GAZ

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.01.18 Nr15

Czas czytania: ok. 17 min.

VVielkiegoli stwa POZNANSKIEGO

N akładem Drukarni Nadwornej W Dekera % Spółki. - Redaktor: A. Wannowstci.

JWl&.

W Sob Dtę dnia 18. Sty cznia.

Wiadomości kraj owe.

Z T r e w i r u. - Dnia 4. Grudnia przesłano tu stąd, jak już nadmieniłem, do naczelnego prezydenta prowincyi nadreńskich, Pana Schaper petycyą z licznymi podpisami duchowieństwa i znakomitych obywateli miasta, aby zakaz wydany przeciw pismu «Historisch - politi - sche Bliitter« zniesionym został. Proźba ta, którą najpierw umieściła Gazeta Luxemburska a potem same »Historisch - politische Bliitter«, jest w następujących słowach ułożona: »Napaści, których kościół katolicki i dygnitarze jego, osobliwie od czasu wystawienia św. sukienki Chrystusowej, doznają od wi<;ksze] części pism krajowych i zagranicznych, wywołały tak w mieście jak i w całej naszej prowincyi powszechne oburzenie. Każdy czuje to dobrze, że przeciw takim krzywdom bez końca, jakie katolicy w prawach swoich szarpani przez namiętne dziennikarstwo, cierpieć muszą i cierpią bez przestanku, - konieczną staje się powinnością zyskać stanowczo naukową obronę. Lecz niestety! dotychczas jeszcze nader mała liczba, stosunkowo biorąc, dzienników wolny ma przystęp do prowincyi naszej, izby wielostronną i prawną reprezentacyą praw kalolkko-koścŁelnych stawić można przeciw złośliwym napaściom niektórych naszych pism antichrześciańskich i rewolucyjnych. Wszakże pismo wychodzące w Monachium pod tytułem «Histo

risch-politische Bliitter« ciągle jeszcze w Kró*lestwie naszem jest zakazane, chociaż we wszystkich związkowych państwach niemieckich wolny ma przystęp. O ile wiadomo niżej podpisanym, opinia katolików w krajach niemieckich, w Austryi i Szwajcaryi ceniła dotychczas rzeczone pismo najwyżej ze wszystkich, z przyczyny gruntownej naukowości, wierności historycznej i przekonywającej wymowy. W naszych tak umysłowo wzburzonych czasach, gdzie walka toczy się o'zasady, i kiedy kościół katolicki widzi się także spowodowanym do wystąpienia samoistnie, wielostronnie i naukowo przeciw różnorodnym swoim przeciwnikom, nie można zaiste wziąść za złe dobrze myślącym katolikom, jeźli sobie życzą, żeby ku obronie ich praw i praw kościoła i ku podporze ich wiary wzmagały się coraz bardziej siły naukowe, i żeby te, które już są, stały się, o ile możnoSCI, własnością wszystkich. Ponieważ więc ogólny interes nauki katolickiej, wspierania jej . . .. I. , . .

I rozszerzanIa w prOWInCYI nasze J, w teraZniej - szych osobliwie czasach, kiedy liczne i nieprzy - jazne kościołowi dziennikarstwo tyle szerzy zgorszenia i umysły rozjątrza, - wymaga ze wszech miar wolnego wstępu i obiegu rzeczonego dziennika, którego zasady są konserwatywne i polityczuej sprawie państwa szkodzić nie mogą, darujesz nam przeto JWPan jeźli go jak najuniżeniej prosić będziem, abyś jak najprędzej wniósł o zniesienie zakazu, wydanego w i. wolnemu obiegowi wymienionego pisma w państwie pruskiem. Zniesienie zakazu tego przyczyni się zapewne znacznie do uspokojenia rozjątrzonych teraz powszechnie przez nierozsądne wycieczki dzienuikarstwa, umysłów mieszkańców kraju nadreńskiego i Westfalii i okaże oraz że wysokie władce rządowe wśród mnożących się coraz bardziej napaści na kościół katolicki, słusznym i sprawiedliwym sposobem zezwalają na obszerniejszą jego obronę. Z winnem uszanowaniem, (następują podpisy.) Z B e rlina, dnia 15. Stycznia.

Ciekawość tu powszechna, w jakim kierunku linia berlińsko-królewieckiej kolei żelaznej, dla której to sprawy N aczelui prezesowie Pruss, Pomeranii i WieI. Xi<;stwa Poznańskiego obecnie w Berlinie są obecni, wytkniętą zostanie. Idzie o to, czy berlińsko szczecińska kolej ma być początkiem tej nowej kolei, lub czy też dla uniknienia znacznego, ztądby powstającego kołowania kolej ta w prostej linii ztąd do Królewca ma być poprowadzoną. Rozumieją, że ten ostatni płan w wykonanie pójdzie, w tym razie Poznań i Pomerania kolejami pobocznemi z tą główną koleją połączoneby zostały. - Postanowienie ks. biskupa ]I m o l di w Trewirze dotyczące ustanowienia święta corocznego drugiej klassy dla czci sukienki Chrystusa i między tutejszćmi katolikami zniechęcenie sprawiło,- - Zdarzył się wypadek, że miody nauczyciel przy pewne Im gimnazjum pruskie'm, przy którein tylko nauczyciele katoliccy mogą być umieszczeni, dał oświadczeuie, że wyznaje zasady gmjny apostolskiej w Pile i do tej gminy już przyjęty został. Powstało więc pytanie, czy nauczyciel ten przy rzymsko katolickie in gimnazyum pozostać może. Aż do wyroku władzy stosownej wykonywanie urzędowania nauczyciela tego zawieszono.

Wiadomości zagraniczne.

Polska.

Z Warszawy, dnia 8. Stycznia.

'Nie zapuszczając się dalej w treść podawane] w gazetach zagranicznych korrespondencyi znad granicy Polskiej zd. 20. Grud., nie uiożemjednak pominąć milczeniem udzielonej tam wiadomości o zamierzonem w Kaliskiem wybudowaniu fortecy. Wiadomość ta zupełnie płonna. Rząd rossyjski o przedsięwzięciu takowem ani myślał, jakoż po ukończeniu fortyf1kacyi Warszawskich, Demblinskich i Modlińskich budowa nowej fortecy dla obrony kraju wcale nie potrzebna, kio ·dy już Napoleon sam i naj znakomitsi taktycy rzeczone trzy punkta za wystarczające w każdym względzie do zasłouienia Polski od napadu z Zachodu poczytywali. Podobnie fałszywe są doniesienia z Polski o niespokojnościach, które tu zajść miały. Polska nie była nigdy spokojniejszą jak teraz. (My tu w P o z n a n i a nieco różne mamy wiadomości. Opowiadają, że wzburzenie między mieszkańcami powszechne, że kilka tysięcy chłopów, których więzionych z Lubelskiego do Warszawy sprowadzono, lud Warszawski spotykał i z uniesieniem witał, że po kawiarniach i cukierniach głośno sarkają pomimo obecności szpiegów i policyantów i że liczba tych, o których poliryj doifoszą, tak wielka, że ich wszystkich nawet aresztować trudno. Ksiądz, który chłopstwo w Lubelskiem do buntu zachęcał, podobno bardziej kommunistyczne miał zamiary, nie namawiał ich bowiem do powstania przeciw rządowi, lecz raczej do tego, żeby własnych swych panów wyrżnęli.) R O s s y- a.

Z P e t e r s b u r g a, dnia 4. S tycznia.

Gazeta K o w i e ń s k a donosi o następującym wypadku: W zeszłym Marcu spiknęlo się około 60 chłopów, poddanych dziedzica jednego w guberuii naszej, zbiegło ze wsi i udało się w kierunku ku granicom Pruskim. Pomimo że polieya nasza wszelkich użyła sposobów, aby ludzi tych wytropić, dotychczas jednak miejsca pobytu ich nie można było wykryć, francya. Z P aryż a, dnia 9. Stycznia.

Beczą tutaj, że pan Guizot posłał, na Jadanie lorda Cowley rozkaz do kapitana Bruat, aby przytłumił dziennik l'Oceanie fran<;aIse.

Kon słyłu cyonis t a umieścił nie I dawno następującą inwektywę przeciw p. Guizotowi: »Powtórnie zarzucają Anglicy kłamstwo ministrowi spraw zagranicznych. Wziął, jak wiadomo, od izb na się obowiązek, iż wyrobi odwołanie traktatów z roku 1831. i 1833. i wróci handlowi francuzkiemu znów wyłączną opiekę bandery francuzkiej. Zaręczenie to ponowił pan Guizot wraz z ministrem finansów nie dawno temu w biórach izb, mówiąc, »że umowy są właśnie w biegu i że szczególnie w czasie pobytu króla w Windsor czynnie się niemi zajmowano. Spodziewam się, iż pożądany skutek mieć będą.« Lecz w tej samej chwili zajęcza S t a n d a r d powiernik wszystkich myśli ministerstwa angielskiego i uniżony sługa Guizotaj-, że gabinet angielski nie zezwoli nigdy na /

zniesienie traktatów z r. 18 3 1, i 18 3 3 . »Gabinet,« mówi ów dziennik, »nie uczyniłby tego, nicinógłby sie na to odważyć.« Dziennik torysowski, niezręczny przyjaciel naszych ministrów oświadcza to spodziewając się ministerstwa opozycyjnego. Możemy się jednak przekonać ztud jak haniebnie izby zostały oszukane. Alexander Hatnbold zajmuje się, jak tutejsze twierdzą pisma, zbieraniem materyalów do swego wielkiego dzieła, klóre uia wyjść pod tytułem »Kosmos.« Na dzisiejszem posiedzeniu izby deputowanych zabrał głos najpierw naczelnik gabinetu i uczynił wniosek do prawa, na mocy którego panu Villemaiu, nazwiskiem wynagrodzenia uarodowego, ma być przeznaczoną roczna pensya 15,000 fran. W przypadku jego śmierci pensya ta ma dostać się wdowie i każdej z 3ch córek w rówych działach. Po przyjęciu deputowanych, pp. Laville i admirała Heli, postanowiła izba zająć się projektami do praw, o którychjuż sprawozdania ukończono, to jest o peusyach, radzie stanu, połicyi teatralnej, fałszowaniu win i wódek, zakładach irrygacyjnych, stosunkach celnych na Antillach, uporządkowaniu rachunków na rok 1842., o cle, o cukrze, o edukacyi wyższej, policyi dróg żelaznych, policy i przewozów, ukończeniu różnych budynków publicznych, rybołówstwie morskie 'm, przeniesieniu popiołu generała Bertranda, reformie pocztowej, zniesieniu stępia dzienników i o przypuszczeniu do urzędów publicznych. Potem posiedzenie publiczne zakończyło się, a izba rozeszła się do biór swoich w celu roztrząsania nadzwyczajnych i dodatkowych kredytów na rok 1844. i 1845., jako też dodatkowych kredytów do ukończonych już wydatków lat zeszłych. W niektórych biórach zaczęła się dyskussya o suimnę 4,233,652 fran. wynikającą z wydatków na pomnożenie armii w Algierze, polem o sumuię 1,911,432 fr. dla rozszerzenia tamże służby wojennej w skutek wypraw w głąb kraju i nad granice Marokku, dalej o summe 1,551,768 fran. dla uzbrojenia zaatlantyckirh statków pocztowych, uakouiee o summę 463,758 fran. 35 cent. z przyczyny wojny marokkańskiej. Oppozycya wystąpiła natychmiast przeciw kredytowi dla wynagrodzenia strat, które agenci francuzcy ponieśli w Marokku; lecz kandydaci opozycyjni przepadli we wszystkich biórach. Słychać teraz, że wydział spraw edukacyjnych Panu de Barante ofiarowano. Prokurator rządowy wszelkie listy odgrażające, pisane do Pana Villemaiu i mu przesyłane, do policyi ode*słał; przez porównywanie charakterów chea. tam dochodzić osób, które listy te pisywały. Zresztą zdrowie Pana Villemaiu bardzo się polepszyło; tuszą sobie, że wkrótce już znowu pracami literackiemi będzie się mógł zajmować. Ami de la Religion wyraża: »Przed nieszczęściem, które Pana Villemaiu dotknęło, wszelkie różnice zdań, wszelkie polityczne spory znikły i zamilkły, wszyscy mieszkańcy Francyi łączą się w żywe m wspóluczuciu dla jego niedoli. Tylko Konstytucyonista był w stanie przygodę której uległ, niecnym podstępom przypisywać, których sprawcami Jezuitów być mieuił. Hańba takiej insynuacyi spada na tego, który ją wymyślił. Przecież złość do tego stopnia posunięto, że kupcowi, u którego Paa Eugene Sue wiktuały różne kupuje, bezimienne listy wręczono, w których mu złote góry obiecują, gdyby autora Żyda wiecznego otruć chciał, aby w publiczność wmówić, że te listy z pióra Jezuitów wypłynęły. Ta szatańska intryga zbyt niezręcznie ukartowana, jak aby rozumny człowiek choć tylko na moment jej uwierzyć mógł; ogłaszać ją, jeslto to samo, co ouę pogardzie poświęcić.«

Z dnia 10. Stycznia.

G a z e t t e de F r a n c e zamieściła dzisiaj następujący artykuł: »Od trzech dni krąży po stolicy pogłoska, że rząd owe pięć nowicyatów dla Jezuitów, które są we Francyi zamknąć każe. Środek ten w ministeryum podobno już postanowić miano. Tak to więc rząd obecny wywdzięcza się zakonowi, który od lat 12 wszelkiej dokładał usilności, aby Rzym i część duchowieństwa francuzkiego z nim pojednać. Jezuici w imieniu religii stronnictwo Rojalietów od polityki odwrócić usiłowali; dziennik l I U - n i o n, za pomocą Jezuitów fundowany, gazetę U n i v e r s, oczewiście dynastyczną, w działaniu jej wspierał. Zresztą wyznać trzeba, że niewdzięczność, której Jezuici doznać mają, jest wymyszona. Pan Guizot uie mógł na to zezwalać, żeby Pan Thiers poruszenie rewolucyjne, której Jezuici za pozór służyć muszą, dalej popierał. Myśmy wszelako już przepowiadali, że rząd nowych swoich sprzymierzeńców w dniu tym, w którym Uniwersytet i rewolucya nań nacierać zaczną, wyrzec się będzie musiał. T eraz więc prawu, zezwalającemu na wolność nauczania, nic nie zawadza; skoro więc, jak słychać, projekt Villemaiu a cofną, inny natychmiast do Izby wnieść powiuni. Z Marsylii, dn. 31. Grudnia.

Obchodzi tutaj petycya, którą podać mąią do izby deputowanych mieszkańcy miasta na się w niej tylko o to, «aby uniwersytet w rzeczach cdukacyi publicznej zupełnie od rządu odłączonym został i prywatne zakłady wolne były od wszelkich ograniczeń i od wszelkiej zawisłości ze strony agentów uniwersytetu etc.« W przedmowie czynią wzmiankę o owej bezbożnej sekcie, która antikatolickie nauki swoje Prancyi narzuca, wydziera jej najświętsze i najwłaściwsze prawa i nie wacha się używać do wykonania planów swoich nawet literatury gwałcącej wszelką obyczajność.« Ta petycya jest dziełem legitymistów, którym przynajmniej bezczynności wcale zarzucać nie można. Usiłowaniem ich jest wydrzeć uuiwersytetowi ów »niegodziwy monopol,« aby go oddać w ręce korporacyi duchownych. Otóż jest wolność, podług ich wyobrażenia. Opieki, którą rząd ma zapomocą uniwersytetu nad wychowauiem, która zaś dobrze pojęta jest rękojmią rozlegltjszćj daleko wolności, - nie tak prędko zapewne z rąk 6Woich wypuści. Prawda, że z drugiej strony powinien się starać, aby wszystkie insfytucye uniwersyteckie goduiejszemi uczynić owych znacznych prerogatyw, które im nadał. Główną zaś pod tym względem rzeczą jest lepszy wybór przy obsadzaniu miejsc i zaprowadzenie lepszej metody w naukach humanistycznych. W ważnej tej gałęzi edukacyjnej za wiele jeszcze jest mechauiczności, za mało zaś życia i ducha. I tak n. p. nadto skrupulatny rozbiór, zupełnie słowne tłumaczenie, które w prawdzie dla początkowych są rzeczą zbawienną i potrzebną, - zastajemy nawet i w wyższych klas sa ch Colleźu przy czytaniu Demosthenesa, Sofoklesa i innych autorów" a to jeszcze w sposób jak najoplakańszy. Umieją wprawdzie skandować dyslychy starożytne i robić je, kiedy tego trzeba, ale o rytmie poezyi starożytnej nikt w szkołach nie ma wyobrażenia. Uczniowie gymua'zym berlińskiego wystawili nie dawno komedyą Piauta w języku łacińskim i to, podług sądu wiarogoduego świadka, - wybornie. Wątpię bardzo, czy by teraz we Prancyi można coś podobnego dokazać. Nauki klassyczue są tutaj tylko zewuętrznem pięknidłem, dla tego tćż odpadają tak łatwo i nieprzyczyniają się wcale do rozwinięcia umysłu. Dość na te 'm, jeżli ktoś autorów swoich przeczytał, examin złożył i jeźli, o co najwiece] chodzi, ma dyplom swe] uczonej niewiadomości w kieszeni. Rozumie się samo przez się, że są i w tym względzie zaszczytne wyjątki, że jest wielu łudzi, którzy aa tern wcale nie przestają. Ależ to jednak ca

łego systemu nie uniewinnia i jeśli ludzie wykształceni oburzeni takową niedołężnością i w izbach i po za niemi powstali przeciw uniwersytetowi, nie można się doprawdy temu dziwić.

Anglia.

z Londynu, dnia 8. Stycznia. M o r n. P o s t podaje część listu papieskiego do biskupów Irlandzkich względem aktu legacyjnego. Ponieważ łacina w tymże liście nadzwyczaj jest zła i od zwykłego sposobu wyrażenia listów papieskich wielce się różni, przeto wątpliwość jeszcze zachodzi, czy dokument ten jest prawdziwy. Osnowa listu tego jest następująca: »Grzegorz, sługa sług bożych, arcybiskupim i biskupim braciom świętego kościoła katolickiego w Irlandyi pozdrowienie i błogosławieństwo apostolskie! Najmilsi bracia w Panu, nie bez nader wielkiego smutku dowiedzieliśmy się, że pomiędzy wiernymi pieczy Wasze] powierzonymi a rządzcami państwa Brytyjskiego rozdwojenie powstało. Baczni zawsze na dóbr» wiernych naszych synów w Irlandyi i wiedząc dobrze, jak prawowierność ich na cale] ziemi jest znana i jak wielką ich jest uległość dla stolicy naszej apostolskiej, czujemy się obecnie obowiązani napomuieć Was, abyście tym, o których zbawieuie duszne starać się od wszechmocnego Boga powołani jesteście, radzili z pokorą i cierpliwością wytrwać w trudnościach, jakie na tyle części świętego kościoła Wszechmocnemu zesłać się podobało. Aby zaś rada ta w umysłach ich tym lepie] się wkorzenila, wzywam Was, abyście się sami od wszelkich rzeczy światowych zdała trzymali, a mianowicie odstąpili od wszelkiego oporu przeciw wydanemu niedawno prawu parlamentu brytyjskiego o legacyach wiernych. Przeczytawszy rzeczone prawo, nie znajdujemy w uiem nic takiego, coby się prawdzie katolickiej sprzeciwiało lub jej szkodziło. Owszem prawo to zawiera niektóre klauzule, które miały moc prawną, kiedy jeszcze Anglia stolicy papieskiej ulegała. - Dau w Rzymie w Laleranie i t. d.«

Jakkolwiek wątpliwości podpada, czyli ten właśnie list biskupom irlandzkim przesłany został, sądzą przecież nawet ministeryalne dzienniki, że podobne pośrednictwo papieża w Irlandyi między rządem a duchowieństwem irlandzkiem w rzeczy samej do skutku przyszło, gdyż papież przyjął podobno akt legacyjny z podziękowaniem i obiecał użyć wpływu swego na korzyść rządu. S t a n d a r d tak o tein pi62te: »Od dawna juz nieepokojuem okiem pa wbych jak świeckich; i to jest rzeczą pewną, ze Jego Świątobliwość często juz gotowym się pokazał, spoinie z rządem angielskim dążyć do przywrócenia pokoju i porządku w Irlandyi. Oświadczenia jego przyjęto z wdzięcznością, ale zapewne odpowiedziano, ze żaden rząd angielski prawnie w układy ze stolicą rzymską w sprawach kościelnych wdawać się nie może, ale ze papież, jeśli w własnej woli pośrednictwem swojem agitacyą w Irlandyi poskromić chce, zasłuży sobie na wdzięczność i szacunek nietylko Anglii, ale i całej Europy. Austrya, Praucya i inne rządy rzymsko katolickie pragną pokoju i bezpieczeństwa posiadłości Jej Król. Mości, jako najpewniejszej rękojmi pokoju europejskiego. Na takie żądanie przystał zapewne papież chętuie, gdyż sam dąży do zachowania pokoju i ochronienia kościoła swego od zakału, jaki mu przyniosło postępowanie niektórych duchownych irlandzkich» Rozdwojenie z powodu aktu legacyjnego jest zapewne drugim powodem do pośrednictwa papieża w Irlandyi. Tak się więc rzecz ma co do stosunku papieża w sprawie irlandzkiej; nie potrzebujemy robić przypuszczenia, że ministrowie nasi, nadwerężając jawnie lub skrycie ustawę zasadniczą, konkordat zawarli. * Wielkie wrażenie sprawiło w Dublinie wykrycie spisku wymierzonego na życie katolickiego Arcybiskupa Dra. Murray. Wyszedł on podobno z hrabstwa Tipperary, a powodem do niego było wstąpienie Arcybiskupa do komissyi mającej wykonać akt legacyjny. Doniesiono o tym zamachu jednemu urzędnikowi policyjnemu, i to w liście bezimiennym, i dla tego Monitor DublinsKi wątpi o prawdziwości tej rzeczy. »Nie podobna wierzyć, pisze tenże dziennik, iżby się nawet pomiędzy djabelskimi rozbójnikami w Tipperary znaleść miały takie złe duchy w postaci ludzkiej, któreby się przeciw życiu tak czcigodnego Biskupa sprzysięgły, « O'Counel bawi podczas tych kwestyi na swojej wsi. W liście przesłanym do zgromadzenia repealowego obiecuje wydać za dni kilka swój manifest przeciw aktowi legacYJnemu» Cork Examiner skarży się na ciągłe powiększanie się zbrodni w płaskim kraju Irlandji, liczba ich bowiem wzrosła nietylko w hrabstwie Tiperary ale i w południowych i wschodnich hrabstwach. Dziennik ten oświadcza, że jedynie zmiana prawodawstwa irlandzkiego i stosunków prawnych mogłaby zapobiedz temu złemu, które jest skutkiem głębokiej nędzy lu*dności rolniczej i surowości właścicieli w swych dobrach nieprzebywających. W Montreal z powodu wyborów miejskich powstało zamieszanie, w którem 2 ludzi zastrzelouo. Zresztą w całej kolouji spokojaość panUje. Niedawno w teatrze Covent-garden dano trajedyę Sofoklesa Antygona z chórami Mendelsona; trajedyję przyjęto z oklaskami, ale nie podobała się, czego powodem byli jednakże śpiewacy niezdolni do wydania piękności muzyki znakomitego kompozytora niemieckiego. Hrabia Dietrichstein, tymczasowy poseł Au-* stryacki przy tutejszym dworze, przybył dn. 2. t. m. do swego pałacu Chandoshouse i w dniu 9. m. t. przedstawi Królowej Wiktoryi swoje listy wierzytełne. Znany z wojny w Afganistanie waleczny Generał N o t t, w dniu 1. Stycznia umarł w swe] posiadłości w Carmarthen w 65. roku życia. - Swój zawód wojskowy dokonał on głównie w armii wschodnio-indyjskiej kompanii. Wstąpił on jako kadet w roku 1 8 O O, mając wówczas lat 20, do wojska wschodnio-indyjskiego, i w niem ciągle służył. Włochy.

Listy z N i z z y z duia 3 1. Grudnia opisują zdarzenie, którego widownią było to miasto, a które szczególną wywołało sensacyę. Pan Robberts, bankier z Londynu, obecnie w Nizzie mieszkający, dawał w hotelu fiancuzkint wielki baI. Przy tańcu powstał spór między oficerem francuskim i oficerem gwardyi rossyjskićj. Oficer francuzki dał Rossyaninowi z powodu nieprzyzwoitych uwag jego nad jedną damą policzek. Oficer rossyjski chcąc oddać wet za wet, trafił nieszczęściem oficera sardyńskie« go, adjutania gubernatora Nizzy. Z obydwuch stron zażądano pistoletów i postanowiono w pokoju jednym w tymże samym hotelu pojedynkować się. Gubernator o tein zawiadomiony, w sam czas przybył, aby walce zapobiedz. Przeciwników i świadków aresztowauo i w więzieniu osadzono. Gubernator rzecz całą królowi przedstawił. Rozumieją, że obaj zagraniczni oficerowie otrzymają rozkaz opuszczenia kraju, inaczej ostre nadzwyczaj prawa sardyńskie przeciw pojedynkom musiałyby być do nich zastosowane. TU2cya.

Z Konstantynopola, dnia 24. Grudnia.

Raporty Wielkiego Admirała Hałil Baszy o stanie rzeczy w Libanie właśnie nadeszły. Zapytuje się w nich, czy Chrześcian okręgów mieszanych, których na żaden sposób do tego łom swoim, Druzoin, w ręce oddali, zmusić ma do tego orężem, czyli tez raczej skłonić się do ich proźby, aby ich bezpośrednio pod jurysdykcyą Baszy Sa idy oddać. Raporty te przełożono natychmiast Sułtanowi, a skoro z gabinetu jego wyjdą, będą przedmiotem osobnej narady. Halil Basza obsadził tymczasem Deir el Kamr korpusem liczącym 2500 ludzi, i tak zbrojny i gotowy do bitwy oczekuje rozkazów dywauu. Druzowie, pod których zarządem przyszłe zbawień, c dla południowego Libauu zawitać ma, tak są pomiędzy sobą nie zgodni, rozdwojenie między obudwoma ich stronnictwami jest tak wielkie, że naczelnicy ich dalecy od tego, iżby rZąd nad Chrześcianami objąć mogli, własnych swych pokoleń w porządku utrzymać nie są w stanie. Rozterki te, a bardzie] jeszcze polożouy przez Porte warunek, aby wszyscy Druzyjsey Emirowie, którzy lenfiość w okręgach mieszanych przyjmują, odpowiedzialni byli za rzetelną wypłatę przyznanej W nagrodę Chrześcianom summy 3500 kies, wyjaśniają dotychczasowe wzbranianie się naczelników druzyjskich wnijścia w takowe lenności. Według zdania krajowców padli całkiem ofiarą Chrześcianie tameczni. Multany i Wołoszczyzna.

Z Bucharest!!, dnia 28. Grudnia.

Bojarowie oppozycyi, z którymi się nawet niektórzy stronnicy rządu połączyli, postanowili reklamować u porty przeciw zamierzonemu zawieszeniu generalnego zgromadzenia. Xiestwa naddunajskie.

Z J as s , dnia 18. Grudnia.

Chociaż już od trzech tygodni codziennie przybycia Generała rossyjskiego Pedorowa uad Prutem się spodziewają, aby znieść kwarantalię między Multauuni i Rossyą, jednakże nic jeszcze w tej mierze się nie stało i najdziwniejsze krążą pogłoski. Słychać, źe to zniesienie zamknięcia granicy wtenczas dopiero nastąpi, kiedy cała linia naddunajska rossyjskiemi urzędnikami kwarantauowemi obsadzoną będzie, którzy się podówczas z austryackiemi w Orzowie połączą; inni znowu głoszą, źe niezwłocznie po zniesieniu zamknięcia granicy armia rossyjska do Księstw wkroczy. Wszakże gdyby armia rossyjska w granice Multan wejść miała, zamknięcie onych nie byłoby za prawdę przeszkodą. Zresztą wojsko stojące nad Mołdawą o jeden batalion ma być pomnożone. Starszy syn Księcia Slourdzy, który się w Berlinie wychował, mianowany teraz hetmanem, ob stalował pruskie hełmy dla

.18

piechoty, co fu naturalnie nie zadziwia, ponieważ hełmy te po części i warmii rossyjskiej są zaprowadzone. - Dnia dzisiejszego urodziny Cesarza Mikołaja, jako opiekuna, z wielką okazałością w Jassach obchodzono. Metropolita odprawił mszą w assyslencyi licznego duchowieństwa, wobec Xieria, konsulów zagranicznych i najznakomitszych Bojarów. Po raz pierwszy wykonywano tam śpiewy kościelne w sposób europejski, t. j. na wzór kościoła greckorossyjskiego.

Rozmaite wiadomości.

W ostatnim numerze gazety H o n g - K o n g czytamy artykuł pod tytułem »Cesarz chiński i Księżna Yihauika« następnej treści. Kilka szczegółów, które udało się nam zebrać o władzcy niebieskiego państwa, zdawały uam się być godnemi uwagi. Jeżeli mamy dać wiarę doniesieniom pewnym, Książę ten zasługuje na uwielbienie i miłość swych poddanych. - Poetyczna history a, którą tu przytaczamy, była nam opowiadaną przez jednego z tych missyonarzy pełnych odwagi, którzy z poświęceniem udają się na ziemie najmniej gościnne, byopowiadać religię swych ojców. Cesarz Tank-wang ma czterech synów, których kocha jak naj silniej , a którzy pod jego okiem uczą się wykonywania obowiązków ważnych, jakich wymaga zarząd wielkim krajem. Jeno syn starszy Vih wet, zrodzony z Cesarzowe] nieboszczki, zmarłej w 1881. roku, jest zupełnie ukształconym młodzieńcem, nauki gruntownej, charakteru uprzejmego i tolerancyi pełnego; jego drugi syn Yih-chun, zrodzony z nałożnicy chińskiej, ma zamiłowanie w życiu wojskowem, jest to jeden z generałów najznakomitszych warmii. Dwaj inni Yih-tezu i Yih teung, zrodzeni z nałożnicy Manczu, są jeszcze dziećmi. J eden z nich urodził się szóstego miesiąca 1831. roku, drugi w roku następnym. - Ci czterej Książęta połączeni są z sobą najzupełniejszą przyjaźnią-Cesarz Tank-wang mógłby więc cieszyć się zupełnem szczęściem domowe'm, gdyby nie cierpiał boleści głębokie], która zatruła jego starość. - Jego najukochańsza córkę, która była jego dumą i radością, Księżna Yihanika już nie żyje. Historya tej młodej Księżnej jest ciekawą. Około końca szóstego Księżyca roku 1823. o godzinie szóstej wieczorem zrodziła się w Pekinie Księżna krwi królewskiej. J ej matka wydała ją na świat wśród łez i boleści; przez dni trzy była nad grobem, kiedy minęło niebezpieczeństwo, rej tat pragnął imię Yihanika, do którego dodaj, wedle zwyczaju krajowego, przydomek poetyczny łzy wieczoru. Cesarz jak najsilniej pielęgnował to dziecię; dzień i noc nad uiern czuwał, a gdy doszła do lat, kazał jej dać wychowanie jak najstaranuiejsze. W dwunastym roku dziewczynka la była wzorem najzupełniejszym rozumu i piękności. - Jej ojciec żył tylko dla niej i dla niej byłby poświęcił wszystkie skarby swego wielkiego państwa. W czternastym roku postanowił ją wydać za mąz, lecz na kogóż zwrócić oczy, komuz polecić tak drogie istnienie? - Kiedy tak w rozmyślaniu się zatapiał, Księżna wyznała mu, ze jej seice już przemówiło i że tajemnic z najgłębszą miłością kocha jednego z swych kuzynów, Księcia Tunsing pi - pi, syna jej wuja Tussing-waug. Na to odkrycie Cesarz uśmiechnął się z radością, albowiem szczególny miał szacunek dla tego Księcia. Przystał na związek, wezwał ich do siebie i dla zaręczenia ich dał im swe błogosławieństwo ojcowskie. Następnie dwoje zaręczonych dali sobie pocałunek w znak miłości wiecznej i rozeszli się aż do trzeciego dnia, przeznaczonego do odbycia uroczystości zaślubin. Zwyczajem jest wielkich rodzin Pekinu, że młody człowiek w wilią ślubu daje swej narzeczonej, jako dowód swej siły i zręczności, skórę dzikiego zwierza przez siebie na polowaniu zabitego. - Książę Tunsing pi-pi, był jeźdzcem doskonałym i strzelcem pełnym odwagi i zręczności. Postanowił dać młodej dziewczynie podarunek godny i przywieść jej skórę pantery własną jego ręką zabitej. Udał się więc w góry Szao, zaludnione mnóstwem dzikich zwierząt. Minął dzień jeden, drugi, trzeci, i Książę nie wrócił. - Nakoniec szóstego dnia, ósmego miesiąca, roku 1837. gdy Księżniczka płakała z powodu nieobecności swego narzeczonego, ujrzała przybywającego Singfo, sekretarza Księcia, w towarzystwie wielkich urzędników jego dworu w żałobie. «Przybywam, rzekł wierny sługa, dać ci Księżno smutną wiadomość. Książę mój Pan, raniony śmiertelnie przez panterę, umarł trzeciego dnia. Jego ostatnie tchnienie było dla ciebie. Rozkazał nam zabić okrutne zwierzę i oddać ci skurę na wieczną pamiątkę. Oczekuje cię w siedlisku duchów.« Odebrawszy tę wiadomość, Księżna wiele łez wylała, Boleścią trawiona coraz bardziej słabła; jej oczy blask swój straciły, a policzki opuścił rumieniec. Cesarz niepokojony i zmartwiony próżno starał się ją pocieszać, próżno podwajał starania i miłość, choroba powiększać się nie przestawała. Wówczas wezwą! do niej swego doktora, sławnego Kea-leu największego uczouego w całćin niebieskiein państwie. - Kea-leu poznał, że cała jej istota niszczała i dla zatrzymania poste pów choroby d \l jej napój, którego znaczną dozę co dzień pić miała. Ale wszystkie starania na nic się nie przydały, pomimo wszelkich lekarstw doktora, pomimo starań, któremi ją otoczono, po trzech latach konania wolnego i okru tnego, Księżna Yihanika umarła na ręku ojca, wśród łez swej rodziny. Nic nie może wyobrazić żalu Cesarza. Przez trzy miesiące zamknął się on w swoim pałacu i nie dał do siebie przystąpić; na znak żałoby, kazał sobie ogolić głowę i ostrzygł swe wąsy. »Nie opuścił trumny swej ukochanej córki. Jednakże w mieście rozeszła się wieść, że Księżna była otrutą. Wieść ta coraz bardziej się rozszerzała i doszła do uszów cesarskich. - Wówczas kazał zawołać swego doktora i w te słowa rzekł do niego: «O ty, w którym położyłem cale moje zaufanie, oskarżony jesteś o olrucie mojej córki najdroższej napojem, który jej dawałeś przez całe lat trzy. Zniwieczyleś me nadzieje, pogrzebałeś moje szczęście, jakiemiż męczarniami miałbym cię za to ukarać. - Jestem niewinny odpowiedział doktór, przysięgam to na wszechmocne cienie twego ojca, cesarza Kea King. Napój miał przymioty dobroczynne i nielylko nie szkodził, ale przedłużył jeszcze dni kwiatu niewinnego, którego stratę opłakujemy. - J eżeli więc tak jest, niechże prawda się objawi, masz na samym sobie doświadczać cnót napoju, a wówczas moja dobroć wróci ci moje zaufanie, na które ciągle zasługiwałeś.« - Przez cale lat trzy następnych doktór Kea-leu był zamkniętym u siebie z rozkazu cesarskiego. Co rano dwaj komissarze cesarscy przybywali do jego domu i podawali mu napój, który miał -wwić w ich oczach, ten napój podobny zupełnie do napoju dawanego księżnej Yihanika, nie zmienił w uiczeui stauu jego zdrowia. Około roku 1842. cesarz z sprawiedliwością, jaka go odznacza, powrócił doktorowi, który wyszedł zwycięzsko z tak długiego doświadczenia, swoje zaufanie oraz wszystkie honory i godności.

_A___

(Nadesłano.) Słysząc O działaniach pilskich Separatystów ku zabezpieczeniu sobie składek pieniężnych i rozmożenia swej maleńkiej gromadki, pomyślil zapewne niejeden, jak to nawet w Gazecie Pozn. czytaliśmy, jakoby władza duchowna mniej energicznie się zajmowała tym interesem.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.01.18 Nr15 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry