GAZ
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.04.02 Nr79
Czas czytania: ok. 20 min.Wielkiego
Xieslw
"POZNANSKIEG
N akładem Drukarni Nadwornej W De/tera « Spółki. - Redaktor: A. Wannowski.
JWV@ .
We Wtorek dnia 2. Kwietnia.
. .
Isalc
Wiadomości zagraniczne.
Rossya.
z p e t e r s b u r g a, dnia 10. Marca. Reskrypt Cesarski do Generał- Leitnan ta, D owo dz ąc e g o woj skami na linii Kaukazkiej i nad Czarnem morzem, Rurko 2go. - «Przez roztropne rozporządzenia wasze w czasie działań, przez ciąg zeszłej jesieni, w wyprawach przeciwko Góralom, mianowicie przy osaczeniu warowni Temir-ChanSzury przez liczne ich gromady, gdzieście własnym przykładem męstwa i zimnej krwi, podniecając w szeregach podwładnych wam wojsk, ducha odwagi i poświęcenia się, z niezachwianą wytrwałością zniszczyli wszelkie kuszenia się łych górali o tę warownię, a następnie, kierując łączne mi działaniami zebranych razem oddziałów: Dagestańskiego i Kuinykskiego, zdołali i po rozproszeniu Górali pod wsią Kazaniszczaini otworzyć sobie drogę do oddziału Awarskiego, pod wsią Zyrjanami, gdzie taż była równie blokowaną, zadawszy przy te'm Góralom znaczną klęskę; wszystkie te chwalebne czyny wasze zjednały dla was szczególną Naszą życzliwość i wdzięczność, w dowód czego Najmiłościwiej mianujemy was Kawalerem Cesarskiego i Królewskiego orderu Naszego Orła Białego, ozdoby którego przy niuiejszćm przesyłając, pozostajemy Naszą Cesarską łaską ku wam przychylni. «
Reskrypt Cesarski do Generał-Majora, Dowódzcy 2. brygady 20. dywizyi piechoty i Naczelnika skrzydła lewego Linii Kaukazkiej, łreitaga. - »Pragnąc nagrodzić szczerą i gorliwą służbę waszą, podjęte prace i znakomitą biegłość w rozporządzeniach, podczas działań wojennych w ciągu zeszłej jesieni, na lewe'm skrzydle linii kaukazkiej, szczególniej przy warowni Niżowej, gdzieście, szybkiem poruszeniem oddziału wam poruczonego, odpaiłszy liczne gromady nieprzyjaznych Górali, nie przestawali dawać dowody waleczności i w następnych potem działaniach, Najmiłościwiej mianujemy was Kawalerem Cesarskiego i Królewskiego orderu Naszego św. Stanisława klas. i., ozdoby którego przy niniejszem przesyłając, pozostajemy Cesarską Naszą łaską ku wam przychylni.« Znad granicy rossyj ski ej, dn. 4. Marca.
Podług listów z Petersburga w «vyzszych towarzystwach tamże wielkie sprawia nieukontentowarne, że Anglicy znowu rozliczne czynią usiłowania, aby Czerkiessów w broń i amunicyą zaopatrywać. Niechęć z powodu tego "Zgwałcenia prawa narodów« nawet-a to wiele znaczy-w urzędowych rossyjskich raportach się objawia. (?) Dają do poznania, że to nie bezinteresowny udział, lecz jedynie tylko obawa, aby handel angielski z Azyą środkową nie ucierpiał, Anglików do niesienia pomocy góralom powoduje. Dowiedziano się, że mimo ścisłej tom zasoby swe na brzegach Czerkasyi wylądować się udało. Ze zaś to nastąpić mogło, li tylko z śmiałości i zręczności marynarzyangielskich i z budowy używanych do tego przemycania okrętów wytłómaczyćsobie można; okręty te bowiem lekko budowane w ręku biegłych sterników przed niezgrabnemi, ciężkie mi okrętami rossyjskieini łatwo uchodzą. Do tego jeszcze i ta może okoliczność przystępuj e, że twierdze w r. 1840. w celu strzeżenia i obrony brzegów wystawione, nie dawno temu przez Czeczeńców zburzone zostały. Twierdzą z pewnością, że teraz znowu Anglicy w Kaukazie się krzątają, zachęcając górali do jedności i walki z Rossyanami. Za takowego Anglika poczytano też zapewne Dr. G., któryodbywając podróż naukową w górach, przez pikiet rossyjski zatrzymany dość nieprzyjemnie traktowany został, dopóki Oficerom rossyjskim z paszportu swego i papierów nie dowiódł, że mając cele naukowe o polityce i wojnie nic zgoła nie wie. Puszczono go nareszcie na wolność, ale podczas tych korowodów wszystkie jego rzeczy znikły bez śladu. W górach panuje teraz "wielka spokojuość ; przypisują to przygotowa - niom czynionym przez górali do przyszłej walki. Francya.
Z P a ryż a , dnia 19. Marca.
Rząd francuzki szczególniejszą zwraca uwagę na czynności greckiego zgromadzenia narodowego względem następstwa tronu w familii Króla Ottona według prawa pierworodności, i to 2 domysłową expektatywa młodszego księcia z królewskiego domu bawarskiego. D z i e n n i k S p o rów przypominając postanowienie względem następstwa na mocy art. 8. londyńskiego traktatu z dnia 7. Maja 1832., do którego pote'm w protokule Nr. 53. z r. 1833. tylko jeszcze dodano wyrazy: de maI e en maI e , mówi o art. 39. zaprojektowanej ustawy, według którego każdy następca tronu do prawowiernego wschodniego kościoła należeć winien. «Postanowienie t o, mówi tenże dziennik, jest tego rodzaju, ie wielkie zawikłania spowodować musi. Domysłowi następcy tronu, książęta bawarscy, są katolikami. Azatem art. 39. jest dla nich aktem wykluczającym, jest istotnem nadwerężeniem traktatu z r. 1832 . Jeszcze i inne skutki z postanowienia tego wyniknąć mogą, o których Lord Palmerston w Izbie niższej nadmienił. Gdyby książąt bawarskich nie starczyło, szukaćby należało króla, któryby był wyznania greckiego. W takim razie wystawić sobie można dwa przypadki: alboby 0brano Greka, coby zazdrość i emulacya w kraju nader utrudniała, alboby się też domagano księcia z obcej dynastyi, coby koniecznie na dom w Rossyi panujący naprowadzić musiało.« Wszakże trzy mocarstwa opiekuńcze, mając na względzie zachowanie niepodległości Grecyi, własne swoje dynasfye wykluczyły.
Dla tego te'ż słychać, że reprezentanci Prancyi i Anglii przeciw rzeczonemu paragrafowi ustawy, jako sprzeciwiającemu się ugodzie z roku 1832., protestacyą założyli, i nie podlega żadnej wątpliwości, że kwesfya ta wdanie się przynajmniej dwóch mocarstw opiekuńczych za sobą pociągnie. Gdyby tu szło jedynie o interessa polityczne, trudność nie byłaby tak wielka; ale tu idzie o interes religijny, naj zawikłańszy i najniedotykalniejszy ze wszystkich. Usprawiedliwienie, że Grecya chce sobie nadać religią narodową, nie całkiem jest słusznie. Grecya uznaje za duchowną swą głowę patryarchę prawowiernego kościoła wschodniego, który w Konstantynopolu swoją ma stolicę, tak jak my uznajemy Papieża, który w Rzymie rezyduje. Ale Papież jest wolny, a palryarcha konstantynopolitański zależy od woli Rossyi. W te'm leży większe niebezpieczeństwo dla niepodległości Grecyi, aniżeli w kweslyi o następstwie tronu. W kolejach i próbach, jakie kraj ten przechodzi, nie odmówi mu Prancya i Anglia bezinteresownej swej pomocy; niechaj Grecya nie zapomina, że jeżli obadwa te liberalne mocarstwa niepodległości j ej bronić są gotowe, czynią to na korzyść Grecyi samej, a nie na korzyść innego jakiegoś mocarstwa. Z dnia 20. Marca.
Korrespondencye.z M a d ryt u, wychodzące od stronnictwa przeciwnego rządowi, starają się wzbudzić powątpiewanie o licznych sprzysiężeuiach, o których z wszelkich stron Hiszpanii od kilku tygodni słychać . Wszystkie te roz głaszane spiski, mówi oppozycya, są dziełem partyi panującej, która takim sposobem szuka pozoru i środków usprawiedliwienia reakcyi, i onę dalej prowadzi. Hiszpania, mówi oppozycya następnie, zmęczona jest całkiem polilycznemi zaburzeniami, chce ona odpocząć, i partya poruszenia bynajmniej nie myśli o tern, aby módz w obecnych okolicznościach przeprowadzić opór i powstanie jakieś. Przybycie Królowej Krystyny obiecuje oprócz tego inny dać kierunek wypadkom, i opozycya czuje konieczność oczekiwania skutków, jakie wpływ Królowej matki wywrze na polityczne położenie rzeczy. Jeśli wpływ ten objawi się w sposób korzystny, natenczas nie będzie potrzeba żadnych stnym oczekiwaniom, zawsze jeszcze po takiej próbie będzie czas, na nowo rzucić się do broni, a partya exaltowana naturalnie tern lepsze -widoki mieć będzie z walki tej, im jaśniej okazało się w czynie, ii ua drodze dobroci żadnych koncessyi spodziewać się nie można od teraźniejszych rządców. Z tych i podobnych względów nie należy bynajmniej sądzić, iż oppozycya znów teraz o nowych zamyśla powstaniach. Chociaż rozumowanie to bez wątpienia za daleko sięga, nie jest ono wszakże li tylko urojeniem. Zaprzeczyć nie można, iż dla Hiszpanii nadszedł punkt pewnego politycznego przesilenia, który obecnemu stanowi rzeczy zapewnia jakąś trwałość. Zdanie to zdaje się być w Hiszpanii dość ogóluem, a to tern bardziej, iż partya exaltowana spodziewa się korzystnego wpływu Królowej Krystyny na interesa państwa, a piękne jej przymioty dodają największym jej nieprzyjaciołom zaufania, które jak się zdaje omylonem nie będzie. W takim stanie rzeczy pojedyncze sprzysiężenia zachodzić mogą, ale o wielkich ważnych rewolucyjnych przedsięwzięciach w chwili obecnej bynajmniej myśleć nie moŻUa. Anglia.
Z Londynu, dnia 15. Marca.
Zdawałoby się, że gabinet francuski, mało mając na otaczających go trudnościach, stara ich sobie przysporzyć. Ministeryum bowiem odświeżyło starą kwestyą względem owych pięciu fortec belgijskich, wystawionych ku zabezpieczeniu środkowej Europy od inwazyi ze strony Pranryi na granicy tegoż kraju za wspólnym kosztem Anglii, Rossyi, Austryi, Pruss i Hollandyi. Domaga się Prancya rozebrania tychże fortec na tym fundamencie, że kraje belgijskie, jako neutralne dostatecznie traktatem są zasłonione, tak iż twierdze owe jedynie za pogróżkę i obrazę przeciw Prancyi uważać należy. S prawę tę wzięto już w ministerstwie belgijskiem pod rozwagę, a HI. Goblet zakomunikował postanowienie, jakie tamże zapadło: uchwalono, rzeczone fortece rozebrać. Odpowiedź Lorda Aberdeen jest dosyć powściągliwa, jak się tego naturalnie po obecnych stosunkach z Prancyą spodziewać było można. Lord uniewinnia się kosztami, jakieby z przedsięwzięcia tego wynikły, nie pomyślawszy może o tern, że uniewinnienie takowe jest prawie to samo, że przy wolenie na rozebranie, gdyby się Prancya do poniesienia kosztów gotową być oświadczyła. Co do innych mocarstw, wiadomo nam tylko, że Król Hollenderski zezwolićna to nie chce, za którego przykładem pójdą tez zapewne Prussy, Austrya i Rossya. Z dnia 22. Marca.
Na posiedzeniu dzisiejszem Izby Niższej toczyły się obrady nad bilem fabrycznym Lorda Ashley. Podług rządowego bilu pracowali dotychczas robotnicy po fabrykach codziennie 12 godzin; Lord AsWey żądał, żeby tylko przez 10 godzin codziennie do pracy zobowiązani byli. Przystąpiono do głosowania i pokazało się 3 głosów większości przeciw wnioskowi rządowemu a 7 głosów większości przeciw bi10wi L. Ashley; obrady więc do poniedziałku odroczono.
Hiszpania.
Z Madrytu, dnia 14. Marca.
O ostatnich chwilach życia przywódzcy powstańców Bone donoszą, co następuje: Skoro go d. 7. wieczorem uwięzionego do Alicante sprowadzono, przeszukano jego papiery i znaleziono między niemi karteczkę, na której napisane były słowa: »Przyszlij mi trzy tuziny pigułek znajmocniejszego opium.« Gefe politico, spostrzegłszy że Bone coś połknął, kazał go przez lekarza swego zbadać, aby mu w razie potrzeby dać antydot. Lekarz przekonał się wszelako, że Bone nie wziął trucizny. Ten nieszczęśliwy wezwał następnie Gefa, aby Generałowi Boncali oświadczył, że od jego (Bonego) wolności ocalenie kraju zawisło. »N amówiono mię, powiedział, do wszystkiego. Jeżeli mnie się nie powiodło, inni po mnie może będą szczęśliwszymi. Jeszcze się rzecz nie skończyła. Ci, co mnie namówili, żyją jeszcze. Dali mi tyle pieniędzy, iłem potrzebował, ale dadzą też i innym. Zapasy żywności i trzy skrzynie z pieniędzmi były dla mnie w drodze. Audaluzya i całe wybrzeże do powstania były gotowe; powiedz Generałowi, ze jeżeli mi życie daruje, wszystkie te zamiary i osoby do nich wpływające wydać i tym sposobem Hiszpanią ocalić chcę.« Bone podczas kiedy go na śmierć przygotowywano, zdawał się być bardzo smutnym, ale umarł z wielką obojętnością. J eden z głównych przywódzców powstania alikantskiego, Carreras, uszedł szczęśliwie na pokład okrętu angielskiego; podobnie ocalał zawzięty republikanin Carsi; inni powstańcy jeszcze się w Alicante ukrywali. Z Salamanki donoszą, że liczba znajdujących się w Almeidzie powstańców portugalskich do 2000 dochodzi. Dowodzą nimi Bomfim, Lemus i Cesar Vasconcelles, zajęci naprawą dziel fortyfikacyjnych. Wojsko rządowe pod gło powstańcom przeciąć dowozów żywności. Między papierami Bonego i innych buntowników znaleziono listy do Deputowanego Madoz, z których się pokazało, jakie były zamiary sprzysięzonych. Między inne mi chcieli oni dom, w którym Generał N arvaez mieszka, w powietrze wysadzić. Władza kanały odchodowe w domu tym i w innych z nim się stykających zbadać kazała, ale nie znaleziono nic podejrzenie wzbudzającego. Portugalia.
Z L i s b o n y, dnia 13. Marca.
O zajściach w Koimbrze następujących bliższych udzielamy wiadomości. Mała tylko część akademików tamecznych, których całkowita liczba wynosiła przeszło 100 O, miała udział w niespokojnościach w duo 8. t. m. Większa część buntowników opatrzona była w broń, i przebiegała ulice miasta wśród buntowniczych okrzyków i wiwatów dla powstańców w Ahneidzie. Przedewszystkiem słyszano wykrzyki: śmierć Costa Cabralowi! precz z rządem! Działo się to około wpół do czwartej zrana, którą to godzinę buntownicy dla tego właśnie obrali, aby przy malej swej liczbie łem łatwiej módz z nienacka napaść na garnizon. W kilka godzin potem przypuścili oni szturm do pałacu gubernatora cywilnego, który trzymany był .w więzieniu. - O godzinie GteJ wszakże zaczepił ich oddział stojącego w garnizonie w Koimbrze 14go regimentu liniowego, i gwardya bezpieczeństwa konna na placu przed katedrą, na którym się byli rozłożyli. Przyszło do ognia z broni ręcznej, przy czem dwóch żołnierzy i 5. do 6. akademików rannych było; z ostatnich dwóch w skutek ran podobno umarło. Tymczasem udało się wojsku, uwolnić gubernatora cywilnego, który przeszło dwie godziny znajdował się w ręku powstańców. Gubernator złączył się z wojskiem, a akademicy udali się w ucieczkę na różne strony, przy czem wielu broń rzuciło. Poczem spokojuość przywróconą została. Wielu mieszkańców nic nie wiedziało o zajściu te'm, i dowiedzieli się dopiero o nie'in z opowiadania i z wojskowych środków bezpieczeństwa, które przedsięwzięto. Akademików ścigano jeszcze za miastem, większa część z nich udała się drogą ku Sierra Dianteiro, gdzie się całkiem rozproszyli. W okolicy tamecznej zabrali oni pocztylionowi przeznaczone do Koimbry urzędowe depesze, nie tykając jednak korrespondencyi prywatnych. Być może, iż niektórzy zAnich będą chcieli utworzyć bandę Guerrilas,ale do tego braknie broni. Odtąd spokojność w Koimbrze nadwerężoną nie była. Dnia 10. przybyło do Koimbry stosownie do ostatnich doniesień telegraficznych wojsko przeznaczone do ścigania akademików z oświadczeniem, iż zupełnie rozproszeni zostali. U dali się oni podobno w kierunku ku Almeidzie. Dnia lOgo zupełna panowała spokojność w Koimbrze, El vas i Evora. Dnia 11. pgłoszono dekret, polecający rektorowi uniwersytetu, doświadczonemu stronnikowi teraźniejszego uiinisteryum, aby akademikom, którzy mieli udział w niespokojnościach w d. 8. odebrał matrykuły, żeby jednak prelekcye dalej swym szły trybem, i inni spokojni akademicy nie doznali uszczerbku z powodu karogodnego postępku mniejszej liczby. Niespokojnych liczą do 300. Władze w Koimbrze, aby być bezpiecznemi od wszelkiego nowego napadu, obrały sobie mieszkanie w dawnym klasztorze, który im bezpieczeństwo zapewnia. Dnia 11. ogłoszono w Diario de Governo dekret królewski, podpisany przez wszystkich ministrów, który postanawia, iż stosownie do prawa z 6. Lutego wszystkie osoby, które broń przy sobie nosić będą, ułatwiać korrespondeneye powstańcom, lub onym dostarczać żywności, amunicyi, broni lub pieniędzy, albo zaczepiać będą telegrafy, bezzwloczuie odesłani będą do zamorskich posiadłości, i tam pod strażą trzymani będą, dobra zaś ich na mocy dekretu z 14. Lutego skonfiskowane zostaną. Turcya.
Z Wi e d ni a, dnia 19. Marca.
N ajnowsze listy z Konstantynopola z dnia d.
b. m. nie donoszą jeszcze, czy stanowcze jakie zaszło postanowienie względem zniesieuia prawa muzułmańskiego, które za zmianę religii karę śmierci nazuacza. Odbyło się wprawdzie kilka obrad ze strony władz świeckich i duchownych, takie kilka konferencyi pomiędzy obcymi reprezentantami i Ministrami Porty, nie było jednak jeszcze najmniejszej nadziei, aby taż Porta do zupełnego zniesienia rzeczonego prawa przyczynić się miała. Przyznano wreszcie ze wszech stron trudność położenia rządu tureckiego, i dla tego też podobno Poseł angielski od dworu swego nowych instrukcyi zażądał. Skutkiem tego być miało, że się gabinet londyński domagać tylko kazał, aby prawo to nigdy już wykonanym nie było, zostawiając resztę przyszłości. Do tego przychylała się też Porta. - Nieustające rozruchy w Albanii spowodowały Porte do kroków energicznych: korpus liczący tysiąc żołnierza, zaopatrzony w po · nowszych wiadomości, aby wichrzycieli i łotrów z kryjówek ich wypędzić. - Nowy północno-amerykański Poseł, P. Carr, miał w pierwszych dniach tego miesiąca wstępne posłuchanie u Porty. J o u r n a l d e C o n s t a n t i n o p l e z dn. 26.
Lutego zbija rozgłoszone przez gazety niemieckie fałszywe wieści o śledztwie, jakie niby rząd Ottomański zarządzić miał przeciwko kilku renegatom, powróconym na łono kościoła chrześciańskiego, oraz o zabraniu przez Kapudana Baszę okrętu greckiego, na którego pokładzie znajdować się miała pewna liczba greckich renegatów powróconych do kościoła chrześciańskiego, a teraz jakoby znajdujących się w więzieniu tutejszem. Wszystkie te wieści ogłasza ówdzienuikurzędownieza kłamstwa ipotwarze. Sułtan wraz z Sułtanką matką oglądali w tych dniach nową mennicę we wszystkich jej szczegółach, i obdarzyli naczelnego Inżeniora angielskiego Tayler oraz kilku innych zaIrudnionych w niej Anglików, kosztownemi podarunkami. Dziś przybył fu były Gubernator Jerozolimy, Mechmed Reszyd Basza. W Syryi panuje spokojność. Z Bejrut wyruszył d. 16. Lutego oddział wojska do L i b a n u, dla wyśledzenia naczelników D r u z y j s k i c h , którzy złamawszy swoje słowo honoru, że pozostaną w Bejrucie, uciekli do domów. Plota turecka składa się teraz z 25 okrętów linij owych, 30 fregat i 1 30 innych statków. - Turcya, która w r. 1838. zamówiła w Anglii pierwszy paroplyw, liczy ich teraz 8, z których 5 należy do rządu a trzy do towarzystwa Baszów.
Grecya.
Z Monachium, dn. 22. Marca.
Z listu z Alen pod d. 6. Marca okazuje się, iż w ówczas cieszono się w stolicy greckiej nadzieją, iż Król Otto zaprzysięgnie uroczyście konstytucyę d. 16. albo najpóźniej 18. Marca. W wspomnionym liście jest nawet wzmianka o zaproszeniu gości z miast sąsiednich i o przepychu uroczystości, i wyraźnie dodaje korrespondent, «nic nie stoi na przeszkodzie konstytucji, co się bowiem tyczy rezolucyi króleskiej, zgromadzenie narodowe zapewne jedno tylko odbędzie posiedzenie, treść bowiem ouej w ogóle dość już jest znaną.« Radość z powodu dokonanego dzieł zmniejszoną będzie nieco przez coraz bardziej czuć się dający brak pieniędzy. Sądzą niektórzy, »i A bank narodowy nowe pieniądze papierowe puści w obieg, albo, że rząd sam nowe pieniądze papierowe postano
WIC musi. Przyte'm jednak musi jakieś zachodzić nieporozumienie; ostatni środek bowiem byłby bezprawny pod względem statutów bankowych, a pierwszy zaledwo do usprawiedliwienia. Stany Zjednoczone Ameryki północnej.
Z Washingtonu, dnia 28. Lutego.
O to bliższe szczegóły katastrofy zdarzonej w Washingtonie dn. 27. Lutego: »Parowyokręt » P r i n c e t o n,« na którym zaszło okropne nieszczęście, słusznie uważany jest za najpiękniejszy i zarazem naj szybszy, jakie żeglują po wodach amerykańskich. Do tego dowodzący nitn Kapitan Stockton, jeden z najbieglejszych żeglarzy i powszechnie kochany i poważany. U« rządził on najświetniejszą przejażdżkę w dół rzeki P o t o m ak, na którą zaprosił wszystkie znakomitości Washingtonu. Między niemi znajdowali się Prezydent Tyler z rodziną, wszyscy członkowie gabinetu, wysocy urzędnicy, członkowie ciała dyplomatycznego, wielka liczba Senatorów i Deputowanych, wszyscy z swemi rodzinami, tak, że samych dam było przeszło 200. Kapitan chciał swym dostojnym gościom okazać całą doskonałość swego okrętu i ich obecność uczcić zarazem salwą ze znajdującego się na pokładzie nadzwyczajnej wielkości działa. O godz. lej z południa nieprzejrzane tłumy ciekawych otaczały brzegi. Najpiękniejsza pogoda sprzyjała przedsięwzięciu. Dwadzieścia i jeden wystrzałów z mniejszych dział, zwiastowały odbicie okrętu. Poczem przedstawiono świetnemu towarzystwu pierwszy raz piękne widowisko wystrzelenia 230 funtów ważącej kuli z olbrzymiego działa okrętowego, które wybornie się udało z powszechnem zadowoleniem. Kapitan obliczył taki kierunek, aby kula w pewnej odległości uderzywszy o powierzchnię wody, odbiła się od niej jak w rokoszowaniu artyleryi, i powtarzała swój taniec a raczej skoki, aż do zniknieuia w dali. Po powtórzeniu jeszcze raz tego widowiska, udano się do stołu. Tym czasem chyliło się ku wieczorowi; okręt zwrócił się na powrót i posuwał się jak strzała po rzece. Wówczas p. Gilmer, niedawno mianowany minister marynarki, prosił kapitana, aby jeszcze raz kazał wystrzelić kulę z swego olbrzymiego działa; do czego też kapitan kazał poczynić przygotowania, i zaprosił panów niektórych, na miejsce nabijania działa, gdzie też stanęli w półkolu, aby widzieć nabijanie i wystrzelenie. Na komendę kapitana zapalono działo, które wystrzeliło, ale zarazem rozpękło się, roztrzaskało lawetę na której spoczywało, rozwaliło ścianę okrętu, o którą się krwawych ran. Na miejscu padli ofiarą lego nieszczęśliwego przypadku: p. Upshur, minister spraiv zagr., p. Gilmer , minister marynar ki, p. Marey z Maryland, p. Com Kennon, szef biura budowy okrętów i p. Gardiner z N ew-Yorku. Prezydent tylko kilka chwil przed wystrzeleniem oddalił się, i iym sposobem ocalał. Prócz tego zabitych zostało sześciu czy siedmiu ludzi okrętowych, i tyleż mniej więcej ciężko ranionych, podobuież i pułkownik Veiitou (senator), który stał po prawej ręce kapitana Stockton. P. Venton musiał być lekko tylko raniony, gdyż za powrotem wygotował obszerny opis tego nieszczęścia. Pan Tysan z Piladelfii stał także blisko kapitana; odłam działa zerwał mu tylko kepeluszzglowy bez żadnego uszkodzenia; podobnieź szczęśliwie uszedł śmierci pułkownik Strikland z kilku inne mi panami, podczas gdy inni na drugiej stronie stojący padli ofiarą. N awet głosu ich nie usłyszano, tak nagle śmierć nastąpiła. J eden służący prezydenta, z rassy kolorowej był także ciężko raniony i wkrótce potem umarł. Sain kapitan Stockton miał tylko włosy, twarz i suknie od prochu opalone. Odskoczył on i zawołał: O Boże! czemuż i ja nie jestem zabity! Prawdziwie cudem jest, że żadna z dam uszkodzoną nie została. J edua z córek senatora Woedbury, znajdowała się tak blisko zabitych osób, że jej suknie krwią poległych spryskane zostały. Podobnież cudowne było ocalenie innych w bliskości znajdujących się osób. Rodziny poległych znakomitych osób znajdowały się na okręcie; można przeto sobie wystawić zamieszanie, bolesne krzyki i powszechne przerażenie, jakie panowało na okręcie. Minister wojny także tylko cudem ocalał. Stał na chwilę przed wystrzeleniem obok ministra Upshur, ale się oddalił, rzekłszy do ostatniego, że lubo jest ministrem wojny, nie jest jednak przyjacielem huku i dla tego się oddala. Zaledwie zrobił kilka kroków, gdy nastąpiła explozya. Młodszego syna Prezydenta ocalił p. Mass, który go wstrzymał, aby się nie tak bardzo zbhżat do działa. Przybyły w owej cl>wili parostatek z Alexandryi zabrał na swój pokład prawie całe towarzystwo z okrętu »Priceton,« który dopiero dziś tu przybył.
Rozmaite wiadomości.
W Gazecie tutejszej niemieckiej obywatelstwo, przynajmniej pojedynczy członkowie onego ciągłą toczę wojnę z magistratem z powodu ogłoszonego przezeń etatu miasta, w któ
rym wielkie uchybienia i sprzeczności wykrywać chcą. W wczorajszym (78.) numerze tej gazety znowu jakiś "wieloletni obywatel« mocno powstaje na zaprowadzony w Poznaniu system iukwaterunku wojska.
KAS PEREK.
POWIASTKA DOMOWA przez A. G. »Nie ma co mówić,« odpowiedział ciągnąc z rożka tabakę, »jużto sam o b s e rwuj ę i po· trzegam: Imość na to mówiący, przekłada »woje dzieci nad Nikodemka; przy zdarzonej okazyi - wypadnie na to mówiący, rozmówić się z Jejmością w tej materyi.« Ale za drugą, trzecią rażą, takie napomnienia sługi, zaczęły być nie do smaku Chorążemu, który dla milej zgody w domu, unikał wszelkiego sprzeciwiania się żonie. Nareszcie pewnego razu, kiedy dobry Kasperek znowu coś napomknął o Nikodemku i instauogował za nim, zniecierpliwiony Chorąży taką molestacyą, acz ulubionego sługi, powstał z góry na niego. Wręcz mu zapowiedział: że jak raz jeszcze wtrąci się do rzeczy, które do niego nie należą, i poważy się aby wspomnieć o Nikodemku, «każę ja Marszalkowi (dodał w impecie gniewu) ażeby ci«; porządnie przechjguął na gruszce, boś mi się na to mówiący, bardzo coś uzuchwalil - i ze sługi na kaznodzieję się sposobisz, skurczy byku!« Sługa nieprzywykły do słów obelżywych, pierwszy raz w życiu taką posłyszawszy groźbę, zamilkł, odszedł zasmucony w cichości, a w samotności zapłakał, a wieczorami szeptał pacierze za duszę ś. p. nieboszczki matki Nikodemka; modlił się do Boga, ztamtąd pomocy, ztamtąd rady wyglądając. Trzebaź tedy było tego nieszczęścia, że Nikodemek zachorował na ospę. Ta choroba dzisiaj nie straszna, dawniej przed odkryciem tejże szczepienia przez Jenera, była w swoich skutkach okropną; jeżeli śmierci nie przyniosła, to oszpeceniem twarzy, kalectwem wzroku groziła. Chorążyna troskliwa o swoje dzieci i o nie tylko niespokojna, z tą uwagą, iż niebezpieczeństwo zagraża drugim dzieciom, wymogła na powolnym i słabym mężu, iż się nie opierał temu, kiedy łóżeczko z chorym Nikodemkiem, zaniesiono na daleki, w lesie położony folwark, gdzie mieszkała stara po podstarościin pozostała wdowa, żyjąca na łaskawym chlebie. Tej niewieście, już staruszce, powierzono sierotę. Ale opuszczone od rodziców dziecię, nie opuścił Pan Bóg-i Kasperek ; Bóg czuwał a Ka rannie, że przecie przyszło do siebie, a lubo nosiło na twarzy znaki choroby, te ją nie oszpeciły, nie szkodziły jego członkom uśmiechającym się do swojego opiekuna, do Kasperka. Nikodemek powrócił do zdrowia; do rodzicielskiego domu nie powracał przecie. Chorążyna różne wyszukując pretexta-to raz obawiając się recydywy, to znowu otworzenia się wyrzutów, nie dobrze zagojonych, starała się przeszkodzić temu; powrót Nikodemka do domu odwlekała od dnia do dnia; udecydowała w końcu, że chłopcu powietrze leśne snąć służy i zdrowiu pomaga, kiedy z niebezpiecznej wyprowadziło go choroby, dodała, że jak tylko chłopiec sił nabierze, nie da się uprzedzić przez nikogo, i sama po Nikodemka pojedzie. Co gdy usłyszał Kasperek, pomyślał w duchu: »pierwej na dłoni mojej włosy wyrosną niż to nastąpi -« a w sercu cierpiał wielkie udręczenie, co jakże nie miał cierpieć, jakże boleć nie miał! patrząc na opuszczone od ojca dziecię, tego panicza i dziedzica świetnego imienia, w takie'm nieposzauowaniu, poniewierce widząc tę Pańską dziecinę, jak się bawiło, biegało bosakiem z chłopakami wiejskieini, ale co najgorsza/ że biegało nad wodę do browar ku, gdzie żyd arendarz mieszkał, i tamże igrało z bachórkami żydowskieini, nie wierzącein w Chrystusa ! »1 do tegoż przyszło w końcu, ze to dziecię Pańskie, ozdobne imieniem i herbem Pańskim, dostało się do rąk żydowskich!!« - Serce Kasperka gorzkiemi płakało łzami, a dusza jego przemyśliwała nad sposobem, jakimby ratować to biedne dziecię, a razem salwować honor Pański, którego był wiernym, ba i przywiązanym sługą. Przypadła kadencya Lubelskiego Trybunału; Chorąży, jako deputat, do wyjazdu dzień wyznaczył, a Maguif1ka Jegomości towarzyszyć miała, i dwór nie mały, do poczetu slug, do tej podróży wybranych; wprosił się Kasper e k - pod pretextem, że jako życie nie widział nigdy Trybunału, a że i do służby Pańskiej był uaj sposobniej szym, chętnie przystał na to Chorąży; atoli ze strony MagnifIki nastąpiło wyraźne nie po z wal a m: - o d którego nie było Appellacyi.
Kiedy Kasperek mają« już obietnicę Pańską sposobił się do drogi, dowiaduje się o wyroku Imości przeciwnym.
Zmartwił się bardzo; cały wieczór siedział zasmucony, całą noc nie zmrużył oka; a kiedy rankiem kamerlokaj idący z czekoladą do sypial
ni Pani, takową na sali zostawił, a sam po grzanki pobiegł do kucharza; Kasperek porwał za tacę i nie zważając co go czeka za taką zuchwałość, pędem przez garderobę fraucymeru pobiegł i poniósł czekoladę do alkierzyka Pani Chorążyny. Co on tam robił, nie było wiadomo nikomu, atoli ledwie co wyszedł z pokoju, posłyszano dzwonek Imości; marszałek był przywołany, i odebrał rozkaz! »Wziąć się natychmiast do Kasperka, ufryzować mu głowę i upudrowac, a u kosmyka włosów uwiązać mu w tyle harbajtel, ubrać go zresztą we frak z 0gromuemi guzikami w herby, w wąskie spodenki, pończochy i trzewiki.« Marszałek odebrawszy ten rozkaz, przywołał do swojej stancyi Kasperka, dwóch ludzi wzięto do pomocy; zaś na przypadek oporu słało dwóch pachołków w sieni; ale Kasperek dobrowolnie się dostawił, bez oporu poddał swoje głowę pod tę bolesną operacyę, a lubo nie mówił słowa, gorący pot płynął mu po czole, w oczach łzy świeciły. Kasper płakał ze wstydu; fciedy już ufryzowany, biały jak pudel, we fraku z ogroumemi guzikami stawił się przed swoim Panem. Chorąży wziął się za głowę a pote'm za boki od śmiechu; biedny Kasperek co wtenczas ucierpiał, jemu i Bogu tylko było wiadomo. Ale Pani Chorążyna zadowolniona z tego, że dwór cały w harbajllach chodzi, w nagrodę. Kasperkowi, że sam się ofiarował na to jej ukontentowanie, dala swój konsens na to, ażeby do dworu, jaki ma otoczyć JW. Deputata na Trybunale Lubelskim, i Kasper należał; jakoż odjechał z Państwem do miasta Lublina. Kiedy po Limicie Trybunału, Państwo Chorążostwo z dworem swoim powrócili do domu szczęśliwie, duia następnego, po ich przyjeździe, marszałek przywołany został do gabinetu Pana; znajdowała się tamże Jejmość; posłauo i po Kasperka, a na podwórzu przy gruszce czeka) już gotowy pachołek z korbaczem. I wnet zrobił się hałas we dworze, strach przejął każdego co widział te przygotowania do exekucyi odbyć się mającej; na kogo bowiem te plagi spaść miały, było niewiedziane. Więc z daleka od gruszki, od której jakiś wstręt oddalał każdego, stali słudzy i pachołki, z okien zaś garderoby wyglądały respektowe panny i służebne, gotując sobie zawczasu chusteczki do ocierania tych łez, które na widok kary i jęków one odbierającego, wylewać miały. Kiedy taki t e r r o r pani eus panował na podwórzu, w gabinecie Pana Chorążego odbywały się surowe z delikwentem indagacye. Chorąży byl tu Instiga_ i sędzią, i juz w myśli kładł na szalę sprawiedliwości raz mniejszą to znowu większą liczbę plag, jakie na winowajcę spaść miały, ażeby sprawiedliwości zadosyć się stało, a razem i woli Magnifiki, która na miękkiem krzesełku usadowiona chociaż obecna, do mowy się nie brała, dla tego zapewnie, że wszystko co się działo, działo się po jej woli, z jej myślą zgodnie. (Dalszy ciąg nastąpi, ')
OBWIESZCZENIE.
Zarząd Depozytu Sądu podpisanego, poruczony został urzędnikom następującym: 1) Wmu Nagło Radzcy Sądu Ziemsko-miejskiego, jako pierwszemu kuratorowi; 2) Wmu HenkeI, Assessorowi Sądu Kameralnego, jako drugiemu kuratorowi; 3) Ur. Myndych, Kalkulatorowi, jako Rendantowi. Tylko tym trzem urzędnikom razem i za wspólnym ich kwitem mogą być pieniądze i rzeczy wartość pieniężne mające z bezpieczeństwem do Depozytu złożone. Gdyby dla choroby lub innych prawnych f rzeszkód zastąpienie którego z tychże urzędniów wypaść miało, na ówczas to za każdą rażą przez obwieszczenie na tablicy czarnej do wiadomości podane zostanie. Dni depozytowe u podpisanego Sądu w środę każdego tygodnia zrana o godzinie 9tej odbywać się będą. Ponieważ przyjmowanie asserwatów do Depozytu przez wyższą władzę powtórnie zakazane zostało, przeto wzywamy tych, którzy pieniądze, papiery wartość pieniężną mające, dokumenta, precyoza lub inne rzeczy do Depozytu złożyć mają, ażeby takowe podług przepisów ordynacyi depozytalnej wcześnie do przyjęcia do Depozytu ofiarowali, aby Depozytowi potrzebne w teJ mierze upoważnienie do przyjęcia ich udzielone być mogło, a wtenczas dopiero gdy podający o te'm zawiadomieni zostaną, złożenie w dniu depozytalnym nastąpić powinno. Gdyby zaś ktokolwiek mimo tego postanowienia przedmioty jakie do asserwacyi złożyć chciał, spodziewać się może, że z wnioskiem swoim oddalony zostanie. Kościan, dnia 14. Marca 1844.
Królewski Sąd Ziemsko-miejski.
Nowy kurs W Królewskiej saskole i m i e n i a L u d w i k i rozpocznie się w czwartek dnia 11. Kwietnia I. b. Examen przyjęcia do tej szkoły w dniach 9. i 10. Kwietnia od 11. do 2. godziny południowej. Nowe uczennice tt@ saikoly Król * zakładu sposobienia guwern a n t e k gotów jestem przyjmować w środę dnia 10. Kwietnia od 4. do 6. godziny z południa. Poznań, dnia 29. Marca 1844. Dr. Barth.
W Pierzchnie pod Środą jest lOwierteli czerwonej koniczyny i 200 wierteli wyki na sprzedaż, a w C h u d z i c a c h wysadki brzozowe kopa po 12 gr. pol. Zmiana lokalu.
Moje biuro expedycyi i przeładowywania znajduje się od dnia dzisiejszego w moim nowowystawionym domu na placu Sapieźyriskiia w bliskości Król. Sądu Ziemsko miejskiego. Poznań, dnia 1. Kwietnia 1844.
Palk Pabian.
Swieźe Elbląskie minogi w &\deczkach po 1, 11 i 3 kopy polecall1Y jak najtaniej B r a c i a Andersch»
Stan Termometru i Barometru, oras kierunek wiatru w Poznaniu. Od 24. do 30. Merca.
Dzień. Stun termometru Stan Wiatr.
najniższy 1 najwyi. barometru. 24. Marca b,M + o o 27 ' 11,0 - Po1udn.z.
25. - 0,0 0 + 0 0 27' 8,2. dito , 26. - + O,Y + 2,0 0 27' 7,5* Zachodni 27. » + 1,0 0 -+. 3,5 0 27' 11,2 = dito 28. - + o + 1,6 0 28 * 2,6 « dito 29. - - lf o + 3,3 0 28 e 5,6-- Północ, z. , 30, » + 1,2 0 + 4,8 0 28 * 4,0- Zaih.z pól
I4urs giełdy łłerliiiskiej.
Sto- 3S'a D r. kurant Dnia 29. Marca 1844. pa papie-1 Rotop r C rami. I wizną»
Obligi długu skarbowego Prusko -ang. obligi z r. 1830.
Obligi premiów handlu morsko Obligi Marchii Elekt, i Kowćj Obligi miasta U erlina » Gdańska w T .
Listy zastawne Pruss. Zachód.
» » xv: X Poznańsko » dito » »Pruss. Wschód.
» »Pomorskie. . .
March. E1ek.i IV.
» » Szląskie. . . .
Frydrychsdory .
Inne monety złote po 5 tal, Disconto.
I k e J e Drogi zel. Berl.-Poczdamskiój Obligi upierw. Berl.-Poczdams.
Drogi żel. Magd.-Lipskiej Obligi upierw. Magd. - Lipskie .
Drogi zel. Berl.-Anhaltskiej Obligi upierw. Bcrl.-Anhaltskie Drogi zel. Dyssel. E1berfe1d.
Obligi upierw. Dyssel. - EIberf.
Drogi żel. Reńskiej Obligi upierw. Ilenskie .... » od rządu garantowane.
Drogi zel. Berlinsko- Frankfort.
Obligi upierw. BerI. - Prankfort.
Drogi zel. Góruo- Szlaskiój .
» » dito Lit. B. .
» » BerI. - Szcz. Lit. A. i B, « Magdeb.-Ha1berst, Dr. żel, Wrocl. -Szwidu. -Frcib
3k 4lOOą
100*
3h Sk 3\ 4 34 31.
, 48
99* 98* * ID l 100* 100* 13Ą Ę 3 99} 13J, 4 4 4 5 4 5 4 3* 5 4 4
167* 191* 1031 153* 103J
96* 99J 89» 995 98} 152 126 117 1321 ii9> 124*
103i 125 116 131i 118+ 123* 4
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.04.02 Nr79 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.