MUSTERGAU - KRAJ WZORCOWY Deportacje obywateli polskich i plany nazistów w Warthegauz GOTZEM AL YM rozmawia JACEK KUBlAK

Kronika Miasta Poznania 2009 Nr2; Okupacja 1

Czas czytania: ok. 17 min.

G6tz Aly (ur. w 1947 roku w Heidelbergu) jest autorem kilkunastu ważnych książek, głównie dotyczących historii III Rzeszy. Należy także 40 zespołu wydawców planowanej na 16 tomów edycji źródeł do historii prześladowania Zydów w Europie w latach 1933-45. Edycja ta, dopiero rozpoczęta, już uważana jest za wydarzenie o wielkiej doniosłości!. Ale jednocześnie Hans-Ulrich Wehler, historyk światowej sławy, chciałoby się rzec - czcigodny nestor dyscypliny, mówił o G6tzu Alym w sytuacji bezpośredniego, polemicznego starcia z nim w trakcie publicznej dyskusji: "typowy outsider", "nie powierzyłbym mu profesury", "kogoś takiego nie można wypuścić przed studentów"2. Aly habilitował się w 1994 roku w Otto-Suhr-Institut na berlińskim Preien Universitat, uprawia jednak naukę jako wolny zawód, poza oficjalnym obiegiem uniwersyteckim. Należy do pokolenia '68 (ma wszystkie jego dobre cechy: krytycyzm, nieufność wobec zastanych prawd i autorytetów, odwagę w stawianiu zagadnień oraz wielki dar retoryczny), był kiedyś aktywnym członkiem ugrupowań maoistycznych. Ślad tej rebelii z czasów młodości jest w nim wyczuwalny do dzisiaj, swoimi tezami często prowokuje akademickich kolegów po fachu. To z kolei zyskuje mu życzliwe zainteresowanie mediów. Sam zresztą nie unika roli dziennikarza czy publicysty. Pracował m.in. dla" taz" i "Berliner Zeitung", pisywał dla "Prankfurter Allgemeine Zeitung" i "Die Zeit". Tak czy inaczej, cokolwiek powiedziałby prof. Wehler, G6tz Aly należy do najbardziej znanych historyków niemieckich i nie można podjąć tematu Holokaustu i innych zbrodni nazi. .. .

zmu z pomInIęcIem Jego prac. Badając zbrodnie nazistowskie, Aly siłą rzeczy bardzo wcześnie zajął się również tematyką okupowanej Polski, w tym Warthegau. Rezultatem jednego z jego naukowych pobytów w Poznaniu było wydanie w Niemczech Dzienników Hermanna Vossa, kierownika Katedry Anatomii w Reichsuniversitat Posen (Voss dawał w nich wyraz - w sformułowaniach szokujących dla dzisiejszego czytelnika - nazistowskiej nienawiści do Polaków 3 ). Obszerne rozdziały poświęcone Wielkopolsce, Poznaniowi i innym terenom wcilonym jesienią 1939 roku bezpośrednio do Rzeszy (głównie Pomorze Gdańskie i polski Sląs) znajdziemy też w książce Aly' ego o powstawaniu koncepcji masowego mordu na Zydach. Etapem tego procesu były właśnie deportacje z Warthegau 4 . Są one dla

Z G6tzem Alym rozmawia Jacek Kubiak

G6tza Aly' ego elementem nazistowskiej polityki ludnościowej, ogniwem łańcucha przyczynowego, który do Holokaustu doprowadził. Takie "uhistorycznienie" Holokaustu, "porównywanie", wprowadzanie go w rozmaite konteksty baawcze wywołuje u wielu opór, ale nie oznacza w pracach Aly' ego relatywizacji zagłady Zydów, nie odbiera jej nic z potworności czy wyjątkowości. Jeszcze większe kontrowersje wśród historyków wywołała przełożona niedawno na język polski książka Hitlers Volksstaat 5 . Aly stawia w niej tezę, że system nazistowski utrzymywał się u władzy i pozyskał poparcie dla wojny oraz przyzwolenie Niemców i ich współudział w zbrodniach, systematycznie i na wielką skalę korumpując społeczeństwo. Dyktatura Hitlera rozszerzała świadczenia socjalne i rodzinne, emerytury i renty, pozwalała żołnierzom i oficerom wywozić z terenów okup'owanych nieprawdopodobne ilości wszelkich dóbr, rozdawała mienie pomordowanych Zydów (z meblami i garderobą włącznie). Ta polityka możliwa była przede wszystkim dzięki bezprzykładnemu rabunkowi w krajach okupowanych. Wielkie masy Niemców stały się beneficjentami wojny i zbrodni 6 . Ważnym fragmentem tego procesu jest też aneksja zachodnich ziem Rzeczypospolitej i deportacja obywateli polskich, których odzierano ze wszystkiego. Setki tysięcy Niemców przejęły mienie wypędzanych Polaków. Gigantyczne korzyści z wysiedleń i konfiskat ciągnęło też bezpośrednio samo państwo niemieckie. Rozmowa z G6tzem Alym jest rezultatem kilku spotkań z nim przy okazji realizacji moich filmów telewizyjnych poświęconych zagadnieniom okupacjF. Wywiad jest autoryzowany. [J.K.]

Deportacje Polaków z ziem wcielonych do Rzeszy zostały w publicznym dyskursie w Europie przesłonięte przez inne wielkie zbrodnie nazistów: Holokaust i obozy koncentracyjne. Przez całe dziesięciolecia deportacje były - nawet w Polsce - tematem peryferyjnym albo całkiem przemilczanym.

A przecież związek tych wysiedleń z całością nazistowskiej "polityki ludnościowej" jest trudny do przeoczenia. Punkt dziewiąty aktu oskarżenia w procesie Adolfa Eichmanna czyni go odpowiedzialnym za "deportację pół miliona przedstawicieli polskiej ludności cywilnej z ich miejsc zamieszkania w zamiarze osiedlenia Niemców na ich miejscu". - O tym się nie pamięa. Gdy mowa jest o Adolfie Eichmannie, myślimy o mordzie na europejskich Zydach. To się zgadza. On jest spółodpowiedzialny za organizację uśmiercenia sześciu milionów europejskich Zydów. Działał w tym względzie z radykalną stanowczością i wewnętrznym przekonaniem. Ale nominacja/ którą otrzymał 21 grudnia 1939 r., powierzała mu funkcję "pełnomocnika ds. migracji i oczyszczania" (Beauftragter fur Auswanderung und Riiumung), a nie "pełnomocnika Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy ds. żydowskich" / jak się najczęściej uważa. "l\1igracje i oczyszczanie" oznacza wypędzenia obywateli polskich, chrześcijan i Zydów z anektowanych terenów, tj. przede wszystkim z Warthegau, zwłaszcza z jego wschodniej części, czyli okolic Łodzi, ale także z Prus Zachodnich (czyli Pomorza Gdańskiego) i wschodniej części Górnego Śląska.

Głównym zadaniem Eichmanna w 1940 roku było wysiedlanie Polaków wyznania chrześcijańskiego, ich wypędzanie, by robić miejsce dla "sprowadzanych do Ojczyzny" (heim ins Reich geholt) Niemców bałtyckich, a także dla mniejszości niemieckich z anektowanych przez Sowiety terenów polskich (m.in. Wołyń) czy z prowincji rumuńskich (Besarabia). To było blisko pół miliona ludzi, którzy

Ryc. 1. Szlaki migracji Niemców etnicznych z sowieckiej strefy wpływów na ziemie polskie wcielone do Rzeszy. Ze zb. prywatnychmieli być osiedleni i uzyskać na drodze restitutio naturalis "odszkodowanie" / tzn. mienie wypędzonych obywateli polskich za swą własność pozostawioną na terenach zajętych przez Sowiety. W swoich pamiętnikach spisanych w izraelskim więzieniu Eichmann opisuje wysiedlenia Polaków: każdy funkcjonariusz nazistowski "miał swój prywatny plan deportacji, to właśnie z obszaru jemu podległego miał popłynąć pierwszy meldunek o wykonaniu »rozkazu wodza« [...]. Skutkiem był nieogarniony bałagan". Chaos połączony z entuzjazmem? - Entuzjazm w instytucjach przesiedleńczych był istotnie niemały. Einwandererzentralstelle (EWZ) troszczyła się o Niemców z zagranicy, sprowadzanych "Heim ins 13-eich" / Umwandererzentralstelle (UWZ) zajmowała się wypędzaniem Polaków i Zydów oraz zamykaniem tych ostatnich w gettach. Obie instytucje miały setki pracowników i podlegały Himmlerowi, który 6 października 1939 r. został mianowany komisarzem Rzeszy ds. umacniania niemczyzny (Reichskom

Z G6tzem Alym rozmawia Jacek Kubiak

missar fur die Festigung deutschen Volkstums). Pracownicy tych instytucji odpowiedzialnych za przesiedlenia to byli ludzie młodzi i o wysokim stopniu motywacji. Eichmann w 1933 rokuJ gdy naziści przechwycili władzę, miał 27 lat. W wieku 34 lat nagle stał się potężny. Mógł decydować o losie najpierw setek tysięcy, a potem milionów ludzi. To jest w ogóle uderzająceJ jak młodzi byli ludzie władzy nazistowskiej, zwłaszcza w administracji okupacyjnej na ziemiach polskich. Oni zbudowali "dyktaturę młodości" i ze szczególnym radykalizmem urzeczywistniali ideę "czystki etnicznej". Młodzi mężczyźni i kobiety zgłaszający się do tego budzącego grozę zadania to nie byli zaśniedziali rutyniarze. Byli żądni czynu/ chcieli nowego, chcieli wyrwać się z ciasnoty swoich stosunków lokalnych i rodzinnych i bez względu na koszt y/ by tak rzec, załatwić swoją sprawę. To był jeden aspekt. Z drugiej strony byli gotowi do improwizacji. Dyktatura Hitlera nie pracowała według długofalowych planów. Wciąż była mowa o Tysiącletniej Rzeszy, ale w praktyce nie znaczyło to wiele. Potrzeba przesiedleń, jak i zakres aneksji terytoriów polskich, wyniknął z paktu niemiecko-sowieckiego, który przesądził o podziale Europy, przede wszystkim Polski. Mniejszości niemieckieJ które znalazły się w strefie sowieckiej, zgłaszały, że czują się zagrożone. Dopiero wtedy, pod koniec września 1939 roku zaczęto z dnia na dzień planować przesiedlenia. Pięć tygodni po wybuchu wojny, 6 października 1939 r., Hitler ogłasza w Reichstagu zamiar "nowego uporządkowania stosunków etnograficznych"

Ryc. 2. Wysiedlona polska rodzina Matczaków [?] z Sieradza [?] ("Ausgesiedelte Polenfamilie Matschak aus Skaradsch"), fot. z ok. 1940 r. Wilhelm Holtfreter.

Ze zb. Bundesarchiv Koblenz.

(Neuordnung der ethnographischen Verhiiltnisse) w Europie poprzez "przesiedlenia narodowości". Kilka tygodni później pierwsze transporty Niemców bałtyckich przybywają przez Bałtyk na tereny wcielone do Rzeszy. W tej mowie Hitler w związku z planami przesiedleń dodał jeszcze: "Niemcy i Związek Republik Sowieckich uzgodniły, że będą się w tym wzajemnie wspierać" . - To odpowiadało rzeczywistości. Bez współdziałania Stalina to wielkie "przesuwanie narodów" (Volkerverschiebung) byłoby w ogóle niemożliwe, jesienią 1939 roku nie przyjechałyby do Poznania pierwsze transporty Niemców bałtyckich. W Archiwum Państwowym w Poznaniu jest mnóstwo akt niemieckich instytucji przesiedleńczych i urzędu powierniczego, który zarządzał polskim majątkiem: wykazy skonfiskowanych dóbr i przedmiotów, od złota i biżuterii po sprzęty gospodarstwa domowego, sztućce i porcelanę. Wszystko: domy i mieszkania z wyposażeniem, konta bankowe i wszelkie ruchomości. To była wielka wyprawa łupieżcza. - I to pod wieloma względami. Niemieccy osadnicy z krajów bałtyckich uzyskiwali odszkodowanie z mienia polskich lekarzy, inżynierów, większych i drobniejszych chłopów czy posiadaczy ziemskich. Za swój majątek pozostawiony w Związku Sowieckim. A poza tym Związek Sowiecki płacił też za ten majątek bezpośrednio Rzeszy Niemieckiej dostawami zboża, ropy i innych deficytowych towarów ważnych dla produkcji wojennej. Rzesza Niemiecka zarobiła dwa razy: Związek Sowiecki płacił, ale cif za których majątek płacił/ nic z tego nie dostawali, uzyskiwali natomiast "odszkodowanie" z mienia obywateli polskich wyznania chrześcijańskiego i żydowskiego. A tymczasem z tych odszkodowań w postaci dostaw sowieckich korzystali wszyscy Niemcy! Profity z tych deportacji, z tej "naturalnej restytucji" szły na dobro wszystkich Niemców. Odciążały budżet Rzeszy, a zbożami z sowieckich dostaw pożywili się wszyscy Niemcy podczas wojny. Zresztą tak samo rozgrywało się to z Rumunią - Niemcy z Besarabii to ok. 100 tys. przesiedleńców. Rumunia też dostarczała żywność i ropę naftową do Rzeszy Niemieckiej za darmo, a przesiedleńcy przejmowali mienie polskie. W sumie jeden z najlepszych "interesów", jakie zrobili naziści. Oglądałem jedno z wydań "Wochenschau", nazistowskiej kroniki filmowej: zima 1939/40, linia demarkacyjna sowiecko-niemiecka, przeładunek pociągu z ropą naftową, ogromne transporty, lektor rozentuzjazmowanym głosem obwieszcza, że ze Związku Radzieckiego nadchodzą ważne dostawy wojenne. Czy to nie było okolicznością wstydliwą dla reżimu nazistowskiego, ujawnianie zależności od sowieckich dostaw? - To wcale nie jest dziwne. Największą traumą I wojny światowej była walka na dwa front y/ co oznaczało dającą się łatwo przewidzieć klęskę. Propaganda nazistowska sprzedawała pakt Hitler-Stalin jako gwarancję bezpieczeństwa: tylko tak można skutecznie poprowadzić nieuniknione starcie z mocarstwami zachodnimi, które odniosły zwycięstwo w I wojnie. A do tego nie zapominajmy, że podczas I wojny wskutek blokady brytyjskiej zmarło z głodu 500 tys. nie

Z G6tzem Alym rozmawia Jacek Kubiakmieckich cywilów. To były wówczas wydarzenia odległe tylko o lat 20/ całkiem niedawne, tkwiące głęboko w pamięci Niemców. By zrozumieć deportacje z terenów wcielonych do Rzeszy jako proces historyczny, trzeba objaśnić pojęcie Warthegau: Mustergau - kraj wzorcowy. - Jeśli się przyjrzeć narodowosocjalistycznym planistom polityki ludnościowej/ modernizatorom, innowatorom, to widać, że ich idee bliskie są ogólnej tendencji XX wieku. Skarżą się, że wszystko zastygło w starych koleinach, chcieliby stworzyć sobie tabula rasa, mają nadzieję jednym aktem przemocy usunąć starą rupieciarnię, by ukształtować Nowe - w wielkim stylu i w racjonalny sposób. Wskutek rozmaitych oporów było to niemożliwe w Niemczech, ale na terenach anektowanych, przede wszystkim w Poznaniu i Warthegau, zdawały się być lepsze warunki dla nowatorskiego radykalizmu zakładającego przesiedlenie milionów ludzi i stworzenie całkiem nowej infrastruktury. Heinrich Himmler jako komisarz Rzeszy ds. umacniania niemczyzny założył Wydział Planowania i zatwierdził plan zwany Generalplan Ost. Na początku odnosił się on przede wszystkim do Warthegau, potem zaś do Polski wschodniej i wielkich obszarów Związku Radzieckiego. Obok celów morderczych "polityki ludnościowej", co w tych planach znajdowało wyraz tylko pośrednio, chodziło o budowę najnowocześniejszych autostrad, wygodnych połączeń kolejowych, o zakładanie miast, wyburzanie starych dzielnic, o nowe budowle, słońce i światło, gospodarstwa chłopskie w koloniach wschodnich trzy razy większe niż w "starej Rzeszy". Wszystko to firmowane hasłem: Mustergau - Warthegau. To była też budowa idealnej wspólnoty narodowosocjalistycznej.

- Wie pan, Niemcy cierpieli wciąż wskutek traumy wewnętrznego rozdrobnienia - rozdarci na północ i południe, na poszczególne szczepy, stany, klasy, przede wszystkim na protestantów i katolików. Plany dla Warthegau przygotowano tak, by osiedlać w przemieszany sposób: Niemców z północy z Niemcami z południa, a przede wszystkim katolików z protestantami, a także w taki sposób, by tworzyć nową strukturę zawodową. Chodziło o wzmocnienie stanu średniego, średnich chłopów, a nie wielkiej własności. Jeśli te zamierzenia rozpatrywać w izolacji i wziąć w nawias zbrodniczą politykę rasową, to można przez moment mieć ochotę, by potraktować pewne elementy tych planów jako nowoczesne i wzorcowe. Nawiasem mówiąc, niemieccy uciekinierzy po 1945 roku byli osiedlani według konceptu Himmlerowskiego: katoliccy uciekinierzy w obszarach protestanckich i odwrotnie. Ale był jeszcze jeden aspekt: społeczeństwo składające się z wymieszanych osadników pochodzących z różnych części Europy Wschodniej, "przesortowane", łatwiej "uwalnia" się od tradycyjnych struktur społecznych i norm, staje się dla nazistów lepiej "sterowalne", łatwiejsze do kontroli. - Do idei Mustergau - Wartheland należy jeszcze jeden aspekt, charakterystyczny dla totalitaryzmu w XX wieku: pierwiastek bojowy (das Kiimpferische). To jest wyobrażenie, że kolektyw narodowy musi chronić się przed wrogiem i że na zewnętrznym froncie są do wykonania szczególne zadania bojowe. Trwa walka narodowości, potrzebny jest osadnik wojenny (Wehrbauer), który - twardy i zdyscyplinowany - pługiem i bronią pracuje i walczy dla swego kolekt ywu narodowego. Dlatego także niemieccy osadnicy są dzieleni i klasyfikowani. Także oni, nie tylko Polacy, są poddawani procedurom "przesiewu" rasowego, doboru rasowego. Einwandererzentrale miała specjalne komisje, które w długich pociągach przemierzały przestrzeń zdobytą na wschodzie. Na jednym końcu pociągu wchodzili volksdeutsche, w środku poddawani byli ocenie przydatności zdrowotnej, rasowej, zawodowej, a na drugim końcu wychodzili z obywatelstwem niemieckim. Jednakże byli na użytek komisji dzieleni na dwie kategorie: przypadki A - Altreichsfiille i przypadki O - Ostraumfiille. Przypadki O to byli "ci dobrzy", nadający się na osadników wojennych w zdobytej przestrzeni wschodniej (Ostraum), przypadki A to byli tacy, którzy mieli jakąś skazę: w wyposażeniu genetycznym albo w postawie politycznej, w "rasowych" cechach fizycznych, w wyglądzie czy sposobie zachowania, w przygotowaniu zawodowym czy znajomości języka. Ci Niemcy mieli szczęście, byli kierowani do "starej Rzeszy" i tam pojedynczo czy w izolowanych grupkach osadzani w odległych od siebie wsiach i miastach, by mogli się przystosować, po prostu nauczyć, co to znaczy być porządnym Niemcem (trochę podobnie jak Ukraińcy w powojennej Polsce ).

Gdy dzisiaj oglądamy produkty nazistowskiej propagandy, wszystkie te antysemickie i antysłowiańskie teksty, plakaty czy filmy, prymitywne i wulgarne, nie sposób uwierzyć, że miliony Niemców brały to poważnie. - Dzisiaj powiadamy - i słusznie - rasizm to coś złego. Ale jako historyk pytam inaczej: dlaczego doktryna rasistowska była tak atrakcyjna? Pokoleniowo patrząc, to byli moi rodzice i dziadkowie. Oni rzeczywiście uważali narodowy socjalizm za coś dobrego. A przecież ci moi najbliżsi krewni nie różnili się tak bardzo od nas dzisiaj. Co do nich tak trafiało? Rasizm i idea Herrenmensch niwelowała różnice socjalne wewnątrz społeczności, podziały między klasami społecznymi. Jeśli powiem sobie, że jestem w porównaniu do Polaka herrenmenschem - a odnosiło się to do wszystkich lub do 95% Niemców, którzy w kategoriach nazistowskich byli "dziedzicznie zdrowi" / "normalni" - a więc jeśli należy się do "rasy panów" / to w obrębie tej rasy wszyscy są sobie równi: robotnik, chłop czy kapitalista, biedny czy bogaty. Niemiecki oficer - podobnie jak polski w tym czasie - nie mógł w latach 20. pojąć za żonę fryzjerki, dziewczyny z wykształceniem elementarnym. Wylatywał z armii, to było niezgodne z jego "stanem". Gdy tylko itler doszedł do władzy, stało się to możliwe. Oficer niemiecki nie mógł pojąć Zydówki czy Polki, to było zabronioneJ ale mógł wziąć za żonę każdą dziewczynę z narodu niemieckiego, choćby naj skromniej szego pochodzenia, gdyż należała ona do "rasy panów". W miejsce małżeństw stanowych stały się możliwe małżeństwa z miłości. Dziś wydaje się nam to oczywisteJ wówczas była to możliwość rewolucyjna. Moi rodzice skorzystali z niej w 1942 roku. Niemcy są dzisiaj dumne z tego, że piramida społeczna jest u nich bardziej spłaszczona niż w starych demokracjach, takich jak Francja i Anglia. A wie pan, komu to zawdzięczamy? Hitlerowi i II wojnie, jak i milionom powojennych uciekinierów. W nazistowskim inferno rozpadła się też hierarchia klasowa, wskutek przegranej wojny dokonało się przemieszanie, szanse zostały rozdzielone na nowo. Wewnętrzną stroną rasizmu jest "ludowy socjalizm" (volkischer Sozialismus), zbioro

Z G6tzem Alym rozmawia Jacek Kubiakwość ludowa, wspólnota. Adolf Hitler wyszedł z naj skromniej szych warunków i mógł o sobie powiedzieć: wiem, co to znaczy żyć w łajnie, głodować, nic nie posiadać i doznawać pogardy; chcę, żeby naszym dzieciom powodziło się lepiej niż nam samym. W ten sposób powstała podatna gleba dla potwornych zbrodni dokonywanych w imię szybkiego społecznego awansu wszystkich Niemców, a skonkretyzowaną perspektywę działania na rzecz takiego awansu dawała polityka w Warthegau i Generalplan Ost. Cif którzy mieli na tym skorzystać, wypierali ze świadomości ciemną stronę: wywłaszczenia, wypędzenia i masowe mordy, dzięki którym "świetlana przyszłość" miała stać się możliwa. Przy czym działo się to wszystko w warunkach ciągłej improwizacji. W liście do berlińskiego wydziału Adolfa Eichmanna, nadzorującego deportacje, poznańska Einwandererzentrale pyta, czy można spieniężyć odebrane Polakom kosztowności dla sfinansowania niezbędnych wydatków gotówkowych związanych z kolejnymi transportami. - To było, by tak rzec, działanie spontaniczne od samego początkuJ zarówno powstanie instytucji przesiedleńczych, jak i sam projekt Warthegau. W sierpniu 1939 roku nikt nie miał jeszcze pojęcia, że z Europy Wschodniej i PołudniowoWschodniej na tereny anektowane do Rzeszy popłyną masy ludności pochodzenia niemieckiego. Gdy jesienią 1939 roku rozpoczęto "przesuwanie narodów", funkcjonariusze nazistowscy wyobrażali sobie, że dadzą radę w ciągu pół rokuJ do wiosny 1940 roku wypędzić blisko dwa miliony ludzi. Ponieśli porażkę. Wysiedlenia miały nieporównanie mniejszą skalę. Dlatego działano potem spontanicznie. Gdy natok Niemców bałtyckich był już zbyt wielki, wypędzano kolejnych Polaków, a Zydów zamykano do gett. Hitler miał z początku logiczną ideę: z Warthegau chciał zrobić Mustergau, a Generalne Gubernatorstwo, obszary środkowopolskie między Krakowem a Warszawą, miały stać się zbiorowiskiem osobników "rasowo mniej wartościowych". Mieli tam jakoś sobie żyć/ głodować i możliwie najliczniej umierać. To też się "nie sprawdziło". Powstały napięcia i rywalizacja między Arthurem Greiserem, gauleiterem Warthegau, a Hansem Frankiem, generalnym gubernatorem. - Hans Frank i niemiecka administracja Generalnego Gubernatorstwa wkrótce zaoponowali przeciwko wypędzeniom z terenów zachodniopolskich, wcielonych do Rzeszy. Mieli za zadanie stworzyć choćby jakieś minimum okupacyjnego ładuJ musieli zapanować nad krajem z pomocą stosunkowo nielicznych sił i zapewnić chrześcijańskim Polakom minimum egzystencji, by utrzymać w okupowanym kraju spokój. Dlatego wywózki z zachodu na polskie ziemie centralne były co rusz przerywaneJ a w końcu całkiem zaniechane. Hans Frank chciał - a miał również zespół współpracowników, młodych, zaangażowanych, przekonanych narodowych socjalistów - przekształcić Generalne Gubernatorstwo we wzorowy kraj buforowy Rzeszy (Musternebenland). Ci nazistowscy technokraci/ "inżynierowie narodowości" / nie potrzebowali do tego celu "niepotrzebnych" ludzi. Przeciwnie, oni chcieli "narodowościowo odciążyć" Generalne Gubernatorstwo, tzn. również deportować miliony osób, by kraj "rozwijać" na pożytek Niemiec. I dlatego Frank i jego współpracownicy bronili się przed de

Ryc. 3. Dni Kultury w Kraju Warty. Otwarcie przebudowanego teatru miejskiego w Poznaniu, dzieci witają Josepha Goebbelsa, obok z prawej Arthur Greiser, fot. Heinz Boesig. Ze zb. Archiwum Dokumentacji Mechanicznej w Warszawie.

portacjami z anektowanych ziem zachodniopolskich. Dla tych niechcianych ludzi powstało getto w Łodzi i wielu mniejszych miastach Warthegau oraz obozy pracy przymusowej we wschodniej części Górnego Śląska. Przestano deportować Zydów, gdyż już i tak byli wyzuci z mienia i zamknięci w gettach. Z niemieckiej perspektywy bardziej opłacało się wysiedlać Polaków: oni mieszkali jeszcze w domach, mieli pola uprawne lub warsztaty. Przesiedleńcze władze pod kieownictwem Eichmanna obiecywały niemieckim władzom Łodzi, że deportacje Zydów zostaną wkrótce wznowioneJ przy czym najpierw była jeszcze mowa o Polsce, potem o Madagaskarze, a w końcu o jakimś "terytorium, które będzie jeszcze określone" i wreszcie o mordzie. Postanowiono ich w pewnych etapach - najpierw niezdolnych do pracy, potem wszystkich - uśmiercić, w m.iarę możności bezzwłocznie i niedrogo. Zydów z Warthegau w Chełmnie, a Zydów ze wschodniego Śląska (Sosnowiec etc.) w Auschwitz. Przejście od planowania deportacji do zorganizowanego mordu masowego zajęło tylko 20 miesięcy. Ważną w tym rolę odgrywała Łódź, druga stolica Warthegau.

- Tak, ale Łódź to nie tylko getto, to wielki dworzec przetokowy, przeładunkowy (Verschiebebahnhof) dla ludzi podczas II wojny i to aż do 1944 roku. Łódź/ Lietzmanstadt została dodana do Warthegau dopiero późną jesienią 1939 rokuJ gdyż Niemcy bałtyccy pochodzili w większości z miast, z Rygi, Rewala, Lipa

Z G6tzem Alym rozmawia Jacek KubiakwYJ Dorpatu, i sam Poznań nie wystarczał, więc dołożono Łódź. Oprócz getta utworzono tam wielkie obozy dla przesiedlanych volksdeutschów. Równolegle do tego w nie czynnych fabrykach tekstylnych zakładano obozy przejściowe dla deportowanych Polaków. Tu odbywała się selekcja: młodych ludzi wysyłano na roboty do Rzeszy, także ze względów ludnościowych, żeby się nie pobierali, nie rodzili dzieci. Z kolei wiele dzieci zabierano rodzicom i przeznaczano do germanizacji. Ale wyszukiwano też według rzekomych kryteriów rasowych ojców rodzin i pytano ich, czy nie chcieliby zostać Niemcami i zapisać się na volkslistę. A pozostałych, absolutnie pozbawionych środków, wywożono do Genralnego Gubernatorstwa i kwaterowano ich tam nierzadko w mieszkaniach Zydów, krótko przedtem zamkniętych w gettach. Warthegau był laboratorium, gdzie testowano rozwiązania nazistowskiej "polityki ludnościowej", które miały mieć potem zastosowanie w wymiarze europejskim. - Generalplan Ost na większą skalę został opracowany dopiero podczas wojny ze Związkiem Radzieckim. Zgodnie z nim niemiecki obszar osiedleńczy miał się rozciągać od Leningradu na północy po Krym na południu. Naprawdę to rozważano. Na Krymie chciano osiedlić południowych Tyrolczyków przesiedlonych z faszystowskich Włoch. Generalplan Ost przesądzał też, co ma się stać z lokalną lud.nością słowiańską. Założeniem Generalplan Ost w wersji z 1941 roku było, że Zydzi będąjuż wymordowani. A spośród ludności słowiańskiej ok. 50 mln miałoby umrzeć przez masowe deportacje w kierunku Uralu, marsze śmierci i przez głód. Cif którzy by zostali - Polacy, Rosjanie, Białorusini i Ukraińcy - mieli jeszcze pracować jako niewolnicy przez dłuższy czy krótszy czas. Te plany - w odróżnieniu od Holokaustu - nigdy w tej formie nie zostały zrealizowaneJ ale na linii tych planów znajdowała się niewiarygodnie bezwzględna i mordercza polityka ludnościowa w okupowanej Polsce. We Francji liczba nieżydowskich obywateli zamordowanych wskutek niemieckiego bezprawia sięga kilku tysięcy. Podobnie w dzisiejszych Czechach, tutaj również reżim okupacyjny był w porównaniu z Polską względnie łagodny. Natomiast polskie ofiary, także wśród chrześcijan, idą w miliony. W tym samym porządku co Generalplan Ost należy rozpatrywać eksperymenty w zakresie masowej sterylizacji, przeprowadzane w Auschwitz. Celem było znalezienie metody, dzięki której jeden zespół medyczny mógłby wysterylizować tysiąc osób dziennie. Szukano zwłaszcza zastosowania promieni Roentgena, co pozwalałoby przeprowadzać sterylizację niepostrzeżenie, podczas badania wyglądającego na pozór na rutynową procedurę. Chodziło o to/ by w średniookresowej perspektywie biologicznie wyniszczyć wiele milionów Słowian. Z Generalnego Planu Wschodniego, w tej postaci przygotowanej w latach 1941-43/ zrealizowano "tylko" niewielkie - choć wystarczająco koszmarnecząstki, jak w regionie Zamościa. Osiedlano tu najczęściej Niemców z Besarabii, m.in. rodzinę naszego prezydenta; Horst Koehler tam się urodził. Podobne próby osadnictwa podjęto w okolicach Zytomierza na Ukrainie. Celem tych przerażających planów i morderczej praktyki było, powtórzmy, podniesienie standardu życiowego Niemców w sposób szybki i trwały. W ciągu 10 do 20 lat dla wszystkich członków Herrenvolku - a to było 95% Niemców, w tym także moja rodzina

- świat miał popłynąć mlekiem i miodem, oczywiście kosztem innych ludzi, którym odmówiono prawa do życia. Autorzy Generalplan Ost byli około trzydziestki. Jeśli planowali w dystansie czasowym 20 lat, to znaczy, że chcieli dożyć realizacji swej nazistowskiej utopii. A początkiem i polem ćwiczebnym był Warthegau i tamtejsza "polityka ludnościowa".

A bardziej dalekosiężne skutki tych deportacji z terenów wcielonych do Rzeszy? Ich znaczenie historyczne? - Deportacje z Warthegau mają z jednej strony swoją prehistorię w XX wieku. W latach 1922/23 przymusowym przesiedleniom podlegali Turcy i Grecy. W latach 30. doszły praktyki deportacyjne Stalina. Myśl o przymusowych przesiedleniach była wówczas w obieguJ idea czystki etnicznej miała w latach 20. i 30. wstęp na salony. Niech sobie tylko pan przypomni rozważany w warszawskich gabine- . tach rządowych plan przesiedlenia Zydów na Madagaskar. Ale poprzez zakres zastosowanej przemocy i związek z mordem dokonanym w komorach gazowych na wielu milionach ludzi masowa przemoc zastosowana przez Niemców nie ma precedensu w XX wieku. Naruszenie i zniszczenie kruchej europejskiej równowagi rozpoczęło rozbicie Czechosłowacji w latach 1938/39/ potem 1 września 1939 r. grabieżcza, rasistowska, eksterminacyjna wojna przeciwko Polsce, a następnie przeciwko narodom Związku Sowieckiego. To postępowanie Niemców skutkowało układem poczdamskim oraz przesiedleniami, wypędzeniami/ ucieczką 12-14 milionów Niemców z dawnych terenów wschodnich. Ale pośrednio skutki układu poczdamskiego dotknęły także Węgrów, Słowaków, Czechów, Włochów i Polaków. Proszę pomyśleć o Polakach z Wilna, o Polakach z Lwowa, przesiedlonych i osiedlonych w niegdyś niemieckich miastach i wsiach. Jeśli chce się mówić o związu między 1939 a 1945 rokiem, czyli z jednej strony o wypędzeniach Polaków i Zydów przez Niemców, a z drugiej - o wysiedleniach Niemców przez Polaków, to trzeba stwierdzić: jest przyczyna

Ryc. 4. Arthur Greiser, gauleiter i namiestnik Rzeszy w Poznaniu, "Wartheland.

Zeitschrift fur Aufbau und Kultur im deutschen Osten", Januar-Februar 1941.

Z G6tzem Alym rozmawia Jacek Kubiaki jest skutek. Przyczyną byli Niemcy. Ale trzeba powiedzieć jeszcze jedno: oba akty były głęboko niesprawiedliwe. Jeśli chodzi o całą zbiorowość, przemoc zastosowana przez Polaków w latach 1944-47 miała wyraźnie mniejszy zasięg. Ale indywidualnie, w odniesieniu do konkretnego człowieka, który stracił ojczyznę i musiał dziecko pochować na skraju szosy/ to ogólne stwierdzenie niewiele znaczy. Dlatego na pewno słuszne jest rozmawiać również o cierpieniach tych wysiedlonych. Co też się zresztą dzieje. Tysiące Niemców i Polaków odwiedzają miejscowości i domYJ z których kiedyś ich rodziny zostały wygnane. Nikt nie myśli o materialnych roszczeniach, prawie wszyscy stykają się z objawami zrozumienia i zaufania ze strony tych, którzy w tych domach mieszkają teraz. To się dzieje i we Wrocławiu, i we Lwowie. Czegóż chcieć więcej.

PRZYPISY:

1 Die Verfolgung und Ermordung der europiiischen ]uden durch das nationalsozialistische DeutschIand 1933-1945, Band 1: Deutsches Reich 1933-1937, Miinchen 2008.

2 Interesującą charakterystykę G. Aly' ego oraz opis jego polemicznego starcia z H.-U. Wehlerem zob. Ch. Amend, Der Streit,,,Die Zeit", nr 21 z 19 V 2005 r. 3 Das Posener Tagebuch des Anatomen Hermann Voss. ErHiutert von G6tz Aly, [w:] Biedermann und Schreibtischtiiter. Materialien zur deutschen Tiiterbiographie, Berlin 1987. 4 Zob. zwłaszcza rozdział Krieg und UmsiedIung [w:] G. Aly, Vordenker der Vernichtung.

Auschwitz und die deutschen PIiine fur eine neue europiiische Ordnung, Frankfurt am Main 1993, s. 125-187. Ważne są też rozdziały HimmIer verschiebt die Volker oraz Heim ins Reich - ins Lager [w:] tegoż, EndIosung. Volkerverschiebung und der Mord an den europiiischen ]uden, Frankfurt am Main 1995, s. 95-138, 163-206.

5 G. Aly, Państwo Hitlera, tłum. W Łygaś, Gdańsk 2006. Pierwodruk niemiecki: G. Aly, Hitlers Volksstaat. Raub, Rassenkrieg und nationaler Sozialismus, Frankfurt am Main 2005.

6 Z licznych reakcji prasowych i polemik wywołanych w Niemczech przez książkę Hitlers Volksstaat wymienię tylko H.-U. Wehler, Engstirniger Materialismus, "Der Spiegel", nr 14 z 4 IV 2005 r. oraz A. Tooze, Stramme junge Miinner in braunen Uniformen, "Die Zeit", nr 18 z 28 IV 2005 r. Odpowiedź krytykom: G. Aly, Wie die Nazis ihr Volk kauften,,,Die Zeit", nr 15 z 6 IV 2005 r. 7 Chodzi o następujące produkcje: Wypędzeni 1939..., wspólnie z J. Zemerem (dla TVP 1, 2007 oraz pod tym samym tytułem jako serial dokumentalny dla TVP Poznań, 2007-2008), Warthegau, wspólnie z D. Latour i J. Zemerem (serial dokumentalny dla TVP Poznań, 2008) oraz Eine bIonde Provinz / La bIonde province de HimmIer, wspólnie z K. Salge i J. Zemerem (dla kanału Arte, 2009).

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2009 Nr2; Okupacja 1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry