ZAPOMNIANA SZKOŁA
Kronika Miasta Poznania 2001 Nr4 ; Pensje gimnazja licea
Czas czytania: ok. 32 min.OPRACOWAŁ JAKUB SKUTECKI
M iędzy ulicami Bukowską i Zwierzyniecką, w miejscu, gdzie dziś stoi budynek kina "Bałtyk", w 1897 roku wybudowano dwa gmachy, w których siedzibę znalazły Królewska Szkoła Rzemiosł i Gospodarstwa Domowego oraz jej pensjonat. Zbudowano je w czasie, gdy Poznań był jeszcze miastem-twierdzą, zamkniętym z murach fortyfikacji, a na przedpolu powstawały jedynie budynki o nietrwałej konstrukcji ryglowej. Szkoła szybko zniknęła z pejzażu miasta i nawet królewski protektorat w nazwie nie uchronił jej przed zapomnieniem. Wymieniana obok szkoły budowniczych (1891), szkoły budowy maszyn (1901) i handlowej (1906), pozostała najmniej znaną z nich. Otwarto ją l stycznia 1881 r. pod nazwą "frauenschutz", jako szkołę artystyczną, rzemieślniczą i handlową dla dziewcząt. Jej założycielką i pierwszą, długoletnią przełożoną była Emma K6bke. Pierwotnie szkoła mieściła się na drugim piętrze kamienicy przy placu św. Piotra 3 (obecnie pi. Wiosny Ludów), później dopiero znalazła siedzibę przy ul. Zwierzynieckiej. Do 1886 roku szkołę ukończyły 2793 uczennice. Zamieszczone poniżej program oraz regulamin tej placówki zachowały się w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej.
Program Królewskiej Szkoły Rzemiosł i Gospodarstwa Domowego dla Dziewcząt (z pensjonatem) w Poznaniu [Berlin 1897]l. Zadanie szkoły W Królewskiej Szkole Rzemiosł i Gospodarstwa Domowego w Poznaniu młode dziewczęta, które nie podlegająjuż obowiązkowi szkolnemu, otrzymują moż
Jakub Skutecki
P3PQj*3? JB&3Q&
K6niglichen
Gewerbe- ud Haushaltungsschulefur Madchen
(verbunden mit Pensionat)
Ryc. l. Karta tytułowa programu Królewskiej Szkoły Rzemiosł i Gospodarstwa Domowegoliwość przygotowania się do prowadzenia gospodarstwa domowego i zdobycia zawodu rękodzielniczego. Ze szkołą związany jest pensjonat.
2. Liczba i rodzaj kursów W szkole prowadzone są następujące kursy: 1. gotowania i prowadzenia gospodarstwa domowego 2. bieliźniarstwa 3. krawiectwa 4. robótek ręcznych
5. modystek 6. prasowania 7. kupiectwa 8. rysowania i malowania
3. Początek i czas trwania kursów, opłaty Kursy rozpoczynają się w kwietniu i październiku; między tymi terminami uczennice będą przyjmowane tylko wyjątkowo. Czas trwania kursów wynosi: 1. kurs gotowania i gospodarstwa domowego: a) dla wykwintnej kuchni rodzinnej - 5 miesięcy (3 razy w tygodniu przed południem) b) dla prostej kuchni rodzinnej - 5 miesięcy (2 razy w tygodniu po południu) c) dla profesjonalnych kucharek i nauczycielek gospodarstwa domowego - 10 miesięcy (6 razy w tygodniu przed południem i 4 razy w tygodniu po południu) opłata za kurs a) - 50 marek za kurs b) - 20 marek za kurs c) - 100 marek 2. na kursie bieliźniarstwa: a) na potrzeby domowe: 5 miesięcy, 18 godzin tygodniowo opłata: kurs przedpołudniowy 30 marek kurs popołudniowy 10 marek b) dla bieliźniarek zawodowych: 10 miesięcy, 30 godzin tygodniowo opłata: 80 marek 3. na kursie krawiectwa a) na potrzeby domowe: 5 miesięcy, 18 godzin tygodniowo, opłata: kurs przedpołudniowy 30 marek kurs popołudniowy 10 marek b) dla zawodowych krawcowych: 10 miesięcy, 30 godzin tygodniowo opłata: 80 marek 4. na kursie robót ręcznych: a) na potrzeby domowe: 5 miesięcy, 18 godzin tygodniowo, opłata: kurs przedpołudniowy 30 marek kurs popołudniowy 10 marek b) dla rękodzielniczek zawodowych: 10 miesięcy, 30 godzin tygodniowo opłata: 80 marek 5. na kursie dla modystek: a) na potrzeby domowe: 5 miesięcy, 3 godziny tygodniowo opłata: kurs przedpołudniowy 20 marek kurs popołudniowy 6 marek b) dla modystek zawodowych: 5 miesięcy, 18 godzin tygodniowo opłata: 30 marek 6. na kursie prasowania: a) na potrzeby domowe: 5 miesięcy, 3 godziny tygodniowo
Jakub Skuteckiopłata: kurs przedpołudniowy 20 marek kurs popołudniowy 6 marek b) dla prasowaczek zawodowych: 5 miesięcy, 15 godzin tygodniowo opłata: 20 marek 7. na kursie kupieckim: 10 miesięcy, 30 godzin tygodniowo opłata: 100 marek 8. Czas trwania nauki rysunku i malowania zależy od zdolności uczennic.
opłata wynosi: do 8 godzin tygodniowo: 30 marek za 5 miesięcy do 16 godzin tygodniowo: 50 marek za 5 miesięcy do 24 godzin tygodniowo: 60 marek za 5 miesięcy. Przyjęć na okres krótszy niż 5 miesięcy i na mniej niż 8 godzin tygodniowo nie dokonuj e się. N auka rysunku wzorów i motywów dekoracyjnych odbywa się na zakończenie kursu 2-go, 3-go, 4-go i 5-go. Materiały niezbędne do nauki na kursach 1-6 będą w miarę potrzeb dostarczane bezpłatnie przez szkołę; wykonane z tego materiału prace pozostaną własnością szkoły, ale mogą być zakupione przez uczennice według cen ustalonych przez kierowniczkę zakładu.
4. Plan zajęć Kurs gotowania i gospodarstwa domowego Gotowanie, smażenie, pieczenie; garnirowanie potraw; krojenie w plastry; obieranie owoców; wykorzystanie resztek potraw; zestawianie, przygotowywanie i obliczanie mniejszych i większych śniadań, obiadów i kolacji; nakrywanie do stołu, podawanie do stołu; zakup towarów; nauka o gospodarstwie domowym; gospodarna buchalteria; nauka o zdrowiu; chemia żywności i używek. Kurs bieliźniarstwa Szycie ręczne i maszynowe; łatanie; cerowanie; branie miary; rysunek.
Kurs krawiectwa Szycie ręczne i maszynowe; branie miary; rysowanie wykrojów; dekoracja ubiorów; szycie strojów damskich i dziecięcych; przerabianie; rysunek kostiumu. Kursrobótrecznych Wyszywanie białe i kolorowe; wyszywanie artystyczne; mereżka; ażur; koronki igłowe; koronki klockowe; szydełkowanie; wyszywanie maszynowe; rysunek wzorów. Kurs dla modystek Przygotowywanie falban, kokard, żabotów, wstążek itp.; dekorowanie i przerabianie kapeluszy; rysunek wzorów. Kurs prasowania Maglowanie bielizny, krochmalenie, prasowanie zwykłe i eleganckie.
Kurs kupiecki Korespondencja; arytmetyka handlowa; buchalteria; prawo handlowe i wekslowe; geografia handlowa; stenografia; maszynopisanie.
Kurs rysunku i malarstwa Rysowanie z wzornika, ornamentu płaskiego i plastycznego, modela, natury; malowanie.
5. Warunki przyjęcia Przyjęte zostać mogą dziewczęta, które z powodzeniem ukończyły szkołę powszechną. Uczennice kursów przedpołudniowych powinny w zasadzie skończyć żeńskie gimnazjum. Przy wpisie wnoszona jest opłata tylko za pięć miesięcy. Zwrotu wpłaty dokonuje się tylko w drodze wyjątku, za przyzwoleniem przewodniczącego okręgu regencji, gdy uczennica jest zmuszona porzucić kurs przed terminem i nie z własnej winy. Uczennice podlegają postanowieniom regulaminu szkoły.
6. Świadectwa Te uczennice, które z powodzeniem odbędą cały kurs, na życzenie otrzymają świadectwo. Uczennice, które w czasie uczęszczania do szkoły były mało pracowite lub opieszałe, albo porzuciły kurs przed jego ukończeniem, nie otrzymają ani świadectwa, ani zaświadczenia o uczęszczaniu do szkoły.
7. Wakacje Wakacje trwają: wiosną 4 tygodnie; jesienią 4 tygodnie. Na Wielkanoc: o ile nie przypadają ferie wiosenne, od Wielkiego Czwartku do wtorku po świętach, wliczając oba te dni. Na Zielone Świątki: od soboty przed świętami do wtorku po świętach, wliczając w to oba te dni. Na Boże Narodzenie: od 23 grudnia do 3 stycznia, wliczając w to oba te dni.
8. Pensjonat Przy zgłoszeniu o przyjęcie do pensjonatu należy przedstawić: świadectwo urodzenia i konfirmacji, świadectwo szczepień, lekarskie świadectwo zdrowia, pisemną zgodę rodziców lub opiekunów na wstąpienie do pensjonatu oraz - od dziewcząt pochodzących spoza Poznania - odpis świadectwa policyjnego. Pensjonariuszki powinny mieć własną bieliznę osobistą i pościelową. Przyjęcie do pensjonatu może nastąpić tylko po feriach wiosennych i jesiennych, opuszczenie na koniec każdego kwartału po uprzednim jednomiesięcznym wymówieniu. Opłata za pensjonat wynosi rocznie 860 marek dla Niemek i 1200 marek dla cudzoziemek. Pensjonariuszki otrzymują za to mieszkanie, wyżywienie, ogrzewanie, oświetlenie, opierunek, opiekę lekarską i darmowe medykamenty w razie choroby, lekcje rysunku i malowania (do 8 godzin tygodniowo), literatury niemieckiej, konwersacji w języku angielskim i francuskim oraz tańca. Jest też możliwość gry na fortepianie. Istnieje możliwość uiszczania opłaty za pensjonat w kwartalnych ratach.
Jakub SkuteckifótalgL Gewerbe- mul HftttśhaUonggsollttle.
Zoologischer Garti-u.
@ FU S S aus J?osen.
Thiergarten - Strasse.
Ryc. 2. Budynek Królewskiej Szkoły Rzemiosł od strony ul. Zwierzynieckiej
o ile pensjonariuszki będą pobierać lekcje rysowania i malowania w wymiarze ponad 8 godzin tygodniowo lub uczestniczyć w innych kursach, muszą uiścić przewidziane za to honoraria. Każda lekcja gry na fortepianie lub angielskiego albo francuskiego kosztuje 2 marki za każdą godzinę. Pensjonariuszki podlegają postanowieniom regulaminu pensjonatu.
Bliższych informacji udziela Dyrekcja Królewskiej Szkoły Rzemiosła i Gospodarstwa Domowego w PoznanIU
Regulamin Królewskiej Szkoły Rzemiosł i Gospodarstwa Domowego w Poznaniu
1Uczennice mają odnosić się z pełnym szacunkiem, posłuszeństwem i prawdomównością do wszystkich członków ciała nauczycielskiego. Między sobą uczennice powinny być przyjazne i uprzejme; skargi na współtowarzyszki można składać u kierowniczki zakładu.
2.
U szkadzanie lub zanieczyszczanie pomieszczeń szkoły, sprzętów szkolnych, pomocy naukowych, ubiorów lub sprzętów innych uczennic, jak również samowolne przestawianie sprzętów szkolnych jest zabronione. Uszkodzenia zobowiązują do odszkodowania. W przypadku niemożności wykrycia sprawcy, odpowiedzialność za szkodę może ponieść cała klasa.
3.
Pensjonariuszki tygodniami będą zajęte pracami domowymi, które należą do obowiązków gospodyń domowych.
Co do korzystania z pokoi i szaf, z fortepianu i biblioteki, udziału w lekcjach języka angielskiego i francuskiego, wieczornej lektury, wspólnych spacerów i wycieczek itp. zastosowanie mają odpowiednie decyzje przełożonej zakładu.
4.
Żadna z pensjonariuszek nie może sama opuścić zakładu. Odwiedziny krewnych i znajomych są ograniczone; zaproszenia mogą być przyjmowane tylko po wcześniejszym uzyskaniu zgody przełożonej, i to najwyżej dwa razy w miesiącu. Pensjonariuszki są wówczas odbierane z zakładu przez osoby godne zaufania i odprowadzone najpóźniej do 9V 2 wieczorem. Zakupy mogą być robione tylko w dwa wyznaczone w tygodniu dni.
5.
Pisanie listów odbywa się z reguły w niedziele; paczki mogą być wysyłane co najwyżej raz w tygodniu. Otrzymywanie paczek od krewnych jest w zasadzie . .
nieograniczone .
6.
Pensjonariuszki przynoszą swoją własną pościel, jak również bieliznę pościelową i osobistą (w ilości wystarczającej na 6 tygodni). Wszystkie rzeczy są, i to jeszcze przed przyjęciem do zakładu, opatrzone numerem, który pensjonariuszka otrzymała przy zameldowaniu. Rzeczy będą prane i prasowane bezpłatnie w zakładzie.
Posen W. 3 Ksl. Handels- u. (SeiuerlJeschuie aa * , Qojauerstrasse Ecke £ierlartenstrasse
Ryc. 3. Budynek Królewskiej Szkoły Rzemiosł od strony Kaponiery
Jakub Skutecki
7.
Kieszonkowe przysługujące pensjonariuszce jest określane w skromnej wysokości przez rodziców lub jej opiekunów i podawane przy zameldowaniu. Kieszonkowe może być wypłacane tylko na jeden miesiąc; nadwyżki należy deponować u przełożonej zakładu, która też sprawuje kontrolę przez prowadzenie księgi wydatków. Zakład nie przyjmuje zaliczek.
8.
W razie choroby pensjonariuszki otrzymują w siedzibie zakładu bezpłatną opiekę lekarską oraz bezpłatne lekarstwa; jeśli zapadną na chorobę zakaźną, o bezzwłoczne zabranie [chorej z zakładu] winni zatroszczyć się krewni. Otrzymają oni zawiadomienie również w przypadku każdej innej ciężkiej choroby.
9 .
Pensjonariuszkom nie wolno bez specjalnego zezwolenia przełożonej zakładu zatrudniać personelu bezpośrednio do wykonywania własnych powinności. Wręczanie personelowi zakładu napiwków lub prezentów w jakiejkolwiek postaci jest surowo zabronione.
10.
Z majątkiem zakładu pensjonariuszki winny obchodzić się z respektem. Wyrządzenie szkody zobowiązuje do odszkodowania.
llWspólne nabożeństwa wieczorne odbywają się zimą o 9 , a latem o godz. 10.
Pół godziny później pensjonariuszki udają się na spoczynek; po tym czasie palenie w pokoju światła jest niedozwolone. KRONIKARSKI ZAPIS Z LAT 1873-1923.
MAGDALENA MRUGALSKA-BANASZAK
K ilka miesięcy temu w bibliotece zespołu szkół przy ul. Jerzego na Wildzie odnaleziono bardzo cenną, prowadzoną od 1873 roku przez kolejnych kilkadziesiąt lat kronikę szkoły wildeckiejl. Kronika, do 1919 roku spisana po niemiecku, rejestruje kolejne etapy życia szkoły. Początkowo opisywane w kronice wydarzenia dotyczyły jednej, koedukacyjnej szkoły, jednak kiedy w 1901 roku oddano do użytku nowy budynek i rozdzielono uczniów, tworząc dwie odrębne placówki funkcjonujące w jednym gmachu - szkołę nr XI dla chłopców i nr XII dla dziewcząt, wildecki kronikarz zajął się wyłącznie żeńską placówką. Tak było do 1919 roku, gdy na okres jednego roku szkolnego ponownie połączono obie szkoły i kronikarskie zapiski zaczęły na powrót rejestrować całość spraw związanych z wildeckim szkolnictwem. Już w 1920 roku nastąpił kolejny podział i ostatnie trzy lata zajmuje w kronice ponownie historia szkoły żeńskiej. Kronika, jako oficjalny dokument o charakterze urzędowym, nie zawiera żadnych informacji na temat codziennych zwyczajów panujących w szkole, zachowań uczniów albo ich ubiorów. Na próżno by w niej szukać opisów wydarzeń ważnych dla historii Poznania czy też samej Wildy. W kronice nie napisano nic O polskim życiu szkoły, a tak ważne wydarzenie, jak strajk szkolny w 1906 roku, zajęło zaledwie linijkę tekstu pod datą 23 października ("rozpoczął się strajk szkolny"). Więcej miejsca poświęcono wydarzeniom związanym z wybuchem 1 wojny światowej i czasom wojennym, które zmieniły obraz ówczesnego szkolnictwa. Jednak już wybuch powstania wielkopolskiego kronikarz pominął milczeniem, niewiele też miejsca poświęcił zmianom, jakie wprowadzono w roku szkolnym 1918/19. A zmiany te były widoczne gołym okiem - w pierwszym zdaniu w tym roku szkolnym napisano w kronice po polsku: "Nareszcie mamy te dawno upragnione, wyczekiwane polskie szkoły!"
Magdalena Mmgalska- Banaszak
Przebieg roku szkolnego Początek roku szkolnego w pruskiej szkole przypadał zwykle na koniec marca lub połowę kwietnia, w zależności od terminu świąt wielkanocnych, które wyznaczały rozpoczęcie, jak i zakończenie zajęć. Kalendarium dni wolnych - świąt kościelnych, uroczystości państwowych, szkolnych - było ściśle ustalone i modyfikowane wraz z reformami wprowadzanymi w oświacie. Jeszcze w połowie lat 80. XIX wieku szkoła wildecka była typową wiejską szkołą elementarną, w której w dwóch klasach uczyło dwóch nauczycieli. Oznacza to, że do jednej klasy chodziły dzieci w różnym wieku i na różnym poziomie zaawansowania, tak więc zarówno poziom nauczania, jak i postępy w nauce nie mogły być zadowalające. W pierwszych latach funkcjonowania szkoły, czyli nie później niż od 1830 roku 2 , program nauczania ograniczał się w praktyce do nauki czytania, pisania, rachowania i lekcji religii. Brakowało tabliczek i tablic ściennych, nie było żadnych pomocy naukowych, nie obowiązywały również jednolite podręczniki szkolne 3 . Zarządzenie ministerialne z 1872 roku wprowadziło zmiany w dotychczasowym sposobie nauczania, określiło zakres przedmiotów i limit godzin. Obowiązkowo każdy uczeń musiał posiadać podręczniki (elementarz, książka do czytania i religii), tabliczkę łupkową z gąbką i rysikiem oraz zeszyty i przybory geometryczne (linijkę i cyrkiel). Reforma nie zaczęła funkcjonować od razu - w poznańskich szkołach elementarnych podręczniki wprowadzono dopiero w 1880 roku 4 . Do 1900 roku wildecka placówka była koedukacyjną szkołą wyznaniową. Początkowo jej katolicki charakter był wyraźnie czytelny, w aktach gminnych (głównie z lat 60. i 70. XIX wieku) określana jest jako "szkoła katolicka"s, z czasem, kiedy nadburmistrz Hermann Kohleis zreformował poznańskie szkolnictwo, uległa laicyzacji. Oficjalnie jednak dopiero w 1901 roku zaczęła działać na Wildzie pierwsza szkoła symultanna, czyli międzywyznaniowa, osobna dla chłopców i dziewcząt (w Poznaniu tego typu placówkę otwarto w 1871 roku 6 ). Do 1899 roku realizowano na Wildzie program pełnej sześcioklasowej szkoły ludowej, rok później dodano jedną klasę. Klasy siódme (wcześniej szóste) były najmłodsze, do pierwszych chodziły najstarsze dzieci. Program przewidywał, że tygodniowo w klasach najniższych (od siódmej do piątej) odbywać się będą 22 lekcje, w średnich (czwartej i trzeciej) - 28, a w wyższej - 32. Uczono religii, języka niemieckiego, rachunków, geometrii (w klasach wyższych), rysunków, realiów, czyli historii, geografii, przyrody (w klasach średnich) oraz śpiewu, robótek ręcznych i gimnastykC. W 1910 roku wprowadzono w szkole wildeckiej naukę gotowania. Szkoła nie miała własnej sali gimnastycznej8, dlatego w 1911 roku do programu wprowadzono lekcje pływania (w pierwszych zajęciach wzięło udział zaledwie 12 uczennic!). Ledwie rozpoczął się rok szkolny, a dzieci już odpoczywały podczas tygodniowych, majowych wakacji związanych z obchodami zielonoświątkowymi. W połowie następnego miesiąca organizowano wycieczkę szkolną. Od 1885 roku odbywały się one co roku, najczęściej maszerowano do ogródków restauracyjnych położonych przy Drodze Dębińskiej (przede wszystkim do "San Domingo" i "Wiktorii") lub też do Dębiny. Starsze dzieci wyjeżdżały do Puszczykowa lub
Ludwikowa, czasami wyprawiano się do poznańskiego ZOO. Kolejna przerwa w zajęciach, dwu- lub trzytygodniowa, następowała na przełomie lipca i sierpnia. Wakacje te nazywano "dużymi" lub "żniwnymi", ponieważ w tym czasie dzieci pomagały rodzicom przy żniwach. Podczas dwutygodniowych ferii jesiennych we wrześniu, zwanych "ziemniaczanymi", uczniowie zajęci byli przy wykopkach. Tygodniowe wakacje świąteczne rozpoczynały się zawsze 23 grudnia i były najprzyjemniejsze - dzieci czekały na przyjście Gwiazdora. Lekcje zawieszano również z powodu obchodów rocznicowych - szczególnie uroczyście świętowano dwie kolejne rocznice bitwy pod Sedanem (2 września) oraz urodziny cesarza - lub z powodu różnych wyjątkowych zdarzeń, m.in. nieznośnych upałów, spisu ludności, wyboru władz gminnych albo kiedy w budynku szkolnym kwaterowano żołnierzy przybyłych do miasta na manewry (tak było np. w 1902 roku). Przejściowo, w pierwszych miesiącach I wojny światowej, szkoła służyła jako koszary. Zajęcia nie odbywały się także w dniu przyjazdu do Poznania cesarza lub członka rodziny cesarskiej. W 1910 roku, 20 sierpnia, kiedy cesarz przybył do Poznania na uroczyste otwarcie Zamku, dzieci z Wildy i innych dzielnic miasta stały na drodze przejazdu cesarza i wiwatowały najego cześć. Zajęcia zawieszono również l kwietnia 1919 r. z powodu szerzącej się epidemii tyfusu plamistego. Zamknięto wówczas wszystkie poznańskie szkoły, a władze wydały w tej sprawie stosowne rozporządzenie nakazujące dezynfekcję budynków szkolnych 9 . Informacja o epidemii tyfusu jest ostatnim zapisem w niemieckiej części kroniki. Ważnymi wydarzeniami w życiu szkoły były inspekcje przeprowadzane przez księży z parafii Św. Marcina, których, po reformie z 1872 roku, zastąpiły osoby świeckie. Od 1873 roku w kronice pojawiają się informacje o wizytacjach szkoły odbywających się dwa, trzy razy w roku szkolnym. Do obowiązków wizytatora należało przede wszystkim kontrolowanie poziomu wiedzy uczniów. Przez wiele lat, do 1877 roku, szkołę na Wildzie odwiedzał inspektor Laskowski, później wizytował ją niejaki Lux, a po nim kolejno Schwalbe, Składny i Brandenburger. Przybycie inspektora do szkoły niemal zawsze budziło strach i niepokój. Paulina Cegielska wspominała dwóch wildeckich inspektorów: Andreas Składny "był wysoki, chudy i rudy, mimo że z wyglądu niesympatyczny, nie był tak niebezpieczny jak Oskar Schwalbe, który swą okazałą tuszą i dobrodusznym obliczem maskował podstęp i złą wolę"lo. Kronika wildecka obejmuje zaledwie kilka lat z czasów międzywojennych.
Wyjątkowy rok szkolny 1919/20, kiedy to pruski system szkolnictwa zastępowano polskim, był okresem przejściowym, w którym wdrażano polskie reformy przy częściowym zachowaniu dawnego systemu. I tak, szkoła dla dziewcząt znów stała się placówką koedukacyjną dla polskich dzieci wyznania rzymsko-katolickiego, a uczniom niemieckim przeznaczono szkołę przy ul. Prądzyńskiego. W roku następnym przywrócono podział szkół ze względu na płeć. Od 1921 roku uczniowie zaczynali zajęcia l września. Pierwszy rok w polskiej szkole, szczególnie jego rozpoczęcie, a później obchody świąt państwowych (przede wszystkim dzień 3 maja i rocznice powstania listopadowego), przebiegał w niezwykle podniosłej i patriotycznej atmosferze.
Magdalena Mrugalska- Banaszak
Wszelkie uroczystości rozpoczynała msza św. w kościele parafialnym Bożego Ciała, następnie, już w klasach, do uczniów przemawiał kierownik szkoły, a "dzieciom z oczu zapał błyskał: wszędzie patriotyczne uniesienie, klasy pięknie ustrojone były w chorągiewki narodowe i obrazy bohaterów polskich. Szczęście, zadowolenie mieszka w sercach dzieci szkoły polskiej!". Jednak najważniejsze zmiany dotyczyły programu nauczania. Zmniejszono liczbę godzin i wprowadzono nowe przedmioty. Wszystkie dzieci miały tygodniowo osiem lekcji języka polskiego, cztery - rachunków i geometrii i tyleż samo religii. W stopniu najniższym obowiązywało 18 lekcji tygodniowo, a więc prócz wymienionych po jednej lekcji śpiewu i gimnastyki, w stopniu średnim - 24 lekcje, dodatkowo wprowadzono historię Polski i kolejną lekcję śpiewu i gimnastyki, a program nauczania na poziomie najwyższym (30 lekcji tygodniowo) rozszerzono o lekcje przyrody (trzy razy w tygodniu) i dwie lekcje rysunków ll .
Szkoły międzywojenne miały charakter wyznaniowy. W kronice zapisano, że 24 lutego 1920 r. ks. Bączkiewicz dokonał uroczystego poświęcenia krzyży szkolnych. W myśl przepisów uczniowie powinni dwa razy w tygodniu (w dni powszednie) uczestniczyć w porannej mszy św. Dzieci z Wildy, ze względy na daleką drogę dużej części z nich do szkoły, a innych do kościoła, zostały zwolnione z tego obowiązku. Kronikarz zanotował, że uczyniono tak, bowiem obawiano się, iż uczniowie będą się spóźniać bądź do kościoła, bądź też do szkoły. Jedynie w okresie letnim musieli oni obowiązkowo brać udział, pod nadzorem nauczycieli i nauczycielek, w porannej niedzielnej mszy św. Wprowadzając zmiany, zachowano wiele zwyczajów obowiązujących do tej pory. Choć wiadomo, że spotkania z rodzicami odbywały się już wcześniej, to dopiero w polskiej części kroniki mowa jest o "konferencjach wywiadowczych dla rodziców". Po raz pierwszy zapis o takiej wywiadówce pojawił się 6 października 1921 r. Pierwsza szkolna biblioteka na Wildzie otwarta została wraz z oddaniem do użytku budynku szkolnego. Polska biblioteka, "założona z własnych szczupłych funduszy", działała od początku 1920 roku. Po trzech latach, w roku 1923, było w niej przeszło l 000 tomów, jednak wśród nich były zaledwie 192 książki polskie, reszta, zapewne pozostałość dawnego księgozbioru szkolnego, to książki niemieckie. W międzywojniu w dalszym ciągu przeprowadzano wizytacje szkolne, a inspektorzy z roku na rok byli coraz bardziej zadowoleniu z postępów w nauce. U rządzano też, w sali gimnastycznej szkoły przy ul. Prądzyńskiego, wieczornice dla rodziców. Kontynuowano zwyczaj organizowania wycieczek szkolnych, natomiast nowością były wyjścia na "przedstawienia kinematograficzne", czyli wizyty w kinie, najczęściej "Apollo". Dzieci oglądały tam przede wszystkim filmy popularnonaukowe, które przybliżały im "cuda przyrody, świat zwierząt, kraje itp." Do stałych zwyczajów należały też wyjścia na wystawę antyalkoholową i prezentację robótek ręcznych uczennic poznańskich szkół. Nie zaprzestano, zapoczątkowanych w końcu XIX wieku, profilaktycznych badań lekarskich. Począwszy od 1904 roku, regularnie odwiedzał szkołę wildecką znany wszystkim mieszkańcom gminy dr Emilian Smoliński, który badał i szczepił dzieci. W kro
Ryc. l. Uczennice III klasy szkoły na Wildzie, w środku nauczyciel Paul Seidellub Karl Moch, fot. z 1913 r. Ze zb. MHMP.
nice skrzętnie odnotowywano każdą jego bytność w szkole, a przy okazji zapisywano choroby nękające uczniów. Do najczęstszych należały gruźlica, choroby oczu i świerzb. Doktor Smoliński był szkolnym lekarzem także w latach międzywojennych, a z zapisów poczynionych w kronice wynika, że w dalszym ciągu szczególnie dokuczał dzieciom świerzb, określany też jako parchy. Podczas badań przeprowadzonych w listopadzie 1919 roku dr Smoliński stwierdził 33 przypadki tej zaraźliwej choroby. Chore dzieci skierowano do specjalisty, "od nauki zostały zwolnione aż do wyzdrowienia", a o całym zdarzeniu "z obowiązku policję powiadomiono". Rok później przywrócono w szkole kąpiele natryskowe, stosowane dwa razy w tygodniu "pod nadzorem nauczycielek". Niewykluczone, że przyczynił się do tego dr Smoliński. Lektura kronikarskich zapisków z pierwszych miesięcy szkolnych w wolnej Polsce pozwala sądzić, iż pierwszy polski rok szkolny był czasem służącym bar
Magdalena Mrugalska-Banaszak
dziej organizacji szkolnictwa w nowych warunkach, niż sprzyjającym zdobywaniu wiedzy. Borykano się z wieloma przeciwnościami, przede wszystkim brakowało dobrze wyszkolonych nauczycieli, a baza lokalowa była niewystarczająca. Skupiono się więc głównie na kompletowaniu kadry pedagogicznej, co musiało odbić się na poziomie nauczana. Zarówno brak nauczycieli, jak i pomieszczeń do nauki spowodowały, że w szkole wildeckiej przedłużono wakacje letnie. Z kolei trudności z zapewnieniem opału zmusiły władze do znacznego wydłużenia ferii bożonarodzeniowych (wyjątkowo trwały od 13 grudnia do 15 stycznia). W tym przejściowym okresie budynek szkolny służył nie tylko wildeckim uczniom, prowadzono w nim również kursy języka polskiego dla urzędników i niemieckich nauczycieli. Sytuacja zaczęła się normalizować w roku szkolnym 1921/22. Co było dalej, nie wiadomo - kronika kończy się rok później.
Warunki nauczania "Do szkoły na Dolnej Wildzie należą gminy: Dolna Wilda, Górna Wilda i św. Łazarz. Budynek szkolny został wybudowany 50 lat temu" - to pierwsze zdanie zapisane przez wildeckiego kronikarza. Wspólna szkoła dla dzieci z kilku sąsiednich wsi to zjawisko w drugiej połowie XIX wieku powszechne 12 , choć niezmiernie uciążliwe. Większość uczniów, aby dotrzeć do szkoły, musiała przejść kilka kilometrów. W przypadku szkoły na Wildzie najdalej miały dzieci z gminy łazarskiej, której tereny rozpoczynały się na wysokości obecnej ul. Granicznej. Pierwszy budynek szkolny stał przy obecnej ul. Dolna Wilda (dawny nr 30), po jej wschodniej stronie, między obecnymi ulicami św. Jerzego i Krzyżową. Z kroniki wynika, że budynek został zbudowany w 1823 roku 13. Była to wówczas zwykła wiejska chata, podmurowana i kryta strzechą, na podwórzu stała stajnia i stodoła. Wewnątrz chaty znajdowały się dwie izby, jedna była klasą szkolną, druga - mieszkaniem nauczyciela. W latach 70. budynek był w fatalnym stanie technicznym, mimo że wcześniej przeprowadzono w nim kilka drobnych remontów. Dodatkowo ciągle rosła liczba uczniów, w 1873 roku było ich już 163. W kronice pod datą 8 maja 1877 r. zapisano, że rząd królewski zażądał podjęcia budowy nowej szkoły. Mieszkańcy gmin wybrali więc komisję budowlaną, 17 lipca 1877 r. rozpoczęła się budowa, a już cztery miesiące później, 17 listopada, dzieci zaczęły naukę w nowym budynku przy obecnej ul. Górna Wilda 125/127, na narożniku ul. św. Jerzego. W jego wnętrzu znajdowały się dwie izby lekcyjne i dwa mieszkania dla nauczycieli. Na podwórzu stały dwa niewielkie budynki gospodarcze, w jednym była stajnia z wozownią i toalety, w drugim - chlew 14 . Nauczyciel Dałkowski na własny koszt założył ogród i upiększył teren wokół szkoły. Budowa nowej szkoły nie przyniosła radykalnej poprawy. W1877 roku do szkoły chodziło 235 dzieci, czyli na jedną izbę lekcyjną o powierzchni około 90 m 2 przypadało ponad 100 uczniów, a wciąż przybywali nowi. W latach 1888 i 1891 do gmachu szkolnego dobudowano kolejne izby lekcyjne i wtedy sytuacja nieco się poprawiła, a liczba uczniów przypadających na izbę spadła do 80. Władze gminne wynajmowały również pomieszczenia od mieszkańców gminy, ale te działania miały jedynie charakter doraźny. Ówczesny kierownik szkoły wildeckiej Sulek, 14 kwietnia 1896 r. poinformował o kłopotach lokalowych inspektora Składnego, ale władze gminne podjęły decyzję o budowie nowego gmachu dopiero dwa lata później. W tym czasie do miejscowej szkoły chodziło już przeszło 1000 dzieci, a placówka dysponowała 16 pomieszczeniami - połowa znajdowała się w budynku szkolnym, resztę wynajmowano. W dzierżawionych izbach panowały szczególnie uciążliwe warunki, bo sale były zaledwie prowizorycznie zaadaptowane na klasy lekcyjne. W dniu 7 lipca 1898 r. położono kamień węgielny pod budowę nowej szkoły, a 6 listopada 1899 r. dokonano jej uroczystego otwarcia. Stanęła przy pi. Bergera (obecnie pi. M. Skłodowskiej-Curie). Wewnątrz były 23 izby lekcyjne, gabinet rektora, dwa pokoje nauczycielskie, mieszkanie woźnego, a w piwnicach dwa pomieszczenia kąpielowe. Przestronne, dobrze oświetlone sale wyposażone zostały w nowoczesne ławki. W każdej klasie stała duża, podręczna szafa, dwie tablice i na podwyższeniu - pulpit nauczycielski. Powierzchnia izby lekcyjnej wynosiła 60 m 2 i była przewidziana dla 60 uczniów, zgodnie z ówczesnymi wymaga. . 15 nlaml . Budowa szkoły kosztowała gminę 120 tys. marek. Od tego czasu jedynie trzy naj starsze klasy w dalszym ciągu korzystały ze starego budynku szkolnego. W 1900 roku szkołę, wraz z inkorporowaniem gminy w granice miasta, włączono w poznański system szkolnictwa i oficjalnie nazwano XI Szkołą Miejską. Rok później placówkę podzielono na XI Szkołę Miejską dla Chłopców i XII dla Dziewcząt. Obie funkcjonowały nadal w jednym budynku. Szkołą chłopięcą kierował rektor Reger, żeńską - dotychczasowy rektor szkoły wildeckiej Seweryn Sulek. Dawny budynek szkolny pozostawał w dyspozycji obu placówek. Jednak włączenie Wildy do Poznania spowodowało, że zaledwie w ciągu 10 lat (od 1895 do 1905 roku) liczba mieszkańców na tym terenie wzrosła niemal trzykrotnie 16 , co miało bezpośredni wpływ na wzrost liczby uczniów, a zatem znów pojawiły się problemy lokalowe. Przeniesienie chłopców do nowej szkoły przy ul. Prądzyńskiego nieco polepszyło sytuację. W pierwszym roku szkolnym w niepodległej Polsce dokonano rozdziału szkół na polskie i niemieckie. Dla dzieci niemieckich przeznaczono szkołę przy ul. Prądzyńskiego, polscy uczniowie, zarówno chłopcy jak i dziewczęta, chodzili do "dawnej szkoły dla dziewcząt (nr 12) i do starej szkoły". W roku szkolnym 1920/21 dotychczasową szkołę koedukacyjną podzielono na dwie - nr XIIa dla chłopców i XIIb dla dziewcząt. Liczba dzieci "ewangelickich", czyli niemieckich, ciągle się zmniejszała, więc zostały przeniesione do starego budynku. Chłopców umieszczono w szkole przy ul. Prądzyńskiego, a dziewczynki pozostały na dotychczasowym miejscu. Żeńskiej szkole nadano najpierw imię Tadeusza Kościuszki, po czym zmieniono je na Hugona Kołłątaja. Dzieci niemieckie zajmowały "stary budynek tylko przez rok", w 1921 roku utworzono w nim V Szkołę Wydziałową dla Chłopców, którą po roku przeniesiono na ul. Stawną. Stary budynek, takjak w przednich latach, zajęły dziewczynki, teraz miały do dyspozycji 28 klas przy pi. Bergera i cztery w starej szkole. W okresie ustabilizowania się sytuacji lokalowej odnotowano wyraźną poprawę w liczbie uczennic przypadającej na jedną klasę - jeszcze w roku szkolnym 1921/22 na
Magdalena Mrugalska- Banaszakjedną klasę przypadało 60 dziewcząt, rok później - tylko 49. Nie wiadomo, czy ta tendencja utrzymała się także w latach następnych.
Uczniowie i uczennice Zgodnie z pruskimi przepisami wprowadzonymi w 1845 roku, obowiązkiem szkolnym objęte były dzieci od szóstego do 14 roku życia 17 . Uczeń po ukończeniu 14 lat opuszczał szkołę bez względu na to, czy jego edukacja dobiegła końca i czy otrzymał świadectwo ostatniej klasy. Rodzice, szczególnie mieszkający na wsi, w pierwszych latach obowiązkowej edukacji niechętnie posyłali swoje dzieci do szkoły, ponieważ potrzebne były do pracy w gospodarstwie. Na takich rodziców nakładano kary pieniężne. Tak działo się również w wildeckiej wsi. W 1868 roku było tutaj 135 dzieci w wieku szkolnym, ale do szkoły chodziło zaledwie 70-80. "Wiele trudności miał nauczyciel, aby zmusić dzieci do obowiązku szkolnego. U dało mu się doprowadzić do tego, że uczęszczanie do szkoły stało się regularne", zapisał wildecki kronikarz i rzeczywiście, już w roku następnym na zajęcia szkolne przychodziło 142 uczniów (Tab. I).
Magdalena Mrugalska- Banaszak
Prawie regularnie od 1893 roku odnotowywano liczbę uczniów według wyznania, dzieląc ich na katolików (rozumianych jako Polacy), katolików niemieckich i ewangelików. Tylko dwukrotnie dokonano podziału według narodowości - w roku 1907 i 1911 (Tab. II). Nie miało to żadnego wpływu na dotychczas prowadzoną statystykę, bowiem zsumowanie liczby uczennic Polek i uczennic katoliczek dało prawie ten sam wynik. Do 1919 roku w wildeckiej szkole było więcej uczennic narodowości polskiej niż niemieckiej. I o ile jeszcze w końcu XIX wieku ta przewaga była nieznaczna, to w pierwszych latach XX wieku różnica znacznie się zwiększyła i w 1918 roku (jeszcze przed odzyskaniem niepodległości) Polek było dwa razy więcej niż dziewczynek narodowości niemieckiej. Takie sto
Tabela II. Szkoło dla dziewcząt na Wildzie w latach 1901-1918o ! tej liczby Z tej liczby ( 1 tej liczby tu o . g- o H 'S o J J 'S ill '& ' "5 a £ R W n o 8. M 8 a 'Ę s - -8 . cf. M O 3 a - a -a 1901/02 715 4EE 24j 131- 15 14 51 1902/03 701 114 15 15 EQ 1903/04 fJ1 [fi 1d3 17 16 1904/05 78 '31 41 183 16 16 1905/06 912 E£Q 76 314 ffi 33 22 1ffi 18 18 EQ 1906/07 ffi 54 31 1&1- 2) 2) 1907/08 1205' 81 44- '31 ZE 22 22 54 1908/09 ZD 144 4 72. 2) 24 1910/11 216 1'31 13 ffi 1911/12 1451 aJ 454- 144 92 EQ 21t 131- 13 EX) Z1 d) 5j 1912/13 1558 974 93 4ffi 1ffi 31 d3 [fi 1913/14 1588 1008 94 4ffi 1ffi 31 [fi 1914/15 1639 1029 94 516 1 [fi 213 2d 3) [fi 1915/16 1681 1059 fJ1 51) 13) 213 23 ffi 1916/17 1752 1109 531 18) 3) 3) ffi 1917/18 1606 4 1053 ffi3 Q3 3) 31 EQ 1918 165t 1113 SB 210 51
* Wśród opuszczających szkołę przez cały badany okres nie wykazywano uczennic wyznania niemiecko - katolickiego. l Dokonano rozgraniczenia uczennic pod względem ich narodowości; Polek było 769, a Niemek 436. 2 Dokonano rozgraniczenia uczennic pod względem ich narodowości; przyjęto 134 Polki i 78 Niemek. 3 Stan po mobilizacji i rozpoczęciu I wojny światowej.
4 Dokonano rozdziału uczennic pod względem ich narodowości; Polek było 998, a Niemek 608. 5 Jw., Polek było 1037, a Niemek 615.
sunki narodowościowe, aj ednocześnie wyznaniowe, potwierdzają fakt, iż wśród mieszkańców Wildy większość stanowili Polacy18. Rozpoczęcie nauki nie było poprzedzone żadnymi egzaminami kwalifikacyjnymi. Jedynie trzykrotnie, w latach 1893, 1897 i 1899, odnotowano informację o sprawdzaniu u dzieci znajomości pacierza. Zawsze gorzej wypadały dzieci niemieckie. Do 1919 roku nie ma w kronice żadnych zapisów o tym, co robili uczniowie po zakończeniu nauki w szkole. Dopiero część pisana w latach międzywojennych przynosi wiadomości na ten temat. W latach 1920-23 przeszło połowa uczennic opuszczających szkołę deklarowała, że nie tylko nie będzie kształcić się dalej, ale też nie przysposabia się do żadnego zawodu. Podawały, że "zostają do pomocy w domu". Te proporcje zmieniły się w ostatnim znanym z kroniki roku szkolnym, kiedy dziewczęta te stanowiły trzecią część spośród wszystkich kończących szkołę. W ciągu tych czterech lat, kiedy szkołę opuściły łącznie 623 uczennice, zaledwie trzy wybrały szkołę wydziałową, a 91 miało zamiar kontynuować naukę w szkołach zawodowych. Zdecydowana większość kończyła edukację na poziomie podstawowym i, jeżeli nie zostawały w domu, to najczęściej wybierały zawód krawcowej. Taka sytuacja wynikała przede wszystkim z tego, iż w tamtych czasach kształcenie dziewcząt nie było powszechnym zjawiskiem, szczególnie w środowiskach drobnomieszczańskich i proletariackich, w których zdobywanie wiedzy nie było czymś naturalnym, wynikającym z rodzinnych tradycji czy też sposobu wychowania, a taka struktura społeczno-zawodowa dominowała wśród mieszkańców Wild y 19.
Tabela III. Szkoła wildecka w latach 1 91 9 -1 924
* J 1£ f E .<3 Pleć Z tej liczby Z tej liczby Z tej liczby .52 'R o os \-> Ol i4 Ol aj 3NI Ol S In m =3 O m o :f o o m -a o o o 8 -o a K o m 'c Zr H )- =J 's- '5. o M -8 a. o o M o o .5 M C o H aa 1919/20 1926 5E 317 2i9 d) J1 [Q 1919/20* 2363 1 73 ffi () 18 2) 2 1920/21** 2700 1394 111 5) 1921/22 1682 172 Z1 1 d) [) 1922/23 1578 148 173 33 2 49 1923/24 1406 167 31 2 45
* drugie półrocze ** Ponowne rozdzielenie szkoły pod względem płci; poniższe dane dotyczą szkoły dla dziewcząt.
Magdalena Mrugalska- Banaszak
Nauczyciele Pierwszymi wildeckimi nauczycielami byli Peter Dałkowski i Mathias v. Ciszewski. Kiedy rozpoczynano pisanie kroniki, Ciszewski był już na emeryturze, a w szkole uczyli Peter Dałkowski i zatrudniony 21 listopada 1868 r. Johann N epomucen Dałkowski. Zbieżność nazwisk nie była zapewne przypadkowa, nie wiadomo jednak, czy byli to bracia, czy też może ojciec i syn. Prawdopodobnie ten dwuosobowy zespół nauczycielski funkcjonował do około połowy lat 80. XIX wieku, kiedy zaczęto zatrudniać kolejnych nauczycieli w związku z początkiem procesu industrializacji wsi i postępującym wraz z nim wzrostem populacji. W kronice skrzętnie odnotowywano fakt zatrudnienia, ale także i odejście każdego nauczyciela. Powszechnym zjawiskiem była fluktuacja kadry. Bywało, że nowa osoba pracowała zaledwie pól roku i przenoszono ją do innej szkoły, co z całą pewnością nie wpływało korzystnie na poziom nauczania i stan wiedzy wildeckich dzieci. Jednak część nauczycieli przepracowała na Wildzie wiele lat. Od 1883 roku w kronice wielokrotnie pojawia się nazwisko nauczyciela Conrada Boodsteina 20 , który został" wprowadzony do urzędu nauczyciela" l O czerwca tego roku. Początek lat 90. XIX wieku nie był dla niego pomyślnym okresem, w tym czasie bowiem często chorował. Poprawa nastąpiła w 1897 roku i zbiegła się ze zmianą mieszkania. Boodstein przeprowadził się wtedy na ul. Sikorskiego 21, do kamienicy Augusty Gocksch, od której szkoła wynajmowała pomieszczenia służące jako izby lekcyjne. Po podziale szkoły Boodstein przeszedł do placówki przeznaczonej dla chłopców, a po oddaniu do użytku nowej szkoły (także dla chłopców) przy ul. Prądzyńskiego został tam przeniesiony. Pracował w niej do około 1919 roku. Z kolei Max Dinter pracował w wildeckiej szkole od 1886 roku, wcześniej uczył w Szkaradowie. W 1896 roku zajmował już trzecie miejsce w zamieszczonym w kronice wykazie nauczycieli, drugi był w tym czasie Boodstein. Miejsce w wykazie określało pozycję wildeckich nauczycieli w hierarchii zawodowej. W 1891 roku w kronice zapisano, że Dinter wraz z nauczycielem Dropińskim (przyjętym do szkoły dwa lata wcześniej) udzielają, za przyzwoleniem władz, prywatnych lekcji języka polskiego. Dinter pracował w szkole dla dziewcząt przez 27 lat, aż do śmierci. Zmarł 12 sierpnia 1913 r. w wieku 58 lat, a w jego pogrzebie brało udział grono nauczycielskie i uczennice. W nekrologu napisano, że był najstarszym stażem nauczycielem szkoły. Równie długo pracował na Wildzie Heinrich Rippień z Wituchowa. Na stanowisko dziewiątego, czyli wówczas ostatniego nauczyciela, został przyjęty l grudnia 1893 r. Trzy lata później zajmował już siódme miejsce. W tym czasie zdążył się zaręczyć, a 5 listopada 1894 r. był "urlopowany z powodu srebrnych godów swoich przyszłych teściów". Trzykrotnie, w latach 1896-98, brał udział w sześciotygodniowych kursach rysunku organizowanych w Poznaniu przez Królewską Szkołę Budowy Maszyn. Można stąd wnosić, że uczył tego właśnie przedmiotu.
Podobnie jak Boodstein, w 1901 roku przeszedł do szkoły męskiej, a później na ul. Prądzyńskiego, gdzie uczył do około 1919 roku. Jednocześnie z Rippieniem pracę na Wildzie rozpoczął Franz Matschewsky z Sobótki, który od razu otrzymał stanowisko siódmego nauczyciela. W tym samym roku, oraz w następnym, został wysłany na kurs rysunku do Berlina. Autor kroniki odnotował, że w dniach od 15 do 20 grudnia 1897 r. otrzymał urlop, ponieważ w tym czasie odbyły się jego zaręczyny z panną Marią Górską z Lubomierza. W szkole dla dziewcząt pracował do około 1910 roku, kiedy to został przeniesiony do placówki przy ul. Prądzyńskiego. Podobnie jak Max Sikora, rodem z Sierakowa, który rozpoczął pracę w 1896 roku jako kandydat do zawodu, a w 1901 roku zajmował już stanowisko czwartego nauczyciela. Sikora również otrzymał wolne na uroczystość zaręczyn, co kronikarz odnotował pod datą 19 kwietnia 1896 r. Sikora od 1904 roku był dyrygentem w niemieckim chórze męskim "Harmonia"21, niewykluczone więc, że był nauczycielem muzyki. Ludwik Kowalski został przyjęty do pracy l lutego 1898 r. Kilka miesięcy później, 7 czerwca, w kronice odnotowano, że "nauczyciel Kowalski został zabrany do domu wariatów do Poznania, a później przewieziono go na kurację do Wrocławia". Wydaje się, że nie było to zbyt poważne schorzenie, skoro powrócił do pracy. W dniu 8 maja 1899 r. otrzymał roczny urlop i pojechał do Berlina, aby zdobywać nowe umiejętności na kursie przygotowującym nauczycieli niewidomych dzieci. Po powrocie dalej pracował w wildeckiej szkole, a w 1914 roku piastował nawet stanowisko drugiego nauczyciela. Był jednym z trzech nauczycieli, którzy wstąpili do służby w niepodległej Polsce. Wybuch wojny odmienił ustabilizowane życie szkoły. Zajęcia zawieszono, a budynek szkoły zamieniono na koszary. Do wojska powołano 12 nauczycielin, inni zostali czasowo zatrudnieni w różnych urzędach, np. w policji czy kwaterunku. Rektor pracował jako tłumacz przy cenzurze listów w Urzędzie Pocztowym nr l, a czterech nauczycieli otrzymało zgodę na opuszczenie miasta. Tuż przed wybuchem wojny w szkole zatrudnionych było 31 nauczycieli, zmobilizowanie 12 z nich spowodowało poważne zakłócenia w prowadzeniu zajęć szkolnych, które wznowiono we wrześniu. Brak kadry nauczycielskiej był poważnym problemem jeszcze w następnym roku szkolnym, stan przedwojenny udało się osiągnąć dopiero w 1916 roku. W ostatnim niemieckim roku szkolnym w wildeckiej szkole pracowało 32 nauczycieli. Część kroniki z czasów wojny zawiera sporo informacji na temat wojennych losów wildeckich nauczycieli zmobilizowanych w 1914 roku, w większości ludzi młodych, którzy dopiero rozpoczynali karierę zawodową. Niektórzy legitymowali się pewnym stażem w zawodzie, ale pracę na Wildzie rozpoczęli krótko przed wybuchem wojny. W 1918 roku, 14 grudnia, przywrócono naukę religii w języku polskim 23 , w tym samym czasie zwolniono z pracy wszystkie niemieckie nauczycielki, a na ich miejsce przyjęto Polaków. Ich nazwiska zapisano w kronice, byli to: Posieczek, Pospieszalska, Dropińska, Marcin Tomaszewski, Helena Tomaszewska i Żniński. Tylko Zniński posiadał uprawnienia zawodowe, pozostali byli bardzo młodymi ludźmi, którzy nie ukończyli jeszcze gimnazjum. Ponadto jako "asystę" przydzielono rektorowi Ruszczyńskiemu nauczyciela Błeńskiego. Na początku 1919 roku nastąpiła reorganizacja szkoły, w efekcie której utworzono klasy o charakterze narodowościowym, więcej było polskich (19), mniej niemieckich (13). Wkrótce, 29 stycznia 1919 r., na polecenie Naczelnej Rady Ludowej aresztowano rektora Ruszczyńskiego. W kronice odnotowano, że wraz z 15 innymi obywatelami miasta został osadzony jako zakładnik w lazarecie u zbiegu obecnych
Magdalena Mrugalska-Banaszak
ulic Górna Wilda i Niedziałkowskiego (w budynku należącym dawniej do jurydyki św. Łazarza)24. Niewykluczone, że pozostali internowani to także rektorzy poznańskich szkół, ponieważ w tym czasie w mieście tyle właśnie było szkół ludowych. Rektora Ruszczyńskiego zwolniono z aresztu dopiero 19 marca. Z dawnego niemieckiego zespołu nauczycielskiego "z powrotem do służby szkolnej" wstąpiło zaledwie trzech nauczycieli: H iibner, Diering i wspominany już wcześniej Kowalski. Jednak tylko to ostatnie nazwisko figuruje w wykazie nauczycieli z roku szkolnego 1919/20. Do ówczesnego grona pedagogicznego należało 25 osób, przy czym osobno podano nazwiska nauczycieli, nauczycielek i tzw. sił pomocniczych, czyli osób bez odpowiednich kwalifikacji zawodowych. Jeszcze w trakcie roku szkolnego nastąpiły istotne zmiany w składzie grona nauczycielskiego - rozpoczęło pracę 28 nowych, a "wystąpiło" aż 31 nauczycieli. Rok szkolny 1920/21 przyniósł pewną stabilizację kadry, przyjęto zaledwie 11 nowych nauczycieli, a odeszło dziewięciu, wśród nich także Ludwik Kowalski, który "wystąpił ze służby" l lipca 1920 r. Ze szkoły wildeckiej odszedł ostatni nauczyciel z dawnego grona pedagogicznego, legitymujący się długim stażem pracy. N azwisko pierwszej wildeckiej nauczycielki odnotowano w kronice 26 sierpnia 1889 r., tego dnia do pracy przyjęto pannę Emilię Prick. W szkole pracowała cztery lata, po czym w 1893 roku przyjęła stanowisko drugiego nauczyciela w Sierakowie koło Rawicza. W następnych latach w kronice często pojawia się nazwisko panny Schild, która rozpoczęła pracę l kwietnia 1896 r. Kilka lat później przyjęto do pracy drugą pannę Schild i od tej pory, ponieważ nie posługiwano się imionami, przy nazwisku każdej z nich widniał numer I lub II. Panna nr II pracowała w szkole aż do śmierci, zmarła 23 kwietnia 1918 r. Dopiero z nekrologu można dowiedzieć się, że miała na imię Emilia. Na początku XX wieku liczba nauczycieli obu płci zrównała się, od 1906 roku zaczęli dominować mężczyźni (Tab. IV). Dopiero w latach 20. XX wieku nastąpiła wyraźna feminizacja zawodu nauczyciela - w 1923 roku na 34 osoby pracujące w wildeckiej szkole aż 32 to kobiety. Najważniejszą osobą w szkole był jej kierownik, a później rektor. Jednak w pierwszych latach działalności szkoły, kiedy pracowały tutaj dwie osoby, nie używano jeszcze tych określeń. J ohann N epomucen Dałkowski występuje w kronice jako hauptlehrer, czyli główny nauczyciel i tak zapewne był nazywany jego poprzednik Mathias Ciszewski. Dałkowski przejął obowiązki Ciszewskiego w 1868 roku, na Wildzie przepracował 18 lat, po czym w 1886 roku został przeniesiony do Sowina koło Krobi. Jego miejsce zajął Seweryn Sulek i dopiero on występuje w kronice jako kierownik szkoły. Sulek urodził się 3 stycznia 1852 r. w N owym Kramsku koło Babimostu 25. W wieku 20 lat rozpoczął karierę zawodową, nie wiadomo jednak, gdzie. Zanim przyjechał na Wildę, pracował w Śmiglu. Sulek był jedynym kierownikiem wildeckiej szkoły, o którym w kronice można znaleźć informacje o charakterze pozazawodowym - kronikarz skrzętnie odnotowywał każde niedomaganie kierownika i związane z tym wyjazdy do sanatorium, wiadomo też, że w 1897 roku obchodził 25-lecie pracy zawodowej. Po podziale placówki pełnił funkcję rektora szkoły dla dziewcząt, a l kwietnia 1912 r. przeszedł na emeryturę. Był już wówczas ciężko chory, zmarł 18 kwietnia 1912 r.
Tabela IV. Nauczyciele
Id< Ogólna liczba Płeć Wyznanie* nauczycieli m k kat. eN. mojżeszowe 1901 15 7 8 1902 15 8 7 1904 16 9 7 7 9 1905 18 9 9 7 11 1906 d) 12 8 8 12 1907 22 14 8 10 12 1908 23 17 8 11 13 1 1911 ZI 16 11 11 15 1
* - nie dokonano rozgraniczenia na katolików niemieckich.
i został pochowany w swojej rodzinnej miejscowości. W kronice odnotowano, że w uroczystościach żałobnych brali udział przedstawiciele szkoły. Seweryn Sulek przepracował na Wildzie 26 lat, w tym czasie szkoła przeżywała najbardziej dynamiczny rozwój i jednocześnie przechodziła największe reorganizacje. Kiedy zaczynał pracę, budynek szkolny był niewielki, a czterech nauczycieli nauczało 320 dzieci. W momencie jego odejścia na emeryturę w nowoczesnym obiekcie szkolnym pobierało naukę l 558 dziewcząt, a grono nauczycielskie liczyło 31 osób. Następcą Sułka został Edmund Ruszczyński, przeniesiony na Wildę z Górczy na. Ruszczyński kierował szkołą wildecką przez siedem lat. Nie był to łatwy okres, a większa część z tego czasu przypadła na lata I wojny światowej. Po zwolnieniu z internowania nie wrócił już do wildeckiej szkoły, 21 sierpnia 1919 r. opuścił Poznań i wyjechał na stałe do Berlina 26 . W nowej, polskiej już rzeczywistości na stanowisko kierownika szkoły (powrócono do dawnej nomenklatury), wówczas przez krótki okres koedukacyjnej, powołano l maja 1919 r. Józefa Czachowskiego. Czachowski kierował szkołą zaledwie pół roku, po czym został powołany na stanowisko referenta w Wydziale Szkolnictwa Powszechnego w Ministerstwie byłej Dzielnicy Pruskiej. W szkole odbyło się uroczyste pożegnanie, a nauczyciele wręczyli na pamiątkę "pierwszemu polskiemu kierownikowi" obraz "Polonia". Miejsce Czachowskiego zajął dotychczasowy nauczyciel wildeckiej szkoły Henryk Rochowicz, który kierował szkołą dla dziewcząt do początku lat 30. XX wieku. Mimo że dane dotyczące wildeckich nauczycieli są fragmentaryczne, to i tak weryfikują dotychczasowe ustalenia. Systematycznie prowadzone od J90l roku zapisy kronikarskie podają frekwencję w poszczególnych klasach i ordynariaty, czyli nazwiska wychowawców. Szczególnie cenne są informacje z lat 1901,1905 i 1906, ponieważ wówczas przy każdym nazwisku nauczyciela podano jego wyznanie (Tab. IV). Nie wymienia się katolików niemieckich, ponieważ katolik i ewangelik określały jednocześnie narodowość - polską i niemiecką. Katolikiem był rektor Sulek, a także Dinter, Diering i Kowalski, ewangelikami m.in. nauczyciel Czechleba i jedna z panien Schild. Mimo że relacje wyznaniowe, czyli narodowościowe, zawsze wypadały na korzyść Niemców, to jednak różnice były nie
Magdalena Mrugalska- Banaszak
wielkie. Nie można więc powiedzieć, że wildeckie szkolnictwo w pierwszych latach XX wieku, jak dotychczas uważano, zdominowane było przez niemieckich nauczyciele 7 . Poza katolikami i ewangelikami w szkole uczyła także jedna osoba wyznania mojżeszowego. Najprawdopodobniej Ciszewski i Dałkowscy nie należeli do osób posiadających właściwe wykształcenie zawodowe. Nie była to sytuacja wyjątkowa, w tym okresie znikoma liczba nauczycieli miała ukończone seminaria nauczycielskie, a wtedy najczęściej obejmowali posady w mieście 28 . Dopiero pod koniec XIX wieku zaczęto umieszczać w kronice informacje na temat kwalifikacji wildeckich nauczycieli. Poza rektorem Ruszczyńskim, który ukończył seminarium nauczycielskie w Kcyni, pozostali byli absolwentami podobnej szkoły w Paradyżu. Początkowo osoba przyjęta do szkoły była kandydatem do zawodu, pełnoprawnym członkiem grona nauczycielskiego zostawała po zadowalającym przeprowadzeniu lekcji w obecności inspektora szkolnego i rektora. Również w międzywojniu ukończenie seminarium nauczycielskiego było podstawowym wymogiem stawianym kandydatom na nauczycieli, jedynie w pierwszych latach niepodległości musiano, z oczywistych względów, odstąpić od tego warunku. W pierwszych latach działalności wildeckiej szkoły uposażenie nauczyciela Ciszewskiego nie było wysokie. Jego pensja pochodziła ze składek, które płacili mieszkańcy wsi, jednak w tym czasie niechętnie posyłali oni swoje dzieci do szkoły, bez zapału też godzili się na utrzymywanie nauczyciela. Najprawdopodobniej pensja Ciszewskiego nie przekraczała 80 talarów rocznie. Nie było to dużo, zważywszy, że pastuch gminny zarabiał w tym czasie 50 talarów, a urzędnik państwowy od 300 do 400. Nauczyciel mieszkał w gminnej chałupie i zgodnie z ówczesnym zwyczajem dodatkowo otrzymywał kawałek ziemi do uprawy, w budynkach gospodarczych mógł trzymać bydło, a gmina dostarczała mu żywność. Dopiero ustawa z 1845 roku określiła zasady wynagradzania nauczycieli szkół elementarnych. Wówczas Ciszewski, a później główny nauczyciel Dałkowski, otrzymali od gminy mieszkanie i opał, w pobliżu domu mieli do dyspozycji ziemię uprawną, ogród i pastwisko dla co najmniej dwóch sztuk bydła. Gmina musiała dostarczyć Dałkowskiemu 12 korców żyta i dwie fury siana. Poza tym otrzymywał 50 talarów rocznie, a w kolejnych latach kwota ta dwukrotnie wzrosła. Drugi nauczyciel dostawał mieszkanie, opał i 60 talarów rocznie. W latach następnych zamiast mieszkania nauczyciel otrzymywał często ekwiwalent pieniężny. Nie wiadomo, czy te uregulowania poprawiły warunki życia wildeckich nauczycieli, jeżeli tak, nie była to znacząca poprawa. Gdyby było inaczej, Dałkowski nie zatrudniłby się jako pisarz gmi nny 29, a Ciszewski, już na emeryturze, prawdopodobnie nie uruchomiłby około 1872 roku kompleksu restauracyjnego przy ul. Dolna Wilda 20 30 . Z zapisów w kronice wynika, że w latach 90. XIX wieku całkowicie zrezygnowano ze "świadczeń w naturze". Na posiedzeniu zarządu gminy i władz szkolnych 4 grudnia 1897 r. ustalono zasady wynagradzania wildeckich nauczycieli, przy czym głównym kryterium była ich płeć! Pensja roczna nauczyciela wynosiła 1200 marek, po przepracowaniu trzech lat nauczyciel miał prawo do kolejnych 150 marek, poza tym przysługiwał mu dodatek mieszkaniowy - dla żonatych
450, dla kawalerów 300 marek. Po 32 latach służby pensja nauczyciela nie mogła przekraczać 3 tys. marek. Kobiety miały zarabiać mniej, ich podstawowa pensja to 900 marek, za wysługę lat miały otrzymać 100 marek. Dodatek mieszkaniowy wynosił 300 marek, bez względu na stan cywilny. Po 32 latach pracy pensja nauczycielek nie mogła być wyższa niż 2100 marek. Osobno ustalono pensje dla nauczycieli głównych - 1700 marek rocznie, do tego 450 dodatku mieszkaniowego i 150 marek za staż pracy. Po 1900 roku wildeccy nauczyciele mieli pensje takie same, jak ich koledzy z innych miejskich szkół.
* * *
Szkoła wildecka na przestrzeni 50 lat przechodziła liczne reorganizacje. Zmiany te związane były z ciągle wzrastającą liczbą uczniów i nauczycieli, bazą lokalową, programem nauczania, a także z podporządkowaniem określonej władzy. W tej ostatniej kwestii datą graniczną jest rok 1900. Do tego czasu szkoła wildecka podlegała władzom gminnym, a zarządzała nią rada szkoły wspólnie z kierownikiem i proboszczem parafii. Po włączeniu gminy do Poznania bezpośrednią władzą zwierzchnią został magistrat.
Kronika szkoły wildeckiej posiada nie tylko walory badawcze, to równlez cenny obiekt, który jest materialnym świadectwem historii Poznania i życia jego mieszkańców. Szczególnie ważna jest ta kronika dla historii Wildy, dzielnicy miasta, która ciągle odsłania przed nami nieznane dotąd fakty.
PRZYPISY:l Kronikę odnalazła w szkolnej bibliotece pani Wiesława Hałupczak, której należą się szczególne podziękowania, podobnie jak pani Małgorzacie Mowlik, dyrektorowi Szkoły Podstawowej nr 39 i Gimnazjum nr 42, która zaakceptowała pomysł pana Piotra Wawrzyniaka przekazania kroniki do zbiorów Muzeum Historii Miasta Poznania w Ratuszu. Z całą pewnością istniał drugi tom kroniki, obecnie zaginiony, opisujący kolejne lata dwudziestolecia międzywojennego. 2 O historii szkoły wildeckiej zob. M. Mrugalska- Banaszak, Wilda. Dzielnica Poznania 1253-1939, Poznań 1999, s. 243 passim.
3 S. Truchim, Historia szkolnictwa w Wielkim Księstwie Poznańskim 1815-1915, Łódź 1967, T. I, s. 75.
4 Ibidem, T. II, ss. 30-32, 66.
5 Archiwum Państwowe w Poznaniu, Akta Gmin Włączonych do Miasta - Wilda, sygn. 241, ss. 34, 36, 74. 6 W. Molik, Szkolnictwo, [w:] Dzieje Poznania, pod. red. J. Topolskiego i L. Trzeciakowskiego, Warszawa-Poznań, 1994, T. II, cz.l, s. 43. 7 M. Jabczyński, Dziesięć lat szkoły polskiej w poznańskim okręgu szkolnym, Poznań 1929, s. 14-15. 8 M. Mrugalska-Banaszak, op. cit., s. 248-249.
9 Dziennik Urzędowy Ministerstwa byłej Dzielnicy pruskiej, Warszawa-Poznań, Rozporządzenie nr 123 z 18 marca 1920 r. 10 P. Cegielska, Z moich wspomnień. Przechadzki po mieście, Poznań 1997, s. 118.
11 M. Jabczyński, op. cit., s. 49-50.
Magdalena Mrugalska-Banaszak
12 S. Truchim, op. cit., T. 1., s. 78.
13 Z akt gminnych wynika, że budynek szkolny wzniesiono wcześniej, w 1818 r.; por.
M. Mrugalska-Banaszak, op. cit., s. 245 passim; ibidem - informacje o problemach związanych z budynkami szkolnymi. 14 M. Mrugalska-Banaszak, Materiały źródłowe do badań nad rozwojem architektonicznoprzestrzennym Wildy w latach 1824-1920, "Kronika Miasta Poznania", 2/2001, s. 313. W kronice szkoły zapisano, że 13 sierpnia 1885 r. spłonął, od uderzenia pioruna, j eden z budynków gospodarczych. 15 APP, Akta Gmin Włączonych do Miasta - Wilda, sygn. 241.
16 M. Mrugalska-Banaszak, Wilda..., op. cit., s. 61 passim.
17 M. Jabczyński, op. cit., s. 12; S. Truchim, op. cit., s. 135-136.
18 M. Mrugalska-Banszak, Wilda..., op. cit., s. 74 passim.
19 Ibidem, s. 82.
20 W kronice podawane są wyłącznie nazwiska, imiona ustalono na podstawie ksiąg adresowych. 21 M. Mrugalska-Banaszak, Wilda..., op. cit., s. 310.
22 Oto ich nazwiska: Carl Barthel, Walter Brantke, Czechleba, Franz Diering, Walter J entzsch, Hugo Marthwig, Karl Moch, Emil Reischies, Fritz Rothe, Arnold Schultz, Friedrich S trotheicher, Ulbrich. 23 Dnia 25 11919 r. Naczelna Rada Ludowa wydała rozporządzenie wprowadzające język polski jako wykładowy i anulowała jednocześnie przepisy władz pruskich z 1873 r. i późniejsze zarządzenia usuwające język polski ze szkół; por.: "Tygodnik Urzędowy Naczelnej Rady Ludowej", Poznań, nr 4 z 6 111919, s. 19-20. 24 Wydawać by się mogło, iż wydarzenia z czasów powstania wielkopolskiego zostały już wszechstronnie zbadane i opublikowane, jednak w bogatej literaturze przedmiotu brak jakichkolwiek informacji na temat aresztowania obywateli miasta w styczniu 1919 r. Tak więc ten epizod z pierwszych lat niepodległości z całą pewnością wymaga dalszych badań. 25 Dziękuję ks. drowi Janowi Radkiewiczowi, proboszczowi parafii w N owym Kramsku, za informacje o Sewerynie Sułku. 26 Archiwum Państwowe w Poznaniu, Akta miasta Poznania, sygn. 15007 (Kartoteka Ewidencji Ludności); ponadto w kartotece inny rok urodzenia - 1871 (nie: 1875).
27M. Mrugalska- Banaszak, Wilda..., op. cit., s. 46, podałam tam (powołując się na S. Karwowskiego, Historia Wielkiego Księstwa PoznańskiegoI890-1914, Poznań 1931, T. III, s. 152), że na początku XX w. w wildeckiej szkole pracowało trzech nauczycieli narodowości polskiej. Dane zamieszczone w kronice mówiąjednak co innego. 28 S. Truchim, op. cit., T. I, s. 36.
29 M. Mrugalska-Banaszak, Wilda.. .,op. cit., s. 35; w aktach gminnych zapisano, że Dałkowski (bez podania imienia) został zatrudniony jako pisarz gminny ok. 1890 r. Był to z pewnością Peter Dałkowski, ponieważ Johann w 1886 r. wyjechał z Wildy. 30 Ibidem, ss. 372, 417.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2001 Nr4 ; Pensje gimnazja licea dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.