RYSZARD WITTING Szkic biograficzny
Kronika Miasta Poznania 2009 Nr1; Poznańscy Żydzi 2
Czas czytania: ok. 17 min.ARTHUR KRONTHAL *
R yszard Witting, tajny radca rejencyjny, pozasłużbowy nadburmistrz, dyrektor banku, urodził się dnia 19 października 1856 r. w Berlinie, umarł dnia 22 grudnia 1923 r. w Berlinie. Rodzice Wittinga (ojciec Arnold Witkowski, żyd, kupiec handlujący towarami jedwabnemi, urodzony w r. 1815 w Poznaniu i małżonka jego Ernestyna z d. Krakau, rodem ze Skwierzyny) przenieśli się byli w r. 1853 z Poznania do Berlina. Ryszard Witting był siódmem dzieckiem wśród dziewięciu rodzeństwa. Początkowo uczęszczał do szkoły prywatnej Griitzmachera, a od r. 1865 do 1872 był uczniem gimnazjum francuskiego do niższej prymy, poczem wstąpił jako uczeń do przedsiębiorstwa kupieckiego. Jednakże w dwa lata później powrócił do gimnazjum i ukończył je w r. 1876 z świadectwem maturalnem. Po maturze przeszedł na wyznanie ewangelickieJ poczem zmienił nazwisko na IIWi tti n gil / podobnieJ jak to później uczynili jego rodzice, siostry i większość braci, podczas gdy brat jego młodszy Maksymiljan, wydawca tygodnika IIZukunft ll , przyjął nazwisko IIHarden ll . Ryszard Witting studjował następnie prawa i nauk administracyjnych, i to najpierw w Getyndze, gdzie w semestrze letnim 1876 r. wstąpił do IIzielonych Hanowerańczyków ll celem odbycia służby wojskowej, a następnie w Berlinie. - W r. 1879 mianowany został referendarjuszem, w r. 1884 asesorem sądowym. Od r. 1886 był asesorem magistratu w zarządzie miasta Berlina, a od czerwca 1889 r. do czerwca 1891 r. radcą miejskim w Gdańsku. Stąd został powołany na nadburmistrza miasta Poznania, na którym to stanowisku pozostał od lata 1891 do końca r. 1902/ zyskując przed
* Pierwsze tłumaczenie pracy A. Kronthala opublikowała "Kronika Miasta Poznania" w 1930 r.
W obecnej publikacji zachowano oryginalną pisownię i ortografię przekładu z 1930 r.
ustąpieniem tytuł tajnego radcy rejencyjnego. Od r. 1902 do końca r. 1910 był dyrektorem liN a tionalbank ll / a od r. 1911 prezesem rady nadzorczej tegoż banku. Przy fuzji liN ationalbankIl z IIDarmshid ter BankIl / dokonanej w r. 1922/ przeszedł do rady nadzorczej nowo stworzonego koncernu, zajmując urząd drugiego przewodniczącego. W listopadzie 1907 r. wybrany został do sejmu pruskiego z okręgu wyborczego 4 Stade. Posłował jednakże tylko do końca sesji 4 kadencji 20. (Do pruskiej izby panów natomiast należał stale od powołania dekretem królewskim z 16 sierpnia 1891 r.) aż do końca urzędowania jako nadburmistrz. Ryc. 1. Ryszard Witting - Z synów jego (z małżonki Gabrjeli Teuscher z Wittenbergi) poległ jeden dnia 5 listopada 1914 r. pod Hallebeken. Najstarsza córka, zmarła w kwiecie młodego żywota, była zamężna za kapitanem - porucznikiem Hansem Paasche, entuzjastą idealistycznym, który w r. 1920 podczas rewizji za ukrytą bronią/ amunicją i komunistyczną bibułą propagandową, zastrzelony został przez Reichswehrę, dokonującą rewizji, - rzekomo wskutek nieporozumienia - w chwili, gdy nagi wyszedł z kąpieli w jeziorze majątku swego Waldfrieden koło Hochzeit. Te i inne wydarzenia nie pozostały pewnie bez znaczniejszego wpływu na przekonania polityczne Wittinga, tak a tak już poprzednio zmienione. Aż do krwawych zajść w Serajewie stał Witting pod wrażeniem imponującego rozwoju gospodarczego i rosnącego znaczenia Niemiec w świecie i był nie tylko laudator temporis acti - ale i zapalonym wielbicielem swojej epoki. Zmian lub ulepszeń domagały się w oczach jego na przyszłość jedynie nieznaczne stosunkowo zasady administracji, dotyczące wychowania młodego pokolenia urzędniczego i dyplomacji. Zgodność z panującym systemem rządzenia znalazła widoczny wyraz w przynależności do prawego skrzydła partji narodowo-liberalnej. - Pierwszą zmianę zapatrywań politycznych przyniósł lipiec r. 1914: Z obawą coraz większą patrzał Witting na niechybną siłę liczebną i zwartość obozu przypuszczalnych przeciwników wojennych i nawoływał, aby - dla utrzymania pokoju - wystąpiono czynnie przez zmobilizowanie wszystkich możliwości pokojowego porozumienia z przyszłą koalicją nieprzyjaciół. W sensie biernym można było - zdaniem Wittinga - zapobiec wojnie światowej tylko wtedy, gdyby zaniechano solidarnego wystąpienia na rzecz Austrii. O polityce wiedeńskiej
Arthur Kronthal
sądził bowiem (podobnie, jak książę Lichnowski, do którego przyjaciół politycznych później należał), że awanturniczością swoją wciągnie nas w wojnę światową, w której Niemcy w danym razie mogą utracić wszystko, nie zyskując niczego. - Po wybuchu wojny i w późniejszym jej przebiegu, który potwierdził mu własne jego przepowiedzenie, zaplątał się Witting skutkiem tego w coraz to ostrzejsze sprzeczności z kierowniczemi władzami, które linie potrafiły wojnie zapobiec i nie umiały ani jej prowadzić, ani też zakończyćII. - Poglądy te napotkały w jego dotychczasowej partji na zdecydowany protest i parły go powoli ku part jam lewicowym. Rozwój ten znacznie został przyspieszony, gdy Witting i w dziedzinie polityki wewnętrznej oświadczył się za ewolucją w sensie demokratycznym jako jedynym wentylem bezpieczeństwa, mogącym powstrzymać wybuch późniejszej rewolucji, i gdy z właściwym sobie ferworem domagał się wczesnego, choćby nawet ofiarami okupionego, zawarcia pokoju na podstawie porozumienia - tylko w niem bowiem widział dla Niemiec ratunek przed niezmiernie ciężką klęską. Poparcie, jakiego dla swych poglądów doznał ze strony partyj lewicowych, odwróciło go w ciągu lat wojennych od narodowych liberałów i wiodąc poprzez demokratów i socjalistów, którego programu gospodarczego zwalczać nie ustawał, zbliżyło politycznie do niezależnej socjaldemokracji, skąd po klęsce znowu wrócił do niemieckiej partii demokratycznej. - Rozwój ten, rozdzielony na długieJ odległe od siebie etapy, przerodził się w legendzie, szerzonej przez wrogów Wittinga, na szereg niespodziewanych, szybko po sobie następujących zmian poglądów. Stąd w oczach niejednego mógł uchodzić za charakter łatwo zmienny, mało zasługujący na zaufanie. Zarzucano mu nawet, jakoby przyswoił sobie antypaństwowe w rozumieniu owej epoki plany pacyfistyczno-komunistyczne swego zięcia Paaschego, którego sam uważał za utopistę i marzyciela. Ale tak nigdy nie było. - W istocie rozwój jego poglądów politycznych miał charakter czysto organiczny, co nadto zbija dalszy zarzut jego przeciwników politycznych: że z szeregów stronnictw rządowych pchnęła go w ramiona opozycji niezaspokojona ambicja. Oprócz zawodu bankowego wypełniła mu w każdym bądź razie przede wszystkiem polityka ostatnie dwa dziesięciolecia. Pewne przejście do niej znalazł był Witting już przedtem przez udział swój w polityce polskiej podczas urzędowania w administracji miasta Poznania. Gdy w mieście tem obejmował urząd nadburmistrza, panowały tam dziwne stosunki. Przez przeszło dziesięć lat stał na czele administracji Kohleis, człowiek niemal zupełnie niedostępny dla obywateli. Okazując zajęcie tylko dla spraw szkolnych, nie brał Kohleis udziału w żadnem posiedzeniu rady miejskiej; nawet tak doniosłe sprawy, jak budowę nowego niemieckiego teatru miejskiego, starał się załatwić nie przez osobiste pertraktacje w łonie magistratu, lecz w drodze okólników. Zapleśniał Poznań pod rządami Kohleisa i spadł do poziomu niemrawego miasteczka. Następca jego, Mueller, pragnął wprawdzie stan ten według możności zmienić. Nawiązał on brakujący dotąd zupełnie bezpośredni kontakt z wyższemi władzami państwowemi i uzyskał dzięki niemu w r. 1889 tyle, że chociaż częściowo zniesiono ciężkie przepisy rejonu fortecznego.
Ale w wykonaniu licznych i na daleką metę obliczonych planów przeszkodził Muellerowi zbyt krótki okres faktycznego urzędowania, już w trzy lata bowiem po powołaniu na burmistrza kazał się zwolnić do Berlina jako doradca prawny Banku Rzeszy. W chwili, gdy definitywnie ustępował z urzęduJ pozostawił Poznań nadal na poziomie małego miasta, a obywatelstwo jego, pogrążone w apatji i tępej rezygnacji, straciło wszelką wiarę w lepszą przyszłość. W takiej sytuacji dokonał Witting cudu: w ciągu niewiele więcej jak dziesięciu lat przeistoczył biedną, zdala od wszelkiej kultury położoną, zapadłą mieścinę na nowoczesną komunę z silnie rozwiniętym ruchem handlowym, kwitnącym przemysłem i siedzibą licznych wyższych władz administracyjnych. Potrafił obudzić obywatelstwo, zaskorupiałe w gnuśnej bezmyślności, potrafił przywrócić jemu uśpione zaufanie w własne siły i zatraconą nadzieję na stale wzrastającą poprawę stosunków. Jemu to udało się silną dłonią rozerwać mgłę zupełnej apatji, która, podobnie jak pas forteczny, ściskała miasto ciasną obręczą; dzięki niemu odnowa zaczerpnęło miasto światła i powietrza, rozszerzył się ciasny widnokrąg i nowe zaczęło pulsować życie. Z zacofanego, brzydkiego i małego miasteczka stworzył miasto wielkieJ strojneJ zdroweJ ruchliwe pod względem umysłowym i artystycznym, tętniące życiem i piękne. Nie sposób tutaj wymieniać szczegółowo jego prac nad uzdrowieniem warunków higjenicznych, nad podniesieniem gospodarczem i przemysławem miasta i jego komunikacji, opieki nad młodzieżą szkolną i pozaszkolną, opieki społecznej i charytatywnej, skutecznych starań o ochronę przeciwpowodziową, o regulację Wart y/ o zniesienie ograniczeń rejonowo-fortecznych, o ochronę przeciwpożarową, o wcielenie przedmieść i podniesienie ogólnego poziomu kulturalnego miasta. Wynikają one z corocznych sprawozdań administracji miejskiej. - Niestrudzona działalność Wittinga nie ograniczała się do własnej gminy. W równej mierze zdobył on sobie wysokie zasługi około podniesienia całej prowincji i zorganizowania miast niemieckich wogóle. Z pośród urządzeń, które powołał do życia, aby obudzić braknące dotąd poczucie prowincjonalizmu poznańskiego, wymienimy tutaj dla przykładu choćby tylko prowincjonalny sejmik miast, prowincjonalny związek kas oszczędności i prowincjonalny związek żeglugowy. Dla swych zamierzeń komunalnych potrafił zręcznie wyzyskać ostre przeciwieństwa narodowościowe prowincji poznańskiej, które na innych działałyby właśnie paraliżująco. Przezwyciężywszy niejedną przeszkodę, nawiązał we wszystkich zasadniczych sprawach bezpośredni kontakt z naczelnemi władzami Prus i Rzeszy - a przez pewien czas należał nawet do miarodajnych doradców Biilowa w dziedzinie polityki wschodniej. O jego memorjałach na temat tej polityki, wystosowanych w okresie od grudnia 1897 do lipca 1901 do rządu pruskiego i do kanclerza Rzeszy, mówiono publicznie dużo, przyczem jednak najczęściej fałszywie przedstawiano ich treść, dotąd tajną. Wspólnym ich celem ostatecznym było lIstwarzenie inteligentnego, gospodarczo silnego i społecznie poważanego niemieckiego stanu mieszczańskiegall . W szczegółach zawierały one wprawdzie i niejedną niezwykłość. Tak np. zażądał Witting lIodsłonięcia starego grodu ll , tj. byłego zamku piastowskiego, na którego miejscu już oddawna stał budynek nowszy, pod względem architektonicznym nie nadzwyczajnie
Arthur Kronthal
ciekawy. Domagał się też IImuzeum krajowegall - chociaż władze prowincjonalne/ zakupiwszy w r. 1893 nieruchomość specjalnie na ten cel przeznaczoną (późniejszy budynek muzeum cesarza Fryderyka), i tak już przystąpiły do stworzenia takiego muzeum i otwarły je nawet w r. 1894 jako muzeum prowincjonalne. Zaprojektowany wówczas nowy, obszerny gmach J?ożna było z powodu licznych przeszkód oddać do użytku dopiero w r. 1904. Ządał także zorganizowanej ochrony pomników, chociaż istniała ona już od r. 1888 (podjęta za ówczesnego starosty krajowego hr. Posadowsky' ego-Wehnera) i była wzorowo przeprowadzona (por. Kohte ,Nerzeichnis der Kunstdenkmaler der Provinz Posen ll / Berlin 1896) i in. Większa natomiast część pozostałych projektów Wittinga, jak budowa nowego teatru, urządzenie bibljotek ludowych, organizacja zabaw dla młodzieży i ludowych, zniesienie fortyfikacyj, stworzenie możności dla akcji kolonizacyjnej/ podniesienie gospodarcze prowincji, rozbudowa jej sieci komunikacyjnej i inne zarządzenia, doczekały się później urzeczywistnienia przy znacznej pomocy finansowej rządu pruskiego. Ponadto jednak spełniły owe memorjały cel, który przyświecał Wittingowi jako zasadniczy: a mianowicie umocniły miarodajne koła rządu pruskiego w przeświadczeniu - ustalonem od samego zapoczątkowania polityki wschodniej jako zasada programowa, - że podniesienie miasta i prowincji poznańskiej pod względem finansowym, gospodarczym, społecznym i kulturalnym należy do najważniejszych i najpilniejszych zadań państwowej polityki narodowościowej. Jak przy pomocy państwowej umiał Witting w wielu dziedzinach torować sobie drogę dla pracy pozytywnej, tak też i w równej mierze okazywał swoją zręczność taktyczną i energję w rzadkich wypadkach natury negatywnej. Tak np. gdy nadprezydent v. Bitter dla podniesienia prowincji, położenia fundamentu pod przyszłą akademję i stworzenia przejścia do niej połączył w jedną całość związki i towarzystwa niemieckieJ które w prowincji, pozbawionej uniwersytetu/ stanowiły jedyny czynnik artystyczny i naukowy - i gdy dla tej zjednoczonej IIDeutsche Gesellschaft fur Kunst und Wissenschaft ll zamierzał budować własny duży gmach z salami wykładowemi, pokojami do zebrań, lokalami dla bibljotek specjalnych, zbiorów, laboratorjów itp. Witting zwalczał ten projekt. Gdy jednak zarówno jego propaganda przeciwko projektowi, jak i też ściśle poufny w tej sprawie memorjał do ministra z 17 lutego r. 1902 pozostały bezskuteczneJ - wówczas wybrał drogę, w praktyce administracyjnej wprawdzie niezwykłą, ale w równej mierze charakterystyczną dla jego nieugiętej woli, jak i dla znajomości psychiki mas. Polecił mianowicie kilku lewicowym dziennikom politycznym i humorystycznym zwrócić uwagę na to/ że w domu - który programowo służyć miał tylko pielęgnowaniu i rozwojowi nauki i sztuki - przewidziane są poza tem osobne ubikacje z oddzielnem wejściem dla arystokratycznej IIKasinogesellschaft ll i dla jej imprez towarzyskich. - I oto czego nie dokonała poważna opozycja - tego dopięły karykatury i zjadliwe wierszyki ilustrowanego pisma humorystycznego: ośmieszenie daremnie dotąd zwalczanego domu związkowego przyprawiło projekt o upadek. Jak dalece i pod innym względem Witting odbiegał od zapatrywań urzędnika pruskiego w rozumieniu owych czasów, wykazał zbiorkiem nowel, opublikowanym w r. 1899 w nakładzie Freud & Jekel w Berlinie pod pseudonimem IIRichard Gabriel ll (zestawienie własnego imienia z imieniem żony).
Był Witting człowiekiem wytwornym, dbałym o swój wygląd, postawnym, obytym, o dużych zaletach towarzyskich, umująco grzecznym i zawsze gotowym do pomocy. O wyznaczonej godzinie przyjmował każdego obywatela bez względu na narodowość, zapatrywania polityczne lub wyznanie. I choć z całą energją bronił polityki wschodniej dla umocnienia niemczyzny przeciwko pretensjom polskim - nawet Polacy uznawali jego nieprzekupny zmysł sprawiedliwości. Cieszył się wśród nich sympatją i utrzymywał nawet stale dobre stosunki z takim nacjonalistką polskim, jak arcybiskup Stablewski. Sukcesy Wittinga, którym miasto Poznań zawdzięcza naj wspanialszy w ciągu XIX wieku rozwój, wywodziły się z jego wybitnych zdolności umysłowych, z rozumu bystrego, z umysłu nastawionego na wszystko, co wielkieJ z przewidującej inicjatywy i śmiałej energji; łączyła się z tem natura twórcza, umysłowość bogata i ujmujące obejście, mądrość, znajomość ludzi i dar właściwego ich traktowania, a wreszcie mistrzowska sztuka wymowy, która przekonywała, przykuwała uwagę, porywała. Mówiąc, łączył wyrazistość retoryczną z treścią zawsze bogatą i ubierał to w formę pełną wdzięku i wytwornego smakuJ sprawiając słuchaczowi prawdziwą, estetyczną przyjemność. Do chwili objęcia urzędowania przez Wittinga żaden z kierowników miasta za rządów pruskich nie zdziałał tyle, co on, dla Poznania. Z drugiej zaś strony pobudziła jego działalność ociężałe zazwyczaj mieszczaństwo prowincyj wschodnich do niebywałego dotąd zapału. Wdzięczność obywateli znalazła swój wyraz w tem, że osięgnął najwyższe zaszczyty, jakiemi gmina miejska w ogóle rozporządza: nadała Wittingowi obywatelstwo honoroweJ nazwała jedną z ulic jego nazwiskiem i uchwaliła zawiesić w sali posiedzeń magistratu portret jego, wykonany w wielkości naturalnej przez prof. Karola Zieglera. Gdy w końcu r. 1918 gmina, doprowadzona do rozkwitu pod rządami pruskiemi, spadła jak dojrzały owoc z drzewa w ręce polskieJ nie uznał nowy zarząd polski obywatelstwa honorowego/ nadanego przez niemieckie korporacje miejskie i przechrzcił byłą ul. Wittinga na ul. Libelta.
Przed opuszczeniem Poznania, miał Witting we wrześniu r. 1902 jeszcze raz sposobność przedłożyć cesarzowi Wilhelmowi II w dłuższym referacie swoje poglądy na politykę polską oraz uwagi na temat, liCZY organizacja pruska przy swe m skomplikowaniu i ociężałości podoła zadaniu, czy też raczej nie zalecałaby się zmiana jej na organizację uproszczoną, silną i zdolną do szybszego działania; rzeczywistych bowiem powodzeń należy się spodziewać nietyle od zarządzeń, ile od odpowiednich ludziII. - Jakkolwiek cesarz wywody te na ogół zdawał się akceptować, to jednak nie przyjął wniosku końcowego: że dla tych celów zalecałoby się mianować namiestnika lub specjalnego ministra dla marchji wschodniej. - Wittint prowadził już wówczas wstępne pertaktacje o objęcie kierowniczego stanowiska w berlińskiej IINationalbank ll . To też odrzucił proponowane przez rząd pruski stanowisko wyższego radcy regencyjnego wraz z widokami na uzyskanie urzędu prezesa komisji kolonizacyjnej już chociażby dlatego, że twórcza natura jego umysłu, rozmiłowanego w swobodzie i szero
Arthur Kronthalkim rozmachuJ sprzeciwiała się takiej pracy urzędniczej, skrępowanej ciasnemi ramami wytycznych urzędowych. W miejsce to objął w listopadzie 1902 r. stanowisko dyrektora, a w r. 1910 przewodniczącego rady nadzorczej IINationalbank ll , z czem łączył się udział w radach nadzorczych całego szeregu niemieckich towarzystw akcyjnych. W interesie swego banku przeprowadził Witting liczne transakcje o dużej doniosłości także dla ogólnej gospodarki społecznej, jak np. rozszerzenie zamorskiej sieci bankowej Niemiec, w której IINationalbank ll partycypował m.in. przez założenie IIDeutsche OrientbankIl i IIDeutsch-Siidamerikanische BankIl . Zręczność swą w sprawach polityki finansowej wykazał m.in. przy fuzjonowaniu IINationalbank ll z IIDarmshidter BankII; a i po fuzji wielokrotnie dawał dowody swej niewyczerpanej pomysłowości jako zastępca przewodniczącego rady nadzorczej połączonych Darmshidter- und Nationalbank przy wykonywaniu trudnych zadań. Przy zajęciu tem znajdował zawsze jeszcze czas na opracowanie licznych publikacyj z zakresu polityki wewnętrznej i zagranicznej, spraw gospodarczych, podatkowych, finansowych, bankowo-technicznych, komunalnych i prawno-państwowych. Szczególnie zajmowały go zagadnienia wychowania narybku urzędniczego, polityki marchji wschodniej, reformy dyplomacji, emigracji wiejskiej itp. Lektura tych pism godna jest polecenia, wykazują one bowiem lepiej, aniżeli najdokładniejsze opisy, bystrą logikę, umysł systematyzujący/ bogactwo idei, wysoki polot myśli, wszechstronną i gruntowną wiedzę oraz zdolności publicystyczne Wittinga. Dla dotychczasowego urzędnika komunalnego było wstąpienie do dyrekcji wielkiego banku rozszerzeniem horyzontu przez podróże zagranicę i dawało większeJ aniżeli dotąd możności rozpatrywania wszystkich spraw politycznych z gospodarczego punktu widzenia. Jako wynik tych nowych poglądów ukazała się praca pl. liDer politische BankdirektarlI (Berlin 1905). Lecz choć bankowości poświęcał się pilnieJ nieraz otwarcie wyznawał, że w pracy tej nie znajduje pełnej satysfakcji. Wszystkie jego myśli i dążenia były i pozostały zwrócone ku polityce. Gdy na kilka lat przed wojną światową dyskutowano publicznie na temat prawdopodobnego jego następstwa po jakimś ustępującym ministrze, wymieniano jego nazwisko po kilka razy. Kończyło się jednak zawsze na pogłosce, mimo że nie było bodaj drugiego człowieka, któryby tak, jak on, nadawał się na kierownicze stanowisko polityczne w Prusiech czy Rzeszy; odznaczając się głębokiem znawstwem zarówno życia gospodarczego, jak i administracji politycznej i państwowej, gruntownem wykształceniem powszechnem - szczególnie w dziedzinie historji, ekonomji, literatury i filozofji, - ożywiony wielkie mi myślami twórczemi i obdarzony bystrym wzrokiem prawdziwego męża stanu, posiadał Witting, obok wielkiego kunsztu wymowy, dar debatowania ciętego, pełnego humoru i dowcipnego. To też w kilku nekrologach, poświęconych jemu przez przyjaciół politycznych i współpracowników literackich, znalazło wyraz przeświadczenie, podzielane zapewne i przez samego zmarłego, że gdyby nie brak sposobności, byłby Witting zawczasu przeprowadził reformę konstytucji niemieckiej i utorował drogę dla polityki świadomej swego celuJ a przedewszystkiem spokojnej i silnej.
Dzięki uznaniu, jakie żywiono dla jego nieprzeciętnych darów umysłowych, wszedł Witting także podczas wojny w bliskie stosunki osobiste z całym szeregiem wpływowych mężów stanu i wysokich osobistości wojskowych. Te właśnie stosunki i świadomość rzeczywistego położenia na frontach dawały stale nowy pokarm trosce o przyszłość Niemiec, powstałej w początku wojny. Nie podtrzymywał Witting później treści wywiaduJ opublikowanego w pierwszych dniach po wybuchu wojny w prasie amerykańskiej, gdyż wywiad polegał na niedostatecznych informacjach. Ale krótko potem doszedł do przekonania, że "wojna wszczęta lekkomyślnie i w dufnem zaślepieniu, rozgoryczyła przeciwko nam cały świat pierwszemi odrazu pociągnięciami: najazdem na neutralną Belgję, ultimatami i wypowiedzeniem wojny Rosji i Francji; wygrana nasza jest dlatego niemożliwalI . Był on wówczas ośrodkiem owych kół w Niemczech, które pogląd ten, w sensie mniej więcej dr. Richarda Grellinga, podzielały i które gotowe były podjąć wszelkie próby, aby przez porozumienie z Francją zawczasu wojnę ukończyć. Do licznych wydarzeń, które go podczas wojny umocniły w orientacji wewnętrzno-politycznej, że mianowicie system panujący nie da się utrzymać, należała także afera księcia Lichnowskiego, w którą Witting został wciągnięty bez własnej winy przez kapitana sztabu generalnego v. Beerfelde. Posiadając dzięki bystrej obserwacji życia dar prorocznego przewidywania/ zaklinał i upominał Witting najwyższe władze jeszcze w czasach, gdy był monarchistą, aby do systemu monarchistycznego wprowadziły przynajmniej niektóre urządzenia demokratyczne: "Osoby panujące - pisał wówczas - staną u kresu swej władzy, jeśli w przedostatniej jeszcze godzinie nie zrzekną się z własnej woli pewnej części swych praw. Gdy nadej dzie ostatnia godzina - może uszczuplenie ich praw przyjąć rozmiary ogromneJ zastraszająceII. Upomnień tych nikt nie słuchał, - a nieszczęście kroczyło dalej. Niewzruszone pozostało jednak przeświadczenie, że po nieuniknionej klęsce przyjść musi konstytucja demokratyczna: "To nie są mrzonki idealistów z kościoła św. Pawła: Od r. 1914 oduczyliśmy się chyba napewno wszelkich mrzonek w sprawach politycznych i dojrzeliśmy wśród trosk i kłopotów naszych dni i nocy do twardego poczucia rzeczywistościII. - I dlatego, gdy wśród łopotu sztandarów i bicia dzwonów święcono zwycięstwa, o których stale meldowały komunikaty wojenneJ gdy założona przez admirała v. Tirpitza "Vaterlandspartei ll poza olbrzymiemi odszkodowaniami wojennemi domagała się całej Belgji, części Francji itp. jako nagrody za zwycięstwo, - tworzył Witting już zimą r. 1917/18 nową konstytucję na zasadach demokratycznych. Projekt ten, który został następnie przedyskutowany z profesorem Hugonem Preussem, stanowił później podstawę do konstytucji wejmarskiej. Jak zwykleJ tak i tutaj, nie zawiódł Wittinga jego zmysł proroczy. Po klęsce Niemiec podjął Witting niezwłocznie próby porozumienia się z miarodajnymi Francuzami, na które z dużą niechęcią patrzały rządzące koła polityczne. Musiały próby owe pozostać bez powodzenia, gdyż porozumienie takie uchodziło naówczas za rzecz potworną i zgóry niedopuszczalną. Po długich dopiero latach, gdy dla Niemiec nie można już było osięgnąć tego, co w r. 1919/ dowiódł traktat lokarneński po niewczasie, jak słuszne były ówczesne przewidywania Wittinga.
Arthur Kronthalo późniejszych próbach Wittinga, aby z Francją dojść do porozumienia na polu gospodarczem i powiązać interesy przemysłowe niemieckie z francuskiemi, ogłaszał dłuższe sprawozdania przemysłowiec Arnold Rechberg w "Vossische Zeitung ll (m.in. w nr. 553 z 23 listopada r. 1927). Według tych relacyj wyrażał Witting bardzo często przekonanie, że "polityka porozumienia wymaga więcej, aniżeli jakakolwiek inna, zupełnie jasnego rozpoznania twardej rzeczywistości gospodarczej i politycznej, i że przedewszystkiem należy w niej uwzględnić czynniki istniejącej potęgi militarnej, jeśli rachuby nie mają być zawodneII. W wywiadzie, ogłoszonym dnia 20 lipca r. 1922 przez dziennik paryski "Le Matin ll , mówił Witting o konieczności zespolenia interesów przemysłu francuskiego i niemieckiego, któremu jednak na przeszkodzie stoi traktat wersalski, jako znoszący równouprawnienie Niemców z Francuzami. We wrześniu tegoż roku brał Witting udział w berlińskich rozmowach osobistych między Rechbergiem a zaufanym ówczesnego prezydenta republiki francuskiej/ posłem francuskim Paul Reynaud, który później, dnia 20 października, wygłosił w izbie francuskiej przy burzliwych oklaskach większości swą sławną mowę na rzecz powiązania interesów przemysłowych Francji i Niemiec, opartą na berlińskich rozmowach z Wittingiem i Rechbergiem. Względy, jakie zachować musiał wobec stanowiska swego w połączonych bankach, nakazywały mu już podczas wojny, a szczególnie w czasach powojennych pewną wstrzemięźliwość w publikacjach. Odtąd publikował Witting swoje poglądy częstokroć anonimowo lub pod pseudonimem "Licinius StololI lub "Georg Metzler ll . Pismo, ogłoszone w IIWeltbiihne ll bezpośrednio po śmierci/ a zawierające ocenę Fichtego, Hegla, Lutra, Bismarcka, Rankego i Droysa, Sybela i Treitschkego i in., nie było natomiast przeznaczone do publikacji. Był to list prywatny do wydawcy, napisany przez Wittinga w dobrej wierze w dyskrecję odbiorcy. Po utworzeniu wejmarskiego zgromadzenia narodowego należał Witting do niemieckiej partji demokratycznej. Był także przez pewien czas prezesem klubu demokratycznego w Berlinie. O radę jego zabiegały naj szersze koła polityczne. Udzielał jej zawsze chętnie z bogatych zasobów swej wiedzy i pomysłów, ale czynnego współdziałania w życiu partyjnem stale odmawiał, już chociażby dlatego, że jego wolny, nie skrępowany umysł nie mógł i nie chciał się nagiąć do żadnego przymusu partyjnego. Od początku wojny przygnieciony zgryzotą i troską o los naszej ojczyzny, cierpiał Witting ponad miarę pod stałą groźbą, że proroctwa jego własne się ziszczą. Wzmogła się choroba serca, która życiu jego położyła kres przedwczesny dnia 22 grudnia r. 1923. (Deutsches Biographisches Jahrbuch, tom 5)
Posłowie Dzieje samorządu poznańskiego w XIX wieku są mniej znane niż historia samorządu staropolskiego, a nawet średniowiecznego. Pełne wykazy dziewiętnastowiecznych radnych miejskich i członków magistratu są znane dopiero od
1866 roku. Spalenie znacznej części akt miejskich w lutym 1945 roku utrudnia badania archiwistów i historyków. Być może w archiwach i bibliotekach niemieckich odnajdą się sprawozdania władz miasta czy wyniki wyborów miejskich komunikowane berlińskim władzom. Wciąż, mimo znakomitych informacji zawartych w drukowanych księgach adresowych i w kartotekach mieszkańców, nie dokonano analizy liczby i składu narodowościowego oraz wyznaniowego mieszkańców miasta. Kariera nadburmistrza Wittinga zwraca uwagę na udział poznańskich Zydów w samorządzie miejskim. Opublikowany w 2003 roku II tom Władz miasta Poznania i wykaz nazwisk żydowskich mieszkańców Poznania w latach 1825-1919 drukowany w IIKronice Miasta PoznanialI w 2006 roku pozwalają na wstępne rozpoznanie problemu. Identyfikacje zawodów radnych żydowskich, a także polskich i niemieckich, zapewne pomoże sprecyzować te informacje. O niektórych mało znanych radnych, o pospolitych nazwiskach typu Meyer czy Hoffmann, nie wiemy nawet, czy byli niemieckiego czy żydowskiego pochodzenia. Wybór radnych miejskich w państwie pruskim, a potem w cesarstwie niemieckim odbywał się według specyficznych zasad. Aby brać udział w wyborach/ trzeba było mieć majątek. Tylko właściciel nieruchomości był pełnoprawnym wyborcą, inni musieli udokumentować źródła stałego dochodu, a najlepiej posiadać spory kapitał. Bez pieniędzy było się w mieście nikim. Robotnik, nawet poznaniak z dziada pradziada, nie mógł wybierać radnych, jeżeli nie posiadał chałupy na obrzeżach miasta. Urzędnik państwowy czy samorządowy, świeży przybysz z Rzeszy, miał prawa wyborcze jako osoba o stałych dochodach. PodobneJ ale jeszcze wyższe kryteria majątkowe stawiano kandydatom na radnych. Kryterium zamożności powodowało, że większość mieszkańców Poznania polskiego pochodzenia nie miała ani czynnych, ani biernych praw wyborczych, nie byli zatem w stanie skutecznie przeprowadzić wyboru swych radnych. Od połowy XIX wieku aż do lat 90. w radzie miasta zasiadali tylko nieliczni Polacy i nie byli to liderzy społeczności polskiej. Dopiero pod koniec wiekuJ w czasach nadburmistrza Wittinga, nastąpiła mobilizacja strony polskiej i ostra walka o miejsca w radzie miejskiej. Dla ludności żydowskiej, która w latach 30. XIX wieku uzyskała prawa obywatelskie/ miejsce w radzie miejskiej było potwierdzeniem posiadania pełni praw. Nie mając szans na miejsca w parlamencie, skupili się na zdobywaniu miejsc w radzie. Kryterium zamożności nie stanowiło dla nich problemu, nieruchomości w mieście posiadali i to sporo, zamożnych kupców i fabrykantów wśród nich nie brakowało, a tytuł radnego miasta (Stadtrat) dodawał im upragnionego prestiżu. Od 1866 do 1918 roku w radzie miejskiej zasiadało ponad 80 radnych żydowskich. Kadencja radnego trwała rok. W każdym składzie rady miejskiej kilku radnych, reprezentujących środowiska żydowskieJ było wybieranych wielokrotnie, przeciętnie na 11 kadencji, zwykle następujących rok po roku. Najczęściej wybierani byli: kupiec Simon Asch (21 kadencji), kupiec Nehemiasz Brodnitz (24)/ kupiec Magnus Czapski (23)/ tajny radca handlowy Michael Herz, weterynarz Herman Herzberg (22)/ tajny radca handlowy Bernard
Arthur Kronthal
Jaffe (20)/ radca handlowy i fabrykat Adolf Kantorowicz (27)/ komisarz aukcyjny Ludwig Manheimer (32)/ tajny radca Julius Orgler (29)/ radca prawny Michael Placzek (23)/ księgarz Louis Tuerk (32) i kupiec Moritz Victor (22). Często radnymi zostawali kolejno ojciec i syn - Nehemias i Hugo Brodnitzowie, Naftali i Sally Hamburgerowie, Eduard i Hugo Kaatzowie, Wolf i Artur Kronthalowie, Julius i Fritz OrgIerowie czy Moritz i Simon Victorowie. Prawdziwe dynastie radnych stworzyła kupiecka rodzina Jaffe (Bernard, Georg, Louis, Moritz, Salomon, Samuel) oraz fabrykancka rodzina Kantorowiczów (Adolf, Franciszek, Ludwik, Nazary, Wilhelm).
Pod względem zawodowym w tej grupie radnych co najmniej połowę stanowili kupcy, właścicieli fabryk było 10 (głównie Kantorowiczowie i Kronthalawie). Inni, jak Moegelin czy Conrad Paulus, byli krótko we władzach miasta, zadowalając się zdobyciem prestiżowego tytułu radcy miejskiego. Było też kilku bankierów i rentierów. W końcu XIX wieku pojawiają się w radzie przedstawiciele nowych, uniwersyteckich zawodów: lekarze (Hugo Ehrlich, Friedlaender, Herman Hirschberg, Ludwik Kantorowicz, Max Landsberg, Joseph Landsberger, Eduard Rehfeld), weterynarz Herman Herzberg, prawnicy (Fritz Hartwig, Herman Jacobsohn, Samuel Jaretzki, Heinrich Kirschner, Zygmunt Lewinski, Fritz Orgler, Michael Placzek, Julius Salz) i architekci Martin Sonnabend i Simon Victor.
Doświadczeni rajcy często wchodzili w skład magistratu powoływanego przez nadburmistrza i jako jego niepłatni członkowie kierowali po kilka lat mniejszymi działami urzędu miejskiego. Wyjątkiem był kupiec Herman Elteles przez 15 lat zasiadający w magistracie i tajny radca handlowy Michael Herz, który spędził tu 17 kadencji. Trzech Kantorowiczów, Adolf, Nazary i Wilhelm, zasiadało tam łącznie 27 lat, dwóch Kronthalów, Wolf i Artur - 18 lat, a adwokat Fritz Orgler - 12 lat.
Radni żydowscy nie tworzyli własnego koła w radzie miejskiej, głosowali wraz z radnymi niemieckimi i wielbili przezornie Najjaśniejszego Pana. Ich obecność w magistracie wskazuje na dobrą współpracę z nadburmistrzami. O konfliktach z radnymi z Koła Polskiego nic nie wiadomo. Wszyscy razem - radni niemieccy, żydowscy i polscy - budowali nowoczesny Poznań z brukowanymi drogami, tramwajami, z oświetleniem gazowym i elektrycznością, bieżącą wodą i kanalizacją w większości domów. Gdy powstała niepodległa Polska, Poznań był miastem oferującym mieszkańcom najwyższe standardy mieszkaniowe. To zasługa nadburmistrzów, członków magistratu, rady miejskiej i samych zaradnych poznaniaków. [Red.]
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2009 Nr1; Poznańscy Żydzi 2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.