GAZETA
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.11.02 Nr258
Czas czytania: ok. 17 min.VVielkiego
Xicstira .=»
POZNAŃSKIEGO
Nakładem Drukarni Nadworućj »*. De/cera i Spółki.
JI?a)J; .
Redaktor: A. Wannoweki,
W Sobotę dnia 2. Listopada,
1844.
Wiadomości krajowe.
Z Poznania, dnia i. Listopada.
Artykuł Gazety Poznańskiej z d. 28. Paźdz.
obwieszczając wybór nowego Arcy - pasterza ]I W. Prałata X. Przyłuskiego zapowiadającego wielkie mi przymiotami, biegłego sternika dla żeglujące') łódki kościoła tej prowincyi; oraz oddając chlubne świadectwo pamięci zeszłego w Bogu T. Wolickiego męża wysokich usposobień, trafił do serc umiejących ocenić cnoty i zasługę, i słodkie obudził w nich uczucia. Ale nie zdołamy utaić tego, z jakim wstrętem wyczytaliśmy zdanie ubliżające pamięci zeszłego Arcy-pasterza Dunina, którego lud miłością i zaufaniem otaczał, którego imię głośno zabrzmiało w pismach dwóch półkuli ziemskich, o którym z glębokićin wzruszeniem wspomniały głosy czczigodnych administratorów obejmujących zarząd osierociałych po nim dyecezyi, a który nareszcie, pomimo nieodstępnych od ludzkości uchybień, zasłużył dla trudności swego stanowiska na sąd bardziej pobłażający. - Czytając ten artykuł, przyszło nam na pamięć mądre, i z dojrzałą trafnością wyrzeczone zdanie JW. prałata Gajerowicza w okólniku obwieszczającym zgon tego męża: »Nie nadeszła, mówił ou, jeszcze chwila, zęby o nim godnie sądzić - kiedy w głębszej świeższych zdarzeń kolei umilkną passye, skonąją uprzedzenia, utracą powab i wiarę kłam
stwa, wtenczas wiadome rzeczy pióro, prowadzone dojrzałym i bezstronnym sądem, naznaczy ś. p. Arcybiskupowi Duninowi, w rzędzie znakomitych wieku naszego mężów właściwe miejsce i oceni rzetelną jego wartość.« Otoi zdaje się, w jakim obrębie zamknąć wypadało na teraz, sąd o tym mężu! ]Sie pojmujemy bowiem, co w zarządach ś. p. Dunina mogło obudzić »tak bolesne uczucia« jakie zdają się przywalać szanownego preopinanta? skąd w nim sąd tak surowy i przedwczesny! Bo pytam, coż zadało, (według jego twierdzenia) »dotkliwe najszlachetniejszym uczuciom religijnym rany?« dla czegóż usiłuje rzucić ciemną pomrokę na szereg upłynionych pod Jego sterem lat i zagrzebać one w niepamięci? Taki sąd zbyt obszerną rozciągłością, wykracza za granicę bezstronnej sprawiedliwości, daje więcej do myślenia, niż sam szanowny preopinent zamierzył uczynić, trąci przesadą i wymuszeniem, które smutnie dojmują publiczność nawykłą uznawać i uwielbiać w zeszłym pasterzu mile przymioty naturalnej dobroci, i słodyczy nieporównanej charakteru. Wśród ciemno i zbiorowo wymierzonych przeciw niemu pocisków, zdaje się, ile odgadnąć można z napomknionych wyrazów, »rady zapaleńców« »zaszczepienie jadu w sercach,« że szanowny preopinent upatrywał w nim jakąś oburzającą nietolerancyą. Wyraz ten atoli, używany dziś naksztalt straszydła do rozdraźuienia umysłów przeciw oso łujemy, przedstawiony w właściwem znaczeni u, objaśni komu się da słusznie przypisać a komu nie! I tak według brzmienia słowa, Tolerantem teu może być nazwany, który lubo nie podziela opinii drugiego, nie przestaje dobrze mu czynić, i kochać go jak bliźniego. Nietolerantem zaś ów, który różniących się w zdaniu uciska i prześladuje, tamuje według swej możuości siłą fIZyczną niemoralną, wzrost obcych wyznań, i krępuje bez szkrupulu wolność sumienia swych bliźnich. W lakiem rozumieniu nietolerancja ważncm jest obialowaniem, gdyż supponuje niewyrozumialy i dziki umysł, serce surowe i twarde, zasady nieszanujące przekonania cudzego. Ale tego zarzutu żadnym sposobem nie można uczynić człowiekowi, który się okazywał stałym i nieugiętym względem zasad stanowiących podstawę jego sumienia, który wierny przekonaniu swemu, był niewzruszonym praw wyższych wykonawcą, który nareszcie pełniąc swoje obowiązki nie wdzierał się w cudze prawa. Obojętność i lekceważenie praw, cechują niedostatek przekonania, i martwość moralną, jak czuwanie nad zbawieniem poruczonych swej pieczy dusz, jest znamieniem życia i wzniosłych uczuć. Otoź ktokolwiek poznał uprzejme i łagodne obchodzenie się ś. p. Dunina z osobami różnego wyznania, dobroć i czułość nieporównaną jego serca, wyrozumiałość i zbytnią nawet delikatność z jaką szanował przekonanie każdego, ten nie napiętnuje jego pamięci notą nietolerancyi. Zarzut ten z taką słusznością może mu być uczynionym, jak gdyby kto chciał oskarżać Cyrusa, Leonidasa, Alexandra Macedończyka o trwożliwość, Peryklesa, o pospolitość gustu, Demostenesa albo Napoleona, o ciasny rzut oka. Zresztą, gdyby wolno było pisać ze zgrozą o osobach, którym życzliwość publiczna towarzyszyła ai do grobu, których zgon uważano za cios najboleśniejszy, jaki widok byłby dla tych, których teraz pochwały wznoszą aż pod niebiosa?. X.
Z B e r l i n a, dnia 3 1. Października.
Naj. Pan kapitanowi w 2giro batalionie 7go pułku obrony krajowej i dymissyonowanemu RadzcyZiemiańskiemu, Hrabiemu Maluschka w Hirschbergu order orła czerwonego 2. klassy z liściem d<;bowe'm; tudzież Król. Niderlandskiemu Podpułkownikowi i kominissarzowi przy twierdzy związkowej Luxemburg, van der B r u g h e n , order orła czerwonego 3 ii ej klassy dać raczył.
Professor Bockh w mowie swoje'j, którą miał dnia 17. na publicznem posiedzeniu akademii nauk, rozprawiał takie o wpływie, jaki forma rządu wywiera na nauki, i wyłożył jak najoczywiściej, ze nauka nie może być nigdy służebnicą jakich pewnych rządowych zasad, że prócz tego filozofia najmniej użyć się da do tego, aby lud przygotować do pewnych przepisów wiary i wcale nie może być nazwaną ani te'z zastosowaną według rozmaitych form rządu. Mówiono wprawdzie, powiedział pan B6ckh, o wschodniej i zachodniej filozofii, lecz nigdy o monarchicznćj, konstytucyjnej lub republikańskiej. Wolność naukowa, którą w 0statuich czasach, już tak często brano za przedmiot publicznych mów, była i tą rażą w akademii jako też na uniwersytecie główną myślą, na której się wszystkie inne opierały. Dodać nam tu wypada, że i nowy rektor prof. Hecker przy uroczystości dnia 15- t. m. jak najusilniej napominał młodzież uniwersytecką, aby nigdy nie zapomniała o hołdzie winnym wolnym naukom, które prawdę i prawo w sobie mieszczą, i aby nigdy od tego odciągnąć się nie dała. Ze światło prawdy zawsze uakoniec zwycięży, gdyż nikt nie jest tak silnym, aby je na czas dłuższy mógł wstrzymać. - Z pisma professorów: Hothona, Vatkego i Benarego, okazują się wyobrażenia panujące teraz o filozofIi heglowskiej, która niegdyś prawie za filozofią stanu uchodziła. Nie można także przeprowadzić, jak się tego każdy spodziewał, nakazanego rozpoczęcia prelekcyi na dniu 15. Paźdz. Prpfessorowie wykonali wprawdzie rozkaz ministeryalny, ale po wi<;ksze'j części zupełny brak słuchaczy zmusił ich do zamknięcia auditoriów; przybili więc teraz na tablicy, źe zaczną czytać tak jak zwyczajnie, to jest od 6go przyszłego miesiąca.
Wiadomości zagraniczne.
Rossya Malta - Tiemes, z dnia 1. Paździer ni K a podaje przedrukowane w gazetach angielskich pismo podróżnego niby to zupełnie bezstronnego z G e o r g i i, który ostatnią wyprawę rossyjską w Dag li es ta nie przedstawia jako najuiepomyślniejszą i co do głównej treści tak się tłómaczy: Pomimo wszelkich w Tyfligie rozgłaszanych raportów zwycięzkich i rzęsistego rozdawauia orderów między oficerów w wyprawie owej uczestniczących, wszyscy znający dokładniej stan spraw kaukaskich wyznawają, że wyprawa ta nie tylko żadnego nie jej do największego na przyszłość niebezpieczeństwa doprowadzić może. Widać to po wielkiej niezgodzie między dowódzcami rossyjskimi, po powszechnem zniechęceniu żołnierzy; dowodzi lego oraz zagęszczające się coraz bardziej zbiegostwo i odpadnięcie tych nawet pokoleń, które już od dawnego czasu panowanie Rossyi uznawały. Wielka w roku zeszłym przeciw Szamilowi przedsięwzięta wypawa zupełnie na niczćui spełzła. Herszt ten nie przestając na wypędzeniu Rossyan z Dagheslauu, wtargnął po cofnięciu się tychże do ościennych prowincyi, zdobył kilka twierdz i przeciął wszelkie związki między północną i południową Georgią. Rossya upłynionej wiosny niezmiernie się uzbrajała, aby Szamila Reja do poddania się skłonić i spokojność w zbuntowanych prowincyach przywrócić; tuszono sobie, że powstańcy ze strachu poddadzą się. Generałowi JN eidhardt poruczono naczelne dowództwo a Rossyauie widząc, że Szamil bitwy unika, bez oporu dalej w głąb kraju puścili się, ale w skutek napadów z boku i z tyłu i braku żywności w najgorszeui wkrótce ujrzeli się położeniu. W Sierpniu różne korpusy armii rossyjskiej były się wprawdzie połączyły i małoznaczne odniosły korzyści, ale prawdziwa spokojność prowincyi równie niezabezpieczona jak dawniej. Zbywało na żywności i paszy, żołnierz z głodu prawie umierał a konie zdychały. Do tego przystąpiły wielkie zbicgostwa, w skutek których Szamil wzmocnić się mógł i posługę dla swej artyleryi otrzymał. Nareszcie rada wojenna u N eidhardta złożona postanowiła wyprawy na rok ten zaniechać, z miejsc latem zajętych znowu ustąpić, nad granicą kilka twierdz założyć i wojsko na zimowe leże sprowadzić. Nieudanie się tej w 50,000 wyćwiczonego wojska przeciw szczupłej liczbie goralów przedsięwziętej wyprawy równie niezdatności i wzajemnemu rywalstwu generałów rossyjskich jak męstwu i gorliwości Szamila przypisać trzeba. Skutki odwrotu Rossyan dają się już spostrzegać w pokoleniach georgijskich, które dotychczas tylko bojaźń w posłuszeństwie utrzymywała. Powodzenie oręża Szamyla spowoduje one do zrzucenia jarzma rossyjskiego, jakoż wielu Georgijczyków już się z nim połączyło. Jeżeli wszystkie pokolenia Kaukazu włącznie z Czerkiesami, których Rossya nigdy jeszcze nie była pokonała, Szamila Beja naczelnikiem swoim uznają i pod jego chorągwią staną, po tęga rossyjska w G e o r g i i okropnego dozna wslrząśnienia.
Francya.
Z P a ryż a, dnia 24. Października.
Miuister robót publicznych, pan Dumont, przypatrzył się, odbywając podróż w niektórych obwodach swoich, wszędzie przemysłowym zakładom, znajdującym się po głównych miejscach, i roztrząsał przytem z największą pilnością najciekawsze szczegóły. Osobliwie zwróciły na się uwagę jego sklepy domu J acquesson i syna w Chalons wystawione w jak najokazalszym stylu, które także minister handlu, pan Cunin-Gridaine przed trzema laty, odwiedził, właśnie skoro tylko je skończono. W towarzystwie prefekta departamentu Marny kazał się najprzód poprowadzić przez niezmierne sklepienia, w których na przestrzeni 12 do 13,000 stóp stoją nieprzejrzane rzędy flaszek.
z szampanem. Światło dzienne wpada do tego sklepu z wysokości 80 stóp i rozchodzi się za pomocą nowego systemu reflektorów po wszystkich zakątkach sklepienia. Minister, który podziwiał jasność tego nowego sposobu 0wictlenia, był tego zdania, żeby go można użyć jak naj ko rzystniej w tunelach, minach i kopalniach. Potem przypatrzywszy się sklepom, udał się miuister do samych fabryk tego wielkiego zakładu. Można o wielkości i trwałości jego ztąd wnioskować, że w jednym z tych budynków na długość 480 stóp, szerokość 126 wznoszą się cztery piętra, na sklepieniach których i gankach ciężko obładowane wozy bezpiecznie sobie jadą. Z dnia 25. Października.
Rada municypalna Paryża na wniosek Pana Robinet przed kilku tygodniami uchwaliła, aby na przyzwolenia pieniężne żądane na korzyść kierowanych przez kongregacye religijne tak nazwanych, »czynów dobroczynności« nie zezwalano i wezwała prefektów, aby baczne zwrócili oko na te coraz bardziej się mnożące i z pod prawa wyłamujące się zakłady. Arcybiskup Paryski wydał więc do członków rady municypalne'; pismo, będące nie jakoś protestacyą przeciw lej uchwale i przeciw wnioskowi Pana Robinet; U ni ve rs pismo to do publicznej podał wiadomości. Zaczyna się od oświadczenia, że Arcybiskup nie wymaga bynajmniej od rady municypalnej zmiany tej uchwały, lecz że tylko na sprostowaniu podań Pana Robinet zaprzestać chce. Pochwala następnie dobroczynue usiłowania owych zakładów i cel przez nie wytknięty, oświadczając, że zamiary przełożonych duchownych płci obojej za wyborne poczytuje i w tern przekonaniu do założenia rozmaitych »czynów dobroczynności« , mianowicie »umie dzenia swego udzielił. - Anglia.
Z L o n d y n u, duia 25. Października.
Mowa od tronu króla Belgijczyków, osobliwie zaś paragraf tyczący się zawarcia traktatu z Zollvereinen!, zajmuje wszystkie nasze czasopisma. Oppozycya uważa w uskutecznieniu tej ugody słabość ministra, który upornem obstawaniem za opiekuńczym systemem Anglią wyrywa z wolnego handlowego związku z innemi narodami. Dzienniki niinisleryałne uważają zaś bliższe połączenie się Belgii z ZoIIvereinem za coś naturalnego i dla Anglii bynajmniej nieszkodliwego. Ostatniego punktu starają się wprawdzie dowieść przypuszczeniami i nadziejami, które na żadnym pewnym nie są uzasadnione wniosku. Jest to bardzo szczególne, co S t a n d a r d pisze, ze Zollverein nadlo wiele na raz rozpoczyna jak początkowy spekulant i źe nabrawszy rozumu przez zawiedzione nadzieje, i zbogaciwszy się za pomocą rozumu koniec końcem nie stanie się rywalem Anglii, lecz najlepszym odbieraczem jej fabrykatów. .W podobny sposób, chociaż trochę liberalniej, przypuszczając powien postęp Anglii, wyraża się Morning Herald mówiąc: Pozwólmy Zollvereinowi, niechaj sobie buduje koleje i składy wystawia, niech sobie w ogóle robi, co mu się podoba, Anglia musi koniec końcem korzystać z jego zysków, albowiem to co sąsiadów naszych na stałym lądzie robi bogatymi, szczęśliwymi i przedsiębiorczymi, musi odbyt towarów angielskich u nich powiększyć. Zabezpieczyliśmy już sobie przewodnictwo, a ci co za nami idą, tylko nas naprzód pchać będą. Agitatorowie ligi przeciwne') prawom zbożowym, Cobden i Bright, bogaci fabrykanci mogą może przez sąsiadów naszych na stałym lądzie stracić, ale to jest rzeczą jasną, że Anglia nic stracić niemoże jeźli bogactwa Francyi, Belgii, Niemiec się powiększą, chyba, żeby zysk owych krajów szedł na nasz koszt, co by się tylko stać mogło przez wolne wpuszczauie zboża do naszego kraju.«
Wiadomość że Visconde de Abrantes ma udać się do Berlina, aby między Zollvereinem niemieckim a Brazylią zawrzeć ugodę handlową, wznieciła obawę we wszystkich stronnictwach. Nawet dzienuiki ministerialne odstępują teraz powoli od swoich dowodów na korzyść wysokie'j opieki nad angielskim kolonialnym cukrem, aby przygotować powoli umysły do zmiany mogącej zajść z dotychczasowym systemie. - S t a n d a r d, który przeciwnym był wszelkiemu
ulżeniu dla cukru brazyliańskiego, jeszcze podczas rozpraw na ostatniem posiedzeniu, a to-na korzyść angielskich zachodnio-indyjskich plantacyi cukru i w iuteressie przytłumienia handlu niewolników, stara się teraz dowieść, że monopol dla cukru angielskiego na to tylko był ustanowiony, aby wyrobić murzynom w plantacyc h angielskich nadzwyczajna płacę (około 24 szyllingów na tydzień), że koloniści sami żadnej stąd niemieli korzyści, i że niemożna uważać monopolu za jedyny sposób, któryby mógł angielskie plantacye cukru uratować od zguby. Inne dzienniki angielskie popierają to zdanie i przyznają, że Anglia w ugodach z Brazylią trochę nadto surowo sobie postąpiła. - Kościoły i inne budowy katolickie, pomnażają się W Anglii z zadziwiającą szybkością. W hrabstwie Leiceslerskiem w MuuntSaint Bernard, dnia 20. Sierpnia uroczyście otwarte zostało Opactwo, wystawione pod kierunkiem budowniczego Pugin'a, którego geniusz czynny i jakby natchniony, zdaje się być powołanym na to, aby podźwignąl w całej Anglii, oddawna runione budowy religijne. Poraź to pierwszy od trzech wieków, podobną uroczystość oglądali tutejsi nasi wyznawcy, a tein więcej zajmującą jeszcze ją robiła la okoliczuość, iż teraz właśnie to opaciwo zajmowali cystersi, którzy przy wstąpieniu na tron Henryka VIII na tutejszej ziemi 113 domów swoich liczyli. Trzech biskupów z licznem duchowieństwem przewodniczyło tej uroczystości, na którą się zgromadziły wielkie tłumy katolików z rozmaitych okolic Anglii przybyłych, którzy skwapliwie tu pospieszyli, by złożyć dzięki Najwyższemu, i slyszyć naukę prawdy wymowneini ust Y biskupa Wiseninnna opowiadaną. Dnia następnego to jest 21, w N ewcast1e- U ponTyne, poświęcono nowy kościół i biskup Gillis, poraź pierwszy słowo Boże w nim opowiadał. Z kolei 28. Sierpnia odbyła się uroczystość poświęcenia kościoła Ś. Barnaby w Nottinghamie; biskup Wiseman koadjufor Birminghamu, na czele dwunastu kapłanów przewodniczył temu obrzędowi. Uroczystość również wspaniała jak i nadzwyczajna, mówi Standard, trwała około siedmiu godzin. N owy ten kościół należy do rzędu największych, które od czasów reformy na ziemi angielskiej stanęły. Z powodu tej uroczystośsi, odbyło się posiedzenie na którem biskup Wiseman skreślił historyczny obraz postępów katolicyzmu w Anglii. Przytem złożył hołd należny zasłudze i pracom budowniczego Pugin'a który już wzniósł 34 całkiem nowych kościołów; iuui bem, w przeciągu lat 6 katolicy angielscy ujrzeli 54 nowo wzniesionych kościołów swojego wyznania. Dziewiętnaście nowych klasztorów dla zakonnic dźwiguięto w tym kraju. Drukarnie w Derby od lat kilku wypuściły w obieg dwa miliony dzieł katolickich, które tu nadzwyczajnie są poszukiwane. Lud przyzwyczaił się do widoku kapłanów w suknie swoje odzia nych, i tolerancya nigdy jak teraz, większa tu nie była. Szwecya i Norwegia.
Wkrótce i nasz kraj będzie miał drogę żelazną; towarzystwo bogatych kapitalistów otrzymało juz pozwolenie zbudowania takiej drogi od portu Engelholm w zatoce KulIen, przez Hesinborg, Landscrona, Lund i Malmoe do portu Cimbricksbam w prowincyi Gothland. Za pomocą lej drogi kupcy będą mogli uniknąć konieczności przewożenia swych towarów wodą mimo Elseueur, a zatem i ogromnych opłat za przebycie ciaśniny Sund. Hiszpania.
Z M a d r y t u, dnia 25. Października.
Na dzisiejszem posiedzeniu Senatu przełożył Minister spraw wewnętrznych wniosek do prawa upoważniający rząd do »uporządkowania prawodawstwa co do Ayuntamientów, depulacyi prowincyalnych, prefektur i prowincyalnych radzców administracyjnych, do niezwłocznego wykonania środków potrzebnych i złożenia rachunku Kortezom.« N a kongresie Deputowanych stanęli dziś po południu wszyscy Ministrowie w wielkiej unifoimie. Prezes ministeryalny, Generał ISarvaez, wstąpiwszy na mównicę, odczytał dekret, na mocy którego upoważnia Królowa Ministrów do przełożenia Kortezom reformy koustytucyi. Projekt podany polega na następnych zasadach: Zmieniają się wstępne słowa konstytucyi, aby wykreślić wyrzeczoną tamże zasadę Najwyższej władzy narodu. Wyrzeczona wartyk. 2. konstytucyi wolność druku zatrzymuje się, ale drugi ustęp, przekazujący przestępstwa w druku do sądów przysięgłych upada. - S e n a t o r o w i e obierani być mają na cale życie tylko przez rząd, a do tego połączeni będą z pewnemi klassami stanowemi, jako Grandami, Generałami, Arcybiskupami, Biskupami, wysokimi dygnitarzami, betiat wykonywać ma także prawa sądowe, a to 1, kiedy Ministra Izba Deputowanych oskarży; 2, w występkach przeciw osobie i godności Króla lub bezpieczeństwu państwa; 3, w skargachprzeciw Senatorom. Następca tronu i wszyscy inni synowie Króla wstępują do Senatu z 25 rokiem życia. - D e p u t o w a n i obierani być mają na pięć lat, a nie na trzy.-Artykuł 27, stanowiący, aby w razie, gdyby Król zaniechał w roku jednym zwołania Kortezów, takowi sami się zebrali, upada. Nim się Król ożeni, winien jest zawiadomić o tera Kortezów i przełożyć im stypulacye kontraktu ślubnego, które się potem stają przedmiotem prawa.-Członkowie familii królewskiej, którzy do rządu są niezda - tni, lub jakimkolwiek postępkiem prawo następstwa tracą, wykluczeni są prawem od następstwa na tron. - Artykuły tyczące się mianowania r e g i e n c y i podczas maloletności Króla, o tyle zmianie ulegają, że wybór wtedy tylko nastąpić może, kiedy Król małoletni żadnych nie ma krewnych, którzy by regiencyą według ustawy objąć mogli. J eźli się takowi znajdują, powołuje się najprzód ojciec lub matka, a w braku tychże najbliższy krewny małoletniego Króla do regiencyi; takowy musijednak mieć skończonych lat 20 i urodzonym być Hiszpanem. Jeźli żadnych nie ma krewnych, na którychby regiencyą przejść mogła, mianują Kortezy regiencyą składającą się z jednego, trzech lub 5 członków.- Ayuntainienta mianują mieszkańcy, którym prawo władzę tę nada.-Artykuł 77, stanowiący urządzenie milieyi narodowej, upada. Wniosek len do prawa oddany będzie komissyi do zdania opinii. Z Paryża, dnia 24. Października.
Nie podpada już żadnej wątpliwości, że Karliści i Exaltowani zawarli byli ze sobą związek w celu wspólnego powstania, klóryto plan jednak zapewne przez czynność nadgranicznej policyi francuskiej wykrytym został. Lubo niektórzy z mężów mianowanych naczelnikami zamierzonego powstania uszli za granicę Pyrenejską, to jednak ujęcie głównych naczelników tamę położyć musi owym zamachom, które i tak w obecnem usposobieniu narodu hiszpańskiego prawie tylko na przeszkody i trudności napotykają. Sam Don Carlos, jak się zdaje, w sprawie tej żadnego nie miał udziału, a to tym bardziej, że obecnie lepsze ma widoki, aniżeli kiedy, zaspokoić pretensye swoje do tronu przynajmniej na korzyść syna swego. Dwór hiszpański nie jest, według wszelkiego podobieństwa, przeciwny myśli zaślubienia I z a b e 11 i II. z Księciem A s t u r y i , i nie bez słuszności zapewne przypuszczają, że myśl ta była podstawą wniosku o zniesienie artykułu ustawy z r. 1837 , , który zaślubienie osoby panującej od czyni. W nadziei tej zaczęli już spekulanci pieniężni wyszukiwać karlistowskie obligi, które przez czas niejaki żadnej nie miały wartości. Belgia.
Z B r u x e l i , dnia 25. Października.
Wczoraj wytoczyła się przed trybunał policyjny w Verviers sprawa tych osób, które o zaburzenie spokojności z duia 16. ua 17. Wrześuia oskarżone zostały. Świadkowie, składający się z samych agentów policyjnych z Verviers, zeznali jednozgodnie, że w tłumie ludu śpiewano Marseillaise i wołano: »Precz z J ezuitami! precz z kapturami !«, że jednak lud częścią w skutek namowy, częścią sam przez się rozszedł się, nie dopuściwszy się żadnych dalszych nieporządków, że zresztą polieya sama śpiewać pozwoliła, zalecając tylko poszanowanie osób, własności i władzy publicznej, co też powszechnie przyrzeczono i sumiennie wykonano. Z zeznań pokazało się dalej, że nazwiska oskarżonych przypadkowo pochwycono, że wielu z nich, oskarżonych o udział w demonstracyach obudwóch wieczorów, jednego tylko wieczora widziano, a do tego dowieść im nie można, czy w śpiewie i krzyku czynny mieli udział. Obrońcy oskarżonych mówili częścią przeciw postępowaniu duchowieństwa w Belgii, częścią o przykrein uczuciu ludu widzącego, jak kraj zapełnia się korporacjami rcligijneini, które dary i jałmużny dla rzeczywistych ubogich, cierpiących i pracujących przeznaczone dla siebie zabrały; dowodzili także że w Belgii śpiewanie Marseillaisy nigdy za przestępstwo nie uchodziło. Komisarz policyjny, który publiczne ministerstwo zastępował, wniósł o karę pieniężną 45 franków i skazanie wszystkich oskarżonych na koszta. Wyrzeczenie wyroku nastąpi za tydzień. Zdaje się, że żaden z oskarżonych za winnego uznany nie będzie.
Były burmistrz z Verviers, P. Warnolte, nie przyjął serenady ułożonej dla niego przez radę komunalną; podziękował za chęć dobrą, ale oświadczył, że tak głośnych owacy i nie lubi. Dziennik Vervierski donosi jednak, że serenada ta nastąpi. A li S t r y a.
Gazeta Powszechna Niemiecka donosi z miasta Czernowic I e z d. 14. Paźdz. co następuje: Podobnie jak w Niemczech i Francyi mnóstwo pobożnych i prawowiernych do sukni św. pielgrzymuje, tak też pielgrzymują tysiące pobożnych i prawowiernych Żydów z Rossyi i Multau do rabina Israel albo Irel, którego za Messyasza poczytują i o modlitwachktórego powszechnie wierzą, że cuda zdziałać mogą. Mieszka on w pobliskiem miasteczku Sadagóra i nie należy do ubogich żydów, odstraszających swe mi brudami, podobnie jak większa część polskich Żydów, lecz mieszka z familią swoją porządnie i wygodnie, zawsze w jedwabnych chodzi sukniach i przejeżdża się codziennie w eleganckim pojeździe. Ale tylko co trzy tygodnie raz ukazuje się zgromadzonym wiernym i podając im przez okno rękę, którą kassyer jego podpiera, powiada: »Pokój z wami.« Odbiera on bardzo kosztowne podarunki i czczą go jako świętego. Babin Israel rodził się w Kamieńcu Podolskim, gdzie ojciec jego do surowej sekly Chalot należał, on to ustalił reputacyę syna, bo ilekroć się jego pytano o radę, odsyłał wszystkich do swego podówczas tylko lat 12 mającego syna. W krotce sława młodego Israela dalej się rozniosła, a podarunki za modły jego przysporzyły mu znacznie majątku. - Otaczał go zawsze tak liczny orszak, że razu jednego przed spotykającym go wozem ustąpić nie chciał, lecz wywróciwszy go królowi Żydowskiemu miejsce utorował. Oddano więc naszego I s r a e l a pod sąd jako zbrodniarza Stanu, ponieważ jednak 80,000 rubli kaucyi złożył, odzyskał wolność. U szedł do Jass; obawiając się jednak, że by go tam nie wydano konsulowi rossyjskiemuj, przeniósł się do Sadagóry, gdzie świadkowie zeznali, iż się w Austryi urodził. W podróży jego do Botoszanu wyprzężono mu konie z pojazdu i wierni przeprowadzali go w tryumfie. -
Rozmaite wiadomości.
(Z Tyg. Petersb.) LIST DO WYDAWCY.
(Ciąg dalszy.) 7) Arcydzieła dramatyczne. Przekłady Józefa Korzeniowskiego i Alfonsa Walickiego. Tom I. Faust G6tbego. Tłumaczenie P. Walickiego. Oryginalność tak bardzo weszła u nas w modę, źe teraz na tłumaczenia i piszący i czytający nie chcą nawet rzucić oka. Ztąd prędzej odważą się bardzo miernie naśladować, przerabiać, lub nawet żywcem, ale nic nie mówiąc nikomu, wziąć z jakiegoś nieznanego autora jakieś myśli i przyozdobić je własnem imieniem, aniżeli się poniżyć aż do roli tłumacza. Z lem wszystkie m żadnej nie ulega wątpliwości, że Mażnego dzieła jeden dobry przekład sto tysięcy razy więcej przynosi pożytku krajowemu piśmiennictwu, jak sto dzieł oryginalnej mier wszystko co się pokaże wielkie i stawne, starają się mieć w przekładzie, i to niezmiernie przyczynia się do postępu nawet juz wysoko stojąceJ Literatury, jak fraucuska; a cóz dopiero u nas, co się zaledwie ruszać i podnosić zaczynamy. Jeszcze przekłady dzieł francuskich mogą być przyl powszedniej znajomości tego języka nie wiele u uas polrzebue; ale tliunaczeuia z literatury niemieckiej, hiszpańskiej, angielskiej, wschodniej i różnych innych narodów są najpożądańszym darem i niezmiernie mogłyby podnieść powszeohny smak i wyobrażenie. Ztąd zamiar dwóch znakomitych naszych ziomków, obdarzenia nas przekładami arcydzieł dramatycznych, jest bardzo chwalebny i jeśli dobrze będzie wykonany, to zasłuży na wdzięczność powszechną. Mnrny teraz przed oczami przekład pierwszej połowy Fausta przez P. Walickiego. To najcelniejsze dzieło wieszcza Germanów juź oddawua pociągało naszych młodych poetów do przekładu, ale dotąd żaden nie umiał pokonać wszystkich trudności tego filozoficzno-poetycznego utworu, i pospolicie przestawano na małych tylko urywkach i próbach. Pierwszy tedy P. Walicki dał nam w całości pierwszą połowę tego poematu. A chociaż nie możemy powiedzieć żeby Tłumacz wszędzie wyszedł szczęśliwie z tak trudnej walki, jadnakże ten przekład zawsze jest znakomitym w naszej literaturze. Stronę filozoficzną poematu P. W. lepiej pojął i oddał, ale strona poetyczna jest niezmiernie osłabiona i często bardzo w swoich pięknościach nie dość uczula i pojęta. Przekład lubo stara się przelać ducha, i to staranie często pomyślnym skutkiem uwieńczone, jednak brak widoczuy tej łatwości, tego naturalnego wdzięku i lekkości, które cechują G6thego. Jakaś ciężkość i rozwlekłość często daje się widzieć w tłumaczeniu. Może do tego przyczynia się, ze P. W. bardzo często używa 13 zgłoskowego wiersza, wtedy kiedy w oryginale jest ośmio lub dziesięciozgloskowy. G6the szczególniej odznacza się lem, że w swoich wyrażeniach jest zwięzły i dobitny, tak, że prawie nie można nic dodać, nic ująć, żeby nie osłabić lub nie zepsuć myśli poety. P. W, z przyczyny dłuższego wiersza musi eię sztukować nienajszczęśhwszemi dodatkami. N adto poeta umyślnie dla piękności uzmysłowią duchowe obrazy; a P. W. często je oddaje jak filozof, a nie jak poeta. Zrzesztą kiedy w G6thym. największa łatwość wierszowania daje się widłieć, to przeciwnie postrzegamy w tłumacze
niu walkę z rymami, dla których wiele piękności i naturalności oryginału przepadło. Wcale nie] trzymamy się tej metody aby tłumaczyć słowo w słowo, lub wiersz w wiersz; owszem tłumacz przy pojęciu myśli i uczucia wdzięków oryginału może być bardzo swobodny. Lecz jeżeli przy tej swobodzie, myśli i piękności osłabia, jeśli zamiast poetycznych obrazów zniża się do prozyl, jeśli kładzie to czegoby G6the nigdy nie położył, jeśli miejsce jasne zaciemnia i czyni uiezrozuiniałem, wtedy można powstawać przeciwko takiej swobodzie. Od tych wszystkich zarzutów P. W., zdaniem naszein, nie może być zawsze'wolnym. Zobaczymy to na niektórych przykładach. Nie przytaczam samego początku kiedy Faust siedzi w swojej komnacie, rozmyśla i zaklina duchy: bo ta część, jako filozoficzna, dobrze jest przez tłumacza pojęta i oddana; ale weźmy te wiersze, w których Faust na przechadzce z Wagnerem wita wiosnę i cieszy się wesołością ludu w czasie uroczystości wielkanocnej. W G6thym to uczucie wyrywa się u Fausta w wierszach 10. lub 8. zgłoskowych; tłumacz zaczyna od 13. zgłoskowych wierszy:
«Juz z potoków i zdrojów owionęło lody Ozywnej wiosny wdzięczne balsamem ocknienie, N adzieją się zielenią krasne łąk ogrody, Siwa zima bezsilne wydawając tchnienie U ciekła skryć się w dzikich gór zagrody I tylko ztamtąd niekiedy śnieżyste Pośle nn smugi z swej mroźnej pościeli, W postaci szronu lody ziarniste; Lecz słońca jasność nie cierpi bieli, We wszjstkiem budzi popęd tworzenie, 'N a wszystko rzuca barwy odcienie, I choć się jeszcze łąki w kwiat nie stroją To ludzie postrojeni jak kwiaty się roją i t. d.
Pomimo całej pozornej gładkości tych wierszy, jakże one wiele cierpią przy porównaniu z oryginałem. W pierwszych wierszach widać jakieś napuszenie i jakąś niejasność. Poeta mówi: »Strumienie i potoki oswobodziły się z lodów na miłe i ożywiające spojrzenie wiosny.« Jest to proste, piękne, naturalne i krótkie. Tymczasem parafraza tłumacza tych lodów owioniętych przez ocknienie wdzięczne balsamem ozywnej wiosny, nie tylko że nie oddaje lej pięknej prostoty, nie lylko ze ten balsam ocknienia jest trywialny i nic nie znaczy, ale nawet głównej i prawdziwej myśli poety nie przedstawia. G6the bowiem chciał wyrazić, Że blask wiosennego słońca, które pięknie nazywa spojrzeniem wiosny, roztopił lody; kiedy przeciwnie balsamiczny zapach bynajmniej lodom nie zaszkodzi.
(Dokończenie nastąpi.J
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.11.02 Nr258 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.