DUSZPASTERZ CAŁEJ POLSKI

Kronika Miasta Poznania 2002 Nr2 ; Zawady i Główna

Czas czytania: ok. 7 min.

MAREK KIRSCHKE

7wykły dzień tygodnia, wtorek, 28 maja 1996 r., cmentarz Miłostowski. ZgroLmadziła się rodzina, liczni sąsiedzi, nieliczni już koledzy szkolni i znajomi, a częściej ich dzieci, wierni słuchacze Radia Wolna Europa. Przyszli, aby uczestniczyć w ostatniej drodze na rodzimej ziemi śp. Tadeusza Kirschke, księdza, Honorowego Prałata Papieskiego (z nominacji Pawła VI), kapelana wojskowego odznaczonego przez Rząd Polski w Londynie Krzyżem Oficerskim Orderu "Polonia Restituta", wreszcie kapelana i redaktora Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa.

Zmarł w poniedziałek 15 kwietnia w Domu ss. Nazaretanek w londyńskiej dzielnicy Hammersmith po długiej i ciężkiej chorobie w 88 roku życia. Uroczystości pogrzebowe w kościele św. Andrzeja Boboli w Londynie zgromadziły rzesze jego emigracyjnych przyjaciół. Urna z prochami powróciła do kraju. Chociaż mniej niż trzecią część życia spędził na Głównej, pozostał jej wierny, demonstrował lokalny patriotyzm. Do końca wspominał lata młodości spędzone w podmiejskiej osadzie, a potem części miasta. Był dumny z przynależności do tej społeczności, do piłkarskiego klubu "Polonia" z ul. Harcerskiej, którego był współzałożycielem. Pytany w świecie: skąd pochodzi?, zawsze odpowiadał: z Głównej, wprawiając pytającego w zakłopotanie. Potem dodawał z uśmiechem: To taka dzielnica Poznania. Kiedy młody Tadeusz Kirschke starał się o przyjęcie do Metropolitalnego Seminarium Duchownego Poznańsko-Gnieźnieńskiego, skreślił swój życiorys: "Ja, niżej podpisany, urodzony dnia 20 września 1908 r. w Głównej z ojca Stanisława i matki Marii z Bobkiewiczów, zacząłem uczęszczać do powszechnej szkoły w Głównej w 6-tym roku życia. Mając lat 9 zostałem zapisany do szkoły przygotowawczej, z której po pół roku przeszedłem do Gimnazjum św. Marii Magdaleny, zdawszy egzamin do klasy I-szej. Gimnazjum ukończyłem po 10-ciu latach,

Ryc. 1. Kamienica rodziny Kirschke przy ul. Głównej 39, fot. z lat 20. XX w.

--#t 1\ g£:fffTfft

Ryc. 2. Tadeusz Kirschke wśród kleryków Seminarium Duchownego rocznik 1929-34

Marek Kirschkerepetując klasy Ill-cią i VII-mą, tę ostatnią z powodu pięciomiesięcznej choroby (zapalenie opłucnej z wysiękiem). Maturę zdałem dnia 12 kwietnia 1929 roku [w klasie Vlllb razem z Adamem Koziowieckim, kardynałem, byłym arcybiskupem Lusaki, stolicy Zambii - dop. autora]. W międzyczasie, tzn. w II-tym roku życia, przystąpiłem do I Komunii św. w dniu 29 czerwca 1919 i tegoż dnia otrzymałem z rąk J. Em. Ks. Prymasa Arcybiskupa dra Dalbora sakrament Bierzmowania. A teraz pragnę wstąpić do Seminarium Duchownego, aby rozpocząć dal. .. " szy etap mOjego ZYCla . Znalazł się pośród 30 osób przyjętych do Seminarium pod warunkiem, że po otrzymaniu święceń przez 12 lat będą pracować poza Polską, otaczając opieką duszpasterską liczne rzesze polskich uchodźców, emigrantów zarobkowych. Studia filozoficzne odbył w Gnieźnie, a teologiczne w Poznaniu. Wówczas biegle opanował język francuski. Wreszcie 17 czerwca 1934 r. otrzymał z rąk kardynała Hlonda święcenia kapłańskie w murach katedry poznańskiej. Zaledwie przez rok "praktykował" jako wikary w parafiach w Objezierzu i Kępnie. W lipcu, po pożegnaniach w rodzinnym domu przy ul. Głównej 39, wyruszył do Francji. Początkowo pracował w Paryżu, następnie w Audincourt w pobliżu granicy szwajcarskiej, a wiosną 1939 roku, mianowany dyrektorem Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej we Francji, przeniósł się na północ kraju, gdzie opiekował się równocześnie kilkoma parafiami. Aby wypełniać skutecznie swojeobowiązki, nauczył się prowadzić samochód, a automobilizm stał się potemjego pasją. W tym czasie odwiedził rodzinę na Głównej. Było to jego ostatnie spotkanie z matką i ojcem oraz ostateczne pożegnanie z ojczystą ziemią. Po klęsce wrześniowej wielu jego młodych podopiecznych wstąpiło do polskiego wojska we Francji. Sam zgłosił się 1 lutego 1940 r. i został powołany na kapelana 5. Pułku Strzelców Małopolskich. Podczas działań na froncie nad Saoną objeżdżał motocyklem rozrzucone oddziały pułku, dodawał żołnierzom otuchy, spowiadał ich i udzielał rozgrzeszenia In articulo mortis. W dniu 20 łipca 1940 r. większa część żołnierzy tego pułku dostała się do niewoli. Ksiądz Kirschke poszedł dobrowolnie za nimi do Colmar. Pomagałjeńcom, przywożąc pomoc od swoich parafian, którzy mieszkali w tych okolicach. Władze niemieckie postawiły go wobec alternatywy pozostania na wolności - jako księdzu lub dołączenia do pułku w niewoli w roli kapelana. Wybrał to drugie. Melchior Wańkowicz l , opisując brawurową ucieczkę z obozu jenieckiego w Murnau rotmistrza Ihnatowicza, wspomina też postać księdza: "Przeniesienie do Murnau wyjednał sobie ksiądz Kirschke, dowiedziawszy się, że obóz nie ma kapłana. Ksiądz spędził lata przed wojną na duszpasterstwie pośród emigracji we Francji, ale przypomnieli sobie z Chwiałkowskim 2 wspólne koleżeństwo ze szkoły i niebawem Chwiałkowski poprowadził ich wspólne gospodarstwo, zyskując sobie przydomek »księżej gospodyni«". Internowanie w Oflagu 7 A M urnau trwało od 9 września 1940 r. do 8 listopada 1944 r. Tam ks. Kirschke poznał wielu luminarzy polskiej kultury, sztuki i nauki, z którymi przez następne dziesięciolecia utrzymywał mniej lub bardziej zażyłe kontakty. Odprawiał msze Św., pełnił posługę kapłańską nie tylko w oflagu, ale i w żołnierskich stalagach. Kursował pod strażą pomiędzy obozami, przekazywał wiadomości, podtrzymywał łączność, przewoził tajną pocztę jenieckiej organizacji podziemnej. Wpadł. W wyniku śledztwa gestapo znalazł się w więzieniu w Ratyzbonie, gdzie przebywał do 28 lutego 1945 r. Na procesie został skazany na śmierć i osadzony w obozie koncentracyjnym we Flossenburgu. Ponad dwa miesiące, od 1 marca do 4 maja 1945 f., oczekiwał wykonania wyroku. Nie spał, cały czas się modlił. Uratowały go wojska amerykańskie, wyzwalając obóz. Ale okupił to chroniczną insomnią. Wrócił do wyzwolonego Murnau, gdzie spotkał licznych powstańców warszawskich. Młodzież akowską otoczył szczególną opieką. I tak Poznańczyk stał się najwierniejszym i najbardziej ukochanym przyjacielem wojennego pokolenia rodowitych warszawiaków. N astępnie wyruszył do Włoch, gdzie 12 października 1945 r. został wcielony do Polskiego Duszpasterstwa Wojskowego i przydzielony do Rezerwy Oficerskiej 7. Dywizji Piechoty, a 26 sierpnia 1946 f. - przeniesiony do Biura Wydawnictw Religijnych Biskupa Polowego w Rzymie. Z Wojskiem Polskim powędrował do Wielkiej Brytanii, zaczynając twórczy okres londyński. Pracował w Kurii Biskupa Polowego, odpowiadając za wydawnictwa religijne, jednocześnie pełnił nieformalną funkcję kapelana młodzieży akowskiej. Wreszcie w 1948 roku został naczelnym asystentem kościelnym Polskiego Katolickiego Wydawnictwa "Veritas", duszpasterzem akademickim

Marek Kirschke

Ryc. 4. Ksiądz Tadeusz Kirschke (pierwszy od prawej) w Murnau po wyzwoleniu w 1945 r.

w Londynie oraz opiekunem duchownym studentów polskich w Wielkiej Brytanii. Wówczas zdobył sławę wybitnego kaznodziei. Udzielał ślubów, chrzcił. W Monachium powstawała właśnie Rozgłośnia Polska Radia Wolna Europa.

Jej organizator i dyrektor Jan Nowak-Jeziorański szukał redaktora audycji religijnych. Znał z Londynu ks. Kirschke i wiedział, że doskonale nadawał się do tej roli. Stoczył grę dyplomatyczną z ks. bpem Józefem Gawliną niechętnym utracie utalentowanego i popularnego kapłana. We wspomnieniach z tych lat napisze 3 : ".. .gdy tylko przystąpiłem do zorganizowania Polskiej Rozgłośni, przywiązywałem wielką wagę do audycji religijnych. Kościół za żelazną kurtyną nazywany był Kościołem Milczenia. Nie miał dostępu do środków masowego przekazu i mógł nauczać Ewangelii tylko z kazalnicy. Przewidywałem trzy audycje religijne w tygodniu i transmisję mszy św. z polskiego kościoła jak za czasów przedwojennego Polskiego Radia (...). Niełatwo było znaleźć redaktora audycji religijnych, który stanąłby na wysokości zadania. Musiał to być ksiądz, który byłby nie tylko doświadczonym duszpasterzem - ale utalentowanym pisarzem, obdarzonym dobrym głosem radiowym. Ponieważ zespół składał się z wierzących, niewierzących i obojętnych, więc trzeba było wyszukać człowieka o szerokich horyzontach, tolerancyjnego wobec innych. Upatrzyłem sobie od początku kapelana akademickiego z Londynu ks. Tadeusza Kirschke (...)". Ostatecznie bp Gawlina zaakceptował wybór dyrektora N owaka i 22 listopada 1952 r. ks. Kirschke poleciał do Monachium na nową placówkę. Przez ponad ćwierć wieku "duszpasterz całej Polski" - jak nazwie go później Prymas Tysiąc

Ryc. 5. Ksiądz Kirschke z Janem Jasiewiczem, reżyserem, współwięźniem z Murnau, w radiowym studio, fot. z 1955 r.

lecia, ks. kardynał Stefan Wyszyński - poprzez kazania, audycje religijne, a także komentarze w sprawach Kościoła mówił o tym, o czym nie mogli mówić kapłani w Polsce. Audycji słuchały miliony Polaków. Takie cykle programów jak "Kościół Walczący" czy "Wiara i życie" zdobyły sobie duże uznanie w kręgach inteligencji polskiej w kraju. Natomiast w Monachium ks. Kirschke stał się autorytetem, mimo że wcale o to nie zabiegał. Prowadził cichą działalność charytatywną - dzięki jego pomocy finansowej wiele osób w kraju ukończyło studia, mogło malować obrazy, leczyć się. Wspomagał kościół parafialny na Głównej, klub piłkarski "Po

Ryc. 6. Kapelan rozgłośni, fot. z 1956 r.

Marek Kirschkelonia". Na tę pomoc wydawał wszystkie zarobione pieniądze. Chodził w starych butach i wyświechtanym ubraniu, jeździł nie najnowszym i zapomnianym dzisiaj modelem Borgward Isabelle. Jan Nowak-Jeziorański zaliczył go do "senatu", ścisłej szóstki swych najbliższych współpracowników, upoważnionych do poznawania spraw okrytych ścisłą tajemnicą. RWE była infiltrowana przez wywiad komunistyczny i nie wszyscy pracownicy mogli być do nich dopuszczani. Ponadto był praktycznie jedyną osobą akceptowaną bez zastrzeżeń przez wszystkie frakcje pracowników. Często prowadził zebrania, na których roztrząsano konfliktowe kwestie i łagodzono nieuniknione przecież spory. Nowak-Jeziorański pisał: "...Największą zaletą księdza było to, że był otwarty dla ludzi odmiennych zapatrywań religijnych. Dlatego garnęli się do niego chętnie niewierzący i obojętni, a wśród Amerykanów - protestanci (u.). Był wesoły, rozmowny, nie cierpiał patosu i celebry, lubił się bawić i raz widziałem go tańczącego, dosyć zresztą nieśmiało (...). W czasie jego częstych wizyt w Rzymie, biskupi, księża i pielgrzymi z Polski poznawali go po głosie, co sprawiało mu wielką przyjemność. W mieszkaniu ks. prałata Andrzeja Deskura widywał się z kardynałem Wojtyłą.

Namiętnością ks. Tadeusza był sport. Znał się na nim tak dobrze, że oprócz swoich audycji religijnych prowadził nieraz audycje sportowe, gdy redaktor tego działu był chory lub na urlopie. Lubił prowadzić samochód z karkołomną szybkością. Odległość Monachium-Rzym pokonywał w ciągu jednej nocy w tym czasie, gdy nie było jeszcze autostrady DeI Sole (...).

Ryc. 7. Ksiądz Kirschke na emeryturze w Londynie, fot. z 1985 r.

Jako redaktor audycji religijnych miał pełną autonomię. Nikt nie wtrącał się do jego kazań i pogadanek, a on sam nie zapuszczał się w tematykę polityczną". Był człowiekiem, który z kunsztem uprawiał sztukę epistolograficzną. Pisał serio, ale zawsze z nutką żartu, oczywiście wiecznym piórem albo na maszynie do pisania bez polskich znaków. Nigdy nic nie poprawiał ani nie skreślał. Choć dobrze opanował angielski, niemiecki i włoski, to pierwszym i podstawowym językiem obcym pozostał francuski. Dlatego zawsze spotkać go można było z egzemplarzem "Le Monde" w ręce. Znacznie przekroczywszy wiek emerytalny (był po siedemdziesiątce), powrócił na stałe do Londynu. W czerwcu 1984 roku w kościele polskim przy Devonia Road obchodził swoje Złote Gody Kapłaństwa. Rok później z rąk prezydenta Edwarda Raczyńskiego otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu "Polonia Restituta" za "całokształt wieloletniej działalności patriotycznej i opiekuńczej wśród polskiej emigracji, w szczególności wśród młodzieży akademickiej". Miał niczym nie ograniczony wstęp na Zamek, czyli do siedziby Rządu Polskiego w Londynie. Gdy zaczęło dokuczać mu zdrowie, w 1987 roku przeniósł się do N azareth House w Hammersmith, blisko Polskiego Ośrodka Społeczno- Kulturalnego (POSK), gdzie miał idealną opiekę. Nie chciał zamieszkać poza Londynem, bo miał tu wielu serdecznych przyjaciół. Ostatnie pięć lat życia wiele cierpiał. Nie mógł się poruszać i wychodzić na zewnątrz, mówił, że czuje się jak w więzieniu. Odszedł, zakończywszy swe ziemskie życie, które nazywał "przygodami w łasce".

PRZYPISY:l M. Wańkowicz, Spod gilotyny, [w:] Od Sto lp ców po Kair, wyd. II, Warszawa 1971. 2 Chwiałkowski, poznaniak, został wybitnym polonijnym adwokatem w USA i dozgonnym przyjacielem księdza. 3 J. Nowak-Jeziorański, Wojna w eterze - wspomnienia, T. I: 1948-1956, Londyn 1986.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2002 Nr2 ; Zawady i Główna dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry