Z DAWNYCH DZIEJÓW POZNAŃSKIEJ DĄBRÓWKI (1830-1939)

Kronika Miasta Poznania 2001 Nr4 ; Pensje gimnazja licea

Czas czytania: ok. 21 min.

ZDZISŁAWA SMUSZKIEWICZ

D zieje Szkoły Ludwiki, późniejszej Państwowej Uczelni Żeńskiej im. Dąbrówki, wpisane są w okres zaboru pruskiego, ze wszystkimi tego polityczno-społecznymi skutkami, i odzwierciedlają trudne początki szkolnictwa żeńskiego w naszym mieście. "Szczupłemu jedynie gronu zainteresowanych - pisała przed laty Wisława Knapowska - wiadomem jest, że istniejąca w Poznaniu państwowa żeńska Uczelnia im. Dąbrówki tradycją i genezą swą sięga po czasy rządów namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego Antoniego Radziwiłła. Dzięki tej tradycji zakład święci w roku 1930 stulecie swego istnienia"l. Po Kongresie Wiedeńskim w odezwie do mieszkańców Wielkiego Księstwa Poznańskiego Fryderyk Wilhelm III zapewniał o przychylności pruskich władz wobec polskiego języka, sądownictwa i administracji oraz o prawie Polaków do pełnienia różnych funkcji urzędniczych. Istotnie, lata 1815-30 charakteryzowały się dość jeszcze łagodnym kursem germanizacyjnym, toteż, przynajmniej początkowo, na polu szkolnictwa sięgano do sprawdzonych i nawet przez zaborcę wysoko ocenianych wzorców wypracowanych przez Komisję Edukacji Narodowej. Niestety, w małym tylko stopniu dotyczyło to edukacji dziewcząt, gdyż w tym wypadku poglądy rządu i społeczeństwa pruskiego były nader konserwatywne. Wciąż zresztą obowiązywał zatwierdzony jeszcze w 1810 roku regulamin Izby Edukacyjnej ograniczający rolę społeczną kobiety do spraw domu i rodziny. "Czuła Izba Edukacyjna - czytamy w regulaminie - iż byłoby z jej strony w połowie tylko dopełnieniem obowiązków w czuwaniu nad Instrukcją publiczną, gdyby nie zwróciła uwagi i starań swoich na drugą połowę narodu, na wychowanie tej płci, której ukształcenie i przymioty tak wiele wpływają do najbliższego, bo domowego szczęścia ludzi, a której usposobienie wiele do ogólnego oświecenia przykładów dać może"2.

Mimo tego w Poznaniujuż na początku XIX wieku podejmowano próby tworzenia szkół żeńskich o zróżnicowanym statusie prawnym, poziomie naukowym i kondycji materialnej. Jeszcze w okresie Księstwa Warszawskiego, w 1810 roku, francuski osiedleniec Szczepan Trimail założył niewielką, prywatną pensję dla dziewcząt pochodzących na ogół z poznańskich domów szlacheckich. Jej zasadniczym zadaniem dydaktycznym było - co zrozumiałe ze względu na pochodzenie założyciela - nauczanie języka francuskiego. Pensja istniała do 1828 roku. Kolejną próbę prowadzenia instytucji oświatowej dla dziewcząt podjął pochodzący ze spolszczonej rodziny niemieckiej i żywo zainteresowany literaturą polską nauczyciel gimnazjum poznańskiego Jan Samuel Kaulfuss. W marcu 1813 roku, za zgodą Izby Edukacyjnej, opublikował broszurę informującą o programach i metodach nauczania w nowo organizowanej szkole następujących przedmiotów: języka polskiego, trzech języków obcych, robót ręcznych i szycia, ale też tak zwanego "dobrego smaku", to jest podstaw architektury i estetycznego urządzania mieszkań i ogrodów. Program proponowany przez Kaulfussa był ambitny - chciał on edukować dziewczęta w systemie porównywalnym z kształceniem chłopców w gimnazjum poznańskim. N auka w szkole rozpoczęła się l maja 1815 r., a materialną podstawę jej istnienia stanowiło czesne opłacane przez uczennice. Niestety, Kaulfuss nie był w stanie z tych pieniędzy utrzymać szkoły dłużej niż do końca 1815 roku, zawiodły bowiem próby pozyskania dodatkowych funduszy z kasy rządowej. Próba reaktywowania placówki w 1819 roku również zakończyła się niepomyślnie. Podobny los spotkał inne szkoły żeńskie powstałe przed 1830 rokiem, nie dorównujące zresztą poziomem kształcenia szkole Kaulfussa. Ani założona w 1815 roku pensja Tekli Herwig, dopiero w latach 40. przekształcona w szkołę średnią, ani istniejąca od 1818 roku szkoła Dawida Reida, ani utworzony w 1820 roku zakład Zuzanny Warnik nie spełniły w wystarczającym stopniu oczekiwań środowisk inteligencko-ziemiańskich w zakresie edukacji dziewcząt. Kolejna inicjatywa stworzenia ponadelementarnej szkoły żeńskiej o przyzwoitym poziomie i solidnych podstawach materialnych pojawiła się w 1829 roku i wyszła od poważanych obywateli poznańskich, zarówno Polaków jak i Niemców, zasiadających bądź w radzie miejskiej Poznania, bądź w magistracie. Tym razem petycja w tej sprawie, skierowana do naczelnych władz administracyjnych, wzmocniona była protektoratem księżnej Ludwiki z Hohenzollernów Radziwiłłowej, żony namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego Antoniego Radziwiłła. Ówczesne elity inteligencko-ziemiańskie były dość przychylnie usposobione wobec obojga małżonków, zwłaszcza zaś księżna Ludwika zyskała sympatię oświeconych Polek. Zapewnienie o jej protektoracie oraz przejęciu przez inicjatorów "spraw zewnętrznych: kasy i rachunków, wynajęcia lokalu i zakupu utensyliów"3 skłoniło Królewską Rejencję do wydania zgody "na urządzenie nowej szkoły, dozór i kierownictwo"4. Tak więc 5 września 1829 r. w "Posener Zeitung" ukazało się obwieszczenie Rejencji o utworzeniu "szkoły pod protektoratem księżnej Luizy pruskiej Radziwiłł, której imię »Louisenschule« szkoła nosić będzie"s. Założyciele wnieśli fundusz w wysokości 500 talarów, który miał być pomnażany przez czesne oraz inne dobrowolne składki. Otwarcie szkoły nastąpiło

Zdzisława Smuszkiewicz

13 stycznia 1830 r. przy udziale namiestnika Antoniego Radziwiłła, jego małżonki księżnej Ludwiki, władz rządowych i licznie zebranej publiczności. Cel i organizację zakładu określała opublikowana 14 stycznia tegoż roku po polsku i niemiecku Instrukcyja dla tuteyszey Szkoły LuizY, którą należy traktować jako statut fundacji zatwierdzony przez Rejencję, całkowicie zgodny z kodeksem cywilnym obowiązującym na ziemiach zaboru pruskiego i przejętym później w znacznej części przez Rzeczpospolitą Polską. Fundacja księżnej Ludwiki stanowiła bazę finansową szkoły aż do śmierci fundatorki w 1836 roku, mimo iż namiestnik po klęsce powstania listopadowego został odwołany ze swego stanowiska i Radziwiłłowie wyjechali z Poznania. Później, w okresie kulturkampfu, aktywność fundacji znacznie się zmniejszyła, co wywołało tak poważne trudności finansowe, że w 1873 roku, po 43 latach istnienia, uczelnia stała się szkołą rządową i jako taka przetrwała do czasu odzyskania niepodległości. Upaństwowienie Szkoły Ludwiki odbyło się z naruszeniem obowiązującego prawa i pogwałceniem statutu fundacji, przeciwko czemu jeszcze do 1876 roku bezskutecznie występował dyrektor Barth, ostatni żyjący nominowany członek jej zarządu. Wraz z jego śmiercią w 1878 roku ostatecznie kończą się dzieje fundacji księżnej Ludwiki Radziwiłłowej. W okresie zaboru pruskiego Szkoła Ludwiki miała sześciu dyrektorów - Niemców. Od założenia szkoły do 1835 roku obowiązki dyrektora pełnił pastor Johan Gottlob Fridrich, on też opracował pierwszy program nauczania, później wiele razy modyfikowany w zależności od sytuacji politycznej. Jego miejsce zajął Karol Wilhelm Barth, który kierował szkołą w latach 1835-77. Za jego czasów Szkoła Ludwiki poszerzyła się o Zakład Naukowy dla Wychowawczyń i Nauczycielek, jedyne wtedy żeńskie seminarium nauczycielskie przygotowujące absolwentki do pracy w szkołach elementarnych. Po śmierci dyrektora Bartha i przejęciu szkoły przez państwową administrację pruską władzę w niej sprawował przez 31 lat Edward Baldamus, a po nim kolejno dyrektorzy: Doblin (1908-11), Gall (1911-14) i Guldner (1914-19). Dyrektora szkoły każdorazowo mianował zarząd fundacji, jednak kandydatura musiała być zaakceptowana przez Rejencję. Początkowo szkoła obejmowała cztery klasy, w każdej nauka trwała dwa lata. Przyjmowano dziewczynki od siódmego roku życia, tak więc kończyły szko

SSttftrU Cti Ott

Instrukcyatradl»

W ftrtftn ' < S#u( e Oicfcttjt.

tute Z e ys y Szkoły Luizy.

e$i}vo £&m<Aiii;e £ĄtV i>U 35tmf)i.ii;dj: ftijfti $>rin;«fim Snife BOH )rtujieii $1irjłirt «abjlwlti fcal-ni fcicfe Xnjtatt . Mm .!i&AJi JPłM IwfoiiM-ii S<$i! 1« itdjs DK'ii, un& jii fpfattmytttiift, boji jtc nacfj IjMfft 3 & t * m Slnincn gdt6imf »cv!».

«ry Król. MeR? Jninivwiviccoa« L u i i i pruska, Xiciaa Kadaiwillowa raCKVlU l tislj tui tu jjoii »łaknij ««-a wriqi t>piek'j, i KuawuJita im lo aliy D-y nwit

I. Sefumnumg ber StnfłaCt*

L Cd Insi vtutii.

. I.

UeMfmtM, od rleineiiianiylt poitJtąwilty łiniik, wszystkich miij iioiiyi WUlloilloŚci l Z! liN .ikR l , I kil * M> VI(: dli »nwdiitiutiiw W piihlioMłyrli mkotalli da Mniiych »itój. Wybudufcciilti ich liiMe bye" powinno, jniiugo si(f po pauiece pii;( . iniMoLii.ii.i do sianów ofWkfieSnycu. nitieź.yóy spodziewać «ypnda.

2Xe Sdjittmimfn błt Suffcit . Sdjttlr frihtt fitfj in il)v t>en tan crJfen tttemmtan Untreritłjt a" «8* WiTeaffIM AcrmtHiffe nti6jiim óf1:«nt1id>'n Sdjulimfinridjte fieljiri;) «nb fu[ bnS mibMAf <Ecfii?!e<£t in ben gebiihrten Sftói&m noftjiwubif}, OM Oiient nwtjleJj eneiL Jansen SRóNfjcn \ID} 15 30fjHr etiDfbfu »trtwn fźnnen.

Ryc. l. Instrukcya dla tuteyszej Szkoły LuizY, wydana 14 stycznia 1830 r., pielWszy statut szkoły. Ze zb. APP.

łę, mając lat piętnaście. Najniższa była dwu- lub nawet trzyletnia klasa czwarta, w której uczono czytania i pisania po polsku i niemiecku. W trzeciej, drugiej i pierwszej klasie stosowano już podział na przedmioty, takie jak religia, język polski, niemiecki, francuski, historia, przyroda i przedmioty artystyczne - kaligrafia, śpiew, rysunki i roboty ręczne. Cele dydaktyczne szkoły precyzowała Instrukcja, zgodnie z którą "uczennice od elementarnych począwszy nauk, wszystkich mają nabyć wiadomości i zręczności, jakie zwykle do przedmiotów w publicznych szkołach dawanych należą. Wykształcenie ich takie być powinno, jakiego się panięce [!] piętnastoletniej do stanów oświeceńszych należącej spodziewać wypada"6. Według tejże Instrukcji, nad całą pracą szkoły miał czuwać zarząd fundacji składający się z dwóch członków kolegialnych, superintendenta i dziekana obwodu poznańskiego oraz "niektórych obywateli miasta znakomitych z ich wykształcenia i staranności w podniesieniu szkół"7. Przebieg procesu dydaktycznego leżał w gestii dyrektora, któremu dokument powierzał takie obowiązki, jak udzielanie urlopu nauczycielom i organizowanie zastępstw w przypadku ich nieobecności, przygotowywanie i prowadzenie narad z nauczycielami, przeglądanie tzw. sexternikow, czyli uczniowskich zeszytów przedmiotowych, oraz opracowanie programu nauczania i uzyskanie dla niego aprobaty Rejencji. Gdy chodzi o metody nauczania, Instrukcja w dziale Sposoby udzielania nauk przyjmowała naczelną zasadę: "lepiej mało, a dobrze znać, aniżeli wiele, a nic dokładnie nie znać". Szczególnie też zalecała ćwiczenie pamięci i nakłanianie uczennic do samodzielnego myślenia. "Uczennice (...) ciągle do tego przytrzymywane być muszą, aby własnego zatrudniały ducha i w dobrem i porządnem ćwiczyły się myśleniu. Co więc uczennice tym sposobem same wynaleść [!] przymuszane będą, na zawsze w nich pozostanie, prędzej aniżeli to, czego tylko biernie nabędą"g. Instrukcja określała też sposób oceniania - raz na kwartał uczennice miały uzyskiwać cenzurę wyrażoną w pięciostopniowej skali: "szczególnie", " dobrze" , "dosyć dobrze", "miernie" i "nie dobrze" [!f. Rozdanie cenzur miało być uroczystością szkolną i religijną zarazem. Największą nagrodą dla uczennic Szkoły Ludwiki winno być przeświadczenie o dobrze wypełnionych obowiązkach szkolnych oraz zadowolenie nauczycieli. Najsurowszą przewidywaną karą była nagana, udzielana przez dyrektora w obecności zgromadzonych na konferencji nauczycieli lub, w ostateczności, wyłączenie z zakładu. W szkole odbywały się od czasu do czasu publiczne egzaminy. W 1832 roku "uczennice odpowiadały nadspodziewanie dobrze, ale poziom egzaminu wydał się Rejencji zbyt wysoki i dlatego żąda ścieśnienia programu, ostrzega, by nie identyfikować programu szkoły żeńskiej z programem szkół męskich. W szkole żeńskiej należy uwzględnić tylko to, co kobieta koniecznie wiedzieć musi, zbyt wielka ilość nazw i dat w historii literatury, nazw panujących i dat w nauce historiijest zbyteczna i nadaje się tylko do naukowego traktowania przedmiotu"lo. Mimo tak sformułowanej oceny Szkoła Ludwiki nie tylko nie zrezygnowała ze swych emancypacyjnych ambicji, ale stale podnosiła poziom nauczania, co widać nie tylko w macierzystej placówce, ale również w Zakładzie N aukowym dla Wychowawczyń i Nauczycielek działającym od 1841 roku. Dość wspomnieć, że

Zdzisława Smuszkiewicz

. .

.,...

" " I, A., [ - a , 6 , , i "" s-.. II.,.", «" M U A kjWj. .. f..(."..s. s....v,.,

K6nig1ichs Luisenschule

. r . . . '. j? . >'. '

PO SEN.

h j

Entlassung» - Zengais '" ("....;.....

MJ. r r

IM* illtnT - Kull'THn'i

/. &. uSti. ,,4.£ -/ .

-,%.* '-/-! .Stł.-.. t- -v . t'a 1

Ryc. 2. Świadectwo szkolne Józef y Marchwickiej z 1884 r. z podpisem dyrektora Szkoły Ludwiki Edwarda Baldamusa. Ze zb. Archiwum VII Liceum im. Dąbrówki.

program nauczania przewidywał tu cztery godziny języka polskiego tygodniowo, do tego język francuski i niemiecki oraz nadobowiązkowo angielski, przedmioty ogólne (rachunki, przyrodę, geografię, historię) i zawodowe (pedagogikę i dydaktykę). Zainteresowanym proponowano do wyboru muzykę, śpiew, rysunki, kaligrafię i roboty ręczne. Wysoki poziom nauczania wyznaczali, zarówno Szkole Ludwiki, jak i jej filii, nauczyciele, mimo wielkich trudności kadrowych dobierani nader troskliwie i starannie. "Główne przedmioty nauk - pisze Wisława Knapowska - spoczywały w ręku jednostek posiadających bądź dyplomy nauk akademickich, bądź kwalifikacje kandydatów"ll. Ze zrozumiałych względów szczególnie ważni byli w tej szkole poloniści. Krótko i tylko dorywczo pracowali tu Marceli Mott y, Antoni Popliński i Jan Rymarkiewicz. Znacznie poważniejszą rolę odegrali Józef Skarbek Malczewski, Ignacy Woliński i Zygmunt Radziejewski.

"Zygmunt Radziejewski - pisał Lech Słowiński - należał do pierwszych polonistów tej szkoły, a zarazem był jednym z naj młodszych pedagogów w historii tego zakładu, liczył bowiem z chwilą objęcia posady 26 lat. (...) Publiczny popis z języka polskiego, zorganizowany przy końcu roku szkolnego, potwierdził wysoką klasę Radziejewskiego jako pedagoga. Miał on jeszcze jedną zaletę - był

gorliwym patriota i tę swoją żarliwą miłość do ojczystego kraju starał się przeszczepić w umysły uczennic Polek. Z początkiem 1831 roku porzucił nagle pracę i, jak wielu jego poznańskich rówieśników, poszedł do powstania. Do Szkoły Ludwiki nigdy już nie powrócił"12. Józef Skarbek Malczewski uczył w Szkole Ludwiki od 1836 do 1844 roku. Marceli Mott y podkreślał, iż "dobra prezencja, inteligencja, talent pedagogiczny i zręczność obejścia zjednywały mu szacunek wśród uczennic, którym potrafił w sposób interesujący objaśnić dzieje ojczyste i literaturę piękną. Toteż podjego kierunkiem uczennice Niemki w bardzo krótkim czasie nabierały biegłości w języku polskim, a co ważniejsze - zaczynały także myśleć i czuć po polsku"13. Najwybitniejszym polonistą Szkoły Ludwiki był Ignacy Woliński, związany z nią przez 37 lat, tj. od 1842 do 1879 roku, kiedy to przeszedł na emeryturę. "W trosce o to, by polskie dziewczęta w wyższych klasach dobrze poznały ojczystą literaturę - pisał Słowiński - świadomie poszerzał (...) program nauki. Zaczynał od Wyboru poezji i prozY Antoniego Poplińskiego w klasach średnich, by następnie w klasach wyższych przejść do systematycznego kursu literatury polskiej - opartego na Nowych wypisach polskich Jana Poplińskiego i Nauce poezji Hipolita Cegielskiego. A były to przecież podręczniki stanowiące podstawę nauki literatury ojczystej w gimnazjach męskich! (...) Dzięki Wolińskiemu uczennice Polki ze Szkoły Ludwiki dobrze były na ogół zorientowane w twórczości najwybitniejszych polskich pisarzy: Kochanowskiego, Krasickiego, Mickiewicza, Zaleskiego, Pola i innych"14. Woliński był również współautorem podręcznika czytania i pisania po polsku dla uczennic Niemek, w którym wykorzystywał każdą okazję - nawet ćwiczenia w tłumaczeniu z języka polskiego na niemiecki - aby propagować polską kulturę. Trudno przecenić rolę polonistów w szkole, która na ogół liczyła więcej uczennic narodowości niemieckiej niż polskiej, a mimo to przez ponad 43 lata skutecznie opierała się wchłonięciu przez żywioł pruski i wychowała kilka pokoleń dziewcząt o głębokim poczuciu narodowej tożsamości. Skład narodowościowy Szkoły Ludwiki kształtował się rozmaicie w różnych latach. W roku założenia szkoły wśród 91 uczennic było tylko 15 Polek, tj. niewiele ponad 16 proc, zaś w roku 1843 na 211 uczennic było 76 Polek (36 proc), 106 Niemek (50 proc.) i 29 Żydówek (14 proc). Pięć lat później Polek było 114 (39 proc), Niemek 133 (46 proc), zaś Żydówek 41 (15 proc) 15. Po upaństwowieniu szkoły w okresie kulturkampfu liczba polskich uczennic wyraźnie zmalała, tak że w styczniu 1919 roku na ogólną liczbę 937 uczennic Polek było zaledwie 46. Szkoła to nauczyciel, uczeń i... locum - owo miejsce szczególne, w którym ma swą siedzibę szkolny genius loci, duch opiekuńczy tworzący niepowtarzalną szkolną atmosferę. Szkoła Ludwiki, jak i późniejsza, już polska jej następczyni, nie miały szczęścia pod tym względem. Genius loci nie mógł się nigdzie na dłużej rozgościć, bo szkoła bardzo często zmieniała adres, żeby nie powiedzieć - tułała się po Poznaniu. Nic dziwnego, że w przylgnęła do niej w końcu nazwa "wędrującej szkoły". Pierwszym pomieszczeniem Szkoły Ludwiki był dom radcy sądowego Brucknera przy ul. Wrocławskiej, wynajęty przez zarząd szkoły jeszcze przed jej uru

Zdzisława Smuszkiewiczchomieniem. Jednakjuż wiosną 1830 roku lokal okazał się zbyt szczupły i trzeba było pertraktować warunki najmu w większej kamienicy. Ostatecznie doszedł do skutku kontrakt z byłym prezydentem miasta Szymonem Wronieckim i w październiku 1830 roku Szkoła Ludwiki przeniosła swą siedzibę do narożnej kamienicy u zbiegu ulic Wielkiej i Żydowskiej, nieopodal kaplicy Pana Jezusa. Po upadku powstania listopadowego istnienie Szkoły Ludwiki było mocno zagrożone, gdyż część uczennic w obawie przed represjami wyjechała do szkół w Galicji, co w oczywisty sposób zmniejszyło wpływy z czesnego. W dodatku, w lipcu 1831 roku wybuchła w Poznaniu epidemia cholery i szkołę na dłuższy czas w ogóle zamknięto, a gdy ją otwarto ponownie w październiku tegoż roku, okazało się, iż liczba uczennic spadła do zaledwie 64, co stawiało pod znakiem zapytania dalsze jej istnienie. Rząd konsekwentnie odmawiał jakiejkolwiek pomocy finansowej, a długi szkoły rosły. W tej sytuacji raz jeszcze pomogła fundatorka, księżna Ludwika Radziwiłłowa hojnym darem tysiąca talarów, a nie był to ostatni gest z jej strony. Gdy następca jej małżonka na urzędzie namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego Eduard Flottwell, zaciekły germanizator, rozpoczął pospieszną akcję sekularyzacyjną wymierzoną w zakon benedyktynek poznańskich, rezydujących w dawnym Pałacu Górków, księżna Ludwika wyjednała u króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III, iż ten "patentem z dnia 5 lipca 1834 roku darował wszystkie budynki sekułaryzowanego zakonu benedyktynek na wieczną własność Szkole Ludwiki"16.

Ryc. 3. Pierwsza siedziba Szkoły Ludwiki (styczeń-październik 1830 r.), kamienica radcy sądowego Brucknera przy ul. Wrocławskiej

Kilka miesięcy po tej decyzji szkoła przeniosła się do zabytkowych pomieszczeń poklasztornych. Jednak ten królewski dar nie przyniósł Szkole Ludwiki szczęścia, a dla nowo pozyskanej siedziby miał niestety fatalne skutki, gdyż "winą Zarządu Szkoły było barbarzyństwo dokonane na wiekowym zabytku architektury - barbarzyństwem, wandalizmem była bowiem przebudowa klasztoru"17. Co gorsza, pospieszne i nieprzemyślane przebudowy nie tylko nie zapewniły szkole wygody i odpowiednich warunków lokalowych, ale wciągnęły zarząd w pułapkę kredytową i ostatecznie zagroziły jej niezależności. Szkoła Ludwiki mieściła się w Pałacu Górków przez 42 lata, tj. od 1834 do 1876 roku. Jubileusz pięćdziesięciolecia istnienia Szkoły odbył się już w kolejnej siedzibie, w budynkach po zlikwidowanej w 1875 roku konku> .

