POZNAŃSKI "LADEGAST"
Kronika Miasta Poznania 2003 Nr3 ; Stara i nowa Fara
Czas czytania: ok. 19 min.ANDRZEJ JAZDON
O rgany farne Friedricha Ladegasta to jeden z wyróżniających się instrumentów w Polsce, który w kategorii instrumentów dziewiętnastowiecznych należy do ścisłej krajowej czołówki. Składa się na to wiele przyczyn: wybitny budowniczy, trafiona dyspozycja i brak istotnych zmian w stosunku do pierwowzoru. Instrument zachował swój wygląd i brzmienie z 1876 roku, kiedy to zakończono jego budowę. Historia organów to upór kilku osób i zbieg paru przypadków. Zaczyna się bardzo banalnie. W dniu 9 września 1870 I. proboszcz parafii farnej ks. Walerian Ziętkiewicz wysłał do zarządzających diecezją list następującej treści: "Przesyłam w załączeniu najuniżeniey złożone na moje ręce przez pewną osobę z parafIi tuteyszey 4000 tal. w papierach nowego Ziemstwa, jako ofiary na wystawienie nowego organu w kościele S. Maryi Magdaleny i 200 tal. w takich że papierach, które z procentów rocznych zakupione zostały [...]. Z uniżoną prośbą, aby wymienione wyżey papiery z obiegu wypuścić raczył"l. Kim była osoba, którą stać było na ofiarowanie tak dużej sumy na organy? I dlaczego właśnie na organy, a nie na ołtarz, odnowienie czy zakup nowego obrazu? Niestety, w żadnym z zachowanych dokumentów nie pada jej nazwisko. Niewykluczone, że chciała zachować anonimowość. Proboszcz lub prowizorowie piszą o niej: "parafianka tuteysza"2 lub "pewna osoba w parafii tuteyszej zamieszkała"3. Musiała być jednak postacią znaną i interesującą się swoimi pieniędzmi, a jednocześnie chyba dość energiczną, bo ks. Ziętkiewicz, gdy sprawa kontraktu się przedłużała, pisał do swoich przełożonych, że "dobrodziejka, w latach iuż podeszła, pragnie mocno, aby za iey życia organy wystawione zostały"4. Darowizna zbiegła się w czasie z likwidacją kapeli farnej5 i koniecznością budowy nowego, większego instrumentu. O poprzednich organach zachowało się niewiele informacji. Protokoły wizytacji z lat 1779-81 określają je "jako małe ,,6i znajdujące się w nie najlepszym stanie. Wielokrotnie remontowane, m.in. przez Johanna Gottloba Petera 7 , chyliły się powoli ku upadkowi. W 1838 roku prowizorowie farni starali się o pozyskanie z kościoła pobernardyńskiego znakomitego instrumentu zbudowanego w latach 1742-47 przez wybitnego organmistrza Michaela Englera 8 . W liście skierowanym do abpa M. Dunina pisali, że "mały pozytyw od czasu zniesienia Jezuitów już zrujnowany [...] postradał tak dalece swą wartość, iż na reperacyą jego koszty ponosić próżną byłoby rzeczą"9. Podkreślali, że jego wielkość nie odpowiada randze i powadze świątyni. Faktycznie, niewielki pozytyw doskonale pasował do składu kapeli farnej, co było zgodne z tradycją jezuitówlO, którzy w swoich kościołach nie budowali dużych organów, większą wagę przywiązując do udziału w liturgii zespołu instrumentalno-wokalnego. Po likwidacji kapeli mały instrument nie mógł skutecznie spełniać swojej nowej roli. Mając zapewnioną gotówkę, przystąpiono do poszukiwania wykonawcy.
W 1870 roku Friedrich Ladegast był organmistrzem o ugruntowanej opinii zna
Ryc. l. Empora organowa w farze poznańskiej, fot. K. Kucharski, ze zb. miejskiego konserwatora zabytków (dalej: MKZ)
Andrzej Jazdonkomitego budowniczego. Miał talent, a jego organy swój rozpoznawalny styl. W wieku niespełna 20 lat, urodził się w 1818 roku, miał już na swoim koncie dwa instrumenty (w 1838 roku został zwycięzcą konkursu w Halle, do którego stanęły naj sławniejsze firmy działające w Europie). Szybko zaczął zdobywać klientelę, co w 1848 roku pozwoliło mu na uruchomienie fabryki w rodzinnym Weissenfels. W ciągu całego swojego życia, a zmarł w 1905 roku, wybudował ok. 200 instrumentów. Najsławniejsze z nich to organy w Merseburgu 11 , Lipsku, Chemnitz i Schwerinie w Niemczech oraz w Tallinie, Moskwie i Petersburgu w Rosji, budował także w Austrii i Afryce Północnej. Remontował instrument Silbermanna w Strasburgu, a dla specjalisty czy miłośnika muzyki organowej nazwisko Silbermann brzmi jak świętość i ma ten sam ciężar gatunkowy, co Stradivarius czy Amati w przypadku skrzypiec. Dla organmistrza to wyróżnienie, nobilitacja, uznanie jego umiejętności. Ten remont pozwolił Ladegastowi na dokładne studia nad organami barokowymi. Wszystko wskazuje na to, że w warsztacie w Niemczech mogły również powstać organy z kościoła w Głuszynie. Nie zachowały się żadne dokumenty na ten temat, trudno więc rozstrzygnąć, czy Ladegast tylko wyremontował istniejący instrument, czy też budowę powierzył któremuś ze swoich mistrzów, pieczętując dzieło własnym nazwiskiem 12 . Zachowane inskrypcje ołówkowe w samym instrumencie sugerują, że w 1884 roku pod Poznaniem Ladegast pozostawił jedno ze swoich dzieł 13 . Organmistrzowie poszczególnych epok wypracowywali swoje charakterystyczne brzmienie poprzez dobór głosów i odpowiednich stopów do metalowych piszczałek. Mówi się o organach średniowiecznych, barokowych, ale także o północnoniemieckich czy włoskich. Ladegast przeszedł do historii jako twórca organów romantycznych. Poprzez odpowiedni dobór charakterystycznych dla XIX wieku głosów smyczkujących i znanych z organów barokowych głosów pryncypałowych oraz poprzez syntezę tego, co najlepsze w poszczególnych epokach wypracował nowe brzmienie. Świadomie zachowując trakturę mechaniczną14, stał się kontynuatorem najlepszych, siedemnasto- i osiemnastowiecznych tradycji sztuki organmistrzowskiej. Stworzył w ten sposób punkt wyjścia dla kierunku zwanego Orgelbewegung, który rozwinął się po jego śmierci 15 . I właśnie do takiego Mistrza zwrócił się Dozór parafii z propozycją wybudowania instrumentu. Trzeba było nie lada odwagi, żeby w mieście, w którym nie było tradycji koncertowania na organach - były one traktowane wyłącznie jako ozdoba świątyni albo jako narzędzie do godniejszego sprawowania liturgii - pokusić się o taki pomysł. Na czele parafii stał wówczas ks. Walerian Zientkiewicz, postać nietuzinkowa, znawca malarstwa, rektor Gimnazjum św. Marii Magdaleny, który "wszystkiego dobrze nauczał oprócz religii"16. Jego najbliższymi współpracownikami byli Matthias Kraska i JózefPetera 17 . To oni przypuszczalnie zgłosili kandydaturę Ladegasta. Przemawia za tym fakt, że obaj osobiście znali Mistrza - Kraska, przybysz z Wrocławia, twórca organów w poznańskim kościele św. Marcina zbudowanych w 1868 roku, był jego uczniem, a Petera pełnił funkcję diecezjalnego rzeczoznawcy do spraw organów. Friedrich Ladegast z zasady podejmował się tylko tych prac, które były wyzwaniem. Nie budował instrumentów mających stać się jedynie uzupełnieniem wy
Ryc. 2. Prospekt organów Ladegasta z 1876 r., fot. Cz. Czub, ze zb. MKZstroju świątyni, a ich podstawowym zadaniem miało być towarzyszenie wiernym. Jego organy miały koncertować, żyć własnym życiem, być żywym instrumentem.
Był wizjonerem i zawsze interesowało go otoczenie, w którym je ustawiano. I ten fakt postanowił wykorzystać ks. Zientkiewicz - w liście do Ladegasta z 18 września 1871 r. pisał przede wszystkim o urodzie kościoła farnego, porównując go z rzymskim kościołem II Gesu 18. Ladegast odpisał już po kilku dniach 19. Informował, że jedzie do Moskwy, gdzie buduje organy dla gminy ewangelickiej i będzie przejazdem w Poznaniu. Do wizyty doszło prawdopodobnie na przeomie października i listopada. Organmistrz obejrzał kościół, wysłuchał uwag Dozoru, proboszcza i... pojechał dalej. Pod koniec listopada dotarło do Poznania pism0 20 , w którym Ladegast informował oficjalnie, że przyjmuje ofertę, ale najpierw musi wywiązać się z innych zleceń; w tym czasie kończył potężny instrument w Schwerinie 21 i budował organy w Lipsku, Petersburgu i Wiedniu. W dniu 3 grudnia 1871 r. zebrał się Dozór Kościelny i w kilku punktach określił swoje wymagania. Zdecydowano, że organy mają mieć 43 głosy rozłożone na trzy manuały i pedał. Dobór poszczególnych głosów pozostawiono Ladegastowi. Na większe organy nie było parafii stać. Już 11 stycznia 1872 r. proboszcz skierował do konsystorza pismo następującej treści: "Od dwóch przeszło lat złożone są w kasie kościelnej 4000 tal. w papierach po 4% nowego Ziemstwa Kredytowego, przeznaczone przez parafiankę tuteyszą na wystawienie organów w kościele Św. Maryi Magdaleny. Summa ta przez doliczenie procentów, urosła dotychczas
Andrzej Jazdon
