GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.04.10 Nr84

Czas czytania: ok. 21 min.

Wielkiego

11'

Xi stwa

POZNANSKIEGO

Nakładem Drukarni Nadwornej -W. Dekera i Spółki, - Redaktor: A. Wannowskit

JW8&.

W Srodę dnia 10. Kwietnia.

1844.

Armia RoSSjjska W Kaukazie.

(Dalszy ciąg) Korrespondent Gazety Powszechnej z nad granicy Polskiej, który tyle pomyślnych nOWIU z Rossyi nadsyłać zwykł, napisał w dniu 28 Kwietnia 1843: «Potwierdza się wiadomość, że żołnierze armii rossyjskit j tylko za wyrokiem cieleśnie karani być mogą. Tym sposobem ustaje dowolne bicie ze strony oficerów.« W armii Kaukazkiej nie słyszał nikt o podobnym rozkazie, azatem tez o ustaniu kary cielesnej mowy być nie może. Wydawano wprawdzie nieraz rozkazy, aby kary cielesne ile możności ograniczać. »Ale, rzpkł pewien oficer rossyjski, rozkazy takowe trudno wykonać, bo starych zwyczajów niełatwo się zaniecha. Prawda, że każdy oficer przepisaną ma liczbę pałek, które wyliczyć może: Porucznik nie powinien ich dać nad 15 O , Pułkownik nie więcej jak 5 O O; - Major jeden powiadał mi, że żołnierzowi swojej kompanii, klóry częstej dopuszczał się kradzieży, kaz ał w y l i c z y ć 100 O P a ł e k, poczem tenże już nie kradł. - Wszakże zdarzają się też oficerowie, którzy się ściśle przepisów trzymają. W takim razie dzielą pałki na kilka porcyi, ale winowajca może być pewnym, że mu się nikt nie zadłuży. Co mi dawniej winnych krajach o karach cielesnych warmii rossyjskiej opowiadano, potwierdziło mi się to wszystko pod względem ilości plag, tylko podwzględem jakości tychże fałszywe tamże panują zdania. Mówią zwykle za granicą o knucie, jak o zwyczajnem narzędziu karnein warmii rossyjskiej. To wcale nieprawda.. Kmity dostają tylko ci, co są na Sybir skazani, tak żołnierze jak osoby cywilne. Każdy puszczający się w tę podróż, jpśli nie jest szlachcicem lub nie posiada rangi jakiej, dostaje przed wyjazdem na pamiątkę pewną liczbę knutów, nigdy jednak więcej jak 35. Tylko ciężcy zbrodniarze dostają ich więcej, lubo niektórzy, nie doczekawszy dwudziestego, ducha oddają. Okropne to narzędzie jest to bat z szerokim, ciężkim i ostrem rzemieniem siedmiu stóp długości. Mistrz knutów jest ułaskawiony złoczyńca, który zawsze jest zamykany; kandydatów do tego urzędu wybierają z pomiędzy ludzi najsilniejszych, a przy* sięga zobowięzuje ich, aby kary wyznaczonej nie łagodzili. Skutek uderzenia knuta na goły tył jest okropny, i za pierwszem jtaraz cięciem wydaje skazany tak przeraźliwy krzyk boleści, jaki thy ba przed laty u tych słyszano, co kołem byli tłuczeni. Za dziesiąlćm lub dwunastem uderzeniem ustaje zwykle ów krzyk i słychać tylko jeszcze przytłumiony jęk omdlałego winowajcy. »Ilekroć o exekucyi takiej słyszę, powiadał mi ISiemiec pewien w Tiflis, uciekam z miasta w góry, aby tylko krzyku i jęku rozlegającego się po całetn mieście nie słyszeć. Wszystko zależy od zwyczaju. J eszczem tu zbyt krótki czas w tym kraju, a na Niemcu widok taki złe robi .

wrażenie - trzeba do tego mocnych nerwów. - W Alzacji i religijnej Francji południowej byłem często naocznjm świadkiem, jak widok nieszczęśliwego, skazanego na ciągnienie kuli, obudzał litość w zgromadzone m pospólstwie. Miedziane i srebrne pieniądze padały ze wszjstkich stron; nietjlko się kobielj litowały, ale i przyborni żandarmi schylali się niekiedy, aby podnieść z błota pieniążek dla okutego winowajcy. Podobnej sceny nie widziałem nigdy w Bossyi. Lud otaczał pal z zimną i dziką ciekawością, słuchał krzyku kwitowanego . .

WInowaJCY.

W wojsku rzadko kto skazany bywa na Sybir i na knuty. Kara ta dostaje się tylko największym zbrodniarzom, jak np. zabójcom, spiskowym lub buntownikom. Złodzieje dostają zwykle 500 pałek, a zbiegi idą przez 3,000 rózg. Ostatnia ta kara, gdyby ściśle wykonaną być miała, pociągnęłaby zawsze śmierć za sobą; ale zwykle znajdą się ludzcy oficerowie, którzy karę tę cokolwiek łagodzą, rozkazując potajemnie żołnierzom, aby nieco słabiej bili, zwłaszcza kiedy delikwent bliski już omdlenia. Prawda, że jeśli upada, to już trochę późno, bo idącego przez rózgi prowadzą podoficerowie za ręce; przypierają oni kolby do boków jego, gdy tymczasem z przodu i z tyłu idą żołnierze z wyprostowanym bagnetem, aby skazany winowajca zanadto nie pospieszał. Ponieważ krzyk jego latwoby mógł żołnierzy do litości pobudzić, a tern samem do słabszego bicia, przeto podczas esekucyi biją w bębny, tak iż tylko z wykrzywień i grymasów twarzy widzieć można, z jakiemi uczuciami boleści i rozpaczy człowiek taki krwawy ten marsz odbywa. Jeśli skazany, pomimo podpierania za pomocą kolb, upada nareszcie, wtedy przystępuje lekarz, aby się przekonać, czy już w rzeczy samej więcej znieść nie może i czy omdlenie nie jest tylko udane. 'Według opinii doktora albo następuje konłyuuacya rózg, albo też zaprowadzają winowajcę do szpitala, a skoro mu się plecy nieco wygoją, wyprowadzają go znowu, aby resztę plag odebrał.

(DalszY ciąg nastąpi.)

Wiadomości krajowe.

Z Poznania. - Podana w wczorajszym nunierze tej Gazety wiadomość o zatwierdzonym już projekcie założenia kolei żelaznej Frankfortsko Poznańskiej nie zdaje się być jeszcze dostatecznie usazaduioną; przynajmniej obejmuje Gazeta Vos s a podpisane przez 3chznakomitych przedsiębierców k o l e i ż e l a z n ej Wschodnio-Pruskie'j oświadczenie, stosownie do którego co do kierunku kolei j e s z c z e n I c pewnego nie postanowiono.

Z Berlina. - Gazeta Diisseldorf ska pisze z Berlina: «Przebywający tu Polacy ulegają teraz nadzwyczaj ścisłemu dozorowi naszej policyi bezpieczeństwa, ponieważ się podobno dowiedziano, że bardzo żywe korrespondencye między nimi i emigrantami Polskiemi zagranicą zachodzą.

Wiadomości zagranIczne.

Rossya.

Z P e t e r s b u r g a, dnia 29. Marca.

Piada Państwa w departamencie praw i na zgromadzeniu ogółnem rozważywszy przedstawienie Ministra Spraw wewnętrznych, względem zastosowania w pewnych szczególnych przypadkach do żydów, wydalających się za granicę bez prawnego dozwolenia, mocy 281 artykułu Ustawy o Pasportach i Zbiegach (Układu Praw Tomu XIV, wydanie 1842 roku), dała Zdanie: pozostawiwszy pomieuiony 281 artykuł w swojej sile jako prawo ogól ne, postanowić w sposobie wyjątku, dla żydów, wysyłanych z zagranicy przez Państwa ościenne, na zasadzie szczególnych umów, podobnych zawartej w 2 artykule podpisanej w Wiedniu 14 (26) Lipca 1822 roku dodatkowej konwencyi do Ugody naszego Rządu z Austryą o wzajemnem wydaniu zbiegów i bezpaspoirtnych ludzi, prawidło następujące': »ŻydZi którzy się wydalili za granicę bez prawnego dozwolenia i przepisanych świadectw lub za świadectwami i pasportami których zakresy minęły, w razie wysłania ich z zagranicy na powrót, po uprzedniem przekonaniu się O rzeczywistem należeniu ich do liczby poddanych Bossyjskich, przyjmowani być mąią bezsprzecznie przez pograniczne władze nasze. Po przyjęciu, żydzi takowi odsyłani będą ao miejscowych Rządów Gubernijalnych dla postąpienia z niemi stosownie do praw obowiązujących, jako z włocęgami, chociażby dawne miejsce ich pobytu i gromada do którego należą, były wiadome. Na tej zasadzie pomienieni żydzi oddawani być mąią do służby wojskowej bez zaliczenia za rekrutów, w razie zaś niezdatności do takowej służby będą odsyłani do rot aresztańskich bez możności powrócenia do swych gromad nawet na żądanie tych ostatnich. Niezda zsyłani na Syberyą, na osiedlenie. Obok lego dozwolić Vice- Kanclerzowi, je-żeli uzna to być stosowne'm, porozumieć się z Rządem Austryackiui i Rządami innych Mocarstw, z któremi zawarte zostały podobnie wspomuionej (z Austryą) ugody, we względzie naznaczenia terminu, po którego upływie żydzi, wydalający się bez prawnych świadectw i pozwoleń za granicę, niemają już być na powrót odsyłani do Rossyi.« Zdanie to zatwier dzone zostało przez N. Cesarza Jmci z d. 24. S tycznia.

Polska.

Z nad granic y polski e'j, d. 24. Marca.

Listy prywatne z Warszawy wynurzają pewną nadzieję,' że książę namiestnik na stanowisku swem pozostauie. Być może, że w Petersburgu na chwilę o tern myślano, aby mu dać następcę w osobie Kisselewa, ale przekonano się zapewne, że stosunki Xiestw naddunajskich zupełnie się różnią od stosunków Królestwa polskiego. Zresztą nie mógł też gabinet cesarski żadnych księciu czynić zarzutów, bo jakkolwiek książę był ludzkim i łagodnego charakteru, jego policya przecież doskonale była uorganizowaną tak dalece, że zapewne na żadnym punkcie Europy, gdzie zniechęceni emigranci polscy przebywają, nic nie zachodziło, o czćmby natychmiast policya warszawska nie miała się dowiedzieć. Nie raz i o innych kuszeniach rewolucyouistów obcych gabinety zagraniczne z Warszawy pewne odbierały do. . .

nIeSIenIa.

Francya.

Z Paryża, dnia 30. Marca.

Ministrowie spraw duchownych i edukacyjnych, Panowie Martin du Nord i Villemain miewają z królem codziennie narady trwające kilka godzin. Co dzień udaje się także kilku znakomitych prałatów do Tuilieriów. Ztąd powszechnie wnioskują, iż narady te tyczą się załatwienia sporów duchowieństwa z uniwersytetem. U n i we r s donosi, iż i biskup dyecezyi Aire przesłał ministrowi oświecenia memoryał, tyczący się kwestyi edukacyjnej, w któ1Ym oświadcza, iż w tej sprawie zupełnie podziela zdanie arcybiskupa paryskiego. O tej swojej zgodności zdania doniósł biskup prezesowi kommissyi Izby parów. Arcybiskup z Bordeaux, który w zatargach biskupów z uniwersytetem żadnego dotąd nie miał udziału, znajduje się obecnie w Perigueux, dokąd się udał w celu porozumienia się z podwładnymi sobiesuffraganami miast Agen, Angouleme, Poitiers, Perigueux i Sucon, względem pytania, jakby się w pomienionej sprawie zachować należało. Jeden z publicznych placów paryskich, będzie nazwanym placem Guizota. W kancellaryi angielskiej ambassady wizują teraz około 500 paszportów co dzień; nigdy jeszcze nie było tylu Anglików w Paryżu. Minister robót publicznych przedłożył dzisiaj Izbie deputowanych dwa projekta, od dawna z niecierpliwością oczekiwane; jeden tyczy się poprowadzenia kolei żelaznej do morza śródziemnego, drugi takićjże kolei z Paryża przez Bordeaux aż do granicy hiszpańskiej. Pierwszy artykuł projektu żąda wyznaczenia summy 50 milionów na wybudowanie części leżącej pomiędzy Paryżem i miastem Dijon, obejmującej w sobie doliny Sekwany, Yonny i Arlnanjon. Drugi artykuł zawiera propozycyą 4 milionów na bieżący rok etatowy 1844 , 10 milionów na 1845. Artykuł 3 zaleca wydzierżawienie przestrzeni, znajdującej się pomiędzy Paryżem i Chalons sur Saone na lat najwięcej trzydzieści.

Anglia.

Izba nIzsza. Posiedzenie z dnia 29.

Marca. - Na początku sessyi przy podaniu dwóch petycyi zaproponował Pan Shaw, ażeby wyznaczono osobny komitet, mający się zatrudnić rozwiązaniem pytania, czy wynalazek kolei atmosferycznych, da się i do rozciąglejszych zastosować przestrzeni. Mówił, iż wynalazek ten zwrócił na siebie uwagę wszystkich znawców i uczonych europejskich, i że o krótkiej takiej kolei idącej z Dublina do Kingston najznamienitsi inżenierowie, wysłani tam od rządów kontynentalnych, najpomyślniejsze zdali relacye, lecz, iż dotychczas o to nie pytano, czy się wynalazek takowy i do dłuższych kolei da zastosować. Dla tego proponuje, ażeby Izba do swego komitetu kolei żelaznych raczyła przyłączyć kommissyą, któraby ten wniosek wszechstronnie rozważyła. Wnioskujący zamierzył swoją propozycyą osiągnąć przywilej na kolej prowineyalną, co mu w zeszłym tygodniu było odmówionem. Propozycyą tę więc odrzucono, a Pan Gladstone nadmienił poprzednio, iż propozycye zaprowadzenia takich kolei wyglądają głębszego uzasadnienia, jak decyzyi kommissyi, ze strony naukowej. - - Propozycyą Lorda AsWey i bil fabryczny są zawsze jeszcze najgłówniejszemi przedmiotami rozmowy. Spodziewają się nowych sporów w parlamencie zaraz po wielkiej niecha wystąpić przeciwko bilowi rządowemu z swą poprawką albo li te'ż z drugim bilem. Iż ostatni wbrew woli rzadowej przejdzie, o tern ani pomyśleć podobno. Dla lego innych chwyci się zapewne środków, które jego baczności nie ujdą. Zachodzi nawet pytanie, czy te środki nie będą tak gwałtowne, iż nie wymuszą daleko wi<;rej jak to, czego teraz żądają. Ullratorystyczny agitator Oastler w swe'ui usiłowaniu skoncentrowania sił i dążności klassy roboczej, chcącej zmusić swych panów i pryncypałów do zaspokojenia ich żądań, już bardzo daleko był postąpił, zamierzając takim sposobem wpłynąć na parlament. Stosunki były (emu bardzo przyjazne; bo chęć zemsty wymierzona przeciwko członkom Legui i nadzieja położenia tamy ich natarczywym zamachom na prawo zbożowe zamieniła niespodzianie wielu posiadaczy włości nn gorliwych przyjaciół robotników fabrycznych, Lecz oburzenie, które obecnie klassy robocze ogarnęło, a to Z przyczyny, że widzą się nawet co do decyzyi Izby niższej w swych oczekiwaniach zawiedzione, skieruje się uietylko przeciwko ministeryum i arystokracyi, ale nawet i przeciwko całemu urządzeniu państwa, aChartystom dozwoli nowy wpływ na łych ludzi wywierać. Będziemy przeto mieli rzadkie widowisko, bo szlachcica konserwatystę na czele ruchu czysto demagogicznego, jeźli tylko na jego czele się ostanie. Z Londynu, dnia 29. Marca.

Sprawy włoskie przybierają obecnie posiać, zwracającą na siebie baczność całej Europy, a mianowicie rządów austryackiego, angielskiego i francuzkiego. Od niejakiegoś czasu kluby polityczne we Włoszech, które wFrancyi i Anglii głęboko się wKorzeniły, znaczne poczyniły przygotowania do nowej inwazyi swej ojczyzny. Towarzystwo, zwane »giovine Italia« jest oczywiście w Londynie i Paryżu daleko więcej znane, niż we Włoszech, a władza i wpływ jego spoczywa w ręku kilku bezecnych awanturników politycznych, którzy w powszechnym zamęcie rzeczy na wszystko eię odważyć gotowi. Tymczasem i we Włoszech partya rewolucyjna dała żaki swego istnienia. W Li worn o założono kluby, w państwie papioskiem i neapolitańskiem malkontenci wznowili lajne schadzki i zmowy, a po wszystkich wybrzeżach pomienionych krajów porobiono przygotowania do oczekiwanego wylądowania fcnacznej Irczby tułaczów i awanturników zagra

6« 8nicznych. Zawsze jednakowoż baczyć na lo należy, iż ruchy te pochodzą od ludzi najgorszych i najbezecniejszych. Zawieruchy polityczne we Włoszech, których byliśmy świadkami w roku 1821., opierały się przynajmniej na przemożnem stronnictwie samćjże arystokra - cyi kraj owej, lecz tajne towarzystwa dzisiajsze są stekiem tułaczów, demokratów wywołanych l innych krajów i francuzkich republikańskich utopistów. Ich zamach jest wyprawą rabusiów; lecz będzie on oraz śmieszną, aby nie opłakaną parodyą na długo oczekiwane odrodzenie się Włoch. Pytanie o interwencyą Anslryi, jakie sobie naturalnie każdy musi uczynić, jest nader ważne. Anglia niewątpliwie nie byłaby przeci - wną takowemu wmieszaniu się w sprawy włoskie, gdyby tylko mogła się spodziewać, iż tym sposobem nadużycia i bezprawia usunięte zostaną; albowiem ich trwanie jest obfitem źródłem nieukontentowania pomiędzy ludem, a tern samem daje pochop do zakłócenia spokój - ności w całej Europie południowej. I ten wniosek jest naturalny, iż Pan Guizot i król Francuzów nie będą obojęlnem okiem spoglądali na kuszenia się i zamachy tej parlyi anarchicznej, która jest naturalnym wrogiem i przeciwnikiem nawet w ich własnym kraju. Lecz okkupacya Włoch przez Auslryą, jakaby się wydarzyć mogła, w teraźniejszym stanie opinii publicznej w Francyi, postawiałaby P. Guizota w nienajkorzystniejszćm świetle. Sprawa Ankońska i P. Guizota utarczki z Hrabią Mole' w roku 1839., względem cofnięcia z tego miasta wojsk francuzkich zmusiłyby go w tej kwestyi do zachowania się takiego, jakie z jego teraźniejszym systemem bynajmniej nie jest zgodnem. Możeby jednakowoż Francya starała się namówić neapołilańską linią Butbonów do proszenia jej o pomoc, przez coby plan Austryi wkroczenia do Kalabryi na niczem spełznął. Lecz niepodobnem do prawdy, ażeby król neapolitański kiedyśkolwiek miał przyjąć pomoc z lej strony sobie ofiarowaną, albo, żeby pozwolił zatknąć na swej ziemi trójbarwną chorągiew, chcąc uniknąć burzy rewolucyjnej.

Według tego wszystkiego jednak sądzić należy, iż insurekcya takowa byłaby przedsięwzięciem płonne'm i nierozmyśłnem, i że Auslryą zaniechałaby interwencyi, jak długoby tylko moŻ11a» Hiszpania.

Z M a d ryt u, dnia 2 3. Marca.

Dzisiaj popołudniu o godz. 3. przyjechała Królowa Chrystyna z swą dostojną córką, Kro przednio do kościoła Atocha, ażeby się przed patronką Madrytu pomodlić, udała się do swe» go pałacu w towarzystwie całego nieomal ludu. Włochy.

Z Paryża, dnia 30. Marca.

Gazety Paryskie zapełniają od dni kilku kolumny swoje długie mi artykułami z Neapolu i Livortio, aby dowieść istnienia powszechnej we Włoszech rewolucyi. Nawet ostrożny w innym względzie Dziennik Sporów nie chce w tej mięt ze innym gazetom ustępować i ogłasza dzisiaj dość obszerny artykuł, w którym pod pozorem, jakoby wypadki w łagodniejszem świetle wystawić chciał, podania oppozycyjnych gazet potwierdza. Tern lepiej, żeśmy tu dzisiaj urzędowe doniesienie w G i o r n a l e deI Regno delie due Sicilie z dn. 16 m. b. o zaszłych w Cosenza wypadkach odebrali: «W zamiarze (wyraża wspomniona gazeta) zapobieżenia wszelkim przesadzonym wieściom i kłamliwym doniesieniom gazet zagranicznych, oraz dla zaspokojenia publiczności, uznaliśmy rzeczą stosowną dokładnie i ściśle-prawdziwe doniesienie o zaszłych d. 15. m. b. w Cosenza, stolicy Kalabryi, wypadkach do wiadomości powszechnej podać: Tłum wichrzycieli i nikczemnego motłochu nagle rano ze świtem dnia 15. w Cosenza się ukazał wzywając mieszkańców do buntu i zakłócenia pokoju. Ludzie, którzy wychodząc z domów swoich te buntownicze odezwy usłyszeli, zrazu zdawali się być zatrwożonemi. - Wszakże czynna zawsze źandarmeryja Królewska, pod wodzą walecznego swego kapitana Galluppi, w połączeniu zdowóducą batalionu Scolese, natychmiast na buntowników uderzyła, zabiła po krótkiej utarczce czterech z pomiędzy nich i zraniła mnóstwo innych; reszta ratowała się ucieczką. Za pierwszem hasłem władze wszelkie stanę"ły na swem stanowisku a okrzyk powszechny przez mieszkańców wzniesiony: Niech żyje Król! -> ścigał uchodzących wichrzycieli aż do ich odległych kryjówek. Niestety! radość z powodu tak prędko przywróconej spokojności i porządku, bolesnego doznaje uszczerbku przez śmierć walecznego Kapitana Galluppi, który w utarczce tej poległ. Oficer ten, najpiękniejsze rokujący nadzieje, zginął śmiercią bohatera w sprawie ojczyzny. Zgon jego w nieutulonym pogrążył żalu ojca jego, znanego z znakomitej uczonności i sławnego wydawcę dziel filozoficznych. - Poznać można w tych kuszeniach karogodne zabiegi nikczemników, chcących pod każdym warunkiem zapalić- wojnę domową. Możaaby

te zabiegi nazwać emieszne'mi, gdyby krew niewinnych przy tern nie została przelaną, - Cześć wszelako walecznej żandarmeryi! Cześć władzom, które wierności i sIałości charakteru jak. naj świetniej dowiodły! Cześć nareszcie wiernemu i do tronu przywiązanemu obywatelstwu Cosenzy! « Z M e d yo la n u, dnia 25. Marca.

Właśnie dochodzi nas wiadomość, że ArcyKsiężna Marya Ludwika parmeńska N ajwyiszem postanowieniem z dnia 2 O. m. z. Zakon Jezuitów w państwie swojem przywróciła i na założenie kollegium Jezuickiego w Parmie zezwoliła. Równocześnie postanowiono naukę podrzęduą i filozoficzne zakłady przygotowawcze Zakonowi ternu powierzyć. Sfeny Zjednoczone Ameryki północnej, Z New-Jorku, dnia 7. Marca.

Niebezpieczeństwo które znów zagrażało życiu Prezydenta, większćm nierównie było, aniżeli donoszono. Listy prywatne z Washingtonu lak o tern zdarzeniu piszą. Gdy Prezydent powracał z pogrzebu nieszczęśliwych ofiar, które postradały życie przy wypadku na parostatku »Princeton«, konie przy pojeździe jego rozbiegały się na drodze pełnej ludzi i pojazdów. Stangret starał się ile możności konie wstrzymać, gdy jednak lecę mu w ręku pękły, konie pobiegły jeszcze w większym pędzie aż do końca alei, gdzie ulica skręca się ku placowi Prezydenta. Tu przestraszone jeszcze bardziej jakimś przedmiotem leżącym przy ulicy z prawej strony, uderzały w lewo o kamień w chwili, kiedy odważny jakiś mulat schwyciwszy za cugle, wstrzyma! je. Prezydent wysiadł z pojazdu i poszedł pieszo do domu. - Pogrzeb nieszczęśliwych ofiar odbył się z należytym przepychem i wspaniałością. Wojska wszelkiej broni towarzyszyły pochodowi, i dawały ognia nad grobem. N a wszystkich twarzach malowała się prawdziwa boleść i serdeczny udział w tak wielkiem nieszczęściu. Konie posła francuzkiego rozbiegały się także przestraszone wystrzałami arrnatniemi; poseł sarn wszakże żadnego nie poniósł szwanku.

Oświadczenie

Mtettajtcji.

»Orędownik Naukowy« w numerze 10 rozpoczął polemikę swoją z Gazetą Poznańską. Napaści podobnej spodziewaliśmy się juz z pewnością i byliśmy na nią przygotowani, a to z tej prostej przyczyny, ponieważ artykuły Pana Berwiriskiego w piśmie naszćm czytano. Orędownik uległszy w walce z Panem Berwińskirn mści się teraz uielilościwie na Gazecie Poznań Moglibyśmy śmiało pociski te na nas miotane milczeniem pominąć", ponieważ nas doświadczenie z roku zeszłego przekouało, źe zaczepki Orędownika ani nakładcy Gazety Poznańskiej żadnego lnateryalnego uszczerbku nie. przyniosły, ani lei Redakcyi w moralnym względzie nie zaszkodziły. Korzystamy wszelako z tej sposobności, aby raz na zawsze publiczność nasze pod względem stosunków i stanowiska Redakcyi Gazety Poznańskiej oświecić i przed nią niejako się wyspowiadać, o ile okoliczności na to zezwalają. Gazeta Wielkiego Księstwa Pozna risk i e g o podobnie jak wszystkie gazety p o l i - t Y c z n e nie jest li tylko tłumaczką zdań, uczuć, widoków itd. Redakcyi, lecz jest oraz organem r z ą d u i organem całej publiczności. Wasamprzód więc rząd nadseła i nakazuje tłumaczenie i umieszczanie artykułów ile kroć tego potrze 'b<; widzi, nie pytając się naturalnie Redakcyi czy jej to tez do gustu przypada; Redakeya w tej mierze żadnego nie mając głosu, zobowiązaną jest bezwarunkowo pełnić rozkazy wyższe. Oprócz tego każdej osobie prywatnej służy prawo, cokolwiek do wiadomości publicznej podać chce, skoro tylko approbacyę cenzury uzyska i koszta insercyi złoży, w Gazecie Poznańskiej ogłaszać mimo woli a nawet i wiedzy Redakcyi: za zapłafą prawem przepisaną droga ta do objawiania swych myśli i interesów każdemu stoi otworem. Ztąd już wynika, że stanowisko Redakcyi Gazety W. Ks. P. całkiem się różni od stosunków Redakcyi pism naukowych tu w Poznaniu -wychodzących. Tym nikt nie nakazuje ani narzuca artykułów, któreby umieszczać musiały, lecz wszystko co w nich jest zawarte zgodnem musi być z zasadą i wolą wydawcy. Jeżeli -więc np. Orędownik stanął w obronie Mieszanin Rejły, uczynił to zapewne z własnego przekonania, podczas kiedy gdyby taż sarna rozprawa była w Gazecie Poznańskiej, jeszczeby ulegało wątpliwości, azali się to stało zgodnie z wolą i przyzwoleniem Redakcyi. Następuje z kolei trzeci oddział artykułów, których umieszczenie od woli Redakcyi zależy, o ile się to stać może bez zetknięcia się z cenzurą. Orędownik najcięższą rzucił potwarz na Gazetę Poznańską, obwiniając ją o rozmyślne szerzenie artykułów nieprzychylnych sprawie narodowej i o łączenie się z nieprzyjaciółmi narodowości polskiej. Odwołujemy się śmiało do sądu czytelników naszych, azali w Gazecie Poznańskiej tak niegodziwą upatrywali i upatrują dążność! Orędownik przytacza na to niby dowód, chociaż dowód ten mieści już w sobie odparcie zarzutu. W Gazecie Powszechnej niemieckiej były artykuły z Poznania, które aczkolwiek w nieprzyjaznym duchu pisane jednak zwracały uwagę naszej polskiej publiczności. - Doszło do wiadomości Redakcyi, że i Polacy o tych nowinach rozmawiali, umieściła więc i w swoim piśmie rzecz tę w tej myśli i w tern pewuem przy

puszczeniu, że i o d p a r c i u drogę do pisma swego utorować potrati. Replikę tę jednak przeciw oczekiwaniu Redakcyi przytłumiono a tak Redakcya aby się zasłonić od zarzutów, wiadome swoje umieściła oświadczenie. Na jakie się przez to naraziła nieprzyjemności, jej tylko i komu innemu wiadomo. - Zresztą niepodobieństwem prawie, pisząc Gazetę polityczną, omijać wszelkie nam Polakom niepodobające się wiadomości. "Wydarzają się fakta, zachodzą wypadki, o których donieść trzeba a których sprostowania nie zawsze dołączyć można. Wypadałoby więc często zupełnie milczeć, nie wierny jednak, czybyśmy w tym razie czytelnikom dogodzili. Czytamy bowiem choć z boleścią w sercu i goryczą przepełnieni, bo ciekawość nęci. W każdym wszelako razie przeciw twierdzeniu Orędownika jakobyśmydo tego, co powtarzamy, sami się przyznawali, uroczyście protestujemy, mając zresztą to przekonanie, źe takie artykuły, któreby- były istotnie oszczerstwem ziomków, w Gaz. Pozn. nie łatwo kto znajdzie. N astępnie urąga się Orędownik z Gazety P., że raz pisze jakby wychodziła w Warszawie, to znowu przenosi się nad Spreę, dopóki jej kto nie przypomni, że jest w Poznaniu. Co te słowa znaczyć mąią istotnie nie rozumiemy. Donosimy jak każda gazeta czytelnikom z różnych stron świata, co się tam nowego zdarza a jeżeli w Poznaniu samym zajdzie coś uwagi godnego, nie omieszkujemy i o tern donosić; pisać wszelako gazetę polityczną tak iżby z każdego artykułu się pokazywało, że w Poznaniu piszemy, jest to zadanie, któremu nikt zapewne nie podoła. Pomijamy zaiście z Panem A. B., które Orędownik w dowód na glupowatość Redakcyi przytacza. Każdy wydawca pisma politycznego, skoro otrzyma list własnoręczny osoby znajomej, w którym taż osoba słowem honoru zaręcza, źe na to co opisuje własne mi patrzała oczami, pismo to przyjmie, osobliwie kiedy dla treści samej, nie tyczącej się sprawy prywatnej, przyjęcia onego wprost odmówić nie może. Szydzi potem Orędownik z Gaz. Poznańskiej, źe się żywi odrobinami innych gazet, źe jest echem gazeciarskiej gęganiny, bez ładu i składu, bez żadnej przewodniczącej myśli. 'W samej rzeczy co do pierwszego punktu ma racyą. Redakcya Gaz. Pozn. nie utrzymuje swoich własnych korrespondentów , ale Orędownik tak doskonale obeznany z obrotami finansowemi, wiedząc źe Redakcya nie jest oraz w łaś c i - cielką Gazety, źe nie mając żadnych funduszów do swego rozporządzenia z Brockhausem i Kotlą w zawody iść nie może, jak najniesprawiedliwiej powstaje na Redakcyę- Jeżeli więc tutejsza Niemiecka gazeta czerpa z źródeł, które gazety Polskiej nie dochodzą, Redakcya polskiej gazety jak się sarno przez się rozumie, wybiera z tamtej wszystko co kolwiek zdaniem jej ogólne ma znaczenie i poniekąd też publiczność polską zainteressować może. - Co do drugiego zarzutu, że w wiadomościach Gaz, Pozu. nie ma ładu, tyle tylko odpowiadam/ lamentarskich Anglii i Francyi, zawiłych i rozwlekłych, z jednostajneui każdej części obrobieniem rzecz do końca doprowadzić, śmiało jednak twierdzimy, że żaden czytelnik Redakcyi zarzucić nie może, żeby w artykułach pojedynczych związku nie było, żeby kiedy dalszy ciąg miał następować, bez poprzedniego wytłómaczeuia sprawy, o którą idzie, albo żeby przedmiot jaki był poruszony, o którymby następnie nie powiedziano , jaki wziął obrót i jaki koniec, dość żeby jakakolwiek ważniejsza sprawa była niezrozumiale i przewrotnie wykładaną. Twierdzenie nareszcie, żeby Gazeta Poznańska pisała z jakąś przewodniczącą myślą i takowe dobierała artykuły, któreby były skazówką rozwijającego się ducha naszej prowiucyi i odpowiadały stosunkom narodu naszego - jest po większej części szumnym frazesem, po za którym sama czczość się ukrywa. Cóż to znaczy pisać gazetę polityczną z pewną przewodnicząca myślą? Z jaką pytamy się? Czy przy każdym "artykule pewne dołączać mamy uwagi, wykrzykniki, pytania itd - czy nadawać jaką radykalną dążność całemu pismu i każdą rzecz jeduostronnie tylko w świetle pewnego stronnictwa wystawiać? Pytaniem nasamprzód, jak długoby gazeta w podobnym duchu redagowana ostać się mogła i ileby takich resummujących i wszystko w jeduem i temźe samem świetle przedstawiających artykułów cenzura przepuściła? - A cóż to dopiero znaczyć ma: opisać o sprawach polityki europejskiej w ten sposób żeby to odpowiadało stosunkom narodu naszego i było skazówką życia prow i n c y i naszej?« Szczerze wyzuaiemy, że na tej sztuce się nie znamy; cokolwiek, tylko WieI. Księstwo nasze obchodzi, umieszczamy ilekroć tylko okoliczności na to zezwalają i z c z y s t e m przeświadczeniem wyrzec możemy, że wtćj mierze t c h ó r z l i wem i nie jesteśmy. Część Gazety literacka w piśmie politycznćm naturalnie podrzędne zajmuje miejsce. Nigdyśmy sobie nie rościli prawa do znakomitych w literackim zawodzie zasług; mając wzgląd li tyiko na czytającą publiczność, umieszczamy w piśmie naszem wszystko cokolwiek w dziennikach polskich ciekawego i uwagi godnego z nachodzim przytaczając sumiennie źródło, z którego czerpalim. Sądzimy bowiem, że publiczności o to tylko idzie, czy rzecz sama przez się jest ciekawą, nie zaś o to, czy jest literacką własnością Gazety Poznańskiej czyli też nie. - Ze nareszcie pod względem polszczyzny Orędownik redakcyę z błotem zmiesza, temu się zapewne nikt nie zadziwi, który w poprzednich numerach Orędownika wyczytał, że nawet Rok nie jest pismem polskiem, i że w Gazecie kościelnej, do której jednakowoż duchowni naukowo wykształceni pisują, język nieliteściwie kaleczony. Na usprawiedliwienie nasze dla wyrozumiałych i słusznie sądzących czytelników tyle tylko przytaczamy. - Wymagać jeżyka zawsze wzorowego, klassycznego od gazety politycznej, składającej się prawie całkiemz tłómaczeń, zdaje się nam być roszczeniem nieco przesadzonem. Styl gazeciarza jest stylem prostym opowiadacza; rzecz sama obca, nienarodowa, częstokroć już pierwiastkowo zawiłego i niezrozumiałego wykładu, tłumaczącemu niepokonaue częstokroć stawia trudności; do tego dodać należy, że ogrom tłómaczeń dziennych nie zawsze do gładzenia i upiększania stylu dość zostawia czasu; gazeta jak wiadomo codziennie wychodząca, raz tylko idzie pod korrekte; korrektor nawet bystrego oka może co prześłepić a nareszcie i najwprawniej - szy czcionkarz przy poprawianiu błąd jaki zostawić albo korrekty przemienić. Kto więc zasiadłszy do czytania gazety z ołówkiem w ręku, śledzi i szpera azali jakiego uchybienia nie znajdzie, łatwo może w przeciągu roku spis dość długi uchybień wynotować. Ale pytaniem tylko, czy inne gazety codziennie wychodzące większą poszczycić się mogą poprawnością! - Co do obwieszczenia o wynalazku Pana Buczkowskiego oświadcza redakeya, co następuje. Pan Boczkowski, ziomek nasz w Bruxelli mieszkający, przysłał na ręce obywatela pewnego W. Xiestwa I'oz. list do redakcyi Gazety Poznańskiej z prośbą, aby uwiadomienie o wynalazku jego w podanym przezeń układzie w Gazecie Pozn. było umieszczone. Redakeya chcąc dogodzić życzeniu ziomka i nie umiejąc ocenić wartości wynalazku, zamieściła uwiadomienie to w podanym układzie jak każdy anons bez najmniejszej odmiany. Cały więc dowcip Orędownika upada.

Zresztą redakeya daleką będąc od porozumienia, jakoby pismo jej było bez wady i ułomności, uprasza owszem każdego światłego a przy tćm r z e t e l n e g o czytelnika, że by skoro jakich ważnych uchybień i przywar w nićm dostrzeże, postrzeżeuia i uwagi swoje redakevi nadsełać raczył a to nie jako anonym, ani pseudonym, lecz z podpisaniem swego nazwiska, gdyż redakeya nie tylko że się podobnemi przestrogami i napomnieniami nie uczuje być obrażoną, lecz owszem niezmyśloną za to każdemu przyrzeka wdzięczność; szczerem bowiem i gorącem jej życzeniem, żeby Gazeta W. X. Poz. była pismem w każdym względzie polskiem i coraz bardziej życzeniom ziomków odpowiadała. - Wannowski.

Dziś w środę dnia 10. Kwietnia 1814. w H 0telu Saskim D. Rossetti będzie miał zaszczyt sprawić wielki balet dramatycznym i mimiczną przedstawę. CCTNJB. Bilety, których wczoraj i onegdaj z powodu natłoku nie można było przyjąć, przyjmują się na dzisiejszą reprezentację. Numer 4ty pisma pod tytułem: »Zwiastun wstrzemięźliwości« opuścił prasse: wspo mnione pismo jest do nabycia po w s z y s t k i c h p o c z t a m t a c h za 15 sgr. rocznie.

W księgarni Wilhelma Bogumiła Kor n a w Wrocławiu wyszło nowe dziełko ; II ELElIARZYKgrzecznych Jfuti}ądla chłopczyków; przez Woyrhowską.

Z rYCIna. 8vo. Oprawny. Cena 20 sgr.

Już od dawna wszyscy czuliśmy potrzebę elementarza polskiego, któryby mieszcząc w sobie naukę czytania, zarazem był dziełkiem mogace'm służyć do kształcenia moralnego dziatek dotąd bowiem wychodzące tego rodzaju dzieła, zwykle jednostronne, nie mogły dziecięciu przynosić korzyści, bo nie były zastosowane ni do potrzeb czasowych, ni do pojęcia dziecinnego. - Chodziło o to, aby welementarzu dla dziatek założyć fundament do przyszłego ich kształcenia na ludzi, aby już tu przyszłemu wychowaniu pewną dać podstawę. Zadanie to rozwiązała autorka, znana z swych rac literackich, szczęśliwie w wymienionej siąźeczce. Łatwym, przystępnym dla dzieci stylem skreśliła tu w krótkich zdaniach, powieściach i rozmowach, powinności dziecięcia człowieka, a to w sposób, że każdy z rozdziałów, na które podzielona książka, rozwija obszerniej założenie rozdziału pierwszego W końcu dodanych kilkanaście bajek J a c h o - w i c z a odznaczających się prostotą, Kominiarczyk Góreckiego i wiersz do Obywatela, skrócony i zmieniony według potrzeby, Karpińskiego.

SPUZEUAZ K O M E C Z N A .

Sąd Ziemsko-miejski wSkwierzynie.

Osada rolnicza w T r e b i s z e w i e pod Mr. 17.

położona, Marcinowi Miinchberg i żonie jego należąca, oszacowana na 6156 Tal. 17 sgr. 11 fen. wedle taxy, mogącej być przejrzanej wraz z wykazem hipotecznym w Registraturze, ma być dnia 30. Października 1844. rzed południem o godzinie 11 w miejscu zwyłein posiedzeń sądowych sprzedaną. Skwierzyna, dnia 28. Marca 1814.

Poszukiwanie.

Młodzieniec, który przeszedłszy wszystkie gałęzie służby ekonomicznej w słynnych gospodarstwach Pomorza i Marchii, widzi się teraz wydartym swojemu zawodowi przez służbę wojskową, poszukuje niebawem lub na S Jan odpowiedniego swoim zdolnościom pomieszczenia jako zawiadowca gospodarczy Zajęły uczeniem się języka polskiego, spodziewa się być w stanie dopełnienia wymagalności pod tym względem. Blizsze'j wiadomości udzieli handel Lubenau Wdowa i Syn w Poznaniu.

OBWIESZtZEME.

Dom w dobrym stanie murowany do Dominium Kórnik należący, pod Nr. 108. przy ulicy

Poznańskiej w B n i n i e położony, z stajnią, wozownią i ogródkiem, jest każdego czasu z wolnej ręki do sprzedania. O bliższych w tym względzie kondycyach, można się w biórze dominialnem w Prowencie Bnin dowiedzieć. Dominium majętności Kórnickiej.

Dla gospodarzów wieiskich.

Dużego ciężkiego jęczu.ienia z łęgu Odrzańskiego do siewu dostanie u D. L. Lubenau Wdowy i Syna w Poznaniu.

Przy rozpoczęciu nowego kursu d. 15. Kwietnia r. b. podpisany upoważniony jest do przyjęcia nowych uczniów do szkoły wyższej wydziałowej, tu przy ulicy Szkolne'; położonej. Poznań, dn. 6. Kwietnia 1844.

J. Liszkowski, ulica Wrocławska Nr. 35.

Stan Termometru i Barometru, ora % kierunek wiatru w Poznaniu. Od 31. Marca do 6. Kwietnia.

Stan termometru Stan J Wiatr, Dzień. barome'tru najniższy I najwyż. 31. Marca 0,0 3 -f. 6,0 0 28. 3,8- Pólnoc. z.

1. K wiet. + 10 0 + 75 0 28. 1,5 . Pól pól. z.

, 6'2 0 2. - 2,2 0 + 28* 2,6« Północ, z.

3. » - 1,5 0 + 6'0 0 28. 2,0. Poludn. z.

4. - - 1,0 0 + 6'3 0 28 = 3,0 . t'oludn. w.

5. - 0,5 0 + 6'8 0 28 - 3,0 · Wschodni , , 6. .. - 1 0 0 1 + 5.5 a 28= 2,3- dito

M urs giełdy Berlińskiej.

Dnia 6. Kwieluia 1844.

I Sto- i JNa I '''. kurant L p a l papie-1 gotoI p rt \ \ rami. \ wizna A .

Obligi długu skarbowego Prusko - ang. oblisgi z r. 18 JO.

Obligi premiów handlu morsko Obligi Marchii Elekt, i N owej

Ę [ «OD 4

89i 100-1

99? 99*

;1 ,

» - Gdańska w T.

Listy zastawne Priiss. Zachód.

» »W. X Poznausk.

» dito » Pruss. Wschód.

» Pomorskie.

March. E1eK.III.

Szląskie . . .

MOJ

MOJ 103? 99.; ido) WRI 100

»t 4 3' , 3' , 3'., 3'i 101 100*

Inne monety złote po 5 tal.

3

13 T ' .

Ę 4

Akcj e Drogi żel. BerI. - Poczdamskiój Obliigi upierw. Beri. Poczdams.

Drogi żel. Magd.-Lipskiej Obligi upierw. Magd. - Lipskie Drogi - żel. Bcrl. - Aiihaltskiej Oblisgi upierw. BerI. -Anhaltskie Drogi żel. Dyssel. Elberfeld.

Obligi upierw. DysseJ.-Elberf.

166,1 4 4

103* 192 103$

103* 5 4 5 4 IJ 5 4 4'

95* 99Ą 98J

89; 991

Obligi upierw. Beuskic .... » od rzedli garaH towane.

Drogi że!. Ucrlinsko-Frankforl.

Obligi upielW-. Beri. - Frankfort.

Drogi żel. Goriio-Szlqskiej .

dito Lit. B. . » »Berl.-Szcz.itf. AJIB.

« » Magdeb-Ilalberst Dr. żel. Wróci,-Sznidu.-Freib, 1031

125f 117 133 132 118* 4

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.04.10 Nr84 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry