GAZETA
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.09.30 Nr229
Czas czytania: ok. 17 min.Wielkiego
Xi itwap O Z N A N 8 K I E G O.
Nakładem Drukami N*dworuej W Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannoicski.
JN9*N9.
W Poniedziałek dnia 30. Września.
1844.
Do czytelników gazety.
z kończącym się trzecim kwartałem przypominamy, ii prenumerata ćwierćroczna dla tutejszych caytelników wynosi . . .. 1 Tal. 1 81 sgr. ; dla zamiej scowych zaś .....' 2 T al. Zamiejscowi czytelnicy odbierać będą za tę cenę co'dziennie wychodzącą gazetę na wszystkicn Król. Urzędach Pocztowych w całej Monarchii. Prenumerata egzemplarza na papierze kancellaryjnym wynosi 15 sgr. ćwierćrocznie więcej od powyższej ceny. Nie naszą będzie winą, jeżeli dla późniejszego zamówienia w ciągu bieżącego kwartału, poprzedzające numera nie będą mogły być przesłane. Poznań, dnia AO. Września 1844.
Expedycya Gazet W. Dekera i Spółki.
Wiadomości krajowe.
Z B e r lina, dnia 18. Września.
Dwie petycye do Króla, niejako spokrewnić» ne z sobą, ponieważ obie do oswobodzenia ducha od więzów zmierzają, stanowią tu przedmiot rozmów. Nasamprzód potycya o złagodzenie cenzury, mianowicie w Berlinie, gdzie ją ostrzej jeszcze wykonywają, aniżeli po innych miastach monarchii. Spodziewają się, - ponieważ to ściśle z prawdą się zgadza że jasno dowiodą, iż niejedno poruszenie nie może pójść na rachuuek prassy, chociaż wszyscy przeciwnicy wolności o wszelkie poruszenie prassę obwiniają. Królowi sprawiedliwemu i oświeconemu wykażą, że właśnie większa wolność druku rządowi ciężaru nlży i na niejedno uchybienie zawczasu uwagę jego zwróci. Druga petycya, nie pochodząca od literatów i lictąca już 8 O O podpisów, dotyczy się t e a t r u
n a d w o r n e g o, który przy dążności przestrzeganej przez teraźniejszą adminislracyę, koniecznie zupełnie podupaść musi: - Domy zepsucia, które tu dotychczas cierpiano, mąją być całkiem zniesione. Dnia 14. m. b. wszystkim tutejszym posiadaczom takich domów protokularuie obwieszczono, że z 1. Stycznia r. 1846. r. wszystkie bordele w stolicy zamknięte zostaną.
Wiadomości zagraniczne.
Polska.
Z Warszawy, dnia 24. Września.
Najjaśniejszy Pan, w przychyleniu się do prośby Polikarpa Morzyckiego, Polskiego wychodźca, przebywającego we Francy i, Najmiłościwiej udzielić mu raczył przebaczenie, z dozwoleniem powrotu do Królestwa. stwa Polskiego, Z Bożej łaski My MIKOŁAJ I. Cesarz i Satnowładca Wszech Rossyi, Król Polski, etc. etc. »Zamierzywszy dobra do funduszu ogólnoTeligijnego należące, -w zarządzie Koininissyi Rządowej przychodów i skarbu zostające, uporządkować, los włościan w nich zamieszkałych polepszyć, niemniej dochody z takowych dóbr pobierane powiększyć' i ustalić; na przedstawienie Rady Administracyjne- Naszego Królestwa Polskiego, postanowiliśmy i stanowimy: Art. 1. Bobra do funduszu ogolno- religijnego należące, wypuszczane być mają, wyłącznie lasów, w długoletnią czasową dzierżawę, najmniej na lat 5, a najwięcej na lat 50. Wypuszczanie to odbywać się będzie przez publiczną licytacyą, na zasadach dla czasowych dzierżaw przepisanych. Art. 2. Każdy, któremu długo» letnia dzierżawa dóbr tych przeznaczoną zostanie, obowiązany będzie, wprzeciągu pierwszych lat dwunastu, urządzić i oczynszować włościan, w duchu zasad dla dóbr rozdarowanych, wolą Naszą w dniu 4. (16.) Października 1835. roku objawioną przepisanych. O ileby zaś dzierżawca rzeczonych dóbr prędzej lo wykonał, o tyle w uagrodę długoletnia dzierżawa przedłużoną 'byc mu może, pod warunkiem, iż po upłynieniu pierwotnie umówionego terminu długoletniej dzierżawy, płacić będzie za czas przedłużony o 10 procenUl dzierżawą wyższą. Art, 3. Urządzenie włościan, podniesienie ich budowli i inne wydatki, z tą czynnością połączone, dzierżawca własnym nakładem wykonać powinien, bez żadnej ze strony Rządu pomocy i bez żadnego w Jakimkolwiekbądź wypadku wynagrodzenia. Art. 4. Gdzieby dla polepszenia uposażenia osad włościańskich, okazała się przy urządzemu potrzeba zajęcia części gruntów, łąk, lub pastwisk folwarcznych, dzierżawca temu sprzeciwiać się i żadnego z tego tytułu wynagrodzenia żądać me może, gdyż takowe znajdzie w opłacie czynszu od włościan, jaka od utraconego gruntu, w duchu zasad-, dla dóbr darowanych wolą Naszą w dnki 4. (16.) Października 1835. r. przepisanych, ustanowioną będzie. Art. 5. Włościanie, którzy uTządzenia nie przyjmą, nie będą mieli prawa stania srę czyuszownikami; rząd jednak Królestwa każe w takim przypadku jak najściślej przyczyny tej niechęci wybadać i środki zaradzcze obmyśli. Art. 6. Dotychczasowi dzierżawcy, Łtórych kontrakty dopiero za 6 lat, łub jeszcze się później kończą, mają prawo do 25-letniej dzierżawy trzymanych przez si&bie dóbr z wolnej ręki,pod warunkiem, iz lata dawnego kontraktu bądź już upłynione, bądź jeszcze do wytrzymania pozostające, do nowej długoletniej dzierżawy zaliczone będą, tudzież pod obowiązkiem urządzenia i oczynszowania włościan bez żadnego za to wynagrodzenia, w przeciągu pierwszych lat 6, licząc od daty uzyskanego przedłużenia, oraz opłacenia do skarbu za czas przedłużonej dzierżawy o 101 wyższą dzierżawę. Art. 7. Rada Administracyjna Królestwa upoważnioną zostaje do wskazania warunków szczegółowych, na jakich osnowa kontraktów o długoletnią dzierżawę zasadzać się będzie, niemniej do zatwierdzania takowych kontraktów i roztrzygania ostatecznego wszelkich, przy pJbdobnej czynności zachodzić mogących trudności, jeżeliby takowe wymagały jej decyzyi. Art. 8. Wykonanie niniejszego Ukazu Naszego, który w Dzienniku Praw umieszczony być ma, Kommissyom Rządowym Spraw Wewnętrznych i Duchownych tudzież przychodów i "skarbu, w czem do której należy polecamy. DanwGarskiemSiele, d. 5. (17.)Lipca1844.
(Podpisano) M i koł aj .
Przez Cesarza i Króla: Minister Sekretarz Stanu: Ig. Turkuł .
· F r a fi c y'a.
Z Paryża, dnia 20. Września Korrespondencye ogłoszone w dzienniku T i - mes o bombardowaniu Tangeru stały się powodem do urzędowych deklaracyi ze strony komendanta fregaty» Warspite« M o n i t o r donosi dziś o tem co następuje,: »P, Eugene Bero, francuzki konsul w Gibraltarze, doniósł Ministrowi spraw zagranicznych, że P. Wallis, dowódzca angielskiej fregaty «W arspite«, dnia 6. Września wraz z jednym oficerem artyleryi garnizonu angielskiego w Gibraltarze, w konsulacie jego stanął. Celem przebycia jego było, protestować urzędownie przeciw listom ogłoszonym przez oficerów Warspitu. P. Wallis podpisał nadto protestacyą, która tegoż wieczora w Kron i c e G i b r a l t a r s ki ej wyjść miała, a na pokładzie Warspitu rozpoczęto na Tozkaz rządu angielskiego śledztwo kotreem zbadania autorów listów w Times ogłoszonych.« Do tego podania dodaje jeszcze Dziennik Sporów: »Kapitan Wallis jest stary, waleczny oficer marynarki angielskiej i zaszczytne położył zasługi. "Wynurzył on konsulowi franeużkiemu zgrozę swoje z powodu, ze tak brudne koncepta z pokładu okrętu jego datowano, a uczyufl to z lakiem wzruszeniem i taką energią, że o szczerości słów jego wątpić nie było można. Wzruszenie to było tym naturalniejsze, że Kapitan cuzkich pod Tangerem i Mogadorem mocno podziwiał; do tego dodać należy, że Książę JoinfilIe tegoż Kapitana w czasie pobytu jego nad brzegiem afrykańskim z taką grzecznością i dobrocią traktował, iż żywą w nim wzbudził wdzięczność. Kapitan Wallis wynurzył zarazem nadzieję, ze dosyć jeszcze wcześnie do Anglii powróci, aby sobie uprosić zaszczyt przedstawienia się Królowi Francuzów. Także i niektórzy oficerowie sztabu garnizonu Gibraltarskiego wynurzyli konsulowi francuzkiemu zgorszenie swoje z ogłoszenia listów owych w dzienniku angielskim. Spodziewać się należy, że dobrowolny ten i zaszczytny postępek wymaże wszelki ślad tej publikacyi. N admieniać nie potrzeba, że rząd francuzki do przedsięwziętego śledztwa na owym okręcie w żadnym nie zostaje stosunku, wiedząc dobrze, ile jest winien własnej godności i godności marynarki francuzkiej. Oficerowie marynarki angielskiej uznali, że sami tylko smutną nierozmyślnością skompromitowani zostali, a chlubny sposób danego zadosyć uczynienia podnieść ich tylko może laK w własnym ich szacunku, jako też i w naszym. Z większą jeszcze pewnością, aniżeli D z i e n - nik Sporów oświadcza dzisiaj inny dziennik ministeryalny, G lob e, że gabinet angielski na zapytanie jemuż podane, pogłoski o zamierzonym traktacie między Anglią a Rossyą względem podziału wschodu urzędownie za całkiem bezzasadne ogłosił. Pretensye fraucozkie do lewego brzegu Renu uciekły się z literatury dziennej do książek poważniejszych. Naturalną było rzeczą, że dzienniki przekonały się wreszcie o beznżyteczności i niedorzeczności codziennych odezw o granicę nadreńską, które z prawej strony tak nieprzyjemny sprawiały odgłos. Od dość dawnego czasu ledwo już tu i owdzie nawiasowo o kwestyi tej jest mowa, niektóre dzienniki nawet, które dawniej w zupełnie innym tonie przemawiały, posunęły się w ostatnich miesiącach do tego nawet stopnia, że w imieniu Francy i myśli tej zdobywczej formalnie się zrzekają. Ale kiedy gazety milczą lub nawet odwołują, podnosi pewien rodzaj niewyrobionej umiejętności swój głos, protestując przeciw traktatom pokoju z r. 1814. i 1815. W miejsce polityki dziennej występuje topografia, statystyka, geologia, historya, sztuka wojenna, i w imieniu tych zaprzeczają Niemcom posiadłości lewego brzegu Renu, Z pośród licznych w tym sensie pisanych książek naukowych, nadmieniamy tylko o wyszłejniedawno temu histaryi. połączenia Alzacyi % Francyą; ponieważ wypłynęła z pióra męża :- Pana Hallez-Claparede - któremu urzędowe jego stanowisko jako członka rady stanu i generalnej rady departamentu niższego Renu pewną nadaje powagę sięgającą daleko poza . .
powagę zwyczajuego pIsarza. Autor tej książki, Pan HalIez - CIapareder uważa historyczny związek Alzacyi i reszty lewego brzegu Renu z Niemcami tylko za uzurpacyą. Jakkolwiek narodowości niemieckiej) i niemieckiej historyi lewego brzegu Renu zaprzeczyć nie może, przypisuje jednak Francyi te prowincye w imieniu prawa i sprawiedliwości. Dowodów jednak na to w całem dziele nie znajdujemy. »Przeciw szlachetności i sprawiedliwości, powiada, nie masz przestarzałości, a głos domagający się wciąż zwrotu naszej granicy nadreńskiej , wysłuchany kiedyś będzie. Francy a mocne ma przekonanie, że rychlej czy później znów lewy brzeg Renu odzyska. Życzymy sobie gorąco spokojnego rozwiązania tego zadania, któremu duch obecności stanowczo sprzyjać się zdaje. Byłoby to wielkim uczynkiem ważącym grzech przeszłych niesprawiedliwości i skutecznym środkiem do ustalenia stosunków pomiędzy Francyą a Niemcami, ch> zabezpieczenia szczęścia Europy i pokoju całego świat*. Ale jeśli Opatrzność dla broni francuzkiej jeszcze świetne próby przeznaczyła, nic mniej pewne jest odzyskanie ziemi uzupełniającej jedność Francyi. Jednein słowem, czy to wojna czy to pokój, powróci nam granicę Renu. Dueunt volentem fata, nolentem t r a h u n t, « Moralność tego cytatu czytelnik sobie wytłumaczy. Anglia.
Z Londynu" dnia 20. Września» Daty poczty zachodnio - indyjskiej, które przywiózł »Tweed,w są następujące: Trinidad dnia 16\, Barbadoes dnia 21. i Jamaika dnia 23. Sierpnia. Zwrotnikowe deszcze często bardzo! padały na wyspach zachodnio-indyjskich i każą się pięknego spodziewać żniwa cukrowego; poprzednio wszakże ciągła susza me małe zrządziła szkody, jak rrp. z Jamaiki aż do odejścia ostatnich wiadomości tylko 20,000 oxewtów rozesłano, t. j. 3500 mniej, jak w tymże samym czasie roku zeszłego. - »Tweed« przywiózł wiadomość, ze w ostatnich dniach miesiąca Czerwca miasto San Juan de Nicaragua, jako też pograniczne osady, przez trzęsienie ziemi ze szczętem zniszczone zostały. Porl miasta opasany był jeszcze okrętami angiclskiemi. T i m e s ogłasza jnź dzisiaj doszie j ej drogą nadzwyczajną doniesienia o danym onegdaj w Dublinie na cześć O'ConneIIa banKiecie narodowym. 800 osób, po więliszej części z klass zamożniejszych, miało w nim udział. Przysiouek muzyczny, lokal publiczny miasta, trzemi godłami był ozdobiony: Pamiętajcie dzień 30. Maja 1844. Bepcal Unii! Lordowie Denmann, Cottenham i Campbell.« Oprócz uwięzionych dawuiej Repealerów widziano też w gronie biesiadujących wielu członków parlamentu, Biskupów katolickich z Ardagh iMeath, nawet kilku ewanielickich księży, oraz Lord-Majora Dublinu i Mayorów różnych innych miast Irlandyi. Pan Smith O'Brien, Łtóry uczcie tej przewodniczył, wniósł toast na cześć O'Connella temi słowy: »O'ConnelIa zdrowie i szczęście; oby dożył spełnienia gorącego życzenia swego - Repealu UniiJ« Głośne okrzyki, z jakiemi toast ten przyjęto, jeszcze się wzmogły, gdy O'Counellz miejsca powstawszy w długiej mowie podziękowanie swe wynurzył. Mowa ta nie zawiera nowych pomysłów. Agitator zaczął od napuszonego wezwania, aby wszyscy w usiłowaniach dla Repealu unii wytrwali i odgłos trąbj teraz zabrzmiał, który ni e, jak Grattan powiedział, przez unię pogrzebaną, lecz lylko śpiącą niepodległość Irlandyi obudzi, by z zwycięstwa w tych dniach tak niespodzianie odniesionego korzystano. O'Connell powtórzył następnie dawniejsze swoje oświadczenie, ze tylko za federalnym parlamentem obstaje, że innemu zdolniejszemu przywódzcy, D. p. panu Grey Porte (ten jest ewnnielikiem i konserwatystą ale za parlamentem federalnym) chętnie miejsca ustąpi i ze tylko w zjednoczeniu wszystkich stronnictw kraju udanie się przedsięwzięcia upatruje. Zalecał więc jak najgorliwie'j to zjednoczenie wszystkich stronnictw i wyznań w tym jedynem wszystkich korzyści obejmujace'm dążeniu do zupełnej wolności po, litycznej, wytłóniaczył pote'm w krótkości niateteryalnej korzyści, które ze zniesienia Unii wynikną i zakończył zagrzaniem przytomnych do prawdziwej miłości kraju. Po O'ConnelIu inni wspólnicy losów jego, których zdrowie także wniesiono, z długienii wystąpili mowami, a cafe towarzystwo dopiero po północy rozeszło się. Chociaż wiadomość Morning-Heralda o traktacie dotyczącym zajęcia Suezu czyste'in kłamstwem ogłoszono, wszelako utrzymuje się jednak wiara jakaś w podobne przynajmniej układy na wschodzie. Nawet ministeryalny
S t a n d a r d wynurza zdanie, ze wiadomość (a jednak może nie zupełnie płonna, chociaż ugoda, która tam stanęła, ua nazwę traktatu nie zasługuje.
Hiszpania.
Z P ary ż a, dnia 20. Września.
Depesza telegraficzna z Hiszpanii.
B aj o n n a, d. 19. Września Martinez de la Rosa objął tekę spraw zagranicznych. G a c e t a z dnia 16. Września publikuje dekret nominacyi z dnia 2 1. Sierpnia. General major Pavia nowinowany został dnia 15. Września genera - łem kapitanem Nawarry. Liczba głosów przy wyboracli potwierdza zwycięztwo partyi minist cryalne'j w Madrycie. Towarzystwo angielskich kapitalistów proponowało rządowi zaliczenie przez trzy lata summy 6. milionów realów potrzebnych na utrzymanie kościoła i duchowieństwa, a to w wypłatach miesięcznych, jeźli miuisteryum będzie chciało znieść znów uczynione na korzyść duchowieństwa zawieszenie sprzedaży dóbr duchownych. Rząd zapewue propozycyi tej nie przyjmie. Portugalia.
Z Lisbony, dnia 2. Września.
Gabinet postępuje spokojnie i ostrożnie na raz wytkni<;te'j drodze, nie zważając jednakże na dzienniki opozycyjne, a szczególniej w administracyi finansów najlepsze i najważniejsze reformy wprowadza, których owoce już teraz prawie czuć się dają. Szczeg6luie'j zaprowadzono reformy w sposobie ściągania podatków, co natychmiast wywarło wpływ na powiększenie się dochodów państwa. Przeciw dekretowi stanowiącemu o przewinieniu sędziów, doszły tu jeszcze 2 protestacye, jedna od członków izby parów, pomiędzy któremi znajduje się wice-hrabia de Fonte Arrada, druga odsędziego.Alcogoaca. Zdaje się, że książę Palmella postanowił stanąć na czele opozycyi w izbie parów. Jego żona i rodzina jutro paketbotem udają się w podróż do Francyi. Środki przeciwko prasie, która dopuszcza się kroków, wszelką przyzwoitość przechodzących, wkrótce użytemi zostaną, jednakże nie przed otwarciem kortezów. Zaradzenie w tym względzie jest konieczne. Królewski dekret znosi monopol zboża, środek ten przez zniżenie ceny zboża bardzo korzystnym jest dla klas niższych. Portugalskim oficerom, którzy z hrabią Bomfm wyszli do Hiszpanii, pozwolono zostawać w bliskości Tarragony zamiast, jak byt początkowo zamiar, do wysp Balearskich ich przewozić. - Hrabia Bomfm znajduje się na gruncie hiszpańskim i francuskim. z Kielu, dn. 15. Września. Dnia 9. Wrześuia zamknięte zostało zgromadzenie stanów Szleswigu. Ostatnie dni czynności ich charakterizują ducha zgromadzenia, i były najważniejsze. Najznaczniejsze wnioski przygotowane były do ostatniego głosowania, i głosowanie to nastąpiło z nadspodziewaną jednomyślnością. Jednomyślnie polecono rządowi do zatwierdzenia bezwarunkowego statuta szleewigsko - holsztyńskiego banku; następnie proszono, iżby naprzyszlość żadne wojska szleswigsko- holsztyńskie uie stały garnizonem w Danii. Ważniejsze jeszcze były dwa inne punkta.
Przed czterema laty rząd przyobiecał, iż przewyżki z dowodów celnych księstw, mają być wyłącznie obracane na ich korzyść; przyjęto to z ukontentowaniem, i dziękowano za to królowi w adresie. Ale Duńczycy podnieśli skargę przeciw temu, i nagle ogłosił rząd teraz, iz obietnicę źle zrozumiano. Stany więc musiały rozdzielić na kraj podatek, który sam przez się mało znacznym był, i tenże podatek przekazały na przewyżki celne, i oświadczyły, *>iż urzędowe oświadczenie rządu może nadwerężyć zaufanie do tegoż rządu.« Pytanie zachodzi, jakie skutki odpowiedź ta mieć będzie; podobny krok nie miał dotąd miejsca w życiu stanów naszych. Ważniejszym wszakże jest uczyniony wniosek rozłączenia finansów szleswigsko-holsztyńskich od duńskich. Przy debatach nad wnioskiem tym, przekładał komissarz królewski, że według jego przekonania petycya podobna z strony stanów nie tylko dotychczasowego rozdwojenia nie zniesie, ale owszem ono powiększy. Odpowiedziano na to, że sprawozdanie komitetu, które królewski komissarz za ugruntowane uznał, wskazuje, iż księstwa co rok około miliona talarów za wiele składały do wspólnej z Danią kassy finansowej nie odbierając za to żadnego wyrównywającego nagrodzenia, że więc konieczną jest rzeczą położyć koniec tym ciężarom kraju, i że właśnie wśród obecnych okoliczności i ten za tym krokiem być powinien, któryby się wprzódy był w tym względzie wąchał. Zgromadzenie postanowiło więc jednogłośnie zrobić wniosek, »iżby od tej chwili finanse szleswigsko-holszyńskie od duńskich rozłączone były.« Niechaj ło posłuży za odpowiedź zgromadzonym stanom jiitijskim, które wzywają króla, by chwycił się środków zabezpieczających jedność państwa, a zarazem niech to będzie przestrogą ula Duńczyków, by, znieważając tyle razy zaręczano prawa księstw, uie zmuszały je do chwycenia się ostatecznych środków. Na ostatniem posiedzeniu zgromadzonych stanów Szleswigu nastąpiło w formie już dawniej kilkakroć zastosowanej prawne obwarowanie przeciw roszczeniom wiborgskiego zgromadzenia stanów. Z Bawaryi Niższej donoszą, że Jezuita jeden z Fryburga przybył do starego klasztoru Benedyktynów w Metten, aby duchowncmi kierować ćwiczeniami. Tamże wystawiono biskupie seminaryum dla 50 chłopców. Księstwo Waldek. - Dnia 16. Września miasteczko S a c h s e n b e r g nad granicą heską uległo wielkiej klęsce, pożar zniszczył w tym duiu 75 domów, czwartą część całego miasta. Egipt Z Al exandryi, dnia 27. Sierpnia.
Chociaż Mehmed Ali na ciele cokolwiek jest zdrowszy, ciągle jednakże cierpi na umyśle. Z Maslum Bejem, przysłanym tu z Konstantynopola, miał on długą rozprawę zaraz po jego przybyciu, która trwała do godziny jedenaste'j w nocy, i następnego dnia także wiele z nim mówił. - Zarazem słychać tu o intrygach przeciw niemu w Konstantynopolu, gdzie posłał on teraz 50,000 talaris w wexlach w podarunku dla rozmaitych osób. Maslum" bej, który dnia 2 2. bież. m. odpłynął do stolicy Turcyi, wziął z sobą piękny podarunek w brzęczącej monecie, który go obficie wynadgrodzi za koszta podróży. - Ciągle mówią tu o urządzeniu służby parostatków pomiędzy Konstantynopolem i Alexandra, za pomocą parostatków Baszy. Ibrahim Basza opuścił Kairo, by obejrzyć swe posiadłości na prowincyi; Said Basza wrócił z wyższego Egiptu, ale znowu odjechał do niższego Egiptu, gdzie w jego dobrach także Abbas Basza się znajduje. Z Kalkuty przybył tu parostatek »Bentninesk« z 86 podróżnemi pomiędzy niemi jest Pan Rati Menton, konsul generalny Francyi w Chinach i jego rodzina. - Słychać, że wielka liczba Arabów myśli wykonać napad na Aden. Handel ciągle zostaje w najgorszym stanie; Basza nie chce sprzedawać bawełny a naczelnicy szczegółowych gałęzi rządu w przykre'm są położeniu; nikt nie śmie z Vice- Królem mówić o interesach kraju i w ogóle wszyscy tu żyją w największej niepewności.
Stany Zjednoczone Ameryki północnej. > B o s t o n, dnia 15. Sierpnia.
Każdy się może zdziwić, gdy przeczyta, że Stany Zjednoczone zostają teraz w stanie kwitnącym i moralnie i politycznie zdrowym. Nie jeden może zaprzeczyć, ja jednakże tak jestem przekonany, ze massa ludu, który tu jest pra J effersen i jego francuskie stronnictwo więcej jak czterdzieści lat go źle kierowało, nigdy tak w zdrowem i uczciwein nie był usposobieniu. - Jedna z największych kweslyi politycznej moralności, roztrząsaną tu była przez dwa albo trzy lata (bankructwo narodowe) i wypadek tych rozpraw jest bardzo zadawalniający i dobrze rozebrany. Skutki widać w wielu uderzających przykładach pośrednich * Jednym z nich jest sporny wybór gubernatora w stanie Rode Island, gdzie kandydat opozycyi na posadę gubernatora, G o r r, który przed trzema laty za pomocą siły zbrojnej chciał się utrzymać, niedawno bez żadnej przeszkody stawionym został przed zwyczajny sąd kryminalny i oskarżony o zbrodnię stanu. Pomimo ważności tego wypadku i osoby obwinionego, wszystko pozostało tak spokojnem jak gdyby rzecz szła o zwyczajną kradzież. Drugi przykład przedstawiają okoliczności towarzyszące obdlużeniu się wielu naszych stanów. - Pensylwania w skutek glosowauia całego ludu, płaci teraz swe długi. - Inne Stany, obciążone długami publiczuemi, pójdą za jej przykładem. Podobny przykład stawia takie sprawa Texyjska. - Jeżeli Mexyko do tego się nie przychyli, Texas nie będzie z nami połączone a przynajmniej nie w taki sposób, aby to było powodem rozszerzenia się niewolnictwa. N akoniec powiem, że cały lud staje się coraz bardzie'j konserwatystowskim i strzeże, aby prawo nad wszystkie in panowało. Skutkiem tego jest, że Pan Clay niezawodnie zo stanie prezydentem obrany, a w Europie podobno uważają go za stósowniejszego do tej posady, jak kogokolwiek bądź w Stanach Zjednoczonych. Rozpoczynający się tym wyborem zarząd Claya i Webstera systematu, będzie najbardziej konserwacyjnym, jaki kraj nasz miał od czasów Washingtona.
Rozmaite wiadomości.
Z Poznania. - Nie dawno temu szynkarka w Kossowie pow. Krobskiego upiwszy się usiadła na fajerce; suknie jej zajęły się ogniem a ona tak mocne poniosła uszkodzenia, że w 6 dni potem umarła. - Nie dawno temu ciało żony polskiego zbiega Wincentego Urbańskiego na polu nie daleko drogi z Dombrówka do Borku prowadzącej złupione zualeziouo; rzeczony Urbański, który na św. Jan r. b. przyjął służbę pisarka w Dombrówce, jako podejrzany o spełnienie tego zabójstwa i złupienia, w ręce sprawiedliwości oddany został.
(Nadesłano.) Z okręgu Wol. Miasta Krakowa, dnia 20. Wrześnie 1844.
Niezbadane Najwyższego wyroki oznaczając zakres życia ludzkiego i żadnej w wykonaniu nie czyniąc różnicy, smutny nam nader w tych dniach dały przykład jak dalece człowiek choćby najczerstwiejszego zdrowia na siły swoje liczyć nie może, a zarazem przekonały nas że najtroskliwsze lekarzy i przyjaciół rady ułedz IIIIJ;< szą sile która niszcząc zabiegi ludzkie wyrywa z pomiędzy nas częstokroć najpotrzebniejszego członka towarzystwa. - Takim to bolesnym przykładem, był nieodżałowany ze wszech miar obywatel z okręgu m. Krakowa ś. p. Franciszek Łącki, któren rokując dla familii i przyjaciół czerslwością swoją długie życie, po dwu miesięcznej ciężkiej chorobie, przeniósł się do wieczności na dniu 15. Września w posiadłości swojej Lipowiec, rozłączywszy się poprzednio z tern światem jak to tylko człowiek prawy i porządek miłujący uczynić był w stanie. - Wydziwia się przecież nie mogę że współobywatele ś. p. łąckiego i za życia niezrównani przyjaciele, w tak małej się liczbie do odprowadzenia zwłok jego na wieczny spoczynek zebraliprzykro jest zaiste pomyśleć że dla człowieka, któren za życia hy\ duszą obywateli o. m. Krakowa, do którego się każdeu po radę i pomoc doznając w domu jego niezrównanej staro polskiej gościnności, udawał - klóren tylokrotnie jako Członek zgromadzenia Reprezentantów w przykrych nieraz okolicznościach chwalebnie się godząc interes publiczny z prywatnym odznaczył i krajowi zasłużył, któren nareszcie nie upatrując w tern dla siebie chluby, wielu urzędnikom stał się użytecznym - wydziwić się mówię nie mogę, że ci którzy tyle jego względów doznawali, a nawet powiedzieć muszę byt mu swój są winni, tak mało wspó1ticzucia wostatniej chwili okazali - bolesnem jest zapewne dla pozostałej familii g'. p. Łąckiego, która świadkiem czynności jego była, ta kolegów i przyjaciół nreczułość, ale okoliczność ta, odległością miejsca bo na prowincyi i zatrudnieniami w tej porze, a nareszcie myślą że taka jest kolej ludzka, da się po części wytłumaczyć.- Wielka jednak interesowność duchowieństwa naszego, która mnie do skneśleuia tych kilku wierszy spowodowała, obudzą w nas zgrozę. Wiemy my dobrze dla czego zasłużony w życiu publicznem i prywatnem L p, Łącki na względy krajowego duchowieństwa nie zasłużył i dla czego szanowny kaznodzieja w swej mowie, usiłował zasługi i przymioty nieboszczyka, w powątpie opozycią ś. p. Łąckiego, która mu zaszczyt zjednała, na oslatnićm zgromadzeniu reprezentantów przeciw duchowieństwu. - Nie wnoś jeduak szanowny kaznodziejo ze tem zwrotem potrafiłeś cokolwiek pamięci zmarłego lub jego familii ubliżyć, owszem dowiedz się że ty jako organ licznie zebranego na obchód pogrzebowy duchowieństwa, wykryłeś zasady duszy i serca które tylko płaszczykiem obłudy pokrywając, usiłujecie me za przykładem Zbawiciela, ale fanatyzmem wymusić to co wam się sprawiedliwie nie należy.- Takie jest nasze przekonanie, które wszyscy obywatele okręgu w. m. Krakowa oświadczamy, że choć milczkiem, bo już zmarłego ugodzić chciałeś, my jednak zasługom ś. p. Łąckiego należytą sprawiedliwość oddajemy i stratę jego nieodżałowanie czujemy. - Oto jest podziękowanie nasze, które ci szanowny kaznodziejo za- głos twój na obchodzie pogrzebowym ś. p. Łąckiego zawdzięczamy, a zarazem ostrzegamy byś na wypadek śmierci naszej, usługę swoją sowicie zwykle opłacaną, chroniąc do sposobniejszej okoliczności piersi, na szwank nie wystawił.
S karb zakop any. - Tygodnik siedmiogrodzki opowiada następujący dziwny wypadek: Jan Kokosi, dotychczas masztalerz i furman w białogrodzkim komitacie, w Węgrzech, musiał z powodu zaslabuienia na oczy i wynikłej zląd nagłej ślepoty, opuścić swoje sluźbę przed trzema laty; wszelkie jego starania o wyleczenie się z tej choroby były daremne; kilka lat był pozbawiony wzroku. To nieszczęście przywiodło go do takiej rozpaczy, że postanowił odebrać sobie życie. Z tem przedsięwzięciem zasnął, gdy oto we śnie pokazał mu się jakiś starzec i skarcił go za przedsięwzięcie samobójstwa, gdyż w przeciągu dwu tygodni na nowo wzrok odzyska; nakoniec powiedział mu, aby wyzdrowiawszy udał się do siedmiogrodzkiej ziemi, wynalazł lam wieś Heviz, poszedł brzegiem rzeki Ally ku źródłu, kióre może o 200 kroków na południe od stóp znajdującej się tamże starej zamkowej ruiny płynie, i postąpiwszy jeszcze trzy kroki «a zachód, zaczął kopać na oznaczonem miejscu - a znajdzie tam skarb ukryty, który go na całe życie uszczęśliwi. · - Pierwsza część tego snu sprawdziła się wnet istotnie; po upływie dwu tygodni przejrzał Kokosi znowu i wyzdrowiał zupełnie na oczy. T eraz stała się przepowiednia o skarbie jego jedyną myślą. Długi czas szukał wsi Heviz, aż wreszcie niedawno, dopomagając Sarkańskiemu dzierżawcy w odstawie kilku przez tegoż zakupionych koni, dostał się w pobliże wsi pożądanej. I oto -znalazł tu w samej istocie rzekę Altę, i zamkową ruinę, naprzeciw wioski Galt, leżącej po tamtej stronie rzeki, i źródło, właśnie takie, jakie widział we śnie. Postąpił o trzy kroki na zachód i zaczął kopać.
Niebawem znalazł duże garnki, <ienkie szczerby szkła i jakieś szerokie naczynie z uchami, zapewne jakąś starożytną rzymską lampę, - ale gdy zachęcony tym początkiem chciał kopać dalej w miałkiej i wyraźne ślady starożytnych zabytków zawierającej ziemi, przeszkodził mu jeden z tutejszych kmieci, który jest właścicielem łąki, gdzie się to działo. Kokosi oznaczył sobie to miejsce i strzeże go nieustannie, aż dopóki nie otrzyma pozwolenia do dalszego kopania; sama wieś nawet przyrzekła wynagrodzić szkodę, pkaby ztąd wynikła, lecz właściciel nie pozwolił dotychczas na dalsze kopanie na swym gruncie. Nową przytem i równie zadziwiającą okolicznością jest pismo, znajdujące się u jednego z hevizkich urzędników miejscowych, a pochodzące od jakiegoś węgierskiego mnicha, który tylko wraz z dwoma innymi mnichami wiedział o tajemnicy: że u źródła, od znalezionego tu naramiennika, złotem zwanego, o 200 kroków od zamkowej ruiny, znajduje się skarb zakopany. Wszyscy trzej mnisi, którzy o tym skarbie wiadomość mieli, obowiązali się pod wzajemną przysięgą, że tylko ten z nich piśmienną o tern wiadomość poda, który ostatni przy życiu pozostanie. To pismo opowiada: jakoby, na miejscu gdzie nasz wizyonarz kopał, znajdowały się niegdyś skarbiec i mennica dawnych pogańskich, w owym pobliskim zamku osiadłych książąt, którzy uciekając po jakiejś przegranej bitwie zasypali ziemią to całe miejsce. Dale; zawiera toż pismo, ii tu niezmierne skarby leżą ukryte, mianowicie posąg jednego króla, cały z złota ulany, mający koronę brylantową na głowie; jakoż oprócz tego ma się łam wiele beczek bitego złota znajdować. W każdym razie jestto rzecz godna zastanowienia; podług wszystkich bowiem dat historycznych okazuje się z pewnością, że wieś Heviz była niegdyś rzymską koloniją; źródło zaś jest szczątkiem dawnego rzymskiego wodociągu, który jeszcze dotąd obficie najczystszej wody dostarcza. Dalsze kopanie wykryłoby bez wątpienia, jeźli nie spodziewane skarby, to przynajmniej sądząc po znalezionej lampie, wiele szacownych starożytności.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.09.30 Nr229 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.