.. .. GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.04.22 Nr92

Czas czytania: ok. 18 min.

Wielkiego

P OZN AN

Xic;stwa

I E G o.

N akładem Drukarni Nadwornej W Dekera i Spółki.

Redaktor: A. Wann owshi

We Wtorek dnia 22. Kwietnia.

Wiadomości kraj owe.

Z B e r l i n a, dnia 1 7 . Kwietnia.

NN. P a ń s t w o powrócili z Drezna.

Z Berlina, dnia 10. Kwietnia. - Obiegają tu znowu pogłoski, które już nie raz odświeżauo. Słychać, że Hrabia Arnim z minislervuiu spraw wewnętrznych wystąpi; nie zdaje się być to zupełnie niepodobnćm do prawdy. Pod względem processu, na wniosek familii książęcej R a d z i w i ł łów względem części spadku po ś. p. księciu Pruskim Auguście wytoczonego, donoszą, że część do której familia Pxadziwilowska prawo sobie rości już dawniej deponowaną została, tak dalece, że wypadek processu dla spadkobierców księcia Augusta pod względem majątku, który już posiadają, żadnych nie ma skutków. Jeżeli rodzina Radziwiłłowska sprawę przegra, summa deponowana, 300,000 lal. wynosząca, pomiędzy sukcessorów księcia Augusta dodatkowo podzieloną zostanie. Z n a d S p r e i , dnia 10. Kwietnia.

(Gaz. kolońska). - Wielka tu ciekawość, jaki wypadek mieć będzie petycya o ułaskawienie, podana Królowi przez członka stanu rycerskiego, dziekana kapilularnego (Douidechant) pana von E. - Pan te a niedawno temu passyą uniesiony robotnika jednego w dobrach swoich u nó gp owi e sić kaz ał; szczęś

JI94«B«

cIem, że córka dowiedziawszy się o tern natychmiast na miejsce exekucyi pobiegła i nieszczęśliwego oderznęla. Pana de E. w ostatniej' instancji na 9 miesięcy uwięzienia w fortecy skazano; poda! więc proźbę do N. Pana.

Wiadomości zagraniczne.

Francya.

z Paryża, d. 9. Kwietnia. Czytamy w E c h o : »Pan Guizot ciągle ustępuje, a niektóre osoby dziwią się temu, jak gdyby od dawnego czasu to nie bjlo jego zwyczajem. Izba nie pozwala panu Guizot ratyfikować konwencji o prawie rewizji zawartej w 1841. roku i pan Guizot jest posłusznym. Izba rozkazuje temu ministrowi położyć koniec traktatom z 183 1. i 1833., które uważał on za doskonałe; pan Guizot jest posłusznym i jest tak słabym, że podejmuje się doprowadzić do skutku to, co nazywał sam szaleństwem! Izba rozkazuje mu potępić konwencję belgijską, prawdziwą mistyfikacją polityczną. Pan Guizot żałuje swego dzieła i jest posłusznym. Komissija rozkazuje mu wejść w układy o skrócenie terminu konwencji sardyńskiej, kłania się i czyni zadość woli zby. Izba rozdziera i przemienia taryfę projektowaną przez rząd w celu wykonania tego traktatu i pan Guizot przystaje. Izba żąda prawa kontroli nad warunkami tyczącemi się prawa żeglugi, prawa' najmniej nigdy nie wykonywa. Pan minister spraw zagranicznych czyni jeszcze to poświęcenie. Zawieranie traktatów i udzielanie lub odmawianie im ratyfikacji, ich odwlekanie, zmiana terminów lub warunków przez nowe układy i t. p. wszystkie te działania nie stanowią istoty władzy dyplomatycznej. Cóż zrobiono z h j władzy udzielonej na mocy karty koronie po zakontrasygiiowaniu przez ministra? Oto oddano ją zupełnie izbie. Izba to z powo d u swej słusznej nieufności i słabości gabinetu potrafiła jego władzę ua siebie przenieść; może ktoś odpowie ze na mocy karty kontrola do niej należy? bezwątpienia nikt temu pizeczyć nie myśli; ale to jest smutnćm, że lej kontroli używa ciągle przeciw gabinetowi i jego dziełom; ponieważ (en nie umie użyć służącej mu inicjatywy, izba zatrzymała ją na mocy prawa zrzeczenia się moralnego. W rzeczy samej trudno panu Guizot w swoich układach przeniknąć życzenia rarodu, na to potrzeba mieć uczucia i serce narodowe. Zresztą jakże by mógł nakłonić do swego własnego przeko Hania opinję i dla czynów dokonanych zyskać zatwierdzenie parlamentarne? Podobną nadzieję mogą mieć tylko ministrowie oszczędniej postępujący z sweini układami dyplomatycznemu Ale on woli zawsze spokojne cofnięcie się do Gand, jak sławną ale zgubną bitwę pod Waterloo. I ten człowiek twierdzi, że jest ostatnim obrońcą władzy: podnieście maskę a ujrzycie lekkomyślność i bojaźliwość. Politykę jego stanowi administracija niepewna, prowadzenie układów przypadkowe, życie z dnia na dzień i dzierżenie władzy za jaką bądź cenę. Z Paryża, dnia 12. Kwietnia.

Rada prefekturalna departam. Sekwany wydoła wczoraj wyrok na pozwanych przed nią oficerów gwardyi narodowej, którzy podpisali petycye przeciw uzbrojeniu forlyiikacyi paryzkich. Z 35 oskarżonych suspendowano 3 O na dwa miesiące, pozostałych 5 bez dyscyplinarnej kary puszczono, uniwinnienie ich bowiem przyjęto za dostateczne. Konstytucyouis t a rozgłosił, że pro boszcz kościoła N oire Dame des Victoires nietylko szczęścia życzył religii katolickiej z powodu zwycigztwa Liicernczyków, lecz nawet Tedeum śpiewać kazał za zwycięzlwo, które Jezuici odnieśli. L ' U n i v e r s, pismo wyższego duchowieństwa, oświadczyło wprawdzie, że to drugie jest fałszem i na insynuacyą dziennika oppozycyjnego, jakoby'ks. Desgenettes w przemowie do gminy swojej objawił radość swoje

z rozlewu krwi pod Lucerną, odpowiada własnemi słowy proboszcza, które tu przytaczamy: »Nieprzyjaciełskiezainiary przeciw braciom naszym w Lucernie spełzły na niczem, lecz powiedzieć wam muszę, że krew z tej przyczyny płynęła. Módlmy się za zwycięzcami, aby ich Bóg łaską swoją wstrzymał od nadużycia zwycigztwa; módlmy się za z w y c i ę ż o n y c h, aby otrzymali pociechę pokoju.« D z i e n n i k S p o rów czyni jednakże księdzu Desgenettes tę uwagę, że, chociaż słowa jego są nader umiarkowane i ludzkie, przestąpił jednakże prawa swoje rozprawiając z ambony, która nie jest mównicą, o wypadkach politycznych zamiast ograniczyć się li tylko na moralności i dogmatach wiary. «Układ slów,.< mówi ten dziennik niinisteryalny, »nie zmienia wcale samej istoty przedmiotu. Niewątpimy o zupełnej czystości zamiarów proboszcza, ale zdarzenie to zasługuje jednakże na uwagę. Trzeba się takiemu nadużyciu sprzeciwić w samychże zasadach jego, inaczej wkrótce byśmy mogli jeszcze usłyszeć z ambony mowy za wyborem tego lub owego deputowanego. Na powodach religijnych niezbywałoby zapewne nigdy. Z tej przyczyny protestujemy przeciw temu przykładowi, zgubnemu w skutkach swoich, który proboszcz z N otre - Dame des Victoires dal zapewne bez najmniejszej zlej chęci.«

Mowa, którą na obronę Affenara miał adwokat jego, była raczej wycieczką przeciw J ezuitom, niż obroną klienta. 1 tak powiedział między inne mi te słowa: «Muszę uchylić zasłonę pokrywającą oskarżycieli. W Paryżu, na samym środku ulicy pocztowej, w śród zakładów uniwersyteckich, w wielkim i obszernym hotelu znajduje się instytut duchowny. I cóż to za instytut? Wysłuchaliśmy wielu świadków, niebyły to osoby prywatne; słyszano niezwyczajne a przecież znajome nazwy; p r o w i n e y a ł a , p rok u r at o r a, p ro fe s s o r a. Niema zatem wątpliwości, marnym tu do czynienia z zakładem Jezuitów, z towarzystwem niepotwierdzonem przez rząd, INicchcę więcej o tern mówić; powiedzianoby jeszcze, że takie rzeczy do mnie nieualcżą. Otóż tedy ten hotel jest ogniskiem rozmaitych i ważnych czynności W księgach znajdujemy wpisane rozmaite spekulacye. Ogól podobnym jest prawie do handlowego domu. Sąd przysięgłych słyszał wśród rozpraw sądowych o obligach neapolilańskich, auslryackich metalikach, akcyach bankowych i promessach; zaznajomiono nas ze wszystkiemi gatunkami papierów. Czy można wierzyć temu, żeby Je w Belgii? Czy w Belgii niema Jezuitów? Czy można pomyśleć, żeby ci nie uwiadomili swych przyjaciół w Paryżu o dawniejszem postępowaiiiu człowieka, który miał zająć stanowisko wymagające tak wielkiego zaufania? Jeżeli Affeliar okradł Jezuitów, w tedy wyznać lizeba, że Jezuici są ludźmi najnieroztropniejszemi i najlekkomyślniejszymi. Kradzież miała się odbywać na wielki rozmiar i fo prawie codziennie. Można było wielebnych ojców codziennie, 00godzina odzierać, a oni nic o tern niewiedzieli. Jaka bezinteresowność! Jakże ona zadziwiać nas musi osobliwie w ludziach, o których ten Papież, który ich zniósł, powiedział, iż nadto przywiązani są do dóbr doczesnych. Aby można za podobne uważać wszystkie uszczerbki, które im Affenar porobił, trzebaby sądzić, że Jezuici mają w istocie skarby nieprzebrane, że im zatem można urwać milion nim się jeszcze na tera spostrzegą. Czyż mieli istotnie Jezuici w lem jakiś interes przeszkodzić aresztowaniu Affenara? Chcę tutaj postępować sobie z jaknajściślejszą przezornością, muszę jednakże całą myśl moje wypowiedzieć. Jezuici n rein a ją żadnej prawnej exyslencyi weFrancyi, ogłosił lo trybunał królewski w Paryżu; są oni zatem wyjęci z pod prawa; stanowisko ich zatem j»st dwuznaczne; dwuznaczne położenie wywołuje szczególne postanowienia. Położenie zakonu było osobliwie dnra 24. Marca 1844. nader trudne, była to w ówczas chwila najzacięfszej walki z uniwersytetem; namiętności były rozjątrzone do najwyższego slop i u a ; zacięta polemika zajęła dziennikarstwo a nawet i mównicę parlamentarsku; towarzystwa Jezusowe zaczęło się poruszać. W lej oto chwili afiliowanego związku uwięzić mają; człowieka, który zna dokładnie wewnętrzną organizacyą zakonu i jego stosunki majątkowe; jego przytrzymanie dowiodło nam przynajmniej, że są we Francyi Jezuici, okoliczność, klórćj wówczas jeszcze przeczono. Któż O' tern wątpić może, iż chodziło patronom Affenara o to właśnie, aby go oddalić Z Francyi?«

Zdaje się, że ta mowa najwięcej przyczyniła się do tego, że sąd przysięgych w sWyu» wyroku przypuścił okoliczności łagodzące. Anglia.

Z Londynu, dnia 8. Kwietnia.

Sir Jerzy Cockburn na posiedzeniu izby niższej oświadczył, że siła angielskiej floty parowej, wynosi 3 O, O O O koui a francuskiej 20.000.

Żądany od izby na przeszlćm posiedzeniu*t .J I

kredyt eh powiększenia Indnosci floty angielskiej (z dotychczasowych 36,000 majtków na 40,000) i powiększenie budżetu marynarki, usprawiedliwione jest potrzebą większej obronny angielskich ieteresów handlowych w odległych częściach świata. W Chinach, Afryce i na morzu Polndniowe'in potrzeba dzisiaj o 6,000 majtków więcej jak w roku 1841.; koniecznością jest powiększenia dotychczasowej! floty parostatków i wysyłanie częste eskader liczebnych, dla wykształcenia oficerów i osadl okrętowych. Ważną także gra rolę, wybudowanie nowych basenów dla parostatków w portach Anglji i jej zagranicznych posiadłościach (dla tych ostatnich 486,346). Również dla służby pocztowej coraz bardziej się powiększającej zażądano wielkiej summy, bo 709,040* funtów szterlingów, Z dnia 12. Kwietnia.

Na posiedzeniu Izby niższej dnia 11. m. b.

liczne petycje przeciw bilowi (Maynoolh - bil) rządu były pierwszym przedmiotem naradzania się znów nad tym projektem, o którego drugie odczytanie wniósł pan I\. Peel. Pocieszną scenę sprawiła petycja dublinskiego stowarzyszenia proteslantskiego, którą znany pan F e r r a n d podał i usiłował ją wśród wrzaskliwego śmiechu Izby odczytać, a pan R o e b u c k ustawicznie mu przerywał czytanie, przypominając, że tylko wolno opowiedzieć treść ptfycji, anieczytać jej dosłownie. Zasada, nn któiej się opiera petycja o wspieranie z skarbu publicznego katolickich instytutów naukowych, nazwana jest w tej petycji «diabelską i niechrześciańską.« Petycjonarze żądają oddania pod sąd pana R.

P e e l i przyzwoitego ukarania; oświadczaj, ii wszystkie klassy poddanych Królowej Jinci brzydzą się postępowaniem pana R, Peel, Który innjch mężów wyparł z urzędów, aby wieśdż. rej polityczny. Twierdzą nakoniec, że, jeżeli pan Rob. Peel przeprowadził skutecznie swoje: plany finansowe, ma to tylko do podziękowania środkom, które oprowadzić muszą gniew nieba na Anglię i oświadczają nareszcie, iż błagają wszechmogącego Boga, ażeby w łasce swojej zachował kraj od okropności, jakie koniecznym tak szkaradnego postępowania skutkiem być muszą. Po złożeniu petycji na stół Izby zaczęły się rozprawy przez pnuów C al q uh ouuj i G r o g a n, którzy się żywo i wywodnie wnioskowi opierali, twierdząc jeden i drugi, z obawą, iż się coraz bardziej wzmagać będzie wpływ stronnictwa katolickiego w Irlandji, które jest rewolucyjne, że nareszcie przyjdą do skutki* plany pana OCotinel, któremu się też tak bar- kołlegji ułatwi drogę do niego większej liczbie uczniów z niższych stanów, którzy tym sposobem więcej się przejmą duchem rzymsko-katolickim, aniżeli irlandzkim lub angielskim. Pau G l a d s t o n e, który dla tej sprawy wyszedł był z Ministerjum, ale później znowu przy legł do zdania ministerjalnego, mówił dzielnie w obrocie wniosku, dowodząc, iż środek ten obiecuje nietylko uspokojenie Irlandji, ale nawet zabezpieczenie Anglii. Polem mówił krótko za wnioskiem Hrabia Aru n d e l, katolik i najstarszy syn Xigcia N o r f o l k, a po uim piorunował potężnie przeciw niemu pan d' I s r a e l i, dowodząc iż Ministrowie ani moralnie, ani politycznie nie są upoważnieni do wprowadzania bilu tego rodzaju, i porównywając stanowisko p. R. Peel z stanowiskiem osławionych Middlemeuów w Irlandji, których celem jest, oszukiwać właścicieli ziemskich, których są agentami, aby biednych dzierżawców tern wygodniej łupić mogli; na koniec ostrzegał Lorda J o h n R li s s e l, aby gię nie łączył z syslemałem pana R. Peel, którego despotyzmu parlamentarnego niezadługo doświadczy. Pan R o e b u c k chłostał potem potężnie mieszanie takich osobistości w rozprawy tak wielkiego znaczenia narodowego, zwlabzcza, iż pan d' l s r a o l i nicposiada dosyć talentu do ukrycia osobistej złości, na której 0skarzenia swe zasadza. Następnie p. R oe b u c K oświadczył się stanowczo za wnioskiem jako jnającym te zalety, że pomimo celu wspierania kościoła katolickiego, ułatwia oświatę tych, którzy są jedynymi ludu irlandzkiego nauczycielami. Po wynurzeniu nareszcie przez Lorda 3S ort bland żalu, iż w tej sprawie nicmoże jak w iunyrh stanąć w obronie Ministrów, dalsze rozprawy na wniosek pana Re r e s fo r d ua d. 14. HI. b. odroczone zostały.

Hiszpania.

Z Madrytu, dn. 6. Kwietnia.

G a c e t a zawiera dziś następujący urzędowy artykuł: <<i)on Jose dei Castillo y Ayensa donosi rządowi w udzieloućin piśmie z Rzym u z d. 28. Marca, iż dnia poprzedzającego odebrał noię kardynała Sekretarza Stanu, w której prałat ten uwiadomią go urzędowuie o upoważnieniu go przez Ojca Ś. do odebrania królewskiego pisma, zawierzytelniającego wspomuionego Jozefa Castillo jako pełnomocnika J ej katolickiej Mci, Królowej Izabelli II. przy stolicy papiezkiej, jakoleż do niezwłocznego z tymże posłem zajęcia się uporządkowaniem spraw kościelnych Hiszpan j i.« II era Id o twierdzi, ii kardynał Sekretarz

Stanu oświadcza w rzeczonej nocie, być upoważnionym do zapewnienia rządu hiszpańskiego, iż J ego Świątobliwość pod żadnym pozorem niepokoić uiebędzie w posiadaniu nabywców dóbr kościelnych, które na mocy praw kościelnych w ręce ich przeszły. Z temi wiadomościami przybiegł wczorajszego wieczora goniec z Rzymu. Zapewniają także, iż ostateczny układ obu dworów będzie podpisanym w Rzymie dnia 27. m. b., jako w rocznicę urodzin Królowej Marji Krystyny, której życzliwości dla kościoła chce stolica papiezka tym sposobem hołd złożyć. Na przyszły miesiąc obiecują przybycie Nuncjusza. - H era Id o wyznaje, iż wiadomości te przewyższają nawet najwyższe nadzieje, jakiemi się rząd karmi ł . Inny dziennik, któremu Ministerium udziela wiadomości, Glob o powiedział już wczoraj: »Dowiadujemy się, iż nadeszły nowiny o poinyślnem położeniu popieranych przez rząd fr a n c u z k i układów, tyczących się uznania naszej Królowej przez gabinety Berlinski i Wiedeński.

Włochy.

Z Rzymu, dnia 3. Kwietnia, Kawalar Don Castillo y Ayensa Kardynałowi Sekretarzowi Stanu Lambruschini listy wierzylelue rządu swego wręczył, i tern samem jako nadzwyczajny poseł hiszpański dla spraw kościelnych przy Katedrze Apostolskie') wystąpił. Ze więc teraz, skoro tylko układy z Hiszpanią pewnego dojdą zakresu, i świecki rząd w Hiszpanii przez Ojca świętego uznanym zostanie, nie podpada wątpliwości. Osoby rzeczy świadome, twierdzą że mocarstwa północne tylko chwili tej czekają, dopóki się obecny rząd w Hiszpanii nie ustali, aby też Izabellę II. uznać prawną Królową. - P. Rossi miał już rozmowę z Sekretarzem stanu, ale listów swoich wierzy teiny eh jeszcze nie wręczył. Słychać, że poseł francuski nie otrzymał dotychczas dymissyi, owszem Hr. LatourMaubourg z pozostawieniem mu całej pensyi ua kilka miesięcy do Francyi południowej urlop otrzymał a jeżeli klimat ojczysty zdrowie jego ustali, powróci tu później dla objęcia swe'j posady. -- Mons. Capaccini widocznie do zdrowia przychodzi. Turyn, d. 7. Kwietnia. Właśnie odbieramy tu nowinę, że Pan Castelło z strony rządu Papieskiego dekret uznania Królowej Izabelli Hiszpańskiej d. 29. m. z. otrzymał. - Z Florcncyi, dnia 8. Kwietnia.

Wezoraj wieczór zeszła tu z tego śwjata apo tym, Hrabina Survilliers, w bardzo podeszłym wieku. Z n a d g r a n i c y W ł o s k i ej, d. 4 . Kwietnia.

Listy prywatne z Neapolu donoszą, że pogłoski < o zaślubienia Hr. Trapani z Królową Izabellą zawczesne i jeszcze iiiezem nie potwierdzone; niemniej jeszcze rzeczą wątpliwą, czy Hr. Trapani istotnie w podróż do Hiszpanii się «da. - Mała eskadra neapolitańska puściła się temi dniami do zatoki KorynIskiej , gdzie piraci greccy okręty neapolitańskie od niejakiego czasu napastują. Wyprawa ta jednak niewyda skutku żadnego, ponieważ rozbójnicy morscy (Maynoci) zapewne już do kryjówek swoich wrócili. Liczba okrętów neapolitańskich ma być teraz znacznie pomnożoną, zapewne w tym też zamiarze, aby czuwały po nad brzegami nad wszystkie mi ruchami rokoszan, zagrażających ciągle wylądowaniem. Wiadomości z Romagny brzmią ciągle niepomyślnie; aresztowania polityczne równie po miastach jak na wsi w codzienny zwyczaj weszły. Wiele osób wyniosło się już z siedzib swoich, ponieważ najmniejsze podejrzenie każdego człowieka na największe przykrości narazić może. Wszakże system ten trwogi, używany przez rząd Papieski chybia, jak się zdaje, celo, ponieważ oburzenie coraz bardziej się wzmaga. Największe rozjątrzenie panuje w Rawennie, gdzie nawet władze i najzuajkomilsi mieszkańcy miasta przeciw rządowi się oświadczają. Na pojazd Kardynała legata nie raz już kamieniami rzucano, potłuczono też nie raz już szyby w pałacu jego. W Rononii ani dnia nie liiiuie, żeby jakie zakłócenie spokojności zajść nie miało. Władze w śród dnia białego doznawają ataków od spiknionych gromad. Największa jednak nienawiść spada wszędzie na wojsko Szwajcarskie, które jako zołdactwo w służbie tyr»uów wszędzie jest przedmiotem pogardy. -

Niemcy.

Wychodząca w Preiburgu gazeta Niemiec połuduiowych zapewnia, że Baron W e s s e n b e r g wydane doń wezwanie, aby stanął na czele »niemiecko-katolickiego kościoła« z oburzeniem odrzucił. Wessenberga nadaremne projekta reformy dotyczyły się, jak wiadomo, stanowiska duchowieństwa pod względem oświaty czasów naszych, ale dogrnów kościoła katolickiego nie naruszały. < Co się tyczy Professora Henryka Schreiber (syna Alojzego Schreibera), znauego autora w zawodziehistoryi, to ten juz w r. 183 1. w wydanej pod ówczas książce o teologii moralnej przeciw celibatowi się oświadczył. Ponieważ odwoływać nie chciał, w kilka lat potem na wniosek Arcybiskupa z professury teologicznej złożony i professorem historycznych nauk pomocniczych mianowany został. Turcya.

Z Konstantyno pola, dnia 26. Marca.

W Bulgaryi aresztowano znowu kilka osób , przekonanych o knowanie spisku, i tu do stolicy sprowadzono. Na czele ich stoi jakiś J erzy Vogoridcs zwany też Macedon albo Radzikiewicz, który już był hersztem sprzysiężeuia w Braili w r. 1842.

Rozmaite wiadomości.

Z Paryża. - Dnia 11. Kwietnia odbył się zuowu tutaj pojedynek, który wielkie zrobił wrażenie. Książę Rowigo i Pan Perregaiix pojedynkowali się na szpady i ranili się nawzajem; Książę nawet tak niebezpiecznie ranny, iż się o życie jego obawiają. Do sekundantów hczą Księcia Moskwy, Hrabiego d'Alton i Generała Lagrange.

(Nadesłano.) »Dam chwalę Bogu: prawdę powiem, niech boli j ak chce: tylko aby in postem m sil patriae Consultant: sciant posteri quid caveattt," Żyjemy wczasach, gdzie różnorodne wręcz przeciwne sobie żywioły ścierają się z sobą; gdzie święta prawda - dawniej nietykalna, dziś w obronie swojej ciągle przeciw fałszom i potwarzoui występowaćmusi; słowem, gdzie wszystko do jakiegoś ogólnego zmierza rozprzężenia. Nie potrzeba być ostro widzem, aby tego nie zoczyć; nie potrzeba też tego szukać daleko, bo ten nieszczęsny duch wiekowy przebija się wszędzie, tak w pożyciu domowym, w obyczajach i dążności ludzi naszych postępowych, jak i w tłumaczach ich uczuć i myśli - w pismach publicznych. Zle to szerzy się jak choroba zaraźliwa coraz bardziej, tak iż zdaje się: jakoby nas już odbiegł prawy rozum, fen sya pierworodny cnoty; jakoby jakiś zamór coraz wi<;ceJ skrzepiał nasze serca, jakaś trucizna coraz bardziej nurtowała nasze wnętrza i jakobyśmy sami siebie na oślep w coraz większą chcieli spyclnć przepaść. - W tak smutnym rzeczy stanie czuć tę niedolę i wystąpić przeciw wszystkim tym o coraz większą zgubę nas przyprawiającym zdrożuościom ludzi poslępo pienie; starać się ich zwrócić na drogę wiary i religii i dowodzić im i nie jedynie ścisłe trzymanie się katolicyzmu może bydż podstawą a nawet rękojmią naszego zbawienia: jest to zaiste chcieć zasłużyć sobie na szczodrze dziś wydzielane przydomki: Jezuity, fanatyka, o b s kur a n ta i t. p. 7

Dziwię się, że dotąd z tylu tu pism pod różneini redakcyami wychodzących; żadne nie siara się kłaść lamy terna złemu i krzywemu dążeniu czasu, żadne nie zmierza do tego, aby obok narodowości obudzać i ducha religii. Owszem wszystkie nieomal widzimy albo miotane duchem stronnictwa, napiętnowane cechą oziębłości i obojętności, albo leż porywane wirem uczuć czasowych i pędzone w jego ostateczność. Przebiegając lo z powierzchowności tak zajmujące pele literackie nasze, nie można nie doznać przykrego uczucia i powstrzymać gwałtem cisnącej się myśli: że wrac aj ą niestety! czasy Jana Kazimierza, gdzie każdy lada pismak chciał, uchodzić za Apollina; i że już od niejakiegoś czasu, w czem się do ludzi uczonych odwo ł uj ę, l i t e r a t u r a n a s z a - m i m o s z u wili e g o w ustach wszystkich - postępuupadać i cofać się zdaje. Ze dla ludu naszego-dziś mnie'j po karczmach zasiadającego" jest pismo jakie budzące w nim ducha i posłużyć mu mogące ku nauce i zbudowaniu, nioodzownie połrzebnem, każdy to przyznaje; lecz przy lem wszystkie<<! któżby chciał popierać i utrzymywać takie, które zamiast utrwalenia stara się podkopać ś. wiarę ojców jego, które czarnemi polwarzami miotanemi na duchownych stara się osłabiać przychylność jego ku swym pasterzom, słowem które zamiast pożytku jad i truciznę w darze mu przynosi? Pięknieś zrobi! P. Bronisławie Oslrowicki, żeś wystąpił (patrz 86. Nr. G. P.) przeciw owemu artykułowi jakiegoś księdza S. (?) w zeszycie I. Pisma dla Ludu zamieszczonemu, gdyż zaprawdę - w tak złośliwy w tak ohydny i ubliżający sposób nikt jeszcze nie odmalował braci kolegów swoich. Nie sta wam ja lu w ich obrouie, ani leż przeczę, że pomiędzy duchowieństwem nie wszyscy godnie sprawiają wysoki urząd swój; lecz aby oni do takiego stopnia niecności posunąć się mogli, jak to ją ów S- wystawił, wątpić muszę. Dla tego Panie O.

stokroć lepiej byłbyś postąpił, gdybyś zamiastsięgać u lo I n ic genetycznego wątku t we g o p r o c e s o r zamiast rozwodzie się w siylu lak szumnym, nadętym, makaronizmami na« strzępionym, przenoszącym nas do wieku XVII; zamiast popisywać się*po szkolnemu z erudycyą, twoją, którą ze wszech stron, w rozmaity sposób obyczajem ja* mówią owadów: mrówek, pająków i pszczół do twej n a g r o m a d z i ł e ś m ó z g o w n i c y ; zamiast wreszcie wstępować do piekieł, co ci wcale po drodze nie było; - gdybyś mówię okazał był owemu księdzu - czy lam pseudoksiędzu S.jak niego dziwie a nawet niesprawiedliwie postąpił sobie; czerniąc braei swoich i wysławiając ich - jako obłudników, lndzi niesprawiedliwych, nikczemników - bez czci i wiary, klórzy nigdzie dobremu krzewić się i wzrastać »lie pozwalają; gdybyś był w duchu miłości odpowiedział na zarzuty jego, dodając, że ehoćby też i tnn»1 prawdę za sobą, nigdy w piśmie dla ludu coś podobnego umieszczać był nie powinien, pomnąc tła to, że złym zawsze jest ten ptak, który swe własne kala gniazdo; gdybyś mu dniej starał się był wytknąć fałsz jego, przywodząc przykłady ly'u wzorowych duchownych prowincyi naszej, którzy z prawdziwein poświęceniem zajmują się dobrem ludu naszego i lepiej pewnie umieją oceniać stanowisko- nauczyciela wiejskiego, niż to zdołał sam X. S. i gdybyś nakoniec dowiódł inu był, że jeźli w niektórych miejscach nauczyciele nie zasługują sobie na szacunek i poważanie u d uchownych, winy lego w nich samych szukać należy- - Albo czyż nie kuizystnieji by było, gdybyś był zrobił odezwę do duchownych, zęby sami redakcyą pisma dla ludu objęli, gdyż znając potrzeby jego, najlepiej sami zaspokoić je mogą, ile że na zdolnościach - prócz może' jednej chęci i wytrwania, wcale im nie zbywa, i gdybyś przemówił, do łych krzykaczów najemnych postępu: że czas JUZ uzorein braci wygnańców »zestrzelić myśli w jedno ognisko' i w jedno ognisko duchy,« a wróciwszy do wiary ojców w niej szukać tarczy i miecza« naszego?

Występując w obronie prawdy, nie powinieneś byl nigdy tego spuszczać z iwego by. Strego i przenikliwego oka, nie chcąc napróżuo tak wiele zapowiadającego nosić miana. I powiedzże Panie O. tak krótko" protokularni e, kategorycznie, czyniedostrzegasz w tern słuszności ? Skarbiimir Prawdzie.

Ze Lwowa, dnia 1. Kwietnia.

Nowiny Lwowskie zawieiają następujmy artykuł: W piątek d. 4. b. III. ujrzymy na naszej «cenie po raz pierwszy, dwuaklową komedyję Kor z e n i o w s k i e g o : Zaręczyny ukturki.

N owy rok teatralny od Wielkiej nocy poczynający otworzyło na scenie polskiej duo 26. z. m. przedstawienie nowego dramatu pięcio-aktowego pod nazwą »Z b y d o s c y , « orygimlnie wierszem napisanego przez Adama G o r c z y ń - s k i e g o, znanego juz w literaturze naszej, jako autora wielu pism, bądź wierszem bądź prozą. Wdzięczni zawsze jesteśmy Dyrekcyi teatru, że do repertuarza swego przypuszcza utwory naszych pisarzy, które choćby nie były arcydziełami, bo o te nie łatwo, niepoślednie jednakże zająć mogą miejsce między tein mnóstwem lichych tłumaczeń i słabych przerobień, które lak często występują. Jakoż z tego samego wychodząc stanowiska, niechcemy zaosirym rozbiorem witać to nowe dzieło dramatyczne i tylko kilka słów powiemy o treści dramatu i jego ogólnej wartości - Z by d o s c y jeslto utwór, który w rzeczy samej ma wiele w sobie żywiołów dramatycznych, które, powiedzieeby można, powstałe w wyobraźni autora jako wy nikłości rozmaitych myśli i rozmaitych chwil, połączył tenże w całość, która dla tego samego musi się wydać mieszana, a tein wigce'j czuć się to daje, że ogólny koloryt nie jest odpowiedni zupełnie, ani wiekowi XVII., w którym się rzecz dzieje, ani obyczajom narodów, w którego łonie odbywa się intryga. W Z bydows k i c h jako zdarzeniu piywalnein nie należy szukać zapewne tła ściśle historycznego, ale chcielibyśmy doslrzedz w nich tłu owoczesnego życia domowego; tymczasem zdaniem naszem, prócz kilku powierzchownych oznak, zwrotów języka polskich i narodowych powiedzeń, oddanych tu i owdzie ładnym i gładkim wierszem, powiązanie tyci» rozmaitych pomysłów dramatycznych, które się tam skupiają, nie odpowiada wyobrażeniom naszym o życiu w dawnej Polszczę. Z b y d o w s k i H i p o l i t, synowiec (p. Smochowski) nienawidzi Podkomorzego Z a w i s z ę , który wydarł ojcu jego majątek, nienawidzi mocno i prawdziwie namiętnie; objawia jednakże nienawiść swoją, jakieinsić zaczajeniem się, oczekiwaniem chwili stosownej do zemsty, które może być dramatyczne, ale nie naturalne w Zbydowskim. Z by do w S K i stryj (p. Nowakowski) przebacza umierająceMiu Podkomorzemu, i padnjedluń Wiesławo

wi Zawiszy synowi, który kocha się w Klar z e, córce Stoluika Zbydowskiego, kochany nawzajem. Hipolit dowiaduje się o tein, wpada w zapal i zaklina się, że z tego związku uic nie będzie. Córka wyznaje przed ojcem czułość swoją do Zawiszy: miłość za sentymentalno i za tajemniczo prowadzona na owe czasy. Hipolit w rozmowie ze stryjem zapomina owoczesne uszanowanie dla starszych o tyle, iż jego pojeduanie się z synem wroga, nazywa podlein, za co go Stolnik przeklina i wypędza z domu. Hipolit jakby błędny rycerz szukający awantur i guzów, lutralia w lesie na kaplicę Zawiszów; myśl mu nagła przychodzi, i ze swojemi sługi zasiada i strzela do wiezionej trunny Podkomorzego; zemsta to na umarłym, która nie łatwo jednakże przyjś mogła na myśl któremu z naszych antenatów, lubiących się mścić na żywych, ale za pobożnych aby bezużytecznie trupa znieważać. Zawisza (p. Uawison), który nawiasem powiedziawszy, wraz zhiszpańskim strojem zdał się wdziać na siebie i obyczaje rycersko-romantyczne, przysięga zemstę, podkrada się w nocy pod zamek starego Zbydowskiego, gdzie łymcj.asem len ojciec sentymentalny wieku XVII. najczulej żałuje wyrzeczouego przekleństwa. Widzenie się z balkonu Klary i W i e s ł a w a pełne czułych szekspirowskich wyrażeń, poprzedza naprzód zdybanic się tegoż z Hipolitem, przybywającym pod zamek stryjowski jakby na zawołanie, a polem pojedynek i śmierć młodego Zbydowskiego. - Klara wraca na balkon, widzi hiszpański płaszcz kochanka, rzucony umyślnie dla znaku na trupa w kontuszu i mdleje. Wybiega Sloluik i zbrojni, i na lem koniec aktu czwartego. W akcie piątym pełno ładnych i poetycznych nawet zwrotów, ale nienaturalnych: do Wiesława bowiem uwięzionego przychodzi Zbydowski, i punkiem honoru wiekowi swojemu niewłaściwym wiedziony, proponuje pojedynek; wpada Klara (p. Aspergerowa), błaga, prosi i łaje nawet ojca zgrabnemi wymówkami, a słowami prawdziwie czułemi i pięknemi, aż nareszcie Stolnik błogosławi ich, i pozwała na ich związek, ale dopiero po śmierci swojej. - Tym sposobem rozwiązuje się łatwo i pięknie to zawikłanie w duchu poety, ale nie w duchu Slołnika z wieku XVII. - Kończymy na tern, dodając jeszcze, że dramat ten został dość dobrze przyjęły przez publiczność licznie zgromadzoną; :3 my chętnie dołączymy szczere życzenie, by autor uiezaniedbywał pola dramatycznego, na ktore'm przy znakomitym talencie muzę z .czasem piękne zająć miejsce.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.04.22 Nr92 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry