż i ramię, moje tabula jako lekarz i chemik. Z boleścią serca widziałem: jak car rossyjski plan nieszczęśliwego G6rtza na swój pożytek obracał! W Irlandyi i Szkocyi przestraszeni Jakobici, odbiegli pretendenta do korony.... Los terał mną na wszystkie strony, szukałem, jak wielu innych, kamienia mądrości, ale na dnie mego tygla - znalazłem nędzę i rozpacz! W Niemczech schodzę się nareszcie z Xi<;ciem Wirlemberskim, moim dawnym Generałem z bitwy pod Pultawą; on przyjmuje mię po przyjacielsku i za jego pośrednictwem otrzymuję posadę posła cesarskiego w Florencyi. Tu chciałem zapomnieć o zwodniczych nadziejach, tu pragnąłem przygłuszyć głos odzywajace'j się na nowo mojej nieszczęsnej miłości, ale niestety, nowy wypadek podżegając moje na pól uśpioną żądzę sławy, porwał mię powtórnie w wir odmętnej przepaści! (DalszY ciąg nastąpi. ')

*) Skreślenie na oszukanie wyrncbnwanpgo »ystemu La» a, zanicra niedawno » JIMK I ii wjszte dzieło nad nazwą: «fojuilar Delusions- i t, d. dził co miesiąc po 5 arkuszy druku i za przedpłatą trzech Talarów może być półrocznie zapisywany na wszystkich Królewskich urzędach pocztowych.

OBWIESZCZENIE.

Na wniosek krewnych i resp. kuratorów swych następnie wymienione osoby, jako to: 1) Franciszka i Wiktorya rodzeństwo Modzelewscy, oraz maź pierwszy z nazwiska Bruszewicz, którzy się przed laty około 40 z Manieczki pod Szremein do Polski udać mieli i , od czasu tego zaginęli; 2) Jan Kłupiec, młynarczyk z Nacławia pod Kościanem, który przed laty około 15 na wędrówkę do Polski poszedł, rok później w Warcie bawić się miał, następnie zaś zniknął; 3) Abraham Bogumił Karger, także Kaerger zwany, piwowar, z Zdun, który się przed rokiem 1815. do Dubna w Rossyi udać miał i od czasu tego zaginął; 4) Andrzej Streck, komornik, Anna Marya z domu Zerbe, małżonka tegoż, i Bogusław Streck, syn tychże z Cichogóry pod Grodziskiem, którzy od lat przeszło 30 się z rodziny swej do Polski udali, i od czasu tego zaginęli; 5) Walenty, Mikołaj i Woiciech, bracia Dzymańscy z Obornika, z których pierwszy przed laty około 30, drugi przed laty 17, trzeci przed Jaty 20, do Polski poszedł, i którzy od czasu tego zaginęli ; 6) Jan Bogumił Karger piwowar, z Zdun który się w roku około 1782. z rodziny swej do Kulbosowa wGalicyi udać miał, i od czasu tego zniknął; 7) Łukasz, Adam i Franciszek, bracia Zygmauowscy z Koźmina, z których się pierwszy w roku około 1812. jako piwowar do Warszawy udał, drugi w roku około 1824. jako sto larz-, a trzeci w roku około 1827. jako piwowar do Polski poszedł, i którzy od czasu tego zaginęli ; 8) Józef Grzegorz Ofierski z Poznania, który się w roku 1825 do Krakowa, ztamtąd zas w roku 1829. do Królestwa Polskiego udał, i od czasu tego zniknął; 9) Szczepan Bukowski, który w roku 1830.

jako pomagier w Murowane'j Goślinie służył, w miesiącu Mąja tegoż roku się zaś ztamtąd oddalił i od czasu tego zaginął: 10) Dyonizy Splawski z Obornika, który przed laty około 20 podobno na wędrówkę poszedł, następnie zaś zniknął; 11) Marcin iNiemczewski z Mosiny, który przed laty 18. ztamtąd do Polski poszedł, przed laty 16. jeszcze raz wiadomość o sobie dał od , czasu tego zaś zaginął; 12) Fryderyk Wilhelm Meyer, piekarczyk z Rawicza, który w r. 1809. na wędrówkę poszedł, w I. 1810. w Saxonii bawić się miał, od czasu tego zaś zniknął ; }3) Jan Wachecki, komornik zWojnowicy, ktory w r.1830. lub 1831. z Buku, gdzie wteu czas służył, do Polski przeszedł a następnie zaginął;

14) Felix 'Wieruszewski, ślósarczyk z Kórnika, który w roku 1822. na wędrówkę poszedł i od czasu tego zniknął; , 15) Krysztof Peter, właściciel z Glinau, który się w I. 1812. ztamtąd z transportem fur, dla armii francuskiej do Rossyi maszierującej dostawionym, oddalił i następnie zaginął; 16) Fryderyk Wilhelm Bachmann, młynarczyk zRostarzewa, syn zmarłego tamże burmistrza Bachmann, który przed laty 24 do kraju cudzego poszedł, i od czasu tego zniknął; 17) Antoni Misiewicz z Pszczewa, który przed laty 15 jako krawiec do Warszawy się udać miał i od czasu tego zaginął ; 18) Rozalia Bodzewicz z Krobi, która się ztamtąd przed laty około 15 oddaliła i do Poznania udała, gdzie się podobno 3 lub 4 lata bawiła, i potem zniknęła; l!» Wojciech Gasny z wsi Szarża, powiatu Międzyrzeckiego, klóry w roku 1802. lub 1803.

podobno do wojska Pruskiego wziętym został i od czasu tego zaginął ; 20) Peter Ledworowski z Borka, który w r.

1808. lub 1809. do woiska Polskiego wziętym być miał, i od czasu tego zniknął; 21) Krystyau Kruschel z N owego Silnia, który miejsce zamieszkania swe przed laty przeszło 30. opuścił i potem zaginął; 22) V\ oj ci ech Piotrowski z Osieka, który podobno na ostatku w Iłowcu, powiatu Szreniskiego służył i w r. 1807. do wojska Polskiego wziętym został, od czasu tego zaś zniknął 23) .Jan Wierzcholski, szewc, z Wrześni, który SIę w I. 1826 z Czerniej ewa miejsca zamieszkania swego oddalił, i od czasu tego zaginął; lako teź sukcessorowie nieznajomi, kłórzyby przez nieprzytomnych powyższych pozostawieni być mogli, wzywają się, aby się najpóźniej w terminie dnia 5. Sierpnia 1844. zrana o godzinie IOlej przed Ur Cassius, Referendaryuszem Sądu Nadzieiniańskiego, w miejscu publicznych posiedzeń sądowych wyznaczonym, osobiście lub piśmiennie zgłosili, o życiu i pobycie swym wiadomość dali, a następnie dalszego oczekiwali rozrządzenia, w razie bowiem przeciwnym zapozwani zniknioni za zmarłych uznani, i sukcessorowie nieznajomi .tychże z pretensyami spadkowemi swemi wyłączeni zostaną. Poznań, dnia 9. Września 1843.

Król. Sąd ISadziemiański. Wydziału I.

Ponieważ bal w dniu 7. m. b. do skutku nie przyszedł, dla pogrzebu ś. p. Adama Drwęs kie g o, którego zwłoki liczni członkowie towarzystwa odprowadzali do kościoła miejscowego, obok lokalu zabaw i właśnie w tym czasie, kiedy tańce rozpoczynać się zwykły, przeto bal ten przenosi się na dzień 28. m. b., nazajutrz zaś towarzystwo odbędzie nadzwyczajne walne zebranie. Dyrekcya towarzystwa okoliey Szamotuiskiej.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.01.15 Nr12 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry