.. .. G-AZETA
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.04.18 Nr91
Czas czytania: ok. 20 min.Wielkiesro
Xi stwa POZNANSKIEGO
Nakładem Drukarni Nadwornej W Dekera i Spal ki. - Redaktor: A, Wennowski.
f 91.
W Czwartek dnia 18. Kwietnia.
1844.
Wiadomości kraj owe.
Z Poznania, dnia 16. Kwietnia.
Powszechna Gazeta Pruska, która, jak się już dawniej nadmieniło, ciągłą teraz z Poznaniem korrespondencyą utrzymuje, zawiera znów artykuł tego samego, jak się zdaje, autora, o Panslawizmie, o ile ślady jego pojawIają się także l w Księstwie naszein. Korrespondcncya ta ostatnia datowana jest: Z Wielkiego Księstwa Poznańskiego, dnia 8. Kwietnia, a osnowa jej następująca. »W R o c z n i K a c h L i t e r a t u r y S ł a w i ą liski e'j (wychodzących w Lipsku pod redakcyą Jonlana) znajdujemy wynurzone zdanie, że w Polsce, a mianowicie w Poznańskiem, wielu jest Panslawistów. Zdanie to odpierają tu stanowczo i przypuszczają, że R o c z n i k i miały tylko na myśli prywatne -swoje rozumienie o Panslawizmie, który nic innego nie znaczy, jak tylko powszechne wzajemne porozumienie się. Rez wątpienia, przy tak niepewućm znaczeniu tego wyrazu będącego płodem dzienników i gazet znaczenie owo najbliższeut jest, lubo nie pierwiaslkowem, i uszłoby przynajmniej pośmiewiska owej kolossalne 'j fantazyi, która marzyła o materyalnem połączeuiu wszystkich szczepów Sławiańskich. Panslawizm ostatniego tego rodzaju nie tylko R o c z n i ki, ale także naj znamienitsi Sławiańscy Publicyści za marę ogłosili, równie próżną, jak myśl równowagi europejskiej, wiecznego pokoju i pentan> chii. Wszakże o ten właśnie rodzaj Pauslawizmu obwiniają nas Ro c z ni Ki, (?) mieniąc nas Panslawistami owej śmiesznej kategoryi, która tylko z źle użytego dowcipu Sławianizm za cos innego, a nie za coś idealnego, uważać chciała. Takowy domysł odpychamy od siebie. Sławianizm nasz chce wolności człowieka, zacho« wania osobnych dialektów Sławiańskich i osobnych instytucyi, nie chce on zacierać ducha indywidualnego, ani też wstrzymywać postępu na korzyść przewagi jakiejś inateryalnej. - Wyznać należy, że pod względem polityki europejskiej niemamy jeszcze jasnych poj ęć, jakkolwiek całkiem w polityce żyjemy, sama nawet młodzież szkolna z zapałem się rzuca w jej objęcia. Sama nawet emigracya, pomimo ciągłego zajęcia polityką, pomitBO wolności druku i wielkich wzorów politycznych, nie zdołała w przeciągu lat dwunastu stworzyć sobie teoryi. Nie wie ona, czy pierwej b y t, czyb też jak o ś b y t u zbadać należy, a dziennikarstwo jej przestaje na ogólnych wyrażeniach: »Wszyscy przez wszystkich« albo »Wszyscy przez dyna? styą« itp. Do tego miesza się jeszcze polityka z religią, i ani manifestami swemi widocznych nie odniosła skutków, ani też rozprawami swemi mocnego nie zajęła stanowiska. Stworzyła ona tylko fuiBUin ex ful gore, a nie lucern ex fumo. Żyjemy jeszcze wszyscy w jakiejś oscyllacyi. Wszakże w kwestyach tyczących dzamy, ze nas nie ma dźwignąć zewnętrzny łańcuch, któryby nas do Sławiańszczyzny przyczepił, lecz się sami przez się do tej wysokości wyrobić musimy, któraby idealnemu związkowi szczepów Slawiańskich dzielności nadała i takowy uświęciła.« JSie trudno odgadnąć, ze ogólne te uwagi nastręczyła autorowi powyższego artykułu rozprawa umieszczona w »Roku 1844.« a wywołana znów pismem Jordana. Zdania obudwóch tych artykułów pomąciły się nieco w myśli korrespondenta, który chąc pisać w ogóle w myśl Roku, minął się nieco ze zdaniem jego. Dla tego sam nie wie, jaki Panslawizm wpisać na karb Pioczników i Księstwa Poznańskiego, chociaż czerpiąc rzecz tę zPioku był powinien dojrzeć, że Rok uniewinnia Jordana pod względem Pansławizmu, jaki on w Księstwie upatruje. Jakoż w rzeczy samej Jordan mówiąc o Panslawiźmie w Poznańskiem nie myślał o dążności Polaków do połączenia Sławiau w jedno państwo pod jednem berłem. A przecież korrespondent G az e t y P ru ski ej, zdradzając wszędzie zdanie Roku często dosłownie powtórzone, nie zgadza się ani zRokiem, ani sam z sobą, mówiąc, że o Panslawizm Uedynowładny) obwiniają nas Roczniki. Ani Rok ani R o c z n i k i o te'm nic nie mówią.
Inne jest pytanie, czyli Rok, wykazując różnicę pomiędzy Pausławizmem a dążnością Sławiańską, rzecz tę w należy tera wystawił świetle. Ze wyraz Panslawizm ma w sobie coś o d i o s u m, z tego nie wynika wcale różnica pomiędzy Panslawizmcm a dążnością Sławiańską. Dążność Sławiąńska nie jest wyrazem technicznem, a Pauslawista (w złem rozumieniu) równie o sobie powiedzieć może, że ma dążności Sławiańskie, jak partyzant dążności Słowiańskiej nie przestaje być Panslawistą (w dobrem rozumieniu). Różnica leży w rzeczy i jakości, nie w naciągnionćj nazwie. Zresztą, nieco zarozumiale i nieprawnie kładzie Rok potępiające a u t - a u t pomiędzy Panslawizmem a jego dążnością Sławiańską, Wielu może jest Slawian, którzy przez dążność Słowiańską coś innego rozumieją, aniżeli Rok, a przecież nie są Panslawistami w ziem owem rozumieniu. Myśl o wzajemności Slawian rzucona przez Kollara, chodowaua i wyrabiana przez Czechów, Illyrów i innych nie całkiem przypada do myśli w Roku rzuconej, a przecież mało jest Czechów i Illyrów, którzyby do jedne'j monarchi wszechsłowiańskićj dążyć mieli, Najjaśniejsza przeto i najrzetelniejsza różnica
pomiędzy przeciwuemi dążnościami Sławiańskiemi jest ta, że jedni przez Panslawizm rozumieją ogólną ową Monarchią Wszechsłowiańską, drudzy jeduosć, językową i moralną pomiędzy samoistnemi szczepami. Tamten nazywa się w wszystkich pismach Panslawizmem rossyjskiem, len tylko Pausławizmem. Inne kolory są obudwom obce, a przynajmniej dotąd nieupatrzone; stanowią one może osobne odcienia, ale nie idą na szalę dwóch wielkich ciężarów. Z W r o c ł a w i a, dnia 14 . Kwietnia.
Jeden z znakomitych (?) publicystów, Hr.
Adam Gór o w s ki, od niedawnego czasu u nas przebywa i mamy słuszne pobudki dowierzać pismu bezimiennemu, które nas 'na początku miesiąca bież. z Ostrowa doszło, stosownie do którego HI. Górowski na swoje odpowiedzialność z Rossyi się wydalił i tymczasowo w Prusach schronienia szuka. Już dawniej głoszono, że jakaś potężna koterya jakieś wygnanie na Adama Gurowskiego sprowadziła, i że oddalony od dworu Cesarskiego smutne na ustroniu życie prowadzić musiał. Czyż więc istotnie rząd Rossyjski odepchną! od siebie partyzanta, który-nie wiadomo dla jakich pobudek- tak żarliwym był strounikiem zwierzchnictwa Rossyi? Czyż będziemy może świadkami lioweJ aposlazyi? Rzecz ta zapewne się wkrótce wyjaśnić musi. (Gaz. Wrocł.)
Z Gumbinen, dnia 25. Marca.
(Gaz. Vossa) - Dnia 15. III. b. znaleziono tu na ulicy list, który stosownie do adressu magistratowi doręczono. Rezimienny autor donosi w nim o wielkiem spisku, mającym wybuchnąć w W. Księstwie Poznańskiem i knowanym przez wychodźców polskich nie tylko w Księstwie, lecz te'ź w Prusach Zachodnich i Wschodnich, gdzie tylko hasła czekają. Powstanie miało wybuchnąć w Poznaniu przeciw rządowi Pruskiemu; następnie przejść do Polski i Prus Wschodnich, przyczem głównym zamiarem powstańców kassy publiczne opanować. Największe niebezpieczeństwo zagraża kassom w Stallup6nen i Gumbinnen, ponieważ pułk dragonu lusterburski, jedyna obrona w bliskości miasta, potajemnie z spiskowymi trzyma. Anonym wzywa więe władzę, żeby się chwyciła środków ostrożności, oświadczając, że nawet wielu urzędników prowincyi do spisku należy. - Pokazało się jednak wkrótce, że cały ten list był dziełem jednego tutejszego gymnazyasty, którego za to na 24 godzin w karcerzu osadzono; list jego jednakże przechowują.
Polska.
Z nad granicy polskiej, w Kwietniu.
- W ostatnich dniach Marca i 1. i 2. m. b.
niezwyczajne, okropne widowisko mieszkańców Konina i okolicę zgrozą przejęło. Od roku nie stało tam wojsko, nagle wszedł cały batalion piechoty, a przyczyna tego niespodzianego przybycia wkrótce się wyjaśniła, gdy w pośród batalionu sześciu w roku zeszłym zbiegłych ale jeszcze zdybanych rekrutów w kajdany okutych ujrzano. Sąd wojenny w Warszawie skazał każdego na 15 O O kijów i następnie do ciężkich robót w S y b e r y i ; pierwszą część kary miał każdy w swoim rodzinne'm mieście ponieść. Krewnych tych nieszczęśliwych przymuszono, żeby byli obecni tej esekucyi. - Lekarze znaleźli cale kawały połamanych rózek w poszarpanych ciałach; brzuch jednego z tych nieszczęśliwych tak był porozsiekany, że na jego wnętrzności razy spadały. (Karze te) ulegli ci ludzie nie za to, ze zbiegu, lecz, że w roku z,eszłym w Błoniu stodołę podpalili, aby sobie ucieczkę ułatwić; przy czerń kilku rossyjskich żołnierzy spalić się miało). Francya.
Z Paryża, dnia 9. Kwietnia.
Wniosek P, St. Marka Girardina i jego towarzyszy, w skutek którego odtąd wszyscy ci, którzy się starają o jakieś urzęda w państwie, prawne pewne tytuły wskazać muszą, li tylko dla tego wspieranym był wczoraj przez partyę ministeryalną, ponieważ gabinet postanowił opierać się przeciw formie tej, jako niemogącćj być wykonaną. Każden pojmujący sprawę tę, jakkolwiekby szanował zamiary P. Girardina, przyznać jednak musi, iż zrobiony prze* niego wniosek, już dla lego samego wykonanym być nie może, ponieważ wymaga od kandydatów wiadomości, które przy obecne'm stanowisku wyższego naszego nauczania nigdzie nabylemi być nie mogą. W jakimże związku stoi dyplom bachelier-es-Iettres, albo es-sciences z praktycznemi wiadomościami administracyi ? - Gdzież może młody człowiek uczyć się obecnie ekonomii państwa, dyplomacyi, wiadomości politycznych, finansowych i i. d., kiedy nasze wyższe zakłady naukowe nie posiadają bynajmniej kateder tychże wiadomości? Nasz fakultet prawniczy ogranicza się na wykładzie prawa cywilnego, karnego i prawa rzymskiego. - Tylko w College de France jest katedra prawa iiatury i prawa narodów, które więcej pocią
gają do siebie ludzi ciekawych, aniżeli prawdziwie uczących się. O zupełnej zmianie osobistej zdatności do piastowania urzędów w państwie wtenczas tylko mowa być może, jeśli fakultety prawne innemu stosownemu podpadną urządzeniu. Dotąd bowiem kształcą one li tylko adwokatów i sędziów, nie zaś urzędników politycznych i administracyjnych, jak to wniosek Pana St. M. Girardina przypuszczać się zdaje.
Ponieważ więc obecnie nie masz takich zakładów, gdzieby ucząca się młodzież mogła nabyć tych wiadomości, których wniosek Pana St. M. Girardina od kandytatów do urzędów publicznych wymaga, bogate familie musiałyby synów swoich prywatnie kazać uczyć potrzebnych wiadomości, aby ich tein bardziej usposobić do korzystnych urzędów; arystokracya więc pieniężna bardziej by wzięła górę aniżeli dotąd. Tc jest dostarczającem by wskazać, że wniosek Pana M. Girardina zależy od reorganizacyi wyższych naszych zakładów naukowych. Kząd czuje już dawno potrzebę podobnej reorganizacyi. - Już przed 4ma laty wybrano w Paryżu kommissyę, która miała ułożyć nowy plan nauk dla zakładów prawniczych. Pan Dupin starszy, i P. Rossi parFrancyi, są człoukarni onćjźe. Ich zatrudnienia wszakże polityczne nie dozwalają im bynajmniej zwrócić o tyle uwagę na ważną kwestyę tę, jakby to się przynależało, aby mogła stosownie być rozwiązaną. Dla tego czynności kommissyi całkiem niemal zaniedbane zostały. Zyczyćby trzeba, ażeby wniosek Pana St. M. Girardina na nowo zwrócił uwagę rządu na przedmiot ten. - - - Po zejściu z tego świata Króla szwedzkiego Karola Jana, który przed wstąpieniem na tron zwal się B e r n a d o t t e , i hyl księciem P o n t e k o rv o, jest, jak już wspomnieliśmy, teraz minister wojny prezydent rady Soult jeszcze tylko jedeu żyjący Z ośmnastu marszałków, których N a p o l e o n w miesiącu Maju 1804 roku, gdy został Cesarzem, kreował. Drugich szesnastu było: Berthier, Murat, Moncey, Jourdan, Massena, Augereau, Brune, Lannes, Mortier, Ney, Davoust, Bessieres, następnie senatorowie Keilermann, Lafebvre, Perignon i Serrurier.
- Dziennik sporów podaje, że Napoleon tych ośmnastu marszałków kreował w obozie pod Boulognią; lecz ile nam wiadomo, dekret mianowania wydany jest pod dniem 28. Maja 1804., a wielka wojskowa uroczystość w obozie pod Boulognią przypada na d. 16. Sierpnia 1804. N owy Cesarz otoczony swoimi marszałkami odbywał podówczas przegląd wojska Karola Wielkiego rozdawał krzyże honorowe pomiędzy swych ulubieńców; przez trzy dni trwały huczne festyny; z angielskiego wybrzeża widziano gwiaździste rakiety, które wszystkie pułki wojska przez całą noc puszczały Anglia.
Z Londynu, dn. 4. Kwietwnia.
Miasto Londyn ofiarowało wczoraj Lordowi D u d l e y S t u a r t dyplom obywatelstwa a to .»w dowód wdzięcznego uznania szlachetnych jego i niezmordowanych zabiegów w sprawie Polaków.« Sun na to uważa: «Czyn ten równie zaszczytny dla obywatelstwa stolicy j ak i dla zacnego Lorda.« - Szwecya i Norwegia.
Z Sztokholmu, d. 29. Marca.
Na adres rządu norwegskiego z powodu wstąpienia na tron, do Króla wysłany, odpowiedział tenże w dn. 19. Marca jak następuje: J>Z wzruszonem sercem odebrałem ja adres rządu norwegskiego. Dziękuję moim norwegskim doradcom za uczucia, któremi uczcili pamięć zmarłego Króla i wyrazili swój współudział w mćj głębokiej boleści. Lud norwegski nigdy nie zapomni usiłowań i trudów poniesionych przez zmarłego Króla dla szczęścia i sławy N orwegii. Bodaj i moje pauowanie tym samym skutkiem uwieńczone było. Błagam Opatrzności, ażeby nasze wspólne usiłowania pobłogosławić raczyła i zwróciła je na dobro N orwegIl. « Królowa wdowa i Królowa panująca miały przystać na to, aby nie wziąść żadnej części z dziedzictwa pozostałego po zmarłym Królu, dopóki nie zoslaiią sprzedane wszystkie nieruchomości i dobra po nim pozostałe, z których kilka części leży aż w Laplaudii, a inne porozrzucane są po rozmaitych prowiucyach. Zadania kupujących mąją być złożone w przeciągu jednego roku, po uplynieniu zaś tego czasu, -ch sprzedaży natychmiast przystąpić mają, Król bowiem niechce posiadać żadnych dóbr prywatnych. Z lip s al i donoszą, że uniwersytet postanowił przysłać tu deputacyę, dla uzyskania pozwolenia od Króla, ażeby mógł obrać swym kanclerzem Xi<;cia Karola następcę Ironu. Podobneż przedstawienia miały wyjść z uniwersytetów w Lund i Clwystyanii. HiszDaHia.
Z M a d ryt u, dn. 3. Kwietnia.
Dotąd z zagranicznych dyplomatów sam tylko ambassador familii (francuski) miał zaszczyt być przyjmowanym tła pry realuem posłuchaniu przez
N. Królowę Krystynę. Jutro wWielki Czwartek, obiedwie królowe myć będą nogi dwonastu ubogim; uroczystość, która od śmierci Ferdynanda VII. nie była w używaniu. W W.
Piątek familia królewska udział mieć będzie w uroczystej processyi, która się odbędzie po ulicach. Dnia 25. dwór cały przeniesie się Ataryney.
Sekretarz gabinetowy Kr610wej Krystyny, Panj Castillo y Ayensa, który dawniej piastował jeden z pierwszych urzędów w ministeryum spraw zagranicznych, ma się udać jak mówią do Rzymu, aby wmjść w układy z stolicą papieską.
Portugalia.
Z Lisbony, dnia 28. Marca.
Rozpoczęto nareszcie ogień przeciw Almeidzie w dn. 24. jak donosi Diario do Governe. Ponieważ Hr. BOmflffi tylko kilka złych armat ma pod swemi rozkazami, nie będzie zapewne w stanie długo się trzymać. W rzeczy samej wielkie zamieszanie i częsta dezercya ma panować między wojskami buntowniczćmi, a między mieszkańcami daje się podobuo słyszeć domaganie się poddania. Kilku z nich miał Bomfim wydalić za to z miasta. Spodziewać się należy i życzyć zarazem, aby całemu temu powstaniu w krotce tamę położono. Nigdzie z resztą od czasu poskromienia powstania akademików w Koimbrze, spokojność nadwerężoną nie była.
Jeźli Almeida wnet się podda, ministeryum będzie zarazem uwolnione od konieczności żądania jeszcze raz przedłużenia stauu wyjątkowego, w którym się dotąd kraj cały znajduje. Włochy.
Podług Gazet ta di Parma J. Mość ArcyKsięźna M ary a Ludwika, Księżna Parmy, Piacenzy i Gwastalli i t. d. upoważniła dekretem z dnia 5. Marca b. r. Towarzystwo Jezusowe w stółecznćm mieście Parmie do dawania młodzieży bezpłatnie tak religijnej nauki jako te'ż innych umiejętności, a to nie tylko w szkołach podrzędnych, w których i retoryka jest zawartą, lecz nawet do uczenia w szkołach wyższych loiki, metafizyki, etyki, matematyki elementarnej i tej części fizyki teoretyczno experymentalnej, która do początkowego kursu nauk filozoficznych należy. - W szkołach podrzędnych, licząc do tego i retorykę, księża Jezuici mają rozpocząć naukę w miesiącu Listopadzie b. r. 1844. w dzień otwarcia tychże szkół; w powyżej wymienionych szkołach filozoficznych, loikę, metafizykę i matematykę elementarną w miesiącu Listopadzie 1845.; etykę zaś i fizykę w miesiącu Listopadzie 1 »46. , czątkowy kurs nauk filozoficznych rozpoczęła już w Listopadzie 1844., ma takowy pod teraźniejszymi professorami dokończyć. Turcya.
Z p ary ż a, dnia 9. Kwietnia.
Rząd odebrał następującą telegraficzną depeszę : Baron Bourqueney pisze z Konstantynopola pod dn. 24. Marca do ministra spraw zagranicznych, że Reis Efendi, Rifaat Basza, na ręce pierwszych tłumaczów poselstw Francyi i Anglii następującą złożył urzędową notę z d. 2 1 . Marca: »J. Wysokość Sułtan powziął stałe postanowienie utrzymać stosunki przyjacielskie i coraz ściślej kojarzyć węzły zupełnej sympatyi, łączące go z wielkie mi mocarstwami. Wysoka Porta zobowięzuje się przez skuteczne środki zapobiegać, ażeby na przyszłość żadnego chrześciauiua, któryby się odprzysiągł islamu, nie tracono.« Tunis.
Z P ary ż a, dnia 7. Kwietnia.
Według listów z Tunis z daty 6. Marca, przygotowania wojenne Beja do obrony na przypadek napadu nie ustawały. Liczne baterye, które wzdłuż brzegów w sąsiedztwie twierdzy la Goulette wzniesiono, postawiły to miejsce w tym stanie, że nietylko może się bronić przeciwko napadowi, ale okrętom wojennym, klóreby w nieprzyjacielskim zamiarze do portu wpłynęły, wiele szkody zadaćby mogło. Także twierdze otaczające Tunis, zostały opatrzone amunicyą i zapasami wszelkiego rodzaju. Bey wyprawił dowódcę swych mameluków do Konstantyny, ażeby od Księcia Aumale dowiedzieć się, czy może liczyć w razie napadu ua pomoc Francyi; obawiają się bowiem, ażeby Austrya w razie wojny nie dala pomocy Sardynii. Ale jakto łatwo można było przewidzieć, odpowiedź księcia francuzkiego nie tak wypadła jak Bey sobie tego życzył. Kiedy więc Beyowi poKazano, że zostawionym będzie swoim własnym siłom, pojął, że najlepiej będzie spór cały drogą pokoju załatwić. W tym celu starał się szczególniej o pośrednictwo Anglii. Bey wysłał jeden wojenny okręt do Malty, ażeby tam służył za eskortę komissarzowi przez porte wysłanemu, który otrzymał polecenie spory z Sardynią ułatwić. Według dzisiejszego usposobienia Beya zdaje się, że nie wiele trudów będzie kosztować tego posła przyprowadzenie do skutku Zgody pomiędzy Sardynią a bejem, której obie strony tajemnie sobie życzą.
H a j t y.
Z Paryża, dnia 8. Kwietnia.
W Petit Riviere (czyli Petit - Haveres) przyszło do wielkiego starcia się między władzą cywilną i wojskową, jeden generał i 6 oficerów rządu na placu legło. W północnych obwodach wyspy.z powodu ułożonej w Port au Prince nowej konslytucyi wielkie panuje zniechęcenie: stronnictwo prezesa atoli przyjęcie jej na obywateltwie wymusić chciało, ztąd owe zaburzenia. W S1. Mark czarni tak byli rozjątrzeni przeciw Mulatom, że generał tam dowodzący uznał stosowną tym ostatnim rozkazać, żeby się z miasta wynieśli. Tak tedy kilku set tychże zostawiwszy całą swoje chudobę w ręku przeciwników swoich, do Port au Prince przybyło. Grzech pierworodny Negrów i Mullattów, t, j. gnuśność i wstręt od każdej pracy, główną przyczyną powszechnej na wyspie nędzy. Wszyscy chcą być oficerami, aby tylko módz rozkazywać i ujść pracy. Chociaż w łachmanach ibosonogi, mając tylko szlify przypięte, każdy wielkim mieni się być człowiekiem.
Rozmaite wiadomości.
Z Poznania. - «Orędownikanaukowego« wyszedł Nr. l i. i zawiera: Demonomauia, nauka nadziemskiej mądrości przez Br. Trentowskiego. - Spis dzieł wyszłych w VVielkiem Xiestwie Poznańskiem w r. 1843. przez Z. - N owiny literackie z Poznania.
- - »Tygodnika literackiego« wyszedł Nr. 5. i zawiera: Tenczyn z rana poezya przez F. Z. - Kilka myśli z życia o oświecaniu ludu przez E. Estkowskiego (c. d.). - Miłość własna i poświęcenie. - Śpiew fantazya (dok.). - Ogłoszenie p Ozsal Pocie z Raguzy o mającej wychodzić Antologii słowiańskiej, - Doniesienie literackiefZ Roztn. Lwow.J TYLKO ŚICIALO.
PRZYGODA PRAWDZIWA.
«Poganiaj-poganiaj-!« odzywał się Pan Mateusz do swego woźnicy Janka, który dwie klacze jasno kościste, dojeżdżając do miasteczka Bobrownik nad Wieprzem, nielilościwie zacinał w piasku. Południe bowiem już zbiegło, a Pan Mateusz, trzymając się ściśle oznaczonych noclegów przez swoją małżonkę, dnia tego jeszcze miał stanąć w Puławach. kim namyśle zajechał na popas do domu Abramka, gdzie wkrótce nadciągnęła jego straż tylna, złożona z dwóch kulawych ze dzwonkami źrebiąt i pstrokatego azorka. Stary Abramek, ozdoba pantoflowych frakfyerników miasta Bobrownik, stojąc w bramie swojego hotelu, jednym rzutem oka ocenił godność przybyłego gościa, i gdy otyły Pan Mateusz wytoczył się z bryczki, Abramek głaszcząc swą siwe brodę, wolnym i protekcyonalnym odezwał się głosem: »Prosimy Jegomości do staucyi, « Jakimże innym tytułem arędarz Bobrowoicki miał uczcić Pana Mateusza, widząc na nim wytartą kapotę, wózek z przodkiem uiekutym, i starego Janka siedzącego w dziurawym kaftanie na wysoko wypchanym worku?Gdy gość zmęczony podróżą nie dosłyszał uprzejmych zaprosin, Abramek po krótkiej chwili powtórzył: »Prosimy Jegomości do slancyi. « Na te słowa zwrócił się nagle Pan Mateusz i twarz jego znękana kilkanastomilową peregrynarką, zajaśniała wypogodzone'«] licem: wyraz bowiem «J egomość«-jakby zaczarowany talizman działał na jego umyśle. Zdawało mu się, że jeszcze jest w domu, z którego od lat kilkunastu czuła przezorność jego małżonki, nigdzie go nie wydalała; sądził nawet, że słyszy jej glos wyroczni, który codziennie z róznemi waryacyami obijając się o jego uszy, jeszcze i teraz w tej ciężkiej wyprawie, stale mu towarzyszył. A więc idąc śmiało za fe'm urocze'm hasłem, wszedł do izby szynkowej, gdzie zasiadłszy na ławie, przy czynnej lustracyi koszałki, którą go małżonka na drogę obdarzyć raczyła odpowiadał ciekawemu Abramkowi na wszystkie pytania, któremi ten przybyłego gościa nielitościwie obarczał. I z tejto rozmowy korzystając (chociaż temu już lat kilkadziesiąt minęło), śmiało możemy powiedzieć: że Pan Mateusz był posesorem małego folwarku od lat kilkunastu w dobrach litewskich Xi<;cia Generała Czartoryskiego, że żona jego służyła dawniej za pannę w garderobie Pani Hetmanowej Ogiilskiej w Siedlcach, że Pani Mateuszowa z rzadką zręcznością wszystkie interesa w domu i za domem ułatwiała, że im bydło często na różne choroby odchodziło, ze nakoniec z przyczyny lat kilku nieurodzajnych, w których szczególnie niewdzięczna hreczka ich agronomiczue rachuby zawiodła, Państwo Mateuszosjwo wielkie ponieśli straty.
Słysząc Abramek te szczere wyznania i dowiedziawszy się, że Pan Mateusz by l aktualnym posesorem, zmieniając z przytomnością; arędarskiego dowcipu, tytuł dostojeństwa, zapytał: »A po cóż Pan jedziesz do Puław?« »A po cóż-!« odpowie Pan Mateusz, »jadę z supliką do Xi<;cia Pana; żona moja oddawna tę wróżyła podróż, mówiąc: «Jegomość pojedziesz do Puław, bo tutaj nic nie wskóramy; byłam tyle razy u komisarza nawet u plenipotenta, lecz ci Panowie sąto nieczułe głazy; a więc wyprawię jegomości z supliką do samego Xi<;cia, a ten dobry Pan, który już tylu ratował nieszczęśliwych, i nam pewnie pomoże; trzeba tylko, żebyś Jegomość wszystko wypełnił jak mu polecę (bo ja nieraz, będąc na dworze Pani Hetmanowej, miałam do czynienia z wielkimi Panami, i wiem dobrze, jak z nimi trzeba postępować), tylko Jegomość mnie słuchaj jak zawsze, a gdy będziesz w Puławach, bądź śmiały; ręczę, że wszystko pójdzie j ak z płatka.« »Jak wyrzekła, tak się te'ż stało; po kilkutygodniowej dokumentalnej instrukcyi, opuściłem z żalem dobrą małżonkę.« - »Jadę,« ciągnął dalej P. Mateusz z westchnieniem, »ale Pan Bóg wie fyłko, co ja w Puławach pocznę-gdzie się obrócę - a najbardziej jeżeli nic nie wskóram !« I Pan Mateusz mocno się zadumał. Co słysząc przebiegły Abramek, który już liczył na powrót swojego gościa, tak się odezwał: »Widzę, że Pan jesteś w kłopotach, a Pani żona wielki ma rozum, bo mówiła: zęby zawsze śmiało, a jak Pan przyjedziesz do Puław, oddać tylko suplikę Xi<;ciu; a od niego jeszcze nikt darmo nie wracał; trzeba zajechać do P o g oń, tam gospodarz dobrze poradzi. « Pocieszony tą radą, Pan Mateusz wyruszył w dalszą podróż, napasłszy swoje rosinanty, które jakby wieszczym duchem natchnione że już dochodzą do mety, po trzytygodniowej pracy wprowadziły go szczęśliwie wraz ze źrebiętami, Jankiem i Azorkiem, do austeryi pod znakiem Pogoni w Puławach. Gospodarz domu zajezdnego, dawny dworak, wymowczy, usłużny, zaraz na wstępie dowiedziawszy się po co nowy gość przyjechał do Puław, zaręczył go, że w każdym dniu może osobiście doręczyć swoje suplikę Xi<;ciu Panu, a nawet jeszcze dzisiaj, gdyż Xiążę zwykle przed wieczorem wychodzi na przechadzkę do ogrodu. Tą nowiną ucieszony Pan Mateusz a razem daremnie czasu nie tracił, dobywszy z tłómoczka żupan perłowy, ccglasty kontusz i boty niegdyś żółte, teraz pomarańczowe, z silną pomocą Janka, ten ubiór przed laty wygodny, teraz zbyt ciasny, wciągnął na siebie; a wziąwszy białą czapkę z siwym baranem na głowę a suplikę w zanadrze, za przewodnictwem chłopca z ausleryi stanął przed pałacem. Tu długi czas na jednein miejscu skręcał się I to w prawo to w lewo, obdarzając swerni ukłony wszystkich przechodniów, których liczba z nadchodzącym wieczorem co chwila wzrastała; lecz mimo natężenia umysłu i wzroku, nie mógł dostrzedz Xi<;cia Generała, którego mu małżonka w niewysokiej postawie, z pudrowaną fryzurą i złotą gwiazdą upatrywać kazała. W takiej pozycji Pan Mateusz stojąc daremnie do późnego wieczora, ujrzał okna pałacu i przyległych oficyn rzęsistym oświetlone ogniem; straciwszy przeto wszelką nadzieję doręczenia tego wieczora swojej supliki, już chciał opuścić to stanowisko, kiedy z pawilonu pałacowego dostrzegł lekkim krokiem wychodzącą damę; byłato jedna z córek Xi<;cia Generała, która tego wieczora urządziwszy niespodziankę dla swego ojca w przedstawię na teatrze pałacowym: «Wjazd Maryi Ludwiki na zamek krakowski,« spieszyła ze swoich pokoi na scenę teatralną, chcąc się przekonać azali wszystko jest w należytym porządku. Zajęta jedynie myślą tego wieczora, myślą, ażeby swemu ojcu zrobić przyjemną zabawę, idąc szybkim krokiem, wpada niespodzianie na Pana Mateusza, który uskoczywszy na bok, niskim ją wita pokłonem. Spostrzegłszy tę dziwną figurę, była pewną, iż to jest jeden z przebranych figurantów, którzy tego wieczora w mnogiej występowali liczbie, i datvszy mu znak ręką, rzekła: »Pójdź, pójdź, już czas się zbliża.« Ruszył Pan Mateusz śmiało (gdyż tak mu małżonka kazała (, a idąc sążnistym krokiem, gdy od hajduka zapalającego latarnie na dziedzińcu, dowiedział się, że ta dama jest córką samego Xi<;cia, z niewymowną radością pomyślał sobie: A więc w dobre wpadłem ręce; i jeszcze raźniejszym za swoją przewodniczką posunął krokiem. Ta przebiegłszy uboczne w drugim pawilonie wschody, wprowadza go na scenę, i wskazując miejsce między już obecne'mi figurantami, rzekła: "Stój i nic nie mów.« (Dokończenie nastąpi.)
Moliere nie jest Francuzem. - Talma miał kuzyna, który odbywając za Cesarstwa kampanię do Hiszpanii, wpadł w niewolę Anglików. Z razu znosił cierpliwie swoje niedolę , lecz potem zaczęło mu się przykrzyć, wpadł więc na tę myśl: «TaIma mój wuj twierdzi, że artyści sąto bracia rodzeni, opowiadał mi także o angielskim artyście, który się ma nazywać Kemble, gdybym naprzykład do niego napisał, że ja jestem kuzynem Talmy?« Co pomyślił, to i wykonał. Pomysł ten był szczęśliwym uwieńczony skutkiem. Kemble przysłał mu pieniądze, a gdy pote'm nastąpiła wymiana jeńców, za wpływem Kemblego i kuzyn TaImy był objęty w liczbie uwolnionych. Jak długo Napoleon rządził, stosunki między Anglią a Francyą były przerwane. Talma pozostał dłużnikiem swego towarzysza po tamtej stronie kanału. Przyszedł nareszcie r. \ 814., a Kemble otrzymał na powrót swoje pieniądze wraz z podziękowaniem całej rodziny. - Kemble przybywa potem do Francyi, gdzie go Talma z najwickszćm wyszczególnieniem przyjmuje. Na cześć angielskiego artysty dano ucztę, na której wszyscy artyści teatru fran<;ais byli obecni. Mówiono tam o Szekspirze, Kornelu, Kasynie, Wolterze, Krebilonie. W tćm zabiera głos Michot, który dotąd milczał: »Ależ Mości Panowie, między największymi poetami Francyi zapomnieliście o Molierze!« - »0 Molierze? Moliere nie jest Francuzem,« odrzekł Kemble.
Na te słowa zerwał się Michot z krzesła: »Jako, Molier nie jest Francuzem?« - »N ie,« odpowiedział Kemble całkiem obojętnie. »Onego duia rzekł pan Bóg: Stworzę człowieka, który będzie mówić prawdę i zarazem śmieszyć, który życie i towarzystwo, odbije na scenie jak w przeżroczystem źwierciedle. T o rzekłszy stworzył Moliera, trzymał go w ręku i upuścił na ziemię. Przypadek chciał, że przy obiegu ziemi, właśnie Francy ja była pod tern miejscem, gdzie się Bóg znajdował. Moliere byłby zawsze Molierem, chociażby był padł na ziemię angielską, niemiecką, hiszpańską lub włoską. Moliere nie jest Francuzem; Moliere należy do całego świata. Karne y są teraz, tak wiadomo, ulubioną ozdobą stroju dam, nie będzie więc od rzeczy, dowiedzieć się, jak się też one robią. Najbieglejsi w wyrzynaniu Kameów artyści znajdują się w Rzymie. Kamey są dwojakie, jedne rznięte w kamieniu (pie tra d u r a), drugie w muszli. Kamienie będące teraz w największej" cenie, są: wschodni onyx i sardonyx. - Pierwszy ma równoległe czarne i białe warstwy, cztery lub pięć warstw w rozmaite kolory i odcienia, są najbardziej cenione. Na głowie Minerwy, rzniętej w jednym kamieniu o czterech odcieniach, ma być tło ciemno-siwe, twarz jasna, pierś i helm czarny, a pióropusz nieco brunatny lub siwy. Żaden artysta znakomity nie podejmuje się wyrzynać Kameów w innych jak tylko w kamieniach z Oryjentu. Aż do początku teraźniejszego wieku nie starano się tak troskliwie o dobre kamienie. Mamy bardro piękne Kamey z średnich wieków i z uowszych czasów, rznięte w kamieniu niemieckim agat. Jedna Kamea w wielkości dużej zapinki grająca w dwa kolory, kosztuje 150 talarów. Portretów rzniętych w kamieniu dostanie za 70 tal. Robią się one na warsztacie tokarskim, za pomocą ostrych igieł ze stali, do czego się także używa proszek z dyjamentu. Kamey muszlowe bywają rznięte w muszli z wybrzeża afrykańskiego lub brazylijskiego, są oue najcz<;sciej kawowo-brunatuego koloru lub leż czerwoniawo-żółte, i te ostatnie są w najwi<;kszej cenie. Piękna muszla kosztuje w Rzymie blisko 6 tal.
W S a hit Etienne obok Lyonu urodziło się temi dniami całkiem czarne dziecię, chociaż rodzice jego są biali Europejczycy. Ponieważ żadna lIlalIlKa nie chciała przyjąć tego małego murzynka, oddano go do publicznego domu przytułku. Ojciec jego jest robotnikiem w kopalniach.
UWIADOMIEME PUBLICZNE.
Niewiadomi wierzyciele zmarłego w T r z c i e - l i n i e dnia 15. Października 1828 Majora J ó - ze fa Biskupskiego uwiadomiają się niniejsze'm o nadchodzącym podziale pozostałości z tein wezwaniem, aby pretensye swoje w przeciągu trzech miesięcy podali, inaczej z takowemi, w skutek . 137. i uastęp. Ty t. 17 Cz. I. Prawa powszechnego krajowego, do każdego z wspołsukcessorów oddzielnie w miarę schedy jego odesłanemi będą, Poznan, dnia 13. Marca 1844 Król. G łów n y Sąd Ziemiański. II. Wydze Cirque equestre sous la Direction de
Mr. W* X JfoIjl 'A uf. n up HU.
Dyrekcja ma zaszczyt donieść uniżenie, iż w niedzielę dnia 21. Kwietnia 1844. rozpocznie w Król ujeżdżalni przy ulicy Lipowej poczet przedstawień. W wydanych później afiszach odbierze wysoka szlachta i prześwietna publiczność szczegółowe wiadomości o towarzystwie i o pojedynczych produkcjach. Miejsce widowiskowe będzie na te reprezentacje nowo pi zyozdobione.
OBWIESZCZENIE.
U mnie można gypsu do budowli przyporządzonego za pomiemą cenę dostać. Poznań przy starym Rynku, Krótka ulica pod liczbą 29. B. P a s s i ni. Gorzelanego, który zwiedził Instytut gospodarczo- techniczy Dra. Keller w Berlinie, i który nietylko z najnowszą metodą zacieru, ale i w zarabianiu rozmaitych sztucznych młodzi etc. etc. jest obzuajmionym, nadto językiem polskim i niemieckim mówiący, polecić może Kantor P. Schmaedicke w Poznaniu przy ulicy Szerokiej Nr. 5. na pierwszem piętrze. sOO. sztuk opaśnych skopów 1 wskaże: F. Seidemann, na Waliszewie Nr. 91.
Murs giełdy iSci-liiiskiej.
Dnia 15. Kwietnia 1844.
Obligi długu skarbowego . .
Prusko -ang. obligi z r. 1830.
Obligi premiów handlu morsko Obligi Marchii Elekt, i 3Vowej Obligi miasta Berlina . . . .
» Gdańska w T.,.
Listy zastawne Pruss. Zachód.
» » W. X Poznausk » » dito » »P ru s s. W s c h ó d » »Pomorskie. . .
March. Elek.iJV Szląskie .... Frydrychsdory. . . . . . . .
Inne monety złote po 5 tal. .
Disconto. . . . . . . . . . . . .
A U e j e Drogi żel. Beri.-Poczdamskiej Obligi upierw. BerI. -Pnczdanis Drogi żel. Magd.-Lipskiej . .
Obligi upierw. Magd.-Lipskie .
D ro gi żel. Beri. - Anhaltskiej .
Obligi upierw. BerI. -Anhaltski Drogi żel. DysseI. Elborleid.
Obligi u pierw. Dyssel. - EIberf.
Drogi żel. Ileiiskićj . . . . .
Obligi upiervr. Kenskie .... » od DKIJ:(ln garantowane.
Drogi żel. Berlinsko-Frankfort Obligi upierw. BerI.-Frankfort Drogi żei. Górno- Szląskićj. .
dito LU. H. » » BerI. - Szcz. Lit. A. i B, Magdeb. - Halberst, Dr. żel. W rod -Szwidn -Freili
Ceny targowe w mieście POZNANIU.
Pszenicy szeiel Zyta dt.
Jęczmienia dt.
Owsa . dt.
Tatarki dt Grochu dt.
Ziemiaków dt.
Siana cetnar Słomy kopa .
Blasla garniec
Sto- 3Ya Dr. kurant pa papie- gotoprC rami., wizną.
If 101 - 88» 3V 100 3t; 1004 48 h 100.1 34 1M} Sk 3? - 3!, lOIj .Ą 13Ą - 12 - 3 5 162 4 - 4 - c 4 - 5 95 4 ffi 5 4 991 II{ lIJ O 152 4 - 4 125? - 117 7 132i 4 1
100*.
88i m 100
104 £ 1001 100£ 1001 100 1311 II{ 4
103} 192+ 10S1 157 lOIj
II{ 1031
131 i 118+
Dnia 15. Kwietnia.
1844. r.
od do Tal.sgrfei 1 23.- 1123 6 , 1 4J- 1 5 J O 2 5j- " ' 26, 6 1 71- l 18'1 Dl - 1 51 6 29 291 6 10 10! fi 25 25. 6 , 5 10 5 15!1 1 8 - 1J19,
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.04.18 Nr91 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.