GAZ
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.12.28 Nr304
Czas czytania: ok. 10 min.Wielkie« «
Xl stwa POZIYANSKIEGO.
Nakładem Drukami Nadwornej TI. DeJtera i Spółki. - Redaktor: A. Wannowski.
n r304.
W Sobotę dnia 28. Grudnia.
1344,
Wiadomości kraj owe.
Z Poznania, dnia 25. Grudnia.
Gazeta Wrocławska umieściła artykuł korespondenta swego z Poznania z d. 18. Grudnia treści tak uderzającej, iż go milczeniem pominąć nie możemy. Autor wspomniawszy pobieżnie o pogłosce, że HI. Potworowski, marszałek na przeszłym Sejmie urzędowania tego na nadchodzący Sejm przyjąć nie chce, oraz o przyszłych wyborach obydwuch dyrektorów Ziemstwa Kredytowego, przechodzi do głównej części swego artykułu, t. j. do skreślenia obrazu wielkich nadzwyczaj postępów, jakie d u c h czasu w naszcm Księstwie uczynił. Dowodem tego mieni już tę okoliczność, że naukowo wykształceni, lepsza część narodu z żywiołem germanizmu coraz to bardziej się oswaja i zaprzyjaźnia, że wszystkich ciągle z Szląska, Marchii i innych prowincyi pruskich do W. Księstwa przysyłanych i tu lokowanych urzędników Niemców za obcych natrętników nie poczytuje, lecz chętnie im miejsca ustępuje. Ci co od nich stronią, są to tylko ultramontanie, żarliwi pod wpływem Jezuitów będący nabożuisie, mianowicie dewotki z aryslokracyi. Ale z średuiewi, prawdziwie oswiecone'mi klas sami społeczeństwa polskiego proces ąmalgamacyjny jak najpomyślniej się odbywa. O tern twierdzeniu pozostawiamy każdemu z czytelników naszych wolne zdanie. Korrespondent przecież na ternnie przestaje, lecz dalej się posuwając wręcz oświadcza, że myśląca część narodu, nawet młodsi, wyższe naukowe wykształcenie posiadający duchowni o potrzebie reformacyi kościoła katolickiego przekonani, »ponieważ Rzym miłość ojczyzny Polakom wydzierał i takową wytępiał, gdziekolwiek ją znalazł, ponieważ nikt nie może być sługą ojczyzny, kto jest sługą Rzyma i ojczyznę poświęcić musi, skoro Rzym tego żąda« i t. d. N a takowe twierdzenie niechaj nam wolno będzie odpowiedzieć. Prawda niestety, co autor artykułu powiada, że Jezuici wiele złego w nieszczęśliwym kraju naszym nabroili, że występując w czasach wojującego kościoła, duchem nieubłaganej iutolerancyi różnowierców ścigali, pochodnią niezgody między dzieci jednej matki rzucili i prześladując dyssydentów, tychże do kołatania u obcych, doszukania pomocy u nieprzyjaciół kraju zniewalali, którzy korzystając zręcznie z rozterek domowych kraj cały nareszcie o zgubę przyprawić potrafili. To wie myśląca część narodu - ale wie ona leż, że kościół rzymsko-katolicki i jezuityzm nie są tak zidentyfikowane, że wzbraniając przystępu Jezuitom, oraz od wiary przodków, od jedności kościoła odstrychnąć się trzeba, wie ona, że kościół katolicki istniał w całej swej czystości i świetności i przed Lojola. i po zniesieniu zakonu, gdy u nas w Polsce wszelkie wyznania bez różnicy w braterskiej iyly zgodzie i ogień świętej miłości ojczy ble brate n przygodach życia domowego Br<;o fflCrzewał. Gdyby Polacy teraz Kścikościola oderwać się chcieli, two (A kościół i puścić się na bezdroż ratarliby ostatnie ślady swej narodowości, wyrwaliby z korzeniem wszelkie wspomnienia swej przeszłości i zwichnęliby podwaliny umysłowego istnienia narodu, nie wiedząc coby w miejsce ich postawić. I - pytamy się - czemużby mieli odstąpić od ogniska wiary, czemu porzucić wyzuanie przodków w chwili politycznego konania swego? Czyż jesl jakie wyzuanie wabsolutnem, że tak powiemy, posiadaniu cnoty i prawdy? Czyż nie wiedzą Polacy, że w każdej religii są i byli gwałciciele słowa uroczyście danego, zdrajcy świętej sprawy ludzkości, ciemiężcy, tylko pod rożnemi postaciami? - Żeby Rzym miłość ojczyzny miał wytępiać, jest to twierdzeniem przesadzone'ui. Kościół wszelki chrześciański pomny nauki zbawiciela i założyciela swego. do palryotyzinu wprawdzie nie zachęca, jakoż jest to znamieniem chrześciaństwa miłością boską wszystkich bliźnich obejmować i wykluczać wszelką pareyaluość - dążność religii chrystusowej jest kosmopolityczna, a kto Rzym o przytłumienie patryotyzuiu obwinia, czyni teut samem zarzut nauce Chrystusowej. Ze Rzym wraz z duchowienstwein'swojem walkę toczył z Uni wersy tetem Krakowskim, to prawda, ale spory Uniwersytetów z kościołem zachodziły zawsze, a to co obecnie na dziedzinie protestantyzmu się dzieje, dowodzi, że wolność nauki z żadną pozytywną wiarą pogodzić się nie daje. I na teraźniejszych wszechnicach niemieckich domagają się głośno wolności nauki, że zaś ani koś c i ó ł p r o t e s t a n c ki, ani rząd protestancki na nią zezwalać nie chce, dowodzi jasno rozprawa w jednym z głównych organów rządu Pruskiego w Gazecie literackiej pod napisem: »0 stosunkach nauki z kościołem i rządem« ogłoszona. Nie chcąc się iu zapuszczać w głębszy rozbiór tej rozprawy, tyle tylko po rozwaźnem przeczytaniu onćj tu oświadczamy, że kościół katolicki właśnie też same zakresy nauce wytyka. - Twierdzenie korrespondenta wrocławskiego, że młodsza geueracya autorów polskich reformacyą kościoła głosi, ile nam wiadomo, żadną powagą sprawdzić się nie da. L i b e l t pisał wprawdzie przeciw Jezuityzmowi treściwie i sprawiedliwie, ale nie przeciw duchowieństwu i kościołowi w ogóle, jak to wyraźnie sam oświadcza (poszyt XI. p. 29.), a coon o związku religii przodków z narodowością, o zjednoczeniu wolności z wiarą i wiarusach naszych w rozprawie o miłości ojczyzny (Rok 1844.11.) tak treściwie wyrzekł, dążności jego dostatecznie wyjaśniał. Ale idźmy dalej do ostatniej lewej. Przeciw komuż piorunuje nasz 1) a h I in a n ? Czy przeciw kościołowi rzymskiemu? Bynajmniej, lecz przeciw tym nabożnisiom i obłudnikom, co rzucając się w objęcia Jezuitów w pietyzmie jedynie ocalenie narodu upatrują, niepomni na to, że tem samem drugą, choć nieliczną to jednak równie szlachetną część narodu, Rusinów i Ewanielików od łona wspólnej matki oppychają i wszelkie braterstwo z nimi zrywają. Nie wiara przodków, lecz fanatyzm szarpiący wnętrzności jednego ciała, taką go goryczą i cierpkością przejmuje. Wszakża słusznie powiada L i b e l t, że fanatyzm i prześladowania religijne w Polsce do rzadkich wyjątków należały, a duchowieństwo nasze »odznaczające się zdroweuii sokami narodowemi« długo zgody z różnowiercami dochowywało, aż nareszcie ostatuićmi czasy porwane wirem wypadków nadreńskich, jemu obcych, takich użyło kroków, które do rozdwojenia narodu i wyłączenia Polaków dyssydenlów od zawiązku ogółu ziomków doprowadziły. Co wszelako bieg nadzwyczajny okoliczności zdziałał, nie zaś w istocie religii leży, - wiadomo bowiem, że przez długie pasmo lat Polacy pomimo różności wyznania jednę stanowiły rodzinę i jedna familia drugiej dla wyznania nie wykluczała - to inna znowu praktyka zmienić i dawne czasy przywrócić może - ale bez apostazyi od Rzymu, bez odszczepieństwa. - Zresztą dla czego korrespondent Gazety wrocławskiej tak żarliwie do oderwauia się od Rzymu zachęca, rzeczą jasną do uamacania. K. z M.
Z nad Odry, dnia 10. Grudnia.
Ościenne Królestwo polskie, które dla nas Szlązaków jest od dawnego czasu prawie zupełnie zamknięte, możnaby nazwać naszą ciągłą Afryką; zawsze nam coś nowego dostarcza, lecz nader rzadko coś pomyślnego zlamtąd słyszeć można. Podług wszelkiego podobieństwa Polacy, którzy znajdują się we Francy i i w Anglii zostają w stosunkach z llossyą, a osobliwie z Królestwem, gdzie wciąż starają się ducha obudzać i ożywiać, tak jak nieprzyjaciół Rossyi w Kaukazie ile możności zasilają. Ale Rossyauie tak wybornych mąją agentów, iż zawsze wiedzą co się dzieje, dla tego też wszędzie i zawsze prawie energicznych i skutecznych używają środków. Niechaj nikt nie myśli, że on o wszystkiem, ale nie wierzył w niebezpieczeństwo; i to było przyczyną,. iż rewolucya wybuchnąć mogła. Zapewne świeże aresztowania, o których się codziennie z Polski dowiadujemy, służą znów do pomnożenia materyi palnej, którą Rossya w Syberyi gromadzi, tak, iż wiedzieć nie można, do czego to koniec końcem zmierza. Nic by nie było bardziej zajinujqcem, jak dostać Kiedykolwiek wierny obraz całego życia sybirskiego, wszelkich tamecznych stosunków, tylko takie relacye nie musiałyby być pisane przez takiego prędkobiega, jakim jest n. p. nasz Kohl, który nam opowiedział wszystkie stare i znajome rzeczy. Ze na Sybirze znajduje się znaczna część ruskiej intelligencyi, to nam każdy pierwszy lepszy rossyjski wydawca powiedzieć może, gdyż wie dokąd większa część wydań wędruje. - D i e F r e i k u g e l n, pismo wychodzące w Lipsku podaje w swoich ostatnich numerach opis tutejszych więzień, który owe zakłady w niekoniecznie pięknem świetle wystawia. Podług zaręczeń wiarogodnych lodzi spis ten ma być tak dokładny, iz może tylko pochodzić od człowieka, który z tymi zakładami w bliżsym stoi stosunku. , .
Wiadomości zagranIczne.
Rossya I Polska.
Z P e t e r s b u r g a, dnia 12. (irudnia.
Przez ukaz Cesarski do rządzącego Senatu z dnia 10. Listopada, z liczby wybranych przez szlachtę guberuii W ołyńskiej kandydatów zatwierdzony został na urzędzie Sędzi sumienia tamecznej guberuii, Radzca honorowy Sanocki. - Przez Ukaz Cesar K i do Kapituły orderów zdnia 11. Października mianowany kawalerem orderu Sw. Stanisława 3 klassy, Adjunkt Wojenno-Policyjnego oddziału Kaliskiego Rządu Gubernijalnego Izydor Dąbrowski na po świadczenie Namiestnika Królestwa Polskiego, Generał-Feldmarszałka Xi<;cia Warszawskiego Hrabi Paskiewicza-Erywańskiego o jego gorliwości i przykładnej działalności przy wypełnieniu, nad właściwy swój obowiązek, rozmaitych poleceń zwierzchności, wymagających szczególnej roztropności i osobistego narażenia. - Przez ukaz Cesarski do Kapiluły orderów z dnja 16. Listopada, mianowany kawalerem orderu Św. Anny 2 klassy Dyrektor Kancellaryi Konimisyi do rewizyi i ułożenia praw Królestwa Polskiego, Radzca Stanu Przecławski, w nagrodę odzuaczonej gorliwością służby
TOŚĆ pa l_ i prac świaffiMn MI Z n a d I)J," /\ E " )J; H P /\ /\ )J, - W gazecie wrocławsKj/\IC czytamy co następuje: «Wedle podań komissyi rossyjskie'j zasiadające') w Pyzdrach, odkryto znów tajny związek rewolucyjuy między wyższą szlachtą polską, sięgający rozgałęzieniem swojein aż do Kaukazu. W interesie tego związku założono podobno we wsi pogranicznej Wszemborzu, drukarnią. - Następujące zdarzenie dało do tego powód: Dwóch obywateli polskich, jeden z nich Przyborowski, drugi znany pod nazwiskiem pana Antoniego, którzy od rewolucyi z kraju wywędrowali, bawili się pod zmyślonem nazwiskiem w Wszemborzu w Prusach, a nawet i potajemnie w Polsce, w Pyzdrach. Gdy pan Suchorzewski, dziedzic Wszemborza otrzymał pocztą z Paryża 3 pakiety, postanowili, swych przyjaciół i krewnych w Królestwie zasilić pismarni wychodzącemi zagranicą. Dnia tedy 20. Paźdieruika o drugiej godzinie po południu wstąpili wyżej wzmiankowani dwaj polacy do Koczakowskiego nauczyciela w Pyzdrach, gdzie wraz z nimi weszło także kilku strażników polskich i gdzie aż do północy grali sobie w karty. Popełnili jednak tę nieostrożność, iż wzięli ze sobą dość znaczny zapas cygarów zagranicznych. Gdy więc w bliskości miasteczka Lądka po śniadaniu palili cygara, z wąchał ich jakiś strażnik tabaczny, zrewidował ich wóz i oprócz cygarów znalazł 3 paki książek, broszur a między teini i tajemnice Paryża! Wskutek tego oddano zaraz wszystko, powóz, konie, rzeczy i woźnicę Szczupakowskiego, niewinnego pruskiego poddanego, w ręce policyi. Obadwaj podróżni uciekli i dotychczas jeszcze niewiedzieć dokąd i czy jeszcze żyją. Wkrótce potem przybyła do Pyzdr komissya śledcza, składająca się z księcia Galiczyua, podpułkownika żandarmeryi, Pawełoffa komeudanta nad zbiegami, i komendanta żandarmeryi Dombrowskiego. Podług ich śledztwa, źle wyjdą strażnicy polscy, osobliwie przy rogatce borzykowskiej. Koczakowskiego z kilku innymi przytrzymano; len zaś, który najwięcej przewinił, G arowski, strażnik konwojowy, siary, zasłużony i powszechnie szacowany człowiek, który już przed trzema laty mógł otrzymać całkowite pensyouowanie (służy] już bowiem od lat 33), nie czekał śledztwa, utopił się w Warcie. Okuto *v kajdany kilku obywateli, którzy posunęli ciekawość swoją tak dalece, iż ośmielili się czytać z a k a z a n e ks i ąż ki. Powiadają, że kopalnie uralskie zuaczuy przez nich dostaną skrypcyjne/\ B HIlIII.I,r lecz zrobiono z rrr«rTH/\NgHHPHJKfti spisków. - Zwyź wymieniona komisujBElnów wczoraj w towarzystwie całej armii żandarmów i urzędników, rozkwaterowała się w Pyzdrach; przyprowadzono tam ludzi z różnych stron okutych w kajdanach; niewiadomo jaki wszystko koniec weźmie.
Francya.
Z Paryża, dn. 17. Grudnia.
Bliski już termin posiedzenia Izb spowodował dziś także i Dziennik Sporów do wynurzenia zdania swego względem wyboru Prezesa: oświadcza się i tą rażą za Panem Dupin, lubo nie zrzeka się i Pana Sauzet jako kandydata ministeryalnego. Minister spraw zagranicznych zajmuje się na doprawdy myślą założenia w Paryżu specyalnej szkoły dla wykształcenia podróżujących, a to na ten sam sposób, jak w szkole politechnicznej sposobi się Inżynierów i oficerów artyleryi, .w szkole normalnej professorów dla uniwersytetu. Myśl założenia takowej szkoły nastręczyła uwaga zrobiona przez wszystkich posłów fraucuzkich w Londynie, jako też przez wszystkich tych, co z angielskimi politykami w bezpośrednich zostają stosunkach, że rząd angielski stanu rzeczy w różnych okolicach świata lepiej jest świadomy, aniżeli rząd francuzki. Ty1e jest rzeczą pewną, że rada miuisteryalna często z niedostatku potrzebnych znajomości, pod względem postanowień swoich w wielkim była Łłopocie. Stąd poszło, że rząd już od czasu do czasu pojedyncze osoby w nadzwyczajuem · wyprawia! poselstwie ku zbadaniu odległych krajów, jak np. Chin, wschodniej Afryki, Nubii, Abysynii, Kaljfornii i t. p. Ale nadzwyczajne takie poselstwa kosztują bardzo wiele i dla tego stosunkowo rzadko się wydarzają. Na bardzo kosztowne wyprawy musiały się niekiedy dwa ministerstwa składać, jako np. ministerstwo spraw zagranicznych i ministerstwo handlu. Nieodzownych wiadomości w tym względzie zasięga rząd fraucuzki od konsulów, co jednak bynajmniej nie jest wystarczającem, gdyż konsulowie przemieszkiwając zwykle w jedneui tylko mieście nie mąją sposobności rozpoznać kraju odleglejszego. Tym sposobem zmuszony jest rząd francuzki uciekać się w razie potrzeby do pism zagranicznych, mianowicie angielskich i amerykańskich. Wyciągi z takowych pism umieszczane bywają w pismach ministerstwa handlu. Wszakże wiadomości podobne, jako dopiero z drugiej ręki pochodzące, aie przynoszą, rządowi francuzkremu wyłącznych korzyści, bo dla wszystkich otworem stoją. Tym więc niedogodnościom zapobiedz ma nowa szkoła dla podróżujących. Młodzież, klóraby się temu zawodowi poświęcić chciała, przeszlaby po skończonej edukacyi i złożeniu examinu, Iv pewnym oznaczonym wieku do osobnego zakładu na lat trzy. Ostre warunki mąją wnijście utrudniać, tak iż mala tylko liczba uczuiów najzda - tuiejszych przypuszczoną będzie. - Generał Montholon, w jednym ustępie przedmowy do swych pamiętników o niewoli Napoleona na wyspie Stej Heleny, tak mówi o swych stosunkach z cesarzem. »W roku 1815 rzekł cesarz w pałacu Elisee Bourbon do mnie: Bertrand namyśla się, czy mnie ma towarzyszyć; Druet odrzucił znowu ten projekt, ty jednak ze mną pojedziesz, nieprawdaż? - Tak najjaśniejszy panie, odpowiedziałem. - Przez lat sześć, które przeżyliśmy w Lougwood przywoływał mnie cesarz do siebie codzień wieczorem o godzinie jedenastej, i zostawałem z nim aż do godziny 61ej rano; o tej godzinie kąpał się i mówił do mnie z ojcowską dobrocią! - Teraz mój synu udaj się na spoczynek; o godzinie 9feJ czekam na ciebie znowu; zjemy razem śniadanie i przejrzemr to, cośmy zrobili w nocy; - o godzinie 9tćj stawiałem się zwykle i zostawałem do pierwszej; pomiędzy 4tą i 5tą wzywał mnie znowu do siebie. Co dzień bywałem u niego na obiedzie. O dziewiątej oddalałem się, by znowu ollte'j być gotowym. Hrabia Las-Cases przebywał tylko 13 miesięcy na Stej Helenie, a jednakże w tak krótkim przeciągu czasu znalazł dość materji do napisania uśmiu tomów swojego Memorial. Gdybym chiał naśladować hrabiego, wówczas musiałbym pisać całą biblijotekę; ale to nie jest moim zamiarem; chcę tylko ogłosić szczegóły, które mogą być potrzebnemi dla historji, nie piszę wcale dziennika; na wygnaniu i w więzieniu dnie nadto są do siebie podobne: opowiem tylko fakla i poprę ję dowodami.«
Anglia.
Z Londynu, dnia 14. Grudnia.
Odkryto w O x f o r d z i e, że wielką summę pieniędzy na ofiarę w tamecznym kościele zło» żonych użyto na wsparcie nowego Kollegium Puseislów w Szkockiem mieście Porlh, jako też na inne zapomóźce miejscowych ubogich całkiem obce cele. Między wyznawcami kościoła anglikańskiego wielkie to sprawiło wrażenie. Monitor Dubliński donosi: Nie dawno lemu otrzymał Arcybiskup Armagh, Dr. Croly,
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.12.28 Nr304 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.