. F. 154. w Sobotęlipca 1845.
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.07.05 Nr154
Czas czytania: ok. 22 min.Nakładem Drukarni Nadwornej U'. IIecK02a i Spółki.
WIADOMOŚCI KRAJOWE.
(Dokończenie wczorajs%ego artykułu wstępnego o towarzYstwach dobroczYnności.) Przekonywamy się więc, źe tak w obowiązkach człowieka i chrzcścianina, jako i w interesie ubogiego leży ten "konieczny warunek, aby wszelka ulga i zapomaganie] nędznych i niedostatek cierpiących działo się przez bezpośrednią styczność dającego z odbierającym. Wymaga tego moralność, nakazuje religia nasza. Ale właśnie dla tego, ze tu dobre uczynkowanie przeniesione li w sferę indywidualną, Ii ograniczone na tajemnicę sercu naszego, aby się stało, jako pismo powiada, niech nie wie lewica, co czyni prawica, pytam się, jak jest podobnem stowarzyszenie z osób tylko indywidualnie działających złożone? Projekt pomieniony w ścisłem następstwie zasady swojej nie chce żadnej kassy, żadnych składek komunalnych, żadnego zawiadowshva funduszów na ubogich przeznaczonych, i wszystko zostawia indywidualnemu działaniu członków. Składki po 5 srebrników kwartalnie, obracane być mają tylko na administracyą towarzystwa. .Składki w pieniądzach łub rzeczach wolna zbierać, ale tylko pojedynczym członkom. Zgolą ubogi nic nie zawdzięcza towarzystwu, a wszystko zawdzięcza osobie, która się nim opiekuje. Dwojaka z takiej prywaty w dobrych uczynkach wypada niedogodność: praktyczna i moralna. Praktyczna leży w sprzeczności towarzystwa zawiązanego, które jest j e d n o ś c i ą d z i a ł a n i a, a samem działaniem towarzystwa, które jest atomistyczne, indywidualne, a zatem działaniem bez jedności. Co ci członkowie mają robić na walnćm zebraniu, które . 6. projektu co kwartał naznacza? Powiedziano tam, źe się mają naradzać o sposobie i skutku działania swego. Ale te sposoby mogłyby chyba leżeć w pomocy, która da radą lub pieniędzmi jeden lub drugi z członków zebranych, członkowi opiekującemu się familią nieszczęśliwą, a nie umiejącemu lub nie mogącemu jej poradzić. Lecz trzebaż mu na tę pomoc czekać kwartał, i wyjawić stosunki familii wspieranej całemu towarzystwu, aby ją od jednego tylko odebrać? Nie mógłze tej pomocy i rady zażądać pry
PRZYWŁASZCZONE IIEPUTACYŁ
Obraz z życia dzisiejszego.
Znałem przed laty pana Koleandra. Był lo sobie młodzieniec ni mądry ni g ł u p i; ni brzydki ni ładny, młodzieniec jakiemi przed laty dwudziestą byli wszyscy majętniejsi: urodzony na to by po dłuższem lub krótszem życiu umarł nareszcie, należący do tych jak wiersz mówi łaciński: fru ges consumere natu Ojciec pana Koleaudra, zamożny obywatel, długi dosyć zakończywszy żywot, zostawił w puściznie prócz I c h i r · c" I biblioteczkę, którą skupował powoli, bo za młodzieńcJ v dih "', oszczyka zamiłowanie w księgozbiorach przechodziło od K'OV Pan K i ['o A średnich, a od I J c n Ui&j jeszcze do półglów/ 'ak czvtvO e <]" c, e i w I C m że w owej epoce umiał czytać, to jest czyI I . Ai . r 7 A mlodzież ówczesna same romanse, a pisać notatki, rcjesłrai rzaoKie listy P i sane s ( y lo c u 1 j 11 a rj o: t z y co więcćj umiał, a nawet niogi umieć, nm wiad"ulo było. Owoź jak zaczął przesiadywać w bibliotece OJCOWSKIe" jak 2 a c Z t [I s j c o b c i e I . n d O w ł a 8 l i e k s i ą Ź 14 i j O c u _ dze biblioteki, vy których miarkował źe się musi mieścić rozum, bez tr" ou, bez mozołu, pcz czyibn.a p o w i e " . z c d ba biblioteczne wciąga jąc w siebie. -został literatem: nie ileraicm panie.... i basta!. Dawniej inówic-no: pa" Koleander lo nie złe ułożony chłopiec; później: dobrze ułożony młodzicniec; dalej: zdalny ...aż; jódnem słowem, dzisiaj m e - siecifsz y sto p niowania okoliczna wieść g łosi: P an Koleander przez roznc literat!... co dziwniejsza, pan Koleander przysięgnie sam, iź jest literatem kutym iia cztery nogi: napisał nawet recenzyą jakaś!.. Od głodu, ognia i takowej rccenzyi zachowaj nas panie! Zasiadł już dzisiaj na wygodnym uczonych stolcu: istny Mecenas pizeizuca jak pomiędzy zginłkarni, pomiędzy zdolnościami, które tu i owdzie skromnie wbehodzą le
-vr
Bedaktor odpowiedzialny: / łr. J. Rymarkicwicz.
watnie i w czasie, kiedy jej właśnie potrzeba? - Jakież to dalej mają być narady o skutkach działania? Maźźe się tam każdy chwalić, co dobrego i komu uczynił? Tego nie pozwala nam uczucie nasze, ani nie pozwala tego religia, a nareszcie pewna względność należy się także wstydliwemu uczuciu nieszczęśliwych. którychbyśmy nędzę i niedolę wystawiali na widok kilkudziesięciu lub kilkuset osób. Jeżeli cielesnej nagos'ci każdy się wstydzi, uje równie go wstyd moralnej nagości, i rumienić się musi, gdy ją widzi O(l,lonioiią publiczności. Lecz powie kto, nie o osoby, ale o obrazy nędzy i ubóstwa nam chodzi. Tc wystawione na zgromadzeniu członków przejmą ich litością, zagrzeją do większego działania. Zgadzamy się na to. Atoli zkąd ten egoizm szafowania pobudkami do cnót chrześciańskich, ograniczony tylko do członków towarzystwa? Czemu obrazami nędzy bliźnich naszych, na którą ktoś własnemi oczyma patrzał, nie zatrwożyć serc raczej całego miasta, całego narodu, by można całej ludzkości? a ku temu sanie mowy na zgromadzeniach, ale druki i pisma publine. W podobnie fałszywem położeniu znajduje się Dyrekcya do członków swoich, której czynności . 11. bliżej określa. Chyba to jedno na korzyść policzymy, że towarzystwo przez dyrekcya będzie wiedziało, ile osób i rodzin jest przez członków wspieranych, które osoby wystąpiły, a które na nowo wzięte zostały pod opiekę. Jak dyrekcya może kontrolować uczynki moje miłosierne, które mają i powinny być dobnnvolnem, że tak powiem natchnionem ulewem serca mego? Jak z urzędu wchodzić może w kryjówki i tajemnice nędzy rodziny jakiej, aby ocenić czy członek nią się opiekuje w skuteczny sposób? - To nie da się cale wykonać. 4 Wyższą o wiele jest jeszcze moralna niedogodność, jaka w myśli całego projektu i całej zasady leży, skoro projekt odrzuca wszelkie opiekowanie się ubogim przez towarzystwo, i chce mieć opiekę nad nim objętą i wykonywaną łi indywidualnym dobrym uczynkiem ezłonka, jako człowieka, - cóż wypowiada innćmi słowy? Oto: każdy członek przystępuje do towarzystwa, aby się w obce tego towarzystwa zobowiązał do wykonywania tych powinności względem bliźniego, jakie wstępując w łono kościoła chrześciańskiego podjął w obec Boga. Co ztąd za wnioski? - Oto słaba już wiara w Boga, w jeAo przytomność i obecność na ziemi, słabadwie dostrzeżonym fiołkiem, póki go woń cudowna uie zdradzi. Jest już, albo lada chwila zostanie członkiem towarzystwa jakiego uczonego; gadam z nim - dalipan nie literat; słucham o nim, literat! literat! wrzeszczą wokoło. Dziwna rzecz. Albo znam znowu panią Leonidę: gdzie echem puścić ua raił kilkadziesiąt słychać wszędzie: co to za rozum! co za serce! - co za rozum i serce powtarzają wokoło. J ak ona pisze listy, to Sewinie polska! He tam uczuć szlachetnych i cnotliwych niknie w tym zaciszu domowym, powiadał mi belctrysta jeden prowincyonalny. Ależ ja znam panią Le0nidę, znam ją doskonale i nie od dzisiaj. O cnocie mówić nie będę, to przedmiot nader drażliwy; o rozumie;... czytałem te listy, bo któż ich Jiie czytał. Ma przyjaciółkę z którą mieszkała o milę przez lat kilka, i zawzięcie pisywała do niej: pańszczyzna niewielkiej wioski szła na posłance. Przyjaciółka, nieszczęśliwa ofiara małżeństwa matematycznie wyrachowanego, Izami zalana wszystkim pokazuje te listy nowej Sewinie, w których słowa, uczucia i plotki tańcuj? bez uslanku w salonowej maskaradzie. Los zlitował się nad przyjaciółkami, które mimo przyjaźni, (pod sekretem powiedziawszy) powadziły się już raz śmiertelnie o jakiegoś Adonisa, który z obydwóch żartów,.}, j by dać przedmiot do mocno wyczerpanej korrespondencyi rozdzieli! je kilkonastą milami i granicą. Teraz już przepadło! Sewinie polska zostanie nią na wieki, bo listy ra5I czytane wszystkim po poczęciu Ouych, uiosą aż za granicę sławę '<?go rzęsistego pióra: passyą zaś do listów ma tak zawziętą, iź na jednym dziedzińcu mieszkając z posesorein czy współdziedzicem wioski pisywała do niego po trzy bilety na dzień. Przyznać trzeba, źe pan posesor był młody, bardzo przystojny człowiek, i pełen nadziei, która by bujne wydała owoce, cnotliwa Leonida używała zapewne rad listownych, .prócz napomnień naocznych uie mniej częstych. Znam ją doskonale! Prawd * dnych uczynili, mnieście uczynili; jak skoro trzeba nam widzialnego towarzystwa z ludzi, w obce których się do dobrych uczynków zobowiązujemy. To konanie wiary wypowiada projekt.
N a serca, na indywidyuałne uczynki, tylko religia, tylko słowo Boże działa. Towarzystwo zas ' jest czćm innem. Ono ma na celu połączonćmi siłami, i pod jednym ogólnym kierunkiem działania, dokazać tego, czego pojedynczy człowiek dokazać nie jest w stanie. Towarzystwo ma na celu jednoczyć indywidualne słabe działania, ale nie rozpraszać je; chce użyć wszystkich pod ręką będących środków, aby jak najskuteczniejszy zająć zakres działania i jak najrozleglejszy, a nie pozbywać się tych środków z zasady.
Z B e r l i n a, dn. 24. Czerwca. - W skutek pewnych wiadomości minister oświecenia pan Eichhorn, miał podobno dać zlecenie, by dziełko professora w wydziale teologii katolickiej przy uniwersytecie Wrocławskim pana Movers »0 stanie wydziału katolickiej teologii przy uniwersytecie W rocławskim ,» w którćm uskarża się autor na ukracanie praw służących pomienionemu wydziałowi, a które tenże wydział podał do Wysokiego ministeryum, pod rozbiór poddać gruntowny.. Zapewniamy tych, których obchodzi naukowy kierunek kościoła katolickiego w Prusiech, i dziełko Moversa, że minister będzie się bez wątpienia chciał przychylić do wszelkich słusznych próźb wydziału katolickiego w Wrocławiu. Obiecano już nawet należące do wydziału, a dawniej w inny sposób użyte mieszkania dla professorów, przez rozporządzenie ministeryalne takowemu oddać. Nadto obmyślono już środki, jakby po poprzednićm naradzeniu się z księciem biskupem panem Diepenbrock, którego w tych dniach tutaj oczekują, na opuszczone od lat 20 katedry przy teologicznym wydziale w Wrocławiu powołać mężów, którzyby mając imię w świecie uczonym, i w głęboką zaopatrzeni naukę, godnie mogli reprezentować wydział teologiczny, i przyczynili się do pomyślnego rozwiązania kryzy, w jakiej obecnie znajduje się kościół katolicki w Szląsku. Z B e r l i n a r d. 28. Czerwca, - Uzupełniając doniesienie nasze tyczące się podania tutajszych referendaryuszów do pana Biilov przeciwko Stieberowi, dodajemy, że nie tylko o uwolnienie Stiebcra od pełnienia nadal obowiązków sądowych, ale i dwóch innych jeszcze referendaryuszów, których zatrudniano w policyi, podali oni prośbę. Wniosek ich do tego się odnosi, żeby osoby te albo całkiem przeszły do policyi, albo też zostały w służbie sądowej, ponieważ niepodobna, aby w jednej osobie lijcxyiu - władza policyjna i sądowa. Adres ten ma być treściwy i wolnomyśłny, ale przez czwartą tylko część referendaryuszów podpisany. Wystąpieniu temu jednakże, każdy, kto. tylko zna tutejsze stosunki, wielką przyznać musi ważnosc. Słychać, że już na te podania odpowiedziano, a w odpowiedzi mają być umieszczone dowody, z praw obowięzujących czerpane, na to, że osób sądowych i do sprawowania urzędów administracyjnych używać wolno; prócz tego ma ona zawierać wielkie pochwały Stiebcra. Spodziewamy się, że rezolucya ważna ta niezadługo będzie ogłoszoną.
Co się tycze uwolnienia od obowiązków hrabiego Arniina, rzecz masie mieć inaczej, i pogłoska dawna wcale się nie potwierdza. Mówią tylko, źe hrabia Arnim ma zostać księciem, i pracować w gabinecie Króla. - Z pewnego źródła donoszę także o zjeździe Jego Królewskiej Mości z Ludwikiem Filipem i królową Wiktoryą na zamku Stoltzenfels nad Renem.
Nakładem jednej z tutejszych księgarni ma wkrótce wyjść krótki zbiór rezultatów ostatnich naszych sejmów prowTincyalnych, przez Dr. N auwerka..
że brudna, niedbale zaczesana, niedbałej jeszcze ubrana, wiecznym nieE orządkiem otoczona, gada wiele, ale bardzo wiele: gada głośno, ale ardzo głośno: rozumuje na prawo i na lewo o wszystkiem, zacząwszy od botaniki a skończywszy na piroteebnii: Sybilla polityczna przewiduje naj cudowniejsze rzeczy, jak Frozyna ciągle żeni wielkiego Turka z rzeczą pospolilą Wenecką; z resztą rej w domu prowadzi, bo się temu nic sprzeciwia mąż, poczciwy, otwarty i szczery szlachcic starego kroju, stokroć rozsądniejszy od niej, ale lubiący spokój: to prawda, ale czyli to są prawa sprawiedliwe do reputacyi tak powszechnej?. Albo któż nie ztiał mecenasa Wacława, który już umarł podobno, tego autora wszystkich anonimów wierszem czy prozą pisanych.- kto nie pamięta, jak rozwalony na sofie rozprawiał między czwartym a piątym kieliszkiem rumu o wszystkiem, a rozprawiał z taką pewnością, źe wychodzący od niego zdumiewali się nad głębokością tego na pozór płytkiego męża. Szkoda go: był on jedyny w swoim rodzaju: nam poufalezym została pamięć smutna w sercu, a światu pamięć żyjąca w młodym Pantaleonie, który dzięki radom i protekcyi nieboszczyka mecenasa, porzucił haudelek, by nas zasypywać pismami sweini. P. Pantaleon dziś literatem ni z tego ni z owego. Albo Rodr>ga znacie panowie? Rodryga, który berło dobrego tonu, mody przyzwoitości i zachwycającej rozmowy dzierży od lat przeszło dwudziestu. Darmo w koło niego jak szparagi wyrastają młode dandysy, darmo suszą biedne swe mózgi, by naśladować niezwalczonego Rodryga; darmo obtłukują sobie nogi by uciąć hołubca, owego hołubca, którego nikt tak klasycznie nie wali, jak nasz Rodryg od lat dwudziestu mimo niegrzecznej pedogry. Rodryg jest od "lat dwudziestu okrzyczany za eleganta pierwszej giełdy, on tancerz wyśmienity, filar salonów, on jeden młody zawsze: dandysy starzeją się wokoło niego,
Wszybtkie waznleJsze uchwały mają być umieszczone w pewnych rubrykach, tak, że zaraz będzie można widzieć, jak każda prowineya głosowała. Zwracamy uwagę czytającej publicności na te pełną zasług pracę. Z Halli, d. 23. Czerwca. - Professor Erdmann przy tntejszym uniwersytecie, który niedawno temu wystąpił z zdaniami nieprzyjaznemi dla Żydów, z podziwieniem słuchaczów swoich oświadczył się niedawno z katedry z życzeniem, aby zniesiono dotychczasowy zwyczaj, podlu» - którego każdy uniwersytet ma na czele nadzwyczajnego królewskiego pełnomocnika. Przy tern zapewniał, że tenże bardziej dozoruje docentów, jak uczniów uniwersytetu. Władza jego mianowicie w Halli jest nieograniczoną, co ma styczność i wypływa niezawodnie z miejscowych stosunków. Tak np. obecny pełnomocnik rządowy bez wiedzy i woli senatu - jak to zastępca rektora zwykł później oświadczać - wytacza indagacye. Z Halli. - Już przed kilku miesiącami donosiły pisma publiczne o zabraniu papierów trzem studentom tutejszym. Dotąd nie zapad! przeciw nim żaden wyrok, ani nie zwrócono zabranych im papierów;]ale nadto jednemu Z' nich na nowo takowe opieczętowane*. Równocześnie w przeciągu ostatnich trzech tygodni nastąpiła zpolecenia kuratora uniwersytetu p. Dr. Pernicc rewizya mieszkań kilku innych jeszcze osób, a mianowicie pewnego kandydata Teologii, który obecnie żyjąc na wsi wyłącznie oddaje się badaniom wschodnim, celem objęcia niezadługo katedry akademickiej; dalej Szwajcara, którego miano w podejrzeniu, jakoby u siebie wychodźców z kraju swego przechowywał (byli to jednak, jak się później wykazało, studenci z Jeny). Czwartemu, któremu także papiery zabrano, oświadczono, »iż chodzi o dowiedzenie się, czem się zatrudnia.« Nareszcie u piątego i ostatniego znaleziono spis blisko stu członków znakomitej czytelni, którą założono, celem obeznawania się z najnowszemi płodami literatury niemieckiej. Księgozbiór zawierał oprócz- pism publicznych, różne dzieła treści filozoficznej i utwory poetyczne. Przeciw takowemu nachodzeniu domów zanieśli do senatu akademickiego zażalenie ci wszyscy studenci, których podobna rewizya nie dotknęła. Zadają w nićm wyjaśnienia 1) na jakiej zasadzie chwycono się tego rodzaju postępowania, i czy interessenci żądać mogą, aby im takowa była wyjawioną (dotąd bowiem nie wiadomy jest pOJI»ód rewizyi i zabrania papierów, które też do żadnego nie doprowadziły wypadku; a interessenci na mocy samego tylko »podejrzenia,« bo niczego im z ich zabranych papierów nie dowiedziono, ukarani zostali) 2) na jakie papiery rozciąga się moc ich zabierania (przy ostatnich bowiem rewizyach opieczętowano nawet listy familijne) 3) której to władzy akademickiej poruczono rewizya domów (tą rażą bowiem nie wiedział o niej prorektor, zkąd poszło, źe jedna z gazet, przypuściła, iż postępowanie tutejszego uniwersytetu jest w tym względzie osobliwsze, jemu wyłącznie służące) 4) kto właściwie ma prawo do przejzrzenia papierów i czy zobowiązany jest do zamilczenia o ich treści (w Halli bowiem oprócz sędziego uniwersytetu T sekretarza i aktuaryusza użyto ku temu także i pedeli, cełem roztrzygnięcia, które z papierów mając być opieczętowane, a które z nich jako mniejszej wagi należy pozostawić) 5) urzędnik wyznaczony winien zaraz przy zabraniu papierów sporządzić ich spis dla właściciela (czego dotąd nie uczyniono) 6} czy zabrane papiery wszystkie, albo przynajmniej niektóre i do którego winny być zwrócone (gdyż jeszcze w Marcu zabranych papierów nie oddano właścicielom) 7) jakie wreszcie prawo służy interessentom na przypadek nadużycia ich własności. - Taką jest treść najważniejsza zażalenia. Poprzednio użalali się już Węgry, na uniwersytecie Halskim zostający przez posła Austryackiego u ministra Eichhorn na miejscowego kuratora, któremu tenże minister stosownie do odpowiedzi, jak%
schodzą z pola: on pozostaje sam jeden nie do naśladowania. A rozmawiać któż lepiej umie, kto zgrabniej łata rozmowę lekką, płynna, i dwuznaczną francuzczyzną? - Sąd jego w salonie straszny! krótkim urwanym ruchem ręki, ust skrzywieniem przełomem, słowem mestępionein przez dwudziestoletnie używanie niszczy lob ożywia potulnych współzawodników swoich. W zalotach pogromca niezwyciężony, rzeki łez wytoczył, i z tej to zapewne kąpiel' wychodząc, zachorował len kwiat młodości, który coraz ciemniej rumieni się na twarzy. O jego miłostkach niestworzone dzieje rozpowiadają sobie do ucha, a same kochały się w nim Włoszki, same Angielki, gdzieś daleko za granicą poznane, lecz opuszczone przez niego dla świętej miłości ojczystej ziemi. O Rodrygu szczęśliwy! skądże ci la sława tak trwała? darmo pytam sam siebie, darmo pytam pamiątek salonowych! tajemuiea to niezbadana, posąg w Sais zasłonięty przed profanami!. " , , , , . , . Wszystko to nic jeszcze; ale pan Filidor? ) pan Filidor! kto» me zna pana Filidora ? to przecie zaszczyt nasz, mąż bez skazy i zmazy, mąa prawy, człowiek uniwersalny! f jakże inaczej mogę o nim mówić Sędzin uproszony wsaystkich kompromis sów , stauowczem słowem dzieli majątki, niszczy długoletnie processa, prreCTa węzeł gordyjski granicznych niezgod, i tak cudzych spraw kosztem rośnie w olbrzymia okoliczną sławę. Pan Filidor statysta niepospolity , głęboki polityk, skąpemi słowy rozdziela przeważne swe zdanie, ale jak powie, wszyscy otwierają szerokie usta, podziwiając głębokość niezrozumianych pomysłów. A agronom jaki! on panie odbywał podróż agronomiczną w Szląsku i w Prusach z najsławniejszemi agronomami żył za pan brat, ma nawet od nich listy własnoręczne: i chociaż u sąsiadów, którzy nosa za granicę nie wyścibili, gospodarstwo jeżeli nie lepiej, to pewnie równie do brze idzie jak u pana Filidora, wszyscy jeżdżą do niego fo rady ekonomi dzenie. Wtej chwili dochodzi nas wieść, ze podobne rewizye i po innych uniwersytetach np. w Lipsku i Tybindze miały miejsce - wszakże dotyczą one tych tylko studentów, co wprzódy na uniwersytecie Hallskim byli i na wyraźne zażądanie tegoż uniwersytetu - a to jak mówią z powodu ruchów demagogicznych.
WIADOMOŚCI ZAGRANICZNE.
A u s t r y a.
-Agram (Zagrzeb). - W nocy na 18. t. m. zaszło tu zaburzenie ludu.
Poprzedniego wieczora krawczyk mający należeć do partyi Illirów przy zajściu w karczmie Ilica na śmierć pistoletem raniony został. Sprawca tego czynu rzeźnik przyaresztowany w wielkim natłoku ludzi, odprowadzony do więzienia wstępował do niego z okrzykami wiwatu! W nocy zgraja młodych ludzi udawszy się na rynek zniszczyła do szczętu jatki do tegoż rzeźnika należące. Ze zaś nie tknięto nic zgoła co się z własności rzeźnika tam znajdowało, dowodzi oczywiście, że li tylko w tein odkażanie się polityczne miano na celu. Z Tarnowa d. 3. CzelWca. - My tu teraz ciągle przerażeni jesteśmy barbarzyńskićm prześladowaniem kościoła katolickiego na W ołyni u i na Litwie. - Najnowsze wiadomości donoszą nam o uwięzieniu ks. hI. Ożarowskiego w dyecezyi łuckiej, teraz żytomirskićj. Wzbraniał on się stosować do woli ukazu rozporządzającego, aby żaden ksiądz katolicki nie spowiadał tych, których niezna jako swych parafian. Celem tego ukazu jest, by przymuszeni na schizmę bądź u n i c i ru s c y, bądź łacińskiego obrzędu, nie mogli się w obcych parafiach u księży katolickich spowiadać i tak w jedności kościoła katolickiego trwać. Pan Pisarew gubernator Żytomierza zawoławszy do siebie ks. Ożarowskiego zagroził mu za nieposłuszeństwo ku rządowi, szubienicą. - Nie strwożył się tej pogróżki godny kapłan i oświadczył się gotowym na wszelkie prześladowania. Teraz uwięziony oczekuje dalszego losu swojego. Szwajcarya.
L u c e r n , dnia 23. CzelWca. - Rząd znajduje się znowu w obawie i strachu; gwardya honorowa stoi każdej nocy na straży a czaty przechodzą się ciągle po ulicach. Wczoraj nawet znowu część wojska przywołano. W' jakim celu wszystko to się dzieje, nikomu nie wiadomo. - Pani Doktorowa .Steiger odłożyła żałobę, którą nosiła w czasie uwięzienia swego męża.
ROZMAITE WIADOMOŚCI.
W Konstantynopolu jest 35 publicznych biblijotek, z których wszakże żadna dwóch tysięcy ksiąg nie liczy; ale zato składają się one po najwięcej części z samych książek pisanych, a każdy taki rękopism kosztuje najmniej 10D -13 O piastrów, podczas gdy podobna drukowana książka u nas najwięcej 1 talara się płaci. Wyjąwszy wtorki i piątki są te książnice każdej pory roku otwarte. Nic się jednak nie wypożycza. Większa część pisem ściąga się do istotnie narodowych nauk i wiadomości. Każdy księgozbiór ma dokładny spis rzeczy. Najcenniejsze dzieła w różnych gałęziach literatury znajdują się zazwyczaj w kilku egzemplarzach, jak mianowicie koran i księgi kanoniczne. Są one z największą starannością i na najpiękniejszym pergaminie pisane, wiersze każdej stronicy mąją złotą obwódkę a
czne, statystyczne, handlowe, polityczne, jurystyczne i t. d. Zdanie zatem jego "przeważne jest we wszech przedmiotach, i choć o literaturze nie wiele mówi, bo się na sprawy światowe z wyższego patrzy stanowiska, nie jedne zniszczył przyszłość, zawiódł nadzieję powiedzeniem naganneni, na wiatr rzuconem, bo on jest Aryslarch ogólny. Zniża się czasem a£ do przyjemnego w towarzystwie człowieka, i wówczas zachpassya sprowadziła mu odpowiedź zabawną od młodej ale rozsądnej panny, do której okrągłych wdzięków i okrągłego majątku wzdychał czas pK,SA pan Filidor. Była to próba jakiegoś teatru towarzyskiego, którego yrektorem i nauczycielem był oczywiście ten, który słynął i tak dOsKonale strawił Tahnę. Owoż radząc na prawo i na lewo, słodziutko przemówił do swojej Kłoryndy mającej także rolę wtej sztuce: «zdaje mi się iz pani w w y r a z ; e de y amac yi swojej nad to? mało pokasujesz wzgardy, Która tu właśnie jest konieczną.« - »Przeciwnie mój Panie! - Odpowiedziała Agadaro, A z(jaje ni i sic> l{ dosyć i ciągle po??Q' C w z a r A J a H " '" I " ? q LI? l , . k . d ł t d _. . O .. , .. lI... prZYCIS W wymowIe a resz ę ozumiem, bo milczeć muszę, bo powiadają: v ox populi, voxDei. Raz osobliwie nie pojąłem go zupełnie... Było to dawno dosyć; w czasie jeżeli się nie mylę cholery: pan Filidor był na czele składki robionej na nieszczęśliwe od cholery ginące rodziny. WYsłanY od rodziny, której matka konała pod razami srogiej »zadawnionej ui-mocy i nędzy, a synowie darmo walczyli z niedostatwszystkie rozdziały i księgi zaczynają się także duźemi złotemi literami. Najznamienitszą księźnicą ma być owa w seraju, zawierająca jak słychać bardzo wiele starych łacińskich i greckich rękopismów , do której jadnak żadnemu prawie cudzoziemcowi przystępu nie dozwalają. Każdy tom jest zachowany w osobnym korduańskim pokrowcu, i ma cały tytuł wielkie mI na grzbiecie pokrowca i krawędziach książki wypisany. Wszystkie tomy ułożone są jedne na drugich w śklannych szafach.
RZUT
O&Ana. wystawę obrazów w jPo*n«m#W, IV t'. MS-MJI.
(Dalszy ciąg.) Gdy przed laty dziesięciu, lub mniej więcej, zawiązała się szkoła diisseldorfska, \ nową malarstwa niemieckiego rozpoczęła erę, powitano radośnie jej utwory, a mężowie jak Lessing, Hildebrandt, Stilke, Hubner, Bindemann, chlubną sztuce narodowej zwiastowali przyszłość.
Już wówczas jednak ostrzy znaleźli się krytycy, którzy bliski jej przepowiadali koniec. Nie wystarcza nam miejsce na dostateczne rozwinięcie myśli naszej w tym względzie; napomkniemy tylko, że za przyczynę tego upadku uważamy fałszywe zasady szkoły diisseldorfskićj, której wszelkiej brakowało jedności w celach i dążnościach, gdy przeciwnie w metodzie czyli sposobie malowania, niewolnicza przewodniczyłajedność. Większa zgoda w dążnościach odznaczała szkołę mnichowską a jednak rozstrzeliła się ona w różnorodne kierunki, co nie jest przedewszystkiem winą malarstwa, ale winą krytycznego usposobienia naszych czasów, nic cierpiącego silnie się manifestujących kierunków. Z dawnych herosów szkoły diisseldorfskićj dotąd jeden Hildebrandt autor synów Edwarda, występuje na wystawie poznańskiej. Obraz jego Eoźa z swą córką przejął nas smutkiem, bo przekonał jak nisko spadł malarz, którego młodzieńczy zapał piękne tworzył dzieła, choć nie był kierowany prawdziwem źywotnem tchnieniem, gdyż ani iskierka z niego nie została starości. Cóż chciał oddać malarz? Czy pierwszego lepszego starca i młodą dość piękną dziewczynę? - Nie,' on starca tego ma za Dożę, godnego potomka Dandolów, oblubieńca morza. Czyż widział kiedy P. Hildebrandt portrety owych weneckich panów, któreśmy winni pędzlowi Tycjana, Tintonctta, które pomiędzy świętych mieszał czasami Paweł z Werony? Czyż się przejął wielkością tej ciemnej ponurej historji Wenecji, pani średniowiecznego morza? Zaiste nie, bo nie byłby śmiał starca swego obdarzyć tytułem Doży. Malarz z wielką dziś reputacją przysłał na wystawę naszą obraz, któremu po części winien swą sławę. Jacobs, Shehenzadę opowiadającą znare- wszystkim arabskie powieści w jednej z tych tysiąca i jednej nocy ciekawemu Kalifowi. Lampa nocna oświeca te scenę haremu, ale z boku nieznacznie wkrada się blade jeszcze światło jutrzenki, odpycha gdzie może czerwony blask'lampy, i właśnie się spotkali na śnieźnem Shehenezady ramieniu. Co do gry światła sztuki w oświeceniu, niniejszy obraz jest arcydziełem, to pewno; lecz więcej żądamy od malarstwa. Kalif Pana Jacobs, czyż to ów na dywanach rozciągnięty Turek, pijany rozkoszą, tonący w kłębach wonnego dymu, który słucha z rozognioną lantazyą wśród szemrań chłodnych wodotrysków, i marzy o cudach dziwnych powieści, cudach, których sam tak blisko, wśród swego rajskiego haremu, i klnie na wschód słońca co ma przerwać wątek opowiadań. Shehcnczada niezupełnie także wystarcza wyobrażeniom naszym, ale łatwiej nam się z nią pogodzić: kobieta umie wszystko co chce. ona jest niczem i wszystkiem, wszystkie m co z niej zrobi kochanek.
kim, który ich gnębił, przybyłem do cnotliwego pana Filidora z dowodami mego poselstwa, by kouiccznie uprosić pomocy z powierzonej mu bez rachunku składki... N o i cóż? - Pan Filidor odmówił?. N i zae iste: nic zrobił tego wprost; pan Filidor targował się zemną w wygoduem zatopiony krześle, gdy tymczasem biedna rodzina binarni konającego serca czas rachowała daremnie ulatujący: wąchał się, krzywił, myślał, targował, mrużył oczyma, nareszcie odmówił! Ale, dowody owe stanowiące całą obronę wysłanego, chciał zacny pan Filidor spalić, ledwie mu je wydarło!. Co? dla czego? którędy? nie umiem państwu powiedzieć: różni różnie opowiadali: ja uic nie wiem więcej prócz tego, że później rozmyśliwszy się wynalazł jakiegoś kuzynka młodego Panfila i wysłał go z pomocnym datkiem. Ale młody łJanhl skończył poselstwo swoje w pierwszem miasteczku, Igdzie stracił pieniądze, i nic bIe zrobiwszy wrócił poseł in p a r t i b u s goł.yco do piernędzy , ale bogaty w miłosne pamiątki. I zapewne, dla czego* Filuloroui ma być zabroniony nepotyzm! - . , ''Ale jakaż przyczyna tylu łudzi wynosi na szczyt sławy, a drugich potępia na wieki? Dla czegóż Radomonta wszyscy się boją, omijają, drżą przed spojrzeniem jego i wielkieml wąsami? dla czego laskonogi Juliusz rośnie codzień jak w pióra w dowcip, a dowcip uznany przez drugich równie dowcipnych? dla czego Colimena jest wielką damą i jest wiecznie wzorem tonu, wylworności a nawet i cnoty? dla czego ubogiego Symplicyusza potępiają wszyscy, udają na ulicy» f? ]I' e znają, a przed bogatym Agapitern lecą czapki i kapelusze na wy*c,S III dla czego?
(Dokończenie nasłąpij wszelki postęp i nadzieja przyszłości, jest prawie tylko w artystach do francuzkićj zbliżających się szkoły. P. Achenbach jest malarz za oryginalny, aby go do jakiejkolwiek szkoły policzyć można, przedmiotem jego dzika natura północy, nadmorskie widoki Norwegji, które dotąd jedynym były wzorem artysty. Od pewnego czasu P. Aciienbach bawi we Włoszech i porwał się na tę naturę południa, której trzeba gorącego pędzla Claude Lorain'a. To też z wszystkich chwil w życiu natury włoskiej, wybrał sobie naj dzikszą : sinawo ciska morze o nadbrzeżne skały. P. Achenbach zanadto się przejął duchem północy, w krajobrazie jego nic nie przypomina Włoch, i gdyby nie silna wiara nasza w katalog, sądzilibyśmy że widok ten z pod innego zupełnie nieba. Konstanty Cretius malarz mający wiele wdzięku zbyt trudny wziął sobie przedmiot. Przedstawia nam scenę z Fausta G6thego, w której Me» łistofcles śpiewa na pół pijanym studentom ową sławną piosenkę o pchle, pomimo trudności na jakie natrafić musiał autor, przyznać musimy, że .Mefistofeles jego jest piękną etudą, choć nie wyczerpał malarz tego bezdennego przedmiotu. Rozkład figur mniej szczęśliwy. Pełne uroku znane nam obrazy P. Cretius b« BfcatieufciHB« i latnilettfrćimcr nadają temu artyście oryginalną cechę, nazwalibyśmy go malarzem rodzajowym (de genre) średniowiecznego życia. Przy tej wdzięcznej jednostronności powinienby pozostać P. Cretius. P. EIsner z Dusseldorfu przysłał mały obraz: Chrystus kuszony przez Szatana. Do wzmianki o tern dziele mniej powodował nas obraz sam, jak ważność przedmiotu dla ogółu malarstwa. - Religijne uczucie włożyło pędzel do rąk wzrastającej ludzkos'ci, jemu sztuki winne najszczytniejsze natchnienia, i najwyższą jaką osiągnęły doskonałość. Kie tu miejsce wykazać jakiemi prowadzone manowcami, sztuki odstąpiły od wzniosłego celu, który wiecznie pokazywać się zdają niczem nie zrównane dotąd arcydzieła chrześeiańskiego natchnienia; sądziliśmy tylko, iż wypada nam zwrócić uwagę czytelnika na wszelkie ku temu celowi dążące usiłowania. Z żalem wyznać musimy, wracając do obrazu P. EIsner , zenie odpowiada życzeniom naszym: w Chrystusie jego jest pewien dość piękny wyraz słodyczy, lecz czyż. lo uw (' 11 iy r, li s wcielony Rug, który z pogardą gniecie pod Stopami szatana chcącego zniweczyć jego Bóstwo? - W obrazie P. Geyer próba koncertu .. wiele jc.-.t życia, grupy śpiewających chłopczyków ładne bardzo, ale 1', (lovi'v nic dość wszedł w ducha czasu, zapomniał, że wiek ostatni był wiekiem dla muzyki, a chcąc ge trafnie oddać, wypadało może więcej godności artystycznej nadać tym upudrowanyiu wirtuozom.
Ludwik Ilcm uai ui z Berlina odmalował kilka areliitektimieznyc1» wIJ«ków Włoch. Pałac Dożów przypominał nam bardzo dzieła Canaletta, a ów sławny malarz zeszłego wieku, nie odpowiada wszystkim żądaniom naszym. Bardziej podobał nam się widok Pazzuoli legoj, samego artysty. Dwaj panowie llildebrandt. jeden z Berlina, drugi z Gdańska zasługują na uwagę, malarze ci przejęli się zupełnie metodą francuzką, pierwszy w sweh widokach morskich wiele ma śmiałości w rysunku i kolorycie, drugi więcej wypracowuje szczegóły. Obydwaj wiele obiecujący. (Dok. nast.)
OBWIESZCZENIE.
Dostawa około 9000 celnarów siana tegorocznej pierwszej kośby, dla królewskich magazynów w P o z n a n i u ma być uskuteczniona przez publiczną antrcpryzc. Wyznacza liśmy tym końcem termin na dzień 21. Lipca r. b. o go dzinie 9. rannej w naszym lokalu urzędowym, przed naszym Deputowanym, Radzcą lntendenlury Messers c h i n i d t, i wzywamy przedsiębierców zdolnych stawić kaucje, ażeby swe offerly albo na cale kwantum lub na czt;ść onegoż, na piśmie i franko podali, lub w samymźe terminie do protokołu oświadczyli, w obudwóch zaś przypadkach możność zabezpieczenia kaucji udowodnili. O warunkach dostawy, co się tyczy gatunku siana, dowiedzieć się można u wszystkich królewskich adminislracyj magazynowych. Oświadcza się zaś co do czasu dostawy, iź terrnina o ile będzie można mają wprawdzie odpowiedzieć życzeniom dostawców, źe jednakowoż tak będą urządzone, ażeby najmniej połowa na dzień 1. Października r. bież., druga połowa na 1. dzień Kwietnia r. przyszłego i to franko do magazynu Poznańskiego niezawodnie odstawioną była. Poznań, dnia. 1. Lipca 1815.
Król. Intendentura V. korpusu armii.
LOTERJA.
W dniach 17. i 18. mieś. b. nastąpi ciągnienie pierwszej klassy .92. loteryi. Osoby, które odemuie losy biorą, a dotąd ich nic wykupiły, zechcą zwrócić na to uwagę swoje. Nadmieniam oraz, iź są jeszcze u innie do nabycia losy na loleryą. FI. B i e l c fe fd.
N a wystawie w Bazarze stojące, tylckroć wychwalane kościoły z rybici) ości, dla przekonania się o wymyśle i wielkiej zręczności, są tylko do 5. b. m. do widzenia. Za odpowiedź na doniesienie Pana J. M.
Lau-ka w Numerze 149. Gazety Poznańskiej z dnia 30. Czerwca uwiadomiam Szanowną Publiczność niniejszeni, źc domu zajezdnego pod godłem. - Miotel a ta vitle de Home nic założyłem, ale istuący pod temźe godłem od lat kilku dom zajezdny objąłem. Usiłowaniem mojćm będzie wznowić wzietość tego hotelu, którą Pan Lauk zaniknięciem go przed upływem kontraktu najmu zniweczyć zamierzał. J. N. Piotrowski.
Do Redaktora Gaze ty Poznańskiej. - Pozwól mi Szan. Redaktorze wytknąć zasadniczą niedokładność, na której rozumowanie szanownego autora artykułu »0 ulepszeniu stosunków roboczej klassy l ud u po włościach« w numerach 1., 2. i 3. Lipca Gazety Wielko X. Poznańskiego, spoczywa.
Szanowny autor rzeczonego artykułu w tern się pomylił, iż roczne zasługi robotnika za k a p i t a ł nie zaś za d o c h ó d poczytał. Atoli proste zastanowienie się nad naturą z a s ł u g czyli rocznych pensji oczywiście wskazuje, iż one r o c z n y d o c h ó d nic zaś kapitał stanowią, - że przeto w obrachunku udziału do czystego dochodu włości, zasługi te właśnie w stosunku do tegoż rocznego dochodu, nie zaś do kapitalnej wartości włości obliczone być mają. Po tein sprostowaniu wypadek rachunku szanownego autora będzie zupełnie odmienny np. przyjmując liczby przez samego autora podane, 'dopóki wioski wartości 25, O O O tal. przynosi 1250 tal. czystego dochodu, dopóty zasługi ratai i wszelkich robotników in statu quo pozostają, ponieważ sam dziedzic pobiera z niej tylko zwykłe procent włożonego kapitału; skoro zaś przez doskonalszą uprawę i lepsze zagospodowanie dochód ten się wznosi, o tyle w tym stosunku wznosi się płaca wszystkich robotników. Przypuśćmy więc znowu podług liczby podanej przez autora artykułu, iż dochód wioski do 2 O O O tal. się wzniesie, wtenczas owa płaca rataja, którą autor na 20 tal. podaje do 32 tal. urośnie, albowiem: 1 250 : 2 O 2 O O O: 32. i wtyinże samym stosunku dla wszystkich innych robotników, -ponieważ wszyscy pilnością i gorliwością swoją przyczynią się do korzystnego wypadku. Oto jest cały mechanizm 'owego stosunku t a n t i e m y, który, powtarzam tu znowu, nic jest rzecz- nową, ale tylko uogólnieniem, i rozciągnięciem do wszystkich gałęzi gospodarstwa i d o wszystkich jego uczestników, zasady u d z i a ł u w d o c h o dz i e, i w p o s t ę P a c h g o s p o d a r s t w a, - Do coraz dokładniejszego uznania i zastosowania tej zasady, stosunki tak rolnicze jak fabryczne we wszystkich niemal krajach widocznie grawitują; a naj świeższym tego dowodem, (acz w odmiennym kształcie ze względu na odmienne okoliczności) jest bił regulujący stosunki ziemskie w Iriandyi, który Sir Robert Peel właśnie parlamentowi angielskiemu przedłożył.
Pomyśl przeto, który Szanowny autor artykułu mojćm imieniem oznacza, nie jest bynajmniej m o i m, - jest on pomy - U m wieków, a zadaniem czasu naszego. Mojem usiłowaniem było jedynie dać mu kształt prosty, praktyczny, pojęciu ludu przystępny i naszym stosunkom odpowiedni. Ale pomysł, który Szanowny autor artykułu na zasadzie wyżej wytkniętego ..:...!..uhtJi..-u;.. przypuszczenia rozbiera, tćm bardziej nic jest moim, - i przeciwko niemu daleko silniej jeszcze niż sam auter artykułu protestuję. Samej tylko życzliwości Szanownego autora przypisać mogę', iż w tćm przypuszczaniu zdołał się on jeszcze na słówko pochwalne dla takowego pomysłu zdobyć. Przyznaję, że byłbym surowszym dla takiego »paliatywu.« Kacz przyjąć Szanowny Panie Redaktorze to krótkie sprostowanie, - a przytćm wyraz mego prawdziwego poważania. August Cieszkowski.
W nowo wybudowanej kamienicy Garbar i Wodnej ulicy Nr. 423. są od Sw. Michała, trzy kramy, sześć pomieszkali i sklcp do wynajęcia.
Ceny targowe w mieście POZNANIU.
Duia 2 Lipca.
1845. r.
od l do Pal. *gf. fon.I T»l. łgLftn
Pszenicy szefel Z) ta dt.
Jęczmienia dt.
Owsa . dt.
Tatarki dt Grochu . dt.
Ziemiaków dt.
Siana cetnar · Słomykopa . · Masła samiec
10 - l 18 9 6 l U 3 - l 5 21 - - 29 9 6 l 10 9 6 i 10 14 6- 15 5 - l 7 D 6 8 10 10- 120
W niedzielę dnia B. Lipca 1845. r.
będa _ mi di kazanie
W ciągli tygodnia od d. 27, Czerwca do 3. Lipca r. b.
S'niwy Kościołów.
przed południemurodź, się umarto ślub. wzięło v 2/i w' S P ar « a. & 3 i "O.*Npo południu.
. .
W kościele katedralnym . . .
W kość. faru. S. Maryi Magd.
W kościele &. Wojciecha . .
W kościele S. Marcina. . . .
Frauciszk. (gmina uiem. - kato!.) .
W kościele dawno XX. Domin.
W kość. Sióstr mi{osierdzia .
W kość. ewaniel. S. Krzyża.
W kość. ewaniel. S. Piotra .
W kościele garnizonowym , .
X. Kan. J abczj uski.
X. Man. Fabisz.
- Man. Prokop.
- Dzick. Kamieński.
- Pr. Grandbe. X. Pr. Grandke.
- Praeb. Stamm.
Klerjk Oflicrzyliski.
Superintend. Fischer. Pastor Friedrich.
R. Kons. Dr. Siedlec Kazn, dyw. INirse.
2 3
Ogółem
1 14 1 l i i 13
1-2
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.07.05 Nr154 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.