OCHRONA DZIKIEJ PRZYRODY POZNANIA
Kronika Miasta Poznania 2002 Nr3 ; Wśród zwierząt i roślin
Czas czytania: ok. 15 min.ANDRZEJ KEPEL, ADRIANA BOGDANOWSKA, PAWEŁ ŚLIWA
M iasto to środowisko życia nie tylko ludzi, lecz także wielu roślin, grzybów i zwierząt, których obecności w naszym sąsiedztwie często nawet nie dostrzegamy. Postępujący rozwój osiedli ludzkich pociąga za sobą kurczenie się przestrzeni względnie naturalnych. Powoduje to, że coraz więcej gatunków staje przed alternatywą: przystosować się do funkcjonowania w środowisku radykalnie zmienionym przez człowieka lub... wymrzeć. To właśnie organizmy, którym dane było skorzystać z tej pierwszej możliwości, najczęściej obserwujemy w granicach Poznania. Spotkamy tu jednak także relikty czasów, gdy obecne miejskie tereny zieleni leżały z dala od zabudowy i stanowiły bogate środowisko przyrodnicze, a po wchłonięciu przez miasto stały się izolowanymi wyspami, na których przetrwały resztki dawnej różnorodności biologicznej. Dobrze by było, abyśmy zdawali sobie sprawę, że owa zieleń i zamieszkujące ją zwierzęta toczą ciężki bój o przetrwanie. Jego powodzenie zależy od sumy naszych indywidualnych zachowań i decyzji.
Pionierskie koncepcje W okresie międzywojennym Poznań szczycił się wzorowo utrzymaną zielenią.
W 1929 roku tereny zieleni zajmowały ok. 170 ha, a w 1933 roku już ok. 400 ha powierzchni miasta. W skład tego niemałego przecież obszaru wchodziły przede wszystkim parki, skwery i ogrody znajdujące się pod uważną opieką i kontrolą odpowiednich służb, czyli te elementy infrastruktury miejskiej, które miały służyć zdrowiu, wypoczynkowi i estetycznym odczuciom mieszkańców. Dopiero nowy plan ogólny Poznania z 1934 roku prócz zieleni zagospodarowanej uwzględnił pierścieniowo-klinową koncepcję rozwoju zieleni miejskiej, opracowaną przez W. Czarneckiego, która zakładała utworzenie 12 klinów i pasów zieleni na bazie reliktowych enklaw w przeszłości wchłoniętych przez aglomerację.
Andrzej Kepel, Adriana Bogdanowska, Paweł Śliwa
Cztery najważniejsze elementy tego spójnego systemu miały stanowić kliny: dębiński (południowy), naramowicki (północny), golęciński (zachodni) i cybiński (wschodni). Plany te były pionierskie nie tylko w skali kraju (Czarnecki 1961, Karolczak 1994, Mierzejewska 2001). Dochodziła w nich bowiem do głosu potrzeba istnienia w granicach miasta obszarów, na których przyroda mogłaby funkcjonować swobodniej. Idee te głoszono m.in. podczas zebrania pod hasłem "Więcej lasów Poznaniowi" , zorganizowanego w 1936 roku przez Towarzystwo Miłośników m. Poznania. Realizacja projektu Czarneckiego rozpoczęła się na większą skalę w czasie okupacji niemieckiej, niestety kosztem łamania praw własnościowych oraz przy wykorzystaniu darmowej siły roboczej. Po wojnie przeprowadzono wielką akcję zalesień, która objęła Marcelin i Miłostowo, wcześniej na rozkaz władz wylesione. Jako pierwsze zagospodarowano przyrodniczo tereny wchodzące w skład klina golęcińskiego. Na podstawie rozporządzenia Wojewody Poznańskiego z 1946 roku obszar ten objęto ochroną prawną ze względu na walory krajobrazowe. Do dziś jest to klin, który najlepiej zachował swój ciągły charakter i spełnia większość zakładanych funkcji. W następnej kolejności rozpoczęto prace nad utworzeniem parku leśnego na Malcie, ale w 1952 roku, po oddaniu do użytku Jeziora Maltańskiego, realizację tej koncepcji praktycznie zarzucono. W latach 1950-70 nie zrealizowano żadnych wcześniejszych projektów zalesień, zapomniano również o racjonalnej gospodarce, wykorzystując do innych celów tereny przeznaczone do zadrzewienia. Przeprowadzona w 1970 roku inwentaryzacja terenów otwartych, mająca służyć opracowaniu Planu zagospodarowania przestrzennego miasta Poznania, wykazała duże braki w zalesieniu klinów zieleni. Dotyczą one przede wszystkim terenów położonych w dolinie Warty, a więc klinów dębińskiego i naramowickiego (Szafran 1959, Mierzejewska 2001).
Dzika przyroda prawnie chroniona Ważną, lecz mało wykorzystywaną formą ochrony przyrody jest stosowanie różnych form prawnej ochrony poszczególnych obszarów i obiektów. Najdłuższą tradycję ma ochrona pomnikowa. Zwykle jest ona kojarzona ze starymi, dorodnymi drzewami, tymczasem pierwszym, zarejestrowanym w 1948 roku poznańskim pomnikiem przyrody był głaz narzutowy, o wymiarach 1x1,20xO,75 m, znajdujący się na dziedzińcu Szkoły Podstawowej nr 42 przy ul. Różanej. Również ostatnim poznańskim pomnikiem przyrody jest głaz narzutowy, o wymiarach 1,9x2,9x2,5 m, ustawiony przed Instytutem Geologii DAM przy ul. Maków Polnych. Pozostałe 40 obiektów objętych ochroną pomnikową to drzewa, grupy drzew i aleje, łącznie ok. tysiąca drzew. Część z nich istnieje jednak już tylko na papierze, a w rzeczywistości dawno uschła lub została wycięta. "Największym" poznańskim pomnikiem jest grupa ponad 400 drzew, głównie dębów, na Dębinie. Ostatnio niemal zarzucono stosowanie tej formy ochrony, tymczasem w Poznaniu jest jeszcze mnóstwo drzew spełniających kryteria pomnikowe, a nieumieszczonych w wykazie. Dziką przyrodę można chronić w rezerwatach. W Poznaniu naj starszym tego typu obiektemjest maleńki (ok. 1,5 ha) rezerwat Żurawiniec, utworzony w 1959 ro
Ryc. 1. Jeden z licznych dębów w nadwarciańskich lasach między Radojewem i Nową Wsią Górną, który zasługuje na ochronę jako pomnik przyrody, fot. A. Kepelku w celu zachowania unikatowego torfowiska z typową dla niego roślinnością. Rosły tu m.in.: rosiczka okrągłolistna (Drosera rotundifolia), żurawina błotna (Oxycoccus palustris), siedmiopalecznik błotny (Potentilla palustris), bobrek trójlistkowy (Menyanthes trifoliata), lipiennik Loesela (Liparis loeselii) oraz mchy torfowce (Sphagnum sp.). Niestety, nie jest możliwe uchronienie walorów przyrodniczych enklawy przyrodniczej, zwłaszcza tak małej, jeśli nie uwzględnia się jej potrzeb podczas zagospodarowywania najbliższego sąsiedztwa. Powstające nieopodal osiedle mieszkaniowe spowodowało nie tylko wzrost liczby odwiedzających rezerwat ludzi, ale także znaczne osuszenie terenu, czego następstwem jest zarastanie przez trzcinę pospolitą (Phragmites communis). Zupełnie zanikły najcenniejsze torfowiskowe gatunki roślin (Siepak, Staniewska-Zątek 1994). Obecnie sensu dalszej ochrony prawnej tego miejsca można się doszukiwać jedynie w zapewnionej przez nią możliwości długotrwałego badania kierunków i szybkości zachodzących tu zmian. Drugim i na razie ostatnim poznańskim rezerwatemjest utworzony w 1976 roku rezerwat Meteoryt Morasko. Ma on charakter krajobrazowy ijest objęty ochroną częściową, co oznacza, że prawo dopuszcza najego terenie ograniczoną działalność człowieka. Chroni on m.in. jeden z najpiękniejszych w okolicach Poznania fragmentów lasu dębowo-grabowego, tzw. grądu, skupisko największych na terenie Europy i najlepiej zachowanych kraterów meteorytowych oraz najwyższe z okolicznych wzniesień moreny czołowej - Górę Moraską. Powstanie rezerwatu wiązało się z zaprzestaniem prowadzonej tu eksploatacji żwiru, która miała
Andrzej Kepel, Adriana Bogdanowska, Paweł Śliwa
Ryc. 2. Tablica informacyjna stojąca obecnie przy wejściu do rezerwatu Meteoryt Morasko, fot. A Kepelwg pierwotnych planów doprowadzić do zniwelowania znacznej części tej góry. Przez pierwsze 18 lat istnienia w rezerwacie tym nie podejmowano praktycznie żadnych istotniejszych działań ochronnych - teren był poprzecinany licznymi dzikimi ścieżkami, bardzo zaśmiecony (przez środek rezerwatu przebiega droga na wysypisko odpadów komunalnych), a jedyna tablica informacyjna zawierała błędną nazwę obiektu. Mimo to, dzięki znacznemu oddaleniu od większych osiedli, w rezerwacie zachowała się większość unikatowych walorów przyrodniczych. W 1994 roku pieczę nad tym terenem przejęło Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody "Salamandra". W porozumieniu z bezpośrednimi gospodarzami - Nadleśnictwem Czerwonak i Leśnictwem Morasko - uporządkowano rezerwat, zlikwidowano większość dzikich ścieżek, w zamian organizując na legalnym szlaku przystanki edukacyjne. Biolodzy z Towarzystwa przeprowadzili dokładne badania poszczególnych grup organizmów żyjących w rezerwacie, które potwierdziły jego wyjątkowe walory przyrodnicze (Janyszek i in. 2000). Realizowany przez" Salamandrę" projekt ochrony rezerwatu Meteoryt Morasko był pierwszym polskim przedsięwzięciem, które otrzymało prestiżową nagrodę Fundacji Forda (1994), przyznawaną najlepszym europejskim przedsięwzięciom z dziedziny ochrony środowiska. Obecnie rezerwat znajduje się pod stałą opieką "Salamandry", której wolontariusze dbają o stan urządzeń turystycznych oraz czystość w okolicach szlaków. Aby zwiększyć skuteczność ochrony, przyrodnicy
postulują zalesienia terenów położonych między rezerwatem i pobliskim poligonem Biedrusko, co zmniejszyłoby izolację tego kompleksu leśnego i umożliwiło migrację zwierząt. Proponuje się także powiększenie rezerwatu poprzez przyłączenie do niego ok. stutrzydziestoletniej dąbrowy położonej przy jego południowej granicy. Niestety, niedawno pojawiło się nowe, poważne zagrożenie dla tego obiektu. Lansowany jest pomysł przekwalifikowania przyległych do rezerwatu gruntów rolniczych na działki budowlane i wybudowania osiedla domków jednorodzinnych, graniczącego bezpośrednio z chronionym obszarem. Gdy ta koncepcja zostanie zrealizowana, rezerwatowi grozi los Żurawińca - w ciągu kilku lat z przyrodniczej perły Wielkopolski zamieni się w jeszcze jeden miejski park. Od ok. 10 lat powtarzany jest postulat utworzenia na terenie Poznania kolejnego rezerwatu - obejmującego zdziczały park w Radojewie. Miałby się on nazywać Kokoryczowe Wzgórze. Przeciwnicy pomysłu argumentują, że park ten jest już chroniony prawnie jako obiekt zabytkowy, natomiast zwolennicy wskazują, że do tej pory ochrona ta nie jest skuteczna, a prawo nie wyklucza łączenia ze sobą różnych form ochrony. Ustawa z 1991 roku wprowadziła szereg nowych form prawnej ochronyobszarów cennych pod względem przyrodniczym. Dwie z nich zostały do tej pory zastosowane w Poznaniu. Pierwsza to użytek ekologiczny, forma ochrony łagodniejsza od rezerwatu. Obejmuje się nią przede wszystkim niewielkie obszary uznawane niegdyś za "nieużytki", a stanowiące cenne siedliska przyrodnicze lub ich pozostałości. Stosunkowo często formę tę stosuje się także dla zachowania stanowisk chronionych roślin lub zwierząt. W 1994 roku Rada Miejska podjęła uchwałę o utworzeniu na terenie Poznania 26 użytków ekologicznych (ryc. 3). Niestety, nie ustalono, jakie zakazy i ograniczenia obowiązywać mają na ich terenie. W pośpiechu popełniono też nieco błędów przy ustalaniu ich granic. Skutkuje to tym, że niektóre z użytków podlegają systematycznej degradacji (np. Jezioro Umultowskie). Nie zmienia to jednak faktu, że po raz pierwszy poznańscy radni sami postanowili objąć ochroną obszary o wysokich walorach przyrodniczych. W ostatnich latach na zlecenie Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Poznania sporządzane są sukcesywnie opracowania na temat walorów przyrodniczych kolejnych użytków. Na ich podstawie przygotowuje się m.in. ścieżki edukacyjne w tych obiektach. Na terenie naszego miasta znajduje się kilkadziesiąt kolejnych obszarów, które spełniają wszelkie kryteria kwalifikujące do objęcia opieką w formie użytku ekologicznego. W 1996 roku PTOP "Salamandra" zgłosiło postulat utworzenia 24 nowych użytków. Propozycje te zostały w większości uwzględnione w Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Poznania, jednak na razie żaden kolejny użytek nie powstał. Drugą z form ochrony przyrody, którą ma prawo zastosować samorząd gminny, są zespoły przyrodniczo-krajobrazowe. Jest to najsłabsza z ustawowych form ochrony obszarowej, gwarantująca jedynie zachowanie walorów krajobrazowych. Na terenie Poznania istnieją trzy takie zespoły, powołane, podobnie jak użytki ekologiczne, w 1994 roku. Zespół przyrodniczo-krajobrazowy Głuszyna obejmuje dolinę rzeki Kopel oraz układy osadnicze Głuszyna i Piotrowo. Ochro
Andrzej Kepel, Adriana Bogdanowska, Paweł Śliwa
TZe eJ)
?25
'10
16]rezerwat przyrodyużytki ekologicznezespoły przyrodniczo-krajobrazowe
Ryc. 3. Obszary chronione na terenie Poznania.
Rezerwaty: M - rezerwat Meteoryt Morasko, Z - rezerwat Żurawiniec; zespoły przyrodniczo-kraj obrazowe: A - Morasko, B - Michałówka, C - Głuszyna; użytki ekologiczne: 1 - Psarskie, 2 - N ad Jeziorem, 3 - Krzyżanka, 4 - Strzeszyn, 5 - Bogdanka, 6 - Jezioro Umultowskie, 7 - Różany Młyn, 8 - Wilczy Młyn, 9 - Główna, 10 - Fort Ilia (Miłostowo), 11 - Olszak 1,12 - Olszak II, 13 - Darzybór, 14 - Dworski Rów, 15 - Swiątnica II, 16 - Świątnica I, 17 - Dębina, 18 - Fort I (Starołęka), 19 - Głuszynka, 20 - Rów Minikowski, 21 - Kopanina 11,22 - Kopanina 1,23 - Fort Villa (Raszyn), 24 - Strumień Junikowski, 25 - Fort Via (Golęcin), 26 - Fort V (ul. Lechicka), rys. P. Wylęgała.
nie podlegają tu drzewostany, młodniki, łąki i murawy, zabytkowy park w Głuszynie oraz cmentarz. Kolejny zespół, zwany Michałówka, obejmuje zlewnię rzeki Michałówki wraz z wodami podziemnymi i dolinami kopalnymi oraz układy osadnicze Krzesin i Spławia. W skład ostatniego zespołu - Morasko - wchodzą
pas wzgórz morenowych z Górą Moraską, zlewnia potoków Różanego i Naramowickiego, fragment doliny Warty oraz układy osadnicze okolicznych osiedli: Morasko, Radojewo, Umultowo, N owa Wieś Górna i N owa Wieś Dolna.
Ochrona przyrody w zespołach przyrodniczo- krajobrazowych odbywa się przede wszystkim poprzez uwzględnianie jej potrzeb przy planowaniu zagospodarowania przestrzeni. Dlatego też, przystępując w 2002 roku do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzeni dla zespołu przyrodniczo-krajobrazowego Morasko, Rada Miejska przyjęła listę zasad, które mają być przestrzegane przy opracowywaniu tego planu, aby zapewnić trwałość głównych walorów przyrodniczych i krajobrazowych Moraska. W 2002 roku Zarząd Zieleni Miejskiej zaproponował zastosowanie w Poznaniu kolejnej przewidzianej przez ustawę formy ochrony prawnej - obszaru chronionego krajobrazu. Miałby on objąć Cytadelę. Pomysł ten uzyskał akceptację Komisji Ochrony Środowiska Rady Miasta Poznania, jednak sama Rada na razie nie zdecydowała się na ten krok.
Jak mądrze pomagać ptakom? Poznań ma starą tradycję troski o swoich skrzydlatych mieszkańców. Już w 1798 roku rajcy miejscy wydali uchwałę wprowadzającą zakaz łapania ptaków śpiewających, a w szczególności słowików. Jednak od dawna najbardziej rozpowszechnioną metodą pomagania ptakom jest ich dokarmianie. Niestety, bardzo często robi się to nieprawidłowo, przynosząc więcej szkody niż pożytku. Należy sobie zdawać sprawę, że w przypadku niektórych gatunków z łatwego źródła pokarmu korzystają przede wszystkim osobniki słabe i chore, które w naturze nie miałyby szans przeżycia. Takjest w przypadku gołębi miejskich - pomagając pojedynczym osobnikom możemy przyczynić się do zwiększenia i tak już bardzo licznej populacji tych pospolitych ptaków w mieście, jednak osłabimy przeciętny stan jej zdrowotności. W miejscu karmienia dochodzi do długotrwałego przebywania dużej liczby ptaków, co znacznie zwiększa możliwość przenoszenia się różnych chorób. Dodatkowo przyczynia się do tego gromadzenie się w miejscach karmienia dużych ilości ptasich odchodów, które czasami wręcz mieszają się z wyłożonym pokarmem. Może to prowadzić do poważnych zakażeń - np. salmonellą. Często ptaki karmione są nieprawidłowym pokarmem. Duże ilości zjadanego chleba powodują u gatunków wodnych groźną chorobę przewodu pokarmowego - kwasicę. Bardzo szkodliwa dla ptaków jest również wszelka zepsuta żywność, a takiej wielu ludzi naj chętniej się pozbywa. Również wszystko, co słone, powoduje groźne dla życia ptaków zaburzenia w gospodarce wodnej ich organizmów. Karmienie ptaków, zwłaszcza wodnych, w okresie jesiennym, zachęca je do pozostawania na zimę w kraju i niepodejmowania normalnych wędrówek. Gdy zaś przyjdzie ostra zima, ptaki pozbawione naturalnego pokarmu cierpią prawdziwy głód. Jeśli więc ktoś chce dokarmiać ptaki, powinien koniecznie wcześniej zapoznać się ze szczegółowymi zasadami, których należy przestrzegać. Informacje na ten temat można znaleźć w licznych publikacjach lub uzyskać w fachowych organizacjach przyrodniczych.
Andrzej Kepel, Adriana Bogdanowska, Paweł Śliwa
Badania prowadzone przez ornitologów wykazały, że w naszym klimacie i na terenach zabudowanych to nie brak pokarmu w okresie zimowym, lecz brak bezpiecznych schronień na gniazda oraz wystarczającej bazy pokarmowej w okresie lęgów są głównymi czynnikami ograniczającymi liczebność wielu gatunków ptaków. Jeśli więc nawet dzięki naszej interwencji więcej ptaków przetrwa zimę, część z nich prawdopodobnie nie znajdzie bezpiecznego miejsca na gniazdo lub nie zdoła wykarmić młodych (Reichholf 1999). Niektóre ptaki naprawdę potrzebują pomocy! W ostatnich latach wiele gatunków przestało gniazdować w Poznaniu, a liczebność innych znacząco spadła. Wśród ptaków, które gniazda zakładają w różnych szczelinach i otworach na budynkach wzniesionych przez ludzi, są głównie pospolite jerzyki (Apus apus) i wróble domowe (Passerdomesticus). Prowadzone ostatnio na szeroką skalę remonty połączone z ocieplaniem budynków (głównie kamienic i bloków zbudowanych z wielkiej płyty) oraz zabezpieczaniem wszelkich wywietrzników sprawia, że ptaki te tracą dogodne miejsca do składania jaj i wychowu młodych. W czasie remontu tylko jednego budynku, miejsce lęgów traci niekiedy kilkaset osobników! W skali całego miasta, gdzie każdego roku pracom takim poddawanych jest wiele budynków, ubytek miejsc lęgowych jest ogromny. Nie wiadomo, jak potoczą się dalej losy tych dwóch gatunków. O ile wróble mają mniejsze wymagania co do miejsc odbywania lęgów, to jerzyki są bardziej wybredne pod tym względem. W 2002 roku po raz pierwszy w Poznaniu ornitolodzy z PTOP "Salamandra" założyli na ocieplonym bloku specjalne skrzynki dla jerzyków. Metoda ta jest z powodzeniem stosowana w Europie Zachodniej. Jeśli okaże się skuteczna także w warunkach polskich, działania te będą prowadzone na większą skalę. Podobne problemy mieszkaniowe mają, i to nie tylko w naszym mieście, sokoły pustułki (Falca łinnunculus). Ptaki te pierwotnie gniazdowały w krajobrazie rolniczym, ale już ponad pół wieku temu zaczęły gniazdować w polskich miastach. Inwentaryzacja pustułek w Poznaniu, przeprowadzona na początku lat 90. ubiegłego stulecia, wykazała ok. 40 par, a w 1997 roku w granicach administracyjnych Poznania gniazdowało już ponad 60 par (Mizera i in. 1998). Później liczebność tych ptaków zaczęła stopniowo maleć, głównie z powodu zmniejszającej się liczby odpowiednich miejsc do składania jaj i wychowu młodych. Podobnie jak w przypadku jerzyków, jest to wynik remontów, ocieplania budynków i zabezpieczania otworów wentylacyjnych. Pustułki opuszczają dotychczas zajmowane terytoria lub składają jaja w mniej dogodnych do tego miejscach, np. w zbyt małych wnękach i na wąskich parapetach, skąd znaczna liczba młodych wypada, zanim uzyska zdolność lotu. Większość z nich ginie na miejscu, niektóre jednak przeżywają upadek, dlatego w czerwcu i lipcu można spotkać wiele młodych pustułek spacerujących po trawnikach czy chodnikach. Aby zapobiec ciągłemu spadkowi liczebności tych ptaków, w 2000 roku PTOP "Salamandra" rozpoczęło program ich ochrony. Dzięki uprzejmości wielu administracji osiedli i zarządców budynków oraz wsparciu Globalnego Funduszu Ochrony Środowiska (GEF) przy Przedstawicielstwie N arodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP), w latach 2001-2002 rozwieszono w całym mieście kilkadziesiąt specjalnych skrzynek lęgowych. Zgodnie z oczekiwaniami, pustułki szybko je
Ryc. 4. Większość zamontowanych w Poznaniu skrzynek została przez pustułki zajęta już w pierwszym roku po wywieszeniu, fot. A. Kepelzaakceptowały i zasiedliły. Liczba pustułek w Poznaniu znowu zaczęła rosnąć - w 2002 roku w granicach miasta gniazdowało już ponad 100 par! Ich potomstwo ma szansę ponownie zasiedlić Wielkopolskę. Z powodu zagospodarowania nieużytków i terenów ruderalnych na terenach miejskich stale zmniejsza się liczba ptaków tam gniazdujących, głównie dzierlatek (Galerida cristata) i białożytek (Oenanłhe oenanthe), dla których są to siedliska typowe. Na ich lęgowiskach na Franowie, Górczynie czy Piątkowie powstały nowe osiedla i supermarkety, które znacznie zmniejszyły przestrzeń życiową tych ptaków. Otwarte murawy i różnego rodzaju zakrzewienia stanowią także ważne żerowiska dla licznych osobników i jeśli nie zachowamy pewnej ich liczby, np. w formie użytków ekologicznych, znikną także uzależnione od ich obecności gatunki. Dodatkowo człowiek tworzy rozliczne "ptasie pułapki", np. przyla
Andrzej Kepel, Adriana Bogdanowska, Paweł Śliwa
tujące do nas na zimę jemiołuszki rozbijają się o duże szklane powierzchnie. Rozwiązaniem może być naklejanie na okna odstraszających sylwetek ptaków drapieżnych, choć skuteczniejsze są dość gęste pionowe pasy.
Ryc. 5. Krnty zabezpieczające zimowiska nietoperzy w poznańskich fortach, fot. A. Kepel
Nie budź nietoperzy! Od kilku lat Poznań stał się znany jako ważne zimowisko nietoperzy. O tym, że system fortyfikacji poznańskich stanowi miejsce hibernacji tych zwierząt, wiadomo już od ponad 20 lat. Jest to jedyny tak duży kompleks schronień jaskiniopodobnych w środkowej Wielkopolsce, zlatują się tu więc nietoperze z miejsc odległych nawet o kilkaset kilometrów. W 1994 roku PTOP "Salamandra" rozpoczęło realizację projektu ochrony tych zimowisk. Przede wszystkim zamknięto za pomocą specjalnych krat wejścia do pomieszczeń fortecznych, które są zajmowane przez nietoperze. Niekontrolowana penetracja tych schronień przez ludzi powodowała wybudzanie się nietoperzy z hibernacji i straty energii, co z kolei zmniejszało ich szansę na przetrwanie zimy. Zdarzały się nawet przypadki okrutnego zabijania bezbron - nych zwierząt. Łącznie zamontowano ok. 150 krat. W niektórych obiektach poprawiano także mikroklimat poprzez zamurowanie otworów, przesłanianie okien itp. W ten sposób . . .. zmnIeJszono przewIewy I ryzyko przemarzania pomieszczeń. W niektórych obiektach stworzono dodatkowo sporo niewielkich, bezpiecznych schronień, ustawiając specjalne ścianki z cegły dziurawki. Sześć zimowisk nietoperzy znajdujących się w poznańskich fortach jest chronionych jako użytki ekologiczne. Kompleks poznańskich schronień nietoperzy jest także proponowany jako ostoja w ramach europej skiej sieci obszarów chronionych NATURA 2000. Program ochrony nietoperzy w Poznaniu jest wspierany przez wielu donatorów, spośród których głównymi sponsorami były Fundacja EkoFundusz oraz " k r (UND 1). Zabezpieczenie zimowisk to nie koniec progra
Ryc. 6. Mroczek posrebrzany (Vespertilio murinuś) karmiony w "szpitaliku" larwami chrząszczy - mączników młynarków. Nietoperz ten, uważany w Polsce za gatunek bardzo rzadki, w poznańskim "szpitaliku" dla nietoperzy jest jednym z naj częstszych pacjentów, zwłaszcza w okresie jesiennym, fot. A. Kepel
Ryc. 7. Prelekcja o nietoperzach prowadzona w wyremontowanym przez PTOP "Salamandra" pomieszczeniu Fortu IIa na Ratajach, fot. A. Kepel
Andrzej Kepel, Adriana Bogdanowska, Paweł Śliwa
mu - obecnie przyrodnicy z "Salamandry" starają się utrzymać stworzone zabezpieczenia w należytym stanie. Opieka nad niektórymi obiektami prowadzona jest we współpracy z innymi grupami, np. z Sekcją Teriologiczną Koła Leśników AR w Poznaniu.
Nie tylko zimą należy chronić nietoperze. Niektóre z nich przebywają w mieście cały rok, dlatego trzy lata temu niezbędne okazało się utworzenie specjalistycznego "szpitalika" dla nietoperzy, do którego przyjmowani są obecnie pacjenci z całego kraju. Warto zaznaczyć, że dominują zwierzęta z Poznania, których trafia do tego punktu średnio kilkanaście miesięcznie! Są to przede wszystkim nietoperze, które wpadły w tzw. pułapki antropogenne, czyli stworzone przez człowieka (np. utknęły między okiennicami lub w skrzynce na listy), albo zostały znalezione na ulicy chore bądź bardzo osłabione. "Szpitalik" pełni przede wszystkim rolę edukacyjną i pomaga zmieniać tradycyjnie negatywny stosunek ludzi do tych zwierząt. Aby ochrona nietoperzy była skuteczna, niezbędne jest przełamanie stereotypów i przekonanie społeczeństwa do potrzeby ochrony tych "zjadaczy komarów". Poza prowadzeniem "szpitalika" PTOP "Salamandra" rozpoczęła kilka lat temu intensywną kampanię edukacyjną z wykorzystaniem mediów, własnych publikacji, wystaw i prelekcji w szkołach. Część działań odbywa się w Forcie Ha na os. Czecha, który został przez władze miasta użyczony "Salamandrze" na cele edukacyjne.
Ryc. 8. Śmieci zebrane w lasach nad Rusałką w czasie akcji "Sprzątanie Świata" przez wolontariuszy skupionych wokół Fundacji Biblioteki Ekologicznej, fot. A Kepel
Ryc. 9. Nielegalne składowisko złomu i substancji chemicznych w Radojewie zlikwidowane wiosną 2002 r. po zgłoszeniu przez PTOP "Salamandra" władzom miejskim
Walka z wielkim wymieraniem dopiero się zaczęła Zakres praktycznych działań związanych z ochroną przyrody podejmowanych na terenia Poznania w ostatnich latach znacząco się poszerza. Przykładem może być "sprzątanie świata" organizowane co roku w połowie września oraz wiosną z okazji Dnia Ziemi. Interesującym połączeniem edukacji przyrodniczej i ochrony przyrody jest prowadzony przez PTOP "Salamandra" program Szkolne Ostoje Przyrody. Polega on na tym, że uczniowskie koła tej organizacji wybierają w pobliżu swojej szkoły jakiś cenny ze względów przyrodniczych teren i obejmują go opieką - starają się ograniczać zagrożenia, tworzą ścieżki edukacyjne, prowadzą obserwacje przyrodnicze. Choć większość takich ostoi powstaje na wsiach i w małych miejscowościach, do programu przyłączyło się także kilka poznańskich szkół, np. wspomniany Fort Ha znajduje się pod opieką młodzieży z XVII Liceum Ogólnokształcącego. Wiele podejmowanych działań ochronnych ma charakter interwencyjny. Dotyczy to np. ratowania zagrożonych nieprzemyślanymi działaniami stanowisk chronionych roślin i zwierząt lub cennych siedlisk przyrodniczych (Polski Klub Ekologiczny prowadzi obecnie akcję ratowania stawu w Antoninku). Często są to drobne działania, wymagające specjalistycznej wiedzy i umiejętności, np. wyjęcie haczyka wędkarskiego wbitego w dziób łabędzia, usunięcie zaskrońca powodującego panikę na placu zabaw dla dzieci, przejęcie piskląt pustułek, które wypadły z gniazda, a następnie ich odhodowanie i wypuszczenie na wolność. W wielu przypadkach niezbędne jest zaangażowanie służb miejskich, a nawet organów
Andrzej Kepel, Adriana Bogdanowska, Paweł Śliwa
sCIgania, np. likwidacja dzikich składowisk śmieci, a nawet odpadów niebezpiecznych, przypadki nielegalnej wycinki drzew, różne przypadki wandalizmu. Wielość różnych rodzajów interwencji sprawia, że przeciętny mieszkaniec Poznania nie zawsze wie, do kogo należy zwrócić się o pomoc w konkretnej sprawie. Aby usprawnić przepływ informacji i jednoznacznie ustalić zakres kompetencji i możliwości poszczególnych podmiotów, PTOP "Salamandra" rozpoczęło program "Vulpes", który ma na celu nawiązanie ścisłej współpracy pomiędzy instytucjami prowadzącymi interwencje związane z ochroną przyrody. Jednym z pierwszych rezultatów programu jest powstanie strony internetowej www.salamandra.org.pl/interwencie. na której można znaleźć spis tych instytucji, ich adresy i telefony oraz zakres kompetencji. Wydaje się, iż w ostatnich latach świadomość narastających zagrożeń dla środowiska staje się powszechna, a potrzeba poprawy obecnego stanu jest coraz silniej odczuwana przez społeczeństwo. Dzięki temu zachodzą zmiany w przepisach prawnych, stosowanych technologiach i naszych zachowaniach. Powodują one, że niektóre parametry środowiska po raz pierwszy od dziesięcioleci zaczęły powoli ulegać poprawie. Czy jednak poprawa jednych parametrów jest w stanie zrównoważyć ciągłe pogarszanie się innych? Czy pojawienie się w granicach miasta pewnych zwierząt i roślin, które dawno temu się stąd wycofały, to skutek poprawy warunków życia, czy też tylko znak, że nie mająjuż dokąd uciec? Nie wystarczy jedynie dostrzegać otaczającą nas przyrodę, trzeba jeszcze zrozumieć, co chce nam przekazać. A przyrody nie da się skutecznie chronić wyłącznie w izolowanych rezerwatach i parkach narodowych. Nastały takie czasy, że ratunek dla wielu gatunków może stanowić również ochrona prowadzona na terenach zurbanizowanych, takich jak Poznań. Wielkie wymieranie trwa i w naszym własnym interesie powinniśmy mu przeciwdziałać.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2002 Nr3 ; Wśród zwierząt i roślin dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.