Cr
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.03.08 Nr58
Czas czytania: ok. 17 min.Wielkiego I
Xi s U v
PO ZNAY8KIE GO,
N akładem Drukarni Nadwornej W Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannoa?ski.
JW 5 8 .
W Piątek dnia 8. Marca.
1844«
Wiadomości krajowe.
Z B e r l i n a, d. 3. Marca.
N. Pan raczył pod względem towarzystw Gustawa Adolfa wydać następujący rozkaz do Ministra spraw duchowirych: Z żywem zajęciem i prawdziwą rozkoszą spostrzegłem udział, z jakim myśl towarzystwa ku wspieraniu biednych równowierców, tworzącego się pod nazwiskiem zakładu Gustawa Adolfa, w krajach Pruskich przyjętą została.
Do wniosku zagranicznych przewodników tego towarzystwa, abym zwierzchnią opiekę nad nie'm objął, z naturalnego względu na innych Panujących w Niemczech przyczynić się nie mogłem; natomiast mianuję się opiekunem tegoż zakładu w obrębie Monarchii Pruskiej w pewnej nadziei, ze Ewagielicy krajowi nie dadzą się wyprzedzić Ewangielikom reszty Niemiec, i wzniosłej myśli zakładu przez obfite składki większego życia i skuteczuiejszeJ działalności udzielą. Polecając WP au u, abyś Moje objęcie opieki ku wiadomości towarzystw krajowych ogłosił, wzywam Pana zarazem, abyś się do rozwinięcia i pomnożenia tegoż wszelkiemi sposobami przyczyniał, i korzystając z tej sposobności, ożywił we wszystkich Ewangielikach to uczucie, jak wazne'm jest w tej sprawie jednomyślne i spólne działanie. Ku utrzymaniu jedności połączyć się należy z dyrekcyą zakładu w Lipsku, w tea atoli sposób, aby dla wszyst
kich stowarzyszeń Pruskich zupełna samodzielność zachowana była. Będzie więc "WPana staraniem, aby utworzyć niezwłocznie osobne towarzystwo centralne dla całego kraju, jako tez szczegółowe towarzystwa prowineyalue. Cieszę się tą piękną nadzieją, że ku temu dobremu dziełu W s z y s c y się ochoczo połączą do jedno myślnego działania, których chcieć sprowadzić do jedności w pojmowaniu i sposobie nauczania prawd wiary próżnemby było usiłowaniem, i ze żadna z wielu parlyi, Móre w tej chwili w obrębie niemiecko-ewangielickiego kościoła walczą o sławę przymiotu «prawdziwie chrześciańskiego«, nie dopuści na siebie hańby rozsiewania niezgody w przedsięwzięciu, które wyznanie ewangielickie szanować będzie i do tego zdąża celu, aby gminom wszelkich śródków pozbawionym, mianowicie w obcych i odległych krajach podać chojną rękę braterską równowierców naszej ojczyzny. Berlin, dnia 14. Lutego 1844.
(podp.) Fryderyk Wilhelm.
Do Ministra Stanu Eichhorna.« Bozkaz ten, wraz z instrukcyą stosowną, zakomunikował Minister spraw duchownych Naczelnym Prezesom i Generalnym Superintendentom Monarchii. Z dnia 4. Marca.
Zdaje się, że akademicy tutejsi się uwzięli tworzyć uiejaksjś oppozycyję przeciw rządowi bite wilki, zakopane zostały ze skórą.« Z Korrespondencyi Tygodnika Petersburgskiego - »Wiadomo miłośnikom rzeczy krajowych i literatury, iż hrabia Eustachy Tyszkiewicz, światły i gorliwy badacz starożytności Litewskich, autor niemałej wagi dzieła «Rzut oka na źródła archeologii krajowej,« w lecie przeszłego roku odbył uczoną wycieczkę przez Petersburg do Szwecyi i Danii. Podczas bawienia jego w Kopenhadze Królewskie Towarzystwo Starożytności Północnych wezwało hrabię Tyszkiewicza na swego Członka, na posiedzeniu zaś dnia 26. Października 1843. wybór len został ostatecznie zatwierdzony i nasz uczony odebrał już dyplomat za podpisem Jego Król. Wysokości X. Następcy tronu Duńskiego. - Towarzystwo Starożytności Północnych w K o p e n h a d z e znane jest świata uczonemu z sumienności prac swoich, ze światłego ich kierunku i bardzo ważnych odkryć, jakie już dokonało. Wiadomo też jak nie jest rozrzutne m w szafowaniu tytułami swych spółpracowników. Imię hI. Eustachego jest pierwsze imię polskie zapisane w księgę dziejów tego znakomitego stowarzysseuia i godzi się spodziewać, że ten jakkolwiek zasłużony wybór stanie się dla zacnego badacza bodźcem do podwojenia tyle pożytecznych i tyle ogół obchodzących prac jego na niwie starożytności krajowych. «
Francya.
Z Paryża, dn. 28. Lutego.
Rząd wydał deklaracyą mającą służyć do zbicia podań niektórych dzienników o postanowieniu względem spraw wyspy Otaheiti, lubo deklaracyą ta daleko jest ogólniej, ułożona, aniżeli początkowo postanowiono* Dokumente , które P. Guizot ku wyjaśnieniu tej- sprawy złożył, przeglądała już znaczna liczba Deputowanych, a sami nawet członkowie oppozycyi oświadczyli, że rząd według złożonych aktów inaczej postąpić nie mógł- Pomimo to nie obejdzie się bez szumnych, frazesów na jutrzejszych obradach przeciw Ministerstwu. Dzisiaj kont y - nuowała Izba czynności swoje względem pojedynczych artykułów prawa patentowego. Nic tam nie zaszło ważnego. W Izbie Parów odczytywano z porządku dziennego sprawozdania z petycyi, pomiędzy ktore'mi jest leż jedna podana przez jakiegoś Pana Fichel o lepsze obchodzenie dni niedzielnych. Petycyą tę popierać będzie HI. Dubouchage. Marszałek Soult przełożył Izbie Parów wniosek do prawa wzglę
dem rocznej pensyi dla córki Marszalka Hrabiego Drouet d'Erlon. List Królowej Pomareh do Króla Ludwika Filipa brzmi jak następuje: Paosai Otaheiti, dnia 9. Listop. 1843.
Królu! W tych dniach wydarto mi rząd mój, nadwerężono najwyższą moje władzę, Admirał Jego opauował kraj z bronią w ręku, obwiniwszy mię, żem nie dotrzymała ugody zawartej dnia 9. Września 1842. Nie było nigdy zamiarem moim przez przyjęcie zamkniętej korony dla bandery mojej nadwerężać rzeczony traktat i Ciebie, Królu, obrażać. Przekonana jestem, że postępku tego, iż koronę do bandery mojej przybrałam, za występek uważać nie będziesz. Admirał Jego domagał się tylko zmiany małej cząstki, ale gdybym na to była zezwoliła, wtedy naczelnicy najwyższej mojej władzy nie byliby uznawali. Nieznana mi też była żadna część ugody, któraby sposób bandery mojej oznaczyła. Protestuję foraaalnie przeciw surowemu środkowi, którego się chwycił Admirał. Pokładam ufność w Tobie Królu , , i oczekuję mego uwolnienia po Twoim udzielę, Twojej sprawiedliwości i dobroci ku Królowej bez władzy. Prośba moja zamierza do tego, aby Wszechmocny serce Twoje zmiękczył, abyś uznał słuszność mego żądania i powrócił mi panowanie i rząd przodków moich. Niechaj Cię Bóg błogosławi Królu r niechaj rządy Twoje długie i kwitnące będą, to jest prośbą moją. (podp.) Pomareh.
Sprawozdanie Admirała Dupetit- Thouars z d.
3 * Listopada 1843. złożono także w archiwach Izby. Rzadko kiedy rząd z taką zupełnością i gotowością składał Izbie żądane dokumenta. Rada Municypalna w Rheims wyznaczyła bezpłatne miejsce na grób dla zwłok Marszałka HI. dłErlon na tamecznym smętarzu, i 3000 fr.
na koszta obrzędu pogrzebowego; dalej postanowiła Rada jedne ulicę w Rheims nazwać d'Erlon.
Anglia.
Z Londynu, dnia 27. Lutego.
Po zagajeniu d z i s i e j s z e g o posiedzenia Izby Niższej podał P _ Hind ley znowu pierwszemu ministrowi pytanie, azali rząd dalsze urzędowe otrzymał udzielenia względem zajęcia wyspy Otaheity przez francuskiego Admirała DupetitThouars. On (Hindley) czytał w dzisiejszej Times oświadczenie Monitora, że postępowania Admirała swego rząd francuski nie uznaje; radby wiedział, czy depesze urzędowe owo oświadczenie potwierdzają. Sir R. Peel odrzekł: , »Oprócz podania gazety Times nie 0 szych w przedmiocie tym wiadomości. Nie powątpiewam zresztą o prawdziwości owej deklaracyi i tuszę sobie z pewnością, ze - jak to Monitor wyraża - rząd francuski traktatu wrześniowego z I. 1842. trzymać się będzie. Zresztą na przedwczesne pytania w sprawie tej więcej odpowiadać nie będę, ograniczam się na powtórzeniu tego, com raz juz oświadczył, że postępowanie rządu francuskiego zapewne wszelkie wmieszanie się Anglii uczyni niepolrzebnem a naród angielski, który tak żywy bierze udział w losie owych szanownych mężów, missyonarzy tamecznych, zupełnie zostanie zadowolnionym. Polegam we wszystkie m na sprawiedliwości Króla Francuzów i rządu jego, rozumiejąc, że nie czekając dopiero udzieleń ze strony rządu N. Krolowe'j naszej, sami stosowne poczynią postanowienia.« Miasto nasze zostało bardzo rozweselone przez spór między Lordem Brougham i Lordem Campbell przy końcu rozpraw nad Irlandyą w Izbie Parów. Wymyślali sobie nawzajem najobelżywszemi wyrazami, jakie tylko słownik zawierać może. Brougham trząsł się ze złości na zimne obelżywe wymyślania swego dawnego przyjaciela, którego jego znajomi nazywają po prostu grubijaniuem (plain»John) % powodu jego rubaśnych obyczajów. Bylato walka między tygrysem i słoniem. --Z teta wszystkie m nazajutrz byli znowu z sobą staremi przyjaciółmi. Wiadomość udzielona jeograficzuemu towarzystwu królewskiemu w Londynie przez jeduego z jego korrespondentów na wyspie HongKong, potwierdza, że stan zdrowia osady i przebywających tam cudzoziemców, doznał bardzo widocznego polepszenia. - E u r o - p ej c z y k u w i e , przeniósłszy się w środek wyspy, gdzie pod względem zdrowia nie pozostaje nic do życzenia, znajdują się wolni od mirfzmy, która zaraża niziny w skutku stanu rozkładowego roślinności tam nagromadzonej. Głównie tejto przyczynie przypisać należy złośliwe gorączki, które z początku tak były zgubne dla ludności europejskiej. Prócz tej przyczyny przemijającej, wyspa zawiera według 'iegoz'*doniesienia wszelkie warunki do uczynienia zrfrowego pobytu. Po tej ważnej wiadomości o wyspie przeznaczonej do grania tak ważnej roli w przyszłych stosunkach z Chinami, następuje druga niemniej interessująca o obszernej okolicy oblanej rzeką lieiues, a którą winniśmy odkryciu Porucznika Christophere. Ta część Mryki nie była jeszcze zwiedzana przez Europejczyków, którzy takmało byli znani przez mieszkańców, że gdy Christophere wystrzelił w ich obecności z broni, bardzo byli zdziwieni i ucieszeni, z powodu, jak mówili, że to jest wyborny sposób odstraszania małp, których jest bardzo wiele w tym kraju. Okropny przypadek wydarzył się w kopalni węgli pod Landshipping: 58 robotników pra T cowało w jednej z galeryi, które przechodzą pod rzeką, gdy nagle woda wpadła do kopalni z taką gwałtownością, że tylko 18 robotników miało czas uratowania się. * Beszta 40 robotników została zatopiona. Między zatonionemi robotnikami znajduje się wielu ojców familii, któ · rzy pozostawili wdowy i dzieci bez żadnego sposobu utrzymania się. Hiszpania.
Z Paryża, dnia 27. Lutego.
Depeszą telegraficzną z Madrytu z dnia 24.
odebrał rząd francuski wczoraj wiadomość, ii w dniu owym nic jeszcze pewnego nie wiedziano o stanie rzeczy w Abkante i Kartagenie. Bzecz ta sprawia obawę, bo daje czas nieukontentowanym w innych częściach kraju do sporozumienia się. Jest zresztą rzeczą pewną, iż powstanie w Walencyi, Maladze, Kadyxie, lub iune'm wielkieui ntieście, (wyjąwszy Madrytu, Barcelony i Saragossy, gdzie liczne stoją załogi), w obecnym stanie rzeczy wiele złego narobićby mogło, rząd bowiem bynajmniej nie jest w stanie zwrócić znacznej części woj · ska przeciw trzeciemu jakiemu zbuntowanemu punktowi. Bówuoczesne zbuntowanie Alikanty i Karfageny przechodzi już siły wojska hiszpańskiego. W chwili, kiedy Generał Boncali pierwsze z dopiero co wzmiankowanych miast ledwo wystarczającą liczbą wojska oblega, Generałom Koncha i Kordova mala tylko garsztka żołnierzy pozostaje, którą wbrew rozkazom ogólnego rozwiązania gwardyi narodowej, milicyami sąsiednich miejsc powiększać muszą, aby Kartagenę jeżli nie zamknąć zupełnie, przynajmniej lnódz na nią baczne mieć oko. Korrespondencye dzienników ministeryalnych bynajmniej nie zaprzeczają tego, iż właściwe oblężenie Karfageny dopiero po poddaniu się Alikanfy przedsięwzięte być może, ponieważ dotąd brak będzie potrzebnego wojska i dział. Kartagena bronioną jest przes 3000 do 4000 ludzi, którzy na kilka miesięcy zaopatrzeni są w żywności i potrzeby wojenne. Pośrednictwo, którego się chwycili konsulowie Francyi i Anglii, odrzucone'm zostało na teraz przez powstańców w Kartagenie, ponieważ generałowie rządowi wymagali p o d d a n i a SA ę miasta na łaskę. - Konsulowie obudwóch dali się do Murcyi, co jest uderzającem, szczególniej jeźli toj porównać zechcein z postępowaniem i wzięciem się obcych konsulów w Barcelonie w czasie niespokojności w stolicy kata10ńskiej. W Alikante nieporządek i zamieszanie, według doniesień dzienników umiarkowanych do tego miało dojść stopnia, iz wkrótce poddania się miasta spodziewać się można. N a - czelnik i sprawca powstania, Bonet, nie jest bezpiecznym w Alikancie, dla tego przebywa powiększaj części za obrębem cytadeli. Junta rewolucyjna rozwiązała się, a liczba zbrojnych obrońców miasta wynosi do 1000 ludzi. Wyspa fabarca, dostała się dn. 15. w ręce Kapitana okrętu Pin gon, który dowodzi eskadrą blokady. - Na pierwsze wystrzały armatnie Kapitana Pingon, odpowiedział gubernator cytadelli znajdującej się na Tabarca wytknięciem białej chorągwi. Kapitau Pingon zabrawszy wyspę, zganił gubernatorowi mocno, ii pozwolił wciągnąć się do udziału w powstaniu. Szef polityczny, P. Cernti, i Gen.Gubernator Alicanly, Pan Lasala, znajdują się dotąd pod strażą powstańców. Jak się dorozumiewać można, rząd, aby odwrócić niebezpieczeństwo grożące jego naczelnikom, kazał aresztować Panią Bone, która mieszkała w Teruel podając za przyczynę znalezione u niej podejrzliwe listy jej męża. System odwetu w zamieszkach obywatelskich hiszpańskich od wielu lat tak wielką grał rolę, ii bynajmniej dziwić się nie trze ba, ii i rząd nawet systemem podobnym odgraża. Potwierdza się wiadomość, ii władze w Maladze zabrały summę 10000 piastrów, które się znajdowały na parostatku francuskim »Phenix« w Kadyxie, a przeznaczone były do Kartageny. Protestacya kapitana parostatku tego, i wstawienie się kpnsula francuskiego były uadaremnemi, władze owszem miejscowe obstawały przy te'm, ii obecny stan Kartageny jest dostatecznym dowodem, aby uznać przeznaczenie summ owych za podejrzane, i aby one zabrać dla tego. Portugalia.
Z Lisb ony, dnia 13, Lutego.
Jeszcze pod d. 7.b.m. zostały Kortezy ai do d. 20. b. m. odroczone. * Obszerny zakład do fabrykacyi falszyweJ monety, został wyśledzony w Arada, blisko Oporto. 60 osób, opatrzonych we wszelkie narzędzia, ciągle zajmowało się tym zbrodniczym i niebezpiecznym przemysłem, a nadewszystko naśladowaniem monet portugalskich i dolarów hiszpańskich. Kilka znaczniejszych osób jest skompromitowanych. Inny warsztat tegoż rodzaju odkryto w Villa-Hova, podobnież w pobliżu Oporto, gdzie zajmowano się fabrykacyą fałszywych biletów banku Brazylijskiego, na summy tak ogromne, że o mało bank w Marankam z tego powodu nie zbankrutował. Niedawno jeszcze zabrano w Rio-Janeiro skrzynię ołowianą, pełną takich biletów. Kilku Portugalczyków, mieszkających w Brazylii, miało udział w te'm fałszerstwie.
A U S t r y a.
Z Preszburga, d. 26. Lutego.
Professor li t e r a t ury słowiańskiej przy tutejszej protestanckiej akademii, P. L. S t u r , od kilku tygodni w urzędowaniu swem zasuspendowany został. Jego ultramadziarscy przeciwnicy obwiniają go o Wszechsłowiariszczyznę i pytaniem, czy mu jeszcze kiedykolwiek pozwolą wstąpić na tę w krajach węgierskich jedyną w swym rodzaju katedrę. A przecież wszelkie usiłowania tego młodego genialnego męża do tego tylko zmierzały, aby narodowe własności Słowaków bezwzględnie na cele polityczne, pielęgnować, zaniedbana, ich literaturę uowem natchnąć życiem i samowiedzę starosławiańską o tyle obudzić, o ile się to z przywiązaniem do stosunków krajowych pogodzie daje. Nieprawnych zamiarów Słowianom nikt nie dowiedzie. Wszystko ogranicza się w tej mierze na niedorzecznych bredniach. Stronnictwo Ultramadziarskie nie myśli jednak katedry Pana S tur opróżnioną zostawić, obawiając się w tym razie reakcji; chciałoby więc niedołęźnem jakim i niezdatuem indiwiduum posadę tę niejako zapchać, aby tym sposobem katedrę sławiańską wszelkiego pozbawić wpływu i znaczenia. Tuszą więc sobie, ie się może Panu S tur uda wyrobić sobie zam'ie» rzoną koncessyę do wydawania czasopisma słowackiego, ponieważ rząd węghfrski przesadzeni nych, śmiesznych zdań Ultramadziarów nie po- " dzieła: · Zabiegi jezuickie tak nazwanego »Ojca różańcowego« nawet w Izbie Stanów przedmio- ;' tern rozpraw się stały. Fanatyk len często nocną porą boso od jednej Męki boskiej do 'drugiej się udawał. Naieszcic rozniosła się pogłoska* o świętym krwią się pocącym, mającym koronę cierniową na głowie. Gdy rzeczy tej bliżej dochodzono, korona owa niczem więcej nie była, jak tylko girlandą krwią pobrjnganą. Cudotwórcę z miasta wydalouo.
Z Poznania. - Pisma czasowego Rok regularnie poczytami o pięciu arkuszach w dzień ostatni każdego miesiąca wychodzącego, na r1844. wyszły 2 poszyty i zawierają: I. O miłości ojczyzny przez Dr. Libelta; - Sprawozdanie z piśmienności polskiej w ciągu 1842. r. przez D. - Poszyt II.: Hoene Wroński, czyli Messyanizm Polsko-francuski pr. Bronisł. Trentowskiego. O miłości ojczyzny, przez Libelta (dokończ.). Wyjątek z listu p. W. M.
»Dziennika Domowego« wyszedł Nr. 5. i zawiera: Artykuł wstępny (obrona Xi<;stwa naszego przeciw tym, którzy twierdzą, że w niem nic ważnego- się nie dzieje.) - Z notatek waryata (dok.). - Miłość własna i poświęcenie. - Literatura. - Mody i Objaśnienie ryciny.
(Z Ti/gA Peterab.J
CZARNE @DKf.
Powieść Pantofla, ogłoszona pr%e% Eleonorę Sztyrmer.
. wenn wir fetbft * a * 2 Bun* «6«rfte, ton oem nut II{Ę umgeben, łr"'fealb nid)t mciit fo ntnttcn woUtn, »eil Wir ttner Seit)e Dn <£tjatinun$tn bit Atgrt Uv aIIĘm 2&ieetrtel)t abfletauert fcaoen, fo Ęu horjJ oft 01»<1> jenep SttU tin <l>&arroIIllII, l a * ilU' untete Alug$e«* i» 6<l>arrceJI ntrtd)t. . . .
jooffman». - »$>it (ilijdttt.« s ? o III . \ 1 II m. Ziibawny człowiek, i mój serdeczny przyjaciel ! tylko trzy razy w tygodniu drwi ze mnie. Niech mn Pan Bóg da zdrowie ! Stara komedya o przYjaźni.
Pierwsze- kilka tygodni po przyjeździe do Warszawy nie miałem, ani jednej wolneJ chwili.
Konieczność i rozkazy odebrane od żony na wyjeździe" zrobiły mię bardzo czynnym człowiekiem. Cały dzień biegałem, za sprawunkami do magazynów i sklepów, miewałem narady z prawnikami, z bohaterską cierpliwością nudziłem się w trybunale, i wieczorem-, na dobitkę, z rzadkim w mojem życia animuszem, kłóciłem się z pełnomocnymi faktorem, moim, Lejba" który zbyt akuratnie mnie oszukiwał.
Borukając się dłużej z tym żydem" byłbym się może na nim zaprawił, porzucił pantetlostwoi został mężem tęgiego charakteru; ale załatwiwszy interessa predzej niż się można było-spodziewać, pożegnałem faktora, i zahartowanie' .wego serca zostawiłem pomyślniejszym okolicznościom. Tymczasem odwiedziłem kilka dawnych znajomych, i ci dobrzy ludzie jak za-? częli mi przypominać stare dzieje, tak nareszcie rzekłem sobie: »Czy uważasz P. Wincenty, że tyle osób ezczerze cieszy się z tego, żeś tak starannie zakonserwował w swojej istotce pierwiastek pantoflostwa? jeżeli go na nieszczęście stracisz, pożegnaj się razem i tą żywą sympatyą, którą ci dziś okazują! daj pokój! zostań już do końca takim, jakim miałeś honor być dotąd.«- I zostałem sobie Pantoflem. Korzystając z pięknej jesiennej pory, poświęcałem większą część dnia na przechadzki za miastem, gdzie wszystko przypominało mi upłynioną młodość. Myśli, uczucia, radość i smutki tego czasu wybiegały na moje spo« tkanie z każdego drzewa, z każdego pagórka, z każdego kamienia, który czas rozłąki przedrzemał na miejscu. Rój pamiątek w cudownych postaciach, jakby cienie drogich osób wywołane z mogił, otaczał mnie dokoła i słodził chwile samotnych spacerów. Smutno mi było, kiedy wieczorem trzeba było myśleć o odwrocie; a potem, jak tylko przejdę rogatkę a znów stąpię na bruk miejski, wraz mnie zły humor napada i dziwaczne myśli snują się po głowie. Takim sposobem, raz pod wieczór noga za nogą wędrowałem do domu na herbatę, nie zwracając żadnej uwagi na przechodzących i nie 'patrząc dalej jak na koniec nosa.. Umysł mój był właśnie zajęty rozstrzygnieniem ważnej kwestyi. - Jakim to sposobem człowiek sam z sobą rozmawia, dysputuje, kłóci się nawet wyraźnie!".. mówiłem sobie. Wszakci dła takiej, operacyi trzeba koniecznie dwóch osób; trzeba żeby jedna pytała, a druga dawała odpowiedzi, jedna coś twierdziła, a druga to coś zbijała; trzeba nareszcie żeby te osoby były bardzo przeciwnych z sobą usposobień, kiedy się nawet po grubijańsku kłócić mogą; kiedy się tak nieraz s warzą, że gdyby się dorwały do kijów, toby się wszczęła zacięta między niemi walk». '!..... Jakimże dziwnym sposobem cały ten process wypełnia, jedna, persona?. Byłbym może rozwiązał nakeniec to psychologiczne zagadnienie, ale przed samem Ratuszem ktoś mnie- nagle porwał z tylu za ręce i nachyliwszy się do mojego ucha, krzyknął nieliłości - wie głośno: -»Aha! signor Pautoflino! Pantoflinetto! przecie mi się udało złapać Waszmościa! jakżesię miewasz mój przyjacielu? zkąd idziesz? dokąd dybiesz?
Po- głosie poznałem natychmiast, że to był mój szkolny kolega Marceli, i, ochłonąwszy nieco od przestrachu, powiedziałem mu naprzód bardzo dyplomatycznie, że postępowa piecznej choroby, a potem wszystko com wiedział o mojem wyjściu z domu i zamiarze wrócenia na herbatę. - Aj! aj! mój najmilszy dobrodzieju, rzecze mi Marceli z dziwnym uśmiechem, Acpau widzę tak stanowczo rozporządzasz swoją personą, jak gdybyś był najstarszym jej naczelnikiem, Zabawny człowiek! pomyślałem sobie, juzci wrócić na kwaterę, napić się herbaty i usnąć, zupełnie odeinnie zależy: zona została na wsi. Jakież to mi zagadki prawisz? wybąknąłein nieśmiało i jąkając się cokolwiek; a któż się ma opiekować moją osobą, kiedy nie ja sam? któż to będzie moim guwernerem? - Ja dobrodzieju, jeżeli pozwolisz, odpowiedział Marceli, zdjął kapelusz i nizko się ukłonił. - No, no, dość tych żartów. W innym czasie będę ci służył, a teraz idę sobie do domu. . - H e, h e, he! bardzo przepraszam, mój szanowny przyjacielu, o! nieskończenie przepraszam! teraz sobie tylko stoisz na bruku, potem pójdziesz ze mną, ot, tu do Ratusza, gdzie właśnie w tej chwili odbywa się licytacya i za tanie pieniądze może kupisz jaką drobnostkę dla żony; a po licytacyi, co najdalej za godzinę się skończy, powędrujemy do mnie na kawalerski wieczorek, i tam hurtem zobaczysz wspólnyeh naszych znajomych, którychbyś w parę tygodni pojedynczo nie odwiedził. - A, a istotnie, wcale niezła twoja propozveva! Na ten raz chętnie zrzekam się wolnej woli i oddaję się w twoje rozporządzenie. - Widzisz laskawco! jak to niepewne losy człowieka w tern bieduem życiu. Żeby cię twoje filozoficzne przekonanie o swobodzie woli, dziesięć razy takim sposobem zawiodło, łobyś może uwierzył w Fatum. - O, nie! tylkoby mi się zdało, że powróciłem na wieśbICqrTACYA. Bywają dziwne malowidła; jak spojrzysz, wyraziło ci siu zdaje, ze kłos żywego człowieka dla łw ojej satysfakcy i powiesił na ścianie! Ale bądź w takim razie oslróżuy, bo to nie płótno pomazane olejem. Magia mysttea.
Sprzedawano z młotka ostatki jakiejś ruchomości. Sała była już prawie pusta. Mała liczba pozostałych osób rozkupywała drobiazgi za bezcen, bo jeśli kto tyłko pokazał chęć nabycia jakiego przedmiotu, nikt z obecnych mu nie przeszkadzał. Popatrzywszy czas niejaki, zacząłem myśleć o odwrocie, i juzem chciał sięnaradzić w tym względzie z Marcelim, kiedy przy kratkach licytacyjnych scena się nieco ożywiła. Stał tam człowiek podeszłego wieku, poważnej postaci, ubrany w granatowej węgierce, i niecierpliwie o coś prosił u« rzędnika muuicypalnego, a ten mu odpowiadał obojętnie, że przedmioty przeznaczone na sprzedaż, spisane są na liście i wedle prawa, po kolei będą publiczności przedstawione. - Człowiek w węgierce kilka razy powtarzał swoją prośbę i zawsze tę samą odbierał odpowiedź. - Nareszcie rzekł błagającym głosem: »Łaskawy Panie! sam widzisz, że oprócz mnie nikt tego zapewne nie kupi, a choćby i chciał kupić, toć wszystko jedno, czy prędzej czy później rzecz będzie pokazana, inni e zaś zrobisz Pan wielką przysługę, bo wcześniej będę mógł wyjechać z miasta. Konie moje parę godzin już stoją przed Ratuszem, chciałbym natychmiast puścić się w drogę.« - Urzędnik nie dał się zmiękczyć i tym argumentem, (d. c. n.)
W księgami JKMpan5lMeaO W Poznaniu wyszły: Pamiętniki o Samuelu źfJio1 'OWMkiim zebrane z-współczesnych dzieł i rękopismów biblioteki Kórnickiej przez L. S. Cena 22J sgr.
O B WIESZCZENIE! Podaje się do wiadomości publicznej, jako Gottfryd Weidn«r gospodarz w Cichejgórze pow. Bukowskiego, przez wyrok lszej instanryi 2 dnia dzisiejszego uznany został za marnotrawcę, i że mu zalćm nadal żadna wierzytelność nie powinna być daną. w Poznaniu dnia 21. Lutego 1844. Król. Sąd Nadziem iański; Wydziału T' OBWIESZCZENIE.
Ogród do szkoły pod Nr. 1. należący, przy ulicy Szkolnej położony, na czas od L Kwietnia I. b. aż do 1. Kwietnia 1845., dnia 13. m b o godzinie l i t ej w sali posiedzeń magistratualnych ma być w dzierżawę puszczony. Warunki w Hegistraturze naszej mogą być przejrzane. P o znań, dnia 4. "Marca 1844.
Magistrat.
OBWIESZCZENIE.
Z dniem 1. Kwietnia I. b. nastąpi zwyczajna zamiana inkwaterunku garnizonu tutejszego, "wzywamy przeto właścicieli domów, inkwaterunek swój wynająć chcących, ażeby najpóźniej do 20. Marca r. b. urzędowi kwaterniczemu douieśli, gdzie lub u kogo takowy pomieścić pragną. Właściciele zaś domów, którzy inkwateruiick swój JUK wynajęli, JIT oznaczonym czasie donieść obowiązani: czy żołnierze w tern samem pozostaną miejscu lub tei gdzie waniu biletów stosowną w tym względzie powziąć wiadomość. - Nieprzyjemność, jakaby 2 uchybienia przeciwko zaleceniu te'mu powstać mogła, każdy sam sobie przypisać winien będzie. Przy zmianie inkwaterunku w dniu 1. KwietnW f: i9: {ijg W6tP&tJkwater jest następująca: Q C "O O W * *fc &. g a.sr«< S' CD !. It* £ M..-l CU N » N - £=" 4 o' . o B. o cv.,2 o g. £, s C LJ S . OB <<5 c ij-, C s B * ET. , SI . 0-- .
, «. .
Starsi rakietnicy, chirurgowie, « * > łO łO « A M O . ,,:ach tinist.r,zo wi.e, , pisarze blorowl, feldweblowie. Rakietnicy, pisa- o.
rze półkowi i ba- H, ce I M I bl H M H 1 VI ali«?nowi, chorą-_ zowie. 2: ) ,14 IOJ I Oi 10 - 10 10 w - Poiloffiicerowie. o
CCI
I M I I W O I I M O Muzykanci.
ce Cice tb. M s M O ffii - O ! v i» a
Bombardyery .
Prości.
I Ice
Konie.
ce M (E IB M M M Co wynosi na prot 1 * OS* M M w eT ce co cc o stych zamieniwszy. JJ: »cc -re>-l»-ce«lp- blCV 60 feldfebli, licząc po 4 ludzi na jednego feldfebla,. . . . . . . . . . . . . . . .240 ludzi, 8chorążych, licząc po 3 ludzi itd. 24 « 210 podofńcerów, licz. po 2 ludzi itd. 420 « 37 muzykantów, licz. po 2 ludzi itd. 74 « 48 bombardyerów, lic. po 1 człowieku 48 « 935 prostych, ««« 935« 43 koni, ««« 43« Summa . 17841udzi.
Poznań, dnia 4. Marca 1844 .' .# Magistrat.
Liwa na południowej stronie ulicy Fryderykowskiej pod Nrem 28.
w pobliżu placu Wilhelmoskiego , gmachu Ziemstwa i domu pocztowego, a zatem w najB . ekniejszej okolicy miasta Poznania, przy so. e położone place do zabudowania, kaźden po 60 stóp frontu i 120 stóp w głąb, są niebawnie do sprzedania. N ależący do nich ogród przerzyna kanał młyński, do płukania bielizny i do innych celów ufytym być mogący.
Osoby mające chęć nabycia i budowania niechaj raczą ten korzystnie położony grunt obejrzeć i z podpisany, m właścicielem wejść w układy. T. Żychlinski, introligator. Folwark wieczysto-dzierżawny Kalisza n y w dobrym gruncie blisko Wągrowca położony, 3315 mórg rozległości, a w tej 593 mórg łąk i 1294 mórg wody obejmujący, jest z wolnej ręki do sprzedania. Wielka aukeya wina Szampańskiego. Na rachunek domu handlowego w Epernay, we wtorek dnia 12. Marca zrana od godziny 10tej sprzedawać będę w sklepie składowym (pakhofu) pod gmachem Król. Rejencyi znaczną ilość najlepszego musującego szampana w kistach, zawierających 25, 50 i 100 butelek, najwięcej dającemu za gotową zaraz zapłatę grubą monetą. An s c h li t z, Kapitan i Król. Aukcyonator.
u; bIa miłośników kwiatów. a£ Mb Z zbioru prawdziwych Holenderskich ag U; w 100 gatunkach i kolorach znajdujących U; II się Ranunkli dostać można 100 sztuk · & wrumłu po złotych polskich 8. u Buruii- A * sfrza Neugebauer w Murowanej NQ W Goślinie pod Poznaniem. IlJ
Kurs giełdy II er liii ski ej .
Dnia 5. Marca 1844.
1\ .
Obligi długu skarbowego Prusko-ang. obligi z r. 1830.
Obligi premiów handlu morsk.
Obligi Marchii Elekt, i N owej Obligi miasta Berlina » » Gdańska w T. .
Listy zastawne Pruss. Zachód.
· »W .XPoznaiisk.
» » dito » » Pruss. Wschód.
» »Pomorskie. . .
March. Elek.iN.
» » Szląskie. . . .
Frydrychsdory .
Inne monety złote po 5 tal.
Disconto.
A K e j e Drogi żel. Beri.-Poczdamskiej Obligi upierw. Berl.-Poczdams.
Drogi iel. Magd.-Lipskiej . .
Obligi upierw. Magd.-Lipskie .
Drogi żel. Bcrl.-Anhaltskiej .
Obligi upierw. BerI. -Anhaltskie Drogi żel. Dyssel. Elberfeld.
Obligi upierw. Dyssel.-Elberf.
Drogi żel. Reńskiej Obligi upierw. Reuskie .... » od rządu garantowane.
Drogi żel. Berlinsko-Frankfort.
Obligi upierw. Beri. - Frankfort.
Drogi żel. Ctórno-Szląskićj. .
» > dUo L R.
» »Berl.-Szcz. Lit. A. i B, « > Magdeb. - Halberst.
Dr. iel,Wroci,-Szwidn.- Freib,
Sto- I Ka u r. kurant pa I papie-l gotoprC. I rami. \ wizną. 4 -S WIJ 9 1m 10 h 48 10 1054 1001 103 101} WIJ III{ 13A lIf
I3T'I II{ 4
16I{
103* 194 103} 155! 1031 5 4 100 5 4 991 1.( 99* 5 153.1 4 104* 4 153i 103£ 123* 117 129 119*
120i
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.03.08 Nr58 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.