GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.11.25 Nr277

Czas czytania: ok. 20 min.

VVi e lki e go

Xi tW"a

POZNAŃSKIEGO

Nakładem Drukarni Nadwornej W De/cera i Spółki. - Redaktor: A. Wannowshi.

*w.

W Poniedziałek dnia 25. Listopada.

1844.

Wiadomości zagranIczne.

Rossya.

z P e t e r s b u r g a, dnia 11. Listopada. W przeszły Piątek, 27. Października rano z powodu kry idącej na N ewie, wszystkie mosty na lej rzece zostały zdjęte. (Z tych Isakjewski na nowo naprowadzony wieczorem 28.) W Niedzielę 29. padał przez dzień cały śuieg dość obuty przy lekkim mrozie i pod wieczór ukazały się na ulicach miasta pierwsze w tym roku sanie.

Polska.

Z Warszawy, dnia 7. Listopada.

(Gazeta Lipsk a). - W miesiącu Wrześniu znowu objawił się dowód wzuiosłego sposobu myślenia szlachty polskiej, podobnie jak pokilkakroć w r. 170'J. za czasów Kościuszki i r. 183 1. na Sejmie podczas rewolucyi. Jedenastu dziedziców po wigksze'j części w gubernii Podlaskiej i Lubelskiej, połączyło się bowiem w Zamiarze uwolnienia poddanych swoich od uciążliwej pańszczyzny, aby za opłatą czynszu w płodach ziemi zrobić ich właścicielami gruntu przez nich posiadanego- Przeko nani, że większa część dziedziców w Królestwie podobną ożywiona chęcią, postanowili szlachetne to dzieło ile możności popierać. Pozbawieni jednak środków do tego, ponieważ rząd rossyjski wszelkich zgromadzeń i towarzystw, jakiegokolwiek bądź rodzaju, oraz wszelkich nieurzędowych ogłoszeń mianowicie między Polakami surowo zabrania i takowe karze, postanowili więc udać się wprost do rządu z proźbą o pozwolenie do tego. Nim się jednak na to ośmielili, zasięgu jeszcze rady znakomitego urzędnika, którego jako krewnego jednego z tych 11 dziedziców dość bezpiecznie można było wtajemniczyć. Ten wszelako taką im dał radę: żeby się broń Boże nie pokusili, z wuioskiem podobnym wystąpić przed rządem, ponieważ p r z e d s i ę w z i ę c i e takowego wezwania i stowarzyszenia sprawie rządowe'j w brew jest przeciwne i podających wniosek tylko w podejrzenie wprawi. Dziedzice naturalnie zamiaru swego odstąpili i przestali na tern, że tylko chłopów w własnych dobrach wspomnione'm dobrodziejstwe'm obdarzyli. Wypadek ten tern bardziej na to zasługuje, żeby się o nim i zagranicą dowiedziano, ponieważ, poddaństwo w Polsce zawsze stanowiło główny zarzut czyniony szlachcie polskiej. Ciągle 0skarzają charakter dziedziców polskich, że wszystko w ciemnocie i ślepej uległości u trzymać chce, a rzadko kiedy pomni są ci niesprawiedliwi oskarżyciele na to, że już w r. 179 1 . szlachta połska dobrowolnie emancypacyą chłopów uchwaliła. Mężów takich, jakimi są Lipski i Witkowski, co dla uszczęśliwienia biednego chłopka część majątku swego w ofierze nieśli, dość u nas w Polsce. Bada administracyjna Królestwa Polskiego, napatrzywszy się na przepisy zatwierdzonej Najwyżej w dniu 31. Sierpnia 1840. r. ustawy szkolnej, wskazuje zasady co do utrzymania i zaprowadzenia szkół elementarnych, pragnąc ustalić ich byt, jak niemniej przez zapewnienie losu nauczycieli tychże szkół, pobudzić ich do gorliwego poświęcenia się właściwym obowiązkom, rada administracyjna Królestwa, na mocy udzielonego jej przez Najjaśniejszego Cesarza i Króla upoważnienia, postanowiła i stanowi, co następuje: Art. 1. za środki dostateczne do utrzymania szkoły elemenlarne'j, wskazane w .

5. i 6. ustawy szkolnej, uważane być ma: a) dom »łasny na pomieszczenie szkoły i nauczyciela, z potrzebnemi zabudowaniami gospodarskiemi, a w braku takowego stosowny fundusz na najem lokalu; b) ogród dla nauczyciela najmniej mórg jeden miary nowo-polskićj, łub odpowiednie wynadgrodzenie w pieniądzach, c) opał dla szkoły i nauczyciela, w naturze lub pieniądzach; d) płaca elalowa nauczyciela, za którą ma być uważane nielylko składka w pieniądzach, ale i inne stałe wyznaczone dochody w ziarnie, jarzynach, gruntach i f. p.; co wszystko winno być podług cen normalnych oszacowane na pieniądze i do etatu wprowadzone; e) fundusz stosowny na wydatki nadzwyczajne, jako to opłatę podatków, utrzymywanie czystości, materyafy piśmienne, nadgrody dla uczniów, ku pno książek do bibliotek szkolnych i t. p.Art. 2. Za płacę dostateczną dla nauczyciela, stosownie do ustępu d. powyższego artykułu oznacza się w miastach najmniej rubli srebrnych sześćdziesiąt, a na wsiach najmniej rubli sI. 45, rocznie i podług tego wszystkie szkoły elementarne, tak istniejące, jak i w przyszłości utworzyć się mogące, w miarę posiadanych dostatecznych środków na ich utrzymanie, uważane będą za stałe i podzielone na 4ry kłassy, stosownie do wysokości płacy nauczyciela, w miastach najmniej rublisr. 60, 90, 120 i 150, na wsiach zaś najmniej r. sr. 45, 75, 105 i 120 rocznie wynoszącej. -. (dok. u.) }? r a n c y a.

Z P a ry ż a, dnia 15. Listopada.

Dwóch proboszczy wiejskich, bracia AllignoI, którzy wydali dzieło o stanie niższego duchowieństwa we Francyi, zostało zasuspendowanych od przełożonego swego, biskupa 9 Viviers. ApelIowali do papieża i poddali się wyrokowi jego o ich książce. Papież dał im w Rzymie, dokąd się byli udali, posłuchanie, aie chciał jeduakźe w tej sprawie wyrokować,

lecz odesłał ich napowról' do instancyi biskupiej. Po powrocie swoim, we wszystkich pisa ch duchownych na ciągłe wystawieni oszczerstwa, ogłosili publiczną deklaracyą, w której, co do życia swego powołują się na świadectwo całej dyecezyi, oraz przysięgają, że nie chcą, wiedzieć o żadnej innej dążności jak tylko o bezwarunkowe'in poddaniu się kościołowi katolickiemu. »Czyż to więc nie jest,« tymi kończą wyrazy, "niegodne oszczerstwo, jeźli nas okrzyczauo jako księży buntowniczych i niespokojnych, którzy mąją zamiar rokosze wszczynać między duchowieństwem i odłączać je od przełożonych? Publiczność potrafi (o rozstrzygnąć. Niemniej jednakże przyznajemy się do ciężkiego grzechu, że odważyliśmy się napisać dzieło, w K torem utrzymujemy, iż w dzisiejszej administracyi kościoła francuzkiego nie wszystko jest doskonaleni. Powinniśmy byli wiedzieć, że są nieprzyjemne rzeczy, których nigdy ludzie niewybaczają tym, którzy odważają się wymówić je otwarcie choćby z narażeniem własnej posady i własnego utrzymania.« Ze względu na powyższy wypadek i w ogóle na ruch panujący powszechnie teraz między duchowieństwem, wyraża się dzisiaj K o n s t y - t u c Y o n i s t a w spokojniejszy nieco sposób, niż zwykle, wytykając najprzód w napominają, cym tonie duchowieństwu francuzkiemu, że droga, którą niedawno kilku członków jego się puściło, nie może żadną miarą przysłużyć się do podniesienia religijnego uszanowania między ludem, ani leż do pomnożenia znaczenia kościoła. J»Największa nie słuszność « mówi la przemowa, »której dopuściło się duchowieństwo w ostatnich czasach, szczególniej zaś wysokie duchowieństwo, zasadza się na le'm, że sprawę swoją połączyło z szerzącym się coraz bardziej, a przez prawo wygnanem, i przez opinią publiczną słuszuie odepchniete'in towarzystwem. Prałaci francuzcy biorąc Jezuitów pod swoją opiekę, brali na się lem sainćin odpowiedzialność, jeźli nie za znienawidzoną przeszłość, to przynajmniej za owe ultramontańskie nauki, które przywiązanie do ojczyzny niszczą, zamieniając wszystkie państwa chrześciańskie na prowineye rzymskie. Jest to niezmiernym błędem, albowiem ponieważ religia ucierpieć może przez żwawą polemikę, którą wywołały najświeższe manifestacye biskupów, zależało tylko od samego duchowieństwa świeckiego, zapobiedz złemu, zamykając spór w stosownych granicach, i oddzierając słuszne swoje prawa jako też widoki od pretensyi zgubnego zakonu. Lecz niestety jedno nadużycie łączy obrony Jezuitów i opieki nad nimi, albowiem ów sztandar ullramontauizmu, który tak jawnie i z taką śmiałością wznoszą do góry, bardziej pochlebia ambicyi niektórych biskupów, jak zasady gallikańskiego kościoła. W skutek przepisów Grzegorza VII. siał się Rzym panem świata, a biskupi jako pełnomocnicy S t o l i c Y A p o s t o l s k i ej są nie ograniczonymi królami w swych dyecezyach. Galikańskie zasady nie przypuszczają takiej wszechmocy. Utrzymują one prawa kraju, i nadają skromnemu wojsku niższego duchowieństwa pewne rękojmie przeciw despotycznym przywidzeniom naczelnika ich dyecezyi. Możemy jeszcze jakokolwiek pojąć ultramontanizm biskupów, lecz nie pojętym byłby dla nas u proboszczy i wikaryuszów. Protestują lakże uieklórzy z nich głośno przeciw temu, a żywy udział, który reklamacye ich znajdują, dowodzi, jak silnym jeszcze jest w kraju naszym religijne uczucie. Ale oszczerstwa Jezuitów walą się natychmiast na owych biednych i godnych kapłanów, którzy w całej pokorze ducha, lego tylko bronią co im się przynależy, nie domagając się niczego więcej prócz sprawiedliwości. Nie mogą uniknąć żadnej hańby, ładnego prześladowania, stają się zupełnie Paryasami kościoła, ogoleceni te wszystkich skromnych obowiązków, przez których wypełnianie swój urząd tak błogo sprawowali. «

Dziennik Sporów wychwala niezmiernie postępy, jakie kolonizacya Algieru %v ostatnich dwuch latarh uczyniła. Jak się jednakie rzecz ma z kolonizacya Algieru pokazuje się lo 2 niedawno wyszłego dzieła Pana Le Blanc de Prebois, oficera sztabu, który lal dwa bawił w Afryce, który nielylko ma wiele zdolności, ale jeszcze i chęć nauczenia swych ziomków i wykazania im stanu ich afrykańskich zdobyczy. Pan le Blanc de Prebois oświadcza w swojem dziele »Les deparlemens alge'riens,« ze dotąd prawie nic nie zrobiono dla uprawy zdobytej Afryki, a to z trzech następnych powodów: najprzód, ze dotąd w Algeryi panuje tylko żywioł militarny; powtóre, że rząd niema żadnego systematu kolonizacyjncgo i wedle żadnego nie postępuje; potrzecie, że dzisiejsza kwesty a algierska nie jest dość połączona z ogólną polityką europejską. Dopóki te stosunki trwają, nigdy Prancya nic wielkiego w Afryce wykonać nie zdoła, znieść zaś je można tylko w ów czas, gdy Algier ogłoszonym zostanie za część Prancyi uieoddzielną, kiedy on zostanie podzielonym lia departamcuta, iw każdym względzie

pod prawem francuzkie'm zostawać będzie. Podobne żądanie jednakże niepodobne jest do wykonania. Nie myśłemy tu rozbierać szczegó 1 lowych przyczyn jego niewykonalności, i dowodzić, ze Algier nie tak rychło z Prancyą da się połączyć, ale zwrócimy tylko na to uwagę, że podobne żądanie równa się prawie potępieniu afrykańskiej zdobyczy; Anglia.

Z Lo ndyn u, dn. 15. Listopada.

W prasie naszej objawia się trwoga o zerwanie, a przynajmniej utrudnienie naszych stosunków handlowych z Brazylią. Obawiają się z zakończeniem traktatu dotychczas istniejącego ( 10. b. m. i r.) podwyższenia ceł brazylijskiej taryfy, z drugiej zaś strony zajmują bardzo uwagę Anglii układy Brazylii z związkiem celnym niemieckim, które łatwo państwo amerykańskie mogłyby skłonić do ustanowieni» cel różuicowych na korzyść wyrobów związk» celnego. Ministeryalne dzienniki objawiają swoją obawę groźbami odwetu na produkta brazylijskie, i starają się przekonać publiczność o niepodobieństwie, by handel angielski mógł pov nieść jaką klęskę w Brazylii. Pomiędzy inne mi utrzymują, że towary angielskie nawet za nałożeniem cIa różnicowego 20 procentowego na korzyść towarów celnego związku niemieckiego i tak zdołają utrzymać konkurencyę r lub tez utrzymują, że posłanie Pana d'Abranfes do Berlina jest tylko czczą i bezzasadną wieścią, przez sam rząd brazylijski rozsiewaną, by skłonić Anglię częścią do prędszych ustąpień na korzyść brazylijskich wyrobów, częścią dla usposobienia umysłów do łatwiejszego zaciqgnienia pożyczki, która ma być głównym celem rządu brazylijskiego. K westya ta jest dla tutejszego stanu handlowego bardzo ważną, Anglia bowiem Wywoziła do Brazylii towarów za 21 milionów f. szt., i to stanowiło główną część handlu przyA wozowego Brazylii. Handel tego kraju z Anglią był większy jak dotąd z wszystkie mi inne-" mi krajami. Brazylia bowiem kupowała od Anglii trzy razy tyle co od Prancyi, sześć razy więcej jak od Portugalii, ośtn razy więcej jak od Stanów Zjednoczonych, a dziesięć razy więcej jak od związku celnego niemieckiego. Wigowskie dzienniki powstają główniej na wyłączenie cukru brazylijskiego dla tego, ze jest wyrobem niewolników, i dowodzą, że to głównie skłoniło ten kraj do odwetu.

List doktora W olff, który ogłosiły dzienniki angielskie donosi o przybyciu tego missyonarza do Meszyd. Musiał on zapłacić wykupnego 2,500 funtów szterlingów, Wedle jego donie z marynarki wschodnio indyjskiej, który znikł od roku 1835., miał znaleźć w Bucharze śmierć z ręki kata. List z Sukkur daje następne szczegóły exekucji sześciu sipajów z sześćdziesiąt czwartego pułku Iudyjskiego, których wyrok śmierci został zatwierdzony przez rząd najwyższy. Byli to burzyciele główni w akcie niekarnośei, którego był witiuym ich pułk, Exekucja odbyła się 11. Września przed pułkiem uszykowanym około szubienicy, kiedy inne oddziały wojsk i baterja artylerji nabita kartaczami stanowiła inne boki czworoboku, by uderzyć natychmiast na pułk, jeżeliby ten zechciał odbić więźniów. "Więźniowie pokazali odwagę i pogardę śmierci, która zdziwiła obecnych. Po wstąpieniu na · rusztowanie krokiem śmiałym, zapytali się, czy płaca ich została przesłaną ich rodzinom, a gdy im powiedziano, że pieniądze te posiano, wydali okrzyk hurra, który rozległ się po całym placu, i założywszy sobie sami stryczek, skoczyli nie czekając nawet znaku i nie polrzebując smutnej pomocy kala. Pułk do którego ci nieszczęśliwi należeli, cofnął się w głębokiein milczeniu niedawszy nawet znalu nowego oporu. Przykra była władzom ta surowość, ale już to po raz trzeci pułk ten dopuszczał sie niekarnośei, potrzeba więc było koniecznie dla przykładu ukarać go tak surowo. W jednym z hamburskich dzienników (der Freischiitz) udzielono niedawno następującej wiadomości : »Gazeta angielska T i m e s jest największą co do objętości i drukuje najwięcej exemplarzy. Budżet jej jest następujący: część literacka tego dziennika kosztuje na tydzień 3 O O funt. szt. (są to pensye i honoraria sprawozdawców i korrespondeutów); druk i ustawienie 250 funt.; administracya 256 funt. J eźli do tych trzech szczegułów, (wyjąwszy papier, który się nie rachuje), dodamy jeszcze procen - ta od kapitałów wydenych na porządki, maszyny i czcionki, wypadnie około 1000 funt. szt. wydatku tygodniowego, lub 52,000 funt. szt. (1,9 O O, O O O zł. pol.) rocznego. Prócz tego opłaca się jeszcze 35 funt. rządowi jako stępłowe. Dochód jest, przy rozchodzie 6,300,000 numerów pojedynczych, (tyle ich bowiem było w cyrkularyi roku 1843.) około 125,000 fut. szt. bez przychodu z anonsów. Każdy numer Timesu zawiera 700 do 1000 anonsów; do ustawienia jednego numeru trzeba 480, O O O czciouków; każdy numer zawiera tyle drukowanych wierszy, żeby możua z nichutworzyć książkę z 300 stronnic. - Redakcya tego dziennika odbiera na dzień w przecięciu 13 O listów, co na rok czyni nie mniej jak 40000 listów.

Niemcy.

Gazeta powszechna niemiecka donosi z Monachium dn. 16. Listopada: Najnowsze postanowienie królewskie tyczące przyklękiwauia żołnierzy protestanckich przed Sacrosauctum jest tu przedmiotem rozmów publiczności. N. Pan żołnierzy tych od obowiązku tego uwolnić raczył.w - Ksiądz Dr. W i ee er przyjął redakcyę pisma kościelnego S i o n. - I D. 14. III. b. popełuiono tu okropne zabójstwo: Gdy bowiem kapitan od artyleryi Neuineier z parady do domu powrócił, ujrzał żonę swoje i służącą z poderżniętym gardłem krwią zbroczone i zabite. Ukradziono mu też dniem przedtem 10 O O złotych. N a służącego oficera, który zniknął, spada naturalnie największe podejrzenie.

Turcya.

Z K o n s t a n t y n o p o l a, dn. 3 O. Października.

Z Persyi donoszą, że poseł francuzki p. de Sartiges nie mogąc nic wskórać u Szacha pod względem przywrócenia Lazarzystów, aby nie zupełnie chybić cełu swego, zniewoiojiy byt prosić posła rossyjskiego przy dworze teherańskim, pana Medem, o wpływy i pomoc jego. - Sprawa rzemieślników greckich za wstawieniem się posła angielskiego rozstrzygniętą została w ten sposób, że wolno im jest, tak jak dawniej trudnić się rzemiosłem, lecz Porta zamierzyła sobie utrzymać w całe'j swej rozciągłości prawo tyczące się wykluczenia cudzoziemskich rzemieślników z właściwego Stambułu, to jest z środkowego miasta, gdzie Frankowie i Rajasy nie mogą mieć sklepów. Pan Bourqiieuey jeszcze przed wyjazdem swoim otrzymał przyrzeczenie od Porty, że kościół chrześciański zburzony w Mozule na nowo wystawionym zostanie i lo kosztem miasta. Podług wiadomości z Albanii udało się Seraskierowi przytłumić świeżo powstałe rozruchy mieszkańców gór Dibrj jskich. - W Mossulu pokazała znów Porta, jak wymuszane pizezobre mocarstwa zobowiązania lekce ważyć lub z takowych wywijać się gotowa. Niektórym zdaje się to być skutkiem wpływu angielskiego, i nie zaprzeczamy też, że John Buli zapewne radę swoją podsunął. Wszakże sama Porta tyle dała dowodów własnej do tego zdatności, że ją do nikogo w naukę posyłać nie potrzeba. Turcya zobowiązała się była odbudować w - Mossulu kościół katolickiej missyi, Szeryfowi Baszy, aby spustoszony kościół odbudować, i to do wysokości takiej, jaką juz miał przed zburzeniem, na półtora piętra. Ale dalej nie ma pozwolić missyouarzom ani kamyczka dołożyć. To jest ścisłe dotrzymanie słowa! Do tego środka przeciw missyom francuzkiin dodała Porta równocześnie inny jeszcze podobny. W Mossulu i innych Baszalikach, gdzie sa missye katolickie, nakazała, uie cierpieć dłużej, aby Chrześcianie około kościołów katolickich zakupowali ziemie i takowe potem kościołowi w podarunku dawali. Dobra tym sposobem przez kościół nabyte były naturalnie potem pod opieką francuzką. Środki te objawiają ducha wpływowi francuzkiemu i sprawie katolickiej na wschodzie bardzo nieprzyjaznego. Rozgłosiło się to wszystko na kilka dni przed wyjazdem Pana Bourqueuay. Pomimo to baukie tował Pan Bourqueuay z nowym swym przyjacielem Muzą Safadi Baszą u Rifaat Baszy, nie troszcząc się o tak ważną kwestyą. Chełpił się do tego, ze Francy a kontenta być może z miary wpływu swego na wschodzie. - W Uardanellach skrzywdzili Turcy niedawno Greka Jońskiego. Sir Stratford domagał się zadosyć uczynienia, i żądanie jego pomyślny odniosło skutek. Winni odebrali częścią kije, częścią karę więzienia. Jest to dowodem, że energią wszystko na Porcie wymódz można, a uległość ściąga u niej tylko lekceważenie.

Xiestwa naddunajskie.

z nad granicy tureckiej, dn. 7. Listopada. Piszą z J ass, że Książę Bibesko ułożył zjazd z Hospodarem Mołdawii, Księciem Slurdzą, w Tokchanii, a to w celu zaślubienia syna Księcia Sturdzy z córką swoją, tudzież zawarCIa przymierza ku wzajemnej pomocy w wyraźnie oznaczonych przypadkach, Syrya.

Z nad granicy tureckiej, d 6 Listopada.

Potwierdza się, że w liczbie osób wyrokiem sądu wojennego na śu.ierć skazanych i już śmiercią ukaranych jest też były podpułkownik Bogiesewicz, brat małżonki J tficma Obrenovwcza i potomek znakomitej rodziny. Bogiesewicz był niegdyś członkiem deputacyi wysłane) przez księcia Michała, po oddaleniu jego z Serbii, do Wiednia a mając też później do Petersburga się udać, aby bionić praw młodego księcia; w skutek amnesty« powróciwszy do Serbii pobierał odtąd małą pensyę jako sprawujący interesa księcia Michała. Obecnie ciężko skompromitowany, gdy się do winy sam przyznał, uległ smutnemu losowi. Wutsicz, przekonaw

1222 tszy się, że wszędzie w całej Serbii spokojnos€ i porządek przywrócono, wrócił do Belgradu. Tuszymy więc sobie, ze karząca sprawiedliwość iuuych ofiar żądać już n>e będzie. Grecya Z Londynu, dnia 10. Listopada.

N a ostatuie wnioski gabiuetu austryackiego tyczące się położenia Grecyi, dał rząd tutejszy, jak słychać, bardzo niepewną odpowiedz. Francya wyżej podobno oceniła zdania austryackiego kanclerza, wynurzyła jednak swoje opinią, ze osobnych środków zapobiegających przypadkowym planom rozszerzenia grauic greckich na koszt Turcyi nie potrzeba, gdyż układy dotychczasowe, w których całość państwa Tureckiego zaręczono, dostateczną kładą tamę. Prussy prosily podobno o obszerniejszy wyklad powodów, dla którychby się takowych zamiarów ze strony Grecyi obawiać miano. O odpowiedzi Rossyi nic jeszcze nie słychać.

Stany Zjednoczone Ameryki północnej.

z N e w - Jor ku, dnia 23. Października. W nocy z dnia 18. na 19. zrządził okropny orkan ogromne spustoszenia w wielu miejscach, a mianowicie w Bostonie, Filadelflii i Buffalu. W Filadelfii zrzucił wiatr dwa rozpoczęte domy, lubo żaden człowiek przy tein nie zginął. Podobnież w Buffalu zawaliło się kilka domów, inne zalały wody wezbrane, ana jeziorze Erie zatonęło kilka okrętów żaglowych i parowych. Liczba osób, która w okropnej tej katastrofie życie straciła, dochodzi podobno do dwuchset. W ostatnich doniesieniach, liczono już 37 ciał, 14 męskich, 10 żeńskich i 13 dzieci. Dwuch całych familii złożonych z 14 osób nie znaleziono wcale. Zginęło także wiele zwierząt, już to w wodzie, już to pod gruzami zapadłych domów. List z Buffalu z dnia 19. Paźdz. tak pisze: »W chwili, kiedy to piszę, znajduje się miasto Buffalo w okropnym strachu. Nie jestem w stanie skreślić obrazu tego, co od północy dzieje się na ulicach, na jeziorze, wpoicie, wpośród najokropniejszej buizy, jaką sobie tylko wystawić można. Nie masz domu, któryby kominów swoich nie stracił, Z dachów pozrywane są drewniane dachówki, a porwane od wiatru latają gromadami po powielrzu. N awet dachy cynkowe nie uszły bez wielkiej szkody, i w chwili kiedy to piszę, zerwał wiatr z jednego gmachu dach składający się z jednej tylko blachy żelaznej. Dach teatru podobny los spotkał. Kilka set drzew powalonych lub z korzeniem wyrwanych leży w mieście i na około niego. Z okna mego widzę statek parowy, który od wiatru na brzeg wyrzucony zo Woda pędzona wiatrem zalała dolną część miasta, a niektóre domy stoją aż po drugie piętro we wodzie. Pomiędzy zbilemi i pcrozrzucanemi okrętami okropne panuje zamieszanie. Cale miasto, jak tylko oko sięga, zakryte jest ciemną gęstą chmurą, jak gdyby całunem, co okropną sprawia ciemność", a wśród ogromnego wia · Iru leje zimny deszcz, pomieszany z gradem i śniegiem. Najokropniejszy jednak widok jest w Court House, skąd w tej cli wili przychodzę. Do jednej sali tego gmachu zniesiono już mnóstwo trupów. Według dziennika Commerc ial wynosi liczba zawalonych całkiem budynków około 100, a szkodę rozliczną szacują na 250, O O Odollarów. Liczba zatopionych lub zabitych osób przejdzie z pewnością 5 O. Spustoszenia te rozciągały się aż ku jeziorowi Ontario i rzeki St. Laurentego. Ze wszech stron słychać o zawalonych lub mocno uszkodzonych domach, o zatopionych lub rozbitych okrętach. Miasto Rochester leżące blisko Buffalu było także mocno przestraszone, lubo szkoda tam wyrządzona nie jest bardzo wielka.

Rozmaite wiadomości.

(Z Krakowa.) - Feliks Jaroński.

J ak niesłuszne zdania obcych, że naród nasz nie jest muzykalnym, o te'm każden z nas dowodnie jest przekonanym. Wieśniak, owa po sada gruntu narodowego, może służyć za najlepszy typ usposobienia ucha i czucia naro d u. Dosyć opuścić ponure mury miastowe, dość wejść pod wiejskie niebo, aby mnóstwo nieprzepartych znaleźć dowodów. Kiedy skwarne słońce na niebie świeci i kłosy zboża złocą się na roli, jakiż głos wtóruje śpiewowi skowronka i różne jakby w zawody wywodzi pienia? To głos chłopka polskiego!

Kiedy wśród szemrania rzeki i burzliwych mów jej strumieni, na zielonym trawniku co jakby rąbkiem otaczał brzegi, znojeni i znudzeni latem zaśniemy, jakiż nas głos wtedy przebudzi? to śpiew niewiasty albo dźwięk fletni polskiego pasterza. Po gorace'm lesie i mgliste'j jesieni wracamy co żywo do miasta, kiedy wieś już pozbędzie ostatniego plonu z pola, a drzewa opuszczą na ziemię zmarłe listki. Jakiż nas wówczas glos ocknie z zaśpienia łub połotnego dumania? to miły śpiew piersi polskiej, to śliczna Polka nuci, smętni, lub silnym głosem tęskliwej pieśni zawodzi dźwięcznym głosem doro dny młodzieniec.

Kto przedzi, kto panuje światu muzykalnemu, kto najwymowniej walczy wymową uczuć serca, kto najczulsze zlewa harmonie z licznych głosów fortepiana, kto pełne męskie a niby słowicze z zaklętych skrzypców wydobywa tony, kto sięga po berło wiolonczeli, kto na n i e w d z i ę c z n e j gitarze usiłuje wyśpiewać z duszy swojej - Chopin, Lipiński, Kossowski, Szczepański, Polacy, nasi bracia, rodacy, któż jest lak śmiałym aby mógł wyrzec, ze i w krainie harmonii Polacy nie dosłużą się tronów. - Jakże więc pocieszającą jest rzeczą dla serc p r a w y c h rodaków, kiedy coraz więcej mnoży się talentów muzycznych, niedziw , bo naród uciśniony w tęsknym śpiewie swą boleść wylewa. I dla tego wielce rozradowaliśmy się, kiedy nas doszła wiadomość o nowym pianiście Feliksie Jarońskim. Synowiec niegdyProfessora J arońskiego, uczeń Elsuera i Kozłowskiego, niedawno dał się słyszeć w Warszawie w sali resursowej. Szybkość zadziwiająca w robieniu pasażów, szczególniejsza doskonałość w arpegiach i wysoka zręczność w rzutach akordowych i robieniu trenolandów, tudzież biegłość w prowadzeniu naraz kilku śpiewów w młodym tym muzyku zadziwia nas niepoinalu i cieszy. Stary i poczciwy EIsner, ten nestor muzyki polskiej, ze łzami w oczach uściskał okrytego oklaskami młodzieńca ciesząc się niewymownie, że Chopin niejednym był jego genialnym uczniem. P. Liszt słuchał z przyjemnością młodego Polaka i wielką o nim uczynił nadzieję. - A i w jego kompozycyi milej i tęskniej, jawiace'j wzniosły narodowy acz młody jeszcze geniusz, szczególniej w waryacyi na tema: »Śpiewu narodowego,« »Pomoc dajcie mi rodacy« wyłania się dusza cała. Zdaje się widzieć zupełne wylanie się uczuć narodowych, raz słyszemy tęskny śpiew polski nucący o dawnych czasach, smutny śpiew, bo smutne wspomnieuie, znów silny i męski głos dzielnego męża co wśród burzy losów, trosko w i nieszczęść jawi potężny hart duszy, to znów zmieszane jakieś głosy, niby płacze pogrzebne, niby żale sieroce, a w tein wypływa śpiew zrazu cichy i przytłumiony później coraz mocniej łechcący ucho, to śpiew wiary, śpiew nadziei!

Pan Jar o liski śmiało dalej wałczyć może z trudami swej sztuki a taż sama otucha, którą nas natchnął w swej kompozycyi, każe nam się spodziewać, że starego E l s n e r a ziści się przepowiednia. G.

SKAZANIA NA

ŚMIERĆ.

W całej historyi angielskiej niema może słabszego i przewrolniejszego charakteru jak był charakter Jak o ba I. niegodnego następcy królowej Elżbiety, a przecież zawiera jego panowauie pod względem wymiaru sprawiedliwości, zbrodni stanu i tychże ukarania, najciekawsze szczegóły. Syn Maryi Stuart nie mógł patrzyć bez drżenia na miecz nagi, nigdy nie dobył oręża przeciw nieprzyjaciołom Anglii, ale topor katowski nie przejmował go laką zgrozą, i niebyło zapewne króla, któryby mu tyle i lak szlachetnych ofiar poświęcił. Historyja jego pauowania jest prawie nieprzerwanem pasmem spisków, wyroków śmierci i traceń. N ie podlega żadnej wątpliwości, iż Elżbieta pod koniec swojego panowania, wiele na swojej wziętości utraciła i że się jej więcej obawiano niż ją lubiono. Chociaż jej obchód pogrzebowy odbył się z większą przyzwoitością niż ów Ludwika XIV., było jednakże wielu takich, którzy przy jej śmierci wołali podobnie jak przy śmierci lego wielkiego króla: «Ach, przecież raz.' «

Jfij następca objął koronę śród wielkich na- q dziej ludu; jakoż tak być musiało, aby poszło w niepamięć, że był książęciem szkockim. Trzy religijne stronnictwa istniały natenczas w Anglii, i) Konformiśmi, ogól narodu, wyznawcy prawnej religii kraju, gdzie jednak trudno do oznaczenia, jaka właściwie religia panowała, gdyż religia królowej Elżbiety różniła się, właśni« tyle od religii Edwarda IV'.: co la od religii króla Henryka III. 2) Katolicy. 3) Purytanie, którychby także ultraproleslantaini nazwać można. Ci powróciwszy z wygnania, na jakie ich prześladowania Maryi Tudor skazały, przynieśli z Niemiec, Szwajcaryi i Hollandyi naukę Kalwina z sobą, zaprzeczali duchowe zwierzchnictwo króla, a każdy biskup lub arcybiskup był u nich uosobionym antychrystem. Henryk IV. wyrzekł: iż jedna msza warta przecież lyle co królestwo, konformiści przeciwnie sądzili, iż jakiekolwiek zasady zostały wpojone Jak ó b o w i l. w jego młodości, ouby je przecie dla utrzymania korony swojej poświęcił. Katolicy zaś przypominali sobie, że to był syn szkockiej,krolowe'j Maryi Stuart. Purytanie wreszcie mniemali niepodobieństwem, aby wychowauiec gorliwego Buchanana był czemeś innem jak tylko surowym kalwinislą. - Jedni tylko konformiści uie zawiedli sięw swoich nadziejach: ledwie J akób I. osiadł na tronie, okazał się natychmiast zaciętym anglikanem, i niezadowolony samą tylko podporą berła, j.ikiej użyczał prawnej religii, wspierał ją jeszcze niebezpieczniejszą bronią pióra; idąc bowiem za przykładem cesarzówbyzantyńskich, jak mało dbał o sławę wielkiego rządzcy, tak znowu podchlebiając sobie, miał się za głębokiego teologa, usiłował narzucić szkockiemu kościołowi nienawistne formy episkopatu, a chociaż poczynił był katolikom najpiękniejsze przyrzeczenia łagodności i tolerancyi, nie tylko że nie zaradzał dolegliwościom, na jakie byli nieustannie wystawieni, lecz owszem okazał siała, wolę powiększenia takowych. Zawiązało się niebezpieczne sprzysIęzenie, którego katastrofę dla tego tu przytoczymy, ponieważ daje wyobrażenie o charakterze króla J akóba. Bylio spisek kilku wielkich panów, zamierzających pochwycić króla, jak się to niegdyś z jego matką stało, aby go w ten sposób zmusić do obrauia innego ministeryuui. Po zawiadomieniu króla o spisku, wtrącono 7 osób do więzienia i oskarżono o zbrodnię stanu; z tych, dwu jezuitom i jednemu muiej znacznemu szlachcicowi rozpruło po zwyczaju wnętrzności; zoslalo jeszcze czterech znakomitych mężów: Markham, Grey, Cobhain i Sir Walter Raleigh, najrotfropniejsza głowa jaką Anglija kiedykolwiek szczycić się mogła, prócz jednego Newtona. U płynęło ośm dni od wykrycia spisku, a zewsząd dochodziły króla prośby o ich ułaskawienie, którego sobie tymbardziej życzono, ii była jeszcze wątpliwość, czy się istotnie tej zbrodni dopuścili, gdy różne polilyczne przyczyny nie pozwalały przedłożyć trybunałowi niektórych dyplomacyjnych dokumentów, któreby przeciw nim świadczyć mogły, Ale król Jako b, będąc sam o ich przewinieniu przekonanym, chciał też i innych przekonać, i uczynił to w następujący sposób. Nie odkrywszy nikomu swego zamysłu, podpisał publicznie, we środę, dnia 7. Gruduia 1606 rozkaz stracenia Markhama, Greya i Cobhama. Dnia następnego wyprawił do Szeryfa posła imieniem G i b b, który był właśnie ze Szkocyi przybył i którego przeto nikt nie znał. W piątek wyprowadzono Maikhama na rusztowanie. Uskarżał się ten nieszczęśliwy, iż go próżuemi nadziejami ułaskawienia łudzono; ale chociaż tak okrulnym dotkuięly losem nie utracił odwagi, i odrzucił serwetę, którą mu podano aby, sobie twarz zakry ł , mOWIąc, IZ Jeszcze ma dosyć s i ł y by śmiało śmierci w oczy zajrzał. Podczas gdy wziął Gibb szeryfa na stronie i szepnął mu coś do ucha. Poczem szeryf przystąpił do Markhama i rzekł mu: iż może jeszcze dostatecznie na śmierć przygotowanym nie jest, i że mu jeszcze dwie godziny do modlitwy pozostawiono. (Dokończenie nastąpi.)

DOBROWOLNA PRZEDAZ.

Sąd Ziemsko - miejki w Poznaniu, dnia '8. Września 1844. r. Nieruchomość do Jana Fryderyka Julii Barbary i Wilhelma Ernesta Juliusza rodzeństwa Schmadicke należąca, pod Nrein. 12. tu na Grobli leżąca, będzie w terminie dnia 29. Listopada 1844. o godzinie lIstej przedpołudniem w miejscu posiedzeń Sądu, drogą subhastacyi przedauą. Podług taxy sądowej z du 19. Grudnia 1843.

r., która w Registralurze przejrzaną być może, wynosi wartość tejże nieruchomości podług intraty po 5. od sta obrachowanćj 11,225 Tal. 22 sgr. 6 fen., wartość zaś maleryałów, gruntu i i n t r a t y P r z e z ś r e d n i c e w z i ę t a , p o o d c i ąg n i e n i u ciężarów po 5. od sta na kapitał obróconych, 8,143 Tal. 26 sgr. 6 fen. Całka powierzchnia tejże nieruchomości obejmuje 6 morgów 66 prętów kwadratowych. Należący do niej plac na skład drzewa tuż nad rzeką Warlą leżący, za wiera 179, a podwórze i plac budynkowy 16'Of prętów kwadratowych. Przy ulicy Grobli jest 192 stóp długi i znajdują się na takowym dwa domostwa, stajnie i remizy.

Prócz handlu hartownego z cygarami i t yt u n i e m założyliśmy także Handel cząstkowy/\.

wrynku I r. 8. naprzeciwko Wrocławskiej ulicy.

Wszelkie gatunki prawdziwych Hawańskich i HallI burs kich cygar ów, niemniej ty tunic i tabaki znajdujące się tu w znacznym zapasie, polecamy łaskawym względom. Alberta Schmidt rP Comp, fabryka cygarów, tylumu i tabaki. C f f

Dobór najnowszych najgustowniej- 1\ szych, napoczętych i gotowych haftów A otrzj maI \handel wyrobów perłowych, bła- III walnych i wełnianych D

J. F u c h s, w rynku Nr. 9 l . % VV handlu winnym naszym może zyki niemieb\fizei ń pld1 kr;alifJBftwn1fgsbafcaj 8¥ni = szczonym. *

Poznań, dnia 23. Listopada 1844.

Bracia V assalli, Fryderykowska ulica.

Funtowe młodzie można u mnIe kilka razy w tygodniu świeżo nabyć. J* . IJ. Prreger, przy Wodnej ulicy w domu szkoły imienia Ludwiki Dod )Km» 3 O » Stan Termometru i Barometru, oraz kierunek wiatru w Poznaniu.

Dzień. Stan termometrii Stan Wia tr .

nainiż szv »ajwyz. barometru. 17. List. + 1,(f -i- 8 8° 2 8" 3 0"' Zach. pól.z.

, , 18. - + 1 5° + 80° 2 8" 2 0"' Polno z.

19. - + 6'0° + 6' 2° 24" 2' 5 "' dito 20. » + 5'2° + 6:8° 28" 2'0'" Zachodni , , 21. - + 4 8° + 8 0° 27 " lO O III Póln. z.

, , , 22. - + 3 3° + 62° 27"118'" dito 3'0° , '28" 2:9"' 23. .. + -+- 3.2° Póln. w.

Hurs giełdy Berlińskiej.

Sto- J>'a pr. kurant.

Dnia 21. Listopada 1844. pa papie- gotoprC rami. wizną

Obligi długu skarbowego . .

O »ligi premio w handlu niorsk.

Obligi Marchii Elekt, i Kowej Obligi miasta Berlina . . . .

» <,II; duńska w T. .

Listy zastawne Pruss. Zachód.

» W. X l 'oziiansk » » dito » « Pruss. Wschód.

» »Pomorskie, March Elek.iK.

Szląskie .... Frydrychsdory. . . . . . . . .

Inne monety złote po 5 tal. .

Disconto. . . . . . . . . . . . .

Akcje Drogi żel. BerI. - Poczdamskićj Obligi upierw. U ert. - Pnczdaius.

Drogi żel. Magd. - Lipskiej . .

Obligi upierw. Magd.-Lipskie .

Drogi żel. Beri.-Aiihaltskiej .

Obligi upierw. BerI. -Anhalbkie Drogi żel. DysseI. Elbcrlełd.

Obligi u pierw. Dyssel. - Elberf.

Drogi żel. Reńskiej. . . . . .

Obligi upierw. Itenskic .... Drogi od rządu garażowane.

Drogi żel. Berlinsko- Frankfort Obligi upierw. BerI. - Frauklorl » żel. Górno- Szląskiej. .

dito Lit. Iż. . · Beri -Szcz. Lit. A. i O.

« Magdeb-llalbersl Dr. żel. WrocI. - Sżwidn - Fieih.

Obligi »pierw. W roc. Szw. - Fr.

Dr żel. I toini - Kolońskiej .

Ceny tarsowe w mieście

P O Z N A N I L'.

Pszenicy szefet Zyta dt Jęczmienia dt Owsa . dt Tatarki d t Grochu dt Ziemiaków dt Siana cetnar Słomy kopa Masła garniec 94 I 100 48 99 lm 4 971 .

I 994 13 T' 1 IJ 103

W3ł 93 80

1 02» \m 108 1191 lm

97i 100 ieoł

99; m IJ \lI(

KIJ 1031 148* 102? 92 96* 79 m 102*

118}

Dnia 20. Listopada 18-14. r.

od I do Tjl er fen.1 Tał lil 7 (i l l - - l - 11 - - - 16 6 - - 29 - l l - l 6 - 23 6 5 5 5 l 15 l Ij 6 23 - , 17! 6li

24, 6 171 6 2 O -

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.11.25 Nr277 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry