Z ŻOŁNIERSKIEGO KOTŁA I W KASYNIE OFICERSKIM
Kronika Miasta Poznania 2003 Nr4 ; Do stołu podano
Czas czytania: ok. 15 min.JANUSZ KARWAT
W Okresie międzywojennym Poznań był dużym, atrakcyjnym miastem garnizonowym. Pod względem liczby wojska ustępował tylko Warszawie i Wilnu. W 1923 roku w jednostkach garnizonu poznańskiego przebywało ponad 11 tys. żołnierzy, w tym 920 oficerów i około tysiąca podoficerów, a dziesięć lat później - 532 oficerów i ponad 600 podoficerów l . Dla kadry zawodowej koszary były drugim domem, ponieważ wymóg poświęcenia się służbie wojskowej sprawiał, że spędzali w nich większość czasu. Z kolei żołnierze służby zasadniczej przebywali w obrębie kompleksów koszarowych przez cały okres dwuletniej służby, z wyjątkiem urlopów i nielicznych przepustek. I jedni, i drudzy, zwłaszcza kawalerowie, tutaj spożywali większość posiłków. Żołnierze jedli dobrze, na ogół znacznie lepiej niż przed poborem. Do oddziałów poznańskich trafiali przede wszystkim rekruci z Małopolski i województw wschodnich, często z ubogich rodzin żyjących z małego kawałka ziemi uprawnej, które na co dzień jadały chleb z dodatkami, a mięso spożywały najwyżej raz w tygodniu. Jeńcy rosyjscy, którzy jesienią 1920 roku trafili do Poznania do prac przy obiektach fortecznych, byli zaskoczeni obfitością prowiantu w Wojsku Polskim, bowiem według bolszewickiej propagandy oddziały polskie miały być bandą obdartych, wiecznie głodnych białogwardzistów. Dzienna racja żywnościowa dla żołnierzy składała się z 800 g chleba żołnierskiego, 500 g konserwy kawowej, 250 g mięsa wołowego lub wieprzowego, 700 g ziemniaków, 200 gjarzyny świeżej, 150 g jarzyny twardej, 50 g słoniny, 10 g mąki do przypraw, 15 g świeżej cebuli, 2 g soli, 1 g suszonej włoszczyzny, 0,5 g korzeni przyprawowych i 5 miligramów octu. Wartość odżywcza owej racji wynosiła 3472 kalorie. Rekruci w czasie pierwszych trzech miesięcy służby dostawali dodatkowo 200 g chleba i 10 g tłuszczu dziennie. Przy ustalaniu racji żywnościo
wych brano pod uwagę rodzaj broni, intensywność służby i warunki jej wykonywania 2 . Przydziałowe produkty żołnierze otrzymywali w postaci gotowych posiłków lub środków spożywczych w stanie surowym. Na czas podróży służbowych, urlopów i przepustek przyznawano im odpowiednie diety, tzw. strawne, a w okresie wojny dostawali specjalne racje żywnościowe: wojenną "W", suchą "S" (dla małych grup nie wyposażonych w sprzęt do gotowania) i rezerwową "R", zwaną potocznie nienaruszalną. Ta ostatnia mogła być zużyta tylko na rozkaz dowódcy kompanii w przypadku przerwania normalnego zaopatrzenia. Przydziałowe ilości produktów umożliwiały przygotowanie żołnierzom nieco jednostajnych, ale za to pożywnych posiłków. W marcowym tygodniu 1926 roku żołnierzom poznańskiego 58. Pułku Piechoty serwowano: w poniedziałek - na śniadanie: zupę mleczną z kluskami, marmoladę (20 g), kawę zbożową, na obiad: krupnik, mięso (200 g) z kaszą (100 g) i ziemniakami (400 g) okraszonymi słoniną oraz kompot z suszonych owoców, na kolację: gulasz mięsny (100 g), kaszę (100 g) ze słoniną i kawę zbożową; we wtorek - na śniadanie: zupę z warzywami, boczek (100 g), kawę zbożową, na obiad: grochówkę, mięso (200 g) i ziemniaki (400 g) ze słoniną, na kolację: groch z mięsem (200 g) i kawę zbożową; we środę - na śniadanie: zupę mleczną z kaszą, dwa jajka gotowane, masło (20 g) i kawę, na obiad: gulasz z konserw (200 g), ziemniaki (300 g), kaszę (30 g) i kompot z suszonych owoców, na kolację: pół porcji śledzia (200 g) i kawę zbożową; we czwartek - na śniadanie: zupę kartoflaną, salceson (100 g), smalec (20 g) i kawę zbożową, na obiad: kapuśniak, mięso (100 g) z ziemniakami (200 g) okraszonymi słoniną, kapustę (200 g) oraz kompot, na kolację: mięso (100 g) z ziemniakami (150 g) i kawę zbożową3. Nie wiadomo, co zaproponowano żołnierzom w piątek, sobotę i niedzielę, wiadomo natomiast, że podczas obiadów niedzielnych i świątecznych najczęściej podawano rosół z makaronem, a na deser kawałek ciasta drożdżowego. Ponadto żołnierze dostawali przydziałowe porcje chleba. Jedzenie przygotowywano w kuchniach żołnierskich, a podczas pobytu oddziałów na poligonie - w kuchniach polowych o zaprzęgu konnym. W pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości poznańskie pułki wyposażone były w kuchnie niemieckie. W połowie lat 20. zastąpiły je kuchnie produkcji polskiej (M-23), w których można było jednorazowo ugotować posiłek dla 200 osób. Służba żywnościowa każdego pułku dysponowała także piekarniami polowymi (piece typu Manfred Weiss), specjalnymi wozami mięsnymi i dostawczymi. Były one na wyposażeniu kompanii taborowych 4 . Produkty potrzebne wojsku do przygotowywania posiłków nabywano na wolnym rynku. Co miesiąc intendentura VII DOK ogłaszała w dzienniku rozkazów cennik na artykuły żywnościowe sprzedawane instytucjom wojskowym, który służył do rozliczeń władz wojskowych z cywilnymi dostawcami. W lipcu 1923 roku wojsko płaciło za kilogram chleba pszennego 7 tys. mk (marek polskich), chleba żytniego - 3 tys. mk, masła - 30 tys. mk, sera tylżyckiego - 30 tys. mk, sera twarogowego - 6 tys. mk, za litr mleka - 2 tys. mk, jajko - 850 mk, kilogram ziemniaków - 2 tys. mk, kiełbasy - 24 tys. mk, mięsa wieprzowego - 18 tys. 500 mk, wołowiny - 14 tys. 300 mk, śledzi solonych - 1000 mk, cukru - 1150 mk, papierosy żołnierskie (1 szt.) kosztowały 260 mk, papierosy oficerskie - 300 mk.
Janusz KalWat
We wszystkich transakcjach doliczano 15% do uzyskanej kwoty tytułem kosztów ubocznych i administracyjnych 5 . W niektórych poznańskich oddziałach, np. w 7. Pułku Artylerii Ciężkiej i 7. Batalionie Telegraficznym (7BT), prowadzono hodowle trzody chlewnej i bydła. "Z uwagi na olbrzymie zasoby trawy na stokach wewnątrz Cytadeli - pisał sierżant Józef Erban - mogliśmy trzymać kilkanaście sztuk trzody chlewnej i bydła pielęgnowanych przez specjalnego Szwajcara. Mięso tych zwierząt stanowiło wspaniałe urozmaicenie obiadów żołnierskich, a mleko służyło codziennie do żołnierskiej kawy"6. Żołnierze spożywali posiłki w rejonach zakwaterowania, a więc w izbach żołnierskich. Kotły i termosy z jedzeniem przynosili w ustalonych porach do pododdziałów wyznaczeni rozkazem dziennym dyżurni. Pobieranie posiłków i ich rozdział (fasowanie) przebiegało pod nadzorem szefa kompanii (baterii, eskadry). Podoficer dyżurny pododdziału oznajmiał donośnym głosem przygotowanie do posiłku, a po krótkim czasie ogłaszał zbiórkę. Po ustawieniu się żołnierzy w dwuszeregu na kompanijnym korytarzu składał sierżantowi meldunek o gotowości pododdziału do wydawania posiłku. Szef kompanii, przechodząc wzdłuż szyku stojących żołnierzy, dokonywał przeglądu, zwracając uwagę na czystość rąk, menażek i umundurowania. Takiego przeglądu dokonywał najczęściej w stosunku do nowo wcielonych poborowych, usiłując w ten sposób wyrobić w nich nawyki higieniczne. Po usunięciu niedociągnięć szef lub kapral dyżurny kompanii podawał kolejność odbioru jedzenia przez poszczególne plutony. Kolejność ta ulegała zmianom, codziennie inny pluton pobierał posiłekjako pierwszy7. Szef kuchni żołnierskiej 7. Batalionu Telegraficznego st. sierż. Zieliński nie zezwalał nigdy na wydawanie obiadu wcześniej, zanim nie wymówił formuły: "Cybul wkrajano? Soli i pieprzu dodano? No to zamieszać i wydawać "s . Pododdziały nie posiadały własnych naczyń, dlatego żołnierze służby zasadniczej wyposażeni byli w dwuczęściowe menażki, manierki (blaszane butelki) i komplety składanych sztućców (tzw. niezbędniki). W 2. połowie lat 30. powstały stołówki żołnierskie w 3. Pułku Lotniczym na Ławicy i w 7. Batalionie Telegraficznym. "Batalion nasz osiągnął w (w skali krajowej) wyżyny wyszkolenia technicznego i bojowego, jak również wyżyny gospodarki kwatermistrzowskiej - pisał sierżant Józef Erban, który był m.in. szefem kompanii telegraficznej 7BT na Cytadeli. - Pod tym względem mogliśmy konkurować z 3. Pułkiem Lotniczym, bowiem w innychjednostkach służba kwatermistrzowska była na niższym poziomie, a częste inspekcje podawały 7. Batalion Telegraficzny za wzór do naśladowania. Od czasu objęcia przez podpułkownika Stanisława Jamkę [w 1936 r. - przyp. J. K] dowództwa rozpoczął się złoty okres dynamicznego rozwoju naszej jednostki (...). Założono piękną jadalnię dla żołnierzy z wystrojem wnętrza według malarki Stryjeńskiej. Żołnierze jedli na talerzach, posługując się widelcami i nożami "9. Na początku lat 20. w poznańskich oddziałach rozpoczęto likwidację prywatnych kantyn, które "armii pod względem gospodarczym ani wychowawczym nie odpowiadały"lo. Ich miejsce zaczęły zajmować spółdzielnie wojskowe, pułkowe i batalionowe. Już w pierwszych latach funkcjonowania spółdzielni okazało się, że są one w wojsku potrzebne, i to w dwójnasób - z jednej strony zaspokajały materialne potrzeby członków, z drugiej stały się miejscem edukacji
Ryc. 2. Wspólny obiad w dniu święta 1. Batalionu Pancernego, fot. z 1 czelWca 1935 r.
Ze zb. Muzeum Annii Poznań (dalej: MAP).
Janusz Karwat
gospodarczej żołnierzy. W 1936 roku przeciętny obrót dzienny czterech spółdzielni pułkowych 14. Dywizji Piechoty, które zrzeszały ponad 200 członków stałych i około tysiąca członków niestałych (poborowych), wynosił ponad 700 zł 11 . Część dochodów spółdzielnie przeznaczały na wyposażenie pomieszczeń, którymi dysponowały. Starano się urządzić je na tyle wygodnie i atrakcyjnie, aby "odciągały żołnierzy od miejskich szynków i innych podejrzanych lokali, które dawały za współtowarzyszy męty społeczne"12. Wypracowane środki przeznaczano również na cele kulturalno-oświatowe, np. na wystrój świetlic kompanijnych czy na zakup elementarzy i przyborów do pisania dla analfabetów. W 58. Pułku Piechoty w latach 1921-30 wydano na te cele 11 tys. 452 zł 13 . Spółdzielnie poszczególnych jednostek garnizonu poznańskiego zrzeszone były w Spółdzielni Okręgowej VII OK, która dysponowała własnym transportem, hurtownią i zakładami produkcyjnymi. W podpoznańskich Promnicach miała rzeźnię, masarnię, piekarnię i magazyny14. Ośrodkami życia towarzyskiego i kulturalnego żołnierzy zawodowych były kasyna. Po odzyskaniu niepodległości przejęto przystosowane do tej działalności budynki po armii niemieckiej. Wśród kilkunastu obiektów tylko jeden - kasyno lotników w koszarach na Ławicy - znajdował się poza granicami poznańskiej twierdzy. Działalność kasyn wojskowych regulowały odrębne statuty. Dowódca jednostki powoływał spośród starszych oficerów prezesa, a z młodszych - gospodarza kasyna. Były to bardzo prestiżowe funkcje w pułku. Do kasyn oficerskich nie mieli wstępu podoficerowie, z wyjątkiem niektórych sytuacji, np. gdy przybywali służbowo w charakterze gońców. Także i oficerowie nie powinni bywać w kasynach podoficerskich, jednak w tym wypadku zakaz nie był aż tak rygory
Ryc. 3. Spotkanie towarzyskie w kasynie 7. Pułku Strzelców Konnych Wielkopolskich; siedzą od lewej: pik Włodzimierz Kownacki, żona rtm. Święcickiego, ppłk Klemens Rudnicki, rtm Jan Szklarek, st. wachm. Franciszek Kościelny, stoją podoficerowie zawodowi pułku. Ze zb. MAP.
stycznie przestrzegany, zwłaszcza przez kawalerów i tych, którzy chcieli napić się wódki na koszt niższych rangą gospodarzy, także swoich podwładnych 15. Ważnym elementem życia codziennego oficerów danej jednostki były obiady w kasynie. Podczas tego posiłku można było poruszać wszystkie tematy poza zagadnieniami dotyczącymi służby wojskowej, a nawet wypowiadać sądy sprzeczne z opiniami przełożonych bez obawy o konsekwencje. Obiady w kasynach spożywała większość oficerów. W dniu 6 grudnia 1921 r. ukazał się rozkaz ministra spraw wojskowych mówiący o obowiązkowym stołowaniu się w kasynie oficerów kawalerów w celu "utrzymania jedności i współżycia korpusu oficerskiego"16. Żonaci oficerowie uczestniczyli we wspólnym posiłku co najmniej raz w miesiącu. W 7. Dywizjonie Artylerii Konnej wspólne obiady obowiązywały wszystkich oficerów w każdy czwartek o godzinie 18, od tej też godziny podawano alkohol w kasynie tego oddziału. Zwyczaj ten przetrwał aż do kampanii wrześniowej 1939 roku 17 . Niekiedy organizowano obiady z udziałem żon oficerów, wówczas terminy tych spotkań podawano oficjalnie do wiadomości kadry zawodowej w rozkazach dziennych pułków. Podczas wspólnych posiłków panowała na ogół swobodna atmosfera, zachowywano jednak pewne konwenanse wojskowe. Pierwszy do stołu zasiadał oficer naj starszy rangą, zajmując najbardziej eksponowane miejsce. Pozostali zajmowali miejsca według szarż i starszeństwa (kolejności otrzymanych stopni oficerskich). Spóźnianie się nie było mile widziane, tak jak wszelkie inne niezręczności. Już w szkołach podchorążych uczono słuchaczy zasad zachowania się przy stole, a w wytycznych Ministerstwa Spraw Wojskowych z 1935 roku dotyczących postępowania wychowawczego z młodą kadrą oficerską w formacjach liniowych podawano, że "przeciwdziałać należy spożywaniu pokarmów w sposób nieodpowiedni (...) (byle co, byle jak i byle gdzie) ,,18. Major Zdzisław Zych, oficer poznańskiego 7. Batalionu Saperów, wspominał, że posiłki serwowane w kasynie tej jednostki były bardzo smaczne. W 1932 roku za trzydaniowe obiady z przystawką i kolacje płacił miesięcznie ok. 90 zł. "Jako młody oficer, dowódca plutonu - pisał po latach - dostawałem pensję w wysokości 268 zł, plus dodatek funkcyjny 75 zł. Obiad kosztował od 1 do 2 zł, bułka 5 gr, a butelka dobrej wódki około 2 zł. (...) Do normalnego wynagrodzenia dochodził jeszcze ryczałtowy, roczny dodatek w wysokości 400 zł na tzw. umundurowanie. A więc nie było źle"19.
Znacznie gorzej było z wyżywieniem oficerów podczas ćwiczeń polowych.
Do końca lat 20. kwestia ta nie była w wojsku uregulowana. Jeżeli wielodniowe ćwiczenia odbywały się z dala od jakiejkolwiek miejscowości, podstawową strawą oficera był chleb, sucha kiełbasa i woda. W 1928 roku na łamach "Polski Zbrojnej" jeden z autorów pisał: "Wyżywienie oficerów z kotła żołnierskiego nie jest stosowne. Zabraniają tego w sposób kategoryczny przepisy wojskowe. Ostatecznie więc oficerowie zmuszeni są do żywienia się chlebem i wędlinami, a czasem nawet samymi owocami i wodą. W praktyce wytworzyła się taka sytuacja, że oficer, który na manewrach musi się bardziej wysilać od żołnierzy - cierpi dotkliwy niedostatek (...). Nie mogę się również zgodzić z poglądem propagującym tego rodzaju hartowanie oficerów w czasie manewrów. Hartowanie polegające na tym, że wielu oficerów popsuje sobie żołądki"20. W niektórych oddziałach na
Janusz Karwatczas ćwiczeń dowódcy wyznaczali oficerów kasynowych odpowiedzialnych za organizację i funkcjonowanie kasyn w warunkach polowych, jednak nie załatwiało to kwestii wyżywienia oficerów, którzy najczęściej od godziny 4 rano przebywali na poligonie, a obiad otrzymywali po powrocie, ok. godziny 18. Kadra kwaterowała we dworach lub w domach chłopskich, gdzie za niewielką opłatą otrzymywała również posiłki. Z relacji oficerów wynika, że domy chłopskie na zachodzie kraju czystością i estetyką urządzenia przewyższały dwory na kresach, ajeżeli ćwiczenia odbywały się w Wielkopolsce, na Pomorzu lub na Śląsku, tamtejsi gospodarze, bez względu na swoją narodowość, nie brali od żołnierzy pienięd zy 21. Latem 1939 roku oficerowie poznańskiego 3. Pułku Lotniczego, przebywając na lotnisku polowym w Derżnicy k. Nekli, kwaterowali przez kilka dni w pobliskim pałacu. Jego właścicielka, hrabina Irena Bnińska, już pierwszego dnia zaprosiła wszystkich oficerów i podchorążych dywizjonu na kolację. Wśród nich znalazł się przybyły ze szkoły dęblińskiej podchorąży Jan Maliński, który wspominał: "Do kolacji zasiadło 20 osób. Pani hrabina wskazała miejsce mjr. Mieczysławowi Miimlerowi w szczycie stołu, a sama usiadła w środku, mając po prawej kpt. Franciszka Jastrzębskiego, a po lewej kpt. Jerzego Zarembę. Mnie kazała usiąść naprzeciwko, za olbrzymim bukietem kwiatów. Patrząc na nakrycie składające się z widelców, widelczyków, noży i kilku łyżek różnego wymiaru, poczułem, że będę w kłopocie. Uczyli nas wprawdzie etykiety w Dęblinie, ale nie miałem nigdy okazji zastosować jej w praktyce. Za tym ogromnym bukietem trudno było widzieć hrabinę, by popatrzeć, co jeść i czym. Trzymałem się więc zasady, że trzeba brać sztućce po kolei, zaczynając od zewnątrz, ale i tak coś nie wyszło, bo do pomidorów zabrakło widelczyka. Nie było tragedią, że tak się stało, ale to stałe napięcie i niepewność, czy posługuję się sztućcami poprawnie, spowodowały, że rozmowa nie toczyła się tak, jak powinna. Po kolacji wszyscy odetchnęliśmy z wielką ulgą"22. Kasyna oficerskie i dla podoficerów na ogół zlokalizowane były blisko siebie, często mieściły się w tym samym budynku. W jednostkach o mniejszej liczbie kadry zawodowej, na przykład w 1. Batalionie Pancernym i 7. Batalionie Saperów, oba kasyna korzystały ze wspólnej kuchni. Aby kasyna mogły dobrze spełniać swoją rolę, potrzebne były znaczne nakłady finansowe. Początkowo zaliczano je do instytucji prywatnych i koszty ich utrzymania ponosili żołnierze zawodowi. Dopiero w 1926 roku kasyna otrzymały bezpłatne lokale, zwolnienie od opłat konserwacyjnych i remontowych. Rok później przyznano im z funduszów wojska opał, oświetlenie i wodę. Dowódcy jednostek wojskowych zobowiązani byli do wyznaczania żołnierzy z poboru do prac porządkowych w kasynach. Pomoc ta jednak była niewystarczająca i kasyna, zwłaszcza podoficerskie, nadal borykały się z trudnościami finansowymi. Wynikały one także z braku umiejętności organizacyjnych zarządów kasyn. Jedną z takich nierentownych placówek było kasyno podoficerskie w koszarach wildeckich. Jego zadłużenie, głównie z powodu niegospodarności zarządu, wynosiło w 1930 roku kilkaset złotych. Wybrano nowy zarząd, na czele którego stanął sierż. Maksymilian Tyrakowskf 3 , a część konsumpcyjną kasyna wydzierżawiono nowo utworzonej spółdzielni wojskowej. Sierżant Tyrakowski poprosił swoją siostrę Bronisławę o prowadzenie bufę
Ryc. 4. Sklep Spółdzielni Spożywczej 7. Batalionu Saperów. Ze zb. W. Beckera.
tu kasynowego w zamian za miesięczną pensję w wysokości 80 zł, całodzienne wyżywienie i bezpłatne zakwaterowanie. Już po kilku miesiącach, gdy spółdzielnia osiągnęła zyski, zatrudniono na stałe pomoc kuchenną i kelnerkę, obie z pensją miesięczną w wysokości 60 zł, całodziennym wyżywieniem i zakwaterowaniem na terenie jednostki. Większość podoficerów zawodowych i żołnierzy kontraktowych batalionu stanowili kawalerowie. Na początku każdego miesiąca kupowali abonament na wszystkie posiłki w kasynie, w pomieszczeniach kasynowych spędzali też większość wieczorów. Wśród serwowanych potraw dominowały dania mięsne. Bufet kasynowy czynny był od godziny 8 do 22, a podoficerowie przychodzili na posiłki ze swymi rodzinami lub gośćmi z miasta 24 . Członkowie spółdzielni żołnier
skiej dokonywali opłat, posługując się najczęściej markami kredytowymi (ryc. 5). Wytwarzano je w warsztacie rusznikarskimmm A J*
. .
. "
Ryc. 5. Rewers marki kredytowej Spółdzielni Spożywczej 3. Pułku Lotniczego. Ze zb. Wielkopolskiego Muzeum Wojskowego (dalej: WMW).
Janusz Karwat
Ryc. 6. Kantyna Wojskowej Centrali Handlowej, za ladą stoi Augustyn Szkudlarek, fot. z lat 50. XX w. Ze zb. WMWbatalionu na zamówienie spółdzielni. Marki kredytowe miały nominały 10, 20 i 50 gr oraz 1, 2 i 5 zł. Na awersie marki pięciozłotowej widniała podobizna Tadeusza Kościuszki i napis "Spółdzielnia Spożywców 7 Batalionu Saperów", na rewersie - napis ,,5 zł. Marka kredytowa" (ryc. 6)25. Spółdzielnie wojskowe reaktywowano po wojnie, wykorzystując doświadczenia z poprzednich dziesięcioleci. Jednak funkcjonowały tylko do 1949 roku 26 . Zostały zlikwidowane, gdyż, jak uzasadniano, odrywały od zajęć służbowych dużą liczbę żołnierzy zawodowych. W rzeczywistości ich rozwiązanie ściśle związane było z ograniczeniem w całym kraju prywatnych i spółdzielczych form gospodarowania. Powstały kantyny żołnierskie bezpośrednio podporządkowane nowo utworzonej Wojskowej Centrali Handlowej (ryc. 6). Działalność kantyn ograniczała się jedynie do sprzedaży sortów mundurowych i nielicznych artykułów spożywczych.
PRZYPISY:l Dane na podstawie analizy "Rocznika Oficerskiego" z lat 1923 i 1932. 2 Dodatki żywnościowe przysługiwały także żołnierzom wykonującym ciężkie prace, np. ziemne (50 g mięsa, 25 g tłuszczu, 1 g herbaty, 10 g cukru), chorym (10 g cukru, 1 g herbaty) i zatrudnionym w warsztatach mechanicznych (litr mleka), Dziesięciolecie intendentury Polskiej Siły Zbrojnej 1918-1928, Warszawa 1928, s. 314. 3 Centralne Archiwum Wojskowe (dalej: CA W), sygn. 1.311.18/4.
4 W 2. połowie lat 30. zaczęto wprowadzać opracowane przez Wojskowy Instytut Intendentury nowe typy kuchni na 230 porcji (wzór P-36). W poznańskim 1. Batalionie Pancernym używano kuchni - przyczepki samochodowej na 230 porcji. Podczas pobytu oddziałów poznańskich na terenie Obozu Ćwiczebnego w Biedrusku pieczywo dostarczano z piekarni wojskowej usytuowanej w tej miejscowości. Sprzęt dla służby żywnościowej na czas wojny, tzw. zapas mobilizacyjny, zgromadzony był w magazynach 7. Batalionu Taborów - w koszarach łazarskich i forcie VIII. Po ogłoszeniu mobilizacji w sierpniu 1939 r. poszczególne kompanie piechoty dysponowały wozami żywnościowymi i furażowymi oraz kuchniami polowymi do gotowania strawy. Zakładano, że w czasie walki żołnierze będą otrzymywać gorące posiłki dwa razy dziennie, tj. śniadanie przed świtem i obiad z kolacją wieczorem. Rano posiłek miał być tak obfity, aby wraz z porcją chleba, którą żołnierz miał przy sobie, wystarczył do obiadu. Szerzej patrz: K. Baruch, Polskie kuchnie polowe a kuchnie obce, "Przegląd Intendencki", 1931, z. 2, s. 27; S. Sosabowski, Kwatermistrzostwo w polu. Zaopatrywanie, ewakuacja i praca tylów w pułku piechoty, kawalerii i dywizjonie artylerii, Warszawa 1935, s. 22-29, oraz relacja płk. Stanisława Puchowskiego z 2 sierpnia 1988 r.
w posiadaniu autora. 5 CAW, DOK nr VII Poznań, Dziennik Rozkazów, rozkaz dzienny nr 101 z 18 lipca 1923 r., Cennik wojskowy artykułów żywnościowych na miesiąc lipiec 16722/23 Intendentury Żywnościowej DOK nr VII, s. 3-4.
6 J. Erban, Podzwonne dla Cytadeli Poznańskiej. Wspomnienia żołnierza 7. ET (cż. 1), oprać.
M. Zajączkowski, "Poznańskie Zeszyty Fortyfikacyjne", nr 2/03, s. 48.
7 Relacja kpr. Teodora Marciniaka z 7. Pułku Artylerii Ciężkiej.
8 J. Erban, Podzwonne... (cz. 2), "Poznańskie Zeszyty Fortyfikacyjne", nr 3/03, s. 64.
9 J. Erban, Podzwonne... (cz. 1), "Poznańskie Zeszyty Fortyfikacyjne", nr 2/03, s. 50.
10 Ramy działalności spółdzielczej w wojsku określono rozkazem MSWojsk. nr 14 z 28.02.1920 r., 14 Dywizja Piechoty w wojnie i pokoju, Poznań 1936, s. 53. 11 14 Dywizja..., op. cit., s. 54.
12 Ibidem, s. 55.
13 Ibidem.
14 W zbiorach Wielkopolskiego Muzeum Wojskowego w Poznaniu znajduje się pamiątkowy album Okręgowej Spółdzielni Wojskowej, który ofiarowany został 28 października 1931 r. por. rez. Antoniemu Nowakowi przez członków zarządu. W albumie znajduje się kilkanaście fotografii zakładów w Promnicach, pomieszczeń spółdzielni i poznańskich jednostek. 15 Na podstawie analizy materiałów źródłowych, relacji żołnierzy oraz przeprowadzonych wizji lokalnych ustalono, że na początku lat 30. XX w. poszczególne kasyna zlokalizowane były w następujących miejscach: ul. Babińskiego - Dowództwo Okręgu Korpusu nr VII, szefostwa: budownictwa, fortyfikacji, inżynierii i uzbrojenia, 7. Okręgowy Urząd W. F. i P. W.; ul. Solna - 14. Pulk Artylerii Lekkiej; Cytadela - 7. Batalion Telegraficzny; ul. Północna - 7. Dywizjon Samochodowy, 7. Dywizjon Żandarmerii, składnica materiałów intendenckich, do marca 1924 r. 3. Pułk Saperów Kolejowych; w gmachu intendentury, róg ulic Św. Marcin i Wały Jana III (Kościuszki) - Szefostwo Intendentury Okręgu Korpusu nr VII, dowództwo 14. Dywizji Piechoty Wielkopolskiej, dowództwo Brygady Kawalerii "Poznań", Delegatura Sztabu Głównego przy Okręgowej Dyrekcji Kolei Państwowych; ul. Cieszkowskiego - 7. Szpital Okręgowy, w latach 20. także 7. Batalion Sanitarny; róg ulic Koszarowej i Bukowskiej - 57. Pulk Piechoty, Powiatowa Komenda Uzupełnień, Wojskowy Ośrodek Wychowania Fizycznego, do 1929 r. Centralna Szkoła Wojskowa Gimnastyki i Sportów; ul. Polna - 58. Pulk Piechoty, składnica mundurowa; ul. Lotnicza - 3. Pulk Lotniczy, Batalion Lotniczy i Sp. Akc. "Samolot"; ul. Wojska Polskiego - 7. Dywizjon Artylerii Konnej i 7. Dywizjon Artylerii Przeciwlotniczej; róg ulic Wojska Polskiego i Dojazd - 7. Pułk Artylerii Ciężkiej; ul. Skryta - 15. Pułk Ułanów Poznańskich i kadra szwadronu zapasowego 17. Pułku Ułanów; ul. Grunwaldzka - 7. Pułk Strzelców Konnych; ul. Ułańska - l. Pułk Pancerny; ul. Taborowa - 7. Dywizjon Taborów, 3. Szwadron Pionierów, Komisja Remontowa nr 2; ul. Rolna - 7. Batalion Saperów. Nazwy od
Janusz Karwatdziałów według ówczesnej pisowni. Tylko trzy z wymienionych obiektów pełnią funkcje kasyn do tej pory. CAW, DOK nr VII Poznań, Dziennik Rozkazów nr 2 z 14.01.1928 r., zał. nr 3 do rozkazu nr 35 z 12.04.1935 r. 16 Dziennik Rozkazów MSWojsk., nr 48 z 6.12.1921 r., p. 864, Stołowanie się oficerów nieżonatych w kasynach oficerskich. 17 Relacja ówczesnego por. Józefa Bronisława Żymierskiego z 7 DAK w posiadaniu autora. 18 CAW, sygn. 1.300.22.110, Wytyczne MSWojsk. dotyczące postępowania wychowawczego Z młodą kadrą w formacjach liniowych, Warszawa 1935; F. Kusiak, Zycie codzienne oficerów Drugiej RzeczYpospolitej, Warszawa 1992, s. 174. 19 Z. Zych, Wspomnienia dowódcy kompanii saperów 14 Batalionu Saperów 14 Dywizji Piechoty Armii Poznań na krótko przed wojną i w czasie wojny 1939 roku, maszynopis w posiadaniu Włodzimierza Beckera, Poznań 18 marca 1992 r. Miesięczny abonament na posiłki w kasynie oficerskim wydaje się być zawyżony co najmniej dwukrotnie. Według relacji Bronisławy Kosmowskiej, prowadzącej na początku lat 30. bufet kasyna 7. Batalionu Saperów, za całodzienne wyżywienie miesięczne (3 posiłki dziennie) trzeba było zapłacić od 35 do 40 zł. Relacja z 30 lipca 2003 r. w posiadaniu autora.
20 M. Furaiski, Wyżywienie i zaopatrzenie oficerów na manewrach, "Polska Zbrojna", 1928, nr 262; F. Kusiak, Zycie..., op. cit., s. 175. 21 Relacja por. Józefa Żymierskiego, F. Kusiak, Zycie..., op. cit., s. 176.
22 J. Maliński, Samolot zakrył słońce, Warszawa 200 l, s. 42.
23 Sierż. Maksymilian Tyrakowski (1900-1964), szeregowiec pionierów armii pruskiej, uczestnik powstania wielkopolskiego i powstań śląskich. Szef kompanii oraz instruktor w wildeckim 7. Batalionie Saperów. Uczestnik kampanii wrześniowej 1939 r., do 1945 r. podoficer wojsk łączności w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Po wojnie zamieszkał w Poznaniu. N a podstawie relacji członków rodziny. 24 Relacja Bronisławy Kosmowskiej z d. Tyrakowskiej z 30 lipca 2003 r., w posiadaniu autora. 25 W zbiorach Wielkopolskiego Muzeum Wojskowego znajduje się marka kredytowa o nominale 5 zł sygnowana przez Spółdzielnię Spożywców 3. Pułku Lotniczego w Poznaniu. 26 CAW, sygn. IV.113.I07, s. 235-239; Dziennik Rozkazów MON, 1946, nr 2, poz. 26; K. Adamek, Intendentura Wojska Polskiego 1918/1956, Warszawa 1998, s. 144.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2003 Nr4 ; Do stołu podano dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.