GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.08.27 Nr200

Czas czytania: ok. 17 min.

VVielkiego

Xi stwa

POZNANSKIEGO.

N akładem Drukarni Nadwornej W. De/cera i Spółki. - Redaktor: A. Wannowski.

soo.

We Wtorek dnia 27. Sierpnia.

1844.

Wiadomości krajowe.

ZErdmansdorfn z d. 18. Sierp, donoszą, ze J. K. Mość powracając z Wieduia, tamże przybył w jak najlepszein zdrowiu, i że dzień wyjazdu jeszcze nie oznaczony. Wiadomo już jednak z Krosna, że J. K. M. tamtędy d. 21, około północy przejeżdżał udając się w dalszą podróż ku Prussom. Z Berlina, dnia 24. Sierpnia.

J. K. W. Książę Adalbert powrócił tu z prowincyi nadreńskich. Dwór królewski przywdziewa dzisiaj dnia 23. Sierpnia żałobę na dwa tygodnie po J. C.

W. Wielkiej księżnej Alexaudrze Mikołaj e w nie, małżonce Jego Książęcej Mości księcia Fryderyka Hesko- kasselskiego. Berlin, dnia 23. Sierpnia 1844.

W niebytuości Najwyższego mistrza ceremonii A r n i m , Nadcześnik.

Z Tylży, dnia 20. Sierpnia.

Po sześciotygodniowych ulewach, ledwo co się kilka dni pogody zjawiło, spadł znów deszcz gwałtowny, który lał całe dwadzieścia cztery godziny. Niemen znów znacznie wezbrał i całą zalał dolinę. Most został zerwany. Nędza w niższych okolicach Litwy przechodzi wszelkie wyobrażenia: o jakiemkolwiek żniwie ani myśleć. Ogromny jest brak paszy, bydło bićmuszą, tak, iż funt mięsa wołowego tu i owdzie po 4 fenygi sprzedają. Ziemniaki powi<;kszej części zniszczały, tak dalece, że jeżeli wnet nie nastąpią pogody, okropnego głodu dla ludzi i bydła spodziewać się należy.

Wiadomości zagraniczne.

R o s s y a.

Z P e t e r s b u r g a, dnia 13. Sierpnia.

Ogłoszono iż Najj. Cesarz nie zezwala, aby żołnierze szeregowi uwolnieni od służby na czas nieokreślony , dopóki korzystają z tego uwolnIenIa, zajmowali się szynkarstwem w karczmach. Zakaz ten rozciąga się i do ich żon. F rancya.

Z P aryż a, dn. 10. Sierpnia.

Przedwczoraj w gmachu giełdowym odbyło się zgromadzenie właścicieli papierów hiszpańskich; Pan Mauguin został jednomyślnie obrany prezesem, następnie zgromadzenie mianowało komitet, z pięciu członków złożony, dla bronienia interesów wierzycieli, by w Madrycie interes ten przedstawił. W ogóle zgromadzenie okazywało wiele zaufania do rządu hiszpańskiego i do jego postępowania w polityce wewnętrznej, ale okazało także stanowcze postanowienie zmusić wszelkie mi środkami gabinet hiszpański do pamiętania o losie swych wierzycieli. Sąd kassacyjny zajmował się wczoraj kwestyą, zes trybunału w Ambert zwrócił uwagę kiiku młodych adwokatów, że zapuszczenie brody jest niestósowuera. W skutek dalszej korrespondencyi wydał sąd wyrok skazujący adwokatów Pacros i Inibardil na naganę i zakazujący stawać im z brodą przed kratkami. - Wyrok ten był uzasadniony na mnóstwie postanowień, z których najstarsze datowało z 1540. roku. Adwokaci apelowali, sprawozdawca dowodził, przechodząc całą historyę brody we Francyi, że najwięksi prawnicy, jak Mateusz Mole i de Thou brody nosili, sąd kassacyjny jednakże podanie adwokatów, jako mało ważne odrzucił. Z Paryża, dnia 17. Sierpnia O właściwem znaczeniu posłannictwa angielskiego konsula generalnego w langerze, P. Drumond Ray, żywe powstały debaty w francuzkich dziennikach oppozycyjnych, przy cze'm czasami najniedorzeczniejsze można wyczytać punkta. Prawda sama jest następująca. Pan Druminond Hay, który od wielu lat mieszkał w państwach marokkańskich, i zna kraje tameczne bardzo dobrze, miał przed francnzkim konsulem generalnym, Panem Nion wynurzyć przekonanie, że zaślepienie Cesarza zląd najbardziej pochodzi, że ma przy sobie europejskich renegatów, którzy go ciągle utrzymać starają się w błędzie, pod względem właściwego stanu rzeczy, Pan Drummond Hay ofiarował się P. Nion, że sam uda się de Cesarza który go zna, by poprzeć żądania francuzkie i obecnością swoją i swoim charakterem zniweczyć działania wspomnionych renegatów. Pau Nion, który nie chciał na to przystać na własną odpowiedzialność, miał zawiadomić Księcia J oinville O propozycyi P. Drummond Hay, i Książę miał lia nią zezwolić. Gdy wszakże odpowiedź Cesarza na ultimatum francuzkie nie wypadła zadowalniająco, miał P. Drummond Hay, który d. 4. Sierpnia znów do Tangeru przybył, udać się jeszcze tego samego dnia na pokład francuzkiego okrętu "Suffren«; Książę miał go przyjąć z największym przepychem. Po konferencyi tej powrócił P. Drummond Hay znów do Tangeru, i spowodował wszystkich w Tangerze znajdujących się jeszcze ziomków swych do udania się do kwatery konsulów, a przekonawszy się iż wszyscy są bezpieczni, wsiadł na statek angielski «Albion«, ua którym znajduje się admirał Owen, który odebrał od rządu swego rozkaz zachowania największej neutralności. Dnia 6. z rana Książę Joinville dowiedziawszy się, iz to wszystko uskutecznionem było, rozpoczął ogień przeciw Tangerowi. Widać z tego, z jaką uprzejmością P. Drummond Hay w interesie francuzkim przedsięwziął tak utrudzającą podróż do Marokku, dla tego w tern czarniejszein świetle objawia się wyrażenie Kuriera francuzkiego z przedwczoraj, który wyrzuca Księciu Joinville, że nie pr<;dzej rozpoczął bombardowania Tangeru, aż dopiero gdy widział, że P. Drummond Hay jest w bezpieczeństwie. Marszalek Bugeaud według ostatnich wiadomości ciągle jeszcze znajduje się na granicy inarokkanskie'j. Buhhamidi, były Kalifa Tlemzu, miał być w obozie francuzkim, by robić propozycye ugody. Syn Muley Abdela Rhamaua udał się z liczne m wojskiem ku granicy. Jak się zdaje, po nastąpionem zerwaniu między Francyą a Marokkiem, Cesarz Muley Abdel Rhaman i Abdel Kader wspólnie zapewne przeciw wspólnemu nieprzyjacielowi działać będą. Marszałek Bugeaud więc z wielką leraz przemocą walczyć będzie musiał, a sam nie mając więcej jak 10 do 12,000 wojska, i nie będąc bynajmniej pewnym, czyli przy posunięciu się jego przeciw Fezowi, Arabowie w prowincyach Oranu, Tlemzen i Moskwy, nie będą korzystali z sposobności, i nie chwycą się broni. Obawa ta objawiła się wczoraj także na giełdzie. tl Z dnia 18. Sierpnia.

Depesza księcia Joinville o bombardowaniu Tangeru jeszcze dotąd nic ogłoszona; umieścił jednak rząd w Messagerze niektóre szczegóły o tym wypadku wyjęte z raportów urzędowych. Ogłoszenie to jest następującej osnowy: «Rząd otrzymał z Tangeru wiadomości z d.

7. b. m. o wypadkach, o których Monitor dnia 15. b. w skutek depeszy telegraficznej doniósł. Dnia 4. nadeszła odpowiedź Cesaiza na ultimatum francuzkie. Na odpowiedzi tej nie można było poprzestać. Nie było tam wzmianki o oddaleniu wojska marokkańskiego zebranego na algierskiej grauicy, którego liczba 2 O - 2 5 , O O O żołnierza wynosi. Odnowiono' tylko obietnicę ukarania szefa marokkańskiego, który na grannicę nasze napaść był uczynił, ale żądano na wzajem, aby odwołać marszałka Bugeaud. Co do Abd el Kadera, odpowiedź nieco dostateczniejszą była, aniżeli dawniej, ale osnowa jej była nie jasna, zawiła i pełna ograniczeń. Dla tego też J. K. M. książę Joinville na odpowiedzi takowej, jedynie na zyskanie czasu obrachowanej, przestać nie mógł. Postanowił zatem stosownie do instrukcyi przypuścić szturm do warowni Tangeru. We Wtorek d. 6. około w pół do dziewiątej z rana rozpoczęła eskadra pod rozkazami księcia Join król!« W godzinę poskromiono ogień nieprzyjacielski, zniszczono baterye i zdemontowano działa. Na naszej strouie mała była strata. Pomimo miejscowych trudności dotrzymała eskadra swego stanowiska. Liniowy okręt »Suffren,« na którego pokładzie był książę, zarzucił kotwicę w miejscu najblizszem bateryi nieprzyjacielskich. Dopiero o godz. 11. ustał ogień, który przez cały ciąg czasu pilnie i dokładnie rzucano. Dobremu celowaniu, jako tez stanowisku przez księcia zajętemu, przypisać należy pomyśluość skutku. Za przykładem okrętu »Suffrena« poszły wszystkie inne. Oficerowie, żołnierze i majtkowie ubiegali się O pierwszą w gorliwości. Opór był większy, aniżeli się spodziewano: niektóre działa wtedy dopiero ogniem odpowiadać przestały, kiedy je całkiem rozbito. Pan H a y przybył podczas tej czynności, a wieczorem rozmawiał długo z księciem. Dywizya hiszpańska, angielski okręt liniowy, tudzież wojenne okręty sardyń - ski, szwedzki i amerykański przytomnemi były świetnemu zwycięztwu. Według rozkazów d. 7. wydanych gotową być miała eskadra do wyjścia pod żagle.« Okręt, który dnia 8. wieczorem do Oranu przybył, przywiózł wiandomość, że słyszano półczwartogodzinną kanonadę z okolicy obozu Marszalka Bugeaud, i że pochód wiozący żywność dlaarmii zaczepiony został i do powrotu zmuszony. W skutek tego wydano rozkaz, aby parowy okręt »Vedette« gotowym był do wyjścia pod Tanger. Donoszą także, że Marszałek Bugeaud od 20 do 25,000 Marokkańczyków zaczepiony został, ale im krwawą klęskę zadał. M o n i t o r zabiera dwa rozkazy królewskie r dnia 17. Sierpnia. Na mocy jednego oddano Ministrowi marynarki Mackau, w niebytności Marszałka Soulta, wydział wojenny; drugi rozkaz, kontra-sygnowany przez Admirała Mackau Gako zastępcę Ministra Soulta) rozwięzuje szkołę politechniczną »dla postępków nieposłuszeństwa i nieporządku«; Professorowie i Examiuatorowie pobierać mąją swe pensye; reorganizacya szkoły zostawia się do przyszłych rozporządzeń.

'Według doniesień z Algieru z d. 10. zawojował Książę Aumale pokolenie Uled-Zeuan. Dnia 29. L\>ca dała załoga Konstantyny na cześć tegoż Księcia wielką ucztę. Po toaście wzniesionym przez Generała de la Rue na zdro

wie Króla i Księcia Aumale, powstał tenże Książę i mocnym głosem w te odezwał się słowa: » Panowie, głęboko jestem wzruszony oznaką szacunku i przychylności, jaką mi dzisiaj objawiacie. Składam wam za to proste podziękowanie, jak przystoi pomiędzy towarzyszami broni, jak przystoi pomiędzy ludźmi, którzy tej samej służą sprawie, i którzy się umieli poznać i ocenić. »Panowie, na tej ziemi niegdyś obcej i którą do ojczyzny naszej zbliżamy, w tyra dniu chlubnej pamiątki (29. Lipca) któryscie na dzień tego zebrania wybrali, nie może nic być stósowniejszego, jak toast na cześć starej naszej Francyi. «W imieniu wszystkich tych jej synów, którzy w daleką tę okolicę służyć jej przychodzą i dla niej życie swe poświęcają, piję zdrowie spólnej naszej matki, i jak mówili ojcowie nasi, pomyślności i sławy wielkiego narodu.« - Niech żyje Król, niech żyje Francya, niech żyje Książę Aumale, powtarzali uczestuicy tej uczty.

- Dokończenie przerwanego artykułu statystycznego oMarokku: Teraz kilka słów o sile i władzy sułtana. - Mieszkańców Marokku składają: i) Maurowie, w miastach żyjący; 2) Arabowie, żyjący w pustyniach; 3) Berberowie, zamieszkujący wąwozy gór Atlasu; 4) Żydzi, którzy dziesiątą część* ludności wynoszą, lubo głęboko pogardzeni i prześladowani, jednakowoż finanse państwa i' prawie cały haudei posiadają w swym ręku; 5) , Pół miliona blisko czarnych niewolników. - Chrześcian bardzo jest mało w Marokku, zaledwie wszystkich 5 O O; reszta wszystko są żydzi albo mahometanie. Wpływ i władza sułtana nad tą różnorodną ludnością są bardzo niepewne i słabe. Na północy jest ona, mianowicie w prowiucyi Riff, najurodzajniejszej 2 całego państwa, rozciągającej się ned całym prawie brzegiem morza Śródziemnego, co chwila kwestyonowaną. Na południu, prowincye Sus i N azerun są prawie niezależne zupełnie, szczególniej taż druga, którą zarządza słynny Szeik Baruk. Kiedy Davidson podróż swoją do Tombuktu w pustynię przeciągnąć pragnął, sułtan nie mógł tego przenieść na sobie, żeby mu nie powiedzieć, że on tam w Agadis, czyli Santa Cruz, na granicy Suz i Nazerun, żadnej władzy nie wywiera. Plemiona berberyjskie rządzą się prawie same i odmawiają często należnego sułtanowi haraczu. Nawet środkowe prowincye państwa jak Dhala i Szedua tak mało biją się z sobą, nie przedstawiwszy pierwej krzywd swoich cesarzowi. Fez prawie zupełnie odpadł od cesarza i przepełniony jest stronni karni Abd el Kadera. Prócz tego w rozmaitych częściach państwa znajduje się wielka liczba Marabutów, którzy polityczno-religijny wpływ posiadają i z cesarskim panem swoim dzielą się władzą najwyższą, jak up. Sidi el hadszbeu Ali, który zamieszkuje \ ozan, północne miasteczko. U miał on tytuł swój i urząd uczynić dziedzicznemi, i prawie samowolnie, nieograniczenie panuje w swojej prowiucyi. Kraj nie ma właściwej organizacyi wojskowe'j. Wprawdzie jest tam jazda murzyńska 6000 ludzi licząca, niczem innem nie będąca jak tyl ko rodzajem janczarów w służbie cesarza i służy po większej części do pilnowania skarbu cesarskiego w Mekinez. Taktyka wojsk od wieków nic się nie zmieniła. Wiadomo jaką wartość ma nie regularna jazda Arabów, i ona też jest najznamienitszem źródłem siły zbrojnej tego państwa. Cesarz nie posiada równie żadnej floty; arsenał morski w Salbh w gruzy się powalił. Widzimy więc, że władza cesarza na wątłych bardzo polega zasadach; jednakże dzierży on jeden przymiot zbawczy, które wszystkie inne prawie niweczy. Jest on bezpośrednim, istotnym potomkiem Proroka i prawowierną głową całego Wschodu. Dla tego wpływ jego rozciąga się przez całą wschodnią Barbaryę aż do wielkiej pustyni. Sułtan marokański może uważać, że władza jego sięga po za Sachare. aż d o T u m b u k t u, i wezwania do wojny świętej w jego imieniu, usłuchane by nawet w najodleglejszych okręgach tych niezmiernych przestrzeni. Gdyby Abd el Kader mógł pozbawić sułtana sławy i wziętości, jakie mu to pochodzenie od proroka nadaje, to ten niezmordowany i zawzięty nieprzyjaciel Francyi rychło by stanął na tronie marokkańskim. Tym czasem sułtan podbudza zawiści swoich lenników, aby się wzajemnie osłabiali, a on przeto łatwiej nad nimi mógł panować. Przez laką jedynie politykę, utrzymuje on swoją powagę w prowincyi Sus, szeikom zupełnie ulegającej. Gdyby naczelnicy czas jakiś zgodnie ze sobą pożyli, to całe południe stałoby się jak dawniej uiezależnem. - W razie napadu Francuzów łub innego ludu, państwo to nie ma żadnej silnej obrony przeciw nieprzyjacielowi. Wprawdzie brzegi jego na Oceanie Atlantyckim bardzo są niebezpieczne, ale przy użyciu paroplywów trudnoSCl wylądowania bardzo się zmniejszą. Skoro zaś nieprzyjaciel na lądzie stanie, to napotkatylko pustynie, równiny 1 góry. Dla Francyi zawojowanie Ma rok ku łatwiejsze byłoby nieskończenie jakAlgeryi, bo nawet najgórzystsze części są niezłemi drogami poprzerzynane. Jeżeliby natuialne szańce wstrzymać nie mogły śmiałego niepizyjaciela, tein mniej jeszcze sztuczne. Miasta śiodkowe zaledwie są umocnione przeciw napaści Arabów, którzy żadnej art yleryi nie mają. Mogador, to jedyne miasto nadbrzeżne, posiadające jakiekolwiek szańce, a i tu Maurowie tak są słabi i niezdarni, że armat w dobrym stanie utrzymać nie potrafią. W takich okolicznościach nie trudno będzie Francuzom opanować Fez, naj starsze i najpiękniejsze miasto w państwie, pierwej nim sułtan jakikolwiek oddział wojska zgromadzić zdoła. Od U szdy do Fezu jest sześć dni drogi, które Francuzi szybko przebiegną, zwłaszcza, że droga w tej porze żadne) nie przedstawia trudności. Z Fezu w dziesięciu niespełna godzinach mogą stanąć pod murami M a k i n e z u , gdzie pyszną znajdą zdobycz, gdyż teraźniejszy cesarz bogate skarby zebrał w puste skrzynie po swoim poprzedniku pozostałe. Talilet, z tamtej strony Atlasu, zwyczajna rezydeneya cesarskiej rodziny, służy także za skład części oszczędności sułtana. Ztąd w dwa dni można się dostać do miast morskich Sahh i Kabat nad Oceanem Atlantyckim, zkąd eskadra Księcia J o i u v i 11 e może wspierać armiję lądową. Anglia.

Z L o n d y n u, d. 17. Sierpnia.

Wiadomość o bombardowaniu Tangom nadeszła tu dzisiaj i prawdę powiedziawszy niebardzo dobre zrobiła wrażenie, głównie jednak zapewne dla zachodzących obecnie nieporozumień pomiędzy obudwoma krajami z powodu sprawy Olaheilyjskie'j. Sama kwestya marokkańska nie może nas zatrważać, i jakkolwiek może tu i owdzie wybuchnie nieco zazdrość narodowa dla tego, że na morzu śiódziemnem nie-angielskie działa słyszeć się dają, żadnego to jednak wpływu na zwyczajny bieg rzeczy wywrzeć nie zdoła. Spokojny Anglik tak kwestya tę uważa: Cesarz marokkański pozwolił Abd el- Kaderowi schronić się na jego ziemi.

Abdel Kader wpada do Algieru, pali, rabuje i pustoszy, a za nadejściem wojska francuzkiego cofa się na ziemię marokkańską. Powtarza znów zląd napaści, a cesarz co do swej osoby daleki od kroków nieprzyjacielskich, ale względem naczelników swe'j siły zbrojnej zbyt pobłażający, patrzy na to przez szpary. Przeciw temu protestują naturalnie Francuzi i domagają się od cesarza, aby Abd-el-Kadera uczynił. Rzq d angielski uważał za rzecz stosowną wysiać pana Drummoud Hay za pośrednika pomiędzy obydwiema stronami. Zdawało się juz raz, jakoby do pojednania przyszło, ale układy te przerwano. Wśród takowych okoliczuości oświadczył się książę J oinville za tern, aby jakie miasto uad brzegiem marokkańskiem bombardować a przez to zmusić cesarza do przyjęcia warunków. « W e wszyslkićm tein, mówi T i m e s, nie widzimy nic takiego, coby zazdrość nasze narodową obudzić mogło. Francya i Marokko są dwa nie podlegle mocarstwa, i niechaj się z bronią w ręku rozprawią, jeźli pośrednictwa naszego nie chcą. Książę J ohwille zwlekł bombardowanie o dwa tygodnie, aby angielskiemu i innym rezydentom dać czas do zabezpieczenia siebie i swej własności, a chociaż tenże książę o chwili rozpoczęcia bombardowania admirałowi naszemu, Sir Edwardowi Owen pierwej nie doniósł, było jednak wiadomo, że kroki nieprzyjacielskie rozpoczną się, skoroby dwór marokkański nie dał dostatecznej odpowiedzi. Jedynym powodem do zażalenia byłoby może to, że Dziennik sporów, organ rządu fran cuzkiego, nie dawno temu dal pewien rodzaj przyrzeczenia, że Taugeru miasta półeuropejskiego, bombardować nie będzie. Szturm do tego właśnie miasta przypuszczony sprawił naturalnie mieszkańcom europejskim, mianowicie Anglikom, wiele niedogodności, aleć się z attakictn tak długo wstrzymano, aż się wszyscy zabezpieczyli, ochroniono nawet lę część miasta, klórą oni zamieszkiwali. Powinniśmy wprawdzie nad tein czuwać, aby Francya okazji tej nie nadużyła i prawa odwetu nie zamieniła na środek do zaczepki i zdobyczy. Ale do tego też nie przyjdzie. N aród francuzki położył od niejakiego czasu cale swe staranie w wydoskonalenie swej marynarki. Nie szkodziłoby, gdybyśmy także uwagę nasze na przedmiot ten mocniej zwrócili. Flota nasza nie odpowiada obecnie panowaniu naszemu na morzu, i nie wystarcza do utrzymania tegoż.« Więcej nieco auiżeli kwestya marokkańska, zatrważa umysły rozwiązanie sprawy otahejtyjskiej. Anglia postanowiła ani na włos nie odstępować od swych żądań względem satysfakcyi za uwięzienie konsula Prilcharda, wypchnięcie okrętu »Cormorant« z portu i postępowanie z tamecznymi missyonarzami. I tu objawia najlepiej T i m e s usposobienie gabinetu angielskiego: »Calakwestya, powiada, zależy na tern, aby zbadać, czy proklainacye pana

d'Aubigny usprawiedliwić się dadzą upoważnieniem i stanowiskiem jego, i czy na zasadzie tych proklamacyi poddanego angielskiego mógł kazać uwięzić, który bez wątpienia konsulem w tedy być nie przestał i przynależny mu wpływ na wyspie wywierać miał prawo. Kweslya więc co do faktu całkiem jest jasną i dla tego w tym względzie liiemasz dla rządu irancuzkiego żadnej przeszkody do stanowczej decyzyi. - J eźli przeszkoda jaka zachodzi, to tylko w samem położeniu gabinetu fiancuzkiego. Wszakże politycy francuzcy, tak czynni jako i nie czynni, tyle zapewne charakter nasz narodowy i sprężystość rządu teraźniejszego znają, że się sami łudzić nie będą chcieli. Nie chcemy z umysłu odpowiadać niektórym dziennikom fraucuzkim za ich niedorzeczne zaczepki. Życzymy szczerze, aby nierozsądek ludzi nieoględnych nie stał się zawadą dla rozsądnych, i aby rząd monarchy, któremu pokój więcej sławy przyniósł, aniżeliby mu wojna przynieść mogła, nie zaćmił się nierozważną wojną dla drobnych niesnasko Ale wyrzekamy zdanie powszechne i mocne, nie zmienne postanowienie narodu angielskiego, że zadosy ć uczy uieni e dane być musi. Nie jest to próżnym hasłem, ale raczej szczerem przekonaniem pochodzącem nie z współzawodnictwa, nie zdawuej anty paty i, nie z chciwości rozszerzania potęgi naszej, lecz z mocnego przedsięwzięcia, aby honoru korony i bezpieczeńsiwa pojedynczych Anglików, w czasach naszych na szwank nie wystawiać. Prawa sprawiedliwości mędzy narodami nie mogą być bezpiecznemi, jeźli ich się mocno nie pilnuje, a powinności, jakie naród sam względem siebie wykonywać WInIen, nie pozwalają mu bynajmniej ustępować, ani też opuszczać stanowiska, jakie nam prawo nasze wskazało.« Hiszpania.

Z P a ryż a , dnia 10. Sierpnia.

Junta generalna Biskai w Guernica roztrząsała na posiedzeniu z dnia 2. b. m. dwa bardzo ważne przedmioty. Położenie kraju od zniesienia fueros dekretem Fspartery z 1841. roku; i zmiany, jakie w tym stanie zaprowadził dekret rządu dzisiejszego z d. 4. Czerwca. Obie kwestye nader żwawo rozbierano i wszyscy mówcy zgodzili się, że zadość uczynienie prowincyom biskajsKim udzielone jest niedoslaleC7i)ćm. Jeżeli rząd uznał, że dekret E-partery jest nieprawnym, wówczas jest niekosekwentnyni, gdyby pozwolił istnieć skutkom. Tylko zupełne pizywrócenie fueros, taki był głos ogólny, może zadość uczynić żądaniom prowiu niu dla traktowania z rządem deputowanych do Madrytu. - Ale pan Mascaruoz sprzeciwił się temu i dowodził, że wprzód należy przywrócić prawo ogłoszone po konwenoyi Bergary, 20. Października 1839. roku, inaczej junta nie będzie miała żadnej władzy ani prawa wysłauia deputowanych do traktowania z rządem. Zgromadzenie skłoniło się do zdauia Pana Mascaruoza, ale oświadczyło, że kwestya prawna przez niego rzucona będzie wprzód rozebraną przez komitet, do którego każdy z sześciu okręgów siedmiu deputowanych ma wysłać. Ta wielka liczba komisarzy dowodzi jaką wagę junta do rozwiązania tej kweslyi przywięzuje. W innych bowiem razach komitety składały się z sześciu a najwięcej z dwunastu osób.

Rozmaite wiadomości.

Szczególny talent i los jego. - Prosty, uczciwy chłopek z okolic miasteczka Alby, imieniem S i e u r a c, który ani czytać ani pisać nic umie, zasłyszał jednego dnia kilku żołnierzy opowiadających cuda o sławnym zegarze w S z t r a s b u r g u . Dziwna ich powieść zajęła umysł młodego wieśniaka jakby jakie z nieba objawienie. Uczuł w sobie niepokonaną żądzę utworzenia podobnego zegaru, a co najwięcej podziwu godne, pojął natychmiast sam z siebie całość i wszystkie szczegóły tego zawiłego dzieła, które wypracow-ić przedsięwziął. Podobnie jak ów pater Giotto, który był zdziwiony że się, nie wiedząc zkąd, zna na malarstwie, zdziwił się i S i e u r a c, gdy uznał swoje powołanie na zegarmistrza i mechanika, o których sztuce żadnego doiąd nie miał wyobrażenia. Porzuca plug i motykę, obraca dochód swojego kawałka gruntu na zakupienie potrzebuych do zamierzonej pracy narzędzi, a gdy i to nie wystarcza, sprzedaj e swoją ojczystą cząstkę, i dzień i noc się mozoli, aby swojego celu dopiął. Beż pracy, ile nadaremnych, żmudnych usiłowań i trudów nie musiał Sieurac prócz tego ponosić ! Ale jego wytrwałość, jego odwaga i jenijusz zwyciężyły uakoniec wszelkie przeszkody, a cudowne dzieło stanęło! Dwie tarcze (cyferblaty) w pośrodku, pokazują godziny podług południka paryzkiego, cztery iune podług średniego czasu ośmiu głównych punktów ziemi! Dokładny sysłemat plauetowy pokazuje ruchy planet i ich księżyców (trabantów). Duży kogut bije skrzydłami i oznajmia liczbę godzin swćm pianiem; 4rej ewanieliści każą wybijać kwadransy, dwunastu apostołów wychodzą jeden po drugimdla oznaczenia godzin, a o dwunaste'} godzinie pokazują się wszyscy razem. Dumny ze swego dzieła, przybywa Sieurac do Paryża, aby je tu na widok wystawił. Członkowie instytutu podziwiają i chwałą dokładność pracy i nadzwyczajną przemyśluość kombinacyj. Sieurac tern ośmielony najmuje mieszkanie w ulicy B o n n e N ouvelle Nr. 10. i oddaje swój zegar na podziwianie publiczności. Lecz wyznaczona przez niego cena wstępu, była zbyt małą, a jak to już zwykle w Paryżu bywa, nikt nie przyszedł oglądać dzieła, które można było widzieć tak tanio. Teraz, w skutek skargi właściciela domu, któremu się Sieurac za czynsz mieszkania wsummie 900 franków zadłużył, wzięto zegar pod sekwestr sądowy, a biedny artysta przyszedł do największej nędzy. To prawdziwe zdarzenie przypomina nam niestety owego wynalazcę śruby przy statkach parowych, który zniszczywszy się kosztami, jakie początkowe doświadczenia wynalazku jego za sobą pociągały, w końcu przez wierzycieli do więzienia wtrąconym został. Jednakże za chłopkiem-artystą ujęły się pisma publiczne, zbierają dla niego subskrypcyę, on zaś nie straciwszy bynajmniej odwagi, ułożył sobie wykonać zegar na większą jeszcze skalę i przeznaczył fo nowe dzieło dla kościoła katedralnego w Alby. N owa epoka dla fizyki. - Z Neapolu.

J ak wiadomo uważają fizycy kulę ziemską za wielkie ciało magnetyczne; z tego powodu sądził sławny Faraday, iż mogąc elektryczny płyn na metalowy drut sprowadzić i w ten sposób wydobyć iskrę z maguesu, zdoła ją także wydobyć z ziemi. Ale to jego usiłowanie nie powiodło się; ziemia zachowała uporczywie swą tajemnicę i nie odpowiedziała na żadne z jego tysiącznych pytań. Podobnież i inni fizycy nie byli w tem szczęśliwi; chociaż prace panów Nobile i Antinore na chlubne wspomnienie zasługują. Całą wynikłością ich jako i pana Faraday usiłowań, były ciekawe postrzeżenia nad galwauometryczuą deklinacją. Sława jednak zrobienia ziemi elektromolorem, i rozpoczęcia przeto nowej epoki umiejętności fizyki, została zachowaną miastu Neapolu, gdzie jak wiadomo nieśmiertelny Cotungo odkrył elektryczne uderzenie, nim jeszcze Galvani, opierając się na uczynioną o tem przez nasz anatomiczny gabinet uczonemu światu wiadomość, przedsięwziął swe ważne doświadczenia, które go unieśmiertelniły. N asz skrzętny profesor fizyki Luigi Palmieri, rodem z Faicchio, w Terra di lavoro, jest pierwszym, który zdołał jak naj świetniej rozwiązać to zadanie. Powiodło mu się wyka które prawie za teżsame uważano, do wzajemnego objaśnienia służą. Wsparty radą znakomitego profesora Santi Linori z Sieny, wyualazł z nim razem aparat, zwany magueto-elektrotelluryczną bateryą. Za pomocą tej bateryi wydobyli uderzenie, potem rozłożyli wodę, wreszcie duia 16. Grudnia 1 843. otrzymali tak długo oczekiwaną iskrę. Powodem ich dotychczasowego ociągania się z doniesieniem uczonemu światu swego wielkiego zwycięztwa było to, iż chcieli się najprzód zapewnić o doskonałości swego odkrycia, a dopiero potem, w obecności fizyków i przyjaciół swojej nauki, przedstawić w jasny dzień widowisko wydobycia elektrycznej iskry z ziemi. Akord o metr. - Pan Roman Piotrowski, artysta muzyczny z Warszawy, wynalazł maszynkę, nazwaną akordometr, za pomocą której każdy, kto tylko ma słuch dobry sam sobie może nastroić fortepian lub jakikolwiek inny strunny instrument. »Odtąd,« mówi były rektor konserwatoryum muzyki, znajomy powszechnie Pan Józef EIsner , w swojćin doniesieniu o tej nowej maszynce, »otrzyma muzyka w dziedzinie harmonii tak silną i niezachwianą podporę, iż wątpić mi przychodzi, czyliby możua było doskonalszein jeszcze narzędziem świat muzykalny obdarzyć... Chlubą i zaszczytem wynalazcy jest, źe pierwszy jenialnym swym pomysłem zdołał odkryć tajemnicę, dotąd dla niektórych tylko przystępną. Szanując życzenie jego, aby szczegółowy opis tej maszynki przez czas niejaki w ukryciu pozostał, winienein tylko, jeżeli głos moj w śmiecie muzykalnym może mieć jakiekolwiek znaczenie, sumienne i bezstrone zdanie moje wynurzyć, że akordoinelr P. Piotrowskiego stanowiąc nieocenioną dogodność, zapełni brak, jaki dał się czuć przy strojeniu fortepianu i stanie się nieodstępnym jego towarzyszem.« - Na wyrabianie tejże maszynki otrzymał wynalazca od rady administracyjnej Królestwa Polskiego, patent swobody na lat dziesięć. Jednym z naj sławniejszych naturalist ów północnej Ameryki jest Dr. Troost Z Tenessee. Ma on niesłychane zamiłowanie do wszelkich gadów; dla tego też zawsze mnóstwo obłaskawionych wężów po kieszeniach i pod kamizelką przy sobie nosi. Największą jego rozkoszą jest kołysać się na swojem krześle na pasach, mówić o geologii i głaskać przy tern głowę wielkiej gadziny, która mu się wokoło szyi wije. Co rok odbywa wycieczkę w góry. Jednego razu kazał się z niebardzo dobrze przy

mkniętym koszem przyjąć do pocztowego wozu, w którym kilku deputowanych do Washingtonu jechało. Tuż koło kosza Dr. Troosta siedział jakiś opasły duchowny, który przebudziwszy się z niespokojnego snu, ujrzał z niewymowne m przerażeniem dwa okropne, najzjadliwsze węże, wystawiające swe straszliwe głowy z kosza! Jak od piorunu rażony, rzucił się natychmiast ku pocztylionowi, który usłyszawszy o co chodzi, wyskoczył z nim razem z powozu. Podobnież, jakby ich nie było, powyskakiwali i inni podróżni, a wkrótce został się Dr. Troost sam na sam ze swymi grzechotnikami.

Rozpozstarł spokojnie swój płaszcz na koszu, owiązał go chustką od nosa, i rzekł z największą flegmą do swoich bez duszy na drodze stojących wspołpodróżuików. »Siadajcie moi Panowie; te lube stworzenia nic wam złego nie zrobią, tylko się strzeżcie aby was nie ukąsiły.« Professor Gruithuisen mówi »0 zmianach powietrza na początku Lipca« co następuje: Od trzech upłynionych miesięcy mało takich zmian na powierzchni słońca zaszło, któreby za każdym razem odpowiednio na ziemię skutkowały i porządkowemu postępowi rocznej pogody przeszkadzały. Zfąd pochodzi ta dotychczasowa nadzwyczajna żyzność, której nawet teraźniejsze mokre powietrze zniweczyć nie może, ponieważ teraźniejsza bardzo wielka plama na słońcu, będąc jej przyczyną, zniknie już po największej części dnia 14. t. m. na zachodniej krawędzi słońca, a przeto swój skutek wywierać przestanie. Ale że plama jest największa ze wszystkich, jakie się od wielu lat poslrzedz dały, przeto jej wpływ będzie niemały i w różnych klimatach rozmaitym okaże się sposobem: tu deszczem, który zgęszczoneini wyziewami atmosferę oziębi, gdzieindziej znowu parnein powietrzem, i między niestałą a często bardzo wielką niepogodą, niekiedy dniem pięknym, Ale z tych wszystkich niestałych zmian, które się w porządkowy bieg powietrza przymieszają, ta pewność wynika, że powstanie wielkich plam słonecznych, meteorologiszny chemizm naszej atmosfery w nieporządek wprowadzi i burz, gradów, powodzi, i wszystkich iunych szkodliwych skutków stanie się przyczyną. Ztemwszystkiem nie życzmy sobie tego, aby na powierzchni słońca żadnej zmiany nie było. N owy system telegrafów jest teraz podług doniesień pisma »Revue de Paris« najważniejszym przedmiotem ciekawości uczonych i dyplomatów. Ta nowa machina, która przez i noc jest w ruchu, ma oprócz wielu innych

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.08.27 Nr200 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry