, Jf.217. w Srodę
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.09.17 Nr217
Czas czytania: ok. 22 min.N akładem Drukarni Nadwornej " , Beckera i Spółki.
WIADOMOŚCI KRAJOWE.
Sanssouci d. 13. Września. - Naj. Pan wrócił ze Szczecina do Sanssouci. Cesarzowa Rossyjska i Wielka księżna Olga przybyły także do Sanssouci z Petersburga; tudzież książę i księżna Fryderyka Niederlandzcy z Petersburga. Wszyscy ci dostojni goście przybyli na kolei żelaznej ze Szczecina do Berlina, z Berlina udali się niezwłocznie koleją żelazną do Potsdamu. B e r l i n. - N aj. Pan raczył udzielić sędziemu ziemiańskiemu Kaulfuss W Poznaniu order orła czerwonego 4 tej klassy.
Proces czeladzi stolarskiej w Paryżu. - Nie tak dawno ternu czeladź stolarska w Paryżu opuściła razem warsztaty, ażeby zmusić majstrów swoich do powiększania im dziennej płacy. Proces, który sie z tego powodu przeciw nim rozpoczął, ukończonym został w sądzie policyi poprawczej. Dziewiętnastu było oskarżonych, z tych sześciu tylko uwolniono od kary, reszta uznana za winnych i wskazani na więzienie na mocy . 4 to. kodexu karnego, który opiewa: »Wszelkie stowarzyszenie robotników mające na celu jednoczesne opuszczenie roboty, zakazywanie warsztatu, niepozwalanie chodzenia na robotę przed pewnemi godzinami, albo zostawania po za pewny czas, w ogóle chcące wstrzymać, przerwać i zdrożyć roboty, bez względu na to czy już rozpoczęto w tern celu działać czy nie, ma być karane karą więzienia od jednego do trzech miesięcy; przewodzcy zaś podpadają karze więzienia od 2 - 6 lat.« Na mocy tego artykułu Vincent sekretarz połączonych w towarzystwo robotników wskazany został na trzy lata więzienia, Duble na dwa lata, inni na trzy i cztery miesiące. Z prowadzonego śledztwa pokazuje się, że czeladź stolarska już oddawna podzielona była na pojedyncze sekeye. Jedni zwali się Compagnons du devoir; inni llenards de la libertć, inni Enfans du Salomon, lecz że się takowe w jedne koalicyą, ku wspóluemu celowi zwiększenia płacy powiązali. Płaca dotychczasowa była 4 fr. na dzień, około 32 srebrników, i chcieli takową zwiększyć na 5 ft.
Koalicyą ta zwała się la greve. Czeladnik każdy zobowiązał się u takiego tylko majstra przyjąć robotę, który do koalicji przystąpił. Mistrz obowię
TOWARZYSTWA, STOWARZYSZENIA, KASYNA.
Towarzystwa, stowarzyszenia, Kasyua; - otóż wyrazy nic nie znaczące i otóż wyrazy znaczące za wiele! - Dwie niedogodności dla piszącego - a jeszcze dla piszącego felj eton do Gazety, w której niepodobna nic nie powiedzieć, a znów za wiele powiedzieć me można. - Cóż więc powiedzieć - zwłaszcza na taki temat bezbrzeżny? - Gdzie zacząć i jak zakończyć? - Boć towarzystwem jest ludzkość cała; - już Arystoteles uazwał człowieka &ov nohnxov, czyli zwierzęciem towarzyskiem; - mieliśmy dawniej towarzyszów pancernycb; - marny dzisiaj, prócz wielu innych towarzystwa szczebiolliwej gawiedzi kanarków salonowych i pawic kanapowych; exyslujc pono nawet w emigracyi towarzystwo z dwóch, stanowiące większością głosów. - "Q któremże tedy z tych towarzystw chcesz waćpan mówić, mój Mosci autorze?« - zapyla niecierpliwy czytelnik, - "czy o wszystkich razein, czy też n,oźe w szczególności o Towarzystwie naukowej pomocy, lub o towarzystwie poprawiania rasy rogacizny i nierogacizny w Poznańskiem; - czy o towarzystwie sztuk pięknycb, które jeszcze nic pięknego nie wyszlukowało; - _ c 2 w r e Ś c j e ° towarzystwie starożytności »które nic starożytniejszego paszc e ni« odkryło, prócz dwóch rumowisk pogańskich i czterech panien trochę młodszych w okolicy?« Bynajmniej! niecierpliwy czytelniku! - _ ° iadueiu z tych wielko celowych towarzystw mówić uie zamierzam; _ to nie na moje siły, ani lata;
»Nigdy we mnie nie powstał zamiar tak zuchwały, »Ażeby ich nagany śpiewać lub pochwały.« - Celem mojej dzisiejsze'j pogadanki mają być towarzystwa b e z c e l u! A uie myśl, szauowuy czytelniku, fe to jest p a r a d o x, takie towarzydnia 17. Września 1845.
Redaktor odpowiedzialny: lir. J. iiymarkieiricz.
zujący się do opłaty czeladnikowi 5 fr. dziennie, odbierał kartę od koalicyi z symbolami stolarstwa i napisem: Permis de travailler a tous ouvriers ch ar penticrsch ezles ma itr c s, qui on tac cep te lagrev e de 18 4 5. Ze zeznań tej czeladzi, która do koalicyi nienależała, pokazuje się, że im odgrażano i że nieraz przychodziło do bijatyki. Niektórzy z majstrów zaś zeznali, że i oni połączyli sig w syndykat, ażeby w tćj mierze działać solidarnie i z namysłem; że w tym syndykacie odzywały się głosy za spra wiedli wem żądaniem czeladzi, że jedni przystawali na powiększenie płacy za dzień roboczy o 1 fI., drudzy fr. projektowali. Ale większość majstrów uparła się nie powiększać płacy ani o jeden su, chociaż dwudziestu z nich oświadczyło, że ponieśli taką przerwą roboty do 200,000 fr. straty. Zeznania świadków miały w ogóle więcej barwę śmieszności i nie były Wielkiej wagi. Odpowiedzi czeladnika Vincent świadczą o przebiegłości wymijania pytań pochwytnych prezydenta. Był on sekretarzem sekcyi Compagnons du devoir, utrzymywał wsadzie, że się tylko podjął tego urzędu, ażeby na drodze przyjaznego porozumienia współczeladzi i majstrów, wyrobić tamtym podwyższenie płacy. Na zapytanie prezydenta zkąd pochodziło, że sekeye stolarskie dawniej z sobą niezgodne połączyły się z sobą, odpowiedział, że to bardzo naturalnie, bo miały ten sarn interes. N a wniosek prezydenta, że to dowodzi koalicyi, która nic tylko że przerwała roboty u majstrów, ale nawet groźbami i biciem inną czeladź zmuszała, odrzekł Vincent: Ze czeladź opuściła warsztaty, nie stało się skutkiem koalicyi, ale bardzo naturalne m następstwem, gdy majstrowie na rozsądne przedstawienia czeladzi zważać nie chcieli; a jeżeli się czeladź biła, to się działo z osobistych kłótni i uraz. Między obrońcami Stolarczyków były głośne imiona, pomiędzy niemi B er r y er. Dowodził on, że i majstrowie spiskowali miedzy sobą przeciw czeladzi, i że posyłali deputacyą do syndykatu kupców drzewa, z wnioskiem, aby ci patentowanym przez czeladź majstrom stolarzom drzewa nie przedawali, a przynajmniej na kredyt nie dawali. Ze czeladź nie użyła żadnego gwałtu, aie drogą przekonania chciała wpłynąć na majstrów. Ze opuście robotę musi być każdemu wolno, i że na giełdzie podobna spekulastwo bez celu. - Mogłoby się to w prawdzie zdawać na pierwszy rzut oka, - boć nic na świecie nie dzieje się, ani też istnieje bez celu; a cóź dopiero towarzystwo, przez walnych obywateli świata dobrowolnie zawiązane; jużcić zawiązane być musiało po coś, na coś i dla czegoś? Właściwie więc i takie towarzystwo bez celu kojarzy «'C Pierwotuie w celu z a b a w y; ale, źe następnie pospolicie się nudzi i tylko nudzi - cel więc ten odpada od towarzystwa, jak robaczywy.owoc od drzewa, i towarzystwo zostaje się w koiicu b e z c e l u; tak sobie jakoś, sarno uie wiedząc po co i na co - trzyma się zakorzeniona siłą nałogu. Dla lepszego odróżnienia go od tamtych «rielko-celowjch stowarzy - szeń naukowej pomocy, sztuk pięknych, wyścigów konnych i lym podobnych, klóreby właściwie generalueini nazwać raozna, dla tego, źe każdemu za pewną opłatą przystęp do nich dozwolony; to tutaj nazwać by się godziło partykularueui, choć pospolicie nazywają je u uas Kasynem. - ., Ten wyraz kasyno przyj«*"OO.TM SCC»C .zabawną, której byłem świadkiem naocznym, a która %ATM£.ajTM??Y 0pow«edzieć muszę,bomer wyraża, za ogrodzeniem zębów trzymać nie lubię; co rozmaICIe wedle okoliczności uwazanem byc może za wielką zaletę lub wadę nieznośną; clwć podobno 1 olska nigdy powściągliwością języka zbytecznie, nie grzeszyła, dopóki jeno miała o czem gadać i rezonować. - Cóź to bo za życie gwarne i cnalasnc tej naszej dawnej szlachty serdecznej, - co za wymowa i dowcip - jaki nieprzebrany skarb humoru i wesołości! Dosyć dziś zajrzeć do owych ksiąg nieoszacowanych, które się wówczas zwały silvac rerum, dla tego, źe w nich obok uolatki gospodar ryalnego stanowisku, dowodząc, że płaca 4 fr. rzeczywiście jest za mala dla czeladnika, który przy takiej płacy ani o przyszłości swojej ani o familii myśleć nic może; źc ceny produktów się zwiększają, zaczem i płaca robotnika zwiększać się powinna. - W publiczności były sympatyc za czeladzią; wszelako przemogły względy na wyraźne przepisy kodexu karnego. {Dals:ry ciąg naslripi.J
Berlin, dnia 6. Września. - Przywilej na trzecią polityczną gazetę, wychodzić mającą od nowego roku 1846. w Wrocławiu, udzielony został, z toni wszakże zastrzeżeniem, iż W każdej chwili bez dalszego odwołania sic przez władze tamtejsze odjętym być może. Tameczna wysoka szlachta katolicka, jakoteż wyższe katolickie duchowieństwo najwięcej przyczyniło się do założenia tego publicznego organu i na ten cel złożyło znakomite pieniężne ofiary. - Przeznaczony statek parowy» p r u s k i o r z e ł« do podróży między Kronstadem a Szczecinem został uznany za nicodpowiudający warunkom kontraktu. Dla tego zapowiedziane podróże pocztowe za pomocą tego statku, nic będą się odbywać w tym roku. Czyli drugi statek parowy pocztowy, pod nazwiskiem Włodzimierz, wybudowany przez administracyą rossyjską, uznanym zostanie za dogodny i czyli nastąpi przejazd regularny na statkach parowych ze Szczecina do Petersburga w tym roku, trudno powiedzieć. W tej 'chwili jesteśmy w stanie udzielić powszechności rzeczywistej treści podania, zaniesionego do króla przez kollcgiuin tutejszego magistratu w przedmiocie ruchów czasowych w sprawie kościoła p r o t e s t a n c k i e g o : »Ruchy te« brzmi na wstępie, nie są efemerycznej natury, leżą one głęboko w rozwoju postępowym ludu. Cieszyć to może W. K. Mu; gdy państwo w właściwym sobie rozwija się kierunku, gdy dobro, które w nićm leży w czynne przeprowadza życic. Dwa stronnictwa występują naprzeciw siebie: starowiercy z wiarą literalną i wyłącznym kościołem; stronnictwo ruchu, które instytucyi ludzkich za niewzruszone uznawać niechce, jejio ducha prawdy, jaki tchnie w źródłach. Ku temu ostatniemu kierunkowi skłania się część większa ludności. Być może, iż w dążeniach swych nie dosięgła jeszcze wszechstronnej świadomości, a mianowicie pod względem kościelnych urządzeń wiele jeszcze panuje niejasności; wszakże chrześcijańska zasada wolności za podstawę jej służy, lleformaeya ustaliła prawo postępowego rozwoju, wbrew nieruchomości Rzymu; tradycya pisma'niewzruszoną, zasadę naszej wiary stanowi, lecz obowiązkiem jest każdego chrześcijanina swobodiićm ją pojmować badaniem. Ducha bożego menalezy formułami krępować. Nie zwierzchnia szata, w którą się przyobleka wiara, stanowi istotę rzeczy, lecz duch prawdy, świętość i miłość, któfą ogłasza Chrystus jest węgielnym kamieniem kościoła. To przekonanie w przeświadczeniu obecnego czasu życiem się stało. Naprzeciw nich występuje drugie stronnictwo, które ducha z literą, formę z prawdą bierze za jedno i mniema, iż od zwierzhniij szaty wiary zawisł byt kościoła i państwa. Nie samą tylko wiarę w Jezusa żywego stanowią oiii zasadą swego wyznania; kościół ich jest ich wyznaniem, ich religią. Wszystkich myślących inaczej okładają klątwa, wszystkie usiłowania szlachetne, które, wedle mniemania ich grożą ich bytowi, spotwarzają. W jakim stosunku stal pierwiastkowe Judaizm do wyznawców nowćj nauki, w jakim katolicyzm do reformacyi, w takim stoją oni stosunku do swobodnego kierunku obecnego czasu. Nie bronimy tu wcale usterek kierunku tego, niemozem przecież odmówić mu głębokości pobudek. Protcstacye te zasługują na baczną uwagę; wywolanem! one zostały przez same władze, gdy te oświadczyły się na stronę Wyskićj zapisywał sobie brat szlacbcic mowę sejmową brata szlachcica, obok niej pusly koncept poobiedni lub wierszyk żartobliwy, w duebu np. fraszek Kochanowskiego; - co wszystko dowodzi, że za wielką zaletę towarzyską, a nawet za talent niepospolity uważano w tedy takie zręczne gadulstwo; i wiedziano dla czego: - niedanno pan Wojski Hreczccha mawiał: Polskę oniemić, jestlo Polskę zniemczyć! łNicdarmo też ci, co się na mą zawzięli, chcieliby jej dzisiaj założyć na usta kamedulski kaganiec milczenia. - Ależ nie traćmy nadziei! Po tylu zatraconych, ta nam jeszcze z przeszłości pozostała cnota, - ta droga po ojcach spuścizna: język długi i niepowściągliwy; - jeżeli nim zbawić ją będzie można, to śmiało wołajmy: jeszcze Polska nie zginęła! Dowodem tego tylu innych, i ja między nimi, i to moje oto gadulstwo, za które nawiasem przepraszając czytelnika, wracam do obiecanego mu opowiedzenia owej zabawnej sceny, którą mi len wyraz kas y n o przypomina. - Nie powiem gdzie się to działo i kiedy, bo no miną su nt odiosa, jak mawia szanowny jeden uczony, który nic jeszcze innego w życiu nie pisał, prócz paszkwilów - Dość, że to było w kraju bardzo nieszczęśliwym, najnieszczęśliwszym może na świecie i w czasie bardzo krytycznym - najkrytyczniejszym pewnie, jakiego się doczekać może kraj nieszczęśliwy. - 1'0 okropnych klęskach niego dziwie prowadzonej wojny, kraj t e li wydźwignąć się jeszcze nie mógł z niemocy i letargicznego osłupienia; opanowała jego mieszkańców dziwua jakaś i nieznośna omdlałość z jednej strony, z drugiej nieufność, podejrzliwość, niechęć i rozczarowanie, które' są naturalnym skutkiem zawiedzionych nadziei i zachwianej wiary w ludzie. - ttyty NQ chwile, a raczej lala najokropniejszych wstrząśnieri społecznych. - Stare i odwieczne warstwy kastowego podziału, podważone zostały dźwignią nowych, a bolesnychznawców form. Ale chrześcijaństwo i ewangelia niepotrzebuje zewnętrznej podpory, walka kościelna jest walką ducha i swobodną być musi. Koniecznością jest zaspokojenie czćmś mas i oddawna uczuwatia potrzeba ustaw kościelnych, w którychby wszyscy członkowie czynnemi byli spółpiacownikami w budowie kościoła, załatwioną nareszcie być musi. Z tych to powodów kollegium zanosi najpoddanniejszą swą prośbę: aby WKMość raczył zwołać kommissyę ze wszystkich prowincyi państwTa celem wypracowania projektu do ustawy kościelnej na zasadzie powszechnego udziału ugruntowanej. Z nad Renu, d. 7. Września. - Zeszyt siódmy wychodzącego pod tytułem »Reforma» pisma czasowego, poświęconego prawu i prawodawstwu zajmujący zawiera artykuł: o cenzurze i wolności druku w Niemczech« napisany przez Nauwerka. Na początku zaraz mówi autor o swych nadziejach i warunkach spełnienia ich, następnie: gdybyśmy zebrali wszystkie pisma niemieckie o cenzurze i wolności druku, które w tćra stuleciu, a mianowicie od roku 1815. wyszły, mielibyśmy przed sobą znaczną bibliotekę. A prócz tego owa niemoc artykułów po gazetach o tymże przedmiocie? Już od roku 1840. mnóstwo papieru niemi zapisano. I cóż to wszystko pomogło? Na pozór nic, rzeczywiście jednak wiele, to jest tyle, że Niemcy raz przecież niezadługo będą miały prawie wolny druk. Jest to niezawodnie rzecz, którą, nie będąc ani wieszczem, z pewnością, można utrzymywać. (??) Zresztą oddawna już rzecz ta byłaby załatwiona, gdyby nie właściwe Micmcom usposobienie, aby nad wszystkiemi potrzebnemi reformami długo wprzódy, rozwlekle i gruntownie, trzy razy więcej jak tego potrzeba, zastanawiać się i rozprawiać, rozświetlać, a potćm na czas niejaki odkładać do akt. W końcu przecież osiągamy cel, z resztą coraz bardziej się pokazuje, ze Niemcy nie są już dziś tak powolnymi i niemowlętami w polityce. Są oni już daleko ruchawsi, i daleko ich już więcej zajmują sprawy publiczne, a o ile samodzielności i siły narodowej w rozstrzyganiu kwest yi wewnętrznych zdobędą, o tyle silniej zacznie bić puls ich historyi, tym regularniej odrzucać oni będą żywioły zużyte i szkodliwe tćm rzadszcm będzie nieszczęśliwe opóźnianie się i zwłoczenie koniecznych ulepszeń. I skądżeż to pochodzi, że dotąd nie mamy jeszcze wolnego druku? Czy obawiamy się wolności? Alenie chodzi tu przecież o wolność, jakiej powierzchowni pragną szczekacze, żle zrozumianą i fałszywf ą , nie o nie ograniczoną wolność t. j. o samowTolą, ale raczej o prawo dotyczące druku, t. j. o godną i prawną wolność pisania. Tysiąc już razy powtarzano, że prawo to nie żąda samowoli. Ale ciągle jeszcze słyszeć można obelgi i śmieszną obawę, jakoby przyjaciele wolnego druku żądali zawieliij.enia całego porządku rzeczy, mordów i zabójstwa. Przyczyna, że dotąd jeszcze nic mamy wolności druku, jest ta, że opinia publiczna nic oświadczyła się jeszcze ta nią jednogłośnie i jednomyślnie. Pyta się dalej autor: czegoby się można słusznie spodziewać w tej mierze od rządów? Jaką jest przedewfszystkiem reprtzentacya narodowości niemieckiej? Mówi dalej autor o historyi druku od czasów istnienia związku niemieckiego; dodając w końcu: Nie można się spodziewać, aby w tym stanie rzeczy związek niemiecki wywołał wolność druku w Niemczech. Prędzej spodziewałby się tego można po Prusach. Wielu juz z mężów i stronnictw, rozmaite podzielających zdania, zgodzili się na to, o co za granicami Niemiec pomiędzy Torysami i Wigami, reformatorami i radykalistami, stronnikami ministrów i opozycyą, monarchistami i republikanami, centralistami i federalistami itd. zacięta toczy się walka, że wszystkie stronnictwa równe mają prawo i równą wolność w ogłaszaniu swych myśli. Myśl ta naprowadziła autora na uwagi nad pismem jednego z znaczniejszych urzędników pruskich »myśli dotyczące prawa ogólnego co do druku w Niemczech,« które wyszło w Berliniedoświadczeń. - Zmurszały skład towarzyski zachwiał się pod obuchem klęski doznanej w najgłębszych swoich posadach i siła własnej niemocy walił się z góiy na pierwotne swoje podstawy; - nie mógł się oprzeć wichrom i piorunom, które weń biły z północy. - Stary porządek społeczny runął, nowy się jeszcze nie ustalił. - Wydobywały się dopiero z głębi świeże żywioły genetyczne i biły o skorupę anachronicznych przesądów. - Rozpoczęła się w łonie towarzystwa robota bolesna a długa. Kwas fermentacyjny rozkładał zarażone cząstki organizmu i wyrzucał je ze schorzałej piersi. Wszczęła się wojna naj krwawsza ze wszystkich - wojna zasad - wojna wszystkich przeciw wszystkim. - Rwały się spoję towarzyskie i tamililijne - węzły przyjaźni pękały, - zniknęła dawna serdeczność i szczerość; nowe nienawiści występowały na scenę. - Ludzie instynktem zachowawczym wiedzeni, szukali samotności i odosobnienia. - Każdy żył u siebie i dla siebie - bo jeszcze nie wiedział czego się chwycić i z kim się połączyć. - W takim to czasie rozprzężenia, szlachta pewnej okolicy, (bo była tam jeszcze w tedy szlachta, ale już ochrzcona imieniem o b yw a t e l i wiej skich) , zjechała się jakimś dziwnym przypadkiem do miasteczka _ podobno na jarmark. - Spotkali się dawni przyjaciele i towarzysze, po raz może pierwszy od dawna tak liczuie zebrani - zajrzeli sobie Y, oczy, jak owi dwaj ostatni ludzie w ciemności Byrona i podali sobie ręce. - »Nie - panowie bracia« - ozwał się dawny lnener przedkampaniczny , odchrząknął, spoirzał zyzem na jakiegoś jegomościa stojącego opodal w kamizelce a la Robespierre i nawet się poprawił: »nie, szanowni Obywatele! - tak dłużej być nie może! - Toż my nie dziki, ani też borsuki, żeby żyć w ostępach naszych włości, albo kryć się po noi rach domowych! Coś trzeba zrobić!« mówiąc tak: Obecny stan prasy w Niemczech utrzymać się nie moźc. Sąd nadcenzuralny nie zdoła nigdy stanowczo przyjść w pomoc. Najgłówniejszćm iesł prawo, aby wolno było mówić, co się komu podoba. Przeszkadzać ternu, jest to pogorszać chorobę i udaremniać uzdrowienie. Tylko zaprowadzanie osobnych na ten cel sądów zdoła zaspokoić czas tyle skłonny do pisania. W końcu zastanawia się Nauwerk nad wyszłem niedawno dziełem pana T. Miigge: »Stosunki cenzuralnc w Prusicch« dodając, ze dzieło to jest zupełnie czasowe i źe autor jego, wielkie dla tego ma zasługi. Nie trzeba sądzić z skutków jak powszechnie sądzą ludzie, którzy mówią: »CÓŹ to pomoże? Sarno usiłowanie już jest połową pożądanego skutku. E. Tans powiedział: Ktoby wątpił o wolności druku i nie uznał zbawiennych skutków z niej wypływających, ten nie zasługuje na to, aby z nim wdać się w walkę.« Nauwerk przypomina wyrzeczenie to zmarłego Gansa. - Oprócz filozoficznego porównania prawodawstwa cywilnego rzymskiego, pruskiego i francuzkiego przez Dr. Fnedlaender z łleidelberga, w tymże samym zeszycie reformy znajduje się artykuł tajnego radcy apelacyjnego ScWink w Kolonii, sławnego dawniej adwokata, a dzisiaj sędziego, »0 kosztach procesu cywilnego francuzkiego,« w którćm dowodzi, że jeżeli proces cywilny francuzki w ogólności, i procedura exekucyjna i konkursowa zbytnich wymaga kosztów, mało ternu winna procedura procesowa, ale raczej prawa liskalue i inne drobne koszta, jako to doręczenia itp., że więc zmiany tychże tylko potrzeba, aby nie dać powodu do zażaleń. Artykuł ten na wielką zasługuje uwagę, ponieważ uciążliwem jest opłacanie drogo sprawiedliwości. Korrespondent z Berlina zapewnia »z pewnego źródła,« że król zaraz po przybyciu do stolicy zwoła sejm, które to zwołanie ma być pierwszym krokiem i wstępem do przyszłego dzieła konstytucyi. (Wiadomość ta z »pewnego źródła« dotąd jeszcze się nie potwierdziła. (Gaz. kol.)
WIADOMOŚCI ZAGRANICZNE.
F r a n c y a.
P ary ż, dn. 6. Września. Zaręczają nam, IZ nie będzie prelekcyi Quineta i Michelęta w nadchodzącym nowym roku szkolnym. Obadwaj profesorowie mieli w tym względzie otrzymać urzędowe uwiadomienie. Dnia 3 O. Sierpnia uda się okręt »l'Arche d'AUiance«, z missyonarzami na archipelag oceanowy, z Nantes do Havrc, gdzie uzupełni swe potrzeby do żeglugi. Okręt ten przed odjazdem został poświęcany i»-«« bI5IbllIpJI z Nantes. Jeżeli nas dobrze zawiadomiono, mówi Konstytucyonel, natenczas przeznaczenie tego okrętu jest nietylko katolickie, ale i handlowe. Ma on zabrać ze sobą towary przeznaczone dla wysp i portów południowego morza, dla wysp Markezyjskich, dla Otahaiti. Służyć będzie za przejazd dla podróżnych, da sposobność do ćwiczenia się w marynarce młodzieńcom, jediiem słowem zawrze rozmaite interesa handlowe na Oceanie. Zysk z przedsięwzięcia tego podzielą na dwie części, pierwsza część przeznaczona jest, do zakrycia przychodu od kapitałów włożonych w to przedsięwzięcie, druga zaś do rozszerzenia podobnych łączności handlowych i do powiększenia liczby podobnych wypraw. Nowe to towarzystwo katolicko-handlowe, które znajduje się w Havrc, ma już komiteta w Nantes, Marsylii, Lugdunie i Arniens. Stoi to towarzystwo pod dozorem kollegium osiadłego w Paryżu. Wkrótce wychodzić tu będzie nowe pismo pod tytułem g a z e t t e di
»»Ale co?»« zapylało kilka głosów razem z widoczną niespokojnością. 1 nikt nie wiedział, co zrobić! Tu mener przedkampauiczny odchrząknął znowu i pomógł powszechnemu znkłopoceniu głosem slentora: »Ot, stowarzyszyć się!« »»Ale po co? - w jakim celu i na jakich zasadach?, zapylał jegomość w kamizelce a la R o b e s p i e r re. - I nikt nie wiedział po co, w jakim celu i na jakich zasadach.
Ogólne milczenie przerwał młodzieniec, któremu po nosie było widać, że dopiero co wyszedł z kollegium logiki Heglowskiej i jął dialektycznie dowodzić, źe chcąc wiedzieć co robić - czyli chcąc przyjść do czegoś, należy, można powiedzieć, zacząwszy od kalcgoryi bycia i niebycia, przyjść pierwej do stawania si c «. (o ijwostanie jeszcze w lody w Polsce nie wiedziano, bo się to działo przed wydmko wauiem Myślim) - poczein, można powiedzieć, dążąc ciekarylp prądem stawania się do stania sic' czyli stanu, naprzeciw któremu słoi iunostan, przyjdziemy dopiero do czegoś; zkąd maszerując po następnych szczeblach kategoryi jakości, wielości i miary, osiągniem szczebel kategoryczny istoty; zkąd odsobna i wsobna kalegorya pojęcia wprowadzi nas aa slopnie subjekly wności i obiektywności, klóre się łączą ideją. - Tu dopiero stanąwszy, można powiedzieć, da się rozstrzygnąć rzucona przez szanownych obywateli kwestya: co robić i w jakim celu, czyli w jakiej idei robić.« Czego dowiódłszy bardzo wymownie i jasno, młodzieniec ów odetchnął i olarł pot z czoła; a kilka głosów ozwalo się w zgromadzeniu: »ma racyą! ma racyą! - Chąc wiedzieć, co robić i w jakiej idei, trzeba zacząć od niebycia!« Kilku zaś innych lękając się, ażeby przyszłe towap 10m a t i q u e . Zadaniem będzie tego pIsma, uważać sprawy polityczne świata z wyższego stanowiska. Zaraza na ziemniaki rozszerza się po Francyi, od strony Belgii sięga już Paryża. Przeszłej niedzieli zgromadziła się czeladź białoskórnicza w znacznej liczbie pod pozorem towarzyszenia swym kolegom wyjeżdżającym z miasta. Inny przecie był cel tego zgromadzenia, gdyż dowiadujemy się teraz, źe ono przesłało oświadczenie do licznych garbarni znajdujących się na Faubourg Saint Marcel, aby porą zimową żądać podwyższenia zapłaty, a zmniejszenia godzin pracy. Dwaj czeladnicy uważani za przywódzców, zostali aresztowani. Z portu Tulon ma wypłynąć flota w tych dniach na morze. Naprzód uda się do Rosas nad brzegi hiszpańskie, potem do Mahoń, do Algieru, i wróci do Tulonu. Niedawno odkryto sarkofag niedaleko kościoła Ireneusza w Lugdunie, wyrobiony z marmuru z wyspy Paros. Ustawiono go w tamtejszem muzeum. Trzy boki jego są płaskorzeźbami ozdobione, przedstawiające bachanalie, satyrów, panthery i inne do służby Bachusa należące przedmioty. Na wielu miejscach jest "uszkodzony, uważają jednak sarkofag ten za arcydzieło sztuki greckiej, i to z czasów naj świetniej szych. Anglia.
W Kiltearn, w szkockićm hrabstwie Rosshire umarł 23. Sierpnia, góral, Donald, liczący 115 lat, który w roku 1 745. był podczas powstania za posłańca używany. Pismo jedno z Livcrpoolu donosi z Rio Janeiro, iż tameczni angielscy kupcy mają zamiar utworzenia towarzystwa, którego celem między innemi by było, prowadzenia korrespondencyi z rządem angielskim, ażeby go ciągle uwiadamiać o angielskich handlowych interessach w Brazylii. A li S t r y a.
Z nad Dunaju, dn. 5. Września. - Pogłoska o zamęściu królowej Izabelli z księciem Leopoldem Sachsen-Coburg na nowo szerzyć się zaczyna od czasu, jak królowa Wiktorya przybywszy na ziemię niemiecką, zaczęła się zajmować skwapliwie urzeczywiszczeniem tego projektu. Nic wątpią, choć za prawdę, trudno odgadnąć tego przyczynę, o przyzwoleniu dworu francuzkiego na to zanieście, zapewniają nawet, źe przy zjeździe Izabelli z księciem Nemours w Pampelonie, sprawa ta pewniejszy już wzięła obrót, i że może w przyszłym już miesiącu, w którym książę Ferdynad Sachsen-Coburg wraz synem swym Leopoldem z Wiednia do Londynu udać się mają, całliii-Mi icoatuiiie załatwioną.
T u r c y a.
K O n s t a n t y n o p o l, d. 2 O. Sierpnia. - Dzisiejszy gabinet składa się z osób rozmaitego usposobienia. Szekib Fffendi jest kreaturą Riza Baszy, ale nie można go było oddalić, ponieważ o jego missyi do Syryi uwiadomiono reprezentantów pięciu wielkich mocarstw i w ten sposób zobowiązano się względem ich właściwych gabinetów, które o tein uwiadomionemi zostały; zdaje się jednakże że nie otrzyma na nowo swego wydziału. Tak więc gabinet składa się dziś z osób następnych: Wielki wezyr Rauf basza; dowódzca naczelny wojsk, Suleyman basza,- minister marynarki, Melirncd Ali basza; dowódzca armii konstantynopolitańskiej, Darbor Reszyd basza; minister spraw zagranicznych, Aali Eflendi; prezes rady najwyższej sprawiedliwości, Rifaat basza; minister skarbu, Nafiz basza. Jakkolwiek J. W Aluncd Fcti basza, szwagier sułtana, feldmarszałek cesarstw a. miał przed ta zmiana wstep d o rady ministrów, ja ko prostyrzystwo dziś już przytomnych członków większością głosów nie zobo. wiązało"do odbycia kursu logiki w Berlinie, poczęło się ciszkiem wynosić; co poslrzegłszy n.ener przedkampauiczny: »W jakiej idei stowarzyszyć się?« zawołał, «ot, tak sobie dla zabawy!« , . »«Ah ' dla, zabawy!«" krzyknięto jednogłośnie- »»to co Iuuego - łączmy się dla zabawy! Zgoda, zgoda -panowie!«« Daremnie jegomość w kamizelce a la R o b c s p i c r r e protestował przeciwko takiej zasadzie; - powszechna a gorąca żądza zabawy przemogła najgórniejsze jego deklamacye o obowiązkach obywatelskich - potrzebach czasu i kraju. - Towarzystwo się zawiązało.
(Dahty ciąg nastąpi.)
Sprzedaż ludzi na korzyść zakładu teologicznegoW dzienniku »Savaunah-Pxepublican« z dnia 3go marca, z powodu doniesienia o publicznej sprzedaży pewnej plantacyi, znajduje się także następująca wiadomość: »Dalej będą sprzedawani o tymże czasie i na lem samem miejscu, niewolnic/murzyni, jako to: Charles, Piggi i t. d. (razem 6 imion), którzy prawem hypoiekowanego długu dyrektoryjatowi teologicznego seminaryjum, io jest synodzie południowej Karoliny i Geoi"ii przysądzeni zostali, a teraz na jej korzyść licytowaui być mają. (Podp.) C. o. Ncal, Deputy-Sberiff.« dem obowiązki naczelnika artyleryi i dyrektora kwarantan, nie wchodzi do składu tej rady. To wyłączenie, którćm dotknięty został człowiek oświecony, przyjaciel postępu, który dał tyle dowodów swego przywiązania do reformy, znaczy bardzo wicie. W nim odepchnięto dawnego kolegę Keszyd baszy.
Wielki wezyr, Raufbasza, jest starcem ośnidziesięcio letnim, zręcznym dworakiem, nie znającym chorągwi ani barwy, równie obojętnym dla każdego stronnictwa, pokrywał je bowiem wszystkiej urokiem swej białej brody i poważania go otaczającego. Kauf basza od III ", """, beż przerwy wezyrem ' , przestaje tylko na znakact bez korzyści niateryalnycli, do niej przywiązanycł · się zresztą zupełnie z jego charakterem, zbyt była dlań korzystną, ażeby pomyślał o j ej zmianie. Pozostanie fIgurą ztipełnie nic nic znaczącą. Dowódzca naczelny wszystkich wojsk (seraskier) Sulcymann basza, jest człowiek młody, czynny, pełen ducha i miłości kraju i stronnik reformy. Był O)); prawą ręką Ryza baszy we wszystkich środkach tyczących się reformy armii. Był prostym pułkownikiem, gdy Ryza basza zwrócił naii swe oko; ten miał w nim zupełne zaufanie i spiesznie przeprowadził go prze?.' wszystkie wyższe stopnh*' aż do gordności feldmarszałka (muszyr). Tak więc Suleyman basza winien wszystko Ryzie i powiemy na jego cześć, że nic jest zdolnym zapomnieć o obowiązkach wdzięczności, dla tego zawsze · będzie w podejrzeniu, chociażby się starał jak najmocniej o zniesienie go.
Będzie musiał jak najbardziej śię usu'wac, grać rolę drugiego rzędu i poini'Ino wszelkich starań, z trudnością przyjdzie mu zatrzeć wspomnienie jego Trtjoczątku; zdaje się, że mu dadzą następcę, jak tylko to rnożiMt będzie A czyni ć bez zniechęcenia całej armii.
Minister marynarki Mchrncd JIII basza," który nie dawno pojął w małżeństwo siostrę sułtana Adileh Sułtana, jest człowiek młody, lat 30 mąją-* cy, posiadający wiele przymiotów zewnętrznych, aiebitny, chciwy wła· dzy,. mający dość śmiałości i energii, by zyskać podstępem, ale brak mu na tej wyższości rzeczywistej, na tćj zręczności. praktyczi>ćL, by ją zacliQwac. Zapewniają; że wiele się przyczynił do zwalenia przeszłej ad -. miiiistracyi; głoszą także A że on obejmie spadek po Ryza baszy, ale to zdaje się mało prawdopodobnem; a najprzód dla tego, że sułtan będiic chciał«. teraz lepiej znać sprawy cesarstwa i nic odda się pod niczyje opiekę; powtóre, "ie mu brak na zdolnościach potrzebnych do rządzenia, chociażby W rówrtynl stopniu co Ryza basza uiywał względów monarszych. Mehmed Ali jest charakteru gwałtownego i despotycznego, jakkolwiek nie jest nieprzyjacielem reformy, ale pragnie jej nic mając jćj ducha, a gdyby rząd myślał zastosować te zasady ludzkości i sprawiedliwości, które są podstawą reformy, gdyby chciał na miejsce własnowolności depozytaryuszów władfcy panowanie praw zaprowadzi ;" zabezpieezyd' dso i wIiasnośCi: od plześi k dowania, dokonać powoli zlania rasy zdobywców z rasą zdobytą; Mehnyjd Ali basza stałby.się tylko przeszkodą, albowiem podobne zasady nie zgadzają się z jego instynktami.. Dowódzca armii konstantynopolitańskiej, Darbor Reszyd basza, jest głuchym i nie lumie ani czytać ani pisać; więcej nie można o nim powiedzieć. Minister spraw zagranicznych Aali Effendi rozpoczął swój zawód, towarzysząc Fethi baszy w jego ambasadzie w Wiedniu. W 1838. Reszyd basza, wówczas min. spraw zagranicz. , mianował go pierwszym dragorna - nem P 4 0rty. Towarzyszył potem Reszydowi, gdy sułtan Mahrnud posiał go do Londynu, przewidując, zerwanie z Egiptem. Kiedy Reszyd basza wrócił do Konstantynopola w 1829. roku i po śmierci sułtana . Mahrnuda, objął na nowo wydział spraw zagranicznych, Ali pozostał jak dawniej pierwszym dragomanem Porty; później radzcą ministeryum spraw zagranicznych pod Reszyd baszą i Rjfat baszą, nareszcie w roku 1842. za przybyciem do steru rządu wielkiego wezyra Ized Mehrned baszy, został wysłany jako ambasador do Londynu, gdzie bawił lat trzy. Przywołany napowrót przez Ryza baszę, przed kilku miesiącami został natychmiast mianowany
OBWIESZCZENIE.
Wszystkie osoby nieznajome, które do kaucyl przez Reudauta Tobias cli i w stosunku swym jako Rendanta kassy salaryjnej Sądu Ziemsko miejskiego w R o g o ź n i e w ilości 1000 Talar, złożonej, pretensye z urzędowania jego mieć sądzą, wzywają się, aby takowe najpóźniej w terminie na dzień 17. Lis t o p ada r. b. zrana ó" godzinie IOtcj w naszej sali instrukcyjliej przed Referendarzem S c h li l e r wyznaczonym podali, albowiem w razie przeciwnym zprelensyaini swemi do rzeczonej kaucyi wyłączeni i li do innego majątku Rendanta T o b i a s e 11 i , oraz do osoby tegoż odesłani być muszą. Poznań, dnia 5. Sierpnia 1845.
Król, Sąd Nadzieniiauski, Wydziału I,członkiem najwyższej rady sprawiedliwości i członkiem najwyższej rady wychowania, Aali Effendi jest człowiekiem pełnym zdolności i wykształcenia, posiadając równie przymioty serca i ducha, jest niezawodnie jednym z najznakomitszych ludzi Turcyi. Jego wychowanie, jego charakter wzniosły i szlachetny, jego przywiązanie do kraju, wszystko nakłania go do pracy nad odrodzeniem i reformą swej ojczyzny. Ale jest młody i zdaje się jeszcze młodszym jak jest; ma pewność jaką nadają zdolności, ale nie ma pewności, juką czerpać należy w długich stosunkach i długiem wyko. nywaniu władzy. Jego skromność i bojaźliwość nie pozwolą mu może za
Prezes najwyższej rady sprawiedliwości, Ryfaat basza, był dwa razy ambasadorem w Wiedniu; jest to człowiek światły, religijny, bez fanatyzmu, mający potężnych opiekunów w ciele ulemów; stronnictwo reformy utrzymuje, że do niego należy, a stronnictwo wsteczne także swoim go mieni; ma wiele dowcipu, wyraża sią z wdziękiem i wykwintnością umiarkowaną, charakteru dobrego i równego. Ryfaat jest człowiekiem dobrćj rady. My go stawiamy w szeregach reformy, ale nie ma tćj siły postanowie nie, tego ognia iwiętego, który odznaGza Alaczelników stronnictw" lu«J» tworzących sysjemat i przejpowadzających g o; z dobrym gabinetem *yłaat DY%. doskonałym*ministrem, z złym nie zrobi nic złego, ale na nIe po*ivoh' dla Jjraku stanwNcws'ci i siły i dla własnej spokojnosci. MiniAejAlkarbuAAafiz basza, njAjest także człowiekiem zupełnie nowymI; a sądząc po czy*ach A P'oprzedf1itlt, Aj t: wyrctżerriem nĄjzupełniejućm stronnictwa wstecznego B A ł - on ministrem skarbu w ostatnich ośmiu latac h panowania Mahmuda. I Wykonywał te obowiązki z taką gwałtownością i surowością, ze nagromadził na swą głowę mnóstwo niechęci i nienawiści; w skutek tego otrzymał dymissyę, a gdy Resyyd basza wrócił z Londynu, Naliz został mianowany gnbernatorem Adryanopola. Gdy mu polecono zaprowadzać reformy w tej prowincyi, nowy gubernator nie ukrywał swej, niechęci; ta opozycya tak daleko zaszła, że ludność muzułmańska wzięta 1 sję do broni. Chrześcianie, którzy licznie zamieszkują tę prowincyę, uzbroili się również i o mało nie przyszło do krwawego starcia, -wstrzymała je tylko interweneya konsulów, którzy wysłali gońców do Konstantynopola. WTszyscy oskarżali Naf1Za; ten oddany pod sąd rady najwyższej, został skazanym na utratę stopnia baszy, uznanym za niezdolnego do pełnienia jakiego badż urzędu i wygnanym na lat trzy do KonialI. Ale Nafiz był bogaty. Po zwaleniu gabinetu reformy, Hafiz uzyskał pozwolenie opuszczenia Koniah i udania się do Brussy. Wkrótce został przywołany do Konstantynopola i mianowany członkiem tćj samćj rady, która go oskarżała, mianowano go nawet prezesem tejże, wkrótce nastąpi}o ścięcie Owaigma a Naliz, którego uważano za głównego sprawcę tego morderstwa prawnego, dostał dymissyę; fakt ten przedstawiono jako zadość uczynienie na-żądanie reprezentantów wielkich mocarstw. Takiego to człowieka wybrano do administrowania fmansów cesarstwa. Nafiz jest gwałtowny fanatyk, ma bez wątpienia wiele zdolności i energii, ale wszystkie te zdolności służą u niego najgorszym namiętnościom. Przyznamy jednakże, że wybór następcy Salleti baszy był rzeczą trudną i że w Naf1Zie w)Tbrano raczej finansistę zręcznego, człowieka, któryby wykrył oszustwa poprzedniej administracyi, jak przyjaciela reformy. Jednakże nie można tego ukrywać, że minister skarbu ma wpływ wielki przez wybór ajentów, którym pobór jest polecony; minister skarbu najwięcej się zajmuje reformą administracyjną, a wybrano głównego nieprzy - jaciela tej reformy. To mianowanie zrobiło złe wrażenie na ciele dypbmatycznem. Trudno coś wnioskować o tym gabinecie. Żałować przychodzi, że ludzie prawi i kraj kochający zamiast starać się o wybór człowieka prawego, poświęcając dla swćj zemsty prywatnej interes państwa, wybrali człowieka gwałtownego, któryby mógł śrożyć się przeciw administracyi przeszłej.
łudniem od godziny 10., a po południu od godziny 3ciej, na Wrocławskiej ulicy pod Nr. 31. W dniu 25. przed południem o godzinie IOtej sprzedawaue będą dwa powozowe konie gniade, sześćletnie i bez żadnej wady, wraz z szorami. An s c h li t z, kapitau i Król. Aukcyonator.
--lpr-DO NIESIE NIE. --W* Mieszkanie moje jest na ulicy Szewskiej pod Nr.. 5. obok kościoła XX. Dominikanów.
Poznań, dnia 9. Września 1845.
Leys e r M 011 e r, faktor.
Najlepszy ryż z wysp Karolińskich w dużych ziarnkach, najprzedniejszą perłową kaszę, suche mydło do prania, przed, pszenną mączkę i najlepsze dubeltowe modre, jako też świece szlearynowe i łojowe za nader umiarkowane ceny poleca handel A. Pak scher & Comp, w Poznaniu, przy Wroińeckiej ulicy Nr. 19.
> Dnia 16. ui. b. zrana między godziną > 8. i 9lą zginął w tutejszym dziedzińcu> A pocztowym: > List, zawierający 10 rubli papicrowe> mi pieniędzmi, pod znakiem poczty Wrze% sińskićj, adressowany do Meyera Falka A w rynku Nr. 98 w Poznaniu.
D Uczciwy znaleziciel jest uniżenie pro* % szony, ażeby list ten oddal wymienio> nemu adressatowi za doslósowną nagroAdą, ileże na osnowie tego listu wiele zaA leży.
Doniesienie o ankcyi.
Ogłoszona dawniej aukeya nieruchomości Assessora medycyualuego Web e r odbywać się.
będzie · - w duiach 23., 24. i 25. Września, przed po
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.09.17 Nr217 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.