GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.03.30 Nr77

Czas czytania: ok. 20 min.

\NI e I kfeso

XiCs (W'"a POZNANSKIEGO

Nakładem Drukarni Nadwornej W Dekero i Spółki. - Redaktor: A. Wannowski.

¥¥.

W Sobotę dnia 30. Marca.

1844.

Do czytelników gazety.

z kończącym się pierwszym kwartałem przypominamy, iż prenumerata ćwierćroczna dla tutejszych czytelników wynosi 1 Tal. 18% sgr. ; dla zamiejscowych zaś. .2 Tal. Zamiejscowi czytelnicy odbierać będą za tę cenę c o d z i e n n i e wychodzącą gazetę na wszystkich Król. Urzędach Pocztowych w całej Monarchii. Prenumerata egzemplarza na papierze kancellaryjnym wynosi 15 sgr. ćwierćroczuie więcej od powyzsze'j ceny. Nie naszą będzie winą, jeżeli dla późniejszego zamówienia w ciągu bieżącego kwartału, poprzedzające numera nie będą mogły być przesłane. Poznań, dnia 30. Marca 1814.

Expedycya Gazet W. Dekera i Spółki.

Wiadomości krajowe.

Z Berlina, d. 28. Marca.

Wyjechał stąd: J. Excellencya Rzeczywisty Tajny Radzca i Naczelny Prezes Najwyższego Sądu Appellacyjnego vo n F r a n k e a b e r gLudwigsdorf, do Poznania.

Z Berlina. - Odnowiony z Rossyą ze strony rządu naszego kar t e l pod względem wzajemnego wydawania zbiegłych poddanych, przywrócono podobno za radą najwyższych władz, ponieważ za wiele poddanych rossyjfikich, nie czyniących zaiste krajowi naszemu wielkiego honoru, ostatniemi czasy granicę przekraczało i rząd rozmaitego nabawiało kłopotu. - (Gaz. Wrocł.) Doniesione nasamprzód przez Gazetę Powszechną Auszburską odnowienie kartel u z Rossyą, podług pisma w Gazecie Magde

burskiej z Berlina z dnia 21. m. b. umieszczonego bynajmniej jeszcze nie nastąpiło. W Gazecie Po wszechuej Auszb. czytamy następujący list zPoznaniazd. 12. Marca: Pospieszam z doniesieniem, ze ostre środki względem wychodźców polskich jeżeli nie cofnięto, to przynajmniej bardzo zmodyfik o w a n o , kiedy wyjazd ich do późniejszego czasu odłożono. To postanowienie rządu naszego sprawiło tu powszechną radość i dowodzi, ze wychodźcy ci zapewne w żadne zabiegi się nie wdawali. Równie fałszem, zęby już kilku z nich z prowincyi oddalić się miało; owszem wszyscy jeszcze tu przebywają i błogosławią monarsze, który się nie wahał cofnąć postanowienie, skoro je uznał być bezpotrzebne'm a więc z wspaniałomyślnością jego niezgodnem. Przybyli tu z Polski i osadzeni dawniej w twierdzy tutejszej konaniu u iści już to do Magdeburga, już to do Szczecina wywiezieni zostali.

- Odwołanie Xigcia Paszkiewicza i mianowanie w miejsce jego Xigcia Czerniczewa wielkie tu sprawiło wrażenie; obawiają się bowiem, żeby system zarządów w Polsce nie został bardziej jeszcze obostrzonym.

Wiadomości zagraniczne.

Rossya.

* f.... Listy z Galicyi i Morawii wspominają, że rossyjscy urzędnicy celni w jednej wsi nadgranicznej ogromne zapasy przemycanych towarów w domach przez żydów zamieszkał y c h wyśledzili, o czem allarinujące doniesienia niezwłocznie do Petersburga przesłać miano. Wyznać trzeba, że odkrycie to w nader niedogodnej chwili uczyniono i że żydzi nadgrani - czni przez wypadek ten popadają w niebezpieczeństwo postradania skutków miłosierdzia i udziału, które się dla nich w Europie powszechnie objawiać zaczynały. F r a II c y a.

Z P a ryż a , dnia 2 l. M arc a.

Z pomiędzy wszystkich tutejszych dzienników D z i e n n i k S p o rów najgorliwszym jest obrońcą uniwersytelu przeciw zaczepkom biskupów. Ula tego też o ostatnim spoize Izby deputowanych z wielkim mówi zapałem, i oddając wszelką słuszność Wielkiemu Kanclerzowi i Ministrowi kultu, Panu Martin du N ord co do sposobu, w jaki tenże wystąpił, byłby sobie jednak życzył, aby rzeczony Minister bu usprawiedliwieniu swemu z przeszłości był także jeszcze dodał jakieś zaspakajające zaręczenia na przyszłość, i gdyby był coś nadmienił o potrzebie obostrzenia praw ku pochaino.waniu i ukróceniu domy duchowieństwa. »Wiemy my bardzo dobrze, mówi tenże dziennik, że minister kultn i rząd w ogóle żadnej słabości, żadnej nagannej uległości względem duchowieństwa zarzucić sobie nie potrzebuje, wiemy, że rząd wszelkich powinności dopełnił, wszelkich praw użył, jakich tylko prawodawstwo dostarcza. Przekonani także jesteśmy, iżby Izba w te'j kwestyi, obecnie najważniejszej , wsparcia Panu Martin du Nord nie odmówiła. Ale położenie rzeczy nastręcza nam ważne pytanie, · względem którego radzibyśmy wiedzieli zdanie · wielkiego kanclerza. J estże też rząd przeciw zabiegom i wichrzeniem duchowieństwa dostatecznie uzbrojony? A jeźli broń obecnego prawa dosyć jest mocna, będzież ona zawsze taką? Oto jest pytanie godne uwagi, które wielki kanclerz pominął. P. Dupin oględniejszy jest w tym Względzie, i mniej jest optymistą, aniżeli wielki kanclerz. Niecałkiem on zawierza obecnym rękojmiom i przewiduje czas, kiedy Izba zmuszoną będzie wzmocnić je stanowczeini i do nowych naszych instylucyi stosowniejszemi środkami.« Jakoż mnożą się codziennie demonstracye duchowieństwa. W czoraj znów umieściły dzienniki memoryał arcybiskupa i biskupów dyecezyiljUgduńskiej podany do ministra kultu; protestują oni przeciw projektowi do prawa Izbie Parów przełożonemu, i oświadczają, ze gdyby prawo to przyjęte być miało, biskupi odejmą rządowi duchowne swe wsparcie. »Spodziewamy się, mOWI na to Dziennik Sporów, że Pan Kardynał Bonaid, stojący na czele tego memoryału, nie chce przecie królowi i obydwom Izbom grozić exkoinunikacya; stosujemy pogróżkę tę tylko do uniwersytetu; ma on być exkomunikowanyin; z kollegiów rządowych odwołani będą jalmużnicy, jeźli Izby przyjmą prawo przez rząd im przełożone.« Dzisiaj znów zastanawiać się musi rzeczony dziennik nad nowym dokumentem w smutnym tym sporze. Albowiem Univers publikuje list biskupa z Valence, który podobnie jak niedawno temu biskup Chaloński winszuje księdzu Combalol męczeństwa jego, mówiąc: »Klęska Twoja, kochany mój Księże, jest zwycięzstwem w oczach katolickiej i religijnej Francyi. Sprawa, którąś popierał, zwycięży i nabierze wzrostu. Zapory, które się przez dwa tygodnie za Tobą zamkną, uszlachetnią się przez Ciebie. Cum iniquis reputatus est. ISie możesz ubolewać nad tein , że się z boskim naszym wzorcem wczemkolwiek równasz.« Zapewnia zarazem U n i v e r s , że po liście tym nastąpi jeszcze kilka innych podobnych.

W Izbie deputowanych toczyły się dalsze obrady nad prawem względem naboru armii. Sprawozdawca, Pan Vivien, odczytał nasamprzód nowo ułożony . 2. Art. 5.: »Osoby zrodzone z Francuzów za granicą, którzy Francuzami być przestali i znów na mocy Art. 1 O. prawa cywilnego własność tą odzyskują, będą także miały udział w ciągnieniu losów, przyczein też same zachodzić będą formalności, wyjąwszy, jeźli osoby te w chwili losowania już 30 lat ukończą. Paragraf w ten sposób ułożony przyjęło, a polem także cały Artykuł 5. Do Artyk. 13. wniósł Vicomte P ana t poprawkę, aby uwolnienia pod Nr. 3- i 4. wymienione nie były zastosowane do familii mających sposób utrzymania bez pracy rąk własnych. Wniosek Pana Larorhefoucauld tyczący się formalności tych, co jJd służby wojskowej nad 13. art. odroczyła. Przeszła polem do art. 14. wyliczającego różne kategorye młodych ludzi, którzy uważani być mąją za takich, co popisowi już zadosyć uczynili, jak np. uczniowie szkoły politechnicznej, duchowni seminarzyści, professorowie głuchoniemych itp. Paragraf ten po dość długim sporze przyjęto.

Komissya mająca polecenie zbadać nadzwyczajne kredyty na utrzymanie korpusu uzupełniającego armią Algierską i na pokrycie nieprzewidzianych wydatków, ukończyła już prawie prace swoje i mianować będzie jutro swego sprawozdawcę. Komissya budzelowa słuchała dzisiaj ministra spraw zagranicznych. P. Charles Lafiitte, ów nieprzyjęty Deputowany Louvierski, przyjął propozycyą Pana Viclora Grandin, mianując trzech deputowanych sędziami polubownymi w sporze ze swoim przeciwnikiem, t. j. PP. d'Hatibersaert, de Morney i Vicomte Dane. Pan Girardin ze swej strony sędziów jeszcze nie wyznaczył. Anglia.

Izba niższa. Posiedzenie z 19.Marca. - Rozsiewana przez dzienniki niemieckie i angielskie pogłoska, iź Królowa Wiktorya w ciągu miesiąca Maja ma się udać do Berlina, spowodowała dziś Kapijana Rous do zapytania, czyli pogłoska ta polega na jakich zasadach. Pogłoska ta bowiem miała wywołać między jego wyborcami pewną niespokojność, byłoby to bowiem z niekorzyścią dla ich inleresów, uprasza więc pierwszego ministra, aby raczył mu udzielić coś pewnego w tym względzie. Sir Robert Peel prolestował przeciw zwyczajowi Izby, aby na fundamencie podobnych po dziennikach rozsiewanych pogłosek robić zapytanie do ministra korony. Że jednakże szanowny członek oświadczył, iż przez podobne pogłoski jego wybór znacznego doznaje uszczerbku, oświadcza on, iż uważa za rzecz zupełnie bezzasadną, jakoby najjaśniejsza Pani miała w miesiącu Maja zwiedzić Berlin. Z Londynu, dnia 20. Marca.

Dwór powrócił ztiów z zamku Claremont do Londynu. W urządzeniu pałaców w Windsor i Buckingham znaczne przedsięwzięto zmiany. Zmiana służby szambełanów, szambelanek, dam honorowych, konjuszy i t. d. ma na przyszłość regularniej się odbywać jak dotąd. Obadwaj paziowie państwa umieszczeni są na liście do pensyi, a czterech lub pięciu innych paziów, jako też wiele innych osób z służby męzkiej i zeuskie'j ma być oddalonych. Odebrano listy z wyprawy P. Fellows po

6H

nad brzegi rzeki Xauthus w celu archeologicznym. U dało się temu uczonemu znaleść jeden z najgodniejszych uwagi pomników starożytności, to jest grobowiec Chimery. Jest on z marmuru, cały pokryty rzeźbą i tak doskonale zachowany, jak by dziś był ukończony. Dla przewiezienia go do Anglii musiano pomnik ten rozpiłować na kilka części. Odkrycie P. Fellows zbija zupełnie zdanie starożytników, którzy twierdzili, że podobny grobowiec uiemoże się znajdować w Azyi mniejszej. Hiszpania.

Z Madrytu, dnia 14. Marca.

Stan kupiecki w Alikancie w największym znajduje się przestrachu; General Roncali żąda bowiem, ażeby on ponosił wszystkie koszta blokady; kto się wzbrania zapłacić część przypadającą na niego, uważany jest za współwinowajrę powstania, i stawiany bywa przed sąd · wojenny. W Saragossie znów Generał Breton publikował bando, w skutek którego kupcy w całej prowincyi pod karą ś m i e r c i w trzech dniach złożyć mąją od trzech lat nie wybierany podatek »Subsidio de Co merci o," Portugalia.

Z Lisbony , dnia 9. Marca.

Gdy gwardya narodowa złożyła w oznaczonych sobie trzech dniach, wszelką broń, jaką w ręku swoim posiadała, przeto instytucyę tę uważać można za rozwiązaną i istnieje tylko na papierze i prawnie, ale bez użycia. Dotychczas uwolniono ze służby 28 oficerów, pomiędzy któremi jest 1 Generał i 2 Pułkowników. - Ostatnie wiadomości ze wszystkich prowincyj mówią o zupełnej spokojności. Z Almeidy nie ma nic nowego, coby kazało wnosić o jakiejś zmianie spraw tamecznych; Hr. Bomflill ze swymi, których liczą na teraz do 13 O O ludzi, zajmuje dawne swe stanowisko; generałowie Królowej trzymają go wzamkni<;ciu, nie przedsiębiorąc nic stanowczego, dopóki nie przybędzie do nich artylerya wysłana ztąd i z Porto. To wszakże przy złych nader drogach przeciągnąć się może do dwóch tygodni. Tymczasem odebrał rząd telegrafem wiadomości o nowych w K o i m b r z e wybuchłych rozruchach. Jak już wiadomo przesłano zKoimbry jeszcze przed wybuchem niespokojuości vr regimencie 4tym dragonów w Torres novas, adres do Królowej zawierający 450 podpisów, w klóryrn domagano się rozwiązania minisleryum Costa Cabrai. Ze ri co na wspomnionćj liście się podpisali, chętnieby wsparli obecne jawne powstanie, gdyby to tylko uczynić mogli bez oczywistego niebezpieczeństwa, nie jest ta sama co powstania pod Hrabią Boinflill. Wszakże dotąd jeszcze uie odważyli się oui jawnie wystąpić, jak się jednak zdaje starali się zjednać sobie akademików, ażeby ci stanęli na czele poruszenia, co wszakże w części im tylko się udało. Dzisiejszy Diario do Governo zawiera dwie depesze telegraficzne, to jest: 1) »Gubernator Koimbry do Jego Excelleucyi Ministra spraw wewnętrznych. Mala część akademików zbuntowała się dziś zrana (dn. 8.) o wpół do czwarte'j. Oddział regimentu l4go piechoty i szwadron kawaleryi od straży bezpieczeństwa połączyły się niezwłocznie, a po bitwie, która niejaki czas trwała, rozproszyli się buntownicy na różne strony, zostawiwszy dużo broni w ręku wojska. Godzina 11. przed południem: miasto jest spokojne.« 2) »Józef Pereira, kommendant linii telegraficzne'} w Koimbrze do Pana Generalnego Dyrektora telegrafów: Telegraf ten dziś zrana (d. 8.) napadnięty został przez kilku buntowników.

Zabrali oui wszelkie sprzęty i ubiegli zostawi - wszy tylko perspektywy, słowniki i papiery.« Pytanie, czyli po tym pierwszym napadzie nie nastąpią inne niebezpieczniejsze, i czyli władza miejscowa okaże tyle energii i czynności, aby złemu zapobiedz. J ak i tutaj nieukontentowani ciągle objawiają swoje wpływy i w związku stoją z powstańcami po prowineyach, świadczy śmiałość, z jaką przedwczoraj jeszcze zrobili oni następujące zawiadomienie po rogach ulic w licznych exemplarzach, pod tytułem: Buletyn urzędowy: »Guerillas z Midoes, Mocinenza i Fascoa (trzech miejsc w pobliżu Almeidy) są urządzone i stoją pod dowódzwem patryotów, którzy mężuie bronić będą sprawy wolności. - Guerillas Z Midoes, złożone jest z 3 O O ludzi piechoty i kawaleryi; dwa drugie liczą około 4-500 ludzi. Woj sko Hr. Bomflill składa się z całego 12go regimentu piechoty, 2 regimentu strzelców, 2 szwadronów jeźdźców, 800 gwardzistów narodowych i 4 dział. Cala ludność Almeidy stoi pod bronią pełna najżywszego entuzyazinu.« Już wczoraj urzędowa gazeta Diar i o de G o v e r n a uroczyste ogłosiło odparcie powyższego buletynu. Niemcy.

Na posiedzeniu Izby deputowanych zgromadzonych Stanów badeńskich dnia 9. b. m. odczytano następujący reskrypt ministeryalny: Ministeryum Wielkiego Xieztwa do Izby niższej Stanów krajowych. Wypadek, który się wydarzył na posiedzeniu Izby nizsze'j dnia 24z. m., nIe mógł ujść uwagi rządu Wielkiego Księstwa. Za pobudką jednego z członków Izby, w dalszych mowach deputowanych, roztrząsano prawa, stosunki i politykę państw zagranicznych wraz z stosunkami Związku i cłowego stowarzyszenia, i wzięto do obrady stau całych Niemiec względnie do krajów ościennych. J ak mało te przedmioty należą do spraw, którcmi stany podług konstytucyi zajmować się powinny, jak mało takowe poczęści już z natury swej są zdatne, aby się Izba Badeńskiego Księztwa nad niemi naradzała, tak też słusznie wzmogło się oburzenie, że o takich tu nadmieniono. Chociaż rząd Wielkiego Księztwa ujrzał się zadowolonym, iż nie jest zawiedziony w swojej nadziei, że Izba przejdzie do dziennego porządku, jednakże nastąpiło to aż po długiej rozprawie nad przedmiotem, który sprzecznie z porządkiem spraw wytoczono. Nietylko sama powinność rządu względem niemieckiego Związku i jego stosunki z zagranicą, ale nawet najtroskliwsza jego staranność o prawdziwe tak teraźniejsze jak i przeszłe interesa Badeńskiego Księztwa niedozwalają mu pominąć tej rozprawy. Niżej podpisane ministeryum otrzymało przeto od Jego kr6lewiczowskie'j Mości Wielkiego księcia rozkaz dać do poznania, aby zgromadzone Stany Izby niższej zastanowiły się, na jaką z swojej strony naraziłyby się odpowiedzialność, jeżeliby pojedynczy członkowie z większćin lub mniejszćm pobłażaniem ze strony Izby, zaczęli zapoznawać swoje stanowisko i prawa, i nie zważali na ustalone prawne postanowienia, na których się publiczny stan całych Niemiec, a zatem i stan Badeńskiego Księztwa a z nim i wykonywanie praw samej Izby opiera; jeźliby przeto nie wahali się choćby tylko słowami, bezowocnemi dyskusyami wdzierać się w prawny zakres obcych książąt i państw, i cudze czynności i stosunki przed trybunał swoich obrad pociągać» Ich charakter jako deputatów, wymagający po nich tein większej oględności i umiarkowania, nie nadaje im prawa, uwłaczać państwom zagranicznym, i owszem działają oni, choćby w najlepszym zamiarze, wbrew swej powinności, gdyż zamącają przyjacielskie stosunki, które rząd dla dobra kraju jak najusilniej utrzymywać się stara. Niechaj Izba dobrze to rozważy, że na dobrem porozumieniu, na wzajemnćm poważaniu praw dobrze odgraniczonych, na przyjacieIskiem i poważnem zachowaniu się państw, zależy po większej części pomyślność i trwale szczęście narodów. Nakoniec niechaj Izba nie zapoznaje, na jakie nierozważne odezwy pojedynczych członków do państw zagranicznych zmusiły rząd postarać się o ściślejsze przestrzeganie, aby obrady po za obręb konstytucyi nie wykraczały. Z tych powodów, i żeby zadość uczynić uchwałom Związku, zabronił rząd Wielkiego Księztwa wciągnąć pomienione rozprawy do protokółu i ogłosić je w pismach publicznych. Atoli Jego królewiczwska Mość Wielki książę cieszy się tą nadzieją, ze powyższe uwagi wywrą zbawienny wpływ na przyszłe postępowanie pojedynczych członków i na ścisłą baczność Izby co do przedmiotów, które pod swe obrady bierze. Karlsruhe dnia 2. Mai ca 1844. (Podpis.) B6ckh. Dusch. Jolly. Freydorff.

Baron Riidt. Wolff.« Z Frankfortu n. M., d. 13. Marca.

Donoszą z Wiednia, ze domy handlowe Schmit i Sina podjęły się udzielić pożyczkę 1,600,000 zlr. ffi. k. (6,400,000 zip.) dla Arcyxiecia Karola, na hipotekę Państwa Friedeck w górnym Szląsku i na 4 procent. A u s t r y a.

Z Wiednia, dnia 14. Marca.

Według listów z G orycy i, ostatnie polepszenie zdrowia. Księcia Augouleme nie było trwałe, ale tylko pozorne. Osłabienie dostojnego pacyeuta wzmaga się coraz bardziej, tak że co chwila obawiają się otrzymać doniesienie o zgonie jego.

Włochy.

Z Rzym u, dnia 12. Marca.

Do Aukony wysłano znaczny zapas prochu, a do Civitavecchia, której fortyfikacye są odnowione, kilka ciężkich dział, tak, iż jeźli załoga powinności swojej dopełni, obadwa te miejsca bezpieczne będą.

Rozmaite wiadomości.

CZARIi OC2Y.

Powieść Pantofla, ogłoszona przez Eleonorę Sztyrmer.

(Dokończenie. ) OSTATKI SEN.

A wandering bark, upon whose pathway shone All stars of heaven, except the guiding one! Moore.

Czas upływał. Nadszedł i wielki post przed"wielkanocny.

W pokoju oświeconym mdłym światłem nocnej lampy, leżała w łóżku biedna suchotnica

I przez sen szeptała niezrozumiale słowa. W idać było, że litościwe niebo zsyłało jej jakieś błogie marzenia, bo młoda, ale wychudła od .cierpień twarz nieszęśliwej jaśniała niewymowną słodyczą. To była Rózia. U wezgłowia nieustannie pochylając się od bezsenności siedziała sędziwa jej matka, a kilka kroków od niej smutna Marynia przy stoliku, troskliwie przyrządzała napój dla chorej. Zegar bił pierwszą godzinę. Postawiwszy imbryczek z napojem na framudze od pieca, Marynia na paluszkach zbliżyła się do Pani Szczeropolskiej i błagała ją iżby po tyłu bezsennych nocach wypoczęła sobie choć parę godzin; przy cierpiącej zaś przyrzekała czuwać na jej miejscu: »Niech cię Bóg błogosławi moje dziecko, za twoją dobroć, rzekła staruszka, dziękuje ci za troskliwość o mnie, a jeszcze więcej za staranie około BoZI, ale już tu zostanę. J a stara, łatwiej się bez snu obejdę, a ciebie mi żal moje dziecię, wszak to już piąta noc z rzędu którą kamieniem przesiadujesz przy mojej córce. Posłuchaj mnie choć dziś, idź wy wczasuj się, żeby ci ta bezsenność na zdrowiu nie zaszkodziła. Wszczął się tedy między matką i przyjaciółką cichy spór komu zostać przy Rózi, obie się rozrzewniły, wszakże po niejakim czasie, Pani Szczeropolska, pobłogosławiwszy córkę i jej miłą ochmistrzynię, wolnym krokiem wyszła z pokoju, chustką łzy z oczu sobie ocierając. Marynia spojrzała z bliska na twarz cierpiącej, a widząc że śpi spokojnie, poszła przed obraz Matki Boskiej, padła ną kolana i gorąco modliła się do tej najpierwszćj orędowniczki naszej przed Bogieu». W jej modlitwie słychać było nieustanną prośbę, żeby ta Matka miłosierdzia dała jej zapomnieć o Panu Chryzantym, a Rózi dawną jego miłość wróciła. W tein chora przebudziła się ze snu i ochrzypłym głosem zawołała: »pić mi dajcie.« Marynia podała jej szlkankę napoju, ale tylko co oderwawszy się od modlitwy, cala była zmieszana rozczulona, zabna złami. Rózia dostrzegła tego i rzekła do niej: »Czego płaczesz moja droga Maryniu? siądź tu przy mnie, chcę z tobą pomówić otwarcie jakbym księdzu na spowiedzi wyznała i jak Bogu na strasznym sądzie odpowiem. Dawno już zabierałam się to uczynić, ale zawsze odkładałam na dal sądząc, że ronie uprzedzisz. Zresztą dobrze się zrobiło, ze nie przyszło między nami do explikacyi, bo dopiero teraz jestem po chrześciańsku do tego usposobiona. O! żebyś ty wiedziała jaka zmiania zrobiła się we mnie przed kilką chwilami. Nie przerywaj mi, opowiem ci wszystko. ja miła towarzyszko, bo znam z gruntu twoje dobre i tkliwe serce; ale od czasu twego poznania się z Dewilskiui w Bielanach, a osobliwie odtąd, jak przez plotki znajomych dowiedziałam się, źe on bez ciebie żyć nie może, że i ty go mocno kochasz, i że rodzice twoi odkładają wasz ślub jedynie przez wzgląd na cierpienia biedne'j suchotnicy, - o! od tego okropnego momentu boleść moja przebrała wszelką miarę. Trucizna ognistym potokiem rozlała się po mojem sercu. Były chwile rozpaczy, w klórych ciężkiego dopuszczałam się grzechu ; narzekałam na Opatrzność, nienawidziłam Dewilskiego, nienawidziłam ciebie - o! szczególniej ciebie! Twoja łagodność, troskliwość o moje zdrowie, nocy przy mojem łóżku bez snu spędzone, łzy, pocieszania; wszystko to, wszystko wydawało mi się udaniem, fałszem, obłudą... Marynia szlochała w milczeniu. Serce biednej dziewczyny krajało się z żalu. - Uspokój się moja droga, rzekła Rózia, wszystko to już się skończyło. - Jeszcze wczora dręczyło mnie szaleństwo, miotała mną zadrość. Teraz dzięki Bogu, jestem zupełnie spokojna. Nie oziębłam dla niego, lecz odzyskałam dawną przyjaźń dla ciebie, i z pokorą poddaję się wyrokom nieba. Przebacz mi, przebacz, moja najmilsza towarzyszko, ja cię obraziłam skrycie, ale okropnie, nielilościwie. Bądź lepszą odemnie i zapomnij o mojej słabości.

Obie przyjaciółki długo nie mogły się powstrzymać od łez i uściśnień, choć jedna drugą starała się uspokoić. N areszcie Rózia rzekła: - Opowiem ci w kilku słowach, jakim sposobem Bogu podobało się oświecić moje sumienie, żebym grzechu śmiertelnego nie poniosła z sobą do mogiły. Wiesz, że dziś dręczona kaszlem usnęłam ledwie przed północą. Skoro tylko sen skleił moje powieki, zrobiło mi się jakoś ciężko na sercu i złe mary zazdrości poczęły mi snuć się po głowie. W tern moja siostrzyczka Elżbietka, ten opiekuńczy aniołek naszej rodziny, stanęła przedemną, z twarzyczką surową, ale też tak pełną politowania, źe i bojaźń i ufność razem we mnie wzbudziła. «Za co nienawidzisz twoją przyjaciółkę?« rzekła mi dziwnie poważnym głosem - »masz Ii dowody, że ci się w przyjaźni przeuiewierzyła? a choćbyś je miała, czyliż słów Bożych już zapomniałaś?..« Strach mnie ogarnął, słowa nie mogłam odpowiedzieć, a w sercu poczułam niewypowiedzianą zgryzotę, albowiem pierwszyraz w życiu niecny uczynek mi wyrzucano. Elżbietka ręką dotknąwszy mego czoła, powiedziała: »Patrz i słuchaj, biedna zazdrośnico!« - I natychmiast oczy moje przejrzały tak, iz widziałam nie tylko co się tu w pokoju działo, ale pokój mojej matki, mieszkanie moich znajomych i jego; uszy moje otworzyły się i słyszałam co wszędzie mówiono; umysł mój stał się tak przenikliwym, że w głębi dusz najskrytsze myśli czytałam. - Nie mam nieprzyjaciół, prawie wszędzie mnie żałowano, ale w trzech sercach najwięcej było boleści: u mojej drogiej matki, u ciebie i u niego. Matka moja strudzona bezsennością odpoczywała, ale i we śnie moje cierpienia ją bolały. Znajomi bawili się wesoło, albo sobą byli zajęci, Dewilski myślał o tobie-a ty, ty moja droga modliłaś się za mnie do Matki Boskiej i anioł z rozkoszą chwytał twoje modły, łzy i westchnienia, które w jego dłoniach przemieniały się wjakieś cudowne, niebieskie kwiatki....

- Róziu! Róziu! na miłość Boską! niemów dalej - zawołała Marynia szlochając; to rozrzewnienie niezawodnie ci zaszkodzi. - Muszę skończyć, moja droga, odpowiedziała suchotnica. Owo, wzruszona twoją szlachetnością, przyznałam się przed siostrą do winy, i natychmiast w sercu mo)ćm dziwna zrobiła się przemiana. Jakiś ogień tajemniczy na skroś go przepalał i trawił wszelką gorycz, którą od pewnego czasu było przesycone. Ciężar ogromny spadł mi z piersi. Oddychałam swobodnie jakieinś czystem, nieziemskie«) powietrzem, które jak balsam lało się w oświeżone moje łono. Elżbietka rzekła mi: »Pozwolono mi objawić ci jeden moment przyszłości, ażebyś lepiej mogła nad nim się zastanowić; i znów dotknęła się mojej skroni. W samej chwili ciało moje, jak rozbita glinianka, spadło ze mnie, uniosłam się razem z Elżbietka wysoko nad ziemię, i ztamtąd patrząc na ten padół widziałam trzy osoby, smętnie stojące nad świeżą mogiłą. Matka moja stała spokojua jakby zamarzła na miejscu, ty i Chryzanty modliliście się za innie... Niech ich Bóg błogosławi rzekłam z góry i przeżegnałam was krzyżem Pańskim . . . .W tej chwili obudziłam się. Nie płacz moja droga przyjaciółko. Powtarzam na jawie to, co uczyniłam we śnie. Błogosławię ciebie i twego Bogdanka; pobierzcie się w Imię Boże i bądźcie szczęśliwi. Tobie Marynio, prjyrzekłam kiedyś towarzyszyć do ołtarza i spodziewam się, że mi jeszcze sił wystarczy dotrzymać słowa. Św. Józef niedaleko; J uz ja to sobie wyproszę u twoich rodziców.

Ale oto, i biedna moja mama juz do mnie wraca. Mój Boże! jaka to krótka noc łych matek, co mają chore córki!.... Teraz, Marynio, twoja kolej odpocząć.

ZAKOŃCZENIE.

<l>rr 6d)merj um 2itbe, n>ie lite SUbe felbft, bUtbt unheilbar uni IIIKII'bII<l>!_ Cothe.

<1>)];3 arttif Orrj J)iniielcn, S50n mandirm etiirm bero:ftlt, erlangt ben ronticeii grielen @r(ł, menu es nict)t mcljr fdjlngt.

Sa lis .

W połowie postu odbyło się wesele Dewilskiego z Maryuią Miecznikowską. Gości proszono bardzo mało. Rózja w białej sukience z twarzą spokojną i smętnym uśmiechem na ustach towarzyszyła Pannie młodej do ołtarza. W i d o k tej wątlej istoty, wycieńczonej chorobą, tak iz się chwiała od słabości, a jednak spełniającej z dziwną rezygnacyą najcięższą dla niewiasty ofiarę, do łez wszystkich poruszył. Po skonczone'j ceremonii w kościele, odwiozła swoją przyjaciółkę do nowego mieszkania i czule Ją pożegnawszy, powróciła z malką do domu - na łoże boleści.

Na drugi dzień nie mogła już odwiedzić Państwa młodych. W nocy umarła! Pochowano ją podług wyraźnego życzenia w tej samej białej sukience i z tymi kwiatami, w których przyjaciółce u ołtarza assystowała.

Po roku znajdując się znów w Warszawie poszedłem do Pani Szczeropolskiej. Była w kościele; stary sługa oprowadził mnie tymczasem po mieszkaniu. Gościnny i wesoły niegdyś dom jej obrócił się w przerażające pustkowie. Staruszka odprawiła większą część sług, i wybrała sobie jeden tylko pokoik nieboszczki córki; w innych pokojach nie było śladu życia, pająki porozpinały w oknach misterne siatki, zegary stały bez ruchu; pod grubą warstwą kurzawy nie widać było bronzów i adamaszku na meblach. Dreszcz mnie przeszedł kiedy posłyszałem głuche echo własnych kroków wśród tej rudery niegdyś świetnych i pełnych gości salonów. Kiedy wróciła staruszka, widziałem ją bardzo krótko, bo od śmierci Rózi nikogo nie przyjmowała. Kiedy ją chciałem pocitszać, rzekła mi spokojnie: »Bóg dal, Bóg wziął, wola J e g o święta!«

P. Danielewicz przybyły zFrancyi, którego pensya młodzieży od 2 lat exystuje, wraz z swą żoną francuzką (która mając dyplom z Akademii, życzy sobie poświęcić 2 godzin dziennie na lekcye prywatne w mieście), donosi, że może przyjąć 2. młodzieńców do przygotowania ich do szkół na rok przyszły szkolny, lub też do klass wyższych stosownie do życzeń Szanownych Uodziców.

Donosi oraz, że ma jeszcze miejsce na 2 pensyonarzy uczęszczających do szkół lub prywatyzujących. Każdy z jego pensyonarzy w 2ch latach nauczy się (za co zaręcza) gruntownie języka francuzkiego, gdyż kouwerzacya w tymże ciągle jest prowadzoną, prócz lego udzielane są lekcye języków niemieckiego, angielskiego, włoskiego i muzyki. Cena stalą 150 Talarów z korepetycyą szkolną oraz prywatnemi języka francuzkiego zaręcza, że nie zyski są celem, gdyż prawdziwą jego nagrodą jest usposobienie młodzieży na użytecznych obywateli. Dozór najściślejszy w calem znaczeniu tego wyrazu zaręcza o postępie w naukach. Mieszka przy ulicy Wrocławskiej Nr. 38. A A XXXXXXXXXXXXXXYXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX * XJ Odbywszyexamina przepisane dla Bu- ix Xl downiczego, i otrzymawszy jako taki pa- 5x >1 tent od Król. Nad-Depulacyi budowni- ;x Xj czćj w Berlinie, osiadłem w Poznaniu-, nr x$ zamierzając trudnić się s k r e ś l a n i e m fe nr projektów, planów i obrachunków bu- sj3 tAj downiczych, oraz w y k o n y w a n i e m ?* e"l wszelkich budowli, niemniej robót mu ;x xS larskich, ciesielskich i t. p. Polecam się ŚC'" £>s w tern łaskawym względom szanownej 2£i nr publiczności, przyrzekając akuratność '" xl tak co do cen, jako i zadowolniającego {£. nr wykonania powierzonych mi robót IX nr Poznań, dnia 28. Marca 1844. JX Karo l S alko w ski, Budowniczy, JX x.1 przy ulicy Willi elm o wskiej Nr. 2. sx

Szanownej Publiczności, pomocy potrzebującej, donoszę, iż znowu zrobiłem pożądane okulary lazurowe na zapalone i ciekące oczy. Wilhelm Bernhardt, optyk, jeszcze przy Nowej ulicy Nr. 70.; od Kwietnia r. b. przy Wilhelmowskiej ulicy Nr. 8. po stronie poczty. W Smogorzewie pod Gostyniem w powiecie Krobskim jest b r o war na zupełnie nowy sposób urządzony, wraz z szuszarnią Angielską, zgoła wszelkiemi porządkami i mieszkaniem wygodnem, oraz i propinacyą, z wolnej ręki do wydzierżawienia na lat trzy. Chęć mający dzierżawienia zechcą się zgłosić u wspomnionego Dominium.

ATfiItT ,l*, , WAp

N ajnowsze " "5IH6 kapelusze męskie AA W w największym doborze, poleca w cenach umiarkowanych Handel galanteryjny Alexandra i Swarzeiiskiego.

Juliusza llorwitz w narożniku placu Wilhelma pod Nr. 1. naprzeciwko Baz aru poleca: najpiękniejszych B e r l i ń s k i c h połyskujących świec funt po. . . . . . . . .Złt. l, gr. 2, diibelt, rafin. oleju rzepakowego kwarta po. . . . . . .« 1,« 18, najlepsze twardego mydlą 7 funt Ó w z a . . . . . . . . . . .« 6 , « najprzedniejszego białego cukru, biorącym głowami, funt po « 1,« 3, najprzedniejszej Rossyjskiej herbaty, Pecco zwanej, ft. po « 18, « jako teź najprzedniejszą wanilię i najlepszy szafran, tudzież wszystkie inne towary mat ery aine w najumiarkowańszych cenach.

HIlIMHIlIMBIlI!jg Doniesienie o tapetach. III 'Jij Używanie tapeto w do u p i ę k s z a n i a ILCI Ęj pokoi pokazało się jako środek przy- r Jj aj stojny, tani i zdrowy, dla czego się ich [y.i ĘI potrzeba zwiększa. To spowodowało rm; jjjj innie do zaopatrzenia się w skład obfity li*n Iri tego artykułu, tak z fabryk krajowych, [fjij jako i zagranicznych, przycze'm najbardziej na trwałość, żywy koloryt i wyS borny deseń uważałem. Mnogość i ułatwiony transport czynią mi podobno, jlJ że za ceny fabryczne sprzedawać mogę, \nr H_a z innej strony tak obfity.skład a ma tę NQ JOJ korzysc, ze nIe potrzeba JaK o prze jeźdżających kupować na próbki, z których pospolicie wrażenia ogólnego osą- Lfi ,. dzić nie można, i przyczem jeszcze po- NQ FU spolicie, po paremiesięcznćm czekaniu nr II na tapety, takowe daleko w tyle za po- NQ jy daneini mustrami pozostają. Wj Dość duży pokój może u mnie za 5 III - 50 Tal. być jak naj gustowniej udeko- fi jjjj rowany. III ;JJ nr

Jakób Mendelsohn kupiec galanteryi i tapeto w, Wrocławska ulica Mr. 4.

Magazyn ubiorów męzkich T. M u II er, krawca z Berlina, znajduje się do 2. Kwietnia w Hotelu SaskimzBerlina, w Wrocławiu i Poznaniu Nr. 30. przy ulicy Wrocławskiej (Hotel de Saxe en face) poleca swój handel ubiorów męskich łaskawym względom i przyjmuje także zamówienia na poje' dyncze ubiory, rzetelne ich uskutecznienie przyrzekając.

Obicia Drezdeńskiepodług najnowszych wzorów poleca E u g e n i u s z W e r n er, handel towarów tapicerskich, ulica Wiłhelmowska Nr. 8.

far- r v A Bardzo smaczny i ulubiony wielki, 'afAB jako teź mały Limburski ser śmietankowy, tudzież najlepszy prawdziwy se'r Szwajcarski. Eidamski i z z i ó ł otrzymał i ofiaruje w nadzwyczaj umiarkowanych cenachprzy Wodne'; ulicy w domu szkolnym imienia Ludwiki pod liczbą 3 O .

Ff '" '" N aj l e p s z y c h Messen, cytryn tuzin 7 41 feteK sgr., słodkich Messen, apelcyn tuzin 12 sgr. i świeże funtowe młodzie otrzymał 3)],f" J ó z e f E p h r a i m, Wodna ulica Nr. 1.

Najlepsze nieprzemai złe Messen, cytryny, « soczyste apelcyny , poleca biorącym k i s f c t ID i l u b s t o r a H c ID w nader słusznych cenach B. L Prager, przy Wodne'j ulicy w domu szkolnym imieniem Ludwiki pod Nr 30.

W niedzielę dnia 31. Marca 1844. r.

będą mieli kazanie

Wciągu tygodnia od d.22.

do dn. 28. Marca r. b.

X ? ., » . , WJkościołówprzed południem.

W kościele katedralnym . . .

W kość. fani S. Maryi 3Iagd.

W kościele . W ojciecna . .

W kościele S. Marcina .... Franciszk. (gmina nieni -kato!.) W klasztorze Dominikauów .

Dnia 5. Kwietnia.

W klaszt. Sióstr miłosierdzia W kość. ewaniel. S. Krzyża.

W kość. ewaniel. S. Piotra W kościele garnizonowym . .

po południuurodź, się! umarło ślub wzięło > «'« H.CI-S 5 . I =- <S par a, cx. Kau. J abczyński. - Mans. Fabisz.

- Man. Celler.

- Dziek. Kamieński.

- Praeb. Grandke.

- Praeb. Stamm.

- Praeb. Scholtz.

Kleryk Grihzmacher.

Superintend. Fischer. Exam, katechum.

Kand. Gornandt.

Nad Kazii. w. Cranz.

Ogółem . . . I 20 I 16 JI i 20

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.03.30 Nr77 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry