GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.07.26 Nr173

Czas czytania: ok. 20 min.

VVielkiego

Xi stwap o Z N A N S K I E G O.

Nakładem Drukami Nadwornej W Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannowtki.

n?193.

W Piątek dnia 26. Lipca.

1844.

Wiadomości kraj owe.

(Dalszy ciąg i dokończenie artykułu z Sz tąsk a. ) - Już na początku panowania zmarłego Króla przedsięwzięto stosowną regulacyą tych stosunków. Przerwaną ona została przez wojny, lecz później rozpoczęło ją nanowo i jako ostateczny wypadek obrad uważać powinniśmy prawo z d. 13. Maja 1833., które zawiera bliższe oznaczenie przepisów ogólnego krajowego prawa względem warunków, na mocy których można uważać parafią, jakiego bądź wyznania, za zniesioną i nieistniejącą. W skutek tego prawa ogłoszono, jak wiadomo wszystkim, niektóre parafie szląskie, należące do wzmiankowanej kategoryi, za zniesione, z zawarowaniem szczegółowej regulacyi. Liczba ich, o ile wiemy, wynosi około 120. Majątek ich jak najstaranniej spisano i przeznaczono go, wedle wyraźnego przepisu przytoczonego prawa, na korzyść części katolickiej dyecezyi /\tutejszej, jeśliby się gdziekolwiek okazała potrzeba zapomóżki. - Ci, którzy wówczas owych majątków używali, pobierają jeszcze dotychczas przyzwolone sobie dochody, za co tymczasem pełnić muszą duchowne powinności, do których na dobro parafian zobowiązani byli. - Resztę owego majątku oddano pod opiekę i zarząd władz administracyjnych, aż do załatwienia całej tej sprawy. Aż do tego stopnia czynności te posunięto, gdy

Król teraźniejszy w czasie pierwszego pobytu swego w Szląsku, na wniosek kilku proboszczy katolickich, sam bliżej wejrzał w owe stosunki, i w krotce przekouawszy się o tern, że wykonanie prawa z 13. Maja 1833. właściwej jego dążności nie odpowiedziało, nakazał tymczasowe zawieszenie całej sprawy, aby gruntowniej wszystko zbadać przed pochwyceniem dalszych środków wykonawczych. Wiemy, że badania i dochodzenia w jak najobszerniejszym rozmiarze przedsięwzięto. Starano się przylem z tego zawsze wychodzić stanowiska, że stosowne wykonanie zamiarów może tylko być przeprowadzone za pomocą wspólnego działania z stolicą biskupią. Wiedzieli wszyscy, że znane jej było prawdziwe położenie stosunków, w miarę jak się historycznie rozwinęły, można się zate'm było spodziewać, że więcej jej zależeć będzie na istotnej poprawie bytu dyecezyi jak na pozornem tylko zachowaniu zbutwiałych i od dawna tylko nominalnie istniejących inslytucyi. Stolica biskupia równie jasno jak i rząd pojmować musiała, że stosunki zachodzące od roku 1833., na tćm stanowisku, na jakiem były roku 1840., dłużej się utrzymać nie mogły bez największego uszczerbku, był to bowiem stan ogólnego rozporządzenia, który tylko tu i owdzie zaczął był ustępować miejsca nowym dobroczynnym utworom, lecz dopiero na przyszłość całkiem się miał rozwinąć. Gdyby nawet chciano zaniechać lego rozwinięcia i zachować wielką liczbę nieobsa katolickich parafian, gdyby dalej można zaprzeczyć wszelkiej ważności wnioskom gmin protestanckich, opartym na prawie., wtenczas nawet musianoby uznać przywrócenie dawnego stanu za rzecz niepodobną, albowiem w samej istocie byl już od dawna rozwiązanym. Któż mógłby pochwalić, zapatrując się bezstronnie na wszystko, zwrot takowy? Trzeba było więc widzieć w tein dobrze przemyślany środek rządu, że, gdy wreszcie przeszłego roku po długiem osieroceniu stolica biskupia znów obsadzoną została, wszedł w ugodę z doświadczonym i znającym stosunki krajowe mężem, aby z jego pomorą ustalić zasady, podług których mużnaby załatwić i zakończyć regulacyą zniesionych parafii. Propozvcye, które rząd w lyui względzie uczynił zmailemu biskupowi i nad K torem i tenże bliżej się zastanowił wspólnie z Tajnym Radzcą Duesbergiem niedoszły wpradzie dotychczas do wiadomości publicznej, jednakowoż, podług doniesień, któreśmy otrzymali, całkiem wiarogodnych, stanęło na tern, że obrani być mąją Kommissarze tak przez rząd, jako też przez biskupią stolicę, którzy by naprzód w owych powiatach wyśledzili o ile potrzebną jest piecza duchowna katolikom, wszędzie, gdzieby się okazała potrzeba, a-istniały już zabudowania kościelne urządzili i uregulowali parafie, ustanowiwszy w nich plebanów, wreście, gdzieby się dało, przyłączyli zbyt nieliczne gminy do istniejących już parafii, używając do tego przedewszyslkiein funduszów Z zebranej massy. Istniejące kościoły, do których reskrypt z roku 1833. nadał prawo dyssydentom, miały być, gdzieby się okazała potizeba, urządzone w ten sposób, żeby się w nich nabożeńsiwo obudwóch wyznań odbywać mogło. Resztę zaś majątku parafialnego i kościelnego, któryby na miejscu niemógł być użytym, miano zlać w jeden ogólny fundusz, który pod zarządem władzy biskupiej przeznaczonym był na wspieranie innych zubożałych katolickich gmin dyecezyi. Zdaje mi się że takim sposobem wszystkie słuszne życzenia i pretensye powinny być zadowolnione. Sam Książę Biskup musiał być lego przekonania, gdyż po długiem i rozważnem namyśle przystał na uczynione mu propozycye i nie wąchał się w ich wykonaniu okazać swej gotowości. Żałujemy, że w skutek śmierci szanownego starca rozsądna jego rada przestała kierować dalszą organizacyą lej sprawy, lecz rozumiemy, że zasady na których ona spoczywa lak są silne, że i tak prędkugoi zadowalniającego rozwikłania i załatwienia jej spodziewać się należy. Większa część tego wszystkiego, cośmy w łvm względzie powiedzieć łu mogli, osobliwie wszystko co się stało przed rokiem 1840. jest ogólnie wiadomem w naszej prowincyi. Niemożerny zatem sądzić, żeby wiadomości, które od niejakiego czasu niektóre zagraniczne pisma o tern rozgłaszają, że Szląska pochodzić miały. Stosunki, o których mowa nie powstały ani dziś, ani wczoraj, są one wypływem kilkuwiekowych dziejów; otrzymała je generacya nasza jako puściznę z dawniejszych czasów z tern poleceniem, aby wypełniła to z rozsądkiem i rozwagą okoliczności, co od dawna zaniedbanem było, i aby nieużyteczne dotychczas zasoby obróciła na dobro teraźniejszych i przyszłych pokoleń. Zdaje nam się żebyśmy za mało uczcili pamiątkę zacnego Biskupa, - który choć podeszły w latach, jednakże czynnie i energicznie zarządzał swoją dyccezyą i potrafił sobie uskarbić szacunek wszystkich, którzy czynów jego byli świadkami, - gdybyśmy, potem cośmy wyrzekli, chcieli dowodzić, że tutaj nie było mowy ani o sekularyzacyi, ani też o naruszeniu prawnej równości wyznań. Nam, którzy na rzecz tę zapatrujem się własnemi oczyma, dostateczną jest rękojmią "zaręczenie królewskie, że i w tym razie prawa i interes jego poddanych zupełnie nienaruszone zostauą.

Wiadomości zagraniczne.

Polska.

Z Warszawy, dnia 20. Lipca.

N. Pan na przedstawienie Namiestnika Królestwa Polskiego, mianować raczył Księcia Alexandra Golicyna 4., którego ranga dymissjonowanego Generała-Majora, przez Ukaz do Rządzącego Senatu zamieniona na stopień Rzeczywistego Radcy Stanu, Dyrektorem Poczt Królestwa Polskiego.

Z polecenia Heroldyi, w dalszym ciągu swego ogłoszenia z dnia 7. (19. ) Czerwca r. b. podaje do powszechnej wiadomości, iż na mocy Decyzyi Ogólnego zebrania Warszawskich departamentów Rządzącego Senatu, w dnia "26. Czerwca (8. Lipca) t. r. zapadłej, uznanymi zostali za szlachtę dziedziczną, która nabyła tego stanu przed ogłoszeniem prawa: Baczyński Samuel, herbu Sas. Białobrzeski Józef, herbu Abdank. Bicrnawski Ignacy, h. Korczak. Biernawski Adam, tegoż herbu. Biernawski Stanisław, t. h. Biernawski Antoni, t. h. Biernawski Antoni - byonizy, t. h. Bliziński Augustyn, h.

dziszewski Adam, h. Abdank. Budziszewski Franciszek, t. h. Chobrzyński Wojciech, herbu Rawicz. Chobrzyński Antoni, t. h. Choromański Franciszek Piotr, 2ch iuiiou, h. Lubicz. Choromański Wojciech- Teotil-Józef, 3. imion, t. h. Chrzanowski Apolinary Zygmunt, 2 imion, h. Nowina. Czarnecki Andrzej, herbu Łodzią. Czernik Antoni-Bazyli, 2ch imion, h. Orwat.

Dąbrowski Błażej, h. Dąbrowa. Dmochowski Józef, h. Pobóg, Dmochowski Grzegorz, t. h.

Gajewski Tomasz, h. Ostoja, Gierzyński Szymon, h. Jeltt-i. Gierzyński Józef, t. h. Gierzyński Błażej, t. h. Gorschi (Giersz) August Xawery- Franciszek, 2ch imion, herbu Gierszt.

Godlewski Maciej, h. Gozdawa. Gołaszewski Antoni, h. Kościesza. Gołaszewski Wojciech, tego h. Gostomski Jan-Nepomucen, h. Nałęcz. Grodzicki Paweł, herbu Łada. Gzowski Kajetan, herbu Grabie. Hermanowski Adolf, herbu Junosza. Hubicki z Hubie Roman, herbu Korczak. Jabłoński Adam, herbu Jasieńczyk. Jasiński Kazim., h. Rawicz. Jaworski Sylw., h.

Kościesza. Kiedrzyński Jau- Kapistran, h. Ostoja. Kielczewski Józef, h. Abdank. Klimaszewski Ant., h. Jastrzębiec. Klimaszewski Ignacy, h. Wieniawa. Koboska Teofil, h. Gissa. Komarnicki Ignacy-Tadeusz, 2ch imion, h. Sas. Korzeniowski Stanisław, h. Nałęcz. Kozłowski Stefan, h. Jastrzębiec. Lasocki Ignacy-Jan Franciszek, 3ch imion, h. Dołęga. Lewicki Kacper, h. Rogala. Lnbowidzki AnIoni; h. Szreniawa. Lubowicki Wiktor, t. h. Łapiński Andrzej Tomasz, 2ch imion, h. Lubić. Łapiński Konslanly, t. h. Loj ewski Józef, h. Sainson. Łopiński Dyonizy, h. Lubicz. Moczydłowski Piolr, h Ślepo" roń. Mystkowski Jan, h. Puchała. Nieinewski Walenty, h. Nałęcz. Ostaszewski Franc, h. Ostoja. Ostaszewski Antoni, t. h. Osuchowski Jan Urban, 2ch imion, h. Gozdawa. Owsiany Kon., h. Rawicz. Pancer Felix, h. Pancer. PaHcer Teodor, t. h. Paucer Michał, t. li. Pancer Antoni, t. h. Paprocki Jan, h. Cholewa. Petrulewicz Wincenty, h. Pruss 3io. Peirulewicz J ózet: t. h. Petrulewicz Franc., t. h Pławiński Hieronim, h. Plater. Pławiński Narcyz, t. h.

Płocki Adam, h. Prawdzie. Pogorzelski Adam, h. Krzywda. Popkowski Leopold Klemens, 2ch imion, h. Leszczyc. Porowski Andrzej, h. Porouia. Przybylski Beruard - Ludwik, 2ch imion, h. Nowina. Radoszcwski Wincenty, h. Oksza. Rapacki Michał, h. Lubicz. Rapacki Wawrzyniec, t. h. Regulski Ignacy, h. Rawicz. Re rnb i - szewski Jan, h. Jastrzębiec. Rembiszewski Pawel, t. h. Rembiszewski Autoui, t. h. (d. B.)

Francya.

Z P aryż a, dnia 17. Lipca.

Zdaje się, że zatargi z Marokkiem nie lak łatwe, do zagodzeuia, jak się z razu spodziewano. Juz do trzeciego przyszło spotkania; wiadomość o tern przyuiósł z Oranu do Marsylii okręt »Faramund.« List prywatny pisany w biwuaku Ushed-Isli na 6 godziu odległości od Lalla Magrnia, donosi, ze El Genaui klęską poniesioną 15 . Czerwca nie zrażony, na czele 4000 jazdy i 1000 piechoty uderzał znowu dnia 3. Lipca o godzinie 5. z rana na kolumnę marszałka, w chwili, kiedy tenże obóz zwinąć zamyślał. Abd-el-Kader byl w tej bitwie przy boku generała marokańskiego. Skoro marszałek spostrzegł, ze nieprzyjaciel dosyć się daleko wysunął, kazał swym wojskom, zmieniając walkę z odpornej w zaczepną, uderzyć na zasiępy marokań - skie, i w krótkim czasie je rozbił. Dwie godziny trwała pogoń. Owocem tej bitwy było wszakże tylko rozproszenie wojsk, które naprzeciw obozu francuzkiego się zebrały; bo Marokkanie, że nie dotrzymali pola, małą tylko ponieśli stratę. Zostawili na placu około 30 ludzi i kilka koni. Z Francuzów żaden nie poległ, tylko 6 rannych. - Wedi'ug doniesieu z Oranu z dnia 6. Lipca, Książę Juinville od chwili przybycia, ćwiczył wojska okrętowe w wysiadaniu na ląd, wojnie tyralierskiej i wsiadaniu Ha okręt. Eskadra zamierzała d. 6. płynąć do Algeziras, które to miejsce jest wyznaczonem księciu za punkt zebrania się jego okrętów. - Wiadomości z Algieru sięgają do dnia 10. m. b. Siódmego odszedł z tamtąd okręt «Chimere« do Tangeru, zaraz po przybyciu gońca z Francyi. Upewniano, że parostatek ten zanosi Księciu J oinville rozkaz rozpoczęcia kroków nieprzyjacielskich, jeżeli cesarz marokański natychmiast nie przystanie na zadosyć uczynienie, jakiego Francya po nim wjmaga. «Chimere« miał wstąpić do Oranu dla oddania podobnych depeszy naczelnemu gubernatorowi. - Dalej donoszą z Algieru, że Gen. Teinpoure zrobił napad (razzia) na pokolenie Uled el- Nahr, uprowadził wiele niewolnika i znaczną zdobycz. Kalif Abd-el-Kadera kazał obwieścić jego stronnikom, że zamierza uderzyć na Biskarę w nocy z dnia 4. na 5. Lipca: tamtejsza załoga nie powątpiewa, że zamiar uskuteczni i z zapałem gotuje się do boju.

Dla lepszego poznania, czego według traktatów Francja domagać się może od państwa marokańskiego, poruszono wszystkie układy, zawarte miedzy obudwoma krajami od najdą 17. i 24. Września 1631 r. zawarty między Ludwikiem XIII. a Molei Elgualidem; 2 dnia 18 . Lipca 1635.; z dnia 29. Stycznia 168 1 .

między Ludwikiem XIV. a Sidy Mulej Izmaelem; z dnia 28. Maja 1 767; z dnia 17. Maja 1824. i z dnia 28. do 30. Maja 1826. Dwoma oslatniemi odnowione zostały wszystkie dawniejsze. JSa mocy ich Francja ma prawo żądać po cesarzu marokańskim., aby zabronił swym poddanym wspierać nieprzyjaciół Francyi, aby kara! przekraczających powyższe uIdady i do odpowiedzialności za zrządzoną przez to szkodę pociągał; - Fraucya znów z swej strony paragrafem traktatu z dm 24. Września 1631., wszakże trochę ciemno ułożonym, ma obowiązek przeszkadzać Anglikom w zaopatrywaniu buntowniczych poddanych cesarza marokańskiego w broń i inne przedmioty. Zachodzi teraz pytanie, czy ztqd nie wynika dla państwa marokańskiego obowiązek przeszkadzania Anglikom w popieraniu rokoszan algierskich.

Widocznie sessya ma się ku końcowi; marszałek Soułt i pau Thiers już Paryż opuścili; pierwszy udał się dla poratowania zdrowia do swych dóbr St. Amans, ale go w sprawach jego departamentu nikt zastępować nie będzie; - ostatni jedzie do wód Vichy, gdzie bawić będzie przez trzy niedziele z swoją rodziną. Kolejom żelaznym i parostatkom zawdzięczamy jeszcze większą szybkość kommunikacyi z Londynem, tak, że od wczoraj nadchodzić będą do Paryża gazety % dnia poprzedzającego, biedy dawniej odbierano je dopiero dnia ago. Z Paryża. - Uwagi godną, jak przez całą Europę nić polityki się wije, usiłując wszelkiej lollizyi unikać, nie z powodu stanowczej chęci pokoju albo braku atnbicyi, lecz ponieważ polityka sama stoi między dwoma sprzeczneuii syslemami; t. j. między polityką r e w o l u c yj - ną która wyszedłszy z konwentu i osiągnąwszy szczytu swego w Napoleonie, nie tylko do zaborów lecz też do politycznego nawrócenia ludów zmierza - a polityką dyplomatyczną, powstałą za Ludwika XIV., zdążającą do powolnej assymilacyi zdobytego ciała na korzyść zdobywającego. Ponieważ po za nowoczesną, dyplomatyczną polityką, mimowoluie ubarwioną nieco przez bonapartystowskie usiłowania, zawsze polityka propagandy ukrywać się może, ponieważ w całej Europie mniej więcej wszystko stare jest wstrząśniętem i zasady niwellacyi rozkrzewiają się, dyplomacya więc lawiruje jak może aby status quo utrzymać, aby propaganda pod tym albo owym kształtem się me wzniosła i rządzącym czoła nie stawiła. To zaiste dziełem mądrości gabinetowej dyplomaty ki, mianowicie fraucuzkiej i niemieckiej, bo Rossya i Anglia z oddzielnemi zamiarami stoją po za tą kontynentalną polityką, z której tylko w własnym interesie korzystają. Być może, że w kontynentalnej Europie to dążenie do pokoju zwycięzkiem pozostanie. Byłoby to nie tak sztuką, jak dobrodziejstwem dla postępów cywilizacyi wewuętrzuej, mającej inne cele jak starodawne dyplomatyczne albo propagandystowskorewolucjjne; idzie jej bowiem o interes handlowy i przemysłowy, o powodzenie kościoła i szkoły, gdzie wszystko ciągle się jeszcze burzy. Wszakże po za tą sferą spotykamy dwa olbrzymie pytania, które z czasem jednak trzeba będzie rozwiązać i których jakby fatum jakiego ominąć nie podobna, Bozumiemy tu stanowisko Europy ku Wschodowi, osobliwie ku walącemu się już państwu tureckiemu z wszystkiemi jego przynależylościami. Tu jest pole dla Rossyi, bardziej jeszcze aniżeli dla Anglii: wszakże Francya też i Niemcy niemogą na to obojętnie spoglądać. Drugićm angielsko-francuzkiem pytaniem, obejmującem całą przyszłość Skandynawii, Holandyi i półwyspu pirenejskiego, jest wolność mórz, która to kwestya w bliskiej przyszłość musi być rozwiązaną. Przez tę więc po nad teraźniejszością groźnie sterczącą przyszłość wije się przebiegła dyplomacya zręcznie wszelkiej kollizyi unikając; jest to nakształt broni ostrza obwiniętego bawełną. Anglia i Rossya uważają owo wewnętrzne parcie kontynentu i nie zdają się chcieć wyprzedzać przyszłości; dopiero wtenczas kiedy rywalstwo między Anglią i Rossya jawnie się rozwije, kiedy Kaukaz będzie podbity, Rossya w Persyi panowanie swoje ustali, w Armenii owe wielkie trakty obsadzi, które granicom Mezopotamii panują, kiedy w Azyi mniejszej stanie się wszechwładną i Carogród runie, wtenczas dopiero inna kolej rzeczy nastąpi i losy Europy zostaną rozstrzygnięte.

- Pan Marszałek Bugeaud posiada wszystkie rodzaje wymowy, umie on wedle okoliczności zrobić swój styl giętkim i kwiecistym, i zawsze wynajdzie sposób do wyrażenia się sobie tylko właściwym językiem. Trybuna brzmiała kiedyś jego krasjMriówskienii przenośniami; izba nie zapomniała jeszcze wrażeń jego improwizacyami wywoływanych; długo zachowa w pamięci tyrady, o ćwiartce owsa, i o stu tysiącach anglików, którychby wolał widzieć na granicy, jak sto tysięcy zagranicznych wołów. - Nie mowy wojskowej, umie on wybornie powiedzieć: »Żołnierze, jestem z was zadowolniony, * tak, żeby sam Napoleon mógł mu pozazdrościć. - Ale zdaje się, że szczególniej w kwiecistym wschodnim stylu pan Bugeaud celuje. Przypomnijmy sobie jego sławny list do Abd el-Kadera, w którym groził mu, że on (Marszałek) zamieni się w wiatr pustyni, aby go dognać, w lwa Atlasu, aby go zmódz. - Teraz wydał drugą edycję tego historycznego listu. Jest to jego pismo do Sidi-el-Genaui. Jaśnieją w niem wszystkie kwiaty, wszystkie perły wschodu. Widocznie Sidi-el-Genaui niższym się pokazał w swej odpowiedzi. Styl w niej nie jaśnieje tak świetne mi barwy, widać, że naczelnik marokański daleko mniej zna retorykę arabską jak marszałek Bugeaud. P. Bugeaud woła: »Umiarkowanie ma swój koniec, a Bóg tylko sam jest wiecznym.« Brakuje tutaj tylko kilku Allah! a będzie koloryt Zupełnie wschodni. - »Czy chcesz wiedzieć, kto jestem, zapytaj się o to Abd-el-Kadera;« mówi w inne'm miejscu pan Marszalek. Zaiste, jeżeli to wszystko nie jest niedorzeczne'm, fo musi być nadzwyczaj pięknem. Styl wschodni pana Bugeaud przypomina miniovfolnie hisloryę tej osoby z wodewilu, która będąc razem z jakimś Anglikiem sądziła, że łatwiej będzie od niego zrozumianą przekręcając język francuzki i źle wymawiając.

Anglia.

Izba niższa. Posiedzenie z d. 16. Lipca.

Lord Palmersfon wniósł dzisiaj o przedłożenie urzędowego wykazu liczby murzynów z Afryki do Ameryki od roku 1815. do 1843. przewiezionych, a to nie w chęci powstania na politykę rządu w kweetyi handlu niewolnikami, jak to już z jego mocyi się okazuje, lecz w celu wysławienia zewnętrznej polityki rządu w ogóle na powszechną naganę, co rok rocznie zwykł był czynić przy końcu sessyi. Wniosek jego tak mało jest znaczącym, iż odrzucenie jego nie łatwo było spowodować, ale łączy się z nim krytyka polityki rządu tak cierpka, tiż podobną tylko najzawziętsza nienawiść stronnictwa natchnąć zdoła. - Sir Robert Peel zbijał szeroko i szczegółowo zarzuty Lorda, Dania.

Z Helsiugór , dnia 16. Lipca.

Jedna korweta i bryg z eskadry rossyj skiej odeszły do Rewalu z 100 choremi i z depeszami. Eskadra rossyjska, licząc w to oba te siatki, zawiera 8 okrętów liniowych, 2 fregaty, '2 kOlWety i 1 bryg, a mają na pokładzie ogółem 780 dział i 8 - 9000 ludzi osady. Obecność eskadry w tulejszej przystani sprawia naturalnie wielki ruch w handlu szczegółowym, bo oficerowie i prości zaopatrują się w rozliczne potrzeby, mianowicie towary wełniane i kolonialne. Austrya.

Z nad granicy Czeskiej, dnia 16. Lipca.

(Korresp. Norym.) - Właśnie wtejchwili dochodzi nas wiadomość, że robotnicy w fabrykach w Deutsch Brood powstali i dzieło swe spustoszenia rozpoczęli. Woj sko z okolicy wykomenderowano do miasteczka tego, aby buntowników poskromić. Z Erla u, dnia 4. Lipca.

Wczoraj nawiedzała okolicę nasze okropna burza z piorunami i gradem połączona. Nasz czcigodny Palryarcha i Arcybiskup, poeta, Pyrker, wracając z sejmu z Preszburga był właśnie w drodze. Nawalność zniewoliła go szukać przytułku w lichej karczmie. Woźnica chciał z czwórką swoją cze'm prędzej do wozowni wjechać, ale jedne połowę wrót wiatr gwałtownie zatrzasnął. Lokaj straciwszy kapelusz poskoczył tymczasem o kilka kroków, aby go znowu dostać, a właśnie te kilka chwil zwłoki ocaliły Arcybiskupowi życie. Bo w momencie gdy lokaj wrota wozowni odemknąć chciał, burza całą wozownię wywróciła i zagrzebała pod gruzami jej jednego człeka i cztery konie, których się dopiero po długiej robocie dokopano. Konie przed pojazdem Arcybiskupa łoskotem walącego się budynku spłoszone nagle zwróciwszy się wywróciły pojazd; ledwo udało się usiłowaniom nadbiegających ludzi wstrzymać rozhukane rumaki i Patryarchę z niebezpieczeństwa wybawić. S 2 W aj c a r y a.

Prezes i członkowie małej Rady w Szafhuzie dnia 17. m. b. proklamacyą wydać musieli dla uspokojenia ludu, oburzonego przez przejście Dra H u r t e r a do kościoła katolickiego.

Włochy.

Z Rzymu, dnia 11. Lipca.

Postępowanie Lorda Sealon, Nadkomissarza wysp Jonskich, oraz tamecznego dowódzcy wojskowego, Majora Frazers, przy ostatniem zaambarkowaniu rewolucyonistów włoskich, któremu podług raportów konsulów włoskich łatwo moźnaby było zapobiedz, stały się powodem zamiany nót między dworami włoskiemi i dworem angielskim. Jakoż istotnie nie wiemy, jakim sposobem postępowanie owo przed prawem narodu ostać się może. Kurya bardzo się na to gniewa, ile że rząd angielski dawniej Papieża wezwać chciał aby dla uspokojenia Irlandyi chęconych na Korfu jest jakiś ex-dominikanin, który wystąpiwszy z klasztoru wiary swej się odprzysiągł i malkontentów wokoło siebie zgromadza. - Z Bo n o n ii donoszą pod d. 4. Lipca: »Sąd woj enny trzeci wydał wyrok na pewną liczbę Spiskowych z r. 1843. Posłano go pod pieczęcią do Rzymu i czekają co chwila potwierdzenia. Dotyczy się przeszło 40 osób, po części nawet z wyższych stanów. Kilku na śmierć skazanych dawniej juz uszło.«

Rozmaite wiadomości.

Z Warszawy. - W tych dniach wyjdą z pod prassy »Wspomnienia z podróży po Krymie, przez Edmunda Chojeckiego.« Ten tak ważny dla naszej hisloryi kraj, którego mieszkańcy, jak mówi w przedmowie autor nowowychodzącego dzieła: »Oguiem i mieczem ka.łdy pobyt zapisywali w naszym kraju,« powinien być od nas poznany lepiej nie z samych ylko sucho-geograficzuych opisów, ale w jego przyrodzie. Obraz dzisiejszego Krymu pokazać nam może pod wielu względami, czein byli dawni jego mieszkańcy, których banowie tak silnemi i tak okropnemi węzły w nasze dzieje się wpletli. Zresztą chociażby nie historya nas -wabiła, to nowość przynajmniej. Kraj ten nie skalany jeszcze piórem turystów i handlarzy książkowych, pełen wspomnień, bogaty w piękności przyrody, musi mieć dla nas więcej · wdzięku jak inne, opisywane przez podróżników fraucuzkich, którzy nie opuszczając Paryża, tak łatwo bawić nas umieją sweuii wrażeniami po wszystkich stronach świata doznawanemu

LATARNIA CZARNOKSIĘSKA.

OBRAZY lVASZYCII CZASÓW.

Oddzial ligi przez J. I. Kraszewskiego.

(Dalszy ciąg.J Dwa tomy zajęte rozprawami nad finansowym stanem literatury i biedy literackiej - nieliterata czytelnika, znudzą niezawodnie. Obraz chudych literatów pijaków, co bilety prenumeracyjne przedają po kawiarniach, na dzieła które nigdy nie wyjdą i wyjść nie mogą, dowodzi, jak autor źle zna urządzenia nasze, kiedy przypuszcza, że można zbierać i ogłaszać prenumeratę na dzieła, których manuskrypta nie istnieją; nawet sposób pisania dzieł i gramatyk jest wymysłem dość niezgrabnym samego autora.

Bo proszę mi pokazać jaką bądź grammalykę polską czy łacińską, którejby autor zaledwie czytać po łacinie umiał, jeszcze ortografii nie znał a na rozkaz księgarza dzieło układał, z którego potem przychodzi w zysku kilkadziesiąt tysięcy; to jakiś szkic z wysp przez dzikie pokolenia zamieszkałych, a śmiesznością ani prawdą nie zajmujący. 3. Są tu jeszcze obrazki z różnych slroti pozdejmowane, i posklejane do całego obrazu o kobiecej literaturze, o życiu gryzetek, o szachrajstwach żydowskich, w części prawdziwe, w ogóle mierne i zwierzchu obejrzane. 4. Historya Karusi (zdrobniałe Karoliny) naprzód kawiarki, potem nałożnicy a w końcu aktorki; obrazek więcej paryski jak warszawski. Staś biedny przyklejony do niego mizernie wygląda i gdyby nie nosił tego charakteru, jakim go autor w pierwszej części Latami odzuaczył, nieraziłby niedorzecznością i tak chłodem bezmyślnego postępowania nieoziębił w czytelniku wszystkiego dla siebie współczucia.Staś wystawiony tu przy swej Karusi jak ostatni łotr, łotr wydarty z obrazów Tajemnic Paryża. To zapomnienie na wszelką przeszłość, obecność, przyszłość, los żony, dziecka, towarzystwa, w którem Staś żył i żyje jest okropnym dowodem '/.nikczemnienia odrysowanego na obraz i podobieństwo nie wiem jakiego szalonego zbroduiarza, którymi fejletony sądowe francuzkie od dnia do dnia przepełniane bywają, z tą wszakże różnicą, że postępowanie i występki Stasia przed kratkami sądowemi nie stanęły; nie wiem czemu autor w ciągu powieści okazuje mu dosyć współczucia i szacunku. Wszystkie te jego zapomnienia i autor przebacza wspaniale. Dobre to i szlachetne ale bez planu i wrażenia i nauki.

5. Historya Joasi starej posłngarzki, którą Staś dla swej kawiarki wykradzionej znalazł, bardzo prawdziwa, - bardzo zajmująca, bardzo okropna i bardzo niepotrzebna. Chociaż potrafił autor wszystkie ustępy brudów życia tej kobiety nadzwyczajną sztuKą pióra osłonić, trudno mu było obudzić litość czy pogardę dla Joasi; ze wstrętem i chłodem przerzucamy karty opowiadań jej, z których każda okropna, każda prawdziwa, każda, jak sam autor uprzedził, nienowa, a wszystkie bez celu; - takich historyi miliony żyją w pamięci naszej ciągle nowemi przykładami odżywiane. N ie wiem czemu zdaje się to raczej tłumaczeniem niż oryginalnie napisane'm. Już Francuzi dosyć tych rażących tajemnic wykryli i wysztychowali. 60. Największej wartości jako nowość, i ce rzemieślniczej -- Pojedyncze gdzie niegdzie poslrzeżcnia na domysł pochwytane nie psują całości wybornej. Jedno uchybienie grube uderza, ze autor stan materyalny rzemieślników uważa jako najoplakańszy. Tak bynajmniej nie jest. To jedna i jedyna klassa, której chleba "nigdy nie brakuje, a wódkę ze zbytku pije nie ze zgryzoty. Zresztą stan oświaty, powody demoralizacyi, życie domowe, wybornie, najprawdziwićj, z wielkim instynktem i zręcznością skreślone. Jeszcze nikt na tę klassę nie zwrócił tyle uwagi i tak jej nie pojął jak Pan Kraszewski w tym szkicu. To najlepsze, najkorzystniejsze i godne talentu i serca autora. Pod względem etIektu pociągające jest opowiadanie Bernardyna, od którego niemal zaczyna się Latami drugi oddział. Naturalność, prostota, łatwość i świeżość języka jakieś przywiązanie w czytelniku dla autora wlewają; nie wierzę w cudowne zjawienie się Drzemlika na drodze życia Bernardyna, Drzemlika który był winien wszystkich nieszczęść poczciwego kwestarza; sądzę, że i aulor w te cuda dziś nie bardzo wierzy. Czwarty toin bardzo zajmującypierwszy wiele wróży zajęcia, -dwa pośrednie bez ducha i w odrętwieniu napisane. W ogóle pierwszy oddział pod każdym względem, szczególnie artystycznym lepiej odpowiedział oczekiwaniu. Obrazy żywsze, serdeczniejsze, pewniejszćm piórem czy pędzlem malowane, interes wzrastający, na którym zbywa niewątpliwie drugiemu oddziałowi.

Najstraszniejsza armija. - W wojsku p o rtug al skie m używana jest dotąd osobliwsza komenda. Po hasłach jako: «Do uogi broń !« »Na ramię broń!« i t. p. następuje jeszcze jedno, które każe: »N astroj groźną minę nieprzyjacielowi! Na tę komenderówkę marszczą brwi wszyscy żołnierze. Następnie komenderuje oficer: » S t r a s z n ą minę!« i wykrzywia sam twarz niemiłosiernie. Żołnierze naśladują go jak mogą. Widać więc, iż w Portugalii ten żołnierz uajwaleczuiejszym, który jest uajszkaraduiejszym. Wszyscy wielcy ludzie mają swoje słabości i chcą dziwnym sposobem być najczęściej sławionymi za biegłość w jakiejś sztuce, która bynajmniej sławy im nie zjednała. Tak na przykład, był Frydryk II. dumuiejszy ze swego grania na llecie, niż z swoich wygranych bitew; wielki rzeźbiarz Kanowa miał się 2a daleko większego malarza; Michał Anioł i Salvator pyszuili się sweiui wierszami; sławnymalarz David lekce ważył malarstwo i wolał uchodzić za biegłego polityka i wirtuoza na skrzypcach; tej samej słabości ulegał i humorysta Sterne; Cervantes przenosił swoje liche komedye nad swego niezrównanego Don Kiszota, podobnie jak Lafontaine swoje dramy nad swoje bajki. Voltaire lubiał wprawdzie być chwalonym jako poeta, lecz nierównie bardziej jako fizyk i astronom; Gretry był daleko więcej zarozumiałym na swoje filozoficzne rozprawy uiż na swoją muzykę; Beranger przypisywał daleko większą wartość swym historycznym pracom, uiż swoim śpiewkom, które są dotąd w ustach całego ludu Franeyi. Bajron cieszył się bardziej swoją zręcznością w pływaniu, jeżdżeniu na koniu i strzelaniu, niż całym swoim poetycznym jeniuszem, a Chateaubriand ceni swoje drobne poezye wyzej niż swoje tak uwielbiane dzieła. Alexander Dumas ma się za pierwszego kaligrafa pod słońcem, a Wiktor Hugo, ów sławiony, hardy, pierwszy poeta Franeyi, jak go dziś nazywają, przykłada wprawdzie także nie małą wartość do swoich pisem, lecz bynajmniej nie tyle, ile do swoich rysunków piórem, które mąją być najgorsze w świecie.

Pewien hipochondryk z Filadelfii już od lat kilku trapił różuemi urojeniami swoje familiję, nakouiec wmówił w siebie - że umarł. Lekarz, którego jednego poranku o świcie z największym pośpiechem przywołano, zastał go na łóżku rozciągniętego, z zamknionemi oczyma i z złożonemi w krzyż na piersiach rękoma. »No, jakże się wpau miewasz?« zapytał go lekarz żartobliwie. »Jak się miewam? Śmieszne pytanie do umarłego,« odrzekł hipochondryk słabym głosem. »Jakto do umarłego?« powtórzył lekarz. »Alboż nie widzisz wpan, ze umarłem v pierwszej godzinie po północy?« - Lekarz wziął go za puls, pociągnął ręką 2 lekka po czole, i rzekł smutnym głosem: »Zaiste, już skończył! Należy go ile możności jak najspiesznićj pochować. Tomaszu,« zawołał na służącego: »Idź co żywo po trunnę; twój pan był dobrej tuszy, nie będzie się mógł w tak ciepłej porze długo utrzymać. Służący wykonał rozkaz. Na skinienie lekarza wszczął się płacz pośród familii chorego, położono go w trunnę, a orszak pogrzebowy na prędce zamówiony i z zamiarem lekarza obznajomiony, udał się wprost z trunną na smętarz. Niektórzy znajomi chorego, podobnież od lekarza namówieni, spotkali niby przypadkowo wspomniony orszak. - »Cóżto, nasz biedny B... na prawdę umarł?« zapytał jeden z nich. «Tak jest,« odpowie szej po północy.« - Szkoda, ze nie o dwadzieścia lat pierwej,« odezwał się drugi; »zył on tylko na zgryzotę i umartwienie rodziny i przyjaciół.« - »W samej rzeczy,« odrzekł inny, «spotkało go to, na co dawno zasłużył.« »Co za bezczelny osioł,« zawołał zniecierpliwiony umarły i ze złości przewrócił się w truunie. »Cieszę się mocno, ze już raz skończył i całe miasto od wary jata uwolnił!« rzekł trzeci. »Byłto nieznośny głupiec, niepotrzebna machina na świecie. - Tu juz brakło cierpliwości umarłemu, oderwał wieko od trunny, i wyskoczywszy zawołał: »0, wy niegodziwe łotry! Pokażę ja wam, ze jeszcze żyję, i że wam pamiętniki na plecach waszych napisać w stanie jestem! « Stosownie do umowy, zaczęli przyjaciele uciekać, a umarły złorzecząc, gonić za nimi. Nakoniec przyniesiono go do domu całkiem potem oblanego, hipochondryja znikła, a chory wkrótce przy regularnej dyjecie, przy agitacyi i wesolem towarzystwie, przyszedł do zupełnego zdrowia.

(Rozm. Lwów.)

Po długoletnich i ciężkich cierpieniach, kochana małżonka moja Berta z domu Z6llner, zeszła dziś z świata łagodną śmiercią o 2giej godzinie po południu. Poznan, dnia 24. Lipca 1844.

N epilly, Dyrektor Seminarium.

Doniesienie literackie.

Osoby życzące prenumerować się na pismo peryodyczne pod nazwą: A D w u t y g o d fi i k l i t e r a c ki, .' wychodzący w Krakowie od 1. Kwietnia r. b. dwa razy na miesiąc, raczą złożyć przedpłatę w ilości Tal dwa półrocznie, na urzędach pocztowych Król. Pruskiego i W. X Poznańskiego, albowiem takoweź reskryptem ministerjalnym z du 24. Czerwca b. r. do przyjmowania prenumeraty upoważnione zostały. Kraków, dnia 4. Lipca 1844.

Józef Cypcer.

OBWIESZCZENIE.

Dostawa drzewa na opał dla Król. Dyrekforyum Poliryi i Urzędu Konsyliarsko Ziemiańskiego przy nadchodzącej zimie, wynosząca około 30 sążni drzewa dębowego, ma być przez licytacyą najmniej żądającemu wypuszczoną. Termin w tej mierze wyznaczony jest na dzień 27. Sierpnia r. b. po południu o godzinie 4tćj w biórze Dyrektoryum Policyi, na który ochotę licytowania mających się wzywa. Warunki licytacyjne mogą być w godzinach służbowych w Registraturze Policyi przejrzane.

Poznań, dnia IG Lipca 1844.

Prezes Policyi.

Szanownych członków kasyna polskiego zawiadomiamy, iż koncert dany będzie w ogrodzie dnia 1. Sierpnia r. b. o godzinie 5tej z południa. D y rek c y a .

Oprócz innych krótkich for- C tenlanów W kształcie skrzy- A dlii, otrzymałem także tak nazwanej Szambacliskie. <r .. Poznań, w Lipcu 1844. C JLutlivili Walk. Ł

Kurs gieldy Berlińskie).

Dnia 23. Lipca 1844.

Obligi długu skarbowego Obligi premiów handlu morsko Obligi Marchii Elekt, i N owej

» » Gdańska w T.

Listy zastawne Pruss. Zachód.

» »W. XPoznaiisk.

- » dito - »Pruss. Wschód.

» »Pomorskie.

March. Elek.i N.

» » Szląskie-. . . .

Inne monety złote po 5 tal. .

Akcje Drogi żel. Berl.-Poczdamskićj Obligi upierw. Bcrl.-Poczdams.

Drogi żel. Magd.-Lipskiej Obligi upierw. Magd. - Lipskie D ro gi żel. BerI. - Aiihaltskiej Obligi upierw. BerI. -Anhalbkie Drogi żel. Dyssel. Elberleld.

Obligi u pierw. Dyssel. - Elborf.

Obligi upierw. Heński« .... » od rządu garantowane.

Drogi żel. Berlinsko- Frankforl.

Obligi upierw. BerI. - Erankfort.

Drogi żel. Górno- Szląskiej.

- - dito Lii. B.. » »Berl. - Szcz. Lit. A. i B.

« " Magde b - Halbersl D r. żel. W rocl. - Szwidn. - Freib Obligi upierw. Wroc. Szw.-Fr.

Dr. żel. Bonn-Kolońskićj . .

Ceny targowe w mieście

POZNANIU.

Pszenicy szefel Zyta dt.

Jęczmienia dt.

Owsa dt.

Tatarki dt Grochu . dt.

Ziemiaków dt. .

Siana cetnar Słomvkopa .

Masła garniec .

Sto- N a pr. kurant.

pa papie- gotopfC. rami. wizną 4 4 4 4

101J101 * 10tt/ , m m I1}IIJ;l

IOlf 87? 1001 1004 104 99)]; Iw 101 ·

III' 7 r

103? 157'" 96J

VIO

1m

Drr a 24. Lipca 1bI4. T.

O( l do TU. tt r. fen. T al. sgr. fen

1m 101 48 3J-, l li li 4 1044 Z\ 100 3!-, 3' , 3' , -Ą

- i\ -ak

16C)>> 103? 1924

il 19i - l 20 l 1 - l 1 - 22j - - 23 - 17 6 - 18 - 261 - - 28 1 li- l ft - ral- - .

- 2 4 ! - - 24 6 4 iOl- 4 15 _ 1 H - Ij 1 2j - 5 4 l 4 lJ o 4 4 HH3 93J 99 86 88.1 103f IT\+ 127' , 118 m'l

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.07.26 Nr173 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry