ZAWADY I GŁÓWNA
Kronika Miasta Poznania 2002 Nr2 ; Zawady i Główna
Czas czytania: ok. 35 min.ARCHEOLOGICZNE SKARBY GŁÓWNEJ I ZAWAD
JARMIIA KACZMAREK
G łówna, wraz z Łącznym Młynem, była w przeszłości osadą graniczącą od zachodu z rzeką Wartą, Poznaniem i Komandorią, od północy z Koziegłowami, od wschodu z Janikowem, Bogucinem, Antoninem i Antoninkiem, a od południa z Olszakiem, Chartowem i Maltąl. Na tym obszarze wyodrębniono dotychczas 36 stanowisk archeologicznych. Dodatkowo jedno ze stanowisk, leżące po obu stronach ul. Krańcowej, w rejonie ulic Mińskiej i Grodzieńskiej, a więc zarówno na terenie Głównej jak i Komandorii, zostało zaliczone do Komandorii (stan. 11, cz. I - II). Natomiast dawna osada Zawady, do której należały dość duże terytoria wykorzystywane gospodarczo (źródła wspominają, że do Zawad należał np. młyn Nadolnik, który później wchodził w skład Głównej), traktowana jest w literaturze archeologicznej jako jedno stanowisko położone po obu stronach ulicy o tej nazwie, na obszarze względnie zwartej zabudowy. Niestety, w okresie międzywojennym zniwelowano na Zawadach wzgórze 2 , a na samą ulicę nasypano 1,5-3 m ziemi, co spowodowało ogromne zniszczenie tych terenów. W efekcie szanse na istotne znaleziska archeologiczne w tym rejonie są znikome.
Początki osadnictwa na Głównej sięgają schyłku epoki lodowcowej, kiedy to za cofającym się na północ lodowcem podążały żyjące w tundrze stada renów, a za nimi polujący na nie ludzie. Był to koniec naj starszej epoki kamienia (paleolit, ok. 10-8 tys. lat p.n.e.). Po ludziach żyjących w tym czasie nad rzeką Główną zachowały się jedynie nieliczne narzędzia wykonane z krzemienia związane z codziennymi zajęciami (np. skrobacze do czyszczenia skór, grodki strzał), a także krzemienne półfabrykaty (wióry i odłupki) oraz odpadki poprodukcyjne. Znaleziono je w 1918 roku w trakcie badań archeologicznych na placu ćwiczeń wojskowych na południe od dzisiejszej ul. Bałtyckiej (stan. 15). Podobne ślady
Ryc. l. Stanowiska archeologiczne na Głównej i na Zawadach (na podkładzie mapy z 1890 r.)
pozostały po grupach myśliwych polujących na zwierzynę, łowiących ryby i zajmujących się zbieractwem w środkowej epoce kamienia (mezolicie, ok. 8-4,5 tys. lat p.n.e.), które w tym czasie już częściej zaglądały nad północny brzeg Głównej. Na takie materiały natrafiono koło fortu Hackego (stan. 13), przed browarem Huggera od strony Poznania (stan. 1, cz. II), na północny zachód od młyna w Głównej (stan. 4) i na wspomnianym już placu ćwiczeń wojskowych (stan. 15). Około 4500 lat p.n.e. na tereny Polski zawitali pierwsi rolnicy, rozpoczynając w ten sposób młodszą epokę kamienia - neolit. Ludzie ci szukali gleb cięższych, odpowiednich dla uprawy. Na Głównej takich warunków nie było, toteż jeśli w ogóle wówczas tu mieszkano, to po staremu prowadzono gospodarkę łowiecko-zbieracką. Dopiero ok. 3100-2450 lat p.n.e. pojawili się na tych ziemiach hodowcy bydła, kóz i owiec, zajmujący się też łowiectwem i rybołówstwem, mniej kopieniaczą uprawą roli, znający obok narzędzi krzemiennych gładzone przedmioty z kamienia. Ten okres w pradziejach zwany jest kulturą pucharów lejkowatych, od charakterystycznych naczyń glinianych w kształcie lejka, którymi jej przedstawiciele się posługiwali. Ułamki naczyń świadczące o przynajmniej czasowym pobycie tej ludności na Głównej znaleziono na wielkiej wydmie pomiędzy Łącznym Młynem i fortami (stan. 34) oraz w żwirowni Gajewskiego przy torze kolejowym do Gniezna (stan. 24), a więc zarówno nad Główną, jak i nad Cybiną. Natomiast w czasie prac wykopaliskowych przy ulicach Mińskiej i Grodzieńskiej (stan. Komandoria 11, cz. I-II) natrafiono na pozostałości zapewne większej osady związanej z nosicielami tej kultury. Obok ułamków naczyń znaleziono wyroby krzemienne (skrobacze, łuszczniki, rdzenie, czyli resztki krzemienia, z którego odłupywano wióry i odłupki), a także kamienne płyty do polerowania i fragment toporka 3 . Około 2500 lat p.n.e. nad Cybiną pojawiła się grupa hodowców i rolników, związana z tzw. kulturą amfor kulistych. Na obszarze Głównej znaleziono dotychczas zaledwie jeden ułamek naczynia z tego okresu (przy ul. Grodzieńskiej, stan. Komandoria 11, cz. II). Na podstawie tak nikłych śladów nie sposób określić, czy mamy tu do czynienia wyłącznie z krótkotrwałym penetrowaniem tych ziem, czy z próbą trwalszego osadnictwa. Po 2200 lat p.n.e. nad Główną i Cybinę trafiła kolejna fala osadników, nosicieli tzw. kultury ceramiki sznurowej (od naczyń zdobionych odciskiem sznura). Niektórzy archeolodzy przypuszczają, że mogli to być pierwsi Indoeuropejczycy, jacy dotarli do Europy. W czasie prac wykopaliskowych w ogrodzie na narożniku ulic Krańcowej i Mińskiej (stan. Komandoria 11, cz. I) natrafiono na charakterystyczny dla ludności tej kultury pochówek, czyli 30-centymetrowej grubości nasyp kamienny, pod którym leżał skurczony szkielet. Na tym stanowisku znaleziono też tak samo datowany ułamek naczynia. Ludność kultury ceramiki sznurowej trudniła się hodowlą i uprawą ziemi, jednak nie zaniechała polowań na zwierzęta, o czym świadczą chociażby trzy charakterystyczne, mające kształt serc, krzemienne grodki strzał (ryc. 2), na które natrafiono na wydmie obok toru kolejowego (stan. 27). Fragmentaryczność i zły stan zachowania niektórych materiałów archeologicznych sprawia, że część z nich można datować jedynie ogólnie na neolit, bez
Jarmila Kaczmarek
wiązania ich z konkretną kulturą (stan. 2 i stan. 3 na wydmie za browarem Huggera oraz stan. 21 na wschód od cegielni Weidemanna, koło glinianek na wschód od cmentarza na Miłostowie), a część, głównie mało charakterystyczne przedmioty krzemienne, jeszcze bardziej ogólnie na epokę kamienia (stan. 6, stan. 7, cz. II, stan. 16 i stan. 25). O osadnictwie na Głównej we wczesnej epoce brązu (ok. 1700-1250 lat p.n.e.) nie mamy dotychczas żadnych informacji 4 , choć stanowisko z materiałami tak datowanej kultury przedłużyckiej znajduje się zaraz "za miedzą", przy ul. Grodzieńskiej (Komandoria, stan. 11, cz. II). Dobrze natomiast poświadczona jest tu kultura łużycka, mimo iż natrafiono głównie na cmentarzyska. Kultura łużycka pojawia się w Polsce w III okresie epoki brązu (ok. 1250 lat p.n.e.) i trwa aż po wczesny okres epoki żelaza (halsztacki, do ok. 500 lat p.n.e.). Należy ona do szerokiego kręgu kultur pól popielnicowych, dominujących w tym czasie w Europie, kiedy to upowszechnia się ciałopalny obrządek pogrzebowy. Ludność tej kultury zajmowała się głównie sprzężajną uprawą ziemi oraz hodowlą, ale również myślistwem, rybołówstwem i zbieractwem. W 1914 roku w gliniance cegielni J areckiego, na wschód od ul. Suchej (stan. 1, cz. I), w czasie eksploatacji gliny mistrz strycharski Walkowiak natrafił na część grobu, z którego wydobył bliżej nie znaną liczbę naczyń. Przedmioty te oglądał Johannes Richter z poznańskiego Kaiser Friedrich Museum, ale nie wiadomo, czy ostatecznie trafiły one do tej instytucji. Wysłany do cegielni asystent techniczny tegoż muzeum Wilhelm Thamm stwierdził, że w gliniance zachowały się szczątki zniszczonej obstawy kamiennej oraz kolejne trzy naczynia i dwa kamienne rozcieracze do żaren. Grób, datowany na IV okres epoki brązu (ok. 1000-800 lat p.n.e.), znajdował się w żwirze, pod grubą (45-90 cm) warstwą humusu i ziemi nasypanej w czasie niwelacji glinianek. Podobnie datowane jest cmentarzysko z ul. Wiejskiej (stan. 22), gdzie w 1937 roku przy kopaniu studni na podwórzu Gajewskiego natrafiono na trzy całe naczynia i ułamki kilku innych; wszystko zapewne z jednego grobu. Również w pobliskich Zawadach (Poznań, stan. 30, cz. I) natrafiono na cmentarzysko z tego okresu; w 1889 roku naczynie wydobyte z grobu przekazał do muzeum Towarzystwa Przyjaciół N auk Władysław Łebiński, który zapewne sam je wykopał w czasie poszukiwań amatorskich. Jest to jedyny ślad zasiedlenia terenu Zawad w starożytności, ze względu na wspomniane już przekształcenia Zawad w XX wieku. Nieco młodsze jest cmentarzysko lub cmentarzyska odkryte przy ul. Smolnej na Głównej, pochodzące z wczesnej epoki żelaza (ok. 650-500 lat p.n.e.).
II
W 1929 roku przy sadzeniu drzewek w ogrodzie Franciszka Małeckiego przy ul. Smolnej 19 (Główna, stan. 7, cz. I; ryc. 3) na głębokości ok. 20 cm Jan Pietras wykopał popielnicowy grób obłożony polnymi kamieniami, z którego zachowały się jedynie dwa gliniane czerpaki na wodę i dwie przystawki - małe naczynia wkładane do grobu. W czasie badań ratowniczych Aleksandry Karpińskiej z Muzeum Wielkopolskiego odsłonięto trzy kolejne groby okryte kamieniami, z tego dwa znajdowały się przy ul. Smolnej 19 i jeden na sąsiedniej posesji Tomczaka (ul. Smolna 17). Grób pierwszy stanowiła nakryta misą popielnica z kośćmi ludzkimi, węglem drzewnym i kawałkiem taśmy brązowej, a ponadto 15 innych naczyń włożonych do grobu jako dar. W drugim grobie obok podobnej popielnicy z kośćmi były dwa pierścionki brązowe, a także 11 przystawek. Ostatni znaleziony pochówek to popielnica z kośćmi, pierścieniem brązowym i węglem drzewnym oraz 14 przystawek, w tym naczynie służące jako kadzielnica (ryc. 4). Natrafiono też na skupisko kamieni, być może magazyn matariału do budowy grobów. Poszukiwanie dalszych grobów za pomocą sondy nie przyniosło rezultatów.
Dwa lata później na podwórzu ochronki przy ul. Smolnej 12c (stan. 7, cz. II)
Ryc. 3. Główna, stan. 7 (ul. Smolna); la - Smolna 17/19 wg Karpińskiej, Ib - Smolna 17/19 wg Kostrzewskiego i numeracji dzisiejszej, 2 - Smolna 12c wg Karpińskiej, 3 - Smolna 12c wg numeracji dzisiejszej
Jarmila Kaczmarek
Ryc. 4. Główna, dary wkładane do grobów ciałopalnych, kultura łużyckanatrafiono na ułamki naczyń kultury łużyckiej, a kolejne znaleziono w 1932 roku na północ od ochronki, przed barakiem opieki nad matką i dzieckiem, oraz w ogrodzie ochronki i na polu między nią i granicą Głównej. Charakter tych znalezisk pozwala sądzić, że pochodzą również z cmentarzyska, być może będącego fragmentem odkrytego wcześniej. Warto dodać, że cmentarzysko przy ul. Smolnej wpisano do rejestru zabytków. Jedyna pewna osada z wczesnego okresu żelaza znajdowała się na wyżynach nad Cybiną koło Czekaiskiego (stan. 36), gdzie odsłonięto jamę na odpadki z zawartością ułamków naczyń i glinianej polepy służącej do uszczelniania drewnianych ścian oraz wylepiania podłogi. Nie wykluczone, że kolejna osada znajdowała się na polu z prawej strony szosy do Swarzędza, za strzelnicą wojskową (stan. 35). O charakterze dwóch dalszych stanowisk związanych z kulturą łużycką (Komandoria, stan. 11, cz. Iloraz Główna, stan. 25) niczego pewnego nie można powiedzieć ze względu na zbyt skromny i mało charakterystyczny materiał, który na nich znaleziono. Około 500-400 lat p.n.e. kultura łużycka zaczęła ustępować wskutek ekspansji pochodzącej z północy kultury pomorskiej, zwanej dawniej kulturą grobów skrzynkowych. Z Głównej znane jest jedno wątpliwe stanowisko (nr 18), o którym nie wiadomo, czy w ogóle istniał0 5 , i dwa pewne. Pierwsze z nich (stan. 11), cmentarzysko, znajdowało się w pobliżu Młyna Nadolnik, zapewne na cyplu leżącym na południowym stoku doliny rzeki Głównej, a więc w takim miejscugdzie, jak pisano w XIX wieku, "ludność kultury grobów skrzynkowych lubiła się chować". Stanowisko odkrył w 1903 roku właściciel młyna Max Aronsohn, który przekazał do Kaiser Friedrich Museum popielnicę z kośćmi, jedno całe naczynie i trzy ułamki innych. Nie wiadomo niestety, czy był to grób skrzynkowy złożony z płyt kamiennych, czy też miał on formę glinianego klosza, pod którym chowano właściwe popielnice. Cmentarzysko datowane jest na schyłek wczesnej epoki żelaza, czyli na ok. 500 lat p.n.e. W pobliżu znajdowała się zapewne osada, na której ślady jednak dotychczas nie natrafiono. Drugie stanowisko (nr 24) jest młodsze (400-125 lat p.n.e.), a znaleziono je w 1938 roku w żwirowni Gajawskiego przy torze kolejowym Poznań-Gniezno. Wydobyto jedynie ułamki naczyń, a na tej podstawie nie sposób określić, czy była to osada, czy też cmentarzysko. Między II wiekiem p. n. e. a ok. połową I wieku n. e. Wielkopolskę zasiedla ludność kultury przeworskiej. O tym, że Główna była zamieszkana również w tym okresie, świadczy cmentarzysko o nieznanym dziś położeniu (stan. 19), z którego pozyskano jedynie pozostałości grobu jamoweg0 6 przechowywane niegdyś w muzeum w Zgorzelcu. Były to trzy ułamki naczyń i inne przepalone skorupy, mały okrągły kamień do gładzenia, nieco kości ludzkich, żelazne noże, igła oraz zapinka. Podobne cmentarzysko z grobami jamowymi znajdowało się przy ul. Grodzieńskiej (Komandoria 11, cz. II). Stanowisko tak samo datowane, którego funkcji nie da się jednak określić, leżało na wschód od cegielni Weidemanna (stan. 21). Kultura przeworska na terenie Wielkopolski w okresie wpływów rzymskich zanika, a w jej miejsce w końcu I wieku n.e. pojawia się ludność kultury wielbarskiej, którą łączy się często z oddziaływaniem w tym czasie Gotów na ziemie polskie. Najbliższą Głównej osadę związaną z tą kulturą odkryto przy ul. Grodzieńskiej (Komandoria, stan. 11, cz. II), gdzie znaleziono liczne ułamki naczyń, polepę, węgiel drzewny i kości zwierzęce. U schyłku okresu wpływów rzymskich (między III i IV wiekiem n.e.) na Główną wraca ludność kultury przeworskiej. W 1932 roku Jan Kuglin natrafił w swym ogrodzie przy ul. Krańcowej na palenisko kamienne i place czarnej ziemi oraz ułamki naczyń i polepę. W czasie badań ratowniczych Józefa Kostrzewskiego odsłonięto pozostałości jednego z najbardziej znanych stanowisk leżących w obrębie Głównej - osadę z okresu wpływów rzymskich. Były to ślady drewnianej chaty słupowej zagłębionej w ziemi, w której znajdowało się kilkanaście ciężarków tkackich - pozostałości warsztatu, cztery przęśliki - części wrzecion, rozmaite przedmioty żelazne (grot oszczepu, noże, fragment obręczy, szydło), wyroby kościane (szydła, grzebień trójwarstwowy) i ułamki naczyń. W pobliżu chaty znajdowało się palenisko. W 1933 roku obok ogrodu Kuglina natrafiono na drugi budynek mieszkalny, a rok później naprzeciw tegoż ogrodu, przy znaku triangulacyjnym na rogu Krańcowej i Grodzieńskiej, wykopano cztery naczynia i ułamki piątego. Odkrycie zgłosił do Muzeum Wielkopolskiego nadzorujący prace drogomistrz P. Przybyłek, ale miejsce znalezienia było już wówczas rozkopane, dlatego Józef Kostrzewski musiał opierać się wyłącznie na relacjach robotników. Naczynia stały prawdopodobnie na głębokości 80 cm, razem, w piasku i mogły pochodzić z grobu szkieletowego, którego szczątki uległy
Jarmila Kaczmarekcałkowitemu rozkładowi. Wśród wielu ułamków naczyń znalezionych na tym stanowisku do najciekawszych należały ułamki tzw. ceramiki siwej, czyli pochodzącej z naczyń toczonych na kole przez wysoko wyspecjalizowanych rzemieślników. Ceramika ta była rzadkością na ziemiach polskich. W 1948 roku przy ul. Krańcowej, w pobliżu osady z okresu wpływów rzymskich, natrafiono na pokład nieokorowanego drewna, o czym doniósł. P. Podlaski, prezes Rady Zakładowej Fabryki Odlewów Cegielskiego. Ze względu na dużą wartość naukową stanowiska w 1950 roku podjęto tu celowe badania wykopaliskowe. Późniejsi profesorowie Jan Żak i Aleksandra Cofcianka przebadali wówczas 134 m 2 terenu. Pod piaszczystą warstwą humusu (30-40 cm) wystąpiła warstwa z młodszego okresu wpływów rzymskich zawierająca ciężarek tkacki (część krosien), metalową sprzączkę, liczne ułamki naczyń glinianych i całą miseczkę, polepę do wyklejania ścian i podłóg domów, kawałki drewnianych żerdzi, kości zwierzęce i węgiel drzewny. Najciekawszym obiektem był piec piekarski. Warstwa położona niżej była przemieszana i zawierała materiał z młodszego okresu wpływów rzymskich oraz młodszej epoki kamienia. Intensywność zabudowy w obecnym centrum Głównej sprawia, że znajdowane w ostatnich latach ułamki naczyń, będące jedynym śladem dawnego osadnictwa, są często tak bardzo zniszczone, że trudno je datować. Do takich miejsc należy stanowisko 8, cz. IV (ryc. 5), położone przy ul. Nadolnik, oraz część V tego stanowiska między ul. Mariacką i rzeką Główną. Materiały z tych miejsc można było datować ogólnie na pradzieje; prawdopodobnie nie są one starsze niż czasy kultury łużyckiej i nie młodsze niż okres wpływów rzymskich. Ze starszych faz wczesnego średniowiecza, czyli z doby plemiennej (od VI do poł. X wieku), dotychczas nie znamy żadnych stanowisk i nie wiadomo, czy rzeczywiście w tym czasie na obszarze Głównej nikt nie mieszkał, czy też winić tu należy stan badań i zniszczenia terenu. Jeśli nawet ta druga wersja jest prawdziwa, to intensywność osadnictwa raczej nie była wielka. Między połową X i połową XI wieku obszar ten został już na pewno zasiedlony, co może mieć jakiś związek z celową akcją kolonizacyjną na terenie jądra państwa gnieźnieńskiego, jak to często działo się w centrum Wielkopolski 7 . Znaleziskiem z tego czasu jest bardzo cenny skarb kruszcowy, zakopany, jak się sądzi, po 961 roku w Łącznym Młynie (stan. 33). Odkryto go w 1872 roku na terenie obecnego jeziora Maltańskiego. W glinianym naczyniu nakrytym żelazną misą, tzw. śląską, ukryto liczne monety, ozdoby srebrne, kawałki srebra i wiele innych przedmiotów. Znaleziony skarb można łączyć z wielką osadą położoną nad rzeką Cybiną w obrębie dzisiejszej Komandorii. Najstarsze osady wczesnośredniowieczne (z poło X do poło XI wieku) na tym terenie odkryto na łące fabryki Cegielskiego (stan. 17) i na wschód od cegielni , Weidemanna (stan. 21). SIady kolejnej osady, funkcjonującej od ok. X aż do poło XII wieku, znaleziono na prawo od toru kolejowego do Janowca (stan. 5). Inną, położoną nad rzeką Główną, prawie 2 km od obecnych zabudowań (stan. 2), datować można ogólnie na czas od X do poło XIII wieku. Ponadto między Łącznym Młynem i fortami (stan. 34) odnotowano słabo uchwytne ślady osadnictwa, które można datować jedynie ogólnie na wczesne średniowiecze.
Jak się wydaje, żadnego z wyżej wymienionych stanowisk nie można identyfikować z wsią Główna. Raczej chodziło tu o osady, które w przeszłości miały inną przynależność administracyjną lub stanowiły samodzielne jednostki osadnicze. W 2001 roku podjęto próbę zlokalizowania śladów średniowiecznej wsi Główna, korzystając z licznych przykładów sytuowania podobnych osad na terenie dzisiejszej aglomeracji poznańskiej. Wobec braku źródeł pisanych mówiących o znacznym przemieszczeniu się Głównej, można było przypuszczać, że pierwotna wieś powinna znajdować się w obrębie lub blisko zabudowań dzisiejszej Głównej. Sugerowała to także nazwa wsi, identyczna jak pobliskiej rzeki. Stosunkowo blisko zabudowań Głównej, ale po północnej stronie rzeki, znajdowało się niegdyś cmentarzysko wczesnośredniowieczne (stan. 14). W 1916 roku na terenie zakładów amunicyjnych między rzeką Główną i obecną ul. Bałtycką natrafiono na cztery szkielety ludzkie. Jeden z nich posiadał dwa brązowe kabłączki skroniowe, typową ozdobę kobiecą we wczesnym średniowieczu. Trzy szkielety miały twarze skierowane na wschód, kolejny - na południe 8 . Przyjmując, że cmentarzysko miało związek z pierwotną Główną, można było podjąć próbę odszukania jej pozostałości, które powinny znajdować się w widłach Warty
Jarmila Kaczmarek
i Głównej lub też w rejonie obecnej ul. Mariackiej. W czasie badań archeologicznych natrafiono na ślady takiej osady wzdłuż ul. Mariackiej, między obecnym kościołem i ul. Nadolnik (stan. 8, cz. V). Osadajest bardzo zniszczona i udało się pozyskać z niej jedynie ułamki naczyń datowane przynajmniej na wiek XIII, z możliwością wydłużenia chronologii do XII wieku. Niezbyt liczne późnośredniowieczne ułamki naczyń łączyć można raczej z funkcjonowaniem późniejszej osady wzdłuż uł. Nadolnik, bo wystąpiły właśnie w jej pobliżu. Z osady na cmentarz wiodła stara droga wzdłuż Warty i dalej do Murowanej Gośliny, zaznaczona jeszcze w końcu XVIII wieku. Wydaje się, że pierwotna wieś Główna związana była bardziej z tą właśnie drogą niż z traktem gnieźnieńskim. Przeprawa (lub most) przez rzekę Główną prawdopodobnie znajdowała się przy późniejszym młynie Nadolnik; cmentarz leżał przy tej drodze, na wschód od niej (ryc. 6). Właśnie na skrzyżowaniu drogi do Murowanej Gośliny i hipotetycznej drogi do wczesnośredniowiecznej wsi Główna w latach 2000-2001 znaleziono ślady osadnictwa m.in. z 2. poł. XIII-l. poł. XIV wieku (stan. 7, cz. III). Jeżeli w XIII wieku wieś Główna leżała wzdłuż dzisiejszej ul. Mariackiej, to kościół, o którym wspominają trzynastowieczne źródła pisane, powinien znajdować się na osi osady, we wschodniej jej części (podobnie jak np. w Spławiu). Byłoby to raczej na wschód od ul. Nadolnik. Rzeczą mniej prawdopodobną jest
Ryc. 6. Zmiany położenia Głównej: l - osada w XII(?)-XIII w., la - cmentarz należący do wsi. Linią przerywaną oznaczono hipotetyczny przebieg drogi do Murowanej Gośliny; 4 - ślady osadnic twa w 2. pol. XIII-XIV w.; 2 - osada w XIV (?)-pocz. XVI w., 2a - średniowieczny cmentarz należący do wsi; 3 - osada na przełomie XVIjXVll w. (na podkładzie Planu Stołecznego m. Poznania z 1933 r.)
usytuowanie kościoła z boku, nie na osi 9 . N a terenie aglomeracji poznańskiej są znane przykłady takiej lokacji kościoła w stosunku do osady, jednakże dotyczą czasów późniejszych (układ przestrzenny osady na Świętym Marcinie ma metrykę najwcześniej piętnastowieczną). W XN wieku, a najpóźniej na przełomie XIV i XV wieku, dochodzi do zmiany układu przestrzennego wsi. Źródła nie wspominają już o kościele, a wieś włączono do parafii Świętego Jana. Późnośredniowieczna Główna (stan. 8, cz. IV) powstaje wzdłuż ul. Nadolnik i jest związana z traktem gnieźnieńskim. Nie leży jednak wzdłuż traktu, ale przylega do niego węższym bokiem. Takie położenie wsi było zapewne bardzo wygodne; dawało korzyści z tytułu lokacji przy trakcie komunikacyjnym, a zarazem pozwalało uniknąć niebezpieczeństwa w wypadku konieczności przejazdu przez środek wsi większych grup ciągnących drogą wojsk. Na drugim końcu wsi, w widłach Głównej, zapewne na przełomie XV i XVI wieku utworzono cmentarz pozakościelny (stan. 20)10. Powstaje zatem kompleks osadniczy typowy dla średniowiecza, podobny jak np. na Górczynie, Jeżycach czy Starołęce Małej.
Ryc. 7. Zawady: l - cmentarzysko odkryte w 1927 r.; 2 - ślady osady średniowiecznej (wg szkicu A. Karpińskiej, z uzupełnieniami J. Kaczmarek)
W ciągu XVI wieku następuje kolejna zmiana układu przestrzennego wsi.
Przy ul. Nadolnik powstaje folwark funkcjonujący do schyłku XVIII wieku, a centrum Głównej zostaje przeniesione na ul. Średnią (stan. 8, cz. III), na ukos w stosunku do traktu gnieźnieńskiego, i sięga od krzyża przy Rynku Wschodnim aż do ul. Nadolnik (w 1992 roku w Autolakierni przy ul. Średniej znaleziono grot żelazny, może od halabardy?). Ten układ przestrzenny przetrwał do XIX wiekuo średniowiecznych Zawadach źródła wspominają dopiero w XV wieku ll . Pierwszą próbę lokalizacji pierwotnej osady podjął w 1949 roku Z. Zieliński.
Przypuszczał on, że osada ta znajdowała się wzdłuż rzeczki Zawadki, w północ
Jarmila Kaczmareknej części dzisiejszych zabudowań, po wschodniej stronie ul. Zawady, blisko Głównej. Dopiero w średniowieczu osada miała ulokować się wzdłuż traktu do Gniezna. Żadnych materialnych śladów wczesnośredniowiecznej osady nad Zawadką do 2001 roku jednak nie znaleziono. W 1929 roku, w czasie kopania dołów pod latarnie naprzeciw oberży Wojciechowskiego przy ul. Zawady 21 (ryc. 7) robotnicy wykopali 10-12 czaszek i kości ludzkie. Wysłana na interwencję A. Karpińska znalazła szczątki kolejnego szkieletu. Szkielety znaleziono niemal pośrodku nowożytnych Zawad, co raczej wyklucza ich późną metrykę. Wątpliwe, by można je było łączyć ze środkową epoką kamienia lub okresem wpływów rzymskich, gdzie również stosowano obrządek szkieletowy, bo osad tak datowanych nie znaleziono w sąsiedztwie. Pozostają zatem młodsze fazy wczesnego średniowiecza (od XI do poło XIII wieku) lub przełom późnego średniowiecza i czasów nowożytnych (XVjXVI wiek). Jeśli przyjąć, że cmentarzysko powstało jeszcze przed poło XIII wieku, to osada z nim związana powinna znajdować się poniżej, wzdłuż starorzecza Warty, na zachodnim skraju dzisiejszych zabudowań Zawad. Jeśliby zaś datowaćje na późne średniowiecze, to wieś leżałaby wzdłuż ul. Zawady, a oberża Wojciechowskiego i cmentarzysko wyznaczałyby skraj osady na przełomie XV i XVI wieku (podobnie jak np. w Głównej, Jeżycach, Górczynie, Starołęce Małej czy Sołaczu).
Ryc. 8. Zawady, hipotetyczny rozwój osady wczesnośredniowiecznej: A) l - osada, 2 - ewentualne cmentarzysko, 3 - najbliższe stanowisko wczesnośredniowieczne na terenie d. klasztoru Reformatów między Zawadami i Sródką; B) l i 2 - dwa człony osady w XIV i początkach XVI w., 3 - hipotetyczne cmentarzysko (na podkładzie mapy z 1780 r.)
W 2001 roku na terenie szkółki roślin ozdobnych przy ul. Zawady 19 i posesji sąsiedniej (Poznań, stan. 31, cz. IV) natrafiono na ułamek naczynia z XII-XIII wieku, a także na liczne ułamki późnośredniowieczne i nowożytne. Inne ułamki znajdowały się na północ od dawnego cmentarzyska (w tym nad samą Zawadką), jednakże nie można ich datować wcześniej niż na wieki XVII-XVIII. Jak się wydaje, pierwotne Zawady powstały najpóźniej w XIII wieku na cyplu niewielkiego wzniesienia między ul. Zawady i starorzeczem Warty, nieco poniżej dzisiejszej ulicy. Należy sądzić, że już ok. XIV wieku osada rozszerzyła się na wschodnią stronę ul. Zawady i na przełomie wieków XV i XVI sięgała mniej więcej ul. Koronkarskiej. Z którą osadą (trzynasto- czy piętnasto-, szesnastowieczną) łączył się wspomniany cmentarz, nie wiadomo. Dopiero w czasach nowożytnych nastąpiła rozbudowa Zawad w kierunku północnym, aż niemal po potok Zawadka w XVIII wieku. Archeologicznym śladem zasiedlenia nowożytnego jest moneta, popularna w XVII wieku boratynka (szeląg koronny Jana Kazimierza z 1664 roku), znaleziona na działce Teodora Klaczyka w 1973 roku (Poznań, stan. 31, cz. III).
PRZYPISY:
1 Granice miejscowości określono wg mapy z 1890 r., podobnie jak w przygotowanym do druku opracowaniu: J. Kaczmarek, Archeologia Miasta Poznania. Stan badań i materiały, na podstawie którego powstał prezentowany artykuł. Tam też znajduje się, tu pominięta, szczegółowa bibliografia oraz historia badań stanowisk archeologicznych. Materiały archiwalne pochodzą ze zbiorów Muzeum Archeologicznego w Poznaniu. 2 W "Kurierze Poznańskim" z 12 X 1924 r., s. 9, pisano, że 22 ha w Poznaniu podwyższono średnio o 4,5 m ziemi wydobytej ze wzgórza na Zawadach i z Warowni Reformatów. 3 Stanowisko Komandoria II, cz. I znajdowało się w ogrodzie Jana Kuglina przy ulicach Krańcowej i Mińskiej, a więc faktycznie na terenie Głównej. Stanowisko Komandoria II, cz. II leżało po drugiej stronie ul. Krańcowej, na terenie ogródków działkowych przy ul. Grodzieńskiej. 4 Wg notatki w aktach kapituły poznańskiej z 1777 r. do skarbca kapitulnego złożono ułomki złota wykopane w Głównej (stan. 9), zapewne w części wsi należącej do kapituły (zachodniej). Jest to naj starsza wzmianka o przypadkowym znalezisku archeologicznym w Głównej i jedna z naj starszych na terenie obecnej aglomeracji poznańskiej. Na podstawie tak lakonicznej notki trudno dziś zinterpretować to odkrycie. Zapewne nie był to skarb, bo wymieniono jedynie kawałki złota. Mogło zatem chodzić o cmentarzysko z wczesnego okresu epoki brązu lub okresu wpływów rzymskich 5 Stanowisko zostało zaznaczone na Planie Stołecznego miasta Poznania w 1937 r.
(Zabytki prehistoryczne), na południe od ul. Smolnej, jako grób skrzynkowy. Nie wiadomo, czy była to omyłka kreślarza, który chciał zaznaczyć cmentarzysko popielnicowej przy ul. Smolnej 19, czy też chodziło o jedno ze starych stanowisk kultury pomorskiej wymienianych w literaturze archeologicznej. 6 Kości zmarłego wsypywano bezpośrednio do jamy wykopanej w ziemi, bez żadnego zabezpieczenia. 7 Por. Z. Kurnatowska, Badania nad początkami państwa polskiego. Próba bilansu, Slavia Antiqua, T. XXXVIII, 1997, s. 34; S. Kurnatowski, Przemiany osadnicze w procesie kształtowania Wielkopolskijako regionu osadniczego, SlaviaAntiqua, T. XXXV, 1995, s. 30. 8 W dotychczasowej literaturze stanowisko datowano na lata 950-1050. Wydaje się jednak, że stanowisko to można datować jedynie ogólnie na młodsze fazy wczesnego śre
Jarmila Kaczmarek
dniowiecza, między XI i XIII w.,jako że żaden z archeologów nie widział znalezionych kabłączków, a tylko dokładne ich datowanie pozwoliłoby na precyzyjniejsze ustalenie chronologii cmentarzyska. 9 Wg informacji D. Matyjaszczyk na jednej z map z przełomu XIX i XX w. na skrzyżowaniu ulic Mariackiej i Nadolnik zaznaczono plac kościelny. Jak się wydaje, było to raczej miejsce zarezerwowane pod przyszły kościół (analogicznie jak to zrobiono na Sołaczu), a nie miejsce uświęcone trzynastowieczną tradycją. 10 Odkryto go w 1932 r. na terenie należącym do młyna Cerealia. A. Karpińska przypuszczała wówczas, że chodzi o cmentarzysko pradziejowe, bo szkielety znaleziono na znacznej głębokości, jednakże podobne usytuowanie cmentarza w stosunku do osady późnośredniowiecznej ma liczne analogie w okolicach Poznania, a więc należy je raczej tak datować. 11 J. Łukaszewicz, Obraz historyczno-statystyczny miasta Poznania w dawniejszych czasach, T. I, Poznań 1838, s. 12.
W XIII -XV WIEKU
JACEK WIESIOŁOWSKI
D-erwsza informacja o naj starszej rezydencji biskupiej pochodzi z 1260 roku.
r Wtedy autor Rocznika kapituły poznańskiej zapisał: "Zatem w roku pańskim 1260, we środę po niedzieli Letare [26 VI] spłonął kościół Wszystkich Świętych w Głównej wraz z dworem pana biskupa [Boguchwała III z Czerlejna] i z izbą, w której po wielokroć oddawał się studiom". Rezydencja ta nie mogła powstać za czasów bpa Boguchwała III, wyświęconego na krótko przed pożarem, ani za jego poprzednika Piotra, rządzącego zaledwie kilka miesięcy na przełomie 1253 i 1254 roku. Z faktu, że biskupi poznańscy w końcu XII i w początkach XIII wieku przekazali swej kapitule prawie wszystkie wsie wokół grodu poznańskiego i katedry, zatrzymując dla siebie tylko Główną, wydaje się wynikać wniosek, że już wówczas, na przełomie XII i XIII wieku, istniała w Głównej rezydencja biskupia i tylko dlatego ta wieś nie została przekazana kapitule. Wyzbycie się przez biskupów części dóbr na rzecz kapituły wiązało się z przekazaniem jej bieżącej troski o gmach katedry i liturgię w niej odprawianą. Obowiązki biskupie, z wyjątkiem sądowniczych, uległy sporemu zmniejszeniu i podpoznańska rezydencja stawała się bardziej użyteczna - w ciągu godziny orszak biskupi mógł przemieścić się między Główną i Ostrowem Tumskim. Później, w końcu XIII i w XIV wieku, biskupi poznańscy przystąpili do odbudowy swego podpoznańskiego majątku, pozyskując z zamian i darowizn kilkanaście odosobnionych wsi położonych co najmniej kilkanaście kilometrów od katedry, w okolicach Głuszyny, Tulec, Pierzchną czy Komornikl. Z rezydencji w Głównej na pewno korzystali bezpośredni poprzednicy Boguchwała III i Piotra, biskupi Boguchwał II (1242-53) i Paweł (1211-42), gdyż rządzili dłużej i znani byli z gospodarności. Samą budowę rezydencji w Głównej przesunąć trzeba jednak na czas jeszcze wcześniejszych biskupów poznańskich,
Jacek Wiesiołowski
dysponujących całością niepodzielonej jeszcze domeny kościelnej, wywodzących się głównie z kancelarii Mieszka Starego, takich jak Pean, Radwan, Cherubin, Mrokota czy dwóch Arnoldów.
Wiadomości o poprzednikach bpa Pawła są bardzo enigmatyczne i niespójne, o nim samym za to wiadomo dość wiele, tak z kronik i roczników, jak i dokumentów. Nie był Wielkopolaninem, miał drobno rycerskich krewniaków na Śląsku i w Małopolsce. Ze studiów zagranicznych przywiózł tytuł magistra, zapewne uzyskany we Włoszech, i należał do pierwszych kanoników poznańskich mających ukończone studia. Przypuszczać trzeba, że był w jakiś sposób związany z księciem Władysławem Laskonogim i biskupem Arnoldem II. Po śmierci Arnolda II miała miejsce pierwsza elekcja biskupa poznańskiego przez kapitułę zgodnie z nowymi wymaganiami ostatnich soborów lateraneńskich. Podobnie jak w Krakowie mistrz Wincenty zwany Kadłubkiem, tak w Poznaniu mistrz Paweł rozpoczyna szereg biskupów zawdzięczających wybór swym konfratrom z kapituły, zapewne przy dyskretnym poparciu władcy.
Ryc. l. Herb Grzymała bpa Pawła i bpa Domarata z Katalogu biskupów poznańskich Tomasza Tretera, 1604 r.
Wybór Pawła nie był jednogłośny. W czasie elekcji w grodzie poznańskim przebywał książę Władysław Laskonogi, właśnie ekskomunikowany przez abpa Henryka Kietlicza, i opozycja kapitulna twierdziła, że w tej sytuacji mówienie o wolnym wyborze było fIkcją, o ile elekcja w ogóle powinna mieć miejsce w obecności ekskomunikowanego księcia. Arcybiskup nie zatwierdził wyboru, lecz mistrz Paweł odwołał się do Kurii Rzymskiej, w której zapewne pracowali jego dawni uniwersyteccy koledzy, i u papieża Innocentego III uzyskał zatwierdzenie wyniku elekcji większościowej. Paweł był nie tylko wykształconym, ale i zręcznym politykiem, zgrabnie lawirującym między zwalczającymi się książętami wielkopolskimi Władysławem Laskonogim ijego bratankiem Władysławem Odonicem oraz księciem wrocławskim Henrykiem Brodatym. Współpracował też z arcybiskupami Kietliczem i Fulkiem realizującymi politykę papieską na ziemiach piastowskich i pogańskim pograniczu ziem polskich. Brał udział w licznych zjazdach książąt i biskupów, z wiekiem odgrywając coraz większą rolę. W 1234 roku wraz z abpem Fulkiem zapośredniczył pokój między książętami Odonicem i Brodatym. Dzięki niemu Odonic
utrzymał ziemię z prawej strony Warty, która na krótko stała się granicą wielkopolsko-śląską. Nie udało mu się jednak później uchronić księcia przed zepchnięciem na sam skraj Wielkopolski. Za poparcie Odonica uzyskał wielki przywilej dla dóbr kościoła poznańskiego uwalniający poddanych kościelnych od dawnych danin i świadczeń, przez co wywołał kryzys polityczny w księstwie. Systematycznie też porządkował gospodarkę i stan prawny dóbr swego kościoła. Zapewne miał swój udział w próbie pierwotnej lokacji N owego Miasta Poznania na terenach Środki. Do kapituły wprowadził kilku wykształconych kanoników, jak magistrów Wacława i Polona, tytuł mistrza miał również scholastyk Boguchwał, jego późniejszy następca, i drugi Boguchwał , także przyszły biskup poznański. Kontynuował przekazywanie swych obowiązków kapitule. Na archidiakona poznańskiego scedował bezpośredni nadzór nad klerem parafialnym, co ułatwiło mu działalność polityczną, wymagającą stałych rozjazdów po księstwach piastowskich, i zapewne umożliwiło rezydowanie na Głównej. Biskup dożył jeszcze w 1241 roku śmierci księcia wrocławskiego Henryka Pobożnego z rąk Tatarów, ucieczki wojsk śląskich z Wielkopolski i triumfalnego powrotu synów Odonica Przemyśla I i Bolesława do ojcowizny. Zmarł w 1242 roku 2 .
Okoliczności wyboru jego następcy Boguchwała II nie są bliżej znane. Boguchwał, wg Długosza pochodzący z rodu Porajów, podobnie jak Paweł ukończył studia uniwersyteckie, zapewne we Włoszech. Wykształcenie zezwoliło mu na szybkie zostanie scholastykiem poznańskim, był nim już w 1211 roku. Przed 1231 rokiem awansował na kantora poznańskiego i objął kanonię w Gnieźnie, wg Długosza był też kanonikiem krakowskim. Związany z Władysławem Odonicem, jako jedyny prałat poznański nie opuścił księcia po najeździe śląskim. Z tego okresu datują się bliskie stosunki Boguchwała z oboma synami Odonica, Przemysłem I i Bolesławem Pobożnym, których zatargi łagodził już jako biskup poznański. Przy wolnej elekcji kapituły nie można wykluczyć poparcia jego kandydatury przez młodych książąt. Wraz z nimi przystąpił do procesu lokacji kolejnego Nowego Miasta Poznania na lewym brzegu Warty, przenosząc siedzibę parafialną z kościoła św. Gotarda do kościoła św. Wojciecha i lokując dominikanów w osadzie św. Gotarda (1244). Prawdopodobnie to on wprowadził do kapituły poznańskiej mistrza Jana Wyszkowca, późniejsze
. Bo g uchwała I I Ryc 2 HerbPorajbłskupow i Boguchwała III
Jacek Wiesiołowski
go biskupa poznańskiego, dalej zatrudnił jako swego skarbnika (1252) Godysława, zwanego Baszkiem, potem kustosza poznańskiego, który zaczął prowadzić regularne zapisy Rocznika kapituły poznańskiej, a po latach, być może, rozpoczął pisanie Kroniki wielkopolskiej. Inny jego współpracownik, kanonik poznański Mikołaj z Rogalina, sprowadził do Poznania tekst Kroniki mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem wraz z całym zespołem tekstów dotyczących historii powszechnej i Ziemi Świętej. Sam bp Boguchwał był żywo zainteresowany historiografią powstającą w jego otoczeniu i własnoręcznie dopisał do rocznika kapitulnego notkę o swej nocnej wizji obiecującej "wypełnienie się Polski" za 25 lat. W bieżącej polityce był mniej aktywny od swego poprzednika, ale też czasy tego nie wymagały. Rozpoczął przebudowę katedry poznańskiej, zapewne w nowym, gotyckim stylu. Kontynuował umacnianie pozycji gospodarczej Kościoła poznańskiego, uzyskując generalny przywilej na lokowanie wsi kościelnych na prawie niemieckim. Dalsze przywileje dla mieszkańców dóbr katedry uzyskał po przekazaniu terenów należących do kościołów Św. Marcina i Św. Wojciecha na rzecz lokacji N owego Poznania (1252). Prawdopodobnie nie doczekał samej lokacji, do której przyczynił się w znacznym stopniu, co książęta przyznali w dokumencie lokacyjnym. W roczniku kapitulnym wierny Baszko zanotował: "W roku 1253, w piątym dniu przed idami lutego [9 II] pan Boguchwał, biskup poznański, zakończył ziemski żywot we wsi Solec. A biskup ten lubował się w czytaniu świętych ksiąg po całych dniach i nocach, które to księgi w większości pozostawił po swej śmierci kościołowi poznańskiemu. Tak je umiłował, że wobec miłości do nich za nic miał sobie skarbnicę wszelkich rzeczy świata tego. Biskup ten również w drugim roku swego posługiwania chór i prezbiterium katedry poznańskiej z powodu pewnych pęknięć murów kazał całkowicie wyburzyć i postanowił wznieść nowy fundament i tak rzecz kontynuować. Spędził zaś na stolicy biskupiej 10 lat i 26 tygodni"3. Po krótkich rządach bpa Piotra, zmarłego po roku na paraliż, kapituła poznańska wybrała biskupem Boguchwała III, Wielkopolanina z rodu Porajów, pochodzącego z Wronczyna pod Pobiedziskami, a piszącego się z książęcego Czerlejna, które zapewne trzymał jako książęce beneficjum. Boguchwał, tak jak jego poprzednicy, został mistrzem na nieznanym uniwersytecie włoskim, a karierę kościelną rozpoczął prawdopodobnie w Gnieźnie jako kanonik w latach 1221-22 i archidiakon w 1238 roku. Był też scholastykiem łęczyckim w latach 1232-50 i poznańskim w 1238 roku. Właściwą karierę zaczął, zostawszy w latach 1243-46 kanclerzem Przemyśla I ijako taki uzyskał prepozyturę w Gnieźnie (1250), najbardziej prestiżowe, po biskupich, beneficjum kościelne w Wielkopolsce. Po śmierci Piotra wygrał, choć drogą kompromisu, wybory kapitulne 10 maja 1254 r. i bez trudu uzyskał zatwierdzenie arcybiskupie. Jako biskup nie był tak zapobiegliwy, jak jego poprzednicy. Miał też słabszą pozycję polityczną po śmierci księcia Przemyśla I (1257), zabiegał więc o uznanie w kręgu biskupów polskich. Święcenia biskupie otrzymał w Lądzie z rąk abpa Fulka, na które przybyli wpływowy biskup wrocławski Tomasz, biskup kujawski Wolimir, płocki Andrzej i chełmiński Heidenreich, dominikanin. Z arcybiskupem Fulkiem, biskupami Tomaszem i Andrzejem oraz krakowskim Prandotą i łubu
skim Wilhelmem spotkał się w 1257 roku na synodzie w Łęczycy. "W roku pańskim 1262 - jak zapisał Baszko w roczniku kapitulnym - w dniu św. Piotra [29 VI] brat Wit z zakonu dominikanów, biskup niegdyś litewski, na prośbę pana Boguchwała, biskupa poznańskiego, poświęcił w kościele katedralnym chór od nowa wybudowany. W tym dniu na przyszłość będzie obchodzone wspomnienie konsekracji kościoła. W konsekracji tej uczestniczył pan Wilhelm, biskup lubuski. Pan biskup Boguchwał na rocznicę konsekracji nadał rok odpustu, a wspomniany brat Wit kolejny rok, a biskup lubuski 80 dni". Może wówczas sporządzono również dzwony katedralne, o których mawiano wtedy w Poznaniu, iż są takie, "jakich (...) świat cały nie posiada".
Zapewne ta sama "strzecha" budowlana, pracująca przy budowie prezbiterium katedry, przystąpiła do odbudowy kościoła i rezydencji biskupiej w Głównej, spalonych dwa lata wcześniej. Po roku zapisano w roczniku katedralnym: "w roku pańskim 1263, w dwunastym dniu przed kalendami maja [20 IV] czcigodny ojciec, brat z zakonu dominikanów, pan Wit, biskup litewski, konsekrował kościół w Głównej pod wezwaniem Wszystkich Świętych i św. Wawrzyńca męczennika. Tam na ołtarzu zostały złożone relikwie następujących świętych: Tymoteusza apostoła, Jana Chrzciciela, Wawrzyńca męczennika, Fabiana i Sebastiana wyznawców, Floriana męczennika, Krzysztofa męczennika, Aleksego wyznawcy i innych świętych; został tam też ustanowiony odpust trzy razy do roku - w rocznicę konsekracji tego kościoła, w dniu Wszystkich Świętych, w dniu św.
Wawrzyńca". Odpusty nadali zapewne biskupi Boguchwał i Wit. Biorąc pod uwagę fakt, że uprzywilejowanych miejsc odpustowych było wówczas niewiele, musiało to stanowić duże wydarzenie dla wielkopolskich wiernych. Dominikanin Wit, towarzyszący wówczas biskupowi poznańskiemu, to bardzo interesująca postać polskiego Kościoła. Wraz ze św. Jackiem zaangażowany był w konkurującej z Krzyżakami misji nawracającej Prusów, potem zapewne brał udział w jakiejś misji litewskiej. Gdy władca litewski Mendog nawiązał kontakt ze Stolicą Apostolską, Wit został w 1253 roku, w Kozłowie na Mazowszu, wyświęcony przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Fulka na biskupa dla Litwy (wraz z nim święcenia przyjął biskup poznański Piotr). Prawdopodobnie jednak nie rozpoczął pracy na Litwie, gdyż uprzedził go bp Chrystian protegowany przez Krzyżaków i zaaprobowany przez Mendoga. Wit został biskupem bez diecezji, jakiś czas współpracował z biskupem wrocławskim Tomaszem, potem wyręczał Boguchwała w biskupich czynnościach liturgicznych. Zmarł przed 1269 roku w Krakowie i pochowany został obok św. Jacka. Już w roku jego śmierci pojawiły się pierwsze ślady kultu lokalnego, do niego to bowiem i św. Jacka odwołują się wierni Małopolanie. W 1277 roku w katalogu klasztorów dominikańskich inkwizytor Bernard Guidonis zanotował: "w konwencie krakowskim spoczywa brat Jacek mający moc wskrzeszania zmarłych oraz biskup Wit mający moc dokonywania cudów". Do kanonizacji biskupa Wita jednak nie doszło i nadal cieszy się jedynie kultem lokalnym w Krakowie jako błogosławiony współpracownik św. Jacka 4 . Bardzo interesujący jest zestaw relikwii świętych, niezwykle popularnych w pełni średniowiecza, w które bp Wit zaopatrzył wyświęcony kościół. Były
Jacek Wiesiołowskito oczywiście partykuły relikwii świętych, a nie choćby drobne części ich ciał. Współpatron kościoła, św. Wawrzyniec, rzymski diakon męczennik, centrum kultu miał w rzymskiej bazylice San Lorenzo fuori le mura, a relikwie jego męczeństwa (słynna krata, na której został upieczony) znajdowały się w rzymskim kościele San Lorenzo in Ludna. W polskiej legendzie o translacji relikwii św. Floriana papież schodzi do krypt z ciałami świętych i pyta: "Któż pojedzie do Polski?". Św. Wawrzyniec odwrócił wtedy głowę od pytającego papieża, a św. Florian, rycerz męczennik, wyciągnął rękę z kartką z napisem: "Ja pojadę do Polski". Relikwie św. Floriana zostały wtedy sprowadzone do Krakowa (1184), będąc pierwszą wielką translacją relikwii rzymskich do Polski. Kult św. Jana Chrzciciela krzewiły bazylika św. Jana na Lateranie w Rzymie i zbudowane obok baptysterium. Bazylika ta była uważana za pierwszy kościół chrześcijaństwa i do czasu przeniesienia się papieża z pałacu lateraneńskiego na Watykan była głównym kościołem papieży. Ramię Jana Chrzciciela znajdowało się w bazylice S. Maria Maggiore, fragment czaszki w kościele San Silvestro in Campo Marzio. Bazylika San Sebastianofuori le mura przy via Appia stała przy katakumbach św. Kaliksta, w których św. Lucyna pogrzebała ciało męczennika Sebastiana. Relikwie jego męczeństwa (strzała, słup do którego go przywiązano) znajdowały się w tym kościele. W katakumbach św. Kaliksta pogrzebano też ciało św. Fabiana, papieża i męczennika, które w X wieku przeniesiono do bazyliki św. Sebastiana. Obie te postacie łączono w liturgii i kalendarzach. Aleksy wyznawca czczony był w kościele św. św. Bonifacego i Aleksego na Awentynie, znanym z żywotów św. Wojciecha. Relikwie św. Tymoteusza, ucznia i współpracownika św. Pawła, oraz relikwie św. Krzysztofa męczennika przeniesiono do Włoch dopiero w początkach XIII wieku i nie miały jeszcze ustalonych miejsc kultu (katakumby św. Tymoteusza zostały odkryte później, bark św. Krzysztofa - ten, na którym niósł Chrystusa - był w skarbcu bazyliki św. Piotra). Rzymski charakter relikwii, którymi konsekrowano kościół w Głównej, a także umieszczenie w nim relikwii "innych świętych" zwracają uwagę na wezwanie świątyni. Kult anonimowych Wszystkich Świętych rozpoczął się po zwiezieniu do podziemi Panteonu rzymskiego przez papieża Bonifacego IV ciał nieznanych męczenników i konsekrowaniu tam kościoła S. Maria ad martyres. W XIII wieku kościół był ważnym miejscem odpustowym dla pielgrzymów. Jego legendarne odpusty - tyleż lat, ile dni w roku - spowodowały, że po spustoszeniu Sandomierza przez Tatarów w 1261 roku oraz wymordowaniu tamtejszych dominikanów i licznych chrześcijan sandomierscy duchowni - współcześni konsekracji kościoła na Głównej - zabiegali o udzielenie swemu miastu takich odpustów, jakimi cieszył się rzymski kościół S. Maria ad martyres. Ranga świętych, których relikwiami wyświęcano główieński kościół, wykraczała ponad zwyczajowe konsekracje wiejskich kościołów. Ich rzymskość pozwala na postawienie tezy, że pochodziły one z teki relikwii, jaką bp Wit otrzymał od Stolicy Apostolskiej celem konsekrowania kościołów na Litwie. Zapewne podobnym zestawem relikwii rzymskich Wit konsekrował katedrę poznańską, a także inne kościoły na prośbę biskupa Boguchwała i biskupa wrocławskiego Tomasza. Rzymskie relikwie zamiast na Litwę trafiły na Śląsk i do Wielkopolski.
Nie wiadomo, jak wyglądał kościół w Głównej. Nie wiemy, jaki styl preferowała "strzecha" zatrudniona w katedrze, czy budowle stawiano z cegły, kamienia czy drewna, choć to ostatnie jest mniej prawdopodobne. O odbudowie samej rezydencji źródła milczą, ale to wydaje się oczywiste. Data i miejsce zgonu Boguchwała III nie są pewne, zmarł najprawdopodobniej w 1264 lub 1265 roku. Inną datę podaje Długosz w swej historii, a inną w katalogu biskupów, jeszcze inną autor Kroniki wielkopolskiej, który na dodatek wpisał: "Jego cnót i obyczajów nie chcę opisywać, jeśli jakieś posiadał, nie czynił z nich użytku". Klytycznie wypowiedział się o nim również Długosz w katalogu biskupów: "Zasiadał na biskupiej stolicy lat dziesięć, nadużywając zalet, jakich mu użyczył Bóg i natura, i znieważając godność biskupią licznymi występkami i grzesznymi pokusami ciała". Być może ziarno prawdy tkwi w tych przekazach, gdyż, jak zapisał Baszko w roczniku kapitulnym, w 1256 roku ksią, żę Przemysł I dał zakładników księciu Swiętopełkowi pomorskiemu, wśród których znajdował się "Jakub, syn biskupa poznańskiego". O pobytach w Głównej bezpośrednich następców Boguchwała III brak wiadomości. Dopiero bp Andrzej Zaremba dowodnie z niej korzystał. W 1303 roku, 8 lipca, "w domu mieszkalnym czcigodnego w Chrystusie ojca (...), który zwie się Główna", w obecności dwóch prałatów i kanonika, dalej rycerza Piotrka z Wierzenicy, mieszczan poznańskich Jana Salsicz i złotnika Heymana zwanego Kajfaszem wójt z Oświęcimia i piekarz poznański Gotfryd ręczyli biskupowi za sohysa z Szamarzewa 5 . Kilka lat później, 22 listopada 1311 r., również na Głównej Wojciech z Krosna, syn wojewody kaliskiego Mikołaja z Gostynia, zobowiązał się, w obecności kilka prałatów i kanoników poznańskich, do przekazania biskupowi Żabikowa jako rekompensaty za szkody w dobrach kościelnych 6 . Biskup Andrzej był członkiem wpływowego na dworach ostatnich Piastów wielkopolskich rodu Zarembów. Syn kasztelana gnieźnieńskiego Szymona, brat stryjeczny wojewody kaliskiego Mikołaja Jankowica, wojewody poznańskiego Sędziwoja z Jarocina i ich dalszych braci nie musiał szukać awansu drogą studiów. Został kapelanem w kancelarii Bolesława Pobożnego, potem, od 1280 roku, kanclerzem Przemyśla II. W ślad za pozycją w kancelarii książęcej szły awanse kościelne. Szybko został archidiakonem kaliskim (1282), później proboszczem
Ryc. 3. Herb Zaremba biskupów Andrzeja Zaremby i Piotra I
Jacek Wiesiołowski
katedralnym poznańskim (1297). W tymże roku stanowisko kanclerza w kancelarii Łokietka zamienił na beneficjum biskupa poznańskiego i od razu, wzorem kuzynów, rzucił się w wir samodzielnej polityki. Nawiązał kontakt z księciem głogowskim Henrykiem, rzucił interdykt na Łokietka, "za to, że rządząc w Wielkopolsce, on sam i jego rycerze dopuszczali się gwałtów na ma tronach i dziewicach", był zwolennikiem przywołania króla czeskiego Wacława na tron polski. Po upadku Przemyślidów ponownie związał się z Henrykiem głogowskim, by porzucić sprawę książąt głogowskich i znów poprzeć Łokietka, gdy jego wojska zmierzały do Wielkopolski zimą 1313/14 roku. Jako biskup poznański był aktywnym gospodarzem dóbr biskupich. Zmodernizował w 1298 roku system archidiakonalny, dzieląc diecezję na cztery archidiakonaty sprawniej nadzorujące parafie, uwolnił się od bieżących spraw sądownictwa kościelnego, wprowadzając w 1302 roku urząd oficjała generalnego, a swe biskupie uprawnienia spowiednicze przekazał w 1308 roku specjalnie powołanym penitencjarzom. Zorganizował zespół wikariuszy wieczystych katedry, który przejął od prałatów i kanoników troskę o liturgię katedralną. Zasłużył się dla szkolnictwa Poznania, wyrażając zgodę na utworzenie w mieście samodzielnej szkoły przy kolegiacie Marii Magdaleny. Zmarł w 2. poło 1317 roku lub w początkach 1318 roku. Nie wiadomo nic o rezydowaniu w Głównej bpa Domarata (zm. 1324), jedynie nikły ślad pozostał po kolejnym biskupie Janie III Doliwie (zm. 1335f. Natomiast bp Jan IV Łodzią już na początku swego panowania zadbał o aprowizowanie rezydencji przez sołtysów i poddanych wsi biskupich, przypominając o tym sołtysom ze świeżo lokowanych Plewisk 8 . Pochodził z szeroko rozgałęzionego, lecz jeszcze nieutytułowanego rodu Łodziów, który dopiero w służbie Łokietka i Kazimierza Wielkiego zdobywał znaczenie. Był synem Sędziwoja z Łodzi, bratem Mikołaja z Będlewa. Studiował za granicą, zapewne we Włoszech, uzyskując gruntowne humanistyczne i prawnicze wykształcenie. W kapitule poznańskiej znalazł się od razu jako jej kanclerz w 1319 roku, być może nominację przywiózł sobie z Rzymu, jak czyniło już wówczas wielu dawnych studentów włoskich uczelni. Został włączony do procesu polsko-krzyżackiego (1320), sprawy pomorskie znał dobrze z tradycji rodzinnej. W styczniu 1321 roku był już archidiakonem poznańskim. Został potem kustoszem, a następnie scholastykiem gnieźnień
Ryc. 4. Herb Łodzią biskupów: Jana N, Mikołąja z Kórnika i Uriela Górkiskim. Kapituła poznańska wybrała go biskupem w lipcu 1335 roku, zapewne nie bez inspiracji królewskiej. W kolejnym procesie polsko-krzyżackim w 1339 roku wziął już czynny udział, przyłączył się jednak do zawartego przez króla w 1343 roku kompromisu z Krzyżakami i zrezygnował z pretensji do odszkodowania za szkody w majątkach kościelnych. Jako biskup, po reformach Andrzeja Zaremby niewiele miał obowiązków, w polityce, poza sprawami polsko-krzyżackimi, nie działał. Jego pasją była literatura. Jako poeta zostawił wyraźny ślad w liturgii poznańskiej, jego utwory znano potem we wszystkich polskich diecezjach. Długosz ujął to następująco: "Żyjąc tymczasem w zbytkach i wesołości, miał jednak szczególne nabożeństwo do Marii Dziewicy. Dlatego najej też cześć pisał teksty: jeden o Wniebowzięciu, który zaczyna się »Witaj bramo zbawienia«, drugi o Oczyszczeniu, który zaczyna się »Błogosławiona« (...), a także piękną antyfonę o Błogosławionej Dziewicy od słów »Światłość jaśnieje na drodze«". Sekwencja na Wniebowzięcie NMP zachowała się w kilkunastu rękopisach, drugiej nie udało się jeszcze zidentyfikować, antyfona znalazła się w brewiarzach poznańskich i gnieźnieńskich. Obu patronom swej diecezji poświęcił po sekwencji. Tekst o św. Pawle ocalał w rękopisach i został zidentyfikowany, drugi, o św. Piotrze, zaczynający się od ewangelicznych słów "Ty jesteś Piotr", zaginął. Świętemu Wojciechowi, patronowi archidiecezji gnieźnieńskiej, poświęcił zachowaną sekwencję Na chwałę Najwyższego kapłana. Kalendarz włocławski podał, wymieniając sześć powyższych, iż napisał również liczne wiersze. Biskup udzielał w Poznaniu ślubu królowi Kazimierzowi Wielkiemu i królowej Adelajdzie heskiej w 1341 roku. Sądzić można, przy jego łatwości wierszowania i znajomości europejskiej poezji dworskiej, że mógł napisać jakiś Hymeneus czy inny wiersz weselny, jednakże odtrącenie żony przez króla ułatwiało ginięcie takich wierszy. W kalendarzu włocławskim znalazła się także informacja, że biskup "był (...) wesoły, dla uciechy grywał w domu na cytrze, lecz uciechom cielesnym gorąco hołdował". Domniemywać można, że w jego repertuarze znajdowały się pieśni studenckie typu Carmina Burana lub wręcz nieznane nam polskie pieśni biesiadne. Gry na cytrze mógł się bp Jan nauczyć w czasach studenckich we Włoszech, gdyż w Polsce gra na instrumentach muzycznych jeszcze długo uchodziła za niegodną szlachcica i duchowneg0 9 . Długosz, rozważywszy informacje kalendarza włocławskiego i wiadomości kronik, napisał w katalogu biskupów: "Mąż to wielce uczony, lecz skłonny do rozpusty, oddany rozkoszom i stąd też dający powód zgorszeniu". Biskup zmarł 14 kwietnia 1346 r.
Z następców Jana Łodzi w rezydencji w Głównej spotykamy bpa Jana V z Lutogniewa. Pochodził z rodu Doliwów robiącego karierę od czasów Łokietka. Jego ojcem był Jan z Lutogniewa, młodo zmarły dworzanin królowej Jadwigi Łokietkowej, stryjem - Pasko z Benic, kasztelan gnieźnieński, od 1360 roku wojewoda poznański, wujem zaś - biskup krakowski Bodzanta z Jankowa i Wrześni. Brat bpa Jana Wincenty był kasztelanem kamieńskim (1363), potem podkomorzym kaliskim (1354), a od 1370 roku wojewodą poznańskim. Jan V karierę kościelną rozpoczął, otrzymując z prowizji papieskiej kanonikat we Wrocławiu w 1329 roku i w Poznaniu w 1330 roku. Potem został archidiakonem śremskim, a po awansie wuja Bodzanty na biskupstwo krakowskie otrzymał po nim w 1348 roku dzie
Jacek Wiesiołowski
kanię krakowską i kanonikaty w Krakowie i Gnieźnie. Z dziekanii krakowskiej przeszedł w 1351 roku na tamtejszą prepozyturę, uważaną za jedną z najbardziej intratnych i najbardziej prestiżowych prałatur polskich. Był związany z dworem królewskim Kazimierza Wielkiego ijego kancelarią. Wybrany w czerwcu 1355 roku biskupem poznańskim sam udał się do Awinionu, gdzie wówczas rezydowała Kuria Rzymska, uzyskując zatwierdzenie papieskie. W 1359 roku, 20 stycznia, w dzień św. Św. Pabiana i Sebastiana, w rezydencji w Głównej gościł króla Kazimierza Wielkiego wraz z dostojnikami i dworem. Król potwierdził tam stare przywilej e klasztoru w Łeknie i dzięki temu wiadomo, że towarzyszyli mu w Głównej kasztelanowie: poznański Przecław z Gułtów, kaliski Andrzej, śremski Wincenty (z Kępy?), dalej starosta generalny Wielkopolski Wierzbięta z Paniewic, podkomorzy kaliski Adam z Wapna oraz kanclerz królewski łęczycki Plorian Mokrski, późniejszy biskup krakowski. Kilka dni później, będąc już w biskupim Ciążeniu, król nagrodził biskupa poznańskiego prawem lokacji miasta Dolska na prawie średzkim i nadał mu prawo do targów tygodniowychlo. To właśnie Jan V z Lutogniewa udzielił królowi w 1363 roku nielegalnego z punktu widzenia prawa kościelnego ślubu z młodą księżniczką Jadwigą żagańską. Po śmierci Kazimierza bp Jan należał do gorliwych zwolenników Andegawenów na tronie polskim.
Ryc. 5. Herb Doliwa biskupów Jana III i Jana V z Lutogniewa
Dla kościoła poznańskiego zasłużył się odbudową katedry. Już w czasie pobytu w Awinionie, zaraz po papieskim zatwierdzeniu, uzyskał przywilej odpustowy - rok i jedną kwadragenę - dla wiernych przyczyniających się do odbudowy świątyni. Pracami objęto nawę główną i obie boczne oraz elewację zachodnią z wieżami ll . Na zakończeniu nawy głównej Jan V wzniósł nowy grobowiec Bolesława Chrobrego i prawdopodobnie zaopatrzył go wierszowaną inskrypcją nagrobną nieustalonego autorstwa. Obok grobowca umieścił altarię swego rodu poświęconą św. św. Wawrzyńcowi, Tomaszowi, Pabianowi i Sebastianowi. W1371 roku wieże były już ukończone, gdy w jedną z nich uderzył piorun, niszcząc kaplicę królewską z nagrobkami Przemyśla II i jego żony Rychezy. Biskup Jan przystąpił też do wznoszenia nowej, murowanej, gotyckiej rezydencji w Głównej. Nie zdążył jej jednak dokończyć, gdyż zmarł 14 lutego 1374 r. Następcą Jana z Lutogniewa został zaufany Andegawenów i królowej matki Elżbiety Łokietkówny Mikołaj z Kórnika. Był synem Mikołaja z Będlewa i bra
tankiem bpa Jana Łodzi. Związany początkowo z biskupem krakowskim Bodzantą z Wrześni, w 1359 roku został kanonikiem krakowskim. Potem studiował prawo we Włoszech, uzyskując przed 1365 rokiem tytuł doktora dekretów i prowizję na kantorię poznańską, potem na kanonikat gnieźnieński, a w 1368 roku został prepozytem kościoła Mariackiego w Krakowie. W Kamerze Apostolskiej pełnił funkcję subkolektora papieskiego, jednocześnie, od powrotu z Włoch, był królewskim kanclerzem wielkopolskim. Swe doskonałe stosunki z królem Ludwikiem i królową Elżbietą wykorzystywał w rozgrywkach dworskich, stąd jego ostry konflikt z byłym podkanclerzym Jankiem z Czarnkowa. Na biskupa poznańskiego został wybrany drogą kompromisu w 1374 roku, zaraz po śmieci poprzednika. Nie został jednak zatwierdzony przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana Suchywilka, udał się więc do Awinionu i tam, po długich staraniach, 7 maja 1375 r. jego elekcję zatwierdził papież Grzegorz XI. W Poznaniu kontynuował przebudowę katedry, która, wykonywana pospiesznie, doznała katastrofy budowlanej. W Głównej dokończył stawianie murowanej rezydencji i dbał o zabezpieczenie jej obsługi przez biskupich sołtysów 12 . Janko z Czarnkowa, jego osobisty wróg, nie szczędził mu złośliwości na kartach swej Kroniki. Najpierwobmówił go, potem zaraz jadowicie napisał: "O jego występkach i haniebnych czynach zbytecznie byłoby opowiadać, gdyż mu nie brakło żadnej nieprawości. Ijak dwoma głównie członkami ciała dopuszczał się bezwstydnie występków, tak na tychże członkach był pomstą Bożą w sposób politowania godny - jak o tym będzie niżej - aż do śmierci karany. Nie unikał bowiem grzechu wszetecznego, zwłaszcza gwałcenia dziewic, więc był dotknięty chorobą raka. Był pochopny do mówienia rzeczy sprośnych, więc cierpiał na rany na języku i w gardle, a to tak, że przed śmiercią, jak powiadają, ledwie mógł mówić i połykać jakikolwiek napój i nie mógł zamknąć ust, tak że i po śmierci został z otwartymi ustami, a prawy bok jego, jak powiadają, był od operacji zupełnie pocięty. Długo się męczył przed śmiercią, tym skuteczniej mógłby żałować za grzechy. Nareszcie 18 marca [1382] ten świat opuścił". Złośliwy Janko raz jeszcze wrócił na kartach Kroniki do rozprawy z wrogiem i dodał: "W ciągu więcej niż dwóch lat cierpiał on na chorobę raka w częściach płciowych, to go jednak, pomimo zakazu lekarzy, nie powstrzymywało od spółkowania z dziewczętami, aż póki nie zaczęła go dobrze trząść febra czwartaczka, która już go odtąd nie porzuciła". Tę kolejną złośliwość wynagradza nam kronikarz anegdotą związaną właśnie z Główną. "Zdarzyło się pewnego razu [-] podczasjego bytności w Głównej, gdy tam w towarzystwie Mikołaja Strosberga, prepozyta gnieźnieńskiego, już dobrze najedzony siedział i mocno pił, przybył archidiakon gnieźnieński Jan [z Czarnkowa] i był przez niego przyjęty. Biskup, opowiadając różne rzeczy, które swoim zwyczajem często z przechwałkami zmyślał, rzekł: »Oto, panie prepozycie, my, cośmy byli ostatni za życia króla polskiego Kazimierza na jego dworzem dzisiaj jesteśmy pierwsi i wielcy. Bo oto pan Zawisza [z Kurozwęk], którego król miał za nic, został wielkim biskupem kościoła krakowskiego, za co nikomu innemu, tylko Bogu i mnie powinien dziękować. Jajestem biskupem poznańskim, a tyś [były podkanclerzy] został archidiakonem wielkiego kościoła gnieźnieńskiego. Skąd ta zmiana, jeśli nie z ręki Najwyższego?«. Na to archidiakon, zwróciwszy się do kilku osób przy
Jacek Wiesiołowskitomnych, rzekł: »Nie Najwyższego w tej zmianie ręka, lecz czarta«. I stała się rzecz dziwna, że tej nocy porwała biskupa straszliwa febra" 13 . Długosz powtórzył te szczegóły o śmierci Mikołaja i dodał: "Mąż wymowny i skłonny do sporów i kłótni bardziej niż to przystoi godności biskupiej". Informacja o dokończeniu przez Mikołaja z Kórnika budowy nowej rezydencji w Głównej jest ostatnią znaną wiadomością o biskupich pobytach w tej miejscowości. Nie wiadomo, jak wyglądała rezydencja Mikołaja z Kórnika, może była podobna do jego zamku w Kórniku - wieża mieszkalna na kopcu z fosą, szamborza do pilnowania wjazdu, jakiś budynek gospodarczy, całość obwarowana częstokołem, wałem lub murem.
Siedziba biskupia w Głównej została prawdopodobnie zniszczona w toku wojny domowej Grzymalitów z Nałęczami, czyli wkrótce po wzniesieniu. Wiadomo, że biskupi myśleli o odbudowie dogodnie położonej rezydencji. Uriel Górka zakładał tam winnice, Jan Lubrański o nie dbał, ale brak wiadomości o ich rezydowaniu. Także w opisach majętności biskupiej nie ma opisów obiektów, które przypominałyby średniowieczny gródek biskupi. Tylko w najpóźniejszym opisie z 1792 roku wymienione są koło oficynki dworskiej "sklepy dwa przy dworze, jeden z drugiego pochodzące, z cegieł murowane z sklepieniem, nad którymi jest dach tarcicami pobity"14. Czyżby to były resztki rezydencji Mikołaja z Kórnika i biskupów poznańskich?
Ryc. 6. Herb Godziemba bpa Jana Lubrańskiego
PRZYPISY:l Podobny proces wystąpił w dobrach książęcych, gdzie władcy wyzbyli się swych podpoznańskich dóbr najpierw na rzecz kościoła, potem miasta Poznania i od początku XIV w. usiłowali, także konfiskatami, odbudować swą domenę i utworzyć gospodarcze zaplecze dla zamku poznańskiego. 2 Każde ze źródeł podaje inną datę dzienną: Katalog Długosza - 31 III, nekrolog lubiński - 17 X, nekrolog lubiąski - 2 VI. 3 A. Gąsiorowski, Boguchwał, [w:] Wielkopolski Słownik Biograficzny (dalej: WSB), s. 64-65 Por. też B. Kiirbis, Dziejopisarstwo wielkopolskie, Warszawa 1959, passim; J. Wiesiołowski, Kolekcje historyczne w Polsce średniowiecznej, Wrocław 1967, passim.
4 Hagiografia polska, T. II, Poznań, s. 540-555.
5 Kodeks Dyplomatyczny Wielkopolski (dalej: KD W), II 870. Poręczenie miało być potwierdzone pieczęcią miasta Poznania (sigillo universitatis seu communitatis civitatis Poznaniensis). Złotnik Heyman, rajca poznański, był przypuszczalnie autorem tłoku naj starszej pieczęci miasta Poznania. 6 KDW, 11948.
7 KDW, 111114.
8 KDW, 111153.
9 H. Kowalewicz, Zasób, zasięg terytorialny i chronologia polsko-łacińskiej liryki średniowiecznej, Poznań 1967, s. 174-181. 10 KDW, III 1394,1395.
11 J. Nowacki, Dzieje archidiecezji poznańskiej, T. I, s. 92-99; S. Skibiński, Polskie katedry gotyckie, Poznań 1996, s. 139-149. 12 KDW, III 1809.
13 KronikaJanazCzarnkowa, tłum. J. Żerbiłło, Kraków 1996, ss. 98-99,102-103 passim.
14 Por. niżej artykuł R. Witkowskiego i M. Michalskiego.
BIBLIOGRAFIA:
Rocznik kapituły poznańskiej i Kalendarz włocławski, tłum. A. Pawlaczyk, "Kronika Miasta Poznania", 3-4/1994.
Katalog biskupów poznańskich Jana Długosza, tłum. A. Pawlaczyk, "Kronika Miasta Poznania", 2/1995. J. Nowacki, Dzieje archidiecezji poznańskiej, T. II, Poznań 1964.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2002 Nr2 ; Zawady i Główna dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.