PODRĘCZNIKI W OFERCIE WYDAWCÓW POZNAŃSKICH (1831-1862)

Kronika Miasta Poznania 2001 Nr4 ; Pensje gimnazja licea

Czas czytania: ok. 18 min.

ARTUR JAZDON

W kOńCU lat 30. XIX wieku zaczął się w Poznaniu kształtować nowoczesny rynek księgarsko-wydawniczy. Do naj prężniej działających wydawców, księgarzy i drukarzy należeli Walenty Stefański, Jan Konstanty Żupański, Antoni Popliński i Napoleon Kamieński; kilka lat przed Stefańskim rozpoczęli działalność Karol Reyzner, Józef Heine czy Michał Busse. W latach późniejszych dołączyli do tego grona Ludwik Merzbach, Antoni Woykowski, Sylwester Pawicki, Maksymilian Jagieiski. Lata 40. tego wieku to złote lata kultury poznańskiej, to również okres względnej liberalizacji polityki zaborcy i złagodzenia przepisów cenzuralnych i szkolnych. Poznańscy wydawcy opublikowali w tym czasie blisko 2 000 tys. polskojęzycznych (pierwszych i kolejnych) wydań różnych tytułów. Mimo tej, wydawałoby się, sprzyjającej sytuacji, podręczniki stanowiły niecałe 9 proc. ówczesnej produkcji wydawniczej. Obok wydawnictw polskich, ukazywały się tu również książki w języku niemieckim (nieco ponad 15 proc. wydawanych publikacji), wśród nich także przeznaczone do użytku szkolnego. Najobszemiejszym działem piśmiennictwa były podręczniki i katechizmy służące do nauki religii katolickiej, stanowiąc łącznie przeszło 19 proc. całego dorobku wydawniczego. Duża ilość wydawnictw do nauki religii wiązała się z prowadzeniem w poszczególnych klasach dość znacznej liczby godzin tego przedmiotu. Według programu gimnazjalnego z 1837 roku, we wszystkich klasach, tj. przez dziewięć lat nauki, obowiązywały tygodniowo dwie godziny religii. W latach 40., gdy ministrem odpowiedzialnym za sprawy szkolnictwa był W. Eilers, kładziono jeszcze silniejszy nacisk na wykształcenie moralno-religijne. Odnosiło się to zwłaszcza do szkół niższych. Zainteresowanie teologią jako kierunkiem dalszego kształcenia było w tym czasie ogromne. Według W. Molika, w latach

Artur Jazdon

1841-73 prawie 50 proc. absolwentów tutejszych gimnazjów katolickich wybierało studia teologiczne. W zespole podręczników katechetycznych odnajdujemy wiele prac księży tutejszej archidiecezji - oryginalnych lub tak dalece przerobionych, udoskonalonych i dostosowanych do potrzeb środowiska prac autorów obcych, zazwyczaj niemieckich, że możemy uznać je za w dużym stopniu samodzielne wytwory ich zdolności i umiejętności. To zjawisko - powtarzające się także w innych grupach tematycznych - potwierdza myśl, że - przy braku ośrodka uniwersyteckiego - ta właśnie grupa rodzimej inteligencji miała znaczny udział w dostarczaniu literatury podręcznikowej. Autorami podręczników do nauki religii byli m.in. księża: Jan Delert, Władysław Lewandowski, Józef Respądek, Antoni Tyc, Ludwik Urbanowski, Józef Waber, ale także redaktor "Przyjaciela Ludu" Franciszek Wawrowski, nauczyciele Karol N ey i Antoni Popliński, literatka Julia W oykowska. Tylko co piąty z tych podręczników był tłumaczeniem z języka niemieckiego. Najczęściej wznawiane było spolszczenie niemieckiej pracy Józefa Kabatha Dzieje Starego i Nowego Testamentu dokonane przez A. Poplińskiego i wydane pod pseudonimem Antoni Racki. Książka ta, od pierwszego wydania w 1845 roku, doczekała się wkrótce pięciu kolejnych. Proboszcz jaraczewski W. Lewandowski napisał Katechizm mały rzymsko-katolicki dla niższych klas elementarnych, który trzykrotnie opublikował Merzbach. Autor ten opublikował także inne katechizmy w Gnieźnie, Lesznie i Ostrowie. Dwukrotnie drukowane były u Żupańskiego Nauki religijno-moralne... dla szkół elementarnych J. Woykowskiej, a raz -jej praca Marynia, czyli rozmowy o pierwszych zasadach świętej religii.... Tenże wydawca także dwukrotnie opublikował Krótką historię kościoła.... autorstwa J. Delerta. Ponad połowę wydań w tej grupie stanowiło siedem wielokrotnie wznawianych tytułów. Zyskały więc uznanie zarówno nauczających, jak i uczących się. Antoni Tyc, autor Dziejów Starego i Nowego Przymierza opowiedzianych dla młodzieży szkolnej pisał, iż w ciągu dwóch lat książka została sprzedana i musiał przygotować nie tylko drugie, poprawione wydanie, ale na powszechne życzenie, przedstawienie tychże dziejów dla szkół elementarnych. Podobnie opracowanie J. Delerta, uznane przez recenzentów za podręcznik, "jakiemu podobnego nie ma w języku polskim", zostało wykupione w ciągu trzech lat. Wydawanie tak wielu katechizmów związane było również z nie najlepszą oceną tych funkcjonujących oraz z próbami znalezienia doskonalszych opracowań. Recenzent Maryni... J. Woykowskiej ubolewał, że w literaturze polskiej brak dobrych katechizmów, szczególnie zaś takich, "które by dały się zastosować powszechnie". Tej pracy brakowało, według niego, prostoty tak potrzebnej książkom dla dzieci. Ks. Gawarecki, oceniający w 1857 roku, na polecenie konsystorza arcybiskupiego, rękopis katechizmu Mały towarzysz, pisał: "już dużo takich małych katechizmów wyszło i trzeba powiedzieć, więcej aniżeli potrzeba", bo "mało pożytku przynoszą"l. Pojawienie się rok później dziełka J. Delerta skwitowano stwierdzeniem, że nie było dotąd "żadnej znośnej historii kościelnej dla szkół początkujących" i dopiero ta, choć również pozostawiająca wiele jeszcze do życzenia, odpowiada istniejącym potrzebom. Ponieważ podobnie sytuację oceniały i władze kościelne, zleciły ks. J. Respądkowi napisanie wzorowegokatechizmu, mającego przyczynić się do ustalenia wykładu katechizmu. Pisze o tym we wstępie do swego Katechizmu... dla szkół elementarnych i niŻSzYch klas gimnazjalnych (Popliński, 1858), stwierdzając, że sytuację taką spowodował fakt "zaprowadzenia w szkołach tylu tak różnorodnych podręczników osnutych na metodach często zupełnie sprzecznych", w wyniku czego "w nauce religii zapanował zamęt". Jednakże, według recenzenta Piotra Semenenko, także i on nie sprostał zadaniu. Redaktor" Tygodnika Poznańskiego" sformułował w roku 1863 taki oto ostry sąd: "Moc przeobfita naj różnorodniejszych historii biblijnych napełnia naszą archidiecezję, prace współziomków i wymysły cudzoziemców, utwory samodzielne i przekłady obce, jedne prawdziwe foliały inne karłowate bibliczki. Zamęt doszedł po szkołach naszych aż do tego stopnia, iż każda nieomal szkoła jednej i tej samej parafii osobną ma bibliczkę". Było to według niego przyczyną złego poziomu nauki religii w szkołach 2 . Drugą poważną grupę stanowią podręczniki do nauki gramatyki, języka i literatury. Do tych zagadnień przywiązywano w ówczesnej publicystyce szczególną uwagę, wiążąc znajomość języka ojczystego, mowy polskiej i dziejów literatury narodowej ze sprawdzianem człowieka jako prawego Polaka oraz zaliczając je "do najpotrzebniejszych dla człowieka umiejętności". Do roku 1849 wydano tylko 12 interesujących nas druków, podczas gdy w latach 1850-62 - prawie trzykrotnie więcej. Bardzo ważnym czynnikiem takiego ukształtowania się produkcji była polityka zaborcy wobec szkoły. Po 1830 roku władze pruskie ograniczyły rolę języka polskiego w nauczaniu szkolnym. Dopiero w 1842 roku zniesiono reskrypt ministerialny sprzed ośmiu lat, przywrócono język polski jako wykładowy w czterech niższych klasach gimnazjalnych i nadano mu rangę pomocniczego przy nauce w dwóch klasach wyższych. Do roku 1845 charakter polsko-katolicki miało tylko jedno gimnazjum w Poznaniu i progimnazjum w Trzemesznie, co także ograniczało możliwość tworzenia, wydawania i odbioru tych książek. Wśród autorów podręczników służących do nauki literatury ojczystej odnajdujemy przede wszystkim nauczycieli szkół wielkopolskich. Listę ich otwiera Jan Popliński z antologią zatytułowaną Nowe wypisy polskie.... W przedmowie pisał, że zarówno nauczyciele, jak i uczniowie odczuwają niedosyt dobrych ksiąg elementarnych. Swojemu dziełku postawił dwa zadania: zapoznanie młodzieży z literaturą krajową oraz wskazanie jej wzorców prawidłowych postaw moralnych i zasad postępowania. Według recenzentów z "Tygodnika Literackiego", praca cele te realizowała, a redaktor "Przyjaciela Ludu" zaliczył ją do szczupłej liczby dobrych książek szkolnych. Oceniający ją współcześnie L. Słowiński stwierdził, że nawiązuje do dydaktyki okresu KEN-u, dodatkowo wzbogacając ją nowymi elementami, dzięki czemu był to faktycznie najlepiej przystosowany do potrzeb szkoły średniej podręcznik literatury ojczystej, popularny nie tylko w Wielkopolsce, ale także w Galicji. Dodatkiem do tej publikacji stał się wydany sześć lat później słownik, mający ułatwić szczególnie zrozumienie fragmentów zamieszczonych w niej starszych utworów. Praca autorstwa Antoniego Poplińskiego Wybór prozY i poezji dla klas niŻSzYch gimnazjalnych..., choć też ciepło przyjęta, nie zyskała takiego rozgłosu.

Artur Jazdon

MIlA POFZYIzawierająca

TEORY4 POEZYJ I JEJ RODZAJÓW

ZNACZMY ZBIÓR

NAJCELNIEJSZYCH WZORÓW POEZYJ POLSKIEJdo Teoryi zastosowany.

H, [Cegielskiego, Dok Fi!" NaucsycipJ« przy kroi Gytnxta«* um Śtjj Mwyi Magdaleny w P»man i»tbnkutf brogi r

POZNAN.

Nakłuciom Księżmi i Jum Konstant. Żujiafiskie

1851.

W 1845 roku J. K. Zup ań ski wydał, później wielokrotnie wznawiany, jak zgodnie oceniono - najlepszy podręcznik tych czasów Nauka poezji... autorstwa Hipolita Cegielskiego. Autor tak tłumaczył fakt jej napisania: "o zbytek książek odpowiadających dzisiejszemu stanowi nauki i potrzebom nikt nas nie może pomówić, bo często niezłąjedną trudno wybrać". Podręcznik ten szybko został przerobiony dla potrzeb szkół zaboru rosyjskiego, co również świadczy o jego powodzeniu. Doświadczony pedagog Jan Rymarkiewicz opracował Naukę prozY, podręcznik zatwierdzony jako obowiązujący w gimnazjach Wielkiego Księstwa Poznańskiego z polskim językiem wykładowym. Podobnie drugie jego opracowanie, zatytułowane Wzory prozY, doczekało się wprowadzenia do użytku szkolnego, kilku wydań i pochlebnych recenzji w miejscowej prasie, ale także w Królestwie Polskim.

Spośród prac wydanych pierwotnie poza Wielkopolską, ukazujących się tu w kolejnych wydaniach już jako dzieła uznane, należy wymienić opracowanie Lesława Łukaszewicza, wydawcy i historyka literatury z Krakowa, zatytułowane Rys piśmiennictwa polskiego. Dzieło to cieszyło się dużą popularnością w Galicji, co zaowocowało dwukrotnym pełnym oraz jednym skróconym jego wydaniem "dla szkół i pensjonatów" w Poznaniu. Nie spotkało się tu jednak ze szczególnie przychylnym przyjęciem, a recenzent pierwszego z wydań poznańskich dziwił się wręcz, że "tak drobna w rozmiarze, a licha co do wykończenia książka" znalazła tylu kontynuatorów. Wydania poznańskie Gak i kolejne krakowskie) były bowiem uzupełniane przez miejscowych autorów. W naszym przypadku byli nimi Teodor Kiliński i Józef Przyborowski. Oczywiście, w omawianych latach ukazały się w Poznaniu także inne poważne opracowania z zakresu historii literatury, m.in. autorstwa Maurycego Mochnackiego, Edwarda Dembowskiego, Adama Mickiewicza (Rzecz o literaturze

Ryc. 1. Karta tytułowa Nauki poezji H. Cegielskiego

słowiańskiej...), Ryszarda Berwińskiego, Józefa Przyborowskiego, Jana Rymarkiewicza, A. Wermoty (Historia literatury francuskiej), które nie były jednak opracowaniami przeznaczonymi do użytku szkolnego. Prace z zakresu językoznawstwa oraz służące nauce języków obcych liczą blisko 60 tytułów. Wśród publikacji językoznawczych walory książek dydaktycznych posiadały opracowania H. Cegielskiego O słowie polskim i konfiguracjach jego... oraz S. Gruszczyńskiego Nauka o zdaniu.... Pierwsza praca została odebrana jako próba wskazania nowatorskiego podejścia do tematu i zaproponowania nowych rozwiązań. Druga doczekała się żywszej reakcji, gdyż po jej lekturze namawiano autora - nauczyciela szkoły realnej w Poznaniu - do opracowania podręcznika nauki stylu, aby" uczący się i nauczyciele zdobyli drugie tak ważne jak to dzieło". Postulat ten nie został jednak przez autora zrealizowany. Wśród podręczników gramatyki języka polskiego nie spotykamy niestety żadnego wybijającego się dzieła. Pięciokrotnie wznawiana przez K. Reyznera, a więc popularna i ciesząca się dużym wzięciem, Mała gramatykajęzYka polskiego otrzymała wręcz druzgocącą recenzję, gdyż osądzono, że "w wydaniu tego dziełka autor najwięcej rozumu pokazał w tym, że zataił nazwisko swoje". Pewien wyjątek w tej ocenie należy zrobić dla pracy Franciszka Malinowskiego Zasady i prawidła pisowni polskiej..., będącej przedrukiem z roczników PTPN. Ta byłajednak zbyt trudna dla uczniów i służyć mogła w zasadzie jedynie nauczającym języka polskiego. Marceli Mott y tak komentował tę sytuację: "Wątpliwości nie ulega, że ze wszystkich cywilizowanych narodów my pewnie najmniej dbamy o to, by język nasz doskonalić, pisać nim i mówić jak najpoprawniej"3. Więcej różnego rodzaju książek gramatycznych wydano z zakresu języka łacińskiego, greki, niemieckiego, francuskiego, a także angielskiego (dwa tytuły). Wśród łacińskich dominowały wielokrotnie wznawiane opracowania Antoniego Poplińskiego, podczas gdy gramatyki greki uczono z dwukrotnie wydanej publikacji H. Cegielskiego. Opracowania dla pozostałych języków wychodziły spod piór różnych autorów, którymi z reguły byli nauczyciele miejscowych szkół. N a opracowywanie i wydawanie tych książek wpływ miała bez wątpienia wspominana uprzednio decyzja władz o wprowadzeniu języka polskiego jako wykładowego lub pomocniczego w nauczaniu w szkołach Księstwa. Wśród omawianej literatury odnajdujemy także niemało wydań słownikowych, trudno jednak wskazać, które z nich miały wyłącznie charakter dydaktyczny i przeznaczane były do użytku szkolnego. Najliczniej reprezentowane były słowniki polsko-niemieckie i niemiecko-polskie (siedem wydań). Najbardziej znanymi były bez wątpienia słowniki opracowane przez Józefa Kajetana Trojanowskiego, które recenzent "Biblioteki Warszawskiej" porównał ze współczesnymi edycjami lipskimi, krakowskimi i wrocławskimi i nazwał dziełami znakomitymi, mogącymi służyć wszystkim pragnącym gruntownie język niemiecki poznać. Inne według niego mogły w tym względzie zaspokoić tylko pierwsze potrzeby. Wydano także dwa słowniki łacińskie ijeden grecki. Nie doczekały się one jednak recenzji i trudno wnosić, jak zostały przyjęte przez czytelników. Trzecią poważną grupę tematyczną w poznańskim ruchu wydawniczym stanowiły publikacje z zakresu historii. Powszechnie zgadzano się z tym, że w Księ

Artur Jazdon

stwie panują stosunkowo dobre warunki do wydawania tej literatury, szczególnie odnoszącej się do czasów nowszych. Dlatego też, mimo że nie mieliśmy do czynienia z silnym własnym środowiskiem badaczy, wielu autorów publikowało tu swoje prace. Oczywiście nie należy zapominać o roli Poznania w wydawaniu źródeł, dzięki niespożytej działalności Tytusa Działyńskiego i Edwarda Raczyńskiego. Warto powiedzieć, iż w okresie tym praktycznie co szósta polskojęzyczna książka ukazująca się w Poznaniu dotyczyła historii lub nauk historycznych. Na tym tle produkcja podręczników wypada dość skromnie. Dla badanego okresu odszukano 13 takich pozycji wydanych w 21 tomach, przy czym w statystyce powyższej ujęto tylko te, które z założenia przygotowane były jako podręczniki do szkolnej czy domowej nauki. Nie uwzględniono natomiast takich prac, jak np. PielgrzYm w Dobromilu czy Wieczory pod lipę, które mogły być wykorzystywane także w nauce domowej i kształceniu w szkółkach niedzielnych. Na tę niewielką liczbę wydanych podręczników wpłynęło bez wątpienia założenie pruskiej polityki szkolnej, w myśl którego historia nie była w ówczesnych programach traktowanajako przedmiot podstawowy. Uczono jej razem z geografią w skromnym wymiarze od dwóch do trzech godzin. Jak wspomina M. Mott y, nawet w stojącym na najwyższym poziomie Gimnazjum św. Marii Magdaleny był to przedmiot, na który wówczas "niewielki padał nacisk nawet przy egzaminach"4. Także nieliczne gimnazja polsko- katolickie pracowały w oparciu o niemiecki program nauczania, który ograniczał się do historii powszechnej, najwięcej miejsca poświęcając starożytnej, nieco mniej - wieków średnich, a najmniej - nowożytnej. Z reguły przedmiotu tego nauczali Niemcy, więc zalecane były niemieckie podręczniki, co ograniczało także miejscowe inicjatywy wydawnicze w tym zakresie 5 .

Pierwszym był, wydany dopiero w 1843 roku, bardzo skromny podręcznik Sposób ułatwiający naukę chronologii... autorstwa Jana Skaryszewskiego, opracowany według francuskich wzorców. Recenzent "Orędownika Naukowego" powiedział o nim krótko, lecz dobitnie, iż może "zrazić do nauki historii ojczystej nawet najpilniejszą młodzież". Rok później ukazał się pierwszy tom Historii powszechnej dla klas niŻSzYch szkół realnych i gimnazjalnych na wzór Weltera ułożonej przez A. Poplińskiego. Kolejne trzy tomy oraz następne wydania tej pracy ukazywały się jeszcze przez przeszło 20 lat. Decydowały o tym pochlebne recenzje ("podręcznik bardzo użyteczny i najpotrzebniejszy dla uczącej się młodzieży i nauczycieli") i wprowadzenie go w 1845 roku jako obowiązującego w szkołach realnych. N a jego podstawie A. Popliński przygotował w roku 1845 Krótkie dzieje powszechne... dla szkół elementarnych, a siedem lat później wydał pierwszy tom Historii powszechnej dla klas średnich szkół realnych i gimnazjalnych..., niemający jednak kontynuacji. Najobszerniejszym podręcznikiem była czterotomowa Historia powszechna dla uczącej się młodzieżY K. Błociszewskiego, wydana przez Kamieńskiego w latach 1850-53. Dwajej ostatnie tomy poświęcone były czasom nowożytnym, co już wyróżniało tę pracę spośród innych. Inne jej walory to szczególnie dobre opracowanie dziejów szczepów słowiańskich oraz wielka staranność i obiektywizm w przedstawianiu historii. Pozwalało to współczesnym stwierdzać, iż takkompletnego i dostosowanego do potrzeb uczącej się młodzieży dzieła nie było dotąd w języku polskim. Mimo tak wysokiej oceny rok 1850 przyniósł jeszcze dwa konkurencyjne opracowania. Praca Eulogiusza Zakrzewskiego Historia powszechna, której pierwszy tom wydał wówczas Żupański, nie była kontynuowana, do czego zapewne przyczynił się recenzent "Przeglądu Poznańskiego" piszący, że mimo ukazania się tej pracy historia powszechna dla dzieci polskich "jest jeszcze do napisania". Znana w środowisku Bibianna Moraczewska opublikowała pracę Co się stało w Polsce od pierwszego rozbioru aż do końca wojen napoleońskich, którą dwa lata później uzupełniła opracowaniem Co się stało w Polsce od samego początku aż do pierwszego rozbioru kraju. To dziełko jeszcze 20 lat po pierwszym wydaniu anonsowano jako "uznane za najlepsze dla ludu i uwieńczone przez hr. A. Cieszkowskiego". Zbudowane z krótkich powiastek, składających się na opowiedzenie całości dziejów, było popularne i stosowane zarówno w szkołach elementarnych, jak i w nauczaniu domowym. Prace te napisane były językiem przystępnym, prostym, z pewnym założeniem moralizatorskim i silnym antyniemieckim. To sprawiło, że pierwsze z nich szybko zostało skonfiskowane przez policję i dopiero odwołanie się do Najwyższego Sądu Cenzuralnego przyniosło pozytywny skutek i ponowne dopuszczenie do sprzedaży. Warto wspomnieć, że opracowanie to powstało jako odpowiedź na konkurs ogłoszony przez Ligę Polską. Namowy kierowane przez współczesnych pod adresem autorki, aby w tenże sam sposób opracowała historię naj nowszych wypadków aż do roku 1831, nie odniosły rezultatu.

IHSTOItFA

POWSZECHNAdla

UCZĄCEJ

SIĘ MŁODZIEŻYpracz

SAZIMIBZA BŁOCISZEWSKIEGO.

(NAKlADEM N. KAMIEŃSKIEGO t SPÓŁKI W P Ó Z N AA

1852.

Ryc. 2. Karta tytułowa Historii powszechnej dla uczącej się młodzieży K. Błociszewskiego

Artur Jazdon

W 1853 roku Żupański wydał skromnych rozmiarów Opis historyczno-geograficzny Wielkiego Księstwa Poznańskiego dla użYtku szkól elementarnych Ksawerego Sempolińskiego. Praca ta (z założenia autora przede wszystkim podręcznik geografIi), w której rys dziejów zamykał się na 13 stronach, nie wzbudziła entuzjazmu. O wiele cieplej przyjęto pracę ks. Teodora Kilińskiego Dzieje narodu polskiego, które Kamieński w krótkim czasie wydał pięciokrotnie. Książka ta powstała jako odpowiedź autora na wezwanie Dyrekcji Głównej Ligi Polskiej dotyczące napisania popularnego i odpowiedniego dla ludu dziełka o dziejach Polski. Prace nad nim zajęły autorowi blisko 10 lat, lecz efekt wart był tych wysiłków. Miało ono nie tylko kilka wydań w Poznaniu i bardzo pochlebne recenzje w prasie, lecz było także przez pewien czas zalecane jako podręcznik w szkołach galicyjskich. Jego wydawca jeszcze w 1870 roku reklamując je, dodawał, że zostało "przez szanowną Radę Szkolną Lwowską za najlepsze dla szkolnego i prywatnego użytku uznane". Dzisiejsza nasza ocena jest mniej entuzjastyczna, gdyż zarzucić można tej pracy zbytnie moralizatorstwo, wiele zmyśleń, przestarzały sposób traktowania dziejów, a nawet złe podejście do mającej z niej korzystać młodzieży. W tym czasie zalecano szkołom niemieckie podręczniki W. Piitza oraz T. Weltera. Pierwszy z nich dla potrzeb miejscowych szkół i nauczania w języku polskim został przełożony przez A. Jerzykowskiego i wydany w dwóch częściach w Ostrowie w latach 1853-55. W Poznaniu nie doczekał się w tym czasie żadnej edycji. Drugi, składający się z trzech części, wydał Kamieński w latach 1860-61. Autorem tłumaczenia, a właściwie spolszczenia, był prawdopodobnie A. Popliński, który polską edycję przygotował na podstawie 15. już wydania niemieckiego. Opracowanie to doczekało się wkrótce aż pięciu wydań. Miejscowi nauczyciele i wydawcy woleli jednak przygotowywać własne opracowania niż podawać młodzieży polskiej tłumaczenia tych obowiązkowych podręczników niemieckich. W sprawie kształcenia postaw patriotycznych i przypominania historii narodu wiele zdziałały redakcje ówczesnych czasopism. Docierając do polskich rodzin, umożliwiając im prowadzenie pracy z dziećmi w domach, uzupełniały skutecznie wskazany niedostatek podręczników szkolnych. Kolejny bardzo ważny dział stanowiło piśmiennictwo pedagogiczne. Nas interesują przede wszystkim te prace, które zaliczyć możemy do grupy podręczników do nauczania początkowego. W omawianym okresie nie ukazały się publikacje wartościowe, o ponadczasowym znaczeniu, choć wydano blisko 50 tego typu książek. Nie budzą one szczególnych słów uznania z uwagi na mało ciekawy sposób podania treści, brak przemyślanych metod oraz niski standard wydawniczy - użycie ciemnego papieru, brak dbałości o estetykę druku. Anonimowy autor artykułu Rzecz o właściwościach książek elementarnych stwierdzał w 1846 roku, że mimo iż ukazało się wiele elementarzy i to nawet napisanych przez wybitnych pedagogów, to większość z nich nie ma na względzie tego, co najważniejsze, a więc troski o wychowanie. Zgadzając się, że książki te muszą być tanie, zwracał uwagę na to, że przy ich wydawaniu "zbyt oszczędnym być nie należy, aby się druk i papier do gorszych nie liczył"6. Podobnie trzy lata później "Szkoła Polska", publikując Rozbiór książek elementarnych, dość krytycznie oceniała te funkcjonujące. Do najpopularniejszych w tym czasie zaliczyć należy Naukę czYtania, którą opracować miał przed laty arcybiskup Wolicki. Do 1854 roku Reyzner wydał jej 12. edycję. Wspomniani recenzenci oceniali ją jako nieopracowaną na zasadach metodycznych, zawierającą wiele rzeczy niepotrzebnych, nieprzystosowanych do poziomu uczniów, dla których miała być przeznaczona. Wyrażając zdziwienie, że się z niej nadal korzysta, stwierdzano, że taka jest po prostu konieczność w sytuacji, gdy nie ma pracy lepszej. Konkurowała z nią mająca do roku 1846 już sześć edycji Nauka czytania dla szkół katolickich i elementarnych, publikowana przez Mittlera. Podobnie jednak jak inne, nie zwróciła na siebie szczególnej uwagi. Natomiast wydane u Gunthera w Lesznie opracowania Mała Marynia Julii Woykowskiej i Elementarz polski Ksawerego Łukaszewskiego oceniane były jako "wyborna pedagogika", "dzieła ważne", poprawne metodycznie, starannie i logicznie opracowane, trafiające w potrzeby i możliwości intelektualne dzieci. Przełom nastąpił wraz z zawiązaniem się Towarzystwa Pedagogicznego.

Za jedno z priorytetowych zadań przyjęło ono wydanie polskiego podręcznika do nauki czytania. Zadanie to powierzono Danielowi Rakowiczowi, którego praca ukazała się w 1850 roku. Sprostał on postawionemu zadaniu, w czym zgodni byli wszyscy recenzenci. Znany pedagog poznański J. Rymarkiewicz pisał, że Rakowiczowi udało się uniknąć trudności na pierwszych etapach nauki, połączyć dobrze naukę pisania i czytania, a całość opracować poprawnie metodycznie. Jeszcze w 1862 roku "Biblioteka Warszawska" reklamowała tę książkę jako opracowanie najlepsze z istniejących, przetłumaczone na język niemiecki, a na ziemiach polskich wydane 47 razy. Ewaryst Estkowski opracował Książkę do pierwszego czytania, nazwaną uzupełnieniem pracy Rakowicza, oraz Metodę pisania i czytania i Elementarz ułożony wedle metody pisania i czytania. Prace te miały łącznie pięć wydań. W Wielkopolsce podobną popularność zyskał jeszcze tylko - zalecany przez władze świeckie i kościelne - elementarz A. Kiszewskiego Nauka polskiego czytania i pisania wydawany w latach 1849-65 aż dziewięciokrotnie, głównie przez Gunthera w Lesznie. Inne prace wydane w Poznaniu począwszy od drugiej połowy lat 40. nie zyskały już takiej aprobaty, dobrych recenzji ani też szerokiego zastosowania. Literatura z zakresu nauk matematyczno-przyrodniczych stanowiła w ówczesnym dorobku wydawniczym około 7 proc. Mimo dość szybkiego wkroczenia Poznania, czy szerzej Księstwa, na drogę przemian gospodarczych, prac organicznych, nie zauważamy spodziewanego wzrostu ilości wydawnictw związanych z tą tematyką. Odbicie tych zmian obserwować będziemy w działalności wydawców dopiero od lat 70. XIX wieku. Sytuacja ta była zapewne pochodną przyjętego założenia, że realizacja tych haseł przebiegać miała poprzez rzetelną pracę służącą rozwojowi zarówno jednostki, jak i całego społeczeństwa, tworzeniu podstaw jego egzystencji materialnej, podstaw fizycznego przetrwania narodu w okresie niewoli. Rozwój ten mógł się dokonywać, posiłkując się słowem pisanym w mniejszym stopniu niż miało to miejsce w tych dziedzinach, w których chodziło o rozwój uczuć narodowych, wyrobienie świadomości historycznej, wychowanie społeczne czy moralno-religijne. Piśmiennictwo z zakresu rolnictwa, medycyny, techniki miało charakter praktyczny. Inne cele stawiano natomiast przed literaturą z zakresu nauk przyrodniczych i ścisłych, która miała

Artur Jazdon

przede wszystkim pełnić cele poznawcze i kształcące. Szybki rozwój tych dyscyplin czynił z nich nauki postępowe, mające służyć walce z ciemnotą, zabobonami i oświeceniu społeczeństwa. Równocześnie nauki przyrodnicze, a szczególnie geografia, miały także budzić miłość ojczystego kraju, ukochania ziemi i chęć obrony przed zakusami kolonizatorskimi zaborcy. Ówczesne programy szkolne nie akcentowały rozwijania zainteresowań tymi dziedzinami. Szkoły elementarne ujmowały je w minimalnym zakresie, średnie - przez długie lata w stopniu niedostatecznym. Nauka tych zagadnień w wymiarze czasowym nie przekraczała 20 proc. realizowanego programu. Dopiero tworzenie z szkół realnych (do 1862 roku otwarto cztery tego typu szkoły) zaczęło wyrównywać proporcje pomiędzy tymi przedmiotami a naukami humanistycznymi. Mimo tego, w latach 1841-70 studia medyczne, przyrodnicze, rolnicze, inżynieryjne wybierało nie całe 25 proc. absolwentów gimnazjów katolickich Księstwa 7 . Nie wszyscy je kończyli oraz nie wszyscy po studiach wracali do Wielkopolski, więc liczebność inteligencji polskiej reprezentującej te dziedziny była mała, brakowało zatem miejscowej kadry mogącej opracowania takie tworzyć. Zaowocowało to stosunkowo dużą liczbą tłumaczeń z języka niemieckiego. Ilustruje ten fakt los ogłoszonego w 1856 roku przez redakcję tygodnika "Przyroda i Przemysł" konkursu w dziedzinach nauk przyrodniczych, przemysłu i agronomii. Mimo wyznaczenia nagród i zapewnienia oddzielnie honorowanego druku, co mogło stać się zachętą dla potencjalnych autorów, na konkurs nadesłano tylko cztery rozprawki, z których żadnej nie zakwalifikowano do druku. Brak przygotowania ogółu społeczeństwa do odbioru tej literatury do końca interesującego nas okresu nie czynił, według oceny ówczesnych publicystów, sensownym jej wydawania dla dwóch ważnych grup odbiorców: dzieci i młodzieży oraz dla ludu 8 . W Poznaniu wydano 15 tytułów podręczników z zakresu matematyki i geografIi, podczas gdy na prowincji - dziewięć. Praktycznie większość z nich przeznaczona była z założenia do użytku szkolnego lub służyć miała nauce domowej. Mimo iż większość z ich przygotowali do druku miejscowi nauczyciele, aż w pięciu przypadkach stwierdzano, że stanowiły one tłumaczenia z języka niemieckiego, kilka następnych prawdopodobnie także nie było pracami do końca samodzielnymi. Na baczniejszą naszą uwagę zasługuje jedna z pierwszych edycji, dwutomowy Wykład matematyki dla szkół gimnazjalnych Karola Libelta. Została ona, obok Logiki B. Trentowskiego, określona mianem najlepszej książki wydanej w Wielkopolsce w 1844 roku. Podkreślano nowoczesną metodę wykładu, jasność wypowiedzi, zawarcie w dziele wielu własnych myśli autora. Dwa tomy obejmujące arytmetykę i geometrię miały zostać uzupełnione kolejnymi z zakresu matematyki wyższej, do czego jednak nie doszło. Znamienne jest, iż dzieło to powstało w odpowiedzi na konkurs ogłoszony przez Królewską Radę Szkolną w związku z koniecznością dostarczenia polskojęzycznego wykładu matematyki. Z podobnych pobudek powstało dziełko Witolda Turno poświęcone zagadnieniom trygonometrii, którego nie zauważyli recenzenci. Popularnymi autorami byli niemieccy nauczyciele tutejszych szkół, gdyż ich prace były zalecane do użytku szkolnego: Brettner, dyrektor Gimnazjum św. Marii Magdaleny oraz A. Boeck, nauczyciel Seminarium Nauczycielskiego. Pięć wydanych przez nich tomów zawierało tłumaczenia ich niemieckich prac. Julian Zaborowski był autorem trzech i tłumaczem jednej pracy. Podręczniki z zakresu matematyki reprezentują więc praktycznie tylko książki kilku miejscowych nauczycieli. Wśród ówczesnych wydawnictw z zakresu geografii podręczniki stanowiły najliczniejszą grupę. Wielokrotnie wspominany A. Popliński przystosował niemiecki podręcznik F. Seltena i wydał go czterokrotnie w swej księgarni. Joachim Szyc swą Jeogafię dawnej Polski wydał w latach 1852 i 1862 oraz w skróconej wersji w 1852 roku. Wykaz tychże książek uzupełniają dwukrotnie wydany podręcznik S. Zawadzkiego oraz wydane tylko raz opracowanie J. Łukaszewicza. Ukazało się więc stosunkowo dużo prac o tej tematyce, w większości wyłącznie dostosowanych do obowiązujących programów nauczania lub niemieckojęzycznych podręczników. W grupie tej nie odnajdujemy prac ważnych, a te opracowane przez tak wytrawnych twórców, jak Popliński czy Łukaszewicz, spotkały się z zarzutami o brak metody, małą przystępność, chaos, a nawet błędy merytoryczne i skażenia językowe, przez co zasługiwały na "najsurowszą krytykę". Jedynie opracowanie Zawadzkiego spotkało się z przychylnymi recenzjami.

W odróżnieniu od poprzednio omówionych, książki dotyczące nauk przyrodniczych, określanych wówczas mianem historii naturalnej, spotykamy w repertuarze tutejszych wydawców od początku lat 30. Podręczniki szkolne zajmują w tej grupie także znaczącą pozycję, gdyż odszukano ich łącznie osiem. Wśród ich autorów pojawiają się Jan Mott y (dwie prace w trzech wydaniach), Antoni Kiszewski, autor najpopularniejszego opracowania Nauka o świecie, które miało w Poznaniu cztery, a na prowincji sześć edycji, oraz Józef Szafarkiewicz. Brak recenzji czy omówień nie pozwala stwierdzić, jak zostały one przyjęte przez współczesnych. Wśród wydawnictw dotyczących rolnictwa, które zajmują 2,5 proc. ówczesnej produkcji wydawniczej, nie spotykamy podręczników szkolnych. Wynikało to z braku szkoły kształcącej w tym zakresie. Pierwsza twego typu placówka - Wyższa Szkoła Rolnicza im. Haliny w Żabikowie została założona przez hr. A. Cieszkowskiego dopiero w 1870 roku. Wydawano bardzo dużo literatury o nastawieniu praktycznym, książek, które odegrały nie małą rolę w podnoszeniu oświaty rolnej, w praktyce hodowli, uprawie czy gospodarce. Nie były one jednak typowymi, interesującymi nas podręcznikami szkolnymi. Wystarczy wśród nich wymienić Uwagi gospodarskie Albrechta Blocha, Uwagi nad gospodarstwem wiejskim Jana Mittelstaedta czy opracowanie Dezyderego Chłapowskiego O rolnictwie, które doczekało się czterech wydań. Podobnie ocenić należy publikacje literatury technicznej oraz medycznej, jednakże do tych działów nie przywiązywano takiego znaczenia, jak do literatury rolniczej i ukazało się ich jeszcze mniej. W omawianym okresie ukazały także trzy wydawnictwa muzyczne: Franciszka Mańkowskiego Pomysły Z harmonii mUzYcznej, Adolfa Greulicka Dyscyplina w nauce mUzYki oraz Henryka Wolfahrta Nowa polska szkoła dla dzieci na fortepian, które służyły jako podręczniki. Wykorzystywane były jednak w nauce domowej lub na pensjach dla panien, także w innych tego typu placówkach. Polskie podręczniki ukazujące się w latach 1831-62 nakładem wydawców poznańskich były ściśle powiązane - także przez osoby autorów - z miejscowymi

Artur Jazdonszkołami i obowiązującymi w nich programami. Na kształtowanie się produkcji wydawniczej miały wpływ dwa czynniki: z jednej strony wprowadzenie języka polskiego jako pomocniczego w nauce, z drugiej - brak zdecydowanych posunięć Królewskiej Rady Szkolnej w zalecaniu określonych tytułów do użytku szkolnego, co potęgowało panujące w tej kwestii zamieszanie.

PRZYPISY:l Archiwum Archidiecezjalne Poznań, rkps KA 9220. Cenzura ksiąg. List z 20 VIII 1857. 2 Por. "Tygodnik Poznański", T. V, 1847, s. 372-373.

3 M. Mott y, Listy Wojtusiu z Zawad, oprać. Z.Grot. Warszawa 1983, s. 421 4 M. Mott y, Przechadzki po mieście, oprać. Z. Grot. Warszawa 1957, T. I, s. 492.

5 Por.: J. Maternicki, Dydaktyka historii w Polsce 1773-1918, Warszawa 1974, s. 70-72.

6 Rzecz o właściwości książek elementarnych, "Kościół i szkoła", R. 1:1846, s. 585-590 7 W. Molik, Kształtowanie się inteligencji polskiej w Wielkim Księstwie Poznańskim (1841-1870), Warszawa-Poznań 1979, s. 55.

"Tygodnik Poznański", 33/1862, s. 292-296.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2001 Nr4 ; Pensje gimnazja licea dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry