CENTRUM HANDLOWO- BIUROWE "KUPIEC POZNAŃSKI" PRZY PLACU WIOSNY LUDÓW
Kronika Miasta Poznania 2001 Nr3 ; Rataje i Żegrze
Czas czytania: ok. 16 min.PIOTR LITOBORSKI, PIOTR MARCINIAK
Plac Wiosny Ludów po II wojnie światowej Plac Wiosny Ludów, obecnie ważny węzeł komunikacyjny w centrum miasta, z foremnego jeszcze w 1 poło XX wieku, szczelnie obudowanego czworoboku przeistoczył się w ostatnich dziesięcioleciach, wskutek zniszczeń wojennych (ze stojących tam wcześniej kamienic II wojnę światową przetrwały jedynie dwie, z których do dnia dzisiejszego pozostała w niezmienionym kształcie tylko kamienica przy ul. Strzeleckiej), a potem fragmentarycznego traktowania planów miejskich, w nie regularną przestrzeń. Dzisiejszy kształt i charakter zabudowy placu znacząco odbiega od pierwotnych założeń i rozwiązań przestrzen, nych. Starsze pokolenia poznaniaków z pewnością pamiętają pi. Swiętokrzyski, niezwykle ruchliwe miejsce w ówczesnym Poznaniu, którego nastrój w niewielkim tylko stopniu oddają stare fotografie. Po wyzwoleniu wielokrotnie podejmowano próby uporządkowania przestrzeni placu. Pierwszą z nich był rozpisany w 1959 roku konkurs urbanistyczno-architektoniczny SARP nr 276 na zabudowę pi. Wiosny Ludów, obejmujący zasię, giem opracowania także skrzyżowanie ul. Armii Czerwonej (dzisiaj Sw. Marcin) i Al. Marcinkowskiego. Celem konkursu było uzyskanie odpowiedzi na pytanie o sposób zagospodarowania okolic placu, wielkość zamierzonego zadania inwestycyjnego i ewentualne rozłożenie inwestycji na etapy. Pierwszej nagrody nie przyznano, druga przypadła w udziale zespołowi arch.
arch. Jakubczak i Bartczak. Głównym założeniem pracy było wprowadzenie na plac zieleni i połączenie jej z kompleksem parku Chopina, natomiast na skrzyżowaniu Al. Marcinkowskiego oraz ulic Piekary, Podgórnej i Armii Czerwonej zaplanowano budowę ronda.
Piotr Litoborski, Piotr Marciniak
Ryc. 1. Plac Wiosny Ludów w latach 50. XX w. Ze zb. MKZ.
N agrodę trzecią otrzymała praca autorstwa zespołu arch. arch. Sołonowicz, Domagała i Mieczkowski. Projekt zakładał pozostawienie kościoła św. Marcina w środku dwupoziomowego węzła komunikacyjnego, co okazało się oczywiście zadaniem zupełnie niewykonalnym 1. Ostatecznie placu nie zabudowano. Realizacja któregokolwiek z nagrodzonych projektów wymagałaby zbyt wielu wyburzeń i przeprowadzenia infrastruktury sieciowej w znacznym zakresie, podważającym sens inwestycji. Przez niemal trzydzieści kolejnych lat nie podejmowano żadnych działań inwestycyjnych na tym terenie. W tym czasie na placu pojawiły się jedynie tymczasowe, parterowe budynki o charakterze handlowym. Dopiero w 1989 roku poznański oddział Stowarzyszenia Architektów Polskich zorganizował i rozstrzygnął kolejny konkurs architektoniczny nr 716 na projekt Domu Handlowego "OTEX". Pierwszą nagrodę uzyskała praca autorstwa arch. arch. Piotra Czermińskiego, Wojciecha Kolesińskiego, Piotra Kostki i Przemysława Woźnego, ponadto przyznano sześć wyróżnień 2 . Nagrodzona praca zakładała wybudowanie wielofunkcyjnego zespołu, na który składały się: zwarta bryła domu handlowego połączonego łącznikiem z budynkiem administracyjnym oraz wielopoziomowy parking naziemny w kształcie walca, zlokalizowany w południowo-wschodniej części placu. Na osi ul. Wrocławskiej zaprojektowano charakterystyczny, ażurowyelement przekrywający powstały w tym miejscu placyk. Powierzchnia całkowita obiektów wynosić miała ok. 13,5 tys. m 2 , a w budynku parkingu przewidziano miejsca dla 288 samochodów.
Ryc. 2. Wyróżniony projekt konkursowy z 1959 roku, arch. arch. Kuźmienko, Fajans, Fiszer, Sembrat
Piotr Litoborski, Piotr Marciniak
Ryc. 4. Nagrodzony projekt Domu Handlowego" OTEX" z 1989 roku, arch. arch. Piotr Czermiński, Wojciech Kolesiński, Piotr Kostka, Przemysław Woźny, makieta
Ryc. 5. Nagrodzony projekt Domu Handlowego "OTEX" z 1989 roku, arch. arch. Piotr Czermiński, Wojciech Kolesiński, Piotr Kostka, Przemysław Woźny, widok aksonometryczny
Ryc. 6. Projekt koncepcyjny z 1993 roku, arch. W. Kołesiński z zespołem, aksonometria
I tym razem nie doszło do realizacji ambitnych zamierzeń. Po zmianach, które dokonały się w Polsce w tym czasie, a także po odzyskaniu przez poprzednich właścicieli części gruntu, na którym stanąć miał projektowany obiekt, inwestycja straciła rację bytu. W kolejnych latach realizację zabudowy placu w zupełnie nowym kształcie i na nowych, rynkowych już zasadach zamierzała podjąć frrma developerska FFC. W 1993 roku zespół arch. Wojciecha Kolesińskiego przygotował wstępny projekt, który, podobnie jak poprzedni, zakładał wybudowanie wielofunkcyjnego, komercyjnego centrum handlowego. Budynek stanowić miał, w odróżnieniu od pracy konkursowej, zwartą bryłę o zróżnicowanych funkcjach. W części wschodniej przewidziano pięciokondygnacyjny parking naziemny dla kilkuset samochodów, a w części zachodniej - centrum handlowe o powierzchni ok. 27 tys. m 2 . Wyraz estetyczny całości nawiązywał do wkraczającego wów
Piotr Litoborski, Piotr Marciniak
Ryc. 7. Projekt koncepcyjny z 1993 roku, arch. W. Kolesiński z zespołem, elewacja od ul. Podgórnej
czas na deski polskich projektantów postmodernizmu, utrzymanego w konwencji historyzującej, z wyraźnym podziałem elewacji (od strony ul. Podgórnej) imitującej sąsiadujące z sobą kamienice. Narożnik od strony ul. Podgórnej zaakcentowany miał być wieżyczką przekrytą niewielką kopułą. Prawdopodobnie ze względu na trudności w scaleniu gruntów pod inwestycję zrezygnowano z zabudowy placu i odstąpiono od projektu.
Projekt "Kupca Poznańskiego" W 1996 roku ośmiu kupców odkupiło od wspomnianego inwestora część posiadanych przez niego terenów, pozostałą część wniosło do spółki miasto oraz dwóch innych właścicieli. Wieloletnie, żmudne działania zaowocowały wykupieniem gruntów położonych w dolnej części placu. Propozycję ich scalenia i zagospodarowania przedstawiono Komisji Zagospodarowania Przestrzennego i Budownictwa Rady Miasta, która pomysł zaakceptowała. Równolegle z działaniami organizacyjnymi podjęto pierwsze przymiarki projektowe. Wstępna koncepcja zespołu i zagospodarowania terenu została wykonana przez arch. arch. Piotra Litoborskiego i Piotra Marciniaka i została pozytywnie zaopiniowana przez Komisję Zagospodarowania Przestrzenneg0 3 . Pierwotny projekt zakładał zabudowę placu kilkoma budynkami połączonymi w jeden zespól przestrzenny, z akcentem na narożniku pi. Wiosny Ludów i ul. Podgórnej. Wnętrze tak powstałego kwartału otwierało się od strony ul. Wrocławskiej.
W tym okresie z inicjatywy poznańskich kupców powołano spółkę "Kupiec Poznański", której celem stało się wybudowanie wielofunkcyjnego centrum handlowo-biurowego w śródmieściu Poznania. W 1997 roku ogłoszono zamknięty konkurs na opracowanie projektu całego zespołu. Arch. arch. Piotr Litoborski i Piotr Marciniak, przy współpracy arch. Piotr Kuchcińskiego, przygotowali wówczas dwa warianty projektowe. Pierwszy, autorski, zakładał znaczne przeszklenie budynku, utrzymanie go w neomodernistycznej konwencji i skontrastowanie z sąsiadującą zabudową. Poddany ocenie służb konserwatorskich nie
Ryc. 8. Wstępna koncepcja zabudowy pi. Wiosny Ludów z 1996 roku, arch. arch. Piotr Litoborski, Piotr Marciniak, perspektywa
Ryc. 9.1 wariant koncepcji architektonicznej Centrum Handlowo- Biurowego z 1997 roku, arch. arch. Piotr Litoborski, Piotr Marciniak, Piotr Kuchciński, widok od ul. Wrocławskiej
Piotr Litoborski, Piotr Marciniak
Ryc. 10.1 wariant koncepcji architektonicznej Centrum Handlowo-Biurowego z 1997 roku, arch. arch. Piotr Litoborski, Piotr Marciniak, Piotr Kuchciński, widok od pi. Wiosny Ludówznalazł niestety uznania, wobec czego projektanci przygotowali koncepcję w większym stopniu nawiązującą do tradycyjnych rozwiązań architektonicznych, wprowadzając na fasady fragmenty i pastisze zabudowy historycznej, wyrażone we współczesnym kształcie. Ten wariant został ostatecznie zatwierdzony przez inwestora. Na jego podstawie zespół Biura Architektonicznego LITOBORSKI + MARCINIAK przygotował założenia techniczno-ekonomiczne inwestycji.
W kolejnym roku przystąpiono do wykonania projektu budowlanego i wykonawczego. Poszerzono wówczas zespół projektantów. Projekt architektoniczny wykonali arch. arch. Piotr Litoborski, Piotr Marciniak przy współpracy arch. arch. Hanny Kurki oraz Piotra Kostki z zespołem. Projekt koordynował, pełniąc funkcję generalnego projektanta, dr inż. Jerzy Zielonacki. Projekt wnętrz opracowałyarch. arch. wnętrz Ewa Gawroniak i Joanna Woś oraz arch. arch. Piotr Litoborski i Piotr Marciniak. Konstrukcja budynku zaprojektowana została przez dra inż. Jerzego Zielonackiego i mgra inż. Jana Drzewieckiego z zespołem, systemy wentylacji i klimatyzacji są dziełem dra inż. Tomasza Mroza i jego zespołu, zaś twórcą projektu instalacji elektrycznej jest mgr inż. Łukasz Gorgolewski 4 .
Koncepcja budynku Zadanie postawione przed projektantami zakładało budowę obiektu o znacznej, bo liczącej ok. 36 tys. m 2 powierzchni, podzielonej na sześć nadziemnych kondygnacji, z czego trzy przypadałyby na handel i trzy na biura. Część podziemna obliczona została na ok. 500 samochodów i podzielona na trzy kondygnacje. W pierwotnej koncepcji zakładano stworzenie obiektu o wyraźnie skontrastowanej sylwetce i współczesnej estetyce, całkowicie odbiegającej od za
Ryc. 11. II wariant koncepcji architektonicznej Centrum Handlowo- Biurowego z 1997 roku, arch. arch. Piotr Litoborski, Piotr Marciniak, Piotr Kuchciński, elewacja od ul. Podgórnej
Ryc. 12. II wariant koncepcji architektonicznej Centrum Handlowo- Biurowego z 1997 roku, arch. arch. Piotr Litoborski, Piotr Marciniak, Piotr Kuchciński, szkic projektowy
budowy sąsiedniej. Miał powstać budynek o znacznej ilości przeszkleń z aluminiowym detalem, nawiązujący nieco do podziałów i rozwiązań przestrzennych architektury dwudziestolecia międzywojennego. Zasada budowy bryły budynku polegała na konfigurowaniu kilku elementów mających tworzyć zespół o jednorodnej strukturze, lecz zróżnicowany przestrzennie. Ostatecznie, mimo powierzchni ok. 30 tys. m 2 i kubatury niemal 120 tys. m 3 , budynek sprawia wrażenie lekkiego dzięki przeszkleniom oraz detalom i ażurowym przekryciom. Wewnątrz zaprojektowano powierzchnie handlowo-biurowe rozplanowane tak, aby zapewnić znaczną elastyczność w kształtowaniu powierzchni, w zależności od aktualnego popytu na wynajmowane lokale.
Piotr Litoborski, Piotr Marciniak
Ryc. 13. Studium bryły dla przyjętego wariantu projektu, arch. arch. Piotr Litoborski, Piotr Marciniak, Piotr Kuchciński, szkic projektowy
Ryc. 14. Studium rzutu dla przyjętego wariantu projektu, arch. arch. Piotr Litoborski, Piotr Marciniak, Piotr Kuchciński, szkic projektowy
Ryc. 15. Studium relacji przestrzennych w zabudowie sąsiedniej, arch. arch. Piotr Litoborski, Piotr Marciniak, Piotr Kuchciński, szkic projektowy
Kolejne konsultacje projektu, na etapie projektu budowlanego, doprowadziły w efekcie do przeszklenia dwóch kondygnacji, zaś ostatnia posiada nachylone ściany niwelujące efekt przewyższenia okolicznej zabudowy, tak aby zminimalizować ewentualne niekorzystne oddziaływanie bryły obiektu na najbliższe otoczeniu. Strefy wejść i zamknięcia osi podkreślono szklanymi zadaszeniami i detalami żaluzji aluminiowych. Obiekt swoją estetyką i rozwiązaniami architektonicznymi został dopasowany do istniejącej zabudowy, uwzględniając akcentowanie istotnych dla panoramy miasta miejsc - zamknięcie widokowe ul. Wrocławskiej zrealizowano jako rotundę-atrium, które nie przysłania widoku na zespół 00. Bernardynów, oraz wyeksponowano sylwetkę zespołu na tle budynków U rzędu Miasta, kościoła farnego i kościoła 00. Bernardynów, jednak w taki sposób, aby nie budować formy przeciwstawnej do powyższych obiektów, ale budowlę o uspokojonym kształcie, podkreślając dodatkowo jej horyzontalny charakter świetlikiem dachowym. Jako zasadę przyjęto nawiązanie linią gzymsu budynku do wysokości tzw.
gzymsu poznańskiego, tj. 17,5-18 m, oraz nachylenie ściany ostatniej, piątej kondygnacji przez optyczne jej wycofanie. Kształt elewacji natomiast konweniować ma w zamierzeniach z wcześniejszymi podziałami własnościowymi terenu. Program użytkowy zespołu powstał na zasadzie uzgodnienia wymogów i oczekiwań inwestora z zastanymi warunkami oraz polityką władz miasta, ukierunkowaną na nasycenie funkcjami handlowymi i usługami tej części miasta. Funkcja zespołu w podstawowych dyspozycjach sprowadza się do połączenia
Piotr Litoborski, Piotr Marciniaklit.
Ryc. 16. Zmiana kształtu ostatniej kondygnacji w zaakceptowanej wersji projektu, arch. arch. Piotr Litoborski, Piotr Marciniak, Hanna Kurka, Piotr Kostka, widok z góry
fu t:
Ryc. 17. Zmiana kształtu ostatniej kondygnacji w zaakceptowanej wersji projektu, arch. arch. Piotr Litoborski, Piotr Marciniak, Hanna Kurka, Piotr Kostka widok od ul. Krysiewicza
Ryc. 18. Ostateczna wersja projektu Centrum Handlowo-Biurowego przy pi. Wiosny Ludów, arch. arch. Piotr Litoborski, Piotr Marciniak, Hanna Kurka, Piotr Kostka
funkcji handlowej i biurowej, uzupełnionych o elementy obsługi komunikacyjnej i miejsca parkingowe. Ze względu na niezwykle trudne warunki gruntowe i kosztowną realizację pełnego programu parkingu podziemnego inwestor zdecydował się na realizację tylko jednej kondygnacji garażowej mogącej pomieścić 150 samochodów z wjazdem od ul. Podgórnej i wyjazdem na ul. Strzelecką.
Układ wnętrz pozwala na ich dowolne kształtowanie w zależności od aktualnej struktury popytu na powierzchnie dzierżawione. Uzależniony jest jedynie od podstawowego szkieletu komunikacji poziomej i pionowej z mobilną aranżacją elementów poszczególnych przestrzeni handlowych i biurowych. Elementami krystalizującymi przestrzeń oraz tworzącymi charakter wnętrz są ciągi komunikacyjne i przestrzenie ogólnodostępne. Jedną z najistotniejszych zasad przyjętych w trakcie opracowywania koncepcji było wzajemne przenikanie się przestrzeni i czytelność rozwiązań wnętrz z całością bryły. Nie wszystkie zamierzenia udało się przeprowadzić do końca, np. konieczność oddzielenia kondygnacji handlowych od powierzchni biuro
Piotr Litoborski, Piotr Marciniak
ELEWACJA ZACHODNIA
Ryc. 19, 20. Ostateczna wersja projektu Centrum Handlowo- Biurowego, elewacja od ul. Podgórnej i pi. Wiosny Ludów
PUP SI.SMB
mW
I\.
_i_
-Ł · · · · · ·wych nie pozwoliła na otwarcie przestrzeni rotundy i wewnętrznego świetlika, tak jak pierwotnie zakładano.
Realizacja Realizację zabudowy placu rozpoczęto 21 lutego 2000 r., kamień węgielny uroczyście wkopano 27 czerwca tego roku. Generalnym wykonawcą całości robót było Poznańskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego Jedynka Poznań SA, budową kierował mgr inż. Wojciech Szulc, natomiast nadzory prowadziło Przedsiębiorstwo Inwestopoz. Budowę zakończono we wrześniu 2001 roku.
Już po rozpoczęciu prac projektowych prowadzone były rozmowy z właścicielem działki położonej na narożniku pi. Wiosny Ludów i ul. Podgórnej, mające na celu wspólną realizację przedsięwzięcia. Niestety, budowa w tym kształcie nie doszła do skutku i do czasu otwarcia obiektu miejsce to nie zostało zabudowane. W trakcie opracowania projektu budowlanego i realizacji obiektu doszło do kilku istotnych zmian, składających się na ostateczny, estetyczny i przestrzenny efekt. W czasie trwania prowadzonego równolegle z budową obiektu "Kupca Poznańskiego" remontu ul. Podgórnej podwyższono o kilkadziesiąt centymetrów poziom chodnika od strony placu, zaniżając tym samym wejście do obiektu. Pierwotnie planowano również otwarte przestrzenie wnętrz handlowych w obiekcie, jednak ze względów przeciwpożarowych oraz na skutek wymagań najemców układy te stały się bardziej sztywne i schematyczne. Pomimo tych zmian powstał nowoczesny budynek, spełniający wiele współczesnych wymagań charakterystycznych dla obiektów inteligentnych, wyposa
Ryc. 21. Ostateczna wersja projektu Centrum Handlowo- Biurowego przy pi. Wiosny Ludów, arch. wnętrz Joanna Woś, arch. wnętrz Ewa Gawroniak-Olejniczak, arch. arch. Piotr Litoborski, Piotr Marciniak, wnętrze rotundy
Ryc. 22. Ostateczna wersja projektu Centrum Handlowo- Biurowego, wnętrza biurowe
Piotr Litoborski, Piotr Marciniak
żony w pełną wentylację i klimatyzację, system telewizji przemysłowej i użytkowej, zintegrowane instalacje telefoniczne i komputerowe z dostępem do Internetu, system kontroli i dostępu z pełnym monitoringiem, automatyczną regulację temperatury i wilgotności w zależności od warunków zewnętrznych, optymalizację zarządzania zużyciem energii cieplnej i elektrycznej oraz sygnalizację alarmową, przeciwwłamaniową i nagłośnienie. Budowa Centrum Handlowo- Biurowego "Kupiec Poznański" kosztowała ok. 100 min zł (w tym koszty gruntu, projektu i koszty samej inwestycji). Kredytu na budowę obiektu udzielił BIG Bank Gdański. W momencie rozpoczęcia przygotowań do budowy spółka liczyła 40 udziałowców, później dołączyło kolejnych kilkunastu. Jednym z nich jest Poznańskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego Jedynka Poznań SA, generalny wykonawca inwestycji. Członkiem Rady Nadzorczej został Włodzimierz Łęcki, dyrektor ds. marketingu firmy. Tak duży i nowoczesny obiekt nie powstałby bez wysiłku i determinacji osób związanych ze spółką "Kupiec Poznański" SA, wśród których należy wymienić przede wszystkim prezesa Zarządu Spółki Stanisława Szyszkę, prezesa Zarządu ds. Inwestycji Błażeja Nawrockiego oraz przewodniczącego Rady Nadzorczej Romana Derę.
PRZYPISY:
1 Ponadto dwa równorzędne wyróżnienia I stopnia uzyskały prace zespołów: Adamczewska, Wejchert, Czyżewscy oraz Kuźmienko, Fajans, Fiszer i Sembrat. Patrz: Z. Paszek, Konkurs Urbanistyczno-Architektoniczny na zabudowę Placu Wiosny Ludów w Poznaniu, "Kronika Miasta Poznania", 1/98, s. 134-137. 2 Wyróżnienia otrzymali: zespół z Poznania - arch. arch. Piotr Wędrychowicz, KrzysztofWehr, Rafał Lisiak, współpraca graficzna Jarosław Kowalski i Tomasz Mazurczak; zespół z Łodzi - arch. arch. KrzysztofMuszyński, Elżbieta Muszyńska, Lech Barański; zespół z Poznania - arch. arch. Andrzej N owak i Marian Urbański przy współpracy inż. Jadwigi Bojarskiej i Ewy Ziętek; zespół z Warszawy - arch. arch. Andrzej Michalski, Janusz Szy. mański, współpraca techniczna Zenon Szczepański; zespół z Poznania - arch. arch. Henryk Marcinkowski, Wojciech Marcinkowski; zespół z Poznania - arch. arch. Jerzy Schmidt, Mieczysław Kozaczko oraz arch. wnętrz Jacek Michalak. Korzystałem z materiałów archiwalnych poznańskiego Oddziału SARP. Za pomoc w ich uzyskaniu uprzejmie dziękuję p. Czesławie Sobisiak. 3 R. Dera, Poznańscy kupcy budują, " Kronika Miasta Poznania", 1/98, s. 226-229.
4 Pełen skład zespołu projektowego tworzą: autorzy koncepcji architektonicznej (Piotr Litoborski, Piotr Marciniak przy współpracy Piotra Kuchcińskiego), generalny projektant i koordynator dr inż. Jerzy Zielonacki - Przedsiębiorstwo Projektowo- Usługowe BUD-EKSPERT, projekt architektoniczny wykonali Piotr Litoborski, Piotr Marciniak z zespołem LITOBORSKI + MARCINIAK Biuro architektoniczne S.C. przy współpracy Hanny Kurki, Piotra Kostki z zespołem - Studio Projekt, projekt wnętrz: Ewa Gawroniak i Joanna Woś - Abstrakt - Pracownia Architektury Wnętrz oraz Piotr Litoborski, Piotr Marciniak - LITOBORSKI + MARCINIAK Biuro architektoniczne S.C. Projekt konstrukcyjny: dr inż.
Jerzy Zielonacki i mgr inż. Jan Drzewiecki z zespołem - Przedsiębiorstwo BUD-EKSPERT, systemy wentylacji i klimatyzacji dr inż. Tomasz Mróz z zespołem, projekt instalacji wodno-kanalizacyjnej mgr inż. Grzegorz Skupio - Kontraktor S.C, zaś projekt instalacji elektrycznej mgr inż. Łukasz Gorgolewski z zespołem - Helios. Projekt 1997-2001. Realizacja: 2000- 2001.
Z ZAŁOBNEJ KARTY
WSPOMNIENIE O MILANIE KWIATKOWSKIM
JAN JANUSZ TYCNER, JACEK WIESIOŁOWSKI
M ilana poznałem trzy lata po moim przyjeździe do Poznania w 1975 roku.
Zainteresowany poezją i teatrem brałem udział w konkursach recytatorskich oraz warsztatach, które prowadził również Milan Kwiatkowski. Był członkiem jury wielu regionalnych i ogólnopolskich konkursów, z wielką rzetelnością i uczciwością oceniającym pracę innych. Zaimponował mi swoją wiedzą, wrażliwością oraz niepowtarzalnym poczuciem humoru. Bardzo poważnie traktował młodych ludzi zainteresowanych sztuką słowa. Miał w sobie jakiś niebywały dar pozyskiwania sympatii i zaufania. Gdy po kilku latach oczekiwania otrzymałem własne mieszkanie, okazało się, że jesteśmy sąsiadami. Wspólnie obchodziliśmy uroczystości rodzinne oraz święta, a talent kulinarny żony Milana Danusi był wspaniałym przyczynkiem do długich nocnych rozmów. Z okien mieszkania Kwiatkowskich na szesnastym piętrze na os. Piastowskim 40 roztaczał się widok na długie szeregi ratajskich bloków. Gabinet Milana był jednocześnie wspaniałą biblioteką. Należałem do uprzywilejowanych osób, które mogły z tej skarbnicy wiedzy korzystać. Od śmieci Milana minęły dwa lata, trudno mi jednak pisać o nim w czasie przeszłym. Wracam często myślami do znamiennych strof Anny Kamieńskiej: "Nie pamięta się ostatnich słów, one są tak ważne, że muszą być zapomniane, aby dojrzewały ukryte w ciszy i w tęsknocie". Milan Kwiatkowski urodził się 15 marca 1938 r. w Poznaniu. Jego rodzina od wielu pokoleń związana była z Wielkopolską. Ojciec Dymitr Bogdan był socjologiem i nauczycielem, matka Zofia Arendt - nauczycielką. Zainteresowania teatralne Milana ugruntowała działalność w amatorskim Zespole Dramatycznym "Studio" oraz udział w seminarium prof. Z. Szweykowskiego. Był absolwentem VI Liceum Ogólnokształcącego im. Paderewskiego. W 1960 roku ukończył filologię polską na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Pełnił funkcję prezesa
Jan Janusz Tycner, Jacek Wiesiołowski
Koła Polonistów, był redaktorem w wydawnictwie "Pospress" i magazynie studenckim "ITD". Po studiach uczył języka polskiego w Technikum Budowlanym. Jeden z Jego wychowanków, Mieczysław Hryniewicz, został aktorem scen warszawskich, a ostatnio powrócił do Poznania, na deski Teatru Polskiego. W 1972 roku Milo, bo tak się często do Niego zwracałem, będąc kierownikiem literackim w Teatrze im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie, utworzył edukacyjny ruch młodzieżowy "Proscenium", który działa do dziś przy Towarzystwie Kultury Teatralnej w Poznaniu. Na zasadzie pełnej dobrowolności, młodzież zainteresowana teatrem skupia się w szkolnych klubach, które mają swoich opiekunów wśród nauczycieli uznających teatr za istotną wartość. Jak mawiał Milan Kwiatkowski, "wśród prosceniowców rodzi się widz, który w chaosie i labiryncie współczesnego świata, w czasach niepokoju moralnego, właśnie przez teatr rozszerza granice własnej wolności, często przezwycięża zagubienie czy własną samotność. W kontakcie ze sztuką, tą najbardziej ludzką, bezpośrednio przeżywaną, próbuje odnaleźć ł a d s e r c a, najlepiej poznać i odkryć siebie oraz uzyskać odpowiedź na pytanie - kim jestem bez maski?" Działalnością "Proscenium" zainteresował również młodzież z ratajskich szkół - Liceum Ogólnokształcącego nr X i Zespołu Szkół Samochodowych. Z Jego inicjatywy powstał i do dziś realizowany jest cykl edukacyjny adresowany do nauczycieli i młodzieży "Kuchnia Teatralna", ale także cykl "Zbliżenia", korowody ulicami Poznania z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru, Nieformalne Przeglądy Dorobku Artystycznego Klubów "Proscenium" oraz peregrynacje, które były niezwykłą przygodą teatralno-krajoznawczą. Swoją pasją odkrywania miejsc, poznawania ludzi, teatru obdarowywał młodzież, przyjaciół... Odtąd podążaliśmy razem - najpierw teatralnymi drogami Wielkopolski, ponieważ Milan chciał, żebyśmy umieli patrzeć i doceniać "małe ojczyzny". Niejednokrotnie wspólnie przeżyliśmy przygodę z przeszłością, tą bliższą i dalszą, po to, by lepiej zrozumieć współczesność. Wiódł nas od Glinna Wojciecha Bogusławskiego, Wronczyna Leona Schillera, Kościanek Stani
Ryc. 1. Ślub Danuty Wieczorek - Rotnickiej i Milana Kwiatkowskiego, 22 lutego 1980 rsława Przybyszewskiego po teatralną Warszawę, Gdańsk, Wrocław, Kraków, Gardzienice .. . Uczył nas rozumieć, czym jest uszanowanie tradycji, historii, kultury. Podróżą była każda z nim rozmowa - co jest dobre, co złe, co jest wartością, a co zwykłym szalbierstwem, czym jest sztuka, a czym nigdy nie powinna się stać. Wreszcie, czym jest przyjaźń oraz mądra wrażliwość na drugiego człowieka.
Wieloletnia działalność Milana była adresowana głównie do młodych ludzi.
Zależało Mu na ukształtowaniu młodego człowieka - wrażliwego na piękno,
Ryc. 2. Zespół Teatru Nowego Izabeli Cywińskiej, kolaż
Jan Janusz Tycner, Jacek Wiesiołowski
Ryc. 3. Lena Bednarska, Zbigniew Rudziński, J. J. Tycner i M. Kwiatkowski, 20-lecie "Proscenium", Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźniewtajemniczonego w misterium sztuki i akt jej tworzenia, oswojonego z teatrem, przyjaznego światu i drugiemu człowiekowi. Od 1973 roku Jego pokój w Teatrze N owym, pokój kierownika literackiego, był zawsze pełen młodzieży, dla której zawsze miał czas. Witał wszystkich swoim charakterystycznym, ciepłym uśmiechem. Programy teatralne pod Jego redakcją były niepowtarzalnym przykładem rzetelności w doborze tekstów i szaty graficznej. Był współautorem i redaktorem albumów Teatr Nowy w Poznaniu 1972-1992 i Teatr Nowy w Poznaniu 1973-1983 oraz scenariuszy teatralnych: OjczYzny chochołów, Opłatków polskich, Aktorki. Ogłosił drukiem wiele artykułów o teatrze, salonach artystycznych, twórczości E. Zegadłowicza i K. Morawskiego. Publikował w "Kamenie", "Akcencie", "Kronice Wielkopolski", "Kronice Miasta Poznania", "Scenie", "Magazynie Kulturalnym", "Przekroju", "IKS-ie", "Gazecie Malarzy i Poetów".
Świat zewnętrzny często Milana przygniatał, był wrażliwy na chamstwo i brak tolerancji. Wtedy uciekał w świat książek i zwierząt. Kochał psy. Kuba, który przypominał małego baranka, był Jego przewodnikiem po ratajskich, nadwarciańskich ścieżkach. Ludzi, których chciał wyróżnić, obdarowywał książkami. Zawsze z piękną, przemyślaną dedykacją. Były to Jego intymne listy. W podarowanej mi publikacji z okazji 20-lecia "Proscenium" napisał: "Drogiemu Jasiowi w serdecznej podzięce za wszystko, co pozwoliło nam pokonać chwile trudne, a przede wszystkim zadecydowało o trwałym wspólnym działaniu i pięknej formie naszego jubileuszu". Kiedy odchodzą od nas bliscy, zadajemy sobie często wiele pytań. Wtedy przypominają mi się słowa Jana Kotta wypowiedziane po zgonie Konstantego
Puzyny: "Wszystkie śmierci są dziurą nie tylko na ziemi, ale w nas samych.
Wszystkie śmierci są niezasłużone i zawsze za wczesne. Ale są śmierci, które wydają się szczególnie niesprawiedliwe, ponad miarę krzywdzące". Taka była na pewno śmierć Milana. Towarzystwo Kultury Teatralnej, którego Milan Kawiatkowski był prezesem i członkiem Zarządu Głównego, nadal realizuje piękną ideę popularyzacji sztuki Melpomeny wśród młodzieży, mając w pamięci Jego niezwykłą osobowość i charyzmę.
Jan Janusz Tycner
Milana poznałem na studiach w 1959 czy 1960 roku, gdy na spotkaniach szefów poznańskich Studenckich Kół Naukowych, organizowanych przez ZSP, reprezentował potężne i wpływowe wówczas Koło Polonistów. Przygotowywaliśmy wtedy w Poznaniu I Zjazd Studenckich Kół Naukowych z okazji Tysiąclecia Państwa Polskiego. Milan był już znany wśród młodych polonistów Krakowa, Warszawy, Lublina i jego przyjaciele pomogli nam znaleźć sporo młodych humanistów, dziś profesorów i krytyków, którzy swymi referatami nadali rangę studenckiej imprezie. Sporo barwnych postaci poznałem, kiedy zabrał mnie na Zjazd Polonistów w Toruniu. Najwięcej o Milanie nasłuchałem się, gdy wracałem autostopem z jakiegoś studenckiego obozu na Mazurach wraz z Marianem Sienkiewiczem z Krakowa, późniejszym redaktorem "Przekroju" i zawziętym teatromanem. Czekając, aż drogą przejedzie wreszcie jakiś samochód, opowiadał o Milanie, erudycie, który już wszystko, co trzeba, zdążył przeczytać, miał już jakieś "odkrycia" i zaskakujące interpretacje. Byłem dość dobrym słuchaczem, bo wtedy wielu z nas znało kanon odkrywanej na nowo literatury międzywojennej wymieszanej z książkami francuskich egzystencjalistów. Człowiek, który "znał wszystko co trzeba", i do tego nie pochodził z Krakowa, to była postać! Naładowany wiedzą o Milanie mitycznym wróciłem do Poznania. Milanjuż skończył studia, rok później ja ugrzązłem w Bibliotece Kórnickiej i tak kontakt się urwał.
Gdy Izabela Cywińska przybyła do Poznania, a Milan został u niej kierownikiem literackim, ponownie nawiązaliśmy kontakt. Pierwszy i jedyny raz w życiu byłem wtedy kibicem teatral
R .4. Milan Kwiatkowski , yc fot. z lat studenckich
Jan Janusz Tycner, Jacek Wiesiołowski
nym, jednym z tysięcy fanów Teatru N owego. Ten, który "znał wszystko co trzeba", niewiele się zmienił, był tylko trochę poważniejszy, trochę przyciśnięty odpowiedzialnością i równie uczynny jak dawniej. No i wiedział jeszcze więcej. Na Milana można było liczyć, gdy wpadali niezapowiedziani znajomi spoza Poznania, którym trzeba było pokazać spektakl Teatru N owego, a o biletach nie można było marzyć. Pomagał "przejść przez bileterki", miał wprawę w wypatrywaniu wolnych miejsc tuż przed podniesieniem kurtyny, zresztą znał połowę sali. Nadal świetnie się z nim rozmawiało. Kolejną przerwę w naszych kontaktach spowodowało moje wygnanie do Warszawy. Gdy wróciłem do Poznania, przypadkowo i nieoczekiwanie zostałem Ryc. 5. Wycieczka teatralna do Wrocławia, 1981 r. sąsiadem Milana ijego żony Danuty na os. Piastowskim. Dom, w którym mieszkał, stał nieopodal mojego bloku. W jego małym, wypełnionym książkami mieszkanku, z dużym, poojcowskim biurkiem, dobrze się gawędziło. Do mnie na czwarte piętro wspinał się coraz mniej chętnie, nogi mu dokuczały.
Wolał wywoływać mnie domofonem. Chadzaliśmy na spacery nad Wartę, a zimą 1989/90 zaczęliśmy bywać na spotkaniach Komitetu Obywatelskiego Osiedla Piastowskiego. Milan był znany wśród mieszkańców osiedla - nie jako teatroman, ale jako pan Kuby, przezabawnego i inteligentnego psiaka uganiającego się za wszystkimi suczkami nad Wartą. "A, widziałam pana w niedzielę, z tym panem od Kuby", mawiały mi wtedy różne panie z Komitetu Obywatelskiego. To Milan zgłosił moją kandydaturę na radnego miasta Poznania w wyborach 1990 roku. Gdyby nie ten jego pomysł, nie zostałbym potem szefem "Kroniki Miasta Poznania" i moje życie potoczyłoby się inaczej. W tych wariackich czasach, gdy pełni dobrej woli amatorzy zabrali się za rządzenie miastem, Milan należał do osób, których głos - nieoficjalny oczywiście - liczył się jakiś czas wśród radnych z komitetów, gdy chodziło o sprawy kultury, które mnie najbardziej interesowały. Pamiętam, jak poparł pomysł spektakli na Malcie, choć nie był to jego ulubiony rodzaj teatru. Nie lubił mówić o innych źle, starał się być obiektywny nawet wobec osób jawnie mu szkodzących. Plotek nie powtarzał. Wiedział wiele o ludziach, ale byłdyskretny. Trochę rzadziej niż w młodości zapalał się do różnych nowych spraw. Żył nie tylko sprawami Teatru N owego, działającego wtedy pod dyrekcją Eugeniusza Korina, ale przewodził grupie młodych teatromanów z "Proscenium". Pisywał różne drobne rzeczy. To mu wypełniało czas. Z Milanem świetnie rozmawiało się o wszystkim, ale i tak krążyło się wokół spraw teatru. Mogłem tylko domalowywać tło historyczne do tekstów literackich. Tak było z Czerwonymi nosami. Po wielu prywatnych rozmowach Milan doprowadził mnie do Teatru Nowego, gdzie, stremowany, mówiłem o średnio
Ryc. 6. Milan Kwiatkowski, wersja elegancka
Ryc. 7. Kazimierz Dolny - przy Kuncewiczówce, 1994 r.
Jan Janusz Tycner, Jacek Wiesiołowski
Ryc. 8. 60. urodziny Mila - spotkanie w gronie przyjaciół, 15 marca 1998 r.; od lewej: Danuta Kwiatkowska, Jan Janusz Tycner, Regina Wachowiak, Tomasz Szymański, Wojciech Burchardt; siedzą: Mila Burchardt, Milan Kwiatkowski, Ola Rudzińska, Sergiusz Wachowiakwiecznych reakcjach na zarazy i chwaliłem tekst Petera Barnesa. Napisałem też o Poznańskich czarnych krukach do "Kroniki Miasta Poznania", wykorzystując zapiski z późniejszego procesu grabarzy poznańskich. U dało mi się wciągnąć Milana do współpracy nad jezuickim numerem "Kroniki" - przygotował kalendarium poznańskiego teatru jezuickiego. Mówił, że czyni to tylko dlatego, że dotąd nie miał czasu na porządne zapoznanie się z tym teatrem, bądź co bądź poznańskim, i musi sobie tę lukę zapełnić. Zaczęliśmy rozmawiać o numerze teatralnym. Kiedy go wydaliśmy jesienią minionego roku, Milana już nie było między nami.
Jacek Wiesiołowski
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2001 Nr3 ; Rataje i Żegrze dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.