GAZETA
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.08.24 Nr198
Czas czytania: ok. 20 min.VVielkiego
Xl stwa POZNANSKIEGO
N akładem Drukarni Nadwornej W Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannottski.
JW1 N° .
W Sobotę dnia 24. Sierpnia.
1844.
Wiadomości krajowe.
Z B e rlin a, dnia 19. Sierpnia.
W tutejszych wyższych towarzystwach mówią, że podroż rossyjskiego ministra Hr. N esselrode do Londynu ma styczność z planem zaślubienia W. księżniczki O 19 i, córki cesarza, z jednym księciem angielskim krwi królewskiej.
Wiadomości zagraniczne.
Rossya.
z p e t e rsburg a, dnia 12. Sierpnia. Manifest cesarski.
Z Bożej łaski MY MIKOŁAJ PIERWSZY Cesarz isainowładca Wszech Rossyi itd., ltd., itd. Czynimy wiadomo wszystkim wiernym poddanym Naszym. Niezbadanemu w sądach Swoich Bogu podobało się dotknąć rodzicielskie serce nasze bolesną, niespodziewaną stratą. Najmilsza córa nasza, Wielka księżna Alexandra Mikołajówna, małżonka kscia Fryderyka Hessen-kasselskiego, skutkiem cierpień długiej piersiowej choroby, 29. miesiąca Lipca powiła przedwcześnie księcia, nazwanego na chrzcie św. Wilhelmem, i który umarł w kilka godzin po urodzeniu. Wkrótce potem zeszła z tego świata i najmilsza córa nasza. W glebokie'm strapieniu, lecz razem ze skruchą poddając się tajemniczym wyrokom Nieba, nie wątpimy, iż wszyscy wierni poddani nasi, którzy tak jeszcze niedawno brali serdeczny udział w naszej radości przy zaślubieniu tej naj milszej córy naszej, połączą się z nami i teraz w uczuciu boleści i w gorących modłach do Najwyższego, o użyczenie pokoju łagodnej i czulej jej duszy w wiekuistej dziedzinie cnotliwych, Dan w carskićm Siole, w dniu 29. Lipca, lata od Narodzenia Chrystusa P. tysiąc ośmset czterdziestego czwartego, panowania naszego, Dziewiętnastego.
Na oryginale własną J. C. M. ręką podpisano Mikołaj.
Dnia 24. Lipca J. C. W. Wielki książę Konstantyn Mikołajowicz szczęśliwie przybył na okręcie »Nowa-Ingermanlandya« do Kronstadt i tegoż dnia odjechał na statku parowym »Alexandrya« do Peterhofu.
Spa a, dnia 14. Sierpnia.
Dzisiaj tu odebrana T i m e s ogłasza zeJSCle ś. p. W. Kiężny Alexandry. Ponieważ gazeta ta prawdziwem wyrażeniem John Bulla, jest więc ów artykuł objawiający niegodziwą radość z największem brutaIslwem połączoną prawdziwym wyrazem angielskiej nieczułości i egoizmu. Zapewne nigdy jeszcze o końcu młodego, w kwiecie wieku i wdzięków zgasłego życia z taką bezecną wesołością nie doniesiono. Jakkolwiek artykuł ten oburza, ten przynaj kona, że ani jego grzeczności ani zabiegi HI. N esselrode zlodowaciałego, zimno rachującego John Bulla dla Bossyi uie pozyskają. Czyż .wypadek len (jak Times głosi) i w Niemczech radość sprawi? Szanując naturę ludzką i wrodzone Niemcom uczucie tuszymy sobie, iż to nie nastąpi. W mgłach dalekiej przyszłości ginąca sukcessya w Danii pomimo twierdzenia niby to polityków, nie była głównym powodem do tego smutnego małżeństwa; mówimy smutnego - bo w skutkach swoich pozbawiło ono Rossyę najpiękniejszej swej ozdoby, pogrążyło nie tylko dwór, lecz też wszystkich tych, którzy zmarłą blize'j znali w najgłębszym smutku. Pomimo wszelkiego bajania nieprzyjaciół Rossyi obecna dynastya więcej niż którakolwiek inna jest narodową - narodową w najwznioślejszem i najpiękuiejszem znaczeniu słowa, bo przez miłość i wzajemne przywiązanie między tronem i ludem. Szczerym więc i rzewnym będzie smutek narodu - bo naród ten dumny z swej dynastyi, i gdziekolwiek z młodemi latoroślami tronu w styczność jaką wchodzi, odbiera od nich zawsze ozuaki uprzejmości. Tu polityka nic nie działa ani mąci a kto sposób życia w Petersburgu bliżej poznał, zgodzi Się na to, co my tu powiadamy, i- Daj Boże, żeby to pierwsze familijne nieszczęście głowy samej nie zanadto dotknęło! Nie mówimy tu o politycznych czynach Cesarza, lecz o ojcu familii, czułym i przywiązanym do swoich, jak którykolwiek. Nie przystępujemy bowiem bynajmniej do zdania tych, którzy Cesarzowi przy wydawaniu córek głębokie, na daleką przyszłość obracliowane zamiary podsuwają. Od r, 183 O. nie jedno polityczne zjawisko dowiodło, że na pokrewieństwa spuszczać się nie można. Zaślubienie W. Księżny Maryi, ktpre tyjko serce i uczucie miłości dyktowało, jako też następcy tronu są dowodem, że o polityce nie myślano. Wiadomo że teraźniejsza Księżna Leucjitenberska dawniej oświadczyła, że nigdy nie wstąpi w związki małżeńskie, któreby ją od rodziny i od ukochanej ojczyzny ruskiej odłączyć mogły. To każdemu Rossyjaninpwi wiadomo, każdy podziwia szlachetność duszy tej Księżny; jakże więc nie śmiać się z gazeciarzy, którzy nie przestawają głosić, że gabinet cesarski Księcia Leuchtenberskiego na Wicekróla Polski albo Namiestnika w Konstantynopolu kieruje?! F r a n c y a.
Z Paryża, dnia 10. Sierpnia.
Byt m02e, ze dzieło missyouarzy francuzkich kościoła katolickiego missyouarzom angielskim w Taiti nader nieprzyjemne'm było; być może, że byłoby rozsądniej angielskim tym metodystom nie wchodzić całkiem w drogę; to być może. Ale też pewną jest rzeczą, że inissyonarze katoliccy idą za swym obowiązkiem i poleceniem boskiem, wprowadzając między pogan kościół katolicki. Również pewną jest rzeczą, że angielscy metodyści nie chętni z powodu dążeń katolickich missyouarzy na wyspach oceanu południowego, dopuszczają się nieznośnych rzeczy przeciw katolikom. N azywają ich bowiem wszędzie nieokrzesanymi poganami, jak to Anglicy z Irlandczkami czynić zwykli; następnie pozwalają sobie przebiegać Francyą, jako jaki kraj pogański, by głosić tamże swe zasady metodystyczne, zarzucają Francyą sweuii rozprawkami i tłumaczeniami biblii; oczerniają missye katolickie w Indyach i Chinach, podżegają Chrześcian wschodnich i Turków przeciw missyom katolickim w Bagdadzie i S yryi, starają się rozszerzać wszędzie w Azyi i Ameryce chrześciaństwo metodystyczne, i to wśród najzlośliwszych spotwarzali kościoła katolickiego. Stary zaś przepis powiada; co tobie nie miło, nie czyń innym. - Zaiste jest pewno, że między protestantami a katolikami innych missyi znajduje się aie jeden ślepy zapaleniec, co niepojmuje właściwego znaczenia słowa chrystusowego, ale na całym świecie nie znajdziesz dumy większej jak u Anglików. Tę ich dumę i zarozumienie trzeba umieć trzymać na wodzy, jeźli kto nie chce być przez nich sponiewieranym. Zdaje się, że p. Pritchard musi posiadać znaczną dozę zarozumienia lego, i jeźli to jest prawdą, iż on chciał w Taiti podżegać lud, naprzód przeciw protektoratowi francuzkiemu, następnie przeciw zajęciu francuzkiemu, słusznie się stało, że oficerowie francuzcy wsadzili go na okręt i odesłali do Anglii. Anglicy byliby w podobnym razie już dawno takiego wichrzyciela za granicę wygnali, Wojna morska byłaby wielkiem nieszczęściem nie tylko dla Francyi ale i dla Anglii; ale żaden naród nie powinien dozwolić czernić marynarki swojej na publicznym parlamencie przez usta ministra, li tylko na fundamencie tego co wyrzekł taki przewrolnik jak Pritchard. Lord Aberdeen starał się naprawić to co Peel wyrzekł, ale naprawa taka na niesie nie zda; honor Francyi wypiaga zadośrezynienia nie za nierozważne słowo, ale za wzięcie się p. Prit' charda. Wszystko to się wprawdzie załatwi bez kroków nieprzyjacielskich, ale trudno zamilczeć, że takie grubijańskie zaczepki jak są zaczepki angielskiej prassy i angielskich izb prze we Fraucyi, jakkolwiek prassa jej jest zagorzałą. We Francyi nint zgoła, kto tylko ma cokolwiek zdrowego rozsądku nie zaprzecza Anglii jej prawdziwej wielkości; ale o Francuzach mąią Auglicy dotąd jeszcze naj śmieszniejsze i najuiedorzeczniejsze wyobrażenia, które tylko przystoją gminowi ale nie narodowi tak wykształconemu tak dzielnemu i szlachetnemu, jakim jest w rzeczy samej naród angielski. Z dnia 15. Sierpnia.
N owo narodzona Księżniczka została wczoraj po południu ochrzconą przez Arcybiskupa paryskiego i otrzymała imię Franciszka Marya Amelia.
Poseł francuski w Konstantynopolu otrzymał od Porty żądane zadosyćuczynienie za przestępstwa pospólstwa w Mossulu. Z wytężoną ciekawością wyglądamy bliższych wiadomości z Egiptu. »Jestże zrzeczenie się Mehmeda Alego, mówi C o ns t i t u ti o nne l, rezultatem umowy z Porta czyli tez umowy z Anglią? opiewa wprawdzie depesza, że Ibrahim jest w Alexandryi i że spokojność panuje; ale czyż Ibrahim rząd Egiptu odziedziczył? Wreszcie czemuż to Monitor nie powtórzył depeszy wczoraj przez M e s s a g e r a ogłoszonej? (A więc Messager a nie Moniteur depeszę tę ogłosił, o czem ku sprostowaniu nadmieniamy.) Slaloż się to tylko przez zapomnienie, czy też depeszę tę za niedostateczną uważano? Zdaje się zresztą, że wiadomość ta już dnia 10.
angielskim statkiem parowym »Acheron«, który d. 5. Sierpnia z Malty był odpłynął, do Tulonu doszła. Okręt ten, który wiatr miał niepomyślny wysadził dwóch passażyerów na ląd. Czyż z wiadomości przez nich przywiezionych nic więcej nie słychać? Przypomną sobie czytelnicy nasi, żeśmy pokilkakroć mówili o wieściach, które krążyły o umowie pomiędzy Mehtoedem Ahm a Anglią względem wolnej przeprawy przez Egipt. Ostatnie doniesienia z Alexandryi wiadomość tę nader czynią ciekawą. Dziennik Malta Times z d. 1. Sierpnia tak ją podaje: »»Udało się Sir Henri Hardingemu za« wrzeć ugodę pomiędzy Anglią a Baszą Egipskim, na mocy której Anglia Mehmedowi Alemu i potomkom jego panowanie w Egipcie zabezpiecza, a Basza Egipski za to wiele czyni koucessyi, pomiędzy innemi zezwala na przechód woj sk angielskich p r z e z Egipt. «« Bez wątpienia dowiemy się jutro, co o abdykacyi Mehmeda Alego sądzić należy, którą pewne osoby zniechęceniu i uprzykrzeniu spraw rządowych przypisują. Mehmed Ali ma teraz 75lat. Zaczyna się ustalać mniemanie, że wy« jazd eskadry pod dowództwem. Pana ParsevalDeschenes nastąpił może w skutek doniesień, które gabinet nasz o zamiarach Mehmeda Alego doszły. Jeśli rzeczony Oficer morski w samej rzeczy w owym kierunku się puścił, będzie tamże mógł stanąć z pięcioma liuiowemi okrętami, gdyż »Algier« wyszedł d. 10. pod żagle końcem połączenia się z czterema okrętami, które pierwej byłyodpłynęły.« Teraz odwołuje nawet legitymistyczny dziennik la France podaną wiadomość o morganatycznem małżeństwie pomiędzy siostrą Księcia Bordeaux a synem Księcia Blacas.
Wiadomość o bombardowaniu Tangeru nadeszła wczoraj po południu do zamku N euilly właśnie w chwili, kiedy familia Królewska zebrała się była końcem zapisania metryki córki Księcia Joinville. Osnowa telegraficznego doniesienia Księcia J oinville zdaje się dowodzić, że flota francuzka nieprzyjacielskie swe kro ki w końcu jedynie tylko dla Konsula angielskiego, Pana Drummond Hay spóźniła: obawiano się, aby tenże nie padł ofiarą zapalczywości i zemsty Maurów, gdyby się bombardowanie Tangeru rozpoczęło, nimby rzeczony Konsul z miasta wyszedł. Z okoliczności tej możuaby wnosić, że kroki pojednawcze ze strony Konsula augielskiego przedsięwzięte były z wiedzą rządu francuskiego, tak iż P. Drummond Hay miał prawo do podobnych względów, jakie się przynależą dyplomacie w imieniu Francyi działającemu. Jedyny wzgląd, na jakiby P. Drummond Hay jako dyplomatyczny urzędnik mocarstwa europejskiego zasługiwał, nie byłby zapewne mógł spowodować Księcia Joinville do zwleczenia instrukcyi o jeden lub może kilka dni nawet. Wzgląd ten będzie zapewne przyczyną żwawej polemiki pomiędzy dziennikami. Dziwnąjest w tern położeniu rzeczy, że rząd francuzki jeszcze dnia onegdajszego gońca do Madrytu wysłał, przesyłając Księciu Gliicksberg, jako mianowanemu agentowi dyplomaty* cznemu w Marokku, rozkaz, aby się do Kadyxu udał, skąd go parowy statek »Gregeois« do Tangeru zawieść ma. Zdawałoby się więc, ie się rząd tak szybkiego rozwiązania zadania marokkańskiego nie spodziewał. Basza z el Araisch, Ben Salem Ali, któremu Cesarz Marokkański prowadzenie negocyacyi był powierzy ł , uchodzi za męża pełnego umiarkowania i miłości pokoju. Przymiotów tych dowodem jest i to, że na wstawienie się Konsula neapolitańskiego natychmiast rozkaz wydał, aby się oddaleniu Chrześciau z Tangeru nie sprzeciwiać. koju do pojednania przyjść nie mogło, nieniasz .przeto nadziei, iżby wybuchłej raz wojnie koniec można położyć dopóki jedna przynajmniej strona całkiem na siłach nie upadnie. Wojsko francuskie na granicy llIarOK kańskiej skoncentrowane posunęło się zapewne współcześnie ze szturmem do Tangeru przypuszczonym ku stolicy państwa, chyba że gorą.:o i niedostatek wody przedsięwzięcie to zniweczyły. Dosyć już dawno, jakeśmy żadnych bezpośrednich wiadomości z obozu pod Lałla Magrnia nie otrzymali, ale wiemy z listów umieszczonych w dziennikach hiszpańskich i francuskich, że wojsko francuskie wskutek upałów, które w końcu przeszłego miesiąca do 48 stopni dochodziły, niesłychanie ucierpiało. Abdel Kader stoi z jeźdźcami swymi pomiędzy wojskiem francuskieui a marokkańskieui, przecinając tyra kommunikacyą, któraby zawsze tylko na szkodę jego wypaść mogła. Z dnia 16. Sierpnia.
Zastanawiało, że dzisiejszy Dz. S p o rów ani słówka nie zawiera o bombardowaniu Tangeru, podczas kiedy sprawy Egipskie szeroko rozbiera i krytykuje. Zapewne ważne są wypadki tameczne dla Francuzów pod względem stosunków z Alexandrya, które znaczenie Europejskie łatwo odzyskać mogą, ale na teraz jednak wojna z Marokiem bliżej dotyka Francyą; pomimo to dziennik ministeryalny ani jednym wierszem czynu wojennego pod Tangerem nie pochwalił, chociaż zwykle nie skąpi panegiryków na podobne czyny wojska francuzkiego. Rozumiemy więc, że uderzenia na Tanger miuisleryum może nie pochwala, albo że z depeszy wnioskują, iż wypadek nie był całkiem pomyślny- Do pierwszego przypuszczenia prowadzi nas poniekąd dawniejsze twierdzenie Dziennika Sporów, stosownie do którego nie jest w iustrukcyath Xi<;cia Joiirville, żeby Tanger bombardował.
Z drugiej strony znowu słychać, że ministeryiun nie całą depeszę do wiadomości publicznej podało. Podejrzenie to ustala ta okoliczność, że gazeta tninisteIjalna już wczoraj rano przed publikacyą depeszy w M o n i t o r z e prawie całą treść onej jako pogłoskę podała, ale z dodatkiem, że konsul angielski, P. Hay, na pokładzie francuzkiego admiralskiego okrętu podobno schronienie znalazł;-oraz że inna gazeta ministeryalna troche więcej dzisiaj udziela, aniżeli M o ni t o r wczoraj; wyraża bowiem: .»Po tym wypadku (t. j. po jednogodzinnem bombardowaniu) Xiążę Joiuville parostatek «Meteor« wyprawił, który do Port Vendres zawinął, skąd
wiadomość tę do ministeryum wysłano. Dokładny raport młodego Admirała dopiero pozajułro do Paryża przybyć może. Bombardowanie Tangeru nastąpiło w obecności angielskiego okrętu liniowego »Albion« i fregaty »Warspite.« Admirał Owen, dowodzącystacyą pod Gibraltarem, dał urzędownie zapewnienie ścisłej neutralności, a jeżeli wysłał siły zbrojne do Tangeru, które zresztą naszym bynajmniej nie wyrównywają, stało się to tylko dla lego, aby w każdym przypadku mieć staranie o bezpieczeństwo i ocalenie poddanych angielskich.« - Monitor i Messager dzisiaj z powodu uroczystości Wniebowzięcia Panny Maryi nie wyszły; nie można więc wiedzieć, czy rząd jeszcze inne wiadomości z Maroko odebrał i takowe ogłosić chciał. - Gazety oppozycyjne nie oinieszkują naturalnie ostro przyganiać depeszy telegraficznej. - N a giełdzie powiadano, że Xiążę Joinville po bombardowaniu Tangeru na Tetuan i Larache uderzył i że Pana Drummoud Hay bez poprzedniej demonslracyi przed Larache z rąk Marokanów nie można było uwolnić. Słychać, że Pana Gnizota wiadomość o szturmowaniu Tangeru bynajmniej nie ucieszyła, że owsze'm na nierozmyślną śmiałość młodego Admirała mocno narzekał. Powiadają, że chce nowego agenta do Marokko wysłać, aby jeszcze raz łagodniejszych doświadczać środków do zgody\ Korrespondent gazety Augsburskiej tak mówi o legityinislycznej młodzieży Francyi. «Kiedy ktoś widzi, że tylu młodych ludzi ze starych rodzin życie swoje bezpożylecznie przepędza i kiedy im czynią przedstawienia, odpowiadają oni zwykle: »Prawda my nic nie robimy, ale kiedy nam robić nie pozwalają. - KIóż przeszkadza? Na to znowu odpowiedź: »Są okoliczności, organizacya spoleczeńslwa, cenlralizacya i t. d. nie pozwalają nam rozwinąć sił naszych w stosownych sferach; nie pozwalają nam w naszych departamentach i dobrach wywierać .wpływu na większy okręg społeczeństwa: wysysają nasze siły przez prawa wyborcze, które nas zupełnie oddalają na korzyść najmniejszego z urzędników sądowych.« - Takie tu tysiączne skargi słyszeć można. Ale pod tętni pozorami kryje się zupełnie inna prawda a nią jest duma, lub źle skierowane wychowanie. Człowiek mający stanowisko w świecie, pragnie tu koniecznie tylko z zewnętrznej strony wyrobić się na porządnego człowieka, ale nie myśli o te'in, by się i wewnątrz na niego wykszlalcił. Pragnie on mniej więcej odznaczyć się przez dobry ton, wjkwinłne obyczaje, staranny sposób stopnia moralność, niezachwianie na zasadach honoru opartą, za pomocą czego w naszych czasach twardego egoizmu, można zyska«? pewne odznaczenie się. Ale na h m się wszystko ogranicza, dalej nic. Dodać do tego należy kilka dobrych dzieł, zewnętrzny powrót do religijności i ju« wszystko dła jego wychowania zrobiono. Jego urodzenie, imię, majątek, przodkowie wszystko to mniej więcej wynagrodzi brak lepszego wykształcenia ducha, dzielności czynu i siły myśli. J ego honor nie pozwala mu wejść w służbę rządową, a jeżeli nawet wejdzie do służby, wówczas przy dzisiejszych dążeniach, tacy potomkowie starych rodzin mają się jak jeden do stu, giną w masie, jeżeli ich nie wesprą szczególniejsze względy rządu. Oprócz tego właściwe naukowe wykształcenie malej tylko liczbie osób może byr bezwaruukowo pożyteczne i wywiera tylko mały bardzo wpływ na uszlachetnienie obyczajów i pomyślność społeczeństwa.
Hiszpania.
z Madrytu, dnia 3. Sierpnia. Czuć tu bardzo nieobecność ministra M o n; cały system jego, jak wiadomo, spoczywa na układzie zawartym zbaukiem S.Fernando, mocą którego bank ten forszusuje co miesiąc rządowi 3,000,000 piastrów i następnie odbiera sobie, ściągając niektóre podatki po prowincjach. .Ale od kilku dni bank nie chce dawać forszusów, ponieważ ściągauie podatków połączone jest z niezmiernemi trudnościami. Można sobie wyobrazić zamieszanie. * Wojska zaczynają szemrać, ponieważ od czterech miesięcy nie odebrały żołdu, kiedy oficerowie na pólżołdzje zostający swoją płacę otrzymali. Ponieważ ci ostatni zwykle należą do przeciwników rządu, przeto ta względność jest powodem wielu gadanin. Generał N arvaez rozkazał uformować dwa pułki kirasierów a pieniędzy na ich uformowanie nie ma. Pan Mon zobowiązań wiele podpisał, a w kasach pusto. Dla tego, jeżeli dekret zatrzymujący sprzedaż dóbr duchownych jest podpisanym, trudno będzie p. Mon przed opinią publiczną się usprawiedliwić. Włochy.
z Rzym u, dnia 8. Sierpnia. Dotychczas ciągle mówiono, że pobyt tu PanaButeniewa, Posła rossy jskiego, niedługo potrwa, poczytywano to nawet za niezgodne z jego wysokiem stanowiskiem, że w hotelu mieszka; wszakże teraz dyplomat ten pałac Giustiniani na sześć lat najął. Stąd naturalnie wyprowadzają wniosek, że układy między Petersburgiem a Rzymem nie zosianą przerwane, owszem zbliżenie znowu podobno nastąpiło. - O testamencie zmarłego w Florencyi Hrabiego Survilliers douoszą, że między inne mi legatami swoim dziewięciu wnukom, dzieciom żyjącego tu Księcia Canino, każdemu po 2 O O, O O O złot. zapisał. Główną sukcessorką jest naturalnie wdowa po zmaiłym, po śmierci której cały ogromny majątek przejdzie na naj starszego syna Księcia Canino, Don Józefa Księcia Musignano , którego mienią przyszłym małżonkiem bogatej Hrabianki Branickiej; miody ten Książę w interesach familijnych do Wiednia pojedzie.
Niemcy.
z Frankfortu. - Bankier Karol Rothschild, który w ostatniej swej podróży z N eapolu do Frankfortu kilka dni zabawił w Rzymie, ze strony papieża najuprzejmiej był przyjmowany, i odebrał wiele dowodów osobistych · względów Jego Świątobliwości. Tak lip. raczył Ojciec święty na posłuchaniu prywatnem, które bankierowi dał, własną ręką posunąć krzesło, które mu podane było przez kamerdynera papieskiego, by mógł wygodniej z nim się rozmówić. Jako oczywisty dowód tak łaskawych względów głowy kościoła katolickiego, przywiózł pan Roihszild cztery bule papiezkie wygotowane po włosku, które mu wydane zostały z archiwów papiezkich na rozkaz Jego Świątobliwości, a które ogłaszane w różnych epokach rozciągały się aż do 13 wieku. Ściągają się one do chodzących już w owych czasach ciemnoty pogłosek o przelewaniu krwi chrześcianskiej przez Żydów (której po rzebować mieli do pewnych zabobonnych celów), za których rozszerzanie jednak najsurowsze ze strony kościoła wyznaczano kary, ponieważ wieści te całkiem były bezzasadue, i wymyślone tylko, by wywołać nienawiść przeciw Żydom, i podżegać pospólstwo do ich prześladowania i mordowania. J ak mówią, trzeci syn pana Karola Rolhszilda, Wilhelm, który z wielką pilnością zajmuje się literaturą talmucką ma bule te przełożyć na język niemiecki, i one opatrzone w komentarz, ogłosić drukiem. N a wspomnionein posłuchaniu miał papież izraelickjemu bankierowi udzielić nader zaspakajających zapewnień pod względem położenia jego współwierców w państwach r z y m s k i c h i tych włoskich, w których papież jakikolwiek wywiera wpływ, i w skutek tego możuaby się spodziewać pewnych zmian w stanowisku Izraelitów.
PAlT KRZYSZTOF.
(Ustęp z uiewydanej dotqd powieści.) (Dalszy ciąg.) Wiosna się zbliżała. Edward wyjeżdżał na objęcie swojej wsi i przygotowanie w niej domu dla żony. Przewidywałem, że mnie z sobą wziąć zechce. Mnie wieś nudziła, drogi złe były, wolałem zostać przy Maryi. Uprzedzając więc jego zaproszenie, zmyśliłem, żem w tym samym czasie obiecał się na wieś komu iunemu na imieniny i chrzciny. Uwierzyli oboje. Marya była zdziwiona, widząc mnie po odjeździe męża. »Pojutrze jedziemy«, odpowiedziałem. Pojutrze zaś z udanem zasmuceniem uwiadomiłem ją, że dziecię, które chrzcić miano, umarło, więc imieniny ojca obchodzić się nie będą, i ja zostaję we Lwowie. - »Szkoda«, dodałem, »żem nie pojechał z Edwardem - ale dziś już za nim gonić trudno.« - I tak zyskałem kilkanaście dni samotności z Maryą, bo Edward zatrzymał się na wsi nad zamiar. W tych dniach przyzwoitość była zachowaną. Edward często wspominany, i zawsze z uwielbianiem, - ale w przeciąganych coraz dłużej godzinach, coraz głębiej u brzegu przepaści Marya zasypiała, upojona coraz wiece'j wonią zakazanego owocu, nie domyślając się jeszcze, z którego to drzewa ta woń pochodzi. Edward nadjechał i wszedł niespodzianie. - Marya się zmieszała, razem postrzegła to zmieszanie, zlękła go się i nie umiała go ukryć. Ja witając Edwarda z serdecznością Judasza, uwiadomiłem go, że mała dziewczynka wczoraj była chora trochę, a choć już dzisiaj zdaje się zupełnie zdrowa, czuła i bojaźliwa matka jak pra, gnęla jego powrotu tak razem bala się go zmartwić na wstępie. Pospieszył Edward do kolebki, dziecię rumiane spało spokojnie. »Patrz, mówiłem, jeszcze dziś ma trochę gorączki, jeszcze za nadto rumieńców, ale nic jej nie będzie, zapewne ząbków dostaje.« - »A ty da wnoś powrócił ?« spytał mnie. - »Wczoraj wieczorem,« odpowiedziałem.- Już więc byliśmy z Maryą po raz pierwszy w porozumieniu, - już miłość wzaje« mna była obojgu jawna, równie jak konieczność dalszego kłamania. Troskliwość o dziecię zajęła Edwarda, ale widząc żonę nad miarę zmartwioną, starał się ją uspokoić, chciał pieszczolami ukołysać jej trwogę; - je'j właśnie te pieszczoty dawały uczuć, że już na nie z dawiiem wylaniem odpowiadać nie może. To nowe odkrycie było
dla nie'; męką, którą obecność moja powiększała. Oszczędzając ją, zmyśliłem potrzebę prędkiego odejścia. Alem wrócił nazajutrz. - Marya była smutna, widocznie noc we łzach przepędziła, na mnie oczu podnieść nie śmiała. Skarżyła się przed Edwardem na ból głowy. - Edward cały w projektach gospodarstwa, któremi sobie układał zająć się z tą samą gorliwością, co dotąd naukami, składał papiery, pakował książki, załatwiał rachunki, wybierał się do wyjazdu - i mnie z, sobą zaprosił. Marya zadrżała, nie śmiała się odezwać, - jam zaproszenie przyjął po krótkim oporze. Przez kilka dni które do odjazdu minęły, starałem się zawsze zastawać Edwarda, - z Maryą jak najmniej rozmawiać. Myślała żem się upamiętał, żem postrzegł niebezpieczeństwo i nie zechcę ja, i siebie na dalsze narażać. To ją uspakajało nie wiele, ale obaliło zamysły zawziętego oporu, nie przebytego między nami przedziału, które układała i oddała ją bezbronną w moje ręce. - Zaraz pierwszego wieczora na wsi, Edward zatrudniwszy się z ekonomem, nas w ogrodzie samych zostawił. »Maryo!« rzekłem, trzymając pierwszy raz jej rękę, nie lękaj się mnie_Ja cię kocham, ale to miłość cnotliwa, która owoców gorzkich nie wyda. Ja szacuję, kocham Edwarda.« - »Ach, ja nieszczęśliwa, «.zawołała wyrywając rękę, »ja go już nie kocham!« Edward zajął się gospodarstwem. - Jam w pole z nim nie jeździł, raz mu się przyznawszy, że nie mam w gospodarstwie najmniejszego upodobania, alem rysował mu plany budowli, podniecał jego zapał do przedsięwzięć, wysyłał go na jarmarki za końmi i bydłem, zakładał ma ogródek koło domu i nad lem wiele pracowałem, bo Marya zwykle była przy mnie. Marya wytrzymała walkę długą i srogą, i wyszła z niej niejako zwycięzcą, bo wyznać winienem, że jakiekolwiek były moje chęci i zamiary, nawet w chwilach, kiedy Marya była najsłabszą a jej miłość dla mnie naj silniej szą, nigdy nie postała we mnie i postać nie mogła nadzieja« aby Marya kiedy stała się tak występną czynem, jak już była sercem, namiętnością, której poznawała niemoralność i nieprzyzwoitość, któręby była rada wraz z sercem wyrwać ze swego łona. - Raz brała dzieci za tarczę przeciw jej pociskom, jak Twardowski co się diabłu przybyłemu po zapisaną sobie duszę, dzieckiem niewinne m oganiał; ale dzieci zasypiały- a jam czuwał. Drugi raz udawała przedemną i przed sobą gniew, nienawiść albo obojętuość dla mnie, jam się znał na tern. - Blaga stawał. Odjeżdżała do rodziców - ale wracając zastawała mnie na tern samem miejscu, tylko gorętszym, tylko stęsknionym. Przywoływała w pomoc ostatki uczuć dla Edwarda, chciała miłość uzdrowić miłością, sprowadzała piękne panny z sąsiedztwa i swatała mnie z niemi. Za późno! Nocy we łzach trawiąc a w dzień mając uśmiech przynajmniej litości na ustach dla Edwarda, bladła, słabła, nikła, śmierć obok miłości tkwiła w jej łonie. Edward z trwogą widział jej osłabienie, - wzywał lekarzy, - przyczyny odgaduąć w zaślepieniu nie mógł. Marya czuła bliskość śmierci, ale jej wyglądała jak wśród srogiej burzy powodzi, w której miała utonąć jej namiętność. Bóg na jednej szali ważąc jej winy, na drugiej tę walkę położy. I mnieby ją może policzył, gdybym nie był zwodzicieleui, bo i jam walczył i we mnie odzywał się głos cnoty i powinności i ja nie raz byłem bliski zerwania na zawsze tych występnych węzłów. I jam później przewidywał śmierć Maryi, ale już wtedy moje oddalenie nie byłoby ją ocaliło. Przyjmowałem ją jak nieuchronną już karę niebios dla siebie. Układałem sobie, że po jej zgonie odjadę daleko, daleko, aby Edward nigdy o mnie nie usłyszał, i odbiorę sobie życie, Ale właśuie tą mysią rozpaczy, tą bliskością gromu, który miał we mnie uderzyć, tern własnćm i Maryi cierpieniem 19nąłem do niej jeszcze bardziej, bo mi wielkość jej miłości widzieć dawały. Ślepota Edwarda mnie coraz mniej ostrożnym robiła. Występek sam pod sobą dół kopie. Edward jednego poranku odjeżdżał na jarmark. Ujechawszy już po za ogród, opatrzył się, że pieniędzy w swoim stole zapomniał; wyskoczył z bryczki, przebiegł przez ogród i zadyszany stanął przed szklannemi drzwiami swego pokoju. My już tam byli - już w uniesieniach czułości zapomniawszy o świecie, nawet o drzwiach do ogrodu otwartych, odwróceni od nich, przysięgaliśmy sobie wieczną miłość, gdy cień Edwarda próg przestępującego nas przestraszył. Jeszcze wtenczas, gdybym był miał przytomność udania, że powtarzamy na żart scenę z jakiego miłośuego dramatu, pewny jestem że poczciwy, niewinny Edward byłby nam uwierzył. Ale zmieszanie i przestrach nas wydały. Każdy zdrajca jest podły; jam drugiemi drzwiami wyskoczył - jam przywiedzioną przez siebie do progów śmierci Maryę w takiej chwili opuścił! Nie wiem jak się z nią obszedł Edward. Do mnie, myślałem że wpadnie niebawem w rozpaczy blizkićj szaleństwa. Myślałem, że jak dziki człowiek rzuci się na muie ipazurami rozszarpie. On wszedł spokojnie z zimną postacią, w której się więcej wzgardy malowało jak gniewu, i w pół pokoju się zatrzymał w milczeniu. »Edwardzie!« zawołałem. «Tylko kiew może zmyć krzywdę, którąin ci zadał. Oto masz ją, bronić się nie będę, jakeś ty w zaufaniu bez granic, mnie się nie bronił.« Obnażyłem piersi i podałem mu nabity pistolet. - »Zasłużyłeś,« odpowiedział powoli, »abym cię jak podłego ukarał.« Ale wtedy jeszczebyś umierając się cieszył, żem i ja był podłym. Tej pociechy ci sprawić nie chcę. Tyś hyl zdrajcą, Maryja słabą - podałeś jej jabłko - przyjęła je - ale uie wierzę, aby je ukąsiła. Prawo nie daje mi nad tobą żadnej zemsty, skoro czyn nie był spełnionym. - Wracamy więc do prawa natury. Tyś stargał więzy, które łączą społeczeństwo, dla nas społeczeństwo nie istnieje. Szczęścia nic mi wrócić nie może, ale prawo natury mnie upoważnia do wymierzenia na ciebie kary. - Karą tą będzie śmierć, jeźli ty polegniesz, - wieczna zgryzota sumienia, jeźli ja zginę. Rozprawmy się równą bronią. Tą samą bryczką, która na mnie czeka za ogrodem, jedź uprosić sobie sekundanta, i z nim za granicę przy ujściu Sanu do Wisły, ja z drugim we dwa dni za tobą tam przybędę. O jedno cię proszę, i na tę przychylność, którą miałeś dla mnie nim cię zaślepiła namiętność, zaklinam: ani przed pojedynkiem ani po nim, nie wyjaw przed nikim powodu dla którego się strzelać będziemy; - zgubiłeś Maryj ę, wydarłeś jej szczęście, własny szacunek i wydarłeś życie, bo walka między powinnością a czuciem, jest jak dziś widzę, przyczyną konsumpcyi, która mnie trwożyła od dawna. Ocal przynajmniej cześć jej u ludzi. Powiedz, żeśmy się posprzeczali o cokolwiek, o pierwszeństwo koni angielskich przed hiszpańskiemi - żem ja był niegrzeczny, ty dumny-i tak przyszło do kłótni.« - »Nie!« przerwałem. »Ja powiem szczerą prawdę, żem był lisem, któregoś ty głaskał i pieścił, boś się na nim nie poznał, a który cię potem ukąsił zdradliwie - powiem, żem pracował z Mefistofelesa zręcznością nad uwiedzeniem twojej żony - ale powiem jak prawda, żem celu mego nie dopiął.« - »Miejsce boju,« zakończył Edward, »sama potrzeba wskazuje, - broń obrałeś, kiedyś mi podał ten pistolet, - strzał pierwszy do ciebie należy, boś ty wyzwany. - Wracam ci pistolet, bo nie myślę abyś wszedłszy w siebie i osądziwszy się z zimną krwią, chciał przed karą Boga i moją ujść samobójstwem. « mieszkań oddalonym brzegu Wisły i Sanu naprzeciw siebie. Było ułożono ze Wisła pochłonie poległego a trzej pozostający rozjadą się w trzy strony nim sie kto dowie, ze się pojedynek odbył. Edward i ja zostawiliśmy przez ostrożność u przyjaciół listy pisane bez związku, ale dające łatwo się domyśleć, ze piszący odjeżdża w szaleństwie odjąć sobie życie, dostrzegł sekundant Edwarda, że ja umyślnie źle mierzę i schwycił mnie za rękę. »Czy chcesz grac komcdyę?« zapylał. «Czy myślisz że Edward ją gra? Albo że chybiony dobrowolnie, zechce strzelić do ciebie?' - I Edward się odezwał pierwszy raz z gniewem: «Zabiłeś mi żonę i szczęście - a sądzisz że dbam o życie; - wiedz że kiedy my tu się strzelamy, w domu odbywa się jej pogrzeb. Mierz dobrze, strzelaj !« -Strzeliłem, Edward upadł. Wiem co jest piekło, bo wstąpiło wtedy we mnie. Edward słowami wyrzeczonemi do mnie przy wezwauiu odebrał mi możność samobójstwa, oddać się w ręce sprawiedliwości było to gubić sekundantów, podawać imię Edwarda na rozmowy, a lem samem na różne sądy. W uniesieniu mojego żalu, nie mogąc się ukarać a chcąc przynajmniej poprawić, przy ciełe Edwarda przysiągłem, że uie będę znał odtąd miłości, ani pojedynku. Czy uwierzycie, żem dotrzymał obojga? Przeciw miłości strzegła mnie zgryzota, późuiej wiek na zawsze zasłonił, - pojedynku trudniej było uniknąć.
(Dokończenienastąpi)
( S P r o s t o w a n i e . ) W numerze 192. Gazety W.
X. Poznańskiego, str. 1341. slup prawy w. 25. zamiast: JX. Wścisk czytaj -JX. Aloizy Fidzek.«
Z najczulszym żalem donoszę uniżenie krewnym, przyjaciołom i znajomym: źe ojciec mój Królewski Kommissarz Sprawiedliwości i N otaryusz Jan Nowacki, skończywszy 53 lat źy. cia, u wód w Karlsbad umarł. Krotoszyn, dnia 20. Sierpnia 1844.
Franciszek Nowacki.
OBWIESZCZENIE.
Lokale na wyszynk Grodziskiego piwa, a mianowicie znajdujące się pod tutejszym Ratuszem sklepy, (ieltą zwane, i izba wraz z sklepem, kratką zwana, znajdująca się w budynku wagi miejskiej, na trzy następne lata od 1. Października r b. aż doląd roku 1847. publicznie najwięcej dającemu wydzierżawione być mają. Tym końcem wyznaczony został termin na Ratuszu na dzień 27. m. nast. przed południem o godzinie listuj przed Sekretarzem miejskim Zehe, na który niniejszem chęć dzierżawienia mających wzywamy. Warunki mogą być w Registraturze . .
naszej przejrzane. Poznań, dnia 30. Lipca 1844.
Magistrat.
J ózefLoj ew ski alias Antoni Kowalski kucharz z Malanowa, uszedł konskrypcyi wojskowej z Polski do Pruss w roku 1841. Zona jego pozostała wzywa go, aby pod cyfrą 1. F. post restante a p o g o r z e l i c e, dał o bytności swojej wiadomość, albo też tamże na Urzędzie Celno-głównym dla widzenia się z nią osobiście stanął. J u l i a n a Lo j e w s k a tir. N a p i e r a l s k a ,
J. DISRO, dekarz w Poznaniu na Piekarach Nr. 13 , poleca się do uskutecznienia wszelkich rodzai robót dekarskich, tak przy wielkich jakoteź i mniejszych nowych budowlach i reparacyacb, również robieniem i zaprowadzaniem ftoneluletoró W tak w mieście jak i w oddali, stanowiąc przy skorej usłudze najniższe ceny. Koncert ostatni w ogrodzie kasyna polskiego dany będzie dnia 29. bierpnia r. b. o godzinie 5tej z południa. Dyrekcya.
W niedzielę dnia 25. Sierpnia 1844. r.
będą mieli kazanie
W ciągu tyfroduia oil d. 16.
do 22. Sierpnia r. b.
X. Pn. Wieruszewski.
- Mans Fatiisz.
- Man. Prokop.
- Dziuk. Kamieński - Pr. Grandke. X, Praeb. Grandke.
- Pracb. Stamm, Kleryk George.
Superintend. Fischer. Pastor Friedrich.
Kandydat MiibUnann.
Kazn, dyw, Kiese.
Nazwykościołówprzedpoludniem.
W kościele katedralnym .... W kość. fani. S. Maryi Magd. .
W kościele S. Wojciecoa . . .
Franeiszk. (gmina uiem.-katol.) .
W kościele dann. XX. Domin.
W kość. Sióstr miłosierdzia . .
W kość. ewaniel. S. Krzyża. , W kość. ewaniel. S. Piotra W kościele garnizonowym . . .
popoludniuurodź, się Ais · B" Z e i" jwzięło parumarto
-«J,-i 2 l l l l 2 4 3 5 4 4 1 1
Ogółem . ., 10 J IS K i 7 b'
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.08.24 Nr198 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.