"POLSKA BUDA", CZYLI PRZEDSTAWICIELSTWO BMW W OKUPACYJNYM POZNANIU
Kronika Miasta Poznania 2009 Nr3; Okupacja 2
Czas czytania: ok. 7 min.PIOTR KORDUBA
A nna z Maleszewskich Kleebergowa (ur. 1924) oraz Antoni Stan (ur. 1929) to być może jedni z ostatnich żyjących polskich pracowników przedstawicielstwa BMW w okupacyjnym Poznaniu. Wywodzący się inteligenckich rodzin, które wyjątkowo uniknęły w owym czasie wysiedlenia z miasta, trafili tam objęci przymusem pracy. Prowadzona od końca 1941 roku przez przybyłego z Rygi w początkach poprzedniego roku Edgara Danielsa firma uchodziła za wyjątkowo przyjazne Polakom miejsce pracy, w którym tolerowano język polski, a właściciel traktował swoich pracowników z szacunkiem i sympatią, nierzadko służąc im pomocą. Atmosfera w pracy oraz spora liczba polskich pracowników były przyczyną, dla której firmę Danielsa nazywano "polską budą". Ojcowie Anny i Antoniego postarali się o pracę dla swych dzieci właśnie w tym miejscu. Józef Maleszewski, dzięki bliżej dziś nieznanym znajomościom, załatwił córce posadę telefonistki, którą objęła w listopadzie 1941 roku. Bolesław Stan, który sam był zatrudniony u Danielsa, poprosił pracodawcę o przyjęcie syna, gdy ten skończył progowy dla przymusu pracy wiek 14 lat. Właściciel wystąpił wówczas do urzędu pracy z wnioskiem o przydzielenie mu właśnie Antka. Młody Stan został zatrudniony 1 lutego 1943 r. Rozpoczynająca pracę u Danielsa młodzież znała już trochę język niemiecki. Anna na prośbę ojca uczyła się go w Gimnazjum im. Klaudyny Potockiej/ a w czasie okupacji brała lekcje niemieckiego u znajomej rodziców Adeli Plater-Zyberk. Antek zaraz po wybuchu wojny został przez ojca posłany na naukę niemieckiego do prof. Bronisława Niklewskiego, pozostającego bez pracy wybitnego uczonego, fizjologa roślin, założyciela Wydziału Rolniczo-Leśnego Uniwersytetu Poznańskiego. Lekcje te nie trwały jednak długo, gdyż z końcem 1939 roku prof. Niklewski został z Poznania wysiedlo
Piotr Korduba
Ryc. 1. Anna Maleszewska (pierwsza z prawej) przed salonem Edgara Danielsa, przedstawiciela BMW w okupowanym Poznaniu, przy Bismarckstr. 8/9 (dziś ul. Kantaka)ny, a jego wspaniałą willę na Sołaczu przy ul. Mazowieckiej 45 zajął właśnie Edgar DanielsI.
Firma E. DanieIs KG (Komanditgesellschaft) Kraftfahrzeuge Anhanger Ersatzteile-Zubeh6r Reparaturwerkstatt będąca przedstawicielstwem BMW działała w okupacyjnym Poznaniu przy Bismarckstr. 8/9 (dziś ul. Kantaka)2. Jedynie na początku swej działalności posiadała w ofercie samochody osobowe. Wojenna sytuacja sprawiła, że handlowała przede wszystkim częściami zamiennymi, pojazdami ciężarowymi, maszynami rolniczymi oraz prowadziła autoryzowany warsztat BMW Prócz BMW DanieIs reprezentował także innych producentów - Graf & Stift, Framo oraz Faun. Na parterze kamienicy, w której mieściła się firma, znajdował się obszerny salon sprzedaży z dwoma oknami wystawowymi (tam, gdzie powojenna restauracja Moulin Rouge). W salonie nabywano części zamienne. Każda z nich była sfotografowana i opisana w pomocnym zarówno dla kupujących, jak i obsługi kataloguJ w którym znajdowały się również informacje dotyczące miejsca jej magazynowania. Magazyn drobniejszych części ulokowany był na zapleczu sklepuJ a większych - w dwukondygnacyjnych piwnicach. Drugie piętro kamienicy przy ul. Kantaka mieściło, prócz gabinetu szefa, dział sprzedaży pojazdów i maszyn. Tu prezentowano je w katalogach,a wystawiano na parceli i w magazynach przy ul. Zwierzynieckiej 9. Warsztaty naprawcze zajmowały parter zabudowań w podwórzu. Ponadto przedsiębiorstwo miało do dyspozycji - jako przestrzeń magazynową - kościół parafialny w Swarzędzu. Firma była faktycznie spółką prowadzoną przez Danielsa i jego cichego wspólnika Edgara Schliittera. Kierownikiem działu sprzedaży części oraz warsztatu był niejaki Kowalsky, a działu maszyn rolniczych Hoffmann. Pozostałymi pracownikami byli prawie wyłącznie Polacy. Największym zaufaniem Danielsa cieszyli się Bolesław Stan oraz Józef Trzeciakowski 3 . Sekretarką i prawą ręką szefa była pani Majchrowicz. W warsztatach naprawczych zatrudniano ok. 20 pracowników, z których tylko jeden był Niemcem (Krauze). Za fachowców najwyższej klasy uchodzili Kazimierz Markiewicz (kontroler wykonania napraw), Feliks Rybicki (monter) i Włodzimierz Wojciechowski (monter)4. Tydzień pracy miał sześć dni od rana do wieczora (z wyjątkiem soboty, kiedy pracowano do wczesnego popołudnia). Między godziną 12 a 14 była przerwa obiadowa, w czasie której udawano się do domu (Bolesław Stan pokonywał tę drogę na kupionym specjalnie dla niego przez Danielsa rowerze). Pracownicy otrzymywali wynagrodzenie przewidziane stosownymi przepisami wydanymi dla Kraju Warty 8 marca 1941 r. S . Pensje Stana i Trzeciakowskiego były zapewne najwyższe z możliwych i wynosiły prawdopodobnie 310 RM (marek nie
Ryc. 2. Kenkarta Antoniego Stana wystawiona w marcu 1944 r.
Piotr Korduba
Ryc. 3. Izabella Frasunkiewicz i Anna Maleszewska w warsztacie firmy E. Danielsa
mieckich) miesięcznie. Anna w momencie zatrudnienia otrzymywała 84 marki/ jednak jej wynagrodzenie co roku wzrastało i w 1944 roku na stanowisku pracownika biurowego wynosiło 121 marek, od którego odciągano 10% tzw. daniny Polaków (Polenabzug), co dawało ostatecznie 109 marek. Antek przyjęty jako uczeń dostawał jedynie 25 marek. Jego wynagrodzenie także wzrastało i w 1946 roku miało wynieść dwukrotność tej sumy. Pomiędzy zbliżonymi wiekiem polskimi pracownikami firmy zawiązywały się znajomości. Koleżankami Anny były Izabella Frasunkiewicz oraz Halina Tomańska, kolegami Antoniego - Jerzy Urbaś oraz Jan Podejma. Dorastające panny zajęte były poważnymi sprawami: towarzyskimi spotkaniami i pierwszymi miłościami. Wielbicielem Anny był Jerzy Urbaś. Zdarzało się, że po pracy czekał na nią na przystanku tramwajowym i odprowadzał do domu. Zapraszał ją także na spacery po parku Sołackim, a gdy ten został zamknięty dla Polaków - wokół niego. Chłopcy godzili pracę z przyjemnościami oraz pokąt
Ryc. 4. Halina Tomańska, Anna Maleszewska i kierownik Kowalsky (siedzi przy biurku) w biurze firmy E. Danielsa
ną wymianą i handlem. Pierwszym miejscem towarowej wymiany były firmowe piwnice. Transakcji dokonywano z polskimi pracownikami sąsiedniej firmy handlującej detergentami przez otwór w ścianie. Chłopcy od Danielsa mieli do zaoferowania znakomitej jakości filc, którego używano do ocieplania pojazdów szykowanych na wschodni front. Tenże filc, a także skórzany pas transmisyjny sprzedawany w firmie jako połączenie silnika i młockarni oraz skórzane ochraniacze części zawieszenia samochodu zapinane paskami ze sprzączkami znajdowały wzięcie u jednego z pobliskich szewców. Wyrabiał on z tych materiałów niezwykle trwałe i cieszące się wielkim powodzeniem botki. Za ich podeszwę służyły trzydziestocentymetrowe odcinki pasa. Zasadniczy trzewik był filcowy zapinany na owe sprzączki. Szewc otrzymywał materiały za pośrednictwem pracownika piekarni Zdzisława Cybulskiego, kolegi Antoniego Stana, który w zamian za nie odstępował wspólnikom mąkę i ciastka.
Piotr Korduba
Ryc. 5. Na podwórzu kamienicy przy Bismarckstr. 8/9; w aucie Izabella Frasunkiewicz
Jedną z większych atrakcji, która czekała na chłopców w piwnicach Danielsa, był przechowywany tam przedwojenny polski motocykl Sokół. Jeździli nim pomiędzy połączonymi, przepastnymi komorami piwnic. Zatrudnienie w warsztatach dawało spore możliwości radiowego nasłuchu.
Gdy tylko jedyny niemiecki pracownik oddalił się lub pracował przy tokarce, Polacy uruchamiali odbiorniki w pozostawionych do naprawy samochodach i słuchali informacji o wojennym froncie z Radia Londyn oraz Głosu Ameryki. Spokojną jak na warunki okupacyjnego Poznania egzystencję w firmie Danielsa zakłócił pod koniec okupacji niebezpieczny wybryk młodych sprzedawców. W poszukiwaniu materiału, z którego chcieli sobie sprawić szykowne koszule, natrafili w magazynie na dwie gigantyczne chorągwie zawieszane w trakcie świąt na elewacji kamienicy. Ośmieleni ogólnym rozprężeniem panującym w początkach 1945 roku postanowili je wykraść. Antek odpruł swastyki i miał przefarbować płótno na czarno, do Janka należało zorganizowanie szycia. Tymczasem w związku z uroczystością oddania nowego magazynu firmy przy ul. Zwierzynieckiej zaczęto flag szukać. Cała sprawa się wydała, a o kradzież oskarżono Antka. Wezwany przez kierownika Kowalsky' ego otrzymał list, w którym napisano, że firma oddaje go do dyspozycji gestapo. Za Antkiem wstawiła się wtedy wyjątkowo lubiana przez Kowalsky' ego pracownica i wymogła na nim zniszczenie pisma. Kowalsky co prawda porządnie winowajcę sprał, ale po ponownym przyszyciu swastyk o sprawie zapomniał.
Ostatnim dniem pracy w firmie E. Danielsa był poniedziałek 22 stycznia 1945 r. Tego dnia do pracy stawili się wyłącznie polscy pracownicy. Niemiecki personel uciekł z miasta po oficjalnej dyrektywie ewakuacji z 20 stycznia. Pojawił się jedynie kierownik Kowalsky, który od jakiegoś już czasu wywoził do Berlina zgromadzony w czasie okupacji dobytek. Wracając z kolejnej trasy, stracił pod Piłą samochód i przyszedł do Poznania pieszo. Uprzejmie się ze wszystkimi pożegnał. Antkowi za pokwitowaniem przekazał - oczywiście jedynie na prze
Ryc. 6. Przydział Anny Maleszewskiej do grupy płacowej z października 1944 r.
Piotr Korduba
Ryc. 7. Przepustka Antoniego Stana wystawiona w firmie Edgara Danielsa w kwietniu 1944 r.
Ryc. 8. Willa prof. Bronisława Niklewskiego przy ul. Mazowieckiej 45 na Sołaczu zajmowana w czasie okupacji przez Edgara Danielsa
chowanie - motocykl Sokół i udał się w stronę Berlina. Plotki mówią, że do niego nie dotarł. Właścicieli firmy także już w mieście nie było - Schliitter opuścił Poznań w 1944 roku i w porozumieniu z Danielsem wyjechał do Szwecji, gdzie za pieniądze obu nabył wytwórnię porcelany. DanieIs pozostał w Poznaniu niemal do ostatniej chwili, ale - zabezpieczywszy dla siebie samolot czy też miejsce na jakiś lot - zdołał miasto bezpiecznie opuścić. Wiadomo jeszcze, że osiadł po wojnie poza Europą i próbował rozwinąć handel wełną merynosów. Nieświadom sytuacji w powojennej Polsce, zaproponował spółkę Bolesławowi Stanowi. Aby rozkręcić interes, zwrócił się także do przebywającego w Szwecji Schliittera z prośbą o spłatę swego wkładu w fabrykę porcelany. Ten jednak podobno odmówił rozliczenia. Sytuacja ta miała się stać powodem rzekomego samobójstwa Edgara Danielsa.
PRZYPISY:
1 Tekst powstał na podstawie wspomnień Anny Kleebergowej i Antoniego Stana, ich własnością są także publikowane w tekście fotografie i dokumenty. O życiu rodzin Ma
Piotr Kordubaleszewskich, Niklewskich i Stanów szerzej [w:] r Korduba, Sołacz. Domy i ludzie, Poznań 2009, ss. 98-102, 128-132, 150-153.
2 Firma zacząła funkcjonować od końca 1941 r., na co wskazują zachowane dokumenty zatrudnionych oraz szczątkowe dane archiwalne. Wg okupacyjnego rejestru domów 10 X 1941 r. dysponentem lokalu parterowego przy Bismarckstr. 8/9 był Komunalny Bank Kredytowy. Firma E. Danielsa jest wpisana pod tym adresem w kolejnym dokumencie z 1943 r. Archiwum Państwowe w Poznaniu, Akta z czasów okupacji: rejestr domów, sygn. 16424, 16568. 3 Ojciec znanego historyka, prof. Lecha Trzeciakowskiego.
4 Chodzi o późniejszego architekta, prof. poznańskiej ASP Włodzimierza Wojciechowskiego. 5 Polacy otrzymywali ok. 50-60% wynagrodzenia, które za te same czynności przysługiwało Niemcom, o czym dokładniej [w:] C. Łuczak, Praca przymusowa Polaków w Trzeciej Rzeszy i na okupowanych przez nią terytoriach innych państw (1939-1945), Poznań 2001, s. 38-41.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2009 Nr3; Okupacja 2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.