OTÓŻ I KARNAWAŁ PRZEMINĄŁ, CZYLI O BALACH W SALI BIAŁEJ
Kronika Miasta Poznania 2008 Nr2; Bazar
Czas czytania: ok. 22 min.OAINA KOLBUSZEWSKA
D o I wojny światowej w IIkapiącej od światła ll Sali Białej Bazaru, roztaczając IIrujnujący zbytekll, bawiło się na balach wielkopolskie ziemiaństwo i bogate mieszczaństwo. Panny na wydaniu z rumieńcem wchodziły w wielki świat, a młodzi kawalerowie z ułańską fantazją czynili podczas mazura dziury w podłodze i w podeszwach własnych butów. Rozprawianie przy szampanie o tymf co w świecie i polityce, niewolne od wywrotowych uwag (wszak to Bazar), zarezerwowane było dla gromadzących się pod ścianami mężczyzn w sile wieku. Ojcowie córek wymykali się do sąsiednich pokoi grać w zakazanego kwindecza, a ich żony, siedząc w pełnych dostojeństwa pozach, pilnowały córek, wymieniając najświeższe plotki. W blasku świec mieniły się IIsuknie boskiell z haftowanego jedwabiu, mory i aksamitów. Przez muzykę przebijał się szmer rozmów i szelest wachlarzy. I tak do świtu... W karnawale w Bazarze trzeba było bywać. Był to czas odnawiania i nawiązywania znajomości oraz zawiązywania się narzeczeńskich par. Przez kilka dziesiątków zaborowych lat Bazar, a wraz z nim wielkie bale, był w Poznaniu instytucją. W okresie międzywojennym w Bazarze nadal odbywały się wielkie bale, ale ich charakter był już inny. Po II wojnie światowej w zrujnowanym Bazarze bawiono się na potańcówkach i weselach. Ale gdzież im było do wielkich balów sprzed 1 00 lat. . .
Ognisko mięsopustnego ruchu Nie byłoby słynnych bazarowych balów, gdyby nie Sala Biała. Nim wybudowano Bazar, zabawy karnawałowe odbywały się w różnych miejscach, m.in. w Hotelu Saskim, ale żadna z poznańskich sal nie była tak duża i okazała, jaksala bazarowa, lIognisko mięsopustnego ruchulI . Mogło się w niej bawić nawet 500 osób.
Mieściła się w skrzydle podwórzowym Bazaru. Wchodziło się do niej przez restaurację i bufety znajdujące się na pierwszym piętrze gmachu przy ul. Nowej ( dzisiaj Paderewskiego) lub też bezpośrednio przez bramę we wschodniej wieży/ sień i wielkie schody. Była dwukondygnacyjna, miała bogate w sztukaterie klasycyzujące wnętrze nawiązujące do tradycji architektury pałacowej końca XVIII wieku. W ścianie zachodniej znajdowały się cztery okna, a naprzeciwko nich cztery wielkie lustra. Główne wejście w ścianie północnej Ilujęto kolumnami dźwigającymi chór dla orkiestryIII. Dzięki kolumnom można było obrać odpowiednią strategię balową. IIOstrożnie wsuwałem się na salę, korzystając z cienia filarów, między któremi bezpieczne obrawszy stanowisko, ciekawe oczy wysłałem na zwiadyll, pisał felietonista IIGazety Polskiejll w 1849 roku. Chór prócz orkiestry służył także i tymf którzy, sami niewidziani, przyglądać się mogli temu, co dzieje się na parkiecie. Nazywano ich IIchórkiem widzówII. 11Mnie pewnego razu M. wciągnął na chórek, abym się, niepostrzeżony, przypatrzył temu, co na sali ll , wspominał Motty2. Bilety na chór były tańsze. Gdy w lutym 1899 roku Chełkowscy, Chłapowscy, Szembekowie, Szołdrscy i kilkanaście innych świetnych rodzin urządzali bal na rzecz ochronki św. Wojciecha, bilet wstępu na salę kosztował trzy marki, a na chór - dwie. Początki były mało obiecujące. Specjalna komisja powołana 2 lipca 1841 r.
po zakończeniu budowy Bazaru stwierdziła poważne rysy IIW ścianach wielkiej saliII. Okazało się, że fundamenty były wadliwe i komisja zaleciła wykonanie poprawek. Później Sala Biała stała się jednym z ważniejszych miejsc na mapie Poznania. Od 1899 rokuJ kiedy po przebudowie Bazaru dokonanej przez Rogera Sławskiego powstała IIdruga wielka sala na zebrania, wiece, koncert itd. 1I / stara lIsala balowa na pierwszem piętrze, wspaniale udekorowana w stylu renesansowym/ nadająca się do obiadów, zebrań towarzyskich i uroczystości weselnych ll3 , straciła nieco na popularności. W 1910 roku doprowadzono do niej bezpośrednio z holu schody. Przestrzeń na ich wybudowanie uzyskano, likwidując stare biura. Pod schodami urządzono IIwygodną garderobęII. Z lInieszczęśliwej klatki schodowej prowadzącej do białej sali powstała sala malinowa na ok. 50 osób ll / wspominał Władysław Kontrowicz, który w latach 1910-22 był w zarządzie Bazaru. Z Sali Malinowej korzystano podczas wielkich zabaw karnawałowych, gdy zaproszeni goście nie mieścili się w Sali Białej. Tę ostatnią przebudowano w latach 1920-21. W latach 30. służyła już tylko w karnawale, wyjątkowo jedynie była wykorzystywana przy innych okazjach. Została zniszczona w 1945 roku.
Bal będzie danym... Mamy IIpomęczone ll / llkieszenie papulków [...] wypompowaneJ krawcówny i modniarki [...] niewyspane, skrzypce [...] wyrzępoloneJ klarynety [...] wydęteJ hoteliści [...] wycieńczeni ll / tak w XIX wieku pisano o poznańskim karnawale. Tłumnie w tym czasie zjeżdżało do Poznania wielkopolskie ziemiaństwo IIbez szczególnych zawezwań ll / zwykle na kilka tygodni. W Bazarze bawiono się często i chętnieJ początkowo kilka razy w okresie od sylwestra do niedzieli przed
Daina Kolbuszewska
Popielcem, a z czasem nawet kilka razy w tygodniu. IITańczono tu na sali co drugą noc przynajmniej, a kończyły się tańce zwykle tzw. kawalerskim balemIl / pisał w 1866 roku na łamach IIDziennika Poznańskiegall Marceli Motty. Terminy balów czy ich zmiany (II Subskrypcyj ny bal obywatelski w Bazarze będzie danym już nie we Wtorek 20go., lecz w Czwartek 15 bm. - uwiadamiają o tem udział biorących Gospodarze baluII) ogłaszano na łamach IIGazety Polskiej II / redagowanej m.in. przez Mottego, IIGońca Polskiego ll , a potem IIDziennika Poznańskiegall iIIKuriera PoznańskiegoII. Po balach długo je na łamach gazet komentowano, roztrząsając stroje, nastroje, tańce, rozmowy i kłótnie, któreJ bywało, niemal kończyły się pojedynkami, o czym wspominano mimochodem. Organizatorem pierwszych balów bazarowych było Polskie Kasyno powołane do życia 19 stycznia 1843 r. Dzięki jego działalności miały zbliżyć się do siebie dwa zupełnie odrębne światy: polskie mieszczaństwo i ziemiaństwo, a ostatecznym celem była, zgodnie ze statutem, demokratyzacja życia społecznego. Prezesował kasynu Cyprian Jarochowski, dyrektor Ziemstwa Kredytowego/ do zarządu należał m.in. Karol Marcinkawski. Początkowo liczyło ono 168/ a pod koniec 1843 roku - 280 członków. Zabawę IIW gronie zamkniętymIl łączono z lIpożytkiem i dobroczynnościąII. W karnawale 1843 roku na dwóch balach pojawił się we fraku sam Karol Marcinkawski. Potem w liście do Bogusławy Mańkowskiej, córki gen. Henryka Dąbrowskiego, napisał tak: IIOtóŻ i karnawał przeminął. Szalano na nimf jak Poznań jeszcze nie pamięta. Dobry był czas i na odbyt starych kawalerów [...].
Ja sam ledwam nie oszalał. Trudność w yboru tylko mnie salwowała. Byłem na dwóch balach, ale z daleka od ognia, za to blisko świec, bo mnie wosk pokapał. Dosyć, żem widział bawiących się, to dosyć na staregall (miał wówczas 43 lata).
Podczas pierwszego balu Karol Marcinkowski tańczył poloneza w drugiej parze z p. Leitgeberową (w pierwszej - jej mąż Antoni Leitgeber z panią Cyprianową Jarochowską).
Z największym sentymentem poznaniacy wspominali bale z lat 1844-46.
IISpołeczeństwo nasze było wtenczas wiele liczniejsze i zamożniejsze niż teraz/ atmosfera polityczna wiele lżej szali / tłumaczył Motty4. 17 stycznia 1844 r. IIDziennik DomowylI donosił: IIDnia 14 stycznia był dany bal w Polskiem Kasynie. Osób zgromadziło się niewiele, bo tylko dwieście, lecz po większej części tańcująceJ dla tego wielka sala Bazaru była niedostatecznie napełniona, ale za to przestronniejsza i tańcujący byli weselsi jak zwykleII. 28 stycznia 1844 r. odbył się kolejny bal, na którym bawiło się według tejże gazety 400 osób, IIPOmiędzy któremi dosyć znaczna liczba członków z prowincji wraz z familiami .11 swemI . Na balach, zgodnie z założeniami twórców kasyna, bawiło się towarzystwo szlachecko-ziemiańskie i mieszczańskie. Wspólnota ta była jednak dość iluzoryczna/ lina tej samej podłodze, przy tych samych dźwiękach, wirowały właściwie dwa odrębne świat y/ każdy dla siebie, nie mięszając się wcale, wiejski i miejski/ ogółem w zgodzie z sobąlIs. To mieszane towarzystwo stawało się źródłem wielu dowcipnych i mniej dowcipnych komentarzy, jak choćby w IIDzienniku DomowymIl z 1846 roku: IIRaz podsłuchałem na uboczu takiej rozmowy: »Trud
Ryc. 1. Bal kostiumowy w Bazarze, fot. z lat 30. XX w.
no jednak, żebym chodził na Kasyno, kiedy tu jest mój krawiec i rymarz, od którego biorę szory«lI. Wydarzenia polityczne spowodowały, że karnawał 1845/46 miał specyficzny charakter. IIJak na ulicach Poznania, tak i w murach Bazaru podczas karnawałów z jednej strony roztaczano drażniący, rujnujący zbytek niekiedy sfrancuziały/ z drugiej zaś zimą roku 1845 i 1846 na białą salę wnoszono konspirację powstańczą/ w szale tanecznym szukając odprężenia nerwowego w przededniu wybuchu i ofiaryll, pisał Skałkowski 6 . Mott Y dodawał: IINajweselsze były jednak dwa ostatnie bale czterdziestego szóstego roku. Cała młodzież wciągnięta do spiskuJ który miał niezadługo wybuchnąć, w przekonaniu, że może po raz ostatni tańczy, korzystała z chwili, ile mogła, zachęcona przez fanatyków spiskowych: Edwarda Dembowskiego i Wiktora Kurnatowskiego, którzy przedtem nigdy na balach nie bywali ll7 . Statut Polskiego Kasyna zabraniał gier hazardowych, ale nikomu to nie przeszkadzało. IIGdy młodzież niezmordowanie balowała na parkiecie, starsi panowie dyskretnie usuwali się do pomieszczeń klubowych, gdzie dzień i noc grano w kart y/ nieraz o bardzo wysokie stawki (mimo regulaminowego zakazu uprawiania hazardu)1I8. Wśród zabronionych gier wymieniany był często popularny kwindecz, IIszulerska ll gra IIhazardowna [...]/ można było i w tę przegrywać znaczne sumy, lecz [...] potrzebowała większej umiejętności i nie mogła być grana w większej liczbie nad pięciulI . W grudniu 1845 roku Marcinkowski zrezygnował z kandydowania do zarządu Polskiego Kasyna, a w styczniu 1846 roku policja pruska kasyno zamknęła,
Daina Kolbuszewska
podejrzewając, że brało udział w ruchu podziemnym. W związku z tym IIDyrekcya kasyna polskiego w PoznaniulI w lutym zamieściła w IIGazecie Polskiejll ogłoszenie: IIZ powodu zamknięcia kasyna polskiego poznańskiego przez Król. władze zapowiedziany na dzień 22 lutego r.b. bal maskowy na cele dobroczyn. . . . ." ne nInIeJszem SIę znosI. W 1847 roku balów nie organizowano, z powodu aresztowań i napiętej sytuacji nikt nie miał do tego głowy. Ale już rok później odbył się przez długie lata wspominany bal, na który znany poznański księgarz i działacz polityczny Walenty Stefański zaprosił gospodarzy i gospodynie z Wildy i Winiar, chcąc urządzić IIdemokratycznąll zabawę. IIByli to po większej części starzy ludzie, w codziennych ubiorach [.. .]. Zaczęli zaraz w kącie sali kręconego między sobą, a gdy się niebawem rozochocili muzyką i groczkiem, szukając większego przestworu/ rozbili nasze kółko i suwali zawzięcie po całej przestrzeni. Popłoch powstał powszechny między naszymi paniami [...] wreszcie i naj śmielsi stracili odwagę i wynieśli się po cichu do domu ll9 . Najdłużej na parkiecie wytrwała wówczas Emilia Sczaniecka z siostrzenicami.
Paragraf frakowy IIWizytowe i fantazyjne fraki, jako też wielki wybór balowych kamizelek podług najnowszego krojulI polecał w reklamie Jakub Mamroth, który miał swój sklep na Starym Rynku 56. Frak właśnie stał się przyczyną jednego z poważniejszych IIbalowych ll kryzysów w początkach istnienia Bazaru. W 1849 roku wybuchła awantura o strój obowiązujący na zabawach w Bazarze/ w której pod adresem dyrekcji Koła Towarzyskiego (założonego w początkach 1849 roku w miejsce rozwiązanego przez policję Polskiego Kasyna) padały nawet zarzuty o IIgrzech przeciwko wolności, harmonii i doskonałości życia narodowegolIlo. Dyrekcja zapowiedziała bowiem, że mężczyźni muszą występować wyłącznie we frakach. Do 1848 roku na balach dominowały fraki i nikogo strój ten nie dziwił, jednak po wydarzeniach Wiosny Ludów wśród patriotów w Wielkopolsce szalenie popularna stała się zbliżona do kontusza czamara/ zwana węgierką, strój dodatkowo obciążony znaczeniem, bo szczególnie popularny podczas Sejmu Czteroletniego. Przeciwko zarządzeniu dyrekcji podniosły się od razu protest y/ a najgoręcej wojującym okazał się Jan Nepomucen Gniewosz. Wśród członków koła zebrał podpisy pod petycją, by dyrekcja wycofała zarządzenie i pozwoliła IIwystępować w czamarach, a przez to odrzucić obczyznę nawet z pozoruII. Mimo protestów na balu 9 lutego obowiązywał jednak lIparagraf frakowyII. liNa wczorajszym balu Koła Towarzyskiego Dyrekcya nie wpuszczała na salę członków nie ubranych we frakiII . W obronie czamary wystąpił wówczas na łamach IIGazety Polskiejll Walenty Stefański, jej wydawca, obśmiewając jeden z argumentów dyrekcji, że to liPO europejsku wystąpić na balu we frakuII. Podpowiadał, by zakazać na balach polskiej mowy, tańczenia polonezów, krakowiaków i mazurków. IIA nie wiecież Panowie, że z takich drobnostek jak ubiór, zwyczaj, obyczaj, język składa się ta cała część narodowości, jaką zmysłowo pojąć/ a sercem pokochać można? Chcecież te drobnostki puścić w ohydę i przyłożyć rękę do wynarodowienia? - tego po was nie myślęll, pisał.
Uderzając w patetyczne tony, dodawał, że lIobcy strój, język i obyczaj w Polsce z upadkiem narodu jedną noszą dat ę llll. A dalej dowodził, że frak to ubiór IIczasu niewolili. Na reakcję dyrekcji czekać długo nie było trzeba, a jej oświadczenie wydrukowane w 34 numerze lIGazetylI dowodzi, że media od zawsze rządzą się swoimi prawami. Dyrekcja zaprzeczyła, że podała powody swojej decyzji p. Stefańskiemu, a jedynym powodem wydania przez nią IIfrakowego ll zarządzenia było stanowisko Walnego Zgromadzenia, które IIrozkazało Dyrekcyi trzymać się we wszystkiem przepisów dawnego kasyna polskiegall / w kasynie zaś na balu obowiązywał frak. W tym samym numerze ukazały się IInajczulsze podziękowanialI Stefańskiemu od IIprzyjaciół czamarekII. 25 lutego Gniewosz wystosował jeszcze dodatkowo prywatny list do II Dyrekcyi ll / w którym dowodził/ że młodzież ma pilniejsze wydatki niż kupowanie fraka. Ze względu na realne niebezpieczeństwo interwencji policji pruskiej - cały czas świeża była wszak sprawa zamknięcia Kasyna Polskiego - na walnym zgromadzeniu Koła Towarzyskiego przekonano Stefańskiego, że nie powinien sprawy czamarek poruszać publicznie na łamach prasy. Stefański uznał racje członków koła i swoje zastrzeżenia wycofał. Ale spór odzywał się echem jeszcze cały karnawał. Felietonista IIGazety Polskiej II / pisząc o kolejnym baluJ obśmiał polskość czamary, dowodząc, że ubiór to węgierski, a słowo - cygańskie. Pomijając IIkryzys frakowyll, bale bazarowe odbywały się bez większych incydentów do 1851 rokuJ gdy to u schyłku karnawału z koła wystąpili dwaj zasłużeni księża - Józef Brzeziński i Aleksy Prusinowski, urażeni tymf że na jednej z zabaw ktoś miał IImaskę w stroju duchownymII.
Ryc. 2. Pamiątkowe zdjęcie uczestników balu w Sali Białej Bazaru w latach międzywojennych
Daina Kolbuszewska
Obraz znikomości ogonów Przed balami Poznań ogarniało prawdziwe szaleństwo. IIPrzed handlami pań Pomorskiej i Szumińskiej i pana Jerzykiewicza zajeżdżały wciąż karet y/ pan Bartsch zmuszony był słowem honoru na piśmie zobowiązywać się do punktualnego dostawienia różnych, niebieskich i białych trzewików, u następcy pana Desfosse zabrakło w końcu krawat i rękawiczek balowych, a wieczorem natłok trefiących kędziory był tak wielki ll , że jednemu ze IIstarych gościli o mało nie przypalono wąsa, pisał felietonista IISobótki ll 25 lutego 1871 r. Mężczyźni wkładali do tańca białe rękawiczki, aby nie dotykać wytwornych kreacji i ubranych w nie pań spoconą dłonią. W 1844 roku po pierwszym balu noworocznym w Bazarze w IIDzienniku Domowym ll można było przeczytać, że IIkobiety celowały skromne m ubraniem jak na Polki przystoi; oddaliły się o godzinie 1wszej, mężczyźni na rozmowach dłużej pozostaliII . Ale cóż to była za skromność, skoro na parkiecie królowały IIsuknia atłasowa z głęboko wykrojonym stanikiem i krótkiemi rękawami. Peleryna koronkowa. Szwedzkie rękawiczki. Czepeczek z angielskich koronek, zdobny wstążką. Trzewiczki atłasoweII. Bogate Wielkopolanki jeździły po suknie balowe do Berlina, Drezna, a nawet Paryża, uboższe szyły je u krawcowych. Popularne wśród dam były stroje z jedwabnego muślinu haftowanego, krepy jedwabnej (IInajwięcei teraz bywa poszukiwana na suknie balowe ll , 1844 r.), mory i tafty.
W 1845 roku dominowała IIpewna dziewiczość ll i lina wszystkich balach przez nas zwiedzanych wszystkie prawie młodsze panny w tarlatanowe [cienka, sztywna bawełna] były ubrane suknie ll12 . Zamożniejsze panny mogły pozwolić sobie na kreacje z drogiego, niezwykle miękkiego fuluaru atłasowego. Kolor stroju dopasowany był do wieku tancerki: panny nosiły najczęściej białe lub różowe suknie, rzadziej błękitneJ szafirowe i lilioweJ IIbrylantów mało, perły tu i ówdzie, za to kwiatów dużo ll , odnotowano w IIGazecie Polskiejll w 1851 roku. W okresie secesji pojawiły się sukienki beżoweJ a także z czarnej grenadyny na białym atłasowym spodzieJ które byłyby nie do przyjęcia w połowie XIX wieku. Mężatki mogły pozwolić sobie na żywsze kolory, panie w średnim wieku występowały w srebrzystych, szarych i popielatych sukniach 13 . Olbrzymie krynoliny, które stały się obiektem licznych żartów Marcelego Mottego, pojawiły się na bazarowych balach w latach 60. XIX wieku. Po raz pierwszy pokazano je w Paryżu w 1856 roku. Osiągnęły IImonstrualne rozmiaryII. We śnie jednej ze znajomych panien, opowiedzianym Mottemu, a opisanym przez niego na łamach IIDziennika Poznańskiego ll , jej suknia-marzenie za 1180 talarków ll była tak obszerna, że mogłaby przykryć Gopło! Ale im większa była metalowa konstrukcja, na której spoczywała sztywna spódnica, tym mniejszą kontrolę miała jej właścicielka nad tymf gdzie akurat znajdują się specjalnie wydłużone końce sukienki zamiatające wywoskowaną, bazarową podłogę. Stąd prześmiewcza nazwa tej części damskiej kreacji nadana przez Mottego - ogon. Znany z ciętego języka Mott Y pisał na łamach IIDziennika Poznańskiegall 26 lutego 1867 r.: IIGdybyś widział nad ranem [po balu] te posadzki zasłane różnokolorowymi fragmentami, smutny przedstawiające obraz znikomości rzeczy ludzkich, a mianowicie ogonówII. Nietrudno było bowiem o to/ by ktoś w tańcu
niechcący przydepnął falbanę sukienki, która z trzaskiem odrywała się od reszty kreacji. Dlatego też w garderobie sali balowej wytrwale pracowały mamy, fastrygując i sztukując, co się jeszcze dało. A Mott Y szydził: liSą bowiem panny, które wolałyby nigdy w życiu czepka nie ujrzeć na swojej głowie, niżeli się pokazać na balu bez ogona... O jakaż to rozkosz mieć obdartą suknię!lI. Pod koniec lat 60. szał krynolin i lIogonów ll minął, ale nie było to wynikiem szyderczych komentarzy Mottego, a raczej faktu, że w Paryżu wyszły z mody. Dla kupców karnawał był żyłą złota i jeśli z jakiegoś powodu bale się nie odbywały, ich straty były spore. II U fary widziałem leżących krzyżem właścicieli najznaczniejszych składów koronek, jedwabi i bławatów dziękujących gorąco niebu za zesłanie konwencji wersalskiej w sam czas, by usunąć tańcom przeszkody przynajmniej na dwa tygodnie przed popielcem ll , złośliwie dworował sobie felietonista IIGazety Polskiejll w 1871 roku po zakończeniu wojny francuska-pruskiej.
Miłosierne schadzki Każdy bal, w zależności od organizatora, celu oraz terminuJ miał inny charakter. Inaczej wyglądały bale II składkowe, a inaczej te, które organizowane były przez Koło TowarzyskieII. IINajliczniejsze i naj świetniej szeli były zabawy na cele dobroczynne. Tradycyjnie odbywały się w ostatnią niedzielę mięsopustu. W dzień baluJ zwykle po godzinie 20/ rozpoczynał się ruch wokół sali - w lIgarderobie i bufetowym korytarzuII. lIGospodarze bowiem i dostojne gospodynie, które na takich miłosiernych schadzkach są de rigeur, przyb.ywają wcześnie fortyfikować ciasny przesmyk między przedsionkiem a salą. Zaden okręt [...] nie przepłynie tego Sundu [...] bez złożenia dani ny ll14. Publiczność, lItowarzystwa zwykle śmietankowell / schodziła się na takie bale szybko i tańce zaczynały się ok. godziny 21. Bale charytatywne IIznaczny zwykle przynosiły dochódII. W 1855 roku 100 talarów z jednego z nich przeznaczono na Towarzystwo Pomocy Naukowej, a z balu zainicjowanego przez IIprezydentkęll Towarzystwa Pań św. Wincentego a Paulo Józefową Mycielską 21 talarów darowano na rzecz tegoż towarzystwa. Słynne były też tzw. bale ochronkowe organizowane przez damy z towarzystwa. IIOdbył się dnia wczorajszego w sali bazarowej bal na dochód ochronek poznańskich. Zgromadzenie było świetne i dość liczneJ chociaż opiekunowie i opiekunki byłyby sobie życzyły wiele liczniejszych gości: spodziewać się jednak należy, że do kasy ochron wpłynie przeszło 150 talarów, której to sumy jest trudno zebrać teraz przez składkiII / pisała lIGazeta PoIskali w 1850 roku. Zbierano też pieniądze na inne cele, np. 12 lutego 1850 r. podczas ostatniego karnawałowego balu na rzecz nauczycieli, którzy IIskutkiem wypadków politycznych potrzebują pomocyII. Oddano je na ręce Hipolita Cegielskiego (zwolnionego zresztą z powodów politycznych z pracy w Gimnazjum św. Marii Magdaleny w 1846 roku) do dyspozycji Ligi Polskiej. Zebrano wówczas 202 talary, a z wszystkich balów tego roku udało się IIzaoszczędzićll ok. 1011 talarów. Charytatywność balów bywała zresztą podawana w wątpliwość, bo - jak pisał felietonista IIDziennika Domowegall - IIzwykle ze stu luidorów 90 idzie na wydatki wieczora, a reszta zostaje dla ubogichII.
Daina Kolbuszewska
Od zawsze organizatorzy mieli kłopot z pierwszym balem w karnawale, który zwyczajowo był przez towarzystwo ignorowany i zwykle mało udany. Na łamach gazet ironizowano, że na IIwzór saksońskiII powinno się opuszczać pierwszy bal i od razu zaczynać od drugiego.
Wściekła galopada i nieśmiertelny walczyk Bale oficjalnie rozpoczynano o północy polonezem, w połowie tańczono mazura, a kończono - kotylionem. W okresie międzywojennym IIbal otwierała zawsze jedna z najbardziej szanowanych matron, której do inauguracyjnego poloneza ramię podawał zwykle hr. Józef Mielżyński z Iwna ll15 . Kobieta nie mogła odmówić tańca, chyba że wcale nie tańczyła. Mężczyzna, nawet jeśli przyszedł z żoną lub narzeczoną, miał obowiązek prosić do tańca również . .
Inne panIe.
Mazur bywał tańcem efektownym, w którym szczytem fasonu było lIodbijać sobie korki od butów, psuć tafle w posadzce lub wyrzucając nogami do góry na wszystkie strony rujnować pannom sukienkiII. W latach 60. i 70. XIX wieku modna była IIwściekła galopadalI . W okresie międzywojennym zaczęły wchodzić w modę nowe tańce: tango, slow-fox, charleston. Początkowo budziły oburzenie starszego pokolenia. IIZrazu te nowomodneJ przywiezione z Zachodu tańce wywołały wśród konserwatywnego towarzystwa poznańskiego zgorszenie i protesty. Podobno grono starszych pań-działaczek postanowiło zwrócić się do ks. prymasa Dalbara z prośbą, by zakazał swym owieczkom uprawiania tych wysoce nieprzyzwoitych tańców. Wysłano delegację. Gdy przed dostojnikiem kościelnym zjawiło się kilka pań, równie szanowanych, jak wiekowych, i przedłożyło mu swe żądania, ks. prymas nieco zakłopotany oświadczył: Bardzo mi trudno zająć w tej sprawie jakieś stanowisko, gdyż nigdy jeszcze nie widziałem tych tańców ll16 . Nadal jednak lubiano oberki i kujawiaki oraz nieśmiertelnego walczyka. Zabawę przerywano IItoastami i mowami, które oddawały ducha czasu ll / pisała Maria Wicherkiewiczowa. IIOtóż kiedyś na wspaniałym balu w Bazarze Zdzisław Ks. Czartoryski z Sielc a powiedział, że ten bal z r. 1907 będzie może jednym z ostatnich pod panowaniem pruskim. Słuchano z pewnym sceptycyzmemII. A jednak książę miał rację.
Bale równie świetne jak nasze Podczas i po powstaniu styczniowym, a potem w setną rocznicę pierwszego rozbioru Polski w 1873 roku balów nie organizowano. Otwarcie Resursy Kupieckiej w 1867 roku zmniejszyło liczebność uczestników karnawałowych balów w Baarze. W tym czasie w Sali Białej prócz Polaków bawili się również Niemcy i Zydzi. W Wielkim Poście w 1866 roku Mott Y w jednym z Listów Wojtusia z Zawad drukowanych w IIDzienniku PoznańskimIl z pewnym zdziwieniem odnotował: lISala bazarowa byłaby sobie obstalowała sukienkę żałobną, ale się nad opuszczoną biedaczką zlitowały nasze potentat y pieniężne mojżeszowego autoramentu i harcują po iej ze swoimi paniami. Któżby to jeszcze przed czterdziestu laty był myślał, że Zydzi wyprawiać będą bale równie świetne jak naszeJże tańczyć będą równie zręcznie jak my, z wyjątkiem mazurka [...]/ a pić będą szampana zupełnie jak myli. Pruskie władze od początku czujnie przyglądały się Bazarowi. Na początku lat 80. XIX wieku policja, słusznie podejrzewając, że na Sali Białej odbywają się zebrania i padają słowa, które - jej zdaniem - padać zdecydowanie nie powinny, ale nie mając pretekstu do ich zakazania, sięgnęła po bardziej wyrafinowane metody. 2 lipca 1883 r. Prezydium Policji wydało nakaz zamknięcia sali bazarowej lidIa zebrań i zabaw ll ze względu na nie dostateczne zabezpieczenia przeciwpożaroweJ choć akurat w maju 1883 roku poprowadzone zostało z Bazaru telegraficzne połączenie z IIwartą ogniowąII. Warunkiem cofnięcia zakazu było wybudowanie drugich schodów do sali. Hrabiemu Mielżyńskiemu udało się uzyskać od władz odroczenie ich budowy do następnej wiosny. Z nowym rokiem 1884 salę otwarto i lInawet raz tańczono pod kontrolą policyjnąII. Ostatecznie cofnięcie zakazu zabaw uzyskano w 1885 roku. Ostatni II świetny II bal, choć nie karnawałowy, odbył się w słynnej sali w czerwcu 1884 roku z okazji wielkiego zjazdu lekarzy i przyrodników. Po nim Mott Y pisał: IIWątpię, czy kiedykolwiek jeszcze ujrzysz tak liczny zastęp bawiących się istot polskich na tej poczciwej sali bazarowejll17.
Maryażowy bazar lIMamam chciało się pokazać córki, córkom chciało się tańca i mężaII. To, czy karnawał uznawano za udany, zależało od liczby par, które zawiązały się podczas jego trwania. IIWielka salo Bazaru, dziw się, że na cześć twoją jeszcze nikt pochwalnej nie napisał ody. [...] jesteś centralną areną tanecznych igrzysk i maryażowym bazaremIl / pisał felietonista IISobótki ll w 1869 roku. Mury sali były cierpliwym świadkiem lIafektów, aspektów, manewrów, atrakcyi, repulsyi, ma się rozumieć wszystko w dziedzinie serdecznejll / komentowała lIGazeta PoIskali w 1849 roku. W małżeńskich łowach ocenie podlegała nie tylko uroda dziewczyny, ale i jej majątek. Wszystko odbywało się pod ścisłą kontrolą. IITylna straż matekIl bawiących się panienek, bacznie obserwująca lIargusowymi oczymalI swoje pociechy i poczynania towarzyszących im kawalerów oraz gotowa do natychmiastowej interwencji, siedziała na twardych krzesłach bazarowej sali. IIStraż to niebezpieczna dla wszystkich zuchwałych partyzantów, którzy nie należą do linii sakramentalnych kandydatów małżeństwa ll , pisał uszczypliwie felietonista IIGazety Polskiejll w 1849 roku. Ale mamy wiedziały, co robią, wszak IIkawalerii chciało się bawić w rozmaity sposóbII! Niewygodne krzesła wzmagały czujność mam. Na łamach IIDziennika Poznańskiego ll 8 stycznia 1866 r. Mott Y ogłosił, że dyrekcja Bazaru postanowiła ustawić w sali IIcały legion kanap i foteli tak obszernych, miękkich i wygodnych/ by każda mama, zasiadłszy w nich na warcie nad córeczką, w pięć minut usnęła jak najsmaczniej i dospać mogła aż do samego ranaII. Na najbliższym balu okazało się jednak, że dyrekcja Bazaru planów takich nie miała i Mottemu, stałemu bywalcowi balów bazarowych (nie był muzykalny, ale lubił tań
Daina Kolbuszewskaczyć na IIbazarowej sali obok jakiej mniej więcej czarującej istotyll / twierdziła Hanna Muchułowska-Au, praprawnuczka Mottego), czyniono z tego powodu przytyki. Po balu młodzieńcy składali lIcodzienne hołdy papom i mamom we formie wizyt z rękawiczkamiII. Panny rzecz jasna same nie mogły wychodzić z inicjatywą zawarcia znajomości z mężczyzną lub musiały to ukryć pod sprytnym pretekstem.
Dym, zgiełk, ściski, piski... Po wojennej przerwie i odzyskaniu niepodległości pierwszy karnawałowy bal odbył się w sylwestra 1921 roku. A potem już było tak, jak być powinno - znalezienie w karnawale wolnego terminu na bal w Bazarze graniczyło z niemożliwością. W międzywojniu często swój doroczny bal, a także rocznicowe uroczystości urządzały w Bazarze studenckie korporacje 18 . Najświetniejsze odbywały się w latach 20. XX wiekuJ przed nastaniem kryzysu, a potem w połowie lat 30. Studenckie bale w Bazarze lIzyskały sobie opinię najlepszych ll , napisano w sprawozdaniu z lat 1923-26 korporacji Heliania. W skład komitetów organizacyjnych wchodzili znani filistrzy (absolwenci uczelni należący do korporacji). Nazwiska znanych gości drukowano na zaproszeniach, co znakomicie działało marketingowo - podnosiło rangę balu i gwarantowało większy dochód z imprezy. Bywało jednak i tak, że IIzabawowo ll bal udawał się znakomicieJ ale IImaterjalnie wykazał jednakowoż deficytII. Rozpoczynano go o północy polonezem, po którym uczestnicy śpiewali zwykle hymn korporacji i zawsze - Gaudeamus. 17 lutego 1935 r. odbył się w Poznaniu Pierwszy Reprezentacyjny Bal Korporacyjny (wspólny bal korporacji), na którym bawiło się tysiąc osób. Było narodowo i podniośle. ilU wejścia do Bazaru wywieszono flagi korporacyjneJ które łopotały na wietrze. Wszystkie sale bazarowe zostały artystycznie udekorowane przez firmę F. Bruch herbarzami i barwami korporacji. Z balkonu Sali Białej zwisała flaga narodowa z orłem pośrodku. Wkoło, na tle kolorowej draperii, iskrzyły się w świetle lamp klingi rapierów ll19 . Bawiono się nie tylko w Sali Białej i Malinowej, ale także w restauracji. O północy wkroczyły poczty honorowe korporacji i dokonano uroczystego otwarcia balu. Zabawa trwała do świtu. IIW doskonałym nastroju upływał niepostrzeżenie czas tej niewątpliwie najpiękniejszej nocy karnawałowejII. Stanisławowi Krokowskiemu z Korporacji Akademickiej Chrobria bale korporacyjne zdaje się nie przypadły do gustuJ napisał bowiem w wierszu: IIDym, zgiełk, ściski, piski... / Młode babcie, hochsztaplery / Letnie piwsko, czysta whisky/ / Foksteriery, fordansery . . ./ Brudne ręce i sumienia, / ZadzierżysteJ sztuczne loki, / W kółko, W kółko, bez wy tchnienia, / Potem w bok i w przód dwa kroki [...] Bufet: Mania »je« sałatkę / Feluś chla gorący grog. / Taki bal, jak kocham »tatkie«, / To jest chyba raz na rok [... ]11.
Zygfryd Kordus, w latach 1933-34 przewodniczący korporacji Magna Polonia/ wspomina: lIKorparacji afiliowanych przy Uniwersytecie Poznańskim było przeszło 20. Ale tylko najbardziej liczebne urządzały bale w Białej Sali.
Ryc. 3. Uroczysty komesz Korporacji Akademickiej Chrobria w Bazarze w kwietniu 1929 r.
Wyjątkiem była korporacja Corona, której członkowie pochodzili ze sfer ziemiańskich i było ją stać na organizowanie bali. K! Magna Polonia, naj starsza korporacja w Wielkopolsce, powołana do życia w II semestrze istnienia Uniwersytetu Poznańskiego, urządzała wielkieJ wspaniałe bale. Prezesi korporacji zmieniali się co semestr lub co rok i od ich inwencji, a także stanu finansów korporacji zależało to/ czy bal się odbywał. Wstęp na bal w 1933 roku kosztował 5 zł, a za te pieniądze można było w dobrej restauracji zjeść pięć golonek z piwem! Na balu witał gości przy marmurowych schodach prowadzących do Sali Białej komitet organizacyjny. Panie otrzymywały różę, a przedstawiciel korporacji odprowadzał parę do sali. Po bokach sali były loggie, w których stały stoły. Orkiestra siedziała na balkonie. Obowiązywał oczywiście strój balowy - co najmniej smoking, a najlepiej frak. Panie przygotowywały suknie według ostatnich modeli francuskich. Tańce zaczynały się zwykle o godzinie 22. Zwyczaje panujące na takim balu to były dziewiętnastowieczne zwyczaje przeniesione na początek XX wieku. Każda z pań dostawała karnecik, który zwykle zawieszała na nadgarstku ręki. Przed tańcami i w czasie tańców studenci chodzili po sali i bystrym okiem wyłapywali sobie do tańca co ładniejsze panny. Jeśli studentowi spodobała się jakaś panna, to szarmancki, wyprostowany jak struna nachylał się z zapytaniem: »Czy można panią prosić do tańca?«. Jeśli panna się zgodziła, wtedy wpisywał przy odpowiednim tańcu swoje nazwisko. Jeśli który się zakochał, to wpisywał się na dwaJ trzy tańce pod rząd. Niewiasta sama
Daina Kolbuszewskana bal nie przychodziła - to było towarzysko i moralnie niedopuszczalne - ale w asyście swojego partnera albo mamy chrzestnej czy siostry. Gdyby panna przyszła sama, nie zostałaby wpuszczona. Zgodnie z wpisami w karnecikach pań bawiono się do godziny 24. Wtedy odbywało się oficjalne otwarcieJ śpiewaliśmy Gaudeamus, a potem następował polonez, którego prowadził wodzirej. Z polonezem to była ciężka praca, bo trzeba było tak dobrać pary, by nie urazić pana wojewody, pana rektora, pana generała i pani -skiej! Wodzirejem zostawał zwykle ten z członków korporacji, który lubił się bawić i dobrze znał i mazura, i poloneza. Po polonezie dla rozprężenia atmosfery musiał być jeden z najpiękniejszych walców Fale Dunaju. Na sali szaleństwo/ rozbrykane pary... A potem - mazur. Trzeba przyznać, że znawców mazura było wśród nas sporo. Mieliśmy w swojej korporacji kilku synów szlacheckich. Byli między nami, ale nie wynosili się. Raczej myśmy się chcieli podciągnąć do nich i pewne rzeczy podchwycić. A po mazurze orkiestra już sama grała, co chciała. Bal kończył się nad ranem, zwykle o godzinie 4-5. O to/ by wszyscy dobrze się bawili, dbało kierownictwo korporacji. Jeśli widziało się, że jakaś panna nie ma powodzenia, brało się pierwszego lepszego z korporantów i mówiło mu: »Zatańcz z tą panną«. Było niedopuszczalne, żeby dziewczyna siedziała sama. Kiedyś jako student pierwszego roku dostałem taki rozkaz. Między stolikami chodziły kwiaciarki, zawsze »zabytkowo« ubrane (w dawne stroje). Miały kosze z kwiatami przewieszone na szerokich taśmach. One same się do nas zgłosiły z taką propozycją i zgodziliśmy się. Chodzili też ubrani jak boye sprzedawcy papierosów i łakoci. Ogólne upoważnienie do fotografowania wszystkich bali korporacyjnych w Poznaniu miał Witold Czarnecki. Jego ojciec miał wielkie atelier fotograficzne Foto Rubens, ale Witold założył własną pracownIę. Na Sali Białej odbywały się również uroczyste obiady korporacyjneJ rauty.
Wytworne spotkania korporacyjne organizowano także w Sali Malinowej. Bazar słynął ze wspaniale zaopatrzonych piwnic i w czasie takich spotkań podawano świetne wina. Kiedyś sam z gronem kolegów kosztowałem wina z czasów Napoleońskich!lI.
Miła zabawa do rana Prócz korporacyjnych bali odbywały się też w Bazarze zabawy przeróżnych towarzystw, słynny bal kupiectwa, bal prasy oraz bale charytatywne organizowane na rzecz ubogich, bezrobotnych, sierot i wdów przez Czerwony i Biały Krzyż. W 1933 roku nad jednym z bali Polskiego Białego Krzyża na rzecz IIkrzewienia oświaty w wojskulI patronat objął Roger hr. Raczyński, a organizatorzy ufundowali IIpiękne nagrodyll, które przed balem wystawiono lina widok publiczny w kwiaciarni Marji Peters przy ul. Fredry 1 1120 . Za wyjątkowo udany uznano w karnawale 1920 roku bal literatów. Nim rozpoczęły się tańce, odbył się wtedy... turniej poetycki. Jego uczestnicy musieli się wykazać umiejętnością zrymowania pięciominutowego utworu, który prezentowali publiczności. Wyniki ogłoszono po północy i dopiero wtedy chętni mogli wyjść na parkiet. W 1922 roku doszło do jedynego w historii balów bazarowychtragicznego, zakończonego śmiercią jednego z uczestników zdarzenia. Podczas balu 15. Pułku Ułanów krewki student, obrażony przez majora postrzelił go ciężko z rewolweru. Oficer po kilku dniach zmarł. 22 lutego tego roku bawili się natomiast dziennikarze. Poloneza poprowadził Bolesław Marchlewski, prezes Syndykatu Dziennikarzy w parze z księżną Olgierd ową Czartoryską. Wśród gości był m.in. wiceprezydent Poznania Mikołaj Kiedacz (dostając zapewne jedną z niewielu szans, by w zamieszaniu nadepnąć na odcisk dziennikarzom, którzy szczególnie dali mu się we znaki). Z chóru przygrywała orkiestra wojskowa. O godzinie 5 rano do walca kotylionowego stanęło ponad 200 par! Kryzys gospodarczy na przełomie lat 20. i 30. XX wieku nie wpłynął na balową frekwencję. Być może karnawał był sposobem na zapomnienie o finansowych troskach dnia codziennego. Z doniesień prasowych wynikaJ że na same bilety wstępu w karnawale 1930 roku wydano 100 tys. zł. W 1931 roku kilkanaście stowarzyszeń zaapelowało o to/ by w związku z kryzysem, bezrobociem i biedą zabaw nie urządzać, ale apel nie spotkał się z odzewem. Jedynym śladem trudności gospodarczych są przepisy w gazetach na lIniekosztowne wieczorki tańcującell oraz litanie chruścikiII / bo Ilmoda balowa jest na usługach złatali. Już same nazwy materiałów, z których Wielkopolanki szyły sobie w owym czasie balowe kreacje, brzmią IIbogato ll : IICzarną, dżdżystą noc karnawałową rozświetlają błędne ogniki bajecznie złotych i lśniących szat. Cuda z błyszczącego metalu i kamieni połyskują wszędzie, wszędzie, gdzie oko z zachwytem spocząć pragnie [.. .]. Ostatnie nowości to mora o złotym połyskuJ ryps-lama, muślin-lama, krepa-lama, lama damasceńska brokatowa i lakierowana ll21 . Słynne były doroczne karnawałowe bale kupiectwa. 21 stycznia 1934 r. IIKurier PoznańskiII informował: IIBal Kupiectwa zgromadził w pięknych salach Bazaru b. liczną publiczność. Tradycyjnego poloneza poprowadził p. radca St. Kałamajski z p. prezesową Majewiczową. Po polonezie rozpoczęła się miła zabawa, która przeciągnęła się do ranaII. Rok później bal odbył się 16 lutego. IIJUŻ przed godziną dziewiątą przed Bazar zaczęły zajeżdżać sznury samochodów, powozów i dorożek wiozących co znamienitszych obywateli z Poznania i bliższych i dalszych okolic ll22 . Wybrano królową baluJ którą została panna Groszkiewiczówna. Lata 1937-39 nie były zbyt bogate w bale. Z 1937 roku zapamiętano bal kupiectwa/ na którym poloneza prowadził Stefan Kałamajski z p. Szulc ową/ a tańczono m.in. trojaka śląskiego i oberka kościańskiego. Ostatniego sylwestra w Bazarze w 1939 roku urządziło Towarzystwo Polsko-Jugosłowiańskie. Ostatni bal w tym gmachu wydali maturzyści liceów poznańskich w czerwcu 1939 roku. W 1945 roku Sala Biała została zniszczona. Po wojnie w Bazarze działała restauracja/ słynna z dobrej kuchni i przedwojennej atmosfery, którą udało się ocalić. Przyciągała tych, którzy nie potrafili się odnaleźć w lInowymIl świecie. Odbywały się w niej IIpotańcówki ll , ale nie miały one w sobie nic z przedwojennych bazarowych balów - ich elegancji, blichtru i... snobizmu. Po niemal 100 latach nastąpił kres wspaniałej tradycji bazarowego karnawału. Ale zgodnie z zapowiedziami, odbudowywana Sala Biała ma mieć identyczny wystrój z tą sprzed 100 lat i ma się stać równie sławna!
Daina Kolbuszewska
PRZYPISY:
1 Z. Ostrowska-Kębłowska, Architektura i budownictwo w Poznaniu w latach 1780-1880, Warszawa-Poznań 1982, s. 343.
2 M. Mott y, Przechadzki po mieście, Poznań 1999, I 1., s. 85.
3 "Dziennik Poznański", nr 2 z 3 I 1901 r.
4 M. Mott y, op. cit., s. 91.
5 Tamże, s. 92.
6 A.M. Skałkowski, Bazar Poznański. Zarys stuletnich dziejów (1838-1938), Poznań 1938, s.36. 7 M. Mott y, op. cit., s. 91.
8 S. Leitgeber, Poznańskie impresje: miasto, ludzie, obyczaje, Poznań 1994, s. 108.
9 M. Mott y, op. cit., s. 92.
10 "Gazeta Polska", 1849, nr 32.
11 "Gazeta Polska", 1849, nr 32.
12 "Dziennik.Domowy", nr 3 z 3 II 1845 r.
13 W Molik, Zycie codzienne ziemiaństwa w Wielkopolsce w XIX i na początku XX w. Kultura materialna, Poznań 1999. 14 "Sobótka", 1869, nr 6.
15 S. Leitgeber, op. cit., s. 115 16 A. Kwilecki, Ziemiaństwo wielkopolskie. Między miastem a wsią, Poznań 2001.
17 M. Mott y, op. cit., s. 92 18 Za informacje dotyczące bali korporacyjnych dziękuję p. Maciejowi Konarskiemu z K! Baltia. 19 "Kurier Poznański" z 19 II 1935 r.
20 "Poznańskie ABC", nr 40 z 14 II 1933 r.
21 "Kurier Poznański" z 16 I 1934 r.
22 "Kurier Poznański" z 19 II 1935 r.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2008 Nr2; Bazar dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.