POZNAŃSKA MOWA DO GRUPPENFUHRERÓW SS 4 października 1943 Roku
Kronika Miasta Poznania 2009 Nr2; Okupacja 1
Czas czytania: ok. 34 min.HEINRICH HIMMLER Tłumaczenie i opracowanie PRZEMYSŁAW MATUSIK
Zbyt słabą chyba mamy świadomość, że okupowany Poznań był miejscem, w którym wygłoszone zostały manifesty ideowe należące do najważniejszych i najbardziej dziś znanych tego rodzaju świadectw okresu nazistowskiego. Ich autorem był Heinrich Himmler (1900-1945), Reichsfiihrer SS, zwierzchnik gestapo i komisarz Rzeszy do spraw umacniania niemczyzny, najważniejsza po Hitlerze postać III Rzeszy. Pozostawił on po sobie obfity zbiór wygłaszanych przy różnych okazjach mów, rejestrowanych zwykle przez jego współpracowników i opracowywanych. Za najważniejsze uchodzą dwie wygłoszone w Poznaniu na początku października 1943 roku: 4 października do gruppenfiihrerów SS i 6 października do zgromadzonych tu gauleiterów stojących na czele okręgów Rzeszy. Jeśli Poznań budzi na świecie w kontekście okupacji hitlerowskiej jakiekolwiek skojarzenia, to wiążą się one właśnie z tymi mowami. Mowa z 6 października, zachowana w formie maszynopisu, jest bardziej znana, wydana bowiem została w 1974 roku w klasycznym wydawnictwie Heinrich Himmler, Geheimreden 1933 bis 1945, przygotowanym do druku przez Bradleya F. Smitha i Agnes F. Patersoni. W ostatnich latach przypomniał ją, streszczając, Jonathan Littel w swej głośnej powieści Łaskawe, dzięki czemu i okupowany Poznań zagościł na jej kartach 2 . W dużej mierze była ona jednak powtórzeniem mowy pierwszej, tej z 4 października, wygłoszonej do gruppenfiihrerów SS, która, zachowawszy się zarówno w formie maszynopisu, jak i nagrania, włączona została jako materiał dowodowy do akt procesu norymberskiego i w ich ramach wydana drukiem. Z czasem nieco zapomniana, szczególnie w Polsce, w ostatnim czasie znów zaczęła absorbować uwagę historyków i szerokiej, zainteresowanej przeszłością publiczności. Jej waga polega bowiem na tym, że - stojąc przed zaufanymi współpracownikami i podwładnymi - Himmler otwarcie wspomniał w niej o dokonywanej eksterminacji narodu żydowskiego. Ten właśnie fragment jego mowy, zaczynający się od słów: "Ich will hier vor Ihnen in aller Offenheit, auch ganz schweres Kapitel erwahnen...", należy dziś do najbardziej znanych wypowiedzi okresu nazistowskiego, czytanych i komentowanych na naukowych
Heinrich Himmlersesjach czy uniwersyteckich seminariach. Zainteresowanie nią wzrosło z jednej strony na fali badań nad Holokaustem, z drugiej - jako reakcja na tezy tzw. rewizjonistów, Holokaust negujących, a co ajmniej kwestionujących ideologiczny i planowy charakter zagłady europejskich Zydów. Słowa Himmlera zresztą całkowicie wątpliwości nie rozwiały, nawet bowiem w takiej sytuacji pewne rzeczy nie zostały dopowiedziane. Na tym właśnie miał polegać ów osławiony, "oczywisty takt SS-mana", o którym wspominał. Nie to jest zresztą najważniejsze, kto nie chce słyszeć, ten i tak nie usłyszy. Jednak wagi mowy Himmlera nie można redukować tylko do sprawy żydowskiej, której w ramach tego trzygodzinnego wystąpienia poświęcono tylko krótką w istocie wzmiankę. To pozbawiona ozdobników, można powiedzieć "naga" prezentacja horyzontu i światopoglądu czołowego nazisty, jego rasizmu, egoizmu narodowego i rasowego, pogardy wobec innych, szczególnie ras podrzędnych, Słowian, ale i Włochów, którzy właśnie w 1943 roku podjęli próbę złamania osi z Berlinem. Sytuacja we Włoszech i na froncie wschodnim stanowi główny kontekst wystąpienia Himmlera.
Nieprzypadkowo wszystko zaczyna się od Rosji i Rosjan, pogardzanych jako słowiańscy podludzie, ale i budzących pewien respekt bezwzględnością swoich bolszewicko"azjatyckich" metod. Z drugiej strony to próba tchnięcia ducha w swych współpracowników, a także przypomnienia im katalogu cnót i zasad, jakim podporządkowane powinno być życie członka "zakonu SS" oraz wskazania na świetlaną przyszłość, która - zgodnie z logiką "praw natury" - przed nimi stoi. Wątki polskie są w mowie niemal nieobecne; z tego też powodu w naszym wyborze poświęciliśmy sporo miejsca wypowiedziom dotyczącym Rosji ujawniającym poglądy Himmlera na Słowian w ogóle. Polska jest bowiem dla niego całkowicie spacyfikowana, to przedmiot polityki wielkich graczy na światowej scenie, a Polacy to przymusowi robotnicy, których można rozstrzelać po.d byle pretekstem, oszukiwani przez Niemców denuncjatorzy ukrywających się Zydów. Z tego też pewnie względu nie istnieje też w mowie kontekst poznański - równie dobrze mogła być wygłoszona w Berlinie, Pradze czy... Paryżu. By poznański wątek zakończyć, wspomnieć trzeba o dyskusji dotyczącej miejsca, w którym mowa miałaby być wygłoszona. Wielu autorów sugerowało, że był to zamek, ale tezę tę przekonywująco obalił H. Schwendemann, wskazując, że w remontowanym wówczas zamku byłoby to niemożliwe 3 . Może więc, podobnie jak w przypadku spotkania gauleiterów dwa dni później - było to w "sali złotej" poznańskiego ratusza. Oryginał nagrania i zapisu mowy znajduje się w zbiorach narodowych archiwów Stanów Zjednoczonych, całość jest jednak dostępna w Internecie, na historycznym portalu Nationalsozialismus.de 4 ; na nim również można znaleźć fragmenty jej nagrania. Himmler nie był porywającym mówcą, mówił cicho, podnosząc nieco głos, gdy ironizował, co zresztą często mu się zdarzało. Warto zwrócić też uwagę na porażający swa prostotą dokument niemieckiego reżysera Romualda Kramakara Himmler - Projekt (2000), w którym aktor Manfred Zapatka czyta całość wypowiedzi Himmlera. W języku polskim fragmenty mowy Himmlera ukazały się w trzecim tomie edycji Wielkie mowy historii 5 . W niniejszym wyborze chcieliśmy zaprezentować najbardziej charakterystyczne i najważniejsze fragmenty tego wystąpienia, a także te, które w jakimkolwiek kontekście wspominają o Polakach czy polskich sprawach. Każda próba tłumaczenia tego tekstu zmierzyć się musi z podwójnym zadaniem: przełożenia go z niemieckiego na inny język, ale i z formy języka mówionego na pisany. W naszym tłumaczeniu starano się zachować w jakiejś mierze swoiste cechy tekstu mówionego, zdania wtrącone, powtórzenia etc. Podejmując się udostępnienia poznańskiemu czytelnikowi tego wstrząsającego świadectwa nie chodziło nam tylko o zarejestrowanie istotnego, wiążącego się z naszym miastem faktu. Wydaje się, że właśnie w kontekście tego wystąpienia bardziej zrozumiałe staną się przytaczane w tym tomie "Kroniki" wspomnienia, relacje i opracowania ujawniające dramatyczny wymiar niemieckiej okupacji w Poznaniu.
Powitanie W ciągu mIesIęcy, które upłynęły od naszego spotkania w czerwcu 1942 rokuJ wielu towarzyszy zginęło, oddając życie za Niemcy i Fiihrera. Na ich czele - prosiłbym Panów o powstanie, by oddać hołd jemu i naszym poległym SS-manom, poległym niemieckim żołnierzom, mężczyznom i kobietom - a na ich czele ktoś z naszych szeregów, nasz stary towarzysz i przyjaciel, SS-Gruppenfiihrer Eicke 6 [zebrani powstają]. Proszę siadać. Uznałem za konieczne zwołać Panów, wysoki korpus dowódczy SS i Policji/ teraz, na początku piątego roku wojny, a będzie to bardzo ciężki wojenny rok. Jak zawsze trzeźwo i szczerze wobec siebie, chcemy podczas tej odprawy dowódców oddziałów zająć się kilkoma sprawami. Jak miałem to w zwyczaju w czasie długich lat pokoju, przedstawię Panom w możliwie krótkich słowach moje zdanie o naszym położeniu, tak jak je widzę, zdanie o naszych zadaniach/ o tymf co dotąd dokonaliśmy i osiągnęliśmy, jak i o tymf co nas czeka w przyszłości.
Rosja i front wschodni Na początku o sytuacji wojennej. Zaczynam od Rosji. Gdy - myślę, że był to rok 1937 lub 1938 - miały miejsce w Moskwie wielkie procesy pokazowe i rozstrzelano dawnego carskiego podchorążego, a późniejszego bolszewickiego generała Tuchaczewskiego wraz z innymi generałami 7 , w całej Europie/ także my w partii i SS/ byliśmy zdania, że tym samym system bolszewicki, że tym samym Stalin popełnił jeden ze swych największych błędów. W tej ocenie sytuacji absolutnie się pomyliliśmy. By być w zgodzie z prawdą, możemy to w końcu stwierdzić. Uważam, że Rosja nie przetrwałaby dwóch lat wojny - a znajduje się ona teraz w trzecim wojennym roku - gdyby pozostawiono dawnych, carskich generałów. Za najważniejsze uważam to/ że zrobiono generałem politycznego komisarza albo że kogoś, kto jako dowódca czy generał wyrósł z Armii Czerwonej, przeszkolono w taki sposób, że mógł zostać zarazem politycznym komisarzem. Tak najbardziej zatwardziały reprezentant bolszewickiej - chcę powiedzieć doktryny, nie światopoglądu - jest zarazem dowódcą i wodzem. W 1941 roku Fiihrer zaatakował Rosję. Dziś można to już stwierdzić, że było to krótko, może kwartał do pół rokuJ przed wielkim wtargnięciem Stalina do Europy Środkowej i Zachodniej. Ten pierwszy rok wojny mogę krótko naszkicować. Atak przełamał obronę wroga. Rosyjska armia została spędzona w wielkie kotły, starta, wzięta do niewoli. Wtedy nie ocenialiśmy jeszcze masy ludzkiej, tak jak dzisiaj, jako surowca, jako siły roboczej. Ostatecznie, gdy myślę w kategoriach pokoleń, nie żałuję tego, co dzisiaj, wobec ubytku siły roboczej, może być przedmiotem ubolewania: dziesiątki i setki tysięcy jeńców zmarło z powodu utraty sił i głodu. Po lecie i jesieni 1941 rokuJ w czasie zwycięskiego marszu, który prowadził nas na przedpola Moskwy, przyszła zima 1941/42. Zima 1941/42 była z jednej
Heinrich Himmlerstrony dziełem losuJ który po raz pierwszy ciężko zaważył, z drugiej jednak - dziełem politycznych komisarzy, politruków, których twardość i nieustępliwość/ których fanatyczna, brutalna wola pchała na front surowiec słowiańskich/ mongolskich mas ludzkich i ich stamtąd nie wypuszczała. Wiosną roku 1942 szły dalej nasze ataki na Krym, przez Doniec do Donu i Wołgi. Linia frontu Niemiec i ich sojuszników była szeroko rozpięta. Gdyby wszyscy wy trzymali, wojna doprowadziłaby w roku 1942 do końca Rosji. Według bowiem wszelkich kalkulacji i wszelkiego prawdopodobieństwa, którego w czasie wojny nie można nie brać pod uwagę, z którym trzeba się przecież liczyć, Kaukaz wpadłby prędzej czy później w nasze ręce. Rosja zostałaby odcięta od swych głównych złóż ropy naftowej, a głód dotykałby jej ludzi jeszcze gorzej niż dzisiaj. Wtedy doszło do ogólnego załamania naszych sojuszników. Najpierw złamali się Rumuni, następnie już wtedy bardzo niewiele warta armia włoska, a w końcu przyszło załamanie i ucieczka pośród oddziałów węgierskich. Tak powstała totalna wyrwa, około 500 kilometrów linii frontu. To wymogło zwinięcie niemieckiego frontu, by w ogóle móc go znowu zamknąć. Przez tę wyrwę stała się konieczna - wedle werdyktu losu - ofiara Stalingradu 8 . Nie jest naszym zadaniem, by rozważać dziś każdy szczegół.
Osobiście jestem przekonany, że ta ofiara - brzmi to strasznie surowo, gdy tak powiem - była konieczna, bowiem bez związania sił nieprzyjacielskich wokół Stalingradu nie byłoby w ogóle możliwe zamknięcie linii niemieckiego frontu. Jestem o tym przekonany, że 10/ 15 czy 20 lat po wojnie takie wyniki przyniosą badania historyczne. Niejako bardzo późne pocieszenie [...]. Biorąc wszystko pod uwagę, jestem - jak Panowie wiedzą - optymistą.
Wiem, że wygramy tę wojnę. Jest to prawem natury. W obliczeniach byłem jednak zawsze bardzo skrupulatny, a - jak sądzę - udało mi się wykazać, że w tych sprawach nigdy nie byłem fałszywym prorokiem. Uważam więc, że Rosjanin zużył w obecnych ofensywach około 2 milionów ludzi w zabitych/ wziętych do niewoli, rannych. Musimy się więc liczyć w zimie raz jeszcze z rosyjską totalną ofensywą rozpaczy w sile 200 dywizji, a więc mniej więcej 2 milionów ludzi. Ten atak i to uderzenie musimy wytrzymać i je wytrzymamy. Nic nie jest nieograniczone na tej ziemi, także potencjał Rosjan musi się wyczerpać. Gdy te ofensywy Brusiłowa 9 , by użyć takiego porównania/ wreszcie się skończą, wtedy także potencjał Rosjan będzie zmierzał ku swemu naturalnemu końcowi. Najgorszy dla Rosjan jest głód. Interesujące, że przy takiej masie ludzi [Rosjanin] uważa za właściweJ by komisarzy i oficerów utrzymywać w dobrej formie fizycznej i w dobrym nastroju, przekazując im amerykańskie zaopatrzenie, podczas gdy cierpiący nędzę mały Iwan zaopatrywany jest w trochę chleba albo coś podobnego. On właśnie prowadzi tę całą wojnę ze swą brutalnie ukształtowaną warstwą dowódczą politycznych oficerów, oficerów - komisarzy i komisarzy - oficerów, politruków lub podoficerów, podoficerów lub politruków; stopniowo stało się to jednym i tym samym [.. .]. Słyszycie wreszcie następną modlitwę. Brzmi ona: "Pomyliliśmy się co do Rosjan". Wychodzi ona od ludzi o wschodniej najczęściej proweniencji, którzy spędzili tam swoją młodość, często napisali bardzo dobre książki, a do tego mieli rosyjską matkę i teraz o tym opowiadają. Wychodzi to również od swego rodzaju politycznych wagabundów, których poznaliśmy już wcześniej w czasie walki na wschodzie przeciw Polsce i wyrzuciliśmy od nas, a teraz powołano ich do służby w wojsku w randze kapitana czy majora, a oni, wykorzystując mundur naszego czcigodnego, niemieckiego Wehrmachtu, znów uprawiają swój niecny proceder. Pobudzeni swoistą propagandową tendencją - nie mogę inaczej tego nazwać - mówią o tym wszędzie, piszą też w słanych pocztą polową listach do domu, a sączy się to od góry do dołu: "Tak, pomyliliśmy się co do Rosjan. W rzeczywistości Rosjanin nie jest w najmniejszym stopniu takim robotem", to wyrażenie jest najczęściej używaneJ "za jakiego go mieliśmy w 1941 roku. Teraz, odkąd jesteśmy tu na wschodzie, otwarły nam się oczy. To szlachetny naród i - bo ja wiem - uosobienie wszelkich cnót. Musimy ich po prostu wychować na narodowych socjalistów, najlepiej zrobić jakąś NSRAP [National Sozialistische Rusische Arbeiter Partei] albo coś podobnego. Potem - idąc dalej - utworzyliby oni armię wyzwolicielską". A potem idzie to/ o czym mówi nam ciągle generał Własow 10 : "Rosja może być zwyciężona tylko przez Rosjan. Niemcy nie potrafiły, jak dotąd, zwyciężyć Rosji. Dlatego: dajcie Własowowi 500 tys. do miliona Rosjan, uzbrójcie ich dobrzeJ wyszkolcie ich możliwie dobrze według niemieckich zasad, a ten Własow jest tak szlachetny, że potem ruszy przeciw Rosjanom i ich dla nas pozabija". Można pleść wiele bzdur i głupot, a nie będzie to wcale groźne. Jeśli jednak głupoty powodują, że sławna, oparta na wielowiekowej tradycji armia, taka jak niemiecka, zaczyna wątpić w swą własną moc skutkiem głupiej gadaniny małych, politycznie niewykształconych oficerów wyższych czy niższych rang i jeśli taki mały, pojedynczy bajarz zupełnie nie zauważaJ że stwierdzenie: "Nie możemy pokonać Rosjan, to mogą zrobić tylko sami Rosjanie", brzmi jak uwielbienie, wtedy to jest groźne. Każdy, kogo zapytacie: Czym jest rosyjska piechota, odpowie Panom ze wzruszającą bezmyślnością (tu przecież jedno zupełnie nie pasuje do drugiego): "Rosyjska piechota to gówno. Przewyższyliśmy ją o głowę". Ale: "Rosja może być pokonana tylko przez Rosjan". Również Kolega Fegelein wziął sobie kiedyś do niewoli pewnego rosyjskiego generała ll . Widzicie panowie, oni są tani. To Słowianie. Pełen humoru/ jak zwykle on, powiedział Fegelein swemu sztabowi: z tym będziemy się teraz dobrze obchodzić. Zachowujmy się więc tak, jakbyśmy go uznawali za generała. Tak więc, gdy wchodzi, powstać, baczność, panie generale tU, panie generale tam, żeby mu pokazać, jak go szanujemy". To oczywiście działało. Rosyjskiemu generałowi nie trzeba bowiem wpajać żadnych politycznych idei, politycznych ideałów, politycznych planów na przyszłość, to można mieć taniej, moi Panowie. Słowianie są z tego znani. Słowianin nie jest nigdy w stanie samemu cokolwiek konstruować. Na dłuższą metę jest niczym. PÓŹniej jeszcze do tego wrócę. Z wyjątkiem niewielu zjawisk, które Azja ciągle wydaje co kilka stuleci dzięki szczęśliwej dla Azji, a dla nas Europejczyków nieszczęśliwej mieszance dwóch części dziedzictwa, tak więc z wyjątkiem jakiegoś Atylli, Czyngis-chana, Tamerlana, Lenina, Stalina ten mieszany lud
Heinrich Himmler
Słowian jest stworzony na podrasę zasiloną kroplami krwi pochodzącej od nas, rasy przewodzącej, niezdolny samemu się rządzić i utrzymywać porządek. Jest zdolny dyskutować, zdolny debatować, zdolny do rozkładu, zdolny do oporu wobec każdej zwierzchności i do rewolty. Utrzymywać porządek jest ten ludzki, wybrakowany towar równie mało zdolny, jak przed 700 czy 800 lat y/ gdy ci ludzie wzywali Waregów, gdy wzywali Ruryków.
Każdy Rosjanin, każdy Słowianin lubi przemawiać. To wiadoma sprawa.
Gdy się ich poprosi: Niechże pan powie, do pańskiego sądu przywiązujemy najwyższą wagę. Od pana możemy się tylko uczyć" / to nie znajdziecie panowie ani jednego rosyjskiego komisarza, który by tak połaskotany nie rozwinął pawiego ogona. Tak obchodził się ze swoim generałem nasz Fegelein, a ten opowiedział nam wszystko, czego właściwie żaden odważny, dzielny dowódca nigdy nie powinien opowiedzieć: począwszy od rozmieszczenia baterii, po plany wymarszu i rozkazy dla swoich dywizji (on miał całą armię uderzeniową). Przekazał nam wszystko gotowe do bitwy. Było dla niego jasneJ że po takim plotkowaniu - a nigdy przy tym nie został ostrzej potraktowany, ani jednym, jedynym słowem - nie będzie mógł wrócić do ojczulka Stalina. I to pomimo tego, że miał tam od niego order Stalina, wielki krzyż kawalerski numer mniej więcej 700/ który następnie podarował Fegeleinowi. A Fegelein przekazał order Fiihrerowi, zaś Fiihrer oddał go z powrotem Fegeleinowi w bardzo miłej srebrnej kasetce. To tak na marginesie. Gdy Fegelein przekazał mi historię z generałem, powiedziałem: "Oczywiście wolno nam wszystko. Temu człowiekowi obiecamy wszystko i wszystkiego dotrzymamy. Otrzymuje on pensję niemieckiego generała dywizjP2 (jest rosyjskim generałem dywizji). Dostaje dobrze zjeść, wódkę, kobiety".
To przecież strasznie tanie. Odpalenie jednej torpedy kosztuje - bo ja wiem - 10 tys. marek. Przygotowawczy ogień całej artylerii jednej tylko dywizji albo korpusu kosztuje wiele setek tysięcy. A my nie wiemy, czy za każdym razem jest on tak skuteczny, jak wtedy, gdy tanio kupimy sobie rosyjskiego generała. Oczywiście to nie działa w ten sposób, że się mu powie: Otrzymuje pan teraz 100 tys. marek, i zdradzi nam to. Wtedy on tego oczywiście nie zrobi. Towarzysz Słowianin ma bowiem jakiś punkt honoru. To trzeba więc zrobić inaczej. Policzcie sobie panowie. Jaką on ma emeryturę? 1500 marek na miesiąc, to jest więc 18 tys. marek na rok. Dajmy mu żyć 10 lat, a będzie to 180 tys. marek. Jeszcze dodatkowe wydatki - 20 tys. marek. To daje razem 200 tys. marek.
To przecież tanio, jeżeli za to otrzyma się rosyjską armię uderzeniową. Możecie to Panowie zrobić z każdym rosyjskim generałem, z każdym. Gdybyśmy to umieli, sprawy by szły w dobrym kierunku. Muszę jednak powiedzieć, że my, Niemcy, robimy to tak źle i to zarówno w państwie, jak i w wojsku, zresztą także wielu towarzyszy partyjnych dało się oszukać i nabrać 13 [...].
SS-man a "obcy" Popełniamy podstawowy błąd, gdy naszą nieszkodliwą, pełną uczuć duszę/ gdy naszą dobroduszność, nasz idealizm zaszczepiamy obcym ludom. To zaczęło się już od Herdera, który Glosy ludów (Stimmen der Volker)14 napisałchyba w jakimś pijanym widzie, przysparzając tym samym nam, potomnym, tyle bezmiernego cierpienia i nędzy. To samo odnosi się do Czechów i Słoweńców/ których to my przecież nauczyliśmy, jak mieć poczucie narodowe. Oni sami byli do tego zupełnie niezdolni, my to wynaleźliśmy dla nich.
SS-mana obowiązuje absolutnie jedna zasada: uczciwi, przyzwoici, wierni i koleżeńscy mamy być tylko wobec osób należących do naszej własnej krwi, poza tym wobec nikogo innego. Jak się mają Rosjanie, jak się mają Czesi - jest mi całkowicie obojętne. Wszystko, co jest u tych narodów dobrej krwi, takiej jak nasza, przeszczepimy do nas, łącznie z tymf że im - jeśli będzie taka konieczność - zrabujemy dzieci i wychowamy u nas. Czy inne narody żyją w dobrobycie/ czy też zdychają z głodUJ interesuje mnie tylko wtedy, gdy potrzebujemy ich jako niewolników dla potrzeb naszej kultury, w innym wypadku jest mi wszystko jedno. Czy przy budowie rowu przeciwczołgowego padnie, czy nie padnie z wycieńczenia 10 tys. rosyjskich kobiet, interesuje mnie tylko ze względu na to/ czy ten rów przeciwczołgowy jest gotowy dla Niemiec. Nigdy bez potrzeby nie będziemy surowi i bez serca, to jasne. My, Niemcy, którzy jedyni na świecie mamy przyzwoity stosunek do zwierząt, wyrobimy sobie także podobneJ przyzwoite podejście do tych zwierząt ludzkich [Menschentieren], ale pozostaje przestępstwem przeciw własnej krwi, jeśli troszczymy się o nich i przekazujemy im ideały po to/ żeby nasi synowie i wnuki miały z nimi jeszcze gorzej. Gdy ktoś do mnie przychodzi i mówi: "Nie mogę kopać rowu przeciwpancernego z dziećmi czy kobietami. To nieludzkie, one tam umierają"/ wtedy muszę powiedzieć: "Jesteś mordercą swojej własnej krwi, bo jeśli nie wybuduje się rowu przeciwpancernego, to będą umierali niemieccy żołnierze/ synowie niemieckich matek. To nasza krew". To chciałbym wszczepić SS/ i - jak sądzę - wszczepiłem, jako jedno z naj świętszych praw przyszłości: naszą troską, naszym obowiązkiem jest nasz naród i nasza krew; o to mamy się troszczyć, o tym myśleć, dla tego pracować i walcyć, a nie dla czegokolwiek innego. Wszystko inne może być nam obojętne. Zyczyłbym sobie, by SS z takim nastawieniem stawiło czoła problemowi wszystkich obcych, nie germańskich narodów, przede wszystkim Rosjan. Wszystko inne to piana mydlana/ to oszustwo wobec naszego własnego narodu i przeszkoda w rychłym zwycięstwie w tej wojnie. Oczywiste w tej wojnie jest to/ że lepiej, gdy umrze jeden Rosjanin niż jeden Niemiec. Gdy używamy Rosjan, powinniśmy przestrzegać tego, by byli oni wymieszani z Niemcami w stosunku 1:2 lub 1:3. Jeden Rosjanin w czołgu z dwoma lub trzema Niemcami - wspanialeJ to nie szkodzi. Nie możemy tylko pozwolić, by ten Rosjanin spotykał się z innymi rosyjskimi czołgistami, bo wtedy Rosjanie zaczną konspirować. Jeśli jednak z jakiegokolwiek względu będziecie Panowie chcieli mieć składającą się tylko z Rosjan kompanię, wtedy moi Panowie zatroszczcie się o to - a nie jest to/ moi Panowie, luźna sugestia, lecz rozkaz - by mieć w tej kompanii swoją komórkę szpiegowską, swoje NKWD. Wtedy będziecie mogli spać spokojnie. Poza tymf a jest to jedno znajwcześniejszych zaleceń, które wydałem, trzeba uważać na to/ by ci podludzie zawsze was widzieli, zawsze patrzyli przełożonemu w oczy. To jak
Heinrich Himmler
ze zwierzęciem - tak długo, jak patrzy treserowi w oczy/ nie robi nic. Powinniście mieć zawsze tego świadomość: to bestia. Z takim nastawieniem zawsze będziemy mogli Rosjan wykorzystywać, z takim nastawieniem będziemy mogli zawsze górować nad Słowianami. Z innym nastawieniem - nie [.. .].
Front wewnętrzny Przechodzę teraz do innego aspektu tej wojny, do frontu wewnętrznego.
Część narodu niemieckiego, mianowicie starsze roczniki, doświadcza obecnie już drugiej, czteroletniej wojny światowej. Naród niemiecki już w latach przed wojną był bardzo obciążony zbrojeniami, planem czteroletnim 15 , przyłączeniem marchii wschodnich, Sudetenlandu i zajęciem Czech i Moraw 16 . Nie ma najmniej szych wątpliwości, że w kierunku niemieckiego narodu płynie/ sączy się z wielu stron wroga propaganda. Nie jesteśmy niestety w stanie ani zupełnieJ ani choćby w znaczący sposób osłonić się przed działaniem wrogich rozgłośni. A pokusa słuchania wrogich rozgłośni wzrosła, psychologicznie oddziałują bowiem coraz lepiej, czasami niestety nawet bardzo dobrze. Jak w każdym wypadku, gdy zakazu albo prawa nie można wesprzeć naciskiem władzy wykonawczej lub karą, tak i tutaj zakaz szkodzi autorytetowi państwa. Zakazaliśmy wprawdzie słuchania wrogich rozgłośni, jednak nie byliśmy i nie jesteśmy w stanie znacząco karać za to/ że się tego nie przestrzega. Dziś poszliśmy jeszcze dalej, gdy bowiem pan Badoglio 17 zrobił swoje świństwo, gdy zdrada rozszerza się w Europie, wystąpiła oczywiście w Niemczech fala defetyzmu. Nieco wcześniej, w związku z atakami lotniczymi na Hamburg 18 , zapanował w wielu miastach nastrój kryzysowy, który w postaci wielodniowej paniki ujawnił się przede wszystkim w naszej kochanej stolicy Berlinie, póki się to w końcu nie uspokoiło i nie ucichło. Skutkiem słuchania zagranicznych rozgłośni jest szerząca się wieloma kanałami, zawsze występującymi w wielkim narodzie, taka gadanina: "Och Boże, rzeczywiście wojny nie da się już wygrać. Nie byłoby lepiej..." itp. I w końcu ta najzupełniej interesująca sprawa: "Ach, można było aresztować Duce 19 , to przecież interesujące". W chwili, gdy Duce został aresztowany, powiedziałem sobie: odtąd będziemy musieli już jednak bardzo uważać. Ludzie, dla których jest to tak interesująceJ są interesujący dla mnie. Od tego czasu doszły już Panów zawiadomienia pana ministra sprawiedliwości Rzeszy, a w następnych tygodniach będą następneJ że panu radcy takiemu a takiemu i panu właścicielowi fabryki takiemu a takiemu, i panu kelnerowi, panu szoferowi, panu monterowi i panu urzędnikowi ścięto jego piękną głowę, ponieważ jako defetysta niszczył nastroje niemieckiego narodu/ rozkładał siłę oporu i inicjował zdradę. Lecz przecież w istocie nie chodzi nam o to/ by kogokolwiek zabić. Gdy trzeba wydać rozkaz rozstrzelania tak wielu ludzi, jak my musimy, albo jak ja muszę, wtedy coraz ciężej podpisać wyrok śmierci. Gdy zostałem ministrem spraw wewnętrznych Rzeszy, każdy mi mówił (bowiem to strasznie łatwo się wypowiada): "Proszę pana, niech pan działa energicznieJ niech pan będzie twardy. Niemiecki naród oczekuje od pana niesłychanej surowości". A ja już jestem surowy, nie trzeba mi o tymprzypominać. Mówi się to bardzo łatwo, ale wyrok śmierci oznacza bezmiar nieszczęścia dla całej rodziny, oznacza zhańbienie nazwiska, które wcześniej było godne szacunku. Proszę sobie wyobrazić, co to będzie oznaczać dla synów i wnuków takiej rodziny, gdy później będzie się mówiło (a trzeba to zawsze widzieć w perspektywie 10/ 20 lat po wojnie): ojciec tej rodziny w czasie wielkiej wojny, w której chodziło o los narodu germańskiego, został ścięty z powodu zdrady kraju. W odległej przyszłości wszystko, co dziś robimy, wyda się bardziej heroiczne. Wszystkie ludzkieJ aż nazbyt ludzkie słabości pójdą w zapomnienie. Wszyscy tchórze wymrą w międzyczasie i każdy będzie uważany za bohatera. Taka rodzina będzie zhańbiona na wieki. Ja wszystko to wiem. Ja wiem, jakie to ciężkie i dlatego usiłuję ograniczyć wszystkie konieczne środki wychowawcze. Wiem, że w Niemczech wiele się kradnie i że pojęcie własności bardzo się rozluźniło, z nędzy, z niesionego przez każdą wojnę rozluźnienia wszystkich pojęć/ albo ze złego wychowania, jakie odebrał naród niemiecki w tym zakresie. Nie mogę i nie złapię każdego złodzieja. Nie chciałbym nawet go złapać, bo w takim razie musiałbym złapać zbyt wiele tysięcy. Nie złapię też każdego defetysty. Wiem dokładnieJ że gdy za rok lub dwa nasze dywizje i pułki w końcu wrócą do garnizonów, część weteranów ze swoimi siedmioma albo ośmioma, albo dziesięcioma zdobytymi dotąd bliznami, podczas gdy reszta nie wróci, bo leży pod darnią, gdy jednak pozostała - mam taką nadzieję - wciąż pokaźna reszta starej SS znowu popłynie do Niemiec, wtedy, ja to wiem, będą wiwatowały na naszą cześć tysiące, które będą się czuły o wiele bardziej heroicznie i przyzwoicieJ niż my może kiedykolwiek się czuliśmy - my przecież w ogóle nie uważamy się za heroicznych. Tak będzie zawsze.
Nie mam tego komukolwiek za złe. Nie wolno nam mieć tego komukolwiek za złe. Nie można też nigdy tracić humoru. Jest jednak konieczneJ by tej rzeszy tchórzy, którą ma każdy naród, dać odpowiedni przykład. Niestety, jest wolą Bożą, że takich tchórzy znaleźć można coraz częściej w górnej niż w dolnej czy średniej warstwie narodu. Najwyraźniej intelekt psuje w jakiś sposób charakter, a co najmniej wyrabianie woli i energii. W celu wychowawczym wystarczy mi zupełnieJ gdy zawsze ze stu defetystów, którzy później krzyczą "hurra" / zapakować jednego i skrócić go o głowę. Po czymś takim pozostałych 99 będzie przez kwartał cicho. A wtedy wszystkie mamuśki powiedzą: "Na miłość Boską, nie zabijaj sam siebie, nie czyń nas nieszczęśliwymi. Oni ścięli ostatnio jednego z naszych kolegów. Pisali o tym w gazecie. Więc bądź po prostu cicho, krzycz głośno hurra". Dobrze, jeśli tak zrobi, cel został osiągnięty. Z kimś takim nie będziemy przecież zdobywać fortu albo pierwszej linii frontu. Wiemy to tak czy inaczej. Ale najważniejsze jest to/ by tacy ludzie nie zepsuli nas, naszego przyzwoitego narodu. Tak dalece, jak to konieczneJ będziemy wkraczać brutalnie i bez litości. Przyjemności nie sprawia to żadnemu z nas. Ale mimo iż nie sprawia przyjemności, to gdy los narodu będzie tego wymagał, macie Panowie wkraczać bez litości, nie zważając na pokrewieństwo lub znajomość, na stan albo może wcześniejsze zasługi, bez względu na to/ czy ktoś jest towarzyszem partyjnym, czy nie jest. Raczej uderzajcie
Heinrich Himmler
zawsze w wielkich niż w zwiedzionych i głupich małych. Front wewnętrzny będzie zawsze w porządkuJ jeśli tylko będziemy mieli silne nerwy, by go w porządku utrzymać i - nawet jeśli nie sprawia to przyjemności - uderzać. Musimy sobie też uświadomić, że mamy teraz w Rzeszy 6 do 7 milionów cudzoziemców. Może jest ich nawet 8 milionów. Mamy w Niemczech więźniów. Oni wszyscy nie będą niebezpieczni tak długo, jak długo my przy najmniejszym drobiazgu będziemy twardo uderzać. To drobiazg rozstrzelać dzisiaj 10 Polaków w porównaniu z tymf że być może później zamiast nich trzeba by rozstrzelać dziesiątki tysięcy i w porównaniu z tymf że to rozstrzelanie dziesiątek tysięcy kosztowałoby także niemiecką krew. Każdy najmniejszy płomyk musi być natychmiast zadeptany, załatwiony i zgaszony, w przeciwnym razie - jak przy prawdziwym ogniu - może w sensie psychologicznopolitycznym rozgorzeć wśród ludu wielki pożar [...].
Międzynarodowa sytuacja polityczna Ameryka, bardziej niż Anglia, prowadzi wojnę na dwa front y/ wojnę na Pacyfiku przeciw Japonii, która na szczęście jest sojusznikiem silniejszym i bardziej wojowniczym, i wojnę w Europie i na Atlantyku. Nie sądzę, by sytuacja w Ameryce wyglądała naj.lepiej. Trzeba wziąć pod uwagę, że Ameryka wciąż ma bardzo wielką liczbę Zydów i plutokratyczną formę gospodarczą. Jest niemal niewyobrażalneJ jak się w Ameryce kantuje. Myślę, że w porównaniu z nimi my tutaj po 1918 roku pozostaliśmy jeszcze niewinnymi panienkami. Także niewyobrażalne jest to/ jakie problemy i nędze dotykają stopniowo ludność w Ameryce. Wynika z tego, że uwalniając Duce, odebraliśmy panu Rooseveltowi, który w następnym roku znów musi być wybrany, jego najlepszy punkt wyborczej propagandy. Wielki proces przeciw Mussoliniemu i faszyzmowi miał być bowiem wstępem do jego propagandy wyborczej. Obu krajów dotyczy jednak rzecz następująca: wojna w jednej chwili stanie się w Anglii i w Ameryce okropnie niepopularna, jeśli tylko Anglia i Ameryka będą musiały walczyć gdziekolwiek w Europie, niech to będą Włochy, niech to będą Bałkany, niech to będzie choćby we Francji, w Danii czy Norwegii. W szczególnym stopniu odnosi się to do Ameryki. W czasie ostatniej wojny walczył cały naród angielski. Ameryka przeciwnie, miała w poprzedniej wojnie, jak sądzę, 60 do 70 tys. zabitych. To było niestety o wiele za mało. Jestem przekonany, że gdyby Amerykanie stracili w wojnie światowej 500 tys.
zabitych, obecnie do wojny by się nie przyłączyli. Dla tych panów nadejdzie psychologicznie ciężki moment już wtedy, gdy liczba zabitych przekroczy tę z wojny światowej. Gdy ta liczba osiągnie naraz sto tysięcy albo pójdzie w setki tysięcy, zaczną się dla Amerykanów poważne problemy. Amerykanie nie są bowiem tak dzielni, jak udają. Przeciwnie, Amerykanin nie jest w żadnym wypadku dzielnym żołnierzem. Jest dobrze wyposażony, ma bardzo silną artylerię/ zaopatruje się go dobrze we wszystkie rzeczy, ale on nie jest dobrym piechociarzem. Do tego nadchodzą wielkie polityczne problemy. Anglia i Ameryka nie są jednością. Anglia mówi: Ameryko, musisz bardziej mi pomagać w Europie.
Tu oczywiście jeden oszust chce okantować drugiego. Jeden próbuje wykorzystać siły drugiego. Ameryka chce, by Anglia pomogła jej załatwić Japonię. Anglia próbuje tak wykorzystać Amerykanów, by mogła załatwić Niemcy. Anglia jest w coraz cięższym położeniu. Nawet pan Churchill może nie wydobyć z niego swoich Anglików. Do czego bowiem właściwie doprowadzi wojna? Tu właśnie dochodzą problemy z Rosją. Stalin, brutalny, myślący w kategoriach siły polityk, mówi: na mnie spoczywa główny ciężar wojny. Dlatego chcę określić kształt Europy. Polska, Bałkany, Łotwa, Litwa, Estonia to obszar moich interesów. Niemcy, gdy zostaną pokonaneJ też będą moim obszarem interesów. To stwarza problemy drugiej stronie. Wojnę z Niemcami rozpoczęto w końcu dlatego, że dano gwarancje Polsce. Dlatego też, jak sądzę, musiał umrzeć pan Sikorski 20 , trzymał się bowiem tej starej mary. To przysporzyło Anglii strasznych kłopotów. Teraz więc także Anglia wydała Kartę Atlantyck ą 21. Jednak Anglia dalej potrzebuje Rosji jako sojusznika. To jest jej najlepsza kontynentalna szpada. Gdy więc bolszewicka Rosja chce określić porządek europejski, Anglia chciałaby - jak to się ładnie nazywa - zachować europejską równowagę sił i na litość Boską nie dopuszczać bolszewików do Europy [.. .].
"Ewakuacja Żydów" Chcę tutaj wobec Panów wspomnieć zupełnie otwarcie także o pewnym bardzo trudnym rozdziale. Powinniśmy o tym między sobą choć raz całkiem szczerze porozmawiać, chociaż publicznie nie będziemy na ten temat mówić nigdy. A dokładnie równie niewiele, jak o wahaniu przed wykonaniem nałożonego na nas obowiązku, gdy 30 czerwca 1934 r. przyszło nam postawić pod ścianą i rozstrzelać kolegów, którzy przewinili 22 . O tym zawsze mówiliśmy mało i dalej będziemy równie mało mówili. To, że ze sobą nigdy o tym nie rozmawialiśmy, nigdy o tym nie mówiliśmy, wynikało z pewnego, posiadanego przez nas Bogu dzięki, oczywistego poczucia taktu. Każdego przeszył dreszcz, ale przecież było też dla niego jasneJ że gdyby dostał taki rozkaz i gdyby było to konieczneJ jeszcze rz zrobiłby to samo. Mam na myśli teraz ewakuację Zydów, wytępienie narodu żydowskiego.
Należy to do spraw, o których łatwo mówić. "Naród żydowski będzie wytępiony" / mówi każdy.towarzysz partyjny, "to całkiem jasneJ wyeliminowanie Zydów, wytępienie Zydów znajduje się w naszym programie, zrobimy to".
Ale wtedy wkraczają wszyscy oi, dzielne 80 milionów Niemców, z których każdy ma swego przyzwoitego Zyda. "To przecież jasneJ inni to świnie, ale ten jeden to świetny Zyd". Z tych, którzy tak mówią, żaden tego nie widział, żaden tego nie przeżył, większość z was jednak wie, co znaczy, gdy leży obok siebie 100 ciał, gdy leży ich 500 albo 1000. Znieść coś takiego, a jednocześnie - pomijając wyjątki pochodzące z ludzkich słabości - pozostać przyzwoitym, to sprawiło, że jesteśmy twardzi. Jest to nigdy niezapisana i dotąd niezapisywana chwalebna karta naszej historii, wiemy bowiem, jak byłoby nam trudno, gdybyśmy dziś, przy nalotach bombowyh, przy obciążeniach i niedostatkach wojny, mieli jeszcze w każdym mieście Zydów jako utajonych sabotażystów,
Heinrich Himmler
agitatorów i podżegaczy. Gdyby Zydzi tkwili jeszcze w ciele narodu niemieckiego/ weszlibyśmy prawdopodobnie teraz w stadium roku 1916/17. Bogactwa, które mieli, odebraliśmy im. Wydałem precyzyjny rozkaz, który SS-Gruppenfiihrer Poh1 23 wykonał, stanowiący, że oczywiście bogactwa te oddane będą w całości Rzeszy. My nie wzięliśmy z tego nic. Jednostki, które zbłądziły, karze się zgodnie z wydanym przeze mnie na początku rozkazem, by każdego, kto weźmie z tego choćby jedną markę, spotkała śmierć. Zbłądziła pewna niewielka liczba SS-manów i tych spotka śmierć, bez litości. Mamy moralne prawo, mamy obowiązek wobec naszego narodu zabić to/ co chce nas zabić. Nie mamy jednak prawa wzbogacić się choćby jednym futrem, jednym zegarkiem, jedną marką, jednym papierosem albo czymkolwiek innym. W końcu, tępiąc zarazki, nie chcemy sami zarazić się nimi i umrzeć. Nigdy nie będę się biernie przypatrywał, jak gdzieś osadza się lub powstaje najmniejsze ognisko zgnilizny. Gdzie tylko zacznie się tworzyć, wspólnie ją wypalimy. W sumie jednak możemy powiedzieć, że wypełniliśmy naj cięższe zadanie z miłości do naszego narodu. A przy tym nie doznaliśmy stąd żadnych uszczerbków na naszym wnętrzu, na naszej duszy, na naszym charakterze. Jeśli miałbym to wszystko, czego dokonaliśmy w tym rokuJ przedłożyć w jakimś - chciałbym tak nieomal powiedzieć - sprawozdaniu dla nas i wobec nas wszystkich, jednego nie mogę przeoczyć i pominąć: znaczenia postawy SS-mana. Tu, jak sądzę, biorąc wszystko pod uwagę, podobnie jak i we wszystkich innych rzeczach, pozostaliśmy przyzwoici. Postawa naszych dzielnych dowódców i ludzi była dobra w budzących zwątpienie sytuacjach na froncie, gdy w najczarniejszych godzinach, w najciemniejszych godzinach wyrastali ponad siebie, żyjąc i umierając, w tym wielkim bohaterskim umieraniu ostatnich 10 tygodni. Dobra była postawaJ którą nasz człowiek, ogólnie rzecz biorąc, zachował w walkach z bandami na zacofanych terenach. Postawa była dobra także w ojczyźnie [tu brakuje część maszynopisu]. Od mojej postawy zależy bowiem więcej, niż od tego, co mówię. Lud, prosty człowiek z potrzeby swego serca i z wypełniającego jego wnętrze strachu, patrzy dziś przecież na to/ jak SS-man się trzymaJ jaki ma wyraz twarzy, czy ma osowiałą minę, czy zwiesił nos na kwintę. Jak na front maszeruje ten batalion SS? Jaki jest posterunek żandarmerii w tej czy innej dziurze na Bałkanach lub w Rosji? Jak zachowuje się SS-man w czasie nalotu? Zostaje na swoim miejscu, czy nie zostaje? Opanowuje panikę i dodaje ludziom otuchy? Albo z drugiej strony: czy jakiś dowódca SS lub SS-man przyznaje sobie wyjątkowe prawa, jeździ autem tam, gdzie nie powinien, żyje lepiej niż inni, odprawi małą służbę i każdej niedzieli ma wolneJ a jego żona stawia straszne wymagania i robi się zła, bo tego nie może i tamtego nie może, a do tego nadyma się w superdzielnicy, czy też nasze żony są najbardziej pracowiteJ najskromniejsze, najdzielniejsze, nigdy nie krytykują, a zawsze głowę trzymają wysoko. Ogólnie biorąc, nasza postawa była dobra. Jednak wiele, także w naszych szeregach, jest do ulepszenia. Rozmowa o tym jest sensem tego apelu dowódców i gruppenfiihrerów. Temu właśnie rozdziałowi chciałbym nadać tytuł: ." lImy samI .
Powstaliśmy dzięki prawu selekcji. Dokonaliśmy selekcji z przekroju naszego narodu. Naród ten powstał w odwiecznej grze losu i historii, formując się przez generacje i stulecia. Przez ten naród przepłynęły obce ludy, pozostawiając tu dziedzictwo swojej krwi. W naród ten wlewały się kanały krwi obcej, ale mimo to/ mimo naj straszliwszej nędzy i naj straszliwszych ciosów losu miał on siłę zachować czystość głównej części swojej krwi. Jest więc tak nasycony i zespolony krwią nordycko-faelidzk0 24 -germańską, że ostatecznie moglibyśmy i możemy mówić ciągle o jednym narodzie niemieckim. Z tego narodu, wielorako wymieszanego w swych dziedzicznych cechach, szczególnie w wyniku załamania po latach walk wolnościowych, spróbowaliśmy świadomie wyselekcjonować krew nordycko-germańską, mogliśmy bowiem przyjąć w odniesieniu do tej części krwi, że jest ona nosicielem twórczych, bohaterskich, życiodajnych właściwości naszego narodu. W jakiejś mierze kierowaliśmy się tu obrazem zewnętrznej powierzchowności, zarazem jednak obraz ten wypróbowaliśmy, stawiając coraz to nowe wymagania, zadając coraz to nowe próby, cielesne i duchoweJ dotyczące charakteru i duszy. Ciągle wyszukiwaliśmy i odrzucaliśmy, co było do niczego, co nie pasowało do nas. Jak długo będziemy mieli siły to czynić, tak długo zakon nasz będzie zdrowy.
W chwili, w której zapomnielibyśmy o podstawie naszego narodu, o prawie selekcji i prawie nakazującym być twardym wobec samych siebie, w tej chwili zaszczepilibyśmy w sobie zarodek śmierci, w tej chwili zginęlibyśmy, jak każda ludzka organizacja, jak każdy kwiat na tej ziemi, który ostatecznie znajduje swój koniec. Sprawić, by ten rozkwit i owocowanie działało na nasz naród możliwie dobroczynnie, długo - proszę się nie przerazić - przez całe tysiąclecia/ musi być naszym dążeniem, naszym wewnętrznym prawem. Dlatego też jesteśmy zobowiązani, by - jeśli tylko zbierzemy się razem, co też czynimy - rozważać nasze podstawowe prawo: krew, selekcja, twardość. Także prawo natury jest takie: co jest twardeJ jest dobreJ co jest silneJ jest dobreJ co utwierdza siebie w życiowej walce cieleśnie, duchowo, wolicjonalnie jest dobre - zawsze, gdy spojrzymy na to z długiej perspektywy. Oczywiście można czasem - a występowało to w historii często - wysunąć kogoś na czoło dzięki oszustwu i fałszerstwu. Dla natury, dla losu ziemi, dla losu świata jest to bez znaczenia. Po jakimś czasie to/ co realneJ a mianowicie natura, los odrzuci oszusta - licząc nie miarą ludzkiego trwania, ale trwania świata. Nigdy nie oszukiwać się samemu, lecz zawsze pozostać uczciwym: to musi być naszym dążeniem, to musimy ciągle na nowo głosić i wpajać sobie samym, każdemu chłopcu, każdemu z naszych podwładnych. Jedno musi być jasneJ jedno chcę Panom już dzisiaj powiedzieć: w chwili, w której zakończy się wojna, zaczniemy wreszcie porządną pracę nad prawdziwym stopieniem w jedno naszego zakonu, tego zakonu, który budowaliśmy 10 lat, któremu 10 lat przed wojną nasze pierwsze najważniejsze zasady zaszczepiliśmy i wpoiliśmy. Musimy to czynić nadal, jeśli mogę tak powiedzieć - my starzy, w 20 pełnych trudu i pracy latach po zakończeniu wojny, co stworzy tradycję 30-/ 35-/ 40-letnią, a więc według miary ludzkiego życia. To sprawi, że ten ciągle młody i pełen sił, rewolucyjny i skuteczny zakon ma
Heinrich Himmlerszerować będzie w przyszłość, by wypełnić swe zadanie, dać niemieckiemu narodowi, germańskiemu narodowi warstwę wyższą/ która ten germański naród i Europę połączy i spoi, z której ciągle wychodzić będą głowy potrzebne narodowi w gospodarce, rolnictwie i w polityce, jako żołnierze, mężowie stanu i technicy. Poza tym ta wyższa warstwa musi być tak silna i żywotna, by w każdym pokoleniu bezwarunkowo każda rodzina mogła złożyć w ofierze na polu walki dwóch albo trzech synów, a mimo to dalsze przekazywanie strumienia krwi było zabezpieczone.
Cnoty SS-mana Będę teraz mówił o najważniejszych cnotach, które przed laty zacząłem wpajać i zaszczepiać naszemu zakonowi, całej SS/ gdyż są one fundamentem tego zakonu, a właśnie w piątym roku wojny zyskują decydujące znaczenie i ważność. Dzięki Bogu nie mieliśmy dotąd w naszych szeregach przypadkuJ by jakiś wybitny SS-man nie dochował wierności. W tej sprawie kierujemy się tylko jednym: gdyby ktokolwiek w tym kręgu miał nie dochować wierności Fiihrerowi albo Rzeszy, choćby tylko w myślach, wtedy winniście się zatroszczyć o usunięcie tego człowieka z naszego zakonu, a my postaramy się usunąć go z grona żyjących. Raz już to powiedziałem i powtarzam dzisiaj - na tym świecie wybaczyć można wszystko, jednej jednak rzeczy my, Germanie, wybaczyć nie możemy: braku wierności. To byłoby i jest niewybaczalne. Przypadki takieJ jak przypadek Badoglio we Włoszech, nie mogą i nie wydarzą się w Niemczech. Imię Badoglio będzie w przyszłości imieniem dla złych psów/ będzie przezwiskiem czteronogich, poślednich rasowo kundli, tak jak w starożytności imię Tersytesa było przezwiskiem dla zdrajców. Możemy powiedzieć tylko jedno i ciągle to głosić: przez swą niesłychaną i bezwarunkową wierność niemiecki naród w każdym ze swych mężczyzn i w każdej ze swych kobiet okazał się godnym tego, że żyje w czasach Adolfa Hitlera, że Fiihrer powstał dla niego po to/ by poświęcić swe życie pełne trosk, pełne odpowiedzialności/ pełne pracy naszemu niemieckiemu, germańskiemu narodowi [dalej rozważania poświęcone posłuszeństwu i męstwu].
Przechodzę teraz do czwartej cnoty, która jest w Niemczech bardzo rzadka/ do wiarygodności. Jednym znajgorszych zjawisk, jakie rozprzestrzeniło się w czasie wojny, jest niewiarygodność meldunków, wiadomości i danych, które niższe urzędy w życiu cywilnym, w państwie, partii i wojsku przekazują urzędom wyższym. Meldunek, informacja jest podstawą każdego rozstrzygnięcia. Tymczasem w tej wojnie można przy jąć/ że w wielu dziedzinach w istocie 95 ze stu meldunków jest albo kłamstwem, albo półprawdą albo tylko w połowie jest poprawnych. Zaczyna się to od dziennych meldunków sytuacyjnych. Przedstawię tu codzienny przykład. Gdy ktoś żąda uzupełnień, podaje w meldunku dziennym swą siłę bojową. Jeśli jest sprytny, podaje obsadę pierwszej linii. W ten sposób wychodzi bowiem jeszcze mniej: zostało mi tylko 200 ludzi. StraszneJ tylko 200 ludzi. Ale ktoś jest od niego jeszcze sprytniejszy i mówi: podaj mi swój stan utrzymania! I okazuje się, że w tympułku żre 1300 osób. Muszę powiedzieć: szczególne stosunki. Niezwykłe: jeśli siły bojowej jest u was 200 osób, to 1100 osób stanowi ogon tej małej głowy. Niezwykłe. Jeśli jednak ktoś chce być dozbrojony, wtedy podaje: mam siłę 3 tys. ludzi i o wiele za mało broni. Potrzebuję pojazdów i broni. Jeśli ktoś potrzebuje dla swej pozycji materiału, min albo dział przeciwpancernych, wtedy jego stanowisko obejmuje 25/ 30/ 35 kilometrów. Rozciąga się to jak guma. Jeśli jednak on ma coś obsadzić i mówi mu się: pańska dywizja jest przecież tak silna, możecie obsadzić 25 kilometrów - wtedy dywizja się kurczy i nagle nazywa się, że może obsadzić tylko 7 kilometrów. Do tego dochodzą sławne meldunki o wojskowych względac. Gdy się wcześniej zamknęło jakąś żydowską firmę i wykończyło jakiegoś Zyda, wtedy melduje się pan szef wydziału finansowego Takitoataki: Co, chcecie naruszyć siłę obronną arodu niemieckiego? Sabotujecie gospodarkę wojenną. A w rzeczywistości Zyd dał panu szefowi futro. Gdy dzisiaj usunie się z jakiegoś zakładu 800 żydowskich kobiet, wtedy przychodzi również jakiś pan, nazwijmy go, by nikogo nie urazić, tytułem, którego nie ma - radca wojenny, który właśnie w tym zakładzie kazał zrobić parę nowiuteńkich butów, i mówi: muszę zameldować, że w decydujący sposób zakłóciliście produkcję wojenną [.. .].
Mówiąc o wiarygodności przejdę do jeszcze jednego rozdziału. Musi być tak w czasie wojny i w czasie pokoju - w czasie pokoju będzie to zadaniem wychowawczym - że my, SS-mani nie będziemy już podpisywać żadnych pisemnych umów, lecz że wśród nas, jak to kiedyś było powszechneJ dane słowo i przybicie ręki oznaczać będą zawarcie układu, i że przybicie ręki przez SS-mana - jeśli już musi nastąpić - jest gwarancją, która starczy za milion lub i więcej. Musi tak się stać, że przybicie ręki lub dane słowo SS-mana stanie się przysłowiowo pewniejsze niż hipoteka założona na wielkich walorach kogoś innego. Tak musi się stać! Gdy zawiera się układy, trzeba ich dochowywać. Jeśli zawrę układ z jakimś agentem, nawet odrażającym osobnikiem, to układu dotrzymam. Bronię takiego stanowiska bezwarunkowo. Jeśli w Generalnym Gbernatorstwie rozgłaszam/ że każdy, kto wyda ukrytego, zamelinowanego Zyda, otrzyma trzecią część jego własności, wtedy zdarza się bardzo często/ że sekretarz Huber albo untersturmfiihrer Huber, który - jeśli się da - jeździ na lewo, zamawia bez wahania nowy telefon albo nowe ołówki, który więc nigdy nie oszczęza, nagle zaczyna oszczędzać dla niemieckiej Rzeszy. Mówi na przykład: ten Zyd miał 12 tys. marek. Co, miałbym Polakowi, który go wydał, wypłacić 4 tys. marek? Nie, oszczędzam dla Rzeszy. Polak dostanie tylko 400 marek. Tak oto wkracza mały człowiek i łamie słowo dane w imieniu całej organizacji. Takie rzeczy muszą się stać niemożliwe [...].
Przyszłość Najbliższa przyszłość przyniesie nam, jak sądzę, bardzo wiele trudów.
Będziemy mieli przed sobą ciężką zimę, ciężką wiosnę. Szturm na wschodzie rozjątrzy się w sposób niesłychany. Wojna partyzancka się wzmoże. Tak
Heinrich Himmlerdługo, jak pogoda pozwoli, nasilą się także ataki powietrzne i desantowe ze strony Anglików i Amerykanów. Tej zimy będzie to znaczyło: trwać, trwać, wierzyć, odpierać, walczyć, nigdy nie ustępować. O to będzie chodziło. Co do zakończenia i zwycięstwa w tej wojnie, musimy wszyscy przyjąć do wiadomości: wojnę trzeba wygrać duchem i wolą, a zwycięstwo cielesneJ materialne będzie tylko tego konsekwencją. Ten tylko, kto kapituluje, kto mówi: nie mam już wiary i woli do dalszego oporuJ ten przegrywaJ gdyż sam składa broń. Ten zaś, kto uparcieJ do końca, do godziny po zawarciu pokoju trwa i służy, ten zwyciężył. Tu chcemy użyć całego naszego uporu, który mamy i który nas absolutnie wyróżniaJ naszej całej niezmordowanej, uporczywej wytrwałości. Chcemy wreszcie pokazać Anglikom, Amerykanom i rosyjskim podludziom: jesteśmy twardsi, my, właśnie my, SS/ będziemy tymi, którzy zawsze wytrwają. Będziemy tymi, którzy także w piąty czy szósty rok wojny wkroczą w dobrym nastroju, a nie z grobową miną, z humorem, z wolą i z siłą do działania, gdy tylko dana będzie do działania sposobność. Jeśli to uczynimy/ wtedy wielu weźmie z nas przykład i oni także wytrwają. Ostatecznie musimy więc mieć wolę, i my ją mamy, by na zimno i trzeźwo zniszczyć każdego/ kto na jakimkolwiek stanowisku w Niemczech nie chce dłużej współdziałać/ co może się zdarzyć przy takich obciążeniach. Lepiej postawić wielu pod ścianą, niżby na jakimkolwiek miejscu miał nastąpić wyłom. Jeśli nasz duch i wola są w porządkuJ wtedy według praw historii i natury wygramy tę wojnę, ponieważ uosabiamy wyższe ludzkie wartości, wyższe i mocniejsze wartości naturalne. Gdy wygramy wojnę, wtedy, mówię to Panom już dziś, rozpocznie się nasza praca. Kiedy skończy się wojna, tego nie wiemy. Może się to zdarzyć nagleJ może trwać długo, to się zobaczy. Ale już dziś mówię Panom z wyprzedzeniem/ że jeśli nagle dojdzie do zawieszenia broni i pokoju, to niech nikt nie myśli, że wreszcie będzie mógł zasnąć snem sprawiedliwego. Nastawcie na to również swoich dowódców, szefów i wszystkich oficerów SS: wtedy właśnie, moi Panowie, tylko my będziemy czuwać, podczas gdy tylu innych zapadnie w sen. Będę więc całe SS budzić, utrzymywać w tak pięknym stanie rozbudzenia, aby móc natychmiast ruszyć do odbudowy Niemiec. W Allgemeine SS25 rozpocznie się natychmiast germańska praca, bowiem żniwo jest już tak dojrzałeJ że można je zwieźć do stodoły. Potem na mocy prawa będziemy tam ściągać całe roczniki. Z kolei nasze formacje Waffen SS natychmiast doprowadzimy do najlepszej formy, tak w wyposażeniu jak i wyszkoleniu. W tym pierwszym półroczu po wojnie będziemy dalej tak pracowali, jak gdyby następnego dnia miał się rozpocząć wielki atak. Byłoby bardzo wskazaneJ by Niemcy w czasie pokoju lub zawieszenia broni miały operatywną rezerwę, operatywną siłę 20/ 25 lub 30 nienaruszonych dywizji SS. Gdy pokój będzie ostateczny, wtedy będziemy zdolni do tego, by przejść do naszej wielkiej pracy ku przyszłości. Będziemy rozwijać osadnictwo. Będziemy przyswajać chłopcom prawa zakonu SS. Za niezbędnie konieczne dla egzystencji naszych ludów uważam to/ by takich pojęć jak przodkowie, wnuki, przyszłość uczyć nie tylko powierzchownieJ ale by odczuwać je jako część naszego bytu. Bez
Ryc. 1. Sala Złota na drugim piętrze ratusza, w której prawdopodobnie Himmler wygłosił swoją mowę, po zniszczeniu w czasie pożaru w 1945 r. Ze zb. miejskiego konserwatora zabytków.
mówienia o tymf bez konieczności używania do tego premii lub innych podobnych/ materialnych rzeczy musi być oczywisteJ że rodzą nam się dzieci. Musi być oczywisteJ że z tego zakonu, z tej rasowej klasy wyższej germańskiego ludu wywodzi się najliczniejszy przychówek. Musimy być zdolni do tego, by w ciągu 20-30 lat rzeczywiście wystawić warstwę przywódczą dla całej Europy. Gdy SS razem z chłopami, my wespół z naszym przyjacielem Backe 26 zabierzemy się za osadnictwo na wschodzie, szczodrobliwieJ bez jakichkolwiek hamulców, bez jakichkolwiek pytań o starodawne zwyczaje, z rozmachem i rewolucyjnym naporem, wtedy w ciągu 20 lat przesuniemy naszą narodową granicę 500 kilometrów na wschód. Już dzisiaj prosiłem Fiihrera / aby SS - gdy z końcem wojny wypełnimy nasze zadanie i nasz obowiązek - otrzymało przywilej, by zbrojnie strzec na wschodzie najdalszej niemieckiej granicy. Sądzę, że to jedyny przywilej, co do którego nie mamy konkurentów. Sądzę, że nikt nam tego przywileju nie odmówi. Tam będziemy mogli praktycznie ćwiczyć każdy młody rocznik w posługiwaniu się bronią. Podyktujemy wschodowi nasze prawa. Będziemy tam przełamywać i przeć aż do Uralu. Mam nadzieję, że nasza generacja dokona tego, że każdy rocznik będzie walczył na wschodzie, że każda dywizja co drugi lub trzeci rok spędzi na wschodzie zimę. Wtedy nigdy nie zmiękniemy, wtedy nigdy nie zgłoszą się do nas nosiciele mundurów, którzy tylko dlatego do nas przychodzą, ponieważ jest to wytworne i ponieważ czarny ubiór w czasie pokoju jest bardzo twarzowy. Każdy będzie wiedział: gdy idę do SS/
Heinrich Himmlerto możliweJ że mnie zastrzelą. Zagwarantujemy każdemu, że co drugi rok nie będzie tańczył w Berlinie czy świętował karnawał w Monachium, lecz że będzie postawiony w lodowatym wichrze na wschodniej granicy. To wytworzy zdrową selekcję na całą naszą przyszłość. Stworzymy w ten sposób przesłanki do tego, by cały niemiecki lud, by cała przez nas kierowana, uporządkowana, prowadzona Europa mogła przez całe generacje toczyć swe dziejowe boje z na nowo rozgorzałą Azją. Nie wiemy, kiedy to nastąpi. Jeśli wtedy po jednej stronie wkroczy masa ludzi licząca 1 do 1/5 miliarda, wtedy germański naród ze swymi, jak mam nadzieję, 250-300 milionami wespół z innymi europejskimi narodami w liczbie 600 do 700 milionów i przedpolem rozciągającym się do Uralu, albo w ciągu stu lat nawet poza Ural, będzie musiał zwyciężyć swą życiową walkę z Azją. Biada, gdyby germański naród w niej nie zwyciężył. Byłby to koniec piękna i kultury, siły twórczej tej ziemi. To jest odległa przyszłość. Dla niej walczymy, zobowiązani, by dziedzictwo naszych przodków przekazać dalej. Patrzymy w odległą przyszłość, bo ją znamy. Dlatego spełniamy nasz obowiązek z większym niż kiedykolwiek fanatyzmem, z większą niż kiedykolwiek wiarą, dzielniejsi, bardziej posłuszni i godni niż kiedykolwiek. Chcemy być godnymi tego, by być pierwszymi SS-manami Fiihrera Adolfa Hitlera w długich, stojących przed nami dziejach narodu germańskiego. Teraz złóżmy hołd Fiihrerowi, naszemu Fiihrerowi Adolfowi Hitlerowi, który germańską Rzeszę stworzy i poprowadzi nas w germańską przyszłość.
Naszemu Fiihrerowi Adolfowi Hitlerowi Sieg Heil! Sieg Heil! Sieg Heil!
PRZYPISY:
1 H. Himmler, Geheimreden 1933 bis 1945 und andere Ansprachen. Herausgegeben von Bradley F. Smith und Agnes F. Paterson mit einer Einfiihrung von Joachim C. Fest, PropyHien Verlag Frankfurt!M, Berlin-Wien 1974, s. 162-183. Obszerne fragmenty tej mowy przedstawia r Padfield, Himmler. Reichsfuhrer SS, tłum. S. Baranowski, Warszawa 2002, s. 500-508. 2 J. Littel, Łaskawe, tłum. M. Kamińska-Maurugeon, Kraków 2008, s. 689-705.
3 Zob. art. H. Schwendemanna w tym numerze "Kroniki".
4 http://www.nationalsozialismus.de/d okumen te/textd okumen te/heinrich - himmler-posener-rede-vom-04101943-volltext (ta edycja była podstawą niniejszego tłumaczenia) . 5 H. Himmler, Naszą troską i naszym obowiązkiem jest nasz naród i nasza krew. Przemówienie na naradzie wyższych oficerów SS, Poznań, 4 października 1943, przeł. H. Stanke, [w:] Wielkie mowy historii. T. III: Od Hitlera do Eisenhowera, wybór i opr. T. Zawadzki, Warszawa 2006, s. 168-179. I to tłumaczenie korzystało z tekstu opublikowanego na portalu N ationalsozialismus.de 6 Theodor Eicke (1892-1943), od 1930 r. w SS, wskutek awanturnictwa w 1933 r.
usunięty przez Himmlera z SS i zamknięty w zakładzie psychiatrycznym, jednak rychło stamtąd wypuszczony. Twórca systemu obozów koncentracyjnych III Rzeszy (1939), w czym wykorzystał swe doświadczenia jako komendanta wzorcowegoobozu w Dachau. Wziął udział w "nocy długich noży", osobiście wespół ze swym adiutantem dokonał egzekucji Ernsta R6hma. Twórca i dowódca Dywizji Waffen-SS Totenkopf (tworzące ją oddziały uczestniczyły m.in. w odwetowej zbrodni w Bydgoszczy i mordach na Pomorzu). Zginął na froncie wschodnim w zestrzelonym przez Rosjan samolocie.
7 Czystka w Armii Czerwonej miała miejsce w 1937 r., Tuchaczewskiego postawiono przed sądem 11 VI 1937 r., wieczorem tego samego dnia skazano go na śmierć, a w nocy rozstrzelano. 8 23 XI 1942 r. wojska sowieckie zamknęły w rejonie Stalingradu ok. 250-270-tysięczne siły głównie 6. Armii polowej gen. E Paulusa, które poddały się ostatecznie 2 II następnego roku; do niewoli poszło ok. 90 tys. żołnierzy.
9 Nawiązanie do podjętej w 1916 r. na froncie wschodnim wielkiej ofensywy dowodzonej przez gen. Aleksieja Brusiłowa, która choć początkowo zwycięska, ostatecznie nie przyniosła trwałego sukcesu stronie rosyjskiej. 10 Andriej Własow (1901-1946), wybitny generał Armii Czerwonej, który w 1942 r.
dostał się do niewoli i zaproponował Niemcom stworzenie Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej. W 1. połowie 1943 r. bardzo aktywny, latem znalazł się jednak na rozkaz Hitlera w areszcie domowym. 11 Chodzi o gen. Piotra Priwałowa wziętego do niewoli przez SS-Brigadefiihrera Hermanna Fegeleina (1906-1945), dowódcę 8. Dywizji Kawalerii SS "Florian Geyer".
Ten ostatni w 1944 r. został oficerem łącznikowym Himmlera w Kwaterze Hitlera, a wkrótce został ... "szwagrem" Fiihrera, żeniąc się z siostrą Ewy Braun, Margarette. Zastrzelony w końcu kwietnia 1945 r. w ogrodach Kancelarii Rzeszy, usiłował bowiem zbiec do Szwajcarii i namówić do tego również Ewę Braun. 12 W oryg. Generalleutnant, drugi stopień generalski.
13 Chodzi o to, że dali się nabrać Własowowi i opowiadają się za jakimś prorosyjskim rozwiązaniem, zamiast Rosjan po prostu korumpować. 14 Właściwie Stimmen der Volker in Liedern, 1807, wcześniej wydane jako Volkslieder, Weimar 1778, zawierały obok teoretycznego wykładu znaczenia pieśni ludowych, także ich wybór. 15 Plan Czteroletni - plan pobudzenia gospodarczego Niemiec realizowany w latach 1936-40 i zakładający m.in. budowę autostrad, rozwój przemysłu chemicznego i samochodowego, redukcję bezrobocia. Odpowiedzialnym za realizację planu był Hermann G6ring.
16 Chodzi o anschluss Austrii (Osterreich - czyli wschodnie państwo) 12 III 1938 r., przyłączenie Sudetów w konsekwencji układu monachijskiego w październiku 1938 r. i wreszcie powstanie w wyniku rozpadu Czechosłowacji w marcu 1939 r. włączonego w obręb Rzeszy Protektoratu Czech i Moraw. 17 Marszałek Pietro Badoglio (1871-1965) dowodził z powodzeniem włoską agresją na Abisynię (1936), był przeciwny przystąpieniu Włoch do II wojny światowej, a po inwazji aliantów na Sycylii w lipcu 1943 r. i zdymisjonowaniu Mussoliniego (zob. przypis następny) został premierem Włoch, doprowadzając 9 IX do bezwarunkowej kapitulacji Włoch, a następnie 13 X 1943 r. do wypowiedzenia wojny Niemcom. 18 Naloty, które doprowadziły do zniszczenia Hamburga (Operacja Gomora) miały miejsce 24-27, 29 VII oraz 2 VIII 1943 r. 19 Udana inwazja aliantów na Sycylii spowodowała spadek autorytetu Mussoliniego, który 25 VII 1943 r. został zdymisjonowany ze stanowiska premiera przez Wielką Radę Faszystowską, a następnie aresztowany. 12 IX został jednak odbity z rąk włoskich przez niemieckich komandosów pod dowództwem Ottona Skorzenego. 20 Gen. Władysław Sikorski, premier rządu emigracyjnego RP i Naczelny Wódz polskich Sił Zbrojnych, zginął w Gibraltarze 4 VII 1941 r. 21 Karta Atlantycka - deklaracja określająca powojenny kształt Europy, m.in. poszanowanie niepodległości poszczególnych państw, nieuciekanie się do przemocy etc., podpisana 14 VIII 1941 r. przez W Churchilla i ED. Roosevelta, a następnie 24 IX tegoż
Heinrich Himmler
roku przez inne państwa koalicji antyhitlerowskiej, m.in. przez Polskę i - z zastrzeżeniami dotyczącymi granic - przez ZSRR. 22 Chodzi o tzw. noc długich noży (Nacht der langen Messer), wymordowanie przez SS Himmlera kilkudziesięciu członków nazistowskiej organizacji bojowej SA z jej przywódcą Ernstem R6hmem sprzeciwiającym się linii Hitlera; w tle była też rywalizacja obu organizacji SA i SS. 23 Gruppenfiihrer Oswald Pohl (1892-1951) stał na czele Urzędu Gospodarki i Administracji SS, któremu podlegał m. in. zarząd nad obozami koncentracyjnymi. 24 Antropolodzy rasistowscy wyróżniali rasę faelidzką, jako jeden z głównych rasowych substratów narodu niemieckiego albo mający charakter odrębny, albo będący podrasą rasy nordyckiej. Faelidzi mieli się cechować wysokim wzrostem, ale grubą, prostokątną budową, odmienną od nordyckiej smukłości. Por. Hans EK. Giinther, Rassenkunde des deutschen Volkes, Miinchen 1934, s. 144-157. 25 SS dzieliło się na dwa piony: cywilny - Allgemeine SS (ogólna SS) i wojskowy - Waffen-SS.
26 Herbert Ernst Backe (1896-1947), absolwent uniwersytetu w Getyndze, SS-Obergruppenfiihrer, minister do spraw wyżywienia i gospodarki rolnej. Procesu w Norymberdze uniknął, popełniając samobójstwo.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2009 Nr2; Okupacja 1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.