GAZETA
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.07.18 Nr166
Czas czytania: ok. 20 min.VVielkiego
Xi stwap o ZNAŃSKIE G O.
Nakładem Drukarni Nadwornej W Defiera i Spółki. - Redaktor: A, Wannouski.
JW166.
W Czwartek dnia 18. Lipca.
1844»
Wiadomości zagranIczne.
Polska.
z Warszawy, dnia 14. Lipca. 'N a głównej stacyi drogi żelaznej warszawsko-wiedeńskiej przy drodze Jerozolimskiej, założonym dziś będzie kamień węgielny na wznieść się mający gmach administracji tejże drogi żelaznej. Rossya.
(Ciąg dalszy przerwanego wczoraj artykułu o Kaukazyi.) - Generał Sass rodem z prowincyi lezących nad morzem północnem, przez lat kilka dowodził nad Kubanem Kazakami liniowymi, również małe mi zało» garni ruskiemi, które się tam tu i owdzie rozsiane znajdują. Okazał nader szczególny talent w kierowaniu małemi utarczkami w górach i odznaczał się pod tym względzie między wszystkimi generałami ruskimi, tak jak Y e r m o ł o f wykonywaniem wielkich planów wojennych_ Czerkiesi sami przyznają, że Sass znacznie im dokuczył swemi odwaźnemi i dobrze obrachowauemi napady. Wyborny ten partyzancki generał przekonał się w krotce, iż koniecznąjest rzeczą tak zapamiętale odważnego nieprzyjaciel» równą odpierać bronią, szedł więc w męstwie i podstępach na wyścigi z Czerkiesami. Nieszczędził nigdy pieniędzy sobie powierzonych, płacił niemi szpiegów, wiedział zawsze jak najdokładniej o zgromadzeniach i planach Czerkiesów i umiał własne zamiary swoje i ruchy wojenne taką pokryć tajemnicą, że nawet ci, co go najbliżej otaczali najczęściej ani myśleli o zamierzonej wyprawie, dopóki rozkaz do pochodu nie wyszedł. Każdy napad odbywał się zwykle w towarzystwie dobrze płatnych szpiegów, dla tego teź z taką szybkością i znajomością położenia, że górale rzadko kiedy zdążyli zebrać znaczniejsze siły i napaść na wracającą; kolumnę, aby się pomścić za spalone tabory i up<;dzoue trzody. Z wielu podstępów wojennych, które nad Kubanern o Sassie opowiadają, jeden osobliwie wprawił tak swoich jako i nieprzyjaciół w podziwienie. N agle rozeszła się na całej linii bojowe'j wiadomość, że general niebezpiecznie zachorował. Wkrótce usłyszano, że już jest bez nadziei, a wreszcie wieść o jego śmierci wszystkich napełniła żałobą. Kozacy, którzy pod dowództwem Sassa bogacili się szczęśliwym rabunkiem byli w ciężkim frasunku, górale zaś nieposiadali się z radości. - W licznych tłumach przechodzili Czerkiesi do posiadłości ruskich, aby być świadkami pogrzebu ich zaciętego wroga. Przepyszną trumnę ozdobioną kapeluszem i orderem generała wpuszczono w grób przy huku armat i odgłosie pogrzebowej muzyki. Czerkiesi powrócili uradowani w góry do kryjówek swoich, aby opowiedzieć co widzieli. W szyscy radowali się bez miary, że już wolnymi będą od niszczących napadów kozackich. Tymczasem Sass u chości wyprawę, tylko kilku jego powierników wiedziało o tyra tajemnym zamiarze. Drugiej nocy po jego pogrzebie mocna kolumna rossyjska przeszła przez Kubau, mniemany nieboszczyk stanął znów na czele swych Kozaków, którzy radosnym wykrzykiem wodza swego wjtaU. Kilka ważnych aułów, których mieszkańcy njespodziewałi się napadu, zburzono, liczne trzody uprowadzono i zabrano niemało niewolnika. Mimo swoich mistrzowskich czynów wojennych, Generał Sass, podobnie jak sławny Yermołof, wśród najlepszych powodzeń utracił dowództwo. Wszystkie jego zasługi niezdołaly ochronić go przed skargami, które przeciw niemu do Petersburga wnoszono. Żaden z generałów, którzy przed nim i po nim nad Kubanern i morzem czarnem dowodzili nie potrafili nigdy z równem szczęściem wojną w górach kierować; przyznaje to jednogłośnie całe wojsko ruskie! Generał Wiliaminoff bardziej się wsławił mową niż czynami. Wowej napuszonej proklamacyi, którą w zimie 1837. posłał do Czerkiesów, wystawia potęgę Rossyi jako niezmierną i uiewstrzymaną. Rossyja, mówił, zdobyła Francyą, pozabijała jej synów, a córki jej wzięła w niewolę. Anglia nigdy Czerkiesora nieprzyjdzie na pomoc, gdyż codzienny chleb swój tylko R o s s y i zawdzięcza, słowem dwie tylko są potęgi: Bóg na niebie a Car na ziemi, a gdyby nawet sklepienie niebieskie zapaść się miało, toby jeRossya milionami bagnetów swych dŻ4vigać potrafiła. Czerkiesi śmiali się z takich przechwałek, a wściekłe ich napady na ruskie pograniczne twierdze dowodziły jak najjaśniej, że się niebardzo obawiali szumnych gróźb generała Wjliaminowa. Następcą jego był Pan Rajewski, mąż waleczny, który już jako chłopiec dwónastoletni odbywał, przy boku ojca swego, morderczą bitwę pod Borodynem. - Wszyscy wojskowi rossyjscy chwalą gruntowne naukowe wykształcenie i prawy sposób myślenia generała Rajewskiego, lecz zbytnie jego zamiłowanie w wygodach i botanice robiło mu dużo niechętnych. Zarzucają mu, (a to zapewne niesłusznie), że kilka wypraw w góry przedsięwziął jedynie dla tego, aby zielnik swój rzadkiemi roślinami kaukazkierni, a ogród kosztownemi nasiony wzbogacić. W czasie gdy Rajewski dowodził cztery twierdze dostały się w ręce Czerkiesów, roku 1840. Była to najdotkliwsza strata, którą Rossyanie kiedykolwiek na tym brzegu morza czarnego ponieśli. Ruskie załogi osłabione chorobami mimo walecznego
oporu w pień wycięto; jednę twierdzę sami obrońcy w powietrze wysadzili. To było dosyć dla zemsty i prawa odwetu, Cierkiesi opuścili znów twierdze nawet bez zburzenia ich. Zresztą zwycięstwo to tak drogo górale okupić musieli, że ich napofem całkiem odeszła ochota dobywania fortec ruskich. Kilka lat zachowywali się jak najspokojniej, ponieważ ich nienapadano, rozpoczęcie zas kroków nieprzyjacielskich w r. 1843. było tylko po wigksze'j części skutkiem ważnych wypadków zaszłych w D a g e s t a n i e . Znaczne zwycięstwa, które Czeczeńcy odnieśli w lecie r. 1843., obudziły na nowo dawny zapał wojenny w rycerskich Czerkies.ich. Lecz wojna z tej strony niema, ani w części, tyle wagi co krwawe boje na wschodnćj części Kaukazu, (dal. ciąg uast.) F r a H c y a.
u mieszczamy fu z dawniejszego listu z P aryża z d. 2. Lipca uwagi nad processem Roussełet i Donou Cadot: «Paryż cały skupił się teraz wsadach przysięgłych; duchem, ciałem i sercem obecny jest na procesie Douon Cadot i z zapałem, jakiego nie rozwinął w żadnych innych okolicznościach; trudno opisać wrażenia i sceny tych posiedzeń, w czasie których ciągnie się dramat żyjący, straszliwy, rzeczywistość , która dałeko za sobą pozostawiła najokropniejsze zmyślenia.
Ko b i e t y szczególniej są najgorętsze, najchciwsze lego widoku, teatr i romans nowoczesny w swych osobach tam się znajdują. - Wszyscy wyszedłszy z posiedzenia rozbierają i układają ten proces. Przy stole, na przechadzkach mówią tylko o tej sprawie, budzą w sobie syuipatye dła faktów i indywiduów, a Paryż wygląda jak jedno wielkie zgromadzenie przysięgłych wezwane do wydania wyroku. Kobiety stanowią większość w tym zasadowym trybunale. Rozprawy trybun}', Maroko i jego buletyny, wrzaski adwokatów w sądzie królewskim, giełda, wszystko zostało zapomniaućui dla tej krwawej legendy. Prawda, że dziś wieczór kobiety, które z taką gorliwością spieszyły naprzeciw ślusarzowi z Saunois i studentowi zPontois (Rousselot i Cadot) , jeden tylko skok zrobiły z sądu przysięgłych do wielkiej opery, by mogły uwielbiać Taglioni, nie zmieniając toalety. Sąd przysięgłych i opera, najstraszniejsza z prawd, uajmylniejsza zilluzyi. Gazetę de Tribunaux tak mówi znowu o tern zgorszeniu: »T łum, o którym niepodobna dać wyobrażenia oblega wszystkie wchody, Straże ustawione około drzwi podwajają suro iiletem nie będą mogły wejść do sali. W idzieliśmy jak urzędnicy u wszystkich bram wchodzili w układy z żołnierzami municypalnenii i nie mogły przełamać ich niewzruszoności. -Ławki dam sa. zawsze w wielkim komplecie; niektóre nawet z dam. nic inogąc zualeźć miejsca na ławkach zielonych, które dla nich są przeznaczone, proszą młodych adwokatów, by im się o jakikolwiek stołek wystarali. Ci, pełni zapału w służeniu pięknościom, chwytają niektóre ze słoików zachowanych dla urzędników za kratkami; ale woźni i straże rzucają się na nich i wydzieraję im je z rąk. Jednakże po długiej cierpliwości i tysiącznych uśmiechach prawie wszystkie młode damy uzyskują stołki, po które chodzić potrzeba do sal sąsiednich a nawet do sali narady. Trzeba zwrócić uwagę, że wszystkie też same damy od samego początku procesu znajdują się na rozprawach. Przychodzą o godzinie w pół do dziewiątej, opatrzone w ładne koszyczki z zasobami żywności na dzień cały, niektóre przynoszą nawet robotę, jedna z nich, słuchając z uwagą rozpraw, pracowała nad piękną sia tką. J ak tylko przysięgli opuszczą salę, mIejSCe dla dam przeznaczone, zamienia się w istny bufet. Pasztety, kawałki tortów, owoców przechodzą z rąk do rąk, tu i owdzie wypijają butelkę hiszpańskiego wina. Rozmowy ciągną się, śmiechy »u i owdzie słyszeć się dają, sala sądu przysięgłych zamienia się w foyer teatralne, każdy zapomina, że w rozprawach tych idzie o życie dwóch ludzi. l'an Cormeuin kiedyś z siłą powstawał na to nadużycie, dziś jest pora przypomnieć jego wyrazy. Oto słowa jego: »«Cóż robią tu te zapinki złote, te mantyle koronkowe, te kwiaty, te gazy, te lekie pióra, wśród tych straszliwych przygotowań sądu przysięgłych? Czyż oskarżony ma się stać bawidłem, a pretorium jest tylko teatrem? któż może zapewnić mnie, ze na widok tego ciekawego i świetnego zgromadzenia oskarżony, okryty grubem ubraniem wigzieune'm, nie zmiesza się, że który z świadków nie straci pamięci, że który z przysięgłych więcej się nie zajmie wzruszeniem i rumieńcem ładnej kobiety, jak cierpieniami oskarżonego. »»Gdybym miał honor być Prezesem sądu, w salę sądową wpuściłbym tylko krewnych oskarżonego, a do innych rzekłbym: Moje panie, tak siedzące jak stojące, słuchajcie co wam powiem. Wy moje panie idźcie robić pończochy dla waszych synków, lub farbować koluie
rzyczki dla waszych córeczek; wy znowu idźcie pilnować, by się pieczeń nie spaliła; wy, żeby wasza posadzka czysto była wymyta; wv, żeby oliwy nie brakło w wasyych lampach, ani soli w waszym rosole; wy ozdabiajcie żywenii kwiatami wasze ręczne roboty; wy rozwijajcie na teatrze wachlarz wielkiej kokieteryi; wy, róbcie gamy a wy entrechats. Idźcie moje panie, idźcie. Sąd nie ma nic do czynienia z wdziękami, a sala przysięgłych nie jest wcale miejscem dla najpiękniejszej połowy rodu ludzkiego. »» Woźni wykonajcie rozkazy sądu.
»» Takie to wydałbym rozkazy i jak sądzę, każdy uczciwy człowiek by mnie pochwalił. «« Z Paryża, dnia 8. Lipca.
Rozterki między adwokatami paryskich kratek a Prezydentem Scguier miały być dzisiaj na dyscyplinarneui posiedzeniu królewskiego sądu rozslrzygnione; mOWIą przeCIez, że adwokaci nie kontenci z wyroku, lubo nader łagodnego chcą założyć apellacyą do sądu kassacyjnego. Na dzisiejszćm posiedzeniu przjjęła izba bez znacznych rozpraw własny budżet na r. 1845. Z dnia 10. Lipca.
Najnowsze wprost z Oranu z d. 28. odebrane listy opiewają, że Marszałek Bugeaud ciągle się miał na baczności i wszelkie poczynił środki ostrożności, mianowicie uważał na postawę Arabów po żniwach i innym Generałom podobną w tej mierze czujność zalecił. Zamiaru założenia osady w Dochemmah-Ghasanat Marszałek znowu zaniechał, kiedy okolicę i port tameczny za niezdatny w tym celu poczytał. - Fregata parowa »Labrador« i korweta parowa »Veloce« dowiozły mu znaczne zapasy żywności; obadwa okręty Marszalek znowu odesłał i »Labrador« d. 28. przeszło 100 chorych i raniouych z wyprawy zachodniej do O r a n u sprowadzi!. General Lamoriciere d. 18, stał w Tlemcenie z kolumną ruchomą gotów do wyruszenia na południe, aby czuwać nad ruchami Abdel Kadera, o którym mniemają, że znienacka na pokolenia z Francyą zaprzyjaźnione, mianowicie na Beni Amor, napaść zamyśla.
Rząd ogłosił niedawno statystykę rolnictwa, oraz rozmaite sposoby użycia gruntu weFrancyi. Ogół gruntu we Francyi wynosi 52,728 ,6J7 hektarów, z łych najwięcej użyto na pszenicę, bo 5,586, 787 hektarów, z których rocznie zbiera się pszenicy wartości 1,102,768,057 frank. Wina Francya wydaje za 419,029,152 fr. wódki zaś tylko za 59,059,150 fr. W ogóle płody Fraucyi rocznie oszacowane są na 4,526,896890 fr. Bydła w ogóle obliczono 51,568,84 J\ sztuk bydła wydaje 767,251,851 franków. Anglia.
I z b a n iż s z a . P o s i e d z e n i e dnia 8go Lipca. - Sprawy marokkańskie tak wielką uwagę i troskliwość w Anglii na siebie zwracają, iż są przedmiotem częstych interpellacyi w parlamencie. Panowie Shiel i Sir Charles Napier zadali w tern względzie dzisiaj kilka pytań pierwszemu ministrowi; pierwszy 1. czy Lord Aberdeen na swą depeszę z d. 28. Stycznia 1842., którą Lord Cowley miał polecenie złożyć P. Guizot, odebrał odpowiedź, - 2. czy u rządu francuzkiego domagano się exequatur dla angielskiego konsula w Algierze - 3. czy Tząd bry1tyjski dal czemkołwiek powód do mniemania, jakoby uważał opanowanie Algieru przez Praucyą za prawne. Pan Shiel rozumiał się obowiązanym do zadania tych pytań z powodu najświeższych wydarzeń w Afryce, a więcej jeszcze dla następujące! okoliczności: w mowie od tronu króla Prancuzów z dn. 7. Maja 1841. powiedziano, że użyto środków, aby posiadłości Praucyi przed »zewnętrznemi komplikacyami« (external complications) zabezpieczyć, a P. Guizot w mowie mianej w izbie deputowanych dnia 20. Stycznia 1842. wyraził się, że Lord Aberdeen oświadczył francuzkiemu posłowi w Londynie, jako posiadłość Prancuzów w Afryce uważa za fait accompli, przeciw któremu nie będzie czynił żadnych zarzutów (no objection) oświadczenie, którego się L. Aberdeen w udzielonej parlamentowi depeszy do Lorda Cowley z d. 28. Stycznia 1842. zapiera, a raczej modyfIkuje jakoby francuzkiemu ambasadorowi tylko powiedział, iż na teraz nic w tym względzie nie ma do nadmienienia (no observation). Na powyższe pytania Pana Shiel odpowiedział Sir R. Peel 1. ie nie masz dotąd żadnej odpowiedzi od rządu francuzkiego na depeszę złożoną przez Lorda Cowley P. Guizotowi z d. 28. Stycznia 1842. ; że teraźniejszy generalny Konsul w Algierze, P. S1. John, już od roku 1827. (zatem także za przeszłego gabinetu whigowskiego, którego członkiem był Pan Shiel jako prezydent biura handlowego) urzęduje, i powadze jego nigdy jeszcze rząd fraucuzki nie ubliżył; - nareszcie po 3. ie na pytania będące przedmiotem obecuych układów, uie może dać odpowiedzi, gdyżby to dało powód do niechętnych rozpraw w izbach francuzkich. Jego zresztą zdaniem najlepiej byłoby zdać całkiem ocenienie niniejszych stosunków na obustronne odpowiedzialne rządy. Co do pierwszego punktu, potwierdziłminister daty Pana Shiel o położeniu rzeczy i przeczytał dotyczące się tego miejsce z depeszy Lorda Aberdeen z dnia 28. Stycznia 1 842 : «Ja (Lord Aberdeen) nigdy tego nie powiedziałem, że nie będę czynił zarzutów przeciw opanowaniu Algieru, lecz, że nie mam nic do nadmienienia przeciw temu i że się milczący zachowam.« Sir Charles Napier bynajmniej nie byt zaspokojony objaśnieniami pierwszego ministra i żądał, mimo wzbraniania się tegoż, szczegółowych wiadomości o obecnym stanie spraw marokkańskich. Żądanie swe oparł na ważności interesów bryttyjskich w Marokko. Prancya, twierdził kommodor, zjednoczyła się z Hiszpanią przeciw państwu marokkańskiemu ; Książę Joinville, którego sławioną odwagę, uzdolniającą go w mniemaniu P. Guizota do na» czelnego tamże dowództwa, stanowi pomiatanie interesami bryttyjskiemi, ma tu swoje wpływy; prócz 3 okrętów liniowych, którćmi książę dowodzi, ma Prancya jeszcze 5 innych i stosowną liczbę parostatków na morzu śródziemnetn, a liczbę tę w przeciągu miesiąca do 19. lub 2 O. podnieść może; kiedy Anglia tej chwili tylko 7 okrętów liniowych ma w pogotowiu. Z tych powodów życzy sobie (Charles Napier) dowiedzieć się: 1) czy wiadomość gazety hiszpańskiej, jakoby Hiszpania dozwoliła Prancyi w kroczyć przez Ceutę do Marokko, jest prawdziwą; 2) czy rząd marokkoński odrzucił angielskie pośrednictwo; 3) czy rząd zamierza siłę zbrojną narodu powiększyć. Sir Robert Peel zaprzeczył najprzód prawdziwości twierdzenia kommodora, jakoby siła Anglii na morzu od liczby jej czynnych okrętów zawisła, lecz, ie owszem Anglia nigdy jeszcze nie była wsianie wystąpić z większą demonstracyą po królkiein przysposobieniu, jak właśnie teraz. Co się zaś tyczy trzech zadanych pytań, lo 1. nie zna - na mu wiadomość dotycząca się Ceuly, nie uważa jej za godną wiary, gdyż wiY1ka zachodzi różnica między zatargami Prancyi a marokkańskierni, i Prancya równieźby chętnie jak Anglia życzyła sobie porozumienia Hiszpanii z Marokkiem; 2) że bry1tyjski konsul w Tangerze, P. Drumond obecnie znajduje się u cesarza marokkańskiego i z nim się stosownie do jnslrukcyi układa - że cesarz nie odrzucił pośrednictwa Anglii - i nakouiec po 3) że rząd będzie umiał siłę zbrojną na murzu śródziemne m utrzymać na takiej stopie, iż wystarczy na ubezpieczenie interesów bryttyjskich, gdyby miały być podane na niebezpieczeństwo.
Sir R. Peel pozostał pray tej odpowiedzi, lubo ze strony oppozycyi, mianowicie przez Napier, wielokrotnie usiłowano przywieśdź go do oświadczenia, czy siły morskie Anglii będą pomnożone. Z Londynu, dnia 10. Lipca.
Sessya tegoroczna podług podania niektórych gazet, jeszcze w tym miesiącu się zakończy. Gazety tutejsze ciągle jeszcze od czasu do czasu umieszczają anegdoty o odwiedziuach Cesarza Mikołaja. A tak opowiada Argus: Gdy Cesarz dowodzoną przez Lorda Worcester straż honorową na zamku Windsor oglądał rzekł do Królowej: «Nie mam wprawdzie takich żołnierzy, jak ci tu, ale owi których mam, zawsze są gotowi do usług Waszej Król. Mości.« Wiktorya podziękowała i przyjęła dar ten jako już utrzymany. Ostatni bal polski po odtrąceniu kosztów przeszło 1000 funt. czystego dochodu przyniósł. Przeszłoroczny jeszcze niespełna III funt.
Hiszpania.
z Madrytu, dnia 2. Lipca. J eden z dzienników wieczornych donosi, że przejęto papiery dowodzące istnienia związku tajnego, którego rozgałęzienie szerzyło się po rozmaitych prowincyach, że rząd śledzi wiele osób skompromitowanych. Może być że aresztowanie Pana Cardero zostaje w zwiąsku z tą wiadomością. Mówią, że wyjechał do Sewilli w towarzystwie adjutanta. (HeraIdo ). Wieści rozgłoszone przez dzienniki oppozycyjne hiszpańskie wywołały ze strony HeraIdo odpowiedź półurzędową w tych wyrazach: »Ani jeden z ministrów tutejszych nie myślał o ogłoszeniu za pomocą dekretu nowej konstytucyi. Z małemi zmianami, przez kortezy i koronę wykonane mi, koustytucya z 1837 r. może odpowiedzieć potrzebom publicznym, a Hiszpania pod jej opieką może wzrastać w bogactwa i potęgę. Co zaś do praw nabytych zapewniamy i otrzymaliśmy pozwolenie ogłosić, że nigdy rząd nie myślał i nie mógł myśleć o odjęciu któremukolwiek Hiszpanowi dóbr, których właścicielem jest i posiada do nich tytuły prawne. Nie będziemy się zajmować kwestyą małżeństwa, jest to kweslya zarazem przedwczesna i niestosowna.«
El G lobo i El CIarnor publico zapewniają, że margrabia de Yilluma podał się do dymissyi; ta nowina, która zdaje się bez żadnego znaczenia w dziennikach hiszpańskich, jest dla nas wytłomaczeniem położenia części gabinetu w Barcelonie, o którem niedawno pisaliśmy. El G lob o składając hołd patryotyzmówimargrabiego de Villuma uważa tę dymissyę za konieczną, dla ugruntowania i władzy i harmonii gabinetu. Dodaje, że jego następcą jest margrabia Miraflores. Zdaje się, że gabinet hiszpański udzielił gabinetowi francuzkiemu pozwolenia, by wojska, które mają do Afryki wylądować, wysiadły w Ceuta. Niemcy.
Wolne miasto Lubeka. - Korrespondent hamburski donosi z Lubeki z d. 11. Lipca: »N a parostatku wczoraj z Petersburga tu przybyłym Radzca Stanu i Professor Bang powracając do Kopenhagi tu stanął. Stan zdrowia W. Xiezny Alexaodry ciągle tenże sam, t. j. nie ma żadnej nadziei, A li S t r y a.
Z Wiednia, dnia 10. Lipca.
(Gaz. Powsz. Niem,) - Wskutek przejętych papierów ściągających się do postępowania wychodźców włoskich, w marynarce naszej wielu zostanie z służby oddalonych i niewątpimy o tern, że Admirał Bandiera z wszelką oględnością i surowością przy tern sobie postąpi. O wyręczeniu Admirała w dowództwie nie wiemy nic zgoła, tyle tylko wiadomo, że otrzymał rozkaz opuszczenia okolic Smyrny i udania się do brzegów Syryi. Słychać, że Austrya od Neapolu wydania obutfwóch Bandierów zażądała; tuszą sobie, że nasz miłościwy monarcha znowu znajdzie i użyje sposobności, aby przynajmniej częściowo przestępcom karę odpuścić. Nasze przed tilku tygodniami o podróży Cesarza Mikołaja wyrzeczone zdanie potwierdzać się zdaje. Zaparcie się niektórych pism, i twierdzenie, że podróż ta nie miała celu politycznego, nadaje berlińskiej korrespondencyi pewne znaczenie. Cesarz sprawę Chrześcian, ciągle w państwie tureckiem prześladowanych uczynił przedmiotem obrad. Wiadomo mu było dobrze, że Anglia do żadnej interwencyi się nie przychyli; ale «pełnił on przez podróż swoje obowiązek wielki, t. j. krok na korzyść cierpiącego kościoła chrześcianskiego, i nie wątpimy, że ta okoliczność, której się teraz niektóre gazety z pewnych przyczyn zapierają, w swoim czasie miedzy ludnością chrześciariską. Turcyi głośną się stanie. Żeby Cesarz seryo o umówieniu podziału Turcyi z Sir Rob. Peel myśleć miał, jest to śmiesznem przypuszczeniem i nie warto je zbijać. - Rzeczywisty i trwały francusko- rossyjski alians nie jest do prawdy łuepodobnim, a może na przyszłe lała przygo jest to skala, o którą wszelkie usiłowanie pogodzenia w sprawie Wschodu interesów Anglii i Rossyi rozbić się musi. - Prześladowany, cierpiący kościół grecki nową dla Rossyi sympatyą przejąć się miał, ludy Chrześciańskie Rossyję za swoje szczerą, naturalną opiekunkę uznawać miały; polityka Anglii przeciwnie raiala się ukazać przeczącą. Takie to było obrachowanIe. Z Pragi, dnia 10. Lipca.
Obawa nasza dzięki Bogu! była płonna; po ostatuicli wypadkach spokojność zupełna wróciła; wszakże powstanie poniedziałkowe tak groźuein być się zdawało, ze wieczorem jeszcze o god. 11. dwie baterye z Hradszyna do dolnego miasta wykomenderowano. Robotnicy około kolei żelaznej wrócili wprawdzie dzisiaj do pracy, ale oburzenie ich przeciw przedsiębiercy budowy Klein było ciągle widoczne 'm. Dla tego dwaj członkowie mianowanej celem zbadania ostatnich wypadków kommissyi gubernialnej dzisiaj budującą się kolej sami oglądać będą, aby od robotników różnego rodzaju przez bezpośrednie badania o przyczynach zażaleń uzasadnionych dowiedzieć się.
Rozmaite wiadomości.
Tęcayiascy.
Dramat historyczny w bciu aktach przez J. l. Kraszewskiego.
(D oko ńc.) - Po śmierci szlachcica Nawoja, którego Zegota dla ocalenia od niesławy imienia Tęczyńskich zabija własną ręką, Dorota przysięgła zemstę rodowi swemu, zemstę, jakiej dotąd nikt nie wymyślił, zemstę przez nierząd. Gdy zabito Nawoja przychodzi wieść o śmierci męża. Dorota z radości że owdowiała, rzuca się na szyję giermka i całuje go: odtąd Janko jest kochankiem w znaczeniu najrozeiaglejszein, dzisiejszem. Zegota zabija giermka. Dorota odmawia swej jedynej przyjaciółce narzeczonego Piotra, - z nim żyje jak z Jankiem, a żyje w Krakowie, publicznie głosząc swoje sromotę. - Zegota zabija Piotra, przynajmniej myśli że zabił - ale Piotr z ran wyleezył się. - Dorotę stryjowie zamykają w wieży, skąd jeszcze ta dziwolwoma niewiasta przejeżdżającym i przechodzącym na rozstajnych drogach głosi swoje hańbę, nierząd i rozpustniczerni piosnkami, a wszystko przez zemstę, razi ich uszy i pauiięć swej epoki. N akouiec pod
<; wieżę przybywa wyleczony 2 ran Piotr w zamiarze uwolnienia z za krat Doroty. Tu znajduje Jadwigę swoje narzeczoną, późniejZegotę, którego zabija i sam w rozpaczy ginie, gdy Dorota rzuca się z okien wieży i pada nieżywą.
Jadwiga w obłąkaniu ucieka w pule!" - Oto przedmiot dramatu, który, jezliby nawet był oparty na podaniach historycznych, należałoby go zagrzebać w kronice, nie zaś ożywiać dziś i ożywiać piórem takićm, jakie mógłby mieć Kraszewski. Szczęściem natchnienie opuściło w tym czasie znamienitego pisarza i powstał dramat, który wraz z wszystkienii swemi bohaterami w chwili poczęcia zginąć musi w niepamięci. Pod żadnym względem utwór ten nie ma wartości. - Budowa najniezręczniejsza. W miejsce dialogów kłótnia nieustająca Doroty ze stryjami i miłostki z kochankami; effektów nawet nie dostaje, pomimo okropności, jakie się tam dzieją, bo morderstwa dzieją się za sceną. Ostatnia tylko dramatyczna figura pełna zgrozy, więc wrażenia. Dorota pada z okna wieży, Piotr z rozpaczy kona, Jadwiga dostaje obłąkania. Dorota nie schodzi prawie ze sceny, każdy akt rozpoczyna najnienaturalniejszym, którego unikać należy w dramatach zwrotem, to jest monologiem. Monologów tych sama Dorota ma czternaście (14) Piotr kilka, Jadwiga dwa, Zegota do pięciu i Nawój także sam z sobą raz pono rozprawia. Te monologi dowodzą jasno jak niezgrabny ruch dramatu, przy czeni jednostajność akcyi nietylko nudząca ale rażąca. Wszyscy schodzą się do Doroty na kłótnie, ona im prawi swoje okropności, to jest maluje swój charakter; przychodnie wychodzą bez postanowienia, dziwią się uporowi, potem srogości, potem hańbie od której chcąc uwolnić dom Tęczyńskich mordują nieszczęśliwych, których im Dorota dostarcza. Charakter Doroty nieoczekiwanie z pierwszego aktu krzy- , wo rozwinięty w następnych. Zegota stryj, któ- I ry zabija jednego po drugim kochanków siostrzenicy, nie wpływa nic prawie na postęp akcji, tein chyba, że sprząta kochanków Dorocie, aby jej nowych nastręczyć. Woj sław drugi stryj. Bóg wie po co między osoby zaliczony, raz tylko znajduje się jakby na radzie familijnej, a pote'm niby zdawszy na brata moc działania, sam jak Piłat obmył ręce i usunął się. Nawój kochanek Doroty ma raczej charakter kochanki, gdy Dorota kochanka gra od początku aż do śmierci N awoja: Dorota oświadcza się Nawojowi, Nawój wstydzi się, Dorota oddaje rękę Nawojowi, Nawój znowu się wstydzi, płacze, kaprysi, daje słowo, łamie lo słowo, bona bohaterowi brak całkiem miłości. Dorota wmówiła w niego uczucie, i kochanek niby pokochał. Istola bez woli, bez myśli, bez uczciwości, z pi<;tne'm (liewoh)ictwa i posłuszeństwa, bez rozwagi i ducha. Dorota polem wmówiła także miłość w Piotra i Piotr uwierzył ze się kocha w niej i poszedł w objęcia nierządnicy, a opuścił zacną, czystą, którą rzeczywiście kochał Jadwigę. Janko drugi kochanek Doroty, jakiś pijak giermek, niezgrabny potwór, na którego szkoda kuli i noża, dosyć lada pałka zbójecka. Jadwiga ze wszystkich wprowadzonych istot żyjących ale życiem nieludzkiem, może najwięcej ma człowieczego charakteru w sercu i głowie. Janowa jakaś klucznica, na nic zgoła nieprzydatna, nic nie robi bo nawet ani jednej uczty w ciągu dramatu przyrządzić nie miała sposobności. Co do języka, ten bardzo żywy i jędrny ale wszeteczuy jak cały dramat, odarty z wszelkiego uczciwego wstydu; przy pretensyi do zwięzłości rozwlekły, nie ma żadnej barwy, żadnego czasu. Są przecież wyrażenia siły i poezyi, ale tych nie ma co wyszukiwać, bo zaledwie wyszukane - zginą w tłumie brudów i niedorzeczności; Dyałog za ostatnie wyrazy powiązany bez życia, raczej ber właściwości dyalogu. Dla ciekawości czytelnika podam tu kilka wierszy wyjątków z ust Doroty; po śmierci Nawoja Dorota mówi do stryja: Słuchaj - kochałam jednego- teraz kochać będę wszystkich; teraz pójdę na rozstajne drogi wołać żem Tęczyńska i wabić miłośników, i tarzać się z nimi, jak najpodlejsza z niewiast - Porzucę męża, ucieknę z piętnem hańby - tułać się będę, rozpowiadając u wrót każdego zamku, po rynkach miast, po wsiach, sromotę moje, hańbę waszą.« W innem znowu miejscu taż Dorota do tegoż stryja po śmierci drugiego kochanka mówi: *0 ciasna stara głowo! - Zemsta moja nad tobą, nad wami, i nie ostatnia. Myślałeś może, że płakać, że ciężko rozpaczać po nim będę. - Cóż on dla mnie? nienawistne narzędzie! nic więcej - Tyś go zabił, jutro będzie drugi, jutro będzie dwuch, trzech, dziesięciu, bo Dorota chce, i musi zesromocić wasze imię!« N akoniec Dorota w wieży zamknięta tak się do przechodzących z okna odzywa: »Jestem Dorota z Tęczyna, żona Ottona Toporczyka zRabsztyna - sławna nierządnica, słyszycie? - Dokazywałam wesoło żyjąc na świecie, aż mnie niegodni stryjowie do tej wieży zamknęli! Ale na próżno! Ja i tu mam kochanków! O! it« do mnie przychodzą, pod wieżę, nawieżę - Wierz mi, tak-tak wierz, i powiedz przed ludźmi, gdzie pójdziesz, daleko, żeś widział Dorotę z Tęczyna, sławną nierządnicęa chcesz pieśni, to ci wesołą pieśń za jałmużnę zanucę, bo grosza nie mam, aby ci rzucić; wzięli mi wszystko i włości i skarby i moich kochanków i swobodę moje-A zostawili mi tylko sromotę - dzięki i za to - Bóg prowadź szczęśliwie - podróżni -! (Ci zatrzymują się i oglądają).
Widzieliście Dorotę z Tęczyna? Znacie Dorotę, wesołą niewiastę niegdyś, którą panowie stryjowie zamknęli w tej wieży? powiedzcie gdzie pojedziecie, żeście ją widzieli, że zawsze wesoła i że niedługo przybędzie do Krakowa żyć wesoło z chłopcami, jak żyła - Dobrej drogi podróżni. « Dosyć dowodów sromoty niewiasty, dosyć dowodów sromoty dramatu i dosyć dowodów nieszczęścia autora, który jednocześnie wydal wyborny szkic nakładem Orgelbranda »Latarnia Czarnoksięska« 2gi oddział.
Protekcyja. - Dziennik Siecle opowiada, iż do pewnego urzędnika, który zajmowaS bardzo zyskowną posadę w ministerstwie, przyszedł był dawny jego przyjaciel w odwidziny. »Mój drogi przyjacielu,« ozwał się gość do urzędnika, »przychodzę z prośbą do ciebie. lNie mogę już wytrzymać dłużej w moje'm małćra rodzinne'm mieście: postanowiłem więc nie wracać tam więcej, i osiąść na zawsze w Paryżu.« - »Bardzo szczęśliwa myśl!« odrzekł urzędnik. »Lerz abym mógł mieszkać w Paryżu, potrzebami_« - »Pieniędzy?« przejął mu mowę urzędnik, rzucając niespokojnem okiem na otwartą szufladę biurka. - »Dobrze mówisz, pieniędzy, których wszakże nie żądam od ciebie, lecz od budżetu.« - »1 to bardzo szczęśliwa myśl,« rzekł uspokojony urzędnik. - »Lecz abym się mógł udać w tym celu do budżetu, potrzebuję tytułu, to jest urzędii, i mam już jeden na oku.« - »Jakto, czy jakie opróżuionc miejsce?« - »Ach bynajmnie'j! Pamiętam dobrze, co powiedział Talleyrand: Miejsce opróżnione znaczy tyle co już zajęte.« - »Wyborną widzę wziąłeś naukę, i zajdziesz nią daleko.« - »Tak się spodziewam. Wyrobiłem sobie usilne zalecenia od najpierwszych urzędników z prowincyi. Teraz przychodzę prosić ciebie abyś mię wsparł swoim wpływem.» - »Moim wpływem?« powtórzył urzędnik, pocWebiony wyrazem przyjaciela. »Tak jest - słyszałem iż jesteś bardzo dobrze z Panem M*, na którego protekcyi wszystko zależy.« - »Prze żonych, i bardzo łaskawym dla mnie.« - »Słówko twoje za mną byłoby mi wielką pomocą.« - »Napiszę natychmiast i polecę cię jak najsilniej.« W samej rzeczy napisał urzędnik, iż jego przyjaciel godnym jest względów rządu i wielce przydatny na posadę, o którą się ubiega. - Następnego poranku, gdy nasz urzędnik wszedł do biura, otrzymał natychmiast wezwanie stawienia się przed przełożonym, który mu pokazał prośbę przyjaciela z prowincyi. A teraz się pokazało, iż przyjaciel, którego tak gorliwie wsparł swoim wpływem, starał się właśnie o jego miejsce. Trudno było odgadnąć czy to był przypadek lub podstęp; jednakże sądzono, iżby było dowcipnie zastąpić protektora protegowanym. Sposobność zrobienia coś dowcipnego, zdarza się tak rzadko w ministerstwie, iż nie chciano pominąć nastręczającej się sposobności, a usłużny Mecenas nie mało miał kłopotu, nim się mu powiodło przeszkodzić rządowi, popisania się z jego szkodą dowcipem !
Strata Hamburga z okropnego pożaru w roku 1842., wynosi podług urzędowych wykazów 38,442,062 mark-courant czyli prawie 115 milionów zł. pol.
(Ro%m. Lwów.)
(Sprostowanie.) - W numerze wczorąjszym (165) Gazety naszej str. 1325. slup prawy, wiersz 24.
zamiast: okrętę czytaj »okręty,« a na str. 1326. sl. lewy wiersz 35. zamiast; rzędny czytaj «ZIZędny.«.
Doniesiesie teatralne.
Przed moim wyjazdem z Poznania Dyrekcya teatralna przeznaczyła na moj benefis operę Donizetego: »Marya córka pułku.« - Doznając juz tyle względów od łaskawej Publiczności, ośmielam się jak najpokorniej upraszać o liczne zgromadzenie na dzień piątkowy, t. j. dnia 19. Lipca; a gdziekolwiek los mnie obróci, nigdy nie zapomnę o tak względnej Publiczności Poznańskiej. Agniszka Melle.
WSFOMtflEM p o d róż y lOra, 1 l i p p l i i i a C a ę ś ć I I . wyjdzie wkrótce u W. Stefańskiego i wyda się bezpłatnie prenumeratorom. Raczą więc szan. prenumeratorowie zgłosić się po nię do swoich kolIektorów ; ci zaś, którzy pierwszej części jeszcze nie odebrali, otrzymają obie od kolIektorów, którym przedpłatę złożyli; ku wygodzie ich w tym celu umieszczona będzie przy drugiej części lista imienna prenumeratorów, z wymienieniem kollektorów i liczby exemplarzy każdemu z nich odesłanych,podług ilości zebranych podpisów i złożonych pieniędzy.
Podziękowanie.
"Wdzięczność prawdziwa niepowinna nigdy pozostać w ukryciu. Do takiej mojej wdzięczności, do wdzięczności na sercu głęboko wyrytej i godnej publicznego ogłoszenia zjednał sobie niezaprzeczone prawo W.LX. T a s z a r s k i Proboszcz tutejszy. - Śmierć nieubłagana zabrała mi w dniu 26. Czerwca r b. moją najdroższą towarzyszkę życia, z domu Julię Majerowicz, po odbytym szczęśliwie połogu. Szanowny ten mąż, równie troskliwy dozorca szkółek, jak czuły opiekun nauczycieli, powodowany szlachelnemi, serce jego zdobiącemi uczuciami, okazał się prawdziwie opiekunnym aniołem w tern mojem opłakanera położeniu. Wyprawił on pogrzeb mojej dobrej zonie własnym nakładem, któryby przechodził moje siły. - Przyjm czcigodny mężu na tej drodze czułe podzięki, które Ci wśród rzewnych łez niosą nieutuleni w żalu mąż, ojciec i dziewięcioro dzieci. Szamotuły, dnia 1. Lipca 1844. KI i j e w s ki, nauczyciel.
Mieszkanie w sklepie.
Na rogu ulicy Wrocławskiej i Szkolnej, lokal używany dotąd za szynkownią piwa, jest od S. Michała do wynajęcia.
Kurs gieldi/ Berlińskiej.
Dnia 15. Lipca 1844.
Obligi długu skarbowego Obligi premiów handlu morek.
O Migi Marchii Elekt, i N ow ćj
- · Gdańska w T. .
Listy zastawne Pruss. Zachód.
» »W. X. Pozuaiisk.
» » d i t o » »P ru s s. W s c h ód.
» »Pomorskie.
March. Elek.iN.
» »Szląskie . . . .
Inne monety złote po 5 tal.
Akcje Drogi żel. Berl.-Poczdamskiej Obligi upierw. Berł. - Poczdams.
Drogi żel. Magd.-Lipskiej.
Obligi u pierw. Magd. - Lipskie Drogi żel. Berl.-Anhaltskiej Obligi u pierw. BerI. -Aiihaltskic Drogi żel. Dyssel. Elberield.
Obligi u pierw. Dysseł. - Elberf.
Obligi upierw. Reńskie .... » od rządu garantowane.
Drogi żeLBerlinsko-Prankfort.
Obligi upierw. BerI. - Frankfort.
Drogi żel. Górno- Szląskiąj.
» » dito Lit. B.. » » Ber L- Szcz. Lit. A. i B.
« » Magdeb. - Halberst.
Dr. zel. Wroel.-Szwidn.-Freih, Obligi upierw. Wroc. Szw.-Fr.
Dr, ze!. Bonu - Kotońskiej . . .
Sto- I N a pI. kurant pa papie- gotoprC- rami. wizną
\3 3V, m
Wll
« ł 4 li .Ą 3' , 3' , 48 1011 1m
3' a
10U; 101* MOf 13f "I 3 4, KB*
10IJ 162 5 4 5 4 IJ 5 4 4
IW( 981 m m
149> M31 122 1141 130-l.
120.1 4 4 4
103i 1354
101J 87£ 991 1004 100L 104 994 loi!
101 i III
98} 1034 121 1134
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.07.18 Nr166 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.