GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.06.19 Nr140

Czas czytania: ok. 18 min.

"'ielkiego POZNAN

XięsIwa

GO*

Nakładem Drukarni Nadwornej Tf Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannowsfci.

» ¥ 14 O .

W Czwartek dnia 19. Czerwca.

1845.

Wiadomości krajowe.

Z Berlina, dnia 16. Czerwca.

N. Pani wyjechała do Szczecina. - - Prowincya Pruska. Du. 12. Czerwca Tajny N adradzca medyczny Lr. S c h 6 n l e i n ua wyraźue żądanie N. Pana do Królewca przybył, aby poznać stan choroby Professora Dr. B es sel.

Z Berlina, dn. 8. Czerwca.

(Gaz. Kolon ska.) Stosownie do upowszechnionej tu pogłoski nastąpi wkrótce wydalenie stąd wszystkich literatów wogóle nie mających stałego zamieszkania w stolicy; nawet poddani pruscy, kiedy tu nie mąją urzędu, ulegną temu losowi. Opowiadają sobie o lem postanowieniu najdziwaczniejsze rzeczy; łączą je z polelnicznemi zabiegami na polu politycznem w chwili obecnej; zdawałoby się, jeżeli istotnie wydalenie takowe en mass e nastąpi, iż chcą lym sposobem doświadczyć, czy w rzeczy samej owo lak nazwane »niepokojenie umysłów« lylko z pióra kilku tuzinów »głów niespokojnych« pochodzi, lub czyteż pobudki tego ruchu w głębi życia narodowego spoczywają i same przez się ciągle się rozwijają. Wszakże my takim wieściom wiary dać nie możem. Rząd nasz, posiadający tylu myślących, światłych mężów, zapewne poznał się ua marzeniach, które przed lat 10 pokutowały, i nie odda się za

prawdę zużytej pociesze, że ruchy czasu sprawą i dziełem kilkunastu autorów, których oddalenie wszystkim kłopotom zaradzi. Pogłoska owa zapewne zmyśloua, przynajmniej niezmiernie przesadzona. Być może, że korrespondeneye Berlińskie w wielu gazetach w wyższych sferach bardzo nie do gustu przypadają i może że one to obudziły życzenie, aby »bredniom gazeciarskim« jak je nazywają, tamę położyć; do tego jeszcze dodać należy, że podług zdania niektórych wysoko stojących mężów gazeciarstwo jest najpodlejsze'm i najniegodzi - wszem rodzajem literatury; pouicważ jednak równocześnie zauważano, że zła prassa bujnie nakształt chwastu po całej niwie literatury się rozrosła, podczas kiedy d o b r a pomimo wszelkiej jej udzielanej pomocy i wsparcia udać się nie może, nakłaniają więc do myśli, że lu wkroczyć trzeba. Wszakże nasi najwyżsi urzędnicy - tuszymy to z pewnością - takiego zdania nie podzielają i z pewnością, p r z y p u Ś c i ć można, że malej tylko liczbie mężów, z rozwagą na wypadki obecne zapatrujących się, może być tajemnicą, jaki mały udział w poruszeniu leraźuiejszem literaci mają i mieć mogą. Nawet najjenialniejsi między nimi są tylko narzędziami duchowego rozwojti czasu i żadne wypędzenie dopomódzby tu aie mogło, bo zamiast gęsi przyszły by może łabędzie, zamiast prostych kolporterów nowin powstaliby może prawdziwi publicyści. I ta oba sze zdanie przeciw owemu pierwszemu wysiąpiło, podług którego kilka dotychczas subneneyonowauych gazet, nie odpowiadających celowi swemu, zapomóżki swe utracić, zaś prawo O wolności druku do swobodniejszego ruchu nas doprowadzić i prąd duchowy czasu w no we koryto ująć ma. Owe dwa zdania walczą teraz między sobą; odprawy Sejmowe wyrzekną, które z nich na teraz zwycięstwo odniesie. Z Berlina, dnia 15. Czerwca.

W dzisiejszej Gazecie Powszechnej Pruskiej inajdujemy obszerne opisanie pobytu N. Pana w Schirwindt i Tylży. Niema tam żadnej wzmianki zjazdu z Cesarzem rossyjskim, zdaje się więc, że z taką pewnością zapowiedziany zjazd obu monarchów w Schirwindt był wy. mysłem gazeciarskim. Powszechna Pruska udziela z Powszechnej Gazety Królewieckiej jeszcze następujących szczegółów o podróży N. Króla: »Dn. 4 Czerwca, o godzinie 6. wieczór, przybył N. Pan, w podróży przez Mazury, do wsi Mastalben, dwie mile od -Łyk, gdzie przeprzężouo konie. Odpowiedziawszy N. Pan najuprzejmiej na najgłośniejsze okr7yki .radości tłumnie zebranego ludu wiejskiego, wysiadł z powozu i wskazując na kilka pobliższych domów, zapytał się obecnego na przyjęcie radzcę ziemiańskiego., coby to byjy za domy. Odebrawszy odpowiedź od radzcy ziemiańskiego, iż jeden z domów jest tak nazwaną kuczką, której właściciel ma prócz niej kawałek ogrodu i najwięcej się 2 pracy rąk żywi, a drugi mieszkaniem kmiecia mającego dwie huby roli, wynurzy! Król życzenie, widzieć oba te domy, a gdy mu radzca ziemiański zrobił uwagę, iz w pierwszym właściciel już od przy dłuższego czasu złożony jest ciężką chorobą i bardzo smutny etawi widok, odrzekł N. Pan, iż mu może pomoc przyniesie. Obejrzawszy Król sprzęty domowe i narzędzia robocze we wszystkich szczegółach, wyrzekłszy do łazarza, słowa poiiechy i chojnie go nadto obdarzywszy, udał się do sąsiedniego kmiectwa. Zdziwiony gospodarz powitał N. gościa wraz z żoną i dziatwą przy progu mieszkania i nie mógł wyjść z podziwienia, gdy N. Król zaczął oglądać pilnie warsztat tkaczy i wykończone poczcści płótno i wypytywać się O jego gospodarstwo. W podwórku obejrzał jeszcze Monarcha budynki gospodarskie i opuścił dopiero gburstwo zawiadomiwszy się naj dokładnie) u wszystkich stosunkach i położeniu gospodarza. Unia 8. Czerwca pod wieczór o godzinie 6'" stanął N. Pan w Tylży. Wiedzia

no, iż Panujący w dotkniętych klęskami Mazurach zwiedzał najuboższe i pozinme chatki, aby się wlasnemi oczy o smutnej doli mieszkańców przekonać. Opowiidano sobie, jak N aj. Pan między mieszkańców cnlej wsi, która ciężko nawiedzona ręce wśród błagań ku ojcu narodu wyciągała, w swojej pizylomności zapomózki pieniężne kazał rozdawać i niepręchej puszczał się w dalszą drogę, dopóki się niepraekonał, iż wszyscy wsparcie odebrali. Najgłośniejsze okrzyki radości towarzyszyły N aj. Panu aż do oberpoczlamtu, gdzie mieszkanie dlań było przygotowań«. Zastał tu umyślnie 2 K I aj p« d y przysłaną deputację, drugą z tylźyjskiej niziny, której prośbę o skierowanie za pomocą grobli części wody Giłgy w Russ, życzliwie Monarcha przyjąwszy, najskuteczniejszą pomoc przeciw corocznym niemal spustoszeniom niziny przez Giłgę najłaskawiej przyrzekł.« N. Cesarz Rossyjski raczył obwodowemu Kominissarzowi policji H e i n r i c h w Podzamczu w obwodzie Uegencji Poznańskiej, dać or,der św. S t a n i s ł a w a trzeciej klassy.

Z Królewca, dn. 6. Czerwca.

Gazeta t u t ej s z a donosi: Terni dniami wyprawiono stąd adress z wielu podpisami do PP. llzslein i hecker do Muihrjmu. - Król.

minister sianu Bodelsehwing miał od N. Pana speryjalne odebrać zlecenie, aby jak najdokładniejszych wiadomości o stanie Mazur na miejscu przez kommissarzy zasiągnął. Kezultat tych czynności wykazał, że b i e d» d a l e k o większa, niżeli ją gazety wysławiały. Z W r o c ł a w i a , dn. 5. Czerwca. - Na liście gości kąpielowych w Salzbrun czytamy nazwisko Stieber z przydomkiem: koinmissarz policyjny i z dodatkiem: w służbie. Dwie damy z Berlina są w towarzystwie Pana Stiebera. - Z Hali, dn. 6 Czerwca.- Dzisiaj Księdzu Wislicenus oświadczono, że oddalenie jego od urzędowania do późniejszego czasu odłożono, ponieważ potrzebnych deklaracji sam jeszcze nie dał, nie mniej że doczekać się trzeba wyroku wyższego. On sam oświadczył, ze sprawowania obowiązków swoich tymczasem zrzeka się. Tak donosi Gazeta Powszechna Niem i e c k a , zaś M a n h e j m s K a w i e c z o r n a głosi, że stosownie do Najwyższego rozkazu Ksiądz Wislicenus już zupełnie przywrócony.

- Professor M ej er zrzekł się posady professera wymowy. Był on autorem pisma gratulacyjnego, które wszechnica tutejsza do Królewca na uroczystość jubileuszową wysłała. O d słemu, iż nareszcie sam o złożenie siebie z urzędu lego prosić musiał. - Process Dr. P r u t z (autora »Politische W ochenstube) niespodzianej doznał odwłoki. Sud w Naumburgu jako wyrokująca władza żąda bowiem" ażeby, nim wyrok zapadnie, autora pod względem każdego inkryminowanego ustępu (których zresztą ogromna liczba) badano pojedynczo i dokładnie. Dr, Prutz wzbrania się temu żądaniu zadość czynić a lak teraz sprawa jego w zawieszeniu..

Wiadomości zagraniczne.

Polska.

z Warszawy, d. 14. Czerwca. Najjaśniejszy Pan, w czasie bytności swe'j' w Warszawie, z zadowoleniem dostrzegłszy w mieście lutcjszem wzorowy porządek pod każdym względem, rozkazem dziennym pod dniem 14. r. b. wydanym , Najłaskawiej oświadczyć raczył zupełną swą Wdzięczność J O . N amiestnikowi Królestwa Polskiego, Generał Feldmarszałkowi Księciu Warszawskiemu Hrabi Paskiewiczoni Erywańskiemu,- niemnIeJ, Najwyższe zadowolenie:' p. o. Warszawskiego Wojennego Gubernatora Generał- Lejtnaniowi Okunicw. Komendantowi m. Warszawy, General Lejtnaniowi Tutezek. Warszawskiemu Ober Policmaj-Irowi Generał Majorowi Abramowiezowi. Korpusu żandarmów Pułkownikowi Puchale Cywińskiemu. Dowódzry Warszawskiego dywizjonu żandarmów, Podpułkownikowi Rudziewi'zowi, oraz wszystkim pp. sztab i ober oficerom zarządu tutejszej policji i dywizjonu żandarmów; niższym zaś stopniom policji i wspomnionego dywizjouu przeznaczyć raczył po 25 k. sr. na osobę. Rozkazem dziennym wydanym w Brześciu Litewskim dn. 17. Maja, N. Pan uczynić raczył między innemi następujące rozporządzenia: Pułkownik w jeździe Książę Galicyn, mianowany zostaje Generał Majorem, w nadgrodę odznaczającej się służby, z zachowaniem dotychczasowych obowiązków Naczelnika Wojennego Kaliskiego. General jazdy Hr. Kreutz, uwolniony na własne żądanie z powodu słabości zdrowia" od dowództwa 2. korpusu piechoty, umieszczony zoslaje w jeździe i otrzymuje' urlop na 6 miesięcy dla poratowania zdrowia do wód Niemieckich. General Lej1. Kuprjanow L Dowódzca 7 dywizji piechoty, obejmuje tymczasowo dowództwo 2.- korpusu piechoty. Gdy z powodu wylewów oraz zepsutych dróg lak w Cesarstwie, jako tez w Króle

stwie, wiele przedmiotów na teraźniejszą wystawę jeszcze do Warszawy przywiezionych być nie mogło: przeto jeszcze nie można z pewnością ogłosić o dniu otwarcia tejże wystawy, o czein jednak w krotce doniesieni. Osoby składające Komitet wystawy pod przewodnictwem JW. Fr. Hr. Potockiego Senatora, są następujące: J J WW. Rzeczywisty Radzca Stanu Brodowski; Rzeczywisty Radzca S1. Eljaszewicz; Radzca Stanu Brujewicz; Radzca Stanu Szambelan Hrabia Skarbek; Radzca S1.

Niepokojczycki; Hrabia And. Zamojski; Referendarz Stanu Wentz'l; Refer. S1. Lolowski. WW. Han. Intendent Dyr. Men. Warsz. Kaczyński Inżynier i Professor mech. Kokular. Wilhelm Ran, Karol Dąbrowski posiadacz dóbr w gubernji Augustowskiej, Laski, FrenkeL Stenikeler, G. Fidler, A. Ewans, Wil. Zachert, Ludwik Gayer, Kar. Szloser Właściciel Przędzialni mechanicznej w Ozorkowie, Edw. Fridrisch. Jan Epstein. Oraz Radzca Kol. Samoiłów z Petersburga, Delegowany przez Ministerstwo Skarbu; zaś W. Rusko jako Komisaut do tworów Rosyjskich.

Francya.

Z Paryża" dn. 11. Czerwca.

Izba Deputowanych odrzuciła dnia 9. t. m.

większością 143 głosów przeciw 134. wniosek niektórych członków o odesłanie do kommissji rozdziału budżetu wydatków długu dotyczącego, dopókiby się Ministerjuin nienaradziło względem kweslji, czyli,- mimo uchwały Izby Parów, przy rozpoczęciu najbliższego posiedzenia 'przełożyć ma projekt ustawy o przeistoczeniu renty pigc-proceiilovtej. Izba uchwaliła budżet długu publicznego i budżet ministerstwa spra« wiedliwości. N a posiedzeniu Izby Deputowanych dnia 1 O. m. b. znajdował się pierwszy raz Pan G u i z o t P o swej ostatniej chorobie. W itany byl licznemi powinszowaniami. Minister marynarki przełożył, projekt ustawy o uchwalenie kredytu w smutnie około 10 millioupw na uzbrojenie floty, która ku wykonaniu traktatu z dnia 2 O. Maja krążyć ma po zarhodiiie'in wybrzeżu afrykańskiem w celu zniszczenia handlu niewolnikami. Minister złożył jednocześnie rzeczony traktat, tudzież instrukcje, które dowódzcy francuzkićj siły zbrojnej morskiej na wybrzeżu afrykańskie m mają być udzielone. Pan T h i e r s uczynił zapytanie, jak daleko posunięte są negocyacje z Rzymem w sprawie Jezuitów. Pizypuszcza on, iż Rząd szczerze się zajął interpelłacjami Izby i że przywiedzie do skutku ustawy o kongregacjach kościelnych. Strażnik pieczęci oświadczył, iż popiera usiluiff tej rzeczy w sposób zaspokajający. Izba przystąpiła polem do naradzania się nad budżetem wydatków, rozpoczynając od budżetu ministerstwa spraw zagranicznych. Fan B i Haul t mówił potem o kwesIjacli pod naradę wniesionych. Vau Guizot odpowiedział w obszernej, mocnej mowie ua wycieczki pana Cillault i dowiódł, iż gabinet we wszystkich punktach pilnuje iuleresów i popiera je należycie. Pau Guizot stal jeszcze o 4J na mównicy.

Rozeszła się, jak już wiadomo, pogłoska, iż Rząd francuzki po odebraniu depesz telegraficznych r Madrytu, nakazał wydalenie z Paryża znacznej liczby wychodźców hiszpańskich stronnictwa karoli.stów i exallowanych. »INie wiemy- mówi dziennik la Presse - czy ta wiadomość jest prawdziwa, tyle jednak pewno, iż od dni kilku stolica nasza stała się stekiem powszechnym dla hiszpańskich wygnańoów i wychodźców wszystkich stronnictw, dla których Rząd okazał się bardzo grzecznym, chociaż ci ludzie po większej części żadnych paszportów niemają. W sobotę był wielki ruch pomiędzylliilll. «

Dzienniki legitymislyczne rozprawiają nauo-w o zrzeczeniu się Don Kar los a i przy więzują wielką wagę do tego aktu, równie jak i do manifestu Xiaz<;cia Asluryjskiego. Dziennik Ou o ti dien ne uważa, iż tylko we Francji starają się rzeczy te w śmiech obracać, kiedy dzienniki angielskie z przyzwoitą powagą o nich rozpraWIaJą. Podług dziennika Revue de Paris należy uważać za rzecz pewną mianowanie Kontr-admirała Du petit - Thouars dowódzcą floty, która ku wykonaniu nowego traktatu z Anglią mającego na celu przytłumienie handlu niewolnikami na wybrzeże afrykańskie ma być posłana. Za poddowódzcę ma być Kontr-admirałoJITR Dupetit - Thouars przydany Kapitan okrętowy Bouet- Vuillaumez. Piszą z Rzymu do Konstytucyonnisty: » Pana Rossi bardzo tu źle przyj ęto. Papież był dla niego grzeczny, ale bardzo zimny; Kardynał Lambruschini jeszcze zimniejszy i to w sposób dość odstręczający; polowa kardynałów nieoddała mu rewizyt, niektórzy nawet niecbcielt go przyjąć u sie bie; większa część znacznych rzymskich familii uczyniła to samo, co naturalnie dla nas Francuzów jest rzeczą bardzo nieprzyjemną. Co się zaś tyczy wieści które krążyły o nieudaniu się posłannictwa P. Rossi, te zupełnie się nie potwierdzają. Pan Bossi był dotychczas dość szczęśliwym w swych

umowach, a to z lej prosIe] przyczyny, że jeszcze aui słówka o Jezuitach nie wyrzekł. Pan Rossi wie o tern dobrze, że skoro tylko wspomni o zakonie, odmowną odbierze odpowiedź, a wledy skończy się jego inissya. Z dnia 12. Czerwca.

Z Ałgeryi donoszą, że Marszałek Bugeaud d. 2. Czerwca w pewnej od Orleansville odległości napotkał na hufiec nieprzyjaciół, z którymi zapalczywie się ścierano; Arabowie 15 O jeńców i 50 zabitych stracili. F r a n c e algerienne głosi, że Kabylowie w Dellys i okolicach zbuntowali się, dokąd dlatego z UedKorsa wojska wysiano.

Z Algieru mamy wiadomości do duo Czerwca. Akhbar z dn. 5. donosi: W chwili kiedy numer len pod prasse idzie, dowiadu» jemy się, że stosownie do nadeszle] właśnie depeszy Marszalek Bugeaud dn. 3. dwa lieues od Orleansville z nieprzyjacielem się spotkał i że tam żywą stoczono potyczkę, w której 50 Arabów poległo, 150 zaś i mnóstwo koni w niewolą się dostało. Hrabiua Mole' wczoraj rano w Paryżu umarła.

Hiszpania.

Z Madrytu, dn. 4. Czerwca.

Es pa no I, pismo, które od trzech dni wychodzić zaczęło i tak zewnętrznym przyborem jako te'ż wewnętrzną wartością swych artykułów i wiadomości o wiele przewyższa inne pisma stronnictwa umiarkowanego i nie ma yyzglę« dem ministerstwa żadnych obowiązków, sądzi, że kweslya tak ważna, jaką jest abdykarya Don Carlosa, powinna być roztrząsaną z największą ostrożnością. »Albo, mówi dzisiaj teu dziennik, owa abdykacya czyli zrzeczenie się Don Cailosa nic nie znaczy, lub też trzeba ją uważać jako pierwszy krok do przeniesienia sprawy wygnanego księcia na inne całkiem pole.« Powątpiewa dalej o tern, czy stronuictwo liberalue przystanie na nowe propozycye karlistów czyli absolulystów, lecz dodaje oraz: »bez przestanku i ciągle utrzymywać będziem, być mogą, dopóki polityczne stosunki, których ma być skutkiem, nie obejmą razem royalislów i exaltowanycb. Dla tego też nie trzeba odrzucać warunków pokoju podawanych ze strony przeciwników, «którzy tak liczną i lak szanowną klassę ludzi stanowią,« wszystko się jeszcze że dopóty pokój i spokojność pozoruemi tylko może pojednać, jeśli tylko royaliści dla nowych wyobrażeń i nowej sprawy potrałią dostateczne stawić rękojmie. Przedwczoraj zrana przedarli się polieyauci ra) zabrali exemplarze, które właśnie drukowano, nim je jeszcze przedstawiono naczelnikowi policyjnemu i rozkazali czcionki rozebrać. Królowa Krystyna kazała, jak mówią zrobić pastorał bogato klejnotami sadzony, wartujący 1 7 , 000 piasfrów, chcąc go jako znak wdzięczności posiać Papieżowi. Z dnia 5. Czerwca.

Wczoraj rząd dostał manifest syna Don Carlasa razem z aktem abdykacyi jego ojca. Zwołano natychmiast radę ministrów, która trwała od 10. zrana, aż do 5. na wieczór. Co na niej uchwalono, to jeszcze niewiadomo. Na pół urzędowemu H er al do pozwolono ogłaszać teraz owe dokumenta, wraz z uwagami, które dla wygnańców w Bourges i dla ich stronników nie bardzo są pochlebne. Niemcy.

Z Hildesheimu, dn. 7. Czerwca.

Tutejsze królewskie ministerstwo oświecenia i spraw kościelnych wydało, na prośbę katolickich dyssydentów domagających się o uznanie ich wiary, następujące postanowienie. »J. Kr. Mość raczyła przejrzeć podanie przesłane Jej d. 11. Marca b. r. przez nauczyciela wyższego Hatmana, Dr. prawa Northoffi farbierza Gehrke i poleciła niżej podpisanemu ministerstwu następującą dać pctycyonaryuszom odpowiedź: Ponieważ byli rzymsko-katolicy, których zastępca Dr. Hatmann wraz z wspólnikami uczynił zwyż wymienione podanie, dotychczas nieokazali jeszcze przyjęcia dostatecznie pewnego chiześciańskiego wyznania, osobliwie zaś ponieważ nieprzyznali się do żadnego z symbolów starych kościołów, dla tego nie można zezwolić na to. aby w tutcjszem Królestwie nosili nazwisko gminy chrzesciańsko-Iub nieniiecko- katolickiej. A ponieważ dalej J. K. M. nigdy się do tego nakłonić nie da, aby nową sektę chrześciańską przyjmować do państwa swego, chyba, że jej organizacya okazuje niewątpliwie, że potraii zachować spokojność między poddanymi, przeto J. K. Mość nie widziała potrzeby wysłuchania owych wniosków. Co się zaś tyczy obrządków kościelnych tak nazwanych niemiecko-katolików, które są ważne dla porządku spółeczeńskiego, widziała się J. K. Mość spowodowaną do tych rozporządzeń, żeby tymczasowo ewanieliccy księża wykonywali dla owyeh niemieckich kotolików, śluby, chrzciny i pogrzeby.« Z Frankfortu nad Menem. - Na zjazd rabinów w m. Lipcu poczyniono tu już wszelkie przygotowania. Kongres ten obiecuje błogieskutki dla wewnętrznego rozwoju stosunków żydowskich. Utworzył się lu komitet do zbierania składek na opędzenie kosztów podróży rabinów, wsparcia tego potrzebujących. Jeżeli rabini pojmą walący się potok czasu, jeżeli się Uzbroją silą woli i odwagi, potrzebnej do przeprowadzenia reformy, jakiej oświata umysłowa dzisiejszego żydostwa wymaga, rzucą nowe nasienia dla następnych wieków. Jeżeli tego nieuczynią, wykształceni żydzi oderwą się od obrządków starego zakonu i poprzechodzą na łono kościoła chrześciańskiego. Jest to niestety prawda, że w Badeńskiem i Wirlembcrskiem cechy postanowiły, wszystkich pruskich robotników i czeladników niebawem o d d a l i ć . Żałujemy że tyle znamieni - tych ludzi obecnie się połączyło, aby nienawiść przeciw Prusom podsycać. Słychać nawet, że w Karlsruhe pospólstwo w hotelu posła pruskiego okna powybijało. Włochy.

Z Rzymu, dnia 2. Czerwca.

Możemy dzisiaj coś pewnego i nieomylnego donieść o posłannictwie pana Rossi do Rzymu. Starał on się najprzód ale nadaremnie wnijść w bezpośrednie uegocyacye z Ojcem Świętym, musiał zatem, otrzymawszy od dworu swego dnia 3 O . p. m. nowe inslrukcye, udać się do kardynała sekretarza stanu Lambru&chiniego, z którym miał długą bardzo wczoraj radę. Nie można się jednakże było zgodzić względem położenia Jezuitów we Fraucyi. Nakoniec oświadczył pan Rossi, iż za kilka dni wręczy kardynałowi pismo, w klórem wyluszczone będą zasady rządu francuzkiego w tym względzie, oraz umieszczoną będzie prośba do Stolicy apostolskiej, aby spowodowała Biskupów francuzkich do przyjęcia bez oporu środków, które rząd w tym względzie przedsięwziąć zamyśla. Jaką odpowiedź Stolica apostolska, mimo swej względem Francyi życzliwości, udzieli, zgadnąć nie trudno. Czyż z resztą Papież może natychmiast potępić zakon, który w jego oczach żadnej niepopełuił winy? Jeśli znajdzie się jeszcze może jakikolwiek wybieg, aby przykremu starciu się zapobiedz, w tedy posłannictwo pana Rossi nie będzie tak nieszczęśliwe jak niektóre pisma zawcześnie twierdziły. - Nowy nuneyusz mianowany do Monachium, Mousignor Morichini wyjedzie fu ztąd zapewne d. 7. - Wiadomości z Perugia o zdrowiu kardynała Capaccini małą nieszczęściem wzbudzają nadzieję, aby mógł kiedykolwiek całkiem przyjść do siebie.

p o z n ań . G a z e t y koś c i e l n e e j wyszedł Nr. 23. i zawiera: Marya Bogarodzica pierwsza ofiara płci niewieściej w Chrystusie. - Protestacya Ks. Siwickiego. - Doniesienia z dyecezyi poznańskiej, wrocławskiej, trewirskiej; z Bawaryi, Austryi, Niemiec, Królestwa hanowerskiego, Szwecyi, Saxonii, Rossyi. - Korrespondencya z Krakowa.

Polscy artyści i miasto Poznań.

( Dokończenie.) O wpływie sztuk pięknych na charakter, ducha i podniesienie tego ducha w narodzie, więcej by powiedzieć nalrźało, niż czas i szczupły zakres Gazety pozwalaj;}. Zresztą, nie ten był cel, ani też ta przyczyna kilku słów umieszczonych w przeszłym numerze, do których powód dato mi polskie towarzystwo aityslów dramatycznych bawiące obecnie w Poznaniu , zbliżająca się wystawa obrazów, a przedewszystkie in kilka danych koncertów. - Towarzystwo dramatyczne zjeżdża corocznie od lat kilku do Poznania i corocznie rozjeżdża się po krótkim pobycie dla braku widzów. - Wystawa obrazów powtarza się co dwa lala, ale w,j ej salach mniej spotkać można gości, jak w salonach i salonikajh koferyjnych, zaludnionych czasem ledwie trzema osobami. - Co zaś do koncertów muzykalnych, lo te są najsłabszą naszą stroną..- Bóg wie dla c"'ego, ale zdaje się, że Poznańskie mając us"'y, ucha nie posiada; -. tak by przynajmniej sądzić wypadało patrząc na puste sale koncertowe. Nie mówi to na pochwalę naszych pań pięknych, bo muzyka jest właśnie tą gałęzią sziuk pięknych, a raczej tym kwiatem na rozłoży stem di zewie estetyki, z którym się bawić lubi motyli ród niewieści. - Bo muzyka i kobieta jeden mają początek i jedno przeznaczenie; uczuciem żyją, walczą i podb.jają sobie świat cały. - Czegóż by więc dowodziła ta obojętność pań naszych, z jaką słuchają, a raczej niesłuchają najpiękniej - szych utworów muzycznego genijuszu, lub mistrzowskiego tych utworów wykonania? - Czy braku uczucia, czy niskiego slopma jego wykształcenia i rozwinięcia? - Jakkolwiek bądź, odpowiedź na te wątpliwości wypadłaby zawsze z ujmą dla nich; lo jedno tylko żadnej wątpliwości uie podlega, że nasze panie mniej jeszcze od uaszych panów są muzykalne, bo zwykle w mniejszej liczbie zbierają się na publiczne koucerta; zkąd jeszcze niezbyt wielka chluba dla uaszych panuw, gdyż liczba pań koncertowych łak pospolicie bywa mała, że niewielu potrzeba, ażeby ją o wiele przewyższyć. »Ależ bo lo teraz nie czas myśleć o koncertach i bawić się sztukami piękuemi, kiedy w kraju nędza i bieda; trza o czemś ważuiejszein myśleć!« - Tak mi odpowiecie szanowni panowie; zgadzem się z wami; trza o czemś ważniejszem myśleć; ale za tern nie idzie, ażeby nie myśleć o wszystkie»), na co dziś stać ducha narodu polskiego; a jeżeli w tym narodzie są talenta, a jeżeli duch polski wystarcza na wydanie was, co się poważniejszemi sprawami zajmujecie, i jeszcze na kilku utalentowanych artyslów, którzy nam czarną i poważną stronę żywota oświetlać mają i upiększać, którzy mają pierś naszą rozszerzać ogniem natchnienia, a umysł w krajne przyszłych ideałów porywać; cz3ż mamy tym talentom dat zniszczeć dla tego, że kraj w nędzy malerjalnej pogrążony, na to, ażeby popadł w większą jeszcze nędzę i w większe ubóstwo ducha? Prawie niepodobna, ażebyśmy sobie podobnego upadku moralnego życzyć mieli; - a jednak z postępowania naszego zdaje się, że do niego zdążamy, - Bo i którzyż to artyści, którzyż ludzie talentu i geiii»juszu najgorsze w stolecznem mieście Wielkopolski znajdują przyj ęrie? Czy nie właśni nasi rodacy?.. Biedni! Zawiśli od-kaprysu pierwszego lepszego urzędnika w Królestwie, -. zależni od łaski pańskiej w G aliryi, - uciekają: do Poznania, bo wiedzą, że Poznań w dzisiejszem położeniu polilyczne'm p o w i n i e n być ogniskiem światła narodowego; przybyli nareszcie - i cóż ich tu spotyka? Obojętność, ale obojętność laka, jaka nigdy prawie niespotyka cudzoziemca artysty, który do nas jakimś nadzwyczajnym trafem czasami zabłądzi. - Tak. jest, niestety. Z boleścią, lecz przyznać trzeba, że tak jest! Powiecie może: «bo nasi rodacy nie mają na nieszczęście lego talentu, co owi cudzoziemcy!« - O niektórych, przyznaję; ależ my (u pamiętamy także, jak nasz L i p i ń s ki, obsypany oklaskami po wszystkich nieomal stolicach Europy, przed próżnemi ławkami grał w Poznaniu. - A natomiast Liszt , samem zjawieniem swojem ściągnął naj zatwardzialszych d o m a t o rów wiejskich do miasta i najociężalsze ręce do oklasków podnosił. Również skrzypkowie E r n s t, B a z z i n i i inni, zgromadzali liczną publiczność polską na kilkukrotnie powtarzane swoje koncerta. Ale kiedy K o s s o w s ki Violoncelista przyj echał, - Bóg wie jakich trzeba było zachodów, ażeby mu na koncert zebrać kilkadziesiąt osób. - Ostatniemi czasy byłby sławnego naszego koirpouiste. Do by się byt spuścił na wziętość swego imienia, a zaufany we własnym talencie, gdyby był poprzestał na goloslownetn ogłoszeniu koncertu, jak to po nim uczynił nasz znakomity skrzypek p a r y s , który na dwóch koncertach odegranych w Bazarze, na obudwóch razem, miał może z 50 słuchaczy. - A przecież P. Parys policzonym został do najpierwszyrh dzisiejszych skrzypków w Europie; - tak dalece umiał grą swoją zadowolnić wymyślnych i znarowionych Berlinczyków, ii Wi-zyslkie taireczne pisma przyznały, ze koncert jego do najpiękniejszych tegorocznych koncertów w Ber inie należy, a sam koncertista, ie od razu stanął obok wielkich mistrzów na skrzypcach; »tyle precyzyi, (powtarzając słowa pisma: 2) c r $ r c i m ii 11) i g c), tyle precyzyi i siły w pociągu smyczka, tyle nadzwyczajnej biegłości w wykonaniu, tyle gustu, wdzięku i życia w deklauiacyi dowiódł na tym jednym koncercie!« I jakżeż, po lakiem powodzeniu i przyjęciu polskiego artysty w mieście cudzoziemskiem, tłómaczyć sobie obojętność, jakąśmy mu okazali ua koncercie odegranym później w Poznaniu? · -Mimo znanej prozaiczności niemuzykalnego naszego miasta, znając także ciekawość naszej publiczności - tłumaczyć sobie mogę ową obojętność chyba lem, że kilkokroinem nadużyciem dobrej wiary publicznej przez niektórych rzępolów polskich zrażeni, nie czytając czaso-pism Berlińskich, a tern samem nie znając pana Parysa, nie ufaliśmy zrazu jego talentowi, - Zresztą przyznać trzeba, że sąd nasz w tym względzie nie dość jest pewny i wyrobiony; - a zwykle bywa, że ludzie w tern lub owem niedokształceni, bojijc się, ażeby Iadaczego nie pochwalili, wolą nic nie chwalić, nad niczem się nie unosić. - Kiedy jednak dzisiaj niedowierzania nasze i obawy powodzeniem Parysa w Berlinie i Wrocławiu usunięte zostały, obowiązani jesteśmy i sobie i jemu nagrodzić krzywdę wyrządzoną; - do czego sposobność sam P. Parys podaje, urządzając konc e r t na d z i e ń 27. b. m. W i u ni j e s t e śmy, powtarzam, i sobie I jemu, ażeby koncert ten liczny był I świetnyx....

(Z G M . L W.) - Opera polska w Krakowie coraz większego nabiera znaczenia. Jakoż, chociaż towarzystwo aktorów polskich wyjechało na cztery miesiące letnie do Poznania, Kalisza i Lublina, opera trwać będzie w Krakowie przez «ale lato, i wkrótce wzbogaci się dwoma uo

wemi śpiewakami, tenorem i basem. Najwigkszein jednak nabyciem dla tej opery jest przyjazd panny Flory Bogdani, (ialicyjauki, która na wezwanie tamtejszej dyrekcyi przybyła z Wiednia na gościnne role. Nie masz podobno artystki polskiej, klórejby talent był tak powszechnie za granicą uznany: wszystkie niemal dzienniki, a na ich czele bezstronna Gazetą muzykalna obsypują ją 7aszczytncini pochwałami, które odebrała nielylko na scenie, ale i w pierwszych muzykalnych zebraniach wyższego towarzystwa wiedeńskiego. Pauna Bogd a n i ma zamiar zabawić czas niejaki w Krakowie i Warszawie, gdzie także występować zamyśla, poczćm uda się do Włoch, owej Mekki I Medyny wszystkich artystów, W i l n o ma zawsze jeszcze teatr polski, który teraz zostaje pod zarządem J. Surewicza. Bardziej utalentowani artyści sceny wileńskiej są, z Dam: pauna M a rk o w s k a i panna H el e n a M aj e w s k a (ze szkoły dramatycznej warszawskiej); z mężczyzn zaś: J. S u r e w i cz (zarządzra teatru), Rogowski (weteran tamtejszej sceny) i F e d e c k i (ze szkoły dramatycznej warszawskiej),

C h e y a l i e r B e n i c z k y , rodowity W ęgier, który wiele lat za granicą spędził, a obecnie do ojczyzny powraca, wiezie z sobą nawa, osobliwość muzyczną, to jest świeżo wyualeziouy instrument, nazwany przez niego «Colipolica«, który we Francy i, we Włoszech i .w całych Niemczech nadzwyczajne wrażenie sprawił. J estlo instrument smyczkowy, o 6 strunach, będący kombinacyją gitary i wiolouczelu, zawierający objętość głosu od E do e. Wszystkie czasopisma chwalą bardzo i dźwięk lego nowego iuslrumeutu i grę jego wynalazcy. Zamierza da« się słyszeć w koncertach.

P i g m e j c z j k o w i e czyli D o k o , znajdują się rzeczywiście na świecie, jak nam o lem dziennik <<la P r e s s e « podług angielskich opisów podróży opowiada. Żyją oni w południowych stronach Abyssynii, a żywią się owocami, korzonkami, gadzinami i miodem; wzrost ich niema czterech stóp angielskich; «era jest . oliwna, a długie, szpiczaste paznokcie są podobne do szponów drapieżnych iwierząr. - Pomiędzy Como a Metsza w Abyssynii iyją jeszcze chrześcianie w jaskiniach, jak niegdyś Troglodytowie. Tak ledy stary Herodot bywa z każdym dniem coraz dowodniej potwierdzanym.

S P r o s t o w a n i e. - W wczorajszej gazecie etr.

1126.--wieftK 11. zam. »chlania« czy t, -chłoną.« eg" '.»IJI

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.06.19 Nr140 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry