.. .. GAZETA
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.05.24 Nr120
Czas czytania: ok. 19 min.Wielkiego
Xi.;sIwa
POZNANSKIEGO.
N akładem Drukarni Nadwornej W. Bekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannoicski.
9150.
W Piątek dnia 24. Maja.
1 844.
Wiadomości krajowe.
Z Berlina, do. 22. Maja, N. Pan Komissarzowi sprawiedliwości P r z e - pałkowskiemu w Poznaniu tytuł Radzcy Sprawiedliwości nadać raczył.
Kornissarze sprawiedliwości M u 11 e n d o r f w Rawiczu, Leiber w Pleszewie i Douglas w Śremie równocześnie Notaryuszauii w wydziale Najwyższego Sądu Ziemiańskiego w Poznaniu mianowani zostali.
Z Berlina. - Kasza Gazeta Rządowa - sit venia verbo - wkrótce niechaj głowę Janusa jako godło wywiesi, bo istotnie zaczyna ua jednej stronie kłaniać się i potakiwać lib e rali - zmowi a na drugiej chce go znowu za łeb wziąć. Podczas kiedy w artykułach Poznańskich, choć troche skrycie, przeciw znanej polityce Wschodu występuje i Słowiańszczyznę, dążącą do wolności osobistej, do utrzymania oddzielnych narzeczy i oddzielnych instytucyi, ściśle od tej odróżnia, która do zniszczenia ducha indywidualnego na korzyść materyaluej przewagi zmierza, piorunuje znowu w znajomy swój sposób przeciw «zlej prasie« i wspólnictwu zagorzałych literatów znoszących truciznę swoje do studni opinii publicznej. Saski pastor Tippelskirch tento jej bożyszczem a jego »Unterlialtungsblatt fur S tadt und Land« dziennikiem, któremu przyznaje pierwszeństwo przed całą
bibułową czeredą gazet. Szczerze powiedziawszy cieszymy się, że Powszechna Gazeta Pruska w pytaniach dziennych udział brać zaczyna, ale pojąć nie możcra tej dwoistości i sprzeczności jej natury. Nasi polityczni augurowic z artykułów Poznańskich zmianę tutejszostronnej polityki naprzeciw Rossyi wyczytać chcieli; ale zważywszy ua zupełny brak innych znaków zdanie to za bardzo za wczesne poczytujemy. Gazeta Barmska (Barrner Zeitung) donosr, że Gazecie Kołońskiej z powodu jej dążności herm czy an ski cli z Rzymu klątwą odgrażają. - - Uniwersytet królewiecki obchodzi w Sierpniu r. b. jubileusz swego 3001«tniego istnienia; wielkie już czyniono przygotowania do tej uroczystości i mianowano komitet mający kierować festynami. Spodziewano się, że i N. P an na fę uroczystość do Królewca zjechać raczy, ale nadzieja ta może na <<iczem spełznie. J. W. minister oświecenia E i c h h o r n oznajmił bowiem Senatowi akademickiemu, ze N. Pan obecność swoję od pewnych okoliczności uczynił zawisłą, być może, ze okoliczności te taki obrót wezmą, że J. K. M. w uroczystości fej udział mieć będzie.
Równocześnie podaje minister Senatowi pewne skazówki, w jaki sposób ją urządzićby wypadało, przyczem życzenia Senatu milczeniem pomija; a tak wszystko się zapewne na miewaniu mów łacińskich zakolczy . Rossya.
z p e t e r s b u r g a, dnia 1 3. Maja. Zdania Rady Państwa, Najwyżej zatwierdzone wd. 8. Marca 1844.: 1) Rada Państwa w departamencie spraw cywilnych i duchownych, rozpatrzywszy najpowinuiejsze przedstawienie ogólne zgromadzenia trzech pierwszych departamentów o rodowości szlacheckiej jednodworca Antoniego Pudłowskiego i uznając złożone przez niego dowody na posiadanie przez ojca i dziada wsi, zgodnemi z 15 punktem 51 artykułu IX Tomu Układu Praw, dała zdanie: Antoniego Puchowskiego zgodnie z postanowieniem Rządzącego Senatu w szlacheckim dostojeństwie zatwierdzić, z wyłączeniem ze spisu jednodworców, 2) Rada Państwa, w departamencie spraw cywilnych i duchownych rozpatrzywszy najpowinuiejsze przedstawienie ogólnego zgromadzenia trzech pierwszych departamentów Rządź. Senatu o szlacheckiej rodowitości jednodworców Alexandra i Jana Józefa Szumskich i biorąc na uwagę że pradziad ich Adam, przywilejem Króla Polskiego Augusta II., w duiu 11. Lipca 1698. r. był mianowany Podstolim płockim, jakowy urząd, według odezwy Ministra Sekretarza Slaou Królestwa Polskiego danej w 1841. r., należał w Polsce i Litwie do liczby wyższych cywilnych urzędów i wyłącznie nadawany był szlachcie, uznała, ze Szumscy, na mocy 52 artykułu Układu Prawo Stanach Tomu IX, na zasadzie tego głównego dowodu, mąią prawo do szlacheckiej dostojności i przeto dała zdanie: pomicuionych Alexandra i Jana Józefa Szumskich, w szlachectwie zatwierdzić i ze spisu jeduodworców wyłączyć.
Galicya.
Z Lwowa, dnia 16. Maja.
Dnia 12. b. m. rozstał się z tym światem w 63. roku życia jks, Józef z Bieżdziedzy B r o n i e w s ki, Proboszcz Infułat tutejszej kapituły archikatedraluej obrządku łacińskiego, Dyrektor Instytutu głucho - niemych i wysłużony Deputat Stanów Królestw Galicyi i Lodomeryi. Obchód pogrzebowy odbył się na dniu 14. b. m. z uroczystością wysokiej godności kapłańskie'; odpowiednią.
Francya.
Z Paryża, dnia 15. Maja.
W Izbie parów zaproponował dziś Margrabia de Laplace dodatkowy paragraf do Art. 17. uwalniający uczniów szkoły politechnicznej,
którzy się do professoratu sposobią, od dyplomu bakałarza. - Odesłany do komissyi. - Izba przechodzi do Art. 18. komissyi, według którego wszyscy ci uczniowie przypuszczeni być mąią do examinii baccalaureat es- Iettres, którzy należyte mi świadectwami dowieść mogą, iż w ciągu dwuch lat powyż wyliczone nauki w królewskich lub gminnych szkołach pierwszego rzędu, albo też w formalnych instytutach odbyli. Świadectwa powinny być wystawione przez ojców familii albo opiekunów, przez professorów królewskich Colleges, naczelników szkół gminnych lub formalnych instytutów i poty mieć walor, póki nieprawdziwość ich udowodnioną nie będzie: w razie takiego zarzutu rozstrzyga rada akademicka. Między P P . Beugnot, ministrem oświecenia i 1\ Cousin wszczyna się spór nad . 1. , który zostaje zwróconym komissyi. Pan Boissy żąda, aby cały artykuł został odesłanym komissyi, gdyż brzmienie jego zdaje się mieć charakter dwuznaczny. Hrabia Portalis broni redakcyi komissyi, Panowie de Gabriac i Boissy upierają się za zwróceniem go. Minister oświecenia, PP. Cousin, Peaulrier, Broglie, de Boissy, rozprawiają nad tern. Wniosek Pana Boissy nie zostaje popartym ani głosowanym. Mar. de Boissy żąda wyrzucenia ostatniego zdania (w razie takiego zarzutu i t. d.), lecz i ta popoprawka nie przechodzi. Izba przyjmuje Art. 18 . z wyjątkiem . 1. który do komissyi odesłanym zostaje. Według Art. 19. mają prywatne naukowe instytuty drugiego rzędu stać pod głównym dozorem ministra oświecenia, który może je wizytować i rewizyą na innych zdawać (reszta jak w projekcie rządowym). Pan Lebrun chcę, aby zamiast »może je wizytować położono: »każe je wizytować« - poprawka ta zostaje przyjętą. - Art. 20., artykuł dodatkowy komissyi zostają odczytane i Margrabia Barthelemy prosi o głos dla zaprojektowania poprawki. (Posiedzenie trwa dalej).
Z dnia 16. Maja.
P. Thiers historyę swoje cesarstwa skończył i temi dniami nakładcy rękopism wręczy, za co 500,000 franków honoraryum odbierze.
Król i cała rodzina królewska, wyjąwszy Księcia N emours, który się jeszcze w Paryżu pozostał, wczoraj z Tuileryów do zamku N euily się przenieśli. - HI. Syrakuzy, lubo już od tygodnia w Paryżu przebywa, nie pokazał się jeszcze na dworze i mieszka w hotelu. Gdy przed ośmiu laty po raz pierwszy był w Paryżu, urządzono dlań pokoje w Palais Royal. Z Madrytu, dnia 9. Maja.
Odjazd królewskiej familii do wód Caldas pod Barceloną wyznaczony na dn. 20. z określeniem nieobecności w Madrycie tylko na dni 40 - 50. Prezydent ministerstwa Narvaez i minister sprawiedliwości towarzyszą królowej. Ministra prezydującego będzie zastępował minister marynarki. Jest jeszcze niepewna, czy minister fmansów i spraw wewnętrznych tu pozostaną. Królowa zaprosiła posłów francuskiego, angielskiego i neapolilańskiego, aby jej towarzyszyli. Rozwiązanie Kortezów i zwołanie nowego zgromadzenia nastąpi dopiero po powrocie królewskiej familii. Hiszpańska fregata »Krystyna« i goleta »Cartagenera« zarzuciły przed Tanger kotwicę, aby tamże oczeKiwać ultimata rządu marokańskiego. Mieszkańcy tameczni spokojnie się zachowują i życzą sobie skłonić konsula hiszpańskiego do pozostania u nich. W dniu 2. m. b. znaczny ładunek kontrabandy wysadzono na ląd w prowincyi Almerii. Oddział wojska uderzył na przemytników, których liczbę na 300 ludzi podają, i zabił 16. : reszta uciekła porzuciwszy towary.
Kilku oficerów wydalonych z . służby, aresztowano w Alcala de Henares, i posiano tamże pułk jazdy.
Dania.
Z Kopenhagi, dnia 7. Maja.
Pod względem zaślubienia Xi<;cia Fryderyka Heskiego (mniemanego następcy na tron Duński) z W. Xiezniczka Alexandra, córką Cesarza Mikołaja, F a d r e l a n d e t w trzech numerach oświadczył był: »że Xiqżę nie powinien był wchodzić w związki o tyle sympatyom Duńczyków się sprzeciwiające« i że: » Duńczycy w ogólności żadnych sympafyi dla Rossyi nie czują.« Obwiniono więc redaktora tej gazety J. A. Hansen o obrazę rządu rossyjskiego, ale sąd miejski obżałowanego uznał niewinnym; sąd Najwyższy potwierdził wprawdzie ten wyrok, skazał jednak oskarżonego na poniesienie kosztów, wynoszących 20 talar. Niemcy.
Z M o n a c h i u m, dn. 13. Maja.
Monachijska g a z e t a p o l i t Y c z n a zamieściła dzisiaj następujący artykuł kor r e s p o u d e n t a 14 orymberskiego: »Wskutek potwierdzo A nego przez N. Króla pod dn. 27. Stycznia r. b. zawiązania towarzystwa missyjnego protestanckiego w Bawaryi utworzyło się centralne towarzystwo inissyi w N o r y m b e r g u ,z ktore'm się wszystkie lok a l n e towarzystwa missyi połączyć mają.« Z Frankfo rt u u, M., d, 15. Maja.
Pomimo wszelkich sprzecznych doniesień jest jednak niezawodną, że Najjaś. Cesarz Wszech Hossyi w tym roku Niemcy zwiedzi a miano« wicie w Czechach przez dłuższy czas zabawi. Grecya Z Aten, dnia 6. Maja.
Wielkie wrażenie sprawiło tutaj wykrycie tajnego towarzystwa zamierzającego obalić teraźniejszy stan rzeczy. T owarzystwo to zdaje się być po całym kraju rozgałęziouem i zachodzi aż w prowineye tureckie; zowie się »Wielkiem bractwem« (A AuLsyaKr A 'AdeAcpdcf A <;). Zrazu uważano to za myslifikacyą, ale teraz potwierdza się istnienie spisku, nie wiadomo tylko od kogo wychodzi. Większość uważa go za nappislowską konstytucyą societatis phi - lorlhodoxae, odkrytej i przytłumionej przed 4ma laty. Rzecz dziwna, że ustanowienie tej H etaerii przypada na dzień podniesienia krzyża, t. j. według kalendarza greckiego na 14. Września, zatem 11 dni po rewolucyi wrześniowej, przeciw której zdaje się być wymierzoną przez partyą teraz upośledzoną. - Nie wykryto jeszcze jak daleko sięga io bractwo, zdaje się przecież, iż szczególniej w prowincyach tureckich mocno jest rozkorzenione'ni. Oppozycya przeciw ministerstwu z dniem każdym się wzmaga i staje się wyraźniejszą. Prasa tutejsza (z wyjątkiem dziennika Anamorphosis redagowanego przez szwagra prezydenta minisleryum) jednomyślnie przeciw niemu powstaje i idzie o lepszą w artykułach żartobli - wych czy poważnych przeciw Maurokordatowi i jego familii. Nawet Miuerwa, z razu po jego stojąca stronie, w grożącym przemawia sposobie do ministerium. Protestuje mianowicie przeciw rozrzucaniu tak zwanej Aristeia (oznaki za walkę o wolność), której od powstania wrześniowego 67,000 rozdzielono między ludzi którym się słusznie nie należy. Wzburzenie po prowincyach ciągle rośnie i trwać będzie pewnie do ukończenia wyborów. Ze wszech stron nadchodzą doniesienia o przyjęciu byłych deputowanych na zbór narodowy w miejscach wyborów, jawnie o panującym duchu świadczące. Przyjęcie Rigas Palamidesa w Tripołicy podobuiejsze do wjazdu tryumfalnego zwycięzcy niż dymissyonowanego ministra spraw wewnętrznych. Natomiast deputo« wani z Argos, którzy za dożywotnością senatorów głosowali, przyjęci zostali świstaniem i kamieniami. W Nauplii zebrali się publicznie zbór narodowy, Generała Pana jot ti, (tak bowiem nazywają Rbodiusa, teraźniejszego ministra wojuy) na nowo pod tym tylko wybrać warunkiem, jeżeli ministerstwo złoży, czego pewnie nie uczyni. Kolettis przed kilku dniami pojechał do Morei, aby się o wybór na siebie postarać.
Rozmaite wiadomości.
Z- Poznania, dnia 23. Maja. - Koncert Państwa H e r z dany dnia wczorajszego w sali Bazaru, należy bezsprzecznie do najprzyjemniejszych wieczorów muzykalnych, które kiedykolwiek w Poznaniu dane były. Publiczność tam zgromadzona zapewne nas o przesadę nie posądzi, jeżeli powiemy, że po Pannie Son tag Poznań podobne') śpiewaczki w murach swoich jeszcze nie miał. - Pani H e r z posiada głos we wszystkich stopniowaniach mocny, przyjemny i pełny; w kawatynie z opery włoskiej zaraz po pierwszych passaźach pięknością i doskonałością intonacyi najżywsze zyskała oklaski a z każdym ustępem zapał publiczności się zwiększał. Talent rzadki i wzorowa, jak widać, szkoła łączą się w tej nadobnej artystce, aby ją postawić na wysokim w istocie stopniu sztuki. Aryę ostatnią dla niej przez kapelmistrza Pana Nicolai skomponowaną odśpiewała z taką silą, dźwięcznością i precyzyą, że najhuczniejsze oklaski uniesionej publiczności artystkę tak znakomitą słusznie uczciły. Spodziewamy się, że Pani Herz jeszcze tu na koncertach słyszeć się da a gdyby Pan Dyrektor Vo g t z nią w układy wejść chciał i ją do wystąpienia na scenie spowodował, publiczność polska nie tylko miejska, lecz też zamiejscowa licznie zapewne na reprezentacye te zebrać się raczy, aby talent tak znakomity udziałem swym uc?cić i Pana Dyrektora Vogt za zabiegi podejHiowaue w uprzyjemnianiu wieczorów publiczności kunszta miłującej wynagrodzić. (R,)
«Gazety tutejszej koś c i e l n ej wyszedł ur. 20. i zawiera: Glos wiernej rady do Naj. Stanisława Augusta, Króla Polskiego r. 1768.
(dokońc?) - Zycie śp. Tomasza Woydagowskiego urodzonego HI. Ossolińskiego, :- Doniesienia z Rzymu, Hiszpanii i Turcyi. - Stan dzisiejszy i przyszły kościoła katolickiego w Rossyi. - Dr. Haas i jego odezwa do parafian z powodu przejścia na łono kościoła katolickiego.
o bibliotece Hrabiego Tytusa Dział) ńskiego w Kurniku. (Rzecz wyjęta z Gaz. Powsz. Pruskiej.)
Jest to uiesłusznem uprzedzeniem sądzić, że sztuka i umiejętność nigdy w Polsce gorliwych opiekunów i dzielnych krzewicieli nie znalazły. Owszem pokazuje się, że rzadko w innych krajak byli mężowie, którzyby, będąc osobami prywatnemi, cały swój czas i wpływ tak dalece na dobro umiejętności poświęcali, jak to mianowicie było wtedy, kiedy po upadku litelatury klassyczućj rozpoczęła się epoka bibliomanii. Niejeduemu zdawała ona się być chorobą, i uważał on ją za drugą kończynę owego indiferentyzinu, w którego więzach literatura klassyczna ostatnie znaki życia dawała. Wszakże przypatrzywszy się, z jakim doborem i naukowym taktem najpierwsi opiekunowie nauk w Polsce występowali, przekonywamy się, że ani czcze upodobanie ani chełpliwość tak niezmierne wyciągała ofiary dla nauk, ale raczej czysta chęć zbierania skarbów inteligencyi, przedewszystkiem narodowe 'j, chęć wydarcia ich zagładzie, przełożenia utworów narodowych przed oczy tym, którzy do zdolności tego narodu mało jeszcze mają zaufania, zachowania wreszcie tychże skarbów ku nauce historyi. Ten to cel miały także usiłowania Hrabiego Tytusa Działyńskiego, którego nader szacowna biblioteka całą historyą przeszłości polskiej przed oczy wystawia. Równie światły jak uprzejmy właściciel tego skarbca dla historyŁów, badaczów języków a mianowicie prawników miał w podróżach swoich wiele sposobności do nabycia najrzadszych dzieł literatury dawniejszej, i szlachetnej tej skłonności znaczne summy w ofierze zaniósł. Przedewszystkiem ważna jest prawnicza część tej biblioteki, do której właściciel, jako sarn biegły znawca historyi prawa, najrzadsze i najkosztowniejsze dzieła wcielił. Liczba tomów tej biblioteki dochodzi do 16,000, atoli wartość jej nie tak od liczby dzieł, jak od ich wartości, starożytności i rzadkości, a mianowicie od szacownych rękopismów zależy. Siniało powiedzieć można, że prawnicza biblioteka w Kurniku najliczniejsza jest i najkosztowniejsza w Polsce. Wszakże nomenklatura tychże nie miałaby dla Niemiec (bo dla tych pisany jest ten artykuł) wielkiej wartości; zamiast tego wymienię tu niektóre rękopisom bliżej Niemiec dotyczące, zwłaszcza iż Hr. Dzialyński radby rękopisma te zamienić na takie, które się Polski dotyczą.
i) Wiadomo jest w Niemczech, że Napo et Eugenie.« Widziałem w Kurniku własnoręczny manuskrypt autora, dosyć nie czy teIny i pokazujący, że Napoleon lepszym był wojownikiem niż beletrystą. Dostrzegłem mianowi - cie jakąś anty paty ;j do płci żeńskej w tern, że drugą osobę napisu znów wykreślił. Potem tak zaczyna: »Clisson etait ne avec un penchent decide pour la guerre...« pisze dalej pół strony, przekreśla to wszystko, zaczyna znów z małą zmianą od pierwszego zdania i tak po cztery razy. Na żądanie Hr. Działyńskiego kazał Książę Bassano kommissyi złożonej z Charles de Moutholon, Barona Paine i Barona Monier autentyczność tego rękopismu poświadczyć, a Baronowi Paine zrobić własuoręczny spis wszystkich rękopismów Napoleona w ręku Działyńskiego będących, aby tożsamość ręki była dowodem, że i oryginał konstytucyi Księstwa Warszawskiego pisany jest ręką Paiua. 2) Znajduje się tamże oryginał znanego projektu Napoleona, dowodzenia armią Sułtana. Występuje tu Bonaparte jako Generał artyleryi francuzkiej z odwołaniem się do zwycięstwa pod Toulonem. Projekt nie jest ręką jego pisany, ale ma własnoręczne jego, bardzo charakterystyczne uwagi. 3) Oryginalny zbiór wszystkich przywilejów niemieckich krzyżowników aż do r. 1421. (uni - oat). 4) Kronika Pomeranii przez Długosza, rękopism z r. 1409. 5) Rękopism Ludwika Tubero Dalmata, commentarius de temporibus suis (Lib. X.). 6) Rękopism tyczący się bitw pomiędzy synami Karlmanna. 7) Rękopism Yitruwiusza, Seneki i Virgiliusza. 8) Augustyna wykład Psalmów. 9) Rękopism przywilejów zakonów duchownych, przywieziony ze Szwecyi przez Hrabiego Działyńskiego. 10) Rękopism jakiejś historia Trojana. 11) Znaczna liczba rękopismów zawierających odpisy dzieł greckich, których pismo wielkiej starożytności dowodzi. 12) Trzynaście tomów oryginalnych korrespondencyi Królów polskich. 13) Rękopism kroniki Plaudryi (po francusku).
14) Rękopism niemieckiej kroniki Gdańska, z obrazami wszystkich uczonych niemieckich, o których w dziele jest mowa (z r. 1679..). 15) Piętnaście tomów oryginałów tyczących się historyi Pruss. 16) Rękopism pergaminowy dzieła divina comedia z herbem Kardynała Bernbo, sławnego wydawcy Dantego. 1 7) Oryginał rękopismu holenderskiego, zawierającego opis Japonii. 18) Zbiór oryginalnych traktatów między Rossyą a Polską z wieku 17. z pieczęciami cesarskiemi. 19) Łacińskie tłumaczenie
Homera przez Dantiska. 20) Rękopism Marka Paolo, o Tatarach. 21) Rękopism prawa chełmińskiego. 22) Pisma Jakóba de Topolis o grze w szachy, z wieku 14. 23) Oryginał prawodawstwa Ormianów w Polsce. 24) Rękopism Marcina Polaka: Kronika Papieżów z wielu herbami. Jest w niej historya Papieżycy J 0anny. 25) Znaczna liczba rękopismów aryańskich. 26) Liczne odpisy klassyków rzymskich i greckich. Z biblioteką połączony jest zbiór staroży - .
tności historycznych, składający się mianowi - cie ze starych zbroi polskich. Tego lata pomnożyć on się ma drugim zbiorem dzieł sztuki, który Hrabia w Galicyi posiada.
(% Tyg. Pet.) Ogłoszenie wydawcy »Pamiętników domowych. (Nadesłano od P. Mich. Gr.) (Dokończenie.) I tam jednakże, gdzie wiadomości naszego zbioru powtórzą szczegóły zkąd inąd znane, nie upatrujemy w tern słusznego przeciwko nich zarzutu. Niwa obyczajów krajowych jest tak rozległa i bogata, że nawet na polu z którego żniwo zebrano, godzi się wrócić do kłosowanir, a nie bez nadziei znacznego plonu. W każdej poszczególnie prowincyi godzi się je badać, chociażby z jednego i tego samego okresu. Tym jedynie sposobem i ogólny obraz krajowego obyczaju złożyłby się zupełniejszy, i prowincyoualne odrębności wyszłyby wyraźniej na jaw. Materyały, któreśmy zebrali, są wyłącznie prawie W ołyńskie; szczuplejsze są nierównie z życia szlacheckiego w Ukrainie; co tez jest dość naturalna: bo mniejsza osiadłość tego kraju, znaczniejsza część między mieszkańcami pochodzenia z innych okolic, mniejszą obfitość pamiątek zaręczały. Jednakże, dzięki gorliwym naszym pomocnikom, nie jesteśmy bez zasobów i co do tego względu; a jeżeliby ogłoszenie niniejszej części naszego zbioru upowszechniło chęć zbierania i udzielania wiadomości miejscowych (czego pragniemy i na co liczemy) nie jest stracona nadzieja, że wieleby się interessujących szczegółów i o Ukrainie wykryło. Zkąd inąd ma ona ten zaszczyt, że wydała najważniejsze może pamiętniki historyi miejscowej; mówię o kilku pamiętnikach o »Rzezi huuiafiskiej.« Dotychczasowe nasze zapasy składają się: z dwóch pamiętników o obyczajach szlacheckich w ogólności, - z rozpoczętego pamiętnika o Wołyniu, - z pamiętnika jednego stau wojska polskiego, po reorganizacyi jego w 1789. roku, a do tego dołączemy spis rozmaitych pułków tych wojsk, ich mundury etc. Marny oprócz tego rozmaite notary o zwyczajach, charakterystycznych postaciach wieku dawnego i innych szczegółach. W osobnym od dziale skupimy rozliczne podania, klóreby mogły służyć za bogatą osnowę do prawdziwie narodowych powieści (*). Dołączemy do tego zbioru wypadki żmudnych poszukiwań w starych prywatnych archiwach np. wyciągi z papierów prawnych, rzucające nieco światła na byt Ukrainy Bracławskiej od początku XVI. wieku, a do takowej prywatnej historyi naszych · wschodnich prowincyi nie marny dotąd prawie żadnych materyałów. Wiedząc takoż z doświadczenia jak pisarze kuszący się o odtworzenie historycznej przeszłości błąkają się na oślep, dla niejakiej przynajmniej pomocy tym, którzy wprowadzają nabiegi tatarskie i wymyślają przygody z tej osnowy, damy krótki wyciąg z dziełka wprawdzie niedawnego, ale mało znajomego, o wyzwoleniach niewolników przez Trynitarzy polskich. Spodziewamy się jednak, ze są to tylko słabe pierwociny materyałów, które za sprawą czasu, naszych usiłowań, a mianowicie za pomocą tych, którzyby użyteczność tego przedsięwzięcia uznali, dadzą się zgromadzić i ogłosić. Dla tego właśnie pospieszamy z wydaniem tego co juz marny w ręku, ażeby pomysł nasz się ogłosił i wywołał lub naśladowców, lub pomocników. Tak sarno jak rzekliśmy, że po wszystkich punktach kraju możnaby jednocześnie odrębne opisy obyczajów i zbiory prywatnych podań wykonywać, tak sądzimy, ze każdy z tych, coby się jął pióra w tym samym przedmiocie, mógłby czemś nowem i nikomu innemu niedostepne'in, ogół tego rodzaju rozszerzyć. Nie każdy bowiem żył w jednej sferze osób, chociaż w tym samym kraju, albo nawet okolicy; mógł zatem widzieć stronę rzeczy całkiem odmienną, jak kto inny. Czujemy sarni, że osoby które nas dotąd wsparły, z kilku tylko stref towarzystwa wiadomości przyniosły; są inne jeszcze, któreby obfitowały w najci ekawsze i najbardziej nauczające widoki. Ze wskażemy na jeden szczegół, chwilowe panowanie cudzoziemskich wyobrażeń i obyczajów, g dzież mogło być wydatniejsze, jeżeli nie wwyżs ze] sferze społeczeństwa? T en więc tylko, któryby spółżyciem z nim swojem był weń najściślej wtajemniczony, mógłby i nam go odsło*) Będą to różne podania rodzirnie, historic o strachach i t. p.
nIc. Przedsięwzięcie o jakieb mowImy, dokonane być by tylko mogło przez mnogich i rozlicznych spółpracowników; starać się o to nie przestajemy, ale skutek nie od nas zależy. Tymczasem wynurzyć powinniśmy najwyższą wdzięczność lyin, którzy dotąd nie zostali nie czuli na nasze wezwanie. Dla uzyskania takiego rodzaju wiadomości prawdziwie źródłowych, których zatem ani książki, ani ochotna praca dostarczyć nie mogły, ale tylko skarbnica mężów doświadczonych i dojrzałych, wszystko zależało od ich dobrych chęci. Powiem z rozkoszą, że zadziwiony prawie byłem, łatwością z którą tego dopiąłem. Wiem dobrze, że posłuchali mego wezwania, nie ze względów osobistych dla mnie, ale z pobudek powszechnego dobra, ale to też wcale nie ostudza moich uczuć uszanowania i wdzięczności dla nich. Jednym z nich wolno mi będzie jawnie wyznać udział który przyjęli; drudzy nie chcieli żebym ich nazwiska przy udzielonych materyałach wymieni ł . W każdym razie śmiało zaręczyć mogę publiczności, że nie ma ani jednego szczegółu w tych pamiętnikach, klóregobym nie otrzyma! z ręku ludzi, godnych ze wszech miar wiary i szacunku. Materyały te będąc w ścis/e'ui znaczeniu wyrazu tradycyjne, w niczćm domysłem osobistym przekształcić ich nie mogłem; albo otrzymałem je spisane, albo sarn iłe można najwierniej spisałem z ustnego podania. Co się zaś tyczy sumienności tych, od których pochodzą, - ta najmniejszemu podejrzeniu nie podlega. Każdy z nich mógłby odezwać się słowami czcigodnego autora pierwszego pamiętnika: «Sumiennością opisu dawnych i późniejszych czasów żadna namiętność nie włada; pismo moje nie ma w sobie żadnej uczonej sztuki, a tylko szczerą i prostą powieść o lem co słyszałem od drugich, albo co sarn widziałem.« Wszelki podobny szczegół wypłynął niewątpliwie z szczerego osobistego przeświadczenia. Zapewne ten lub ów, z przeciwnego inaczej mógłby być sądzony punktu; ale to bynajmniej sumienności podania nienadwąlla, ani jogo wartości nie szkodzi, owszem Gak to niżej powiemy), rozmaitość sądów o rzeczach krajowych jest sama przez się szczegółem szacownym i zasługującym na zanotowanie. ISic też dalszego od chęci piszących te rozmaite wspomnienia, jak najleksze* ubliżenie przeszłości, lub teraźniejszości. Przeciwnie panuje w naszej powszechności pewne nawet przesadzone wyobrażenie o względach winnych rzeczom krajowym. Te względy stoją częstokroć na wstręcie wyświeceniu najważniejszych i najpotrzebniejszych słoryi jakiegokolwiek przedmiotu narodowego, historyi rzeczywistej, a nie idealnej, tego właśnie rodzaju wyobrażenia, płynące z pięknej pobudki, ale przecie fałszywe, a zatem i szkodliwe, są najtrudniejsze do przełamania. Wyznaję, fe co do mnie, walczę z niemi ustawicznie. Częstokroć spotykam je zupełnie niespodziewanie i tam, gdzie wszelkie znaczenie dzieła niweczą. Jeżeli więc w czem, to w zbytniej surowości poglądu od dostarczających opisy hisloryi obyczajowej narodu, przebrania właściwej miary obawiać się nie należy. Teraz co do trybu redakcyjnego, którego w uszykowaniu tych materyałów użyłem. Sądziłem początkowie, że przynajmniej pamiętniki o obyczajach potrafię zlać w jedno, i dla większej dogodności czytelnika, rozłożyć ua opisy pojedj ńczych przedmiotów; ale po głębszej rozwadze, odstąpiłem od tego zamiaru. Pisarze Pdiuiętuików, które ogłaszam, mówiąc nawet o jednej rzeczy, uważali ją rozmaicie. - Przeto, w połączeniu tego razem, byłaby zbyt rażąca sprzeczność i stylu i sposobu widzenia; a przy tern każdy z nich, obok głównego przedmiotu, tak częsio poruszał inne, że klassyfikować je metodycznie, bez nadto kosztownych ofiar i okrzesań, byłoby zupełnie niepodobna. Dla tego zostawiłem tym opisom charakter osobistych Pamiętników: zdaje mi się, że to będzie z większym wdziękiem i powabem dla czytelnika. Przytern opisy w całej naiwności indywidualnych przekonań, będą miały większą cenę wiarogodności i sumienności; a tam gdzie się z sobą nie godzą, przybędzie naucza jacy szczegół, jak rzecz rozmaite strony miała, i rozlicznie, przeciwnie nawet, równej sumienności widzom i postrzegaczom, okazywała się i okazuje. W samej dykcyi ledwie gdzie niegdzie pozwoliłem sobie lekkich i koniecznych odmian, myśląc, że w tern miejscu nie o styl akademicki chodzi, więc zachowanie samej barwy poufałych wspomnień będzie zasługą. Tein chętniej zostawiamy tę ożywioną formę dziełu, że zbiory nasze uważamy za cząstkę dodaną do zgromadzających się materyałów, wcale zaś nie za jakąś całość, a tein mniej nie za całość obrazu obyczajów krajowych. Na wydźwignie nie tego ostatniego w całej jego postaci trzeba jeszcze dużo przygotowawczych materyałów; a potem potężnej ręki, któraby te pojedyncze części postosowała, skleiła, - oka, któreby jednocześnie wszystkie i najprzeciwniejsze razem strony ujrzało, któreby poszło za nim przez koleje lat, w ciągu których zmianom i przeobrażeniom ulega!; wtedy dopiero sąd o nim będzie mógł być gruntowny i stanowczy. Dotąd, ośmielamy się powiedzieć, obyczaje polskie, rówuie jak i cała historya polska, nastręczają na każdym kroku dla myśli, pełno zajmującej treści, ale zdanie o nich ogólne, nie wzniosło się jeszcze nigdy do wysokości zadania, dla tego możą-sainego, przesadzoną jest nasza draźliwość o pojedyncze szczegóły. Zdania te cząstkowe, zupełnie nic a nic nie znaczą. Idzie tymczasem o to, ażeby najliczniejsze zebrać podania, grunt do oparcia sądów i robienia wywodów; życzyćby.więc należało, żeby z różnych stanowisk ich dostarczano; co w swoim czasie ua korzyść się obróci. Wydawca nic innego nieżyczy, jak żeby 0gloszeuie tego zbioru pobudziło gorliwych ziomków do wyratowania od niepamięci niknących z każdym dniem pamiątek przeszłości, - starsi wiekiem przez zapisanie osobistych wspomnień, - młodsi udzieleniem tych, które z podania otrzymali, członkowie starożytnych rodzin przes zgromadzenie familijuych tradycyj, - Ci, którzy mają wstęp do archiwów przez wyciągi z nich szczegółów, wyjaśniających potoczne sprawy, byt prywatny okolic i rodzin, wypadki i zdarzenia pospolite, przyłożyliby się najgruntowuiej do założenia podstawy literaturze prawdziwie narodowej, sarno przez się do rozbogacenia j ej nową i bardzo zajmującą gałęzią. Wszelkie nawet naj drobniej sze tego rodzaju pomoce, któreby mi udzielone zostały, przyjęte będą z należytą wdzięcznością. Zakończywszy tern wezwaniem do zasilania mojego zbioru, powtórzę raz jeszcze, że niernasz prawie nikogo, ktoby nie był w stanie udzielenia mi czegoś, a przeto wyświadczeuia mniejszej lub większej, ale rzeczywistej pomocy. W każdym bowiem domu, kiedy wieczorem i przy kominie wpadnie rozmowa na czasy przeszłe, cytują się jeszcze różne podania o ludziach i wypadkach dawniejszych; otóż niechodzi o co innego jak o spisanie takich poufnych wspomuień. - Każdą więc tradycyą o przeszłości, każdą legendę miejscową, każdy szczegół zdarzeń krajowych, pojedynczy rys obyczaju, powieść o cudzie, bajkę o strachach i t. d. i t. d., wszystko to należy tylko zapisać prostemi słowy, a w naszym zbiorze znajdzie właściwe dla siebie miejsce. Ten bowiem zbiór dla tego nosi nazwę Pamiętników Domowych, że ma zgromadzić domowe różne szczegóły, interessujące dla tego, że to nasze i o nas. Jest to prosta silva rerum jakie utrzymywali nasi przodkowie, a poświęcona nie osobliwościom Nic więc dla tego zbioru uiejest nadto drobne.
Wszelako musiemy dodać (nie dla zalecenia naszego dzieła, ale dla wzbudzenia zaufania we wzywanych kollaboratorach) , że takie zapisywanie drobnych na pozór szczegółów, niejest przecie rzecz nieużyteczna i bez znaczenia. - Z łych rysów pojedynczych utworzy się mówiący do imaginacyi i godny uwagi ogół. Rzekliśmy gdzieindziej , i uznano to za rzecz dość słuszną, że zbiegiem szczególnych okoliczności zostajemy dziś jeszcze na pograniczu ś r e d n i c h w i e k ó w krajowych. Ztamtąd więc zdejmowane obrazy, są pomimo swą pospolitość szczególne i do niczego gdzieindziej znajomego niepodobne. Ten ciekawy charakter osób i zdarzeń przebija się w najlichszej tradycyi z przeszłości. - Zresztą podania domowe, familijne, skrzętnie chowane i w bogatym zapasie, nie są bez największego wpływu na literaturę. W i - dzieliśmy z ich łona wystrzelającą cudowną poezyą szkocką. Ale to zamiłowanie rodzinnych powieści, te poufne rozmowy starszego pokolenia z młodszym, psują się i nikną wpływem innych zaprzątnień wieku; dla zaradzenia więc ternu, dla uchowania i ustalenia tego ciągu tradycyi, obmyślony jest wyłącznie zbiór niniejszy. Adres pod którym mogą być przysyłane pożądane notaty jest: Mick: Grabowskiemu, Kijowskiej gubernii, przez Czehryn, wAlexandrówce. M. Gr
Pewien kaligraf wYpern miał wynaleźć znowu cbrysografiję en r e l i e f, i jak powszechnie zapewniają, nie można sobie wystawić nic piękniejszego nad ozdoby, które w ten sposób wykonywa. Znawcy uważają tę sztukę za najszacowniejszy wynalazek, jaki nowsza kaligrafija zrobiła. Jak się zdaje, wypełnia się rysunek najprzód jakimś gęstym płynem, który się staje przy zaschnięciu wypukłym, a potem złoci się i wygładza. (Chrysografija czyli sztuka pisania i malowania złotem, znana już była u Rzymian; najpiękniejszym chryzografijnym rękopismem średnich wieków jest księga ewangelii w katedrze akwisgrańskiej, wyjęta przez O Ilon a II. z grobowca Ka r o l a wielkiego, na którą niemieccy cesarze przysięgę koronacyjną składali. )
SPRZEDAŻ KONIECZNA Sąd Ziemsko-miejski w Gnieźnie.
Polwark wieczysto - dzierżawny Ka wiary w powiecie Gnieźnieńskim położony, do sukcessorów Iguacego Nowackiego Radcy Ziemiań
skiego i jego żony Domicelli należący, oszacowany na 4143 Tal. 1 sgr. 11 fen. wedle taxy, mogącej być przejrzanej wraz z wykazem bipoteczuym i warunkami w Regislralurze, ma być dnia 8. Lipca 1844. przed południem o godzinie 11. w miejscu zwykłe'm posiedzeń sądowych, z powodu działów między sukcessorami, sprzedany. Gniezno, dnia 7. Maja 1844.
UWIADOMIENIE.
Szanownym ziomkom mam zaszczyt polecić znaczny swój zapas zegarów i zegarków złotych i srebrnych wszelkiego rodzaju, a szczególniej nadesłane mi z rękodzielni Patka i Czapka z Genewy, które ja tylko prawdziwe posiadam, na co każdego czasu dowody złożyć mogę; polecam oraz rozmaite gatunki łańcuszków złotych i kluczyków. Przyjmuję także obstalunki na powyższe wyroby, a wyobrażenia wszelkie podług życzenia uskutecznię. Proszę więc szan. ziomków o łaskawe zaufanie. Wrocław, dnia 15. Maja 1844.
Alfons Dycfeld, zegarmistrz, ulica Świdnicka Nr. 33. na lszćm piętrze.
Waj nowszy wynalazek.
Pomada zananasowa, niezrównana, najdelikatniejsza wonią, od której w niewielu tygodniach na głowie nabite rosną włosy, i która niebawnie powstrzymuje wypadanie włosów, która nareszcie ułatwia w zadziwienia godnym sposobie rośnienie włosów na brodzie. W garczkach z porcelanowemi pokrywkami I opisaniem sposobu używania po 20 sgr.
W Poznaniu dostać można u samego tylko J. J. Hein e.
Grabowski <d- Sobecki mają zaszczyt niniejszein zawiadomić Szanowną Publiczność, iź na dniu dzisiejszym założyli tu w Poznaniu w Bazarze H M D M 14 V% : polecając się Jej wysokim względom, staraniem ich będzie przez skore i rzetelne usłużenie zjednać sobie łaskawe zaufanie. Poznań, dnia 23. Maja 1844.
A M III3J(III III III M * Względem. jarmarku wełnIanego. Na wielkiej sali, jako i wzaUl; budowaniach pobocznych, iiiem mniej w wystawionym namioAlcie na obszernćm podwórzu jl{tutejszego Hotelu Saskiego aj mogą być znaczne ilości wełmny pomieszczone. IlJ €iż. E. Ko ggen.
. $" 4.
-M*
--łł
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.05.24 Nr120 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.