GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.01.18 Nr15

Czas czytania: ok. 20 min.

VVielkiego

XiestW'a p O ZN A N S K I E G O.

Nakładem Drukarni Nadwornej r. Dekera i Spółki. - Redaktor i A. Wannotcski.

fi.%.

W Czwartek dnia 18 Stycznia.

1844.

OGŁOSZENIE.

Ponieważ dotychczasowe śledztwa względem wyslrzaju, który podług zeznania kilku do orszaku Najj. Cesarza Rossyjskiego należących urzędników przy przejeździe przez Poznań dn. 19. Września r. z. padł do ich pojazdu, pewnego nie wydały rezultatu, jestem więc spowodowany do wyzuaczenia niniejszem nagrody Tysiąca Dukatów temu, który o sprawcy, co z ostro nabitej broni do pojazdu strzelił, w tak wiarogodny sposób doniesie, iżby [tenże do odpowiedzialności i kary mógł być pociągniętym. Poznań, dnia 15. Stycznia 1844.

Naczelny Prezes W. X. Poznańskiego Bmrmann.

Wiadomości zagraniczne.

Polska.

Z Warszawy, dnia 14. Stycznia, Bank polski. - Podaje do wiadomości, ii w duiu 10. (22.) Stycznia I. b. o godzinie lOtl j z rana, uskutecznione zostanie, wobec Kommissyi Umorzenia długu krajowego i urzędników przez Radę Administracyjną do tego delegowanych, spalenie Biletów Bankowych zużytych i z obiegu wyjętych, za summę rub. SI. 1,712,250. Czynność ta odbędzie się na placu sali giełdowej, gdzie również spalone zostaną inne papiery publiczne krajowe już zapłacone, a mianowicie; Obligi skarbowe 5 proCt. trzech seryj z kuponami, Obligacye udziałowe 42 milionowej pożyczki, Obligacye cząstkowe na Listy Zastawne i kupony spłacone lub wywołane z kursu za summę ogólną rub. SI. 4 mil. 455,765 kop. 75. - W Warszawie dnia 31.

Grudnia 1843. I. - Prezes, Radca Tajny, J.

Tymowski. - Naczelnik Kancellaryi, Łubk o w sKi.

Rossya.

Z P aryż a, dnia 21. Stycznia.

Gretsch przeciw Custine. (dokońe.) - W dwudziestym pierwszym liście żegna się Markiz z Petersburgiem, i w uwadze dodaje, że jeden z jego przyjaciół przyniósł mu list Księżnej Trubeckiej, w którym prosi Cesarz», aby los jej dzieci w Syberyi złagodzić raczył. W zamiarze oparcia najcięższych obwinień na tymże liście, nieprzy tacza go w całości ani w słowach oryginału, ale tylko treść jego przytacza. Przyjaciel nie pozwolił mu podobno czynić tego, z obawy, aby kilku osób na srogą nie wystawił odpowiedzialność. Czyliz ogłoszone toudzielenie wykrzywionego listu osoby te od takowej odpowiedzialności za ich lekkomyślność zachowa? Rzecz tak się ma, że wydrukowanie zupełnej osnowy listu byłoby wykazało okoliczności tej sprawy w prawdziwein jej świetle. Pan Custine opowiada w swój sposób bistoryą Księcia Trubeckiego. Radzimy czytelnikom naseym, aby otworzyli akta rique de Lesur pour 1825. et 1826) : dowiedzą się, że Książę Trubeckoj byl duszą i zarazem jednym z głównych sprawców owego nierozsądnego i chaniebnego buntu, który miał na celu wygubienie familii cesarskiej, obalenie teraźniejszej formy rządu i założenie rzeczypospolite'j. Gdy przyszła chwila działania, wyruszyli spiskowi, zbuntowawszy pierwej niejaką część · wojska, wnet jednak rozproszeni i pochwy tani «oslalj, w skutek szybkiego i stanowczego kroku Cesarza, który wte'm zdarzeniu po kilka kroć życie swoje na oczywiste naraził niebezpieczeń - stwo. Książę Trubeckoj rozporządził był pierwej ze swymi współspiskowymi, co czynić miano, ale w dniu wybuchu stracił odwagę i schował się w domu szwagra swego, austryackiego posła HI. Lebzeiten]. Oddano go pod sąd, umieszczono w drugiej kategoryi zbrodniarzy i na śmierć skazano. Cesarz podarował mu życie i skazał go na całe życie do ciężkich robót. Później zredukowano czas ten na lat dwadzieścia, a nareszcie na lat piętnaście; w upłynieuiu tych lat piętnastu przeznaczono mu osiedlenie w Syberyi. Małżonka jego z domu Hrabina Laval, poszła z nim na wygnanie, Tu zapuszcza się Markiz w gadaninę, utrzymując, że rząd bojąc się rossyjskiej arystokracyi pozwolił Księżnie pójśdź za mężem swoim, Rząd pozwolił wszystkim żonom towarzyszyć mężom na wygnanie, z le'm jednak zastrzeżeniem, że gię przez to samo na zawsze w Sybe A ryi pozostać obowięzywały, i że dzieci spłodzone z mężem szlachectwa pozbawionym, na zasadzie praw powszechnych, do stanu ojca należeć muszą. Niektóre żony poszły za swymi mężami do Syberyi. Co większa; rząd opierał się życzeniu dam pewnych, które się na Syber udały, by pójśdź za wygnańców. Za miejsce pobytu wyznaczono wygnanym Petrowską fabrykę żelazną, 484 wiorsty od Irkucka, a szlachetny, ludzki Generał-Major Leparski został ich przełożonym. Nieszczęśliwi (tak się nazywają wygnańcy sybirscy) nie byli przymuszeni do ciężkich robót. Tylko dla zachowania formy wyprowadzano ich do pracy: czyścili ścieszki, sadzili drzewa, polewali kwiaty itp. Zony ich pisywały listy do swych krewnych i otrzymywały z Petersburga wszystko czego potrzebowały: nawet fortepiany im doscłano! Proszę osądzip, czy ludzie mogli sobie zapisać aptekę, na niedostatek której Pan Ctistine użalać im się każe.

Markcz fwierdzi, że wygnańcom i familii ich nie wolno przesełać pieniędzy; tylko żywność

i to w odległości 6000 wiorst! Po upłynieniu terminu tak nazwanych ciężkich robót osadzono ich po różnych okolicach średniej i południowej Syberyi. Rozsądni po między nimi i charakteru mocniejszego zastosowali się do swego położenia: stali się rolnikami, wystawili sobie domy i żyją, jak słyszałem, spokojnie i w pewnym dobrym stanie, gdyż żywności w Syberyi za bezcen dostać można. Niektórzy z wygnańców mąią matki i siostry przy sobie. Jakżeż przeciwnie ukarano półwinnych uczestników spisku MalIeta (w roku 1 8 12) , patryotów francuzkich uwiedzionych przez polieyantów w roku 1816, a w Anglii Thistlewooda i jego towarzyszów? JP. Custine śmie to postępowanie nazwać zemstą Cesarza? Obsypuje go najchaniebniejszemi przezwiskami, poniża, chańbi tego, przed którym tydzień pierwej w milczącćin stał podziwieniu, nie mogąc znaleść wyrazu na uczczenie cnót i wspaniałomyślności Monarchy. Na końcu swego listu powiada Pan Custine co następuje: »J e vais recueillir toutes les lettres que j' ai e'erites pour vous depuis mOlI arrivee eu Russie, et que vous n'avez pas res;ues, car je Ies ai conservees par prudence; j'y joindrai celle-ci, et j'en ferai un paquet bien cachete que je deposerai en mains sures, ce qui n'est pas chose faciIe a trouver a Petersbourg. Puis je terminerai ma journee en vous ecrivant uu autre Iettre, une Iettre officielle, qui partira demain parIa poste; toutes Ies personnes, toutes Ies choses que je vois ici seront Iouees a outrance dans cette Iettre.« Nie wiedzieć, czemu się bardziej dziwić należy - czy naiwności, z jaką Markiz sposób swój postępowania wykrywa, czy szlachetności postępów samych. Wie też Pan Custine, że samej Księżnie Trubeckićj najdotkliwiej dokuczył? Jeslże mu wiadomo, że dziwaczna powieść (T. IV. stI. 391. ) o francuzkim owym p a rv e n u, który przez oszukaństwo ożenił się z rossyjską panienką, na rachunek ich rodziców, na rachunek jej ojca jest wymyślona, czcigodnego, utalentowanego, wykształconego, powszechnie szanownego starca? Pochodzi on ze starej szlacheckiej familii francuzkiej Lava (nie Montmorency), przybył z Księciem Condeuszem do Rossyi i otrzymał godność hrabiowską od Ludwika XVIII, za zasługi, które Królowi w czasie pobytu jego w Mitawie wyświadczył.

Na stI. 347. powiada, że na dworze Cesarza Mikołaja widzieć można codziennie znakomitego męża, o którym mówią potajemnie, że truj e, i który sam z tego żart sobie robi. Tak lierał-Adju1. Hr. A. Th. Orłoff, który po śmierci Xcia Lievena był towarzyszem i przewodnikiem Następcy tronu w jego podróży, mąż dla szlachetności swoj ej, prawości i otwartości charakteru powszechnie szanowany, wysłany był w roku 1831. do czynnej armii, aby zbadać prawdziwy stau rzeczy i przyczynę tak długiego niepowodzenia. W kilka dni pote'm umarł komenderujący Generał HI. Dy bicz, padłszy ofiarą cholery, jak tysiące innych. W Jakobińskim jakimś dzienniku powiedziano, ze go otruł wyprawiony z umysłu na ten cel Hr. OrłotI. Nie w cichości, ale raczej publiczuie śmieje się Hr. OrłotI ztego, a z nim wszyscy; on sam nazywa się żartem zaprawiaczem trucizny. Markiz, lubo w gruncie serca o niedorzeczności tego obwinienia przekonany, używa go za broń najchaniebniejszego oszczerstwa. r a fi c y a.

Z Paryża, dnia 9. Stycznia.

Kommissya Izby Deputowanych, kforej polecono ułożenie odpowiedzi na mowę od tronu, wybrała na wczorajszem posiedzeniu swoje'm, według doniesień gazet ministeryalnych P. Saint Marc Girardin, według innych dzienników P.

Bignon swoim sprawozdawcą. Wszystkie paragrafy mowy tronowej, ściągające się na polhykę zagraniczną bliżej przez kommissya roztrząsane były i wszystkie 8 glosami przeciw 2 w myśl mowy tejże rozstrzygnięte zostały. Kommissya postanowiła zarazem umieścić znów w adressie jeden paragraf o Polsce, jak to i w poprzedzających latach czyniono. M o n i t o r publikuje urzędowne noty, które Konsul francuski w Chinach, Hr. Ratti Menton, po przybyciu swoje'm z Cecarskim nadkommissarzem i Wicekrólem, Kijing, nawzajem sobie kommunikowali. Następujące miejsca objaśnią bliżej naruszane niedawno pytanie, o ile warunki angielskiego traktatu pokojowego i handlowego także zastosować się dadzą do innych narodów. Wicekról tak pisze: «Odebrałem od Cesarza mego władzę udzielenia pozwolenia handlu obcym w pięciu portach, to jest w Kantonie, Tutscho, Amoy, Ning-Po i Schank-liai. Umiarkowane cła, któreśmy nałożyli, dowodzą, ii przeciw cudzoziemcom przybywającym z dalekich krain tak jesteśmy wspaniałomyślni, jak tylko być może. Ponieważ kupcy francuzcy równie prowadzą handel jak kupcy angielscy, więc i owym tychże samych udzielamy przywilejów, które Anglicy i inne narody otrzymały.« Dalej: «Na przyszłość kupcy wszystkich narodów w nadmiarze doznawać będądobroci Cesarza chińskiego.« Poseł przybył do Kantonu dn. 29. Sierpnia. Dnia o. Września przyjął go Wicekról w Wampoa i dał mu ustnie te same zapewnienia, które później w liście pisanym do P. Guizot z d. 10. Września powtórzył, to jest, że rząd chiński, który przeciw Anglii lak wspaniałomyślnie sobie postępuje, mimo dawnych i nowych nieporozumień, również po przyjacielsku przeciw Praucyi brać się będzie. Wszystkich zadziwiło mocno, iż na posiedzeniu wczorajszem Izby Parów sprawozdanie Kommissyi adressowćj, które tylko publicznie przeczytanem być miało, zarazem pod rozwagę wzięte i przyjęte zostało. Zdaje się, iż rzecz tak ułożoną była między Kanclerzem Izby Parów, Księciem Broglie, i gabinetem, by przejść z wspomnieniem o podróży Legitymistów, bez osobistych napomknień o Panach Pasquier, Decazes, Guizot, Soult i t. d. Książę Richelieu oświadczył w kilku słowach, iż podróż jego do Londynu nie miała żadnego celu politycznego, tak, iź gdyby nie było Markiza de Boissy, dyskussya nad tym puuktem byłaby wzięła koniec. Ale P. Boissy korzystał z tej sposobności i wyrzucał Ministrowi spraw zagranicznych podróż do Gandawy (Gent). Najważniejszy rezultat sprzeczki parlamentarskiej między P. Guizot i P. Boissy stanowi urzędowe oświadczenie Pana Guizot, iż gabinet Tuileryów w rzeczy samej dał do zrozumienia dworowi w S1. James, ze ma zamiar odwołać Ambassadora swego z Londynu, gdyby Królowa Wiktorya przyjęła Księcia Bordeaux, i następnie, że rząd francuski kazał zapytać Lorda Aberdeen, jakie środki posiada gabinet angielski, by położyć tamę wszelkim zawichrzcniom Legitymistów w Anglii. Pan Guizot dodał, iz rząd francuski również w Wiedniu, Dreźnie i Berlinie uczynił przedstawienia swoje względem pobytu Księcia Bordeaux w Anglii. Takim sposobem zdaje się potwierdzać wiadomość, stosownie do której Pan Perrier, tutejszy Poseł w Hanowerze odebrał od Pana Guizot polecenie przenieść rezydencyą swą do Brunświku, ponieważ Książę Bordeaux został wezwanym do odwiedzin dworu hanowerskiego. Dziś w sali sessyonalnej Izby Deputowanych chodziła pogłoska, iż Pan Guizot przyprowadził do skutku dawno już angielskiemu gabinetowi przyobiecane odwołanie Pana Lesseps, tutejszego generalnego Konsula w Barcelonie. Jeśli wiadomość ta się potwierdzi, oppozycya nową zyska broń, by zaczepić entente cordiale między raucyą i Anglią. Stosownie do listów ciotka i fundatorka szlacheckiego klasztoru dam. skiego niedaleko Macon, leży na łożu śmiertelnem, przybędzie na każdy przypadek przed wolowaniem adressu w Izbie Deputowanych do Paryża, by mieć udział w debatach nad tymże adressera.

Anglia.

Z L o n d y n u, dnia 10. S tycznia.

"Wykreślenie wszystkich k a t o l i k ó w Z listy obywatelstwa Dublińskiego, reprezentowanych przez Sherifa Dublińskiego, aby względem winy albo niewinności O'C.ounella zawyrokować, całą katolicką ludność Irlandyi rozjątrzyło. Bez różnicy zdania politycznego gromadzą się teraz wszyscy wokoło Prymasa duchowieństwa katolickiego, Dr. Crolly, narzekając na zgwałcenie aktu emancypacyi. Wydano odezwę do wszystkich katolików Iilandyi ze strony 65 adwokatów, między klóremi tylko jest 5 Repealerów, wzywający ich na walne zgromadzenie w dniu 13. m. b. - Whigowskie dzienniki obwiniają podobnie ministeryum z tego powodu o okrucit-ństwo; wszakże korona prawa swego me przekroczyła, a ponieważ reprezentowani katolicy wszyscy należą do Repeal, nie dziw, że icłi nie przyjęła. Lord Aberdeen pojechał do Drayton Manor do p. Peel, dla naradzenia się nad mową tronową i paragrafami dotyczyć mającemi Ameryki. W Liverpoolii dnia 26. z. m, spłonęła rafinerya cukru p. Branken, największy w swoim rodzaju zakład w całem królestwie. Pożar wybuchł o godz. 8 rano i tak nagle się rozszerzał, że w godzinę całe to ogromne zabudowanie slałp w płomieniach. - Z ludzi pracujących na wyższych piętrach 9 utraciło życie, a wielu jest poparzonych i ciężko pokaleczonych. Szkodę obliczają na 7 O, O O O f. st., Zabezpieczenie wynosi tylko 32,009 f. s1. Teraz donoszą ze wszystkich części królestwa o ustawicznych pożarach, które złości ludzkiej przypisują. W wielu miejscach dzierawcy wiej · scy postanowili utworzyć towarzystwo w celu przedsięwzięcia skutecznych przeciwko temu środków. Podług urzędowego sprawozdauia w ciągu zeszłego 1843. r., emigrowało w ogóle 128,344 osób, z których 74,683 z Anglii, 13, 108 ze Szkocyi, 40,553 z Irlandyi; w tej liczbie 54,121 wyniosło się do osad angielskich w Ameryce północnej. Minisleryalny dziennik S t a u d a r d ogłasza, że wiadomość przez dzienniki G lob e i M o rai u g C h r o n i c l e udzielona, jakoby gabinet

postanowił odwołać Hr, Grey, jako Lorda Namiestnika Irlandyi, jest zupełnie bezzasadną. Gazety londyńskie piszą co następuje: »Po« wszechnem jest mniemaniem, że testament Nap o l e o n a, pisany własną jego ręką na wyspie S w. H e l e n y, przywieziony został po śmierci Cesarza do Prancyi przez Generała Bertrand lub kogo innego z wiernych jego zwolenników. To mniemanie jest błędne, Własnoręczny testament iSapoleoua przesłany był do Londynu, gdzie się i dotąd przechowuje w archiwum zwane m Doctor's Commons, obok oryginalnego testamentu Shakespeara i kopii testamentu Miltona. Hiszpania.

Z M a d r y t u, duo 3 1. S tycznia.

Królowa zawartą między Baronem de Meer i Pułkownikiem Amettler kapilulacyę z twierdzy Pigueras, zratyfikowała, - Wiadomości z pro wincyi nadchodzące są pomyślne, Z Katalonii donoszą, iż kapitulacya, wskutek której cytadella Pigueras wydaną została, Z trzech składa się artykułów: 1) żołnierze armii i ochotników mąią 8 lat służyć warmii, gwardziści zaś narodowi rozbrojeni wrócić do domów i pozostawać pod barznein okiem poJicyi. 2) Szefowie powracają do klassy obywateli. 3) Powstańcy posiadający majątek mają odpowiadać za każdą szkodę wyrządzoną osobom prywatnym. Zdaje się, iż Generał- Kapitan przyjął kapilulacyę tę nieczekając z Madrytu upoważnienia do tego, sądząc, iż nie trzeba pominąć pomyślnej chwili w której niezgoda w fortecy okazywać się zaczęła. Portugalia.

Z Lisbony , dnia 27. Grudnia.

Depesza telegraficzna doniosła wczoraj z Castella Branca, że tam przybył dnia 19. b. m, były Prezes ostatniego gabinetu hiszpańskiego, Olozaga. C o r rej o P o r t u g u e z donosi dziś, ie Olozaga stawił się taili przed miejscową władzą z paszportem wygotowanym'" przez jednego Z zagranicznych Ministrów w Madrycie, na imię kupca. Olozaga miał oświadczyć, że przez nadzwyczajne okoliczności zmuszony został do opuszczenia swego kraju i prosi o schronienie w Portugalii. Niektóre osoby zapewniają, że się już tu znajduje w hotelu Posła angielskiego. Niderlandy.

Z Hagi, dnia 9. Stycznia.

Wczoraj wieczorem o godz. 9. wszczął się pożar w ministeryum marynarki, który całe lewe skrzydło pałacu, w którein minister sam mieszka i biura częściowo pochłonął. Archiwa uratowano, ale minister wszystko stracił. Moguncya, dnia 31. Grudnia.

Onegdaj umarł tu nagle austryacki Gen.-Major Bubna. Zył lat 74. Już w wojnie tureckiej walczył pod Generałem Laudon, następnie miał udział w wojnach przeciwko rzeczypospolitej fiancuzkiej i cesarstwu. W czasie blokady Moguncyi r. 1794. i 1795. stał tu załogą i bił się walecnie z Francuzami, Potem w r. 1816. przybył tu na załogę jako Pułkownik, i zostawał wciąż przez lat 2 O , poczem mianowany został Generałem i przeniesiony był do Włoch, Otrzymawszy pensyę emerytalną, przeniósł się znowu do uaszego miasta, zkąd żona jego była rodem.

Xiestwa naddunajskie.

Z Konstantynopola, dnia 13, Grudnia, Baron L i e v e u synowca Xiecia Alexandra Serbskiego z sobą do Petersburga zawiózł, aby tam dalszą swoje cdukacyję pobierał. Xiążę ten mający obecnie lat 18, rodził się wprawdzie w Rossyi, ale przebywał już od lat kilku w Serbii. Xiążę Alexander miał się początkowo wyjazdowi synowca swego sprzeciwiać, ale Baron Lieven udobruchał go oświadczeniem, że synowiec jego będąc poddanym Rossyjskim doszedłszy 18. roku wieku, w Rossyi wychowanie swoje odbierać powinien. Wyjazd młodego Xiecia 2 Baronem do Rossyi nieprzyjemne na lud Serbski sprawił wrażenie. Mimo potężnego wpływu Rossyjskiego odważono się w publicznych miejscach sarkać na postępowanie Pana Lieven. Na Woioszczyznie Xiążę Bibesco kilka kościołów i dóbr kościelnych na rzecz skarbu Wołoskiego zabrać chciał. Patryarchowie Jerozolimy i Antiochii podali w tej mierze proźbę do Cesarza Rossyjskiego, błagając go, żeby na takowe wydzieranie kościołowi własuości jego nie zezwalał. Prałaci ci zupełnie Sultana pominęli, jakoby tenże już żadnej na Wołoszczyznie nie posiadał władzy i żadnego znaczenia.

Rozmaite wiadomości.

Korrespondencya z Krakowa.

(Dokończenie. ) To, cośmy zaś rzekli uprzednio o Reju P.

autorze, a co chcesz koniecznie na swoją korzyść obrócić, co chcesz wykoślawić no konto naszego wandalizmu, donkiszoteryi i uieukostwa? to ci tu zaraz wylożemy na jaśni. My utrzymywaliśmy i utrzymywać będziemy, że aby sobie ze starych książek wyłupywać staresłówka jak jąderka z orzechów: to niewielka sztuka; i to równie nie stworzy języka owych czasów, jak i niestauowi głównego warunku dobrej komedyi. - Chcąc z dawniejszych czasów robić dramata czy komedye, to niekoniecznie trzeba gadać temi same rai słowami, ale potrzeba wniknąć i przejąć się duchem owego czasu; a duch ten odbije się w mowie i czynach żywych figur, jakie twórcza fantazya stawi na tein tle ideahiem ducha czasu danej epoki. Odbije on się w zarysach ostrych śmieszności w jakie się wynarawial, lub pojawi w poważnych i okropnych uczuciach i sprawach jakie tworzyły Zgasłą przeszłość. Krótko zaś mówiąc w dobrem dramatyczne m dziele, osnowanem na tle historyi, pomysł nowy powinien odwizerunkować oblicze pizeszłości z której bądź jej strony w formie nowej odpowiedni sobie. Czy tym warunkom odpowiada Rej z Nagłowic każdy znawca otaxuje łatwo rzuciwszy okiem na treść jego. Jakiż jest pomysł Reja? Jaka kompozycya dramatyczna - ta forma odpowiednia jemu, i w jakim zarysie oblicze tej przeszłości jest nim uchwycone? obaczemy zaraz - oto Re) jest zazdrosny.- Cala tedy intryga krąży około lej przywary, która takie nie jest wcale przywarą narodową. Ale jakaż tu jeszcze jest intryga? ani zła, ani dobra, bo żadna, jakaż może być tam intryga, jakąż można mieć ciekawość i oczekiwanie jej rozwiązania, kiedy zaraz w pierwszym akcie uprzedza nas z góry królewicz, że ponieważ Rej jest zazdrosny wypada go za to ukarać umizgając się do jego narzeczonej; i zaraz tedy wyseła uwiadomienie jej opiekuna o tern planie. W drugim akcie dzieją się znów przed naszemi oczyma te uwiadomienia i zmowy, ztąd tez samo ich wykonanie niekoniecznie zajmujące. - Już wiemy co się dziać będzie, jużeśmy widzieli jak wszystko nkartowane; wykonanie ani na włos nie chybi, wysełają Reja z domu sami spacerują po ogrodzie, a kiedy on wraca i kłopot jego dochodzi już miary jaką mu naznaczyli, to jest: przypada w sam raz na proporcyą trzech aktów, oddają mu narzeczoną w nagrodę tych jego utrapień. - Otóż cała narodowość i historyczność i cały typ szlachcica owego wieku, a co bardziej dowcipnego Reja, że się włóczy po scenie przez trzy akta trapiony zadrością. Takie zaś trapienie ciągłe i stawienie przed nasze oczy tego nieboraka, aby się lylko zżymał, pocił, kręcił czapką, pocierał czuprynę od znoju, i to przez ciąg trzech aktów, nie jest ani nowe ani interesowne, ani komiczne. Ale Autor powiada naiwnie, że «dopiął swojego Brawo!!!. Ze istotnie figura Reja jest rześka, barwna, plastyczna i ze z takich dwu dzielnych XVI. wieku szlachciców jak Rej i Pszonka moznaby utworzyć wyborną komedyą, to jeszcze raz powtarzamy; ale że Autor nie miał dość talentu użytkować z tych figur, że nieinając twórczej fantazyi, niepotrafił wynaleźć nowego jakiego pomysłu, wniknąć w życie przeszłości, ująć z niej jaki wybitny zarys i kunsztownie a powabnie zacieniować go naszemu oku - to Bam się też godzi powtórnie mu odpowiedzieć i wyluszczyć dobitnie. Że o Dmuszewskiego ujmuje się Autor to nic dziwnego, bo sam jest jego naśladowcą; ale że go tak śmiało nazywa «zaszczytnie zasłużonym w literaturze dramatycznej« to dziwna - zaszczytnie zasłużony, za cóż to? i przez co? Naucz no nas Panie Autorze, wytłumacz nam też także cokolwiek prosiemy cię o to bardzo. Kiedy wymagasz od nas abyśmy ci dawali przepisy dobrej komedyi, abyśmy przed tobą zdawali kompletny examen z naszych pojęć dramatyki, abyśmy pisząc o fraszce bez żadnej wartości, wywodzili i dowodzili zaraz erudycznie, filozoficznie i estetycznie, że ona nic warta, kiedy każesz recenzentom swoim aby ci powiedzieli, jak powinieu przemawiać Żółkowski, a więc nowy prolog napisali dla przeświadczenia cię dopiero, że tamten jest wierutny; to my także mamy równe prawo wezwać Pana, abyś wziął pod rozbiór te tak iiieoszacowane płody Dmuszewskiego, wykazał ich piękności, dowiódł i usprawidliwił miano zaszczytnie zasłużonego, którym go koronujesz z swej łaski. Podług nas mnożyć mierność niema żadnej zasługi. Literaturze ten się tylko zasługuje zaszczytnie, kto ją ubogaca w dzieła co j ej zaszczyt przynoszą. Dzieła przez które ona wznosić się może na stanowisko równe innym literaturom. Przez dzieła słowem które na sobie noszą piętna znakomitego talentu albo geniuszu. Tacy zaś co kują nędzne ramoty dla zysku a do tego jeszcze puszą i nadymają autorstwem; co przywłaszczając go sobie prawem kaduka, traktują z góry każdego co im błąd lub wadę wskaże, jak gdyby posiedli już szczyt parnasu, takich mówię - trudnoż niernieć za pismaków odętych tylko próżnością i opuchłych zarozumieniem. I trudnoż nie sarknąć; kiedy z prawdziwem zamiłowaniem krajowej sceny przychodzi nam widzieć wciąż tylko na niej same niegodziwe oryginalne płody i turtury prawdziwe znosić, kiedy tłum nieokrzesany przyklaskuje głupstwu i karmi się nim do woli;

a inni znów choć z jakim takim smakiem powtarzają dobrodusznie: zawszeć to narodowe, przecież polskie nazwiska na afISzu podrukowano? »lepszy rydz jak nic« a czeroże bronią pożyteczności tego rydza? oto -wytłumaczył nam Pan X. X. w Orędowniku -oto-powiada on »widząc takie sztuki, chociaż niepozna - . . ,.. . .

my to przynajmnie J niezaporaniemy o naszej świetnej przeszłości.« Oj! biada nam jeżeli takie tylko nędzne bajki co niezdolne nawet dać poznać tę przeszłość, miałyby nas chronić od jej zapomnienia. Oj! zaiste biada nam wtedy biada! gdybyśmy zamiast nosić ją w sercu i pamięci równo z wiarą naszą pokrzepiali ją dopiero w teatrze płaską krotochwilą! A. V.

Z Poznania. Głos ludzki najwznioślejszym jest narzędziem muzyczuem: jest on wylewem serca, wylewem duszy, który do serc i dusz słuchaczy bezpośrednio świeżo wniknie. A jak nieskończenie wielka jest rozmaitość uczuć człowieka, tak i głos nieskończoną ma rozmailość melodyi, które, kiedy z czystej płyną duszy, duszę słuchacza zająć i zupełnie sobie przyswoić zdołają. Instrumenta dęte dopomagać mają, aby teil głos człowieka jak z jednej strony rozmaitszym, lab z drugiej łatwiejszym do udzielenia uczynić; przecież muzyka iustruinentów dętych tyle jest niższa w ogóle od muzyki głosu ludzkiego, ile jest sztuka niższą niż natura. Ale tak głosowi ludzkiemu, jako i instrumentowi dętemu, braknie jeszcze tego, co rozróźuia człowieka społecznego od pustelnika w odludnej krainie, braknie tego co człowieka czyni ogniwem użytecznem w spojeniu się na rodzinę, na naród, na ludzkość. Harmonia dopiero jest tern, co pojedyncze jestestwa, pojedyncze mełodye, w jedność spaja; a harmonia w wysokich rośnie potęgach podług tego czy dwie, czy trzy, i t. d. związały się dusze, aby jediię wydać całość. Harmonia nie tylko w muzyce wielką ma ważność: wszakżeż nią świat cały stoi! Harmonia czyli odpowiedność zobopólnych na siebie działań w przestrzeniach ogromne kule w właściwych prowadzi sferach: harmonią, czyli zjednoczeniem się w całość, wielkie powstały narody, kiedy przeciwnym brakiem jedności potężne do grobu się zbliżyły, i, jeżeli zrozumienie się i zlanie w jedność nie nastąpi, nie ma dla nich ocalenia. Ale nie zaciekajmy się dalej w ważność harmonii: przyznajmy raczej, że harmonia jak ważniejsza, tak też nierównie trudniejsza jest od pojedynczej melodyi. Każda dusza, iżby myśl Platona przytoczyć, własny swój ma rząd, swoją ma jedność; ale trudno jest, aby i jednotę (l'ensemble) wystawić potrafiły: rzadki też dla tego w muzyce jest dobry duet, rzadszy nierównie dobry np. kwartet, jeżeli pod takofpym nie grę jednego przez trzech towarzyszoną, ale wspólne działanie czierech rozumiemy, rzadsze jest dobre wykonanie symfonii, jeżeli w swym układzie pełną ma instrumentacyę. Przyznać pod względem harmonii należy wysokość fortepianowi, na którym jeden grający tak pełne wydawać zdoła harmonie. Ale za wyższą uznana została skrzypca, która, choć wprawdzie ani połowy tyle harmonii nie ma co fortepian, przecież za to co do rozmaitości, co do melodyi jd fortepianu nieskończenie jest wyższą. Dla tego ludzie, szukający wielkich począlków, skrzypcom boskie przyznali pochodzenie; lyra Appollina równie miała być tetrakordem przez kwinty, która po przydaniu piersi pod cztery strony, ujęciu rogów nie potrzebnych już wówczas do zakładania stron, po zamienieniu młoteczka na smyczek, dała przed trzechset łaty początek tej formie skrzypc, jaką dotąd widzimy. Pierwiastkowo we Prancyi tak urządzone skrzypce służyły początkowo, zwłaszcza damom, do towarzyszenia sobie samym przy śpiewie: wiele upłynęło czasu aż skrzypce do te raźniej - szego doszły istnienia i, z instrumentu towarzyszącego do śpiewu (akkompaniujqeego), stały się śpiewającym (recytującym). Kiedy naród ludzki z młodzieńczego do męskiego posunął się wieku, i ton skrzypcowy za cienkim się już wydaje, i nad głosem sopranowym skrzypcy głos męski, tenorowy, śpiewliwej wioloncelli gorę brać zaczyna. Pierwszy prawie B. Romberg przemienił bassytlę, służącą do towarzyszenia, na samoistnie śpiewającą wiolouczellę. Z Polaków jako pierwszy celujący wiolonczellista zajaśniał nasz Karol Lipiński, który jednak poduszczoiiy sławą Paganiniego przeszedł do skrzypc, aby być współzalotnikiem tego wielkiego mistrza, a wkrótce wiekopomną przyuieść narodowi sławę. Ale oto, nowy pojawia nam się wiolonczellista: Pan Kossowski, bez cudzej nauki, sam z siebie wydostaje przyrodzony talent; występuje dopiero na teatr świata, a juz wyrównywa najpierwszym mistrzom, już zdaje się nic prawie do życzenia nie pozostawiać. T o wzniosłe a czułe objawia wylewy duszy, to znowu porywa dzielnością gry, jakby równą chciał wywołać dzielność w swych bratnich słuchaczach, Wiolonczellę zupełnie ma w swojej mocy. jegowiolonczella tylko nie potrafi, zwłaszcza na dwóch obwijanych stronach, wydać tej jędrności, którą dusza i palce wieszcza chciałyby z niej wydostać. Jakżeby jeszcze bardzie') miło być musiało słyszyć P. Kossowskiego nucącego i znów grzmiącego ua instrumencie, jakim np. jest wiolonczella pozostała po ś. p. Antonim Radziwile. Zapuściwszy się daleko w rozprawę o zaletach i stosunku narzędzi muzycznych, nie pozwala już ani czas ani miejsce w szczegóły wczorajszej, lub w ogóle, gry P. Kossowskiego wchodzić: w krótkości tylko powiedzieć można, że choć w pierwszćm Andante było jeszcze widać nieobeznanie się z pub li - cznością, jakie dla każdego artysty jest potrzebne, przecież P. Kossowski nie ziścił tylko, ale przeszedł oczekiwanie publiczności. Licznie zebrana publiczność obfitemi go obdarzała oklaskami, gorąco, po skończeniu koncertu, sobie życząc aby P. Kossowski jak najprędzej z drugim wystąpił koncertem. Panna Melle miluchnym i czystym śpiewem pięknie zapełniła dwa przedziały między wykonaniami nawiolonczelli. Śpiew polski, z opery Kurpińskiego »Jadwiga«, ogólnie się podobał, i okazał zarazem, że przy szczerej chęci nie jest tak trudno, jak często nam wystawiają, po polsku się nauczyć. M. B.

ŻOŁNIERZ, KRÓL i ŻEBRAK.

(Dziwne przygody życia Barona N e u h of,)

(Ciąg dalszY.) KKÓŁ.

Wszystko szło po mojej myśli. Hrabia Bonneval pałając zemstą ku dworowi wiedeńskiemu, podżegał Sułtana zwracając uwagę jego na niebezpieczny i groźny sojusz, który kartowano, i wykazywał mu potrzebę zniweczenia tych nieprzyjacielskich zamiarów, i pochlebiał mu tą pewnością: iż zatknie księżyc na wieżach wiedeńskich. Radami swe'ini tak mocno dogrzewał Sułtanowi, że tenże otworzył mu wolne pole do działania. Sprzyjający mnie Basza oddał pod moje rozkazy, małą działami zaopatrzoną tartauę i kassę z 10,000 cechinów. Oprócz tego wyrobił tajemny u Sułtana firman, nakazujący bejowi tunetańskiemu, aby mnie na zdobycie mego Królestwa w broń, amunicyę i żołnierzy zaopatrzył. Według naszej umowy miałem wprzód przeglądnąć wybrzeża włoskie, dać hasło moim ajentom, i przygotować wylądowanie; poczem zamyślałem udać się do Tunelu, tamże w 6000' Albańczyków zostających pod przewództwem sławnego Klefty Karusa, pobić wojsko genueńskie, a potem obwołać się Królem. Tym sposobem mniemałem, że zabez wysokie'j porty nie domyśli. Oprócz tego pokładałem nadzieję w tern, że wybuchnie wojna europejska, która dając nieprzyjacielom moim wojenne zajęcie, tem samem zostawi mi wolność działania. O tymże samym czasie zawiadomił mnie Drosth: że płynie z Anglii na okręcie kupieckim, który moich oczetuje rozkazów. Rozstałem się więc z Hrabią Bonneval, śmiejąc się w duchu z jego obłędu, który w swojein urojeniu prowadził już tureckie zastępy pod mury wiedeńskie. Przybiłem do zatoki w Liworno, ztamtąd udałein się do Rzymu dla odwiedzenia moich licznych sprzymierzeńców. Tu nadarzył mi przypadek niespodziane spotkanie. Często odwiedzałem Xiecia B., który mię bardzo polubił dla tego, żem go zaznajamiał z tajemnicami Chemii. Pewnego wieczora dał on w pałacu swoim wielki koncert; cały wielki świat był na nim obecny; co do mnie, nie miałem udziału, gdyż mnie doszły niepomyślne wiadomości. Siedząc w myślach zatopiouy, postrzegam nie daleko od siebie kobietę w grubej żałobie, na której widok pomimowolnie zadrżałem; zbliżam się - i któż opisze mój przestrach i zdziwienie! Widzę anioła albo raczej złego ducha, który na mnie tak przemożny wpływ wywarł, i który mi w każdej stanowczej chwili życia się objawiał. Już to 15 lat upłynęło, jak ją po raz ostatni widziałem; sądziłem, że już wygasła we mnie o niej pamięć, a przecież na pierwsze jej wejrzenie, cała moja istota zmiany doznała! Jakaś mglista zasłona rozścielała się przed mojemi oczyma, serce biło mi gwałtownie, dawna miłość odezwała się na nowo, a z nią powróciło to słodkie marzenie, na którego skrzydłach tylekrotnie do mego raju wzlatywałem! Poznawszy mnie, zdawała się być bardzo wzruszoną; zbliżyła się do mnie i wskazując na ogród rzekła: »proszę pójść ze mną.« W milczeniu, jakby pod urokiem jakiejś nadprzyrodzone') władzy, szedłem za moją boginią, która usiadłszy w samotnej alei, gdzie dźwięki muzyki nie dolatywały, ucisnąwszy mnie za rękę, czułym głosem rzekła: «Teodorze, czyliżeś mnie przebaczył?«

Łzy były całą moją odpowiedzią. Jedna chwiła zatarła we mnie wspomnienie tylu lat nieszczęścia! Jedno jej słowo pokonało moje zaciętość. Ująwszy ją uamiętnie za rękę, okrywałem ją gorącemi pocałunkami, chciałem się rzucić przed nią na kolana, ale wstrzymała mnie mówiąc: »Co czynisz kochany Teodorze? nie jesteśmy już dziećmi.« (Dal. c. nast.)

MJ. W. M*odgorshi % Berlina W" Wrocł'aW"iu i Poznaniu przy Wrocławskiej ulicy Nr 30. (lokal parterowy w domu) naprzeciw Hotelu Rzymskiego i Saskiego poleca swój dobrany skład najprzedniejszych ubiorów dla mężczyzn w słusznych ale stałych cenach.

C A A l' ierwszy transport prawdziwych słodkich Messeńskich apelcyn otrzymał i przedaje w najumiarkowańszych cenach. J. J Meyer Nr. 70. N owej i Sierót ulicy narożnik.

Kurs giełdy IScrliiiskićj.

Dnia 15. Stycznia 1844.

Obligi długu skarbowego . .

Prusko-ang. obligi z r. 1830.

Obligi premio w handlu morsko Obligi Marchii Elekt, i Kowej Obłigi miasta Berlina . . . .

» » Gdańska w T. .

Listy zastawne Pruss. Zachód.

» » W. X Poznańsko · » dito » · Pruss. Wschód.

» »Pomorskie. . .

» »March, lik'k.i Br.

» Szlqskie . . . .

Frydrychsdory. . . . . . . .

Inne monety złote po 5 tal.

Disconto. . . . . . . . . . . .

Akcje Drogi żel. BerI. - Poczdamskiój Obligi upierw. Berl.- Poczdams Drogi żel. Magd. -Lipskiej . .

Obligi upierw. Magd. - Lipskie .

Drogi żel. Berl.-Anhaltskiej .

Obligi upierw. BerI. - Anhaltskic Drogi żel. Dyssel.-Flberfeht.

Obligi upierw. Dyssel. - FJberf.

Drogi żel. Reńskiej . . . . .

Obligi upierw. Reńskie .... Drogi żel. Berlinsko- FrankfortObligi upierw. BerI. - Frankfort.

Drogi żel. G'oruo-Szlaskiej . .

dito Lit. li.. » » Berl.-Szez.jtiV. A. i B, « « Magdeb- Halberst Dr. żel. Wrocl.-Szwidn.- Freib.

Ceny targ o n e w mieśćie

POZNA NU'.

Pszenicy szef el Zyta dt.

Owsa . dt.

Siana cetnar .

Słomy kopa . .

Masła garniec

». iito -I JVa pr. kurant

"? papie- goto>AJ. \ rami. wizną.

Ż\ 103 102A 4 103 - - 90 3ij 100* 100} D 102 48 34, IOQ 101 4 406} 105? Si 1001 KWf & - 103* 3\' 102 1aU 3' 1024, 101 « a. lOli - 13Ą Ut" - Ę - 3 4 fi 16zt , 4 104 103* - 185 - 4 104 IM - 1441 143» 4 104} - 5 - 8Q 4 961 96} 5 74 73 4 97} 96? 5 1m 14Q 4 - ll¥ 4 116 - 110« 1091 - 122 121 4 118} 117} 4 - -

Dnia 15. Stycznia.

1844. r.

od 1 do Tal. «er. fuLIT> I. «gr. fen 1 · 1 23 6 1 5 6 1 6 6 25 26 16 17 1 1 6 1 2 1 1 6 1 2 9 10 23 6 24 5 7 5 12 6 1 26 1 27 &

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.01.18 Nr15 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry