GAZETA
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.03.20 Nr68
Czas czytania: ok. 20 min.\Nielkiego
Xicstwa
POZNAŃSKIEGO
Nakładem Drukarni Nadwornej W De/cera i Spółki. - Redaktor: A. Wannowski.
68.
W Srodę dnia 20. Marca.
1 844.
Wiadomości kraj owe.
Z Berlina, d. 18. Marca.
Przybył: J. Excellencya Rzeczywisty Tajny Radzca i naczelny Prezes Najwyższego Sądu Appellacyjnego v. Frankenberg Ludwigsdo r 1', z Poznania.
Wiadomości zagranIczne.
Francya.
z Paryża, dnia 10. Marca. Zda się być" rzeczą pewną, zarząd wytoczy proces przed radą stanu biskupom prowincji paryskiej z powodu przedstawień ich zrobionych Królowi. Dzienniki ministeryalne i odwołanie się ich na wzięcie się w podobnym przypadku za ministerstwa Martiguac, bynajmniej wątpić nie każe, iż rząd krok ten biskupów mocno zgani, i że go bez kary nie pozostawi. Związek pewnej liczby prałatów w celu wspólnego przedstawienia do rządu lub do Króla, już co do formy samej tak dalece żadną miarą usprawiedliwionym być nie może, iż z organów partyi kościelnej ani j eden się nie odzywa, aby stanąć w obronie wspomnionej de« moustracyi. Sama nawet treść adresu biskupiego do LudwiUa Filipa wystawioną jest na pewne wątpliwości prawne, chociaż adres ten w dość umiarkowanym ułożony jest tonie, nie mającym nic wspólnego z tonem namiętnym,jaki napotykać się daje w pismach polemicznych partyi kościelnej. Tak np. mówią duchowni ci Panowie przy końcu pisma swego: »Oileż rozsądnie'} byłby działał minister nauczania publicznego, gdyby zamiast utrudzania od trzech lat ciężaru monopolu ministeryaluego, był dał posłuchanie prawnemu głosowi naczelników kościelnych! Co wówczas byłoby wystarczającem, aby przywrócić pokój religijny, dziś nie jest dostatecznem, a co dziś jest dostatecznćm, jutro już nieui nie będzie. Król może znaleść stwierdzenie słów naszych w tern, co się dziej e. Przed kilku miesiącami, sprawa, która nas dziś zajmuje, była całkiem mało Enaczną» dziś stała się kwestyą nader niebezpieczną.« Trudno niedostrzedz gróźb, jakie zawarte są w słowach tych. Biskupi i stronnictwo ich mylą się mocno, jeźli myślą i utrzymują, iż oppozycya, której oni są reprezentantami w ostatnich latach wielkie zrobiła postępy. Organy i przywódzcy oppozycyi tej sami siebie własnemi deklaracyami zapalali, i uważają teraz własną swoją namiętność jako znak objawiającej się opinii jeźli nie większości, wielkiej jednak części ludu. Ale w rzeczy samej trudno jest powiedzieć, jakiemi środkami ministeryum w ostatnich trzech latach uniwersytet i i system nauczania w opinii publicznej niejakoś poniżyło i pewne dla niego wywołało znienawidzenie. «Ciężar monopolu uniwersyteckiego,« o którym biskupi w adresie swym wspo dem powiększonym nie był, nic nje zaszło takiego, co by mogło zmniejszyć dotychczasowy udział duchowieństwa w wychowaniu pubłicznem, albo im odjąć religijnego wpływu na uczącą się młodzież; przeciwnie parlyi kościelnej zdawało się w ciągu ostatnich lat jarzmo uniwersyteckie za uciążliwe; przypomniała ona sobie dawne pretensye, gdy li tylko ona siała na czele edukacyi wzrastającej młodzieży, i wzięła ją ochota ogłosić dogma katolickie za jedyną podwalinę wszelkich umiejętności, a wszelkie samowolne objawianie się ostatnich okrzyknąć za ograniczenie i uszczuplenie wiary większości narodu. Projekt prawny Pana Villemain tyczący się nauczania podrzędnego, wkrótce w Izbie pod rozwagę wziętym będzie. W ogóle zda się, iż projekt ten mile przyjętym będzie, wyjąwszy jednakże kilku artykułów, szczególuiej pod względem prawa pierwszeństwa zostawionego duchownym zakładom naukowym. Pewną jest rzeczą, iż Izba żądaniom kościoła mniej jeszcze sprzyja, aniżeli rząd sam, tak, iż duchowieństwo z nadziejami swemi polegać tylko może na przyszłości połączonej z wielkiemi zmianami w stosunkach państwa francuskiego. Z dnia 11. Marca.
Dnia cnegdajszego z rana udała się deputacya złożona z ojców familii, członków komitetu ku zbieraniu petycyi na korzyść wolnego nauczania, do księdza Combalot, aby mu wynurzyć uczucie sympatyi i wdzięczności. Prezes komitetu przemówił do niego w te słowa: #Wyrok zapadły przeciw W Pa nu odbić się musiał w sercach wszystkich ojców familii, których praw broniłeś. Pewna liczba tychże zebrana tu w Paryżu nie mogła pominąć sposobności zdania Mu pocieszającego świadectwa Q żywym udziale w losie Jego. Uniwersytet zapozwał WPaua przed trybunał, który go potępił. Winniśmy szanować wyrok sądu. Ale monopol będzie się musiał przed nami bronić. Pole prawnego oporu obszerne jest i użyjemy go ku obronie dzieła naszego. Skoro tylko naród stałą wolę objawi, dostąpi bez wątpienia naj droższej i zarazem naj sprawiedliwszej z wolności. Już podnoszą się ze wszech stron reklamacye ojców familii; wszędzie łączy si5 z nimi duchowieństwo. . Domagając się zwalenia monopolu uniwersyteckiego, nie myślimy prawa tego na własną przywłaszczyć sobie korzyść, owszem, słusznie powiedzieć możemy, że w walce tej dobra wiara zawsze pod naszą siała chorągwią. Dla tego też nie odstąpimy od dziełarozpoczętego: słuszność jest po naszej stronie, mamy nadzieję, że przyjdzie dzień, w którym roszczenia uniwersytetu upaść muszą, a katoli - cyzm nareszcie będzie miał prawo powiedzieć narodowi: I ja potrafię wykształcić mężów zdolnych do służenia krajowi. Patrzcie i osądźcie ich!« Ksiądz Combalot podziękował i oświadczył, że się ma za szczęśliwego, że cierpi za religią i wolność nauczania. Na dzisiejszem posiedzeniu kommissyi mającej polecenie zdać opinią z wniosku do prawa względem tajnych funduszów przyszło podobno do oslrych sporów. Większość komissyi żądała, aby według życzenia gabinetu nie robiła komissya z tajnych funduszów kweslyi ministeryaluej. Pan Berger, jedyny członek oppozjcyi do kommissyi lej należący domagał się przeciwnie, aby wszyscy Ministrowie uietylko z rozporządzenia tajnych funduszów, ale także z głównych punktów swej polityki przed kornissyą rachunek złożyli. Większość przyznała wprawdzie, że niektórych ministrów, jak np. Minislra spraw wewnętrznych zapytać się należy względem posiłków danych pewnym dziennikom, co gabinetowi zarzucają, ale wszelkie inne dalsze żądania Pana Berger odrzuciła. Opór Pana Berger nie może gabinetu najmniejszego nabawiać kłopotu, gdyż głos jego ma przeciw sobie 8 innych, a tak nieznaczna mnrejszość nie ma nawet prawa domagać się, aby jej zdanie w raporcie komissyi umieszczone było. Przeto też sprawozdanie to będzie bardzo pomyślne dla ministerstwa i uprzątnie całkiem kwestyą. ministeryalną. Pomimo to nie omieszka oppozycya trzymać się starej drogi, i będzie się starała poradom o tajne fundusze nadać znaczenie uchwały mieszczącej w sobie znak zaufania do polityki teraźniejszego gabinetu. Zdaje się, że obrady rozpoczną się dopiero od dziś za tydzień, ponieważ Izba radaby pierwej ukończyła prawo patentowe, a oprócz tego jedoo lub dwa posiedzenia poświęcić będzie musiała wnioskowi Camharela domagającemu się podziału głosów.
Wiadomość rozgłoszona przez niektóre dzienniki, jakoby uczniowie szkoły politechnicznej na dwa tygodnie konsygnowani byli, ponieważ się na listę zbierającą podpisy na szpadę honorową dla Admirała Dupetit- Thouars wpisać kazali, jest bezzasadna, a wczoraj widać było uczuiów szkoły politechnicznej przechadzających się po całem mieście: jeden z nich zaręczał, że się dopiero z dzienników o karze tej dowiedział. Uważać prawie można za rzecz urzędową, że Admirał Haineliu, który wczoraj wieczorem z Tulonu tu przybył, mianowany jest następcą ki niektóre za następcę tego podają Vice-Adinirała Laplace. Doniesiono przedwcześnie o odwołaniu Admirała Dupetit- Thouars, gdyż gabinet Tuileryjski tylko pod pewuemi warunkami zrobił tę koncessyą gabinetowi Londyńskiemu, t. j. gdyby tenże ze swej strony odwołał Konsula Pritcharda. Układy te doszły do skutku, a zale'm czuje się gabinet Paryski spowodowanym do odwołania nietylko Admirała DupetitThouars, ale także Gubernatora wysp Markezyjskieb, Pana Bruat, za klórego spoiną radą Admirał Królowę Pomareh detronizował. Następcą Pana Bruat mianowano Kapitana okrętowego Desfosses, który się w końcu tego tygodnia uda na miejsce swego przeznaczenia. M o n i t e u r ogłasza przegląd czynności sądów cywilnych i handlowych we Francyi za r. 1842. Okazuje się z niego, że w owym roku zaszło w całej Fiancyi 1780 bankructw na summe 114,407,236 fI.; w przecięciu więc wypada na jedno bankructwo 64,130 frank. W samym departamencie Sekwany wraz z stolicą, summa upadłości wynosiła 35,988,683 fr. Tutejsze towarzystwo wsparcia ubogich W Paryżu zamieszkałych Niemców, zebrało z dobrowolnych składek do dnia 24. Lutego summę 1605 fr. Pomiędzy ofiamjącemi są: Książę Maxymilian bawarski 200 fr. rocznie; Hr. Luxburg 100, HI. Appouy 15 O, Księżna N emours 50 fr. rocznie.
Z Montpellier ścigany jest teraz przez listy gończe jeden z najznaczuiejszych mieszkańców tego miasfa, Adwokat, członek Rady miejskiej, człowiek który posiadał bezwarunkowe zaufanie wielu familij, nazwiskiem Odon Reh. Wydawał on fałszywe wexle na imię Margrabi Lavalelle, i na różne inne, uraniał depozytowe pieniądze, słowem dopuścił się przeniewierzeń, które wynosić mąją summę 800,000 do 1 mil. ft. Mnóstwo osób znakomitych, kapitalistów różnego stopnia poszkodowanych jest przez tę katastrofę; pozostawiony przez niego majątek jest w stosunku dłużnych summ jak kropla w morzu.
Dnia 15. Stycznia popełniono w Pontoise zbrodnię rzadkiej śmiałości. Bankier DononCadot został w mieszkaniu swem zamordowany, i skradziono mu summę blisko 800,000 frank. w wexlach, papierach publicznych i t. p. Policya paryska wykryła teraz mordercę. Jest nim ślośarz z Saimois, nazwiskiem Roussele1. Od dawna już miał on złe imię, żył w bardzo kryfyczne'm położeniu z żoną i trojgiem dzieci, i wychodził często w nocy z domu, a nie wiedziano dokąd się udawał. Nagle polepszyło się jego położenie, spłacił długi, zakupił grunta, a gdy się dziwiono nagiej zmianie losu jego, raz mówił, że odziedziczył spadek, to znowu, że znalazł pieniądze. Pizy tern uważali sąsiedzi, że stał się skrytym, mało mówiącym, nigdy już z domu nie wychodził i pracą się nie zajmował. Gdy wśród tych okoliczności został aresztowany, chciał z początku wszystkiemu zaprzeczyć, ałe niebawem znaleziono u niego papiery należące do zamordowanego bankiera, i teraz przypomniano sobie także, że władza miejscowa zaraz po rozpoczęciu śledztwa tej zbrodni, otrzymała 11 wielkich pak ze znakiem pocztowym: Poissy, Paryż, S1. Deny, które zawierały w sobie pewną ilość skradzionych papierów. Było to widocznie zamiarem odwrócić przez to zwierzchność od śladu; atoli taż zachowała koperty, i teraz okazało się, że adres pisany był ręka, jednego z synów Rousseleta. - W więzieniu chciał sobie Rousselet życie odebrać, i widać, że już od dawna powziął b>ł ten zamiar, gdyż w ogrodzie swoim wykopał dół, a na murze nakreślił życzenie swoje, aby tam został pochowany. Siedzi on teraz z rodziną swoją w Con. .
clergerle. I syn zamordowanego bankiera Douon-Cado£: młodzieniec 20letni, został wraz z swą kochanką uwięziony. Morderca bowiem Rousselet zeznał, żo on namówił go do popełnienia le) zbrodni, obiecując mu wynagrodzenia 100,000 fr. Jakkolwiek kilka już zeznań Rousseleta okazało się łałszywemi, wszelako na młodego Donon-Cadot pada podejrzenie, ponieważ w Paryżu przebywał pod fałszywem nazwiskiem. Anglia.
Z Londynu, dnia 8. Marca.
Jakkolwiek ostatnia wyprawa Lorda Ellenborougha bardzo świetna była, przecież rząd angielski w Indyi postąpił sobie nader łagodnie z domem Scindiah i ostatnim Księciem Mahratskim. Warunki pokoju rozciągają się tylko do przywrócenia władzy prawnego Księcia, do oddalenia jednej Księżnej i jednego Ministra, jako Anglii nieprzyjaznych, i do poniesienia kosztów wojennych. Pomimo to krótka ta wojna zaszczytne zajmuje miejsce w dziejach Indyi angielskich. Dom w Gwalior panujący ma pod władzą swoją kraj wynoszący 34,000 mil kwadrat, angiel. (1500 zwyczajnych). Dom Scindiah jest bogaty, ambitny i waleczny. Uorganizowana, umundurowana armia zostaje pod rozkazami oficerów francuzkich i pokazała się potężną siłą w same 'm sercu Hindostanu. W całym Dekanie panowała opinia, że Anglicy nie przemogą. Jakoż była to znaczna potęga. Armia angielska liczyła 14, O O O ludzi i 40 dział; Mahraci mieli 18,000 ludzi, 100 dział i najmocniejsze pozycye w ludyach. Pospieszamy z udzieleniem tu krótkiego rysu krainy Oregon, która teraz tyle zajmuje uwagę publiczną. Ostatnie rozprawy na kongresie amerykańskim okazały, że opinia publiczna w Stanach Zjednoczonych oświadczyła się za wyłączisem posiadaniem tej obszernej krainy, pretensya, na którą Anglia nie tak łatwo zezwolić może, i następne negocyacye przekonają, czy będzie można porozumieć się w tym względzie bez «życia siły zbrojnej. Lubo mało jeszcze jest znajoma ogromna przestrzeń Oregonu, w skutku jednak ostatniego przez Stany Zjednoczoue poleconego rozpoznania, można już powziąć ogólne o niej wyobrażenie. Kraina Oregon rozciąga się na zachód od gór Rocheuses (Rockymonts); graniczy na zachód z oceanem Wielkim i ciągnie się wzdłuż jego brzegów od 42. do 54. stopnia szerokości północnej. Czterdziesta drugi stopień uznany jest przez traktat między Mexykiem i Stanami Zjednoczouemi, za granicę między temi dwoma krajami; podczas gdy 54 stopień i 40 minut ustanowiony jest przez Amerykanów za granicę przeciw posiadłościom angielskim w Ameryce. Dotąd rząd angielski nie chciał nigdy uznawać tej granicy, reklamując właśuość części Oregonu. Wyłączue posiadanie tej krainy jest bardzo ważnem dla Stauów Zjednoczonych. Dozwala im rozszerzyć ich panowanie nad ogromną przestrzenią, która oddziela morze Atlantyckie od oceanu Spokojnego. To położenie jcograficzne jest równie ważne jak korzystne, i dla tego pobudza Unię do wyłącznego jej posiadania. Nie zaprzeczoną jest rzeczą, że ta nowa posiadłość przyczyni się nadzwyczajnie do rozwinięcia jej przemysłu, i zapewni udział w wielkim interesie handlowym, który ściąga wszystkie narody europejskie w przestrzeń oceanu Spokojnego, gdy ta prędzej lub później stanie się widownią walki między narodami morskiemi i handlowenii. Ta kraina jest w ogólności górzysta, zawiera zarazem obszerne łąki i liczne bardzo żyzne doliny. Przerżnięta jest trzema łańcuchami gór prawie równoległych, które ją dzielą od brzegów oceanu aż do gór Rocheuses na trzy prawie równe pasy, ale różne pod względem klimatu, natury gruntów i płodów. Ale co najwięcej odznacza tę przestrzeń pod względem jej układu fizycznego, to la okoliczność, że te 3 łańcuchy gór wznoszące się na 12 do 14,000
stóp nad poziom morza, przerżnięte są od północy na południe i od wschodu na północ rzekami Kolumbia i Oregon, które zapewniają tym sposobem kommunikacyę przez bez nich nie przebyte góry. Hiszpania.
Z P a ryż a , dnia 12. M arc a.
Depesza telegraficzna z Hiszpanii.
B a y on ne, d. 11. Marca. - Alicante 1 załoga tameczna przeciw szefowi buntu Bonet powstały; Bonet uszedł. Miasto i twierdza są w ręku wojska Królowej. Szwecya i Norwegia.
Z Sztokholmu, d. 23. Lutego.
Wczoraj przeczytano tu wyrok malarzowi Nilson w sprawie wytoczonej mu z powodu przejścia jego na łono kościoła katolickiego. Wyrokiem tym wskazany on został na wygnanie z kraju, i na odsądzenie od wszelkiego prawa dziedzictwa i od innych praw obywatelskich. Rzecz ta wielkie tu zrobiła wrażenie, iż . 16.
konstytucyi tak zgwałconym został. Niemcy.
Z brzegów Renu, d. 25. Lutego.
Łisly ze Spiry (Speyer) donoszą, że Król bawarski z prywatnej swojej kassy przeznaczył 150,000 złr. na wyrepcrowauie i upiększenie wuętrzna tamecznej katedry, Spira i Worms pokazywać będą długo ślady spustoszeń iraucuzkich.
Austrya.
Z Wie dnia, dnia 10. Marca.
Cesarsko-rossyjski General-Adjutant Hrabia Orlow nim z Wiednia wyjechał, z rąk N. Cesarza bardzo kosztowną tabakierkę w darze otrzymał. Jakikolwiek był cel missyi tego znakomitego męża i jakkolwiek cel teil dopiętym albo niedopiętym został, jednak z sposobu, jakim go przy dworze przyjmowano, z pewnością wnioskować można, że węzły przyjaźni oba Cesarstwa łączące jeszcze się wzmocniły. · - Te:rn;« dniami odbył się w okolicy tutejszej pojedynek na pistolety między Hrabią F. . . . . i Baronem K . . . . ., ż powodu, że małżonkę Barona o wzajemność na czułe zabiegi Hrabiego obwiniano. Baron K . . . .został w ramię raniony, rana wszelako nie jest niebezpieczną. - W tujejszych tak nazwanych Starych koszarach przed kilku dniami żołnierz jeden swego podoficera (Gefraiter) zemstą powodowany, zdradzieckim sposobem zamordował. Jest to od lat kilku już 5 ty przypadek podobnej zbrodni w wspomnianych koszarach, chociaż wszystkich sprawców dawniejszych zabójstw śmiercią ukarano. Wypadałoby sądzić, że te niecne wstające, inne jakieś mają po budki, a te nasamprzód usunąćby należało. Z nad Dunaju, dnia 10. Marca.
Mogę Panu z ust pewnych donieść, że Cesarz Rossyjski w przeciągu Maja do Wiednia nie przybędzie. Obopólne stosunki, o których ostatniemi czasy gazety tyle narobiły hałasu, taki przybrały charakter, że się zapewne na wycieczce monarchy Rossyjskiego do Cieplic wszystko skończy. Twierdzą powszechnie, że znajomy projekt zaślubienia z przyczyny stanowczo ze strony Rossyi wyrzeczonego roszczenia, aby dzieci w religii greckiej były wychowan e, na niczem spełznął. Przyszłość bliska rzecz tę wyjaśnić musi. ( Gaz. Powsz, ISiem.) WłochyZ Rzym u, dn. 24. Lutego.
WieI. Kię Meklenburg-Szweryński i dziedziczny Kię Lippe przedstawieni dziś byli Papieżowi, który ich przyjmował na uroezystem posłuchaniu w Wat y kani e, i przez całą godzinę Z niemi z największą uprzejmością rozmawiał.
N astępca tronu wirtembergskiego wyjechał do Neapolu; wczoraj pożegnał się z Księciem Pruskim Henrykiem.
Według sławnego statystyka Hr, Serristori, ludność izraelska wynosi w całych Włoszech 36,090 dusz, to jest: w Lombardyi 3340, w Weneckiem 35 O O, w Królestwie J -ardyńskiein 4 14 O , w Księstwie Parmy 630, w Księstwie Modeny 2654, w W. Księstwie Toskańskiem 706ti, w Państwie kościelnem 12,700, w Królestwie obojga Sycylij 2000. - W Księstwie Lutea nie wolno osiedlać się żydom. Mala ich znajdująca się tam liczba, ma tylko pozwolenie na lymezasowy pobyt. Pomiędzy passażerami parostatku O r i e n t a l , który d. 28. Stycz. zawinął do Malty z pocztą indyjską, znajdował się także Generał Avitabile, który ze służby Królestwa L a h o r y wrócił do swej ojczyzny Neapolu. Turcya.
Z K o n s t a n t y n o p o l a, dn. 14. Lulego.
IS. Kiólowj Pruskiemu przyznała Porla tytuł »Padiszach«, który to tytuł nadają teraz Turcy w mowie dyplomatycznej Monarchom wszystkich pięciu wielkich mocarstw. Układy w sprawie renegatów, powracających na łono religii chrześciaiiskiej, zerwane zoslalv przez oświadczenie Porty, że nie może dać formalnego i pewnego, na wszystkie przyszłe wypadki, zapewnienia, o co na nią nalega Sir Stratford Canning, gd_vż bezwarunkowe w tym względzie przyrzeczenie jest nicpodofcnem, dopóki islamizm zostaje panującą religią turecką. W skutku takowego oświadczenia, Poseł augielski udał się do dworu swego po nowe instrukeye. Indye Wschodnie.
Gazety angielskie obszerne obecnie zawierają doniesienia o ważnych wypadkach wojennych w G wali or i pobudkach, które je spowodowały. Zgwałcenie ostatnich układów ze strony naczelników w Gwalior, stosownie do raportu angielskiego, walkę tę wywołało, chociaż B o m b a y - T i m e s do zrozumieuia daje, że roszczenia Anglików im bardziej wojsko ich ku granicom Scindiah się zbliżało, coraz rozciqglejszemi się stawały. Stoczono dwie nader krwawe bitwy pod Maharadshpur i Pimiar, w których więcej jeszcze krwi przelano aniżeli w rozprawach pod Assaye, Meairee i Dubba. Mahraci bili się zapalczywie, a strata Anglików bardzo znaczna; 9 oficerów poległo, 40 rany odniosło; 14'i podoficerów i szeregowych zginęło a 866 zostało ranionych. Nieprzyjaciel, który całą stracił arlyleryą i wszelkie bagaże, miał 3 O O O - 4 O O O zabitych i drugie tyle ranionych - które to podanie wszelako zdaje się być przesadzonem, ponieważ Maraci tylko 12 O O O żołnierza w ogień wprowadzili. O istotnem w c i e l e n i u Gwalioru do państwa angloindyjskiego i po lem zwycięztwic podobno jeszcze nie myślą., sianie się jednak p a ń s t we m p o s i ł k ó w em i otrzyma na swój koszt załogę angielską z 7 pułków piechoty, 3 jazdy i przynależnym korpusem artyleryi. Twierdza Gwalior, owo <<indyjskie Gibraltar« poddała się Angliko bez oporu.
Rozmaite wiadomości.
Czytelnikowi z powodu Orędownika naukowego nadesłał R. W. Berwiński.
Siało się tedy, czego się spodziewać było można; - jakkolwiek bowiem Redakcya Orędownika przy końcu odpowiedzi danej mi w 6. Mrze tego pisma wyrzekła, że niewart nawet jeslem zmieszania z błotem, osądziła jednak pismo swoje za godne, aby połowę jednego Ni u zabryzgać tern błotem, pomiędzy które ile możności najczęściej starała się mieszać moje nazwisko; zostałem więc w Orędowniku nieukiem, głupcem, warchołem, szaleńcem, fircykiem, salonowcem, arlekinem, Don Kiszotem, *) itd.
*) Porównanie to zresztą znajduję niesfósownem; - na mnie bowiem Orędownik za to się lak sroil/e pogniewał, żem jako nowator stanął w obronie po cej ucierpiała; co do mnie bowiem, znając Redakcyą Orędownika z dawniejszych jej polemik, wiedziałem bardzo dobrze, kiedym list mój pierwszy pozwolił drukować co mnie spotkai dla tego spokojnie losu mego czekałem, ale publiczność nie spodziewała się może takiego zlekceważenia; - za ubliżenie więc, którego doznała, obowiązany jestem najpierw ją przeprosić, jako niewinny powód tych wszystkich nieprzyzwoifości, niewinny zaś dla tego, że pisząc list mój przeszły, nie miałem bynajmniej zamiaru rozpoczynania polemiki z Orędownikiem; - gdyż od dawna zgodziłem się z wielu innymi na to, iż z Bedakcyą tego pisma nie da się prowadzić żadnego sporu naukowego w karbach przyzwoitości, jakiej czytająca publiczność ma prawo żądać po piszących;-w jakibądź sposób objawione zdanie przeciwne zdaniu tej Redakcyi, wywołuje zawsze jeden i ten sam rodzaj odpowiedzi; - przez co być może, iż Redakcya chciała się pozbyć krytyków tanim kosztem rozumu i nauki, niepomną będąc na to, że kiedy nadużyciem traci powagę tak konieczną Areopagowi - natenczas i sąd jej i wyrok straci wiarę w publiczności, a nikt nie będzie dbał o to, czy go tam nazwie głupcem i nieukiem, czy mędrcem. »Lecz po cóż było odzywać się do podobnych ludzi bez powagi i rozpoczynać walkę tak niechlubną?« zapytacie może. - Walki, ani polemiki rozpoczynać nie myślałem!-Dla czego się zaś odezwałem, niech sobie odpowie każdy, kto czytał ów osławiony spis dzieł p. Z. czy J. Ł. w 6lym Nrze Orędownika. - Kogóż nie oburzyła jaszczurcza złość tego Z_i ten niegodny sposób pozbawiania się krytyków i napadania ludzi objawiających przeciwne zasady? Ja się od innych te'm tylko różniłem, żem więcej miał baczenia na to, co mi przekonanie moje powiedzieć nakazywało, aniżeli na własną osob ę . - Chcąc zaś to przekonanie wypowiedzieć i zwrócić uwagę publiczności na dążenia Orędownika, trzeba się było koniecznie wystawić na wszystkie jego Redakcyi pociski, trzeba było wysłuchać długiej litanii epitetów i appo
stępu,. Don Kiszot zaś, j ak wiadomo, dla togo właśnie okryt się śmiesznością, że jnko rycerz średniowieczny występowa! wtedy, kiedy p o s t ę P l u d o - wy strącił juz hyl poniekąd tę kastę uprzywilejowanego rycerstwa. I) o n Ki s lo t a ni i więc powinien Orędownik nazwać tych, k t ó r z y w o b r o n i e fo rm prze starz ał,y ch występują dziś jeszcze do walki. - Smieszną zaś moją stronę by tby chyba wtenczas dopiero wytknął, pdyby mnie, słabych sił człowieka, był porównał x Herkulesem, czyszczącym stajuię literacką Augiasza z kilkoletuich brudów!
dykcyi, którenti to szanowna Redakcya obsypuje przeciwnych wyobrażeń pisarzy; - wysłuchałem jej spokojnie-a to nawet w większej dozie, jak się to podobno któremukolwiek innemu dotąd przydarzyło;-co zresztą ię za sobą prowadzi korzyść, żebym już teraz bezpiecznie mógł rozpisywać się o Orędowniku i jego dążeniach, bez narażenia publiczności na nową nieprzyjemność czytania w nim osobistych napaści, które do rzeczy nie należą, a mało kogo obchodzą.-Redakya Orędownika wyczerpała, jak mi się zdaje, wszystko, co tylko uważała, że jej przeciwko mnie posłużyć może; - siliła się użyć broni śmieszności, satyry, grubijaństwa, polwarzy etc. etc. - czego przezto dopięła, zostawiam sąd publiczności,zdaje mi się tylko, że z trudnością mogłaby się zdobyć na coś nowego w tym rodzaju; -musiałaby więc albo starej używać broni, która nie rani albo spokojnie pozwolić mówić o sobie i milczeć, albo też odpowiedzieć w sposób nieubłiźający czytelnikom. - Którą z tych dróg obierze Redakcya Orędownika, zobaczemy w swoim czasie; bo sądzę, że nie bez korzyści będzie dla publiczności, zwłaszcza tej, która iliuemi zatrudnieniami przeciążona, nie może dość bacznem okiein śledzić ruchu i dążeń, objawiających się w dzisiejszej naszej literaturze, że, mówię, nie bez korzyści będzie dla niej zobaczyć bliżej, jakie są kierunki umysłowego naszego życia, czego się nam obawiać, a czego trzymać wypada; tu oczywiście dotknąć mi przyjdzie kwestyi, o które rzecz się dziś toczy nie tylko w Poznaniu pomiędzy Orędownikiem a kilku innymi, ale raczej w całym świecie pomiędzy dwoma stronnictwami, które Hoene Wroński nazwał niewolnikami i wyzwolonymi;- tam zobaczemy, czy dążenia ludowe są tylko czczą formułą bez znaczenia, jak Orędownik powiada, czy też zawiera to wyrażenie myśl objawiającą się w postępie historyi.
JSim jednak do tego przystąpię daruje mi czytelnik, że mu raz jeszcze przypomnę odpowiedź daną mi w 6'yin Nrze Orędownika, której kilku punktów dotykając blize'j, dotknąć będę musiał raz jeszcze osobistości; jestfo z ł e konieczne, któremu obowiązany jestem poddać i czytelnika i siebie, te'm bardziej, że tu nie idzie o osobę moją - ale o osobę drugiego; siebie nigdy bym przeciw Orędownikowi nie bronił; osobistością zaś tą jest powtórzenie tego, com w przeszłym moim liście powiedział, że p. Z. jest względem p. D. oszczercą i kłamcą! Zarzut ten ciąży na nim do dziś dnia; jakkol się zwalić go na mnie ogłosiła, ze ja będę oszczercą i kłamcą przeciw p. Z., dopóki dowieść nie potrafię uiewinności p. D. - to popełnić mogła coś podobnego jedynie w skutek zaślepienia się namiętnościami, lub nieznajomości pierwszych, nienaruszalnych zasad prawa, wedle których oskarżająca strona obowiązana jestpoprzeć oskarżenie swoje dowodami, jeżeli tego zrobić niemoże, przegrywa sprawę.- Tu p. Z.... oskarżył publicznie o hypokryzyą i nierzetelność p. D" a kiedym na to zażądał od niego dowodów, odpowiada nad wszelkie spodziewanie: ty dowo dź, że on jest niewinnym! Gdyby się sprawa ta toczyła przed sądem pruskim, a ja gdybym znów p. Z..., czy tam Redakcyi odpowiedział: ty dowodź, powstałaby ztąd ordynaryjna kłótnia, w skutek której przymuszonym byłby sędzia kazać wyprowadzić za drzwi lego, który do niej dał powód a sprawa zawszeby była przegraną. Ależ Redakcya przytacza rn'by w imieniu p.
Z., dowody na to, że p. D. jest wilkiem w baraniej skórze, że pod płaszczykiem dążeń ludowych i postępu ukrywa zgubne zamiary, egoizm a nawet zdradę! Dla czego?. Oto powiada Orędownik p. D. urodził się Kaszteiauiccui, czy tam Wojewodzicem! *) Wstyd mnie zaiste, że takie tu rzeczy powtarzać muszę; - więcej zaś niż ubliżającem byłoby dla publiczności, gdybym chciał dowodzić, jak niedorzecznem i niego dziwem jest podobne wyprowadzanie złych skłonności i zbrodniczych dążeń z urodzenia; - gdybym mjał występować do walki z tymi, którzy twierdzą, że człowiek rodzi się zdrajcą - apostatą - zbroduiarzem! Redakcya jednak Orędownika, stawiając to twierdzenie i pouczając mnie, że mylności jego dowodzić bym powinien na drodze analogii, tak na tej samej drodze dowodzi jego prawdy: Mirabeau, powiada, urodził się tylko Markizem - G. tylko hrabią-jedeu i drugi jest zdrajcą; - pan D. urodził się aż Kasztelanicem, a więc te m pewniej musi być zdrajcą! Czyliż czytelnik żądać będzie po mnie zbijania takiego dowodzenia? Obraziłbym zdrowy jego rozsądek, gdybym to uczynił. - Samej zaś Redakkcyi Orędownika mogą na nie odpowiedzieć ci
*) I Redakcja Orędownika w tej samej odpowiedzi utrzymuje, ie się do żadnych kwesty! spnleczeńakieb. nie miesza, a brzydzi się sekciarstwem; jak gdyby wyprowadzanie wartości człowieka ze stanu w którym bię urodził, nie było najobrzydliwszćm sekciarstwem, bo gięjrającem ai Sciua, Chama i Jafeta. -J est to takie jedna z dziwnych niekonsekwencj ihrabiowie, których jej się spotykać przytrafia. - Tu jednak spylaćby się godziło, kto jej powiedział], ze G. zrzucił dziś z wilczej skóry kożuch barani i został renegatem; - z jej rozumowania wcale to nie wypływa - ale przeciwnie przypuścićby powinna, że i względem G. tak samo się dzisiaj może mylić opinia, jak się niegdyś myliła względem Dąbrowskiego, że może i jego także tylko okoliczności, niebezpieczeństwo i potrzeba do czynów przymuszają! Zkądżeż Redakcya Orędownika przychodzi do wydania potępiającego wyroku na G., kiedy stając w obronie Michała Grabowskiego, HI. RzewuskiegoBejły i Maciejowskiego, powiada, że pozory mylą i opinia publiczna zawodzi! Cóż ją więc o apostazyi p. G. przekonywa? J eżeli jego pisma - toć i Dąbrowski dał na piśmie dowód świadczący przeciw niemu; - toć Maciejowski, Grabowski i Bejła najwyraźniej dążenia swoje w swych dziełach objawili; - a jednak Orędownik przyznaje, że Dąbrowski był wielkim synem Ojczyzny G. jest zdrajcą - Maciejowski zaś, Grabowski i Bejła« Rzewuski czem są? nie powiedział wprawdzie, ale ich zapewne Wallenrodami zrobić myśli! - Zkądżeż więc taka dowoluość w wydawaniu sądów i taka sprzeczność z wlasnemi zasadami? Zdaje się, że Redakcyi trzeba było nazwać G. zdrajcą dla potępienia p. D; a stauąć w 0brouie M. Gr, i Rz. dla własnej obrony, raz więc przyzuała starszeństwo opinii publicznej, drugi raz je odrzuciła; - jeslto znowu jedna z licznych niekonsekwencyi tej Redakcyi, - pomimo której jednakże opinia publiczna pozostanie opiuią, a Bejla, Gr. M. i G. te'm, za co ich ta opinia ogłosi; chociaż bowiem myliła się ona względem Dąbrowskiego, a Kościuszko ją sprostował - to na nieszczęście Ma., Gr. i Bejla nie są Dąbrowskim, a Redakcya Orędownika nie Kościuszką. - Fakt więc historyczny o Dąbrowskim i Kościuszce, przytoczony przez Orędownika, nic więcej nie dowodzi, jak tylko tej starej prawdy, że wypadki historyczne pojedynczo i bezmyślnie wyrwane z łańcucha przyczyn i skutków nic nie dowodzą, jeśli głębszy rozum potomny nie umie rozróżnić, co w nich jest przypadkowego, a co prawdy ogólnej i wiecznej. - Kto tego rozumu nie ma, może się n a u c z y ć wszystkich faktów historycznych, a jednak nie wiedzieć, jakąż nich myśl zasadniczą i jakie wnioski odwiecznej prawdy wyciągnąć. - Sprawiedliwie więc powiedziałem w przeszłym moim liście, ze się można bardzo wiele n a u c zyć, a mało wie dzie ć; a nic niewiedzieć , - można nawet wspólnie z Redakcyą Orędownika nie wiedzieć tego, że pomiędzy nauką a wiedzą niesłychana jest różnica. - Wstyd, że takie rzeczy powtarzać dziś jeszcze trzeba! (Dal. c nast.)
UWIAD O M I E NI E PUBLI CZNE.
Niewiadomi wierzyciele zmarłego w T r z c i e - linie dnia 15. Października 1828 Majora J óze fa Biskupskiego uwiadomiają się niniejsze'in o nadchodzącym podziale pozostałości z tern wezwaniem, aby pretensye swoje w przeciągu trzech miesięcy podali, inaczej z takoweHii, w skutek . 137. i następ. Ty t. 17. Cz. I.
Prawa powszechnego krajowego, do każdego z wspołsukcessorów oddzielnie w miarę schedy jego odesłauemi będą. Poznań, dnia 13. Marca 1844.
Król. Główny Sąd Ziemiański. Il.Wydz.
SPRZEDAŻ KOMECZNA.
Sąd Ziemsko-miejski w Poznaniu, dnia 18 Września 1843. N ieruchomości tu w starem mieście p o d liczbą 27. i 28. położone, do Antoniego Felicyana Woykowskiego należące, w ogóle oszacowane na 5572 Tal 1 ss;r. 7/\ fen wedle taxy, mogącej byc przejrzanej wraz z wykazem hipotecznym i warunkami w Regishaturze, mają być dnia 23 Kwietnia 1844. przed południem 0- godzinie lIstej w miejscu zwykłem posiedzeń sadowem sprzedane. Niewiadomi z pobytu właściciele: Antoni Felicyan W oykowski i Franciszka Adler z domu Czyskowska, zapozywają się niniejszem publicznie. N admienia się przy tern, iź obiedwie nieruchomości w calkości będą sprzedane, albowiem rozłączenie ich nie może być uskutecznione.
OBWIESZCZENIE.
Zawiadamiam niniejszem szanowną publiczność, że od 27. Czerwca 1843. r. ma odeinnie do wszelkich czynności tyczących się sprzedaży, kupna, spraw sądowych i policyjnych w dobrach moich Baszkowskich ogólną plenipotencyą JPan Janiszewski; jeżeliby więc w tym czasie kto inny, jakie sprzedaże lub kupna na moje imię, lub II canto dawniejszych plenipotencyj przedsięwziął, uznaję też same za nieważne . Każdy więc, któryby miał jakie żądania, tyczące się dawniejszej mej plenipotencyi, niech się do B a s z k o w a najpóźniej do 10. Kwietnia tego r.
zgłosi. Baszkowo, dnia 8. Marca 1844 A. Mielżyński.
Wielka aukcja pozostałości.
Na wniosek exekutorow testamentu zmarłegotutejszego handlerza mebli F. L. PI o K starszego sprzedawać będzie podpisany najwięcej dającemu za gotową zaraz zapłatę grubą pruską monetą sposobem publicznej licytacyi, w jego dawniejszym magazynie mebli, w starym rynku
Nr. 56., w środę dn. 20, Marca i dni następnycb przed południem od godziny 10. do 1., a z południa od godziny 3. do 5. pozostałość, składającą się z jego pozostawionego magazynu mebli, złota, srebra, miedzi, bielizny, pościeli, odzieży, sprzętów domowych i kuchennych, tudzież wiele innych przedmiotów. Sprzedaż zacznie się magazynem mebli. Ans ch li tz, Kapitan i Król. Aukc yonator.
Dużych migdałów słodkich, najlepszego szafranu i świeże olewy, bardzo tanio można dostać u J. A p p I a, na ulicy Wilhelmowskiej Nr. 9. w tej linii gdzie poczta.
Dnia 16. Marca 1844.
Sto- Na pr. kurant pa papl - gotoprC. ramI. Wlzną.
Obligi długa skarbowego Prusko-ang. obligi z r. 1830.
Obligi premiów handlu morsko Obligi Marchii Elekt, i ]V o «ej
» Gdańska w T. .
Listy zastawne Pruss. Zachód.
» W. X Poznaiisk.
» » dito » »Pruss. A Vschod.
» »Pomorskie. . .
» March. Eiek.iK.
» » Szlaskie. . . .
Inne monety złote po 5 tal. .
AU eJ e Drogi żel. BerI. - Poczdamskiej Obligi upierw. BerI. - Poczdams.
Drogi żel. Magd. - Lipskiej . .
Obligi upierw. Magd.- Lipskie .
Drogi żel. BerŁ-Anhaltskiej Obligi upierw. BerI. -Anhallskie Drogi żel. Dyssel. Elberfeld.
Obligi upierw. Dyssel.- Elberf.
Obligi upierw. Henskic .... » od rządu garanto» one.
Drogi żel. Berlinsko- Fraiikforl.
Obligi upierw. Ber L- Frankfort.
Drogi żel. Górno-Szlaskiój . .
dito LU. H. . · Bwl.-Hzcz. Lit. A. i B.
« » Magdeh - Halberst.
D r. żel. Wrocl. - Szwidii. - Freib.
Ceny targowe w mieście POZNANIU.
Pszenicy szefel Z y ta d t Jęczmienia dt Owsa dt Tatarki d t Grochu dt.
Ziemiaków dt.
Siana cetnar Siomvkopa Masła garniec .
[t 4 3Ł f t f t f t ją f t 4
!O li 101 90 100 101 48 100J 105i 10(» i 103 101 JOli 1Ę 13 " « IIf
5 169.V 4 155 4 5 4 5 90 4 Ę 99 i f 153 4 4 126! 117 A 4
1005
104}
13A II[
103 J 194 1031 154 jĘ Wr 89 1031
134} 1191 nu,
Dnia 18. Marca.
1844. r.
od do Tal. ser fen. Tal. sł>r fen 7 25 6 17 6 , .
.J_ 101 6 24; - 15c 20,
27, - 8 - 2616 l 8 ! - 3 1 - :j U 25 20 lJ22,
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.03.20 Nr68 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.