JI/. 279 w Sobotędnia 27. Listopada 1852
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1852.11.27 Nr279
Czas czytania: ok. 25 min.Drukiem i nakładem Drukarni Nadwornej W. Deckera i Spółki w Poznaniu. - Redaktor odpowiedzialny: N. Kamieński w Poznaniu.
Telegraficzne wiadomości.
B o s t o n, 10. Listopada. - Statek parowy pakietowy »Cresccnt City« wpuszczono do portu Bawennj.
P ary ż, 24 Listopada. - Dzisiaj Mon i t o r donosi: armia dotąd głosowała za cesarstwem: 189,000, przeciw 6000. W czterech departamentach głosów 665,000 za cesaistwem, przeciw 21,000. Rz y m, 18. Listopada. - Oba bataliony drugiego pułku papieskiego weszły do stolicy naszej. P a l e r m o, 14. Listopada. - Drugi krater otworzył się w Etnie, na południc od pierwszego. Lawa toczy się ku Zufferanie.
Berlin, 26. Listopada. - Naj. Pan raczył nadać: kr. greckiemu posłowi przy dworze bawarskim, Skhinasowi, order orła czerwonego pierwszej klasy.
Berlin, 25. Listopada. - Pogłoski obiegały u nas o zjeździe monarchów na kongres do Warszawy. Tymczasem L l o y d donosi z Kalisza, ze w Warszawie żadnych nie czynią przysposobień na przyjęcie dostojnych gości. Tymczasem wojska wciąż się rosyjskie gromadzą w kró1estwie polskiem.
- Wiele dzienników berlińskich donosiło, ze po różnych stronach zaczną budować koleje żelazne nakładem 30 milionów (al. Tymczasem "Vossa gazeta zbija le wiadomości mówiąc, że jedna kolej poznańsko wrocławska i druga z Krzyża do Frankfurtu nad Odia będą budowane. Inne nicmają widoków.
(Zkor.Cz.) Berlin. Nieporozumienia w łouie ministerstwa z powodu zamierzonych reform konslytucyi, doszły juz były do tego stopnia, źe minister spraw wewnętznych pan Westphalen, podał się do dymisyi. Król jej nieprzyjął Spór opinii pozostaje więc w zawieszeniu aź do zebrania się sejmu; skład izby drugiej tego zaś jest rodzaju, że najprawdopodobniej większość oświadczy się za minislrem-prezydentem. W 7 szakże w izbie pierwszej, w której się znajduje około 90 posłów stanu rycerskiego, p. Weslphalen może iatwo wziąśćgórę nad p. Manleufflein. Konflikt stanie się tein trudniejszym, bo toczyć się będzie pomiędzy izbami. Rozwiązanie nic łatwe Ao przewidzenia. Między frakeyami izb, z których każda osobne ma żądania i plany, może nastąpić kompromis i chwilowa przeciw ministrowi prezydentowi koalieya. Większość urzędnicza jeźli postrzeże, ie stanowisko p Manteuffla chwieje się u góry, lub że w przeciwnym obozie większe ją czekają korzyści, łatwo przerzucić się może na inną stronę. W świeżej dotąd są pamięci obrady i glosowania w kwestyi parostwa z przeszłej legislatury. Nie wypada jeszcze zląd, aby p. Manteuffel ustąpił z gabinetu, ale nie wypada "takie, aby się opinia jego co do zamierzanych reform utrzymała. 'Korona bę dzie tu miała głos stanowczy, a wiadomo, że w konstylucyonalizniie pruskim, ministrowie są urzędnikami z mocy króla, nie z większości izb. Przyjęcie dymisyi p. Westphalen byłoby uczyniło p. Manteuffla wszechwładnym. Jest on nim w formalnym względzie i teraz, mając najwyższą kontrolę nad wszystkiemi ministerstwami, otrzymaną niedawnym rozkazem królewskim. Lecz w maleryalnym względzie, mianowicie w chwili, w kiórćj konstytucyjna organizacya państwa ma być stanowczo uregulo waną koronie samej mogło wydawać się rzeczą" niebezpieczną, może i niesłuszną, zostawiać organizacya tę wyłącznemu wpływowi ministra prezydenta. u i a l e g o podanie się do dymisyi p Westphalen nie zostało przyjęlem. Zobaczymy niezadługo , jak się ten konflikt, ktorv nie jest do umknienia, w sejmie przedstawi W przyszłym tygodniu zgromadzają się tu pełnomocnicy państw turyngskicn, w celu ostatecznego ułożenia warunków związku celnego z Prusami, stosownie do traktatu wrześniowego. Austrya równie jak Prusy układają się odrębnie, i jak sj c znaj C, stanowczo, z swymi sprzy micrzeńcami. Sądzićby można, t porozumienie się pomiędzy temi awom a państwami stało się zupełnie niepodobnem, i że nic się obecnie w tym cel" między niemi nie dzieje. Właśnie rzeecz się ma przeciwnie, pomimo tajemnicy, jaka co do osnowy toczących się układów jest z obu stron zachowywana Nie wiele czasu u p ł y li i e; a r e x n l t a t ich będzie wiadomy. Me będzie on, powtarzam dawniejsze słowa, ani unią ogólną Z Auslryą na czele, ani odnowionym związkiem celnym z Prusami na czele; lecz będzie traktatem handlowo celnym pomiędzy Auslryą z jej sprzymierzeńcami z jednej, a Prusami z ich sprzymierzeńcami z drugiej strony. Jakie z takiego załatwienia sprawy wywiną się polityczne na stępsiwa, nie trudno przewidzieć. Niemcy znajdują się na prostej drodze ku dualizmowi. Jedność Niemiec w jakiejkolwiek formie - to wojna; dualizm austryacko pruski - to pokój; powiedzmy jedność działania na wewnątrz i zewnątrz. Reszta państw podrzędną tu gra rolę, i musi się chcąc nieebcąc zastosować. Trzecia grupa państw, albo w danych okolicznościach odnowienie związku reńskiego, są (o widoki ostateczności i rozpaczy, do których nie będzie sposobności i czasu. Redukcya armii francuzkiej i wszystkie zapewnienia pokoju ze strony nowego cesarstwa, nie obudzają tutaj wielkiego zaufania, nie tylko w publiczności lecz i w rządzie. Rząd tutejszy dalekim jest od szukania zaczepki, która nie leży w jego interesie, lecz będąc przekonany, że takowa przyjść może z drugiej strony, stoi w pogotowiu pod bronią i pa trzy. Redukcya armii francuzkiej nie tylko nie pociągnie go do naślado wania, lecz znagli do przyspieszenia zupełnego uzbrojenia się Przygotowania te idą tak szybko, że Prusy na pierwsze zawołanie stać będą na stopie wojennej. Nie piszę wam tego z własnego domysłu, lecz z powziętej z dobrego źródła inforinacyi. Oświadczenia pokoju, które ministrowie handlu franenzki i pruski w Saarbriick w Melz przy okoliczności otwarcia części kolei zachodniej wzajemnie sobie powtarzali, są ceremonialną formalnością, będącą bez wpływu na konieczne wypadki yvyisze'j polityki. Imieniny królowej były tutaj w Potsdamie uroczyście obchodzone.
W dniu 18. b. m. obchodzono także tutaj i w większych miastach pruskich i niemieckich uroczystość pogrzebową na cześć księcia Wellingtona. Książe pruski znów tu jest obecnym, lecz za kilka dui uda się i powróci nad Ren. Cholera znikła tu wreszcie zupełnie. Pogoda mglista ale ciepłe. Molandla.
H ag a, 19. Listopada. - Izba druga rozpoczęła dyskusye nad budżetem wydziału spraw wewnętrznych. - Macay mniemał, że wkrótce nadszedł czas, gdzie ministei spraw zagranicznych dowód złożyć może, czy niepodległość charakteru i moc umysłu posiada. Holandia uieucbyli nigdy karku przed obcą wolą, zwłaszcza jeżeli zmierzać będą do ograniczenia jej praw politycznych i wolności. - Metmann zapytuje, czy wielkie księstwo luxeraburgskie zdraźało się, Holandyi dług swój wypłacić, i czy prawdą jest, że wydano rozkaz, aby holenderscy ajenci dyplomatyczni odtąd opieki żadnej Luxemburczykom niedawali. - Rochhousen zadaje toż samo pytanie, i życzy sobie, otrzymać objaśnienie dokładne względem stosunków Luxcmburga i Holandyi do związku niemieckiego. - Groen van Prinsterer miał polem mowę długą, która wrażenie wielkie sprawiła, i zapytuje, czy rząd chce Napoleona III. bez protestacyi uznać, czy jego powagę także w źródle i celach uznaje? czy rząd posiada dosyć inicyatywy, aby wszelkie żądania, którebyrząd francuski celem ścieśnienia naszych praw politycznych czynić mógł, odrzucić? Zapytuje: czyliby niebyło godniej, aby prawo z roku 1816 zniesiono, właśnie w tej chwili, kiedy je Belgia do życia powołuje. Dalej pyta, czy prawdą jest, że rząd wezwał księgarzy i nakładzców, aby pism pewnych o Napoleonie niesprzedawali, ani tłumaczyć kazali? - Minister Thorbecke zabrał polem glos, aby zwrócić uwawę na to, jak niebezpieczną jest rzeczą, pytania takie tutaj wywodzić, albowiem rząd państwa małego niemoże się w tym wzglcdzic 'tak wyrazić, jakby sobie życzył. Chociaż żałować trzeba, że mocarstwa wielkie gwarancyi większej dla niepodległości państw pomniejszych nie dały , i że wielkie państwa z drogi konstytucyjnej zeszły, to jednak jest zupełnie bez celu, kwestye takowe tutaj poruszać. Postępowanie podobne zdolne jest jedynie, niebezpieczeństwa wywołać, zamiast coby hl zapobiedz miało. Minister spraw zagranicznych zastrzegł sobie, że na posiedzeniu julrzajszem bliżej się oświadczy w pytaniach jego dotyczących. Królestwo iiotshie.
War s z a w a, 24. Listopada. - Rada administracyjna królestwa postanowiła: Ludwik Jakób dwóch imion Chłendowgki, który ciągle przebywając za granicą, dopuścił się przestępstw politycznych i za wygnańca z kraju jest uznany, ulega karze koutiskaiy majątku, bądź już zasekwestrowanego, bądź następnie jeszcze wykryć się mogącego, a to wedle prawideł postanowieniem z d 14. Kwietnia 1835 wskazanych. WPrancya.
P ary ż, 22. Listopada. - Prefekt departamentu Izery Berard następującą wydal odezwę: # »Nie dosyć było wołać podczas przejazdu L. Napoleona: niech żyje cesarz i pisać po bramach triumfalnych i chorągwiach Napoleon III. P 0trzeba jeszcze pokazać zagranicy przez jednogłośną uchwałę stanowczą funestes) z roku 1815., wiecie ze przez wasze potwierdzenie rzucone do urny, pierwsza stronę z uiego rozedrzecie. Któryż to Francuz, człowiek z sercem, mógłby wypadek podobny pozostawić z obliczem ozięblem. I wy szczególniej" mieszkańcy Izciy, którzy w pamiętnym dniu 7. Marca 1815. nie obawialiście się rzucić Europie wyzwanie i zapalić namiętności i pochodnię wojny, witając wracającego sławnego wygnańca z wyspy Elby. Dziś nie dacie się takie odstraszyć, od pomszczenia honoru francuskiego, przez uroczystą uchwałą i t. d. Grenoble, 20. Lis*topada 1852. B erard.
Odezwa ta wysokiego urzędnika i przyjaciela osobistego L. Napo leona, zapewne wielkie uczyni wrażenie zagranicą. (Kor. Cz) P ary ż, 17. Listopada. Polowanie w Fontainebleau pokazało zgodę i zażyłość L.Napoleona z księciem Napoleonem. Ludwik N apoleon przychodził często do ks. N apoleona rano i poufale, i mając go około siebie, do Paryża powrócił. Lord Cowley udał się tylko do Fontainebleau dla pożegnania L. Napoleona przed swoim odjazdem do Anglii. L. Napoleon wrócił wczoraj do St. Cloud około godziny 3. z południa Wieczorem około godziny 8. przejechał przez bulwary paląc cygaro, w karecie czterokonnej eskortowanej przez dragonów do opery komicznej, która dała dla niego uroczyste widowisko. Kilku gamenów biegło około karety, krzycząc: niech żyje cesarz! Wkrótc e L. Napoleon ma pojechać na polowanie do Compiegne. - Wiadomość o wypędzeniu z Montevideo jenerała Urquiza zrobiła tu niejakie wrażenie dla tego, że jenerał ten naśladując L. Napoleona, zrobił coup d'Elal; Urquiza został wypędzony w skulek spisku wojskowego, na czele którego stał jenerał Pinto. La P a t r i e doniosła wczoraj, "ze U rquiza potrafił wrócić znowu do władzy. Czy to jest prawda? niewiadomo. Atifflia.
L o n d y n, d. 21. Listopada. - W żadnym pewnie kandydacie niewzbud«.al dzień egzaminu trwogi takiej, jak teraz w naszem woluohaudlowo-celuo opiekuńczem ministerstwie nadchodzący wniosek Villiersa. Panowie ci odbierają właśnie teraz karę zasłużoną za ich grzechy. Niepodobna już dwom panom zarazem służyć, a gładki jak wąż Disraeji niezdola się teraz pewnie szczęśliwie prześlizgnąć pomiędzy zbliżające»> się: albo - albo. O zwalczeniu jawnem wniosku mowy być niemoglo; gdyż to niezawodnie równałoby się klęsce. Do wyraźnego l'afer peceavi takie przyznać się niechcą; byłoby to zanadto npokorzającem. Obrano więc drogę średnią, aby wniosek trwogę wzbudzający poprawką osłabić. Z części własność posiadającej jakoteż rzemiosłem się trudniącej narodu (której system wolnohandlowy korzyść miał przynieść) we wniosku Villiersa, stały się w poprawce Disraelego klasy robocze. Przy tein też kanclerz skarbu niemógł na sobie przenieść, aby zniesienie praw zbożowych nazwać środkiem mądrym, sprawiedliwym i dobroczynnym (wniosek Villiersa). We względzie różnicy w brzmieniu tych dwóch rezolucyi panuje dzisiaj wzburzenie wielkie w artykułach wstępnych prasy poranne). T i ID e s uradowana, i-/, uiinistei-slwo lak «lalek«» «b»i»r<vv\a«W.iIa, chce sama w siebie wmówić, że różnica owa na spór niezasługuje. H er a l d jest zupełnie dzieckiem slracliliwein; mówi tylko o mocyi Villiersa i cieszy się z wyrzeczonego w niej przeczucia wolno handlowców , że protekeya znów kiedyś głowę podnieść może. Daily News i Chronicie są zdania tego, że każdy rzetelny zwolennik handlu wolnego za wnioskiem Villiersa i jedynie za nim głosować powinien. HiszPania.
Madryt, d. 16. Listopada.- Bravo Murillo żadnej opozycyi znlesc niemoże. Przy obradach na wstępie samym żąda pochwalenia zdań i projektów swoich. Minister spraw wewnętrznych, Ordonez, i minister handlu i budowli publicznych, Reinoso. w skutek tego często powtarzającego 6ię postępowania despotycznego prezesa gabinetu, podali wczoraj dymisye swoje, które też dzisiaj z rana o godzinie 2 królowa przyjęła. Następcą Ordoneza jest jeneralny dyrektor poborów Bordia, kreatura Muriłla. Człowieka tego nikt niezna, niedawno bowiem dopiero na urząd ten wysoki, który do dzisiaj sprawował, wyniesionym został; Bertranowi de Lis powierzono tymczasowo (ekę Keinosa. Op ozycya zyskuje przez wystąpienie ministrów obydwóch zasiłek niepośledni, a w Ordonezie nawet przywódzcę znakomitego. W skutek tego zdarzenia nadspodziewanego papiery znacznie spadły, zwłaszcza akcye kolei Żelaznych. Ordonez był główną sprężyną wszelkich znacznych dobro publiczne popierających przedsięwzięć. Wystąpienie jego dotknęło nader boleśnie stronnictwo ministeryaluc, gdy2 przez to większość jego w obec kortezów nadchodzących jest bardzo wątpliwą Deputowani powiększćj części już do Madrytu przybyli i czynność wielką rozwijają. Deputowani opozycyi umiarkowanej, w liczbie*68, zgodzili się z swoimi 46 kolegami progresystoskiini na to, aby wszelkich środków użyć i mini eterstwu waru za kołnierz zalać. Przywódzcami tamtych są byli ministrowie Mon, Seijas Lozano i hr, San Luis (Sartorius);" tych jenerałowie Ortega, Prim i pisarz znamienity, exminister Don Patrizio de la Escosnra.
Ludzie, którzy przed rokiem jeszcze na śmierć się nienawidzili, jak Prim i Sartorius, teraz pod ramie na Prado się przechadzają. Posiedzenia kortezów będą wielce popędliwc, gdyż opozycva, połączywszy się, dosyć ciaby Wię $Z}Wilni f fu\łj1i@:oi6ggl]j 1ti . kQ{! ZfW{d JMaeśl onJ izbie obydwa punkta kardynalne, I. j. przyzwolenie budżetu na r 1853. i potwierdzenie wszystkich jego czynności od czasu ostatniego rozwiązania. N a wszelki przypadek cały garnizon Madrytu zmieniono, a na miejsce jego sprowadzono tu pułki, które od wielu lat po małych miastach załogą stały, gdzie polityk«; roli żadnej nieodgrywa. Aby żołnierze świeżo sprowadzeni niezarazili się panującem tutaj wzburzeniem, zakazano im odwiedzania miejsc publicznych do zabaw przeznaczonych. Oprócz tego tylko po czterech z koszar wychodzić im wolno, z zastrzykiem aby z osobami cywiluenii związków przyjaznych niczawierali. Oficerowie prawie sami dawniejsi Karliści, z surowością nad nimi czuwają, i sami cały niemal czas w koszarach przepędzają. W obec tych wszystkich rozporządzeń jednak Bravo Murillo nie jest spokojnym, tylko sam 2 siebie uiezadowolonym, iinalegauia kolegów swoich usłuchafi koi tezy
· t Ul ·zwołał. Kiedy u królowy dekret dotyczący podpisywał, miał podobno powiedzieć: »Wasza król. Mość, podpisuję tu mój wyrok śmierci!«. Ministrom spraw wewnętrznych i sprawiedliwości znów kilka milionów kredytu otworzono. Przekazane ostatniemu 3"'- milionów realów przeznaczone są dla kleru. - Z powodu panującego wzburzenia interesa na giełdzie, źle idą, a o procentowe obligi długu państwa nabywców żadnych nieznajdują. Aby kredyt papierów tych po podwyższeniu procentu podnieść, zakupiło ich ministerstwo tymczasowo za 20 milionów Z początku udał się ten fortel, ale niezadługo ustało dopytywanie, a skarb publiczny teraz ponieść będzie musiał stratę około 6 milionów, które nadaremnie wyrzucono.
Włochy.
Rzym, 13. Listopada. Pogłoska dosyć upowszechniona lubo niemająca wiele prawdopodobieństwa, zapowiada, że rząd ma zamiar, wszystkie pieniądze papierowe na srebro wymienić, którego to dostarczyć ma wydzierżawienie cel wszelkich na długi czas naprzód. Ale naturalnie wymiana takowa niema nastąpić al pari, tylko z odciągu i en i em 25 procent, coby więc do bankructwa wielce podobnem było. W r. 1849 jak wiadomo republikańskie pieniądze papierowe o 35 proceni zniżone zoslaly, i, rozporządzenie to uważano za bolesne, ale nie za niesprawiedliwe. Środek nowy tego rodzaju mógłby jedynie w nawale biedy znalcść uniewinienie. Ażio od srebra wynosi tylko około 5 procent, "rząd zyskałby zatem 20 procent. - Po odejściu Francuza Levaillanla objął pułkownik Eiger, niegdyś szef sztabu jcneralnego wojsk związku odrębnego, tymczasowo dowództwo nad dywizyą tutajszą, na przedstawienie Francuzów samych. Wojska francuskie w państwie rzyniskiem, jak słychać, zostaną liietylko zmienione, ale także powiększone. Rozprzestrzenienie portu w Liworno i okupacya jego na czas dłuższy, przez Auslryaków przyczynią się zapewne do odpowiedniego przedłużenia okupacyi Civitaveccliii przez Francuzów , zwłaszcza że rząd francuski usiłuje od papieża uzyskać takie same prerogatywy, jakie Austrya (od Toskanii otrzymała. Szczegóły warunków podanych dotąd niewiadome, ale zdaje się rzeczą pewną, że komisarze francuscy, którzy teraz w Rzymie projekt ukończenia kolei żelaznych w państwie kościelnem uczynili, za to korzyści znaczne dla Francyi roszczą. L a h o u t e, ajent Foulda, ofiarował rządowi papieskiemu na wybudowanie kolei 150 mil franków, i kardynał Aufonelli na ofiarowanie owo o tyle już podobno przystał, iż inzenierowi francuskiemu Michel plany potrzebne wygotować kazał. - Trudność główną w uskutecznieniu przedsięwzięcia tego stanowi łańcuch Apeninów, które Umbrią i La Marca od posiadłości sukcesyjnej S. Piotra odgraniczają.
Kronika lllieJscowa.
P o z n ań, 26. Listopada. -- W trzecim oddziale wybrano tu na ratuszu do rady gminnej następujących obywateli: radzcę obrachunkowego .liickla, aptekarza (iriil/.a, stolarza Meisclia, kupca Edw. Matnroth.i
Dzieje kościołów wyznania helweckiego w dawnej małej Polsceprzez . tnavfa tjtIHaezewic&a. Poznań, 1853.
(Z Czasu Krakowskiego.) (Dokończenie.) Pierwszy synod gromadzą Małopolanie róinowiercy w Koźminku r. 1555. Filipowski bowiem i Feliks Superintendent chcąc zorganizować swych współwierców co do wiary i obyczajów na wzór sekty tak zwanych Braci czeskich w Wielkopolsce, mianowicie w Lesznie i w Poznaniu po wygnaniu z Czech osiadłych, sprowadzają na synod do Koźminka starszych tej wiary, i umawiają się nimi względem zjednoczenia. Zjazd ten opisuje nam autor w całej rozciągłości z Dziennika braci czeskich, w archiwum w Lesznie przechowanego. Łatwo można było przewidzieć, ze ten synod będzie bezowocny, i że zamierzone zjednoczenie żadną miarą nieda się przeprowadzić. Tak się le Ż i stało. Bracia czescy byli silnie i wzorowo uorganizowani. Karność i posłuszeństwo w nich było wielkie. Ślepo wierzyli w swą konfesję i apologię, jaką od starszych swych tffrzjniali. Obyczaje ich były surowe, jak np. obecnie Kwakrów w A»o,n\ Zachowali z katolickiego* kościoła spowiedź jak ją zowią zauszwt' bezżenuośc księży, i do najważniejszych zasad swoich policzyli to, aby duchowni z pracy rąk własnych, to jest z rzemiosła lub rolniczej pracy się żywili, aby ich utrzymanie nieciążyło ludowi. Wszelkie iich. yb'clnC przeciw wierze i obyczajom po daremnem napomnieniu karali klelw«ł- Taka karność w małem gronie pobożnego ludu, z samych tvlk" rzemieślników lub rolników złożonego, raz wprowadzona, dala się utrzymać. Lecz jak ją wprowadzić pomiędzy tych, którzy dla braku karności i religijności stali się odstępcami wiary swych ojców? Czyli szlachta na (o porzuciła względną karność katolickiego kościoła i synowską uległość wypowiedziała biskupom, aby się ukorzyć przed wzgardzonymi od siebie predykantami swemi, którzy się sami przed nimi trwożliwie korzyli? nietylko szlachta ale duchowni nie chcą słyszeć o budzącej i roztrząsającej ich sumienia spowiedzi. Bezźenność ducbownycb;zdawało się przypadała do życzeń szlachty, na którą poniekąd spadał ciężar utrzymania wdów i sierót po takich duchownych, ale zupełnie niezgadzała "się z chęciami predykantów i ich nowozaciężnych żoneczek. N akonicc zarabianie na chleb własną pracą najmniej pochle.bialo pastorom, którzy mimo nienawiści ku antychtystusowym bałwochwalczym, jak mówili, ustawom, jednak nieprzestali dziesięciny od ludu wybierać z wiclkiem braci czeskich zgorszeniem. 'Synod więc w Koźminku skończy! się jedynie na wymianie tysiącznych dyplomatycznych grzeczności j pochlebstw i na odkazywaniu p r z e - ciw papieinikom". Zjazd atoli rzeczony, jako i inne następne, wielkie charakterystyczne rzucają światło na naturalny rozwój i przebieg tej choro by reformacyjućj. I tak, bracia czescy w Koźminku (sir. 25) z góry mówią do Polaków, w sposób jakiby tylko apostolskiemu katolickiemu kościołowi mógł przy szych naszych i ter od nas wydann.. .. przyjmujecie, a wszystko li wam się podoba?« Tego żądają jako warunku zjednoczenia, lecz sami sobie niewierząc, aby byli w posiadaniu prawdy, dodają: »leźliby co lepszego było nam od was ukazano, tak jakośmy zawzdy gotowymi byli, tak i teraz, chcemy naprą wowad.« Trzeba szczególnej giętkości rozumu, aby na taką mowę być mądrym. O duchownych nowej wiary mówi Filipowski do braci czeskich tajnie i na osobności (str. 111.): »Nasi ministrowie w wielu jeszcze rzeczach mdli a nieustawiczni są, co się mnie samemu do nich niepodoba, bo acz kolwiekby naprawowali, ale nieśmieją i niewiedzą jako, tylko wolę mają. ]I przednie przy uczeniu to mi się do nich niepodoba, źe nie są zgodni przytćin, bo niektórzy z nich wynaszają nauki i artykuły dosyć niepo trzebne, a snąć więcej szkodzące'(skąd on to wie co"potr'zebne"?), a kloby je w tein zrównał, niemasz tego». Nic mniemał Filipowski, ze w tych jego słowach zawiera się t re ść dziejów protestanckich w Europie. Co się zaś szlachty nowowiernej tyczy, charakterystyczny obraz onychże przedstawia nam synod w Książu r 1560. (Oba'cz'str. 220.-222. i't. d.) Znaczną część dzieła zajmują akta braci czeskich względem zamierzonego a niedoszłego zjednoczenia onychże z kalwinami Małopolskiemi. Synody w Koźminku, Secyminie, Pińczowie* Książu, na niczćm spełzły.
W Książu wyklęto Slan U ra w skutek listu Kalwina do Małopolanów .
Szlachta zagroziła predykantom kordami i mieczami. Utlumiono sprawę Slankara i odszczepnych zdań jego, by przez to »posłużyć panu Stadnickiemu i iunym dobrym panom«, którzy po stronie Śtankara stanęli. Nie mogło więc przyjść ani do ładu ani do składu. Zrozpaczali bracia czescy o Małopolanach i mówią (str. 169): »Cóż dz;ałać z nimi? jeno niezgody niektórych kapłanów ich a gadki jednoż, a z nimi się frasować, do pana Łaskiego z nimi bieżeć.... a radzić sic; .j. nim o zbudowaniu ko ściola bożego, a od niego pomocy do tego szukać, dopiero jakoby pierwej o niczćm dobrem niewiedzieli i f. d.... »Umieją gadać, buntować się sprzeczać, i są w lem mistrzami« (str. 172.) Oto wierny obraz kalwinizmu w Małejpolsce zieli synodalnych pomników wyjęty. Jeszcze za życia Łaskiego dyssydenci małopolscy rozbili się na dwie główne sekty". Walka bowiem Kalwina ze Stankarcm rozdzieliła ich na dwa stronnictwa To ułatwiało jeszcze przystęp antitrinitarzoin czyli Socynianom i Aryanom, którzy znaczniejszą część szlachty i duchownych kalwińskich małopolskich po śmierci Łaskiego, to jest po roku 15bO., do swego przeciągnęli obozu. O tych Aryanach autor obiecuje osobne napisać dzieło. Wielką klęskę poniósł kalwinizm w Ma łopolsce przez Socyanów, którzy znacznie jego przerzedzili szeregi. Jednakowoż na zjeździe protestantów polskich w Sandomierzu 1570 roku jeszcze znakomicie był re p re z e n tow any (sir. 251.). Ale odtąd dalsze jego dzieje aż do czasów Stanisława Augusta są epoką jego upadku i zniszczenia. Przeżył się już po części sam w sobie. Odżywiona dzielność duchowieństwa katolickiego przez sobór trydencki, gorliwość Jezuitów i szkoły przez nich zakładane, to wszystko tak działało na szlachtę kalwińską i ich zbory, jak sionce wiosenne na śniegi. Każdego roku uszczuplała się liczba innowierców, i ich towarzyskie znaczenie. Oby tylko nigdy nie było zbaczano po za zakres przyzwoitej chrześciańskiej gorliwości. Ale właśnie niestety, autor nasz przywodzi nam szereg okrucieństw i niegodziwości, na które się wzdryga sumienie chrześcianina, i które z najżywszem potępiamy oburzeniem (np. str. 274.-284.-284.)Dziwna legenda »0 duchu Bictki« (str. 274.) łączy się w zabawny sposób z upadkiem kalwinizmu. Za Władysława IV. najznakomitszym i najgoliwszym patronem lej sekty w Małejpolsce byt Zbigniew z Goraja Gorajski kasztelan chełmski. Synod w Orli roku 1614 tern więcej dał im uczuć ich upadek i bezsilność, ile że się na nim widocznie przekonali, jak wielce zeszczuplała już ich liczba. Krzywdy i niesprawiedliwości, a nawet okrucieństwa na które dyssydenci bezkarnie widzieli się narażonemi, podały im nieszczęśliwą myśl szukania opieki za granicą. Pierwszy krok uczynili Kalwini małopolscy w r. 1668, podając na ręce rezydenta elektora brandenburgskiego prośbę do jego pryncypala (sir. 287). W r. 1713 znajdujemy ciekawą w lyin przedmiocie korespondencyą Lollhovela rezydenta pruskiego przy dwo rze polskim w Warszawie, przodka uczonego Joachima Lelewela, z rządem pruskim (sir. 299). Z tych korespondenoyi widać ciągły już związek między dyssydcniami małopolskiemi a rządem pruskim w sprawie krzywd i udręczeń które z powodu wyznania swego ponoszą. Znowu okropne krzywdy za Augusta II. w r. 1725 skreślają Małopolanie (str. 3 O l-I '; i tak lo już trwało do podziału Polski.
N akoniec dodaje autor alfabetyczny spis kościołów wyznanIa helweckiego w Małejpolsce . W kilku słowach napomykam o tern, co autor opuścił, to jest: Dzieje najnows-s e wyznania tego w Galicyi. Prawa dyssydentów określone byty tak zwany", patentem tolerancyjnym, w calem austryackiem państwie ""Owiązującym, z którego i dyssydenci w Galicyi w zupełności korzystali. Jidftakie liczba dawnej dyssydenckićj szlachty coraz więcej się zmniejszała, mianowicie przez małżeństwa z katolikami, w których dobrowolnie pozwalali Te8ry8(Ye 8 W e dzieci w katolickiej wychowywać wierze. Do r. 1»5t) jedna j v I k o łT tarnowskim obwodzie we' wsi Szcze panowinnch dochowała się kapliczka polskich Kalwinów; walący się drewniany dom z ogrodem". który m niegdyś pastor mieszkał, ale klórego już od dwudziestu lat niepotrzebowano i nieobsadzano więcej, mały pokoik w tym domku na kaplicę używany, cmentarz na którym niegdyś gr7ehano okoliczną kalwiński) szlachtę, i który dotąd na ten cel bardzo już rzadko przysłużą. Oto ostatnie zabytki oweg" wielkiego i groźnego w 16tym wieku ruchu, który lyloma święlościami zatrząsł, dążności narodu zwichnął, a po sobie i śladów n awet niezosiawi f;
Ksiądz Karol Antoniewicz.
Z K r z yw i n i a, dnia 23. Listopada. - Dziś odbyło się lii uroczyste nabożeństwo za duszę ś. p. ks, Karola Anlouiewicza. Celebrował
ks. dziekan z Dolska. Kazanie miał jeden z kks. Filipinów. Liczne zgromadzenie duchowieństwa, obywateli i ludu okoliczuego, świadczyło jak strata jest wielka, a jak żal po niej głęboki. I gdzież ten żal mógł_ być głębszym, jak na tein miejscu, na którein on tyle pracy położył, fyle dobrego ziarna zasiał, tyle łez smutku osuszył", tyle łez skruchy obudził, tylu grzeszników z Bogiem pojednał, i zatkną! len krzyż missyjny, co w długie wieki przypominać będzie mieszkańcom, jak przed zbliżeniem się chwil naj dolegliwszych, Bóg ludziom dobrej woli zsyłał tu zawczasu siłę i pociechę. Tak to niedawno, że zdaje się jakby wczoraj zalegały ten kościół i ten cmentarz tysiące ludu cisnącego się po naukę, po błogosławieństwo, po rozgrzeszenie z rąk świętobliwego kapłana, którego dziś stratę opłakujemy. Jeszcze nie zupełnie pożółkły pola okoliczne, a już martwa dłoń która pierwszej ich zieloności błogosławiła. Jeszcze nie przebrzmiał w sercach naszych i w murach tej świątyni dźwięk jego mowy, a już go głuszy w sercach żal po nim, a w świątyni chór żałobnego nabożeństwa za jego duszę. Jeszcze niejeden może zatwardziały grzesznik, tknięty jego słowami, ociągał się i czekał rychło znowu len głos posłyszy, by się nawrócić, a już te usta zawarły się dla niego i dla nas na wieki. Pełniejsze nauki, niż księgi mądrości, są szczegóły życia osób poświęconych Bogu, a ludziom zasłużonych. J eźli mężowie tacy dawno już zgaśli, to te szczegóły uświęca powaga czasu i cześć wielu pokoleń. Jeźli dopiero co przeminęli, to bólem rozwarte serca tern skwapliwiej przyjmują i (ein skrzętniej chować będą, każdą po nich pamiątkę. Takie jest dziś usposobienie względem ks. Antoniewicza. Korzystajmy z niego, by każde wspomnienie uratować od niepamięci. Nic idzie tu o chwałę człowieka, ale o chwalę Bożą i pożytek z przykładu dla żyjących. Ks. Antoniewicz, j.ik wszyscy ludzie prawdziwej zasługi, nie lubił mówić o sobie, a najmniej o epoce swego życia przedkapłańskiej . Nie wiele więc z tej epoki wiemy. Musiał mieć około lat 45. Służył w szelcach narodowych w 1831." r. Polem osiadł w Galicyi, zajął się gospodarstwem, pojął za żonę osobę równie jak sam bogobojną i dochował się pięciorga 'dziatek. Naraz Bóg mu je wszystkie odebrał. Przy śmiertelnem łóżeczku ostatniego, rodzice uczynili ślub, że oboje resztę dni zakonnemu pożyciu poświęcą, jeźli Bóg im to dziecię uchowa. Pan Bóg nic wysłucha! ich prośby, ale oni nie zachwiali się w swym zamiarze. Zonie, nagle suchoty, przejęte w pielęgnowaniu jakiejś biednej sieroty, nie dozwoliły dokonać ślubu. Wnet umarła, a mąż wstąpił do zakonu Jezusowego. Jakżeż lo mało wypadków, ale pojmij je sercem, wypełnij trudami i łzami nieszczęśliwego syna ojczyzny, męża i ojca, a nic znajdziesz w życiu ludzkicm żadnej osnowy ani obfitszej cierpieniem, ani więcej zajmującej zmienną zdarzeń koleją. Wszedł ks. Antoniewicz do zakonu w r. 1842 czy też 1843. We dwa lata później, za szczcgólnćm pozwoleniem, bo nowicial u Jezuitów jesl bardzo długi, został wyświęconym na mszalnego kapłana W chwili śmierci jeszcze oslalnich wotów nie złożył. Zaraz na wstępie zawodu zesłał mu Bóg najcięższą próbę. Rzeź galicyjska pozbawiła życia wielu, zakrwawiła serca wszystkich. Któż wtedy na chwilę nic zwątpił o ludzie naszym? - Kto? Oto len kapłan, klóry z krzyżem w ręku idzie na świeże jeszcze zgliszcza, na gruzy dopiero co krwią zbryzgane, rzuca się między rozjuszone tłumy, gromi je, wręcz powiada że popełniły najczarniejszą zbrodnię, przyprowadza je do pokuty, nakazuje zatrzeć łzami gorące jeszcze ślady morderstw, przynagla do zwrócenia żebrzącą o przebaczenie ręką, niecnych nabytków cudzej własności, a potem ogłasza rodakom ze lud len jeszcze nie zepsuty, i że nie złość zatwardziała, ale chwilowe obłąkanie stało się występku jego przyczyną, - tym kapłanem był Antoniewicz. Wypadki 1848. i. rozproszyły jego zakon w całein państwie austryackiem. Usunął się na bok ks. Antoniewicz, ale nie zamilkł. Pisał wiele, choć nie drukował. Nie wielu leż jeszcze osobom był znanym. Listy jego, zwłaszcza opisy wędrówek misyjnych po Galicyi w roku 1846. wyrywano sobie, przepisywano, ale ogólna Polska jeszcze nie wiedziała o nim. Jednemu z pism czasowych poznańskich należy się zasługa, źe pierwsze w obszernym artykule na początku 1849. roku dało wiadomość o jego życiu i pracach. Odtąd poczęły się mnożyć w druku jego listy, kazania, bogobojne wiersze i książeczki dla ludu. N a ruinach spalonego Krakowa już przemawiał jako kaznodzieja znany całemu polskiemu światu. N a ziemi wielkopolskiej stanął po raz pierwszy w roku bieżącym. N adzieja misyi ożywiła go, podniosła i nowej energii mu dodała. Kto był świadkiem której z tych misyi, len widział jak niezmordowanym on był w swych trudach, przy ołtarzu i w chałach ubóstwa lub choroby, na kazalnicy lub w konfesjonale. Jedynie szczególna łaska boża mogła i tyle si! dawać i lyle nieprzebranej wymowy użyczać. Przyszły czasy strasznej zarazy. Bolał on nad nieszęściaini lylekroć już nawiedzonego przez nią kraju, bolał nad przerwaniem tych świąt pokuty, które jedynie mogły ukoić i zmężnić serca przerażonych. Inny mu trud, inne niebezpieczeństwo zsyłał Bóg. Przyjął g" z pokorą i ufnością. On i jego bracia byli wszędzie pierwsi w posługach, gdzie tylko się zaraza najgwałtownićj objawiła. Miasto Kościan, jedno z najciężej dotkniętych, wzywało jego pomocy. Pospieszył lam z tern większą ochotą, że przywiązał się do mieszkańców i do ludu okolicznego, położoną dla nich pracą w czasie misyi. Trzy tygodnie dzień i noc przepędzał lam na doglądaniu chorych i"niesieniu im pomocy duchownej. Bywało, ledwie się położy, a już go budzą do umierającego, i tak raz nim słońce zeszło, kilkanaście osób na śmierć dysponował. Kronika miejscowa opowie kiedyś wszystkie jego znoje, tyle heroicznych czynów, ale czego nikt nie zdoła nigdy opisać, to lego bólu, który przeszywał jego serte. Czuł przy końcu w organizmie swym ogromne znękanie, czuł, że i w nim zaraza jad swój utkwiła, widział śmierć nad sobą, lecz pomimo błagań przyjaciół, pomimo wezwań władzy duchownej do Poznania, nie ruszył sicz miejsca, póki zaraza do szczętu nie ustała. Gdy się wszędzie uśmierzyła, po odprawionem nabożeństwie w Poznaniu, udał się do Krakowa, gdzie go interesa zakonu wzywały. Zamierzał tam zabawić dni kilkanaście. Po które tak kochać i przebaczać umiało, nie przystałby tu żaden cierpki wyraz skargi. On też się nie skarżył, ale się mocno zmartwił. W powrocie prawie żadnego posiłku nie brał, a gdzie się zatrzymał, to zaraz do kościoła spieszył i tam przy ołtarzu i w konfesyonale całe ranki przepędzał. Pocieszał się myślą, że wkrótce stanie między swymi braćmi w cichym zakątku klasztoru oberskiego. Pisał, że jedzie lam na spoczynek. Oddawna też pragnął, jako mówił, kratek, furty i dzwonka. Jakże przeto błogie uczucie musiało go przejmować, gdy się zbliżał, w dzień swych imienin, św. Karola, do tego miejsca, gdzie już zebranym towarzyszom tylko jego brakowało ku dopełnieniu radości, jaką rozproszeni i przez tyle lat z zakonnego życia wyrwani, musieli doznawać przy pierwszem spotkaniu się w zaciszu klasztornem. Nie długie było ich szczęście. N astępnej niedzieli zachorował. Birg jego choroby znajomy. Od pierwszych jej początków przewidywał zgon i o nim jak najspokojniej mówił. »Błagam Boga, - były jego słowa, by mi raz jeszcze w życiudozwolił stanąć między zebranymi braćmi w murach klasztornych, a lo ledwiem nogę postawił za próg klasztorny, już Pan mię powołuj e, niech się dzieje wola Jego święta.« Jak żyl, tak umarł, pogodnie, z pokorą, bez najmniejszej skargi, zachęcając swych braci do wytrwałości, serdecznie dziękując za posługi przyjaciół, wzywając bożego błogosławieństwa na Wielkopolskę, która ich przyjęła, otoczyła ich miłością, wyprosiła i uposażyła dla nich ten przytułek klasztorny. Ostatni jego list był z prośbą, by mu przysłano obraz ś. Stanisława Kostki. Zamierzał zawsze napisać żywot tego świętego dla młodzieży polskiej, bo miał ku niemu szczególne nabożeństwo U marł też w dzień, w którym kościół obchodzi jego święto, i pochowanym został w sklepie kościelnym pod ołtarzem, poświęconym ś. Stanisławowi. Jako Polak, jako obywatel, jako kapłan, jako misyonarz, prjedewszystkicin był on człowiekiem najtkliwszego, nieskończenie miłującego serca. Tam było źródło jego wymowy, jego uczynków, wielkości życia i śmierci. Jaki dom raz nawiedził, z kim raz się poznał, lo już go z swej opieki i troskliwej przyjaźni ani na chwilę nie wypuszczał, - dzieci, do mowników, sługi, korhał jak swoje, miał radę w każdej potrzebie, miał łzy w każdym smutku, przybywał na każde wezwanie troski i boleści, przychodził dzielić się i szczęściem, a zawsze do służby bożej nawoływał. W oddaleniu, wśród najcięższej pracy, nie zapominał o nikim. Ztąd mnogość jego listów. »Pisać do was (mówił) lo mój odpoczynek, to moje odetchnienic.« Innego nie znał. Jeźli dopadł wolnej chwili, to zaraz z port jego pióra płynęły te pobożne pisma, których zadziwiającą siłę i obfitość zdawało rodzić jakby przeczucie bliskiej śmierci A jakże on Wielkopolan pokochał, jak był wdzięcznym za ich przyjęcie, jak się cieszył tym ludem, w którym znalazł jeszcze tyle cnot, tyle wiary, tyle bojaźni bożej. Było to usfatnie dziecię jego serca. Skonał z błogosławieństwem na osiach ludowi naszemu, z niem spoczął w grobie, z niem Staną) przed Bogiem. TSasze) etraiy powierzył swe zwłoki, n z ninni więcej niż całą doczesność, bo przykład swój, bo sjowo, naukę, byśmy ją pielęgnowali, krzewili, a zbierając plony, osieyvcy nie zapominali i za jego wzorem coraz wierniej Bogn służyli. Czemże była jego mowa? Oto najwyższą prostotą. Z serca przemawiał i do serc trafiał. Jeżeli kiedy sposób jego zdawał się surowym, gromiącym, to dla tego, że (jak sam powiadał) kazalnica jest trybunałem surowości, a konfesyonał jest try
SPRZEDAŻ KONIECZNA.
Król. Sąd powiatowy w Szremie.
Wydział pierwszy.
Dobra szlacheckie M s z c z y c z y n w tutejszym powiecie położone, z przyleąłośriami łą cznie 2 borom na 4696 Tal. 26 sir 1 fen. otnxowanym, oszacoyyane na 128,634 Tal. 28 sgr.5 fen. wedle (axy, mogącej być przejrzane'j wraz zyvy kazein hypolecznym i warunkami w Regislraturze, mają być dnia 11. Maja 1853. przed południem o godzinie II tćj w miejscu zwykłem posiedzeń sądowych sprzedane.
W boru majętności T a r c e pod Jarocinem, sprzedaje się rozmaite drzewo budulcowe, porządkowe i opałowe po cenach tanich przez borowvcn rewirowych w lesie, a przy smołami w T a r c a c h przez majstra Hartwig lub też buchhaltera Kantorowicza.
Donoszę uniżenie, żem w mieście lutejszćm założył Handel kommissyjny drzewa.
JPanom właścicielom b o r o w j lasów, chcącym dęby i sosny na budulec zdalne sprzedawać ko rzystnie, nastręczę kupujący"'" prosząc o po dauie jak najściślejsze warunków. Również i JPanom, handel drzewa prowa dzącym, drzewo już wyrobione na budulec i na opał zalecać mogę. Zamówienia proszę frankować.
C Wet t e r h a h n w Szczecinie.
Tutejszy ślósarz Leon Malinowski zrobił przy składaniu egzaminu na majstra zamek nader piękny i sztuczny, klóry jest wart na wystawę sztuk pięknych być yvylozony; - o czem z pobunałem miłosierdzia. Łagodnym tez był aź do potulności, nikogo nIe zraził, nikogo nie odepchnął, w każdej duszy znalazł coś dobrego dla otuchy i dla dodania sil ku lepszemu. Krzyż był ciągłym słów jego przedmiolein. Co chwila nań wskazywał, bez ustanku o nim mówił, a przecież wciąż nowe obrazy i nauki zeń wywodził. Zdało się jakby pod tchnieniem słów jego, krzyż nawet dla oka siał się rodzajnem drze wem żywota, i wykwitał w niebo wiarą, nadzieją i miłością. Zalecał on. cierpienie, ale dobre cierpienie dla zbawienia naszego, a chwały bożej. Prowadził do męczeństwa przez miłość, a przez męczeństwo jeszcze do wyższej miłości. Dla lego lak wysoko wynosił kapłaństwo matek, tych (jak zwał) męczenniczek miłości. Miłość więc i prostota, 010 zkąd jego wpływ pochodził. Miał on nadzieję, że zatknie krzyż misyjny w każdym zakątku ziemi naszej. Postawił ich tylko cztery. Za mało to dla nieprawości naszych, ale dość, jeźli wciąż ku nim oczy i myśli zwracać będziemy, i jeźli wy, paslerze nasi, idąc od nich w cztery slrony kraju, z jego miłością a pro stolą nauczać i dalej jego dzieło pi owadzie będziecie. Może właśnie dla lego Bóg go tak wcześnie powołał do siebie, aby na was spadło i w was rozmnożyło się jego posłannictwo.
Wiadomości handlowe.
Giełda jl}l)j.ornl.
B e r I i n, dn. 25. Listopada. _ Pszenica 64 \ lal. Zyto 49J _ -55 tal.
Jęczmień 39-41 lal. Owies 26-28 tal. Groch 52-55'tal. Rzepzimowy 72-70 tal Rzepik zimowy dito. Rzepik latowy 62-61 tal. Siemię lniane 60-58 lal. Olej izepiowy Il,Il, lal., sicmienny 11*$-II-Jtal. Okowila IIl, i IIl, tal. Pszenica z powodu podskoczenia cen mały znajduje odbyt. Zyto trzyma się; olej rzepiowy niema poknpu; okowita lepiej płaci.
S z c z e c i n, 25. Listopada. - Pszczcnica 61- -61. Zyto 5 U tal. Olej rzepiowy IIl" Okowita 15 -I lal.
Przybyli do Poznania dnia 26. Listopada.
HUSCIIA HOTEL RZYMSKI: Tenspnldc i Davidsohn z Berlina: Isenbtrg z Elherfeldn; Łengard z Dysscldnrfu. HOTEL BAWARSKI: Biernacki z Orchowa: Skarżyński z Spławia; Kobbins z Londynu; Schlnrkaum z Polskiej wsi; Honniger z Raciborza. POI) CZARNYM QRŁEM: Nowacki z Cbiądowa; Jasiński z Witakowic.
HOTEL DREZDENSKI: Szamb. Taczanowski z Taczanowa; hr. Wollowicz z iij.ioUnia; Tcsko z Wierzbna; Znblocki z Malic; Humdrich z Louisenli o ff; Kriiprcr z Lipska. HOTEL RZYMSKI: Dehmel z Gojewa.
HOTEL PARYSKI: Cegielski zWod*k; Pawłowski z Siomczyc; Sośnicka z Koszkown; Binkowski i Moszczeński z Wydzicrzewic; Rosi z Wrześni. HOTEL BERLINSKI: Ródern z Brodowoj Honnaii z Borku; Lipscbiitz z Frankfurtu " O.; Palirki z Wieszozeczyna; Ponikierski z Wiśniewa; Trąniurzyiiski z Dachowy; Bieńkowski z Smnszewa; Skalawska zSIrykowa.
POD WIKLKIM DKBKM:' Jnckowski x Pomarzan.
ro» TBZBMA ŁILIAWI.- WlnlecW z Góryj llamiiiii silimulI z Kikuiva; Welnilz z Połajewa; Hanknwski z Katarzynowu.
POD BIAŁYM ORŁEM: Jakubowicz z Konarzewa; Weinliold z Dąbrówki.
HOTEJJ EICHBORNA: Loser z Kargowy; Sprinz z Innowroclawia; Wegner z Żerkowa. } POD KORONĄ; Meyer z Berlina; Koruecki i Maluczi z Srody; Smicznewicz i Bessert z Srody; Norkiewicz z Olszcwa. W mieszkaniu pry walu ć ni: Levy z Zarkau, ul. Szewska Nr. 20.
chwalą podpisany cech publiczność zawiadamia i Pana M a l i n o w s k i e g o jako d o s k o n a ł e g o majstra każdemu zaleca. Kościan, dnia 22. Listopada 1852.
Cech kowalski, ślósarski itd.
Lurcryński, Hoffmann, As s e s s o r. J . S z ł a p c z y ń s ki.
przełożeni cechu.
700 sztuk szczepów owocowych w różnych gatunkach są do nabycia za umia,rkowaną cenę w Dominium Sieiercztjtta pÓ& Osieczna.
N ajlepszy świeży k a w i ar, funt p o 25 Sgr"., najlepsze świeże minogi, kopa po II; T a! . . prawdziwie nowe Hollend. śledzie, duże Rygenwaldskic półgęski, świeże łososie, najprzedniejszy salceson. Angielskie owocowe karmelki, funt" po 12 Sgr. i Szwajcarskie morszelki poleca t A i/ Amm JIPPbI. Jim., Wilhelm, ul. Nr 15. objjkJ"'fb-e pBanku. - Duże Huf/enwąlrts We JtÓhJ «gestii odebrał i poleca laniu S4S- Msydor Husch, Wilhelm, ulica i"'r. 8 pod Złolą kotwicą.
Tymczasowe doniesienie.
W niedzielę dnia 28. Listopada w teatrze miejskim wiethie przedstawienie yimnustyha Mr. Henry Connor, ozdobionego YY Anglii wielkim złotym medalem,
klóry przejeżdża z rodziną swą do P e t e r s b u rga, przy pomocy professora expcrimentalne'j fizyki Pana F e r d y n a n d a B e c ker a z S t. P et e r s b u r g a . Przedslawienia będą w 4 oddziałach, orkiestra dobrze osadzona przyłoży się ze swej strony także do urozmaicenia wieczora. Bliższe szczegóły podadzą inserały i afisze.
Kurs giełdy Berlińskiej.
Sto- rfa I>r. kurant Dniu 25. Listopada 1852. P" papieI>Ct. K»lorami r5IaM!rS I>ożv«ka rządowa dobrowolna. . . . . 4 IOL£ dito 7. roku 1850.. . . . . 1'. 1034, (lito r roku 1852. . . . . .
Obligi długu skarbowego. . . . . . . . . . Ę dito premiów liandlu morskiego . . . «lito Marchii Elektoralnej i N owej .. 91 i 'lito miasta Berlina . . . . . . . . . . . . 5 1031 Lftty zastawne Marchii Elekt, i N owej "l 1001 dito Prus Wschodnich . . . IJ dito Pomorskie. . . . . . . . . IJ 100 dito W. X. Poznańskiego. . t 1041 dito W.X.Pozn., nowe. . W 97* dito Szląskie. . . . . . . . . . . dito Prus Zachodnich IJ 96 Bilety rentowe Poznańskie. . . . . . . . . ii.; 101 Louisdory. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . t TIU; Akcie, kolei żelaznej Starog. Poznańsko 9H
\.JLJi U U ł! U mieście Poznaniu.
Dnia 26 Listopada.
1852. r.
ol u'o
Pszenicy, szef el . .
Zyla, szef el . . . .
Jęczmienia, szefrl .
Owsa, szefel . . . . . .
Tatarki, szef el . . . .
Grochu, szefel.. . . . .
Ziemniaków, szef el . . .
Siana, centnar. . . . . . .
Słomy, kopa . . . . . . .
Masła, garniec. . . . . . . · Spiritusu (beczka ao kw.)80 g I rail 27 6 1 16 8 1 5 6 1 10 2 6 8 1« - 25 B 2 f 5 .8 1
2 - ] 21 1 11 l 14 2 U 15 ?7 2 10 18 15
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1852.11.27 Nr279 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.