w tychże papierach do summy 4400 tal. [...]. Ponieważ zawarcie kontraktu z organmistrzem nie za długo nastąpi, po czem budowa organów niezwłocznie rozpoczęta zostanie, upraszam [...] aby papiery w obieg wpuścić, takowe na gotówkę zamienić [...]. Odpowiedzialność za bezpieczeństwo całkowitej summy wyżej wymienioney, przyimnie Dozór Kościelny na siebie"22. Miesiąc później, 23 lutego 1872 r., ks. Zientkiewicz wysłał do konsystorza następne pismo, w którym donosił: "przesyłam w załączeniu nayuniżeniey książkę Towarzystwa pożyczkowego [...] na 4230 tal i 24 srb [...] z obrachunkiem P. Pfitznera, który fundusz ten, ofiarowany przez parafiankę na wystawienie nowych organów administrował, z prośbą o uchylenie z obiegu". Uzyskał zgodę, ale urzędnik kurialny dopisał poniżej: "Reproduk. za rok celem zapytania się o rozpoczęcie budowy organów 23 ". N adzór parafii, w składzie: ks. Zientkiewicz, prof. Szafarkiewicz, A. Pfitzner, Bystrzycki i J. Krysiewicz, podpisał urzędowy kontrakt na budowę organów 25 maja 1872 r. 24 Ladegast złożył na nim swój podpis miesiąc później. Kontrakt opiewał na sumę 5931 talarów. Organmistrz zobowiązywał się do rozpoczęcia montażu instrumentu w kościele w 1874 roku, a po wykonaniu części prac miał otrzymać 1000 talarów zaliczki; reszta była płatna przy odbiorze instrumentu. Kilka dni później proboszcz pisał do Kurii: ,,[...] zawarliśmy kontrakt z najsłynnieyszym po dziś dzień, nie tylko w Niemczech, ale i za ich granicami organmistrzem P. Ladegast z Weissenf ols, który, po przyjęciu go przez Magistrat iako patrona, przesyłamy wraz z kosztorysem [...] upraszaiąc, aby takowy ze swey strony zatwierdzić raczył. Powodowani iedynie tą myślą, aby organy te, wystawione odpowiednio tak pod względem zewnętrznym stylowi budowy kościoła, iako też pod względem mocy i przyiemności głosu, tak obszerney świątyni stały się ozdobą przybytku pańskiego, uważaliśmy sobie za obowiązek oddać pracę tę P. Ladegastowi, który znany iuż tak zaszczytnie z rozlicznych prac swoich niezawodną tern samem daie porękę, że zadaniu całkowicie odpowie. Niedostaiące ieszcze do ofiarowaney summy 1531 tal. pokryte łatwo zostaną z oszczędzonych funduszów na muzykę, która od dwóch lat przez śpiew męski zastąpiona została"25. W dniu 28 września 1872 r. konsystorz generalny abp Janiszewski wyraził zgodę na zawarcie kontraktu. Jeszcze tego samego roku późnąjesienią przyjechał z Lipska do Poznania stale współpracujący z Ladegastem Oscar Mothes. Był z zawodu architektem, który specjalizował się w akustycznej ocenie wnętrz. Po dokonaniu pomiarów przygotował wstępny projekt organów i uzgodnił przebudowę empory. Przez cały rok 1873 trwały prace remontowe. Rozpoczął się okres nerwowej wymiany korespondencji. Do Niemiec pisał proboszcz i odpowiedzialny z ramienia Kollegium Kościoła św. Marii Magdaleny Bystrzycki. N adzór troszczył się przede wszystkim o terminowość wykonania prac, a Ladegast wykazywał zainteresowanie stroną material ną 26. W maju 1873 roku proboszcz otrzymał z Kurii pismo, w którym uprasza się go, "aby w ciągu 3 tygodni zawiadomił o ile sprawa wystawienia tychże organ postąpiła"27. W odpowiedzi proboszcz pisał, że "stosownie do kontraktu nowe organy [...] w porze latowej roku 1874 postawione być maią"28. Naciskana przez Kurię Rada Parafialna wysyłała do Niemiec swoich przedstawicieli. Jeździli oni za Ladegastem do Nysy czy Wrocławia, gdzie Mistrz zasiadał
w komisjach odbierających nowe instrumenty, "by kłaniać się Mistrzowi w sprawie poznańskich organów"29. Elementy grające instrumentu wykonywane były w Lipsku i Weissenfels, jedynie prospekt budowany był w Poznaniu (zapewne wg wzorów nadesłanych z Niemiec 30 ) w fabryce stolarskiej J. Zeylanda, parafianina i członka nadzoru kościelnego. Prace musiały postępować, bo 12 stycznia 1874 r. ks. Zientkiewicz informował Kurię: "Kontrakt opiewa w p. 8, że Dozór Kościelny obowiązany iest przed ukończeniem całkowitej budowy [...] wypłacić w awansie P. Ladegastowi 1000 tal. [...] przedwstępne prace, jak mi donosi P. Ladegast, wynoszą wartość wymienioney summy"31. Rachunek za wykonane prace nadesłano do Poznania w kwietniu 1874 roku. Wynika z niego, że budowano jednocześnie głosy z poszczególnych manuałów. Sam Ladegast zawitał do Poznania 1 maja, wziął zaliczkę i pojechał do Petersburga, gdzie właśnie montowano jeden z jego instrumentów. Tymczasem remont empory został ukończony i zaniepokojona Rada słała do Niemiec kolejne listy. W odpowiedzi Ladegast pisał, że prace postępują zgodnie z harmonogramem, a 20 września nadeszło pismo, potwierdzone przez organistę M. Kabischa, że budowa powoli zbliża się do finału 32 . W pierwszych dniach listopada poszczególne elementy zostały zwiezione do Poznania, o czym donosiła prasa, informując, że instrument już został złożony w kościele, waży 230 ton i będzie ustawiony w miejscu "starych organ"33. Przypuszczać należy, że ustawianie całego instrumentu rozpoczęto dopiero na wiosnę 1876 roku. Po osadzeniu piszczałek należało najpierw przeprowadzić ich intonację, a następnie całość nastroić. W dniu 13 maja 1876 r. Dozór Kościelny podjął uchwałę, by "wystosować pismo do Pana Ladegasta [...] o przyspieszenie ustawienia przez niego zrobionych organów"34. Pismo widocznie poskutkowało, bo tenże Dozór kilka tygodni później, 13 lipca 1876 r., postanowił rozpisać "konkurs w gazetach na dyrektora muzyki do Fary", który powinien" w każdą niedzielę i święto grać na organach na wotywie o 9-tej na sumie i na nieszporach. W Boże Narodzenie, dzień Wielkanocy, na Zielone Świątki, Sgo Stanisława a na Boże Ciało grać, prócz tego Jutrznię. Wielkanoc grać nadto na rezurekcyi i przez cała oktawę Bożego Ciała na nieszporach. Za osobnem przez dozór oznaczone m wynagrodzeniem przysposobiać śpiewaków dla kościoła farnego ,,35. Uroczystego odbioru instrumentu 24 lipca 1876 r. dokonał nadzorujący przez ostatnie miesiące całość prac C. Schoen. Korekty trwały jeszcze prawie dwa lata. Tyle czasu próbowano zniwelować ubytki powietrza, które wynikały z wad konstrukcyjnych 36 . Z tego okresu pochodzi rachunek, będący podsumowaniem wszystkich wydatków, na sumę ponad 7951 talarów (ryc. 3). Pierwotny kosztorys został przekroczony, ale Dozór nie wydawał się tym faktem zaniepokojony i podczas posiedzenia kolegium kościelnego postanowił przekazać "na zaspokojenie długu Ladegastowi za organy, która to reszta wynosi 5343 marki 45 fen. a. 3000 marek, które odebrane z gruntu; b. 1500 marek, które odebrano z magistratu; c. resztę później z dochodów bieżących 1193 m. 45 fen. Kwota ad a 3000 marek, prześle się Ladegastowi zaraz"37. Starano się także wprowadzić pewne oszczędności, aby "zaspokoić dług Ladegasta" - zmniejszono liczbę śpiewaków do czterech 38 i próbowano zrezygnować ze stanowiska II organi sty 39. Stwierdzo
Andrzej Jazdon
El
.....
«glga -
1\ $bmmmpmm .J&L *as'yiJ?fyt A& *7Ź*AsL> OI\'cyy<SI\\
-VA
<?/-fn
Ł < jŁ ?/\t& /\sj/\/\j/\fyićs Xy *,1 7 &ft<#** . "*V **?''j?a.j>s .
<&** ?*-&fA£,
. .. j&£ 7Z. zutO.
es/ & * * *1<£ Wfr+fKZ / t*ffó - A« "-Q
VA jp/\ J&C/\A /\tóttf*. jtA
£ĄA4LAi**-* y< f:A./**_ .
YŹ n £* A//SSćjZli
Ryc. 3. Rachunek Ladegasta z lipca 1876 r.
Ze zb. Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu (dalej: MP).
no jednak, że oszczędności będą pozorne i starano się pozyskać pieniądze w inny sposób. Próbowano sprzedać stary instrument zdemontowany z chóru, "choćby nawet niżej 75 marek"40. Nie wiadomo, czy ostatecznie do tego doszło, niemniej nie zachowały się żadne skargi Ladegasta na Dozór, prawdopodobnie więc wszystkie sprawy finansowe zostały załatwione w sposób satysfakcjonujący obie strony. Mimo drobnych wad konstrukcyjnych organy spisywały się bez zarzutu.
Pierwszej drobnej naprawy dokonał w 1898 roku poznański organmistrz Gryszkiewicz. Za "reperacyą wyczyszczenie i na strojenie organów stosownie do podanego kosztorysu" otrzymał 580,50 marek 41 . Złożył też wówczas ofertę na systematyczne strojenie 42 . W 1904 roku zlecono innemu poznańskiemu organmistrzowi Franciszkowi Tomińskiemu sporządzenie opisu instrumentu i przedstawienie
kosztorysu wymaganych zmian i napraw. W sprawozdaniu organmistrz stwierdzał, że "od czasu ustawienia organ nie nastąpiła z takowe mi żadna zmiana [...]. Organy posiadają 42 [w rzeczywistości 43 - A. J.] brzmiące głosy, które się na 3 manuały i pedał rozdzielają [...] ponieważ do takowych zużyto li tylko dobre materiały dla tego znajdują się takowe dziś jeszcze w dobrym stanie wskutek błędnego urządzenia dostawy wiatru, nie można było już zaraz z początku organom dostarczyć należnego wiatru i prawie o 20% mniej wiatru donoszono, dziśjednakowożjuż tak złe, że organom tylko 50% wiatru dostarczyć może". Dalej Tomiński zwracał uwagę, że warunki panujące w kościele powodują, iż drzewo kurczy się lub pęcznieje i uniemożliwia to prawidłowy dopływ powietrza. Proponował zastąpienie dźwigni urządzeniem złożonym z korby i pasa transmisyjnego. "Urządzenie to tyle wiatru donosi, [że] jeden człowiek może śmiało godzinę z łatwością kręcić chociażby i na całych organach grano, co dziś nieomal 2 ludzi ledwo 5 minut wytrzyma [...] urządzenie można bez żadnych kosztów pędzić okowitą, benzyną, elektryką, gazem"43. Regulacji wymagała także traktura, ponieważ od czasu budowy nikt się nią nie opiekował 44 , a cały instrument był bardzo zakurzony i zabrudzony, co powodowało rozstrojenie i kłopoty z prawidłowym nastrojeniem. Organmistrz zażądał za naprawę organów 2737 marek, w tym za robociznę 1551, a za materiały 1186 marek, i tyleż do końca grudnia 1905 roku z kasy kościelnej otrzymał 45 . Dnia 12 października 1910 I.
odbyło się posiedzenie Reprezentacji Kościelnej, która zobowiązała nowego proboszcza ks. Stychla do podjęcia kroków "w celu wyremontowania organów"46. Niespełna rok później, 24 września 1911 r., na ręce proboszcza wpłynął "Kosztorys tyczący się reperacyi organów w kościele parafialnym Maryi Magdaleny - dokonany przez Józefa Stanisławskiego"47 i opiewający na sumę 814,50 marek. Jest on o tyle ciekawy, że po raz . . . .
pIerwszy wymIenIono w nIm całą dyspozycję instrumentu (ryc. 5). Niestety, nie wiadomo dokładnie, co obejmował remont. Zachowała się tylko notatka, że organy mają być gruntownie czyszczone, wyklejone i regulowane, a także intonowa
Pracownia budowli Organów
Józefa Stanisławskiego
RxJza1r£
Wilhelmsbruck.
A Kosztorystyczący sie reperacyi Organóww kościele parafialnym
An -c i/ri i
'Ji(2ooćau./? &;
Ryc. 4. Strona tytułowa kosztorysu Józefa Stanisławskiego z 1911 r. Ze zb. AAP.
Andrzej Jazdon
1( &t4£ &**, *</6 1 ij- ŹOC &**-* J" ir- IPa A, Ycć A_e l lJ- Jatia. o U entwirJ /'
Pf\ ftCt crjCJ-CL Urtrwtj ¥'
ft. T/Ocst- < rCLc &
Ar fantami o Uń yx 1
* tut C, l 1j* l/l * i j i /,\ tut* K1-' fi, Vorrat H J j, . * Y3. (ftUccAi, tljy %Ł wx A J- Ltnrvv
/ Q{oa-ż.tr-*J J. ÓuuAito.
fo. O-&4awż
IT Jjl-tT-isi-iis
A. %O-?-rT ł t
Yd vUs*t£tfra
. j<#-*-Ł*-C«_A .*
YY PLoeArtAtAA' eftA-t. et, jlQ -
II lryA"ys*o.s t'
'Yj. Xjl>msC<-jas>n.cć ¥1. & USTIM*-L£- U ¥j .. r II 7IJ A t IraAAr tSo .' Ź II óćv-c filo p.-iAur*; -y
JActtp "'/.Ae AW&Ł«l/i. -la Aa ArtC
&
Jl* 't4<HFl otllCAOLl' * 'S*
Ryc. 5. Najstarsza dyspozycja instrumentu z 1911 r. Ze zb. MP.
ne i strojone. Zakończenie prac zostało poświadczone 12 października 1911 r. przez organistę farneg0 48 . Z Józefem Stanisławskim podpisywano też co roku kontrakt na strojenie i drobne naprawy, co pozwoliło na utrzymanie instrumentu w dobrym stanie.
W lipcu 1917 roku zarekwirowano na cele wojenne cynowe piszczałki prospektowe, uzupełniając je cynkowymi. Po wojnie z licznych warsztatów zaczęły napływać oferty naprawy instrumentu. Niektóre z ofert brzmiały dość komicznie: "nie obawiam się żadnego organa na świecie, ponieważ od miesiąca sam założyłem własną wytwórnię"49. Warto nadmienić, że jeden z ogłaszających się w ten sposób organmistrzów "dorobił" się kilka lat później specjalnego ogłoszenia publikowanego m.in. w "Muzyce Kościelnej", a ostrzegającego przed nieuczciwym i nieudolnym organmistrzem. W latach 1920-23 kontrakt na strojenie organów należał znowu do Stanisławskiego, który 12 listopada 1921 r., przedstawiając kosztorys naprawy, sporządził prawdopodobnie rysunek piszczałek prospektowych przechowywany w Archiwum Archidiecezjalnym. Znając kłopoty finansowe parafii, przedłożył dwa kosztorysy: "niższy" na sumę 23 tys. 280 marek polskich i "wyższy" na sumę 44 tys. 680 marek 50 . Władze fary zdecydowały się na wariant tańszy obejmujący bieżące naprawy bez strojenia i intonacji, które miano przeprowadzić dopiero latem następnego roku. Jednocześnie zaczęto gromadzić środki na uzupełnienie brakujących piszczałek w prospekcie i zainstalowanie elektrycznej dmuchawy. Wpłynęły oferty z wielu warsztatów organmistrzowskich, m.in. J. Stanisławskiego, M. Klimkiewicza z Inowrocławia i A. Polcyna z Poznania 51 . Ostatecznie remont przeprowadził Polcyn, co wzbudziło niechęć innych organmistrzów walczących o przetrwanie na zubożonym przez wojnę rynku. Konkurencja była duża i walka o klienta przybierała przeróżne formy. W listopadzie 1928 roku oskarżono Polcyna, iż w trakcie remontu wymienił dobre, zabytkowego piszczałki na gorsze, stare topiąc i zużywając cynę do innych instrumentów. Zarzuty były bezpodstawne, bo proboszcz podpisał z Polcynem jedynie kontrakt na stroj enie. Ostatni kontrakt przed wybuchem II wojny światowej podpisał proboszcz P. Steinmetz z organmistrzem Emanuelem Filipowskim. W latach 30. z fary transmitowano nabożeństwa i koncerty organowe; ostatni taki koncert miał miejsce 1 września 1939 r., a grał wtedy Feliks Nowowiejski.
Wojna nie wyrządziła organom farnym znacznych szkód, ale rozpoczęła się moda na barok i romantyczne organy uważane były za instrument w złym guście. Przerabiano je, wbudowując nowe głosy, i rozbierano, stawiając repliki organów siedemnastowiecznych. Na szczęście nie spotkało to poznańskiego instrumentu. W 1950 roku przeprowadzono jego ostatni remont. Wykonawcą była firma B. Cepki z Wronek. W późniejszych latach prowadzono tylko doraźne naprawy, a instrument służył do celów liturgicznych i tylko od organisty zależało, czy potrafił zachwycić słuchających jego brzmieniem. Dopiero ostatnia dekada ubiegłego wieku przyniosła zmiany. W maju 2000 roku rozpoczął się generalny remont organów. Przetarg wygrały pospołu znana niemiecka firma Schuke z Poczdamu i firma Cepka z Popowa. Po przeprowadzeniu żmudnych ekspertyz instrument został rozebrany, a poszczególne elementy przewiezione do warsztatów. Metalowe piszczałki pojechały do Niemiec, elementy drewniane były remontowane w Polsce. Konserwacji podlegały wszystkie wiatrownice i kanały powietrzne. Kolejne elementy musiały być uszczelnione, obłożone jagnięcą skórą,
Andrzej Jazdonbo tylko ona nie twardnieje, i klejone naturalnym kościanym klejem, bo tylko on gwarantuje, że drewno i skóra mogą swobodnie pracować. Poza tym nie kruszy się i nawet po stu latach można go rozpuścić w wodzie. Elementy metalowe, począwszy od najmniej szych, liczących kilka centymetrów, po największe piszczałki, musiały być wyczyszczone i przejrzane. Dopiero wówczas podejmowano decyzję, czy dany fragment może być reperowany, czy też należy stworzyć jego replikę. Zdemontowanie piszczałek pozwoliło na zbadanie ich stopu, który był zawsze pilnie strzeżoną tajemnicą. Poznańskie piszczałki to przede wszystkim cyna i ołów z niewielką domieszką antymonu, bizmutu, srebra i arsenu. Poznanie składu i proporcji stopu umożliwiło zastąpienie zniszczonych elementów, szczególnie piszczałek, ich dokładnymi replikami (popękane fragmenty wycina się i uzupełnia). Przy okazji wyszło na jaw, że przy poznańskim instrumencie uczył się trudnego fachu syn Ladegasta Oskar. Nie ustrzegł się kilku błędów, które wprawdzie nie miały zasadniczego wpływu na działanie instrumentu, ale przez uważnych konserwatorów zostały usunięte. Prospekt organowy pozbawiony elementów grających odkrył swoje wnętrze.
Tylko gdzieniegdzie robaki nadgryzły szafę. Całość została zabezpieczona odpowiednim impregnatem i przywrócono jej pierwotną kolorystykę. Piszczałki prospektowe zostały ustawione zgodnie z planem odkrytym przez przypadek w Niemczech 52 . Odnowiono także stół gry, a klawisze dostały nową okładzinę z kości wołu południowoamerykańskiego. Po przeszło roku wszystkie elementy znalazły się na swoim miejscu i do pracy przystąpili stroiciele. Najpierw instrument intonowano, czyli każdej piszczałce nadano charakterystyczną barwę, potem wszystkie strojono. W Poznaniu zajęło to trzem stroicielom prawie 10 tygodni. W końcu 13 listopada 2001 r. organy znów zabrzmiały. Ale dopiero po roku, po przejściu czterech jego pór, było można stwierdzić, że instrument brzmi jak należy. Piszczałki, zarówno te drewniane, jak i metalowe, przyzwyczają się do atmosfery poznańskiej fary i w każdym kolejnym sezonie będą miały szlachetniejszą barwę. Każdy instrument żyje tylko wtedy, gdy dostaje się w ręce muzyka 53 . W księdze protokołów Dozoru Kościelnego pod datą 12 września 1876 r. zanotowano, że w wyniku konkursu z lipca tego roku "wybrano na l-ego organistę z tytułem Dyrektora Muzyki Bolesława Dembińskiego", a "na kalkancistę P. Nowackiego ,,54.
Bolesław Dembiński to jedna z najbardziej znanych postaci muzycznego Poznania 55 . W momencie objęcia stanowiska organisty farnego miał już za sobą okres kierowania zespołem instrumentalno-wokalnym w kościele katedralnym. Obejmując nową posadę, przynosił ze sobą doświadczenie i nadzieję na muzyczne ożywienie świątyni. Drugim organistą, który jednocześnie pełnił obowiązki zakrystiana, został Wojciech Trynkowski 56 , który w latach poprzedzających remont był jedynym organistą farnym. Pod koniec 1877 roku Dozór Kościelny zlecił proboszczowi, by ten uzgodnił z Dembińskim sprawę strojenia organów 57 . W ramach oszczędności chciano zrezygnować z drugiego organisty, ale "dwóch organistów przy kościele S. Maryi Magdaleny rzeczywiście nie ma. Jest tylko jeden w osobie p. Dembińskiego, a p. Trynkowski noszący miano organisty drugiego jest właściwie kantorem. U rzędy te dla muzyki i śpiewu istnieją przy kościele od
lat niepamiętnych"58. Dembiński często prowadzi spory z dozorem i proboszczem o zbyt niskie wynagrodzenie i zwrot pieniędzy za remont należącego do parafii mieszkania. W 1886 roku został ponownie organistą katedralnym 59 , a kolejny konkurs farny wygrał jego syn Maciej60. Kontrakt podpisał 2 czerwca 1887 r. Nie był już tak charyzmatycznym muzykiem, jak jego ojciec. Swojej pracy nie traktował jako misji, czym wywoływał niezadowolenie ze strony nadzoru: "Muzyka Pana Dembińskiego w czasie Bożego Ciała okazała się zupełnie niedostateczna. Dozór uchwalił zobowiązać Pana Dembińskiego, aby za płacone mu 96 marek postarał się o lepszą muzykę"61. Kilka lat później Dembiński zaczął chorować i Dozór postanowił oddać go 15 lutego 1895 r. do sióstr miłosierdzia "z powodu choroby i fatalnego stanu"62. W dniu 10 grudnia 1895 r. do arcybiskupa dotarł list podpisany przez szewca Wincentego Markiewicza, w którym donosił, co następuje: "Leży u mnie p. Maciej Dembiński, zasłużony organista przy kościele farnym. Opuszczony i dogorywający nie posiada żadnych subsidiuw, przyjąłem go w dom mój bo sam jako ubogi umiem nędzę uszanować. Zlituj się J. W. Panie dopomóż temu biednemu i mnie, który niemam na to, ażebym go dłużej utrzymywał. Z p. Maciejem Dembińskim jest bardzo źle - dni jego są policzone, proszę o prędki zasiłek, a przede wszystkim proszę J. O. X Arcypasterza kazać przekonać się czy moje słowa są prawdziwe. Z najwyższym szacunkiem nayuniżeńszy sługa". Po listem widniał dopisek: "Z uprzejmem poleceniem sprawdzenia prawdy i jeśli istotnie był organistą farnym, należałoby się wesprzeć go z kasy kościelnej, jak najprędzej w drodze nadzwyczajnego wyjątku jako byłemu organiście kościelnemu. Poznań 12/12 1895 X. Floryan [podpis nieczytelny ] ,,63. W styczniu 1896 roku dozór przyznał Dembińskiemu roczne wsparcie, ale kilka miesięcy później Maciej Dembiński już nie żył. Po nim kolejno organistami farnymi byli Robert Tomys (w latach 1894-1911) i Sylwester Parzybok (1911-20), obaj rozpoczynali swą karierę jeszcze w XIX wieku. Muzycy, którzy przyszli po I wojnie światowej, mieli już za sobą krótszy lub dłuższy pobyt w szkołach muzycznych i wznieśli sztukę organistowską na znacznie wyższy poziom. Warto przypomnieć, że w tym czasie mieszkał w Poznaniu Feliks Nowowiejski, któremu często zdarzało się improwizować w poznańskich kościołach.
Z ponad 200 instrumentów Ladegasta do dzisiejszych czasów pozostało już tylko niewiele ponad 30. A wśród nich poznański, który jest jedynym instrumentem Ladegasta zachowanym w prawie nienaruszonym stanie. Patrząc na to z tej perspektywy, powinniśmy się cieszyć, że nigdy wcześniej nie znalazły się środki na jego generalny remont.
PRZYPISY:
1 Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu (dalej: AAP), Akta Konsystorza Jeneralnego Arcybiskupstwa Poznańskiego tyczące się budowli kościoła i budynków dla duchowieństwa przy Kolegiacie ad S. Mariam Magdalenam (dalej: Akta), KA4141, k. 97. 2 AAP, Akta, KA4141, s. 113.
3 Ibidem, s. 129.
Andrzej Jazdon
4 Ibidem.
5 Rząd pruski w ramach kulturkampfu zniósł dotację dla orkiestr kościelnych, co w zasadzie łączyło się z ich likwidacją. 6 L. Czacharowski, Organy poznańskie w świetle badań źródłowych, "Kronika Miasta Poznania" (dalej: KMP), 4/1997, s. 346 i nast. 7 Ibidem.
8 E. Smulikowska, Prospekty organowe w dawnej Polsce, Wrocław 1989, s. 108.
9 L. Czacharowski, Organy poznańskie..., op. cit., s. 346.
10 "Toleruje się organy, które po cichu zostały wprowadzone do naszych kościołów [...] można się zgodzić na nie do czasu, aż uda się je w jakiś sposób usunąć", J. Kochanowicz, Przepisy dotyczącejezuickich burs mUzYcznych, Kraków 2002, s. 56. 11 Te osiemdziesięciojednogłosowe, czteromanuałowe organy zainspirowały F. Liszta, który napisał specjalnie na ten instrument słynną Fantazję ifugę B-A-C-H. 12 Kościoły farny i w Głuszynie tworzyły wówczas jedną parafię. Problem organów w Głuszynie wymaga jeszcze dodatkowych badań i poszukiwań, ale wart jest zasygnalizowania. Pisał już na ten temat L. Czacharowski, Zagadka drugiego Ladegasta, "Ruch Muzyczny", 7/1986, s. 23-24. 13 Istnieją też nieudokumentowane wersje o jeszcze jednym instrumencie Ladegasta w okolicach Poznania. Zob. J. Gołos, Polskie organy i muzyka organowa, Warszawa 1972, s. 81. 14 Traktura - mechanizm łączący klawisz z piszczałką. W połowie XIX w. w powszechnym użyciu była już traktura pneumatyczna ułatwiająca granie. 15 L. Czacharowski, O tymjak Herr Ladegast organy w Poznaniu budował, "Ruch Muzyczny", 6/1986, s. 22-24, ii. 16 Ibidem, s. 22.
17 Ibidem.
18 AAP, Akta Kościoła Kollegiaty S-tej M.M. w Poznaniu tyczące się wystawienia N owych Organ, KF 755. 19 Jw., list z 25 IX 1871 r.
20 Korespondencja z Ladegastem zachowała się w Archiwum Archidiecezjalnym prawie w komplecie, niestety, nie do końca uporządkowana. 21 Organy w katedrze w Schwerinie należą do największych zbudowanych przez Ladegasta. Liczyły przeszło 80 głosów przy mechanicznej trakturze . 22 AAP, KF 4141, s. 113.
23 Ibidem, s. 114.
24 AAP, KF 755, karty luźne.
25 AAP, KP 4141, s. 129.
26 AAP, KP 755, KA 4141.
27 AAP, KA 4141, k. 137.
28 Ibidem, s. 140.
29 L. Czacharowski, O tymjak..., op. cit., s. 22.
30 Dokładne plany instrumentu zostały odnalezione w Niemczech w trakcie prac remontowych. 31 AAP, KA 4141, k. 155.
32 AAP, KF 755, listy z IX, X 1875 r.
33 L. Czacharowski, O tymjak..., op. cit., s. 23.
34 AAP, Protokoły Dozoru Kościelnego, KF 678, k. 6.
35 AAP, KP 678, k. 8.
36 AAP, L. Czacharowski, Organy poznańskie..., op. cit., s. 349.
37 AAP, KA 4141, k. 158.
38 AAP, KP 678, k. 30.
39 AAP, KP 678, k. 48.
40 AAP, KF 678, k. 46.
41 AAP, KP 678, k. 404.
42 AAP, Akta reperacji organów, KF 810 (teczka składa się z szeregu ofert, rachunków, bez numeracji stron; podczas kwerendy ułożyłem je chronologicznie). 43 AAP, Sprawozdanie rewizyjne i kosztorys tyczący się organ w kościele S. Maryi Magdaleny w Poznaniu od Franciszka Tomińskiego budowniczego organ w Poznaniu, KF 810, rok 1904.
44 Możemy stąd wyciągnąć wniosek, że oferta Grzyszkiewicza nie została przyjęta.
45 AAP, KF 810.
46 Ibidem.
47 Ibidem.
48 Ibidem, rok 1911.
49 L. Czacharowski, O tymjak..., op. cit., s. 24.
50 AAP, KF 810.
51 Wszystkie oferty zachowały się w AAP, KF 810.
52 YV Weissenf eis działa m uz e um poświęcone działalności Ladegasta, w jego archiwum organista farny St. Celiński odnalazł wsp omniany rysunek. 53 O organmistrzach pisała m.in. M. N awrocka, Sylwetki organistów kościołafarnego w Poznaniu w okresie Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815-1919), [w:] Organy i muzyka organowa, Gdańsk 1984, s. 381-400.
54 AAP, KF 678, k. 30. Wspomniany kalkancista został po kilku latach zwolniony z pracy za systematyczne upijanie się i pobieranie dodatkowych opłat od wiernych. 55 B. Dembiński (1833-1914), kompozytor, dyrygent, organista, nauczyciel muzyki, a przede wszystkim animator życia muzycznego. Zob. Wielkopolski Słownik Biograficzny, s. 143. 56 O W. Trynkowskim zob. M. Nawrocka, op. cit., s. 396, a także AAP, KF 681.
57 AAP, KF 681, k. 40.
58 Ibidem, k. 48.
59 A. Jazdon, Muzyczny świat katedry, KMP, 1/2003, s. 295.
60 Jego postać pominęła M. Nawrocka we wspomnianym artykule, op. cit.
61 AAP, KF 678, k. 282.
62 AAP, KF 678, k. 334.
63 AAP, KF 68 1.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2003 Nr3 ; Stara i nowa Fara dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.