rencyjnej Szkole Żeńskiej Sióstr Urszulanek przy ul. Młyńskiej, ponieważ po sprzedaży przez Szkołę Ludwiki niewykorzystywanych zabudowań po benedyktyńskich uzyskano fundusze na zakup placu i budynków należących dawniej do sióstr urszulanek. W1877 roku rozpoczęto energicznie budowę nowego, nareszcie własnego gmachu, który stanął w 1880 roku "uposażony we wszystkie ówczesne nowożytne urządzenia". Cóż z tego, skoro duch w nim był germański! Od 13 stycznia 1888 r. zamilkła w nim polska mowa, zniesiono bowiem oficjalnie nauczanie języka polskiego, a uczennice Polki były szykanowane i poddawane rozmaitym represjom. Taki stan rzeczy zmienił dopiero wybuch powstania wielkopolskiego. Już l stycznia 1919 r. Polka Maria Swinarska została przez Naczelną Radę Ludową mianowana doradcą dyrektora Guldnera i po zaledwie dwóch tygodniach jej urzędowania język polski powrócił w szkolne mury przy ul. Młyńskiej. W ten sposób zakończył się w historii szkoły etap zaborowy, nastawiony najpierw na zaistnienie, a potem przetrwanie w nieprzyjaznych czy wręcz wrogich warunkach politycznych. Znamienny jest fakt, że w epokę wolnej Polski Szkoła Ludwiki weszła jako jedyna czynna szkoła dla dziewcząt w Poznaniuo v . ., Kyc. 4. Kamienica na narożniku ulic Wielkiej i Żydowskiej, siedziba szkoły od października 1830 r.

Zdzisława Smuszkiewicz

Ryc. 5. Budynki przy ul. Młyńskiej 10/11, w których w latach 1876-1918 mieściła się Szkoła Ludwiki, od 1919 roku Państwowa Uczelnia Żeńska im. Dąbrówki. Po zniszczeniach wojennych odbudowano jedynie widoczny z prawej strony budynek internatu.

Ryc. 6. Uczennice II klasy Szkoły Ludwiki w 1917 r., w głębi Zofia Krysiewiczowna, fot. ze zb. prywatnych

Postępy w przedmiotach nauki; Leistungen: Swiadeetwo odejścia.

Abgangs- Zeiłgnis.

<?>&#&<» '{"'{Jykufr- vf

A-ŁtM,tt.ĄrE{Jcd. _oJ-JĄniemieckim Doalssh:

.'?W-,«**A*jaAd A _ .. AriAei t£tMA 1 I

<Jt

/ -fat-ifciti . I i teurefr l U Oxu *

\('ftiaiuffetimfe fi * < y

ILu Łar

-? ,1 _ t«-Af

I AŁ"A n Kil.

tanimi - BMriH

1 .....-. ,

?» *

, ffiMA A *e*t &FI& U:

Ryc. 7. Duplikat dwujęzycznego świadectwa Margarete Engel z 2 października 1918 r., z czasów przejmowania szkoły przez polskie władze szkolne, wydany przez Marię Swinarską w 1920 r. Ze zb. Archiwum VII Liceum im. Dąbrówki.

Państwowa Uczelnia Żeńska im. Dąbrówki w Poznaniu - bo taka nazwa dawnej Szkoły Ludwiki została ostatecznie zatwierdzona przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w 1925 roku - rozpoczęła swą działalność l maja 1919 r. Wybór patronki dla organizującej się na nowo, po latach zaborów szkoły był wyrazisty i czytelny: nawiązywał do nowej sytuacji politycznej i poszukiwał dla niej odniesienia w dziejach ojczystych. Spoglądająca z Matejkowskiego portretu postać Dąbrówki, żony Mieszka I, z którą historia wiąże i przyjęcie chrześcijaństwa, i początki polskiej państwowości, wyjątkowo dobrze nadawała się na patronkę żeńskiej szkoły średniej, korzeniami sięgającej pruskiego zaboru. Uroczyste poświęcenie gmachu szkoły przy ul. Młyńskiej odbyło się 4 czerwca 1919 r. i zakończyło patriotycznym pochodem uczennic i nauczycieli na Maltę, gdzie włączono się w sypanie Kopca Wolności. A potem zaczął się pracowity

wincjonalne Kolegium Szkolne zlikwidowało jedynie dwuletnią szkołę gospodarczą (Frauensschule), a jej majątek, wcześniej bezprawnie przywłaszczony przez dyrektorkę prywatnej szkoły niemieckiej, zwróciło Dąbrówce. W dniu otwarcia szkoły grono nauczycielskie liczyło 21 Polaków i 11 Niemców. Szkoła prowadziła 35 klas, w tym 24 klasy z językiem wykładowym polskim i 11 z językiem niemieckim. Uczęszczało do nich l 057 uczennic, w tym 353 Niemki. W pierwszym roku działalności Państwowa Uczelnia Żeńska im. Dąbrówki obejmowała dziesięcioklasowe liceum z klasami równoległymi, czteroklasowe wyższe liceum, dające patent nauczycielek licealnych i prawo słuchaczek zwyczajnych na uniwersytecie, oraz dziewięcioklasową szkołę ćwiczeń z programem szkół wydziałowych. Po siedmiu latach nauki w liceum część uczennic mogła przejść do sześcioklasowego gimnazjum realnego z obowiązkowymi językami: łacińskim, francuskim i angielskim. W 1920 roku Prowincjonalne Kolegium Szkolne zniosło nabór do dziesiątej klasy licealnej i odtąd co roku szkoła zmniejszała się o jedną klasę. W ten sposób dziesięcioklasowe liceum skończyło swój byt wraz z końcem roku szkolnego 1928/29. Wyższe liceum skrócono w tymże 1920 roku o jedną klasę, było więc odtąd trzyletnie, a w 1928 całkowicie zaprzestano naboru do tego typu szkoły w związku z odebraniem jej prawa nadawania patentu nauczycielskiego. Od roku 1924/25 likwidowano też stopniowo (po dwie klasy rocznie) szkołę ćwiczeń, niepotrzebną już w związku z zaprzestaniem kształcenia nauczycielek. W zamian za to w 1926 roku, rozporządzeniem Ministerstwa

Ryc. 9. Maria Swinarska (siedzi piąta z lewej w pielWszym rzędzie) w otoczeniu nauczycielek i uczennic, czelWiec 1928 r. Ze zb. Archiwum VII Liceum im. Dąbrówki.

Zdzisława Smuszkiewicz

I T O R J O 1 OK R E Q U SZHOLłIEOO POZIMHSK1 EGD, p AŃ S TWOWE. GIMNAZJUM ŻEŃSKIE UCZELNIA IM. DĄBRÓWKI w POZNANIU.

Rok szkolnvrrF%

ŁEDITYWflCJfl UCZHfOWSKfiważna do 4 W - UW-ajo J.J rjesl uczennicq Aklasy \Jr_AM A.W AMA,

DyrrMoTrBP5?

Ryc. 10. Legitymacja uczniowska Marii Kędzianki z 1930 r.

Ze zb. Archiwum VII Liceum im. Dąbrówki.

Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, otwarto liceum neohumanistyczne z dwoma językami nowożytnymi. W1929 roku struktura szkoły była następująca: jedna klasa liceum, dwie klasy wyższego liceum, trzy klasy szkoły ćwiczeń, dwie klasy gimnazjum realnego, osiemnaście klas gimnazjum humanistycznego i trzy klasy gimnazjum neohumanistycznego, co daje razem 29 klas o łącznej liczbie 828 uczennic. Rozpiętość wiekowa była bardzo duża - według statystyki z 1929 roku w Dąbrówce uczyły się dziewczęta w wieku od dziesięciu do 22 lat. W tym czasie szkoła zatrudniała 36 nauczycieli etatowych, 10 nauczycieli kontraktowych, lekarkę szkolną i dentystkę, dwóch woźnych oraz dwie pomocnice woźnego. Warunkiem przyjęcia do szkoły było, zgodnie z ogólnymi przepisami ministerialnymi, zdanie egzaminu wstępnego. N owo przyjęta uczennica musiała posiadać przepisowy mundurek i czapkę szkolną, czarny fartuszek z długimi rękawami i białym kołnierzykiem, tudzież strój do ćwiczeń gimnastycznych - "granatowe szarawarki, koszulkę białą trykotową z krótkiemi rękawami bez wypustek" i obuwie płócienne lub skórzane o miękkiej podeszwie. Opłaty szkolne też były z góry określone rozporządzeniem ministerstwa. W 1929 roku czesne wynosiło 110 zł rocznie, płatne w dwóch równych ratach półrocznych z możliwością zwolnień na podstawie specjalnego wniosku. Istniała też możliwość pobierania stypendium szkolnego lub krajowego w kwocie 200 zł lub też stypendium ministerialnego w kwocie 400 zł.

Ryc. 11. Szkolny gabinet lekarski

Ryc 12. Masa IV c fot. z 29 lutego 1930 r., dziewczęta ubrane w obowiązkowe mundurki T A · u 7 ID l koł li l e r z a ID l i plisowanymi spódnicami. W górnym rzędzie od lewejJadzia Hainkówna (po mężu Łuś, nauczycielka lacinniczka, wizytatorka szkół poznańskich) Ela Szerbertowna (prowadziła w Paryżu polską księgarnię przy Saint-Germain-des- Pres), Hela Trawińska (po mężu Zwoździakowa, lekarz-pediatra), Halina Ryffertówna (prof. akustyki UAM)

Zdzisława Smuszkiewicz

Skład społeczny uczennic był zróżnicowany. W Dąbrówce uczyły się córki ziemian (w 1929 roku było ich 18), przedsiębiorców handlowych (128 uczennic) i urzędników różnych instytucji państwowych i samorządowych (359 dziewcząt). Były też córki rolników (28), rzemieślników (74), ale i profesorów oraz nauczycieli państwowych (40). Była to więc uczelnia o zdecydowanie demokratycznym charakterze. "W szkole naszej był kult dla wysiłku ludzkiego, uznanie dla własnych osiągnięć człowieka, jego wartości intelektualnych i moralnych. (...) Całą działalność szkoły cechował wysoki stopień uspołecznienia, głęboki patriotyzm, przygotowanie do pracy dla Kraju, dla Narodu, dla Polski" - wspomina Irena Hoffman- Wingerowa 20. Realizacji tych zadań służyły organizacje szkolne i koła zainteresowań. W międzywojennej Dąbrówce działały dwie drużyny harcerskie. Starsza - Dru*ł' żyna Harcerska im. Emilii Plater - powstała jeszcze w czasach nieRyc. 13. Świadectwo Joanny Kaczmarkówny z 1926 r. woli narodowej, w konspiracyjnych warunkach, w początkach listopada 1912 roku. Założyła ją była uczennica Szkoły Ludwiki Janina Łakińska (po mężu Jakubowska). Drużyna liczyła wtedy 15 członkiń i ze względu na swój konspiracyjny charakter nie podlegała żadnym władzom harcerskim. Jej zadaniem była, oprócz harcerskiej formacji, także nauka języka polskiego; stworzono nawet tajną szkołę polską na wzór Towarzystwa Tomasza Zana, która nosiła najpierw konspiracyjną nazwę "Organizacja Oświatowa" i dzieliła się na dwa stopnie: niższy "Promienistek" i wyższy "Filaretek" . Harcerki Drużyny im Emilii Plater, potocznie zwane Emilkami, uczestniczyły w powstaniu wielkopolskim, pracując w szpitalach, biurach Czerwonego Krzyża, w kuchniach i pralniach żołnierskich. Kierowała nimi wówczas druhna Barbara Lazarewiczówna. Ujawnienie się drużyny nastąpiło 15 grudnia 1918 r., gdy na jej czele stała druhna Walentyna Krysiewiczówna (po mężu Walkowska). Z drużyną Emilek związane były m.in. Helena Paliwodzianka, Bożena Tucholska- Domańska, Zofia Krysie

KiSSSii' StSISa.aSaiSSSaSaB

UCZELNIA IM. DĄBRÓWKI.

PAŃSTWOWA ŚREDNIA SZKOŁA ŻEŃSKA w Poznaniu

Sroiadedroourodzona dnia Jc Xamtiiat(j* 10 J&6S&MM [<sU (**% - klasy [Jk typu Jtl& lttdt.3&ńtoK:roku WJOŁotfiymuj«m G2QS Cd ? MwC€ r\*&

KMEnosiBpuiqce śwladetlroo:

Aos a igpy ro przedmiotach nauki: "

J / t niamtadi ir- ,. -X" * * ' , -#fcabtojsin«,

I !geometiji ro»)ai;«ii!f!«if:

«hemjt:

J słmnosK,)śpien»«

I «ods:i«m lItetf&wawscJ.\ivJonycSistKłL Ih£M sis

AM_jÓAAA

wiczówna- Knapowska, Maria Fiedlerówna, Maria Gosieniecka, Kazimiera Lewandowska-J erzykowska, Agnieszka Appeltówna, Zofia Kapłańska i Lucyna S tysiak - Sieciechowiczowa.

Drużyna Harcerska im. Anieli Tułodzieckiej, tzw. Anielki, powstała za zezwoleniem dyrektor Marii Swinarskiej i władz harcerskich 22 października 1922 r. Pierwszą drużynową została Aniela Palęcka, a pierwszą szkolną opiekunką druhna Helena Paliwodzianka. Swój szczególny rozkwit drużyna zawdzięczała druhnie-opiekunce Anieli Pigoniównie, nauczycielce wychowania fizycznego, która rozwinęła wśród swoich harcerek szczególne upodobanie do turystyki i działalności charytatywno-opiekuńczej. Z Drużyną im. Anieli Tułodzieckiej wiążą się takie nazwiska znanych poznańskich harcerek, jak Danuta Piotrowska-Szulcze

Ryc. 14. Grono profesorskie w pokoju nauczycielskim, styczeń 1930 r.; przy stole od lewej siedzą: prof. Jan Nowicki, p. Parczewska (lekarka szkolna), dr Konstancja Swinarska, dyrektorka Maria Swinarska, wizytator Więzkowski, ks. Prumts, Maria Mlodzówna (?), Borowiczówna, Janina Ławicka, Garbowska, Gabriela Cymińska, Maria Walkowska, Maris, dr Wisława Knapowska. Stoją od lewej: ks. prefekt Jan Kruppik, Stahr, Zofia Stachowiak, Pajzderska, Irena (nazwisko nieznane), nn, Wanda Hłasko, Bronisława Zatheyówna (?), Maria Boberska, Bolesława Wernerówna, Halina (nazwisko nieznane), Maria Swobodzianka, Julia Jaworska, Józefa Makowska, Dr Zofia Dziegiecka, Henryka Zimmermannówna, Stefania Klawkówna, Walentyna Sikorzanka, Stefania Pietruszanka, Kępińska, Janina Gałecka, Janina Kamińska, Ludwika Promińska, Irena Thomasówna, Janina Witkowska i Maria Walkowska. Ze zb. Archiwum VII Liceum im. Dąbrówki.

Zdzisława Smuszkiewicz

Ryc. 15. Maturzystki z ciałem pedagogicznym na podwórzu szkolnym, czerwiec 1934 r., siedzą od lewej: ks. Kruppik, nn, prof. Stahr, Maria Swobodzianka Gęz. polski), Ludwika Pro mińska (biologia), Stefania Pietruszanka Gęz. francuski i niemiecki).

Ze zb. Archiwum VII Liceum im. Dąbrówki.

wska, Hanna Borowiecka-Dylikowa, Maria Ristow-Domke i Zdzisława Brzezińska. Duszpasterzem harcerek był, sam od dawna z harcerstwem związany, ksiądz prefekt Jan Kruppik. Od 14 stycznia 1920 r. działało w Dąbrówce katolickie stowarzyszenie religijne - Sodalicja Mariańska, którą założył ksiądz prałat Łukomski, późniejszy biskup łomżyński. Jednym z kolejnych moderatorów Sodalicji był wymieniany już, a cieszący się wielkim zaufaniem uczennic ksiądz prefekt Jan Kruppik. Sodalicja Mariańska współdziałała w realizowaniu programu wychowawczego szkoły poprzez pogłębianie wiedzy religijnej uczennic oraz kształtowanie charakterów w kierunku służenia bliźnim i krajowi. W obrębie Sodalicji działały różne sekcje, np. Sekcja Misyjna pod kierunkiem księdza prof. dra Prumbsa, Sekcja Śpiewu pod kierunkiem dr Konstancji Swinarskiej, Sekcja Eucharystyczna pod kierunkiem ks. dra Janickiego i Sekcja Dantego, która przez kilkanaście miesięcy studiowała twórczość tego poety21. Wśród licznych szkolnych organizacji było też koło "Samarytanek", współdziałające z PCK, nastawione na działalność społeczno-charytatywną na rzecz ubogich dzieci i ludzi starszych z Poznania i okolic potrzebujących pomocy materialnej. W Dąbrówce działało także koło polonistyczne, koło robót kobiecych i gospodarstwa domowego, a także bardzo aktywne koło krajoznawcze, które corocznie organizowało pod opieką nauczycieli kilka, a czasem kilkanaście wycie

Ryc. 16. Aula szkolna, która pełniła również funkcję szkolnej kaplicy, w budynku przy ul. Młyńskiej

Ryc. 17. Sala gimnastyczna w budynku przy ul. Młyńskiej

Zdzisława Smuszkiewicz

Ryc. 18. Zajęcia z gospodarstwa domowegoczek w różne strony kraju. Działalność koła, zwłaszcza w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości, stanowiła jeden z głównych kierunków pracy wychowawczej, polegającej na integracji regionów będących pod różnymi zaborami i poznawaniu przeszłości i teraźniejszości ziem stanowiących teraz jedno państwo polskie. Dąbrówczanki odbyły też jedną dłuższą wyprawę do Francji, w 1929 roku, którą z wdziękiem opisała Maria Fiedlerówna w jednodniówce wydanej z okazji setnej rocznicy istnienia szkoły w 1930 roku 22 . W setną rocznicę istnienia szkoły, 12 stycznia 1930 r., zorganizowano pierwszy zjazd dąbrówczański 23 , który przypomniał historię placówki w czasach zaboru pruskiego i podsumował dorobek szkoły w pierwszym dziesięcioleciu po odzyskaniu niepodległości. Przegląd kronik szkolnych, materiałów sprawozdawczych, wreszcie wspomnień byłych uczennic potwierdza, iż pod dyrekcją Marii Swinarskiej, która kierowała Dąbrówką do 1933 roku, szkoła realizowała mądry, pod każdym względem spójny, stawiający uczennicom wysokie wymagania program, którego celem było wychowywanie mądrych, aktywnych i świadomych swej społecznej i życiowej roli kobiet. Tę linię kontynuowały następczynie Marii Swinarskiej, dyrektor Irena Lipska w latach 1933/34 oraz dyrektor , Cecylia Swiderkówna w latach 1934-39.

Przez cały okres dwudziestolecia międzywojennego szkoła mieściła się przy ul. Młyńskiej 10/11. Zajmowała trzy budynki - dwa starsze zakupione od sióstr

Ryc. 19. Lekqa mikroskopowa

urszulanek i jeden wybudowany w 1880 roku, jeszcze za czasów Szkoły Ludwiki. Według sprawozdania dyrekcji w 1919 roku "budynek szkolny był brudny i zniszczony. Ten sam wygląd przedstawiały korytarze ciemne i ciasne, klasy były również brudne. Wszystkie domy były skanalizowane, chociaż systemem wadliwym. Oświetlenie elektryczne zaprowadzono za polskich czasów, centralne ogrzewanie istnieje tylko dla auli i sali gimnastycznej. Wszystkie inne ubikacje i korytarze są ogrzewane piecami kaflowymi i żelaznymi ,,24. Po 10 latach szkoła wyglądała już zupełnie inaczej. Corocznie odnawiano kilka klas, w 1927 roku poczyniono większe inwestycje kanalizacyjne, zaś w 1928 roku szkołę całkowicie odnowiono wewnątrz i na zewnątrz i można było stwierdzić, że "szkoła przedstawia widokjasny i miły dla oka, chociaż stare budynki nie mogą odpowiadać wszelkiem nowoczesnem wymaganiom"25. Szkoła składała się wtedy z 29 pomieszczeń różnego rodzaju, w tym auli, która była jednocześnie kaplicą, sali rysunkowej, sali i pracowni fizycznej, sali i pracowni chemicznej, pracowni biologicznej, pracowni geograficznej, sali śpiewu, sali robót ręcznych, salki epidiaskopu, sali gimnastycznej, biblioteki polskiej i biblioteki zagranicznej, czytelni, harcówki, gabinetu lekarskiego i dentystycznego oraz paru pomieszczeń administracyjno-gospodarczych. Cały ten tak troskliwie i pieczołowicie gromadzony majątek Dąbrówka utraciła w 1939 roku, kiedy Poznań znalazł się pod okupacja niemiecką. W lutym

Zdzisława Smuszkiewicz

1945 roku broniące się w Cytadeli wojska niemieckie zbombardowały siedzibę szkoły. Po II wojnie światowej Dąbrówka miała znów powrócić do roli" wędrującej szkoły".

PRZYPISY:

1 W. Knapowska, Dzieje fundacji ks. Ludwiki Radziwiłłowej w Poznaniu. W stuletnią rocznicę: 1830-1930, Poznań 1930 (odbitka z "Kroniki Miasta Poznania"), s. 5. Ta znacząca na mapie oświatowej Poznania i Wielkopolski placówka nie ma dotąd swojej naukowej monografii, choć jest ze wszech miar tego warta. Można się wprawdzie odwoływać do publikacji Wisławy Knapowskiej czy późniejszego dzieła Lecha Słowińskiego (Me damy pogrześć mowy. Wizerunki pedagogów poznańskich XIX wieku, Poznań 1982), gdzie jeden z rozdziałów poświęcony jest Szkole Ludwiki, czy wreszcie do książki Marii i Lecha Trzeciakowskich (W dziewiętnastowiecznym Poznaniu, Poznań 1987) lub publikacji Józefa Modrzejewskiego (Szkoły w Poznaniu, "Kronika Miasta Poznania", 3"'/1991, jednak żadna z wymienionych pozycji nie przedstawia Dąbrówki jako zasadniczego tematu opracowania. 2 Regulament pensyj i szkół płci żeńskiej - dan na posiedzeniu 20 III 1810. Cyt. za: W. Knapowska, op. cit. s. 9. 3 W. Knapowska, op. cit. s. 14.

4 Ibidem, s. 14.

5 Pismo Rejencji do kupca Mullera Z dnia 26 VIII 1929. Cyt. za: W. Knapowska, op. cit. s. 15.

6 Cyt. za: W. Knapowska, op. cit. s. 17.

7 Ibidem, s. 17.

8 Wyjątki z Instrukcji dla tuteyszey Szkoły Luizy, z archiwum VII Liceum Ogólnokształcącego im. Dąbrówki w Poznaniu. 9 Ibidem.

10 W. Knapowska, op. cit. s. 39.

11 Ibidem, s. 39.

12 L. Słowiński, op. cit. s. 355.

13 Cyt. za: L. Słowiński, op. cit. s. 356.

14 Ibidem, s. 358.

15 Zob. W. Knapowska, op. cit. s. 147.

16 W. Knapowska, op. cit. s. 47.

17 Ibidem, s. 81.

18 60 lat "Dąbrówki" - wspomnienia absolwentek i absolwentów (wspomnienie Bożeny Tucholskiej-Domańskiej), w jednodniówce Zjazd Koleżeński w lSO-lecie "Dąbrówki' Poznań 1981, s. 21.

19 Zjazd Koleżeński... op. cit. s. 16.

20 Przemówienie 1. Hojfman- Wingerowej na Skałce Poznańskiej, w jednodniówce Zjazd Koleżeński. .. op. cit. s. 16. 21 Kronikę Sodalicji Mariańskiej, założoną w 1930 r. i przechowywaną przez 70 lat przez byłe sodaliski, przekazała do archiwum VII Liceum na ostatnim zjeździe absolwentów w 2000 r. pani Zofia Kucharczak. 22 M. Fiedlerówna, Garsc' wspomnień Z wycieczki do Francji, w jednodniówce Z życia Uczelni im. Dąbrówki w Poznaniu, Poznań 1930, s. 54-59.

23 Następne zjazdy zorganizowano dopiero po wojnie w latach: 1945,1947,1958,1981 i 2000. 24 Sprawozdanie Dyrekcji..., op. cit. s. 8-9.

25 Ibidem, s. 10. Z pozostałego po fundacji majątku skorzystała jeszcze w 1928 r. prawowita spadkobierczyni Szkoły Ludwiki, Państwowa Wyższa Uczelnia Żeńska im. Dąbrówki, pobierając 15 tys. zł z konta fundacji na remont budynku przy ul. Młyńskiej.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2001 Nr4 ; Pensje gimnazja licea dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry