G

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.03.28 Nr75

Czas czytania: ok. 19 min.

"a

ZETA

V\lielkiego

Xi twra

POZNANSKIEGO.

Nakładem Drukarni Nadwornej W Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wann ewski.

JWV&.

W Czwartek dnia 28. Marca.

1844«

Wiadomości kraj owe.

Z Berlina. - Generalna Intendantura teatrów królewskich w Prussach, życząc zapewnić autorom dramatycznym korzyści podobne jakie im służą we Francyi i w Anglii, postanowiła zapewnić im odtąd, stosownie do własnego ich wyboru, od sztuk ich na teatrze królewskim granych, albo jednorazową opłatę za rękopism, albo też udział w dochodzie z każdej reprezentacyi; udział ten będzie im służył dożywotnie, i sukcessorom po ich śmierci, przez lat 10, a ma wynosić, za dzieło dramatyczne zapełniające cały wieczór, 40 od dochodu, od mniejszych zaś dzieł, procentów: 6, 41, albo 3; od oper kompozytor pobierać ma I w udziale z dochodów, autor zaś textu I. Rozporządzenie to ściąga się tylko do dzieł oryginalnych, nie zaś tłumaczonych.

Wiadomości zagraniczne.

Polska.

z War s z a w y, dnia 23. Marca. (Dokończenie uznanej szlachty.) Sienicki PaAeł, h. Krzywda; Sienicki Franc, t. h.; Skwarski Marcin, h. Zaremba; Śledziewgki Kaź., h. Korczak; Śmiarowski Szym., h. Rawicz; Śmiarowski Fran., t. h.; Śmiarowski Stan., t. h.; Śmiarowski Aut., t. h.; Sobolewski JanJóz., h. Slepowron; Sozatiski Jerzy, h. Kałe/z; Stodulski Anton., h. Plon; Stodulski

Andrz., t. h.; Swiątecki J óz. J oach., h. N 0wina; Swięcki Sylw., h. Leszczyc; Świecki J óz. Roch., h. Slepowron; SwierczewskiFran., h. Swierczck; Szumkowski bom. Hier. Ferdin. Fab., h. Abdank; Szymoński Sebast., h. J astrzębiec; Szymonski Stan., t. h.; Szyszkowski Teofil, h. Ostoja; U nieszowskiAnt. Szym. Tad., h. Janina; Wawrzycki Flor. Mich., h. Trąby; Witkowski Jan, h. Nowina; Wojewódzki Józ., h. Habdank; Wychowski Władysł., po Antonim, h. Habdank; Wychowski Wład., po Stanisławie, t. h.; Wysocki Stan., h. Ogończyk; Zabicki Mac, h. Nałęcz; Zabierzowski Ant., h. Ostoja; Zaboklicki Walenty, h. Kolumna; Zaborski Mikołaj, h. Kopasina; Zaborski And" t. h., Zawadzki Maxym., h. Rogala; Zawadzki Józ., t. h.; Zawadzki Stan., t. h.; Zbierzchowski Albin. Bern., h. Grzymała; Zembrzuski Paweł, h.Doliwa; Zembrzuski Hier., t. h.; Zembrzuski Franc, t. h.; Zieliński Każ., h. Prus3 -; Zieliński Antoni t. h.

Ouegdaj zszedł z tego świata JW. Michał Dzierzbicki, b. Mistrz Dwór« J. C. K. Mości, niegdyś Adjutant Xi<;cia Józefa Poniatowskiego, kawaler krzyża wojskowego polskiego, dziedzic dóbr Piekary. Żył lat 60 i kilka. - Dnia 7. bież. m. rozstał się z tym światem, w dobrach swych dziedzicznych Krzymosze, w gub. Pod łaskiej, przeżywszy lat 80, JW. Benedykt Wołłowicz, b. Sędzia pokoju powiatu Siedleckiego, kawaler orderu św. Anny. z Paryża, dnia 19. Marca. M o n i t o r donosi urzędownie, że Księżna Nemours wstąpiła w 6ty miesiąc swej ciąży.

Ostalnieuii czasy zachodziły częste KOllIllI:Qnikacye między gabinetem londyńskim i paryskim. Chodzi o środki przedsiębrane przez obydwa rządy celem zapobieżenia wybuchowi wojny między Sardynią i Tunisem. W tym zamiarze pewna liczba francuskich i angielskich okrętów wojennych do Tunisu puścić się ma. Słychać, że rząd sardyński ofiarowanego przez Francyę pośrednictwa nie przyjął, więc wspomniane mocarstwa - Anglia i Francya-.pośrednictwa swego proprio motu użyją, t. j. sporne strony i pomimo ich woli do przyjęcia tego pośrednictwa skłouią. Mówią, że Hr. Mole na przyszły miesiąc w podróż do Petersburga się uda i po oglądaniu portów i warsztatów Rossyjskich nad morzem Czarnein przez Konstantynopol do Francyi powróci. Od niejakiego czasu obiegały w dzielnicach miasta S1. Jacques i S1. Marceau zgrozą przejmujące pogłoski. Mówiono o łajnem towarzystwie, którego miejsce pobytu nieznane a którego członkowie w nocy w bliskości rogatek się krząlają, młode panienki, które zdybać mogą, uprowadzają i dopiero wywarłszy na nich najokropniejsze męczarnie, na wolność puszczają. Przed tygodniem kilku ojców familii skargi swoje w tej mierze do Koumiissarza policyi Blavier zaniosło. Opowiadali, że córki ich 12 -14 lat mające, jedna przy rogatkach Fontainebleau a druga niedaleko rogatek S1. Jacques, przez mtodych, dobrze ubranych mężczyzn zagabane i na bal zaproszone zostały, potem zniewolone od tych kawalerów, wieczerzę przyjąć musiały i natychmiast w sen letargiczny wpadły. Gdy znowu do siebie przyszły, leżały na samolnej ulicy wspomnianej dzielnicy na bruku i w przeciągu tygodnia mocno zachorowały. Komnjissarz policyi wszelkiego natychmiast dołożył starania aby sprawców tej zbrodni wyśledzić; jakoż tak zręcznie i oględnie działał, ze ślady winowajców wytropił. Dowiedział się, że 12 młodych ludzi zawiązało towarzystwo dla popełniania najsromolniejszych i naj okropniej szych bezprawi. Najęli w lym celu doin na ulicy de l'Oureme, któremu nadali nazwę «Tour de Nesle.« Każdy z nich miał nazwisko jednej do dramatu tego należącej osoby a pokój, w którym te bezeceństwa się działy, nazywał się «chambre Orsini.« Do tego pokoju panny snem lelargicznym już prawieumorzone zawlekano a potem w naj ohydniej * szy sposób poniewierane i zgwałcone na ulicę wyrzucano. Śledztwo sądowe już się rozpoczęło. Spólne działanie Francyi i Anglii w religijnopolityczne 'j sprawie, o którą się obecnie w Konstantynopolu dyplomatyczny spór toczy, czyni tu w Paryżu w ogóle dobre wrażenie. Pomimo panujących przesądów względem Anglii i pomimo świeżego rozdrażnienia z powodu wypadków otaheityjskich, zdaje się oppozycya nic nie mieć przeciw temu, że ministeryum francuskie podaje ręce gabinetowi S1. James, aby kwestyą owę, jakkolwiek na koszt wszelkiego zwyczaju i prawa narodów przechylić na stronę ludzkości. Czyli mieszanie się takie ze strony Anglii i Francyi w sprawę religijnego prawodawstwa państwa ottomańskiego ma prawność i słuszność po sobie, tego pytania nikt tu nie roztrząsa. Wszakże temu, który w ocenianiu stosunków publicznych mniej summarycznie postępuj e, objawia się ta sprawa nie tak zbyt prostą. Dalecy jesteśmy od tego, iż byśmy w obronie barbarzyńskiego prawa, karzącego śmierrią odstąpienie od Islamu, stawać mieli, ale być może, że prawo to z fanatyzmem ludu i religijnopolityczną ustawą państwa Ottomańskiego tak. jest zrosłe, że z chwiejącej się budowy tegoż państwa bez niebezpieczeństwa usunąć się nie da. Nienaturalność i gwałt w stosunkach państwa Tureckiego jest bez wątpienia w wielu razach całkiem niezależnym od sainowolności rządzących, ale raczej koniecznym skutkiem całego historycznego usposobienia narodu i rządu. Przyznając zaś Porcie prawo dalszej exystencyi, nie można jej logicznie odmawiać prawa wykonywania warunków tejże exysteneyi. Takowych względów nie miewa zwykle powszechna opinia we Francyi, a tym mniej w niniejszej sprawie. Gdyby rząd francuski dziś lub jutro postanowił z bronią w ręku zmusić Turcyą do zrzeczenia się krwawych kar za odstąpienie od wiary, za bluźnieistwo itp., mógłby z pewnością liczyć na sympatye narodu francuskiego; chyba iżby oppozycya tymczasem dowiodła, że ministeryum z dnia 29. Października i tą rażą znowu poszło za »haniebnym wpływem« albo nawet »impoiiujace'm poduszrzeniem« rządu angielskiego. Spodziewać się zresztą można wielkiego zawikłania w tej sprawie, byc nawet może, że dyplomaiyczne spory w Konstantynopolu wyprowadzą znów na scenę wielką kwestyą wschodnią z wszyslkiemi jej ważuemi następstwami. szy spór o tajne fundusze, którego wczoraj nie dokończono. Galerya i loże były znów pełne, do czego się także przyczyniło oczekiwanie interpellacyi ze strony Pana Isamberta, który się miał ministerstwa zapytać o ostateczny kierunek stosunków zachodzących pomiędzy rządem a duchowieństwem. O godzinie 2. rozpoczęło się posiedzenie. Przed rozpoczęciem jeszcze formalnych obrad podał P. Jules de Lasteyrie poprawkę w imieniu oppozycyi, domagającą się, aby zamiast jednego miliona tajnych funduszów zezwolić tylko na 950,000 fr., a zatem o 50,000 fr. mniej. Wstąpił potem na mównicę P. Isambert i mówił przeciw zamachom i nadużyciom duchowieństwa. Skargi jego, rzekł, tym są niesluszniejsze, ze ono wcale nie było zaczepione, religia najmniejszego nie pouosi uszczerbku, nawet praw przepisanych ściśle względem niej nie wykonywano, co się juz 2 tego pokazuje, ze Dominikanie, Benedyktyni a nawet Jezuici są cierpiani. Wykazał potem historycznie trudności, jakie od dawna Królom księża robili, począwszy od Klodoweusza aż do rewołucyi francuzkiej. N ależy się ten zaszczyt Klodoweuszowi, Karolowi VII., Ludwikowi Świętemu i Henrykowi IV., że tym nadużyciom i roszczeniom duchowieństwa opór stawili. Toż samo powiedział'o Napoleonie. Według zdania jego nie wystarcza sam koukordat do uprzątnienia niedogodności, na jakie się wszyscy użalają. Zważyć tylko należy obecną walkę "pomiędzy uniwersytetem a duchowieństwem.

Tak prawa korony, jako tez najwyższa władza narodu wystawione są na niebezpieczeństwo. Duchowieństwo z biskupami swe mi na czele zdąża do obalenia wolności publicznych, podżega do lekce ważenia władz rządowych. I<.:Q usprawiedliwieniu tego kary godnego postępowania, wyszukało duchowieństwo kłamstwo, pozór mający pokryć pretensye jego. Powiada ono, że religia jest w niebezpieczeństwie, co jest nieprawdą; jeśli kiedy w niebezpieczeństwo popada, przypisać to należy nierozsądkowi i wyuzdanym zabiegom niektórych sług jego. Mówca przytacza niektóre miejsca z listu Biskupa Chalońskiego, pole'm z memoryału Arcybiskupa Paryskiego i Sufraganów jego, utrzymuje, że memoryał ten przełożono Królowi przed wniesieniem projektu do prawa względem wychowania drugiego rzędu do Izby Parów, a przecież pomimo tego, rzecz niesłychana, i pote'in jeszcze wielu księży doznało nowych dowodów przychylności i wywyższenia. Dziennik zajmujący się przede wszystkie m sprawami duchowieństwa, zaczepia codziennie uniwersytet i władze iządowe. Ministeryum zaś, zamiast szukać podpory w wolności wyznań, w sądach królewskich, w opinii powszechnej, chce tylko, jak się zdaje, wszystkiego unikać, coby uderzało, chce rzecz tę stłumić, jako też rozdrażnienie umysłów, jakie stąd powstało. Robi ono się przez to współwinowajcą. Dla czegóż, nie otworzyć wolnej konkurencyi dla wszystkich wyznań? Dla czegóż to potakuje się zakazanym bractwom religijnym i pozwala im się wbrew prawu wciskać i zagnieżdżać we Francyi. Rząd posiada dosyć środków w prawodawstwie; nie przytłumiając więc podobnych nadużyć, nie pełni Minister powinności swojej. Mówca przeczytał jeszcze pote'in niektóre dokumcnla na poparcie zdań swoich, pomiędzy innemi wniosek kilku Biskupów proszących o cofuienie projektu do prawa względem wychowania drugiego rzędu. Biskup Chaloński nie waha się nawet powiedzieć, że wszyscy Biskupi Francy i sq przeciw rządowi, równie jak wszyscy ojcowie familii i cały świat chrześciański. Pomimo, że nie wolno jest księżom odbywać żadnego zgromadzenia bez pozwolenia rządu, zaprasza Biskup z Chalons wszystkich Biskupów krajowych na zgromadzenie końcem naradzenia się względem potrzeb kościoła. W i e l k i Kanclerz na to: Często już miałem powód odpowiadać na zażalenie Pana Isember1. Zdaje mi się, żem dowiódł, iż na zarzuty jego nie zasługuję. Zarzucają mi, żem słaby; jest to nie prawda, zawsze m ja wytykał błędy duchowieństwa, alem nigdy nie powiedział, co mówiono w korrespondencyach ministeryalnych albo też w gabinecie. Użyłem też prawnych środków przeciw duchowieństwu i wywołałem w radzie stanu dekłaracyą owę przeciw nadużyciu Biskupa. Nastąpiło też potępienie, zapewne nie małoznaczne, a później jeszcze w sprawie kogoś iunego napisałem energicznie do Biskupa Chalońskiego (tu odczytał kilka miejsc z tego listu.) W zaczepkach więc przeciw rządowi leży jego usprawiedliwienie'. P. D u p i n : Duchowieństwo przedsiębierze ruchy na wzór powstania, co opinią powszechną mocno niepokoi. Łączy ona to z iunemt zajściami politycznemi. Ruch ów objawia się w krucyacie przeciw uniwersytetowi. Czyliż Izby i Francya ścierpią te zamachy na uniwersytet, prawa, władze i to ze strony duchowieństwa, które do posłuszeństwa zachęcać winno? Opiekujmy się duchowieństwem, ale niechaj ono wie, że to już nie są rządy, na które ono główny wpływ wywierało, ze porządek i uległość pierwszą jego jest po będzie nieubłaganym! Tymczasem zdaje się, że duchowieństwo ogólny szturm przypuszcza. Biskupi Archidyecezyi Lugduńskiej podali znów prośbę do Ministra sprawiedliwości i kultu, domagając się cofnienia wniosku do prawa względem wolnoś. .

CI nauczanIa.

Francuzcy posiadacze rent są przejęci obawą i strachem; zamierzona redukcya 4procentowych belgijskich i 31 proc. rent angielskich, uważaną jest przez nich za zlą przepowiednię dla ich interessów. Nie zdaje się jednak, aby i francuzka 5proceulowa renta zredukowaną została. Liczba wojska znajdującego się w Paryżu, wynosi 14 pułków, prócz 4500 weteranów, pelicyantów i gwardyi municypalnej. W bezpośredniem sąsiedztwie Paryża na 10 mil na około stoi 17 pułków, które wraz ze znajduceini się w Paryżu wynoszą około 80,000 ludzi. Anglia.

Z Londynu, dnia 14. Marca.

ISa posiedzeniu z d. 10. Marca P. Macaulay żądał od pierwszego Ministra bliższego objaśnienia względem ostatnich wypadków wIndyach, jakie właśnie doszły do wiadomości publicznej ; mianowicie czy proklamacyę Generalnego Gubernatora, w której zajęcie Gwalioru usprawiedliwiane jest traktatem z r. 1805. między tym krajem i kompanią indyjską, uważać można za rzeczywistą. P. Peel nie mógł żadnej udzielić odpowiedzi, gdyż żadnych jeszcze w lym względzie nie odebrał doniesień, wie tylko tyle, ile się dowiedział z Ti mes. P. Macaulaypowtórzył swoje iądanie. Pan Peel nie dał i tą rażą stanowczej odpowiedzi, oświadczył jednak, że nadeszła depesza i poklamacye Generalnego Gubernatora, które mogą być Izbie udzielone. Poczem WieI. Kanclerz Izby skarbowej zaproponował projekt zredukowania 31 procentowych obligacyj na 3 prC1. Sądzą, że ten projekt przyjęty zostanie. Obligacye te obejmują 250,000,000 f. st. (10,500,000,000 zip.). Ta redukcya o ?, prC. przyniesie rocznie dla skarbu 1,250,000 f. st. (52,000,000 zip.) korzyści. Obfitość kapitałów w Anglii, czyni ten projekt Ministra możliwym w wykonaniu.

- Onegdajsze posiedzenie Izby Nizszej zapełnione było rozprawami nad pojedynkiem Pułkownika Fawcett z Porucznikiem Munroe.

Kapitan Bemal żąda! przedłożenia korrespoudencyi, którą Minister wojny prowadził z wdową poległego w owym pojedyuku Pułkownika Fawcett z powodu odmówienia jej przypadającej po mężu pensyi, P. Bemal powstawał na zbyt ostrą docyzyę rządu, który pierwszy raz trzymał się co do litery artykułu prawa wojskowego, zabraniającego pojedynków, podczas gdy ustawicznie zachodzą bezkarnie, a nawet i sam Książę Wellington przesiał niegdyś wyzwanie Hrabiemu Winchelsea, które teraźniejszy Minister wojny Sir Henry Harding zaniósł wyzwanemu jako sekundan1. Gdyby Pułkownik Fawcett był zlecił przed swą śmiercią komu innemu, aby się pojedynkował Za niego, pozostała po nim wdowa byłaby teraz pobierała 3200 funt. szterl. Generał Prokurator w Irlandyi, podczas audyencyi sadowej w processie O'Connt'lla, wyzwał Adwokata Fitzgibbon, a przecież swego urzędu pozbawiony nie został: wzywa przeto Izbę, aby nie dopuściła, iżby Pułkownik Fawcett stal się pierwszą ofiarą ostrości tego prawa. Sir Henry Harding przytoczył przeciw temu szczególne okoliczności, które ten pojedynek poddały pod prawo wojenne. Bliskie pokrewieństwo pojedynkujących się, zrodziły tę potrzebę, która oparta, na podobnych przypadkach znosi pensyę. Nie zachodzą żadne łagodzące okoliczności, któreby zmniejszały naganę pojedynkujących się szwagrów, zwłaszcza o przedmiot, który w inny sposób mógłby być załatwiony. Właśnie ministerstwo wyjednało od Królowej potwierdzenie obostrzenia prawa o pojedynkach wojskowych, według którego oficerowie mający udział w pojedynku, jeżeli nie czynią kroków odwrócenia go, ulegać będą dymissyi, i ta zmiana jeszcze w tym roku wejdzie w wykonanie. Do oficerów zostających na polowie żołdu nie będzie to zastósowauem, aby prawo wstecznie nie obowiązywało; nie mogą ani ulegać prawu, jakiemu inni gentlemani nie ulegają. Po tern objaśnieniu, Kapitan Bernai lubo z trudnością, cofnął swoje żądanie.

W Stowting, w południowo - wschodniem augielskiem hrabstwie Kent, które najwcześniej weszło w stosunki z Rzymianami, gdyż tam wylądował Juliusz Cezar, - odkryto niedawno starożytności. W szeregu grobowców znaleziono ludzkie kości z ostrzami włóczni, mieczami, nożami, sprzączkami, srebruemi i pozłacaneini ozdobami, wrai z urną i monetą rzymską. Sądzą, że te szczątki pochodzą właściwie od najdawniejszych do Anglii przybyłych Sasów, którzy przed nawróceniem swojem do chrześciaństwa' mieli zwyczaj broń ilp. przedmioty kłaść z umarłemi do grobu; lecz do VII. wieku nie mieli oni własnej monety, a przynajmniej do handlu i stosunków zegranicznych przydalne'j, tylko używali monety rzymskiej, której znaczna ilości była w Brytanii w obiegu. Z dnia 16. Marca.

Gazeta powszechna pruska obejmuje następujący artykuł z Londynu: «Times Z częstokroć właściwą jej i wszelką miarę przekraczającą gwałtownością w wielu artykułach o domniemanćm przez rząd pruski nakazauem wydaleniu przebywających w W. X. Poznańskie'm członków emigracyi polskiej szeroko rozprawiała i niby to niesprawiedliwość jakąś w postępowaniu le'm rządu pruskiego upatrywała. Ciekawą było istotnie czytać równocześnie dane dnia 27. Listopada r. b. w Izbie niższej na uczynioną na korzyść DonCarlosa mocyę oświadczenie Sir R. Pcela: »ze rządowi francuskiemu służy bezwarunkowo prawo użycia wszelkich potrzebnych środków ostrożności w celu niedopuszczenia wychodźcom hiszpańskim, aby przeciw ościennemu mocarstwu w duchu nieprzyjaznyin intrygowali!« Potem dodaje taż gazeta powszechna pruska bardo dowci A puie : «Jakżeż też Sir R. Peel mógł naprzeciw ludzkością tchnącym doktrynom gazety Times tak niehtos'ciwie występować?!« Hiszpania.

Z Paryża, dnia 19. Marca.

Depesza telegraficzna z Hiszpanii.

Perpignan, dnia 17. Marca. -- Królowa Krystyna zawinęła dnia 12. o 4lej z południa do Grao de Valencia (portu Walencyi). Dwakroć sta tysięcy ludzi zgromadziło się na drodze ku "Walencyi; dla tego więc N ajjaśniejsza Pani mogła dopiero o godzinie 7ej wieczorem wjechać do miasta samego. Przyjęcie było podziwienia godne. Najjaśniejsza Pani zamyślała wyjechać z Walencyi dnia 18. Z dnia 18. Marca.

Gazeta de Madrid uznaje potrzebę usprawiedliwienia rozstrzelania Don Pantaleone Bone i jego współwinowajców. »Bone, mówi ona, i 23 jego towarzyszy w powstaniu ponieśli najsurowszą karę, jaką prawo przepisuje na zdrajców. Serce nasze zakrwawią się na myśl o ciężkiej boleści dwudziestu czterech familii, które przez dumę bez Iranic, przez zdradzenie, omamienie i przez dążność do anarchii w tak okropny wprowadzone zostały smutek. Bolesno nam zaiste, bo to krew hiszpańska, klóra przelaną została, a cieszyliśmy się nadzieją, iż w naszych politycznych zamieszkach nie popłynie krew obywatelska. Ale czyliż mogło być inaczej? Czyliż powstanie Alikanty było uzasadnione? Nie jestże to najczarniejszą zbrodnią, burzyć miasta przeciw młodej królowej w tej właśnie chwili, kiedy cały naród powołuje ją na tron jej przodków? Czyliźby królowa mogła panować, gdyby niewierni poddani lada chwilę spokojność publiczną nadwerężali, spokojność, która nieszczęśliwej naszej Hiszpanii równie jest potrzebną, jak naszej młode') niedoświadczonej jeszcze królowej? Móglżeby naród znieść, zęby siepacze wywołali królem generała, który go przez trzy uciemiężą! lala? Zaiste, kara owa jest okropną i bolesną, ale trudno było jej uniknąć. Duch buntowniczy ludzi, którzy nigdy posłusznymi być nie chcą, poskromnionym być musi, spokojność bowiem narodu więcej znaczy, jak szalona durna i ambicya pojedynczych ludzi. Przekonać należy tych, co myślą o powstaniach, iż sprzysiężeuie wszelkie połączone jest z niebezpieczeństwem. Dalby Bóg, iżby krew Bonego i jego towarzyszy była ostatnią, która musiała być przelaną dla zbrodni politycznych, i żeby surowa kara ta służyła za naukę tym, którzy życie własne i esystencyą swych familii poświęcają dla cudzego dobra.« W podobnym tonie odpowiedział minister wojny na sprawozdanie Generała Roncali o zaszłych karach śmierci w Alikancie. Minister wojny pisze generałowi-kapitanowi w Walencyi, »iż wyświadczył Hiszpanii największą przysługę, jaką (ylko człowiek honorowy wyśwadczyć może ojczyźnie swojej, przytłumiając uczucia serca swego, a idąc za konieczną nieprzebłaganą sprawiedliwością. Nie można zaprzeczyć, że w wyrażeniach tych, i w tern uważaniu rzeczy, jest pewna prawda. Bezkarność zbrodni politycznych, szczególniej zaś bezkarność zbrojnego powstania przeciw państwu, doszła do najwyższego, szkaradnego nader zakresu, i już nadeszła chwila, aby pokazać buutownikom, iż rzemiosło sprzysięgania się, jak mówi Gaceta de Madrid, nie jest bez niebezpieczeństwa. Szczególne wrażenie sprawia ta okoliczność, iż właśnie Generał Roncali był tym, który zasadę tę naprzód, i to w sposób dość obszerny urzeczywistnia. Tenże sam człowiek, który w Alikancie przed dwoma tygodniami kazał rozstrzelać 24 po większej części podrzędnych powstańców, krzyczał i powstawał na domaganie się krwi z strony rządu i sprawiedliwości, kiedy przed półtrzecia roku sprawca i naczelnik osławionego powstania październikowego, Gen. Don Diego Leon, w skutek sądu wojskowego śmiercią ukarany został. Gen. Roncali był obrońcą D. Diego Leona, a gdy tenże potępiony za wołał owe namiętne dakłamncye, które zewsząd słyszeć się dały przeciw Esparterze , ponieważ on wbrew sprawiedliwości człowiekowi temu w działaniu nieprzeszkadzał. Wśród takich okoliczności zaiste wielkiej trzeba odwagi, aby podpisać wyrok śmierci nie tylko na Bonego, ale także na dwudziestu trzech małozuaczących oficerów a nawet i podoficerów. Szwecya i Norwegia.

Z Sztokholmu, d. 12. Marca.

Zmarły Król Karol XIV. Jan, urodź. 26.

Stycznia 1764. r., źył zatem lat 80, miesiąc 1 i dni 11. Obrany był Następcą tronu dn. 21. Sierpnia 1,810, wstąpił na tron po Królu Karolu XIII. dnia 5. Lutego 1818; panował zatem łat 26. Teraźniejszy Król Szwedzki, O skar I., urodził się 4. Lipca 1799. r., ma więc lat 44, zaślubił d. 19. Czerwca 1823. r. J ózefinę Xiężniczkę Leuchtenberską, urodzoną r. 18 07, siostrę Jego C. W. Xi<;cia Maxymiliana zięcia N. Cesarza i Króla J mci. N astępca tronu Szwedzkiego jest teraz Królewicz Karol, urodź, roku 1826.

Rozmaite wiadomości.

Ośvpiadc*enie Miettnhvji.

Przekonała się Redakcja z czystego źródła, iż artykuł nadesłany pod zmyślonym podpisem X. Marszalkiewicza a umieszczony w N rze 38.

tegorocznej gazety str. 3 01., oprócz tej smutnej prawdy, że X. Biskup Pawłowski, i to nie 11. d. Listopada, lecz 12. dn. Października r. z., i nie na ulicy Podwale wychodząc z pewnego domu i siadając szybko do dorożki, ale wychodząc z domu X. Biskupa KujawskoKaliskiego, istotnie nogę złamał, ile z jakiejś złośliwości wylanych na papier słów, tyle wierutnego i bezczelnego kłamstwa w sobie zaWIera.

CZAIIS OC2Y.

Powieść Pantofla, ogłoszona przez Eleonorę S%ttjrmer, (Ciąg dalszY.) - Nie, nie, chwiejąc głową odpowiedziała Rózia, niedoczekacie się mego wesela! Elźbietka zawsze była opiekuńczym aniołem naszej rodziny, Ełźbietka prawdę powiedziała, wszystko się się już skończyło! proszę tylko Boga żeby tobie moja miła dał prędzej poczciwego męża,żebym ci jeszcze mogła towarzyszyć do ołtarza; a po tern - po (ein, ty pójdziesz za moją trumną! Marynia siliła się wszelkiemi środkami odprowadzić swoją przyjaciółkę od tych smutnych myśli, lecz wszystkie jej perswazye nie zrobiły żadnego skutku, bo i sama równie była niespokojna w duszy. W tę tajemniczą dla dziewcząt noc Nowego roku, miała ona sen jeszcze dziwniejszy od Rózi, ale nie mówiła jej nic o te'ra, wiedząc, żeby zbyt bolesne sprawił na nią wrażenie. Pragnęła tylko zobaczyć się jak najprędzej sama j. A dna z matką, i kiedy znalazła nareszcie powolną chwilę, rzekła jej: »Mamo nie uwierzysz jaki ja dziwny sen dziś miałam.« - Cóż takiego? moje dziecię; opowiedz.

- Tylko mama się nie lękaj, bo początek tego snu bardzo straszny. Matka się uśmiechnęła i rzekła: »Czegóż się mam bać, kiedyś ty spokojna? - mów.« - Wystaw sobie mama, widziałam wyraźnie jak Antosia brała ślub z jakimś mężczyzną, a podług tego jak papa i Rózia opisywali P. Chry» zantego, zdało mi sie, że to był on. Obrządek odbywał się nie w kościele, lecz w jakimś pokoju, zastawionym staroświeckiemi meblami. W jednym kącie stał dniy ścienny zegar. Na wielkim kominie palił się ogień, na środku siał stół białym obrusem nakryty, a na nim dwie świece i krucyfix. Oprócz księdza i państwa młodych, nikogo więcej nie widziałam. Antosia była w te'm samem odzieniu, w którćm ją pochowaliśmy, z gałązką mirtu na skroniach. Kiedy się skończył obrządek, zegar zwolna wybił północ. Wszystko to doskonale pamiętam, jak gdyby się działo w biały dzień przed memi oczyma... To powiedziawszy, Marynia zatrzymała się, upiekła raczka i wyraźnie czekała żeby matka wymogła na niej koniec snu. Pani Miecznikowska doskonale to pojęła i uśmiechając się rzekła: »Złe ojciec zrobił, że ci pozwolił słuchać opowiadania o dziwactwach P. Chryzantego. Otóż ci się wszystko to przyśniło przed Nowym rokiem! Nie widzę w tym śiiie nic tak strasznego, jak mi zapowiedziałaś; raczej jestem ciekawa na cze'm się to też skończy. Cóż dalej?« · -Potem, mamo, podchwyciła córeczka nieśmiało, zaciemniło się w pokoju, jakby gęsta mgła go zaległa, i czas jakiś nic nie widziałam przed sobą. Jakiś mimowolny strach mnie ogarnął, ale i w tej trwodze myślałam najwi<;cej o taft jakby to się Rózia zmartwiła, gdyby powzięła wiadomość o tej niespodzianej niestateczności P. Chryzantego, i przyrzekłam sobie nic jej o tern zdarzeniu nie mówić. a może na jawie wszystko jej wygadałaś? - O, nie, mamo, ani słóweczka jej nie mówiłam; ona i bez tego śmierć sobie przepowiada. - Dlaczego? - Tej samej nocy i o tym samym czasie kiedy ja miałam sen, Jej pokazała się Elźbietka, i powiedziała z jakimś żalem: » Wszystko się skończyło! P. Chryzanty się ożenił.« Cóż by to było gdyby się dowiedziała jeszcze wszystkich szczegółów mego snu ! Pani Miecznikowska niezmiernie się zdziwiła.

Obraz tajemniczego malarza, dziwny charakter P. Chryzantego, jego dziwniejsza miłość do portretu nieboszczki jej córki, sny obu dziewcząt, wszystko to długim pasmem myśli dręczyło jej duszę i upokarzało umysł niepojętością zagadki. Marynia mówiła dalej : - Potem wśród głębokiego zmroku, padła z góry jakaś jasność i kiedy spojrzałem wszystko się przemieniło koło innie. Ani tamtego księdza, ani nieboszczki siostry już nie było, a zamiast owego pokoju znalazłam się w kościele, jakoby tu w Warszawie u S. Jana; stałam przed wielkim ołtarzem, w ślicznym weselnym stroju, z wiankiem róż, mirtu i rozmarynu na głowie, przedemną X. Proboszcz pontyfikalnie ubrany, za mną mnóstwo gości i krewnych, a między nie'mi Rózia drużką. - Ale kiedy tak dobrze wszystkie okoliczności pamiętasz, to powiedz mi k t o b y ł p r z y tobie? - Mamo! doprawdy już to prawdziwy sen, istne dzieciństwo. - Jednakże któż? - Znów P. Chryzanty! ale zupełnie w innej postaci, daleko przystojniejszy i bez żadnych dziwactw. Pani Miecznikowska, hamując w sobie niepojęte uczucia, które powieść Maryni w niej wzbudziła, rzekła jej poważnie: sen mara, Bóg wiara, zapomnij o tych dziwactwach, módl się do Boga, on najlepiej wie jak twoim losem rozporządzić. Nie mam ci potrzeby powtarzać żebyś biednej Rózi nic o tein nie wspomniała. Jeszcze w tym samym dniu Pułkownik dowiedział się o wszystkie in od żony. Stary wojak dziwił się zbiegowi tylu niepojętych okoliczności, lecz wkrótce myśli swoje przyprowadził do porządku i rzekł spokojnie: »Od samego urodzenia P. Chryzantego, jakaś tajemnicza siła duchowego świata w jego losy się pjącze. Nie wiem szczegółów, ale to pewna, że matka jego od jakichś przewidzeń, w kwiecie wieku umarła. On sam, powróciwszy z cudzych krajOW, nagle wpadł w excentryczność i dziwactwa; musi w tern wszystkie m być palec Boży, moja Panno! Nie szperajmy na próżno w tej tajemnicy. Tak będzie jak Bóg chce. Co się zaś tyczy mego zdania, to gdyby się podobał Maryni syn dawnego mego przyjaciela, młodzieniec, pomimo pozornej fixacyi, pełen rozumu i szlachetnych uczuć - dla czegóż bym go nie miał przyjąć za zięcia? - A biedna Rózia? - Ha! jużci rozumie się, że ta nieboraczka ma pierwsze prawo do ręki P. Chryzantego; sądzę też, że wbrew wszystkim snom, z mą się najpewniej ożeni. (Dals ciąg nasUipi.')

Dnia,25. m. b. zakończył życie na ręku żony i przyjaciół E d war d Jar a c z e w s ki, dziedzic dóbr Jar a c z e w a, w 34tym roku wieku swego; z żalem nieukojonym tych wszystkich, którzy mieli sposobność poznania słodycz jego charakteru i. poświęcenie się bezwzględne. Śmierć przedwczesna wydarła oiczyznie prawego obywatela, towarzystwu, familii, przyjacieloui, najuczciwszego złudzi, dobrego męża, troskliwego ojca. Poznań, dnia 26. Marca 1844.

OBWIESZCZENIE.

Sukcessorowie zmarłego w Lwówku burmistiza policyi Jana Alberta Markusa Schmackpfeffer i jego również tamże zmarłej żony Doroty Elżbiety z Klettów, podzielili się w części na iiich spadłej pozostałości i jest ich zamiarem, teraz jeszcze nie podzieloną pozostałość do podziału przywieść. Na ich wniosek wzywają się więc nieznajomi wierzyciele spadku tego, aby swoje pretensye w przeciągu 3. miesięcy przed podpisanym Sądem jako władzą uregulowanie pozostałości tej prowadzącą zameldowali, inaczej bowiem po nastąpionym podziale każdego z sukcessorów o tyle, ile jego część wynosi, trzymać się będą mogli. Grodzisk, dnia 7. Marca 1814.

Król. Pruski Sąd Zieinsko - miejski.

Sprzedaż owiec.

W Dominium Hiinern pod Winzig i Herrnstadt znajdują się do sprzedania około sto baranów (Lichnowskiej rasy), jako też dwieście maciorek do chowu jeszcze zdolnych. Za zdro. .

WIe zaręcza SIę Podpułkownik N e u h a u s s w Hunem.

fi Patentowe trwale i ekonomiczne piece gg 2K, do grzania, gotowania, pieczenia pieczy- li{ I..I, stego na roźniu, jako i piece do kotłów *: JĄ grzania i różne inne małe apparaty dostać >f I..I, można w ulicy Strzeleckie) Nr. 22. IlJ

» i i ii . . . .m Magazyn ubiorów męzkich T. M iiller, krawca z Berlina, znajduje się do 1. Kwietnia w Hotelu Saskim. II III M III III III II III M II T III III III II II II III II! E JE. JIu s i 2 i ell z JParyzm mm RejrU przybył tu i ma w Hotelu Bawarskim pod Nr. 4. B)); skład francuski ozdobnych przedmiotów z naśladowanych dyamentów, kunsztownych Sp brylantów, klejnotów i t. d., należących do strojów równie mężczyzn jak dam, i tylko Wi przez 4 dni po stałych cenach swe towary przedawać będzie.

Ageni

(kommissjoner) Mittscheia Z EiO MiMynu z metalowemi piórami, podobnież:

<<je lP* Cioitisehmide Z JBerMma m z chellliczno-elastycznellli rzelllieniallli do ostrzenia, pry-m m slllalyczno-lllagnetycznYlll aparatelll ostrzącYlll, prawdzi- 14 gJ Wemi angiełskiemi brzytwami, zabawią takie w Hotelu Bawarskim m m pod Nr. 4. do p oniedz iałku dnia 1. Kwi etnia. C e fi y s t a l e * IIiii i =- 1 1 =- 11 1 =- ł--Iliilillll

Od nadchodzącej Wielkiejnocy uczennicom zakładu mego naukowego, których. językiem ojczystym jest język polski, wszystkie przedmioty naukowe w tymże języku polskim wykładane będą. Poznań, dnia 21. Marca 1844.

Agniszka Hebenstreit.

m w mieście Krakowie pod liczbą 338. Jg i& w Rynku głównym, dnia 15 Kwietnia i ht ]I dalszych r. b. przed Strzelbickim N ota- *' III ryuszem publicznym odbywać się będzie m Ja licytacya w postępowaniu spadkowem m ff 3000 butelek win Węgierskich z r. 1811., S W i 200 butelek z r. 1784., dobrze zakon m t serwowanych, za gotową srebrną monetę. -jfe Świeże płynnemłodzie i wędzone szynkiprzedaje E r n e s t We i c h e r w starym rynku Nr. 67.

JL. JE. I*mt//@r$lli I z Berlina, w Wrocławiu i Poznaniu UH Nr. 30. przy ulicy Wrocławskiej [ !J (Hotel de Saxe en face) 6IJ; poleca swój handel ubiorów męskich lllla łaskawym względom i przyjmuje także Ilj I zamówienia na pojedyncze ubiory, rze- ega telne ich uskutecznienie przyrzekając. [)J;IJ;

W Pierzchnie pod Środą jest IOwierteli ererwonej koniczyny i 200 wierteli wyki na sprzedaż a w C h u d z i c a c h wysadki brzozowe kopa po 12 gr. pol.

Menażerja po zniżonych cenach. Ponieważ menażerją moją tylko tu jeszcze do dnia 1. Kwietnia będzie można widzieć, i z tego powodu ceny ile możność dozwalał a, zniżyłem zaczćin, upraszam Prześwietną Publiczność o jak najliczniejsze zgromadzenie się na widowiska. B u t s c h k o s ki.

Kur» g i e ł d Y JHEcrJiiiskićJ.

a r. kurant papie-1 gotorami. I wizną.

Dnia 25. Marca 1844.

Obligi długu skarbowego Prusko -aiig. obligi z r. 1830.

Obligi premio w handlu morsko Obligi Marchii Elekt, i Nowej Obligi miasta Berlina » Gdańska wT.

Listy zastawne Pruss. Zachód.

» » W. X Poznańsko · » dito » »Pruss. Wschód · · Pomorskie... March. ElekjN » » Szląskie. . . .

Frydrychsdory .

Inne monety złote po 5 tal. .

Discouto.

A Ii e J e Drogi ici. BerI. - Poczdamskićj Obligi apierw. BerI. - Poczdaius.

Drogi żel. Magd. - Lipskiej Obligi upierw. Magd. - Lipskie .

Drogi żel. BerI.-Aiihaltskiej , Obligi «pierw. Berl.-Anliallskic Drogi żel. DysseI. Elberfeld.

Obligi upierw. DysseI. - Elberf.

Drogi tel. Reńskiej Obligi upierw. Kenskie .... » od rządu gariiHlowane.

Drogi ici. Bcrlinsko- Frankfort.

Obligi upierw. BerI. - Frankfort.

Drogi żel. Gómo-Szląskiej . .

dito Lit. B.. · »BerI.-Szcz. Lit. Aj B.

« » Magdeh -llalherst.

Dr. żel, WrocI.-Szwidn,-Freib.

4 ; »OH 4 101 90 99" 1004 b 48 m 100J4 1041 i=.- t29.1 101i

100* 13T', tt · I 4

13 T 7 i m 3 4

103f 1031 lO]J 95 4 991 5 88 Y 4 991 4 981 5 4 4

87* 1m 1m 115 1304 118 125 4 124

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.03.28 Nr75 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry