POETKA I ASTRONOM.

Kronika Miasta Poznania 2002 Nr1 ; Górczyn

Czas czytania: ok. 7 min.

Zofia Reutt- Witkowska i Józef Witkowski.

WANDA KARKUCIŃSKA

W styczniu 1929 roku w Obserwatorium Astronomicznym u zbiegu ulic Słonecznej i Palacza na Górczynie zamieszkali astronom i poetka. On - profesor Józef Witkowski l , długoletni kierownik Obserwatorium w Poznaniu (Uf. 21 lutego 1892 f. w Odessie, zm. 26 maja 1976 f. W Poznaniu), ona - Zofia z Reuttów 2 , dr filozofii, literatka i poetessa (Uf. 5 marca 1893 f. W Warszawie, zm. 12 lutego 1938 f. W Poznaniu). Przybyli z Krakowa, oboje byli po trzydziestce i mieli dwójkę dzieci: pięcioletnią Annę Marię i trzyletniego Michała. Według określenia zasiedziałego Wielkopolanina - "laseczniki galicyjskie"3. Przyjazd do Poznania był dla nich wielką szansą. Józef Witkowski, wówczas młody, obiecujący naukowiec, przejmował samodzielną placówkę; w Krakowie taki awans przyszedłby znacznie później. Uniwersytet Poznański stworzył świetne warunki dla młodych naukowców. Do Zofii pisano: "Masz komfortowe mieszkanie, uważam to za wielkie szczęście, ale również przeczuwam zazdrość innych i stąd te różne uwagi"4. Zofia była córką znanego lekarza Tomasza Reutta, skończyła pensję Jadwigi Sikorskiej w Warszawie i prywatne gimnazjum w Krakowie. Studiowała polonistykę i romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim i Uniwersytecie Warszawskim. Studentką była świetną, wysoko oceniono jej doktorat Studia nad utworami dramatycznymi Korzeniowskiego 5 , pisany pod kierunkiem Ignacego Chrzanowskiego i obroniony w 1919 roku. Podczas studiów opublikowała swoje pierwsze wiersze, choć pisała właściwie od dziecka. Jej matka, Izabela z Lauberów, sekundowała swej niezwykle utalentowanej córce. Na studiach Zofia przeżyła jakieś wielkie, niespełnione uczucie (Ignacy Chrzanowski?); w tym okresie zaprzyjaźniła się również z Juliszem Kleinerem. Tuż po doktoracie, w 1920 roku, wyszła za mąż za Józefa Witkowskiego, bardzo pięknego, mądrego i czułego mężczyznę.

Ryc. 1. Józef Witkowski, fot. z lat 30.

Ryc. 2. Zofia Reutt-Witkowska

Poetka, oczarowana gwiezdną profesją męża, chciała nawet studiować astronomię. Plonem jej fascynacji był szereg artykułów popularyzujących tę dziedzinę wiedzy, m. in. Sniadeciana 6 . Urodziła dwoje bardzo udanych dzieci. Wraz z nimi i z mężem przeniosła się do Poznania, gdzie zajmowali prawie cały parter Obserwatorium Astronomicznego. Miała tam "kawał parku przed oczyma"7 i "błękitny" pokój dla siebie. Mąż był uznawaną znakomitością, wyjeżdżała z nim na kongresy. Była poliglotką - zarówno ona jak i mąż znali po ok. 10 języków, w tym kilka świetnie. Bardzo dobrze grała na fortepianie. W prowadzeniu domu pomagały jej dwie służące, ale uczyć i wychowywać swoje dzieci chciała sama. "Nie chcę Cię buntować - czytała w listach - ale Ty weźmiesz chyba służącą drugą, bo Ty się zamęczysz z temi dziećmi"s. Pisywała do pism kobiecych 9 artykuły o wychowaniu, preferowała metodę "silnej ręki", acz z wielką miłością. Jako urodzona perfekcjonistka starała się być jak najlepszą matką i panią domu. I była. "Jak to Piery z zapałem malowały laurki dla mamusi, jak w dzień Zofii dom cały pachniał bzami i dobrą kuchnią - piekły się ciasta, wszystko było świąteczne. Jak dobrze było w tym domku, byliście tak dobrymi rodzicami. Pamiętam jak Mamusia malowała mi śliczne kaczuszki, świnkę, kwiaty, żeby ułatwić lekcje francuskiego z nieco nudną Mile Grosjean" - wspominała po latach jej córka Anna w listach do ojca 1 °. Prowadzenie domu nie było jednakjej ulubionym zajęciem: "Rozkołysała się ma dusza w grającym liściu topoli: zapomnieć chce się, żem wciąż nie sobą. I że

Wanda Karkucińskato boli. Jak boli!" Piękna pani była bowiem przede wszystkim literatką i na wskroś artystyczną duszą. Tylko w nielicznych jej tekstach, np. w prawie autobiograficznej Krasce w jarzębinielI, dotykała rzeczywistości - reszta to jej świat ducha, romantycznie potężny, a podlany młodopolskim sosem. Od dziecka właściwie interesowały ją rzeczy i uczucia wielkie: Bóg, ekspiacja, miłość, szczęście (lub częściej jego brak). Świat jej liryków 12 przeważnie nie ma pejzażu, jest bezludny. To Bóg (światło, słońce) i poplątany, mizerny człowiek złakniony miłości boskiej i ludzkiej. Pisała:

"Patrzę wstecz na piękne to moje żYcie - Na piękne to, bujne żYcie... którego nigdy nie było; Wszystek cud zmijal się ze mną (...) .. fortuna, sława i przyjaźń; szczęście i miłość. (...) Boże mój dobry, tak bym chciała, żebyś był; Żeby pustką błękitne nie stało niebo (...)"

Ale uprawiała nie tylko lirykę. Wydała poetyckie poematy historyczne: PielgrzYm (Legenda Ossjaku)13, o królu Bolesławie Szczodrym, jego konflikcie ze św. Stanisławem i wygnaniu, oraz Zamek Swarożyca. Saga pomorska 14 . Ten ostatni to plon poznańskich natchnień, trochę wbrew tytułowi osadzony także w realiach wielkopolskich, gdzie swoje fascynacje średniowieczem próbowała realizować poprzez swoistą rekonstrukcję języka epoki: "A kiedyż strzYża u was? Będzie po świętym Janie - hej, bywała-ci strzyża ze śpiewaniem a Z graniem u nas, precz, na Lesokach... powiadała mi macierz... u nas, u wolnych ludów. Reboków - precz, ku morzu! bo Kazimierz-hospodyn zagarnął nas... Nie znacie już wy tych powieści... " Jej Opowieści średniowieczne, najlepsze w czytaniu, to zbiór europejskich legend o znanych postaciach, m.in. o Karolu Wielkim. Nawet do zbioru bajek dziecięcych - przy czym były to bajki tylko dla wybitnie zdolnych dzieci i ambitnych matek - przemycała legendy historyczne. W całej twórczości Witkowskiej dużo jest przemyśleń; "myśli pracujące własną, szczerą pracą" jak pisała Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. W powieściach i artykułach 15 - wiele z dyskusji przedwojennej inteligencji: boyowszczyzna, sytuacja kobiety, wychowanie dziecka, problemy edukacji, ale i plotki czysto kobiece, prawie nic z polityki. W lirykach wyniesiona hen, w kosmiczne dale - w prozie okazuje się niezłym obserwatorem rzeczywistości. W Krasce widać, jakim przełomem w sytuacji mentalnej i społecznej kobiet był czas międzyWOJnIa.

Najwdzięczniejsze jej teksty to liryki religijne. W cyklu Modłitwy znalazła się Pokora:

Niejestem sama: Bóg czuwa wraz ze mną.

Bóg mój uśmiecha się do mnie zmierzchu siwymi oczami, Bóg mój dobry. Za rękę Z ułud wywodzi mnie ciemnych, Rytmem serca mi śpiewa, co prawdziejego nie kłamie!

Nie jestem biedna: Bóg mój stroi mnie złotem.

Bóg mój modlitwę zbłąkanych ceni nad moc sprawiedliwych, Bóg mój cichy. Na pieśni przemienia krew mej tęsknoty; Bądźpochwalon, O Twórco, przedziwne są Twe wyroki!

Prędko zaczęła chorować na nerki, prowadzenie domu i praca literacka stały się dla niej zbyt dużym obciążeniem. W kilkadziesiąt lat po jej śmierci, w liście do "Tatunia- Myszunia" , jej córka Anna pytała: "Jak mama mogła podołać!" Zycie jej męża przed przybyciem do Poznania było bardziej burzliwe. Był synem Józefa Terlicz Witkowskiego herbu Poray, lekarza rosyjskiej armii po stażu rodziny Targonichu Ludwika Pasteura w Paryżu. Matka pochodziła z włoskiej Studiował w Odessie, gdzie rozpoczął pracę jako wolontariusz w obserwatorium astronomicznym. W 1917 roku opublikował pracę Tablice do rozwiązywania równań Gaussa (..) przydatną do obliczania orbit ciał niebieskich. W 1919 roku, w ostatnim transporcie, udało mu się uciec z całą rodziną przed oddziałami Armii Czerwonej. Przeszedł kwarantannę w Salonikach, a potem francuskim statkiem szpitalnym "Flandre" dopłynął 19 czerwca do Marsylii. Stamtąd, już koleją, przedostał się do Krakowa i już 15 listopada został starszym asystentem w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tam habilitował się w 1928 roku. Jednak najbardziej pracowity i owocny był okres jego działalności w Poznaniu. To Witkowski zapewnił poznańskiemu Obserwatorium należną rangę nie tylko w Polsce. Był znakomitym organizatorem, jego dziełem było m.in. stworzenie Obserwatorium w Borowcu. Pracował w Poznaniu, z przerwą na czas wojny, aż do przejścia na emeryturę w 1962 roku, tu też zmarł. «

R Y c 3

F o t o g r a n a ś l u b n a Z o f i i j J o z e f a Witkowskich z 1920 r. Ze zb. Biblioteki Kórnickiej.

Wanda Karkucińska

23*1

Ryc. 4. Wierszyk w formie listu od św. Mikołaja napisany przez Zofię Witkowską dla swoich dzieci. Ze zb. Biblioteki Kórnickiej.

cunuffro -. · ? -» 'i kXa OAAS Jv A \L \ \ '. Ul Kj tv< **OiA *M} '. tirfi ' f f " 9 wc<B 'ur

-7 fi

\. JA i i - f,iw/UMJ lit! (2. WH/r*/krtj-aJ.

4J

Jjlus* .

M

D K» 'W*. 'U e»X». / . / i njAil - -i h Hu/ma

A U m A U , A 'A C;Ml\ O 1« . "I"

Oh »MAJUA j JAn-f UAMUAA-I ,

&7»

,#&;

B A

<&L UW»

Jak wyglądało ich małżeństwo? Z pozoru wspaniale. Gdy Zofia ciężko zachorowała, Józef starał się w ministerstwie o pieniądze na leczenie żony; dostała je w postaci stypendium (około 4 tys. zł) i mogła w 1934 roku wyjechać na Korsykę 16. Z Poznania szły meldunki: a to się chwalił, że na gospodarstwo, sklep, rzeźnika i babę w ciągu dwóch tygodni wydał tylko 60 zł, a to dzieci naświetlał Vitaluxem, a to dał stary zegar do naprawy do Chwitkowskiego z naprzeciwka i zegar już chodzi 17. Pisane drobnym, pięknie wyrobionym pismem listy to wyznania typowego "żonkosia".

W bardziej mroczne obszary wchodzimy, sięgając do twórczości Zofii. Bohaterka Kraski, Maria, alter ego pisarki, wychodzi za mąż bez miłości, w sercu zachowując wielkie uczucie do żonatego człowieka, który kiedyś... dotknął jej ręki. Spuścizna Zofii Reutt- Witkowskiej, kobiety, która czuła się istotą wybraną, pechowo i nieszczęśliwie niszczoną przez los, znalazła swoje miejsce w Bibliotece Kórnickiej. Mimo że nie należała do najlepszych pisarek lat międzywojennych, jej twórczość wprowadza nas w świat polskiej inteligencji, nowego pokolenia edukowanych niewiast zaczynających dopiero przemawiać własnym głosem.

PRZYPISY:

1 Obszerną biografię Józefa Witkowskiego napisał W. Naskręcki, "Kronika Wielkopolska", 2/1996. 2 M. Łuczak, Biogram Zofii Reutt- Witkowskiej w PSB, XXXI, s. 164-165.

3 Określenie Zygmunta Celichowskiego (korespondencja w zbiorach Biblioteki Kórnickiej) . 4 Listy Jadwigi Jaworskiej, BK, 12340, k. 34.

5 Z. Reutt- Witkowska, Studia nad utworami dramatycznemi Korzeniowskiego, CŁ. I-III, Warszawa 1921-1922, "Prace Historyczno-Literackie", numery 15,16 i 18.

6 Sniadeciana, Z archiwów Obserwatorium Krakowskiego: Dziennik obserwacyj astronomicznych Jana Śniadeckiego, od 1792-1803 r. Kosmos 1920, s. 245-254. W tekście tym zawarte są i posnaniana. Dziennik Obserwacyj dostał Sniadecki od Józefa Rogalińskiego, z następującą uwagą: "Obserwacye Astronomiczne w R-u 1771 robione niegdyś w Poznaniu przez zgromadzenie Jezuitów (...) Obserwacye Południa (...), Kilka obserwacyj Satellitów Jowisza i zaćmienie Xiężyca do determinowania Długości Jeograficzney Poznania (...) Obserwacye wysokości Południowych Słońca do determinowania Szerokości Jeograficzney Poznania (...). Dwie obserwacye do determinowania wartości mikrometru. Xiążkę tę, z zaczętemi wyżej wytkniętemi Obserwacyami oddał JX Rogaliński Dziekan Katedralny Poznański z prac swoich w fizyce sławny, będącemu w Poznaniu w R-u 1783 professorowi astronomii w Akademii Krakowskiej Janowi Sniadeckiemu (...) 7 Listy Haliny Kozłowskiej z Trzcińskich, BK, 12340, k. 66.

8 Listy Jadwigi Jaworskiej, BK, 12340, k. 36.

9 M.in. "Dziecko i Matka", "Kurier Poznański", "Pion".

10 List córki Zofii Reutt-Witkowskiej Anny do ojca z 15 V 1974 r., Archiwum PAN.

11 Drukowana w "Bluszczu" w 1930 r., oddzielnie: Warszawa 1933.

12 Ołtarze innego słońca, Londyn 1973.

13 Warszawa 1925.

14 Warszawa 1933.

15 Publikowała m.in. w "Bluszczu", "Kobiecie Współczesnej", "Tygodniku Ilustrowanym", "Pamiętniku Literackim". 16 Cała dokumentacja zachowana w Archiwum PAN w Poznaniu.

17 Listy Józefa Witkowskiego do żony, BK, 12340.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2002 Nr1 ; Górczyn dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry