GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.08.02 Nr179

Czas czytania: ok. 20 min.

Wielkiego

Xi stwap O ZNANSKIEGO.

Nakładem Drukarni Nadwornej W. Dekera i Spółki. - Redaktor : A. Wannoteaki.

1*9.

W Piątek dnia 2. Sierpnia.

1844*

Wiadomości krajowe.

Z Berlina. - Onegdaj wyszła fu w księgarni Reichardta broszura pod tytułem: »Krótka charakterystyka byłego burmistizaTschecb.« · Na str. 11. przytoczono tam, ii Tschech oświadezył: »ze do wykonania zamiaru swego tern bardzie'j jeszcze zachęconym został przez to, iż widział, jak dama jedna Królowej i Królowi pismo podać chciała, na które wszelako ani N. Pani ani N. Pan uwagi nie zwrócili.« Podaniu temu autor wiarę daje; dołącza bowiem, ze nieuwzględnienie podanej petycyi z pośpiechu odjazdu tłómaczy się. Jakkolwiek sposób ten tIómaczenia byłby jasnym, gdyby fakt podobny istotnie zaszedł, oburza się jednak - przypuściwszy że winowajca rzeczywiście co podobnego oświadczyłuczucie każdego z wypadkiem owym bliżej obznajmionego, iż właśnie taki czyn, w którym pieczołowitość i łaskawość NN. Państwa najiywiej się objawiła, jako współdziałający pochop do spełnienia szkaradnej zbrodni przedstawiono. Względem osoby bowiem, która petycyę ową podała, niezwłocznie po zamachu policyjne zaszły poszukiwania, ponieważ krążyła pogłoska, ze jest córką zbrodniarza, i że tym sposobem wykonanie czynu ułatwić chciała. Poszukiwania te do tego doprowadziły rezultatu, ze pro

źbę podająca jest żoną kupca z dalekiej prowincyi skazanego na utratę wolności. Z jej policyjnego, sądownie powtórzonego wysłuchania i z śledztwa przedsiębranego dla dokładnego poznania jej stósuuków, pokazało się, co następUJe: W wieczór przed odjazdem NN. Państwa stanęła w bramie zamkowej i podała N. Panu proźbę o złagodzenie kary małżonka jej. N, Pan łaskawie z nią rozmawiał, rozkazał, żeby mu sprawę jej wraz z innćnii jeszcze tegoż wieczora przedstawiono i postanowienie względem złagodzenia kary wydać raczył. Tai sama kobieta w obawie, żeby odjazd J. K. M. spełnienia proźby jej nie opóźnił, nazajutrz rauo znowu w bramie zamkowej stanęła i podała N. Pani W chwili wsiadania do pojazdu, dotyczącą się tegoż samego przedmiotu petycyą. Królowa przyjąwszy ją łaskawie podała ją N. Panu, który poznawszy w osobie petycyę podającej ową kobietę, jak najuiiłościwićj zapewnieniem tern ją uspokoił, że proźba jej o złagodzenie kary uwzględnioną została i stosowne już wydano rozporządzenia. Kobieta owa do opowiadania swego, z którego to co tu przytaczamy wyjęto, dodała, że rozczulona do żywego łaską i miłosierdziem królewskiem, właśnie uklęknąć i Boga o pomyślną dlań podróż błagać chciała, gdy zbrodniarz do dobroczyńcy jej strzelił. Poczytałem obowiązkiem moim, stan ten rzeczy z źródeł urzędowych doszły do znajomości mości. Berlin, dnia 30. Lipca 1844. r.

Minister spraw wewnętrznych HI. Arnim.

Wiadomości zagranIczne.

Francya.

z Paryża, dnia 23. Lipca. Gorszący nader wypadek zajmuje powszechnie uwagę mieszkańców Lyonu. Pewna rodzina protestancka wyjeżdżając z Lyonu zostawiła tamże młodą panienką. Osoba, której rodzice swą córkę powierzyli, umieściła ją w klasztorze, niepytając się poprzednio ojca o pozwolenie. Napróżno domaga się teraz ojciec, aby mu córkę wydano. Władza, której się to tyczy, odpowiada na wszystkie reklamacye pełnomocnika nieszczęśliwego ojca, tą wymówką, że dziecko znajduje się pod bardzo dobrym dozorem i że niepotrzeba się o nie wcale obawiać. Będziem mogli zapewne w krotce bliższych okoliczności tego wypadku ud7ielić. - W Turynie niedawno wydarzyło się coś podobnego. Mimo to, że Juif errant Eugeniesza Sue ogólnie uznanym został za dzieło małej nader · wartości', o ile można sądzić z pierwszego tomu, który już wyszedł, sprowadził on jednakże C o n s t i t u t i o n e l o w i wielką liczbę abonentów. Gdy Pan Vernon pismo to przejął, miało ono tylko 35 O O, teraz zaś przeszło 10,000 abonentów, do czego bezwątpienia przyczyniła się znacznie cena o połowę przeszło zniżona. - Donosiliśmy już zapewne o rozstrzelaniu trzech oficerów karlistowskich w Caspe, mieście aragońskiem. Wszyscy trzej wrócili byli z Francyi do Hiszpanii, a pierwszy z nich Juan Batista L'lobet znajdował się przez długi czas w Paryżu, i opuścił tylko Francyą, aby z biedy nie umarł. Inni Karliści, współtułacze zebrawszy składkę ułatwili mu środki do powrotu. Nieszczęśliwy ten człowiek, ojciec 9ga dzieci, rozstrzelanym został, bez zadnej formy sądowej, bez wyroku i sprawiedliwości. Takie to prawa panują w Hiszpanii. Z dnia 24. Lipca.

Dnia 1. i 2. Sierpnia odbędzie się w lokalu .wystaw przemysłowych ów przez Hektora Berlioza zaprojektowany olbrzymi koncert. Ministrowie spraw wewnętrznych i handlu udzielili już wsławionemu kompozytorowi pozwolenie do urządzenia tej imponującej uroczystości muzycznej. Na salę koncertową gotują wielką gat" li

YJEEfilery<;, gdzie były wystawione maszyny. Blisko tysiąc instrumentalistów i śpiewaków wchodzić będzie do orkiestry i chóru. Wszystko się łączy ku wielkiemu dziełu, co tylko Paryż posiada z sił muzykalnych. Próby śpiewaków już się rozpoczęły. Chóry opery wielkiej, opery komicznej, opery wloskie 'j, teatrów lirycznych, konaerwatoryum i paryscy dilettanci codziennie się zgromadzają, aby się wprawić do sztuk zapowiedzianych. J ak skoro różne oddziały chórów dostatecznie będą przysposobione, nastąpi w salonie Pani Henri Herz główna próba. Próby także instrumentalne najprzód partiami odbywać się będą. Według już ułożonego programu wykonane będą w pierwszym dniu uroczystości 13 wielkich sztuk muzycznych chórowych Spontiniego, Gluka, Rossiniego, Berlioza, Webera, Obera, Majerbera, Betowena, Mendeisona, i Halewego. Dzień drugi poświęcony jest wyłącznie muzyce instrumentalnej: orkiestra z 400 muzyków złożona odegra uwertury, walce, polki i kadryle. Okoliczność, o której dotąd żadne z doniesień o boju w dniu 15. Czerwca między Mar. Bugeaud a Marokanami stoczonym nie wspomina, a która przecież nie mniej dla tego jest ważną, doszła do wiadomości Mar. Bugeaud i nie mało się przyczyniła do przekonania go, iż skłonność do zgody, jaką objawia Sułtan Mniej Abd el Rahman była zmyślouą, że on owszem kroki nieprzyjacielskie przez swoich Generałów rozpoczęte pochwalał. Kiedy bowiem wojska marokańskie w d. 15. Czerwca pobite się cofały, zeszły się w odwrocie z świeżemi posiłkami nadciągającemi z Fez, stolicy Marokańskiej, zkąd przecież bez wiedzy i woli Suhaua nie były mogły wyruszyć. Marszałek przynajmniej wniósł stąd, iż sułtan pragnie wojny i postanowił w te'm go uprzedzić.-Pogłoska o wybuchlej w państwie marokańskiemu rewolucji, strąceniu Sułtana Abd el Rahmana i posadzeniu na tron Abd el Kadera, nie potwierdziła się dotąd. - Ze X. Joinville z floltą popłynął ku Kadyxowi, zatem po za Tanger, jestto skazówką, że w razie potrzeby kroki nieprzyjacielskie rozpocznie od Magador, jednego z głównych portów handlowych państwa Marokańskiego, i który na zachód od Tangeru nad Oceanem leży Atlantyckiem. Wszakże to tylko domnie A manie, gdyż Xiążę z Kadyxu równie szybko i w Tangerze 6tanąć może. - Posyłki broni, przyborów i żywności z Algieru do Oranu, stąd zaś dalej, dla kolumny Mar. Bugeaud trwają ciągle. - Pokolenia Arabów w prowincyi Orańskiej i w Ogóle na zachodzie nie uczyniły wpra dejrzane okazują się między niemi wichrzenia, i pospolite bezpieczeństwo uie jest bynajmniej ustalone. Francuz, który w Selit urządzał warsztaty, poszedł do Tiemseu w celu zbadania położenia okolicy. Nazad do Oranu wracał mając ku straży arabskiego jeźdźca i w towarzystwie trzech innych osadników, którzy w niejakiej odległości za nim zdążali; tych trzech znagla gromada opadła Arabów, i poucinała im głowy. Francuz ów słyszał jeszcze ostatnie ich wołanie o pomoc i jęki. Smutne to zdarzenie uważają powszechuie za skutek wojny z Marokiem i za dowód wpływu, jaki w niejednem jeszcze pokoleniu ma Abd el Kader. - Duia 17. troskano się nieco o kolumnę Mar. Bugeaud; obawiano się, że nadto w głąb Maroku się posunie, tym sposobem zbyt się oddali od swych źródeł pomocy i w krytycznem będzie położeniu w razie napaści od przeważającej liczby, któraby mu przecięła kominunikacye lub nader je utrudniła. Z dnia 2 5. Lipca.

Depesza telegraficzna, datowana z biwuaku Sidi-Saer z d. 16. m. b. donosi, że Marszałek Bugeaud, wyzwany nowym napadem Marokańczyków, poraził ich i w przestrzeni trzech marszów dziennych po tamtej stronie Uszdy ścigał. Dnia 15. powrócił był do obozu pod Lalla Magrnia. »Wszystkie pokolenia, wyrażają na końcu depeszy, gotowe są poddać się, nawet pokolenia na ziemi Marokańskiej.« Pobyt Xiecia J oinville w zatoce Algesiras długo uie trwał; d.

15 . J. K. W. z eskadrą do zatoki Kadyxkiej zawinął i natychmiast się udał do konsula francuzkiego. Wzburzenie sprawione w giełdzie przez gazetę hiszpańską, ustało. D z i e n n i k S p o rów powiada dzisiaj: «N ajprostsze nad rzeczą zastanowienie się nawet najłatwowierniejszych o płonności owej pogłoski przekonać by powinno. Komuż bowiem nie wiadomo, że prawo rewizyjne na morzu Śródziemnem nie ma miejsca i że prócz tego nigdy się nie używa przeciw okrętom woj ennym? « - W Kadyxie znajdowały się holenderska i hiszpańska eskadra. Holenderska duia 13. z Gibraltaru do Lewantu puściła się. W Port Vendres dnia 18. dwa szwadrony 2. pułku huzarów do Oranu się zaambarkowały. Rada municypalna w Tulle dnia 16. Lipca na nadzwyczajnćm posiedzeniu ważną wśród obecnych okoliczności uchwalę wydała; t. j. chce popierać z n i e s i e n i e istniejącego tam klasztoru Karmelitanek, ponieważ zakład ten prawem nie jest potwierdzony i często mlode panienki do najlepszych rodzin należące mimo wiedzy i woli rodziców do klasztoru tego wstępują. Jedna z tych panien, uszedłszy do klasztoru, jakoby do twierdzy, idąc zapewne za obceui natchnieniem, na piśmie ojca swego o zamiarze swoim zawiadomiła i wydania 15,000 fI., jej dziedzictwa po matce, od niego żądała, chcąc tę summę klasztorowi zapisać. Te to okoliczności radę municypalną do powyższej uchwały spowodowały. Anglia.

z Londynu, dn. 24. Lipca. Z Irlandyi donoszą o bezprzeszkodnem odbywaniu się wichrzeń repealskich. Na onegdajszem zgromadzeniu stowarzyszenia repealskiego w Dublinie podano ogół renty za przeszły tydzień na 1500 funt. st., w co wchodzi 200 £1. z Halifaxu w Nora Seotia, gdzie się także towarzystwo repealów utworzyło. Z tern wszystkiern panuje zresztą w całej Irlandyi najgłębsza spokojność; nawet liczba spraw kryminalnych przed assyzami teraz właśnie się odbywającemi, nader jest mała. W niezliczonych jednakże wydarzeniach wychodzi na jaw wpływ zgubny, demoralizujący księży katolickich głoszących repeal, i wichrzcniom tej to klassy ludzi, posiadającej najrozleglejszą władzę nad umyślami ludu należy przypisać szczególniej, że poruszenie trwa jeszcze w takiej rozciągłości. Nienawiść religijna ciągle podniecana, staje się podstawą nienawiści politycznej. Nie dawuo temu zaszło tu szczególne wydarzenie tego dowodzące. Protestanckiego posiedziciela dóbr, któremu koń zabitym został, oskarżyli dwaj właśni jego słudzy wiary katolickiej oto, że sam kazał zwierzęciu życie odjąć, aby za nie 15 funt. s ». wynagrodzenie dostać ze skarbu hrabstwa.

Swiadkowie tak bardzo byli w sprzeczności wzajemnie i z sobą, że oskarżony za niewinnego uznanym został i teraz okazało się, że xiądz swym duchownym wpływem zmusił ich do zaniesienia tej skargi na pana, od którego same dotąd odbierali dobrodziejstwa, i że dyrygujący komitet stowarzyszenia repealskiego koszta na to ponosił.

Dania.

Z Księstwa Szlezwigsko - holsztyńskiego w Lipcu. Sejm w Wyb o rgu (w Jutlandyi) i w Szlezwigu rozpoczął się w pierwszych dnich tego miesiąca. Podczas gdy stany szlezwigskie tą rażą z spokojną i rozważną godnością usiłują odpowiedzieć swyn? obowiązkom, obrady na jut1anddzkim sejmie zaraz na początku przyjęły gorszący charakter, gdyż uie tylko o rzeczy wcale tu dotąd uiepa skiej, zaczęto rozprawiać z niewymowną zaciętością, lecz oświadczono jeszcze bez ogródki, że ministerstwo królewskie nie posiada zaufania narodu. Podeszły w latach Oerstedt, Tajny minister państwa, który już po raz piąty jako kommissarz królewski urzęduje na sejmach duńskich, trzyma się niewzruszenie jak skała wśród tych żywiołów rozburzonych fanatyzmem i wściekłością stronnictw, i nieraz już w owych zatargach tak niebezpiecznych dla spokojuości państwa, zbił zwycięsko deklamacye i osobiste zaczepki bystrą swoją dialektyką i spokojnością godną podziwienia. Zdaje się jednakże, że Oerstedt niebędzie miał tą rażą stanowczego wpływu na bieg wypadków w Wyborgu. Przylem jeszcze usposobienie ludu w Jutlandyi zdaje się wzbudzać nieco obawę, i dzieuuikarstwo Kopeubagskie jak naj nie sumie nniej stara się podniecać wzburzenie umysłów. W takowych stosunkach, znając prócz lego entuziazm i jeduozgodny zapal ożywiający księstwa, niemożua istotnie przewidzieć, dokąd powiedzie zobopólna nienawiść stronnictw, spodziewać się jednakże należy, że rząd przygotowanym jest na wszelkie wypadki. Nieme y.

Zakończenie artykułu o stosunkach Szleswigu. - Tymczasem zgromadzenie stanów zbliżało się coraz bardzie']. Duńczycy coraz znaczniejsze ponosili straty w ciągłych, małych wprawdzie, lecz dotkliwych porażkach. Lecz koniec końcem musiało teraz przyjść do czegoś stanowczego, gdyż uczucia niemieckie coraz silniej i obficiej skupiać i osadzać się zaczęły; zaczęto się oburzać przeciw wiecznym zatargom; wszyscy życzyli sobie pokoju, któreu stany miały przywieść do skutku. Jeszcze jedna nadzieja pozostawała Duńczykom, spór językowy między stanami szleswigskicmi; wychodząc z niego można było wiele nowego wywołać, wiele się uskarżać i rozprawiać o przytłumieniu narodowości! Wtedy wyszedł ów sławny reskrypt językowy, który użycie duńskiego języka tylko na konieczną potrzebę ograniczył, Z radością i wdzięcznością przyjęto go po w Księstwach, lecz z tym większym gniewem w Danii. Jednakże tego, co się raz stało, nie można było odmienić; na próżno czterech delegowanych, ożywionych duńskim duchem, wystąpiło, stan rzeczy niezmienił się wcale. Wśród takowych okoliczności mało naturalnie Duńczykom pozostawało nadziei; uczuli to boleśniej jeszcze z innej strony. Gdyż bądź to z innych powodów, bądź to, że ówobiecany »posagn coraz widocznie f usuwać się zdawał, - Szwedzi zaczęli się w ostatnim czasie oddalać od Skandynawizmu. Ostygnął znacznie w nich zapał, mimo wszelkich usiłowań ze strony Duńczyków. Nie chcę twierdzić, że oziębłość ta długo trwać będzie, ale podziś dzień nie można jej zaprzeczyć. Tak więc zeszły się dwie okoliczności, które obiedwie zwróciły uwagę Duńczyków na Szleswig. Powzięli zatem ci, którzy stali na czele ruchu, zamiar wystąpienia, jeszcze przed zwołaniem stanów, z stanowczym zamachem. Wszystkich, którzy podzielali duńskie uczucia, powołano do Skamlingsbanku (w północnem Szleswigu) na obchód uroczysty. Uroczystość ta odbyła się 4. Lipca. Zebranie było nader liczne; . biorąc średnią liczbę mogło być 6 do 8000 ludzi. Znaczna część, osobliwie wszystko co było wykształcone, przyszła z właściwe') Danii. Na tym więc obchodzie pierwiastek duński obliczył się niejako i ocenił swe siły. Mowy były liczne i gwałtowne; celem nienawiści była Niemczyzna, celem wszystkich nadziei Skandynawia. Wszystkie mowy wypowiadają mniej lub wi<;cej skrytym sposobem woinę wszystkiemu co jest niemieckićm w Szleswigu; wszakże znakomity mówca wyrzekł otwarcie na owej duńskiej uroczystości w kraju niemieckim: »iż dziękuje Bogu za t o, że go Niemcem nie stworzył!« Sadzono się na żądania, aby językowi duńskiemu na stanach szłeswigskich wrócić jego prawa, aby pierwiastek duński wznosić, rozszerzać i mieć bacznie na oku. Tylko ostrożności rządu dziękować należy, że się nic gorszego nie stało. Jednakże już i to co się stało, było nadto daleko posunięte, osobliwie tak krótko przed zwołaniem stanów i na niemieckiej ziemi. Spodziewano się wszakże, iż rząd na koniec położy tamę tyra bezprawiom. Oczekiwano z niecierpliwością zagajenia królewskiego. Mamy je teraz przed nami, równie jak zagajenie sianów jutlandzkich. Nie chcę żadnego wydawać wyroku, same tylko fakta zestawię. Stanom jutlandzkim, które po kilkakrotnie i (jak tu przynajmniej sądzono), nader niestosownie wtrącały się do spraw szłeswigskich, okazano zupełne zadowoliiienie z ich postępowania. Reszta zagajenia nie tyczy się obecnych stosunków. Zagajenie stanów prowincyalnych szłeswigskich, datowane z d. 3. Lipca, zaezyna się od ostrej nagany z przyczyny »jedno stronnej dążności, która się objawiła częściowo w czynnościach zgromadzeń.« Potem następują szczegółowe odpowiedzi na dawniejsze pojedyncze wnioski; najpierw oświadczę stawionych, z których 25 przepisów już moc prawa otrzymało; dalej odpowiedź na uchwały stanów, które zawierają osobliwie cztery punkta mające wartość ogólną; oświadczenie, że nie można zadość uczynić życzeniu stanów, aby w publicznych rachunkach Księstwa przestano liczyć na pieniądze królewskiego banku, - pieniądze których wcale u nas nie ma; że porządek wexlowy flensburgski, według życzenia stanów, nie zostanie zaprowadzonym w całe'm Księstwie, jednakże dozwolonym każdemu miastu, któreby go sobie życzyło. Ze wniosek do praw względem czasu, w którym oskarżonego stawić należy przed sędzią nie otrzyma mocy prawne'j, i że bliższe rozważenie tego wniosku zostawić trzeba układom, które mąją wydać nową procedurę sądową; że wybór depulacyi ze Stanów tą rażą jeszcze do skutku przyjść nie może. Następujące odpowiedzi na wnioski stanów są najważniejsze: 1) połączenie zebranych stanów, którego się domagano, odrzucone; 6) odrzuconą lo stała proźba, żeby żaden bank duński nie mógł być założonym w księstwach niemieckich; 6) odrzucono również proźbę o publiczność posiedzeń stanów; przeciwnie zaś, 9) ma być przedstawiony porządek służby wojskowej, i 10) plan połączenia szkolnej i kościelnej administracyi Księstwa z tą, która jest w królestwie, przeprowadzonym być nie może. - To jest szczegółowa treść zagajenia. Chociaż niektóre nadzieje całkiem przez nie zniweczone zosiały, inne zaś na dal odroczone, jednakże nie te to szczegółowe przepisy największe zrobiły wrażenie. Ów wstęp przedewszystkiem napełnił zebrane siany więcej niż smutkiem. Zdawało im się bowiem, że w każdym względzie postępowały sobie jak naj ściślej podług prawa, spodziewały się za tein po dobrotliwej mądrości monarchy równie przyjaznej przemowy jak i stany iulłandzkie. Tymczasem główna część zagajenia już przedte'm ogólnie znaną była, ztąd powszechna niespokojność. Usłyszano właśnie w tychże dniach o świeżych manifestacyach Danizmu na skamlingsbankskim obchodzie.

Gdy się więc stany zebrały w celu obrania prezydującego i odrobienia kwestyi przypuszczalności, wszyscy jakoś dziwnie się zgadzali. Owi czterej reprezentanci duńscy wzięli swoją dymissyę, i nikogo nie było, co by się chciał odezwać po duńsku. - Przedmiotem drugiej kwestyi był Tiedemann, o którego uwolnieniu i uniewinnieniu już dawniej mówiliśmy. Apclacyi przeciw niemu jeszcze nie złożono; zwłoka, którą przedłużono, trwa jeszcze dotychczas, było zatem pytanie czy zawieszenie apelacyi odbiera mu prawo udziału w obradach. Zgromadzenie przyjęło go jednakże. Nakoniec znaczną większością głosów obrano Falka na prczydującego, męża, któremu nikt zapewne nie wyrówna w znajomości kraju, rozwadze i niezachwianej lecz spokojnej energii. Potem przeczytano zagajenie. Zebrane stany słuchały go w głębokiein milczeniu; zgromadzono się jeszcze tego samego wieczora; utyskiwano jawnie i ogólnie nad wyrazem królewskiego nieukontentowania. We Wtorek odezwał się prezydujący, odpowiadając w imieniu stanów, z oświadczeniem: »że zgromadzenie nie może się wcale poczuwać do owej nagany wyrzeczonej przez króla, mając to głębokie przekonanie, iż powinność swoją wypełniło.« Zapisano to w protokule posiedzeń, prezydent zaś po te'ra oświadczeniu dodał jeszcze, że, ponieważ to jest wypadek nie zwykły, pozwala sobie raz jeszcze zapytać się sianów zgromadzonych, czy zgadzają się na jego odpowieź? Poczem całe zgromadzenie jednogłośnie i bez wyjątku słowa jego potwierdziło. Oświadczył potem prezydujący, że prócz tego na SAiqją rękę prolestować musi przeciw wyrażeniu królewskiej nagany, gdyż ni e tylko stany ogółowo jako ciało, ale nawet szczegółowo żaden pojedynczy członek, - za co by on, jako pojedynczy, odpowiadać musiał, - przeciw prawu lub przepisom nie wykroczył. W taki sposób zaczęły stany szleswigskie swoje obradowania. Gazeta stanów uwiadomiła kraj cały o tych zajściach. Oburzenie przeciw szerzącemu się nieprawnie Danismowi tak jest wielkie, że wkrótce spodziewać się należy wniosku, w prostocie swej nader ważnego: aby król obmyślił stosowne środki, któreby księstwa naprzeciw napaści Duńczyków zabezpieczyły. - Stany uie myślą wnosić o adres do króla. Ciekawi jesleśmy wszyscy na otwarcie izb jutlandzkich. Fadrelandet odezwał się tymczasowo do odjeżdżającego komissarza królewskiego pana Oerstedt, że mu nader przyjemnego stanowiska obiecać nie może. Można prócz tego po sejmie szleswigskim spodziewać się kilku wniosków, które stanowczo wyjawią ducha ożywiającego kraj cały. - Co będzie skutkiem takowych stosunków, trudno zaiste powiedzieć.

H a j t y.

Z P a ryż a , dnia 23. Lipca.

Dwa listy prywatne, któreśmy z Port-auPrince, (z dnia 22. Czerwca), otrzymali, nie mówią ani słowa o zatruciu Generała Guerrier, go nieprzyjaciela, Generała Acaau, chociaż augielskie dzienniki o tym wypadku wspominają. Lecz okazuje się z tych listów, ze Mulaci chcą ponowić powstanie w celu zrzucenia nałożonego sobie jarzma murzynów, coby bez wątpienia większe jeszcze na nich klęski ściągnęło z przyczyny większej daleko liczby czarnych. Guerrier chciał z wojskiem swojem wyruszyć na południe, aby tamie podboju dokończyć; Salomon starał się w Aux Cayes ustalić władzę prezydenta, lecz aż nadto jest prawdą, iż Generał Acaau rozkazał splondrować tamże domy tych, którzy wy wędrowali do Jamaiki, i rozdał je potem swoim oficerom. Prezydent Guerrier mianował Generała Acaau widocznie dla tego komendantem okręgu Aux Cayes, aby go na swoją stronę przeciąguąć, ale za to rozkazał mu wojsko swoje rozpuścić. Na północy w Cap Haiti, w Gonaives wszystko wprawdzie juź podbite, ale bezpieczeństwa na przyszłość nigdzie jeszcze nie było. Żądanie rzeczypospolifej dominikańskiej udania się pod prolekcyą Francyi oświadczył rządowi Hajtyjskiemu admirał francuzki de Moges i generalny konsul francuzki Levasseur, z tym dodatkiem, że rząd swój (francuzki) niezwłocznie o te'ni uwiadomią, który bez wątpienia na to przystanie. Żądali oraz, aby niezależność Dominikańczyków uznano; ale rząd hajtyjski wzbraniał się stanowczo krok ten uczynić i wskutek tego, jak wiadomo, ministeryum francuzkie wyparło się swoich agentów. Rząd hajtyjski żądał od Francyi zwłoki wypłacenia swego długu i zarazem zapowiedział przybycie komissarzy, którzy by się ugodzili względem warunków tejże zwłoki. Francya zezwoli na nią bez wątpienia.

Rozmaite wiadomości.

Z Poznania. - Gazety kościelnej tutejszej wyszły NN. 30. i 31. i zawierają: Nr. 3 O.: O prawdziwej i fałszywe'} pobożności.

- Dalszy ciąg hymnów wyjętych z brewiarza rzymskiego przez ks. Cieślińskiego. - Doniesienia z Bydgoszczy o sporze religijnym. - Z archidyecezyi Poznańskiej. - Z Galicyi. - Z Francyi o nowej organizacyi konsystorzy żydowskich. - W Saulzoir pastor Petitpierre wraz 1 7 O ewangelikami wrócił na łono kościoła katolickiego. - O skasowaniu domów nierządu w Anglii. - Z Rossyi. - Uwiadomienie. - Nr. 3 1 .: Dwa listy okólne F. F. Szumborskiego biskupa dyecezyi chełmskiej dotyczące zniesieniai przywrócenia niektórych obrzędów katolickich. - Szczepanów. - Dalszy.ciąg Hymnów kościelnych. - Doniesienia z dyecezyi wrocławski ej. - Z Rossyi; z Francyi; z Hiszpanii. - Śmierć Karola XIV. Jana króla Szwedzkiego.

- Z Turcyi.

Guizot na katedrze - Jules Janin daje nam następne opisanie prelekcyi Guizota; rozumie się jeszcze z czasów, kiedy tenże był profesorem przy Sorbouuie: »Pan Guizot szedł zwykle silnym i uroczystym krokiem ku katedrze. Skoro się tylko pokazał, nastawała głucha cisza w calem zgromadzeniu. Zaczynał zaraz mówić bez zająknienia się; głos jego był dźwięczny i pełny, wykład imponujący i przenikliwy. Zdania swoje wyrażał najczęściej krótko, nie kwiecisto, często nawet bez ogłady, lecz ile na tern traciły, zyskiwały znowu na sile i dobitności. Postać mówcy odpowiadała ściśle jego sposobowi mówienia: Byłto wzrok surowy i nieczuły, który tylko czasami błyskał, podobnie ogniu, tlejącemu w popiele; byłato cera ponura, której nic nie zmieniło, ani żal ani radość, ani duma tryumfu, ani wstyd klęski; byłolo wysokie, myślące czoło, na klarem się żadna z namiętności wewnątrz nie odbijała. - Tak jest, w tern wielkie m mieście Paryżu, gdzie każdemu naj dokładniej wiadomo cokolwiek owych bohaterów myśli dotyczę, wiadomo także iż Guizot był ubogim, że ściągnął niechęć rządu na siebie, dając mu w swojej młodości najlojalniejsze dowody swej przychylności i gorliwości. Powiadają, że miał starą matkę, matronę dawnej daty, z niewymowną czułością i niewzruszonem uczuciem powinności, która w piśmie świętem wzoru swemu życiu szukała i że przed tą starą matką klękał co wieczór z prośbą: »Pobłogosław mi matko !« Wiadomo także, że on z żoną swoją zarabiali sobie literackiemi pracami na chleb powszedni, pisując na żądanie artykuły do dzienników, robiąc korrekte druków, itp. Wtedy to poprawiała pani Guizot z niewypowiedzianą cierpliwością gramatykalne błędy i fałszywą składnię Letournenra w jego tłumaczeniu Shakespeare, podczas gdy jej małżonek pisał owe krótkie wstępy do każdego dramatu, które są arcydziełami krytyki i bystrości umysłu; - smutne zapewne zatrudnienie dla polityka; w którego ręku miały niegdyś spoczywać losy Francyi i rewolucyi, smutne mówię zatrudnienie być najemnym pisarzem u Ladvocata księgarza. Cóż było jednak robić? Największy poeta starego Rzymu był kontent, gdy mógł dla utrzymania dziwiali wszyscy pana Guizota dła jego skro" mnego i pracowitego życia; cierpliwość jego wzięto za rezygnacyę; czczono go za to, co śmiał nieraz podczas swoich odczytów wyrzec, a jeszcze bardziej za to, co był dość umiarkowanym - zamilczeć.« Taniec Polka w Londynie - Polka dostała się za morze. Niedawny list z Londynu donosi następujące szczegóły o tym ważnym wypadku: »Zrazu była to tylko daleka pogłoska, lekki poszept pianissimo, - zorza nowego tańca świtała dopiero na niebie. Ledwie kika osób zasłyszało coś o nim; dwa tylko albo trzy dzienniki doniosły nam cichaczem o jego zawitaniu. Zwolna zajaśniało słowo «Polka« w całym blasku na widokręgu, i biegło rinforzando z ust do ust, od nóg do nóg; potemu ujrzeliśmy p o l kępowstającą w swojej naturalnej wielkości, rozpędzającą się i wirem ulatującą. Teraz jestto już jeden ogólny krzyk, jedno publiczne c r e s c e n d o, gorączka narodowa. Nikt się jej oprzeć nie może; jest tak silna jak potwarz, która wszystkiego dosięgła. Pewien mistyfikator z Oxfortstreet uczył przez cały miesiąc zwyczajnej francuzkiej galopady, wydając ją za p o l k ę . Inny starał się ułożyć nogi młodych miss do pewnego na francuzkich balach ulubionego, od policyi zakazanego tańcu, który młode lady trzy tygodnie za szczerą polkę miały. Az się jednemu młodemu nauczycielowi imieniem James Roe powiodło, wprowadzić autentyczną polkę; w któremto szlachetne'«! przedsięwzięciu wsparli go w królewskim teatrze Perrot i Carlotta Grisi. James Roe stał się Ceilariusem Anglii i w prze» ciągu czternastu dni spolkował sobie 2000 funtów szterlingów. Krążyło wszakże jeszcze wiele innych polkujących planet około tego słońca, a wszystkie dzienniki opływały w doniesienia o nauczycielach tańca p o l k a . J eden uczy polkę jak ją tańczą w Paryżu, drugi jak ją tańczą w Węgrzech(?!), trzeci uczy polki wiedeńskiej, a czwarty wreszcie berlińskiej. W szystkie l a d y szaleją z miłości ku p o l c e ; na samo wymienienie jej nazwy, bije każde niewieście serce w brytańskiem łonie. Kompozytorowie piszą od rana do wieczora same polki; wszystkie wystawy muzycznych sklepów przepełnione p o l k a m i; słowem P o l k a for ever!

Szczęśliwe wykupienie od wojska.

- Pewien znaczny duchowny wjednem francuzkiem prowincyonalne'm mieście, przyrzekł był pewnej ubogiej wdowie użyć całego swego

wpływu dla uwolnienia od konskrypcyi jej syna, w którym całą swoją podporę miała. Rewizorowie jednak byli nieubłagani, a syn wdowy miał iść w rekruty. Gdy oto wracając smutno do domu, zdybał szczęśliwym trafem swojego przyjaciela i dawnego szkolnego towarzysza, który pisywał szarady i nowiny do tamtejszego dziennika. Ten przyrzekł go uwolnić i prosił tylko, aby swojej matce nic o tej wieści nie mónił.- Na drugi dzień otrzymuje kapłan zewsząd najpochlebniejsze pochwały i p 0dziękowania za swój szlachetny czyn, i za tę rzadką skromność jaką chce pokryć swoją wspaniałomyślność. Również i młody rekrut nie omieszkał złożyć mu ze łzami swe dziękczynienia. Lecz prałat przyjął go z gniewem. »J akże śmiesz jeszcze« zapytał go, »pokazywać mi się na oczy, zrobiwszy mi tak niegodziwą psotę?« -- »Racz mi przewielebny ojcze przebaczyć«, odpowiedział zdziwiony młodzieniec, »czembym na taki gniew miał zasłużyć?«-»Artykułem dziennika, w którym jest doniesiono, żem ci kupił zastępcę.« - »Ach jestto dobrodziejstwo, za które ci panie będę wdzięcznym przez całe życie!« - »Milcz!« odrzedł prałat »nie dośćże iżeś doniesieniem fałszywej wiadomości popełnił błąd nieprzebaczony; chceszże go jeszcze powiększyć s wojem szyderstwem?« -»Jakto? falszywe 'j wiadomości!« zawołał rekrut. - »Toż niewiesz, iż to tylko jest zmyśleniem?«A-»Ach, nie; lecz jeźli tak jest, tedy można jeszcze błąd ten naprawić! Domyślam się autora tego podstępu, i spieszę natychmiast do niego z żądaniem, aby w najpierwszym numerze dziennika odwołał swe doniesienie.« - ,»Ach, na miłość Boga, nie czyń tego. Wystawiłbym się na śmiech publiczny.« - »Cóz mam więc robić?«-»Dowiesz się o tern później. Teraz zaś nadewszystko zachowaj nasze rozmowę w milczeniu.« - Nie pozostało nic kapłanowi - jak kupić w samej istocie zastępcę biednemu rekrutowi.

Palenie tytoniu w Mexyku stało się mężczyznom i kobietom taką potrzebą jak pogadanka, taniec i odpoczynek. Żaden Mexykanin nie wyjdzie z domu bez cygarniczki, równie jak i żadna Mexykanka. Przy odwidzinach następuje zaraz po zapytaniu: »J ak się masz? « prośba o zapalenie sobie cygara. N a tertuliach, czyli zabawach wieczornych, w teatrach, każdy i każda pałą co im sił stanie, a grzeczność kawalerska wymaga w Mexyku, aby się damom cygarami przysłużyć. Nie przyjąć podanego cygara - oznacza największe grubiaństwo. Ktokolwiek w Mexyku nie pali t y bywają osobne pokoje do palenia dla dam i mężczyzn; publiczne jednak palenie staje się u eleganckich dam coraz rzadsze'm. Fajek zaś nie obaczysz nigdzie w M esy KU. Wszyscy palą cygara, albo Pur o s, które z samego tytoniu są złożone, albo C i g ar r o s, małe papierowe cygara, składające się z nieco tytoniu, owiniętego w papier. Walka peruk z wąsami. Dzienniki francuzkie rozpisują się w obecnej chwili szeroko o śmiesznym sporze, który powstał niedawno w trybunale pewnego małego miasteczka między Rivin a Clermont. Poważne gremium sędziów tegoż miasteczka zakazało było dwu młodym adwokatom występować w sprawach przed sądem, póki sobie nie każą ogolić wąsów, opierając swoje żądanie w tym względzie na dawnym dekrecie paryzkiego sądu kassacyjuego. Już - już chcieli młodzi prawnicy swoje tak troskliwie pielęgnowaną «ozdobę twarzy« poświęcić na ołtarzu powinności, gdy ich pewien stary kolega wybawił z tego kłopotu. Oto okazało się, iż dalszy dekret powyższego sądu kasacyjnego obowiązywał sędziów tegoż miasteczka do noszenia przy swoje'm urzędowaniu długich starożytnych peruk. - To świeżo uczynione odkrycie sprowadziło pojednanie między prawniczymi dissydentami. Zamek Ferney koło Genewy, niegdyś własność i siedziba W o l t er a, ma być leraz sprzedany; powiadają, że książę Aumale życzy go sobie nabyć. Niedawno rozeszła się pogłoska, jakoby Jezuici mieli zakupić Ferney i założyć tam swoje szkoły. Toby zapewne była najgorsza psota, którąby swemu nieprzyjacielowi w grobie jeszcze wyrządzić mogli. (Rozm. Lwów.)

SPRZEDAŻ KONIECZNA.

Sąd GłóJI\rry Ziemiański w Bydgoszczy.

Wieś szlachecka Janocin (Janoczyno) w pow. Inowrocławskim położona, przez Dyrekcją Ziemstwa na Tal. 8962. sgr. 9. fen. 6. w I. 1831. otasowana, w resubhastacyi sprzedaną być ma w terminie na dzień 9. Października b. I. zrana o godzinie lotej w miejscu zwykłych posiedzeń sądowych wyznaczonym. Taxa, wykaz hipoteczny i warunki sprzedaży przejrzane być mogą w Registraturze. Z pobytu niewiadomi realni wierzyciele, jako to: Ur. Jani Szolastika (zdomuUbisch) Bieliccy małżonkowie, Ur. Loga Wojciech Kapitan, Ur. Walentyna zBielickich Choynacka,

Teofila Pawłowiczowa i Anna Krystyna z domu Schendel, owdowiała Busse, na takowy zapozywają się publicznie.

D ONI E S lENIE.

W Sr o czy nie pod Powiedziskami są: szesnaście koni fornalskich, trzy wozy szybowane oraz picniki dla owiec i inne sprzęty gospodarskie najdalej do 10. Sierpnia I. b. za gotową zaraz zapłatą z wolnej ręki i za umiarkowaną cenę do nabycia. W domu moim przy Jezuickiej ulicy Nr. 10.

są na plerwszem piętrze 2 pokoje na przodku, wraz z kuchnią, piwnicą i drwaluią od Sw. Michała do wynajęcia. G. F. Be h I.

Kurs giełdy Berlińskiej.

Dnia 30. Lipca 1844.

Obligi długu skarbowego . .

Obligi premiów handlu morsko Obligi Marchii Elekt, i N owej

Gdańska wT.

Listy zastawne Pruss. Zachód.

» »W .X. Poznańsko > » dito » »Pruss. Wschód.

» »Pomorskie.

March. E1ekj IV.

» » Szląskie. . . .

Inne monety złote po 5 tal.

A IŁ C J e Drogi żel. Berl.-Poczdamski<j Obligi upierw. Berl.-Poczdams.

Drogi żel. Magd. - Lipskiej . .

Obligi upierw. Magd. - Lipskie .

Drogi zel. Berl.-Aiihaltskiej Obligi upierw. BerI. -Anhallskie Drogi ieI. DysseI. E1berfe1d.

Obligi upierw. Dyssel. - E1berf.

Drogi zel. Reńskiej Obligi upierw. Reńskie .... » od rządu garantowanc.

D ro gi zel. Bcrlinsko - Frankfort .

Obligi upierw. BerI. - Frankfort.

Drogi żel. trórno-Sz1ąskićj . .

» dito Lit. B.. » » B e r 1. - S z c z . L i t. Aj B, « » Magdeb.-Ha1berst Dr. żel, Wrocf.-Szwidn.-Freib.

Obligi upierw. Wroc. Szw.-Fr.

Dr. żel. Bonn-Ko1ońskićj . . .

Sto- Na pr. kurant pa paple- gotopfC. ramI. wizną

\5 3Ł 31;

101* 891

IOOi « 1 l O I.I, 4 1 IIl, fl l 00

IOOf 104 -( 102

34, A &fY1} lIIl, IIl, 12A 4 12,'! 3 4 U>3* 191 L

103* 5 4 5 4 J031 92

98?

79i IIl,

0 1 '1 5 4 4

96* 103J HIJ 108ł 121 115'

M7I 4 4 4

103'

Ceny targowe Dnia 3l. Lipca w mieście 1844. r. POZNANIU. od do Tal. sgr. fen. T»!. sgr. fen Pszenicy szefel l - 1 20 l l 1 1 6 Jęczmienia dt 22 - 23 - 17 (i 18 6 Tatarki dt. 26 - 28 - 1 1 - 1 313- 14 - 24 24 6 4 10 - 4 15 - 1 9- M 12 -

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.08.02 Nr179 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry