GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.08.09 Nr185

Czas czytania: ok. 15 min.

V\lielkiego

Xi stwa PO ZNAN SKI EGO.

Nakładem Drukarni Nadwornej W Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannowski.

?lH*.

W Piątek dnia 9. Sierpnia.

1844.

Wiadomości kraj owe.

Z B e r l i n a, dnia 7. Sierpnia.

Przybył tu: J O. Generał- Major i dowódzca 6lej brygady obrony krajowej, Xiążę Wilhelm Radziwiłł, z Heriugsdori.

Ze Świeca nad Wisłą, dn. 30. Lipca wieczorem o godzinie 8. - Miasto nasze, leżące przy ujściu Czarnego strumienia do Wisły i obydwiema temi rzekami ujęte, doświadcza wprawdzie corocznie wielkiego wezbrania wody i wylewu po nizinach, a stąd szkody i straty wszelkiego rodzaju, osobliwie na wiosnę i około S. Jana; ale okropności, jakie się wczoraj i dzisiaj wydarzyły, ludzie nie pamiętają. Jakkolwiek ogromne śniegi z ostatniej zimy i ciągłe ulewy od sześciu tygodni, jakoteż częste sztafety od Krakowa i Warszawy, wielkiego wezbrania wody zapewne spodziewać się kazały i stosowne środki przedsiębrać, mieszkańcy jednak tutejsi, mając w pamięci rok 1814. i 1829., pełni byli nadziei, że zbliżające się niebezpieczeństwo i tą rażą jako tako przejdzie. Ale szybkość, z jaką się rzeka podnosiła, przeszła wszelkie ludzkie usiłowanie. Po wszystkich ulicach miasta rozlewa się z gwałtowną siłą okropny żywioł, i po większej części miasta sterczą tylko jeszcze dachy domów, z których okropne, wołanie ich mieszkańców, tak ludzi jako i zwierząt, słyszeć się daje. - Chełmińskąbramę otoczoną 2 obudwu stron olbrzymiemi, jeszcze od Krzyżaków wystawionemi murami, starano się zrazu ogromnym zatkać wałem a przez to pieniące się wały przełamać; ale napróżuo! - Już zalane są progi ewanielickiego kościoła stojącego wyżej na rynku, a fara katolicka napełniona już jest wodą na cztery stopy wysokości. W zabudowauiach szkolnych ciśnie się woda oknami. Most łyżwowy popłynął już wczoraj z wałami. W calem mieście prezentuje się obraz jęku i rozpaczy! Wśród tej niedoli, wśród tego Oceanu zalewającego miasto i okolicę, słyszymy jeszcze, na domiar nieszczęścia, dzwon zwiastujący: Gore! N oc się zbliża, a ciemność zamknie wszystkie drogi do ucieczki kobietom i dzieciom. Deszcz leje, burza się podnosi; także i w sąsiednich wioskach wyglądają mieszkańcy pomocy, której im zanieść nie zdołamy. D. 31. Lipca, zrana o godzinie 8. - Ogień, powstały z zapadłego komina, stłumił się, a tak noc spokojniej nieco przeszła. Wodzie żadnej już tamy stawić nie podobna. Kominy i piece zapadają się, ściany pękają, ze wszech stron krzyk mieszkańców, którzy ledwie życie ocalają. Wiele domów chyli się do upadku. Tysiące ludzi wiszą w niebezpieczeństwie i tylko przyjaciele ludzkości podają im na dachy żywność, na której jednak coraz bardziej zbywać zaczyna, gdyż ubożsi nic zarobić a mąjętnie}*« żadnego dowozu dostać uie mogą. Domy piekarzy i sklepy kupców stoją pod wodą. Tyle tylko, dzięki Bogu, mamy pociechy, ze we wszystkich tych okropnościach źadeu jeszcze człowiek, ile nam wiadomo, nie zginął. Dnia 31. Lipca, wieczorem o godz. lOtej.Woda juz nie przybiera, ale za to okropna podniosła się burza, która kipiące bałwany o nadwątlone fundamenta domów miota i całemu miastu zgubą zagraża. Trzecia ich część leży już .w gruzach pod wałami. Gromady ludzi będących bez przytułku obciążają stojące jeszcze budynki, a za zbliżeniem nocy ogarnia wszystkich okropna bojaźń śmierci. Prowincya Saska. - Dnia 2. Sierpnia znowu 7 rossyjsko-polskich zbiegów z Pozuania do warowni Magdeburskiej przybyło; tak tedy ogółem 36 tych zbiegów w twierdzy tej się znajduje.

Wiadomości zagraniczne.

Polska.

Z nad granicy polskiej, d. 27. Lipca.

W ciągu roku tego i roku przeszłego z Litwy, Podola i Wołynia stopniowo przeszło 3 O O O ludzi, po większej części ubogich katolików z stanu chłopskiego, ale też i kilkuuastu z drobnej szlachty katolickiej w głąb Rossyi do step przesiedlono, aby stepy te uprawiać i regulamiejszy osiągnąć podział ludności. Wszakże, powszechnie przypisują ten środek usiłowaniom rządu rossyjskiego osłabienia parafii katolickich, aby potem mieć na pozór prawny powód do zniesienia ouych, kiedy prawo w tej mierze opiewa, że, aby plebania katolicka istniała przynajmniej 500 trzeba wyznawców religii rzymsko- katolickej. Francya.

Z P aryż a, dnia 31. Lipca.

N aj nowsze wiadomości od Księcia J oinville datują się z dn. 20. b. m. Cesarz Marokański .wydal podobno rozkaz, aby tych, co Francuzów zaczepili, jak najsurowiej ukarać. Co do Kollizyi z marynarką angielską tak się rzecz ma, że Książę na przybycie angielskiego okrętu do portu taugerskiego zezwolić niechciał , poczem mu zaręczono, że dopókiby układy trwały, żaden okręt angielski tamże nie wpłynie. Listy nadesłane z Algieru donoszą, że Marszałek Bugeaud znowu na 80 kilometrów w głąb kraju nieprzyjacielskiego wtargnął i że wojska maurytańskie przed nim się cofają. Gdyby wojsko francuskie z okolicą lepiej obeznane było, byłby Abdel Kader bez wątpienia wpadł w ręce Jego. Dziennik touloński donosi, ze Marsza

łek Bugeaud przekonał się o nadaremności układów z Cesarzem Marokkańskiin, i dla tego domagał się pozwolenia, aby energiczniej mógł wystąpić i przeciw Fezowi wyruszyć. Zażądał na ten cel pięciu regimentów wojska. Słychać także, że Książę J oinville otrzymał rozkaz blokować brzegi marokkańskie; Marszałek Bugeaud posunie się w razie potrzeby aż pod stolicę aby tam Sułtanowi warunki pokoju dyktować. Według doniesienia dzienników hiszpańskich naładowano w Gibraltarze okręt prochem przeznaczonym dla Marokkańczyków. Z osób, które na dniu 29. Lipca wieczorem w ciżbie ua polach Elizejskich ranione zostały, umarło jeszcze kilka, tak iż teraz już 5 umarłych i około 20 rannych liczą. Stosownie do najnowszych wiadomości z Oranu połączył się już Generał Lamoriciere z korpusem Marszałka Bugeaud, a obadwaj razem chodzili około planu spalenia żniwa na pograniczu nieprzyjacielskiego kraju. Widać z tego, że obiedwie strony, tak Francuzi jak Marokkanczycy, bynajmniej się już nie ochraniają, i że przeto przewidzieć się nie da, dokąd ten stan rzeczy zmierza. Donoszą powtórnie, że Marszałek Bugeaud na samą stolicę Fez stanowczo uderzyć zamyśla. Ale trudność zabrania z sobą żywności, i to do gorącego kraju, gdzie zbywa na wodzie dla ludzi i zwierząt, stawia tamę nie łatwą do pokonania, chyba że się wielbłądów do lakowych transportów użyje. Podobne doświadczenia Generała Marey na wyprawie jego do pustyni aż pod Aiu Madi bardzo dobrze się udały. Wie o tern Marszalek Bugeaud, a po przedsiębiorczym jego duchu spodziewać się można, że z doświadczenia tego korzystać potrafi. Zadziwiająca jest szybkość z jaką odbywa się kommunikacya pomiędzy Paryżem a Rouen. Wieczorne dzienniki, które onegdaj ogłosiły depeszę telegraficzną Marszalka Bugeaud o wkroczeniu na territoriun; marrokańskie, przybyły do Rouen tak w czas, że dzienniki w lem miejscu wychodzące przedrukowały wiadomość tę Z M o n i t o r a i czytamy już ją w dziennikach z Rouen, kiedy dopiero ledwie temu parę godzin jak dzienniki ranne paryskie ogłosiły ją także. Jeszcze spieszniejszym i bardziej uderzającem będzie ten ruch i ta szybkość po ukończeniu kolei z Rouen do Hawru, nad którą teraz z całą siłą pracują. W przeszłym tygodniu nawet otrzymano tu w jednym dniu wiadomości z Londynu, kiedy zwykle dwa dni one iść potrzebują, wysłano je bowiem z Londynu do Brighton koleją żalazu /\ , zlamląd przesłano je odeszły do Rouen w kilka godzin, a ztamtąd koleją żelazuą do Paryża. Po zaprowadzeniu wszystkich kolei żelaznych szybkość ta dojdzie do niepojętego stopnia. - Ostatnie wiadomości z Gwadalupy z 28.

Czerwca mówią o usposobieniu tameczuych kolonistów względem kwestyi emancypacyi. 24. Czerwca zgromadziła się rada kolonijalua; przy otwarciu jej Gubernator, Admirał Gourbeyre nic nie wspominał o prawie przedstawionem Izbie Parów; czy nie chciał mówić o niem, czy też nie wiedział o jego przedstawieniu nie wiadomo, ale w odpowiedzi swej rada kolonialna stanowczo tego przedmiotu dotknęła, mówiąc, że nikt nie może im zaprzeczyć praw, jakie posiadają, że każdy z nich chciałby dla siehie zachować te prawa i w tym samym stopniu oddać je swym dzieciom.. Mamy zaufanie w karcie, mówi adres, broniącej własności i nienaruszalności praw, jakie wszystkim Francuzom służą. »Mamy zaufanie w Izbach, strużach naturaluych naszych praw, mamy zaufanie w rządzie Króla, który potrzeba tylko oświecić o prawdziwym stanie rzeczy, by go wywieść z błędu. Dla tego zastanowiemy się nad iuteressami kraju z tą uwagą i pilnością, jakiej tak ważne okoliczności wyiragają.« - Znaczy to, że się opierać będą wszelkiemi środkami oswobodzeniu niewolników. I do tego wzywają oni karty i praw, jak gdyby pierwszem, najsiluiejszein, nigdy nie zaprzeczonem i nieodjętćm mu nigdy prawem człowieka, według pojęć chrzesciaństwa i ludzkości, nie była swoboda. Gubernator silnie na ten adress odpowiedział, ale głównie na tein się opiera, iż to jest niedorzecznością rozumować o prawie, które jeszcze nawet nie jest głosowanćm. Ale więcej jeszcze pokazuje tę niechęć list pewnego kolonisty, niejakiego pana Basse- Terre nad tym, jak go nazywa «nieszczęśliwym« projektem, który jest tylko skutkiem anglomanii i sprowadzi zniszczenie kolonii francuzkich; w kilku latach uczyni je tak nędznemi jak Hajti, grozi zgubą francuskiej marynarce itd. Z tego widać jak wiele pracy jeszcze gabinet będzie musiał ponieść, aby przeprowadzić projekt emancypii, tern bardziej, że wiele organów prasy francuskiej otwarcie lub pod pokrywką broni niewolnictwa. Z dnia 1. Sierpnia.

Obiegały tu pogłoski o wybuchu rewolucyi w Marokko a to z powodu uległości okazywanej przez Sułtaua ku Francyi. Fanatycy z tej okoliczności korzystać mieli, aby powolnego i niedołężnego władzcę z tronu strącić i Abd el

Kadera na nim osadzić. Niezawodną, że pytanie Marokańskie coraz bardziej się wikle, W tej chwili wyjeżdża adjutant ministra wojny do Marszałka Bugeaud z iustrukcyami. Pan Guizot sam w gronie przyjaciół swoich te'mi dniami powiedzieć miał, że wojnę z Marokkiem. poczytuje za nieuchronną. Ministeryum nie o to też kłopoce się, czy wojnę z Marokkiem rozpocząć, lecz o to, w jaki sposób ją prowadzić i podług jakiego planu. Marszałek Bugeaud proponuje, żeby wprost na Fez ruszać; żąda na tę wyprawę 25,000 piechoty, 25 dział, 6000 wielbłądów i 8000 jazdy. Ale do tego P. Guizot skłonić się nie chce polegając na ważnych i uzasadnionych przyczynach. Wyprawa przez pustynię, w nieznajomym kraju, wśród nieznośnego skwaru, przez okolice, gdzie prawie wcale nie ma wody, do miejsca jakie 70 godzin od granicy oddalonego, może armią o zgubę przyprawić. P. Guizot poczytuje więc atak na Mogador za skuteczniejszy; możuaby stamtąd łatwi«} do Marokko (stolicy samej) dojść. Z największą ciekawością wyglądają stanowczego wyroku ministeryum; podanie wszelako wczorajsze, jakoby do Xi<;cia Joinville już wyprawiona rozkazy, aby bombardowanie Tangeru rozpoczął, nie zyskuje wiary. Anglia.

Z L o n d y n u, dn. 3 1. Lipca.

Jakkolwiek wielkie m jest nieukontenfowanie w Anglii z powodu postępowania francuzkich agentów na wyspie Otaheiti przeciw konsulowi angielskiemu, panu Pritschard, zda się jednak, iż dobre porozumienie obudwóch rządów, bynajmniej przez to nadwerężonem nie zostanie. Nawet Times, która wczoraj jeszcze tak mocno przeciw Francyi powstawała, dziś rzecz tę w łagodniejszem przedstawia świetle, mówiąc, że nieukontentowanie Anglików po zimnej rozwadze w pewnym stopniu zmniejszone'm zostało, wszystko bowiem, cow tym względzie przedsi<;brane'm było, owo ogłoszenie prawa wojennego, prześladowanie naczelników, okrucieństwa dopełniane na kobietach i aresztowania konsulów były wypływem największych nadużyć, które Francya sama już najmocniej zganiła. Na rząd więc francuzki wsprawie tej o tyle ciężka pada wina, iż rzecz tak ważną powierza ludziom niemającym bynajmniej wyobrażenia o tem co jest słusznem a co nie, i którzy takim sposobem kompromitują honor i politykę narodu swego. Teraz więc po naj surowszem zganieniu kroków tych, nie pozostaje nic więcej rządowi francuzkiemu jak tylko dać najzupełniejsze zadośćczyuienie tak nieszczęśli tantom państw zagranicznych. - Tutejsze dzienniki podają teraz dokładny" raport o próbie wykonanej z maszyną piekielną kapitana Warner, w sposób następny: »Kapitan Warner, który przed lat kilku oświadczył rządowi, ze posiada środek, za pomocą którego w jedne'j chwili zniszczonym być może okręt liniowy, cała flota, mały zamek, a nawet miasto, zeszłej soboty złożył publiczne dowody ważności dla wojny tego wynalazku, którego straszliwe skutki albo wojnę okropniejszą jak kiedykolwiek uczynią, albo też zrobią ją niepodobną. Jeszcze na wiosnę w r. 1842., kapitan Warner w obecności Sir Henryka Hardinge i innych ku temu mianowanych panów, wykonał swe doświadczenie na silnem czółnie drzewem budowlane'm naladowaue'm, które się jak najlepiej udało. Sir Robert Peel mianował następnie, zostawszy pierwszym ministrem, komissję do rozebrania tej rzeczy i ułożenia sprawozdania. Kapitan Warner następnie oświadczył, że na większą skalę chce doświadczenie Swe wykonać, ale rząd chciał tylko przyczynić się w czwartej części do kosztów doświadczenia. Wówczas na początku tego miesiąca Pan Somes, z tą chojuością charakteryzującą kupca angielskiego, ofiarował na ten cel jedeu ze swoich okrętów »John O'Gaunt,« za który mu jeszcze niedawno 1,000 f. szt. dawano, tym sposobem po usunięciu najważniejszej przeszkody, można było wykonać doświadczenie w zeszłą sobotę. Ogólna uwaga była w największym stopniu obudzona, tysiące osób przybyłych w tym celu do Brighton cisnęło się na brzegu przypatrując się przygotowaniom do doświadczeuia, jakie Pan Warner z zimną krwią i pewnością urządzał. Przeszło 40,000 ludzi zebrało się, pomiędzy niemi wiele znakomitych osób, wszystkie perspektywy zwrócone były na okręt, który sprowadziły dwa parostatki. Około godziny 6. Lord Ingestre i dwaj inni oficerowie marynarki, dali znak do rozpoczęcia działania. »John O'Gaunt« leżał oddalony przeszło o 500 jardów (1,400 stóp) od parostatku, na którym znajdował się kapitan Warner i po odjęciu liny nie zostawały oba statki w żadne in połączeniu z sobą; przez kilka chwil panowało milczenie zupełne, gdy w tern z szybkością błyskawicy ciemny gęsty obłok otoczył okręt, i bez żadnego innego szumu, jak głuchy szelest trzaskających belek główny maszt w kierunku prostopadłym rzucony został w powietrze, wszysikie belki zostały potrzaskane a sam korpus rozerwany.

Silny wiatr wkrótce rozpędził obłok i ujrzano okręt w stauie najzupełniejszego zniszczenia; chwilę jeszcze unosił się nad wodą i zatonął; w 21 minut po uderzeniu statek ten był zupełnie rozbitym. Zebrany tłum wykrzyknął trzy razy hura: działanie doświadczenia tego bez hałasu, bez żadnej widocznej przyczyny jest niepodobne do opisania. To jest tylko rzeczą pewną, że pocisk z zewnątrz dostał się do okrętu, a nie był wewnątrz ukryty, ponieważ przy zalonieniu pomost wierzchni był zupełnie cały. - Jednakże nie wpuszczono nikogo ani na »John O'Gaunf,« ani na parostatek, na którym się kapitan znajdował, z parostatku nawet musiała się oddalić osada, gdy kapitan miał już wykonać swoje doświadczenie. Kapitan W arner ze wszech stron uzyska! powinszowania, a Pan Somes oświadczył, że jeżeli rząd nie będzie zadowolnionym tern doświadczeniem, wówczas on jeszcze jeden i to większy okręt poświęci dla powtórzenia doświadczenia. Sądzą wszyscy, że za pomocą tego środka marynarka angielska stanie się niezwyciężoną, i żadna inna nie będzie śmiała jej się oprzeć. Hiszpania.

Z Madrytu, dnia 25. Lipca.

Wczoraj w dniu urodzin Królowej Krystyny, mieszkańcy Madrytu nader przestraszeni zostali przedsięwziętemi środkami wojskowemi. Na najważniejszych punktach podwojono warty, a znaczne oddziały kawal e ryi przebiegały miasto. Około wieczora dwa bataliony zajęły stanowisko przy gmachu pocztowym, gdzie się znajduje główny odwach, i uiedozwoliły zgromadzenia się ludu przy Puerta deI Sol. Za zbliżeniem się nocy, pułkownik dowodzący wojskami dostrzegł, że w pobliskim nowym domu znanego Maragato Cordero, znajduje się wielka liczba różnej gawiedzi. Pułkownik wysłał oficera z Zapytaniem, jakiby był cel zgromadzenia tego, i otrzymał odpowiedź, że towarzystwo to zebrało się, by złożyć powinszowania panu Cordero w dniu jego urodzin. W chwili, kiedy oficer dom opuszczał, strzelono do niego, a zgromadzone w okolicy tej mnóstwo ludu rozniosło postrach w naj dalsze strony miasta. Tymczasem inne wojska odebrały także rozkaz udania się do domu pocztowego, a generał kapitan i gubernator, którzy się znajdowali w teatrze, opuścili go natychmiast i za nimi poszła większa liczba widzów. Około północy cala załoga była pod bronią, a Puerta deI Sol zajęta była przez kawaleryą. Najwyższe władze wojskowe i Gefe politico przepędzili noc w gmachu pocztowym. Zrana ścia tego dotąd jeszcze niewiadomy . A u s t r y a.

Z P r e s z b u r g a, dnia 21. Lipca.

N ainiestnikostwo Król. nader ważną ogłosiło uchwalę. Z początkiem przyszłego roku szkolnego język madżyarski po wszystkich gimnazyach i liceach kraju, wyjąwszy tylko szkoły obwodowe Kroacyi, ma zostać językiem n a u k o w y m , tylko kilka przedmiotów mają być na przyszłość w języku łacińskim wykładane, np. nauki teologiczne, opierające się poniekąd na literaturze starożytnej; oraz patologia, chemia, fizyka, matematyka, dla których to nauk termiuologia w języku madźyarskim nie jest jeszcze należycie wykształcona. U chwała ta wielkie zapewne w kraju całym sprawi wrażenie. Wprawdzie już w ostatniej rezolucyi król. dotyczącej języków przyrzeczono Madzyarom, że życzenie ich, aby język Madżyarski na stopień naukowego języka po szkołach wyniesiono, spełnionćm zostanie; żeby jednakże to tak prędko i w takiej rozciągłości nastąpić miało, tego nikt się nie spodziewał. Tak tedy panowanie łaciny, już i tak w ostatnich czasach tylko pozorne, całkiem obalono. Łacina uależy odtąd ad res actas, i to zapewne nikogo bardzo nie trapi. Ale los narodowości u i e madżyarskiej i języków innych na szwank wystawiony ato do żywego zmartwiło wszystkich N ieinadżyarów. Zdaniem naszćm w przeciągu 8U01etnich dziejów założonego przez Madżyarów Królestwa wazuleJszćj, tyle stosunku narodów dotykającej tuhwały nie uczyniono. Sławiauie mianowicie tracą przez to postanowienie (rozumie sie w umysłowym względzie) niezmiernie. Znad granicy Czaruogórza, d. 22. Lipca.

Władyka Czarnogórze poniechał wszelkich planów wojennych mających na celu powtórne · odzyskanie wysp Warnina i Lessandryi, 1 oczekuje od sądu proponowanego z zagranicy, który się ma zgromadzić w Skutary i do którego należeć mają komissarze rossyjski i austryacki, sprawiedliwości, to jest oddania na powtór dawnej tej posiadłości Czarnogórców. Obecnie zajmuje się Władyka gorliwie sprawami wewnętrzne mi. Z pogranicznemi władzami austryackiemi jest on od niejakiego czasu wstósuukach przyjacielskich, - Wzmiankowany już kilkakrotnie awanturnik polityczny książę (?) Wascwicz, będąc przed kilku miesiącami wypuszczony z więzienia z Konstantynopola, i wracając do swej ojczyzny w górach czarnogórskich, w drodze zamordowany został. Ponieważ Wasewicz zwykł rościć sobie jakieś pretensye do zarządu Czamogórzem, wnoszono zpoczątku, iż zabójstwo to wykonaućm zostało za wpływem Władyki; przedsięwzięte wszakże z rozkazu ostatniego kroki, by ile możności wypośrodkowat i dostać sprawców czynu lego, zdają się dostatecznie podejrzenie to zbijać. Włochy.

Z n a d g r a n i c y W ł o s k i ej, dnia 25. Li p c a.

Teraz dopiero pokazuje się, że szalone przedsięwzięcie wychodźców włoskich z Korfu przeciw Kalabryi nie było całkiem odosobnionem, kiedy 150 do 160 młodzieży, zgromadziwszy się w gościnnem W. Xigstwie Toskańskiem równocześnie z odejściem tamtych z Korfu usiłowali przez państwo kościelne przedrzeć się do Kalabryi aby się tam z lądującymi połączyć.

Kilka podejrzenie wzbudzających statków, które się były ukazały w bliskości Grossetlo, ale teraz znowu znikły, miały zapewne część tych wspólników sprzysiężenia na pokład swój zabrać. Prawie uwierzyć nie można doniesieniom z Malty, że na tej wyspie pomimo niepomyślnego wypadku ostatniej wyprawy z Korfu. znowu czynią przygotowania do podobnej expedycyi pod przywództwem szefa powstańców Fabrizi.

T u v c y a.

Z Konstantynopola, d. 16. Lipca.

Przed 3ma tygodniami przypadek się zdarzył, że na parostatku tureckim odbywającym codzieune przejazdki na Bosforze, deszcz różne bandery zmoczył i że wieczorem gdy kapitan w Bujukdere na ląd wstąpił, osada zmoczone bandery wszystkich morskich narodów bez różnicy wywiesiła, aby wyschły; przypadkiem zawieszono przy tej sposobności ba uderę rossyjską pod angielską. Ale jest ustawa w marynarce rossyjskić; nakazująca każdemu dowódzcy okrętowemu w podobnych okolicznościach zdjęcia bandery rossyjskiej zażądać, która na obcych okrętach, tylko dla salutowania wojennych rossyjskich okrętów wywieszaną być ma. Stosownie tedy do tej ustawy dowódzca stojącego w Bujukdere rossyjskiego parostatku jednego z swoich oficerów na pokład tureckiego okrętu wyprawił, który wszelako tam nikogo nie zasiał, któremuby rzecz objaśnić mógł. W tej chwili sternik rossyjskiego okrętu przejeżdża, oficer wzywa go na tłómacza i gniewem uniesiony, może i dla lego że jego bandera pod angielską zawieszona, domaga się gwałtownie, żeby ją natychmiast zdjęto. Nikomu cała ta sprawa nie była wiadoma, aż teraz dopiero Sir Stratford Canniug nie wiedzieć po co i na co, Tytowa o zadośćuczynienie za obelgę wyrządzoną banderze angielskiej się upominał, oświadczając, że ją zdarto, nogami zdeptano i spluga· wiono. P. Tytow bada oficera; ten ręczy swojem słowem honoru, że się bandery ani tknięto, a te'm mniej ją znieważono. Ale Sir Stratford ma sposoby, aby oficerowi rossyjskiemu kłamstwo zadać. Zwołuje osadę parostatku tureckiego do swego hotelu, spisuje protokuły i rozumie, że naprzeciw uroczystej deklaracyi Pana Tytowa i słowa honoru oficera rossyjskiego stawić może zeznanie maszynisty angielskiego i kilku żołnierzy tureckich. Tak tedy z zupełnie blachego powodu, dla wierutnego kłamstwa, powstało nieporozumienie stanowiące teraz przedmiot rozmów po wszystkich sklepach Galaty. Wyznać trzeba, że reprezentant Anglii do naj dziwaczniej szych dyplomatów należy.

Xiestwa naddunajskie.

Z nad granicy ture ckiej, dnia 2a. Lipca.

Znany z zasług swych około Serbii dawniejszy wiceprezydent senatu serbskiego, p. Stojan Simitsz, usunąwszy się na czas niejaki od zatrudnień rządowych, mianowany został obecnie rzeczywistym prezydentem najwyższego kollegium tego. Zaręczają, ie pan Simitsz wzbraniał się upornie przyjąć godność tę, i że to tylko pod dwoma uczynił warunkami, lyczącemi się stanowiska brata jego, teraźniejszego ministra spraw zewnętrznych, pana A. Simitsz, które on uważa za niezgodne ze stanowikiem swojem, i przyszłego udziału księcia w rządach państwa. Obadwa warunki przyjęte zostały przez księcia i mówią, że A. Simitsz ma znów objąć godność pełnomocnika serbskiego przy porcie. - Nowy zamach na spokojność krajową uśmierzony został w samym zarodzie. Około 50 osób, powiększej części z wojska regularnego wskutek tego aresztowanych zostało.

Rozmaite wiadomości.

Z P o z n a n i a . - «Tygodnika literackiego« wyszedł Nr. 18., zawiera: O pomnikach pogańskich w Gnieźuie T. Wolańskiego. - Krytyka. (Rok 1 843. pod względem oświaty przemysłu i wypadków czasowych,) przez A. Mosbachu (d ok.) - Korrespondencya z Krakowa (O towarzystwie wstrzemięźliwości w Krakowie. ) (ciąg dalszy). »Dziennika domowego« wyszedł Nr.

16. i zawiera: Artykuł wstępny (o sposobach pomocnych do pisania choć aie ozdobnie, todobrze). -- Pieśń smutku (ciąg dalszy). - O Stowarzyszeniach (dokończenie). - Rozmaitości, mody i objaśnienie rycin.

W numerze 183. tutejszej niemieckiej gazety jakiś pan Kowalski ze Śremu w opisie uroczystości odbytej w wspomniotiem mieście z powodu szczęśliwego ocalenia NN. Pa:Qstwa, wyraża między innemi, <<iżby to wielką dla kraju było pociechą, g d y b y się przez rodowód albo drzewo jakie genealogiczne d 0w i e ś ć d a ł o, że królobójca Tschech jest Czechem« - a w numerze 184. tegoż pisma donosząc powtórnie, obszernie'j o tymże obchodzie, już z pewnością głosi, że tak niecnego czynu żaden Nćemiec dopuścić się nie mógł, tylko człowiek, którego gniazdo w lasach czeskich się znajduje. Rzuciwszy następnie okiem nie koniecznie przychyliłem na Czechy, powiada, że wszystkich patryotów pruskich to p r z e k o n a n i e pocieszać powinno, że zbrodniarz n i e j e s t plemienia niemieckiego. - Radzilibyśmy wszelako panu Kowalskiemu, nasam przód, żeby, nim genealogia winowajcy nie będzie światu ogłoszoną, p r z e k o n a n i e to swoje nieco poskromił Jeżeli bowiem domysł swój na lem opiera, że w nazwisku tem zgłoski Tsch - (Cz) - są połączone, tedy temże samem prawem sławny filolog T s c II H - CKe, znany Tschirner itd. za Czechów powinniby być poczytywani, a tych jednak Niemcy zapewue by Czechom nie ustąpili. Jeżeli zaś Tschech dla tego ma być Czechem, ponieważ nazwisko jego przypadkowo z miatiem kraju się zgadza, toby p. Kowalski podług tejże analogii każdego Niemca, który się zowie P o hl, ogłosiłby Polakiem, a gdyby zbrodnię jaką popełnił jaki Oesterreich (że zaś jest taka a do tego jeszcze zakomita rodzina pruska, dobrze nam wiadomo) w oczach pana Kowalskiego byłby niechybnie Austryakiem. Gdyby rzecz sama nie była tak smutna a oraz tak wielkiej dla Niemców wagi, powiedzielibyśmy risum teneatis, amici. - Tymczasem czekajmy wypadku, czy i o ile się Niemcom uda zbrodnię tę zwalić na szczep słowiański; w każdym razie zaś, gdyby nawet nie był Prusakiem, gdyby nawet nie był synem pastora ewanielickiego w Szląsku, co jednak już teraz powszechnie wiadomo, odwołalibyśmy się do artykułu gazety akwizgranskie'j w tymże numerze (184.) gazety tutejszej niemieckiej, umieszczonego, który niechaj pan Kowalski z swoim porównać raczy.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.08.09 Nr185 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry