GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.06.12 Nr135

Czas czytania: ok. 20 min.

Wielkiego

Xi-;stwa

POZNANSKIEGO.

Nakładem Drukarni Nadwornej W Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannowski.

JIAtas.

W Srodę dnia 12. Czerwca.

1844.

Wiadomości krajowe.

Z Berlina. - Cesarz Rossyjski podług pogłoski z Londynu do Kiss in gen się uda, aby tam wód używać; wszakże wnioskując z innych przygotowań i oznak, sądzimy, ze się z Londynu wprost do Kaukazu puści. Z Poznania, dnia 5. Czerwca.

(Z gaz. Powsz. pruskiej). Zamierzone obecnie powiększenie więzienia należącego do tutejszego Inkwizytoryatu powoduje nas do następnych uwag. W tej chwili wynosi ogólna liczba więźniów 19 O; w Październiku zaczyna ona zwykle wzrastać, a za średnią liczbę aż do Kwietnia przyjąćby można 250. Więźuiowie Hależą po większej części do płci męskiej, a przestępstwem ich najzwyczajniejszein jest kradzież; ciężkie zbrodnie są coraz rzadsze, a lekkie coraz częstsze. Slan moralności nie wykasuje żadnych zmian ważuych, tylko liczba zbrodui powiększyła się z rosnącą liczbą mieszkańców. Od roku 1830. pomnożyła się ta liczba o 12,000 dusz, do czego się też znacznie budowa twierdzy przyczyniła; przywołała ona wielu ludzi, ale też wielu zbrodniarzy. Radzono w prawdzie władzy miejskiej, aby wstęp obcym utrudniać, ale pytanie, czyliby w tedy liczba robotników była dostateczną. Zresztą. wpływ budowy fortyfikacyjnej na slan morab ności nie może być tak wielki; trzebaby się tylko starać pozbyć próżniaków, którzy zwy

kle do złego się skłaniają i więzienia zapełniają. Powiększenie więzienia nie jest skutkiem, samych stosunków miejscowych, ale zarazem też i tego, że Iukwizytoryafy po prowincyi zniesiono i takowe do tutejszego Inkwizytoryatu dołączono. Ztąd też pomnożyła się liczba więźniów.

Wiadomości zagraniczne.

Polska.

Z War s z a w y, dnia 8. Czerwca.

Najjaśniejszy Pau, na przedstawienie J O.

Księcia Namiestnika Królestwa Polskiego, nadać raczył Panu Józefowi Borkowskiemu, Radźcy Starszemu Prokuratoryi Królestwa tytuł Referendarza Stanu. Najjaśniejszy Pan ozdobić raczył Naczelnika Sekcyi Administracyjnej w Wydziale Górnictwa przy Kommissyi Rządowej Przychodów i Skarbu, Józefa Olszewskiego w nagrodę gorliwej służby, Orderem św. Stanisława 3 klassy. Kraje Zakaukazkie.

Z nad morza czarnego, dnia lOgo Maja.

Gazety niemieckie zawierają tyle fałszywych wieści o wojnie kaukaskiej, iż w interesie historyi żałować przychodzi, że w tym względzie niepewnego, urzędowego nie wiemy. Z korrespondeucyi petersburskiej z dnia 2. Kwietnia przekonywam się, iż nawet w samej stolicy Rossyi publiczność zupełnie fałszywe posiada wiadomości o zajściach tych kaukazkich. Czy scy oficerowie dowodzić mieli ludem tym górniczym, i jakoby między jeńcami wielu znajdować się miało cudzoziemców. Kto sądzi, iż narody te dałyby się prowadzić oficerom europejskim, ten okazuje zupełną nieznajomość charakteru kaukazkich mieszkańców. - Czeczeńcy taktyków naszych wcale nie potrzebują, sposób albowiem ich prowadzenia wojny w górach istotnie wyborny i gdyby kiedykolwiek im na myśl przyszło zastosować się w tej mierze do przepisów jakiego professera europejskiego, byliby niezawodnie straceni. Z pomiędzy Polaków tylko prości żołnierze w szeregach ich służą, nie zaś oficerowie. Zbiegowi ci w górach surowego doznawają obejścia się, służą Uzdom jako poddani i nie raz tak haniebnie ich traktują, że zbrzydziwszy sobie wszystko życia się pozbawiają albo do obozu rossyjskiego wracają. Po oddaleniu się Anglików Bell, Logworth i N eith, żaden cudzoziemiec w Czerkasyi nie postał Wiadomość, jakoby niemiecki badacz natury G - r miał wpaść w ręce górali, jest wierutne'«] kłamstwem. - U czony ten chciał wprawdzie z Trepizondy podróż naukową do Czerkasyi przedsięwziąć, ale pnestrzeżony jakie go tam czekają trudy i niebezpieczeństwa, zaniechał swego zamiaru i nie widział nigdy Kaukazu. Podobnie jest kłamstwem doniesienie jakoby Jermełów do Czerkasyi powrócić miał, bo generał ten wiekiem osłabiony do służby zupełnie nie zdatny. Ze górale w 90,000 wojnę z Rossyanami rozpoczną, jest to niezmierną przesadą; Szamyl ledwie 20,000 wojska zgromadzić może, a zwyczajnie nie więcej nad 5000 w pole wyprowadza. Podobnie ilość armii rossyjskiej nie wynosi na najwyższe nad 30,000, a ci, którzy o tern marzą, że jedne'm albo drugiem uderzę niem wojnie kaukaskiej koniec zrobić można, ani o miejscowości tamecznej ani o sposobie wojny w górach pojęcia niemają. Tylko stale i trwale przez jakie pół wieku wykonywany system zaczepny ważne wypadki za sobą pociąguąć może. Francya.

Z P a ryż a , dnia 3. C z e r w c a .

Na posiedzeniu przedwczorajszem Izby Deputowanych wniesiono sprawę tyczącą się następstwa tronu w Grecyi. Pan St. Marc Girardin zapytał, azali posłowie Anglii i Francyi przeciw 40. artykułowi protestowali. P. Guizot z pewnością oświadczył, że n i e protestowali. Pan S t. Marc Girardin zganił to ostro, twierdząc że pytanie tyczące religii następcy jest wielkiejwagi. N a to odrzekł minister: »Zaiste rząd eię też llI#T zajmuje. Pozawierane jednak między mocarstwami układy, stanowiące część prawa narodów, żadnym wewnętrznym aktem nie zmieniają się. Król Bawarski najbardziej w pytaniu tein uczestniczący, wniósł reklaniacye i zastrzeżenia jego przyjęto. Tyle tylko powiedzieć mogę.« Na dzisiejsze'm posiedzeniu Izby Deputowanych toczyły się dalsze obrady względem nadzwyczajnych i supplementarnych kredytów na rok 1843. i 1844. Przyzwolono na nadzwyczajny kredyt 16,880,000 franków, które pomiędzy różne wydziały ministeryalne rozdzielone być mają. Z okazyi kredytów na wyporządzenie spustoszeń przez wylew Rodanu zrządzonych domagał się Pan Berryer wyjaśnień pod względem planu ku usypaniu grobli wzdłuż kolei żelaznej z Lugdtinu do Avignonu; przyganiał rządowi, że tenże planu przez towarzystwo podanego nie przyjął. M i n i s t e r robót publicznych odpowiedział, że go wiązała osnowa prawa z r. 1842. Pan Terme opierał się przyjęciu tego kredytu. Przyznawał on, że wykonanie kolei ielazne'j położyłoby tamę wylewowi rzeki na tę stronę ziemi, ale tern samem zadałoby się przemysłowi żeglugowemu na tejże rzece cios śmiertelny. Uważał on za lepszą poprawić splawność rzeki. N a kredyt przyzwolono. P. L a c r o s s e czynił niektóre ogólne uwagi nad zbrojną, siłą morską, nie zgadzał się z podanemi przez Ministra liczbami pod względem tejże siły morskiej i wydatków wydziału morskiego. Roku przeszłego uchwalono summę 280,000 franków na pomnożenie marynarki parowej, pieniądze te wydano, ale liczby okrętów parowych nie pomnożono. Tegoż by\ zdania pod względem innych stosunków. Roku 1840. przeznaczył rząd 28 milionów na wystawienie zaallantyckich statliów ciężarowych; większą ich część wybudowano wprawdzie, ale takowe stoją w portach, jak gdyby na dowód, że Francy a machiny budować umie. Domagał on się, aby rząd przyjął budżet potrzebom marynarki odpowiedni, oraz wyznaczył kommissyą, któraby użycie sum przyzwolonych zbadała. Minister odpowiedział, że jakkolwiek krytyka ta dotyczy się szczególnie roku 1843., golów jest jednak bronić poprzednika swego. W r. 1843. było tylko 140 zbrojnych okrętów parowych, ówczesny minister doprowadził ich liczbę aż do 197. Pomnożenie to wymagało naturalnie znacznych wydatków pod względem tak osób jak i materyałów, i w ten leż sposób kredytów tych użyto. że pomiędzy Francyą a Sułtanem Marokańskim do groźnych sporów przyjść może, tudzież, że pomiędzy tymże Sułtanem a Abd-eł-Kaderem przyjść już miało do związku celem spólnego wojowania Francuzów, których Sułtan Muley Abd-el-Rhamaii miał podobno w podejrzeniu, jakoby zamierzoną wyprawę Hiszpanów popierać chcieli. Już listy z pierwszych dni Maja donosiły, że szczepy prowincyi Maskary i Tlemezenu, które Generałowie Lamoriciere i Bedeau podbić byli chcieli, do Marokku i pustyni Augadskiej uciekły a ścigające je wojsko aż o dwa lieues od granicy Marokańskiej dotarło. .»Cała owa diwizya«, piszą w jednym liście, »zwróciła uwagę swoje na spór Hiszpanii z M arokkiem. Powiadano, że 15, O O O Hiszpanów zCeuty wyruszy końcem pomszczenia się śmierci swego konsula. - Ponieważ i Francya ma swoje zażalenia, przeto mniemają niektórzy oficerowie, że się może wojsko francuskie z hiszpańskiem połączy i barbarzyńców owych spoinie ukarze. Życzy sobie tego cała armia, a dzień, w klórymby przyszło do wałki z Marokańczykami, byłby prawdziwym dniem uroczystym.« Wyjątek ten z listu posłużyć może za znak, jakie w wojsku francuskiein panuje usposobienie; ale Generał Lamoriciere nie objawił jeszcze dotąd żadnego zamiaru tego rodzaju. Tymczasem donoszą znów z dnia 26. Maja z Algieru, że Marszałek Bugeaud, podbiwszy szczep Flissas na wschodzie i wyprawę tameczną ukończywszy, do Algieru miał powrócić, dokąd go wiadomość o grożącej napaści Marokańczyków ua zachodzie odwołała. Albowiem Sultan Abd el Rhamau wzywa do Świętej wyprawy przeciw Francyi z powodów powyższych; 9000 do 10,000 wojska zebrał już podobno na granicy posiadłości francuskich i pomnaża takowe ode dnia do dnia. Stoi ono pod rozkazami syna Muleja Abd-elRhauiaua, a sułtan liczy podobno najwięcej na uzbrojenia, jakie Abd ei - Kader wzdłuż granicy od kilku miesięcy przedsiębierze. Mówią już nawet o zaszłem połączeniu syna Muleja Abdel-Rhamana z wojskiem Abd-el Nodera. Marszałek Bugeaud ma się tamże udać niezwłocznie. Być może, że co do uzbrojeń Marokańczyków doniesienia znacznie przesadzają; ale, że się w rzeczy samej uzbrajają, o tern i z Hiszpanii donoszą.

W giełdzie obiegała dzisiaj nieuzasadniona pogłoska o nag'em zasłabieniu Marszałka Soult. - Wiadomości z Malty z dnia 29. Maja głoszą, że Sudjet Singh przybywszy do

Lahory na zaproszenie swego stryja, i na żądanie wojsk zbuntowanych, tamże zamordowany został. Doniesienia z Ind vi Wschodnich sięgajądo 6. Maja, z Chin do d. 10. Marca. Ostatnie nie zawierają nic ważnego, wyjąwszy że okręt angielski opium naładowany, przez Chińczyków zatrzymany, zabrany i następnie władzom w Hong-Kong wydany został, które go na karę pieniężną skazały. Anglia.

z Londynu, d. 4. Czerwca. N. Ces. WszechRossyi, w towarzystwie Gen.

Porucznika Hr. Oiłow, i innych wielu osób, załadował w Sobotę, dnia 1. wieczorem o godzinie 10. po 199odzinne'j podróży z Heboetsbuys do W oolwich. J ak tylko spostrzeżono orszak cesarski, Sir Francis Collier, wyższy intendent warsztatów, wsiadł natychmiast na barkę, w celu przewiezienia Barona Bnmnow i rossyjskiego generalnego Konsula, P. Benkhausen, ua pokład «Cyklopu,« z kąd ciż sami panowie po kiłku minutach wrócili z cesarzem i Hrabią Orłowem, i załadowali do wschodów grobli portowej. Po krótkiej rozmowie z komendantem Woolwich, Lordem Bloomfild, któremu cesarz wynurzył podziękowanie za przyjęcie, udał się N. Pan natychmiast z Hr. Orłowem w przygotowanym już pojeździe Bar. Bruunow do miasta, dokąd przybyli o kwadrans na 12., i stanęli w hotelu ambassady swojej. N a wyraźne żądanie N. Pana zaniechano wszelkich ceremonii w przyjmowaniu - straży nawet honorowej i zwykłych wystrzałów pozdrowienia cesarz przyjąć nie chciał. W najblizszein towarzystwie cesarza, następujące znajdurą się osoby: generał Hr. Orlow, generał Adlerberg, Książę Radziwiłł, Książę Wasilczyków, kapitan Adlerberg i Dr. Remolds, lekarz przyboczny Najjaś. Pana. - Następnego dnia zrana, w Niedzielę, o godzinie 10. przyjmował N aj. Pan odwiedziny J. K. W. Księcia Albrechta, którego cesarz na schodach hotelu powitał, i zwyczajem niemieckim serdecznie uściskał. Książę prosił dostojnego gościa swej królewskiej małżonki, by zajął przygotowane dla niego pomieszkanie w pałacu Buckingham, i powrócił później, pożegnawszy się z N. cesarzem, który tymczasem był na nabożeństwie w kap li - cy ambassady rossyjskie'j, w towarzystwie SirR. Peela do hotelu ambassady, by osobiście towarzyszyć N. Panu do pałacu Buckingham i wprowadzić go do królowej. O godz. 2giej udali się, cesarz z księciem w jednym, a Sir R. Peel z Hr. Orłowem i generałem Adłerbergem w drugim pojeździe do pałacu Buckingham, cesarskiego gościa, zaprosiła go na świetne śniadanie, po skończeniu którego N. Cesarz w towarzystwie Księcia Albrechta zaszczycił odwiedzinami swemi różnych członków familii królewskćj, N. Króla Sakskiego i Xcia Wellington · w jego mieszkaniu, Aspleyhouse. Obecność cesarza w palacn Buckingham zgromadziła niezliczony tłum ludu, który objawiał radość z tak dostojnych odwiedzin. Wieczorem była świetua uczta u N. Królowej. Wczoraj udał się dwór do zamku Windsor, dokąd przybył także N. Ces. Rossjjski, i znajdował się na obiedzie u królowej z N ajjaśn. Królem saskim i wielu inneffi» wysokiemi osobami. Julro w wielkim parku świetna odbędzie się parada. Z Irlandyi niepokojące nadeszły wiadomości.

Kraj cały jest w poruszeniu, jak się zdaje wskutek uwięzienia O'Konnella, wszędzie odbywają się wielkie zgromadzenia, by okazać współuczucia dla »Liberałom.« - - Naj. Król Saski przybył tu wczoraj w towarzystwie swego posła, Barona Gersdorf i kilku innych Panów koleją żelazną 7. Portsmouthu. Xiążę Albrecht na dziedzińcu kolei dostojnego gościa Królowej przyjmował i przeprowadził go do pałacu Buckingkani. N. Cesarz Rossyjski nim wczoraj na zamek Windsorski się udał, zwiedził wspaniały sklep towaców złotych i srebrnych Mortimera i Hunta i zaszczycił potem kilka rodzin wysokie'j szlachty odwiedzinami swemi; osobliwie Lady Heytesburg, małżonkę zawierzytelnionego przed 15 laty posła angielskiego przy dworza Cesarskim, Lady Pembroke, córkę byłego posła Rossyjskiego przy dworze tutejszym, Hrabiego Worońcowa, Sir Roberta Peel i Markiza Anglesea. Cesarza wysiadającego i wsiadającego do pojazdu zawsze głośne okrzyki ludu pozdrawiały. Dzisiaj N. Pan w towarzystwie Króla Saskiego i Xi<;cia Albrechta był na wyścigach w Ascot. Słychać, że Cesarz aż do 11. m. b. tu zabawi i w tym czasie Xi<;cia Devonshire w Chalsworlh odwiedzinami swemi zaszczyci. Dwór z dostojnymi gośćmi swemi aż do soboty w Wiudsor pozostanie. Kilka gazet, między te'uii też Standard, zawierają wiadomość, że grono dostojnych gości u dworu może się jeszcze o jedne ukoronowaną głowę powiększy. W piątek albowiem Admiralicya okrętowi »Camperdown« na warsztatach Sheerneskich rozkaz dać miała, aby się niezwłocznie do Portsmouth puścił i tam z eskadrą królewską połączył, którą przeznaczono do przeprowadzenia Króla F r a n c u z Ó w do Anglii. Wszakże powątpiewają słusznie o prawdziwości tej nowiny. Turcya Z K o n s t a n t y n o p o l a, d. 21. Maja.

Journal de Constantinople w dzisiejszym swym numerze następujące z Albanii zawiera wiadomości: Nowiny odebrane przez rząd z Albanii mogą zaiste utwierdzić nadzieję, że powaga Sułtana na wszystkich punktach tej zrokoszowaue'j krajny wkrótce przywróconą będzie. Powstańcy musieli teraz dostąpić przekonania, że odląd nie o czczych tylko pogróżkach mowa, lecz że istotnie postanowiono z energią wichrzeniom tym koniec położyć. Przekonanie to już pomyślny miało skutek. Dnia 15. Maja powstańcy w 5000 pod Uskupem zgioniadzeni, nie uczyniwszy zadość wezwaniu dowódzcy tureckiego aby broń złożyli, przez tegoż zaczepieni zostali: powstała krwawa rozprawa, nareszcie buntownicy na głowę pobici straciwszy około 30U ze swoich rozpierzchli się. Tegoż dnia inny korpus Albańczyków pochodowi dywizyi armii tureckiej pod Komanową oprzeć się chciał; przyszło do utarczki, w której buntownicy zupełną klęskę ponieśli. Wojsko Sułtańskie zamek Komanowa bez oporu zajęło. Z pewnością tuszyć sobie można, że przyszłe doniesienia jeszcze pomyślniejezej będą treści. Stany Zjednoczone Ameryki północnej.

Z N e w - Jor ku, dnia 15. Maja.

Gazety nasze wskazały już w ogóle stanowisko, jakie zajmują w unii Irlandczykowie naprzeciw Amerykanom. Kilka jednak jeszcze szczegółów dodać mi wypada, mających posłużyć do bliższego a lepszego osądzenia najnowszych zajść w Filadelfii. Irlandczykowie, jako w swej ojczyźnie, tak i w Ameryce na dwa dzielą się stronnictwa, to jest na Orangistów i Repealów, albo raczej na protestantów i katolików, Między partyami lemi panuje tu ta sama nienawiść jak w domu. Dzienniki Native Americans peine są zawsze złośliwych wyrażeń przeciw katolikom Irlandczykom; jeden sadzi się na drugiego w najdotkliwszych A obrażających wysłowieniach przeciw «Papislom« i »wpływowi Papieża.« T o i samo zdanie objawiało srę kilkakrotnie przy M e e ting s N a ti veAme ric ans w Kensington, Zgromadzenie to zostało napadnięte przez masse Irlandczyków, następnie rozproszone, i pozbawione sztandarów swych, które niebawem porozdzierano i podeptano. Z podobną niespokojnością odbyło sic, następujące Meeting, Ka co było hasłem ogólnej walki. Zabito przyte'ra dwóch Native Americans, kilku zostało rannych. Irlandrzykowie byli zrazu zwycięzcami, a nieprzyjaciele rozpędzeni zostali. Ale wnet szczęście się zmieniło, Amerykanie zebrali się na nowo, i zmusili Irlandczyków do ucieczki, którzy jednak nagle z zajadłością zwróciwszy się ku Amerykanom, zmusili ich do ustąpienia z pola. W nocy z 6. na 7. zbrojne hufce Irlandczyków chodziły około kościoła Św. Michała. Dnia 7. zrana znaleziono po wszystkich rogach ulic wezwanie na mające się odbyć tegoż dnia o godzinie 3 poobiedniej Meeting- Około południa massa ludu, powi<;kszej części robotnicy, obnosili po ulicach chorągiew z napisem: »bandera, którą irlandzcy Papiści znieważyli byli.« Meeting się zeszło na placu niepodległości, gdzie zapowiedzianein było, przeniesiono je wszakże niebawem na Washington Market" gdzie krwawa odbyła się walka. Tu Irlandczycy ze wszystkich stron dali ognia, Amerykanie wpadli do kilka domów i zapalili one-ogień w okamgnieniu szeroko się rozpostarł, tak że liczba spalonych domów jest nader znaczna. Ogień z ręcznej broni ustał dopiero około 9 wieczorem. We Wtorek d. 7. wieczorem o godzinie 9 przybył Sehen ff z kilku na prędce zebrane mi kompaniami ochotników na plac niespokojności, by położyć koniec dalszym rozruchom; wszakże nie wiele on wskórał. Dzień 8. Maja jeszcze nader był posępnym, sprawy i czynności wszelkie jeszcze zalegały, irlaudzkie i amerykańskie familie massami wydalały się z Kensington do miejsc sąsiednich. W Kensington lud rozpoczął na nowo spustoszenia, około 20 domów obrócono w perzynę, między niemi piękny kościół katolicki Św. Michała wraz z graniezącem seminaryum. Biskup katolicki Dr. Kendrick z całem duchowieństwem opuścił miasto, rozkazawszy wprzódy listem pasterskim pozamykać wszystkie kościoły katolickie, i napomniawszy katolików, by nic nie czynili takiego, coby umysły rozjątrzyć mogło. Około 9 wieczorem zgromadziła się w City Filadelfii massa ludu, zkąd udała się do kościoła katolickiego Ś. Augustyna, i obróciła go również w perzynę. Zapaleńcy spustoszyli zarazem w bliskości znajdującą się księgarnią Dr. Moriarty. Nie szczędzono i katedry, Generałowi wszakże Cadwalladra udało się ją uratować; ten bowiem przyprowadził oddział wojska z działami, ogłosił" prawo wojenne, i tylko pięć minut czasu zoftawil buntownikom, po upłyuieniu którychzagroził dać ognia między nich, gdyby się nierozeszli. To skutkowało, rozbiegli się bowiem natychmiast. Kościół Ś.Maryi, na chwilę zagrożony, szczęśliwym sposobem uratowany został.. - D. 8. nareszcie Gubernator Porter z Harrisburg do Filadelfii przybył i poczynił natychmiast energiczne środki, celem przywrócenia spokojności. Wojsko umocowane zostało do strzelania do wichrzycieli, wszystkich kościołów katolickich silą zbrojna strzedz zaczęła, liczne patrule przeciągały ulice miasta a tak powstanie czoła podnosić nie śmiało. Ale ta trzydniowa wojna domowa wielką jednak zadała klęskę Filadelfii. Poległych już pochowano a to bez zakłócenia spokojności publicznej. Strata zrządzona przez pożary wynosi przynajmniej 300,000 dolarów. Kensington i ulice w północnej dzielnicy miasta Filadelfii podczas zaburzeń okropny i boleścią przejmujący przedstawiały widok. Z okieu każdego domu, nie przez Irlandczyków zamieszkałego, widziano amerykańskie albo trójkolorowe chorągwie, aby okazać, że mieszkańcy są krajowcami; na niektórych chorągwiach wyrażono jeszcze dużemi zgłoskami, jakiego wyznania był właściciel, czy Metodysta, czy Protestant, czy Episkopalny itd. Starano się tym sposobem domostwa od podpalania i łupiesIwa zabezpieczyć. Jeszcze do tej chwili dzieci i kobiety opuszczone tłumami w okolicach się tułają, bez przytułku i zacisza, opłakania godne ofiary walki stronniczej.-Skąd walczący, osobliwie Irlandczycy, tak prędko broń dostali, dotychczas tajemnicą. Środki wojskowe celem utrzymania pokoju dzień i noc ani na chwilę nie ustają i cała Filadilfiia przybrała postać oblężonego miasta. Tutejsi N ative - Americans (krajowi Amerykanie) Meeting odbyć chcieli, aby braciom swym w Filadelfii udział swój okazać, ale na przedstawienie władzy zamiaru swego zaniechali. Jakoż przy obopólnem rozjątrzeniu między Native-Americans i Irlandczykami mogłoby było łatwo i tu podczas Meetingu przyjść do rozlewu krwi.

Rozmaite wiadomości.

(Z Rostm. Lwów.) ZWIERCIADEŁRO.

POWIASTKA ZE STARYCH CZASÓW*).

Szeroki gościniec ciągnie się od miasta do miasta przez góry i lasy, a na nim zawdy rojno i głośno. Wloką się ciężkie wozy pAUÓW, *) Wed Ing pieśni starej.

kolej w ciężkim piasku. Tam, Pan wielmożny kulą pojeżdżą skrzynką, a przodem konny hajduk pędzi, pletnią macha na wszystkie strony, spycha z drogi wlokące się wozy. A ztąd znowu na koniku w pląsach, skokach, jakieś krasne pojeżdżą paniątko, za nim sarzy się czeladka. Kędy wzgórek, tam boża męka stoi, pod nią dziadek lub zebraczka z paciorkami, miłosierdzia i litości wola w niebogIosy. J ak dzień długi gwarno i rojuo na wielkim gościńcu, ale słonko już zapada, zmierzcha się ziemia, w podłuż ziemi leży teraz gościniec cichy i pusly. Zadzwoniła znowu droga, któż to jedzie? - Panijedzie, pacholątko za nią młode; Pani młoda i wesoła w taką piosnkę zaśpiewała: Pacholiku na koniku Podaj mnie zwierciadło; Będę ja się przeglądała Czy liczko nie zbladło.

Posłuszny pachołek popędził konia, i dostawszy z kaletki małą zwierciadlaną blaszkę, podał ją wielmożnej Pani swojej. »Teraz świeć mnie, a świeć jasno mój biały księżycu, bo się będę przyglądała.;. To mówiąca Pani podniosła zwierciadelko, zbliżyła do twarzy, i patrząc weń, cieszyła się krasą swoją i urodą. »Wżdy niczego mojej twarzy,« mówiła sobie, gładkam sobie, rumieńcami malowana-« i pogładziła się po twarzy. »1 mym włosom żaden jeszcze nie przyganił; ten wiaueczek z krasnych maczków nie zawadza.« Poprawiła wianka na czole, rozradowała się i zaśpiewała: Choćby ja się przeglądała Od rana do wieczora, , Takam sobie dzisiaj biała Jaką byłam wczora.

»A przecież mój ty Boże-« i zadumała się smutno. «Cóż mi z tego że mi mówią, że ja ładna" ta i gładka! żal się Boże tam urody, gdzie nie ma swobody! Oczepili taką młodą, za starego mnie wydali. Jemu wszystko jedno, czy ja ładna czy ja brzydka, jeno by zaganiał do kądzieli, chciałby, bym mu garków doglądała i liczyła krupy; u mnie młode jeszcze lato, innie przystała pohulanka i zabawka.« Tak sobie dumała Pani Magorowa z Wilczyny, jadąc wielkim gościńcem na przechadzkę wtenczas, kiedy mąż nieborak na słońcu, wietrze, w lasowe'j puszczy siedzi i biedzi się przy kotłach, w których warzy smołę-, pote'm ją zlewa do

beczułek, pote'm karbuje beczki, i liczy na palcach, wiele hależy dosvpie znowu do swojego garka, co go zakopał gdzieś w sadzie pod gruszą. «Cyt, cyt,« ozwała się Pani Magorowa do pacholika, »słyszysz tętęt konia po gościńcu?« Słyszeć, Wielmożna Pani!« odrzekło chłopię.

«Ktoś jedzie drogą, jak Bóg miły, my tu kogoś napotkamy, a ja się założę, że to nie kto inny jeno Mleczko mój, palrzno tylko, patrz mój Jasiu.« »Choćbym patrzał, i oczy wypatrzał, nie wypatrzę ja już jego; Pan Mleczko, jako życie, tędy nie pojedzie.« «Pusto gadasz pacholiku, a dla czegożby nie miał jechać tędy? Co wiem, to wiem, założę się, koraliki me zastawię, że to on na wronym koniku jedzie na przeciwko; czy cię licho opętało trapić mnie lakierni słowy: <<już Pan Mleczko tędy nie pojediie.« »Bom słyszał wielmożna Pani, że Pan Mleczko jak zajechał na zamek starosty, to stamtąd go już nie wypłoszyć!« »Jasiu, Jasiu, czy to prawda?« »Szczera prawda, wielmożna Pani.« »A ja jemu zawierzyła! a okrutuik kłamał jeno: oh, ja tego nie przeżyję!« »Cicho mówcie wielmożna, ktoś nadjeżdża.« »A okrutuik mnie okłamał, już ja tego nie przeżyję !« »Jako baczę,« mówił sobie pacholik, »i z odzienia i z wejrzenia, nie patrzy na prostego człowieka. « »A ja jemu zawierzyła! a on się tak przeniewierzył!« powtarzała Pani. »Wżdy pofolgujcie frasunkowi,« napominało» pacholę. »Oh, frasunek mnie zabije!« »Patrzcie wielmożna, patrzcie jeno na Panlcza.« - »Żeby on był z nieba samego - już ja oczu nie podniosę, o, biednaże ja biedna!« - I załamała obie ręce, a tymczasem nadjechał obcy. - Byłto młodzian, ciałem składny, krzepki, - twarz choć śniada, ale gładka. Zwolna stąpał na koniku, miał na sobie krasny kaftan spięty pasem; pod kaftanem bielizna czysta, noga w żółtym bucie a z cholewą; na głowie kapelusz z wazką kanią i piórkiem białem. Swięly Iwonie - mój patronie! Ładne dziwo, mnie się pojawiło!« zawołał obcy wstrzymując konia. Pani Magorka na te słowa podniosła zapłakane oczko, ale ledwie co podniosła, to i spuściła w ziemię.Młodzian znowu: »Święty Iwonie, mój patronie! Świadczę się bialogłówki.« Pani odwróciła się od młodzieńca. »Nie bądź sroga, Pani droga, jeno radbych się pokłonił, dobrym wieczorkiem powitał i zapytał: daleko droga? pod noc niebezpieczna droga ubogiemu, a cóz temu-co bogaty w takie skarby -jako twoje -miła Pani!« »Nie dworujcie sobie ze mnie, nie jestem bogaczką, żadnych skarbów ni widziała.« »Ni widziała? mała blaszka tedy skarby pokazała; aj szczęśliwy kio dziedziczy, ten je liczy; mnie biednemu jeno z dala patrzyć na te skarby twoje, na korale twoich ustek, na czerwienie twych jagódek, na to złotko włosa twego, a nad wszystko koszlowniejsze dyamenty - oka - twego. Niech utracę jedno okoniech obie, jeźlim widział tyle skarbów na której niewieście,-sama Wanda Królowa, coto leży w naszej ziemi - wydałaby się żebraczką przy bogactwach twoich Pani mila. Zaprawdę mówię, niebezpieczua pod noc droga, dozwól jeno, znam ja kogoś, który do twojej służby rado się zapisze, skarbów twoich bronić będzie, jako służka wierny« »Idźcie sobie sWOJą drogą, mnie zostawcie w pokoju!« (Dal. ciąg nast.)

Teatr Po is fei.

Duia 10. m. b. towarzystwo aktorów Krakowskich przedstawiło komedyą Korzeniowskiego pod tytułem: Żydzi. O sztuce samej wyrzeknąć sąd pewny nie byłoby tu w miejscu; nie jest to bowiem płód błahy, tuzinkowy płochej muzy, który kilku słowy na prędce rzuconeuii jakkolwiek ocenić można, lecz dzieło głęboko pomyślane i prawdziwą, estetyczną wartość mające, którego krytyką na ukowe dzienniki już się zajmowały. My tylko o przedstawię samej pomówim. - O ile towarzystwo aktorów Krakowskich wszystkie, ktore tćmi laty do nas zawitały, przewyższa najświetniej wieczór wczorajszy okazał. Reprezentacyą bowiem Żydów w każdym względzie wykończoną i pochwały godną nazwać można, kiedy nie tylko główne role, lecz leż podrzędne w dobrym były ręku, tak dalece że nigdzie nie było grubach usterków, nigdy przerwy żadnej, któraby harmonią całości naruszała, lecz wszystko szło gładko i okrągło. A tak - aby zacząć od najpiękniejszego sztuki lej charakteru Komornik Staroświecki (JPan Królikowski) ów uczciwy staruszek Polski, przeciwnościami losu nękany i pod brzemieniem klęsk, które go spotkały, omal uie ulegający, doskonale roląswoją się przejął i charakter wybornie przez autora skreślony równie wybornie, że tak powiem, nposlacił. Scena w drugim akcie gdzie zatwardziałego Hrabiego błaga, by się nad losem jego zlitował, doskonale była oddana i dowodzi, że JPan Królikowski do myślących należy aktorów, którzy nie krzykami albo szamocącą się deklamacyą, lecz grą spokojną ale roli odpowiednią publiczność zająć umieją. Obok niego godnie stanął żyd Aron Lewe (JPan Anczyc) , który też doskonale rolę swę pojął i mistrzowską grą swoją niekiedy Devriena nam na pamięć przywodził. Inne role mężczyzn tym dwom trochę ustępować nam się zdawały, chociaż tern bynajmniej wyrazić nie chcemy, zęby miały być popsute, owszem HI. Po nick i (JP. Holtzmann) dobrze dumnego arystokratę oddał, podobnie jak Zadzirnowski Marszałek (JP. Aśnikowski) a szlachta Bartoszewski i B rzydkiewicz (JP. Winnicki i Krzesiński) jakkolwiek podrzędne mieli role, jednak humorystyką swoją pewne znaczenie nadać im potrafili i publiczności bardzo się podobali. - Pazurkiewicz, kommissarz (JP. Ładuowski) zdawał się w pokornej swej postawie niekiedy zbyt manierowany, chociaż chytrość i podłość duszy wiernego w nim miały reprezentanta. - Damy w ogólności też na pochwalne zasługują wspomnienie. Wykwintna i dumna Hrabina (JPani Piotrowska), gaduła z dawnych czasów, z swoim »pamiętam jak to właśnie w Warszawie i t. d.« Pani Szeniouowa (JPana Radzynska) a przed wszystkie mi nadobna Xiężniczka Zofia (JPanna Pique) tworzą gruppę artystek nie pospolitych, które do powodzenia tej zresztą trudnej reprezentacyi chlubnie się przyłożyły. - Na jedno tylko wszystkich prawie artystów uwagę zwrócić sobie pozwalamy, t. j. na to ażeby głośniej mówili.Aktorowie szanowni nie znają zapewne jeszcze akustycznych właściwości teatru naszego i nie wiedzą, że publiczność nasza do rzędu »spokojnie się zachowujących« nie należy.

Wczoraj był nadzwyczajny natłok; drzwi od lóż pootwierane, na korytarzach ciągle chodzenie; kawalerowie, którzy choć za biletami do loż już Zajętych dostać się nie mogli, stojąc we drzwiach głośno z damami rozmawiali - dość wszędzie szmer i hałas - na to artyści zważać powinni i starać się ruchy te niespo. kojnych, ile możności, przegłuszyć. R.

( S P r o s t o w a n i e . ) W numerze wczorajszym {134.) Gazety w. x. Pozn. sir. 1067., slup prawy, wiersz '23. zamiast: »zabezpieczeniu pustoszeniu« miało być: »zapobieżenia pustoszeniu,» Dziś w środę: Edyp; trajedya T» 5. aktach, oryginalnie przez Ignacego Humnickiego wierszem napisana; poczein nastąpi operetka narodowa w 1. akcie: Stach i Zośka.

ZAPOZEW EDYKTALNYwierzycieli w processie konkursowym nad majątkiem tutejszego kupca H e y m a n n a Cohn.

N ad majątkiem tutejszego kupca H e y m a n n a C o h n, na zlecenie Sądu Główno-Ziemiańskie go w Bydgoszczy z dnia 26. Kwietnia b. r., otworzono dziś process konkursowy. Termin do podania wszystkich pretensyj do massy konkursowej, wyznaczony jest na dzień 14. Sierpnia r. b. o godzinie IOtej przed południem w Izbie stron tutejszego Sądu przed Ur. Assessoren! Głównego Sądu R u h e w Izbie instrukcyjne'j tutejszego Sądu; oraz wzywaj,} się 2 pobytu niewiadomi wierzyciele niniejszem. Kto się w terminie tym nie zgłosi, zostanie z pretensyą swoją do massy wyłączony i WIeczne mu w tej mierze milczenie przeciwko drugim wierzycielom nakazanem zostanie. Inowracław, dnia 29. Kwietnia 1814.

Król. Pruski Sąd Ziemsko - miejski.

SPKZEDAZ KONIECZNA.

Sąd Ziemsko-miejski wSkwierzynie.

Osada rolnicza wTrebiszewie pod Nr. 17.

położona, M a r c i n o w i M i i n c h b e r g i zonie jego należąca, oszacowana na 6156 Tal. 17 sgr. 11 fen. wedle taxy, mogącej być przejrzanej wraz z wykazem hipotecznym w Registralurze, ma być dnia 30. Października 1844. przed południem o godzinie 11. w miejscu zwykłem posiedzeń sądowych sprzedaną. Skwierzyna, dnia 28. Marca 1844.

OBWIESZCZENIE.

Dostawa materyałów piśmiennych i formularzy drukowanych dla biór naszych, ma być na trzy lata od l. Lipca aż do tegoż w roku 1847. drogą submissyi najmniej żądającemu pozostawiona. Wzywamy zatem chcących podjąć się dostawy wymienionych przedmiotów, aby ćświadczenia swe do dnia 20. Czerwca r. b. godziny 4. po południu na piśmie zapieczętowane nadesłali. Warunki mogą być każdego czasu wRegistraturze naszej przejrzane. Poznań, dnia 23. Maja 1844.

Dyrekcya Prowincyalna Z i ems twa.

Szanownych członków zawiadomiamy, iż koncert dany będzie w ogrodzie kasynowym na Grobli pod Nr. 16. dnia 12. Czerwca r. b. o godzinie 5tej z południa. Dyrekcya polskiego kasyna Poznańskiego. · Swieay porter poleca handel korzeni i WIna r F. Binder.

Karmelki pektoralne Graefego, dla cierpiących niemoc gardła i piersi, funt po 4 Złt., poleca N. P i ę t r o w s ki, podle Bazaru Nr. 4.

Skład towarów j wyrobówtnreckicl» wprost }K Aonstantynop o S t i i A JI Y ! P a w ł a G e o ! j e w i c z a ..I2.8 y rynku starym i ulicy W odnej }Hr. l. w domu niegdyś Pana «Talma, połeca w y bór prawdziwych szalów kaźmierskich, chustek, niateryj jedwabnych na suknie, prawdziwy olejek różauny, pacbnidła, tytuń turecki w liściach jako krajany, prawdziwe fajki tureckie gładkie i pozłacane, cybuchy tureckie, janczary muzyki tureckiej, oraz wiele innych rzeczy.

Kurs giełd)/ Berlińskiej.

Dnia 8. Czerwca 1844.

Obligi diugn skarbowego Prusko -ang. obligi z r. 1830.

Obligi preniiów handlu morsko l Obligi Marchii Elekt, i ]Vowćj

· · Gdańska wT. .

Listy zastań lic Pruss. Zachód.

· »W. X Poznaiisk - » dito » »Pruss. Wschód.

· »Pomorskie.

March. ElekjJV.

JSzląskie ....

Inne monety złote po 5 tal. .

Akej e Dro gi żel. BerI. - Poczdamskiej Obligi upierw-. BerI. - Poczdams.

Drogi żel. Magd.-Lipskiej Obligi upierw. Magd. - Lipskie Drogi żel. Berl.-Anhaltskićj Obligi upierw. Berl.-Anhaltskie Drogi ici. Dyssel. Elberfcld.

Obligi uplerw. D.yssel.-Elberf.

Obligi upierw. U enskie .... » od rządu garautowane.

Drogi żel. Berlinsko- Frankfort.

Obligi upierw. BerI. - Frankfort.

D ro gi żel. Górno - Szląskiej .

· - » dito Lit. B. .

- Beri -Szcz. Lit. JI. i B.

« - Wagdeb. - Halberst Dr. żel. WrocI. - Sznidn - Freih.

Obligi upierw. W roc. Szw.-Fr,

Ceny targowe w mieście POZNANIU.

Pszenicy szefel Zyta dt.

Jęczmienia dt.

Owsa . dt.

Tatarki dt Grochu. dt.

Ziemiaków dt.

Siana cetnar Słomvkopa Masła garniec

Sto- 3Va pr. kurant.

pa . papl - g toprC. 1 ramI. wlznąfi 34 v< IIi fi .

100* IJ

88* 100 } iool 48 lOOf

99* 102} 10JA lOIJ

M3f 99 101? 100)); 99 m 4 4 4 4 5 4 5 4 ¥ 4 4 12JI 3 166

1lJ31 158 104} 98} 88J98$ 98* 145 104} 120* 116 126 120

III I

4hm

Zm

H9f 4 4

103*

Dnia 7. Czerwca 1844. r.

od do r, sgr. fi-t! T» 1. ser. fe»

1 22 - 1 23 1 5 - 1 6 - 20 22 - 16 3 - i 17S - 23 - - 24! - 25 - 26 - 8 - 9 - 22- - 24 4 15 - 5 111 O i*....*.. 1 12

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.06.12 Nr135 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry