GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.01.25 Nr21

Czas czytania: ok. 20 min.

Wielkiego

:Xl i "twra

POZNAŃSKIEGO.

Nakładem Drukarni Nadwornej uł: De/cera i Spółki. - Redaktor: A. Wanaaaeki.

?. »1.

W Czwartek dnia 25. Stycznia.

1844.

Wiadomości zagranIczne.

Polska.

Z Warszawy, dnia 20. Stycznia.

Z powodu otrzymanej tu radosne) wiadomości o szczęśliwem odbyciu w Petersburgu, wd. 7. Stycznia r. b , zaręczyn Jej Ces. Wys. W.

Księżniczki Alexandry Mikołajewny zJego Wysokością Księciem Fryderykiem Hesseu- Kasselskirn, odbyło się zawczoraj w kaplicy zamkowej, wobec J O. Księcia Warszawskiego, Generał- Feldmarszałka, Namiestnika Królestwa, wyższych urzędników, tak wojskowych, jak i cywilnych, tudzież licznie zebranego pobożnego ludu, dziękczynne nabożeństwo. Po odczytaniu Manifestu Jego Cesarskiej Mości zd. 7. b. in., z powodu tego obrzędu wydanego, Najprzewiel. Nikanor, Członek Rządzącego Synodu, Arcybiskup Warszawski i Nowogieorgiewski, w assystencyi licznego duchowieństwa wniósł modły do Przedwiecznego o zlanie łask na Ukochanego Monarchę, Wysokozaręczonych i całą łaskawie panującą familię, zakończone odmówieniem przez obecnych modlitwy z przyklęknięciem. - Następnie z powodu przypadającego w dniu tym święta Trzech Króli v. s., tenże celebrujący odprawił Mszę Św., zakończoną poświęceniem wody na Wiśle. Uroczystemu temu obrzędowi towarzyszyły wszystkie pułki piesze, konne i art yIeryi, składające garnizon warszawski, które

następnie przeciągnęły w paradzie, przez Krakowskie przedmieście, przed swym dostojnym Wodzem. - Wieczorem całe miasto było oświetlone. Rossya.

Z P e t e r sb u r g a, d. 11. Stycznia.

P. Minister Dworu Cesarskiego oznajmił P" Ministrowi Sprawiedliwości, że Koniuszy Dworu Xiążę Czelwertyński w podanej do niego prośbie wyraził, że z powodu przedstawienia syna jrgo, junkra w pułku huzarów Króla Wirtembergskiego do awansu na oficera, Heroldya, na zapytanie Departamentu Inspektorskiego, azali junker ten ma prawo do tytułu xiąźęcego? odpowiedziała, że z powodu niezłożenia dowodów z których ojcu junkra Włodzimierza, Borysowi Czetwerlyńskiemu, lub jego przodkom w linii prostej miałby służyć tytuł Xi<;cia, nie może ona z pewnością wyrzec o prawach Czetwertyńskich do używania tego tytułu. Na najpowinniejsze o tern przełożenie N. Panu, Jego Cesarska Mość, zwracająe wzgląd na to, że Xiążę Borys Czelwertyński Z siostrami jeszcze w roałoletności przywieziony był do Petersburga w 1794. roku po śmierci ojca jego w Warszawie i następnie wszedłszy do służby, dotychczas używał tytułu xiaz<;cego, z powodu zaś zaburzeń w Polsce w czasie śmierci ojca jego i później, zostaje w zupełnej niemożności odszukania dokumentów, dowodzących przejście na niego w prosle'j linii tego tytułu, raczył Na} wyżej rozkazać: Koniuszego Borysa Czettvertyńskiego z jego potomstwem uznać w godności siążęcej i mianować Xiąźętami. Francya.

Z Paryża, dnia 16. Stycznia.

Na wczorajszem posiedzeniu Izby Deputowanych rozdano dwie poprawki do projektu adressowego. Pierwszą z nich ułożył P. David, btóry w miejsce końca czwartego paragrafu co do Grecyi następujący podaje wniosek: »Spraw N. Panie, aby szlachetny naród, btóry krew swoją i swoje skarby poświęcił, aby utworzyć wolny naród pomiędzy Europą i Azyą, w nadziejach się swoich nie omylił. Niechaj wysoka mądrość W. K. Mości i układy J ego Ministrów przygotują Grecyi rozległość dla trwałości fonu i niepodległości narodu koniecznie potrzebną.« Druga przez Pana Gasparina podana poprawka domaga się do siódmego paragrafu, w którym jest mowa o wychowaniu drugiego rzędu, następującego dodatku: «Z radością odbieramy zaręczenie, że nam prawo względem wychowania drugiego rzędu przełożone będzie. Wniosek ten do prawa uczyni bez wątpienia całkiem zadosyć woli karty pod -względem wolności nauczania, podda wszystkie instytucye pod równe warunki, i zachowa nieskazitelnie powagę i wpływ rządu pod względem publicznego nauczania.« Dzisiejsze posiedzenie Izby Deputowanych rozpoczęło się od poprawki podanej przez P. B e t h m o n t a , członka komissyi, który żąda, aby po wyrazach projektu: »prawa dynastyi "w. K. Mości itd.« dodać jeszcze: »polegają na niezłomnej zasadzie zwierzchniej władzy narodowej.« Pote'm przystąpiono do dziennego porządku. P. Gustaw Beaumont mówił najprzód przeciwadressowi. Zauważał on, że - w dotyczasowych obradach dotknięto kwestyi daleko mniej ważnych, aniżeli są inne, których nie dotknięto. Utizymywał, że ciągłem usiłowaniem rządu było zmniejszyć wpływ parlamentarny, i dowodził, że pomiędzy konstytucyjnemi władzami żadnej już nie ma jedności. Dowodem jest już to samo, że rząd z powodu powstałego nieporozumienia odstąpił od przedsięwzięcia (dotacyi), klóreby byt gabinetu na niebezpieczeństwo narazić było mogło. Mówca gani politykę rządu, karci zbyteczną rozrzutność w pieniędzach, mianowicie pod względem fortyfikacyi Paryża, a polem także postępowanie rządu w sprawach hiszpańskich, które jako całkiem spokojne wystawia, gdy tymczasem rzecz się ma iaacze'j. Zrobiwszy raz jeszczesilną wycieczkę przeCIW fortyfikacyi zakończj' 1 wyraźną naganą adressu. Po nim wstąpił Pan Thiers na mównicę, ale taką miał chrypkę, że tylko z najwieksze'm wysileniem mógł mówić. Skoro się zbliżył do mównicy, nastąpiła powszechna cisza. Prosił najprzód Izby o wzgląd, i wynurzył nadzieję, że wystąpienie jego nie będzie źle tłumaczone. Nie mówił z niej przez czas długi, wyjąwszy z nieszczęsnego powodu, gdzie za powinność swoją uważał rząd popierać. Potem zajął miejsce w umiarkowanej oppozycyi.

Wstępuje teraz na mównicę, aby mówić przeciw adressowi. Zapuścił się w wewnętrzną politykę gabinetu, zaprzeczył kwitnącego stanu kraju i ganił rząd o uległość dla mocarstw zagranicznych. Przypomina, że rząd niedawno temu w Izbie Deputowanych względem prawa rewizyjnego to przyjął, co Ministrowie sami w drugie'j Izbic słabością i głupstwem być mienili. Zapytał się, czy rząd rzeczywiste zawiązał układy oprawo rewizyi; obawia się, aby rzecz ta wreszcie tak się nie skończyła, jak polityczna narodowość. Ministerynm pokazało się słabem w obec korony, Izby i kraju; gdyby się silniejszej trzymało było polityki wewnątrz i zewnątrz, byłoby też mocniejszem tak w kraju jak za granicą. Mówca starał się jeszcze dale'j słabość rządu wykazać, ale dla chrypki mówić już nie mógł, i przez dość długi czas przerwane było posiedzenie. » W końcu swej mowy zarzucił jeszcze Pan T h i e r s gabinetowi, że niestałością swoją i ciągiem chwianiem kompromituje koronę we wszystkich kwestyach konstytucyjnych, jak postęwaniein swojem w kweslyi prawa rewizyjnego także i Izbę skompromitował. Oświadczył zatem, że na rok 1844. będzie w oppozycyi, z tych samych powodów, co wio 183Y. Po przerwie wstąpił na mównicę P. Du chatę 1, Minister spraw wewnętrznych. N admienił, że P. Thiers w mowie swojej wzmiankował po kilkakroć o poszanowaniu, jakie ma dla osób, w ciągu mowy jednak tego nieokazał. Dla tego też i on (Minister) z równą wolnością mówić będzie o jego teoryach pod względem władzy, i odpowie na wszystkie zarzuty względem postępowania rządu tak wewnątrz jak zewnątrz. Obadwaj są z władzą i jej sprawowaniem równie obeznani, i wiedzą, jak ono jest trndnem. Pan Thiers mówił wiele o r. 1839" ale o r. 1840. mądrze zamilczał. (Tu sprawozdanie przerwane). - P artya legitymistyczna umyśliła zaraz na początku obrad nad projektem do adressu należyte zająć stanowisko, i wszyscy Deputowani, którzy byli w Londynie, raz pierwszy od czasu jak w Izbie zasiada, nie był szczęśliwym; talent go opuścił i nie mówił z ową wymową, która zwykle tak wielkie na Izbę czyniła wrażenie. P. Berryer przedstawił się w miejsce oskarżonego; obrona jego była mdła i niepewna. Izba słuchała z oporem wyjaśnień jego, i nieprzyjęła ieh. Pan B er r y er wystąpił wczoraj liiylko jako mąż partyi; nie bronił żadnej sprawy narodowej, żadnego interessu powszechnego; nie zajął nawet stanowiska męża, który skargę odpycha i raczej się usprawiedliwiał, aniżeli bronił. To było przyczyną i słabości i niepowodzenia, pierwszego od czasu jak w Izbie zasiada. Pana Guizota mowa była bardzo zręczna i umiarkowana. "Wyszedł nawet z granic swego zwyczajnego charakteru, pochlebiał nawet rewolucyi z roku 183 O . Słuchano go z wielkiem upodobaniem, i wszystkie stronnictwa przyznały mu zręczność w obronie swej sprawy. Legifymistyczni mówcy, którzy po Panu Berryerze mówili, nie zrobili wielkiego wrażenia, a tak mowa Pana Guizota i słabość obrony ze strony Legitymistów położą już zapewne koniec sporom o tę kwestyą. Mówią, że list Księcia Fitz-James pisany do Pana Guizota, będzie przedłożony Izbie Parów. Byłoby to za wiele zaszczytu, pismo to bowiem równie jest niewczesne , jak niezręczne. Książę Fitz James jak wiadomo jest jednymz londyńskich pielgrzymów, i on to był co przywitał Księcia Bordeaux Królem Francyi. Książe Fitz James szuka prześladowania; żąda on, aby mu dozwolono tłumaczyć się wobec 12 francuzkich przysięgłych sędziów, i w ich - obecności powtórzyć słowa wyrzeczone na Belgrave Square. Niesłusznieby było, gdyby dano satysfakcyą taką Księciu, który uie posiada zasług swych przodków, ani ducha ojca swego. Całe swe zuaezenie opiera on na słowach wyrzeczonych w Londynie. Jest to nader nieznaczna pretensya do sławy. Legitymisci zresztą od chwili otworzenia Izb nader są czynni; dzienniki ich pełne są listów i reklamacyi. Jużto żali się jakiś przysięgły legitymistyczny, iż w processie dziennika Quotidienne odsunięty zosta! od publicznego minisleryum; już to jakiemu mairowi nie smacznie jest, iż z urzędu złożony został; już nareszcie Margrabia Laroche Jacqiielin stawa w obronie upornych uowozacięinych na zachodzie. Wszystkie manifestacye te, mąją według zdania legitymisiów być dowodem niesprawiedliwości i niezdatności rządu. Wszakże powiedzieć trzeba, iż dowody tego rodzaju mijają bez wrażenia, i nikt im jakiejś wartości nie przypisuje, wyjąwszy legitymistów samych. - - Znajdowałem się wczoraj w pewne'm towarzystwie, w ktore'm co Poniedziałek wiele wysokich osób z legitymistów widzieć można. Z twarzy ich wyczytać było można, iż Pan Berryer wczorajszą swą mową niezupełnie odpowiedział oczekiwaniom, jakie sobie robiono w tym względzie. Jest to zresztą zdaniem 0golne'm, iż Pan Berryer, w porównaniu z innemi ważnemi debatami, mierny tylko talent rozwinął na wczorajszem parlamentarskiem rozprawieniu się. Pan Berryer nie może na usprawiedliwienie swe powiedzieć, iż Izba w przecięciu bynajmnie'j nie była usposobioną na korzyść jego, kiedy występował na trybunę. Owsze'm, kiedy oświadczył, iż raczej zażąda dymissyi jako Deputowany, aniżeli żeby miał dozwolić wyrządzić sobie jakąś obelgę przez; Izbę, a głos jeden z centrum odezwał się w słowa: »Allez vous en!« cala lewa podniosła się jak mąż jeden, aby skarcić tak niedorzeczne przerwanie. Trzeba było wnosić, że Pan Berryer, który, że się tak wyrażę, trzymał oppozycyą w ręku, wystrzegać się będzie zachwalać oppozycyi znienawidzone teorye legitymistyczności. Takim sposobem odraził on tylko od siebie swych sprzymierzeńców i wywołał ich obojętność, także z boleścią i smutkiem opuszczał trybunę. Galkiem inaczej wziął się Pan Guizot, którego parlamentarska zręczność wyrównywa talentowi mówcy. Dostrzeli on na pie'rwszy rzut oka, iż panegiryk legitymistyczności przyjacielskiemu związkowi P. Berryer i oppozycyi, śmiertelną zadał ranę, i że ostatnia odłączyć się musiała od legitymistów. Przyle'm wystrzegał on się wszystkiego, coby P. Berrycra osobiście obrazić było mogło, przeciwnie spieszył się powtórzyć pokilkakroć, ii punkt projektu adressowego, w którym zrobiono wzmiankę o podróży legitymistów do Londynu, nie ściąga się bynajmniej ani na P.

Berryera ani na żadnego deputowanego z jego partyi. Dość, zdawało się jakoby Pan Guizot coś przeciwnego powiedział, aniżeli utrzymywał w Izbie Parów przy podobnej sposobności. Takim sposobem rozbroił swego przeciwnika, który szukał tylko pozoru, aby wspomnieć o podróży P. Guizota do Gandawy, co naturalnie całkiem inny byłoby nadało charakter debatom. Tymczasem dyskussya całkiem spokojnie się odbyła, i przeciwnicy obadwaj rozłączyli się dość zadowolnieni ze siebie. O mowach innych legitymistów zaledwie w czasie zimowym siedząc przy kominku rozpowiadał wiele o swych podróżach po Europie, rozśmieszył łzbę, i bynajmniej nie troszczył się o wzmiankę względem podróży legitymistów do Londynu, uczyuiouą w projekcie adresse wym. Zapewniają, iż klęskę, którą legitymi - ści wczoraj ponieśli, najbardziej przypisać należy niezgodzie pomiędzy nimi. Pan Berryer napróżno kusił się, spowodować ich do chwycenia się jakiego ogólnego planu zaczepki, ale Pan Laroche-Jacquelin obstawał przy tern, że popierać będzie wlasue zdanie w tej sprawie. Panowie Lacy i Valmy także na swą rękę walczyć chcieli. Tak więc grożąc nadaremnie wiele, nic nie wskórali. Oprócz poprawki Pana Bethmont na korzyść władzy ludu P. Dawid poprawkę na korzyść utrzymania i ocalenia niepodległości narodu greckiego, a HI. Gasparin poprawkę na korzyść · wolności nauki dla Protestantów w Francyi w biurze deputowanych złożył. Z Algieru piszą pod d. 26. Grudnia: »Namiestnik powrócił z wycieczki swej na zachód, bardzo zadowolony z otrzymanych rezultatów, Abdel Kader postanowił nareszcie przekroczyć granicę i szukać schronienia w kraju przyjaciela swego, Mulai Abdel-Rahmana, Cesarza Marokańskiego. Z tćw wszyslkiem nie należy jeszcze zanucić pieśni zwycięztwa, bo Emir może łatwo po niejakim czasie zjawić się znowu na placu -walki, -Zajmują się tu wprawianiem piechoty do walki na wielbłądach i zamyślają pułk taki utworzyć, z którego obiecują sobie wiele korzyści w wycieczkach na południe. Codzień zbiega się mnóstwo ludzi na plac rządowy, dla przypatrywania się temu nowemu rodzajowi ćwiczeń wojskowych,« Anglia.

Z Lo nd yn u, dnia 17. Stycznia.

Court J ournal daje do zrozumienia, ze N. Pani znowu jest przy nadziei. »Lojalny udział dla naszej Królowej - wyraża ta gazeta dworska - jeszcze się powiększy, jeżeli do poznania damy, że prawie niezawodną, iż zadatki" Jej domowego szczęścia się pomnożą. Jeżeli nas nie fałszywie zawiadomiono, w roku przyszłym grono familijne w Claremont się powiększy. « Dzień w którym czynności w wielkim processie korony przeciw O'Connellowi znowu się rozpocząć miały, z 15. m. b. nadszedł i zagajenie badania w oznaczonym czasie w Izbie sadowe'j Queens- Bench nastąpiło. Dublin był sp ukojny ; nawet tłumów ludu, które przy dawniejszych czynnościach w tej sprawie przed Izbą sądową zgromadzać się były zwykły, tą rażą widać nie było i na próżnym placu i spokojnych ulicach nie było ani śladu jakiegoś wzburzenia umysłów. Zaś wewnątrz Izby sadowe'j spostrzegano ruch wielki. Już przed 10. godz. wszystkie miejsca były zajęte i sala przepełniona, w której przynajmniej 300 osób wygodnie pomieścić się może, Na wzniosłej ław>e sędziowskiej naprzeciw wnijścia siedzieli J ch Dostojności; po prawej stronie w lożach o ścianę się opierających Przysięgli z ponurą twarzą; po lewej na galeryi Beportery zasiedli, a resztę sali zapełniało grono liczne strojnych dam i panów. O godzinie 10. ukazali się obżałowaui, przeprowadzeni w uroczystej processyi przez całą radę miejską Dublina z LordMajorem na czele od pomieszkania O'Counella aż przed gmach Sądu. Wspaniały pojazd Lord-Majora, w którym siedzieli obaj O'Connellowie, ojciec i syn, otwierał cały orszak; po nim toczyło się 23 pojazdów z innymi obżalowanymi i ich towarzystwem. Wszyscy dygnitarze magistratu dublińskiego wystąpili w swoich urzędowych ubiorach. N a ukazanie się O'Counella, którego Lord Major przez przysionek sądowy przeprowadzał, rzęsiste oklaski i okrzyki słyszeć się dały. - Można się bjło spodziewać, że to pierwsze posiedzenie ważnych rezultatów mieć nie będzie. Chciano rozpocząć badanie, ale użyte już dawuiej przez obżalowanych zarzuty przeciw szczegułom procedury sądowej i tą rażą cel posiedzenia zniweczyły. Gdy nareszcie po długiem czekaniu sędziowie posiedzenie za rozpoczęte ogłosili i Jury przywołane zostało aby wykonać przysięgę, młodszy patron O'Connella dokument podał, na którym swój opierał wiosek, ze badanie przez teraźniejszych sędziów przysięgłych jest nieprawne , kiedy ich z listy fałszywej i nieprawnie spisanej wybrano. Nastąpiły więc znowu dawniejsze debaty, zakończone przez Generalnego Prokuratora oświadczeniem, że powody w wniosku owym wyłuszczone dla skasowania listy przysięgłych nie są wystarczające; większość sędziów oświadczyła się za nim i na tern pierwsze posiedzenie się zakończyło. S t a n d a r d donosi interesujące wiadomości o stanie rzeczy w Montevideo. Z nich okazuje się najprzód, że pełnomocny Minister portugalski otrzymał paszporta z dodaniem, aby w przeciągu 6 dni opuścił miasto. Obwiniają go, że utrzymywał korrespondencyę z nieprzyjacielem. Zdaje się także, że wojska Montewideńskie odniosły nad przeciwnikami w dwóch bitwach ko tevideo zostało zdradziecko przez oblegających zamordowanych, wyszło w Montevideo postanowienie użycia odwetu i rozstrzelania wszystkich oficerów nieprzyjacielskich wziętych w niewolę. Konsul francuski wydał rozkaz do ochotników swego narodu, aby złożyli broń i nie mieszali się do walki, zawiadamiając ich, że tylko pod tym warunkiem zapewniona im jest protekcya; jeżeli zaś nie przestaną walczyć w szeregach Montevidean, nie mogą się uważać za Francuzów. Ochotnicy odpowiedzieli na to, że mąją wiece'j ufności w sile swego oręża, niż w mądrości not dyplomatycznych Konsula. Złożyli też zaraz Konsulowi chorągiew francuską, której doląd używali, i około 500 nowych Francuzów pomnożyło ich szeregi. Największy zapał panuje w calem wojsku załogi. W p o s t s c r i p t u m dodaje korrespondent: W tej chwili toczy się zacięta walka z nieprzy - jacielem, któremu ubito już wielu ludzi i zabrano 250 koni. - Według raportu zarządzonego przez Izbę Niższą Parlamentu, w roku upłynionym 1843., wychodziło w Londynie 148 stemplowanych gazet, z których atoli kilka ustało przed końcem roku. W tej liczbie, oprócz politycznych, było: 18 handlowych, 10 teologicznych, oprawnych i 4 lekarskie pisma. W pierwszym kwartale I. z. ostemplowano 8,835,855 exemplarzy, a 389,436 dodatków (od których stempel kosztuje tylko pół penny, od samej zaś gazety 1 penny). W drugim kwartale liczba ostemplowanych exemplarzy wynosiła 8,756,267 samych gazet, a 755,580 dodatków. W prowincyach angielskich wychodziło w tym roku 214 stemplowanych gazet, a nakład wynosił 4,082,375 exempl. w pierwszym, a 4,140,603. exempl. w drugim kwartale. Szkocya miała 76 gazet, których w lszym kwartale wydano 1,284,841 ostemplowanych exempl., a w 2gim 1,446,028, W Walii wychodziło 10 gazet, których ostemplowano 194,475 exempl. W Irlandyi 103 gazet (z których na Dublina przypada 25), a nakład wynosił 3,015,922 exempl. W calem polączonem Królestwie ostemplowano w lszem półroku 1843. I. 32,773,366 exempl. W tym samym przeciągu czasu londyńskie dzienniki 0placily podatku od obwieszczeń 26,986 f. sL, pnmincyonalue zaś 24,275 f t. - Dodać tu trzeba, że wiersz p e ti tern w dz. Time s kosztuje ? szyi. (4 zip.). W okrągłej liczbie podaje Morn. Po st roczny obieg gazet w WieI. Brytanii i Irlandyi na 56 mil. exemplarzy.

Według korrespondencyi dziennika Timesz Madrytu, Pan Carasco, nowy Minister skarbu, otrzymał od banku S. Ferdynanda 35,000,000 realów (real wynosi 12 gr. poL), których potrzebował na pokrycie wydatków bieżących. Minsterstwu ofiarowano jeszcze 120,000,000 realów, ale nie sądziło stósownem zaciągnąć tę pożyczkę pomimo korzystnych terminów. Druga świeższa korrespondencya donosi o pojednania między Królową i Infantem Don Francisco de Paula, który w skutku tego został przywołany z wygnania w Caravanchel. Zdaje się, ze Infant zobowiązał się pisać do Ametlera, dawnego swego Adjutauta. Kwestya o małżeństwie młodej Królowej ma być zawieszona aż do przybycia Królowej Krystyny do Madrytu. W skutku zrobionego już dawno odkrycia, że przy pomocy urzędników celnych w Londynie prowadzone były od wielu lat przemycania na wielką skalę, wytaczają teraz ciągle processy skarbowe przeciw kupcom, i ztąd pojedyncze domy handlowe skazane już zostały na zapłacenie tak znacznych kar pieniężnych, że naczelnicy ich zmuszeni są albo uciekać, albo ogłaszać upadłość majątku swego. Niemcy.

Z Monachium, d. 4. Stycznia.

W stolicy naszej pierwszy protestant osiadł dopiero I. 18 O O, a dziś liczba tego wyznania tak się już powiększyła, ze według statystycznych podań tutejszej parafii protestanckiej, urodziło się w r. z. 105 dzieci., małżeństw zawarło par 88, a zmarło osób 214. Z Hanoweru, dnia 4. Stycznia.

W niektórych gazetach niemieckich rozgłoszona była wieść o blizkiem przystąpieniu Hanoweru do niemieckiego związku celnego. Nie tylko, że wieść ta jest fałszywa, ale nawet rząd tutejszy stara się inne do związku celnego nie należące kraje niemieckie, mocniej do siebie przyciągnąć, aby, ile możności, wstrzywać je od kroków, które, przy obecnym stanie rzeczy w stolicy hanowerskiej, jnogłyby się stać dla Hanoweru szkodliwemi. - Dawny nawet wpływ z tamtej strony kanału (Anglii) nie utracił jeszcze nic z poprzedniej siły swojej. Na pograniczu Hanoweru i Brunświku zdarzają się w tych czasach liczne samobójstwa, mianowicie w klassie fabrykantów. Główną ich przyczyną ma być brak odbytu na wyroby krajowe, gdyż Anglicy zalewają swemi towajami całe Niemcy. Włochy.

Z Palermy, dnia 20. Grudnia.

Od kilku dni znajduje się tu zadziwiający angielski podróżnik, były Porucznik marynarki w służbie, porzucił ją, i ślepy, bez żadnego towarzysza, objechał świat cały; był w Chinach, Japonii, ludyach wschodnich; zwiedził Peru, Chili, Brazylię i Antylle, o których wydał dzieło w siedmiu tomach. Pracuje teraz nad dalszym ciągiem onego, i przejeżdża Sycylię, jedynie w towarzystwie właściciela koni, przewożącego go z miejsca na miejsce. Według urzędowego raportu Gubernatora miasta Palermo, liczba osób, które w żarzącej lawie góry Etny życie utraciły, wynosi 143. Pomiędzy niemi znajduje się kilku cudzoziemców, po większej części Anglików. Strata w bydle i winnicach, zasiewach i drzewach owocowych, podana jest na 11 mil. dukatów. Z Neapolu, dnia 26. Grudnia.

W wilię Bożego Marodzenia powróciła tu flota neapolitańska, która odwiozła była Cesarzowę Brazylijską do Rio-Janeiro. Ukazanie się jej sprawiło wielki ruch nad brzegiem pod Santa Luzia i nad Molo pomiędzy żonami i krewnemi marynarky, i powiększyło wrzawę wesołe'j uroczystości Bożego Narodzenia. Hrabia Aquila udał się natychmiast po wylądowaniu do swego królewskiego brata, do Caserla. Powrót tej floty uskuteczniony został w 85 dniach, podróż zaś do Brazylii w 65 diiiach. Tylko 2 ludzie utracili życie wciągu całej tej blisko półrocznej wyprawy. Poemat w gminnym dyalekcie neapolilanskim opiewa szczęśliwy powrót floty. Cesarzowa zjednała sobie w Rio-Janeiro powszechną życzliwość i miłość; nie takie wrażenie sprawił dwór brazylijski na Neapolifańczykach. Bal urządzony na okręcie Admiralskim dla Cesarza, nie został przyjęty; nie spełniła się także nadzieja otrzymania wielkich podarunków; rozdano tylko różne ordery. - W powrocie flotę zaskoczył brak żywności, czego zapewne była przyczyną znaczna liczba papug i małp, które tu przywieziono jako ulubione zbytkowe artykuły. W Rio-Janeiro był pobyt drogi i nudny. Król otworzy! dla publiczności park Caserty i nadto kazał w nim wysławić bogato ozdobioną szopkę Bożego Narodzenia, co powszechną sprawiło radość. Na stadach kolei żelaznej od Caserty do Neapolu łączy się familia królewska z passażerami popularnie, a Król na przechadzkach swoich zachęca uprzejmie robotników do szybkiej pracy.

Peru.

Wiadomości z P e ru, otrzymane w Paryżu, dochodzą do dnia 9. Września. Zdaje się, że w tym od natury lak hojnie uposażonym, a

Ib6

przez ręce własnych synów ciągle tak rozdzieranym kraju, panuje nieprzerwanie najokropniejsza anarchia. Ta rzeczpospolita ma teraz aż trzech naczelników, mających pretensye do najwyższej w kraju władzy. Generał Vivanco, będący panem stolicy Peru, tytułuje się Prezesem rzeczypospolitej. Generał Castillo, mający w posiadaniu swojem kraj w okolicy Arica, nadaje sobie tytuł najwyższego Naczelnika narodu. Generał Nieto nareszcie, przebywający w Taina, kazał się nazywać krótko Naczelnikiem. Pomiędzy różne mi miastami nie ma żadnego związku. Dnia 2ó. Sierpnia zaszła bitwa pomiędzy wojskiem rządowem (Generała Vivanco) a siłami bojowemi Generała Nieto. - Wojsko rządowe pierzchnęło, i według wszelkiego prawdopodobieństwa, Generał, który się tytułować każe Prezesem rzeczypospolitej, wkrótce zapewne wszelką utraci władzę. Przy odejściu oslatnich wiadomości, wojska Generała Castillo ciągnęły do Tainy, i zapewne nowa nastąpić musiała bitwa.

Rozmaite wiadomości.

ŻOŁNIERZ, KRÓL i ZEBRArK.

(DżinHe przygody życia Barona N euhof) fCżąg dalszY.) Przybycie walecznego kanonika Orticoniego zapaliło jeszcze bardziej odwagę Korsykanów , gdy im przywiózł wojenne zasoby, które moi ajenci zebrać zdołali. Nanewo więc i z większą jeszcze zaciekłością rozpoczęły się kroki nieprzyjacielskie. Wylęknieni Geuueńezykowie uzbroili z pośpiechem kilka okrętów dla krążenia przy wybrzeżach Korsyki i zabierania wszelkich zasiłków przezemnie nadesłanych. Dumny senat Genueński wyznaczył za moje głowę 2 O O O talarów nagrody. Wkrótce podwojono tę kwotę i rozesłano na wszystkie strony najętych bandytów. Gdy się to dzieje, uchodząc szczęśliwie krążącym okrętom, przybywam tajemnie do Liworuo, układam się z kupcami katalońskimi, aby za wymianę' produktów wyspy Korsyki, zaopatrywali jej mieszkańców w wszelkie potrzeby. Takim, tedy sposobem mieli Korsykanie wszystkiego podostatkiem, podczas gdy Genueńczykowie w oblężeniu po warowniach trzymani, z głodu marli. Zasłoniwszy tym zapobiegiem biednych Korsykanów od niedostatku, sam udałem się do Turcyi, aby się o zamiarach baszy naocznie zawiadomić. Przybywszy na ziemię turecką, zastaję go zajętego uzbrojeniem na wielką stopę przeciw Austryi i Rossyi, których wojska w kraj turecki wtargnąć zagra mogłem. Rakoczy którego odwiedziłem, radził mi, abym się natychmiast z kraju wydalił, jeżeli nie chcę wzbudzić podejrzenia posłów zagranicznych, i na to się narazić, aby sułtan wydał mnie w ręce Genueńczyków, skoro przez to uda mu się zerwać związek mocarstw przeciw niemu sprzymierzonych. Wygnany Xiążę siedmiogrodzkiej ziemi miał słuszność, gdyż cudem prawie tylko uszedłem zabójczym sztyletom morderców, którzy mnie wszędzie ścigali. 'W 20 różnych ubiorach dostałem się przez Turcyę do Niemiec, a przebiegłszy cały teu kraj Z pośpiechem, wstąpiłem na ziemię francuzką, ale zaledwie w Paryżu uściskałem mego krewnego, wyśledzony przez policyę, musiałem dalej uchodzić. Po różnych przygodach dostałem się na granicę Holaudyi, mniemałem, że tu będę bezpiecznym, lecz nienawiść moich wrogów ścigała mnie aż w to ustronie. Poseł Genueński zawiadomił moich wierzycieli o miejscu mego pobytu i przyrzekł im ponieść koszta ich podróży, byleby się tylko do Holaudyi udali. Jakoż na ich żądanie zostałem uwięziony. Wszelako nie traciłem odwagi, i w mojej celi więziennej zawarłem z generalnymi stanami, bardzo korzystny dla tego kraju handel. Stanęła umowa, że tylko Holandya miała wyłączne mieć targowisko na wyspie Korsyce, a jako rękojmię tego układu, oddałem miasto Aleria w jej posiadanie. Pod imieniem trzech żydów kupców, został ten traktat zawarty, na który generalne slaiiv tajemnie zezwalały. Wnet zapłacono moje długi, a nawet 5 milionów dano mi z góry. Zaledwie odzyskałem wolność, gotowałem się do dalszych moich zamiarów; pisałem natychmiast do mojej ubóstwionej, zwierzając jej moje nadzieje i cierpienia, ale pomimo kilkokrotiićj odezwy, żadnej nie otrzymałem odpowiedzi. Juz mniemałem, że znowu o inuie zapomniała i kląłem losom moim, nie domyślając się nawet, że te listy przejmowane były! Kardynał Fleury zawiadomiony o treści moich listów, ofiarował senatowi genueńskiemu swoje pośrednictwo, co natychmiast przyj ęto. W tymże samym czasie przybył Margrabia Boissieux na czele francuskiej dywizyi i ofiarował walecznym Korsykanom pośrednictwo swego Monarchy. Ale mieszkańcy, dalecy od tej myśli, uciekli w góry z przysięgą: że wolą raczej umrzeć nie się poddać Genueńczykom. W wydanym do Króla manifeście oświadczyli naczelnicy korsykańscy w dzikiem przekonauiu o sile swojej: »Jeźli rozkazy Waszej Królewskiej Mości zniewolą nas do poddania się Genueńczykom, wtedy wychylimy za zdrowie Waszej chrześciańskićj Mości ten kielich goryczy, i przed niewolą uciekniemy w ramiona śmierci!'r - Genueńczycy chcieli wejść w układy, ale Korsykanie odrzucili je z pogardą i zaciekłością.

Starano się rozbroić tę waleczną garstkę, lecz.

ta ruszyła w pochód do Bastii, i tam wytrzymała ogień przez 4 godziny śród okrzyków: «Śmierć Genueńczykom! Niech żyje nasz Król Teodor !« Gdy waleczni Korsykanie dawali dowody takiego męstwa, zawiadamiam ich gońcem, ze przybywam z pomocą i zapytuję się: azali pomimo pośrednictwa Francyi zechcą wspierać moje zamiary? W C o r t e postanowili wszyscy uroczystą przysięgę, że poniosą chętnie życie w ofierze dla pomyślności moich zamiarów. Na pozór ustały kroki nieprzyjacielskie ; uradowani Genueńczycy sądzili, że Korsyka pokonana, a Francuzi cieszyli się już naprzód z swoich, tryumfów. Aż w tern nagle zjawiam się w Isola Rossa z dużemi okrętami, zaopatrzonćmi w broń i amuuicyę, a od włości do włości bieży hasło: «Niech żyje Teodor! Niech żyje nasz Król! W obronie jego chcemy poledz śmiercią walecznych!* ŻEBRAK.

Gdy się Margrabia Boissieux o moje'm przybyciu dowiedział, nie mógł się z zadziwienia opamiętać. Właśnie w tej chwili, kiedy mniemał: że się burza ułożyła i Korsyka uspokojona, brzmiało moje imię jako hasło powstania. Nadaremnie groził on walecznym Korsykanom gniewem Króla Francyi; śród okrzyków: «Niech żyje Król Teodor!« cały kraj rzucił się do broni. Nieprzyjaciołom moim chodziło o moje osobę, chcieli mnie przez jakikolwiek sposób dostać w ręce swoje. Trzy francuzkie fregaty, połączone z genuenskiemi galionami, otrzymały rozkaz uderzyć na okręt, na którym się znajdowałem. Jakoż w samej istocie okręt teu zabrano, lecz mnie tam już nie było, również i ładunek był już uprzątnięty. Podwojono załogi po miastach, Genneńczykowie nadesłali spieszno posiłki, i w tymże samym czasie wezwano Francyę o pomoc. Wkrótce miała stanąć przeciw mnie armia do boju; Korsykanie nie tracili ducha i byli gotowi wdać się w lę niebezpieczną walkę. Ale ja widząc, że moja obecność tylko ich stan pogorszy, będąc przekonanym, że nieprzyiaciel wszelkich na moje zgubę chwyci się środków, postanowiłem natychmiast opuścić potajemnie wyspę, aby się znowu na niej w sam dobry czas pojawić. Teraz miałem już przynajmniej tę pewność, źe mogę polegać na przy sobną do działania upatrzyć porę. Gdy się to działo, nie przestawał waleczny Droslh za porozumieniem się naczelników kantonów, uzbrajać górali i przyuczać ich wojskowej sztuki. Oddalając się z wyspy, zapewniłem moich poddanych, ze wkrótce do nich powrócę i że im Królem być nie przestanę. Przybyłem szczęśliwie do Neapolu i udałem się bez zwłoki do konsula holenderskiego. Lecz ajenci francuzcy i genueńscy wypatrzyli moje kryjówkę, zawieziono mię do Gaeta i zamknięto w cytadeli. Moje uwięzienie było dla Genueńczykówokrzykiem zwycięztwa, lecz nie długo trwała ich radość; za wdaniem się angielskiego i holenderskiego konsula, przewieziono mię z więzienia do państw papieskich. Z mojej nieobecności i mojej niewoli korzystając, podał Boissieux nowe układy, klóre Korsykanom zapewniały niezmierne korzyści: zupełną amneslyę, powrót majątków i godności naczelnikom, wyniesienie wielu rodzin do stanu szlacheckiego, sądy złożone z sędziów wybieranych z ludu, nadanie niższemu duchowieństwu prawa do wyższych dostojeństw, zniszczenie cła, opiekę francuzkiego rządu, słowem, nie szczędzono niczego, aby Korsykanów do układów nakłonić. Byli niektórzy, co chęluie na te układy przyzwalali, ale rdzeń narodu i masa ludu odrzucała je z pogardą. Na nowo więc rozpoczęły się nieprzyjacielskie kroki. Jeden batalion opuściwszy Bastyę, zbliżył się do stóp gór, ale żadnego nie spotkał powstańca. Nieprzyjaciele rozkładają się obozem, cisza panuje do koła, aż nagłe pośródjednej nocy na szczytach skał ukazują się ognie, wrzaskliwe trąby powtarzają się z tysiączne m echem. Naczelnik batalionu z obawy bliskiego natarcia Korsykanów , śle o pomoc do Bastyi, lecz goniec zmyliwszy drogę, staje dopiero nazajutrz na oznaczonem miejscu. N atychmiast uderzają we wszystkie bębny do pochodu, Boissieux chociaż chory, staje na czele 2 O O O ludzi i spieszy w po moc zagrożonemu obozowi. Lecz już go nie zastaj e; ze wszech stron otoczeni żołnierze robią odwrót i łączą się z posiłkowym korpusem Generała; wtedy ukazują się Korsykanie na skałach, sypią z po za krzaków na Francuzów i Genueńczyków morderczym ogniem i pędzą nieprzyjaciela aż pod mury miasta. Grenadye' rowie w ucieczce swojej w ciasne wąwozy wtłoczeni, padają bez wszelkiej obrony, i gdyby powstańcy prowadzący do Bastyi most byli zdoby li, cały oddział wojska nieprzyjacielskiego byłby nieochybnie padł trupem. (d. c. n.)

(S pro« to w anie.) W numerze onegdajsiym Gaz.

Polskiej w. x. P. w projekcie do adreasu Izb / deputowanych w jednym paragrafie zamiast »pomysł" miało być » p r z e m y s ł«, a w numerze wczorajszym na pierwsze'} stronie zamiast »padola « - »padołu.«

B. B O s c O szanownemu Publikum ma zaszczyt pokornie do łaskawej wiadomości donieść, tako na swej podróży do Berlina w dniach 26. Stycznia, 28. Stycznia i 30. Stycznia I. bież. trzy przedstawienia magii Egipskiej w teatrze niniejszym miejskim do dania zaszczyt mieć będzie. Bliższe stosunki okażą awisze. Billety w dzień u kasztelana teatru, od6le 'j godziny zaś wieczorem u kassy sprzedawane bfdq Poznań, dnia 21. Stycznia 1844.

Kurs giełdy Ificrlińskićj.

Dnia 22. Stycznia 1844.

Obligi długu skarbowego . .

Prusko - ang. obligi z r. 1830.

Obligi premiów handlu morsko Obligi Marchii Elekt, i Kowćj Obligi miasta Bertiria . . . .

> » Gdańska wT. .

Listy zastawne Pruss. Zachód.

» W. XPoznarisk > » dito » » Pruss. Wschód » »Pomorskie. . .

March. Elek.iN » » Szląskie. . . .

Frydrychsdory. . . . . . . .

Inne monety złote po 5 tal. .

Disconto. . . . . . . . . . . . .

Akcje Drogi żel. Bcrl.-Poczdamskićj Obligi upierw. BerI. - Poczdanis Drogi iel. Magd. - Lipskiej . .

Obligi upierw. Magd. - Lipskie .

Drogi żel. Bcrl.-Anhaltskiej .

Obligi upierw. Berl.-Anhallski Drogi żel. Dyssel.-Elberfeld.

Obligi upierw. Dyssel. - Elberf.

Drogi iel. llcuskii-j . . . . .

Obligi upierw. Retiskie .... Drogi iel. Berlinsko-Frankfort Obligi upierw. BcrI. - Frankforl Drogi ieI. Górno-Szląskicj. .

dito Lit. B.. » - BerI. - Szcz. Lit. A. i B, « · Magdeh. -łlalbrrsl Dr. iel. Wrocl.-Szwidn-Freib

Sto- I 3Ya pr. kurant pa I papie-j gotoprO\ I rami. I wiznąty 1021 4 HII{ - II{ ty MU 3k III 48 , lOn; . {J& 34 . ty - ty lui» II{ wił ty IQH - 13 T ' , - II{ - a 5 174 4 1041 - 185 4 1044 - 145 e 4 104* 5 891 4 - 5 81 4 981 . 5 144' . 4 - 4 118 - 113} - YII{ 4 118] 4 - 101 105*

103» 1011

13JI J1i 4

103{ 103{ 1031 911 m 98 1431 1031 117 1121 )21f 117!

Ceny targowe Dnia 22. Stycznia.

w mieście 1844. r. P O Z K A » I U. od do Tal. sgr fen. Tli, ijt. fen Pszenicy szeiel IIi Zyta dt. a Jęczmienia dt. 26 Owsa dt 17 Tatarki dt. I Grochu . dt I Ziemiaków dt. 9 9 Siana cetnar. 23 24 Słomy kopa 7j 6 15 Masła garniec. 25- 26,

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.01.25 Nr21 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry