G
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.09.10 Nr212
Czas czytania: ok. 20 min... A
VVlelkiego
TA
Xi stW"ap o ZNANSKIE G o.
Nakładem Drukarni Nadwornej W Dekera i Spółki, - Redaktor: A. Wannowski.
£ * 1 » .
We Wtorek dnia 10. Września.
1844.
Wiadomości krajowe.
Z Berlina. - Gazeta Powszechna Pruska, z d. 8. Września obejmuje spis osób, które N. Pan podczas bytności swej w prowincyi Pruskiej orderami ozdobić raczył. W liczbie innych ozdobiony orderem orła czerwonego Rzeczywisty Tajny Radzca i Ochmistrz krajowy Królestwa Pruss, HI. zu Dohna-Schlobitten, a gwiazdą do orderu orła czerwonego 2. ki bez liścia dębowego Biskup Chełmiński, X. Dr. S e d 1 a g.
Z B e r 1 i u a. - Król oczekiwany jest w Berlinie dopiero w końcu Września, Podróż nad Ren jeszcze nie jest pewną. Na wszelki przypadek jednak Najjaśniejszy Pan wielkie odbędzie manewra wojskowe pod Merzeburgiem. O Tschechu dowiadujemy się, ii całkiem sprzeciwia się uznaniu siebie za mającego pomieszane zmysły. - W Królewcu obywatele chcą zakupić dom Kanta, i tak go urządzić, jak był za czasów wielkiego filozofa; powątpiewają wszakże, czyli zamiar ten przyjdzie do skutku. Podróż Hr. Nesselrode do Londynu coraz bardziej zwraca tu uwagę na siebie, a to z powodu uwag, jakie nad nią czynią dzienniki angielskie. Z wszystkiego jednak pokazuje się, iż cel podróży jak najzgrabnićj tajemnicą pokryty jest, która dopiero później kiedyś odgadnąć się da. J ak przy innych rossyjskich po
dróżach, tak i teraz mówią o Księżniczce Oldze. Ponieważ dama ta znana jest z swej piękności i nadobnych przymiotów, łatwo się domyślić że tu mowa o projektach zamęścia; czyli jednak sposób taki dość jest delikatnym, nie wiemy. Podstawą wszakże wszelkich kombinacyi jest to, by Anglią odłączyć od Francyi, i nakłonić do związku z Rossyą, a właściwym celem wszelkich rossyjskich układów, podróży i przedsięwzięć, jest posiadanie Konstantynopolu. Dopiero jak to osiągniętem będzie, jasno i dobitnie wyfeażą się zamiary polityki wschodniej, wtenczas dopiero otworzą nam się oczy, czego spodziewać się mamy, jeźli w dalszych przedsięwzięciach szczęście posłuży Rossyi. Wszakże spodziewać się należy po angielskich politykach, iż zadość są mądrzy, iżby nie mieli poznać się na zamiarach tych, a za nadto dumni, iżby one wspierać mieli. Plan nowej taxy należytości juz leży wygotowany w ministerstwie Savigiiiego, i wkrótce zapewne publicznie ogłoszonym będzie.
Wiadomości zagraniczne.
Polska.
Z Warszawy, dnia 5. Września.
Dnia ouegdajszego, jako w doroczną uroczystość koronacyi N ajj. Cesarza i N ajjaśniejszej Cesarzowe] , o godzinie 9teJ rano, w kościele Metropolitalnym św. Jana, a o godzinie lćlslj się, w obec urzędników władz wszelkich, wojskowych i cywilnych, solenne nabożeństwo, na Łtórem zanoszono do Przedwiecznego najgorętsze modły, o jak najdłuższe i najszczęśliwsze panowanie Ich Cesarskich Mości. Wieczorem miasto całe było oświetlone. Z nad grani cy polskiej, duo 22. Sierpnia.
Com Panu niedawno temu o odmówioneui ze strony papieża potwierdzeniu mianowanego przez cesarza Mikołaja biskupa Kaliskiego donosił, zdaje się być prawdą, przynajmniej powszechnie o lemmówią i wielka ciekawość, jak rząd rossyjski akt ten władzy hierarchicznej przyjmie. Jeżeli w korrespondencyach z Rzymu w gazetach niektórych wynurzają domysł, że wyprawach rossyjsko kościelnych ostatniemi czasy między Petersburgiem i katedrą apostolską zbliżenie nastąpiło, nowsze wypadki prze« ciwnie dowodzą, że poróżnienie coraz bardziej się wzmaga. Biskup Chełmski, zastosowawszy się dawniej do rozkazów rządu, zganiony za to od głowy kościoła, z odwołaniem swoich dawniejszych rozporządzeń wystąpił. Co większa - nowego mianowano biskupa, ale Ojciec św. odmawia mu swego potwierdzenia i zakazuje mu pełnić funkcye pasterstwa. Czy to oznaki zbliżenia? Niechaj poseł rossvjski w Rzymie istotnie pałac na lat 6 dla siebie najmuje, rozbrat między obydwoma mocarstwami coraz groźniejszym się staje i zapewne nikt mu zaradzić nie zdoła. - Po śmierci W. księżny spodziewają się lu znowu powszechnie, że cesarz do Warszawy przybędzie i ztamtąd na wielkie manewra armii południowej zjedzie. Z powodu okropnych spustoszeń okolic nadwiślańskich obecność Imperatora w Polsce byłaby nader upragnioną, bo tu sprężystych, tylko od samego cesarza pochodzić mogących środków zaradczych potrzeba. Deszcze nie ustają i połowa żniw już stracona. Zakaz wywozu zboża zapobieguie wprawdzie zbytniej drogości, ale biednym Nadwiślanom, całego pozbawionym dobytku, nie dopomoże. Trzeba więc wielkich zapomóżek w gotowiznie i inwentarzu. - Zresztą podróż cesarza do prowincyi południowych, zważywszy na stosunki europejskie, staje się istotnie podobną do prawdy. Skoroby pokój na Zachodzie przerwy doznał, pytanie W s c h o d n i e przędkiego może doznałoby rozwiązania. - Wiadomości z Kaukazu nie są pomyślne dla oręża rossyjskiego. - O ostatnich aresztowaniach w Polsce nie mamy pewniejszych doniesień a są i tacy, którzy twierdzą, ze tam żadne arestowauia nie zaszły.
Z dnia 24. Sierpnia.
W numerze 184. Królewieckie') gazety rządowej, wojennej i pokoju z dn. 8. Sierpnia I. b. czytamy natępnjący »nadesłany« artykuł: Pewien polski poddany, F., który od lat 7 w Prusach a w końcu wIllowie przemieszkiwał, udawszy się w początku miesiąca Lipca roku bież. do polskiego miasta pograni czuego M ł a wy, poznany został jako zbieg; pojmany więc przez żandarma po krwawym oporze, zaprowadzony został do więzienia do Mławy. Przez poustęp żony, która sobie przystęp do niego wyrobiła, udało mu się ujść przeznaczonej ciężkiej kary cielesnej i transportu na Syberyą; jednakże ciężarną jego żonę trzymają wraz z dzieckiem w więzieniu. Podanie to sprostować należy w sposób następujący: Poddany polski, o którym mowa, nie przeszedł był przed 7 łaly na ziemię pruską, ale dopiero uiedawno przed zaciągnienicm go do wojska. Gdy tymczasowo w Mławie pobawiał, pojmano go zatem i miano oddać do Płocka do slósowuej władzy gubernialnej, aby tam sprawę jego rozstrzygnąć. Ale kary nie naznaczono mu w Mjawje ze strony władzy, ani kary cielesnej, ani wygnania na Sybir. Nie postępowano sobie bezwzględnie, a mianowicie nie kazano go okuć w kajdany, chociaż się był na żandarma rzucił i tegoż kamieniem w głowę znacznie ranił. Ponieważ mu zresztą żona jego do ucieczki dopomogła, zatrzymano ją więc zrazu w więzieniu, ale w skutek rozporządzenia wypuszczono ją duia 31. Lipca I. b. bez żadnej kary.
F r a n c y a.
Z P a ryż a , dnia '23. Sierpuia.
Myśl odzyskania na powrót lewego brzegu Renu, dotąd jeszcze w głowach Francuzów się odzywa, i długo jeszcze odzywać będzie. Mamy właśnie przed sobą kilka dzieł, które dalekie od polityki gazeciarskiej, z większym za» pewne skutkiem głoszą konieczność połączenia niemieckich państw uadreńskich z Fraucyą. J edno z dzieł tych jest zaprowadzona do szkoły wojskowej w S£ Cyr geografia, pod tytułem: »Geographie physique, historique et militaire, par Theophile Lavallee, 2 edition, Paris 1841.« Autor w fen sposób zaczyna opisanie ojczyzny swej. » Kraj, który starożytni zwali Gallią, a który po dziś dzień nosi nazwisko Francyi, graniczy na południe z morzem Sródzieuiuem i Pireneami, na zachód z odnogą biskajską, na północ kanałem i morzem Niemieckiem, na wschód z Renem począwszy od źródła aż" do ujścia jego, Śródziemnego.« Tak oto jednym pociągiem pióra skonfiskowali;; została część Hollaudyi, cała Belgia, znaczna część Niemiec, cała Szwajcarya i Sardynia, a to wszystko na korzyść kraju, »który po dziś dzień nosi nazwisko Francyi.« Autor nie zaprzecza wprawdzie, że rzeczywistość różni się nieco od teoryi jego, spodziewa się on wszakże, że różnice te zniesione wkrótce zostaną przez wypadki przyszłe, to jest pi zez wojnę, którą Francya przedsię weźmie w chęci zemszczenia się za klęski poniesione w I. 1814. i 15. - Podobnież geografia Pana Poulaina, przeznaczona dla szkół elementarnych, oznacza Ren nietylko za naturalną ale także za rzeczywistą granicę Francyi i Niemiec. W tej samej myśli wydana jest mappa Francyi przez Cassiniego. Nie trzeba by zuać całkiem natury ludzkiej, gdyby ktoś chciał powątpiewać o tern, że środki podobne silny są w stanie wywrzeć skutek na umysły publiczności, Z dnia 31. Sierpnia.
Po dość długie'; nieobecności w Paryżu przybywa tu król już po drugi raz w tym tygodniu. Wczoraj odbyła się znów rada ministeryałua pod przewodnictwem J. K. Mci. Powiadają, że prezes gabinetu powrócił, a to dla wspólnego naradzenia się, w jakiby sposób układy z gabinetem angielskim ostatecznie załatwić. Oprócz marszałka Soulta wszyscy już ministrowie powrócili do Paryża. Co do układów Francyi i Anglii względem sprawy otaheityjskiej podaje C o n - s t i t u t i o n e ! z pewnego, jak twierdzi, źródła, następujące szczegóły: » W e Francyi, powiada ten dziennik thiersowski, uchwaliło ministeryum, że przyzwala na publiczne zgromienie Pana d'Aubigny za jego postępek względem pana Pritcharda; oświadczy ono, że pan Aubiguy użył prawa swego, odejmując panu Pritchardowi władzę robienia spisków, ale uczynił to w niezwyczajuych formach, których gwałtowności pochwalić nie można. Uchwalę tę przyjęło ministeryum w Pouiedziałek, otrzymawszy pierwej zezwolenie od Króla, aby teuże podróż swą nieco wstrzymał. P. Guizot ma nadzieję, że Anglia na tern przestanie. Liczy on bardzo na znaczenie lorda Cowleya, który jako brat księcia Wellingtona, w Anglii -wielki ma wpływ i tego na korzyść rządu francuzkiego używa. Pod tym względem często się we Francyii mylono: sądzono, że lord Cowlcy mało co znaczy. Słuchają często w Anglii zdania ji'go, które zwykle nader jest rozsądne. W tej także sprawie stoi lord 'Cowley na czele. Przedwczoraj jeszcze wysłał depeszędo lorda Aberdeena, przedstawiając mu, że pan Guizot na odwołanie obudwóch oficerów przystać nie może. Poseł ten angielski dowodzi, że nic więcej domagać się nie można, jak tylko nieuznania postępku pana Aubiguy i odwołania tegoż, ale i to, o ile wiemy, przechodzi koncessye, które p. Guizot za podobne uwaza. Gabinet fraucuzki zezwala tylko na nieuznanie postępku pana Aubigny. Główny powód, jaki lord Cowley podaje, i na którym pan Guizot nadzieje swoje opiera, jest ten, że jeźli Anglia pretensye swe za daleko posunie, pozbawioną będzit gabinetu z d. 29. Października. Z ustąpieniem zaś tego gabinetu, powiada ów poseł, straciłaby Anglia wszystko. Tak stoją rzeczy we Francyi. W Anglii przeciwnie uchwalono domagać się odwołania obudwóch oficerów. Zresztą układy ograniczają się na rozmowach Sir Roberta Peela z panem Chabot i pana Guizota z lordem Cowleyem. Ministeryum angielskie chciało żądania owe do Paryża przesłać, ale lord Wellington radził, aby depeszę tę wstrzymać. Tak więc obadwa gabinety postanowiły uchwały swoje, które jakkolwiek stałemi być mają, zapewne jeduak zmianie ulegną. Pytanie, czy gabinet angielski, z bojaźni, aby pana Guizota nie stracić, zrzecze się części żądań swoich. W Środę wyjechał do Londynu baron Athałin, adjutant królewski; wiezie on podobno różne listy z sobą do znacznych osób.
Z dnia 1. Września. s P r e s s e wspomina o pogłosce nadeszłej 2 Alexandryi, iż parostatek z Bombaju przywiózł wiadomość, że Anglicy Lahore zajęli. List pisany na pokładzie fregaty parowej »Orinoco« w podróży z Oranu do Algieru wyraża, że armia marokkańska po bitwie nad Isly rozwiązała się; szczątki jazdy miały stanąć 9 lieues od pobojowiska. W takiem więc rzeczy położeniu Marszałek Bugeaud armią swoją rozdzielił i różne korpusy do załóg swoich odesłał, zostawiwszy tylko Generałowi Bedeau dostateczną ilość wojska dla strzeżenia granicy. Wszakże podauia te bardzo jeszcze potrzebują potwierdzenia. Wzięcie w niewolą Abdel Kadera ciągle nie potwierdzoną wieścią. Najświeższe wiadomości z widowni wojny z dn. 18. Sierpnia głoszą, że Abdel Kader, spowodowany przez syna Cesarza do cofnięcia się z stronnikami swe mi po za Maluję, puścił zbiegów marokańskich po bitwie pod Isly, polem zaś zajął stanowisko w odległości 8 - 10 lieues od Francuzów na trakcie do Fez, aby, jak się domyślano, część Maro zgromadzić. Spiegi Abdel Kadera, którzy wpadli w ręce nasze, powiadali, że mnóstwo żołnierzy pokonanej d. 14. armii w ucieczce przez pokolenia złupione zostało. Syn Cesarza z małym hufcem jazdy uszedł do Tezy. Straty poniesione już przez Cesarza Marokańskiego w skutek bombardowania Tangeru i Mogadoru, oraz bitwy nad Isly, szacują na 30 milionów; równocześnie wynikają dlań ciągłe szkody, kiedy handel w portach marokańskich zupełnie ustał i nikt podatków płacić nie jest w stanie. Tak tedy Cesarz wkrótce zapewne zmuszonym się ujrzy do zawarcia pokoju. Dowiadujemy się oraz, ze między ogromną zdobyczą która po zwycięztwie nad Isly w ręce wojska naszego wpadła, znaleziono też listy Cesarza i syna jego, oraz korrespondencyę dyplomatyczną. Cesarz uwiadamia swego syna o radach udzielonych mu przez Pana Drummond Hay i o podanych warunkach, zgadzających się zupełnie z roszczeniami rządu fraucuzkiego; dodają, ie sam konsul fraucuzki nie mógłby był użyć godniejszćj i spręż\stszej mowy. Nie tylko postępowanie Pana Drummond Hay, lecz też rzetelne branie się Anglii, której naturalnie na prędkiem ukończeniu wojny wiele zależy, świetnie przez to zostało usprawiedliwione. Każdy ustęp pistna Cesarskiego największą ma zdradzać obawę i kłopoty.
- Podajemy podług Dziennika Sporów kilka szczegółów o składzie i taktyce wojsk marokańskich. Ich sposób walczenia taki sam jest prawie jak pokoleń algierskich, a zbieranie wojska odbywa się przez kontyngensa. Ale w Marokko więcej jest jedności i systemu, bo od kilku wieków w tym kraju istnieje rząd, hierarchja, system wojenny i polityczny, gdy tymczasem pokolenia algierskie żyły odosobnione pod długiem panowaniem Turków, bez wspólnego wezla narodowości. W Marokko także są niezgody i zamieszki bardzo częste, ale w każdem starciu z chrześciaństwem, rząd pewny jest jednomyślnego przyłożenia się wszystkich sil cesarstwa, i mocy rozrządzenia nimi wedle swej myśli. Każdy rządca prowincyi dowodzi konfyngenseui pokoleń swojego okręgu i kieruje, obozuje lub walczy z nim wedle rozkazu naczelnego wodza, mającego koło siebie orszak oficerów, talebów, udajasów-i jezdcow, rozwożących jego rozkazy, zwykle dokładnie i pilnie wykonywane. Sułtan trzyma z 15,000 wojska na żołdzie, z tych 6000 niby gwardyi, zawsze gotowej do pochodu. Jeżeli gdzie rokosz się pojawi, sultan wzywa kontyngensa z prowincyi spokojnych bierze parę tysięcy gwardyi i ciągnie na powstańców. Prowiucye któremi wojsko przechodzi, dostarczać muszą żywności, jeżeli się które pokolenie opiera to je rabują, a w powstałym kraju wojsko żyje tylko grabieżą. iidajas, czarni jezdcy (a bid-e l-bok har i) dawniej bardzo liczni, dyktowali prawa marokańskim Sułtanom, jak pretorianie i janczary lecz od lat stu upadli. Imię ich tylko zostało i stanowi jeszcze główny zawiązek wojska. Najwałeczniejsi i naj straszniej si żołnierze Marokka są Riff a s y, górale z prowinc y i Riff i d Y , fi g z Tetuanem i Tezza.
Wojsko dzieli się na setnie, każda pod wodzą Kaid-el-mia, niby kapitana mającego przy sobie czterech zastępców, jakby nasi podoficerowie. Żołd jest nader mały, bo ledwie 80 fr. na rok wynosi, to też każdy żołnierz trudni się rzemiosłem kiedy nie ma wojny. Wodzowie naszą tytuł kaidów, których różne są stopnie; służą oni cywilnie lub wojskowo stósowuie do potrzeby. Żołd najwyższy, nawet Baszów, nieprzechodzi 12 O O fr. rocznie; dopełniają resztę grabieżą i rabunkiem. Ale każdy żołnierz i oficer ma kawał gruntu, który uprawiają mu fallahy czyli chłopi. Nadmienić trzeba, ie w Marokko dziewięć - dziesiątych gruntu należy do SuItana, jako głowy bractwa muzułmańskiego, mającej prawo oddawać je w użycie komu łaska; tylko budowle lub murem opasane miejsca są własnością posiadaczy. Za wojskiem idzie massa ciurów luzakó w , , mulników, starców i kobiet, którzy prowadzą namioty, pakunki i żywność każdego kontyngeusu; każdy gum czyli kontyngens ma ze sobą na 10 dni jęczmienia dla koni i zboża dla siebie; zboże mielą w żarnach. _ Niewolnicy rozpinają namioty, a murzynki gotują kuskussu", narodowe jadło w Marokko i Algierze; skoro wyjdą zapasy żyje się zaborem, a konie jedzą zielone zasiewy, jeżeli wyprawa jest przed żniwami. Ale rychło w okolicy obozu wszystkie zasoby nikną, a że nie ma żadnego na to sposobu obmyślonego, armia marokańska nie może dłużej stać w polu nad dni 40 i musi albo się rozejść albo na inne ruszyć miejsce. Rozbija obóz w stanowisku raczej wygodne'm niż strategicznem, to jest blisko wody "i pastwiska; każde pokolenie tworzy osobne koło lub kwadrat, w którego środku stoją konie i bydło. Namiot sultana albo naczelnego wodza, mieści się w śiodku obozu i oznacza punkt obozowania. Pokolenia mieszczą się hierarchicznym porządkiem ważności lub godności. Taki obóz strzeń zajmuje. Widząc tak wielką liczbę ludzi i namiotów, wódz i żołnierz zawsze sądzą się pewnemi zwycięztwa, i nie przypuszczają, aby kto śmiał uderzyć na nich w obozie. U nich więc wyższość liczebna wszystko stanowi. Jazda stanowi główną siłę armii; piechotę mąją za nic, chyba w górach. Marokkanie pojąć nie mogą aby na równinie można się oprzeć kawaleryi, ani rozumieją siły czworoboków piechoty. Mówią, ze wyższa liczba ludzi i strzałów przeciw nieruchornej massie piechoty, musi koniecznie zwyciężyć. Czasem prowadzą z sobą armaty 3-funtowe na wielbłądach. Mają ze 20 dział 6 i 8-funtowych i granatniki darowane im przez europejskie mocarstwa, ale używać ich nie umieją; renegaci stanowią jądro kanonierów. Jeździec zbrojny jest w długą strzelbę, krzywą szablę i jatagan, czyli długi kindżał; tylko kaidowie mają pistolety. U daj as mąją na strzelbach bagnety, wszystko z krajowej fabryki, nie jednego kalibru. Nie używają ładunków, to też jeździec potrzebuje 3 do 4 minut do nabicia broni, po wystrzale też zaraz ucieka. Wojsko marokańskie szykuje się w półksiężyc, ciągnąc skrzydła na krańce pól koła jak tylko można naj dalej, bez znacznych przerw jednak między kontyngensami. Artylerya i największa siła jest w środku, za który skrzydło kryje się w razie pobicia. Cala sprawa na tern zawisła, aby nieprzyjaciela otoczyć i ogniem go zasypać, gdy się to uda, zwycięzlwo uchodzi za pewne. Jazda lubo bez ładu, szykuje się w kilka szeregów po sto ludzi każdy. Różne pokolenia w bitwie na jednej linii kolistej, bardzo dobrze uważają poruszenia wzajemne, aby się mogły wspierać i razem wykonywać ruch ogólny. - Najprzód wysełają tyralierów apotem nagle uderza pierwszy szereg jazdy w ogromnym rozpędzie. Każdy ma strzelbę wymierzoną w prawej ręce; przybywszy na pół strzału, daje ognia palcem lewej ręki nie puszczając cugli, natychmiast obraca konia i zmyka by broń znowu nabić. Tejże chwili uderza drugi szereg, polem trzeci to samo czyni, a niezadługo powraca znowu pierwszy szereg i tak ciągłe idzie. Nigdy nie uderzą z szablami chyba za uciekająceiri. Ła'wo pojąc, że przy takiej taktyce liczniejsi koniecznie znoszą przeciwników, kiedy sposób strzelania i nabijania taki sam z stron obu. Ale w obec naszej piechoty nic nie poradzą choć najliczniejsi i naj śmielsi. N asi żolnieize stojąścisło i mocno, strzelają trzy i cztery razy na minutę, lepiej celują jak jeździec w pędzie, a prócz tego mąją bagnet, postrach dla kawaleryi. Zresztą czworobok na równinie idzie jak jeden człowiek, nabija broń idąc, staje do strzelania i tak pędzi przed sobą ową jazdę arabską, która tylko strzelbą walczyć umie. Jazda marokańska jak algierska nie może się oprzeć uderzeniu naszej jazdy, pomimo zapamię tałego męztwa i niesłychanej zręczności na koniu. Nasza jazda z pałaszem w ręku zawsze ich bila i rąbała. Dzielni przy strzelaniu uciekają skoro się tylko śmiało i gwałtownie na nich ruszy. Wedle lego łatwo pojąć jak 7000 piechoty i 1500 jazdy francuskiej, pobiło zupełnie całą armię jazdy marokańskiej. Strata obozu i zabranie go przez nieprzyjaciela jest dla nich hańbą i klęską dotkliwą. - A co im przykrzejsze jeszcze, to to że wchrześciańskie ręce dostają się ich namioty, rzeczy i pakunki. Uważać musieli za rzecz niepodobną do wiary, lubo sami to widzieli i czuli, aby garstka chrześcian bez jazdy prawie, mogła ich pobić i obóz ich zdobyć. Trzy razy już zostali pobici, jednakże czwarty raz próbować chcieli. Wiele jeszcze takich klęsk potrzeba im będzie, i zapewne je ucierpią. Dzielność rozwinięta jednocześnie przez marszałka i księcia J oinvillc na dwóch krańcach cesarstwa marokańskiego, na lądzie i na morzu, obali wojowniczą zaciekłość tych ludności i władców, u których jedy. nem prawem siła, jedyną sprawiedliwością fatalność uzbrojona. Anglia.
Z L o n d y n u, dnia 3 1. Sierpnia.
Zaszła tu niedawno temu śmierć bardzo okropną, i jest zarazem jednym z smutnych obrazów położenia, w jakiem się tysiące łudzi w Londynie znajduje. Eliza Keudale, IDletnia dziewczyna, wskoczyła w kanał z rozpaczy, unikając śmierci z głodu, siostrę jej, która tożsamo uczyniła, zdołano jeszcze uratować. Wykazało się bowiem, że biedne te stworzenia są zmuszone za 5 fenygów uszywać koszule dla majtków. Sąd przysięgłych wyrzekł, »że nieboszczka w szaleństwie się zabiła, i że sąd tylko nielitościwy sposób tych co koszule sprzedają, potępić może, ponieważ młode dziewczęta robola za tak małą płacę obciążają, iż na żaden sposób żyć z tego nie mogą.« Prawodawstwo ludzkie, powiada G l o b e, okropnego tego stanu zmienić nie może. Ale opinia powszechna potępić musi łych, co się z nędzy ludzkiej zbogacić pragną. Z Wiednia. - Podług wiadomości z Tryeslu przybył tamże Książę Mettern ich, kanclerz domu, dworu i państwa Jego C. K. Mości dnia 24. b. in. o godzinie pół do siódmej w najpożądańszem zdrowiu, i wysiadł w domu kupca Pana W u c e t i c h , który Książę przez ciąg swego pobytu w Tryeście zamieszkiwać będzie. Z G o r y c y i, dnia 28. Sierpnia.
Defilowanie wojsk, któremu N. Cesarz i N.
Cesarzowa, obecnie w murach naszych bawiący, z okien zamku przypatrywać się raczyli, nie odbyło się bez wielkiego nieszczęścia. Przez zawalenie się czterech, kraly żelazne trzymających slupów murowanych, ustawionych bez związku na dolnym murze, dwie osoby śmierteInie, a wiele innych mniej więcej ciężko ranionych zostało. Okropny ten wypadek sprawiony przez spinanie się ludzi na kraty żelazne, wydarzył się w inałej odległości i wlaśuie na przeciw Cesarzowej, która na widok ten zemdlała. W liczbie ranionych znajdują się też dwaj Kapitanowie. Szwajcarya.
L u c e r n. - K westya tycząca się Jezuitów, wkrótce zda się rozwiązaną być powinna, i to nie tak w skutek spokojnego zgłębienia położenia ojczyzny, jak raczej w skutek zajść, które miały miejsce w Aargau. Panowie Kaufmann i Leu przywieźli z Freiburga niespodziewaną odpowiedź, iż Towarzystwo poddaje się warunkom przepisanym przez wielką radę, i następnie traktat podpisać golowem jest. Jak się dowiadujemy traktat ten tak jest ułożony, iż szanowni Ojcowie zawsze w działaniach swych wybiegi zualeść będą w stanie, zwłaszcza że jeden artykuł bezwarunkowo zostawia prawo zakonowi działania według własnych jego reguł. W takim okoliczności zbiegu można się spodziewać postanowienia, w skutek którego towarzystwu Jezusowemu oddane będą teologiczne zakłady naukowe. J ak długiego następnie potrzeba będzie czasu, by i inne zakłady naukowe przeszły w Jezuitów ręce, nie wiadomo. Teraz właśnie gimnazyum i lyceum na nowo organizowane zostały, a radzca wychowania ułożył przed kilku dniami plan obsadzenia miejsc nauczycielskich. Mężowie zasłużeni zostali usunięci, a ich miejsce zajęli zagorzali Ullramontauiści, których sprowadzono z innych kanionów. Tak to jedna partia wiedzie drugą do ostateczności, i dla tego nie tak prędko spodziewać się można przywrócenia zgody w sposobie myślenia związkowych krajów naszych.
Rozmaite wiadomości.
AUTO MAT GAMM CY.
(Ciąg dalszy.) Gideon milczał przez chwilę; w końcu tak się odezwał: «Pojednałem się nareszcie z sobą. Trzy rzeczy władają światem: Piękność, bogactwo, j e n ij u s z . Chciałbym pozyskać poklask świata, chciałbym do dna wychylić królewski kielich upajających rozkoszy życia. Nie jestem pięknym, bo nie mam słusznego wzrostu. Natura odmówiła mi tej zalety. Więc dobrze. Niech ją sobie inni chwalą jako troskliwą matkę, ja zowie ją okrutną. Nie jestem też bogatym. Sam mi tylko jeuiusz pozostał. Zbyt przedwcześnie dojrzałem. Od mojego szesnastego roku obudziło się coś we mnie, na czem się długo poznać nie mogłem. Ono tam igrało, tłumiło się, gorzało, kwiliło, płonęło guiewem we mnie, jak gdyby w drugim Fauście. Piersi moje chciały niby jakiś duchowny utwór wśród ciężkich bólów porodzić. Ażem się w końeu obliczył z sobą. Zapytałem się sam siebie: Czego żądasz dziwny człowiecze? Powinieneś już się raz zrozumieć. Jestźeś poetą? - Lubię wprawdzie poezyę, lecz nie jestem poetą. Jestżeś muzykiem? - Lubię namiętnie, do zapamiętałości muzykę, ale cóż mi polem, kiedy uie jestem w stanie nic sam utworzyć. Czujeszże w sobie talent rzeźbiarza?- Lubię owe blade postacie, wykute z miękkiego, kosztownego marmuru, ale po wieki wieków nie zostanę rzeźbiarzem. - Jestżeś malarzem? - Nie, nie jestem nim. -Czujesz może w sobie powołanie na śpiewaka?Nie! - To może na aktora? - Nie! -I czegóż tedy żądasz? Długom sobie odpowiedzieć nie umiał, teraz już wiem i czuję. Teraz myśl moja wypłynęła jasno z głębi i stanęła mocno na widni przedemną, teraz mi świeci pełń księżyca na czystych niebiosach nocy. Chcę się wkraść do pracowni twórcy, chcę mu odpatrzyć jego twórczy sposób umnic t w a . Dziwisz się? Jeszcześ nie pojął przyj a - cielu, co chcę przez to powiedzieć; spodziewam się jednak, iż za trzy lata ujrzysz coś tajemniczego, coś cudownie utworzonego przezemnIe. «
Ironiczny uśmiech zaigrał około ust przyjaciela. Żartował sobie z wyrażenia: W kra ś ć się do pracowni stwórcy-odkraść mu sposób twórczości!- »No, jestem w samej rzeczy ciekawy, - jak ty do tego niedocieczonego mistrza podkraść się zdołasz! Tylko miej się ua tacza, nie wygnał z swojej pracowni, aby ci nie poraził oczu swą błyskawicą, nie zesłał swego piorunu na głowę twoje!« »Tego on nie uczyni !« zawołał Gideon. »On ma upodobanie w naturach prometejskich.« »Ha, jestem tedy ciekawy. Za trzy lata pomówimy znowu o tein.« Odtąd widywano Gideona bardzo często w sali anatomicznej. Kupił sobie aparat do swoich studiów: byłato ludzka głowa z gardzielem. Po upływie lat trzech nie zapomniał przyjaciel. Przyszedł do Gideona i spytał go: »Cóż robisz? Czyś juz odkradł sposób twórczego umuictwa bosko straszliwemu mistrzowi w jego pracowni? « »Nie można tego zrobić tak prędko, jakem się spodziewał;« odpowiedział Gideon. »Ale przyjdź po trzech lalach, i dowiedz się znowu.« Po trzech latach przyszedł znowu przyjaciel: »No, jakże tam, obkradłeś stwórcę w jego pracowui?« Gideon odrzekł: »Bądź cierpliwym! Stoję już pośród boskiej pracowni; natężam moje sokole oko, śledzę nieustannie, mam niezmordowaną wytrwałość. Ale jeszcze nie czas, dowiedz się znowu za cztery lata.» Przyjaciel kiwnął niewiernie głową, ale przyrzekł czekać. Gdy oznaczony czas minął, przyszedł przyjaciel do Gideona i zastał go właśnie zamykającego swoje tajemniczą pracownię. Tylko jakiś szkarłatny odblask łysnął z niej, i już była zamknięta. To samo pytanie. Gideon odpowiedział: »Oto już dziesięć moich najpiękniejszych lat pracuję bez ustanku, a wieniec nagrody daleko odemnie jeszcze, bardzo daleko! Jednak nie rozpaczam. Musisz jeszcze trzy albo cztery lata poczekać !« T eraz już opuściła cierpliwość przyjaciela.
Miał on Gideona za człowieka który chce wynaleźć kwadraturę kola, lub dojść sposobu bielenia murzynów. »Będziesz potrzebował metuzaleinowego wieku,« rzekł do niego, »a jeszcze nie wkradniesz się do pracowni stwórcy!« I znowu cztery lata minęły. Aż oto jednego wieczora wezwał Gideon swoich przyjaciół i zuajomych do siebie. Zebrane towarzystwo wstąpiło ciekawie do salonu łagodnem światłem oświeconego. VV głębi widać było czarną aksamitną zasłonę, która jakąś tajeiKuicę ukrywać się zdawała. Nagle zasłona się rozemknęła. Po za nią okazała się postać piękuej, urodziwej dziewicy, z twarzą z wosku ulaną, z czarne mi splotami włosów, bialem, spaniałem czołem, czarnemi oczyma, różoweuii ustami; siedziała wsparta na ręce spoczywającej łokciem na wezgłowiu szkarłatnej sofy, po której biała j ej szata w rzęsistych przegubach spływała. U jej boku rozkwitała stulistna róża. W tyle za dziewicą stało bogato oprawione zwierciadło, w którego nieruchomym, jasno-srebrzystym stoku, czarne sploty włosów i smukła jej kibić miło się powtarzały. Do odwrotnej strony sofy była klawiatura przymocowana. Twórca tego dzieła wystąpił, i szukał oczyma przyjaciela swojego. Ten powstał i rzekł: »Utworzyłeś bardzo piękną postać dziewiczą. J estto istotnie bardzo udatne, romansowe stworzenie z wosku, druga Galatea, w którejbyś jak niegdyś ów urojeniec Pigmaleon, mógł się zakochać. Ale nie spodziewamy się przecież, abyś wykonaniem tej, chociaż z wielu względów mistrzowskiej pracy, myślał się z owych słów twoich usprawiedliwić: »Wkradnę się do pracowni stwórcy!« CDokoifaenie nastąpi) OJI StetlttliCjji.
Redakcya Gazety Poznańskiej odbiera od niejakiego rzasu tak częste i obszerne rozprawy o towarzystwach wstrzemięźliwości, iż, słusznie obawiać się musi, aby umieszczając je w całości nie znudziła nareszcie czytelników swoich, szukających w Gazecie wiadomości politycznych albo z polityką przynajmniej w związku będących. Nadsełacz szanowny artykułu o bractwie trzeźwości w Czerwonej wsi i Krzywiniu; oraz nadsełacz sprostowania artykułu o bractwie wstrzemięźliwości w Gaz. Nr. 197. (z Krakowa); i nadsełacz artykułu o towarzystwie wstrzemięźliwości w Biezdrowie wybaczyć więc raczą, że ze względu na opinią publiczną artykuły ich w takiej obszeruości umieścić się wahamy. - List z nad granicy polskiej o X. Biskupie Kaliskim w Gaz. Poznańsko umieszczonym być nie może.
"OBWIESZCZENIE. - Posiedziciele domów i przedsiębiorcy inkwaterunku wzywają się niniejszćm, aby podczas niebytności wojska w czasie manewrów lokale inkwaterunkowe należycie wybielić i wyczyścić dali. Poznań, dnia 25. Sierpnia 1844. Magistrat.
OBWIESZCZENIE.
W księdze hipotecznej dóbr ziemskich Choyna części Hej w obwodzie Begencyi Poznańskiej, dawniejszym okręgu Kościańskim, teraz powiecie Krobskiin położonych, przedtem Bonawentury Gajewskiego dziedzicznych, zahipotekowane były w Rub. III. Nr. 8. w skutek rozrządzenia z dnia 17. Sierpnia roku 1801. dla Anzelma Pomorskiego na mocy kontraktu dzierżawnego na dniu 4. Sierpnia r. 1801. z pomie 5399*Tal. 20 dgr., czyli 32,399 Złlp. z prowizyą po 5 od sta, jako zakład przez tegoż na spłaceniu rozmaitych długów wydzierżawiającego, przy objęciu dzierżawy wyliczyć mianego, względem której to summy wierzycielowi na dn l i . Października r. 1801. wykaz rekognicyjny udzielonyin został. Przy podziale summy kupna dóbr Choyna części lliej przez subhastacyą konieczną wywłaszczonych, przypadła na summę powyższą kwota 11043 Tal. 21 sgr. 1 fen., która z tej przyczyny do massy specyalnej wziętą być musiała, że dokument hipoteczny względem summy niniejszej wydany, złożonym być nie mógł, i że niektórzy z interessentów subhastacyjnych twierdzili, iż pretensya ta przez kotisolidacyą upadła. Wzywają się zate'm wszystkie osoby nieznaj ome, które jako właściciele, sukcessorowie, cessyonaryusze, zastawnicy lub jakokolwiek umocowani pretensye do wzmiankowanej masmy specyalne'j mieć sądzą, aby się w terminie w tym celu na dzień 21. Października 1844. zrana o godzinie IOte'j w nasze'j sali instrukcyjnej przed delegowanym Ur. Reichwein, Referendaryuszem Sądu Nadziemiańskiego wyznaczonym zgłosili, albowiem w razie przeciwnym z ptetensyami swemi do niniejszej massy specialnćj wyłączeni zostaną. Poznań, dnia 15. Marca 1844.
Kr ól. S ad Nad ziemi ar iski: Wydziału I.
OBWIESZCZENIE.
Dostawa drzewa opałowego około 80 sążni dębowego i 3 sążni sosnowego, niemniej 700 do 800 funtów świec, na potrzebę podpisanego Sądu na czas od 1. Października r. b. aż do 1.
Kwietnia r. przyszłego, ma być najmniej żądającemu wypuszczoną. Tym końcem wyznaczony jest termin na dzień 18. Września r. b. po południu o 4tej godzinie przed Ur. Biasing Sekretarzem Sądu naszego, który go w Sądzie naszym odbywać będzie. Warunki licytacyi w terminie oznajmionemi będą, lecz mogą resztą u deputowanego w jego biórze każdego czasu być przejrzane. Poznań, dnia 29. Sierpnia 1844.
Król. Sąd Ziemsko - mieiski.
'"""'ll)KI TEOTmrmE.
W 7 celu zastosowania się do przepisów .137.
seq Ty t. 17. Części l. Powszechnego Prawa krajowego, podział pozostałości ś. p. Konsyliarza Sprawiedliwości We i s s l e d e r w dniu 6. Siernia r b. zmarłego tu w miejscu, przez sukcessorów tegoż testamentowych, uskutecznić się mający, niniejszem do wiadomości się podaje. Prelcusye do pozostałości tej roszczone, które wcześnie podpisanemu exekutorowi testamentu doniesione nie zostaną, mogą po nastąpionym podziale pozostałości, wedle przepisów allegowanych, tylko u każdego sukcessora w stosunku schedy jego, być dochodzoue. Poznań, dnia 9. Września 1844. r.
J e i s e K, Sędzia Appellacyjny, w zleceniu.
Walne zgromadzenie członków Towarzystwa naukowej pomocy powiatu Szremskiego odbędzie się w S z r e m i e w dniu 26. Września r. b. o godzinie lIstej zrana, na które Komitet właściwy niniejszem zaprasza.
Na Królewskiej ulicy pod Nr. 17 są duże i małe mieszkania, również duży ogród z mleczarnią, od Sgo Michała do wynajęcia.
Fajerwerków rozmaitego gatunku i ogni bengalskich dostać można każdego czasu u optyka "Wilhelma B ernhard t na ulicy "Wilhelmowskiej Nr. 8. po stronie poczty.
Kurs giełdy Berlińskiej.
Dnia 6, Września 1844.
Obligi długu skarbowego .. Obligi premio w handlu morsko Obligi Marchii Elekt, i N owej
» » Gdańska wT. .
Listy zastawne Pruss. Zachód.
» W. X Poznańsko · » dito » - Pruss. Wschód.
» · Pomorskie... March. EleK.III.
» » Szląskie. . . .
Inne monety złote po 5 tal. .
A k c j e D ro gi żel. BerI. - Poczdamskiej Obligi upierw. BerI. - Poczdams.
Drogi iel. Magd. - Lipskiej Obligi upierw. Magd. - Lipskie .
Drogi ieI. Berl.-Aiihaltskiej Obligi u pierw. BerI. - Anhaltskie Drogi iel. DysseI. Elberfeld.
Obligi u pierw. Dyssel. - Elberf.
Obligi upierw. Reńskie .... » od rządu garaHtowane.
Drogi ieI. Berliiisko- Frankfort.
Obligi upierw. BerI. - Frankfort.
Drogi ieI. Górno-JSzlaskićj . .
di to Lit. B. . - Berl.-Szcz. Lit. A. i B, · < » Magdeh - Halberst 4 D r. żel. WrocI. - Szwidn. - Freib. 4 Obligi upierw. Wnic Szw.-Fr., 4 D r. żel. Boiin - Kolońskićj .'.".'] 4
Ceny targowe w mieście POZNANIU.
Pszenicy szefel Zyta dt.
Jęczmienia dt.
Owsa 'dt.
Tatarki dt Grochu dt.
Ziemiaków dt.
Siana cetnar Słomy kopa Masła garniec
Sto- N a pr. kurant.
pa papie- gotoprC. rami. wizną tj; 90 IOOi 101 48 100? Blf 114 l' A 4lm.
102J
116!
Dnia 6. Września 1844. r.
od I do Tal. sgr. fen. I T al. ser. fen 28 6 26 15 6 .28 - 1 - - 1 7 6- 22 6 4 10 - 4 1 10 - 1 121 6
« ł 4 , 84, Ę .
SI
99* 101 IOOf 14 114 3 167 103» 188 4 5 4 5 4 q> 5 4 4 103 981 774 971 97.1 1394 114 J07i H71 109 102+ 114 1 1 26 - 17 29 1 8
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.09.10 Nr212 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.