GAZETA
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.03.14 Nr63
Czas czytania: ok. 20 min."\Vielkiego Xi C;; si vvap O Z N A N S K G O.
Nakładem Drukarni Nadwornej W Dekera i Spółki. - Redaktor: A. IVannoteski.
« JI # 6 3 .
W Czwartek dnia 14. Marca.
1844»
Wiadomości zagranIczne.
Polska.
z War s z a w y, dnia 8 . Marca. N. Pan w skutku przedstawienia J O. Księcia Namiestnika Królestwa, Najmiłościwiej udzielić raczył znajdującemu się we Francyi wychodźcowi polskiemu, Konstantemu Uszyńskiemu, Swe Monarsze przebaczenie, z dozwoleniem powrotu do Królestwa na łono familii. Bank Polski. Podaje do publicznej wiadomości, że w duiu 26. Lutego (9. Marca) r. b. zaczynając od godz. 10. z rana, odbędzie się w banku Polskim, wobec Kommissyi umorzenia długu krajowego i delegowanych z Kommissyi rządowej przychodów i skarbu, publi czue włożenie do koła numerów obligów skarbowych lszej, 2giej i 3ciej seryi, które z powodu wyższego nad imienną wartość kursu w upłynionem półroczu, na giełdzie wykupione być nie mogły i przez losowanie umorzone zostaną. Samo zaś losowanie z powodu przypadającej w d. 27. Lutego (10. Marca) niedzieli, odbędzie się w dn. 28. (l i .) t. ni., także poczynając od godz. 10. zrana. - Prezes, Radca Tajny, J. Tymowski. - Naczelnik Kancellaryi, Łubkowski. Dnia 16. z. m. w Gub. Sandomierskiej we wsi Machorach, przeniósł się do wieczności ś. p. W. Kazimierz Wiktor z Jasionki Rawicz Jasieński, b. Podczaszyc, plenipotent tamecznych dóbr Machoroskich, b. Major, syn Leona i Maryanny z W odzińsko Osolińskich, J asieńskich, Podczaszych Ziemi Liwskie'j, właścicieli dóbr Zelków w Gub. Podlaskiej położonych, pozostawiwszy żonę W. Małgorzatę z Ziclonków, wraz z 3ma już dorosłemi synami z innych żon spiodzonemi.
F r a fi c y a.
Z Paryża, dnia 4. Marca.
N a dzisiejszein posiedzeniu I z b y P ar ó w wzięto pod rozwagę przyje'y już przez Izbę, deputowanych wniosek do prawa względem ostatecznej konkluzyi rachunków z roku 1841. Markiz d'Audifret robił różne uwagi nad stanem finansów, wykazując, że dług niestały, wraz z kredytem przyzwolonym na koleje żelazne, wynosić będzie dnia 2 1. Stycznia 1845 roku około 650 milionów Iran. Nie widział jednak w te'} suminie nic niebezpiecznego, gdyż dochody mąją się powiększyć tak dalece, że przyjdzie zapewne do równowagi. Mówił potem o podatkach pośrednich i chwalił ostatnie prawo cukrowe. Uważał to za korzyść Francyi w porównaniu z Anglią, że we Francyi podatki pośrednie wynoszą tylko 300 milionów, bezpośrednie zaś 600 milionów, a w Anglii podatki pośrednie do 800 milionów franków dochodzą. Markiz B o i s s y uskarżał się na niedostateczną kontrolę w wydziale marynarki, jako też nadużycia prawa rewizyjnego ze strony to w ręku, iż marynarka francuska o wiele jest niższa od angielskiej. Zwrócił na to uwagę Izby, że Anglia wzmacnia silę zbrojną lak lądową jak i morską, z czego wnosić można, że Anglia nie jest tak bardzo pewna pokoju. l 'adził więc ministerstwu, aby dało baczności na wszystkie kroki kraju tego sprzymierzonego, a mianowicie na zajścia w Irlandyi. U żalał się nareszcie mówca na postępek z Admirałem Dupetit- Thouars, wynurzając swoje przekonanie, że ministeryum dla tego tylko okupacyi jego nie uznało, że się nie czuło dość rnocnem do jej popierania. - M i n i s t e r m a r y n ark i odpowiedział, że w postanowieniu swojem dało się tylko ministeryum powodować uczuciu sprawiedliwości i honoru, jako też potrzebie utrzymania ścisłej karności w marynarce. Co do prawa rewizyjnego, w którym to względzie przeszły mówca odwoływał się mianowicie do przypadku, który dnia 16. Listopada r. p. spotkał był Kapitana llitie, dowódzcę okrętu handlowego, tudzież do innego zdarzenia z miesiąca Maja, odpowiedział minister, że okręty kupieckie wyraźny otrzymały rozkaz, aby rządowi z każdego przeglądu ścisły zdawały rap ort, że jest przeto w stanie dać Izbie pod tym względem zupełne objaśnienia. Zdanie Markiza, jakoby Prancya co do liczby i siły statków parowych niżej stalą od Anglii, mienił Admirał Ma c ka u być bardzo mylnem, przypominając, że oppozycya w Anglii ze swej strony przeciwne zanosi skargi. Rząd francuski uczynił dla tej gałęzi służby bardzo wiele, a »v budżecie marynarki znajduje się kredyt z 30,500,000 franków na wybudowanie okrętów parowych w następnych dziesięciu latach. Ponieważ wielu członków przychylało się do zdania Markiza Boissy, przeto kwestyą tę do następującego odłożono wieczora. N a posiedzeniu I z b y d e p u t o w a n y c h dn.
4. MarcaprzełożyłMinister finan s ów wniosek do prawa względem konkluzji rachunków z r. 1842. Potem wstąpił na mónnicę Minister spraw wewnętrznych, i rozwijał Izbie powody do wniosku, jaki podał o tajne fundusze. Treścią mowy jego-było: »Panowie, rzek] P.
D u c h a t e l, na rozkaz Króla prosimy Was o kredyt suplementarciy znany pod nazwiskiem tajnych funduszów. W przeszło-rocznem objaśnieniu powodów powiedzieliśmy, że summa l miliona na potrzeby tej służby nie wystarczy, a doświadczenie stwierdziło nasze zdanie. Chociaż kraj jest spokojny, to jednak namiętności stronnictw nie wygasły, a nieprzewidziany jakiśprzypadek często je podnieca. Obowiązkiem jest policy i czuwać i zapobiegać; zachowując spokojność spóleczeriską, samym stronnictwom wyświadcza przysługę, odwodząc je od smutnych obłąkań. Bez środków zas osłabłaby ona całkiem, a rząd tej broni pozbawiony, niemógłby zbyt ciężkiej odpowiedzialności brać na siebie. Zbyteczną byłoby rzeczą mówić o moralnym stanie naro d u; znacie go Panowie równie dobrze, jak i ja. Większość narodu pragnie zachować rząd z r. 1830., którego mądrość i dzielność każdy ocenić potrafi. Pomimo to nie zrzekły się jeszcze fakcye nadziei i projektów swoich. Rząd nie boi się wprawdzie ich zamachów, ale nie może ich sobie lekce ważyć: musi on być w każdym czasie gotów do ich zniweczenia. N a ten cel domagam się kredytu jednego miliona dla tajnej policyi. Idzie tu o uchwalę mającą być dowodem zaufania w ministerstwie, i mamy nadzieję, że mu go Panowie nie odmówicie. Żądamy od Was środka mającego zadosyć uczynić potrzebom służby publicznej, przekonani, że środki te koniecznie są potrzebno, ale zarazem wiedząc, że uchwała ta uważaną być może równie za uchwałę zaufania, jak za uchwalę konieczności.«
Obadwa te wnioski do prawa przekazano biórom do roztrząśnienia, po cze'm rozpoczęły się znów przerwane obrady nad prawem patentowem. Obrady te nie Zawierały nic ciekawego, ledwo też zwabiły dostateczną liczbę deputowanych. - Pomiędzy inne mi przyjęto także nowe postanowienie na korzyść okolic miejskich. Dotychczas opłacali ci, co w obrębie klucza miejskiego patent jakiś posiadali, podatek patentowy, według ogólnej liczby mieszkańców miejskich i wiejskich. Ponieważ jednak kupiec uiemieszknjący w samem wielkiem mieście nie ma tych samych korzyści, co kupcy tamże osiedli, postanowiono przeto w nowe'm prawie, aby w tych komunach miejskich, których ogólna liczba mieszkańców 5 O O O lub więcej wynosi, wszy«cy patent opłacający składali stały podatek wedle taryfy dotyczącej się ludności wiejskich. P .oz bierauo potem postanowienia tyczące się podatków stosunkowych, a wniosek do prawa rozporządza, aby podatek stosunkowy oznaczany był według wartości lokalów. Z dnia 5. Marca, Gazety ministeryalne żadnej zgoła nie zwracają uwagi na rozsianą wczoraj pogłoskę, jakoby w załodze pnryskiej spisek odkryć miano. K o n s ty tur. o n is t a dzisiejszy twierdzy, że pewne odebrał doniesienia, z których się pokazuje, że N a t i o n a l o eprawie tej bardzo piętnastu żołnierzy (wyraża K o n s t y t u c Y o - n i s ta) z powodu obwinienia, jakoby do tajnych towarzystw politycznych należeli, atestowano, ale między ujętymi nie ma ani jednego oficera. Rozpoczęto w sprawie tej urzędowe śledztwo.« · - - Rząd odebrał wczoraj doniesienie, że PP. Larcy, Beryer, Książę Valmy i Blin de Bourdon w Cette, Marsylii, Tuluzie i Doullens powtórnie deputowanymi obrani zostali. W Celle liczba głosujących wynosiła 79 3, konieczna większość" więc 397, właśnie tyle głosów miał za sobą P. Larcy» P. Blin de Bourdon w Doullens z pomidzy 299 głosów, 146 pozyskał, podczas kiedy jego współzawodnik, P. Delapalme, miał ich tylko 130. - Ten powtórny wybór deputowanych legitymistycznych dotkliwym jest ciosem dla rządu. Messager pociesza się twierdzeniem, że P P. de Larcy i Blin de Bourdon szczuplejszą większością, aniżeli ostatnią rażą, obrani zostali. Ale znakomita większość" z jaką w Marsylii P. Berryera mianowano, zwraca uwagę; Pan Berryer albowiem, który zwykle Jedwo 50 głosów miwal za sobą, obecnie 85 głosów większości w tym właśnie pozyskał dystrykcie obiorczyui, gdzierząd największej dokładał usilności, aby go z pola wyparować.
Już od kilku dni krążą wieści o spisku, odkrytym przez rząd, który kilka pułków załogi tutejszej uknuć miało. Dwie radykalne gazety. Reforme i National, wzmiankują o tej sprawie dodając, że na rozkaz plackomeudauta General - Porucznika Tiburce Sebastian» w jednym pułku wielu żołnierzy aresztowano, że nawet jeden Pułkownik i podpułkownik w spisku mają by«! uwikłani. Do tych nowiu dołączam tu jeszcze następujące, chociaż za autentyczność ich ręczyć nie mogę. Wspomniane a» resztowania zajść miały w koszarach na Rue Popincourt na przedmieściu S1. Antoine; liczba uwięzionych podoficerów i żołnierzy wynosić ma przeszło 3 O, nawet geRerał jeden dyinissyonowany, należący do stronnictwa legitymistów, ma być skompromitowany; cały zaś spisek ma dążność legitymistowską. - Władza zachowuje w tej mierze dotychczas najgłębsze milczenie; ciekawość powszechna, jak się ta rzecz wyjaśni. Od wczoraj o niczem nie- mówią jak o odkryciu wojskowego sprzysiężenia się w garnizonie paryskim. Dzienniki wojskowe aui słowa nie wspominają o pogłosce tej, o którejwczoraj wiele dzienników porannych donosiło. Starałem się w tym względzie bliższych zasięgnąć wiadomości, któreby świadczyły o utworzeniu się jakiegoś spisku Bonapartystów, którego punktem środkowym jest Książę Ludwik Napoleon. Chociaż w więzieniu w Ram, udało się wszakże Księciu temu być w ciągłej korrespondencyi z tutejszym komitetem bonapartystycznym. Komitet ten był utworzony przed trzema laty, w celu jak mówiono, by w dniu śmierci i pogrzebu Napoleona (5. Maja i 15. Grudnia) kazać czytać msze święte w kościołach farnych paryskich. Tajemnym zaś celem było zbieranie dobrowolnych składek przez; stronników z czasów Cesarstwa, by za nie przygotować Podoficerów teraźniejszej armii dla sprawy Księcia Ludwika Napoleona. Ze zaś przy śmłeszuem wylądowaniu Księcia w Boulogne, Bonaparlyści się przekonali, iż bynajmniej nie mogą rachować na współczucie korpusu Oficerów, zwrócili więc cele swe ku Podoficerom, których pozyskać się starali przez obietn'ce prędkich awansów. I w rzeczy samej udało się Bonapartystom pozyskać dla siebie wielu Podoficerów w Ram, których wpływ na żołnierzy tak oczywistym okazywać się począł, iż rząd. widział się zmuszonym, zmieniać często garnizon w Ram. Regiment 70 piechoty, którego jeden batalion dawniej strzegł w Ram Księcia Ludwika Napoleona, znajduje się na teraz w Paryżu. Komitet bonapartystyczny, który wielu z Podoficerów batalionu tego na swą pozyskał stronę, rozszerzył wpływ swój na cały pułk, i udało mu się jak mówią wywołać w wspomnionym regimencie rodzaj sprzysiężenia się w sprawie Księcia Ludwika N apoleona. Kiedy takim sposobem z jednej strony starano się pozyskać armią, pracowano z drugiej strony usilnie nad tern, by sobie w Izbie i prassie jakieś zjednać stanowisko. W tym celu zwrócił komitet bonapartystyczny oczy na partyę republikancką i spodziewał się, iż będzie mógł z jej pomocą; zatrząść dynastyą lipcową, i takim sposobem włożyć koronę na głowę Ludwika Napoleona. Kilku z Deputowanych radykalnych dało się rzeczywiście uwieść, by się chwycić wspólnej sprawy z Bonapartystami, i mieli udział w bankiecie danym przez komitet bonapartystyczny przed miesiącem, na którym ochoczo pito na zdrowie Ludwika Napoleona. Nareszcie chciano utworzyć osobny całkiem organ iuteressów bonapartystyczuyeh. U dano się więc w tym celu do jednego z Deputowanych, największy wpływ mającego, do którego rozporządzenia znaczne rząd nowego dziennika, który wydawać zamyślano. Deputowany ten, człowiek szanowny i niezależny, odrzucił plan ten; Bonapartyści jednak nie zrzekli się myśli, wydawania uowego dziennika w celu obrony swych iuteressów. Kołatali oni do tylu drzwi, iż rząd, który już dawno miał baczne oko na działania Rouapartystów , uważał za rzecz konieczną sprawie tej pobżyć koniec, nie jakoby przez to widział się być zagrożonym, ale raczej by niedopuścić, aby warmii większa jeszcze liczba zaślepionych w sprawę tę uwikłać się miała. Bząd ograniczył się na kilku aresztowaniach w zeszłą niedzielę w szeregach 70 regimentu piechoty liniowej, by takim sposobem otworzyć oczy reszcie wojska, i nie wystawiać go na złudzenia Bonapartystów. Całe zajście to jest tylko czczetn kuszeniem się słabej partyi, nieposiadającej żadnych współuczuć w kraju, albowiem, mimo bohaterskiej sławy z czasów cesarstwa, nikt niezapomnial żelaznego berła Napoleona. Zamieszki Bonapartystów, zamiast żeby miały być niebezpiecznemi dla dynastyi, są owsze'm 2 korzyścią dla ministeryum, ponieważ w nich znajduje ono najdobitniejszy dowód konieczności funduszów tajnych. I w rzeczy samej gabinet uiezaniedbał wczoraj zażądać dozwolenia kredytu miliona franków jako uzupełnienia zwyczajnych tajnych funduszów budżetu. - Po raz pierwszy na posiedzeuiu tern oświadczył Minister spraw wewnętrznych, iż koledzy jego tylko pod tym względem z tego kwestyą gabinetową byzrobili, gdyby oppozycyachciała dyskussyą na pole to przenieść. Gabinet nie chce przybrać na siebie pozoru ; jakoby miał rzucić rękawicę oppozycyi, by ochronić jak mówią frakcyą partyi (Dufaure), któraby nie podała ręki do utworzenia gabinetu Thiersa. Panowie Barrada, de Vatry i inni polityczni przyjaciele Pana Dufaure, zwłaczają dotąd zatwierdzienie zgody naczelnika swego stronnictwa z Panem Thiersem. Doiąd są oni całkiem bezstronnymi między oppozycya a gabinetem, z których ostatni wszystko czyni, by ich przywiązać znów do siebie. Są oni panami 12 do 15 głosów, które nieocenionym zyskiem byłyby dla ministeryum, gdyby je sobie ono zapewnić mogło. Projekt do prawa funduszów tajnych, jutro w biurach Izby pod rozwagę wziętym będzie, i zarazem obraną będzie Kommissya do tego, której skład nader ważnym jest dla gabinetu.
Włochy.
Z Rzymu, dn. 24. Lutego.
Sekretarz Stanu Kardynał Lambruschini, który w ostatnim czasie dość mocno był zapadł na zdrowiu, tak, iż popare razy krew puszczać musiał, tak dalece już do siebie przyszedł, źe już znowu wszystkie sprawy obszernego swego zakresu osobiście odbywać może. Słychać, że wszyscy więźniowie polityczni, którzy w Ankonie pod inkwizycyą zostają, tu do Rzymu sprowadzeni być mają, gdzie się ich proces rozpocznie. Krok ten przypisują zamordowaniu sędziego kryminalnego w Ankonie, którego to miejsca odtąd żaden prawnik przyjąć nie chce. - W Bolonii, gdzie oskarżeni o ostatnie wypadki na trzy kntegorye są podzieleni, zapadł już wyrok przeciw mniej winnym: skazano ich na jedno-lub kilkoroczne więzienie. Zdaje się, że niektórzy z nich, jako tylko uwiedzeni, otrzymają ułaskawienie. Ciężka kara zagraża obudwom innym oddziałom, jeźli się miłosierdzie papieskie za nimi nie wstawi. - Inkwizycyą wciągnęła do spisu następujące pisma, które zatem dla całego chrześciaóstwa katolickiego są zakazane: 1) Arnaldo da Brescia, Tragedia di Giov. Bat1. Niccolini. 2) Note di A. Bianchi-Giovini alIa sua versione dal' tedesco delia Istoria Ciitica delia Chiesa greco- moderna e delIa Chiesa russa, accompagnala da speziali considerazioni sopra la loro constituzione nelIa forma di un Sinodo permanente, di Ermanno Giuseppe Schmidt, parroco catolico a GrosswalIstadt piesso di Asciaffeiiburgo; 3) krótki rys religii i kościoła chrześciańskiego dla użytku uczniów katolickich po wyższych szkołach miejskich i gimnazyach. Wraz z dodatkiem: Rys chrześciansko kościelnej archeologii. Przez A. Sartor i, Plebana w Rohrbach pod Reidelbergiem (w języku niemieckim). Z M e d y o l a n u, dnia 1. Marca.
(Gaz. Medyol.) - Listy z Rzymu donoszą, że układy między Katedrą Apostolską i Rossyą wkrótce zupełnie zerwane zostaną. Kurya przynajmniej mocno o to rozgniewana, że nawet podczas układów rząd rossyjski swój system niwelIacyi przeciw kościołowi katolickiemu w Polsce kontynuje. Miano P. Rut e n i e - wowi bez ogródki oświadczyć, że wśród takich okoliczności nie ma nadziei porozumienia się. T li r C y a.
Z Konstantynopola, dn. 14. Lutego.
Admirał Walker otrzymał nareszcie pismo od porty, w którem dziękuje mu w jak najpo sługi i kończy na tern, że pozwala mu usunąć się ze służby. W piśmie lem nazwany jest "Walker nie tureckim Admirałem, ale tylko angielskim oficerem morskim. Pan Walker wcale tern pismem nie jest zadowolonym, gdyż najprzód ma pretensyę do rzeczywistego tytułu Admirała tureckiego, a potem protestuje przeciwko zakończeniu lego pisma, w którćm cala jego sprawa jest tak przedstawiona, jak gdyby on sam żądał uwolnienia swego. Pan Walker postanowił nie przedsiębrać tu już żadnego kroku, ale udać się do Londynu i tam sprawę swoją przedstawić Ministrowi spraw zagranicznych. SuItanka Walida przesłała Księżnej Melternichowe'j w podarunku złotą, bogato brylantami wysadzoną biausoletkę. Albanią przeciągają liczne rozbójnicze tłumy, po większe) części Chrześcian, które aczkolwiek przez milicją turecką do miast nie wpuszczane, na wsi jednak rozmaitych bezprawi się dopuszczają, łupiąc i niszcząc co im się nawinie. Zaprawdę hałastra ta powinna zniszczyć omamienia ludności względem oswobodzenia z jarzma tureckiego, kiedy obecnie wszystkim o to chodzi, aby rozpasane te zgraje znieść i kraj od ich rabunku uwolnić, ale porta pomimo tego wie dobrze, że za lada okazją jednak duch ludności zmienić się i dawniejsza, nadzieja odżyć może. Emissaryusze nowopowstałej hetery i (stowarzyszenia) podburzają ciągle ludność na południu, dla tego też porta postanowiła nie być nadal obojętnym świadkiem tych wypadków w Albanii, lecz za nastaniem wiosny liczny korpus ku granicom południowym posuną<<':, aby wszelkie zarody buntu i poruszeń przytłumić. N aj nowszy numer gazety francuzkie'j «Presse« zawiera następujące drogą nadzwyczajną d. 2. Marca z B e i ru t u do Paryża nadeszłe wiadomości: Cały Libanon powstał. Dwanaście tysięcy Maro nitów broni się garnęło i mianowało szefem swoim Franciszka Cozeno. Dwuch szefów Druzyjskicb, trzymanych jako zakładuików w Bejrucie, nocną porą stamtąd uszło i do gór wróciło, aby się z Maronitami połączyć. Władz Porty więcej nie uznawają. Mieszkańcy Libanu oświadczyli, że usiłowawszy nadaremnie drogą petycyi skłonić Porte, żeby choc" raz ciemiężenióm i zdzierstwu urzędników swoich koniec zrobiła, obecnie do oręża się wzięli i tak sprawę swoje wywalczyć chcą.
ROZlllaite wiadolllOŚci.
GZARNS @CZY.
Powieść Pantofla, ogłoszona pr%ex Eleonorę S%tyrmer.
,
(Ciąg dalszy.)
Pułkownikowa słaba jeszcze po połogu, nerwowa lekkowiernego umysłu niewiasta, a do tego matka pierworodnego dziecięcia krzyknęła tylko «Jezus! Marya!« i jak martwa upadła na podłogę. Makryna z frauncymerem doprowadziła ją do przytomności, ale nic nie mogło zatrzeć wrażenia przestrachu, któremu uległa. Wróżba głęboko zapadła w macierzyńskie serce. Rarpija założyła sobie w niem siedlisko i pożarła wątłą esyslencyą biedue'j kobiety! Cóż Panowie myślicie o tej wróżbie? Mocnobym pragnął wiedzieć ich zdanie. Wszyscyśmy się z jakimś przymusem uśmiechnęli. Jakieś nieprzyjemne wrażenie na nas zostało, nie mieliśmy ochoty ani rozumować, ani szydzić. Pan Chryzanty badawczym obserwował nas wzrokiem, oczy jego dziwnym błyszczały ogniem, szybko biegając po twarzach słuchaczy, nareszcie uśmiechnął się z nieopisaną ironią i rzekł: «Istotnie, jest to nic więcej jak guślarstwo, oczywiste szaleństwo, niegodne dzisiejszej cywihzacyi. T eraz Pantofel filozofa tyle ma rozumu, że bez straty reputacyi może kilka lotów mądrości oddać w arendę. Ja sam pożywiam się takim sposobem, arendowane mi rozumkami i dobrze mi się dzieje. Jestem zupełnie szczęśliwy. Tylko memu biednemu Izydorowi nikt nie chce oddać cząstki swego mózgu w dzierżawę, bo go ktoś ogadał, że w Uniwersytecie był zbyt wybrydnym gastronomem rozumów. O! szkoda mojego Izydora! niema sposobu odprowadzić go od waryacyi. Czyż on wierzy w tę wróżby Makryuy? spytał Marceli z oburzeniem. A jakże nie ma wierzyć, kiedy matka jego tak mocno w nią wierzyła, że jak miałem Panom honor powiedzieć, umarła w tern przekonaniu, iż wróżba się spełni. Rozsądna kobieta, miałaby być tak zabobonną?Nie była w Uniwersytecie mój Panie; aprzytćm matki mąją czasami najwięcej, a czasami najmniej rozumu ze wszystkich ludzi na kuli ziemskiej. Matka ze średnim rozumem, ł. j. z takim co to na funtysię waży, jest rzadsza od sfinsów. Ale P. Chryzanty - podchwycił jeden z go chamy dalej. A, prawda, jeszcze się Panom coś odemnie należy - odpowiedział z westchnieniem fantastyk, i znów prostując się na krześle i przybierając ton poważny, tak czytał dalej: »Owo, kiedy takim sposobem wyszły na jaw excessa bezbożnej czarownicy, stary sodalis niesłychanym guiewein się rozpalił Nigdy jeszcze takim sierdzistym go niewidziane; zapomniał nawet affektu dla żony. Pobiegł co tchu do oficyny i znalazłszy tam drżącą już od strachu Makrynę, kazał je'j naprzód sto bizunów odliczyć, a potem przez wzgląd na żonę sto złotych wsparcia jej odrachował i pachołkom za wrota wyrzucić polecił. Słudzy przez wielką życzliwość jaką dla niej mieli, psami ją jeszcze na drogę poszczuli; ażeby przez jakie szatańskie sztuki w postaci kota lub nietoperza do domu w kradać się nie śmiała, na bramie, na drzwiach i kominach, święconą kredą wielkie krzyże porraK reślali.
Pułkownikowa długo jej żałowała. Cały rok prosiła męża żeby ją kazał odszukać, ale zawsze daremnie. Stary sodalis szlubował sobie na święte imię Matki Boskiej, ani na jotę niefołgować żądaniu niewiasty, które wedle zdania X. Biskupa, za grzech i podszept szatański uważał Biedna matka zaprzestała próżnych molestacyi, ale Makryny zapomnieć nie mogła, bo każdej nocy kiedy księżyc był na młodziku, czarownica pokazywała jej się we śnie i upewniała że wróżba z ełixiorów uczyniona kiedyś sprawdzi się na Izydorze. Jakaś nieokreślona tęsknota gniotła do ziemi nieszczęśliwą niewiastę, zdrowie jej, i bez tego wątłe, coraz bardziej się rujnowało" nerwowe cierpienia trapiły ją coraz częściej, nareszcie wpadła w trwożliwą nieprzerwaną- uiespokojność, w której na rozkołysanych falach jej, wyobraźni dwie tylko myśli po wierzchusię unosiły, myśl o synu i myśl 0- śmierci. Pułkownik, srodze stroskany przywoływał doktorów i księży ale nie wiele pomódz jej mogli. X. Biskup parę razy osobiście zjeżdżał i z wielką dobrotliwością! pracował nad wypędzeniem jej tych urojeń z głowy. Słuchała go z wielką attencyą, póki prawił kazanie, a na drugi dzień, choć sobie na nowo zaczynaj X. Biskupie, -wszystkiego dc; szczętu zapomniała! - Bywało wraca spokojna>z kościoła, ale jak tylko syna, obaczy, natychmiast widać w niej odmianę. Jak. tylko księżyc stanie na młodziku, a ścienny zegar północ wybije, widzi przed sobą Makrynę i słyszy jak jej szepce do ucha,
żeby księżom i doktorom nie wierzyła, bo wróżba musi się spełnić koniecznie. Ludzie domowi szczerze swojej Pani żałując, często do późnej nocy rozprawiali o tych frasobliwych historyach, łamiąc sobie glony nad tern jakby czary z domostwa wyprowadzić. Używali różnych wiadomych sposobów lecz zawsze napróżno. Pewnego razu ktoś z nich podał projekt, żeby się poradzić młynarzowej, naj» większej w całej wsi sekutnicy, rachując zapewne na to, że klin klinem najlepiej się wybija. Zaprosili tedy tę babę na maldrzyki i dobrze uczęstowawszy, pytali coby im czynić należało? - »Jużci wiadomo każdemu rzekła ona białogłowa, że do czego tylko czarownica się dotknie, wszystko to może ludziom pokój kłócić. Przetrząśuijta jeno wszystkie kąty w domu, musiały to zostać po tej djablicy jakie rupiecie, a w nich i kawałek sprzedanej czartowi duszy.« Domowi z wielkićm zadziwieniem spojrzeli sobie w oczy, poskrobali się w głowę i w jeden głos zawołali: »Adyć to kumo! szczera prawda żeśmy ostatków jej rupieci jeszcze nie szukali, może w samej rzeczy co po niej zostało.« Nazajutrz o świcie, póki państwo jeszcze spali, poczciwa czeladź rozbiegła się po całym dworze i żwawo zaczęli wszędzie plądrować. Pokazało się, że domysł młynarzowej wcale nie był płonny, bo na strychu znaleziono rańtuch Makryny, a z kałkulacyi najwyroznmialszych łysin, przekonano się, że leżał jak raz nad samem łóżkiem pułkownikowej. Owo, takim sposobem odkryła się przyczyna złych snów, niespokojności i czarcich nagabań tej patii. Zaraz tedy ów szkaradny rańtuch na długie wziąwszy kije, ostrożnie n» zbiegowisko dwóch rowów wynieśli i tam na wielkim stosie wraz z kijami spalili. Naturalnie, że pułkownikowa tego samego dnia o wszystkie«) się dowiedziała, i dziwna rzecz! nigdy już odtąd nie widywała we śnie Makryny. Dobra czeladka płakała z radości r ale łzy te wkrótce zgorzkniały, pociekły strumieniem, stały się znakiem, głębokiej żałości. Nieszczęśliwa, coraz bystrzej, coraz widoczniej, dogorywała i 0blóźnie cały rok przeleżawszy, z wielką świątobliwością Bogu ducha oddała. Ostatnie jej chwile były spokojne, prawdziwie chrześciańskie. Pocieszała męża, co wielkim głosem szlochał u śmiertelnego łoża, błogosławiła małoletniego syna, żegnała się z całym domem i na wszystkich solenną: wymogła obietnicę, że Izydorowi nigdy słowa nie powiedzą o tajemniczej wróżbie. Stroskany starzec wkrótce złączył się w lepszym świecie z drogą swoją małżonką. Izydor został sierotą i po dwudziestu latach skliwej matki: dowiedział się o wszystkiem! Teraz nieszczęśliwy ma sobie ćwieka we łbie! Proszę Panów wiele też podług filozofIi rachuje się mil od tego punktu do duuiu Bonifratrów? Wypadnie frakcya! wystrzelił młodzieniec w ciemno -fioletowych konserwach. Tak, tak, masz Pan zupełna słuszność-z pokorną miną przecedził przez zęby P. Chryzanty i grymasując dziwacznie, mówił dalej piskli - wym głosem: »Proszę Panów, ile to mądrości zawiera się w tych liczbach! To nie do uwierzenia! Widziałem Rabina Kabalistę, co miał obie kieszenie w łapserdaku okropnie wypchane tym towarem, fonieważ giął się biedny pod brzemieniem, prosiłem więc tego syna zatracenia żeby mi cząstkę swojej uczouości sprzedał, i tą cząstką chętnie się 2 Panami podzielę. N a przykład frakcya czyli ułamek, to cala studnia mądrości! Bo uważajcie tylko jak dziwnie formuje się frakcya: Bierze sobie ktoś jednostkę i podkreśliwszy stawia pod tą kreską jakby pod ławą, drugą jakąkolwiek liczbę. Myślałby kto, że z jednostki przez to zrobi się wi<;ce'j - bynajmniej! Owszem im większą cyfrę widać na dole, tym ona jak na złość, staje się mniejszą! Niechże mi Kto wytłumaczy ten mistyczny wplyw położenia jednostki względem drugich cyfr? A rzecz bardzo prosta, zupełnie słuszna i to samo dzieje się codzień przed naszemi oczyma w świecie moralnym. Piękne przymioty ludzkie można rachować jak liczby, bo każdy ich ma więcej lub mniej, i ztąd wielka liczba oznacza wielkiego człowieka! ale patrzcie państwo! jak tylko nad tą summa przymiotów wyguruje jednostka, to jest osobistość, to jest miłość własnej persony, to jest zarozumiałość, to jest. . . . .
Aha! sługa uniżony panów moich! Słyszę, że bije 9ta godzina, mój obraz, mój dziwny obraz, moje czarne oczy czekają na mnie. - To mówiąc, dziwacznie ukłonił się kapeluszem całej kompanii i wybiegł z pokoju. Wiesz jakie mam podejrzenie? rzekłem po chwili do Marcelego. Jakie! Zdaje mi się, iż nabycie obrazu tak go tiszczęśliwilo, że pod imieniem Izydora własną nam hisloryą opowiedział, tylko nie rozumiem po co? I ja tak myślę -odrzekł Marceli - może ta wróżbą chce usprawiedliwić zwykłą swoją cxcentryczność, a może też istotnie ma tego ćwieka we łbie i chciał żebyśmy mu go w sekrecie ze łba wyciągnęli. (Dal, c. nast.)
Nowy sposób krytykowania.
Pewien P. Z. mówiąc w Nr. 5. Orędownika o wychodzącej w Poznaniu Gazecie kościelnej, której nie szczędził żółci, aby ją w najgorszem wystawić świetle, w zbytniej swej przenikli - wości wspomniał o »licho skleconym żywocie S. Wojciecha.« Surowy ten sąd zadziwi zapewne każdego czytającego tęż Gazetę z powodu, iż do dziś dnia żaden żywot Ś. Wojciecha nie został w niej umieszczony. Aby przeto foz* wiązać zagatkę: jak można krytykować prace/\ literacką, która jeszcze się nie zjawiła, widzę się spowodowanym rzecz tę objaśnić. - Było to jeszcze w Listopadzie, kiedy mając zamiar skreślić żywot Ś. Woj c i e c h a, udałem się do biblioteki Raczyńskich w celu przejrzenia znajdujących się tam źródeł. Szanowny Bibliotekarz Łukaszewicz podał mi żądane dzieło Bollandystów , przycze'in się o zamiarze moim dowiedział. - Spodziewałbyś się czytelniku, że przychylność Pana Bibliotekarza Ii tylko na moje posłuży dobro? Nie myl się! Daleko więcej on z tego korzystał. Spodziewając się bowiem, że oprócz biblioteki Raczyńskich juz nigdzie żadnych innych nie ma źródeł ani oświaty, i sądząc, że żywot Ś. Wojciecha już dotąd musi być wydrukowany, w ślepej napaści na Gazetę kościelną, kryje się pod owczą skórę Z. i to, czego nie widział, złośliwie krytykuje.
Nie jest to prawdziwie nowy, dotąd od nikogo jeszcze nie używany sposób krytykowania? Chwała Geniuszowi Niezrównanemu!! !
Wojciechowski, kleryk.
Do kłócących się literatów.
Duke est nomen pacts; res vero ipsa tumjue2Ulaa, tum saMaris. CJIIIIrO. - Napijcie się wody Letejskiej. Tego życzy i zapewne nie sam J..,
Naglą i niespodziewana śmierć po czterodniowej chorobie wydarła z naszego grona w dniu 11. m. b. Radcę Ziemstwa Wgo Zd chińskiego z Czewujewa, zasłużonego wojskowego w szeregach narodowych z czasów Xi<;stwa Warszawskiego. Nieodżałowaną ponieśliśmy w nim stratę, gdyż był równie gorliwym jak miłym współpracownikiem naszym. Cześć pamięci godnego męża, który tak w zawodzie wojskowym jak cywilnym tylko dobro ogólne zawsze miał na względzie. Kollegium P lowincy aine Towarzystwa Kredytowego. HOBWTEII\CZTNM Z dniem 1. Kwietnia r. b. nastąpi zwyczajna zamiana inkwaterunku garnizonu tutejszego, wzywamy przelo właścicieli domów, inkwaie ruiiek swój wynaj-ąć chcących, ażeby najpó Diu donieśli, gdzie lub u kogo takowy pomieścić pragną. Właściciele zaś domów, którzy itikwaferunek swój juz wynajęli, w oznaczo nym czasie donieść obowiązani: czy żołnierze w tern samem pozostaną miejscu lub też gdzie indziej przeniesieni zostaną, aby przy rozpisywaniu biletów stosowną w tym względzie powziąć wiadomość. - Nieprzyjemność, jakaby z uchybienia przeciwko zaleceniu temu powstać mogła, każdy sam sobie przypisać winien będzie. Poznań, dnia 4. Marca 1844.
M agistrat.
OBWIESZCZENIE.
Plac na rogu ulicy Dominikanów i Garbar pod Nrcm 368. położony dnia 21 m b. zrana o g dżinie list ej w sali posiedzeń Magistratualnych na czas od 1. Kwietnia r. b. aż do l Kwietnia 1847. publicznie ma być w dzierżawę puszczony. Warunki w Registralurze naszej mogą być przejrzane. Poznań, dnia 11. Marca 1844. Magistrat.
SPRZEDAŻ KOMlECZNA.
Sąd Nadziemiariski w Poznaniu, Wydziału I.
Dobra ziemskie Mchy (Einehen) z przyległościami w powiecie Szremskim, sądownie oszacowane na 103,522 Tal. 23 sgr. 4 fen., wyłącznie borów Ma 37,071 Tał. 24 sgr. 9 fen. 0ceaionych wedle wartości substaocyi wywłaszczyć się mających, mają być na dniu 26'. Sierpnia r. 1844. zrana o godzinie IOtej w miejscu zwykłych posiedzeń sądowych sprzedane. Taxa z wykazem hipotecznym i warunkami w Registralurze naszej przerzane być mogą. Wierzyciele realni z pobytu niewiadomi, jako to: l) Maryanna Józefa Dzierżawska, 2) Appolmary Tadeusz Dzierżawski, 3) Józef Albin Dzierżawski, 4) Sukcessorowie i legataryusze Barbary zKoczorowskich Bieńkowskiej, 5) dzieci Józef y z Strachowskich Krampiiltz, zapozywają się na takowy publicznie. Pozna ń. dnia 22 Stycznia 1844.
ZAI'OZEW PUBLICZNY.
W zyw a się niniejszem wszystkich tych, którzy do summy 333 Tal. 10 sgr. i prowizyi, z kontraktu kupna de confirmato dnia 23 Grudnia r. 1797. w księdze hipotecznej nieruchomości tu przy ulicy Szerokiej pod liczbą 107. leżącej, w Rubryce JUciej pod Nrem 3. dla księdza, zakonu Cystersów, P i o t r a R o e h r zapisanej, jako spadkobiercy, właściciele, cessyonaryusze, posiadacze zastawni i t. p., mają pretensye do roszczenia, aby się z takowe mi w przeciągu 3 ch miesięcy, a najpóźniej w terminie na dzień 16. Kwietnia 1844. przed południe», o IOlej godzinie przed TJr. S c h u l z Assessoren] Sądu głównego, w Izbie stron failIi podpisanego, naznaczonym, pod uniknieniem wyłączenia zgłosili Poznań, dnia 27. Listopada 1843.
Król Sąd Ziemsko miejski.
Tmienie nicruszyste tu w Poznaniu przy ulicy Wilhelmowskiej pod liczbą 135. położone, do Ur. Jar n o w s k i e g o należące, nie jest dotąd sprzedane. Warunki przedaży w biórze mojćm mogą być przejrzałe. Poznań, dnia 13. Marca 1844.
Jakób Krauthofer. Notariusz.
u; W mieście Krakowie pod liczbą 338. U; U; w Rynku głównym, dnia 15 Kwietnia i gg £ dalszych r. b. przed Strzelbickim N ota- *; W ryuszein publicznym odbywać się będzie IlJ t l i c Y t a c ya w postępowaniu spadkowem IlJ B 3000 butelek win Węgierskich z r. 1811., s fi i 200 butelek z r. 1784., dobrze zakon- ?! IlJ serwowanych, za gotową srebrną monetę. IlJ
Dominium B e d l e w o sprzedaje znaczną ilość brzeziny do sadzenia, kopę po 2 sgr 6fen. OBWIESZCZENIE.
W oborze gorzalni w Witkowie stoi 15 opasnych wołów do przedania. Dużych migdałów słodkich, najlepszego szafranu i świeże olewyr , bardzo tanio można dostać uJ. A p p I a, na ulicy Wilhelmowskiej Nr. 9. w tej linii g dzie poczta Zółlawy J31etm mopsik, z iiazwy Trćzorek, zaginął pod dn. 10. b m. Kto go pod Nr. 31. przy ulicy Fryderyków skiej dostawi, otl zyma 3 Tal. nagrody.
Murs giełdy ISerlińskićj.
Sto- IS'a pL kurant Dnia 11. Marca 1844. pa 1 papie- gotop reI rami. I wizuą.
Obligi długu skarbowego Prusko- ang. obligi z r. 18 JO.
Obligi premiów handlu morsko Obligi Marchii Elekt, i N owej
101J 101 90 3h-, fof 3V, 48 1001 lita' too* 103 101 1\u( 13JI l!f
3' , 4
100*
» » Gdańska vvT.
Listy zastawne Prnss. Zachód.
» » W XPoznansk.
dito Pruss. Wschód.
» »Pomorskie.
March. MeK.IlI.
» Szlaskie. . . .
3K 4 V, 3\ 3' , 3! , 3' ,
J3A 4
Inne monety złote po 5 tal. .
A k c j e Drogi że]. Berl.-Poczdamskiej 5 Obligi upierw. Beri Poczdanis. 4 Drogi zel. Mas;d.-Lipskiej . .
Obligi upierw. Magd. - Lipskie. 4 D ro gi żel. BerI. - Auhaltskiej Obligi upierw. Uerl.-.AiiIiallskie 4 Drogi zel. Dyssel. Ftberfeld. 5 Obligi upierw. Djsscl.-Uiberf. 4 Drogi żel. Reńskiej 5 Obligi upierw. Itenskie .... 4 » od rządu gaiiiHlOłiane. IJ Drogi zel. Herliiisku-Fi-ankfort. 3 Obligi upierw. Beil. - Frankfort. 4 Drogi żel. Górno-Szlaskiej .. 4 dilo IM. II. . * » Beri -Szcz. Lit. A. i li.
Waffdeh - Halbei -sI. 4 Dr. żel. Wrocl. - Sśzwidu. - Freib, 4
Jm 103f
103J 157 156 1031 87 £ 991 -» 99i 154
103J 124i 1181 ' Ul 132 1'31 1m 125 I
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.03.14 Nr63 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.