NA PENSJI W XIX-WIECZNYM POZNANIU

Kronika Miasta Poznania 2001 Nr4 ; Pensje gimnazja licea

Czas czytania: ok. 26 min.

JUSTYNA MORASl. Rozwój pensji w Poznaniu Założycielem pierwszej prywatnej szkoły żeńskiej działającej w Poznaniu od 1810 roku był Francuz Szczepan Trimail. "Nie było tu wtenczas podobnego zakładu - pisze Marceli Mott y - a ponieważ Trimail miał pewien stopień wykształcenia, język swój znał dobrze, przy tym ujmował sobie ludzi obejściem przyzwoitym i łagodnością usposobienia i ponieważ chodziło wtedy bardziej jeszcze niż dzisiaj, żeby się panny dobrze wyuczyły parlować, szkoła i pensjonat zapełniły się wkrótce dziewczętami ze wsi i miasta. (...) Ileż to babek i prababek teraźniejszego pokolenia dokształciło się w tym domu. (...) Około dwudziestego ósmego roku zaczął się zakład Trimailów wyludniać, nie wiem, z jakiego powodu, tak iż wkrótce przekonali się, że dłużej go trzymając, nie wyjdą na swoje"l. W marcu 1813 roku na łamach "Gazety Poznańskiej" ukazał się obszerny prospekt Wiadomości o szkole panieńskiej informujący o mającej powstać w mieście średniej szkole dla dziewcząt. Autorem tego ogłoszenia był profesor gimnazjum poznańskiego Jan Samuel Kaulfuss. Otwarcie szkoły nastąpiło po świętach Wielkiej Nocy, 1 maja 1813 r., jednak już w 1815 roku Kaulfuss, powołany na stanowisko dyrektora gimnazjum poznańskiego, był zmuszony szkołę zamknąć. Próby jej reaktywowania w 1818 roku nie powiodły się z powodu braku odpowiedniego 10kalu 2 . Przez krótki czas działała w Poznaniu założona jesienią 1819 roku średnia szkoła żeńska Dawida Reida, zamknięta w 1824 roku, gdy został on powołany na kierownika wstępnych klas wyłączonych z gimnazjum poznańskiego, a także szkoła Zuzanny Warnik w latach 1820-38. Ten ostatni zakład nie cieszył się zbyt dużą popularnością ze względu na realizowany w nim program ograniczający się do nauki języków obcych i prac kobiecych 3 . Organizację wszystkich tych szkół oparto na przepisach Dyrekcji Edukacyjnej z czasów Księstwa Warszawskiego, ponadto każda nowa szkoła żeńska zobowiązana była do przestrzegania Regulamentu pensji z 1810 roku 4 .

Krótki żywot wyżej wymienionych zakładów sprawił, że wśród obywateli Poznania coraz silniej odczuwalna była potrzeba utworzenia szkoły dla dziewcząt mającej szansę na trwały byt. Wkrótce zdołano utworzyć komitet szkolny, w skład którego, obok Niemców, weszli także Polacy. Komitet ten zdołał zgromadzić fundusz założycielski w wysokości 500 talarów. Uroczyste otwarcie szkoły nastąpiło 13 stycznia 1830 r. i odbyło się w wielkiej sali posiedzeń rejencji. U roczystość swą obecnością uświetnił książę Antoni Radziwiłł wraz z małżonką księżną Ludwiką, która została protektorką szkoły i której szkoła zawdzięczała swą nazwę (Szkoła Ludwiki, Luisenschule). W dniu 14 stycznia 1830 r. ukazała się instrukcja, wyjaśniająca cel i organizację zakładu, która rozpoczynała się uroczystym wstępem: "Jej Królewska Mość Jaśnie Oświecona Luiza pruska Xsiężna Radziwiłłowa raczyła Instytut ten pod własną swą wziąć opiekę i zezwoliła na to, aby jej nosił nazwisko ,,5. Szkoła Ludwiki do 1873 roku działała jako fundacja. W 1840 roku próbę utworzenia pierwszej prywatnej polskiej szkoły żeńskiej w mieście podjęła Julia Molińska. Pragnieniem "jednej z pierwszych emancypantek", jak o niej mówiła Narcyza Żmichowska, było wychowanie dziewcząt na światłe obywatelki i ofiarne społeczniczki. Jednakjej poglądy i postępowy program nauczania nie odpowiadały sferom ziemiańskim oraz bogatemu mieszczaństwu 6 . "Nic tu dobrego nie słychać - pisała Apolonia Mott y, córka Tekli Herwig, żona Jana Mottego - tylko jedna rzecz, którą się teraz cała prowincja zajmuje, a tą jest wielka pensja panny Molińskiej - ciekawam, co dalej będzie, bo kto tę osobę miał honor widzieć, to może śmiało powiedzieć, iż ona z tych dziewcząt porobi wariatki"7. Ta i podobne opinie spowodowały bojkot szkoły, która po kilku zaledwie miesiącach działalności upadła. Koniec pierwszej połowy XIX wieku przyniósł przełom w rozwoju polskiego szkolnictwa żeńskiego w Poznaniu. Ożywienie świadomości narodowej w 1848 roku spowodowało, że społeczeństwo polskie w zaborze pruskim zaczęło coraz śmielej podnosić kwestię szkolnictwa prywatnego dla dziewcząt. W tymże roku Tekla Herwig, która od 1815 roku prowadziła

C. l. Tekla z Klimecldch HelWigowa (1780-1855)

Justyna Moras

pensj onat dla dziewcząt, przekształciła go w szkołę. "Rozmaite wszakże potrzeby i względy, wywołane wypadkami roku 46 i 48, które na wyobrażenia i uczucia naszego ogółu podziałały silnie, spowodowały także Teklę Herwigową do zaprowadzenia ważnej zmiany w zakładzie swoim. Toteż przekształciła go pod koniec 48 roku na szkołę, uważając nie tylko na okoliczności czasowe, lecz i na życzenia naszych rodzin miejskich, dbałych o stosowne wychowanie swych córek i uczenie ich w języku polskim"g. Ponieważ Tekla Herwig nie miała odpowiednich uprawnień do kierowania szkołą, funkcję tę powierzono Janowi Mottemu. W 1855 roku, po śmierci Tekli, szkołę przejęła jej córka Katarzyna Poplińska, a dwa lata później stanowisko dyrektora szkoły, po śmierci Jana Mottego, objął jego syn Marceli. "Zakład pozostał na tym samym miejscu, z tym samym Ryc. 2. Katarzyna z Herwigów Poplińska, celem i rozkładem naukowym córka Tekli Herwigowej, po śmierci matki w 1855 r. (...). W składzie nauczycieli i naprzejęła prowadzenie szkoły uczycielek zachodziły z biegiem czasu rozmaite zmiany, były to przecież zawsze osobistości odpowiednie i przez tutejsze kolegium szkolne do czynności swojej upoważnione. Obywatelstwo wiejskie i miejskie darzyło szkołę równym jak dawniej zaufaniem, pensjonat był zawsze zajęty, przychodnich uczennic nie brakło, gdyż Katarzyna Poplińska znana była powszechnie z sumienności w spełnianiu obowiązków swych"9.

W 1853 roku w tomie IV Szkoły Polskiej, który ukazał się pod redakcją Ewarysta Estkowskiego, zamieszczony został program nauk mającej powstać wówczas w Poznaniu prywatnej średniej szkoły dla dziewcząt Zofii i Adeli Karczewskich. Nie wiemy, czy szkoła została otwarta, jeżeli nawet tak, to jej działalność trwała krótko, gdyż w "Noworoczniku dla nauczycieli" z 1868 roku nie spotykamy szkoły sióstr Karczewskich w spisie średnich szkół żeńskich 10. W latach 50. XIX wieku istniał także w Poznaniu Instytut Żeński Osińskiej. Również o tej szkole nie zachowało się zbyt wiele informacji, ale na pewno musiała ona istnieć przed 1850 rokiem, bo Ewaryst Estkowski w Szkole Polskiej przedstawia popis uczennic, jaki odbył się w tym zakładzie na zakończenie roku szkolnego 20 września 1850 r. n

Pod koniec lat 50., u schyłku ery reakcyjnej w Prusach, w Poznaniu pojawiły się szkoły żeńskie prowadzone przez zakony. W 1857 roku otworzyły w mieście swój zakład siostry urszulanki, a rok później zakon Dames du Sacre Coeur, nazywany popularnie sercankami. Główny impuls sprowadzenia sióstr urszulanek do Poznania wyszedł ze strony Wojciecha Morawskiego z Oporówka, którego siostra Maria była zakonnicą tego zgromadzenia we Wrocławiu, gdzie siostry prowadziły szkoły, ochronki oraz pensjonat dla dziewcząt. Już 2 lipca 1857 r. do Poznania przybyły przełożona Bernarda Morawska oraz dwie siostry zakonne - Filipina Połczyńska i Róża B6hm 12, a 20 listopada 1857 r. urszulanki otrzymały konsens na utworzenie pensjonatu i wyższej szkoły żeńskiej13.W następnym roku powstała szkoła żeńska sióstr Sacre Coeur. Inicjatorem sprowadzenia sercanek do Poznania był generał Dezydery Chłapowski, którego córka Józefa Chłapowska wstąpiła do tego zakonu. W styczniu zgromadzenie sióstr Sacre Coeur uzyskało od rejencji pozwolenie na otworzenie pensjonatu i szkoły żeńskiej, a pierwszymi sercankami, które przybyły do Poznania, były matka de Broer i siostry de Lomessen, Dumont i Pelagia Dziekońska. Ze względów politycznych przełożoną szkoły została Niemka de Lomessen, natomiast kapelanem i kuratorem nowej placówki biskup mianował ks. Jana Koźmiana 14 . "Obydwa zakony wkrótce po swoim powstaniu - pisał ówcześnie Marceli Mott y - (. . .) całą niemal katolicką młódź żeńską przygarnęły do siebie, zwłaszcza że miały także prawo przysposabiania do egzaminu na nauczycielki. Zakłady ich różniły się nieco dążnością, podczas gdy u sercanek, będących w końcu pod komendą pani Józef y Chłapowskiej, przemagał w ogóle kierunek arystokratyczno-francuski i główny przycisk padał na to, aby w tym duchu i mistycznej nieco pobożności wychowywać osobliwie szlachcianki, które od innych odrębnie trzymano, inaczej wyglądało u urszulanek, u których rej wodziła nader ruchliwa i przedsiębiorcza matka Bernarda Morawska, także wszystko pobożnie, ale bardziej demokratycznie i po polsku; stąd też miejskie dziewczęta tłumnie do nich dążyły. Obydwie szkoły zakonne były pod ścisłym dozorem rządu; plany naukowe, nauczyciele i nauczycielki zależały od wyższego zatwierdzenia, komisje rządowe odbierały egzamina i nic się tam dziać nie mogło i nie działo, co by państwu groziło niebezpieczeństwem"15. Powstanie obu szkół, a szczególnie zakładu sióstr Sacre Coeur, nie wywołało entuzjazmu wśród liberalnie nastawionego mieszczaństwa i inteligencji poznańskiej. Gdy więc sercanki, pragnące założyć swą szkołę w centrum miasta, chciały kupić dom od Laury Czapskiej (położony przy obecnej ul. Kantaka), udała się do hrabiny deputacja z drem Teofilem Małeckim z prośbą, aby hr. Czapska nie sprzedawała "swej posiadłości na siedzibę ciemnoty i zacofania"16. W tej sytuacji urszulanki i sercanki, aby zjednać sobie nieprzychylne społeczeństwo poznańskie, utworzyły obok swych pensji szkoły elementarne dla dziewcząt z ubogich domów. W początkach kulturkampfu władze zlikwidowały obie szkoły. Szkoła sióstr Sacre Coeur została zamknięta w 1873, natomiast szkoła urszulanek w 1875 roku.

Wygnane sercanki schroniły się w Pradze, natomiast urszulanki udały się do Krakowa.

Justyna Moras

W 1862 roku kierownictwo średniej szkoły żeńskiej dla dziewcząt objęła, po Bronisławie Zagrodzkiej, Antonina Estkowska, wdowa po zasłużonym pedagogu Ewaryście Estkowskim. Cel kierowanej przez siebie szkoły naszkicowała w specjalnej odezwie. "Celem szkoły mojej jest - pisała - wykształcić serce, ozdobić je naj szlachetniej szymi uczuciami (...) usiłowaniem naszym jest rozum wzbogacić pożytecznymi naukami, kształcić wszystkie władze umysłowe, naukę czynić gruntowną, miłą i przystępną, ściśle zastosowaną do życia. Staraniem szkoły będzie zawsze przyzwyczajać uczennice do wytrwałej pracy (...), a zarazem wpoić to niezachwiane przekonanie, że praca choćby najdrobniejsza, uzacnia człowieka i wychodzi na pożytek ogółu"17. Pełny rozwój szkoły Antoniny Estkowskiej nastąpił dopiero w ostatniej ćwierci XIX wieku. W 1871 roku Katarzyna Poplińska, ,,(. ..) czując siły swe wyczerpane znacznie podeszłym wiekiem, postanowiła resztę dni spędzić spokojnie u córki. Zakład swój oddała na św. Michała (...) świeżym siłom, Annie i Anastazji Danysz, które się obiedwie w znacznej części wykształciły pod jej opieką"18. Szkoła pod nowym kierownictwem rozwijała się pomyślnie. Dużym osiągnięciem było uzyskanie od władz pruskich w 1876 roku zezwolenia na otwarcie dwuletniej selekty, która przygotowywała uczennice do urzędowego egzaminu na nauczycielki. W 1892 roku, gdy ze stanowiska dyrektora szkoły ustąpił Marceli Mott y, kolegium szkolne powierzyło funkcję przełożonej Annie Danysz. W 1900 roku władze nakazały szkole zlikwidowanie selekty, motywując swą decyzję zmniejszającym się zapotrzebowaniem na nauczycielki w mieście 19 .

Ryc. 3. Antonina Estkowska (1825-1913), wdowa po znanym pedagogu Ewaryście. W 1859 roku założyła wyższą szkołę żeńską i prowadziła ją do 1905 roku. "Kurier Poznański", 1930 r., reprodukcja Maciej Męczyński.

Najmłodszą powstałą w dziewiętnastowiecznym Poznaniu szkołą dla dziewcząt była otwarta w 1871 roku pensja Anastazji Warnka. "Posiadając już dyplom na nauczycielkę wyższą z łatwością złożyła tzw. Collegium, czyli egzamin potrzebny do przewodzenia szkole. Władze ówczesne nie robiły trudności, czego dowodem, że burmistrz Kohleis na prośbę ś.p. A. Warnkówny o konsens odpowiedział: Jedna szkoła wyższa toć to dobrodziejstwo dla miasta, nad udzieleniem innego Konsensu mógłbym się jeszcze zastanawiać, nad tym ani chwili"20. Otrzymane przez Anastazję Warnka pozwolenie było ostatnim, jakie przyznano Polce na prowadzenie szkoły żeńskiej.

Zakład powstał z pensjonatu, którym kierowała Emilia Hoffman. W prowadzeniu pensji, w pierwszych latach jej istnienia, pomagał przełożonej brat, dr Stanisław Warnka. "To też chociaż były początkowo cztery klasy, a 48 uczennic, szkoła stanęła od razu na równi z najlepszemi tego rodzaju zakładami"21. W późniejszych latach w obowiązkach szkolnych wspomagały Anastazję Warnka jej siostra Jadwiga Warnka i kuzynka Helena Szuman, a także prof. Leon Wituski. W roku 1908 przeprowadzono reformę tzw. wyższych szkół żeńskich. Ujednolicono wówczas czas trwania nauki w zakładach dla dziewcząt. Reforma wprowadzała lO-klasowe wyższe szkoły żeńskie z 3-letnimi liceami jako zakładami kształcenia nauczycieli oraz roczną lub dwuletnią nadbudową przygotowującą do gimnazjum i wyższej szkoły realnej. W 1911 roku zmieniono nomenklaturę tych szkół - lO-letnie wyższe szkoły dla dziewcząt otrzymały nazwę liceów, a dawne licea, przygotowujące przyszłe nauczycielki, nazwę liceów . h 22 wyzszyc . Wykorzystując wprowadzenie tej reformy, władze zaczęły zamykać polskie zakłady żeńskie, odmawiając przełożonym subwencji na podniesienie zakresu nauk na pensjach i przystosowanie ich do reformy lub nie przedłużając pozwolenia na dalsze istnienie tych szkół. W 1905 roku jako pierwsza została zamknięta szkoła Antoniny Estkowskiej, w 1909 roku jej los podzieliła pensja sióstr Danysz, a w 1912 roku zgermanizowano ostatnią istniejącą w Poznaniu polską szkołę dla dziewcząt Anastazji Warnka.

!hi. 14 października rozpoczyna się nowy kurs nank w mojej wyższej szkole żeńskiej. Uczennice pfZ)jmują, się d n i a .

nI bm. (5 A 57)

A. Estkowska Ogrodowa ulica Xr. 13.

Ryc. 4. Anons z "Dziennika Poznańskiego", 1873 r.

2. Warunki lokalowe Najstarsza w Poznaniu pensja Szczepana Trimaila mieściła się na pierwszym piętrze domu w zachodniej pierzei ul. Wrocławskiej, na narożniku ul. Gołębiej23. Otwarty w 1815 roku pensjonat Tekli Herwig początkowo mieścił się w jednopiętrowym domu "narożnym przy ulicy Wodnej i Ślusarskiej, znanym dawniej pod nazwiskiem Oberży Krakowskiej. Roku 1823 przeniesiono zakład do przeciwległej kamienicy Bergera, stamtąd zaś w roku 1842 na sam koniec ulicy Wodnej, do domu należącego do rodziny Łaszczewskich" (obecnie nr 13)24. Szkoła Ludwiki zajmowała u progu działalności wynajęty dom przy ul. Wrocławskiej 17, później dla potrzeb placówki zakupiono kamienicę dawnego prezydenta miasta Szymona Wronieckiego na rogu ulic Wielkiej i Żydowskiej. Dopiero w 1834 roku, dzięki staraniom księżnej Ludwiki, król wsparł szkołę jednorazowym datkiem w wysokości 1000 talarów oraz przekazał jej na własność obszer

Justyna Morasny zespół budynków klasztoru Benedyktynek (dawny pałac Górków), który dwa lata później został odpowiednio do celów szkolnych przebudowany25. Początkowo zakład ten oferował swoim wychowankom dobre warunki do nauki. W miarę upływu czasu standard oferowany przez szkołę pogarszał się. Szczególnie uwidoczniało się to na tle powstałych wówczas szkół zakonnych urszulanek i sercanek. W 1876 roku, po usunięciu z Poznania sióstr urszulanek, rząd za niewielką sumę pieniędzy wykupił ich nieruchomości przy ul. Młyńskiej, na odcinku między pi. Królewskim i ul. Kohlerisa (obecnie Nowowiejskiego) i przeznaczył na siedzibę Szkoły Ludwiki. W latach 1878-80 gmach ten został przebudowany26. Pensja prowadzona przez zakon urszulanek mieściła się początkowo w pobliżu Szkoły Ludwiki, w centrum miasta przy ul. Szewskiej, gdzie siostry zakupiły za sumę 24 tys. talarów od rodziny Aschów dwa domy. W 1859 roku klasztor zakupił trzecią, sąsiednią kamienicę, tak że posesja klasztorna sięgała teraz pi. Stawneg0 27 , jednak rosnące potrzeby lokalowe skłoniły urszulanki do kupna jeszcze większego kompleksu budynków i ogrodów oraz dawnej łaźni Bischoffa przy ul. Młyńskiej. Rozpoczętą w 1871 roku przebudowę i adaptację dawnej kamienicy na szkołę przerwano w 1875 roku, gdy zmuszono zakon do opuszczenia miasta i sprzedaży nieruchomości państwu 28. Przy ul. Górno-Młyńskiej miał również swą siedzibę zakon Sacre Coeur, ponieważ jednak, jak pisze Marceli Mott y, "pomieszczenie było dla klasztoru za małe, a także ze względu na miejski gwar niestosowne, wkrótce sercanki rozpoczęły budowę odpowiedniego gmachu za miastem. Plany budowy nowego budynku zostały zrobione we Francji, stamtąd też płynęły nań franki stami tysięcy"29. N owa siedziba pensji stanęła przy końcu ul. Górna Wilda. Zakład otoczono pięknym ogrodem i wysokim murem. Odpowiedzialnym za budowę uczyniono Gustava Schultza, a pomagał mu Stanisław Hebanowski. Nowy budynek sercanek był największym w Poznaniu szkolnym zespołem architektonicznym (obecnie w budynku tym mieści się Wojewódzki Szpital Ortopedyczny). Po likwidacji zakonu w gmachu umieszczono zakład dobroczynności Garczyńskieg0 30 . W okresie, gdy dawny zakład Tekli Herwig przejęły siostry Danysz, szkołę przeniesiono do trzypiętrowej kamienicy we wschodniej pierzei pi. Piotra. "Prywatne ich mieszkanie [sióstr Danysz, przyp. J. M.] zajmowało połowę pierwszego piętra przy Placu Wiedeńskim, kilkakrotnie przemianowanym na Plac Piotra, Hoovera, Świętokrzyski, ostatnio na Wiosny Ludów, zawsze nr 9 na narożniku Strzeleckiej. (...). Szkoła mieściła się na drugim piętrze, a połowa trzeciego zawierała już tylko sypialnie ,,31. Pod koniec XIX wieku szkoła i pensjonat panien Danysz po raz kolejny zmieniły siedzibę i zajęły dom przy ul. Św. Marcin 68. Dzięki nowej lokalizacji "uczennice hasały po dość dużym ogródku w czasie przerwy, niczym źrebaki po okólniku, nie krępowane kontrolą sąsiednich domów mieszkalnych, które właściciele, p. Kliszczyńscy z jednej, a drukarnia św. Wojciecha z drugiej strony, wybudowali później na miejscu swych ogródków"32. Antonina Estkowska "prowadziła swoją szkołę od 1862 roku najpierw przy pi. Świętokrzyskim, potem przy ul. Świętego Piotra pod numerem 5,,33, natomiast pensja Anastazji Warnka znajdowała się przy ul. Rycerskiej 8 (obecnie Ra. k ) 34 taJcza a .

3. Przełożone i nauczyciele Najważniejszą osobą na pensji była przełożona szkoły, która cieszyła się dużym szacunkiem i autorytetem. Przełożone dbały o to, by oddane pod ich opiekę dziewczęta otrzymały na pensji odpowiednie, staranne wychowanie i wykształcenie. W dziewiętnastowiecznym Poznaniu jako przełożone pensji zasłynęły przede wszystkim Tekla Herwig, siostra Maria Bernarda Morawska, Antonina Estkowska, Anna Danysz oraz Anastazja Warnka.

O poziom nauczania w poznańskich zakładach żeńskich dbała również kadra pedagogiczna. Wśród nauczającego na pensjach grona profesorskiego spotykamy nazwiska wielu znanych i cenionych pedagogów, posiadających wykształcenie akademickie, jak Jan Samuel Kaulfuss, Jan i Marceli Mott y , Leopold Koehler, Ignacy Woliński, Jan Rymarkiewicz, Bolesław Erzepki, Antoni Popliński, Bolesław Jerzykiewicz, Stanisław Warnka, Maksymilian Kantecki oraz ks. Aleksy Prusinowski i ks. Jan Koźmian. Obok profesorów, na pensjach udzielały lekcji także nauczycielki.

W szkołach żeńskich stanowiły nawet większą część kadry nauczającej. Oprócz Polek, zatrudnienie w tego typu placówkach znajdowały również cudzoziemki, które uczyły języków obcych i pracowały jako wychowawczynie w pensjonatach. Do obowiązków tych ostatnich należała przede wszystkim konwersacja z pensjonarkami w języku obcym poza godzinami lekcyjnymi 35 . Nauczycielkami w poznańskich pensjach były m.in. Kora Mosch, Maria Brownsford, Stanisława Białkowska (później Kantecka) i Teofila Radońska.

KURS NAUK W wyźszśj szkole źeńskiój będącej pod moim dozorem i kierunkiem rozpocznie się (5310) dnia 1.51», ni. w środę. Egzamin nowo przybywających uczennic odbywać się, będzie W poniedziałek 13go! i we wtorek l i g o 1», mieś. od %-5 po poł. (Półwiej ska ul. 2, na li piętrze) ( Prof. Dr. M. Mott Y .

Ryc. 5. Anons z "Dziennika Poznańskiego", 1873 r.

Marceli Mott y kierował wyższą szkołą żeńską Anny i Anastazji Danysz, które przejęły ten zakład naukowy w 1871 roku, po śmierci Katarzyny Poplińskiej

4. Pensjonarki Uczęszczające na pensję uczennice pochodziły z "dobrych i bardzo dobrych domów", ponieważ na edukację córek w renomowanych szkołach żeńskich pozwolić sobie mogli jedynie zamożni rodzice, i to głównie z myślą o dziewczętach pochodzących z tych kręgów społecznych powstawały "wyższe szkoły dla dziewcząt". Wykształcenie na poziomie elementarnym uważano bowiem za niewystarczające dla córek z lepiej sytuowanych rodzin. Do najbardziej ekskluzywnych szkół żeńskich w mieście należały w drugiej połowie XIX wieku szkoły

Justyna Morasprowadzone przez zakony, ponieważ w opinii społecznej były lepsze i bardziej odpowiednie dla córek z rodzin ziemiańskich niż szkoły świeckie. Największym powodzeniem cieszyła się wówczas szkoła prowadzona przez siostry Sacre Coeur. W szkole tej, jak pisze Marceli Mott y, "panny owych lepszych rodzin mogły pobierać odrębne od innych wychowanie, odpowiednie przyszłemu swemu społecznemu stanowisku" 36 . Pensjonarki uczęszczające do sercanek pochodziły w większości z rodzin arystokratycznych i bogatego ziemiaństwa. W chwili otwarcia zakładu naukę rozpoczęło w nim dziesięć dziewcząt, m.in.: Celina Węsierska, Antonina Trąmpczyńska, Helena Kłobukowska, Wanda Górecka, Helena Rogalińska, Antonina Rogalińska, Izabela Grabowska oraz Anna Działyńska 37 . Pensjonarki wywodzące się z kręgów arystokratycznych miały oddzielne sypialnie. Mimo panujących na pensji mistycyzmu i bigoterii wiele rodzin posyłało do sióstr Sacre Coeur swe córki, "bo skoro tam była hrabianka ta, hrabianka owa, baronówna taka, mnóstwo mameczek nie chciało, aby ich córeczki za jakieś gorsze między ludźmi uchodzić miały"38. Do szkoły prowadzonej przez siostry urszulanki zapisywano natomiast głównie dziewczęta z rodzin mieszczańskich. Zakon utworzył internat dla dziewcząt ze średnio zamożnych rodzin szlacheckich oraz eksternat dla uczennic z zamożniejszych rodzin mieszczańskich 39 . Z kolei do powstałej w 1830 roku Szkoły Ludwiki uczęszczały przeważnie dziewczęta zamieszkałe w Poznaniu, choć sporą grupę stanowiły także córki ziemian umieszczane w pensjonatach i na stancjach polskich, szczególnie w pensjonacie Tekli Herwig 40 . Na pensjach Anny i Anastazji Danysz, Antoniny Estkowskiej oraz Anastazji Warnka kształciły się głównie dziewczęta narodowości polskiej, "przeważnie zamożniejszych rodziców (obywateli ziemskich, inteligencji i wyższego kupiectwa)"41. Uczennice tych pensji pochodziły głównie z Poznania i obszaru zaboru pruskiego, zdarzało się jednak, że zapisywano tu dziewczęta z innych zaborów. "I przez granicę rosyjską przemycano niekiedy uczennice - wspominała Paulina Cegielska - jak np. kolejno cztery piękne siostry Żelazkie, trzy miłe Mrowińskie (...) dwie sympatyczne Morzyckie i inne ,,42 . Na pensję trafiały dziewczęta w różnym okresie życia - jedne wprost z domu rodzinnego, gdzie pod okiem guwernantki i domowych nauczycieli pobierały nauki, pozostałe - z powodu różnych sytuacji losowych, wynikających np. z decyzji rodziców o zmianie szkoły lub z powodu zamykania przez władze szkół żeńskich - przychodziły z innych pensji. W poznańskich zakładach żeńskich przyjmowano dziewczęta w wieku od 6 do 18 lat. Nowo wstępujące uczennice poddawane były egzaminowi, który miał wykazać stopień ich przygotowania do pobierania nauk na pensji. Czas, który przyszło spędzić dziewczętom w szkolnej ławie, w zależności od pensji, na której pobierały nauki, był bardzo różny. W jednym z najstarszych zakładów żeńskich w mieście, w szkole Jana Samuela Kaulfussa, dziewczęta uczyły się trzy lata. W Szkole Ludwiki nauka trwała lat dziewięć, bo choć formalnie zakład był czteroklasowy, jednak w pierwszych trzech klasach uczennice przebywały po dwa lata, natomiast w ostatniej - trzy. Urszulanki i sercanki prowadziły szkoły sześcioletnie, z dodatkową klasą przygotowawczą. W szkole Tekli

37.

Herwigowej, a następnie sióstr Danysz, nauka trwała siedem lat, w szkole Antoniny Estkowskiej - pięć, natomiast szkoła Anastazji Warnka była placówką pięcioklasową, lecz nauka w każdej klasie trwała dwa lata, więc okres nauki obejmował lat dziesięć 43 . Początkowo w poznańskich szkołach żeńskich kształciło się jedynie po kilkadziesiąt dziewcząt, jednak z upływem lat rodzice coraz chętniej posyłali tam swe córki. W naj starszych tego typu szkołach, Franciszka Trimaila i Jana Samuela Kaulfussa, nauki pobierało odpowiednio 26 i 50 uczennic 44 . Otwarta w 1830 roku Szkoła Ludwiki przyjęła w pierwszym roku nauki 91 dziewcząt. W spisie uczennic przeważają Niemki - ewangeliczki, spotykamy także Żydówki, najmniej liczną grupę dziewcząt stanowiły natomiast Polki (było ich wówczas tylko 15, a wśród nazwisk znajdujących się w spisie wymienione są m.in. Aniela Jeziorowska, Antonina Umińska, Matylda Giżycka, Julia Kujawska, Joanna Wieruszewska oraz siostry Luiza i Wilhelmina J aśkowskie 45 ). W 1848 roku liczba uczennic wzrosła do 288. W murach szkoły uczyło się wówczas 114 katoliczek (39,5 proc), prawie wszystkie były Polkami, 133 ewangeliczki i 41 Żydówek.

W następnych latach silne tendencje germanizacyjne oraz Ryc. 7. Waleria Rembowska (1841-1926), uczennica powstanie polskich zakładów pensji Katarzyny Poplińskiej, ze zb. prywatnych spowodowały odpływ uczennic Magdaleny Knapowskiej- Niziołek pochodzenia polskieg0 46 . W zakładzie sióstr urszulanek, który dzięki umiejętnej organizacji i poparciu społeczeństwa zyskał duże znaczenie w Poznaniu i na prowincji, w ciągu dwóch

Egzamin celem przyjęcia nowych uczennic do szkoły dziewcząt królewskiego zakładu Ludwiki . (5420) W poniedz. dUo 13 paźdz.

od godz. 91 przed poło Dr. Barth.

Ryc. 6. Anons z "Dziennika Poznańskiego", 1873 r.

Justyna Moras

// 'ASAS C V A/sysv AS S i!sss

"/Vi l/SS'

Ryc. 8. Świadectwo szkolne Wal e rii Rembowskiej z 1858 roku, jako pierwszy swój podpis pod świadectwem złożył dr Marceli Mott y, który sprawował nadzór nad szkołą, ze zb. Magdaleny Knapowskiej- Niziołek

11 ASS KJ?A ZAŚWIADCZENIE PÓŁROCZNE

Zachowanie &k w szkol

&?#&*# 0_.* 1IIIsY .3/oat'i A f *SiSs-&

RjmN c tl.moini

UWOĄ 9 A , " Urz&z-ćank <j.> .-:I.oZij s'jrS'js/sss's/fl'uaU'vy"a n&gżż-żfitAD&sr tY/?€ Ję.yku pohlż» 't. Gramatyka . .. f

'J, Wypractiiranifi 1* o * o *. o '

<.j.

3. [.iUrattim M A _ .. > &t, gramatyka / . ' - 2. Cwicnm d l;! /

. 'i. Cwicz-tiil iiinmatni- . . '

4. JMmutwa

« O B niemieckim

!, Gramatyka

, <* 4' r/ y'4 'II'

2. Cwinmia ustne )) *)' y*r e**/l. C-Ycic-rtu« pwntpin<- *»'. / ", 4. eJmfiittJ.ł}t 'x w/I>. ćeMff-irt?- ,V ć&Wrg,

HUloryi poir*:#rhiiĄ

Geografii

Fiz:ya

Hymnla / o Kalżżgrafi, " .,Y 1 « > ( C / ttebttach .

Prarttvn! i Nf t

A , -""00 ksly?IJz*ilsź-/ d ifjj*śj, j? s*

. /,.

pierwszych lat istnienia nauki pobierało 350 uczennic, podobnie było w latach 1866 i 1868 - liczba dziewcząt uczących się u urszulanek wynosiła wtedy 348, jednak rok później do szkoły przyjęto już 379 pensjonarek 47 . Wiele dziewcząt kształciło się również w szkołach Tekli Herwig, późniejszej pensji Anny i Anastazji Danysz, a także Antoniny Estkowskiej i Anastazji Wamka. W 1857 roku, gdy kierownictwo szkoły Tekli Herwigowej po śmierci ojca przejął Marceli Mott y, nauki pobierało tu 214 pensjonarek, a w 1888 roku, gdy szkoła była już własnością panien Danysz, liczba uczennic wynosiła 215. W 1905 roku, po zamknięciu przez władze szkoły Antoniny Estkowskiej, na pensję panien Danysz przyjęto ponad 300 dziewcząt i ta liczba utrzymywała się aż do zamknięcia szkoł y 48. Wyższa szkoła dla dziewcząt Antoniny Estkowskiej w roku

szkolnym l885j86 liczyła 136 uczennic (129 Polek, sześć Niemek - katoliczek i Żydówka). Tuż przed zamknięciem szkoły liczba uczących się w jej murach uczennic wzrosła do 200 49 . Najmłodsza szkoła żeńska w Poznaniu, założona przez Anastazję Warnka, miała w 1884 roku 97 uczennic, w 1890 roku - 107, a w ostatnich latach istnienia - nawet 330 5 °. Wśród pensjonarek spotykamy wiele późniejszych znakomitości: Marię Trąmpczyńską (profesor śpiewu), Mieczysławę Trapszo (znaną pod pseudonimem Ćwiklińska, znakomitą aktorkę), a także malarki: Emilię Parczewską i Anielę Lewandowsk ą 51. N auka w poznańskich szkołach żeńskich, tak w prywatnych, jak i w zakonnych oraz w Szkole Ludwiki, była odpłatna i były to sumy niebagatelne. Na pensje przyjmowano uczennice mieszkające w internacie i "na mieście", dlatego w rachunkach za naukę sumy były zróżnicowane - większe dla uczennic korzystających z internatów, niższe dla eksternistek. Roczna opłata za naukę na pensji wynosiła średnio dla uczennic "domowych" 200-250 talarów, a dla uczennic "przychodnich" 36-60 talarów (jedynie dziewczęta "przychodnie klasy przygotowawczej" płaciły 18 talarów)"52. "Przy tak licznych przedmiotach naukowych wymagających współpracownictwa dziesięciu do dwunastu członków pedagogiki - uzasadniały wysokie opłaty za naukę w swej szkole właścicielki jednej z poznańskich pensji - przbrawszy angielski język za przedmiot stały, z powodu upowszechnienia się jego w wyższem towarzystwie, pragnąc przytem instytutowi naszemu dać dochód odpowiedni wydatkom, bez wdawania się w rachunki poboczne tak niemiłe dla stron obu, uznałyśmy za rzecz stosowną od razu nieco wyższą pensyą dla uczennic naszych ustanowić ,,53. N a wysokość opłat nie miały wpływu wakacje oraz nieregularne uczęszczanie dziewcząt do szkoły, a także "lekcje muzyki, śpiewu, tańca, ćwiczeń gimnastycznych, które oddzielnie płacone będą, równie jak: lekarz, apteka, kąpiele rzeczne latem i kilka R y c 9 G a b r i e 1 a Karłowska, uczennica pensji Danysz ciepłych w łazienkach zimą (...). i Warnkówny, fot z 1903 r. . .

. ,

TfiAH

] e..;;li:,S

...AA..i

Vrf_ An

PO<-:NAŃ

Justyna Moras

Na papier, ołówki, pióra i przedmioty do robót potrzebne, rodzice szanowni zechcą swoim córką przeznaczyć miesięcznie złotych kilka, z których dla wprawy i porządku zapis ścisły utrzymywać będą. Co zaś do książek, wzorów kart jeograficznych mogących być potrzebnemi, tych wykaz zostanie wręczony rodzicom, ażeby sami o tern zaradzić mogli przy oddawaniu córek lub przy ich przejściu do klas wyższych"54. Oprócz wymaganej opłaty szkolnej każda pochodząca spoza Poznania pensjonarka musiała mieć dodatkowo tzw. wyprawkę szkolną, która była niezbędna do zamieszkania w pensjonacie. Spis rzeczy potrzebnych każdej pensjonarce był długi i precyzyjnie określał, co każda z dziewcząt musi posiadać. Na wyprawkę składało się: ,,6 koszul białych płóciennych, 6 par majtek białych z koronkami, 6 kaftaników z koronką do spania, 6 staniczków z płótna, 2 halki z płótna, 6 ręczników płóciennych, 6 par pończoch, l para bucików sznurowanych wysokich, l para pantofli na obcasie, l para pantofli lekkich, 2 granatowe mundurki z marynarskimi kołnierzami i spódnicami układanymi w fałdy, l płaszcz i kapelusz, 2 pary rękawiczek skórkowych, l kołdra, l pierzynka, l poduszka, 6 poszew na kołdrę, 6 poszewek, 6 prześcieradeł, 6 serwet stołowych, dwa obrusy, jedno kółko z nazwiskiem na serwetki, 2 komplety sztućców, l teczka skórzana do książek, jedna książka do nabożeństwa, przybory do szycia, do mycia, korespondencji, przybory szkolne, zeszyty i książki ,,55. Surowe zasady, których przestrzegano na pensji, odnosiły się również do ubioru pensjonarek. Miał on być przyzwoity, skromny, bez żadnych dodatków i ozdób niewłaściwych wiekowi 56 . Strój młodszych uczennic składał się z granatowego mundurka z marynarskim kołnierzem, plisowanej spódnicy i słomkowego kapelusza 57 , jedynie dziewczęta z naj starszych klas w swej garderobie posiadały "modniejsze stroje".

5. Pobieranie nauk Szkoły żeńskie miały umożliwić dziewczętom przede wszystkim zdobycie pewnego pensum wiedzy, ogłady towarzyskiej oraz umiejętności przydatnych każdej z nich w dorosłym życiu. Do połowy lat 90. XIX wieku dla tego typu szkół nie było ustalonego programu nauczania. Każda szkoła, stosownie do wymagań społecznych i własnych celów, ustalała własny program. Trzon programów nauczania w szkołach żeńskich, mimo ich modyfikowania i rozszerzania w miarę upływu lat, stanowiły w zasadzie te same przedmioty. Przede wszystkim były to języki obce (francuski, niemiecki, angielski i włoski), "kunszty", czyli rysunek, roboty ręczne i malowanie, oraz nauka "realiów" obejmująca matematykę, fizykę i przyrodę. Szczególnie wysoki poziom nauczania języków obcych reprezentowały szkoły zakonne, jednak również w pozostałych szkołach przywiązywano do nauki języków duże znaczenie. Uwagę zwracano przede wszystkim na dobre opanowanie przez uczennice języka w mowie, dlatego też od pensjonarek wymagano posługiwania się na co dzień, na zmianę, jednym z nich 58 . Ważnym elementem kształcenia dziewcząt było również, jak pisze w programie swej szkoły Antonina Estkowska, "wezwyczajać uczennice do wytrwałej pracy, a przede wszystkiem do zamiłowania ręcznych robót, potrzebnych każdej

kobiecie, rozbudzić chęć do zatrudnień domowych, do wszelkich drobnych starań, które są właściwe płci naszej"59. Przedmiotu nazwanego "robótkami ręcznymi" uczyły się dziewczęta przez cały okres pobytu na pensji. Najmłodsze pensjonarki uczyły się na początku szycia i dziergania, by w następnych latach przejść do trudniejszych rzeczy, takich jak haft biały, ścieg krzyżykowy i płaski włóczką, jedwabiami, haft cienki i wszelkie gatunki robótek włóczką i jedwabiem 60 . W starszych klasach dziewczęta zajmowały się szyciem "strojów mogących się przydać szczególnie panienkom na wsi mieszkającym"61. Przedmiot ten zaliczał się do ulubionych zajęć pensjonarek. Ważne miejsce w programie nauk zajmowało również tzw. kształcenie talentów, czyli nauka rysunku, śpiewu oraz gry na instrumentach. W Programie Wyższej Szkoły Żeńskiej w Poznaniu zamieszczonym w Szkole Polskiej Ewarysta Estkowskiego czytamy, że lekcje rysunku rozpoczynały się dopiero od klasy trzeciej i obejmowały "w klasie III: rysunki początkowe, linie, kształty, przedmioty różne; w klasie II: kwiaty, lekkie szkice krajobrazów, ćwiczenia do głów; w klasie I: krajobrazy, głowy, zasady zdejmowania szkiców z natury"62. Dużą wagę przywiązywano do tego, aby uczennica kończąca "nauki na pensji" posiadła umiejętność gry na jakimś instrumencie. Szczególnie dbała o to Antonina Estkowska, która uważała, iż "znajomość nut jest tak samo konieczna jak umiejętność czytania i pisania. Nauka gry na fortepianie należy po prostu do ogólnego wykształcenia"63. Przekonanie to podzielało wiele matek uczennic: "Nasze panienki odbywają wszystkie od szóstego do szesnastego roku życia swego studia obowiązkowe na fortepianie (...), oddając panienkę na pensję dopytują się mamy przede wszystkim o fortepian"64. W programie nauk ostatniej klasy znalazły się także lekcje "modnych tańców". Niektóre szkoły żeńskie stwarzały dziewczętom możliwość zdobycia kwalifikacji w zawodzie nauczycielskim, otwierając w tym celu tzw. selekty, czyli dodatkowe klasy o charakterze żeńskiego seminarium nauczycielskiego. Uczęszczające do selekty dziewczęta zdobywały uprawnienia do nauczania w szkołach żeńskich lub jako guwernantki w domach prywatnych. Inicjatywa w tym kierunku wyszła od kierownictwa Szkoły Ludwiki, w której w 1840 roku utworzono odpowiedni oddział dla przyszłych nauczycielek. W późniejszych latach seminaria tego typu powstały w zakładzie urszulanek (w 1859 roku) i szkole Anny i Anastazji Danysz (w 1876 roku). Do seminarium przyjmowano kandydatki z wykształceniem równym poziomowi pierwszej, najwyższej klasy. Program nauczania, realizowany w selekcie przez dwa lata, miał na celu przede wszystkim pogłębienie wiadomości wyniesionych z pensji oraz uzupełnienie ich o nowe z zakresu dydaktyki, logiki, historii wychowania. Dziewczętom organizowano też lekcje praktyczne. N aukę w seminarium nauczycielskim wieńczył egzamin , t 65 pans wowy . Zwierciadłem pedagogicznego kunsztu nauczyciela były tzw. popisy klasowe, które odbywały się pod koniec każdego roku szkolnego i polegały na egzaminowaniu wszystkich klas z różnych przedmiotów. Popisom, nazywanym także aktusami, towarzyszyła bardzo uroczysta oprawa. "Każda klasa odświętnie ubrana w białe sukienki lub granatowe mundurki zasiadała rzędy krzeseł w najwięk

Justyna Moras

szym pokoju szkolnym, a naprzeciw znajdowali się ciekawi widzowie i słuchacze, mamy i ojcowie, wzruszeni i niespokojni na równi ze swą progeniturą"66. W latach 70. i 80. wprowadzono do wszystkich polskich zakładów żeńskich jako wykładowy język niemiecki (poza lekcjami religii). Język polski pozostał przedmiotem nauczania. W 1899 roku na pensji Anastazji Warnka usunięto naukęjęzyka polskiego, w szkole panien Danysz nastąpiło to rokpóźniej67. "W roku 1901 władze pruskie nakazały, aby i nauka religii odbywała się też w języku niemieckim we wszystkich klasach. Wyjątek zrobiono jedynie dla dwóch klas najmniejszych, w których uczyły się dziewczynki od 6-go do 8-go roku życia. Od tego czasu język polski rozbrzmiewał bezkarnie jedynie przez trzy godziny w tygodniu, podczas nauczania pacierza i prawd wiary najmłodszych uczennic ,,68 . Jednak mimo zakazu władz na poznańskich pensjach w godzinach popołudniowych prowadzono tajne kursy ojczystej mowy i historii. Aby zachęcić dziewczęta do nauki, przełożone ustanawiały specjalne nagrody. Anastazja Warnka, "aby zachęcić dziewczynki do tej nadprogramowej pracy, ustanowiła »nagrodę Mickiewicza« dla najpilniejszych. Wiedziała, że ten młody wiek potrzebuje pewnej zachęty - aby po odrobieniu swoich zajęć jeszcze nadprogramowo pracował"69. Trudności, które napotykano podczas tajnej nauki języka polskiego i historii, ilustrują wspomnienia Marii Swinarskiej: "Pamiętam, że kiedyś miałam lekcje w klasie wynajętej na innym piętrze, u osoby prywatnej. Wtem wpadajedna z uczennic i woła: Jest rewizja! Nie było czasu do stracenia.

Poprosiłam właścicielkę mieszkania o kosz do bielizny, a uczennicom kazałam do niego wrzucić wszystkie książki polskie. Kosz przykryłyśmy bielizną i wysunęłyśmy na korytarz. Zaledwie zdążyłyśmy wrócić do klasy i uspokoić zdenerwowane uczennice, wszedł inspektor. Usiadł w ostatniej ławce i przeglądał teki uczennic, lecz oczywiście niczego nie znalazł"70.

6. Życie codzienne na pensji Dzień na pensji rozpoczynał się bardzo wcześnie, bo już o godzinie szóstej.

Zachował się rozkład dzienny jednej z poznańskich pensji: "Ubieranie się i modlitwa poranna do godziny 6 3 / 4 ; przygotowanie do nauki i dwa razy w tydzień na mszę poranną; śniadanie wspólne o godz. 7V 2 , rozpoczęcie nauki jak zwykle o godz. 8, drugie śniadanie podczas pauzy o godz. 10; zakończenie nauk przedobiednich o godz. 12; obiad, a po nim jeszcze chwila rekreacyi o godz. 1, rozpoczęcie nauk poobiednich o godz. 2, podwieczorek podczas pauzy po ukończeniu nauk do 4V 2 przysposobienie na dzień następny, muzyka, a latem przy pogodzie przechadzka do godz. 6V 2 , kolacya, a po niej chwila wolna do godz. 7V 2 , czytanie, roboty, rozmowy z młodszemi do godz. 9; z starszemi podobnież, lecz oddzielnie do 10. W środę i w sobotę po obiedzie godziny muzyki, przysposobienia na dzień następny i rekreacya"71. Czas na pensji wypełniały dziewczętom nie tylko szkolne obowiązki, przełożone szkoły dbały bowiem i o rozrywki uczennic. "W karnawale [przełożona] prowadzi pensję parę razy do teatru i na organizowane w mieście imprezy artystyczne. Często są w pensjonacie tańce, codziennie spacery do parku, na wiosnę bywa majówka"n. Oprócz wyjść do teatru, pensjonarki same wystawiały

przygotowane przez siebie przedstawienia, "a składały się nań fragmenty z klasycznych tragedyj Racine'a lub Corneille'a lub z komedyj Moliera. Młodsze uczennice zdobywały laury w polskich komedyjkach, jak Zupa migdałowa, albo Zaczarowana Magdusia [Ludwika Niemojowk . ] ,,73 S lego .

Zdobyte na lekcjach tańca umiejętności dziewczęta miały

Wpensyonacie I

, moim znajdą jeszcze z dniem I pażdzier- 8 I nika umieszcz enie panienki, kszuitrac» xi. % w zakładach ntukowych lub prywatnie. DAti/ta I p najtroskliwsza, pomoc w naokach, stół bardw dobty, i \ Drowa Kołodziejowa i i Poznań, ul. Zielona Nr. 7, II p. f

Ryc. 10. Anons z "Dziennika Poznańskiego',sposobność zaprezentowania na organizowanych dla nich zabawach tanecznych, tzw. balikach pensjonarskich. Na pensji Antoniny Estkowskiej tańce organizowano często i z różnych okazji, natomiast w szkole sióstr Anny i Anastazji Danysz odbywały się one zimą w każdą niedzielę. W zabawach nie brali udziału młodzi mężczyźni. Wyjątek stanowił okres karnawału, gdy, jak wspomina Paulina Cegielska, "w każdy Poniedziałek Zapustny odbywała się zabawa karnawałowa z ograniczonym udziałem młodzieży męskiej, lecz tylko z naszej rodziny"74. Na pensji panowały surowe zasady, dbano bowiem, aby dziewczęta miały właściwą opiekę wychowawczą, także poza godzinami lekcyjnymi. Dozór nad nimi sprawowały wówczas wychowawczynie. W niektórych pensjonatach, jak np. u sióstr Danysz, funkcję tę powierzano rodowitym Francuzkom. Wychowawczynie towarzyszyły pensjonarkom w czasie codziennych spacerów do parku oraz w przechadzkach po mieście. Nie do pomyślenia było, aby dziewczęta opuszczały mury pensji bez odpowiedniej opieki. Ważnym wydarzeniem w życiu każdej szkoły żeńskiej były imieniny przełożonej. Szczególnie uroczyście dzień ten obchodzono w szkole Antoniny Estkowskiej. Pensjonarki były zwalniane z zajęć, od rana trwały uroczystości, a w tym ważnym wydarzeniu na pensji oprócz nauczycieli i pensjonarek brali udział także rodzice. Uroczystości rozpoczynały się od mszy świętej w kaplicy Przemienienia Pańskiego, w czasie której "śpiewy wykonał chór nauczycielski i starsze uczennice"75. Dalsza część "imieninowego obchodu" miała miejsce w budynku pensji. Imieniny przełożonej był okazją do wyróżnienia tych pensjonarek, które czyniły największe postępy w nauce lub odznaczały się wzorowym zachowaniem. Nagrodą dla każdej z nich był zaszczyt wprowadzenia na salę solenizantki, która zasiadała w przyozdobionym kwiatami fotelu. "Obchód imieninowy zaczął się od chóralnego wykonania uroczystej kantaty, a potem śpiewów i gry solowej. Następnie kolejno każda klasa składała przełożonej życzenia ,,76. Solenizantka otrzymywała własnoręcznie wykonane przez pensjonarki laurki, kwiaty oraz podarki, a uczennice oddawały po złotym talarze na cele charytatywne. Zakończenie roku szkolnego było zawsze bardzo uroczystym momentem w życiu szkoły. Wyjątkowe uroczystości miały miejsce na pensji Antoniny Est

Justyna Moraskowskiej w 1905 roku, gdy władze nakazały zamknąć szkołę. ,,30 marca odbyły się w szkole ostatnie lekcje, a następnego dnia odprawiona została przez księdza kapelana Koteckiego w kaplicy świętego Józefa msza święta na intencję opuszczających szkołę dziewcząt. Wśród smutnie rozbrzmiewającej pieśni Karola Antoniewicza Matko nie opuszczaj nas! przystępowały uczennice do pierwszej komunii świętej, przygotowane do tej uroczystej chwili przez szkołę po raz ostatni"n. W ciszy żegnano przełożoną i uczennice, rozdano świadectwa i pamiątki. "Popłynęło wiele łez z oczu wszystkich zebranych, nastrój był jak na pogrzebie. Ze smutkiem i łzami uczennice żegnały m ury szkolne i ukochane nauczycielki"78.

PRZYPISY:

1 M. Mott y, Przechadzki po mieście, T. II, Poznań 1999, s. 101.

2 S. Truchim, Historia szkolnictwa i oświaty polskiej w Wielkim Księstwie Poznańskim 1815-1915, T. I, Łódź 1967, s. 64.

3 Ibidem, s. 65.

4 W. Knapowska, DziejeJundacji ks. Ludwiki Radziwiłłowej w Poznaniu. W stuletnią rocznicę 1830-1930, Poznań 1930, s. 13. 5 Ibidem, s. 16.

6 S. Truchim, op. cit., T. I, s. 109.

7 Ibidem, s. 109-110.

8 H. Rzepecka, Historia pensji Anny i Anastazji Danysz, Poznań 1909, s. 7.

9 Ibidem, s. 9.

10 S. Truchim, op. cit., T. I, s. 207.

11 Ibidem.

12 S. Truchim, op. cit., T. I, s. 208.

13 W. Knapowska, op. cit., s. 155-156.

14 S. Karwowski, Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego, T. II, Poznań 1931, s. 56.

15 M. Mott y, op. cit., T. II, s. 241.

16 S. Karwowski, op. cit., s. 56.

17 A. Estkowska, Program Wyższej Szkoły Żeńskiej w Poznaniu, bdw, s. l.

18 H. Rzepecka, op. cit., s. 9.

19 S. Truchim, op. cit., T. II, s. 105.

20 Zarys i historia szkoły śp. Anastazji Warnkównej, Biblioteka Raczyńskich, rkps 1535.

21 Ibidem.

22 S. Truchim, op. cit., T. II, s. 106.

23 M i L. Trzeciakowscy, W dziewiętnastowiecznym Poznaniu, Poznań 1987, s. 395.

24 H. Rzepecka, op. cit., s. 6-7.

25 Z. Ostrowska-Kębłowska, Architektura i budownictwo w Poznaniu w latach 1780-1880, Warszawa 1982, s. 192.

26 M i L. Trzeciakowscy, op. cit., s. 355.

27 W. Knapowska, op. cit., s. 158-159.

28 Z. Ostrowska-Kębłowska, op. cit., s. 391.

29 M. Mott y, op. cit., T. I, s. 249.

30 Z. Ostrowska-Kębłowska, op. cit., s. 393.

31 P. Cegielska, Z moich wspomnień. Przechadzki po mieście, Poznań 1997, s. 104.

32 Ibidem, s. 127.

33 J. Fedorowicz, J. Konopińska, Marianna i róże. Zycie codzienne w Wielkopolsce w latach 1889-1914. Wtradycji rodzinnej, Warszawa 1977, s. 148.

34 Zarys i historia szkoły... 35 P. Cegielska, op. cit., s. 122.

36 M. Mott y, op. cit., T. I, s. 249.

37 Anna z Dzialyńskich Potocka, Mój Pamiętnik, Warszawa 1973, s. 31.

38 M. Mott y, op. cit., T. I, s. 249.

39 W. Knapowska, op. cit., s. 35.

40 Ibidem, s. 157.

41 Rękopis nieznanego autora w Bibliotece Raczyńskich, 1535.

42 P. Cegielska, op. cit., s. 124.

43 M. i L. Trzeciakowscy , op. cit., s. 357.

44 Ibidem, s. 358.

45 W. Knapowska, op. cit., s. 34.

46 M. i L. Trzeciakowscy, op. cit., s. 358.

47 W. Knapowska, op. cit., s. 159-160.

48 S. Truchim, op. cit., T. II, s. 102-105.

49 Ibidem, s. 106.

50 R k .

ę OpIS... 51 M. Wicherkiewicz, Najmilsze miasto, [w:] Poznańskie wspominki. StarzY poznaniacy opowiadają, Poznań 1960, s. 173. 52 Szkoła Polska, R.V., 1853, z. IV, s. 190.

53 Ibidem.

54 Ibidem, s. 191.

55 J. Fedorowicz, J. Konopińska, op. cit., s. 86.

56 Szkoła Polska, R.V., 1853, z. IV, s. 191.

57 J. Fedorowicz, J. Konopińska, op. cit., s. 86.

58 M. i L. Trzeciakowscy, op. cit., s. 359.

59 A. Estkowska, op. cit., s. 1.

60 Szkoła Polska, R.V., 1853, z. IV, s. 188.

61 Ibidem, s. 190.

62 Szkoła Polska, R. V., 1853, z. IV, s. 187-189.

63 J. Fedorowicz, J. Konopińska, op. cit., s. 199.

64 Cyt. za: M. i L. Trzeciakowscy, op. cit., s. 359.

65 S. Truchim, op. cit., T. I, s. 209.

66 P. Cegielska, op. cit., s. 110.

67 S. Truchim, op. cit., T. II, s. 107; H. Rzepecka, op. cit., s. 12.

68 Zarys i historia szkoły... 69 Ibidem.

70 Cyt. za: S. Truchim, op. cit., T. II, s. 105.

71 Szkoła Połska, R.V, 1853, z. IV, s. 186.

72 J. Fedorowicz, J. Konopińska, op. cit., s. 148.

73 P. Cegielska, op. cit., s. 126.

74 Ibidem, s. 126.

75 J. Fedorowicz, I. Konopińska, op. cit., s. 148.

76 Ibidem, s. 148.

A Ibidem, s. 313.

78 Ibidem.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2001 Nr4 ; Pensje gimnazja licea dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry